Boją się plotek
Transkrypt
Boją się plotek
Boją się plotek... Utworzono: czwartek, 16 kwietnia 1998 Boją się plotek... W ubiegłym roku pisaliśmy o katowickiej malarce, która chciała malować nagich górników. Magdalena - bo o niej mowa - taką miała wizję przemian na Śląsku. Niektórzy pukali się w czoło, nie wierzyli w realność tego zamierzenia. Tymczasem mało brakowało, by artystka nie musiała organizować kastingu do selekcjonowania kandydatów do pozowania. - Byłam w kopalni "Kleofas" na kilka dni przed jej likwidacją. Chciałam poczuć atmosferę zakładu, którego wkrótce nie będzie. Podczas rozmów z górnikami trzy osoby zadeklarowały, że chętnie będą mi pozowały do obrazów. Kilka osób zgłosiło się przez internet. Otrzymałam też anonse telefoniczne - opowiada malarka. Magdalena wychowała się na Śląsku, ale kopalnia to był dla niej "ląd" zupełnie nieznany. Dostrzegła, że restrukturyzacja górnictwa zmienia region. To ją intrygowało. Chciała to przedstawić poprzez ludzi, którzy nic nie udają, są szczerzy w nagości, która obdziera ich z potrzeby odgrywania ważnych ról społecznych i udawania. Jak na profesjonalistkę przystało do każdego nowego malarskiego tematu przygotowuje się starannie. Dzięki uprzejmości dyrektora kopalni "Kleofas" zobaczyła odchodzący świat łaźni łańcuszkowej. W kopalni "Mysłowice", razem z grupą artystów, zjechała pod ziemię. Nie doszła jednaka do przodka. Dla niej to nie była zwyczajna wycieczka, lecz trudne przeżycie. Po czterech miesiącach artystycznej pracy ma już gotowych osiem obrazów, cztery czekają na dokończenie. Do wszystkich pozował jej ten sam dojrzały mężczyzna. Wybrała na swojego modela statecznego ojca dwojga dzieci. A on nie ukrywa przed rodziną swoich wyjazdów do malarskiej pracowni. - Nie powiedziałem o tym kolegom z pracy, ponieważ górnicy są jak dzieci. Jak kogoś wezmą na języki, to zadręczą. Kopalnie to straszne plotkarnie. Wolałem nie ryzykować głupich plotek. Żona wie, co robię przed szychtą. Nie podoba się jej to, ale akceptuje moją decyzję. Miałem nadzieję, że będziemy razem pozowali do obrazów, ale nie zgodziła się, pojechała ze mną tylko raz i na tym się skończyło - opowiada 43-letni Andrzej, górnik z okolicy Gliwic. Andrzej nigdy nie wstydził się nagości. W kopalni nie ma czasu na takie ceregiele. Jest wysportowany. Dużo pływa i żegluje. Dlatego uznał, że może pozować do obrazu. - Zgłosiłem się z ciekawości. Nigdy nie byłem w galerii, a cóż dopiero mówić o pracowni malarskiej. Chciałem doświadczyć czegoś nowego, poczuć, jak to jest być modelem - wyjawia górnik elektryk. Pozuje prawie codziennie. Już wie, że stanie bez ruchu jest męczące, że po godzinie mięśnie drżą. Czuje się niczym zawodowy model. Dostaje zwrot kosztów podróży, niewielkie honorarium i Magdalena obiecała mu podarować obraz. - Po zakończeniu sesji będę mógł wybrać sobie obraz, pierwszy prawdziwy w moim domu. Może powieszę go w sypialni. Jestem 20 lat po ślubie, żona nie powinna być zgorszona - śmieje się Andrzej. Górnik dla Magdaleny jest symbolem Śląska, który przemija, a jednocześnie jest zapowiedzią zmian, które przyjść muszą. - Podczas malowania dużo rozmawiamy, sporo się dowiedziałam o zmianach w pracy górników, o ich wypadkach, o ich zmartwieniach. Pod wpływem tych rozmów moje obrazy zaczęły się zmieniać. Zielono-niebieskie barwy zaczęły ustępować miejsca czerniom. Górnik jest dla mnie niczym rycerz, który wraca z boju, czasami widać tylko oczy, ale w mroku ukrywa się prawdziwy człowiek - mówi Magdalena. Wybrała Andrzeja, ponieważ jest dojrzałym, bardzo zrównoważonym mężczyzną. Taki właśnie, zdaniem malarki, powinien być górnik. Praca pod ziemią to nie jest zajęcie dla lekkoduchów, czy trzpiotów. To robota dla twardych facetów, którzy czują na plecach ciężar odpowiedzialności nie tylko za rodzinę, żonę, dzieci, ale także za kolegów z brygady. Ryzyko splata się z solidarnością. - Cykl "W łaźni" chciałabym pokazać w jakimś nastrojowym miejscu, w którym dobrze by się czuli pracownicy kopalń. Ciekawa jestem ich oceny - mówi malarka. Magdalena przygotowuje się do nowego cyklu górniczych obrazów. Wspominaliśmy, że chce namalować górnika z żoną, którzy zgodziliby się pozować jej nago podczas publicznego pokazu. Na razie ma dwie pary i czeka na następne zgłoszenia, by wybrać najbardziej malarskie sylwetki (e-mail: [email protected]) - Nie szukam olśniewającej urody. Chciałabym, żeby pani miała okrągłe kształty, nie była chuda, a jej mąż był mocnej budowy. Ich prywatność przed publicznością ochroni półprzezroczysta kotara. Na stolikach będą paliły się górnicze lampki. Poeta będzie recytował wiersze do muzyki górniczej orkiestry lub zespołu wywodzącego się z jakiejś kopalni - marzy Magdalena. Katowicka artystka maluje akty od kilku lat. Pozują jej różni ludzie: studenci, tancerze, biznesmeni, informatycy, a od niedawna górnicy. Jej autorskim pomysłem jest malarski show - czyli malowanie aktów podczas publicznych pokazów, które są organizowane w ekskluzywnych lokalach. Nie traktuje nagości w sposób dosłowny, czy dosadny. Jej akty są opowieścią o ludzkich nastrojach, radościach i smutkach. Niektóre z nich bywają nawet komentarzem politycznym. Uparła się, by namalować górniczą rodzinę, by pokazać specyficzne ich więzi, uchwycić nie tylko ich wzajemną fascynację, ale przede wszystkim troskę o siebie i czułość. Jolanta Talarczyk