To, co inne, i to, co wspólne
Transkrypt
To, co inne, i to, co wspólne
4 AKTUALNOŚCI XV Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Dionizje” To, co inne, i to, co wspólne MAREK PIEKARSKI Integracja międzypokoleniowa dokonuje się wśród twórców i odbiorców. Twórcy z różnych pokoleń czasu obiektywnego, oddzieleni barierą 20, 10, a czasem tylko 5 lat odwołują się do różnych sfer wrażliwości i sposobów postrzegania, posługują się innymi środkami wyrazu. Wynika to m.in. z innych doświadczeń teraźniejszości, która niezauważalnie stała się historią. Rzeczywistość publiczna sprzed kilku lat różni się znacznie od teraźniejszej. Granice wyznacza także subiektywny bieg czasu. To samo pokolenie, rówieśnicy, koledzy z klasy, uwarunkowani biografią własną i rodziców, żyją w odmiennych światach. Jedni są u progu dojrzewania, inni od dawna są dorośli. Coroczne spotkania z gośćmi z zagranicy są okazją do spojrzenia na świat oczami innych narodów i zapoznania się odmiennymi wrażliwościami. Teatr jest miejscem spotkania różnorodności – spojrzenia i środków wyrazu – po to, by teatr sceniczny „inaczej”. Czterech grabarzy opowiadających historię swojego życia to droga od dramatu do absurdu. Stowarzyszenie Artystyczne Makata i Teatr Klinika Lalek w magicznej scenerii, u podnóża Farskiej Góry przedstawiły „Serenadę”, opowieść dziejącą się w wymiarze czterech żywiołów: Ziemi, Powietrza, Wody i Ognia. W spektakularnym widowisku-obrazie wzięło udział 14 aktorów. Gród nad Łydynią reprezentował Teatr Exodus, który wystawił „Kurkę Wodną”. W trakcie tegorocznej edycji Dionizji odbyły się też: koncert Macieja Maleńczuka, promocja książki Grzegorza Skurskiego i ponowne otwarcie wystawy „Spowiedniczki” autorstwa Anny Goszczyńskiej. W przyszłym roku organizatorzy mają zamiar wrócić do początków, to Zdjęcia Piotr Pszczółkowski Założeniem programowym Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dionizje jest INTEGRACJA. Integracja międzypokoleniowa i kulturowa. I to się organizatorom Festiwalu niewątpliwie udało osiągnąć. znaczy uczynić Dionizje na powrót przeglądem teatralnym. – W ciągu dnia przed jury krytyków teatralnych i ciechanowską publicznością będą od- przekonać się o jego uniwersalności. Mimo barier językowych lub nie posługując się wcale słowem, aktorzy i widzowie ciechanowskich Dionizji porozumiewali się bez kłopotu. Olbrzymie brawa otrzymał Teatr Nowogo Fronta z Pragi, który cechuje doskonałość techniczna w przekazywaniu ważnych treści społecznych. Łączy różnorodność form – od happeningu po teatr sceniczny. Prostotę komunikatu z ekspresją. Ciechanowskie widowisko praskiego zespołu było jednym z najlepszych spektakli ulicznych prezentowanych w ostatnich latach w Polsce. Z kolei dzięki Teatrowi Cinema widzowie zobaczyli jak może wyglądać MICHAŁKI LOKALNE Karol Podgórny Frustracje jesienne I mamy jesień. Jesień to pora, gdy świat zmienia kolory, gdy odchodzi szybko to, co jeszcze wczoraj królowało bez reszty. Jesień to najdobitniejszy wśród pór roku symbol cyklicznej kulminacji w heglowskiej wizji nieustannego przemijania, ostatecznego zmierzania wszystkiego do swego przeciwieństwa. W odwiecznym ciągu zdarzeń młodość przemienia się w starość, radość w smutek, a początek zmierza do końca. Jakże przecież dzisiejszy wrześniowy dzień jest nieodległy od dnia, gdy bujne kwiaty kasztanowców, wysoko bieliły się wśród ciechanowskiej zieleni, by po chwili zmienić się w maluśkie, zielone kuleczki i potem dumnie zabłyszczeć przez chwilę, jako talizmany złotej jesieni. A teraz hurtem pospadane na ziemię, dokonują swego aktu przemijania, jako tysiące, tysiące byłych kasztanów, rozbadźganych kołami i butami na miazgę. Moje doznawanie tej jesieni jest szczególne – ta pora roku współgra bez reszty z porą mojego życia. A też tegoroczna jesień wy- daje się od początku jakoś silnie, dziwnie przejmująca. Tak jakby coś wisiało w powietrzu. Ta jesień zaczęła się u nas niedobrze. Na wrześniowym 150. jubileuszowym wieczorze Ciechanowskich Spotkań Muzealnych, dopełnił się los największej przygody ciechanowian z narodową kulturą. Słowa twórcy, organizatora i gospodarza CSM, pana Mariana Konrada Klubińskiego, niezastąpionego mistrza nastroju, który przez lata tworzył klimat wielkiej kultury w małym mieście, zabrzmiały okrutnie. Te słowa wieszczyły koniec. W tym roku wrześniowy wieczór, Niepowtarzalnego Nastroju był wieczorem ostatnim. Smutno zrobiło się wszystkim ludziom dobrej woli w Ciechanowie. Smutno. Jesień to też czas wiatru, wielkiego sprawcy ruchu w naturze. W tym roku jesienne podmuchy zrzucą na ziemię stosy pożółkłych liści, suche gałązki i wiele dumnych szyszek, które na wysokości dostępne są tylko ptakom, wiewiórkom i innym szyszkom. Gdy taka szyszka jedna z drugą jest wysoko, pod niebem prawie, to tak się samozaurocza, że zapomina o grawitacji. Błogo żyje się szyszkom na wysokości. Lecz gdy mocno dmuchnie tej jesieni to polecą szyszki gromadami, a jesienne porywy wydmuchają całe kopy szyszek z wierzchołków i fotelików z guziczkami do bezrozumnego naciskania. I runie mnóstwo szyszek na glebę by próchnieć w samotności, wiele z nich już na zawsze. Nikt się nad nimi nie schyli, wiatr-czarodziej adorację zamieni nagle w ostracyzm. A wszystkie sroki i dzięcioły od razu zaczną omijać upadłe szyszki tak, że próchnieć przyjdzie im zupełnie samotnie. Jesienny wiatr może zrzucać w dół, może unosić w górę. Ten wiatr-czarodziej potrafi przekładać kartki w otwartej księdze przemian raz do przodu, raz do tyłu. Jak na przykład dmuchnie od dołu to porywa z ziemi, podnosi wyżej i wyżej. Upadłość zamienia w wyniosłość. Podmuchujący od spodu wietrzyk pod niebo unosi kurz, suche liście, stare papiery, a jak dobrze dmuchnie to i myszkę polną, i wiewiórkę albo nawet krasnoludka. A w tym roku jesienne wietrzyki wybitnie jakoś dmuchają właśnie pod krasnoludki. Jeszcze niedawno krasnoludki były be i fuj, a teraz już są prawie cacy. Chorągiewki na wietrze odwracają się tej jesieni gwałtownie w drugą stronę. Jeszcze trochę, a dostojne niebieskie smerfy pójdą w parę z krasnoludzią zgrają i wszędzie będzie znowu pełno szabrujących i antyszambrujących chytrych ludków w czerwonych kubraczkach, czerwonych czapeczkach, z czerwonymi pomponikami. Tak będzie. Wyraźnie ku temu wieje. Ale mnie nic do tego. Mnie smuci co innego. Ja jutro, i za tydzień, i jak zawsze pójdę sam na samotny spacer po łące. A tak bym wziął dziewczynę za rękę, by wspólnie krok w krok iść i słuchać jesiennego wiatru w zamglonym parku… Czy w tym mieście to już nikt nie ma serca dla samotnych jesienią? bywały się prezentacje spektakli, wieczorem natomiast zaprezentują się zaproszone gwiazdy. Utrzymamy wysoki poziom artystyczny. Podobnie jak w tym roku, zaprosimy utalentowanych artystów i ciekawe przedstawienia. Mottem Dionizji 2008 będzie RÓŻNORODNOŚĆ – widzowie zobaczą happeningi, teatr ulicy, teatr ruchu, klasyczny teatr sceniczny oraz inne formy przekazu. Tak jak dotąd, w różnorodności będziemy poszukiwać, wspólnoty kultury. Ciechanów to dobre miejsce dla pokazania tego, co inne i tego, co wspólne – mówi Magdalena Chabros z Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie. Organizatorzy Festiwalu to: Stowarzyszenie Artystyczne Makata, Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie, Urząd Miasta Ciechanów oraz Centrum Kultury i Sztuki w Ciechanowie. Dyrektorem i kierownikiem artystycznym był Artur Lis. Muzyka na warsztat W ostatnim tygodniu sierpnia odbyły się w Gimnazjum nr 3 w Ciechanowie I Ciechanowskie Warsztaty Muzyczne z interpretacji muzyki dawnej. Inicjatorką i organizatorem przedsięwzięcia była instruktor Zespołu Muzyki Dawnej Horrendus i jednocześnie nauczycielka muzyki w Gimnazjum nr 3 Bogumiła Nasierowska. Podczas przedsięwzięcia warsztat muzyczny szlifowali artyści z Ciechanowa, Międzyrzecza oraz Lęborka. Bazę dla muzyków stanowiły utwory począwszy od średniowiecza, skończywszy na baroku. Zajęcia prowadził Marek Nahajowski, wykładowca z Akademii Muzycznej w Łodzi. Uroczysty koncert finałowy odbył się w kościele parafialnym św. Piotra w Ciechanowie. Można tu było posłuchać utworów pochodzących z oryginalnych rękopisów muzycznych i wykonywanych na instrumentach epokowych, takich jak: szałamaje, viola da gamba, fidel, cornamusy, flety barokowe i renesansowe, skrzypce. Licznie zgromadzona publiczność nagrodziła artystów gromkimi brawami. Może warsztaty staną się stałym punktem życia kulturalnego naszego miasta i urosną do rangi warsztatów ogólnopolskich. RED