O Żydzie, który wzniecił miłość do Chrystusa

Transkrypt

O Żydzie, który wzniecił miłość do Chrystusa
O Żydzie, który wzniecił miłość do Chrystusa
„Rok pierwszy wolności Jerozolimy” – głosił napis na monecie, którą zaczęto bić w
Judei w 132 r. po Chr. Historyk Dio Cassius relacjonuje, że Hadrian postanowił
przemianować Jerozolimę na Aelia Capitolina, zdecydował, że na miejscu przybytku stanie
świątynia ku czci Jowisza Kapitolińskiego oraz zakazał obrzezywania. Tego Żydzi znieść nie
mogli. Pochodzący z hasmonejskiej rodziny uczonych w Piśmie Szymon bar Kosiba
ogłoszony został przez Akibę mesjaszem i przyjął imię „Syna Gwiazdy” (Bar Kochba). To on
wszczął ostatni narodowowyzwoleńczy zryw przeciw Rzymianom. Podobno zwolennicy
nowego mesjasza, którzy przyłączyli się do powstania, na znak odwagi i determinacji obcinali
sobie koniec małego palca u ręki. Nowa era ogłoszona przez Bar Kochbę nie trwała jednak
długo. Po początkowych sukcesach i zajęciu stolicy powstańcy zaczęli tracić kolejne
stanowiska. Rzymianie zdobyli około pięćdziesięciu twierdz powstańczych i zniszczyli
niemal tysiąc miast i wsi. W 135 roku Jerozolima została zaorana.
Nie wszystkim mieszkańcom Palestyny uśmiechało się brać udział w przedsięwzięciu
raczej z góry skazanym na niepowodzenie; a już na pewno nie było to marzeniem pogan
zamieszkujących Samarię. Justyn, zwany później Męczennikiem, przyszedł na świat około
setnego roku we Flavia Neapolis, dawniej zwanym Sychem. Niedługo później w mieście
wybudowano świątynię ku czci Zeusa oraz amfiteatr, którego sylwetka pojawia się na
mozaikowej mapie w Madabie. Justyn, z pochodzenia Grek, typowy przedstawiciel
zamożnego mieszczaństwa, postanowił uniknąć skutków wojennej zawieruchy i wyruszył do
Azji Mniejszej. Jego celem stał się Efez. Niezależny finansowo, nie musiał trapić swej głowy
troską o utrzymanie. Wolał zająć ją filozofowaniem. Początkowo przystał do stoików, gdy
jednak odstręczyła go myśl zwolenników szkoły powstałej w Stoa Poikile, przyłączył się do
perypatetyków. Jednak i z propagatorami uczonych spacerów nie zawędrował zbyt daleko.
Zachwyciła go filozofia Pitagorasa, który nota bene, matematyczne dywagacje snuł między
innymi w Tyrze, położonym nie tak daleko od rodzinnego miasta Justyna. Pogański
poszukiwacz mądrości, wywodzący się z Samarii, z miasta niegdyś żydowskiego, później
rzymskiego, a przebywający w Jonii, znać musiał także najsłynniejszą postać przeszłości
związaną z Efezem. Możliwe, że autor powiedzeń typu panta rhei lub „niepodobna wejść
dwukrotnie do tej samej rzeki”, wikłał swą myśl w meandry wariabilizmu, wpatrując się w
uchodzące do Morza Egejskiego wody Kaystros. Ostatecznie jednak ani tajniki myśli
Heraklita, ani pitagorejskie tezy nie zaspokoiły głodu wiedzy młodego „przyjaciela
mądrości”. Uczynił to dopiero pewien starzec, napotkany przypuszczalnie w okolicach Efezu.
Dowiódł, że filozoficzne wysiłki zmierzające do uzasadnienia nieśmiertelności duszy mogą
co najwyżej spełznąć na niczym w porównaniu z chrześcijańską modlitwą, która otwiera na
Boga i prowadzi do Chrystusa1. Od tego momentu wiara stała się dla Justyna „filozofią
jedynie pewną i pożyteczną” (Dialog z Żydem Tryfonem 8)2. A spoglądał na tę jedyną słuszną
1
B. Altaner, A. Stuiber, Patrologia. Życie, pisma i nauka Ojców Kościoła, tłum. P. Pachciarek, Warszawa 1990,
128.
2
Cytaty z Dialogu z Żydem Tryfonem w opracowaniu J. Brylowskiego (http://www.pgsiedlce.diecezja.
gda.pl/dokumenty/justyn4.htm). Od tego miejsca po cytatach podaje się już tylko odnośnik numeryczny, bez
powtarzania tytułu.
filozofię oczyma Platona, którego traktował jako sojusznika. Nie mógł Justyn powtórzyć za
Arystotelesem: Amicus mihi Plato, magis amica veritas. Zarówno Prawda odkryta w
Chrystusie, jak i Platon w swym sposobie dedukcji stali się wiernymi przyjaciółmi
pierwszego apologety.
Gdy Justyn znalazł się w Efezie, publiczny kult Artemidy jako bogini matki trwał tu
zgoła siedem stuleci. W VI w. przed Chr. Krezus nakazał wybudować świątynię ku czci
Artemidy. Na kilkadziesiąt lat przed pojawieniem się w Efezie Justyna, apostoł Paweł doznał
niemal linczu od rozwścieczonych wyznawców bogini matki. Efez słynął także z kultu
Wielkiej Matki Kybele oraz Królowej Niebios. Czci tej ostatniej jawnie przeciwstawiał się
niegdyś sam Bóg, żaląc się Jeremiaszowi: „Ty zaś nie wstawiaj się za tym narodem, nie zanoś
za niego błagań ani modłów, ani też nie nalegaj na Mnie, bo cię nie wysłucham. Czy nie
widzisz, co czynią w miastach Judy i na ulicach Jerozolimy? Synowie zbierają drewno,
ojcowie rozpalają ogień, a kobiety ugniatają ciasto, by robić pieczywo ofiarne dla Królowej
Nieba, a nadto wylewają ofiary z płynów dla obcych bogów, by Mnie obrażać. Czy Mnie
obrażają – wyrocznia Pana – czy raczej siebie samych, na własną hańbę? Dlatego to mówi
Pan: Oto się żar gniewu mojego rozlewa na to miejsce, na ludzi i na zwierzęta, na drzewa
polne i na owoce ziemi – płonie i nie zagaśnie” (Jr 7,16-20). Niemożliwe, aby Justyn
przebywając w Azji Mniejszej nie zetknął się z wyznawcami efeskich kultów. Możliwe
natomiast, że czynnie uczestniczył w życiu wspólnoty chrześcijańskiej, założonej tu przez
apostoła narodów, który przybywał w Efezie trzykrotnie. Najdłużej gościł w mieście przy
ujściu rzeki Kaystros w latach 55 - 58. Zatrzymując się w Efezie Justyn kroczył nie tylko po
śladach Pawła. Żywa była tu bowiem tradycja związana z apostołem Janem, który około
trzydzieści lat wcześniej pisać miał w Efezie swą ewangelię. Jan przybył tu ponoć z Matką
Chrystusa i zamieszkał na wzgórzu Coressus w domu, na którego fundamentach stoi dziś
niewielki kościół.
Cała ta bogata przeszłość miasta, w której wątki pogańskie plączą się z nićmi
chrześcijańskimi, nie mogła być obca Justynowi, zachwyconemu nauką wyznawców
Chrystusa. Zapewne jeszcze w Samarii poznał, przynajmniej pobieżnie, Biblię Hebrajską. W
Azji Mniejszej zapalił się do filozofii. Ostatecznie jednak oddał serce chrześcijaństwu. I
właśnie wtedy jego droga skrzyżowała się ze ścieżką Żyda o imieniu Tryfon. Nie ma
wystarczających podstaw, by wątpić, że u źródeł Dialogu z Żydem Tryfonem stoi autentyczna
postać wyznawcy judaizmu, z którym Justyn wdawał się w dysputy. Owszem, dysputy te
mogły być rozszerzone i uzupełnione w procesie ich zapisywania, aczkolwiek styl i kunszt
literacki Justyna nie są najwyższych lotów. Ale przynajmniej się starał, co widać wyraźnie w
tych miejscach jego dzieła, które odznaczają się szczerością i otwartością.
Badacze starożytnych pism chrześcijańskich zazwyczaj w Dialogu z Żydem Tryfonem
wyróżniają, oprócz wprowadzenia, w którym autor opisuje swój duchowy rozwój (2 – 8), trzy
części. Pierwsza (9 – 47) dotyczy judaistycznych przepisów rytualnych i ich przejściowego
charakteru, druga (48 – 108) ma dowieść że cześć oddawana Chrystusowi nie jest
zaprzeczeniem monoteizmu, w trzeciej (109 – 142) natomiast autor argumentuje, że również
poganie mogą należeć do Kościoła. Cały dialog chrześcijanina i Żyda utrzymane są w tonie
rzeczowej, naukowej dysputy. Obydwaj poważnie traktują rozmówcę, nie lekceważą, lecz
starają się używać logicznych argumentów na uzasadnienie własnych twierdzeń. Co ciekawe,
sam Justyn twierdzi, że dzięki tej rozmowie zapłonął większą miłością do Chrystusa: „Kiedy
powiedział on te rzeczy i wiele innych, o których nie czas teraz wspominać, odszedł,
proponując mi zająć się nimi i odtąd więcej go nie widziałem. Ale natychmiast płomień
rozgorzał w mojej duszy i ogarnęła mnie miłość do Proroków i tych ludzi, którzy są
przyjaciółmi Chrystusa; i podczas gdy rozważałem jego słowa w swym umyśle, odkryłem, że
jedynie ta filozofia może być bezpieczna i pożyteczna. W taki to sposób i z tej przyczyny
jestem filozofem” (8). I tak to Żyd przyczynił się do głębszego umiłowania Chrystusa przez
Justyna. Tryfon zarzucał chrześcijanom – aczkolwiek w sposób taktowny – że nie zachowują
Prawa Starego Przymierza:
Jest to coś, co nas zdumiewa – odpowiedział Tryfon – ale te rzeczy, o których
opowiada pospólstwo, nie są godne wiary, gdyż są zbyt odrażające dla ludzkiej natury.
Co więcej, jestem przekonany, że wasze przepisy zawarte w tak zwanej Ewangelii są
tak wspaniałe i tak wzniosłe, że obawiam się, iż nikt nie jest w stanie ich wypełnić;
bowiem z uwagą je przeczytałem. Ale sądzimy, że największą stratą jest to, że wy
twierdząc, iż jesteście pobożni, że przypuszczając, iż jesteście lepsi od innych, niczym
szczególnym się od nich nie różnicie i nie zmieniacie w ogóle stylu życia w
porównaniu z innymi narodami, że nie obchodzicie żadnych świąt, ani Szabatów, nie
praktykujecie obrzędu obrzezania; a ponadto, pokładając nadzieję w jakimś
Człowieku, który został ukrzyżowany, spodziewacie się jeszcze otrzymać jakąś nagrodę
od Boga, podczas gdy nie jesteście posłuszni Jego przykazaniom. Czyż nie czytaliście,
że duch będzie odjęty ludziom, którzy nie zostali obrzezani ósmego dnia? A zostało to
nakazane zarówno cudzoziemcom jak i niewolnikom. Ale wy, gardząc nierozważnie
tym zwyczajem, odrzucacie też wynikające z niego obowiązki i próbujecie
przekonywać samych siebie, że znacie Boga, podczas gdy jednak nie wypełniacie tego
wszystkiego, co czynią ci, którzy Boga się boją. Jeśli więc możesz obronić się przed
tymi zarzutami i uczynisz to tak, że ukażesz też drogę, dzięki której w ogóle masz
nadzieję na cokolwiek, chociaż nie przestrzegasz Prawa, my bardzo chętnie cię
posłuchamy i w podobny sposób oddamy się dociekaniom (10).
Dialog stał się de facto pierwszym kompendium cytatów starotestamentalnych za
wiarą w Chrystusa. Więcej jeszcze, będąc niejako spadkobiercą szkoły aleksandryjskiej,
Justyn pełną garścią sięgał po alegorię w interpretacji tych cytatów. Wystarczy wskazać na
symbolikę krzyża, którego typów – według adwersarza Tryfona – w Starym Testamencie jest
bez liku. Wzniesione w górę ręce Mojżesza podczas wojny z Amalekitami to typ krzyża
Chrystusowego: „Mojżesz modlił się do Boga, wznosząc w górę obie ręce, a Hur i Aaron
podpierali je przez cały dzień, aby nie opadały one kiedy ogarniało go zmęczenie. Kiedy
bowiem tracił on siłę i nie ukazywał w pełni tego gestu, który był wzorem krzyża, lud ulegał
w bitwie, jak jest o tym wspomniane w Pismach Mojżesza, zaś kiedy trwał on w tej pozycji,
to odpowiednio Amalekici byli pokonywani, a on zwyciężając, zwyciężał przez krzyż” (90).
Symbolem krzyża jest także wąż wywyższony na pustyni przez Mojżesza. Każdy ukąszony
przez węża miał zginąć, ocalał jednak, gdyż śmierć tę przyjął na siebie Chrystus wywyższony
na krzyżu (91). Cały Psalm 22 zapowiada wydarzenie krzyża (98 - 105). Typem Chrystusa
ukrzyżowanego jest Noe, który odrodził ludzkość przez wiarę, wodę i drzewo, a więc przez
krzyż: „Chrystus bowiem, będąc Pierworodnym spośród wszelkiego stworzenia, stał się
Wodzem innego plemienia, odrodzonego przez Niego samego poprzez wodę, wiarę i drzewo,
które to zawierają się w tajemnicy krzyża, podobnie jak Noe, który ocalony dzięki drzewu,
kiedy płynął po wodach wraz z całym swoim domem” (101). Dla Justyna krzyż
zapowiedziany jest także poprzez rajskie drzewo życia i przez kamienne słupy w Betel,
poprzez różdżkę Aarona i laskę Mojżesza, poprzez drzewo zasadzone nad płynącą wodą i
przez laskę i kij pasterski z Psalmu 233.
Nie są całkowicie bezpodstawne przypuszczenia, że adwersarzem Justyna mógł być
niejaki Tarfon, rabbi należący do trzeciego pokolenia tannaitów. Wiadomo o nim, że działał
w Jabne i w Lyddzie4. Pochodził z rodziny kapłańskiej, a jako rabbi trzymał się zasadniczo
linii nauczania wyznaczonej przez Szammaja, choć nie we wszystkim zgadzał się z poglądami
szkoły. Był tak bardzo uczciwy, że zwrócił swojemu ojcu pieniądze, które ten wydał na
wykupienie go jako pierworodnego syna5. Podobną uczciwość okazywał w wierności
zasadom judaizmu. Ponoć był tak zły na Żydów, którzy przyjęli chrześcijaństwo, że przyrzekł
spalić każdą ich księgę, nawet gdyby pojawiało się w niej imię Boga6. Czy taką księgą mogła
być Septuaginta, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Justyn wiele miejsca poświęca w
Dialogu dowodzeniu, że proroctwo Achaza z Iz 7,14 dotyczyło Maryi dziewicy, a Żydzi sami
odeszli od swej tradycji, na przekór chrześcijanom. Justyn nie uważa za wiarygodnych
rabinów, którzy termin „dziewica” zastąpili określeniem „młoda kobieta” w Izajaszowym
proroctwie:
Ja natomiast jestem daleki od obdarzania zaufaniem waszych nauczycieli,
którzy nie chcą się zgodzić z tym, że interpretacja dokonana przez siedemdziesięciu
starszych, którzy byli z Ptolemeuszem, królem Egipcjan, jest właściwa i usiłują oni
stworzyć inną. A życzę ci, abyś spostrzegł, ze usunęli oni wiele Pism z przekładu,
sporządzonego przez tych siedemdziesięciu starszych, którzy byli z Ptolemeuszem, a
które dowodzą, że ten właśnie Człowiek, który został ukrzyżowany, był określany jako
Bóg i człowiek, i jako ukrzyżowany i jako umierający; ale skoro już zdaję sobie
sprawę, że twój naród wszystkiemu temu zaprzecza, nie będę się do tych punktów
odwoływał, lecz mój dyskurs będę kontynuował w oparciu o te fragmenty, które są
uznawane również przez ciebie. Zgadzasz się bowiem z tymi, na które zwróciłem twoją
uwagę, za wyjątkiem tego, ze zaprzeczasz określeniu: «Oto dziewica pocznie» i
twierdzisz, że należy czytać: «Oto młoda kobieta pocznie» (71).
Justyn potrafi prowadzić długie (niekiedy przydługie) wywody bazujące na
starotestamentalnych cytatach, które umiejętnie łączy ze swoją wiedzą historyczną. Jego
argumenty jednak niekoniecznie ograniczają się racji rozumowych. Zgodnie ze starożytnym
uzusem, chętnie sięga po argumenty ad hominem, które w rzeczywistości przypominają
używanie baculum. Nie mogło być inaczej, skoro Żydzi bowiem nie tylko ukrzyżowali
3
H. von Campenhausen, Ojcowie Kościoła, tłum. K. Wierszyłowski, Warszawa 1998, 18.
Z. Borzymińska, „Tarfon”, w: Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, II, red. Z.
Borzymińska, R. Żebrowski, Warszawa 2003, 696.
5
Tosefta, Bechorot VI,16.
6
Traktat Szabat 116a.
4
Chrystusa, jedynego Sprawiedliwego, ale także rozpuścili po całym świecie haniebne wieści o
chrześcijanach – heretykach:
Inne bowiem narody nie wyrządziły nam, ani Chrystusowi tyle zła i w takim
zakresie, jak uczyniliście to wy, którzy rzeczywiście jesteście sprawcami krzywdzących
uprzedzeń, kierowanych przeciwko Jedynemu Sprawiedliwemu i nam, którzy przy Nim
trwamy. Po tym bowiem, jak Go ukrzyżowaliście, jedynego niewinnego i prawego
Człowieka – a przez te razy, ci, którzy przez Niego zbliżają się do Ojca, zyskują
uzdrowienie – gdy dowiedzieliście się, że On zmartwychwstał i wstąpił do nieba, jak to
prorocy o Nim zapowiedzieli, wy nie tylko, że nie żałowaliście niegodziwości, której
się dopuściliście, ale jeszcze wybraliście ludzi i wysłaliście tych wybranych z
Jerozolimy na wszystkie ziemie, by rozpowiadali, że pojawiła się bezbożna herezja
chrześcijan, i rozgłaszali te rzeczy, których nie wysuwają przeciwko nam ci, którzy nas
znają. Tak więc jesteście przyczyną nie tylko waszej własnej nieprawości, ale
właściwie także wszystkich innych ludzi” (17).
Justyn zarzuca wyznawcom judaizmu nienawiść wobec chrześcijan, a tym samym
usprawiedliwia fakt, iż ci ostatni oskarżają Żydów o zatwardziałość serca. Twierdzi nawet, iż
Żydzi być może dlatego odrzucają Chrystusa, iż boją się prześladowań, którym poddani są
chrześcijanie (39). Zarzuca im złą wolę z tego powodu, że odrzucają jego argumentację
bazującą przecież na świętych pismach narodu wybranego, nie zaś na greckiej filozofii (68).
Sam bieg historii dowodzi, że Żydzi nie mają racji, trwając w uporze odrzucania Ewangelii.
Nie przejrzeli na oczy nawet po zburzeniu Jerozolimy i spustoszeniu ziemi palestyńskiej, co
było jawną karą Bożą (108). W dyskusjach Żydzi po prostu czepiają się słówek, zamiast
starać się uchwycić zasadniczą myśl adwersarza. W odwecie mogą spodziewać się tego, iż na
sądzie ostatecznym Bóg postąpi z nimi tak samo – będzie czepiał się słówek: „nawet gdyby
ktoś powiedział dziesięć tysięcy słów pięknie, jeśli zdarzy mu się jedno małe słowo, które
was irytuje, bo było nie do końca zrozumiałe czy precyzyjne, to nie przywiązujecie wagi do
tych wielu dobrych słów, ale czepiacie się tego małego słówka i jesteście niezwykle gorliwi w
dopatrywaniu się w nim czegoś bezbożnego i nagannego; wobec tego, kiedy w podobny
sposób będziecie sądzeni przez Boga, będziecie mieć sporo trudności z Jego wyrokiem, by
zadośćuczynić swoim wielkim zuchwalstwom czy złym czynom, czy też błędnym
interpretacjom, którym ulegliście, fałszując prawdę” (115). W takiej sytuacji prorockie dary,
które niegdyś ujawniały się w narodzie wybranym, nie mogły nadal w nim pozostawać, lecz
zostały przekazane chrześcijanom (82). Pomimo tego, że ręka Żydów wciąż jest wzniesiona
przeciw chrześcijanom, których mordują i nienawidzą, wierzący w Chrystusa odpowiadają
wielkoduszną modlitwą o nawrócenie, w myśl zachęty samego Pana (133). Tak
wspaniałomyślna postawa może budzić jedną tylko reakcję: podziw. I właśnie dlatego Tryfon
i Justyn rozstają się jak przyjaciele. Żaden nie przekonał drugiego, lecz sama rozmowa stała
się dla nich przyjemnością (142). Obydwaj chętnie by ją kontynuowali, gdyby nie fakt, że
statek, którym Justyn wyruszyć miał w dalszą drogę podniósł już żagle.
Choć Justyn wcześniej zerwał z perypatetykami, chętnie jednak na ich wzór wędrował.
Po ukończeniu dysputy z Tryfonem, jako wędrowny nauczyciel przybył ostatecznie w swym
filozoficznym płaszczu, zwanym palium, do Rzymu, gdzie założył szkołę. Tu, w pobliżu łaźni
Tymotyńskiej, której lokalizacja jest dziś nieznana, gromadził uczniów. A działo się to za
czasów Marka Aureliusza, stoickiego filozofa na tronie, który nota bene zmarł w 180 r. w
Vindebonie nad modrym Dunajem. Aureliusz ze stoickim spokojem znosić musiał liczne
klęski, które dotknęły Wieczne Miasto. Podczas dwóch dekad jego rządów wciąż toczyły się
wojny (głównie z Germanami), Tybr zalał ulice i place Rzymu, w mieście zapanował głód i
uliczne rozruchy, do których to nieszczęść dołączyły jeszcze pożary, epidemia dżumy i plaga
szarańczy. Spokojny cesarz starał się jednak do zdarzeń tych podchodzić zgodnie z własną
sentencją: „Budząc się rano, pomyśl, jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się
radować”.
Nieco mniej radowali się wyznawcy Chrystusa, których spotkało prześladowanie za
czasów Aureliusza. Byli wśród nich także montaniści. Ręką rzymskiej sprawiedliwości okazał
się prefekt miasta, niejaki Rustykus. Z nim właśnie dialog – odmienny od konwersacji z
Żydem Tryfonem – prowadzić musiał prześladowany Justyn. Owocem tego dialog nie jest już
bowiem dzieło pisane, lecz przydomek, który przylgnął do chrześcijanina rodem z Samarii:
Męczennik. Oto w jaki sposób biograf relacjonuje ostatnie chwile życia Justyna: „Za czasów
zbrodniczych protektorów bałwochwalstwa ogłoszono po miastach i wsiach bezbożne edykty
przeciwko pobożnym chrześcijanom, skutkiem czego zmuszano ich do składania ofiar
marnym bożyszczom. Pochwycono tedy świętych mężów i stawiono przed Rzymu prefektem,
który się nazywał Rustykus […]. Prefekt Rustykus rzekł: ‘Przejdźmy wreszcie do tego, o co
się rozchodzi i co nieuniknione. A więc przystąpcie wszyscy razem i zgodnie złóżcie bogom
ofiarę’. Justyn odpowiedział: ‘Żaden człowiek, który ma zdrowy rozum nie przerzuca się z
pobożności w bezbożność’. Prefekt Rustykus rzekł: ‘Jeśli nie usłuchacie, pójdziecie na męki
bez litości’. Justyn odpowiedział: ‘To nasze pożądanie cierpieć męki dla Pana naszego Jezusa
Chrystusa. Stąd bowiem spłynie na nas zbawienie i ufność wobec straszliwego i świat cały
obejmującego trybunału Pana i Zbawiciela naszego’. Tak samo również odpowiedzieli
wszyscy inni męczennicy: ‘Rób, co chcesz. Jesteśmy bowiem chrześcijanie i bożyszczom
ofiar nie składamy’. Prefekt Rustykus taki wydał wyrok: ‘Ci, którzy nie chcieli ofiary złożyć
bogom i usłuchać rozkazu Samowładcy, mają być ubiczowani i odprowadzeni na karę ścięcia,
zgodnie z prawami’. Święci męczennicy, chwaląc Boga, szli na miejsce do tego
przeznaczone, gdzie im głowy pościnano. I wyznając Zbawiciela, dokonali swego
męczeństwa. Niektórzy wierni zaś zabrali ukradkiem ich zwłoki i złożyli je w miejscu
stosownym z pomocą łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki
wieków. Amen” (Martyrium s. Justini et sociorum)7.
7
Tłum. A. Lisiecki, Pisma Ojców Kościoła 4, XXIII-XXV

Podobne dokumenty