F3_K.1. BLOK O SŁUŻBIE_Sensem formacji jest służba

Transkrypt

F3_K.1. BLOK O SŁUŻBIE_Sensem formacji jest służba
K.1. BLOK O SŁUŻBIE (F3-2016) Sensem formacji jest służba
Mój kolega opowiadał, że jak był mały, ok. 8 lat był wielkim fanem
motoryzacji. Upatrzył sobie nawet pewien motor i chciał sobie taki kupić. Czuł się
jednak w obowiązku zapytać mamy czy może. Więc idzie do mamy i pyta: mamo, czy
mogę zbierać pieniądze na motor. Uśmiechnęła się pod nosem i powiedziała: jak
najbardziej. A on szczerze zadowolony mówi: to super, już nawet uzbierałem
10 groszy. W tym momencie jego mama wybuchła śmiechem. Ze śmiechu nie mogła
mówić przez kilka minut. Bardzo ją to rozbawiło, bo wiedziała, że jeszcze trochę mu
do tego motoru brakuje. Moi drodzy – Bóg by się nie zaśmiał – Bóg wziąłby te
10gr jak największy skarb i powiedział – nie martw się. O resztę już ja się zatroszczę.
Jak Eucharystia. Jest chleb, jest wino, łączna wartość mniej niż złotówkę, a Bóg bierze
to w swoje ręce jakby to był najcenniejszy dar i zamienia w naprawdę bezcenny dar –
w siebie.
Dlaczego o tym mówię? Bo Bóg nie oczekuje od nas, abyśmy przed podjęciem
jakiejś posługi potrafili wszystko. Byli już przygotowani na każdą ewentualność. Bóg
zadba o to, czego nam brakuje. Nawet jeśli tego co nam brakuje to 98% tego co jest
nam potrzebne. Mamy się wręcz chlubić z tego, że zostaliśmy powołani do służby jako
najbiedniejsze dzieci. Bo dzięki temu objawi się jeszcze bardziej wielkość Boga, który
działa mimo naszych słabości, dla którego nasze braki nie są żadną przeszkodą, żeby
czynić cuda.
Jeśli jest spina, że się nie nadajemy, bo jesteśmy słabi i tego typu rzeczy to
możecie sobie pomyśleć, że Bóg specjalnie wybrał sobie ciebie słabą, aby pokazać
swoją potęgę. Po zmartwychwstaniu z misją ogłoszenia tej prawdy Jezus wysłał
kobiety. Żart chyba jakiś. Faustyna Kowalska – nawiedzona zakonnica. Kto jej
uwierzy? W tym kluczu mogłoby być tak, że przychodzi do mnie Jezus i mówi, że
mam pójść do papieża Franciszka i powiedział mu, że popełnia błąd. I co wtedy? Czy
Bóg nie ma kogoś bliżej, kogoś kot ma jakiś posłuch u Franka? Dlaczego ja? Szary
zakonnik, bez znajomości, bez charyzmy przekonywania słowem – dlaczego? Jeśliby
Bóg zechciał przyjść do Franka przeze mnie to pewnie dlatego, żeby pokazać, że On
jest Bogiem wszechmocnym i coś co wydaje się nie do zrealizowania On już to robi.
Im słabsze narzędzie tym większy podziw (chwała) twórcy danego dzieła. Mając tak
słabe narzędzia tak pięknie sobie poradził. Maluch a Porsche. Większy podziw
wzbudzi ten kto zwycięży maluchem, czyż nie?
„Jeśli ktoś pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela” (1P 4, 11).
O to tutaj tak naprawdę chodzi, abyśmy w końcu odkryli, że naprawdę Bóg da nam
wszystko co jest nam potrzebne. Pamiętaj kto Cię wybrał – uważasz, że wiesz lepiej
od Boga? Śmieszy mnie to całe przekonywania Pana Boga jakobyśmy wiedzieli lepiej,
Panie Boże, Ty się pomyliłeś. Co za bezczelność i pycha. Czasami większą pychą jest
1
odmowa posługi niż zgoda na tą posługę. Myślenie, że jestem za słaby jest oznaką
pychy, bo nie uznaje się mocy Boga, a pokazuje się potęgę swojej słabości. Bóg zna
mnie lepiej niż ja sam siebie. I jeśli nie zechce Ciebie do danej posługi: to chwała
Panu. Ale jeśli zechce: Chwała Panu! W życiu więc i w śmierci należymy do Pana.
Trochę o moim kapłaństwie. To co widać to tylko powierzchnia. Ja wiem, że się
nie nadaję. I co z tego? Jest taka zasada, że Eucharystię można odprawiać tylko
w specjalnych naczyniach. Na pewno nie może to być drewniany kubek. Nie powinno
to też być szklane naczynie. To powinno być zwykły kielich, ale najlepiej pozłacany.
My się staramy, żeby to wszystko było najpiękniejsze. I myślę, że jeśli faktycznie
piękno liturgii jest naszą motywacją to Boga to cieszy. Ale Bóg dobrze wie, że mógłby
sobie znaleźć lepsze narzędzia działania łaski niż księża. Usłyszałem nawet kiedyś, że
księża to jedna z rzeczy, która się Bogu nie udała. Usłyszałem to od załamanego
księdza. I takich właśnie marnych chrześcijan Bóg wybrał, aby Mu służyli w braciach.
Moje dwa największe zobowiązania. Niby się tyle uczyłem, a o dwóch moich
największych przestrzeniach nie wiedziałem nic. Jeszcze jeśli chodzi o Odnowę to
ciężko wymagać, żeby mnie do niej akurat przygotowali, bo przecież ruchów w KK
jest mnóstwo. Ale na początku byłem przerażony, że nie jestem zupełnie
przygotowany do studiów, które teraz mam. 3 lata wykładów z homiletyki, trzy lata
doświadczenia głoszenia homilii, a okazuje się, że nie wiem nic, ani od strony
teoretycznej (żadnych podziałów, rozróżnień, teologii przepowiadania, cieniutko),
a i też bez szału od strony praktycznej. Mój wykładowca wywala co drugą moją
homilię. Tylko jedna dziesięciu przeszła bez większych poprawek.
Wychodząc na ambonę mogę podejrzewać, że moja homilia jest zła – od strony
schematycznej i od strony treści. Mój wykładowca wyrzuciłby ją na spalenie. Już
sobie wyobrażam te teksty: „księże, brakuje elementu mistagogicznego,
kerygmatycznego, element egzystencjalny banalny, trzeba wejść w głębię tekstu
biblijnego i przeżyć ludzkich. Do kosza”. Wychodzi więc na to, że w tym momencie,
gdy stoję na ambonie powinienem powiedzieć nie tylko: a może nie powinienem nie
głosić, ale nawet: nie mogę głosić. Nie mogę służyć! Ale to nieprawda.
Dostałem kiedyś taki prezent (pokazuję mój różaniec na palec), a w środku
słowa: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30). Służenie mimo
znajomości swoich słabości jest sposobem na to. I gdy już nie mam sił i martwię się,
że przez moją niekompetencję źle wypadnę przypominam sobie to, co mam na
różańcu od wewnętrznej strony. Najważniejsze, abym pozwolił w tym wszystkim być
Bogu. Mnie może nie być. Ja mogę wypaść fatalnie, aby tylko Chrystus był głoszony.
Co otrzymujemy na Szkołach animatora? Skrawki wiedzy, które są
przekazywane przez ludzi, którzy również mają skrawki wiedzy. Bez obrazy dla
uczestników i prowadzących takie seminaria, ale mi się one kojarzą trochę ze
2
szkoleniami w szkole. A kompetencje prowadzących często są niewielkie. Albo
w ogóle ich brak. Z oceanu koniecznej wiedzy prowadzący posiadają tylko trochę.
Z tego co sami wiedzą też jest przekazywana tylko mała część. Z tego co usłyszą
słuchacze znowu trzeba coś odjąć. A z tego co zapamiętają – jeszcze skrawek skrawka.
Tu nie chodzi o wiedzę. Mamy starać się ją zdobyć, ale zawsze jej będzie za mało.
Dbaj o wiedzę, o doświadczenie, rób wszystko co możesz, aby było dobrze, a ja
zadbam o resztę. Mówi Bóg.
Przeszkodą w służbie nie jest brak wiedzy, ale brak Boga. Naszym zadaniem
jest bycie podobnym do Jezusa. A co zrobiłby Jezus? I jaka byłaby Jego motywacja do
działania?
Pewien dziennikarz pojechał zrobić wywiad z Matką Teresą z Kalkuty. Ona
oczywiście nie miała czasu na takie głupoty jak wywiad. W końcu się zgodziła, ale
tylko gdy ten dziennikarz będzie z nią rozmawiał w czasie jej pracy, żeby nie straciła
ani sekundy na coś tak mało ważnego jak artykuł. Dziennikarz się zgodził i wybrał się
z nią na ulice Kalkuty do biedaków. I gdy tak przyglądał się jak ona oczyszcza rany
jakiegoś człowieka, który był bezdomny, brudny i śmierdzący, jak obmywa jakieś
zaropiałe rany on z obrzydzeniem powiedział: nigdy nie zrobiłbym tego nawet za
milion dolarów. Ja też – odpowiedziała Matka Teresa.
Układ sił – silniejszy służy słabszemu. U nas polega to na byciu raptem kroczek
przed wszystkimi. Z czasem możemy zobaczyć, że ktoś nas wyprzedza. Wtedy
cieszymy się i zachęcamy do przygotowania się do oficjalnej posługi. Wynika to
z miłości – mogę to pomagam. Dzięki tej naszej formacji przygotowujemy się nie
tylko do służby, ale też do przyjmowania daru służby, gdy ktoś chce nam pomóc.
Prosty przykład z pociągu. W piątek jechałem. My dokonujemy oceny – jestem
wystarczająco silny, żeby podnieść swój bagaż na półkę lub jestem zbyt słaby, by
położyć tą walichę. Jestem słaby – proszę o to, aby ktoś mi służył. Jestem silny – nie
tylko ja korzystam, ale służę tym, którzy są za słabi. Działa to nie tylko w pociągu, ale
zawsze gdy jesteśmy w relacji do kogoś. Także we wspólnocie – ja mam służyć. A jak
widzę, że ktoś jest wyżej to proszę o pomoc. Służyć. Myć nogi, nawet jeśli to nie jest
za ciekawe – Przypominam – nie brak wiedzy szkodzi, ale brak Boga – naśladujmy
więc Boga w pełni. Nawet w myciu nóg i w zgodzie na to, że ktoś nam te nogi będzie
myć.
Panie Boże – im dłużej jestem blisko Ciebie tym bardziej chcę być podobny do
Ciebie. Gdy patrzę jak wisisz na krzyżu widzę jak bardzo służysz. Gdy widzę Cię
myjącego nogi swoim uczniom – wiem, że chcesz służyć. Gdy widzę Cię zamkniętego
w chlebie cieszę się, że służysz. Panie Boże, jeśli chcesz służyć moim braciom
i siostrom przeze mnie – jestem do Twoich usług. Amen.
3

Podobne dokumenty