Szturm na europejskie granice - Polska Fundacja im. Roberta
Transkrypt
Szturm na europejskie granice - Polska Fundacja im. Roberta
Seminaria europejskie 1. seminarium koordynator: Joanna Różycka-Thiriet 7 października 2015 roku [email protected] Pierwsze seminarium w nowym roku akademickim dotyczyło kwestii migracji w Europie i w Polsce. Naszymi gośćmi była Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie oraz Myroslava Keryk z Fundacji „Nasz Wybór”. Spotkanie prowadziła koordynatorka seminariów Joanna Różycka-Thiriet. Spotkanie odbyło się w ramach projektu DOCPIE. Na początku obie prelegentki przedstawiły działalność swoich fundacji. Fundacja Ocalenia działa od 15 lat. Zajmuje się cudzoziemcami w Polsce i ich integracją. Pracuje zarówno z samymi cudzoziemcami, jak i z Polakami. Koncentruje się po pierwsze na pomocy bezpośredniej – ma punkty pomocy cudzoziemcom w Łomży i w Warszawie, gdzie świadczy np. pomoc prawną czy uczy polskiego. Po drugie Fundacja prowadzi działania edukacyjne, żeby Polacy i cudzoziemcy mogli się poznać. To szkolenia dla obcokrajowców np. o rynku pracy w naszym kraju czy dla Polaków pracujących z cudzoziemcami (warsztaty antydyskryminacyjne, nauka języków obcych). Po trzecie Fundacja organizuje też wydarzenia kulturalne, żeby zbliżyć do siebie ludzi np. Dzień Uchodźcy w Łomży. Z kolei Fundacja „Nasz Wybór” to organizacji imigrantów, w większości z Ukrainy. Powstanie tej organizacji było swego rodzaju odpowiedzią na brak wiedzy o życiu w Polsce wśród imigrantów. Jej początki to działania informacyjne. Fundacja ma dwujęzyczny portal, gazetę. Prowadzi Ukraiński Dom w Warszawie, gdzie odbywają się np. zajęcia aktywizujące dla kobiet, jest chór, zespół. Fundacja prowadzi też badania naukowe np. o szansach na rynku pracy. Broni też praw migrantów (w końcu płacą tu podatki!). Wychodzi ze swoimi działaniami także do Polaków. Następnie prowadząca zadała pytanie o to, kto ze słuchaczy jest za przyjęciem uchodźców w Polsce. Ręce podniosła mniej więcej połowa sali. Kilka osób uzasadniło swoje poglądy. Niektórzy są za, bo to nasz obowiązek moralny; bo Polska tyle dostała i dostaje od UE, że teraz nasza kolej; bo społeczeństwo będzie kolorowe, a napływ ludzi wykorzystamy gospodarczo. Osoba będąca przeciw uzasadniła to tym, że mówi się o kwotach - uchodźcy będą przymuszeni, żeby zostać w Polsce, chociaż woleliby być w innym kraju. Była więc przeciwna takiemu zmuszaniu. Prowadząca poprosiła prelegentki, bo wyjaśnić nieco kontekst aktualnej fali uchodźców. Kalina Czwarnóg przypomniała, że mieliśmy do czynienia z arabską wiosną, a teraz przedłuża się wojna w Syrii. Przy czym tutaj nie chodzi tylko o Państwo Islamskie. Syryjska wojna zaczęła się od tego, że na ulicę wyszli przeciwnicy prezydenta Baszara Al-Assada. Sam reżim już powodował imigrację. Przedstawicielka Fundacji Ocalenie stwierdziła, że bardzo łatwo weszliśmy do Iraku, do Libii, ale do Syrii jakoś nikt nie chce wejść. Komuś to nie na rękę, bo mamy tanią ropę. Stabilny Bliski Wschód się nie opłaca. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Mówi się, że wśród przybywających uchodźców są też imigranci ekonomiczni z Indii, Pakistanu czy Afganistanu. Kalina Czwarnóg woli ich nazywać uchodźcami ekonomicznymi, bo my mamy tanie buty, a oni są biedni. My się bogacimy ich kosztem. W kontekście aktualnego kryzysu trzeba sobie uświadomić, że pracowaliśmy na niego wiele lat i teraz jedna interwencja niczego nie zmieni. Unia nie ma jednej polityki imigracyjnej i integracyjnej. Niemcy najpierw przyjmują, a potem zamykają granicę, a UE nie może w tej sprawie nic zrobić. Włochy i Grecja już dawno temu alarmowały, co się dzieje. Aż w końcu tama puściła. Kolejne pytanie Joanny Różyckiej-Thiriet dotyczyło tego, jacy uchodźcy do Polski przyjadą i na co mogą liczyć. Kalina Czwarnóg powiedziała, że na razie nie wiadomo zbyt wiele. Przesiedleni do Polski uchodźcy przyjadą najprawdopodobniej z Libanu (będzie to 900 osób wybranych w porozumieniu z Biurem Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców – UNHCR, które ma swoje kryteria wyboru np. najpierw kobiety i dzieci, jednak pojadą tam też nasze służby). Do tego dochodzi grupa osób, które już dotarły do Europy (ok. 6 000, pewnie z Grecji). To są dwa różne programy, które mogą różnie przebiegać. Polska nie ma doświadczenia w takich operacjach. Pierwsze osoby trafią do Polski najprawdopodobniej w marcu 2016 roku (grupa 150-osobowa). Oczywiście do końca nie wiadomo kiedy, bo nie ma planu. Następnie pytanie skierowane było do Myroslavy Keryk – czy należy się spodziewać fali uchodźców z Ukrainy, czy ukraińscy uchodźcy już u nas są? Prezes Fundacji „Nasz Wybór” podkreśliła, że sytuacja na Ukrainie się zmienia. Zresztą Rosja nie odpuszcza także w Syrii. Myroslava Keryk zwróciła uwagę, że Urząd do Spraw Cudzoziemców przygotował się na falę ukraińskich uchodźców podczas Majdanu. Wtedy ludzie naprawdę uciekali. Teraz Ukraina jest krajem raczej demokratycznym. Osoby należące do poprzedniego reżimu też nie są specjalnie ścigane, co nie wszystkim się podoba. Nie wydaje się, żeby wojna na Ukrainie się rozkręciła, tak więc prawdopodobnie fali uciekinierów z Ukrainy nie będzie. Mówienie o ukraińskich uchodźcach to raczej wątek w debacie przedwyborczej. W 2014 roku było 2 318 wniosków o udzielenie w Polsce ochrony, a w 2015 roku poprosiło o nią 1 915 Ukraińców. Ale taką ochronę w Polsce przyznaje się bardzo niewielu Ukraińcom (zapewne osobom z Krymu), a przecież Ukraina to kilkadziesiąt milionów mieszkańców. Na Ukrainie jest za to dużo wewnętrznych uchodźców. Przesiedleńcy goszczą w prawie każdym mieście. Ukraińcy przyjeżdżają do Polski raczej do pracy. Koordynatorka Seminariów zadała kolejne pytanie słuchaczom - kto chciałby mieszkać koło ośrodka dla uchodźców? Ponownie ręce podniosła około połowa uczestników. Jedna ze słuchaczek stwierdziła, że słyszała od znajomych, którzy mieszkali obok takiego ośrodka, że są tam awantury, że zaburza to poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. A więc czy Polacy lubią obcokrajowców i jaki wpływ na ich stosunek do nich ma przebieg dyskusji o uchodźcach? Czy nasza sympatia się zmniejsza? Zdaniem Kaliny Czwarnóg to zależy. Każdy ma odmienny stosunek. Ale poziom debaty politycznej faktycznie wpływa na atmosferę. Przywołała przykład Gagika, Gruzina pracującego w Fundacji, który zauważył, że teraz ludzie na niego dziwnie patrzą, i czuje się zagrożony. Czuć, że nastawienie do obcokrajowców się zmienia. Szczucie przynosi efekty. Osoba z sali wtrąciła, że Polacy boją się islamistów. Prezes Keryk stwierdziła, że im mniej spotykasz się z cudzoziemcami, tym bardziej się ich boisz. Pokazują to badania. W przypadku Ukraińców chodzi nie tylko o to, że to cudzoziemcy, ale nakładają się na to jeszcze historyczne zaszłości. Trzeba osobiście poznać obcokrajowców, w przeciwnym razie tworzy się wyobrażenie, że cudzoziemiec to zagrożenie. Jeden ze słuchaczy powołał się na badania CBOS, w których widać, że Polacy są od lat negatywnie nastawieni do Romów, mimo że się z nimi stykają. Zdaniem Myroslavy Keryk wynika to z faktu, że jest to bardzo specyficzna grupa, mająca swój styl życia. Osoby poznające Ukraińców zmieniają nastawienie na bardziej pozytywne. Pojawił się głos z sali, że Polacy boją się, że obecność obcokrajowców zmieni stosunki społeczne, że migranci nie będą przestrzegać naszych norm. Prezes Keryk powiedziała, że ona też jest innej religii. Ale dla niej to naturalne, że będąc w Polsce należy przestrzegać polskich zasad. Zwróciła też uwagę, żeby nie mylić pojęć asymilacja i integracja. Asymilacja zakłada, że przybysz ma się wyrzec starych nawyków. Integracja to coś innego - np. nauka języka, nauczenie się funkcjonowania w nowych kraju. Uważa ona, że Polska ma prawo wymagać integracji, ale musi ją umożliwić. Na razie programów integracyjnych jest mało. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Kalina Czwarnóg zgadza się, że jak kogoś przyjmujemy do domu, to musi się on dopasować do panujących zwyczajów, ale pełna asymilacja nie jest konieczna. Inna, przyjezdna kultura nie jest problemem, dopóki się jej nie narzuca, nie krzywdzi nią ludzi. Obcy zamykają się w kręgu swojej kultury, radykalizują się, kiedy naród ich przyjmujący odrzuca ich kulturę, nie wita ich z otwartością. Kolejna osoba na sali zauważyła, że integracja we Francji i Niemczech poniosła porażkę, nie mamy więc pozytywnych wzorców. Przedstawicielka Fundacji Ocalenie stwierdziła, że pozytywnym przykładem jest Kanada. Poza tym, nasze społeczeństwo się starzeje. Albo będziemy uczyć się na błędach innych (poznać błędy to już dużo), podejdziemy sensownie do polityki imigracji i integracji, albo za 30 lat będziemy brać imigrantów, jak leci. Ale niestety politycy myślą w perspektywie 4 lat. Myroslava Keryk powiedziała, że na razie nie ma formalnego przymusu, by Polska posiadała politykę imigracyjną (jednak lepsza integracja imigrantów na rynku pracy jest jednym z celów unijnej strategii Europa 2020 – JRT). Stosowny dokument został przygotowany, ale odłożono go do szuflady. Z sali pojawiły się pytania, co zrobić z uchodźcami, żeby nie było gett, czy jesteśmy w stanie przyjąć i zintegrować uchodźców, jak samorządy terytorialne powinny pomóc uchodźcom. Kalina Czwarnóg wyjaśniła, że w ośrodkach dla uchodźców mieszka się przed uzyskaniem statusu uchodźcy i do roku po jego uzyskaniu. Ale w ośrodkach są kiepskie warunki, panuje tłok, ludzie są zestresowani, więc chcą się jak najszybciej wyprowadzić. Większość tych, którym przysługuje miejsce w ośrodkach, mieszka poza nimi. Dostają na mieszkanie 700 złotych. Samorządy mogłyby uchodźcom udostępniać niedrogie mieszkania wśród Polaków. Myroslava Keryk podała przykład Wiednia, gdzie miasto ma specjalną pulę pieniędzy na to, by przybyszów nauczyć lokalnej kultury, a nie tylko języka. Polskie samorządy mogłyby też pomagać w szukaniu pracy. Jej zdaniem to mit, że uchodźcy szukają socjału. Oni chcą stanąć na nogi, pracować. Przecież kiedyś mieli domy, pracę. Kalina Czwarnóg podkreśla, że jeśli chcemy mieć skuteczną integrację, to musimy powiedzieć sobie jasno, że to kosztuje. Ale jeśli wyłożymy pieniądze teraz, to zaoszczędzimy później np. na opiece społecznej. W opinii obu prelegentek, jeśli cudzoziemcy będą łamać polskie prawo, to powinni być za to karani jak wszyscy inni. Jeden ze słuchaczy stwierdził, że przecież nie możemy w nieskończoność przyjmować uciekinierów. Trzeba budować w tamtych państwach demokrację. W odpowiedzi Kalina Czwarnóg powiedziała, iż wszyscy by woleli, żeby uchodźców w ogóle nie było, ale tego nie się zrobić ot tak. Trzeba jednak stabilizować, budować, kraje, z których są uchodźcy. Trzeba wywierać presję, żeby uregulować sytuację w Syrii. Wyjaśniła, że status uchodźcy przyznawany jest czasowo, do chwili, gdy rodzime państwo danej osoby jest w stanie zapewnić jej ochronę. Przypomniała, że kiedyś przez Polskę przewinęło się 90 000 Czeczenów i nie było takiego larum jak teraz. Myroslava Keryk nawiązała z kolei do tego, jak wyglądała imigracja do Niemiec – sprowadzono do pracy Turków z konserwatywnej części Turcji. Mieli pracować, a potem wrócić do siebie. Nikt nie myślał o integracji. Jak w nią zainwestujemy, to się nam uda. Spotkanie trzeba było przerwać przed końcem dyskusji. Poruszony temat rozgrzał słuchaczy, ale jak pokazało głosowanie na koniec, nikt nie zmienił swojego zdania w kwestii przyjmowania uchodźców. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce