Maryja – kobieta służąca człowiekowi
Transkrypt
Maryja – kobieta służąca człowiekowi
Maryja – kobieta służąca człowiekowi „Poszła z pośpiechem w góry” (Łk 1,39) „Nie mają już wina” (J 2,3) Dwa szczególne momenty w zapisie ewangelicznym, które ukazują Maryję w Jej służbie potrzebującemu człowiekowi. Pierwszy tekst prowadzi nas do domu Elżbiety i Zachariasza, o których potrzebie Maryja dowiaduje się z zapowiedzi anioła (por. Łk 1,36). Drugi tekst ukazuje nam Matkę Pana, która z uwagą śledzi rozwój wypadków na weselu w Kanie i dostrzega kłopot nowożeńców. Oba zdarzenia są dla Maryi motywem podjęcia konkretnych działań, zmierzających w jakikolwiek sposób, do zaradzenia ludzkiej potrzebie. 1.Wyobraźnia miłosierdzia Maryja po zwiastowaniu pozostaje tą samą skromną Służebnicą Pana, która z wiadomości o ciąży swej, podeszłej w latach krewnej, robi użytek. Słowa anioła nie wbiły Jej w pychę i, jak uczyniłoby wiele innych kobiet, zamiast biegać z tą nowiną po koleżankach i znajomych, rusza z pośpiechem (por. KK, 57), jak podkreśla św. Łukasz, by służyć tej, która być może sama nie potrafi sobie poradzić z racji swej brzemienności i podeszłego wieku. Jej wyobraźnia działa bez zarzutu i to właśnie ona ponagla Ją do pośpiechu. Jak podkreśla bł. Jan Paweł II: „Maryja, chociaż jest świadoma, że została Jej przyznana wysoka godność, w odpowiedzi na zwiastowanie anioła spontanicznie nazywa siebie «służebnicą Pańską». W tę służbę włącza również chęć służenia bliźniemu, na co wskazuje związek między epizodami zwiastowania i nawiedzenia: powiadomiona przez anioła, że Elżbieta wkrótce urodzi syna, rusza w podróż i w pośpiechu (por. Łk 1,39) dociera do Judei, by zaofiarować krewnej pomoc w przygotowaniach do narodzin dziecka. W ten sposób daje chrześcijanom wszystkich czasów wzniosły wzór służby” (M 32,3). Ciąża nie jest stanem chorobowym, niemniej w tym wieku wszystko może się zdarzyć, dlatego też Maryja musi się spieszyć, by na własne oczy przekonać się, jak wygląda sytuacja i zająć się wszystkim, co w takich wypadkach jest konieczne. Na weselu w Kanie Galilejskiej, Maryja spostrzega dramat młodych – zabrakło wina. Z pozoru sytuacja banalna i wydawałoby się, że nie ma powodów do tragizowania. Jednak w mentalności żydowskiej, takie niedopatrzenie oznacza całkowitą kompromitację. Jeśli młodzi nie potrafili zadbać o stół weselny, jak poradzą sobie w codziennym życiu, w którym nieustannie trzeba planować i przewidywać niespodziewane wydarzenia. Tu znów uruchamia się Jej wyobraźnia, która niejako współodczuwa zakłopotanie młodych i błyskawicznie pojmuje dramat sytuacji. Niestety, sama nie może nic tu poradzić, dlatego zwraca się z tym do swego Syna, który działa swoją mocą (por. KK, 58). Problem zostaje zażegnany, a młodzi zyskują podziw w oczach wszystkich biesiadników. Maryja po raz kolejny staje się wzorem dla chrześcijan w „wychodzeniu im naprzeciw w szerokiej skali ich potrzeb i niedostatków. W Kanie Galilejskiej została ukazana jedna tylko konkretna odmiana ludzkiego niedostatku, pozornie drobna i nie największej wagi. Posiada ona jednak znaczenie symboliczne: owo wychodzenie naprzeciw potrzebom człowieka oznacza równocześnie wprowadzenie ich w zasięg mesjańskiej misji i zbawczej mocy Chrystusa” (RM, 21). Maryja na weselu w Kanie ukazuje, że jest nastawiona na zaradzenie „ludzkiej niedoli, do uwalniania od zła, jakie w różnej postaci i w różnej mierze ciąży nad życiem ludzkim” (RM, 21). Wyobraźnia miłosierdzia, to cecha charakterystyczna Maryi, która uzdalnia Ją do empatycznego spojrzenia na drugiego człowieka. Maryja dzięki temu widzi, nie tylko problem, ale jest również w stanie wczuć się w sposób przeżywania kłopotliwej sytuacji przez człowieka i przewidzieć tego konsekwencje. Fundamentem tej wyobraźni jest bezinteresowna miłość, o której św. Paweł napisał wiele lat później „nie szuka swego” (1Kor 13,5). Miłość ta nie wynika tylko z nakazu Księgi Prawa, lecz z głębokiego przekonania, że miłość, którą Bóg nieustannie okazuje swemu stworzeniu, jest zobowiązaniem do miłości wszystkich, których ojcem jest Bóg. 2. Miłość bliźniego Do nadprzyrodzonego miłowania zobowiązuje nas przykazanie „będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” (Kpł 19,18). Skoro bowiem miłość siebie ma być wzorem i miernikiem wyraźnie wymaganej miłości bliźniego, to i ona sama musi być czymś uprzednio nakazanym. Ogólnie biorąc, miłość ta powinna się przejawiać w odpowiednim szanowaniu swojej osoby, doskonaleniu jej, dbaniu o jej prawdziwe dobro przyrodzone i nadprzyrodzone, zewnętrzne i wewnętrzne, materialne i duchowe. Niemałe też znaczenie posiada tu wybranie dla siebie takiego stanu, jakiego domagają się sumienie, uzdolnienia i potrzeby rodzinne lub społeczne. Boże przykazanie „będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” wskazuje, że racją tej miłości jest nasza szczególna bliskość z bliźnimi. Oni bowiem, podobnie jak my, są stworzeni na obraz i podobieństwo Boże i są zdolni, by uczestniczyć z nami w szczęśliwości wiecznej. To przykazanie poucza także, w jaki sposób powinno się kochać bliźniego: „jak siebie samego”. Oznacza to, że mamy to czynić nie „tak samo”, czyli nie w równej mierze, ale w podobny sposób: ze względu na Boga; ze szczerością i bezinteresownością; przez wyświadczanie im prawdziwego i rzeczywistego dobra. Przejawami miłości bliźnich są: życzliwość i pragnienie dobra; radowanie się z ich dobra i smucenie się ze zła; pozostawanie z nimi w zgodzie i pokoju; świadczenie im różnego rodzaju dobra, czyli tzw. dobroczynność; zaradzanie ich potrzebom, czyli okazywanie im miłosierdzia. Przez miłosierdzie rozumie się współczucie potrzebie (nędzy) bliźnich, pobudzające do jej zaradzania, czyli do przyjścia bliźnim z pomocą. Ponieważ powyższe współczucie wymaga rozumnego pokierowania, można przyjąć istnienie w obrębie miłości bliźniego specjalne] cnoty miłosierdzia, spełniającej taką właśnie rolę. Trzeba ją jednak uznać za cnotę moralną, pokrewną w głównej mierze sprawiedliwości, a drugorzędnie umiarkowaniu. 3. Jałmużna - uczynki miłości wobec bliźnich Za wzorem zatem Maryi, człowiek może śpieszyć swoim bliźnim z konkretną pomocą w ich potrzebach, którą określa się pojęciem jałmużny. Jałmużną jest danie czegoś potrzebującemu ze współczucia i ze względu na Boga. A ponieważ zaradza się potrzebom materialnym i duchowym, wyróżnia się takie same dwa rodzaje jałmużny, nazywane też uczynkami miłosierdzia co do ciała i co do duszy (por. KKK 2447). Czynności te uwzględniają zasadnicze potrzeby bliźniego, a do spełniania ich zachęcają liczne teksty Pisma świętego. Wymaga też tego prawo, zarówno naturalne, jak i pozytywne. Prawo naturalne opiera się na zasadniczym przeznaczeniu dóbr materialnych, a przykładem pozytywnego prawa może być działalność charytatywna. 3.1. Udzielanie jałmużny Jałmużny może udzielać każdy, kto może daną rzeczą swobodnie dysponować jako swoją. Znaczy to, że odpowiednich ograniczeń wymaga się od małoletnich i jeszcze nie usamodzielnionych, od współwłaścicieli, współmałżonków i osób zakonnych. Udzielać jałmużny powinno się tym, którzy znajdują się w rzeczywistej potrzebie i nie mogą sami jej zaradzić. Pierwszeństwo przy tym posiadają znajdujący się w potrzebie ostatecznej, czyli o wiele gorszej sytuacji niż poważna i zwykła. Nie ma w zasadzie ścisłego obowiązku udzielania jałmużny z dóbr koniecznych do życia. Znajdującemu się w ostatecznej potrzebie należy jej udzielić z dóbr zbywających i koniecznych do życia według stanu. Będącemu w poważnej potrzebie trzeba jej udzielać z dóbr zbywających. Wreszcie wobec pozostającego w zwykłej potrzebie istnieje obowiązek udzielania jej od czasu do czasu z dóbr zbywających. Na jałmużnę winno się przeznaczać pewien procent swoich rocznych dochodów. A udzielać należy jej w sposób: z usposobieniem właściwym miłości (jak brat bratu); roztropnie (proporcjonalnie do swoich możliwości i potrzeby ubogiego); szybko (kto szybko daje, podwójnie daje); dyskretnie („kiedy... dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą” Mt 6,2); obficie („niech oko twoje nie będzie skąpe w czynieniu jałmużny!” Tb 4,7); chętnie („kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo” Rz 12,8), zarówno prywatnie, jak i poprzez różne instytucje kościelne, państwowe i międzynarodowe. Pomoc drugiemu człowiekowi nie może ograniczać się tylko do szczególnego wymiaru, jakim jest jałmużna, lecz powinna być normalnym odruchem serca wobec potrzeby drugiego. Przykładem może tu być pomoc sąsiedzka, która może przybierać najróżniejsze kształty i rozmiary, od opieki nad mieszkaniem, gdy ktoś wyjeżdża na dłuższy czas, aż po świadczenie różnych przysług, napraw czy zwykłego wysłuchania czyichś zwierzeń. Symeon Nowy Teolog (949-1022) w dziele „Rozdziały praktyczne i teologiczne” przestrzega, że „nie zbawia to, że ktoś kiedyś i komuś jednemu okazał miłosierdzie”, lecz powinna to być stała zasada postępowania chrześcijańskiego. „Albowiem: «łakną i pragną» - powiedziano nie o jednym przypadku i nie o jednym dniu, lecz aby wskazać na całe życie”. Autor cytując słowa Chrystusa za Mt 25,40, podkreśla „Dlatego Chrystus raczył przyjąć oblicze każdego biedaka i każdego biednego do Siebie upodobnił, ażeby nikt z wierzących nie wywyższał się ponad brata swojego, lecz żeby każdy, widząc w bliźnim swego Boga, uznał się za mniejszego i gorszego od bliźniego swego, tak jak jest mniejszy od Tego, który go stworzył. I aby - tak jak Jego - przyjmował brata i czcił, i ażeby mu pomóc gotów był zużyć całą majętność swoją - tak jak Chrystus i Bóg nasz dla zbawienia naszego wytoczył Swoją krew”. Miłość Chrystusa przynagla chrześcijan do pełnienia uczynków miłosierdzia, „jeżeli jeden umarł za wszystkich, to wszyscy umarli. A za wszystkich umarł Chrystus po to, aby ci, którzy żyją, już więcej nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał” (2Kor 5,14-15). 3.2. Jałmużna duchowa - napomnienie braterskie Jałmużna duchowa sprowadza się do upomnienia braterskiego. Rozumie się przez nie napomnienie dokonane w sposób prywatny i wypływający z miłości, poprzez które usiłuje się odciągnąć bliźniego od grzechu. Jest to więc coś innego niż upomnienie ojcowskie i urzędowe (sądowe), w których w pierwszym rzędzie chodzi o dobro wspólne i naprawienie naruszonej sprawiedliwości. Dokonywania upomnienia braterskiego domaga się, zarówno prawo naturalne, czyniące ludzi wzajemnie odpowiedzialnymi za siebie, jak i pozytywne prawo Boże, które zostało wyrażone w słowach: „Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu” (Kpł 19,17); „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków opierała się cala sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,15-17). Przykazanie upomnienia braterskiego obowiązuje pod grzechem śmiertelnym tylko wtedy, gdy poważnej potrzebie bliźniego może zaradzić jedynie upomnienie danego człowieka, a on jest zdolny go udzielić w konkretnej sytuacji. Ważny jest odpowiedni sposób upomnienia. W szczególności zaś chodzi o to., aby było ono: prywatne, czyli dyskretne, w cztery oczy; roztropne, przewidujące, zwłaszcza ewentualną reakcję upomnianego; łagodne, nie w stanie wzburzenia nerwowego; z okazaniem szacunku upominanemu, zwłaszcza, gdy jest on starszy. Upomnienie może kogoś zawrócić ze złej drogi i doprowadzi go do zbawienia. *** Pokorna służebnica Pana zostawiła nam wzór śpieszenia z pomocą drugiemu człowiekowi. Naśladując Jej postawę, wchodzimy w niepowtarzalny klimat ewangelicznego przesłania miłości, które stanowi centralny punkt nauczania Jezusa. Maryja jako pierwsza chrześcijanka całkowicie weszła w zbawcze orędzie Jezusa, niejako antycypując wypowiedziane przez Niego słowo. Naśladując zatem Matkę Pana, stajemy się wiernymi sługami Ewangelii i Jezusa Chrystusa.