Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Transkrypt
Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Grzegorz Górski Szatniarz wiatła i inne dramaty żrzegorz żórski Szatniarz wiatła i inne dramaty Grzegorz Górski 4 czerwca 2010 © Copyright Grzegorz Górski 2010 ISBN 1-4116-1793-2 Projekt okładki i układ tekstu Grzegorz Górski Korekta Beata Bogdanowicz Posłowie Zofia Wróblewska-Mularczyk 2 Szatniarz wiatła i inne dramaty Mojej onie i dzieciom, którzy ze stoickim spokojem znosz moj pasj pisarsk 3 żrzegorz żórski 4 Szatniarz wiatła i inne dramaty Od autora (czyli jak zacz łem pisać) Miałem być dziewczynk . Szcz liwi rodzice dwóch chłopców, zaplanowali bowiem córk . Moi rodzice - oboje lekarze z wiedz przyst pili do dzieła. Urodziłem si 24 kwietnia 1955 roku w Lublinie. Miałem długie kr cone włosy i swoj ulubion lalk . Źo dzisiaj ani razu nie zgoliłem w sów. Na ulicy ogl dam si za dziewczynami z poczuciem dobrze ugruntowanego heteroseksualizmu. Źobrze gotuj . W szkole polonist nie byłem. Aby przekroczyć barier jednej z klas musiałem wyst pić w szkolnym przedstawieniu, co było uwa ane przez rówie ników za czyn rozpaczliwy i z gruntu niesmaczny. W sztuce “ wiatło w ciemno ci” po wi conej Komisji źdukacji Narodowej miałem powiedzieć tylko jedno zdanie i powiedziałem! Reporterka miejscowego radia nagrywała wywiad z moim polonist i fragmenty naszego przedstawienia. Traf chciał, e moje zdanie, było tym jedynym, które znalazło si w audycji Radia Lublin. Źo nast pnej klasy przeszedłem bez poprawki i zmieniłem zainteresowania trafiaj c do klasy o profilu matematyczno/fizycznym. Mo e dlatego najbardziej lubiłem biologi . I wła nie to, jak i atmosfera tradycji rodzinnej sprawiła, e rozpocz łem studia medyczne na Akademii Medycznej w Lublinie. Miałem praktyk lekarsk w Przemy lu, w mie cie, do którego je dziłem cz sto z powodu zamieszkiwania tam moich dziadków i mojej przyszłej ony. Pewnego dnia lekarka, u której miałem praktyk nie pojawiła si na czas w gabinecie, wpadła natomiast jak burza pacjentka, która natychmiast si rozebrała i rzuciła swoje obfite piersi na biurko, prosz c bym si nie dziwił, ale piek j strasznie, gdy zachlapała je lakierem podczas malowania altanki, a potem przemyła rozpuszczalnikiem. Widz c moj głupi min powiedziałaŚ “Niezłe bomby, co?” Jako, e nie miałem nic wspólnego z przemysłem zbrojeniowym i nie wiedziałem zbyt wiele o kalibrze i artylerii wypisałem jej tylko recept . Był to pocz tek mojej twórczo ci dramatopisarskiej. 5 żrzegorz żórski W szpitalu psychiatrycznym, gdzie na ka dych zaj ciach łapała mnie pod pach pani Irenka i piewała mi na ucho piosenki chodz c ze mn po korytarzu, nabrałem w tpliwo ci kto jest normalny. Lekarz wyja nił, e jednym z jej symptomów jest to, e “nienawidzi Ruskich” i gotowa jest rozrywać ich gołymi r kami. Z kolegami napu cili my j na jedn z moich kole anek, mówi c, e jest Ruska - przez kilka godzin miałem spokój. Z kole ank nadal jestem w przyja ni. Mimo wszystko, uzyskałem tytuł Źoktora Nauk Medycznych. Źo USA przybyłem na dwuletni kontrakt na pozycj “post-doca” i zostałem do dzisiaj. Jestem autorem oraz współautorem ponad trzydziestu prac naukowych z dziedziny genetyki i biologii molekularnej. Nadal pracuj w dziedzinie biologii molekularnej. Od 1997 rozpocz łem współprac i zostałem współredaktorem miesi cznika społeczno-kulturalnego „Teraz” ukazuj cego si w Żiladelfii i okolicach. Na scen teatru „wci gn ła” mnie w 1999 Agnieszka Kozłowska – aktorka Teatru Dramatycznego im. Adama Mularczyka w Filadelfii (http://www.mularczyktheater.org). Powiedziała, e poszukuj diabła do „Jasełek” i mo e b d si nadawał. Pobudziło to przekorn wyobra ni kantora chóru parafialnego z Clifton Heights. W ko cu mogłem stan ć twarz do ludzi, a nie, jak dot d, piewać z balkonu w ko ciele widz c wszystkich odwróconych do mnie plecami. A tak le nie piewałem. W “Jasełkach” grałem diabła Borut , Heroda i Bartosza. Potem Wistowskiego w “żrubych rybach” i dyrektora Leonarda Strzyg -Strzyckiego w "Porwaniu Sabinek". Podkusiło mnie, aby si gn ć po pióro. Nie tylko si gn łem. Pierwsza moja sztuka poszła do kosza. Kolejne zyskaly aprobat osób, które uwa am za znawców w tej dziedzinie, a wi cŚ mojej ony, pani Zofii Mularczyk, panow Witolda Sadowego i Jarosława Abramowa-Newerly, w ko cu pani źl biety Manthey z Agencji Dramatu i Teatru (ADiT). Od 2002 jestem jednym z autorów agencji ADiT. W 2001 stałem si współorganizatorem i aktorem Teatru Radiowego im. Adama Mularczyka w Filadelfii (http://www.mularczyktheater.org). Trzeba bez adnej skromno ci dodać, e jest to jedyny polski teatr radiowy poza Polsk . Niektóre moje sztuki mo na przeczytać na stronie 6 Szatniarz wiatła i inne dramaty Stowarzyszenia TAT, stronie po wi conej współczesnej dramaturgii polskiej (http://www.tat.pl) oraz na stronie Fabrica Librorum (http://www.portalliteracki.pl) Nadal pisz ! Grzegorz Górski 7 żrzegorz żórski 8 Szatniarz wiatła i inne dramaty Szatniarz wiatła (Scena przedstawia pokoik, po prawej biurko z fotelem, na biurku telefon, obok krzesło. Po lewej sofa, obok sofy palma. Na cianach kilka obrazów. Za biurkiem biblioteczka z ksi kami. W gł bi po prawej drzwi. Drugie drzwi po lewej. Wa na jest gra wiateł, które zmieniaj c barwy, nat enia, przeskakuj c pomi dzy biel i ró nymi kolorami, wyciemnieniem poszczególnych cz ci sceny – maj sprawiać wra enie, e akcja toczy si w ró nych pomieszczeniach) Scena 1 (Spokojne, ciepłe wiatło, z przewag bieli. Kilka barwnych plam na cianach) Hania: (podlewaj c palm ) Co robisz? Stefan: (siedzi przy biurku pochylony nad papierami) Pisz . Hania: Zawsze co piszesz. Stefan: Bo to nie daje mi spokoju. Jak nie pisz , mam wyrzuty sumienia, e nie pisz . Jak pisz , w ciekam si eby ju sko czyć .... i tak na okr gło. Hania: Mo e brak ci pomysłów? Stefan: Czasem. Hania: To napisz co o .... jedzeniu. Przecie lubisz improwizować takie ró ne potrawy i kochasz je ć.... Stefan: A akcja sztuki b dzie toczyć si w kuchni, albo stołówce zakładowej .... Kogo to zainteresuje? 9 żrzegorz żórski Hania: A co zainteresuje? Stefan: (odkłada papiery, mówi lekko zdenerwowany, przedrze nia) Kopulacja, ćpanie, jajeczkowanie, wzwody i erekcje, gwałt, przekle stwa w ka dym j zyku, poni anie, brud .... – to s słowa kluczowe. Rozumiesz? Nowy kod. A i klasyk mo na do tego dostosować. Od czego wyobra nia re ysera? Słówka si wstawi, ubranka troszk przytnie.... Albo po co w ogóle ubranka. Kibel na głow , interes na wierzch i pogadajmy teraz o seksie. „Co, jak było mała? Spoko? – pyta Orfeusz. Odlotowo – tylko okres mi si spó nia i starzy z domu mnie wypieprz jak wykapuj . To przez ciebie! – odpowiada Eurydyka. Źon’t worry, mała, i bachorem mnie nie strasz. Masz tu fajk , ci gnij chmur , OK? I spoko – ucina dyskusj Orfeusz.” Cholernie współczesne, no nie? Hania: (zostawia konewk za sof , podchodzi do biurka) I tak teraz wszyscy? Stefan: No wła nie o to chodzi, e nie!, ale robi si z tego reguł . Hania: Moda. Zwykła moda. Jak ostatnim razem byłam w Ameryce ... (siada na sofie) Stefan: Ocho, podró niczka zaczyna... Hania: Ale taka jest prawda. Małpujemy po Murzynach i tyle. Jak zacz li chodzić z czapkami odwróconymi daszkiem do tyłu – prosz , długo trzeba było czekać. Potem ta ich cholerna muzyka, rap czy jak jej tam – i to mamy! Teraz chodz tak, eby im gacie opadały i pokazuj kawałek gołego tyłka. Zobaczysz Stefan, ju niedługo, ju niedługo to samo b dzie i u nas. Stefan: Zawsze wzorowali my si na zachodzie i teraz nawet łaskawie nas przyjmuj ... Hania: Ale te brudy ju si tam ko cz . Moda na ordynarny j zyk mija, tak jak moda na papierosy .... Stefan: Źo nas dotrze to za dziesi ć lat, jak wszystko inne ... A zazwyczaj przejmujemy to co najgorsze. 10 Szatniarz wiatła i inne dramaty Hania: Mówisz jak przeciwnik wszystkiego. Stefan: Bo jestem przeciwnikim wszystkiego ... co nieetyczne, nielogiczne. Hania: To nie szukaj logiki. Id w swoim pisaniu w .... totaln fantazj ! Zreszt to teraz coraz bardziej modne. Stefan: Czyli znowu kłaniamy si modzie. Mam si stać niewolnikiem tego trendu? Ale mo e masz racj , mo e w tym co jest. (wstaje, podchodzi do sofy, staje obok Hani) Hania: Im bardziej zwariowane, tym bardziej prawdopodobne. Taki mamy wiat. Stefan: żdyby kilka lat temu kto powiedział ci, e samoloty pasa erskie z setkami ludzi na pokładzie zostan u yte jako pociski, by rozbić, zawalić budynki, zabić tysi ce ludzi, czy uwierzyłaby ? Hania: Wtedy nie. Stefan: A teraz? Hania: Ja tam byłam, widziałam i ... nadal nie wierz . Stefan: Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. Hania: Ten wiat jest nierealny. Stefan: (wracaj c do biurka) To jeste my w domu. Nie mo na tworzyć realnych historii dla odrealnionego wiata. Pozostaje tylko fanatazja, gdzie dobrzy otrzymuj nagrod , li zostaj ukarani. Jest to jedyna ucieczka szukaj cego natchnienia rozumu. I co mi si wydaje, e nie b d w tej krainie jedynym go ciem. Hania: Odrealniony wiat ... wiat si całkiem zmienił. Nie jest ju beztroski ... 11 żrzegorz żórski Stefan: (przerzuca papiery) Czyli co? Jako komediopisarz jestem od tego momentu bezrobotny? Nie wypada si miać, gdy wali si wiat. Ale s nieszcz cia na skal człowiecze stwa i s nieszcz cia na skal człowieka. żdyby ka dy zaj ł si tylko tymi ostatnimi ... ( wiatło przygasa. Wyciemnienie) Scena 2 (Jaskrawe, zimne wiatło pada z tyłu sceny, widać sylwetki dwóch postaci po prawej stronie sceny. Reszta sceny wyciemniona. Jedna siedzi przy biurku, druga podchodzi do biurka i siada na krze le) Sylwetka1: (wchodz c z lewej) Mam klienta. Sylwetka2: (siedzi za biurkiem) Ciekawe. Dziany? Sylwetka1: Nie pytałem o kas , ale cen przyj ł bez dyskusji. Sylwetka2: adna prowokacja? Sylwetka1: Mam nosa na takich. Sylwetka2: Czego sobie yczy .... ten klient? Sylwetka1: Co na wyluzowanie, totalne wyluzowanie .... odblokowanie .... Sylwetka2: Oooo! Twój klient ma problemy? Pewnie kobieta. Nie chce lecieć na niego, wi c potrzebuje j odhamować... Mo e nawet rozpalić, uczynić poddan . Mo e .... Sylwetka1: Morze jest szerokie. Nie pytałem. Sylwetka2: Jest kupiec, to i towar si znajdzie. Ile? 12 Szatniarz wiatła i inne dramaty Sylwetka1: Za pi ćdziesi tk . Sylwetka2: Źługo na tym nie pojedzie. Sylwetka1: Nie mój tramwaj. Sylwetka2: (wyci ga co z biurka) Masz ... i nie widzieli my si . Sylwetka1: (wychodz c) Spadam. Sylwetka2: Nie połam si . ( wiatło wygasa) Scena 3 ( wiatło padaj ce z góry zapala si bł kitn plam na rodku sceny. żra muzyka rap. Na podłodze siedz Kasia i Ruda pij z butelki wino. Na sofie Bogo i Siwy popijaj z butelek piwo.) Bogo: (konspiracyjnie do Siwego) Mówi ci Siwy, czytałem w gazecie. Siwy: (tak e konspiracyjnie) Trzeba mieć kontakty, bracie OK.? A bez tego le ysz. Żinito, kapujesz. Kasia: Jak pomy l , e jutro mam chemi , to mi si rzygać chce. Znowu mnie skosi. Siwy: To jest stary pedał dlatego nie lubi dziewczyn i je oblewa. Ruda: Sk d wiesz? Siwy: Widziałem go raz w barze z takim jednym. 13 żrzegorz żórski Bogo: Nie ciemniaj. Mo e po prostu miał jak spraw . Ruda: Bogo, nie upraszczaj. Siwy: I dlatego trzymał go za r czk ? (kładzie r k na kolanie Boga) .... za kolanko .... Kasia: Stare pedalisko. Bogo: (str ca jego r k ) To ju przegi łe . Ruda: Nie przerywaj. No i ... Siwy: No i nic, co taka ciekawa? Za to my jeste my heteroseksualni. Nie, Bogo? Bogo: Mów za siebie...Co? A tak. Wiadomo. Siwy: Chcecie jeszcze po browarze? Ruda: Nie. Nudno jako . Bogo: Wła nie. Idziemy na dyskotek do Maxa? Siwy: Tu mo emy mieć lepsz dyskotek . No nie, Ruda? (próbuje j podłogi) Malutkie disco przytulisko .... podnie ć z Ruda: Odwal si Siwy. Bogo: Nie martw si Kacha. Jak si Korba dalej b dzie czepiał, to mu wpieprzymy w ciemnej uliczce i z głowy. Kasia: Źu o mi to pomo e. 14 Szatniarz wiatła i inne dramaty Ruda: Kacha, masz ju obro c z urz du. Siwy: (siada na sof ) Nudno. Nie macie jakiego filmu? Kasia: Nic z tych rzeczy, co by chciał ogl dać. Siwy: Idziesz Bogo do Maxa? Łykniemy jeszcze po browarze. (odci ga go na bok) żdzie o tym czytałe ? Bogo: (konspiracyjnie) W jakiej lekarskiej gazecie, jak byłem u doktora. Ruda: O czym mówicie? Siwy: My idziemy do Maxa. Jak nie chcecie, to nie. (wychodz ) (Wygaszenie) Scena 4 (Zapala si ciepłe wiatło z przewag bieli. Na ciany rzucone kilka barwnych plam) Stefan: (chodzi po pokoju z kartkami papieru w r ce, gestykuluje) Wyobra sobie – w tle planeta obleczona chmurami. Niesamowita gra wiateł na scenie. To w zało eniu nie mo e być realne. Hania: (przegl daj c gazet na sofie) Nie powinno. Stefan: I na tym tle, jak kontrast, zgrzyt - zwykli ludzie. To podkre li jeszcze bardziej surrealistyczno ć sytuacji. Zwykli ludzie, ale mówi cy o problemach, które dla nas nie istniej . Inny j zyk .... (wchodzi ich córka - Kasia) Kasia: Cze, jeste cie w domu? 15 żrzegorz żórski Stefan: A to ty. Szkoła ju si sko czyła, Kasiu? Wszystko pod kontrol ? Kasia: Spoko. Stefan: To znaczy tak czy nie? Kasia: To znaczy spoko. Macie jaki problem? Hania: (odkłada gazet ) My nie, ale nie chcemy, eby ty miała. Jak tam stopnie? Kasia: S . A co, jakie przesłuchanie? Hania: (wstaje z sofy) Nam chodzi tylko ... Kasia: O kontrol . O totalne ograniczenie cudzej wolno ci. żdzie, co, jak, kiedy, z kim ... Co to, wi zienie jakie ? Potrzebuj cztery dychy na kino. Stefan: A na co chcesz i ć? Kasia: Znowu przesłuchanie? A co to za ró nica. I tak nie znacie. Hania: (.... podaje jej pieni dze) Kiedy wrócisz? Kasia: Jak si film sko czy. Jeszcze jakie pytania? Hania: Nie wracaj pó no. (Kasia wychodzi na lewo. Stefan po chwili) Stefan: (podchodzi do biurka, siada, patrzy w papiery, po chwili mówi) Teoretycznie, ale tylko teoretycznie jestem komediopisarzem. No i jak ja mam w tych warunkach pisać komedi ? Przecie to jest przera aj co-tragiczne. Hania: (siada na sofie, bierze gazet ) 16 Szatniarz wiatła i inne dramaty Przesadzasz, Kasia swój rozum ma. To tylko poza ... Stefan: Poza? Przed kim? Mo e widziała tu kogo innego? Wi c przed kim? Przed nami? Po co? (przekłada kartki papieru) Mówi ci, cokolwiek napisz - mój wiat b dzie elegancki, uprzejmy, kryształowo sprawiedliwy.... Hania: Jeste fantasta. Stefan: Co było do udowodnienia. miech w czwartym wymiarze ale zawsze miech i to nie przez łzy. Hania: (odkłada gazet , mówi z niepokojem) Powa nie my lisz, e Kasia mo e mieć jakie kłopoty? Stefan: Miała okazj z ni rozmawiać. Trzeba było spytać. Hania: (wstaje) To była rozmowa? Zreszt , ja ju nie bardzo potrafi z ni rozmawiać. Jako wyrwało si to wszystko spod kontroli. Pami tasz jakie miałam kłopoty, eby zaj ć w ci . Tyle lat próbowali my. żdyby nie doktor Karolewski ... Stefan: (wstaje zza biurka) Tak.... Wiesz dobrze, e to była moja wina. W ko cu okazało si , e to moje plemniki s do niczego. To wszystko przez ten stres i .... żdyby nie te pigułki ... Hania: żdyby, gdyby ..... Tak widocznie miało być. Tylko dlaczego tracimy z Kasi wspólny j zyk? Stefan: Mam ochot na spacer. Hania: Pójd z tob . (Wyciemnienie) Scena 5 (Zapala si ciepłe wiatło. Prawa strona sceny wyciemniona. Z lewej wchodz Kasia i Bogo. Bogo rozsiada si na sofie. Obok sofy kładzie torb ) 17 żrzegorz żórski Bogo: Źługo starych nie b dzie? Kasia: (stoj c na rodku pokoju, rozczesuj c sobie włosy palcami) Zale y ci na czasie? pieszysz si gdzie ? Bogo: Nie, ale wiesz, e twoi starzy totalnie preferuj inny gatunek ludzi. Kasia: ciemniasz, Bogo. Bogo: Totalna palma. Kasia: (stoi koło sofy) Nie mog si zaadoptować do nowych czasów. S niereformowalni, ewolucja stan ła w miejscu. Bogo: (ci gnie j za r k ) Chod Kacha, malutkie przytulanko. Kasia: Nie wiem kiedy starzy wróc . Bogo: Czekaj mam browar na pocz tek. (si ga do torby i wyci ga dwa piwa, otwiera) Kasia: (bierze piwo, siada obra ona obok) Tobie tylko na tym jednym zale y. (popija) Bogo: No nie, znowu te przes dy. Tobie na psychik si rzuci, ylaki ci si porobi i tyle. A poza tym czyj ty stron trzymasz? Starych czy moj ? Kasia: Swoj . Ty my lisz, e ja na ka dy gwizd lec . Bogo: Nudno. Zajarał bym. Kasia: Ale nie tu. Zaraz wyczuj i gleba. Bogo: Ja bym tak nie mógł yć. To gorsze od wi zienia. 18 Szatniarz wiatła i inne dramaty Kasia: To spadaj jak ci si nie podoba! Bogo: (szturchaj c j ramieniem) Ostatnim razem całkiem ci si podobało.... . No chod , mówiła , e masz na to ochot . Kasia: (z u mieszkiem, popijaj c piwo) Ale nie mówiłam z kim? Bogo: Nie dra nij mnie, Kacha. Wiesz, e pos dzaj mnie o totalny brak kontroli. O kim mówisz? Mo e ju zacz ć zbierać z by ... (pij po kilka łyków, mówi po chwili) Kasia: A sk d ty na to ludzi we miesz? Bogo: Poradz sobie, poradz . Niech tylko którego zobacz , e si koło ciebie kr ci, b dzie miał po ryju. Kasia: Tak ci na mnie zale y? (siada mu okrakiem na kolanach tyłem do sceny, zaczynaj si całować, Bogo rozpina jej bluzk i zdejmuje. wiatła zmieniaj barw – ró nokolorowe smugi z ró nych stron o wietlaj par , ta cz c po nich i po scenie. Wyciemnienie) Scena 6 ( wiatło wielobarwne, statyczne. Lewa strona o wietlona kolorow mozaik jak z witra a. Na scenie mało koloru białego. Przy biurku siedzi recenzent, przegl da kartki papieru. Przed biurkiem siada Stefan) Recenzent: Jest w tym co ... mo e ... nieziemskiego. Źoskonała gra wiateł i te pomalowane w jaskrawe tatua e nagie ciała. To zmusi do my lenia. Oczywi cie adnej rewolucji w teatrze nie b dzie. Nikt nie oszaleje od razu na punkcie pana dramatów, ale co w tym jest. Stefan: Ciesz si , e pan to przeczytał. Jako głupio tak pisać do szuflady. 19 żrzegorz żórski Recenzent: Prosz pana, całe pokolenie pomro kowe pisze do szuflady, je eli ma to być dla pana jakim pocieszeniem. Stefan: Nie jest. Recenzent: Ale niech pan obroni dla mnie postać szatniarza w drugim akcie, skoro wszyscy s nadzy ... Stefan: W tym wiecie szatniarz nie przyjmuje od nikogo ubra ... Recenzent: Ciekawe, zastanawiaj ce .... Stefan: To jest szatniarz wiateł. Przechowuje dla nich barwy .... Ma być alegori utraconego raju ..., zmierzchu cywilizacji. W przeci gu całej sztuki ilo ć i intensywno ć barw maleje ... zaczyna si zmierzch. Stracone złudzenia wisz jak palta w szatni .... Recenzent: Próbował pan to gdzie wysłać? Stefan: My li pan o konkursie, czy mo e jakim czasopi mie? Recenzent: I jedno i drugie .... Stefan: Nie wiem czy warto. Co pan my li? Mo na by to wystawić? Recenzent: J zyk, wie pan, .... jest troch ... niedzisiejszy. Chocia wartki. Źoskonałe dialogi, ale j zyk troch ... hemarowski... za elegancki. Pan wie, teraz trzeba bardziej siarczy cie ... Stefan: Ale, w tamtym wiecie to jest najwi ksze przekle stwo nie mówić przekle stw. Wszyscy kln jak szewcy ... bo nie kln . Rozumie pan? Recenzent: Trzeba tylko znale ć re ysera, który to zrozumie, albo jakiego aktora, który 20 Szatniarz wiatła i inne dramaty zobaczy w tym swoj rol – wtedy oni b d naciskali. Stefan: Czyli? Recenzent: Czyli, prosz pisać dalej. Podziwiam pa skie pomysły. yje pan w jakim surrealistycznym wiecie. Jak pan mo e to pogodzić z rzeczywisto ci ? Stefan: Przychodzi mi to coraz łatwiej. (Wyciemnienie) Scena 7 ( wiatło padaj ce z góry zapala si bł kitn plam na rodku sceny. Na podłodze siedzi Kasia. Dookoła niej chodzi jej kole anka Ruda) Ruda: Co taka ponura? Znowu si ze starymi poprztykała ? Kasia: Normalka. Ruda: Jakby była normalka to by nie siedziała jak ten pot pieniec. Korba z chemii ci obci ł? Kasia: Okres mi si spó nia ju pi ty dzie . Ruda: (siada obok niej na podłodze) Wielkie mecyje, przezi biła si , albo .... Kasia: Nie, akurat jestem spoko. Masz fajk ? Ruda: Nie, co ci napadło? Kasia: Takie tam ... 21 żrzegorz żórski Ruda: No to co jest grane? Kacha, chyba ... e ty .... nie .... nie mów ... z kim? (kospiracyjnie z u miechem) Kasia: Z kim , co ci to obchodzi? Ruda: Bogo, prawda? Ale, e ... co ci na mózg padło? Kasia: Wypili my po dwa browary i tak mnie jako wyluzowało ... napaliłam si jak kanarek, a równocze nie całkiem mnie rozło yło. Ruda: Podło yła mu si ? Co ty, Kacha! Kasia: Nie wiem czemu mnie tak wzi ło. Ruda: I Bogo nie miał gumy? Kasia: Powiedział, e w kaloszach do domu nie b dzie wchodził .... Ruda: winia, ale ci urz dził. Robiła test ci owy? Kasia: (wstaje, chodzi zdenerwowana) Tutaj? U nas? Na tym zadupiu? Zaraz by starej powiedzieli. Musz pojechać do innego miasta. Ruda: Ale nawet wtedy, wiesz, e te testy wcale nie s pewne.... Kasia: Wiem, ale u lekarza jest dro ej... Ruda: Ale pewniej. Kasia: Ruda, po yczysz troch kasy? Ruda: (zastanawia si , próbuje od niej wyci gn ć informacj ) 22 Szatniarz wiatła i inne dramaty A powiesz jak było? Kasia: Ogólnie ... mo e kiedy indziej ... Ruda: Ja chc szczegóły .... Kasia: Po yczysz kas , czy nie? Pod ko ciołem nie stan . Ruda: No dobra, ale pami taj, chc wszystkie detale .... Kasia: Trzymaj dziób na kłódk , OK? Jak pu cisz par , to .... powiem o prochach. Ruda: Kacha, co chcesz zrobić? Kasia: Nie wiem. Przez kilka miesi cy brzucha nie b dzie widać. Potem b d kombinować co dalej. Ruda: Kacha..... ty chyba nie chcesz.... Kasia: Źaj kas , musz i ć. (Kasia wychodzi na lewo w cie . Wyciemnienie) Scena 8 (Zapala si ciepłe wiatło z przewag bieli. Na ciany rzucone kilka barwnych plam. Steafan chodzi po pokoju z papierami.) Hania: Co ty taki podniecony? Stefan: Widziałem prób . Robimy pierwszy akt. Rozumiesz? Hania: Kto? Gdzie? 23 żrzegorz żórski Stefan: W teatrze, jak to gdzie? Hania: W którym teatrze? Stefan: Tym amatorskim .... no wiesz studenckim. Hania: Wojska wycofały si na z góry upatrzone pozycje. Stefan: Widzisz, te kolory, wiatła, nagie ciała w barwnych tatua ach w moim „Szatniarzu”, poprzeplatane tym dziwnym, ale wartkim dialogiem. Urywane zdania, ale pełne zamy lenia.... Niby to surrealistyczne, ale dla mnie tak naturalne. Źlaczego aktorzy nie potrafi tego zrozumieć? Hania: Ocho! Zaczynaj si problemy? Stefan: Sam postanowiłem to wyre yserować. Tak,... eby to wyre yserować, trzeba najpierw zrozumieć cał ide . Wej ć na scen , stać si cz stk tego wiata. To jest jeszcze bardziej podniecaj ce i twórcze. Ciała w kolorowych tatua ach, splecione ... tam nie ma miejsca na trem .... Hania: Mo e wytatuowana nago ć ich zniewala? Stefan: Nie kpij. Pod t barwn mozaik nawet nie mo na poznać kto jest kto. Widzisz, (re yseruje stoj c na roku pokoju) wejdziesz w strug kolorowego wiatła i prawie znikasz, by pojawić si po chwili w innym miejscu ... Wi c co ich tak blokuje? Przecie ich prawie nie ma – jest tylko wymowa tej sceny. Hania: Zbyt ambitne. Sk d ci to wszytko przyszło do głowy. Stefan: Ja tak widz wiat, kochanie. To cudowne, co si o tu (uderza si dłoni w głow ) dzieje. żdzie ja przedtem byłem? żdzie ja byłem, gdzie ja miałem oczy i dusz ? Wiesz, e jeste złocista, w takiej cudownej dr cej bł kitem aureoli. (wchodzi Kasia, rzuca torb i bez słowa chce i ć do swojego pokoju) 24 Szatniarz wiatła i inne dramaty Hania: Jak tam w szkole? Kasia: (nie odwracaj c si ) Jak ma być? Spoko. Stefan: (podbiega do biurka) Musz pisać. Tego nie da si opisać. Hania: A jak było w kinie? Kasia: Normalka. Masz jeszcze jakie pytania? Stefan: (z zachwytem nad sob ) Chod tutaj dziecko. Kasia: Jakie dziecko, co on bredzi mamo? Hania: Nie mów tak do ojca. Jego sztuk b d wystawiać. Jest ju w trakcie prób. Kasia: To co? Niech tylko tak przy ludziach nie mówi, bo pomy l , e mieszkam ze wirami. Hania: Kasiu! Stefan: (wstaje, mówi rozmarzonym głosem) Źziecko moje! Wiesz, czułem tak pustk w głowie .... Kasia: Biologica twierdzi, e narz dy nie u ywane ulegaj zanikowi... Stefan: I nagle za witała mi my l. Pisać totaln fikcj . Hania: Nie ma za co, kochanie. Stefan: No tak, wła ciwie to mama poddała ten pomysł. Wypalił. Teraz widz wiat w 25 żrzegorz żórski barwach t czy i ty jeste wła nie tak mieszanin kolorów. Od przekornego fioletu do niewinnej bieli .... Kasia: Źlaczego na mnie musi wszystko si walić? (wychodzi do swojego pokoju trzaskaj c drzwiami) Stefan: (zastyga) le si dzieje w pa stwie du skim. (Wyciemnienie) Scena 9 (Jaskrawe, zimne wiatło pada z tyłu sceny, widać sylwetki dwóch postaci po prawej stronie sceny. Reszta sceny wyciemniona. Jedna siedzi przy biurku, druga podchodzi do biurka i siada na krze le) Sylwetka1: Potrzebuj troch wi cej towaru. Mój klient jako si napalił. Sylwetka2: Mówiłem, e daleko nie pojedzie za pi ćdziesi tk . Sylwetka1: Nie mój ból głowy. Sylwetka2: To jest bracie, jak z t yraf . Sylwetka1: Nie kumam. Sylwetka2: St d jej si szyja długa zrobiła. Rozumiesz? Sylwetka1: Nie kojarz . O wieć mnie. Sylwetka2: No chciała do listków si dostać na drzewie i tak pchała głow do góry, a jej si szyja wyci gn ła. Tak robiła jej mamusia, babcia, prababcia ... no i szyja teraz na dwa pi tra .... rozumiesz ? 26 Szatniarz wiatła i inne dramaty Sylwetka1: To jest zwykłe ciemnianie. Sylwetka2: Czego was ucz w szkole? Za ile? Sylwetka1: Za dwie setki. Sylwetka2: Oooo!... to nie le si chce zabawić.... ten twój klient. żdzie impreza? Mo e nas zaprosi? Sylwetka1: Tajemnica zawodowa. Sylwetka2: Tak, szyja ju mu si wydłu a. Sylwetka1: Jaka znowu szyja? Tu jest forsa. Sylwetka2: (wyci ga z biurka kilka paczuszek) Masz. Zobaczysz, niedługo zaczn rodzić si kobiety z gotow dziurk na kolczyk. To znak czasu. Mówi ci, jakby facetowi nog obci ć na przykład siekier , i tak robić przez kilka pokole , to w ko cu zacz li by si rodzić ludzie bez nogi. Sylwetka1: (wychodz c) To czemu ci gle jeszcze rodz si dziewice? Sylwetka2: (odchyla si na fotelu) Hmmm. Nie głupie, nie głupie .... Trafiłe w samo sedno... nie głupie... Scena 10 (Zapala si ciepłe wiatło z przewag bieli. Na ciany rzucone kilka barwnych plam.) (Hania chodzi zdenerwowana po pokoju, wchodzi Kasia) Hania:(rozkazuj co, jest zła) Chod tu! 27 żrzegorz żórski Kasia: Co jest? Hania: Co jest? Ja ci dam „co jest”. Co to jest? (pokazuje jej strzykawk z igł , gumk do zaciskania, krzyczy) Co to jest, pytam! Za ywasz narkotyki? Kasia: Nie. Hania: Nie! Podwi r kawy. (Kasia podwija) A to, co to jest? Kasia: Byłam u lekarza i chciał krew pobrać... Hania: I dlatego pokłute obie r ce! Prosz . Źziesi ć razy krew ci pobierał? Kasia: Piel gniarka nie mogła trafić w ył ... Hania: Nie mogła trafić w ył ! Kasia: Podobno mam kiepskie yły. Hania: (krzyczy) Nie kłam! (wymachuje strzykawk ) Nie kłam! Kasia: żdzie to znalazła ? Hania: W mieciach. Jeste na tyle głupia, eby wyrzucić do mieci. Kasia: To nie moje. Ja nic o tym nie wiem. Hania: (krzyczy) Nie kłam! Z kim ty si zadajesz? Kasia: Z normalnymi lud mi, a nie ze wirami, jak ... 28 Szatniarz wiatła i inne dramaty Hania: (uderza Kasi w twarz) Nie pyskuj! Rozumiesz? Nie pyskuj! .... (po chwili) Na co nam przyszło? Własna córka .... Kasia: Mamo .... Hania: Nie chc nic słyszeć! Marsz do swojego pokoju! Nie ma kina, kole anek, kolegów! Nie ma telefonów! Tylko do szkoły i z powrotem. Zrozumiano?! Z zegarkiem w r ku! Kasia: Ma..... Hania: Ani słowa! Ju do swojego pokoju! (Kasia wychodzi trzaskaj c drzwiami) I nie trzaskaj drzwiami! ... Musz si zastanowić..... Zaraz, zaraz .... Stefanowi nic nie mog powiedzieć .... Ta jego sztuka... Niech to si ju wreszcie sko czy! ...Zaraz .... (podbiega do telefonu, wykr ca numer) Czy mog rozmawiać z panem doktorem Karolewskim? .... Tak, czekam .... (chodzi nerwowo ze słuchawk przy uchu) Pan doktór Karolewski? Tu Hania, .... tak, tak ... Nie, nie ... ja mam problem z Kasi , trzeba j dokładnie przebadać .... Nie, nic .... nie na telefon. Kiedy mo emy przyj ć? .... Źopiero pojutrze? .... Nie, nie jestem zdenerwowana.... (wchodzi Stefan) Pojutrze o dziesi tej .... dobrze. Źzi kuj . (odkłada słuchawk ) Stefan: Co pojutrze o dziesi tej? Hania: E nic .... nic ... nic... (wychodzi do pokoju Kasi) (Stefan siada przy biurku, przegl da papiery, odchyla si w fotelu, patrzy w sufit) Stefan: Wła ciwie, to dlaczego nie mieli by kopulować na scenie? Jak dwa kolorowe motyle wić si w u cisku ... obok wiruj cych dookoła wietlistych plam z pod wietlonych witra y ... (pochyla si nad biurkiem, zaczyna pisać. Po chwili przerywa, mówi do siebie) W moim wiecie kopulacja mo e być przecie zwykłym przywitaniem, podaniem komu r ki .... (Wyciemnienie) 29 żrzegorz żórski Scena 11 ( wiatło padaj ce z góry zapala si bł kitn plam na rodku sceny. Na podłodze siedzi Ruda, przed ni jakie zeszyty i ksi ki. Z lewej wchodzi Bogo) Bogo: Nie było u ciebie Kachy? Ruda: A co? Masz co do niej? Bogo: Ruda, nie uczyli ci w szkole, eby nie odpowiadać pytaniem na pytanie? Ruda: Nie ciemniaj. Czego chcesz od niej? Bogo: Od kiedy to jest twoja sprawa? Ruda: Jak nie moja, to spływaj. Widzisz, e człowiek jest zaj ty. Bogo: A co ty taka nakr cona? Ma miesi czk wo na i dlatego taka gro na. Ruda: Od kiedy to ci interesuje? Bogo: Od niemowl cia. Moja mamusia pewnego razu nie dostała i dlatego jestem na tym pieprzonym wiecie. A zreszt .... Wiesz gdzie jest Kacha, czy nie? Nie mog jej spotkać od kilku dni. Jak dzwoni , to starzy mówi , e nie ma jej w domu. To co jest grane? Ruda: Mo e nie chce z tob gadać. Bogo: Ty co wiesz. No, nawijaj Ruda. Ruda: (pokazuje mu obrazek w ksi ce) Widziałe jak motylek zapyla niewinny kwiatuszek? 30 Szatniarz wiatła i inne dramaty Bogo: Na mózg ci si rzuciło? Ruda: Kacha mi powiedziała, e cie si nie le zabawili. Bogo: Tak wyszło. Co, zazdrosna jeste ? Ruda: I teraz nie mo e doczekać si okresu. Bogo: Pieprzysz, o cholera! Ruda: Co, humorek ci si popsuł? Szykuj garnitur. Bogo: ź tam, co si mo e załatwi.... Ruda: Załatwi? B dziesz tak wini ? Teraz jak dziewczyna ma kłopot. Co, zwalisz na kogo , czy załatwisz skrobank ? Bogo: Nie, no ... ale eby tak zaraz... Musz pomy leć. ( Bogo wychodzi. Z prawej, z cienia wchodzi Siwy) Siwy: Co, poszedł ju ? Ruda: Zwiał. Siwy: Wypadek przy pracy. Chcesz browar? Jej starzy maj fors , to wszystko b dzie spoko. Ruda: Ale dlaczego tak jej odpaliło? Siwy: Jest na to sposób. Browar łagodzi obyczaje. (podaje jej butelk , wyciemnienie) 31 żrzegorz żórski Scena 12 (Jasne ółte wiatło zapala si o wietlaj c całe pomieszczenie. Sofa przykryta białym prze cieradłem. Na sofie siedz Kasia z Hani . Przez chwil nie odzywaj si do siebie) Kasia: Nie chc do tego doktora. Przecie to twój ginekolog. Hania: (zdecydowanym głosem nie dopuszczaj c sprzeciwu) Ani słowa. Teraz ja bior spraw w swoje r ce. Jeszcze by chciała, eby wszystko si rozniosło? Kasia: On nic nie kuma? Hania: Ty si pewnie znasz lepiej na wszystkim. Panuj nad swoim j zykiem. Jeszcze tego wstydu mi trzeba. Ju mamy pierwsze dowody twojej mentalnej regresji, prosz (podwija jej r kawy). Prosz . Kto z kim przystaje ... (z prawej wchodzi doktór, podchodzi do nich wita si ) Doktor: Jakie kłopoty pani Haniu? Hania: (podrywa si z miejsca) To z Kasi . (podwija jej r kawy) No niech pan spojrzy. A to (wyjmuje z torebki strzykawk ) znalazłam w mietniczce. Odchodz od zmysłów. eby moje dziecko.... Nie chc i ć do nikogo nieznajomego. To musi pozostać mi dzy nami. Prosz , niech pan zrobi jakie badania. No i ... tak jak narkotyki wchodz w gr , to nie wiadomo co jeszcze. Prosz ... j zbadać. Doktor: (bierze od niej woreczek ze strzykawk ) Źobrze, pani Haniu, prosz si ju nie martwić. Hania: (nie rusza si z miejsca) No .... Doktor: Prosz zaczekać w poczekalni. Ale oczywi cie. No jak e by inaczej. Hania: (dalej nie rusza si z miejsca) Ale... 32 Szatniarz wiatła i inne dramaty Doktor: Poradzimy sobie. Czy pani wie ile przez ten gabinet przewija si dziewcz t z podobnymi, albo jeszcze wi kszymi problemami. No ju , ju . (odprowadza j i zamyka za ni drzwi. Podchodzi do biurka, siada) Doktor: Siadaj, Kasiu. (Kasia siada naprzeciwko) Jaki masz problem? Kasia: Ja nie mam adnego. Moja mama ma. Ale zamiast pój ć do psychiatry, mnie ci gnie do ginekologa. Wi c kto ma problem? Doktor: No, a te lady na r kach. (patrzy na woreczek ze strzykawk ) Co bierzesz? Kasia: To nie moje. Doktor: A czyje? Kasia: Co to mnie obchodzi. Źla policji nie pracuj . Doktor: Ale twoja mama si martwi. Kasia: Czy ja si na ten wiat prosiłam? Doktor: Ale mo e twoja mama i ojciec bardzo o to walczyli, eby wła nie na ten wiat przyszła. Walczyli przez lata... hmmm? Zabiegi, badania, lekarstwa ... Mogło tak być, prawda? Wiesz ile ludzi wła nie o to walczy? Nie przyszło ci to do głowy? Kasia: Teraz b dzie dłu szy wykład ... Doktor: Nie. Wła nie sko czyłem. Rozbierz si w tamtym pokoju i połó na stole do bada , zaraz tam przyjd . Potem pobior próbki krwi. Kasia: Byłam ju u lekarza dwa dni temu i czekam na wyniki. Tylko matka nie chciała słuchać moich wyja nie . 33 żrzegorz żórski Doktor: U kogo była ? Kasia: U mojego ginekologa. Co komu do tego? Doktor: Nic. Po prostu nie b d musiał powtarzać ró nych bada i analiz. Rozumiesz? Kasia: Istnieje co takiego jak tajemnica lekarska, prawda? Doktor: Istnieje, istnieje. Jestem bardzo tajemniczy. Nie uwierzysz jak bardzo. Kasia: Doktór Broda. Doktor: Kaziu Broda? (przegl da notes, podnosi słuchawk telefonu, wykr ca numer) Z panem doktorem Brod prosz ... doktor Karolewski ... czekam. ... Kaziu? Waldek mówi .... No wła nie, jak tam ..... nie opowiadaj ..... gdzie ty tak sztuk upolował .... No, pojedziemy, musimy pojechać, te ju mi si to marzy .... Słuchaj Kaziu, mam u siebie twoj pacjentk , Kasi .... tak t sam , ... uhummm .... tak ..... uhummmm. ...rozumiem ...... acha ..... . Ja ju si niczemu nie dziwi . .... No dobrze, Źzi kuj ci stary .... To jeste my umówieni. (odkłada słuchawk ) Kasia: Jaki ten wiat mały, no nie? Doktor: S ju wyniki twoich bada . (Kasia wzrusza ramionami) Doktor: Nie chcesz wiedzieć - to nie. Kasia: Spoko. Doktor: Mo e przestaniesz si zgrywać. Nie, nie jeste w ci y. (Kasia rozlu nia si , zapada gł biej w krzesło, wypuszcza z siebie powietrze) 34 Szatniarz wiatła i inne dramaty Doktor: Ul yło ci? Wszystkie badania s w porz dku. Takie opó nienia si czasem zdarzaj .... zreszt ty pewnie o tym wiesz lepiej. Ja nic „nie kumam” - tak mówiła do mamy. Kasia: Pan to słyszał? Sorka. To tak, ... tak si u nas mówi. To taka .... gra ... Doktor: Wszyscy na swój sposób gramy jakie role. Wszyscy. Jedni lepiej, inni gorzej. (podchodzi do drzwi) Kasia: I teraz pan wszystko powie mojej mamie. Doktor: Robi to tylko dla ciebie moje dziecko. (wychyla si za drzwi wołaj c Hani ) Hania: No i? Doktor: Pani Haniu, Kasia mówiła pani prawd . Była u lekarza, poniewa ..... Hania: A te lady? Doktor: Była u lekarza, bo .... (siada za biurkiem) le si czuła. Ma bardzo kiepskie yły. Nie mogli si wkłuć. Ale wszystkie wyniki s dobre. Hania: A narkotyki? Doktór: Te wkłucia zrobiła piel gniarka. To tylko przezi bienie .... Hania: (zaczyna płakać) Chod my ju . Źzi kuj panie doktorze... jak ja ci si odwdzi cz ... (wychodzi szlochaj c, za ni idzie Kasia ... w drzwiach si odwraca, patrzy na doktora, chce co powiedzieć, ale zmienia zdanie) Doktór: Czasem trzeba być dobrym samarytaninem. 35 żrzegorz żórski Scena 13 ( wiatło zmienia si . Doktór pozostaje za biurkiem nie ma wyciemnienia. Jaskrawe, zimne wiatło pada z tyłu sceny, widać sylwetk doktora – Sylwetka2 siedz cego przy biurku po prawej stronie sceny. Reszta sceny wyciemniona. Z cienia po lewej wyłania si Sylwetka1) Sylwetka2: A czasem trzeba po prostu zarobić. (zmienia nieco głos i sposób mówienia) No, nie? Jak tam interes hula? Sylwetka1: Potrzebuj wi cej towaru. Sylwetka2: Szyja robi si coraz dłu sza. Sylwetka1: Za trzy setki. Sylwetka2: Apetyt ro nie w miar jedzenia. Ale to ju ostatni raz. Sylwetka1: Jak to ostatni? Interes znakomicie si rozwija. Sylwetka2: Kto uzmysłowił mi dzisiaj, e dawno nie miałem wakacji. Źługich wakacji. Sylwetka1: Ale kasa nie zaj c. Sylwetka2: Sam w to nie wierzysz. (wyci ga z biurka kilka torebek, podaje) Masz. Ostatnia dostawa. Nie przychod tu wi cej. Sylwetka1: Co wam ludzie wszystkim odpieprzyło? Sylwetka2: Kto u wiadomił mi dzisiaj ...hmmm.... moja własna ...... Chyba si starzej . A ona nadal my li, e to było sztuczne zapłodnienie. Mo e i sztuczne, mo e .... 36 Szatniarz wiatła i inne dramaty (Sylwetka1 odchodzi na lewo, wiatło przygasa, ale nie ga nie do ko ca. Sylwetka1 staje na rodku sceny. wiatło coraz mocniejsze pada teraz z góry. Po prawej całkowite wyciemnienie. W Sylwetce1 mo na rozpoznać ju Siwego) Scena 14 (Siwy przechadza si , spogl da na zegarek, z lewej nadchodzi Stefan) Siwy: No co to za spó nienia? Stefan: Tak, tak ... ju jestem. Ma pan wszystko co trzeba? Siwy: Mam. Ale to ju ostatni raz. Stefan: (zdenerwowany) Jak to? Siwy: ródełko wyschło. Koniec. OK? Finito! Zrozumiano? Stefan: Mo e gdzie indziej? Siwy: (krzyczy) Nie ma, nie ma! Te bym chciał zarobić. Id ju pan, id pan! I wi cej tu nie wracaj. (Siwy odchodzi na lewo. Stefan stoi chwil . Idzie na prawo. Prawa strona roz wietla si ciepłym wiatłem z przewag bieli. Stefan podchodzi do biurka, przekłada papiery) Scena 15 Stefan: Jak tu pisać? (patrzy na torebki z narkotykiem) Moja muza, słodka muzyka barw. (pochyla nad papierami, trzyma za głow , mamrocze co . W ko cu rzuca papiery) Bez tego nie potrafi . Wszystkie wizje, barwy umarły. Witkacy przecie tak e.... Potrzebuj podwójn dawk . Sztuka musi i ć, musi .... (Szuka po szufladach, wyci ga strzykawk , zawi zuje sobie opask na r ce pomagaj c 37 żrzegorz żórski z bami, wbija igł w przedrami , opada na fotel z westchnieniem) To jest mój wiat, mój wit i przebudzenie. Sam go wyre yserowałem, stworzyłem, jestem jego cz ci .... Barwne motyle wiruj pomi dzy kolorowymi witra ami .... (Pełn gam barw roz wietla si powoli reszta sceny. Po lewj na sofie w takiej samej pozycji jak przed wyciemnieniem w scenie 5 kochaj ca si para – Kasia i Bogo. S teraz całkiem rozebrani, ale nie widać szczegółówŚ Kasia odwrócona plecami do widowni, siedzi okrakiem na Bogu przytulona do niego i rytmicznie porusza si w gór i w dół. Rozkoszne post kiwania Kasi i sapanie Bogo. Ubrania porozrzucane wokół na podłodze. Na ró ne fragmenty garderoby padaj punktowo barwne wiatła.) Stefan: To jak podanie r ki, przywitanie w za wiatach czwartego wymiaru. Bogo: (post kuj c) Kacha, e ty tak mo esz przy starym. Kasia: (odwraca głow na prawo) On jest chory. Nic nie widzi, nic nie kojarzy. Warzywo, rozumiesz. Źobrze, e chocia sam mo e podać sobie lekarstwo. (Stefan podnosi si , podchodzi w kierunku sofy... po chwili zaczyna podnosić z podłogi ich ubrania. Po kolei ró ne fragmenty garderoby. Smugi wiatła pod aj za fragmentami ubrania. Stefan mówi do siebie) Stefan: Trzeba to odwiesić do szatni. Tu ma być porz dek. Jestem szatniarzem wiatła, i szatniarzem wiata, mojego wiata. (Odchodzi na prawo z ubraniami a za nim pod aj kolorowe smugi. Po lewej para nadal kopuluje w szarym, białawym/bezbarwnym wietle. Post kuj . wiatło szarzeje, ga nie zupełnie.) KURTYNA Osoby: Stefan – zagubiony komediopisarz Hania – jego ona Kasia – ich córka Ruda – kole anka Kasi Bogo – chłopak Kasi Siwy/Sylwetka1 – ich kolega Recenzent – jak sama nazwa wskazuje Doktor/Sylwetka2 – lekarz ginekolog 38 Szatniarz wiatła i inne dramaty Mać Osoby: Adam Ewa (Na rodku sceny biurko – pomalowane na dwa ró ne kolory. Od strony widowni białe, od drugiej strony br zowe. Dwa ró ne style wyko czenia biurka – bardziej proste od strony widowni, od drugiej strony bardziej eleganckie, bardziej ci kie. Blat br zowy przykryty białym płótnem. Na biurku le y jakie urz dzenie elektroniczne z wystaj cymi z niego kablami. Za biurkiem ledwie widoczne dwa fotele. Po prawej stolik. Na nim telefon. Po lewej zwini ty na podłodze dywan. Obok dywanu krzesło. Na tylnej cianie kilka obrazków. W prawej cianie drzwi. W pierwszej scenie Adam i źwa maj postarzaj c charakteryzacj . źwa spi te w kok włosy, na sobie garsonk . Adam w koszuli, marynarka wisi na krze le po lewej. Uwaga do ewentualnych przyszłych/niedoszłych re yserów. Didaskalia s niezwykle wa ne w tej sztuce. Wszystkie pauzy w dialogach, poruszenia aktorów na scenie powinny być zachowane.) Akt 1 Scena 1 (Adam pochylony nad biurkiem, naprawia le ce na nim urz dzenie. źwa stoi obok, po lewej) Ewa: Na twoim miejscu dobrze bym si zastanowiła zanim ruszyłabym cokolwiek. Adam: Kto musi w ko cu wykazać troch odwagi. (dotyka kilku kabelków stercz cych z kawałka wygi tego metalu, słychać spi cie elektryczne) To wszystko jest bez sensu. Ewa: W tym absolutnie jest jaki sens, tylko ty tego nie rozumiesz. Adam: Poczekaj. A mo e poł czyć ... (znowu krótkie spi cie) 39 żrzegorz żórski (nagle wł cza si muzyka, źwa jakby czym sterowana wychodzi do przodu i mówi z uroczym u miechem na tle muzyki = reklama 1) Ewa: Korzystaj z naszej firmy najta szych poł cze . Bliski kontakt z kochan osob ju za niecałe 5 złotych za minut . Cudowna jako ć przekazu, nieskazitelna czysto ć odbioru, doskonała obsługa, która zadowoli najbardziej wybredne podniebienie. Pami taj(!) nasze ł cza s do twojej dyspozycji i nigdy nie zostaj przypadkowo przerwane. Nasz adres – róg Wilczej i Klonowej, dom schadzek „Zew natury”, pytać o Zuzann ! Ju za niecała 5 złotych za minut mo esz zł czyć si wła nie ze mn . Adam: Nienawidz jak to robisz. Ewa: Co? Adam: Jak masz ten swój napad ... Ewa: Ju mnie nie kochasz! (zaczyna płakać) Adam: (dłubi c w podzespole, znowu słychać krótkie spi cie) Szlag by trafił! Ewa: (płacz nasila si , po chwili z pogard ) Pewnie wolisz inn ... (bez płaczu, ze zło ci ) Id na przystanek. Nic tu po mnie. Adam: Przytrzymałaby lepiej ten drut. Ewa: (rozmarzonym głosem) Drut? Uwielbiam drut, twardy, stalowy, nierdzewny drut. ( w trakcie mówienia podchodzi do niego kocim krokiem, przeci ga si , kr ci po ladkami) Adam: I co tak kr cisz tyłkiem? Ewa: (przytula si do pleców Adama, całuje go w szyj ) 40 Szatniarz wiatła i inne dramaty Jednak mnie kochasz. Czy my lisz, e nie widz , jak patrzysz na mnie, po erasz mnie wzrokiem. ..... co? ..... Przyznaj si , linka ci cieknie, masz apetyt na seks, wyuzdany i perwersyjny seks ... ze mn . No, przyznaj si . Adam: (pochyla si nad urz dzeniem) Czy mo esz przytrzymać ten ... drucik? Taka odrobina dobrej woli z twojej strony, co? (źwa wykonuje polecenie si gaj c zza jego pleców) Rozumiesz, transformator si przegrzewa, teraz opór jest za mały, (przez moment usiłuje palcami dosi gn ć czego w rodku urz dzenia) musz wstawić wi kszy. Ewa: Cudownie, lubi opór. (puszcza kabelek i przytula si do jego pleców, kład c mu r ce na piersiach, całuje go w szyj ) Pachniesz jak mokry pies. Adam: Czy to miał być komplement? Ewa: (li e mu szyj mrucz c z rozkoszy) Nie, wol zapach morza. Uwielbiam karmić mewy. Patrzeć jak kołysz si na wodzie ... Pozmywasz dzi naczynie. Ja wychodz na przystanek. Adam: (wzdycha) Źaj rubokr t. Ewa: (przynosi rubokr t z s siedniego stolika) Uwielbiam rubokr ty. Adam: Jak nie przytrzymasz tego drutu - nigdy nie sko cz roboty. Ewa: (przytrzymuje drut) Kochasz mnie? Adam: Nie, kiedy zachowujesz si tak .... szorstko. Ewa: Phi. (Zdejmuje z siebie garsonk , dło mi poprawia/unosi piersi. Mówi z rozpacz w głosie) Miseczki s za du e, jak ja wygl dam .... mo e co podło yć Adam: (grzebi c w urz dzeniu) Nie miseczki za du e tylko ... (nadal grzebi c w urz dzenie) ci gle opór za mały. Musisz pić bawark . 41 żrzegorz żórski Ewa: My lisz, e od tego b d wi ksze? Mo e lekarz mi pomo e. Adam: Na pewno. Ewa: (rozmarzona) Wiesz ten wysoki, przystojny, brunet .... Uwielbiam wysokich, przystojnych doktorów. Chyba go nawet znasz ... Adam: (kolejne spi cie, Adam wyrywa r k ze rodka urz dzenia, odskakuje trzepi c dłoni , kuli si , wkłada dło pod rami ) Co za...cholera .... Uffff. eby go szlag .... Ewa: Ju mnie nie kochasz. Adam: Tak, tak ...., pewnie, e go znam, mo e nawet ... za dobrze go znam. Popro go o recept (wtyka rubokr t do rodka podzespołu) Ewa: Słyszałam, e s specjalne ma ci, po których biust si powi ksza nawet o dwa numery. Adam: Mo e to i wyj cie, mówisz dwa numery (?), spróbujmy tysi c omów – w sumie to mniej ni było, a o to przecie chodzi, zgadza si ? Co? Ewa: W ko cu co do ciebie dotarło. Całe, calusie kie, calusienieczkie dwa numery, rozumiesz? Adam: Źwa numery? B dzie ci si przelewał. Mówi ci, bawarka jest lepsza no i gimnastyka, oczywi cie gimnastyka ... (wykonuje kilka ruchów r kami zgi tymi w łokciach do tyłu, po wychyleniu do tyłu rozprostowuje ramiona) Popatrz jak to działa? Ewa: (Powtarza razem z Adamem kilka razy te same ruchy, po chwili wkłada r k pod miseczk , poprawia sobie biust, na twarzy pojawia si płaczliwy grymas, mówi szlochaj c) Jestem nieprawidłowo zbudowana. Niedo ywiona i rachityczna pomimo całej tej diety. Jaka ja jestem nieszcz liwa. Adam: (przykłada ucho do urz dzenia) 42 Szatniarz wiatła i inne dramaty Teraz buczy, zupełnie przyzwoicie buczy, co za cholerny opór, wolałbym mniejszy. No rusz głow , albo inn cz ci ciała, jak tu oszukać ten ogranicznik. Ewa: Przeczytaj instrukcj . Adam: Wierzysz w instrukcje? Jeste naiwna. (ze miechem) Ja mam czytać, ja? Niby od czego mam ciebie? Ewa: (podchodzi do niego, przytula si , wkłada mu r ce pod koszul , całuje w szyj ) Chyba to ju ustalili my. Pachniesz jak mokry pies. Adam: Instrukcj powinna mieć w głowie, a nie w ... Ewa: Instrukcja mówi, e nie powiniene nawet dotykać tego ogranicznika. Mo esz stracić licencj . Adam: żdybym chciał, eby mnie kto pouczał ... Ewa: (chwyta go za r ce i unosi z krzesła, rozbrzmiewa muzyka – tango. Ewa prowadzi) Uwa aj, bo to ty powiniene prowadzić. Lewa do przodu, prawa, lewa, prawa w bok, dostaw. Wolno, wolno, szybko, szybko, szybko. I jeszcze raz. (źwa mówi kolejn reklam ) Salon nauki ta ca braci Sjamskich zaprasza. My wiemy, (przytula si do niego szczególnie mocno) co to znaczy być tak blisko, blisko siebie, e ju bli ej być nie mo na (odchodzi od niego, a Adam kontynuje wyuczony krok, Ewa mówi wskazuj c na Adama) U nas szybko i tanio, w intymnej atmosferze gładkiego parkietu poczujesz si jak w siódmym niebie. Pami taj - taniec łagodzi obyczaje. (muzyka cichnie, Adam spostrzega, e źwa patrzy na niego) Adam: Nienawidz jak to robisz. Ewa: Mojemu poprzedniemu pracodawcy to si podobało. Adam: (po chwili, miej c si ) Przecie ci wyrzucił. 43 żrzegorz żórski Ewa: Mówił, e jestem za stara! Bezczelny typ! Adam: Nie tłumacz si , nie tłumacz. Rocznik trzydzie ci sze ć, wiem dobrze jaki z ciebie model. Ewa: Kochasz mnie, prawda? Adam: Czuj pewn ... wi .... jakie wspólne oddziaływanie, pr dy, fluidy, magnetyzm .... nazywaj to jak chcesz, ale nawet nie wiem sk d to do mnie przychodzi. Chyba z za wiatów i nawet nie wiem po co. Mogłaby si postarać, eby mnie bardziej ... podkr ciło. Musisz być bardziej atrakcyjn .... , musisz mnie ... elektryzować ... tak jak przed burz , kiedy w powietrzu czuje si t energi , to napi cie, a ... pachnie ozonem. (przy słowach „atrakcyjn ” - źwa zaczyna ćwiczenie r kami, jak wcze niej, po chwili sprawdza wielko ć biustu, markotnieje i krzywi si ) Ewa: Bez tego nie mam szans? Adam: Jako moja sekretarka ?!... (robi w tpi c min ) Dlatego tyle czasu tobie po wi cam. (mocno przytula j do siebie) Testuj twój gust i smak, badam wszystkie zakamarki...wnikam w twoje wn trze ... (podchodzi do stołu i pochyla si nad urz dzeniem, wkłada do rodka rubokr t, po chwili patrz c na ni ) Testuj twój próg pobudliwo ci, próg bólu, twoje napi cie ... Takie czyste, zawodowe zainteresowanie. Ewa: Robisz to wył cznie dla siebie. Chcesz si ... rozładować, odpr yć i tylko na jednym ci zale y. Id na przystanek, traktujesz mnie jak ... automat, bezduszn maszyn , dla swojego samozaspokojenia. Wszystkie chłopy s takie same. źgoista! Ja si tu nie licz . Adam: (słychać krótkie spi cie) Pieprzony opór. Ewa: O, prosz jakie słowa? Niedługo wyzwiesz mnie od najgorszych ... Przecie wiesz, e jak wyjd , to ju nigdy nie wróc . Adam: (sztucznie) Nie odchod . Czuj si bez ciebie kompletnie zagubiony. Kto b dzie prowadził 44 Szatniarz wiatła i inne dramaty ksi gowo ć? Te wszystkie ... numerki ... ( z ironi ) Nikt nie robi tego lepiej od ciebie, z takim wdzi kiem, finezj , polotem... Niby wcale nie kalkulujesz .... a wynik jest zawsze ten sam. Ewa: Okłamałam ci . Mój poprzedni pracodawca wyrzucił mnie, bo miałam wypadek... wolał zwalić na mnie cał win i wyrzucić mnie, zamiast zapłacić mi odszkodowanie. .... Od tego czasu mam ... te dziwne, jak mówisz, napady. Adam: Nie wiedziałem. Ewa: A wiedziałe , e ... od kiedy tu przyszłam... znaczy od kiedy przysłali mnie tu z ksi gowo ci ... ale sama chciałam tu przyj ć... w sumie chc być z tob ... zgadzam si na wszystko ... Czy to wiedziałe ? Adam: Tak, kiedy usiadła wczoraj na moich kolanach, wiedziałem od razu co potrafisz. Nie nazwałbym tego ksi gowaniem ... Miała te iskierki w oczach i dr ała . Wystarczyło, e poło yła r k ... (źwa zamyka mu usta pocałunkiem, całuj si przez moment, Adam jest tak e aktywny, ale nagle odsuwa j od siebie) Adam: Co mnie od ciebie ... odpycha. Nie rozumiem tego, ale ...to nie ja ... (nerwowo) to co ....ju nie wiem ... Ewa: Chcesz czego wi cej.... Chcesz si teraz kochać? (dodaje po chwili:) Mo e zostan dłu ej. W ko cu ... mewy mog poczekać. Adam: (zmieniaj c ton głosu) To jak ju stoisz i nic nie robisz, mogłaby przytrzymać ten drut (źwa ura ona odchodzi dwa kroki, Adam pochyla si nad urz dzeniem). Ewa: (podchodzi i przytrzymuje) Masz jeszcze pół godziny zanim przyjd . Adam: Wiem, e ryzykuj utrat licencji. Ewa: I robisz to dla mnie. Jakie to cudowne uczucie..... (wyjmuje z torebki szmink , maluje usta, po chwili przeciera wacikiem/pudruje twarz) Chc być twoja, tylko twoja. (podchodzi do niego zamyka oczy, rozchyla usta) 45 żrzegorz żórski Adam: (przez chwil patrzy na ni , potem nachyla si nad urz dzeniem) Musz zwi kszyć minimalnie opór. Tylko, eby oni si o tym nie dowiedzieli. Ewa: (słodko) Ja im nie powiem. To b dzie taka nasza słodka tajemnica. Uwielbiam minimalnie zwi kszony opór. Adam: A jak ci zrobi pranie mózgu? Ewa: Nic tam nie znajd , bo puszcz to w niepami ć. Adam: Typowe, kobiece sposoby. (spi cie elektryczne trwaj ce nieco dłu ej) Psia krew, teraz nie le popaliło w rodku. (zagl da do rodka) Fuu, cholera, kaszanka. (Reklama. źwa mówi j na tle muzyki) Ewa: Mmmmm! Co za zapach? Co za aromat? adne warzywo nie dostarczy ci tyle przyjemno ci. Surowa, wie a, podsuszana i sucha. Wyroby domowe i z eksportu. Popierajcie nasz miejscow w dzarni . Róg Mickiewicza. Reklama sponosorowana przez KMM - Koło Miło ników Mi sa. żłosujcie na nas w najbli szych wyborach a nie zabraknie wam naszych wyrobów. Adam: Znowu ci napadło? My lisz, e dzi ki temu jeste bardziej atrakcyjna? (Ewa zaczyna ćwiczyć r kami). Taka zmiana tematu jest dobra dla pierwszoklasisty. A my le ymy. Niedługo przyjd i co im poka emy? (spogl da na ni ) Nienawidz jak to robisz. (źwa przestaje si gimnastykować i sprawdza biust) Na co ich namówisz(?), na karkówk , czy ... (spogl da na źw ) podsuszan ? Ewa: Nie kochasz mnie, to widać z tego jak na mnie patrzysz. Ju nie tak zaborczo, tak chciwie ...., ju nie po erasz mnie wzrokiem jak kiedy . Adam: Widocznie mam apetyt na co innego. Ewa: Po to nas tutaj przysłali. Adam: Źzi kuj za informacj . Ogranicznik dogorywa (wskazuje na urz dzenie) 46 Szatniarz wiatła i inne dramaty Ewa: A czy to moja wina? Tobie przeszkadzał, ty zacz łe w nim dłubać. Adam: Bo w tym wła nie widziałem problem. Opór, rozumiesz, za du y opór. Ewa: No to ju po oporze. Adam: Przecie wiesz, e to wszystko co nas ł czy to czysty interes ... Ewa: Och, bo si czerwieni ... Adam: Biznes, czysty biznes ... a ta druga (gesty) sprawa ... Ewa: Czyli logicznie rzecz bior c ł cz nas dwie sprawy? Adam: Mo na tak powiedzieć. Ewa: Jedna - to twój biznes, druga - twój interes. Jeste egoist . Adam: Nie, nie, nie. To jest wył cznie gra słów. Zachowujesz si jak mój przeło ony, a tego nie b d tolerował. adnej logiki sobie nie ycz zwłaszcza u mojej sekretarki. Znasz chyba swoje obowi zki ... a te wszystkie inne (dwuznaczne gesty) sprawy .... w sumie tak e nale do twoich ... obowi zków ... Ewa: Boisz si go? Adam: (idzie zdenerwowany do stolika i bierze rubokr t) Eee! (nagle wł cza si muzyka, źwa jakby czym sterowana wychodzi do przodu i odbywa si regularny pokaz mody w wykonaniu źwy. Przechodzi zawodowym krokiem modelki, zatrzymuje si , obraca dookoła, odwraca i odchodzi. W trakcie pokazu mówi) Ewa: Na dzisiejszy wieczór proponujemy pa stwu –(opisuje tutaj swój strój) – krótk spódniczk w kolorze ..... - najbardziej modnym kolorze pó nego lata, bluzeczk 47 żrzegorz żórski z ... w kolorze ....., do tego lekki makija . W tym roku modne s ciepłe fiolety i ró e ... Powinni my czuć si lekko i swobodnie. Nic nie powinno ograniczać naszej miałej wyobra ni. Zapraszamy do naszego sklepu firmowego przy Aleji Tysi clecia. Znajdziesz tu strój, który zaspokoi najbardziej wyrafinowany gust. (dzwoni telefon. Adam id c do telefonu mówi do źwy) Adam: Nie lubi , nie lubi , nienawidz jak to robisz. (tym samym tonem) Halo! ..... Wcale nie jestem. .... Źo cholery! Nic si nie dzieje i jestem całkiem spokojny.... (w tym czasie źwa podchodzi do Adama i całuje go w szyj ) Nie, nikogo nie ma ... A czego w ogóle od niej chcecie? (widać, e źwa łaskocze go w szyj , mówi bardziej do Ewy) przesta . Rozumiem (przyci ga źw do siebie i całuje w usta, mówi do słuchawki)..... Ja jestem zadowolony..... (odkłada słuchawk ) Ewa: Lubisz takie dwuznaczne sytuacje, co? Przeło ony na telefonie, a kochanka w ramionach. To ci podnieca, hm, przyznaj si . Adam: Niby do czego? Ewa: e mnie kochasz. Niebezpiecze stwo działa na ciebie jak najlepszy afrodyzjak. Adam: Jeste spostrzegawcza, ale nie wiem czy ta cecha mi si najbardziej podoba .... Mog chyba oczekiwać czego wi cej? Ewa: Po to tu jeste my. Adam: Jeszcze ci przetestuj . Ewa: Mam dreszcze jak to mówisz. Kiedy? Adam: Nie wiem. Musisz popracować nad swoim biustem. Ewa: Id nakruszyć chleba dla mew... , potem id na przystanek ... nic tu po mnie. Adam: Ten telefon, co przed chwil miałem ..... (ciszej) Wiesz, e oni nas obserwuj . 48 Szatniarz wiatła i inne dramaty Ewa: Wiem, ale nic ci nie powiedziałam, eby ci nie denerwować. Adam: (podchodzi w stron widowni) Patrz na nas. Ewa: Czuj to lepiej od ciebie, przecie jestem ... kobiet . Adam: Szkoda, e nie czuła tej odrobiny przyzwoito ci, lojalno ci, .... przywi zania, aby mnie o tym poinformować. Wolisz im si przypodobać. Typowe, typowe dla takiej .... Ewa: Przecie wiesz czego od nas oczekuj . Adam: (zły i zdenerwowany) To niczego nie usprawiedliwia. My lisz, e jak zrobimy im pokazówk , to dadz nam spokój? Mnie takie rozwi zanie nie zadowala. Ja szukam prawdy. (Reklama. źwa stara si go rozdra nić. Mówi na tle muzyki) Ewa: Chcesz wzi ć wiat pod lup ? Sprawdzić, udowodnić i wytoczyć? Licencjonowana firma detektywistyczna zrobi wszystko za ciebie. Nie brud swoich r k, nie szargaj sumienia i nie strz p j zyka. To jest nasz specjalno ci . Mo esz spać snem sprawiedliwego. Czekamy na twoje potkni cie. Aleja Wilcza, koło cmentarza. Ka dy tu pr dzej czy pó niej wpadnie. Zapraszamy. Adam: Mdli mnie jak tego słucham. Ewa: Widocznie masz co na sumieniu. Adam: Nie mamy ze sob nic wspólnego. Twój poprzedni pracodawca miał racj . Jeste za stara. Pami ć ci szwankuje. Jak przyjd , powiem im, e jeste chora, po prostu chora. Ewa: (bierze do r k urz dzenie) Wszystko spalone, zniszczone. (podchodzi do niego z urz dzeniem) To ty nie zdałe egzaminu. Nie dałe mi nic, zupełnie nic, mo e poza ... pró ni . (bierze zamach aby uderzyć Adama w głow ) A natura eliminuje zb dne osobniki. 49 żrzegorz żórski (Uderza Adama w głow , Adam przewraca si , źwa uderza go jeszcze kilkarotnie, metodycznie jak automat) (żwałtownie ga nie wiatło. Nadal słychać mocne uderzenie czym metalowym. W trakcie wyciemnienia źwa cały czas mówi. Słychać hałasy, ruchy, przestawianie mebli. Nast puje szybka zmiana dekoracji. Biurko obrócone zostaje tyłem do przodu. Na biurku pojawia si klawiatura do komputera. Przed biurko w druj dwa fotele. Z tyłu, na rodku sceny opuszczony zostaje biały ekran, lub ustawiony zostaje du y telewizor – zasłania on obrazki na cianie. Dywan po lewej rozwini ty, na nim postawiony stolik, przykryty czym ciemnym. Na stoliku, telefon, termos, dzbanek z mlekiem – wszystko gustowne. Po prawej w gł bi - pojawia si palma. Urz dzenie i przykrycie biurka zostaj zabrane ze sceny. Adam zakłada marynark , źwa zakłada garsonk rozpuszcza włosy. Adam i źwa siadaj na fotelach plecami do widowni). Ewa: (mówi w trakcie wyciemnienia) A to co znowu? ... Kto wył czył wiatło. ... Zabić si mo na o te meble.... A eby to..... Ale si uderzyłam w nog . .... Co le y na podłodze ... Prosz wł czyć wiatło.... Jest tam kto? ... Halo! .... Haloooo! .... Prosz o wiatło! Scena 2 Adam: (tłumaczy spokojnie) Pewnie faza wysiadła. (zapala si wiatło) Ewa: Nie mam czasu na takie zabawy. (spogl da na zegarek, zrywa si z fotela) No wreszcie. Mo e to był twój pomysł ... z tym wiatłem? eby mnie dłu ej zatrzymać? Adam: Ale sk d e, usi d prosz . Zaraz ci wszystko wytłumacz . Ewa: eby tylko miało to r ce i nogi. Adam: Wiesz, e mi dzy nami nie układało si ostatnio najlepiej ... Ewa: Ostatnio!? Trzeba być bezczelnym, eby co takiego powiedzieć. Adam: No dobrze, powiedzmy od kilku lat. 50 Szatniarz wiatła i inne dramaty Ewa: Pfff. Adam: Chciałem to przeanalizować i ... naprawić. Ewa: A co tu jest do naprawiania? I kto? Ty to b dziesz analizował? ( z ironi ) Najt szy umysł dwudziestego pierwszego wieku ... Adam: Nie, nie ja, tylko .... Ewa: Aaaa! Pobiegłe do mamusi si poskar yć, wypłakać w mankiet. Synusiowi nie udało si mał e stwo ... Adam: Raz mnie nie doceniasz, raz przeceniasz, zale y co jest dla ciebie w danym momencie wygodniejsze. A prawda jest taka, e ... Ewa: No doko cz, doko cz. Prawda jest taka, e boisz si prawdy? Adam: Nie wiem czy jeste w stanie zaakceptować zupełnie bezstronn opini . Ewa: Opini ? Czyj ? Adam: Jak ju to słusznie zauwa yła mamy dwudziesty pierwszy wiek ... (Ewa spogl da wymownie na zegarek) Mamy teraz elektroniczne swatki, elektroniczne biura matrymonialne, internetowych seksuologów, poradnie mał e skie, lekarzy, prawników ... Ewa: Wi c wypełniłe cyberprzestrze swoimi problemami. Odezwał si na to jaki inny nieuk, specjalista od tych spraw z .... Arabii Saudyjskiej czy Iraku, który powiedział ci jak dogodzić kobiecie. Wiesz, oni si tam znaj na tych sprawach, i st d ta bezstronna opinia. Adam: Nie. Zastanawiał si nad tym naprawd najt szy umysł. (Adam nachyla si nad klawiatur komputera, naciska przycisk i na 51 żrzegorz żórski ekranie/telewizorze rozpoczyna si projekcja fimu = Scena1 tej sztuki. Siła głosu na tej ta mie musi być odpowiednio opracowana przez technika d wi ku, aby pewne sekwencje były lekko wyciszone- gdy aktorzy w scenie 2 mówi swoje kwestie, pewne nieco gło niejsze – wplecione w dialogi drugiej sceny, lub podczas gdy aktorzy w scenie 2 si nie odzywaj . Poza tym głos z ekranu powinien być z lekkim pogłosem, aby widzowie nie mylili go z głosem aktorów). Ewa: To ju jest bezczelno ć. Adam: Posłuchaj. Wszystkie informacje o tobie i o mnie, ale dosłownie wszystkie, zostały wpisane do specjalnego programu komputerowego i ... dalej ju poszła zwyczajna symulacja. Ewa: Symulacja mał e stwa, symulacja ycia, symulacja wszystkiego... tak, tego mogłam si po tobie spodziewać. Zawsze symulowałe . W tym to byłe dobry. Adam: Z przebiegu symulacji wynika, e nie byli my w stanie yć razem. Ewa: Powiedziałam ci to kilka lat temu. adna rewelacja. Adam: Komputer twierdzi, e to twoja wina. Ewa: Co! Ale skoro ty wprowadziłe dane do programu, trudno si dziwić. O, prosz , (wskazuje na ekran) od samego pocz tku próbowałe mnie zdyskredytować. (od tego momentu Adam i źwa komentuj kolejne wydarzenia na ekranie. Na ekranie reklama1 str.40.) Czy ja kiedy tak si zachowywałam. Co to za reklama? Adam: To pojawiło si dopiero jak usun łem ogranicznik z programu. Ewa: Chcesz powiedzieć, e byłam ograniczona. Adam: Miała za du e opory. Ewa: Jeste mieszny. 52 Szatniarz wiatła i inne dramaty Adam: To spójrz na siebie .... (źwa patrzy na ekran. Czeka na słowaŚ „stalowy, nierdzewny drut” str.40.) Ewa: Bez tych oporów zachowuj si jak ...dziwka. (przygl da si filmowi, przy słowachŚ „I co tak kr cisz tyłkiem”. Podnosi si , idzie w kierunku stolika kr c c po ladkami. Adam patrzy za ni łakomym wzrokiem, w tym czasie z ekranuŚ „Jednak mnie kochasz. Czy my lisz, e nie widz , jak patrzysz na mnie, po erasz mnie wzrokiem) Ewa: Tego ci brakowało? (podchodzi do stolika, w tym czasie z ekranuŚ” Przyznaj si , linka ci cieknie, masz apetyt na seks, wyuzdany i perwersyjny seks ... ze mn . No, przyznaj si ”.) Adam:(cały czas patrzy łakomie na źw , przy słowach z ekranuŚ „No, przyznaj si ” - mówi:) Nnnnn....noooo... Nie, no sk d e. Źlatego próbowałem dobrać odpowiedni opór, nie za du y i nie za mały, tak eby wilk był syty i owca w ci y. Ewa: Teraz mi wypominasz, e nie chciałam mieć dzieci. (czeka na słowa z ekranuŚ”cudownie, lubi opór”) Kochałe tylko siebie. Adam: Czy to miał być komplement? (mija si nieznacznie ze słowami z ekranuŚ „Czy to miał być komplement”- str. 41.) Ewa: (przy stoliku źwa nalewa sobie herbat , dodaje mleka, wraca do biurka) Prosz . Źla ciebie ka de słowo to komplement. Adam:(spogl da na ni , przy słowachŚ „Jak nie przytrzymasz tego drutu” mówi) Jak zwykle bawarka? Ewa: (popija łyk, wzrusza ramionami, po słowachŚ „Kochasz mnie?”) A co to ciebie obchodzi... co ja pij i ile pij (stawia fili ank na biurku, zdejmuje garsonk , odruchowo poprawia/unosi r kami piersi – w tym czasie z ekranuŚ „Miseczki s za du e,....”) Adam: (przy słowach źwy z ekranuŚ „ jak ja wygl dam.”) Jednak obchodzi. Zdałem sobie spraw , e jednak bardzo obchodzi. Podobno po czterdziestce facetom si odmienia ... Źlaczego zacz ła pić? Ewa: (po słowachŚ „mo e lekarz mi pomo e” – str. 42.) 53 żrzegorz żórski eby zabić ... ( z ekranuŚ „ten wysoki, przystojny brunet”) zabić wspomnienia. (z ekranuŚ „uwielbiam wysokich przystojnych doktorów”) Za bardzo rani . Takie znieczulenie, medycyna ludowa. Co, nie wolno mi? Adam: (przy słowachŚ „ eby go szlag ...” str.42.) Ju mnie nie kochasz. (minimalnie mija si z padaj cymi z ekranu słowami źwy”Ju mnie nie kochasz”) Ewa: (po słowach z ekranuŚ „Tak, tak”) Nie zaczynaj. Stara piewka. Adam: Musimy spróbować jeszcze raz. Źajmy sobie szans . (bierze j za r k , w tym czasie z ekranuŚ „Słyszałam, e s specjalne ma ci, po których biust si powi ksza”) Prosz ci . Ewa: (po słowach z ekranuŚ „mo e to i wyj cie”) Nie wiem .... (po słowach z ekranuŚ „spróbujmy”) czy nie jest ju za pó no. Przegrali my nasze ycie. (z ekranuŚ „a o to przecie chodzi”) Tylko eby ... (z ekranuŚ „w ko cu co do ciebie dotarło”) co zmienić, musimy na pocz tek nas odmienić, rozumiesz? Bez tego ... (z ekranuŚ „b dzie ci si przelewał”) wszystko na nic....A nie wiem czy mnie jeszcze na to stać. Adam: Nie zostawi ci samej. B dziemy pracować nad tym razem (na ekranie Adam pokazuje źwie gimnastyk powi kszaj c piersi) Uwierz, e razem potrafimy tego dokonać. Uwierz! Ty i ja. Nie ma dla nas rzeczy niemo liwych. Ewa: (kiedy na ekranie źwa wkłada r k pod miseczk ) Jestem zm czona (z ekranu” Jestem nieprawidłowo zbudowana ...”) Za du o piłam ostatnio. (z ekranuŚ pomimo całej tej diety”) Ja ju ... (Ewa na scenie zaczyna łkać, z ekranu słowaŚ „teraz buczy”- str. 43.) Adam: Nie upieraj si , prosz . (całuje j długo i nami tnie do ko ca sentencji z ekranuŚ „co za cholerny opór, wolałbym mniejszy. No rusz głow , albo inn cz ci ciała”) Jak ci pomóc Ewuniu? Ewa: (z ekranuŚ „Przeczytaj instrukcj ”, potemŚ) My lisz, e potrafisz? Jeste naiwny. Adam: Nie chc być sam. (z ekranuŚ „Niby od czego mam ciebie”) Ewa: (całuje go, mówi po słowachŚ „Chyba to ju ustalili my”) 54 Szatniarz wiatła i inne dramaty Teraz to mówisz? Po tylu latach? Źlaczego zapomniałe mi o tym powiedzieć wcze niej, du o wcze niej, kiedy mo na było jeszcze wszystko uratować ... Adam: (po słowach z ekranu str.43Ś „gdybym chciał, eby mnie kto pouczał”) Chod , (podnosi j za r ce z fotela) pami tasz, twoja ukochana melodia. (ta cz mocno przytulenie. Kiedy z ekranu padaj słowaŚ „Taniec łagodzi obyczaje” źwa całuje Adama, w tym czasie słowa z ekranuŚ „ Nienawidz jak to robisz”. „Mojemu poprzedniemu pracodawcy to si podobało”) Ewa: Mogło być tak dobrze. (z ekranuŚ „przecie ci wyrzucił”) Przeze mnie stracili my cał młodo ć (z ekranuŚ Nie tłumacz si ...”) Adam: (po drugimŚ „nie tłumacz”) Ju ci wybaczyłem. (z ekranu: „wiem dobrze jaki z ciebie model.”) Ewa: Kochasz mnie, prawda? (te same słowa zsynchronizowane z ekranem - str. 44.) Adam: (te same słowa zsynchronizowane z ekranem) Czuj pewn ... wi .... jakie wspólne oddziaływanie, pr dy, fluidy, magnetyzm .... nazywaj to jak chcesz, ale nawet nie wiem sk d to do mnie przychodzi. Chyba z za wiatów (źwa nie pozwala mu dalej mówić przykrywaj c jego usta pocałunkiem) ( w tym czasie z ekranu str.44Ś „Mogła by si postarać, eby mnie bardziej ... podkr ciło. Musisz być bardziej atrakcyjn .... , musisz mnie ... elektryzować ... tak jak przed burz , kiedy w powietrzu czuje si t energi , to napi cie, a ... pachnie ozonem.”) Adam: (na słowach z ekranuŚ „a ... pachnie ozonem”). Całujesz tak cudownie. Ewa: Bez tego nie mam szans? (te same słowa zsynchronizowane z ekranem) Adam: Jako moja sekretarka ... (te same słowa zsynchronizowane z ekranem) Ewa: (odpycha go gwałtownie) e co prosz ? Czy ja dobrze słysz ? Co ty powiedział? Twoja sekretarka? Ja! Niby ja mam być twoj sekretark ? Adam: To tylko program i zrobiłem to celowo, aby uzyskać niezale n opini . Wiesz gdybym wprowadził twoje dane z informacj „ ona” – komputer zacz łby kombinować z obowi zkami, tolerancj , dopasowaniem si .... wiesz, co Bóg zł czył, tego i komputer nie rozł czy. 55 żrzegorz żórski Ewa: (po słowach z ekranuŚ „Robisz to wył cznie dla siebie”. źwa wskazuje na ekran). Źokładnie. ( z ekranuŚ „Chcesz si ... rozładować, odpr yć i tylko na jednym ci zale y” – Ewa wskazuje na ekran). O prosz ! (z ekranuŚ „traktujesz mnie jak ... automat, bezduszn maszyn , dla swojego samozaspokojenia”). wi te słowa. Ja si tu nie licz . (Adam na scenie macha r k , z ekranu padaŚ „pieprzony opór” – po tych słowachŚ) Zawsze chciałe być niezale ny, wolny, niczym nie zwi zany. (chodzi zdenerwowana, w tym czasie z ekranuŚ „przecie wiesz, e jak wyjd , to ju nigdy nie wróc ” – str. 44.) Adam: Chodziło o obiektywizm ekspertyzy. Chciałem sprawdzić czy dwoje niezwi zanych ze sob ludzi o naszych cechach charakteru jest w stanie wytrzymać prób czasu. I okazało si , e nie! Po prostu, nie! Ewa: Wył cz t krety sk maszyn (Adam wył cza komputer, ekran ga nie) Adam: Ta krety ska maszyna, jak j nazywasz, wykazała bez najmniejszych w tpliwo ci, e do adnych warunków nie jeste w stanie si przystosować. adnych! Rozumiesz? Nie jeste w stanie podołać obowi zkom ony, czy ... matki. Jeste alkoholiczk , zwykłym paso ytem. Ewa: Urojenia chorego na umy le człowieka. Sam pomysł ... nie no, ja tu trac czas tłumacz c ci to wszystko, ... sam pomysł zrobienia tej symulacji, tej .... gierki komputerowej ... przerobić nasze ycie na gierk komputerow ... Nie mam słów. (udaje, e naciska klawisze) Bum, bum... bum, bum. Jakie to proste. Ile yć dostałe na pocz tku zabawy? Źwa, pi ć, osiem? Ile pozwolili ci zmarnować? Adam: Nic nie rozumiesz. Ewa: Ale mojego nie zmarnujesz. Nie po raz drugi. O, nie! Adam: Sama zmarnowała sobie ycie, ale nie tylko sobie. I tego ci nie jestem w stanie wybaczyć. Ewa: Id chłoptasiu, wypłacz si . (podchodzi do stolika) Nie ma tu nic mocniejszego? 56 Szatniarz wiatła i inne dramaty Adam: Nikt nie przewidział obecno ci alkoholiczki w tym pomieszczeniu. Ewa: Popatrz, nawet twój genialny komputer tego nie przewidział. Taka m dra maszyna – i nic .... wyło yła si na mnie ( mieje si rozgoryczona) Wszyscy si wyło yli ... (szuka w torebce). Cholera, papierosa te nie masz? Adam: Nie. Ewa: (dalej szuka w torebce) Pieprzone ycie. Moja głowa (wyci ga z torebki opakowanie tabletek, kilkakrotnie potrz sa sprawdzaj c zawarto ć buteleczki, bierze jedn i połyka) Adam: Na spowied tu przyszła ? Ewa: Źaruj sobie. Wychodz . (idzie na prawo w kierunku drzwi) Jeste zwykłe... zero. Adam: Zera i jedynki ... j zyk komputerowy. Same zera i jedynki nic wi cej. Czarne i białe. Źobrzy i li. ycie i mierć. Ewa: Nie wysilaj si . Cała ta twoja symulacja składała si z samych zer. Jedna wielka pró nia, która ci wci gn ła, pochłon ła i zasłoniła wszystko. Ile nocy przele ałam sama w łó ku, ty wolałe swoich fikcyjnych supermenów, seksowne dziwki .... Adam: To było i jest moj prac . Ewa: Wi c id , wracaj do tej swojej gierki komputerowej, bo niby co masz mi jeszcze do zaoferowania poza ... zerami. Adam: Nie obejrzała do ko ca symulacji. Nie chcesz wiedzieć jak si to wszystko sko czyło? Źlaczego zmarnowała , przepiła nasze ycie? Ewa: (wraca od drzwi z prawej) Poka . Poka ... Pewnie dlatego wył czyłe projekcj , eby nie pokazać swojej 57 żrzegorz żórski przegranej. Bo jeste przegrany. Takie nic. No poka . Chc ci widzieć na kolanach... poka . Adam: Zobacz (wł cza film, z ekranu słowa str.49Ś „Nie mamy ze sob nic wspólnego”). Oczywi cie! (Przy słowachŚ „Twój poprzedni pracodawca miał racj . Jeste za stara” – Adam triumfuje, cieszy si , zaciera r ce. „Pami ć ci szwankuje”) A jak!! Alkohol wypalił szare komórki! (z ekranu: „ jeste chora, po prostu chora” Adam kłania si sztucznie/dwornie.) Co było do udowodnienia. Ewa: Jeste nikim! (siada zrezygnowana, tyłem do niego, z ekranuŚ „To ty nie zdałe egzaminu. Nie dałe mi nic, zupełnie nic”, w trakcie tych słów Adam podchodzi do niej łapie j za szyj i zaczyna dusić, z ekranuŚ „ mo e poza ...pró ni . A natura eliminuje zb dne osobniki” .) Adam: (na ekranie scena zabójstwa, str. 50.) wi te słowa. Wybacz źwciu. Instynkt samozachowawczy. Komputery si nie myl . Pr dzej czy pó niej by mnie załatwiła, wi c, rozumie si ... wolałem rozwi zać t spraw na swój, e tak powiem, sposób. (wypija łyk bawarki) Jak ty mogła pić takie wi stwo. (odzywa si dzwonek telefonu, Adam podnosi) Halo. .... ... To był czysty przypadek ... Jak to widział mnie pan? Kim pan jest? (rzuca słuchawk podbiega w stron widowni) Koniec aktu pierwszego - kurtyna Akt 2 Scena 1 (Pomieszczenie gdzie pracuj programi ci komputerowi. Dwa biurka ustawione przodem do widowni, na nich dwa komputery z całym wyposa eniem. Na ka dym biurku stoi telefon. Z tyłu na cianie wielki monitor lub ekran. Z lewej drzwi. Na cianach porozwieszane ró ne schematy, na podłodze papiery, ksi ki. Adam i źwa maj charakteryzacj odmładzaj c . źwa mo e mieć mocno ekstrawaganck , blond fryzur , mocno wyeksponowany biust, który opi ty cienkim podkoszulkiem wyra nie kontrastuje z pierwszym aktem tej sztuki, krótk spódniczk – ubrana młodzie owo. Adam obcisłe d insy, podkoszulk , skarpetki w pr ki –ale tego nie widać, bo zasłaniaj je obszarpane dołem d insy, na nogach trampki, na twarzy du e okulary. Jest do ć nieatrakcyjny.) 58 Szatniarz wiatła i inne dramaty (Po prawej, za biurkiem Adama schowany –b dzie potrzebny dopiero w drugiej scenie- koszyk piknikowy z zawarto ci - jabłka, wino odkorkowane i łatwe do otwarcia, dwa kieliszki, bukiecik kwiatków) (Adam siedzi przy komputerze po prawej i szybko pisze jedn r k spogl daj c w ekran komputera. Drug r k przytrzymuje przy uchu słuchawk . Rozmawia przez telefon) Adam: Mówi ci niezła laska ..... U hum.... A zderzaki ma jak BMW ..... nie, nie wiem stary czy daj za to zni k przy ubezpieczeniu na ycie. Czekaj ustawi kamer na jej biurko to sam zobaczysz, zaraz powinna przyj ć (przestawia kamer , która stoi na jego komputerze kieruj c jej obiektyw na puste biurko Ewy) .... Niestety, stary, ... totalnie mnie olewa..... Próbowałem co zakr cić, ale .... udaje aniołka, znasz ten typ. .... Pracuj wła nie nad tym .... tak .... musz j wci gn ć w moj paj cz sieć ... Czekaj, czekaj brachu, wła nie idzie, zaraz ci wpuszcz na wizj .... (otwieraj si drzwi, wchodzi źwa, Adam zmienia swoj telefoniczn rozmow na bardziej oficjaln , udaje, e rozmawia z klientem. Adam pozdrawia źw dłoni , źwa to lekcewa y) Tak, oczywi cie prosz pana. (Ewa siada przy biurku, Adam do ć mocno/szerokim ruchem r ki – tak, eby to było zauwa one przez publiczno ć, przyciska na klawiaturze komputera jaki klawisz, w tym momencie na ekranie z tyłu pojawia si obraz źwy siadaj cej przy biurku) Mamy bardzo obszern baz danych. Na pewno znajdzie pan co .... in-te-re-su-j -ce-go ... (ostatni wyraz przeci ga zbli aj c/zoomuj c na ekranie biust Ewy) Wysyłam panu wła nie oba pliki .... Jaka wielko ć ? .... my l , e ... 44 .... kilo ... bajty .... nie wiem czy si zmieszcz , ... to zale y od wielko ci pana skrzynki e-mailowej ... Ja bym nie miał problemów .... (Ewa przegl da jakie papiery na biurku) To jest bardzo ... poetyckie co pan mówi ... „Żaluj ce na oceanie dwie góry lodowe” .... tak (źwa spogl da na Adama, Adam patrzy na źw , wzrusza ramionami, kr ci palcem kółko na czole wskazuj c na słuchawk ) Akurat jest na odwrót prosz pana ... co jest na odwrót? ... No z t gór lodow jest na odwrót.... tam tylko czubki wystaj ponad powierzchni , a cała reszta jest niewidoczna ... (Ewa znowu podnosi wzrok na Adama, powoli zaczyna si odwracać w kierunku ekranu, Adam takim samym co wcze niej, zamaszystym ruchem przyciska klawisz na klawiaturze komputera i wył cza obraz) Oczywi cie, rozumie si .... zawsze do usług .... prosz si zastanowić .... tak, dzi kuj bardzo .... oczywi cie.... czekam na pana telefon .... do widzenia. (odkłada słuchawk , mówi do źwy) Ech, ci klienci ... chcieliby od razu wszystko zobaczyć ... Ewa: Nie udawaj, e pracujesz. Czy wysłałe pierwszych 25 brunetek? temu klientowi z Ryk zdj cia Adam: Wła nie wysłałem. Zastanawiam si tylko, czy powinni my wysyłać tak ... porcjami, a nie od razu całe archiwum. Mamy (stuka co na komputerze, z tyłu 59 żrzegorz żórski na ekranie pojawia si tableau ustawionych w równe rz dy i kolumny zdj ć) 324 zarejestrowane kobiety, które w chwili obecnej przyznaj si , e s brunetkami.... (podchodzi do biurka źwy wskazuj c ekran) dlaczego wysyłać tylko 25? Ewa: Bo faceci tacy s , e nie potrafi si zdecydować. Kobieta – mo esz jej wysłać tysi c zdj ć i od pierwszego rzutu oka wie czego chce, czuje to o tu (kładzie r k na sercu), takie gor co ... Adam: To si nazywa zgaga. Ewa: (patrzy przez chwil na niego, mówi ze wzgard ) Jeste prymitywny. (Dzwoni oba telefony. Adam wraca do swojego biurka, ale źwa ubiega go i podnosi pierwsza. Adam siada przy biurku, naciska klawisz i na ekranie pojawia si zdj cie źwy, z którego Adam robi ze zło ci karykatur , powi kszaj c, zmniejszaj c, lub domalowuj c ró ne elementy, w tym czasie źwa rozmawia przez telefon ) Ewa: (mówi słodko) Biuro Matrymonialne Cyberswatka, słucham. Tak oczywi cie ...... od tego przecie jeste my. .... Oczywi cie, e mamy ... najpierw musi si pan zarejestrować i zapłacić za nasz serwis. .... Nie .... wszystko mo emy załatwić poprzez internet ...... nie musi pan przyje d ać ... oczywi cie ... tak, adres strony internetowej ten sam co w ogłoszeniu ... Czy jest si po co rejestrować? Ale naturalnie, mamy ogromny wybór najpi kniejszych kandydatek z całej Polski i nie tylko z Polski (w tym czasie na ekranie pojawiaj si kolejne „makabryczne” karykatury źwy, Adam cieszy si jak dziecko) Oczywi cie, e mamy rude! ..... Prosz pana, wszystkie nasze panie s nami tne .... naturalnie .... znajdziemy dokładnie to, czego pan szuka.... tak, prosz si zarejestrować, wypełnić bardzo dokładnie cał ankiet , dokonać wpłaty .... wy lemy panu najpi kniejsze panie z naszego archiwum .... nie, nie s stare ... a, aaa, ... z archiwum, to nie znaczy, e stare ...absolutnie, chodziło mi o baz danych ... tak. Źzi kuj bardzo ... czekamy na pana rejestracj .... do widzenia. (odkłada słuchawk , mówi do Adama) Masz kolejny przykład ograniczonego my lenia u m czyzn. Wszyscy jeste cie tacy sami. (parska miechem) Archiwum – równa si – starocie. Adam: Najcz ciej tak bywa. Ewa: Oj! Moja głowa! (łapie si za głow ) Co za nagły ból... Znowu ta cholerna 60 Szatniarz wiatła i inne dramaty migrena. Jakby mi kto ... kawał kamienia zwalił na głow (otwiera torebk , wyjmuje pastylki, kilkakrotnie potrz sa sprawdzaj c zawarto ć buteleczki – jak na str.57.) Zaraz wracam (zostawia na swoim biurku otwart torebk , wychodzi trzymaj c si za głow . Adam patrzy za ni , po chwili zagl da do jej torebki, wyjmuje poszczególne rzeczy mówi do siebie) Adam: Szminka ... Eveline cosmetics - Wet Shine (obraca, czyta informacj ) Źługotrwała, delikatna pomadka do ust o zdumiewaj cych efektach kolorystycznych. Źoskonale nawil a i piel gnuje usta. Nadaje ustom zmysłowy blask. (Adam robi odpowiedni gest) Źzi ki zawarto ci witaminy ź oraz filtrów UV chroni przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych. (odkłada do torebki, wyjmuje inne pudełko, czytaŚ) źmulsja Roz wietlaj ca do twarzy i ciała. Źzi ki zawartym drobinkom złota roz wietla cer , przywracaj c jej promienno ć i subtelny blask. (odkłada opakowanie do torebki, biegnie do swojego biurka i pisze szybko na klawiaturze komputera mówi c do siebieŚ) Pomadka .... zmysłowy blask ..... emulsja roz wietlaj ca .... ciało .... (zaciera r ce, nie pisz c mówi) źch, i to jakie ciało! (znowu pisze) drobinki złota .... subtelny blask. (szerokim teatralnym ruchem naciska klawisz, na ekranie pojawia si źwa z pierwszej sceny str.45, słychać słowaŚ „I robisz to dla mnie. Jakie to cudowne uczucie..... , na ekranie źwa wyjmuje z torebki szmink , maluje usta, po chwili przeciera wacikiem/pudruje twarz) „Chc być twoja, tylko twoja”. Na ekranie źwa podchodzi do Adama zamyka oczy, rozchyla usta)(Adam na scenie wył cza ekran, podnosi si z wyrazem zachwytu na twarzy, wykrzykujeŚ) Tak!...Tak! (wychodzi przed biurko, wykonuje szereg ruchów imituj cych akt seksualny, nie widzi wchodz cej źwy) Adam: (ta czy i podskakuje na rodku) Pa ra pa pa pa ... Ewa: Przesta , głowa mi p ka. (podchodzi do biura) żrzebałe w mojej torebce. To jest bezczelno ć. Adam: I tak b dzisz moja i nie masz na to wpływu. Ewa: Zwariowałe . Chłopta przy nił sobie ksi niczk . Adam: To od ciebie nie zale y. 61 żrzegorz żórski Ewa: Id si leczyć. Jeszcze raz ruszysz moj torebk ...to ... Adam: Komputer si nie myli. Co komputer zł czył, tego niech człowiek nie rozł cza. Ewa: Chcesz tabletk ? Adam: (zachwyconym głosem) Mać! Ewa: Co prosz ? Adam: Wiesz, tak dobieramy te pary, wysyłamy zdj cia, spisujemy dane osobowe, pytamy o zamiłowania, gusta, wymiary ... kto wie o co jeszcze, a wiesz czego nie robimy? Ewa: Powiedzmy, e nie wiem. Adam: Nie patrzymy co z tego wyniknie. Ewa: Z czego? Adam: No, ze skojarzenia przez nas dwojga ludzi. Ewa: To ju nie nasza sprawa. Adam: A powinna być. B dziemy pierwsz na wiecie firm , która to mo e sprawdzić. Co ty na to? Ewa: Gorzej ci? Adam: Ani troch . Wymy liłem program. Specjalny program komputerowy. Ewa: 62 Szatniarz wiatła i inne dramaty Do czego? Adam: Wła nie do tego. Program prowadzi symulacj ycia dwojga ludzi. W przy pieszonym tempie daje ci informacj co b dzie za rok, dwa, pi ć lat, a nawet i dłu ej. To ju działa. Ewa: A e działa to armaty .... Adam: miejesz si ? Ewa: Nie lubi science fiction. Adam: We my na przykład ciebie. Wprowadziłem wszystkie twoje dane do komputera. Ewa: (zła) Kto ci do tego upowa nił! Adam: Sam si upowa niłem i poł czyłem twoje dane z danymi wszystkich naszych klientów (podchodzi do komputera, naciska klawisz, na ekranie pojawia si tableau z setkami zdj ć ró nych m czyzn) Siedmiuset dwudziestu czterech m czyzn. Według starej metody, po sprawdzeniu gustów i oczekiwa (uderza w klawisz, na ekranie pozostaje dwadzie cia zdj c, ekran wygl da jak plaster miodu z pustymi i wypełnionymi miejscami) dwadzie cia osób spełnia twoje oczekiwania. Nie udawaj, e tego sama nie robiła . Ewa: (sztucznie) Nie robiłam. Nie interesuje mnie to. Adam: Tak jest. Najciemniej jest pod latarni . Ale (!), powstaje pytanie – kto, tak naprawd z tob wytrzyma?! Zrobiłem symulacj i okazało si , e .... Ewa: No? Adam: (uderza palcem w klawiatur , na ekranie pojawia si jego zdj cie) Ja! Ewa: (Ewa parska miechem) Nic dziwnego. Nie jeste m czyzn . Rozbawiłe mnie. Słowo daj . Potrafisz 63 żrzegorz żórski być zabawny... to wszystko. Adam: To nie wszystko. Przeprowadziłem całe do wiadczenie jeszcze raz. Tym razem, zacz łem od siebie i (naciska klawisz komputera, na ekranie pojawia si zdj cie źwy, wypełnia cały ekran) Oto ko cowy efekt. Jeste my dla siebie przeznaczeni. Ewa: Zgadza si . Na pewno! Ju ci uwierzyłam! Adam: Pierwsza wersja programu była ... troch eksperymentalna ....(naciska klawisz pojawia si film z pierwszej sceny pierwszego aktu str. 41 od słowŚ „ Phi. (Zdejmuje z siebie garsonk , dło mi poprawia/unosi piersi. Mówi z rozpacz w głosie) Miseczki s za du e, jak ja wygl dam .... mo e co podło yć. ... Nie miseczki za du e tylko ... ci gle opór za mały. Musisz pić bawark .My lisz, e od tego b d wi ksze? Mo e lekarz mi pomo e). Adam: Nie to, nie to miejsce. Ewa: Jak to nie to miejsce. Czego ty chcesz od moich piersi? Za małe? Adam: Według programu, takie jak twoje ... nie istniej , s zbyt optymalne ... mówiłem ci, e program troch fiksował. Popatrz tutaj (naciska klawisz, pokazuje film str.45 od słówŚ „ ...od kiedy tu przyszłam... znaczy od kiedy przysłali mnie tu z ksi gowo ci ... ale sama chciałam tu przyj ć... w sumie chc być z tob ... zgadzam si na wszystko ... Czy to wiedziałe ? Tak, kiedy usiadła wczoraj na moich kolanach, wiedziałem od razu co potrafisz. Nie nazwałbym tego ksi gowaniem ... Miała te iskierki w oczach i dr ała . Wystarczyło, e poło yła r k ... źwa zamyka mu usta pocałunkiem, całuj si . Adam tryumfalnie wył cza komputer). I co ty na to? Ewa: Jako strasznie dziwnie mówi ... powiedziałabym nawet ... bez sensu. (podchodzi, dotyka jego ramienia, ale natychmiast cofa r k zawstydzona) Adam: Czekaj o mielimy ich jeszcze bardziej (siada przy biurku, podnosi słuchawk , wykr ca numer, naciska klawisz na komputerze, na ekranie pojawia si scena str. 48 od słówŚ „Nie lubi , nie lubi , nienawidz jak to robisz”) 64 Szatniarz wiatła i inne dramaty (na ekranie Adam podnosi słuchawk , z ekranuŚ „Halo”) Adam: Co pan taki zdnerwowany? (z ekranuŚ „Wcale nie jestem”.) Adam: Na pewno? Co tam si dzieje? (z ekranuŚ Do cholery! Nic si nie dzieje i jestem całkiem spokojny). (w tym czasie, na ekranie źwa podchodzi do Adama i całuje go w szyj . źwa na scenie tak e podchodzi do Adama na scenie i kładzie mu r k na ramieniu) Adam: O, prosz , pewnie kobieta. Tylko kobieta potrafi tak zdenerwować. (zasłania słuchawk , mieje si , mówi do źwy na scenieŚ) To oczywi cie art. ( z ekranu: Nie, nikogo nie ma ... A czego w ogóle od niej chcecie? (widać na ekranie, e źwa łaskocze Adama w szyj , Adam mówi na ekranie do źwyŚ „Przesta ”. źwa na scenie tak e przestraszona cofa r k ) Adam: Człowieku, ona jest tobie przeznaczona. Z ni ci b dzie dobrze, rozumiesz? Powiniene być zadowolony. (z ekranuŚ „Rozumiem” . Przyci ga źw do siebie i całuje w usta, mówi do słuchawkiŚ „Ja jestem zadowolony..... „) Adam: Tylko niczego nie popsuj. (odkłada słuchawk , na ekranie tak e Adam odkłada słuchawk ) (na scenie Ewa niespodziewanie przytula si do Adama i trwa tak bez ruchu a do słów str. 48 z ekranuŚ „Niebezpiecze stwo działa na ciebie jak najlepszy afrodyzjak”, potem źwa na scenie odchodzi od Adama zasmucona). Ewa: To nie mo e tak być. Przecie to zwykła symulacja. To art. Sam widziałe ile tam było pomyłek. Adam: Acha! Źlatego ulepszyłem program. Zrobiłem now wersj i na dodatek pozwoliłem im uczyć si na bł dach pierwszego programu. Na pocz tku troch si mijali, nie było pełnej synchronizacji i w ko cu (rado nie wykrzykuje) Zwyci stwo! (uderza palcem w klawiatur , na ekranie ukazuje si scena str. 55 65 żrzegorz żórski od słówŚ „Kochasz mnie, prawda?” Słowa słychać podwojone, widać tak e drugi ekran wewn trz pierwszego. „Czuj pewn ... wi .... jakie wspólne oddziaływanie, pr dy, fluidy, magnetyzm .... nazywaj to jak chcesz, ale nawet nie wiem sk d to do mnie przychodzi. Chyba z za wiatów Na ekranie źwa nie pozwala mu dalej mówić przykrywaj c jego usta pocałunkiem) ( w tym czasie na scenie źwa przytula si do Adama) Ewa: Wi c to jednak prawda? Adam: Najprawdziwsza prawda. Nie ma adnej w tpliwo ci. Nie ma innej mo liwo ci. (na scenie źwa całuje Adama) Adam: (czeka na słowa z ekranuŚ „kiedy w powietrzu czuje si t energi ” i mówi:) Całujesz tak cudownie. (jest to zsynchronizowane ze słowami z ekranu. Adam naciska klawisz, wył cza ekran) Adam: Masz jeszcze w tpliwo ci? Ewa: Zawsze b d miała. A co nast piło dalej? Adam: ... I yli długo i szcz liwie. Ewa: Powa nie? Adam: Ich lub odbył si w pi knym ko ciele przy d wi ku organów. Ewa: Zmy lasz. Zmy lasz i dlatego nie pokazałe mi niczego dalej. Adam: Potem urodziło im si dziecko. Czy to nie cudowne? Ewa: To tylko marzenia. Adam: Mo e i marzenia. Przecie i one si sprawdzaj . 66 Szatniarz wiatła i inne dramaty Ewa: Tylko czasami. Adam: Nie tym razem. Tym razem to jest pewne. Osobi cie dopilnuj . Wezm pewne sprawy w swoje r ce ... Ewa: Czyli nie wszystko poszło ... tak ...dobrze. Wiedziałam... to tylko sen. Adam: Uszczypnij si (sam szczypie źw , źwa odskakuje) Widziała ? To jest realny wiat. Źlatego ci powiedziałem, e nie masz innego wyj cia. B dziesz moja, tylko o tym jeszcze nie wiesz. Ewa: (speszona) Przesta . Źra nisz si ze mn . Adam: I b d ci dra nił do ko ca wiata. Ewa: To jest cudowne. Tak trudno uwierzyć w cuda. Jak nazwałe ten program? Tylu ludzi mo na by nim uszcz liwić. Adam: „Mać” Ewa: Co? Mać? Źlaczego? Adam: Nie wiem dlaczego. Tak mi jako przyszło. Mo e dlatego, e na odwrót jest „Ćam”, a to ju prawie „Ćma”. No nie wiem. Mówi ci... tak nagle mi przyszło do głowy... nie wiem sk d. Ewa: Zmie to! To jest beznadziejna nazwa. Adam: Teraz ju nie mog , bo program, jak widziła , jest w toku. Ewa: Mój wynalazca .... Czy to był twój pierwszy program, pierwsza gierka? 67 żrzegorz żórski Adam: Bardzo ci przepraszam, tylko nie gierka! Mówimy tu o powa nym przedsi wzi ciu. żierkami to ja si bawiłem dawno temu. A jedn nawet sam wymy liłem. Ewa: Co to było? Adam: Taki mały programik (spogl da na źw ) dla blondynek symuluj cy rusk ruletk . (przykłada sobie palec do głowy – obrazuj c pistolet i naciskanie spustu) Idzie jak woda. (naciska przycisk na komputerze, na ekranie pojawia si kilkadziesi t zdj ć blondynek, które kolejno znikaj wraz z odgłosem wystrzału) Źałem opcje na ilo ć kul, ale one ładuj pełny b benek, wszystkie chc wygrać. Ewa: Nie mog ju z tob wytrzymać. Raz jeste wstr tny ... (źwa w ciekła podbiega do Adama, uderza go i wpada mu w ramiona, zaczynaj si całować. źwa w pierwszej chwili próbuje go odepchn ć, ale potem staje si wr cz aktywna, rzuca si na Adama, popycha go na swoje biurko. Biurko zaczyna si przesuwać pod naporem ich ciał) A raz ... taki wspaniały... Tak, tak... wspaniale (ża nie wiatło = pocz tek zmiany dekoracji. W trakcie wyciemnieniaŚ biurko źwy wypchni te poza scen , na jego miejscu poło ony zwini ty dywan. Biurko Adama ustawione nieco pod innym k tem. Opuszczone zostaj dodatkowo dwa ekrany po lewej i po prawej stronie. rodkowy ekran pozostaje tam gdzie był. W trakcie zmiany dekoracji słychać ró ne odgłosy, hałasy, nami tne pocałunki, j ki ... co pewien czas padaj słowa wypowiadane w sposób nami tny. Wszystkie te odgłosy puszczane s z ta my i lekko zgło nione) Ewa: Tak, .... tak .... wspaniale ..... Cudownie ..... Adam: Źaj mi myszk . Źaj mi myszk Ewa: Nie chc . Jeszcze nie teraz. 68 Szatniarz wiatła i inne dramaty Scena 2 (zapala si wiatło. źwa i Adam stoj nachyleni nad ekranem Adama komputera po prawej. Na rodkowym ekranie wy wietlana jest ostatnia scena przed wyciemnieniem = Adam i źwa całuj si , źwa popycha Adama na biurko, biurko si przesuwa, nie nast puje wyciemnienie, tylko scena jest kontynuowana –z ekranuŚ „Tak, ... tak ... wspaniale ...”Ś Adam i źwa miej si , Adam teraz przejmuje inicjatyw , staj na rodku sceny całuj c si . Adam popycha źw na swoje biurko, przytula głow do jej brzucha, z ekranu „Cudownie.” źwa wymyka si z jego r k. Ucieka na drug stron biurka. Bawi si w kotka i myszk ganiaj c dookoła. Adam próbuje j złapać, z ekranuŚ ”Daj mi myszk . Daj mi myszk ”. Adam łapie źw , przytula mocno, źwa z ekranuŚ „Nie chc . Jeszcze nie teraz” W tym samym czasie wy wietlana jest na lewym ekranie scena pocałunku ze sceny pierwszej 1 aktu - str.45, a na prawym - pocałunku ze sceny drugiej 1 aktu - str.55.) Ewa: (wpatruje si w komputer, trzyma myszk ) Tak, .... tak .... wspaniale ..... Cudownie .... Adam: (wpatruj c si w komputer) Źaj mi myszk . Źaj mi myszk . Ewa: Nie chc . Jeszcze nie teraz. Adam: To dopiero pocz tek programu. (zabiera myszk od źwy, przesuwa myszk na biurku. Na wszystkich trzech ekranach pojawia si kursor/strzałka, Adam teatralnym, zamaszystym ruchem, ruchem- takim samym jak na pocz tku pierwszej sceny drugiego aktu str.29 naciska jaki klawisz i w tym momencie na ekranie wszystkie trzy pary odsuwaj si od siebie. Na lewym ekranie ze słowamiŚ „Co mnie od ciebie ... odpycha. Nie rozumiem tego – str.45, reszta zdania wyciszonaś na rodkowymŚ „Nie chc . Jeszcze nie teraz” - str.68, na prawymŚ „ e co prosz ? – str. 55. Na wszystkich ekranach głos zostaje wył czony – akcja toczy si dalej) Ewa: (z lekkim wyrzutem i równoczesnym pobła liwym u miechem. W tej scenie Adam i źwa rozmawiaj ze sob bardzo uprzejmie i delikatnie. Nawet gdy maj sobie co do zarzucenia mówione to jest bardzo ciepło i miło) Źlaczego im to zrobiłe ? Musiałe ich odepchn ć? Adam: To by było za łatwe, za proste rozwi zanie dla nich. ycie takie nie jest, a ten program ma odzwierciedlać, symulować ycie. Je li program ma mieć w ogóle 69