Reprezentacja polityczna - Wydawnictwo WDiNP

Transkrypt

Reprezentacja polityczna - Wydawnictwo WDiNP
Uniwersytet Warszawski
Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Redakcja naukowa Tomasz Żyro
Warszawa 2013
Recenzent naukowy
Prof. dr hab. Stanisław Filipowicz
Redakcja
Wiesław Łoś
Projekt okładki
Małgorzata Szyszkowska
Skład i łamanie
Izabela Antoniuk
© Copyright by Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych,
Uniwersytet Warszawski, Warszawa 2013
Wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub adaptacja całości
bądź części niniejszej publikacji, niezależnie od zastosowanej techniki
reprodukcji (drukarskiej, fotograficznej, komputerowej i in.),
wymaga pisemnej zgody Autora i Wydawcy.
Ilość arkuszy: 12
Wydawca:
Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Uniwersytet Warszawski
ul. Krakowskie Przedmieście 26/28, 00-046 Warszawa
tel./fax (48–22) 55 22 952
www.wydawnictwo.wdinp.uw.edu.pl
ISBN: 978–83–63183–52–3
Druk i oprawa: Zakłady Graficzne UW. Zam. …………….
Spis treści
Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . I
Część I.
Dyskusje teoretyczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Andrzej Waśkiewicz
Reprezentacja, czyli konstytutywna idea władzy prawomocnej. . 9
Maciej Sadowski
Godność księcia i delegata – spojrzenie na dwa modele
godności u progu instytucjonalizacji reprezentacji politycznej
w Europie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .35
Tomasz Żyro
Reprezentacja polityczna w trójkącie niemożności:
ochlokracja, biurokracja, cezaryzm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .59
Marcin Tobiasz
Reprezentacja polityczna w świetle teorii demokracji
deliberatywnej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .93
Dorota Stasiak
„Przewrót reprezentacyjny” a polityczna rola ekspertów . . . 117
Część II.
Studium przypadku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
Krzysztof Cebul
Praktyka instytucji reprezentacji: sejmowa dyskusja
w dniu 25 lipca 2013 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147
Marta de Zuniga
Czy Kongres Kobiet jest reprezentacją
polityczną Polek? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175
Monika Bahyrycz
Reprezentacja polityczna w Izraelu: kryzys państwa
i tożsamości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 195
Katarzyna Wężyk
Tea Party. Kryzys reprezentacji politycznej w USA? . . . . . . . . 215
Wstęp
W polskiej debacie naukowej placet na dyskusję o reprezentacji
politycznej mieli prawnicy. Zajmowali się instytucjami przedstawicielskimi wraz z zagadnieniami pobocznymi (ordynacja wyborcza, prawo wyborcze, partia polityczna, władza przedstawicielska, demokracja) nade wszystko w ujęciu prawno-formalnym.
Z czasem dołączyli empirycznie zorientowani przedstawiciele
nauk społecznych. W warunkach wolności politycznej odsłonięte
zostały nowe, fascynujące obszary badawcze: postawy wyborcze, wpływ przekonań na wybory, rola i znaczenie marketingu
politycznego, reprezentatywność partii politycznych, wreszcie
problem accountability.
W obliczu rosnącego materiału empirycznego dotyczącego wyborów oraz funkcjonowania instytucji przedstawicielskich nastały
dobre warunki, aby zająć się problemem reprezentacji politycznej na poziomie teoretycznym, ale również w wymiarze normatywnym. Jeśli bowiem reprezentacja polityczna przynależy – jako
esencjonalny (a nie tylko proceduralny) element – do nowożytnej
kultury politycznej Zachodu, to nie sposób objaśnić sposobów
funkcjonowania ustroju (i państwa) liberalnego, a następnie demokratycznego, pominąwszy ideę przedstawicielstwa. Tak na oczach
ludzi epoki nowoczesnej zmaterializował się ów fascynujący proces
re-prezentowania, który sprawia, że ktoś pojawia się w przestrzeni
publicznej, aby uobecnić żądania i oczekiwania innych – zazwyczaj dużej grupy społecznej. Co więcej, to uobecnienie nabiera
cech polityczności, a następnie przekształca się w instytucję życia
politycznego. Opisanie sposobu jak dochodzi do reprezentacji jest
frapującym problemem polityki nowożytnej. I faktycznie rodzi różne
znaki zapytania, pomnaża wątpliwości, niesie więcej problemów
II
Reprezentacja polityczna. Antologia.
teoretycznych, niż wstępne zapoznanie się z problemem zdawałoby
się sugerować. Niektórzy badacze wręcz upatrują w osłabieniu
reprezentacji politycznej przyczyn kryzysu demokracji.
Niewątpliwie kwestia reprezentacji politycznej prowadzi nas
zarówno do pytań o stan i kondycję polityków, selekcjonowanych
drogą wyborów, ale także może stanowić dogodny punkt wyjścia
do dyskusji o kondycję samych reprezentowanych. Istnieje wiele
prób wyjaśniania apatii i absencji wyborczej: dlaczego w dobie
powszechnych praw politycznych wyłania się „milcząca większość”. Podobnie, objaśnienie jakie są konsekwencje zanikania
cnót obywatelskich, czy też rozpadu sfery publicznej, prowadzi
nas do dyskusji o relacjach obywatel-reprezentant. W tle toczą
się spory o wady i zalety demokracji przedstawicielskiej oraz
demokracji bezpośredniej. Ich efektem jest opis różnych from
reprezentacji pozawyborczej, która ma stanowić panaceum na
kostniejące instytucje przedstawicielstwa politycznego.
Antologia rozpościera przed czytelnikiem dwa plany. Debaty
intelektualne na temat zmieniającego się charakteru reprezentacji
politycznej poprzedzają grupę tekstów opisujących studium przypadku. Pierwsza część przedstawia nie tylko genezę idei reprezentacji politycznej, ale również analizę tła społecznego. Jak zaznacza (za
Simmelem) w artykule otwierającym antologię Andrzej Waśkiewicz:
Reprezentacja, rozumiana najogólniej jako występowanie jednej
osoby w imieniu drugiej, jest jedną z tych relacji między ludźmi,
bez których życie społeczne byłoby najzwyczajniej niemożliwe.
Jest ona […] jedną z uniwersalnych form życia społecznego,
równie naturalna co współpraca, rywalizacja czy podział pracy;
historyczne społeczeństwa wypełniają ją treścią właściwą dla
swojego zaawansowania w rozwoju materialnym i duchowym.
Być może dlatego przedmiotem refleksji staje się dopiero wtedy,
kiedy pojawia się w kontekście innej relacji, która od dawna
skupia uwagę filozofów, czyli władzy (s. 9).
Wstęp
III
Meandry relacji reprezentacji z władzą Waśkiewicz analizuje wyodrębniając pięć jej funkcji: „to znaczy legitymizacja
władzy, przeniesienie suwerenności, ograniczenie władzy,
oddanie zróżnicowania społecznego i artykulacja wspólnego
dobra pozwala ją uznać za instytucję niezbędną dla porządku
politycznego” (s. 31).
Artykuł Macieja Sadowskiego bierze pod uwagę rzadko
poruszany problem dostojeństwa i godności w odniesieniu do
reprezentantów politycznych. Tak ujęty problem pozwala na
daleką ekskursję w czas, kiedy instytucja reprezentacji zaczyna
się dopiero zarysowywać przy okazji prób definiowania zakresu
władzy Księcia.
W obu przypadkach, zarówno tych – nazwijmy je tak – codziennych zastosowań idei reprezentacji, jak i szczególnej reprezentacji
politycznej księcia przez urzędnika, reprezentant posiada mandat
do występowania w imieniu reprezentowanego pochodzący od
niego samego. Główna różnica pomiędzy nimi, jak sądzę, polega natomiast na tym, że w pierwszym przypadku reprezentant
komunikuje ze sobą dwie równe strony, a w drugiej – nie.
W przypadkach codziennych zastosowań reprezentacji dwie
lub więcej równorzędne sobie strony wykorzystują delegata
jako dogodnym medium w ustaleniu swoich spraw. Strony te
bynajmniej nie muszą być równe pod względem siły fizycznej
czy potencjału ekonomicznego (s. 37).
Swój esej poświęciłem interpolacjom jakie niesie przydatne
wyodrębnienie dwóch punktów węzłowych – koncepcji (a może
wręcz teorii) reprezentacji, które wskazała Hannah Fernichel Pitkin
za sprawą myśli politycznej Edmunda Burke’a i Jamesa Madisona.
Jasno zakreślona koncepcja reprezentacji politycznej jest głośno
brzmiącym sygnałem nadejścia nowoczesności, choć jak zwykle
można znaleźć znaczące antecedensy w przeszłości: formuła repre-
IV
Reprezentacja polityczna. Antologia.
sentatio z prawa rzymskiego, oczywiste zapożyczenia z najbardziej wysublimowanych przemyśleń średniowiecznych teologów.
Sytuację dramatycznie zmienia nadejście ery demokratycznej.
Przynosi ona znaczące przemiany w uprawianiu polityki, gdy
wola ludu – niekoniecznie kojarzona z racjonalnością – okazuje
się silniejsza aniżeli deliberacja (w sensie Burke’ańskim). Polityka
demokratyczna odziera z mistyki funkcję reprezentanta; jakby
wbrew ostrzeżeniom Carla Schmitta reprezentacja polityczna
staje się nade wszystko procedurą wyborczą. I wreszcie, odczarowanie świata przynosi demokracji dominację anonimowych
sił tkwiących w administracji państwowej a słabnięcie społeczeństwa obywatelskiego coraz bardziej tężejący paternalizm
władzy, która zasłania się formułą reprezentacji. Tak oto zasadne
staje się pytanie czy stworzone w ten sposób pole nie paraliżuje działań reprezentantów politycznych, tworząc szczególny
„trójkąt niemożności”.
Dwa końcowe artykuły Części I zataczają niejako krąg, powracając do zagadnień ze swej natury społecznych. Teorie demokracji
deliberatywnej, wyrażające poglądy umiarkowanych zwolenników
demokracji bezpośredniej, wprowadzają nas bowiem w zagadnienia wykraczające poza reprezentację wyborczą. Jak pisze Marcin
Tobiasz na początku swojego artykułu: „W świetle formułowanej
przez rzeczników demokracji deliberatywnej diagnozy istniejący
model demokracji przedstawicielskiej, oparty o idee reprezentacji
i konfrontacji interesów grupowych, przestaje dziś adekwatnie
odzwierciedlać złożoność społeczną współczesnego świata (s.
94). Te poszukiwania w ramach teorii demokracji deliberatywnej
przynoszą jednak umiarkowane sukcesy.
Jeśli nawet deliberacja poprzedzać będzie akt głosowania
zarówno w wyborach, jak i referendach, nie oznacza to, że
będzie skutecznie niwelować strukturalne wykluczenie mniejszościowych dyskursów w przestrzeni publicznej. W to sto-
Wstęp
V
sunkowo proste oczekiwanie wpisane są dwa bardzo poważne
ograniczenia. Po pierwsze zakładamy, że deliberacja będzie
posiadała maksymalnie inkluzywny charakter, a po drugie, że
efektywnie wpłynie na wybory polityczne lub treść decyzji.
Tymczasem nie jest to takie oczywiste. Konieczne są również
zmiany systemowe uwzględniające nowe formy reprezentacji
interesów. Nie można ograniczyć zmian do czysto instytucjonalnego wymiaru (s. 114).
Dorota Stasiak analizuje jeden z najbardziej oczywistych przykładów przekształcania reprezentacji politycznej w instytucję społeczną w perspektywie „przewrotu reprezentacyjnego”.
Przez długie lata w centrum dociekań stały rozmaite aspekty
mechanizmów warunkujących i regulujących autoryzację i odpowiedzialność reprezentantów. Obecnie uwaga coraz szerszego
grona badaczy skupia się na tych formach reprezentacji politycznej, które wymykają się klasycznym interpretacjom. Nowsze koncepcje odchodzą od ujmowania reprezentacji politycznej
przez pryzmat instytucji demokratycznych wyborów i – choć
nie odrzucają leżących w ich centrum mechanizmów autoryzacji i odpowiedzialności – znacznie poszerzają liczbę kanałów,
przy pomocy których można im czynić zadość. Owo wzmożone
zainteresowanie nieformalnym, niewyborczym czy dyskursywnym wymiarem reprezentacji politycznej bywa nawet określane
mianem reprezentacyjnego przewrotu (s. 131).
Narastająca obecność ekspertów w życiu publicznym, pokazuje
niezbicie, że instytucje przedstawicielskie ustępują przed „reprezentacją rzeczniczą”, kiedy wiedza staje się źródłem wiarygodności. „Jakiego rodzaju umocowanie powinni posiadać występujący
w charakterze reprezentantów eksperci? Popularne mechanizmy
nadające przedstawicielom legitymacji nie wydają się tu do końca
VI
Reprezentacja polityczna. Antologia.
adekwatne. […] Jak się wydaje, w przypadku ekspertów sprawą
pierwszoplanową jest nie autoryzacja, a autorytet” (s. 125).
A rzecznicy poszukują aktywnie posłuchu, aby nie tylko zaprezentować swoje poglądy, ale również poszukać dla siebie znaczącego audytorium i ostatecznie adherentów. To może prowadzić
zarówno do zabiegów na rzecz samoautoryzacji, jak i nadużyć
w odniesieniu do miana reprezentanta, z których uzurpacja jest
tylko jedną z możliwych.
***
Na Część II składają się przypadki studialne. Dwa pierwsze
artykuły odnoszą się do Polski. Krzysztof Cebul na podstawie
zapisu dyskusji w Sejmie nad informacją w sprawie podziału
środków na politykę spójności w latach 2014-2020 bada tyleż
samoświadomość samych reprezentantów, co „siłę” poczucia, że
są reprezentantami określonej wspólnoty politycznej, a nie tylko
określonej grupy wyborców.
Artykuł ten jest próbą odpowiedzi na pytanie o to – w czyim
imieniu występują parlamentarzyści? Na potrzeby niniejszego
tekstu przyjmuje się, że pojęcie dyskursu w szerszym ujęciu –
politycznego, a w wąskim – parlamentarnego, czyli zdarzenia
generalizowanego przez system polityczny, a zarazem generującego jego werbalne i pozawerbalne wyrażenie jest tożsame
z pojęciem praktyki instytucji reprezentacji – w odróżnieniu od
instytucjonalnych ram reprezentacji (s. 151).
Z istoty demokracji parlamentarnej wynika dominująca rola
partii politycznych. W związku z tym, naturalną koleją rzeczy
jest to, że wszystkie pozostałe organizacje i instytucje relatywnie
tracą na znaczeniu w sytuacji „rządów partii”. Następstwem tego
jest, jak pisze Krzysztof Cebul, brak równego statusu działania
tych wszystkich podmiotów w sferze publicznej i oddziaływania
Wstęp
VII
na sferę polityczną. Jest to z pewnością słaby punkt demokracji
przedstawicielskiej.
Natomiast Marta de Zuniga dochodzi do wniosku, że stowarzyszenie Kongres Kobiet Polskich prowadzi grę o samoautoryzację
polityczną, która często wkracza w pole uzurpacji. Co najwyżej,
konkluduje de Zuniga, stowarzyszenie to może (co najwyżej) pretendować do miana rzecznika pewnej, i to ograniczonej, grupy
kobiet polskich.
Kongres wpisuje się natomiast w koncepcję reprezentacji rozumianej jako rzecznictwo […]. Reprezentowanie jest w tym przypadku lobbowaniem na rzecz jakiejś idei albo grupy społecznej, a to działanie jest jednym z głównych celów politycznych
Kongresu (s. 188).
Monika Bahyrycz podejmuje jeden z najistotniejszych problemów młodego państwa: jak dyskusje o tożsamości Izraela przekładają się na reprezentację polityczną. Sprawa jest tym bardziej
interesująca, że efektem praktyki neoliberalnej jest deontologizacja
państwa. W konsekwencji, państwo pozbywa się wielu atrybutów
władzy, to zaś rzutuje na problemy z reprezentacją w wyniku
„silnej polaryzacji społeczeństwa izraelskiego tak pod względem
politycznym, jak symbolicznym”. W konkluzji swojego artykułu
nie pozostawia wątpliwości, jak dramatyczne są skutki polityki
neoliberalnej: „[…] Izrael cierpi na utratę zaufania swoich obywateli, co jest bezpośrednią przyczyną problemów z realizacją idei
reprezentacji (s. 212).
Część II kończy artykuł opisującej swoisty fenomen życia politycznego w republice amerykańskiej. Tea Party jest zarazem ruchem
społecznym, jak i „trzecią siłą”, tyle że działającą w obrębie Partii
Republikańskiej. „Tea Party to konserwatywny i populistyczny ruch
społeczny, którego członków łączy sprzeciw wobec polityki Baracka
Obamy oraz postulaty fiskalnego konserwatyzmu, ograniczonego
VIII
Reprezentacja polityczna. Antologia.
konstytucyjnie rządu i wolnego rynku. Ich remedium na kryzys
toczący Amerykę na każdym poziomie życia społecznego jest powrót do korzeni, do wartości, «które uczyniły Amerykę wielką»”
(s. 214-215). Ten fenomen tyleż społeczny, co polityczny nasuwa
pytanie o elastyczność amerykańskiej demokracji. W historii USA
było tak, że ruchy protestu poddawały w wątpliwość instytucje
polityczne, rzadko jednak delegitymizowały cały system polityczny.
Jak jest w przypadku Tea Party, stara się odpowiedzieć w swoim
tekście Katarzyna Wężyk.
Oczywiście, ani pierwsza część, ani tym bardziej druga nie
pretendują do wyczerpania zagadnienia. Szczególnie widoczne jest
to w przypadku drugiej części, która mogłaby zawierać przypadki
z różnych kontynentów, instytucji przedstawicielskich funkcjonujących w warunkach ademokratycznych, jak i demokratycznych.
Można byłoby pokusić się o takie komparatystyczne ujęcie problemu, które stanowiłoby poglądowy przegląd zagadnienia. Nie to
wszakże przyświecało przy układaniu tej antologii. Chodzi nade
wszystko o powrót refleksji na ten temat, zwłaszcza w sytuacji
kryzysu demokracji i samej idei reprezentacji politycznej, z czego
dają sprawę różne publikacje naukowe. Jest to więc zaproszenie do
dalszej pracy, aniżeli zamknięcie dyskusji. Ta, siłą rzeczy, będzie
powracać ze względu na oczywisty upadek znaczenia i autorytetu
takich instytucji przedstawicielskich, jak Sejm czy Senat.
***
Pragnę również zapowiedzieć kontynuację tego przedsięwzięcia w postaci następnej publikacji książkowej. W ramach tego
samego projektu naukowego, finansowanego przez Narodowe
Centrum Nauki, zostanie wydana antologia tekstów anglojęzycznych. W Political Representation. A Reader zestawiona będzie reprezentatywna ilość tekstów istotnych dla stanu debaty
teoretycznej. Zamierzenie autorów Readera polega również na
opatrzeniu antologii selektywną bibliografia ujmującą zagadnienie
Wstęp
IX
reprezentacji politycznej. Nie ukrywam, że obydwie publikacje
mają przed sobą zarówno cele naukowe, jak i dydaktyczne. I sądzę,
że spotkania, dyskusje, seminaria, wykłady gości zagranicznych,
które towarzyszyły powstaniu tych publikacji, należą do interesujących, choć może ubocznych owoców całego projektu.
Tomasz Żyro
Część I.
Dyskusje teoretyczne
Andrzej Waśkiewicz
Reprezentacja, czyli
konstytutywna idea władzy
prawomocnej
Reprezentacja, rozumiana najogólniej jako występowanie jednej
osoby w imieniu drugiej, jest jedną z tych relacji między ludźmi,
bez których życie społeczne byłoby najzwyczajniej niemożliwe.
Jest ona, jak by to ujął Georg Simmel, jedną z uniwersalnych form
życia społecznego, równie naturalna co współpraca, rywalizacja
czy podział pracy.1 Historyczne społeczeństwa wypełniają ją
treścią właściwą dla swojego zaawansowania w rozwoju materialnym i duchowym. Być może dlatego przedmiotem refleksji
staje się dopiero wtedy, kiedy pojawia się w kontekście innej
relacji, która od dawna skupia uwagę filozofów, czyli władzy.
Historycy idei przyznają tu pierwszeństwo żyjącemu na przełomie XIII i XIV wieku Marsyliuszowi z Padwy, który odwołał
się do niej by uzasadnić wyższość uchwał soboru powszechnego nad dekretami wydawanymi przez kurię papieską. Sobór
według autora Defensor pacis ma być właśnie reprezentacją
Ludu Bożego, podczas gdy papież ma uzurpować sobie prawo
reprezentowania Boga na ziemi.
Ujęcie reprezentacji jako relacji społecznej znajdziemy jednak
dopiero ponad 300 lat po ukazaniu się tego dzieła, a mianowicie
1
Szerzej na ten temat piszę w artykule „Reprezentacja jako relacja społeczna”,
w: „Res Publica Nowa” 2010/11-12
10
Reprezentacja polityczna. Antologia.
w XVI rozdziale Lewiatana Thomasa Hobbesa.2 Paradoksalnie,
zasługę tę należy przypisać autorowi oskarżanemu powszechnie,
chociaż niesłusznie, o brak zmysłu socjologicznego. Przedstawiona przez niego koncepcja wprowadza w zasadniczy argument
wyłożony w kolejnych rozdziałach: bez absolutnej władzy nie
ma życia społecznego, a władza powstała w drodze umowy
każdego z każdym ma charakter reprezentacji. Dopiero dzięki
stanowionemu przez władzę prawu możliwe są „zwykłe” relacje
reprezentacji pomiędzy poddanymi suwerena oraz między nim
samym i nominowanymi przez niego sługami państwa. Ale dla
Hobbesa reprezentacja nie jest relacją naturalną, choćby taką
jak podział pracy; kiedy nie ma stosownego prawa nie może
ona zostać w żaden sposób zawarta i uznawana przez osoby
postronne, a tym samym egzekwowana. W stanie natury relacja
reprezentacji zachodzić więc nie może, bo nikt nie może przenieść
swej mocy na pełnomocnika, jakkolwiek – i to jest zasadniczy
paradoks w teorii Hobbesa – ludzie w tym stanie muszą wybrać
sobie reprezentanta, aby go opuścić; reprezentant o kompetencjach
suwerenna powołany zostaje do życia zanim zostanie spełniony
warunek możliwości jego wyznaczenia.3 W myśli Hobbesa znajdujemy zatem dwie koncepcje relacji reprezentacji: takiej, dzięki
której powstaje władza umożliwiająca życie społeczne, i takiej,
dzięki której to życie może się rozwinąć.
Za sprawą reprezentacji, jak dowodzi Hobbes, zostają bowiem
uosobione, to znaczy obdarzone mocą działania, różnego rodzaju fikcje, które nie istnieją naturalnie; naturalnie istnieją tylko
jednostki ludzkie. Reprezentacja pod rządami prawa wzbogaca
2
T. Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego
i świeckiego, przeł. Cz. Znamierowski, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005, ss.
244-249.
3
Paradoks ten staram się wyjaśnić, na ile to możliwe, w pracy Paradoksy
idei reprezentacji politycznej (Warszawa, Scholar 2012), ss. 79-105. O innych
paradoksach, a jednocześnie funkcjach władzy reprezentacyjnej, mowa będzie
jeszcze w ostatniej części niniejszego tekstu.