newsletter 8 (20.09.2008)

Transkrypt

newsletter 8 (20.09.2008)
8
JERZY JANOWICZ ODPADŁ W PÓŁFINALE
Katar nie dla Jerzyka
W półfinale Pekao Open Jerzy Janowicz
przegrał 2:6, 1:6 z Florentem Serrą z Francji. Szkoda... Podczas podróży oficjalnym
samochodem turnieju na korty, turniejowi
szpiedzy naradzali się z kierowcą, czy aby
nie zmienić Florentowi temperatury klimatyzacji z 18 do 5 stopni Celsjusza. Zwyciężył duch fair play i nieświadomy niczego
Francuz cały i zdrowy dojechał na mecz z
Janowiczem. Polak natomiast wyglądał na
nazbyt „zagotowanego” atmosferą wokół
spotkania. Nic dziwnego, półfinał dużego
challengera to nie turniej juniorski albo impreza z cyklu futures. Serra jest wyższej
klasy przebijaczem niż np. pokonany w
pierwszej rundzie przez Jerzyka Czech Jiri
Vanek. Chociażby dlatego, że w sobotnim
meczu Francuz niemal w ogóle się nie mylił, a każdą wolniej zagraną piłkę bezlitośnie wykorzystywał. Nie usprawiedliwia to
jednak serii podwójnych błędów lub smeczy w siatce w wykonaniu Polaka. Mniej
błędów niewymuszonych Janowicza, a wynik byłby sprawą bardziej otwartą. W ostatecznym rozrachunku nie ma co rozpaczać:
dwie najefektowniejsze wymiany padły łupem naszego juniora, a już w poniedziałek będzie w rankingu ATP tenisistą numer
dwa spośród wszystkich osiemnastolatków
i młodszych. Kilkanaście miejsc wyżej jest
tylko… Francuz! Jednak nie Serra, a Jonathan Eysseric.
Mimo sukcesów Janowicz wciąż szuka sponsora i, jak twierdzi, nie jest łatwo. Rozmowy
toczyły się także w Szczecinie, ale sprawy
nie posunęły się do przodu. „Nie wiem, co
muszę jeszcze zrobić, żeby w końcu ktoś zechciał mi pomóc” mówi rozżalony tenisista.
„Może będę miał okazję zagrać z Federerem
i wygram, to poszukiwania będą łatwiejsze,
ale na razie jest bardzo ciężko”.
Chętnych informujemy – potrzeba 150 tysięcy złotych na rok. To zapewni Polakowi
możliwość startów we wszystkich tych turniejach, w których chciałby wystąpić. Inaczej Jerzy może wybrać emigrację. Z przyczyn religijnych odrzucił już ofertę Kataru,
ale wciąż kuszą go ponoć Amerykanie.
Garść cytatów
Sobotnie wyniki
Pekao Open 2008
Prowadzący konferencję (zaniepokojony
odgłosami, jakie dobiegały z szatni dla
zawodników): Szatnia cała, jeszcze stoi?
Półfinały gry pojedynczej
A. MONTANES (ESP) – Ł. KUBOT (POL)
3:6, 6:1, 6:4
F. SERRA (FRA) – J. JANOWICZ (POL)
6:2, 6:1
Finał gry podwójnej
D. MARRERO (ESP) / D. OLEJNICZAK (POL)
– Ł. KUBOT (POL) / O. MARACH (AUT)
7:6 [4], 6:3
16. Międzynarodowy Turniej
Tenisa Ziemnego Mężczyzn
ATP Pekao Open 2008
Łukasz Kubot (nieobecnym głosem):
Słucham?
PK (niepewnie): Pytam, czy pozostawił
pan szatnię w całości...
ŁK (parząc w dół): W całości, jak zawsze.
Plan na niedzielę
Finał gry pojedynczej
Kort Centralny, godz. 12.00
„Sponsorzy do mnie nie przychodzą. To
wina tego kraju”
Jerzy Janowicz
Albert MONTANES (ESP)
Florent SERRA (FRA)
Korty przy al. Wojska Polskiego 127
w Szczecinie
Pula nagród: 125.000 $
Termin: 13-21 września 2008
Liczby turnieju
40 kucharzy
firmy cateringowej
zatrudnionych na kortach
8
ŁUKASZ KUBOT PRZEGRAŁ WALKĘ O FINAŁ
Demon w głowie
Festiwal muzyczny
PLUS TENNIS MUSIC FESTIWAL
Do zobaczenia za rok
Albert Montanes pokonał Łukasza Kubota 3:6, 6:1, 6:4 w walce o finał Pekao
Open i tym samym Hiszpan pomścił trzech
swoich rodaków pokonanych wcześniej
przez Polaka.
Montanes nie dojadł rano śniadania i efekty widać było na początku meczu. Kubot w
bojowym nastroju objął prowadzenie 3:1.
Największą sztuką, zwłaszcza na korcie
ziemnym, jest jednak utrzymać podanie.
Kubotowi to się nie udało. Po chwili jednak
znowu przełamał serwis rywala, na 4:2.
Świetny skrót i jeszcze lepszy lob ustawiły
akcję w tamtym gemie. Przy 4:2 Hiszpan zaczął mamrotać, że bardzo mu się nie to podoba. Temperatura na korcie i w powietrzu
się podnosiła, więc ludzie zamiast z kocami
zaczęli spacerować z lodami, a gdy Kubot serwował na set, widzowie
wydawali z siebie taki
okrzyki, jakby to oni
kończyli piłkę forhendem zagranym w pełnym biegu.
Szkoda, że druga partia
nie miała podobnej historii. Hiszpan poprawił
regularność. Zagrzewał
się do walki, krzycząc
„vamos!”. Polak w ogóle nie walczył. Do piłek,
do których poprzednio
dobiegał, teraz nawet nie startował. Wysiłek
podjął dopiero przy serwisie rywala, przegrywając 1:5. Ale było za późno.
Dobra końcówka seta numer dwa napawała
optymizmem przed decydującą partią. I faktycznie – w Polaka wstąpiła nowa energia.
Prowadził 2:0 i serwował. Gdyby odskoczył
w tym momencie... Niestety, Kubot pokazał
oblicze, które już widzieliśmy iks razy – czyli przegrał mecz na własne życzenie. Wiadomo, że kiedy regularny Montanes gania
go po korcie, niewiele można z takiej akcji
ugrać. Próby zabicia starego demona Polak
podjął po meczu w mieszczącej się tuż przy
biurze prasowym szatni – donośne krzyki i
tłuczenie o ścianę przestraszyły nawet najodważniejszych żurnalistów.
Po wielu latach postanowiliśmy coś zmienić. Zmiany są ryzykowne, bo nie wiadomo, czy wyjdą na dobre, czy złe. W naszym
wypadku się udało. Nowa formuła festiwalu
muzycznego, czyli głównej imprezy towarzyszącej turniejowi, spodobała się publiczności. Od pierwszego koncertu Plus Tennis
Music Festiwal widzowie dopisali. Namiot
festiwalowy niemal pękał w szwach podczas wtorkowego koncertu Noviki i jej klubowego brzmienia. Urszula Dudziak, mimo
że zagrała tylko dla wybranych na bankiecie głównego sponsora, porwała publiczność nie tylko słynną „Papayą”. Mało znany
zespół góralski Psio Crew, tak się spodobał,
że po koncercie w kilkanaście minut sprzedał ponad 70 płyt. Mariaż jazzu i muzyki
klezmerskiej w wykonaniu Klezzmates też
znalazł swoich odbiorców. W wielkim finale, podczas sobotniego koncertu Ras Smaila Blues Power, dźwięki same zachęcały do
poruszania biodrami.
„Pomysł, by codziennie prezentować inny
gatunek muzyczny się sprawdził” podsumowuje Krzysztof Bobala, jeden z organizatorów turnieju Pekao Open. „Za rok zamierzamy sprowadzić jeszcze więcej gwiazd.
Być może będzie więcej muzyki klubowej,
może troszkę więcej funky... Na pewno jeden dzień nadal będzie należał do jazzu, od
którego cała historia festiwalu rozpoczęła
się wiele lat temu”.
Zapraszamy już teraz!
Puchar dla Polaka
Obok kortów
Stopka redakcyjna
Deblowy puchar Pekao Open 2008 powędrował do dwóch Dawidów: Olejniczaka z Polski i Marrero z Hiszpanii. Pokonali
oni Łukasza Kubota w parze z Austriakiem Oliverem Marachem 7:6 (4), 6:3.
Kubot nie doszedł do siebie po przegranym
półfinale singla, po którym z szatni słychać było dziwne odgłosy. W końcu tenisista wyłonił się z szatni i uspokoił hostessy:
„Nie bójcie się dziewczyny, rozwaliłem tylko dwie butelki”. Przypuszczamy, że teraz
może ucierpieć więcej turniejowego mienia.
Olejniczak z Marrero dostali się do turnieju głównego z listy rezerwowej, ponieważ
z powodu choroby wycofali się inni Hiszpanie. Marrero przyjeżdżał już do Szczecina na futuresy parę lat temu – wtedy był
jeszcze młody i trener kazał mu być w łóżku o 23. Po finale mógł chyba pobalować...
Przez lata Łukasz Kubot był uznawany przez
innych polskich tenisistów za najpiękniejszego polskiego tenisistę. Z zaskoczeniem
zauważyliśmy zatem, że obecnie ksywkę
„najpiękniejszy” nosi… Marcin Gawron!
Informacja dla fanek – pan Marcin ma 20 lat
i 179 cm wzrostu. Można go poznać po dopasowanych koszulkach, brylantowym kolczyku i sporej ilości żelu w ciemnych włosach. Tymczasem w anonimowej ankiecie na
najprzystojniejszego tenisistę Pekao Open
2008 przeprowadzonej wśród zatrudnionych
na turnieju kobiet wygrał Kubot. Zdaniem
pań mógłby się jednak częściej uśmiechać.
Gawron był drugi. „Jestem najstarsza i mam
dwa głosy na Gawrona” zadeklarowała hostessa z biura turnieju. Wśród przystojnych
wymieniano też Hiszpanów, Francuza Serrę
i Amerykanina Cerretaniego.
NASZ SERWIS
Newsletter turnieju Pekao Open 2008
redaguje Nasze Biuro Prasowe.
e-mail: [email protected]
tel: +48 601 394 994
Newsletter wydrukowany dzięki:
www.hicopy.pl
www.pekaoopen.pl

Podobne dokumenty