Dziewczyna i trzech zalotników

Transkrypt

Dziewczyna i trzech zalotników
Dziewczyna i trzech zalotników
W pewnym indyjskim mieście nad rzeką Jamuną, zamieszkanym przez braminów (członków
najwyższej kasty), żył niegdyś niezwykle uczony bramin, który miał młodą córkę nieziemskiej,
niebywałej urody, imieniem Mandarawati.
Kiedy osiągnęła już wiek właściwy do zamążpójścia, zjawiło się trzech kandydatów na męża;
każdy z tych młodzieńców tak gorąco pragnął jej ręki, że ojciec Mandarawati całkiem serio
był w strachu o życie dwóch odtrąconych zalotników. Sprawa pozostawała przez dłuższy czas
nierozstrzygnięta, aż pewnego dnia, gdy panna bawiła się w ogrodzie z przyjaciółkami,
nastąpiła, przez nieuwagę albo przez zrządzenie Losu, na czarną kobrę, która ją ukąsiła,
wywołując silną gorączkę i rychły zgon dziewczyny.
Trzej niefortunni konkurenci przenieśli zmarłą na miejsce palenia zwłok i tam oddali ją na
pastwę ognia. Jeden z nich zamieszkał na jej popiołach i żył z żebraniny. Drugi pozgarniał jej
kości i powędrował z nimi aż do rzeki Ganges, aby jej święte wody obmyły je z grzechów.
Trzeci poszedł w świat na wędrówkę jako żebrzący jogin, który dąży do wyzwolenia ducha
z więzów materii, aby osiągnąć zbawienie. W czasie tej wędrówki został w pewnej wsi
gościnnie przyjęty przez rodzinę bramina.
Ledwo zabrał się do przygotowanego mu posiłku, gdy siedzący również przy stole mały
chłopczyk zaczął marudzić i grymasić, aż wreszcie wybuchnął płaczem. Matka, zapracowana
przy garnkach, poirytowana jego wrzaskami, chwyciła dziecko i cisnęła w płomienie pieca.
Przerażony tym jogin zerwał się do wyjścia, ale powstrzymał go pogodny pan domu, mówiąc:
- Nie obawiaj się! Ja umiem wskrzeszać zmarłych!
Zdjął wiszącą na gwoździu grubą księgę czarów, wyczytał z niej szeptem jakieś zaklęcie nad
szczypią popiołu, po czym rzucił ją w żar kuchenny. Natychmiast pojawił się chłopczyk, cały
i zdrowy, i nadal zanoszący się płaczem. Jogin odetchnął z ulgą i zasiadł na nowo do stołu
Bramin odwiesił księgę na dawne miejsce, pożegnał się i poszedł spać. Jogin się także położył,
Źródło: W. Kopaliński, 125 baśni do opowiadania dzieciom
ale gdy cały dom już spał, ubrał się, zdjął księgę ze ściany, wraz z nią opuścił po cichu
gościnny dom bramina i bez zwłoki udał się do miejsca, gdzie spoczywały prochy zmarłej
dziewczyny.
W tym samym czasie powrócił tam znad Gangesu drugi były kandydat do ręki Mandarawati.
Razem spotkali trzeciego, pilnującego popiołów ukochanej. Jogin powiedział im:
- Zaraz się przekonacie, co potrafię uczynić za pomocą czarów z tej księgi!
Otworzył ją, wyczytał zaklęcie nad szczyptą popiołu i cisnął ją na prochy zmarłej. Po chwili
zjawiła się zdrowa, kwitnąca, rumiana, jeszcze piękniejsza niż przedtem, Mandarawati.
Natychmiast ożywiła się też dawna rywalizacja pomiędzy młodzieńcami, jak również żarliwe
uczucie do zmartwychwstałej dziewicy.
- Ja mam do niej prawo, bo ja ją przywróciłem życiu! – wołał pierwszy.
- Ja obmyłem jej kości w świętej wodzie Gangesu, więc ona jest moja! – dowodził drugi.
- Ja czuwałem nad jej prochami, więc będzie moją żoną! – upierał się trzeci.
Skończywszy tę bajkę, wampir zwrócił się do bohaterskiego króla Triwirakmaseny
z zapytaniem:
- Komu powinna Mandarawati oddać rękę i dlaczego? Wytłumacz to nam, królu.
Król odpowiedział:
- Pierwszy, który zdobył, a nawet ukradł dla niej czarodziejską księgę i w ten sposób dał jej
życie, stał się jej ojcem, więc nie powinien się z nią żenić. Drugi, który opłukał jej kości
w świętych wodach Gangesu, dokonał ceremoniału, jaki wypełniają synowie dla rodziców.
Stał się przeto synem Mandarawati, a ona jego rodzicielką. Nie mogą się więc pobrać. Ale
ów trzeci, który prochy swojej ukochanej nieustannie przygarniał i przytulał do siebie, to jej
prawdziwy, kochający małżonek.
Źródło: W. Kopaliński, 125 baśni do opowiadania dzieciom