12 maja 2013 ii majówka z piłsudskim
Transkrypt
12 maja 2013 ii majówka z piłsudskim
12 MAJA 2013 II MAJÓWKA Z PIŁSUDSKIM organizowana przez Stowarzyszenie Solidarni2010 Kraków i Towarzystwo Parku im. dr. Henryka Jordana 12 maja 1923 r. Kraków odwiedzają Marszałkowie Polski i Francji Józef Piłsudski i Ferdynand Foch 12 maja 1926 r. z inspiracji Józefa Piłsudskiego dochodzi w Warszawie do tzw. zamachu majowego 12 maja spotykamy się o godz. 14.00 w Parku im. dr. Henryka Jordana. 12 maja 1935 r. ok. godz. 20.45 umiera w Belwederze w otoczeniu najbliższych Marszałek Józef Piłsudski 12 maja 1936 r. serce Józefa Piłsudskiego zostaje złożone na wileńskim cmentarzu na Rossie tak było przed rokiem W programie m.in.: • harcerska warta honorowa przy popiersiu Marszałka • pokaz Krakowskiego Szwadronu Ułanów im. J. Piłsudskiego • koncert orkiestry dętej z Zielonek • program słowno-muzyczny przygotowany przez SP nr 61 im. J. Piłsudskiego w Krakowie • występ grupy muzycznej z parafii NMP Matki Kościoła na Prądniku Białym • wystąpienia historyków, wiersze patriotyczne, piosenki legionowe Majówka potrwa do godz. 18.00 SERDECZNIE ZAPRASZAMY! Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym... Odezwa Józefa Piłsudskiego z dnia 06.08.1914 r. przed wyruszeniem na czele I Kompanii Kadrowej do Królestwa Polskiego Rząd Narodowy Wybiła godzina rozstrzygająca! Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie, sama chce budować swoją przyszłość, rzucając na szalę wypadków własną siłę orężną. Kadry armii polskiej wkroczyły na ziemie Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego, istotnego jedynego gospodarza - Ludu Polskiego, który ją swą krwawicą użyźnił i wzbogacił. Zajmują ją w imieniu władzy naczelnej Rządu Narodowego. Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki moralnego rozwoju. Z dniem dzisiejszym cały Naród skupić się winien w jednym obozie pod kierownictwem Rządu Narodowego. Poza tym obozem zostaną tylko zdrajcy, dla których potrafimy być bezwzględni. Dla upamiętnienia wymarszu z Oleandrów, począwszy od Komendant Główny Wojska Polskiego 1924 r. uczestnicy marszu szlakiem "Kadrówki" przemieJózef Piłsudski rzają co roku liczącą 120 km. trasę Kraków-Kielce Piłsudski przez całe swoje życie prezentował specyficzne, w niektórych sytuacjach kontrowersyjne, zaś w niektórych niezwykle trafne podejście do walki politycznej. W 1920 r. na usilne prośby swojego adiutanta, Bolesława WieniawyDługoszowskiego, aby odpowiedział w jakiś sposób na nękające go ataki, Piłsudski ze stoickim spokojem odparł: „Wy Królewiacy macie śmieszną naturę. Kiedy jadących drogą opadnie pies natarczywym i hałaśliwym ujadaniem, bierze was zaraz ochota, aby wyskoczyć z pojazdu, stanąć na czworakach i zacząć mu odszczekiwać. My w Wileńszczyźnie pozwalamy psu szczekać, bo taka już jego psia natura, ale nie przerywany przez szczekanie podróży i bez wojny z psami spokojnie jedziemy do celu”. Fragment wywiadu A. Romanowskiego z Jadwigą Piłsudską - „Jagódką”, córką Józefa Piłsudskiego (cytowanie za Apokryfem Tygodn. Powszechnego, XI 1998) A co było w szkole? Czy córki Marszałka korzystały z taryfy ulgowej? Nie, nie. Moja matka w pierwszą środę każdego miesiąca urządzała przyjęcia w Belwederze. Ojciec przychodził zawsze i kiedyś pojawił się szalenie ubawiony. Przekomarzał się bowiem z nauczycielką łaciny mojej siostry, która była kryształowo sprawiedliwą osobą i Wandzi – nie lubiącej łaciny – stawiała stopnie niedobre. Ojciec żartował: „Niech pani da trochę lepszy stopień mojej córce, ja panią bardzo proszę”. Łacinniczka była bardzo stropiona, bo ogromnie chciała zrobić przyjemność Piłsudskiemu, ale nie była w stanie swojej uczciwości przełamać. No i nie dostała Wandzia lepszej oceny! Nie wierzę jednak, by nie były Panie jakoś wyróżniane. Musiało to ze strony nauczycieli istnieć – choćby nieświadomie Możliwe, że nauczyciele mieli trochę trudności pod tym względem... Jakiś stopień wyjątkowości wobec nas był rzeczywiście zachowany. Słucham tego, co Pani mówi i nie przestaję się dziwić, że rozmawiam z kimś, kto o Józefie Piłsudskim mówi „Ojciec”... Rozumiem. Moja siostra bardzo trafnie napisała kiedyś: „Dla legionistów był Komendantem. Dla całego Narodu Naczelnikiem Państwa, Marszałkiem Polski Odrodzonej. Dla nas był z największych ludzi w historii Polski. ukochanym, najtroskliwszym ojcem.” Cóż Czuje się dumę – ale czy tylko? Czy tu można dodać? istnieje też jakieś znużenie? Jakieś brzemię? Chyba to, że Piłsudski Niewątpliwie istnieje brzemię. Duże – w ogóle lubił dzieci, że w wielu sprawach, to poza dyskusją. Ale je rozumiał i że sam z drugiej strony – myśmy obie były do do własnego dzieciństwa ojca ogromnie przywiązane. On potrafił często wracał wspomniewzbudzić uczucie, potrafił stworzyć niami. Taka postawa poczucie bliskości. Więc to było dla nas musiała rodzić dobry tak wartościowe i tyle nam dało, że kontakt także wszystkie te obciążenia... To jakoś schodzi z własnymi córkami. na plan dalszy Naprawdę lubił z dziećmi żartować, bawić się, wczuwać się w ich świat. A my Zawsze dziecko chce być lepsze od ojca. z siostrą miałyśmy zawsze wstęp do Ojca. Marzy, by prześcignąć ojca. Zawsze. Nieraz wchodziłyśmy do pokoju, A tu się nie da! Tak, istnieje brzemię, bo w którym siedział sam i myślał. Nie było wymaga się pewnego standardu. Ja na do pomyślenia, że mu się przeszkadza. przykład bardzo nie lubię tych uroczystości oficjalnych, gdzie mnie Jest sporo takich zdjęć: Piłsudski traktują jak muzealną postać, wobec której rozmawia z którymś z podkomendnych, są pewne oczekiwania, nie zawsze a obok niego stoi przytulona jedna pasujące do rzeczywistości. z córek. Zdaje się, że byłyście dorośle traktowane. Pani na przykład jako Tym samym odpowiada Pani na pytanie dziecko towarzyszyła ojcu w słynnych o absencję w życiu publicznym. Lecz pasjansach, była Pani specjalistką od w takim razie zapytam, jak Pani odbiera pasjansa... brązowienie Piłsudskiego, to – nagminne Siedziałam godzinami z ojcem. Bywało, że w dwudziestoleciu – czynienie z niego tylko patrzyłam, ale bywało też, że monumentalnej postaci z jednej bryły? stawialiśmy pasjans wspólnie. Albo nawet Czy nie niknął wtedy ten Piłsudski, ja kładłam, a ojciec patrzył... Nawet kiedy o którym tu rozmawiamy: mąż i ojciec? ojciec był już chory, myśmy codziennie Czy nie niknął człowiek? chodziły do niego do biura i stawiałyśmy Pewnie, że niknął. Zresztą on nie lubił tego pasjanse. Razem z nim. bałwochwalstwa. Powiadał, że traktują go jak pomnik, bo na pomnik można pluć, Usiłuję sobie wyobrazić odczucia a on dalej stoi... człowieka, którego ojcem jest jeden Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. Ale niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i kosztownym. NIEZWYKŁE LOSY PŁK. MATUSZEWSKIEGO I POLSKIEGO SKARBU NARODOWEGO Płk Ignacy Matuszewski (1891-1946) to postać dziś zapomniana, a należy bezsprzecznie do grona najdzielniejszych Polaków XX w. Żołnierz, polityk, dyplomata i pisarz. Antykomunista. Wierny współpracownik Marszałka Piłsudskiego. Studiował filozofię, architekturę, prawo i nauki rolnicze. W czasie I wojny światowej organizator polskiej armii w Rosji. Dwukrotnie skazany na karę śmierci – przez Niemców i bolszewików. W czasie wojny Płk. Ignacy Matuszewski polsko-bolszewickiej szef polskiego wywiadu. Po wojnie na placówkach dyplomatycznych w Rzymie i Budapeszcie. W latach 1929-31 minister skarbu. W 1939 r. zorganizował wyjątkową operację ewakuacji 75 ton złota Banku Polskiego, które osobiście przeprowadził przez Rumunię, Turcję i Syrię do Francji, gdzie przekazał je rządowi emigracyjnemu. Ożeniony z Haliną Konopacką, królową polskiej lekkoatletyki, I polską mistrzynią olimpijską (rzut dyskiem, 1928). Z materiałów Instytutu Piłsudskiego, który współtworzył w USA: „Matuszewski nawoływał do oporu przeciwko wszystkim, którzy sprawę polską obniżają, bez względu na to, czy to byli wrogowie, czy alianci, czy swoi.” Takiej misji mógł się podjąć tylko człowiek o niespożytej energii, wielkiej odwadze i harcie ducha. Człowiek z awanturniczą żyłką, który dla dobra Ojczyzny nie cofnie się przed żadnymi przeszkodami. Mówiono o nim, że odda za Polskę życie, ale dwóch złotych nie pożyczy. W pierwszej fazie ewakuacją polskiego skarbu narodowego – 362 mln złotych, nie licząc majątku w bankach zagranicznych – kierował płk. Adam Koc, były oficer wywiadu i prezes Banku Polskiego. Zadanie miał niełatwe: depozyty były rozdzielone, część spoczywała w Warszawie, reszta w Siedlcach, Lublinie, Zamościu i Brześciu nad Bugiem. „Transportowanie tak dużego ciężaru, ok. 80 ton, podczas wojny, po zatłoczonych szosach, podczas ustawicznego bombardowania przez lotnictwo niemieckie, musiało zagrażać bezpieczeństwu złota w trakcie ewakuacji. Lada chwila mogłem znaleźć się w sytuacji bez wyjścia. Samo przerzucenie wielotonowego ciężaru, złota w sztabach, przez mosty na Wiśle mogło stać się niewykonalne wobec ewentualnego zniszczenia mostów. Gen. Litwinowicz powiedział, że nie posiada już ani jednej wolnej kolumny samochodowej, żeby ją dać do mojej dyspozycji” wspominał Koc. Ostatecznie 5 września kolumna składająca się z kilkunastu autobusów PKP i samochodów osobowych wyruszyła ze stolicy. Obrano kurs na Łuck, gdzie wyznaczono punkt zborny transportów idących z innych miast. Akcja przebiegała dramatycznie – Wehrmacht i niemieccy agenci deptali Polakom po piętach, chcąc za wszelką cenę przejąć całe bogactwo. Samochody były w złym stanie, kurczyły się zapasy paliwa, brakowało smarów do silnika. W Łucku Koc zupełnie przypadkowo, ale niezwykle szczęśliwie, spotkał dawnych przyjaciół – płk. Ignacego Matuszewskiego i ministra przemysłu i handlu mjr. Henryka FloyaraRajchmana. Ci podjęli się zadania z gruntu niewykonalnego – wywiezienia złota z płonącej Polski i przewiezienia go bezpiecznie do Francji. Szybko zreorganizowali kolumnę, by przemieszczać się sprawniej i utrzymać warunki konspiracji: zmniejszyli liczbę pojazdów, auta benzynowe zamienili na dieslowskie, skład ekipy zredukowali do 30 osób, sformowali nawet eskortę policyjną. Jednym z pojazdów kierowała osobiście żona Matuszewskiego Halina Konopacka. W czasie przejazdów Matuszewski załatwiał pozwolenia na dalszy transport, prowadząc rozmowy z władzami Rumunii oraz dyplomatami Francji i Anglii. 12 września kolumna dotarła do przygranicznego Śniatynia, gdzie przeładowano całe złoto do wagonów kolejowych. Od tej chwili pełną odpowiedzialność za powodzenie misji przejął Matuszewski. Ze Śniatynia pociąg wyruszył do rumuńskiego portu Konstanca, w ostatniej chwili uchodząc przed niemieckim bombardowaniem, które zniszczyło miasteczko... W przeciwieństwie do polskiego prezydenta i najwyższych dowódców wojskowych, po ucieczce z kraju internowanych w Rumunii, 15 września „złoty pociąg” dotarł bezpiecznie do Konstancy. Pod presją Niemców Rumuni nie chcieli wypuścić Polaków na morze. Na szczęście zarekwirowano angielski statek, obietnicami i groźbami uzupełniono skład załogi (cześć marynarzy uciekła z obawy przed aresztowaniem) i bez świateł i sygnałów radiowych skierowano się na Stambuł. Na miejscu czekały nowe problemy: Turcy nie pozwalali załodze zejść na ląd, a Anglicy odmówili pomocy w dalszej podróży morskiej. Dzięki pomocy polskiej ambasady przetransportowano złoto drogą lądową przez Syrię do Libanu. 23 września cały majątek przeładowano w Bejrucie na trzy statki francuskiej marynarki wojennej i wyprawiono do Tulonu. Operacja przerzucenia polskiego skarbu narodowego zakończyła się 5 października 1939 r. Michał Kuc Płk. Matuszewski spoczywa na cmentarzu Calvary w Nowym Jorku, w jednej mogile z mjr. Floyar-Rajchmanem. Grobem opiekują się Solidarni2010 New York O niezłomnym pułkowniku jako jedyna pamiętała pani minister Anna Fotyga – nikt z polskich władz nie był wcześniej w tym miejscu, Polska nie oddała czci twórcy Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia, który walczył z sowiecką propagandą w USA Podziękowania za pomoc w przygotowaniu tekstu składamy Solidarnym2010 New York BOHATEROWIE I ZDRAJCY. WCZORAJ I DZIŚ Przynajmniej od XVIII w. możemy zaobserwować w naszym społeczeństwie silne podziały na tle stosunku do państwa polskiego i wartości takich jak suwerenność, wolność i patriotyzm. Podział na bohaterów i zdrajców. Targowica, niewielka miejscowość na Ukrainie, jest dziś synonimem zdrady narodowej, a hrabiowie Potocki, Branicki i Rzewuski otwierają karty najbardziej sprzedajnych Polaków w historii. Wtedy ze zdrajcami się nie patyczkowano – w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej targowiczan wywlekano z więzienia i wieszano na Rynku w Warszawie. W XIX w. wszyscy zaborcy próbowali rozwiązać problem polski, stosując różne metody zależnie od sytuacji politycznej – albo Polaków kupowano stanowiskami państwowymi albo tępiono polskość przy pomocy bata i kajdan. Polityka wynarodowienia (germanizacji, rusyfikacji) miała zaprzeczyć naszej przeszłości, ale paradoksalnie im była intensywniejsza (Niemcy), tym Polacy silniej pielęgnowali narodową tożsamość. Walkę o Polskę prowadzono na dwóch frontach: zbrojnym i organicznym. Ta druga postawa polegała na pielęgnowaniu języka, tradycji i wiary katolickiej wychodząc z założenia, że priorytetem w obcym środowisku jest utrzymanie świadomości narodowej. Tę misję realizowała głównie Narodowa Demokracja (endecja). Pierwszej postawie nie można jednak odbierać racji – powstania narodowe, choć w całej rozciągłości przegrane, stworzyły romantyczny mit walki o wolność, który włączono do kanonu wychowania młodych pokoleń Polaków. Analizowany podział istniał oczywiście w 1914 r., kiedy to dosłownie garstka ludzi, w tym Piłsudski i Dmowski, wierzyła w powodzenie „Sprawy”. Im dalej, tym entuzjastów niepodległości przybywało. Mieliśmy więc Legiony, Polską Organizację Wojskową i „Błękitną Armię” Hallera, Naczelny Komitet Narodowy w Krakowie, Radę Regencyjną w Warszawie. Ale nie brakowało Polakówlojalistów, którzy robili kariery w administracji i sztabach Berlina, Wiednia i Moskwy i nie traktowali sprawy niepodległości poważnie. W II Rzeczpospolitej spór polityczny rozgorzał do czerwoności, dopóki widmo straszliwej wojny nie zjednoczyło Polaków wokół obrony odzyskanej dopiero co suwerenności. Po 1945 r. sytuacja stała się klarowna, „kto nie z nami, ten przeciw nam”. Komunistyczny terror i ideologia przechyliły gwałtownie dziejowe szale na stronę zdrajców. Najpierw zlikwidowano inteligencję (Katyń, Charków, Miednoje, ul. Rakowiecka w Warszawie), a następnie wyniesiono do władzy ludzi zdemoralizowanych, prymitywnych i skrajnie usłużnych wobec Związku Radzieckiego („dyktatura ciemniaków”). Na szczęście pojawili się bohaterowie: kardynałowie Wojtyła i Wyszyński, ksiądz Popiełuszko, płk. Kukliński, „Żołnierze Wyklęci”, „Solidarność”, Anna Walentynowicz, Stanisław Pyjas, Lech Kaczyński i Walenty Badylak. Z drugiej strony gen. Świerczewski i Jaruzelski, Berman, Minc, Moczar, Urban, Różański, Wolińska, S. Michnik, Maleszka i setki innych tworzących i wspierających reżim, w tym prof. Bauman, Kołakowski i Tazbir, Andrzejewski, Brzechwa, Iwaszkiewicz, Szymborska, Tuwim, Ważyk. Tak na przestrzeni wieków jak i dziś widzimy z jednej strony Polaków, którzy mają świadomość upadku własnego kraju – gospodarki, edukacji, polityki zagranicznej – i nieprzeciętnych wpływów, jakie wywierają potężni sąsiedzi na nasze sprawy wewnętrzne (drogą oficjalną przez dyplomację i media oraz nieoficjalną przez agenturę). Ci ludzie głośno upominają się o reformy ustrojowe i są gotowi bronić wymienionych wartości z bronią w ręku. Chcą Ojczyzny silnej i samodzielnej. Bohaterowie. Z drugiej strony nie brakuje Polaków, którzy nie wierzą we własne możliwości i oczekują pomocy z zewnątrz. Niech ktoś większy, w domyśle mądrzejszy, rozwiąże nasze problemy za nas. Władza jest dla nich ideą samą w sobie i służy bogaceniu się (kradzieży?) oraz przyjemnościom. Dla takich ludzi katolicka Polska to balast i powód do wstydu, dlatego idea służby wspólnocie jest im kompletnie obca. Dla nich wzorem jest liberalny Zachód. Są tak w niego zapatrzeni, że coraz gorzej rozumieją własnych rodaków, sąsiadów. Elity alienują się, uciekając od rzeczywistości w świat idei, kalkulacji i akademickich dyskusji. Kariery najchętniej robiliby zagranicą, a jeśli w Polsce, to za obce pieniądze. Z tego powodu nie podniosą ręki przeciwko możnym, z nadania których mogą taką karierę zrobić, np. w instytucjach unijnych. Chcą Ojczyzny lekkostrawnej i kosmopolitycznej. Zdrajcy. Zdają się nie rozumieć, że każde społeczeństwo tym mocniej będzie odczuwać brak państwa i upominać się o odbudowę jego struktur, im bardziej będzie ono obrabowane z suwerenności. A głos wzywający do odrodzenia staje się coraz bardziej donośny. Pora odwrócić szale historii, czas bohaterów powraca! Semper Fidelis Polaku, dołącz do nas w walce o prawdę! Odwiedź: www.solidarni2010-krakow.pl Włącz się w pracę naszego Stowarzyszenia Napisz: [email protected]