1 lipca

Transkrypt

1 lipca
NR 26 (369)/1
1 lipca 2001 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
Nr 26 (369) 1 lipca 2001
Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl
XIII NIEDZIELA ZWYKŁA
W róŜny sposób Pan Bóg powoływał i dziś powołuje na
swoją słuŜbę. RóŜnie odpowiada równieŜ człowiek na to
wezwanie. W ksiąŜce Andre Frossarda pt. “Bóg istnieje,
spotkałem Go”, autor opisuje swoje nawrócenie i powołanie,
które miało miejsce ponad trzydzieści lat temu. Szedł kiedyś w
ParyŜu ulicą za swym przyjacielem. W pewnym momencie
został przez niego poproszony, by na chwilę zaczekał przed
kaplicą wieczystej adoracji. PoniewaŜ długo nie wracał,
zniecierpliwiony wszedł do środka. Wówczas usłyszał w sercu
dziwny głos. Podniósł oczy ku górze i ujrzał monstrancję. Będąc
po raz pierwszy w Ŝyciu w kościele intuicyjnie odczuł obecność
Kogoś w kogo nigdy nie wierzył. Gdy wyszedł głęboko
wstrząśnięty, wyznał przyjacielowi: “Bóg naprawdę istnieje”.
W dzisiejszej Ewangelii jesteśmy świadkami powołania
uczniów według dwóch zasad. W pierwszej sytuacji uczeń
wybiera Jezusa. Jest zdecydowany w sposób bezwarunkowy
pójść za swoim Mistrzem. W odpowiedzi słyszy jasno, co czeka
tego, kto chce iść za Nim: “Lisy mają nory i ptaki powietrzne
gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca gdzie by głowę
mógł oprzeć”. Wskazuje w ten sposób, Ŝe Jego uczeń musi być
gotowy zrezygnować z ciepła i ciszy domu rodzinnego, by iść i
głosić Królestwo BoŜe. Uczeń Jezusa jest więc tylko pielgrzymem na tej ziemi. W drugim przypadku, ucznia powołuje Jezus
osobiście. Powołany prosi jednak o czasowe odroczenie decyzji,
gdyŜ chce pogrzebać zmarłego ojca. Jezus nie dopuszcza
jednak kompromisu, Ŝąda natychmiastowego i bezwarunkowego
pójścia za sobą.. Nie chodzi jednak w tej sytuacji, Ŝe Jezus występuje przeciw wypełnianiu obowiązków rodzinnych, lecz uczy,
Ŝe sprawy Królestwa BoŜego muszą być na pierwszym miejscu.
Pan Jezus tym, których powołuje do wyłącznej słuŜby,
stawia wielkie wymagania. Uzasadnia to przysłowiem:
“Ktokolwiek przykłada rękę do pługa ...”. Poucza nas nie tylko co
naleŜy opuścić, ale takŜe dokąd mamy zdąŜać. Nasze serce nie
znosi pustki, dlatego teŜ jeśli nie będzie wypełnione sprawami
BoŜymi, to miejsce ich przejmą sprawy tego świata. Tylko temu
Jezus pragnie polecić głoszenie Królestwa BoŜego, kto się
całkowicie zaangaŜuje w Jego sprawy. Kto potrafi opuścić
swoich, a wszystkie siły umysłu, woli i serca poświęcić głoszeniu
Ewangelii. Kto nie będzie oglądał się wstecz, ale pójdzie z
niepodzielnym sercem, wzrok kierując zawsze na swego
Mistrza, Jezusa Chrystusa.
ks. Zygmunt
E-mail Redakcji: [email protected]
RozwaŜania Matki Teresy
Choć raz pozwól, aby twe serce całkowicie
wypełniła miłość do Boga; niech to się stanie dla
niego drugą naturą; niech twoje serce się nie
zgadza, by weszło doń cokolwiek innego; niech
czyniąc to, co się Bogu podoba, i nie odmawiając
Mu niczego, nieustan-nie się stara, by owa miłość
coraz bardziej w nim ogromniała; niech twoje serce
przyjmuje wszystko, co je spotyka, jako rzecz
pochodzącą z BoŜej ręki; niech wzbudzi w sobie
mocne postanowienie, Ŝe nigdy świa-domie nie
popełni grzechu, a jeśli juŜ upadnie, Ŝe ukorzy się i
znowu powstanie - takie serce nieustannie będzie
BYĆ CZŁOWIEKIEM
Dzień bez uśmiechu, to dzień spisany na
straty!
Humor odpręŜa, śmiech przepędza fałszywą powagę.
Najlepsza kosmetyka i skuteczne lekarstwo dla duszy to
uśmiech. Humor dopomaga wyczuć waŜkość spraw. Humor i
śmiech zmniejszają napięcie, usuwają smutek. Dopomagają
rozwiązać trudne problemy, usuwając ich przytłaczający
cięŜar. Rozwiewają cięŜką atmosferę codziennego Ŝycia.
Humor i śmiech są najlepszym środkiem przeciw
“zatruciu” serca i ducha pesymizmem. Humor i śmiech torują
drogę dla radości Ŝycia.
Phil Bosmans
Wydaje mi się, Ŝe jest to właściwe wezwanie na wakacje;
na czas letniego wypoczynku, spotkania z dawno nie widzianymi
bliskimi a takŜe z ludźmi na szlaku naszych letnich wędrówek.
Spotykając się z drugim człowiekiem, spróbujmy obdarzyć go
szczerym uśmiechem - jemu zrobi się lekko na duszy, a nam na
pewno podobnie.
Matka Teresa kiedyś mówiła: “Uśmiechajcie się do siebie
nawzajem. Nie zawsze przychodzi to łatwo... Zawsze, ilekroć
uśmiechniesz się do swojego brata... - jest BoŜe Narodzenie...”
Barbara Langhammer
NR 26 (369)/2
PO GÓRACH, DOLINACH...
KARDYNAŁ
STEFAN WYSZYŃSKI INGRES DO WARSZAWY.
Odbył się lutego 1949 roku.
Po raz pierwszy Stefan Wyszyński
zetknął się z Warszawą juŜ w
młodości. Po śmierci swojej matki
uczył się tam w Gimnazjum
Górskiego. W okresie wojny 3 lata
spędził w stolicy jako kapłan. 6 luty był dniem jego trzeciego
powrotu do tego miasta. Tym razem wjeŜdŜał tu juŜ jako
Prymas Gnieźnieński.
Warszawa witała Prymasa entuzjastycznie, swoje
wojenne rany - ruiny - przysłoniwszy ludźmi. Tłumy
gromadziły się duŜo wcześniej przed zapowiedzianą
godziną rozpoczęcia uroczystości w kościele św. Anny, skąd
Ksiądz Prymas w procesji miał się udać do kościoła
seminaryjnego św. Józefa przy Krakowskim Przedmieściu.
Tu oczekiwały delegacje i przedstawicielstwa z całego kraju.
Wikariusz kapitulny, ks. bp Zygmunt Choromański przy
dźwiękach Te Deum wręczył Prymasowi symboliczne klucze
i wygłosił powitalną mowę. Zaznaczył w niej, Ŝe “Kościół
nigdy nie będzie partią” i “nie che panować w państwie”.
Polityką Kościoła jest: “tryumf Chrystusa i Jego prawdy na
ziemi” oraz “zwycięstwo nad złem”.
Podczas uroczystości Prymasowi towarzyszyły
niesione przed nim krzyŜe - trzykreślny prymasowski oraz
symbol metropolity warszawskiego - dwukreślny znak męki
Pańskiej.
Ks. biskup Choromański w swej przemowie podkreślił
znaczenie całej uroczystości w warszawskiej prokatedrze,
gdzie z chwilą wstąpienia Prymasa po raz drugi urzeczywistniła się Unia Gnieźnieńsko - Warszawska. Na jej mocy
stolica państwa - Warszawa - stała się Stolicą
Prymasowską. Mówca wspomniał równieŜ, Ŝe cała treść
dostojnych i starodawnych tytułów przynaleŜnych nowemu
prymasowi tkwi w głębokim przywiązaniu Polaków do
kościelno - narodowej tradycji. Z tymi tytułami związane są
wspomnienia wieków narodowej chwały i narodowej doli i
niedoli.
Pytany o politykę Prymas mówił, Ŝe nie jest politykiem,
dyplomatą, działaczem i reformatorem, lecz ojcem
duchowym, pasterzem i biskupem dusz, apostołem Jezusa
Chrystusa. Jego posłannictwo jest kapłańskie, pasterskie,
apostolskie - wyrosłe z odwiecznych BoŜych myśli.
Będący w sile wieku męskiego, znający na wskroś
katolicką doktrynę społeczną, jako wielki teoretyk i praktyk
społeczny był najlepszym z kandydatów i tym, który by umiał
postawić wyŜej ideał naszego Ŝycia katolickiego. Wiedział,
Ŝe Ŝycie biskupa zdobi nauczanie, a naukę - Ŝycie ( wg św.
Hilarego). Rozumiał teŜ, Ŝe chwałą biskupa jest zaradzenie
potrzebom ubogich (wg św. Hieronima). Wiedział, Ŝe
wszystkie godności przybrał nie dla spokoju lecz dla trudów
(św. Grzegorz Wielki). Rozumiał w pełni myśl Ojca
Świętego: Gniezno z Warszawą mają być zespolone w
(cdn).
jednych dłoniach.
1 lipca 2001 r.
Z śYCIA NASZYCH RODZIN...
OskarŜać potrafi kaŜdy, ale całą prawdę znać i
przyjąć - jakŜe niewielu!
(część III)
Czas mijał. Lato jako tako. Zaganiała nas matka do
zbierania jagód, grzybów, wypasania cudzych krów,
zaganiała do wszelkiej roboty. Sama chodziła koło pola,
robiła na nim od świtu do nocy. Przychodziła ledwo
nogami włócząc i brała się do domowej roboty. Chodząc
od domu do domu, prosiła o wynajęcie konia i chłopa do
roboty, której sama nie mogła podołać. Nie rzadko
przyszła z płaczem, wyśmiana, wyzwana od dziadów.
CięŜkie to było lato, liczone na miesiące, dni,
godziny, cierpienia - dokuczało nie tylko zmęczenie
mięśni, ale najgorzej znosiło się upokorzenia ze strony
ludzi patrzących na naszą rodzinę z dalszej odległości.
Śpiewała z rana, i to w płaczu, “Godzinki” ku czci Najśw.
Maryi Panny przerywane westchnieniami i powtarzała w
zapamiętaniu: “moje dzieci, moje dzieci”, to znów: “jakŜeś
ty mnie mógł zostawić, jakŜeś mnie tak zostawił”. A robić
trzeba było, a odziać i nakarmić nas trzeba było. Zimą
było gorzej. Chałupa na pół rozwalona, nie
zabezpieczona przed mrozem, własnego drzewa na opał
nie było, tylko wiatr hulał po izbie, a szyby w pokoju jak
zaszły lodem w grudniu, to dopiero odtajały pod koniec
marca. Źle obrobione pole nie przynosiło spodziewanych
plonów - nigdy nie wystarczało.
Pamiętam raz w niedzielę zimno było siarczyste, a
do jedzenia nie było nic. Matka spłakana ubrała się i
poszła do jakichś krewnych ojca po poŜyczkę. Mieszkali
dość daleko, a dzień był krótki. Ciemno juŜ było, a my
czekaliśmy zmarznięci, kaŜdy zajęty chuchaniem swojej
dziurki w szybie, aby przez nią ujrzeć powracającą matkę.
Przyszła, przyniosła 1 kg mąki. Zagotowała praŜuchę.
Jedliśmy milcząc. Nie mogła znieść, powiedziała - Ŝaląc
się przed nami. - Te bogacze takie... nie poŜyczyli nic, z
łaski dali kilogram mąki. Dali jej odczuć, Ŝe jest dziadem
wobec nich - najedzonych i sytych. Płacząc jadła postną
praŜuchę, a my przysięgaliśmy zemstę, za przelane łzy
matki, za głód, za śmierć ojca, za wstyd, za mróz i lód na
szybach okien, za przeraźliwie chodzące po kościach
zimno. Przysięgaliśmy zemstę - komu?
Ukończyliśmy szkołę wszyscy, prócz jednej siostry,
która stała się matczynym wyrzutem sumienia. - To ja cię
zmarnowałam, moje dziecko - powtarzała ze łzami - to
moja wina. Ukończyliśmy szkołę jako jedyni we wsi,
jedyna rodzina, skąd dzieci chodziły do szkoły. Dzięki
matce. Byliśmy najbiedniejsi, uczyliśmy się najlepiej - nie
było dla nas ocen. Ona - Matka - to jej zasługa.
Najmłodszych, zanim poszli do szkoły, sama uczyła,
nieraz za cenę strasznego wyrzeczenia i samozaparcia.
Mieliśmy w domu jeden ołówek, jedną koszulę, w której
chodziło się do szkoły, ale nigdy nie brakowało nam
ołówka. Koszula przechodziła z jednego na drugiego, ale
chodziło się do szkoły i niczego waŜnego nie brakowało,
nawet małego placka, który ciepły grzał w plecy w drodze
do szkoły na długości 4 km. Sama szyła nam teczki,
sama oprawiała zeszyty, sama łatała dziury na
drewniakach.
Zaraz po wyzwoleniu, jeszcze kiedy ojciec Ŝył,
dowiedział się, Ŝe w Busku jest czynna szkoła średnia. Z
“Ile moŜna dać nie mając nawet złamanego grosza
w kieszeni!”
ks. Jan Twardowski
NR 26 (369)/3
PO GÓRACH, DOLINACH...
W DUCHU PATRIOTYCZNYM
PRZEśYWAJĄC
ROK
STANISŁAWA
KONARSKIEGO - WYBITNI
MĘśOWIE DANI POLSCE PRZEZ
ZAKON PIJARÓW
Najwybitniejszą postacią okresu walk
Polaków o niepodległość był Tadeusz
Kościuszko.
Wychowanek kolegium pijar-skiego w Lubieszowie z lat
1755 - 1760, jako Naczelnik powstania z 1794 r. stał się
symbolem narodowym i międzynarodowym walki o
niepodległość.
W jego mowach wyraźnie “widać” ducha ks. Konarskiego.
W Małogoszczy 7 czerwca 1794 r. mówił: “Głos ludu i jego
potrzeby będą zawsze pilnie uwaŜane ode mnie. Na to broń
wziąłem w rękę, abym wszystkich ziem polskich mieszkańców
widział prawdziwie szczęśliwymi”. JakŜe wymowne jest
warszawskie przesłanie z 6 sierpnia: “Na głos Ojczyzny
wszelkie zastanowienia, wszelkie względy niknąć powinny”. I
jeszcze jedno, wypowiedziane w Wiedniu 20 czerwca 1815 r.,
tuŜ przed wyjazdem do Solury w Szwajcarii (gdzie zmarł): “
Obywatel, który chce szczycić się być dobrym Polakiem,
powinien poświęcić wszystko dla Ojczyzny i być zawsze
sprawiedliwym”.
Współpracownikiem Kościuszki w 1791r. był (równieŜ
absolwent Collegium Nobilium) marszałek Ignacy Potocki,
pierwszy autor Konstytucji 3 Maja, członek Komisji Edukacji
Narodowej. Nim zakończył Ŝycie w Wiedniu, jako wysłannik
Galicji do Napoleona, Ŝegnał z prawdziwym Ŝalem sędziwego
pijara, Marszałka Sejmu Czteroletniego i referendarza wielkiego
koronnego, Stanisława Małachowskiego, któremu podeszły
wiek odmówił moŜliwości działania dla kraju, a który realizując
program ks. Konarskiego przeprowadził w swoich dobrach
reformę chłopską zwalniając poddanych z niektórych
powinności, wprowadzając czynsz.
Pośród pijarów nadających ton Ŝyciu naukowemu
postrzegamy ks. Hieronima Stroynowskiego, bpa wieleńskiego,
członka KEN, ekonomistę. Spotykamy teŜ ks. Alojzego
Osińskiego, filologa, autora słownika, profesora liceum
krzemienieckiego i rektora Akademii Duchownej w Wilnie.
Poznajemy ks. M. Prochowicza, autora pierwszego elementarza
i polskiej gramatyki. Uczniem pijarów był równieŜ Joachim
Lelewel, historyk, polityk, profesor i członek Rządu
siła krzyŜa
Bóg by odkupić świat
Na krzyŜu złoŜył ofiarę
Dlatego znakiem krzyŜa
Dziś wyraŜamy wiarę
A gdy ci siły zabraknie
Gdy czujesz dziwny brak
Pamiętaj zatem zawsze
śe to szczególny znak
Popatrz! jak wiele krzyŜy
Przy kaŜdej z ludzkich dróg
Tym znakiem nas ocala
Codziennie - Dobry Bóg!
Kazimierz Węgrzyn
1 lipca 2001 r.
TARG W USTRÓNIU
Dycki byłach strasznie rada, jak przyszeł pyndziałek
Bo wczas rano szła Ŝech z Mamóm, sprzedować kosz wajec
Miyszkali my pod Czantorióm przy kamiyniołomie
Tam, kaj las podszyty wrzosym, przez grónie sie cióngnie
Nejprzód szły my se chodniczkym mokrymi miedzami,
AŜ do cesty na Polanie między chałupami
Kole Wisły z prawej stróny cug dudnił po szynach
Ni mógłach sie mu nadziwić, jak dymił z kumina
Torg był wtedy pod Rotuzym w postrzodku Ustronia
Szły my pieszo szwarny kónsek - ni mieli my kónia,
Ani krowy, ani kozy, jyny moc gowiydzi,
Izba pełno małych dziecek kole stołu siedzi,
Fórt Ŝech ich musiała bawić i kolybać brata
ToŜ Ŝech rada kansi wyszła, widzieć kónszczek świata
A na torgu pełno ludzi , baby z koszykami
Wozy, kónie, gęsi, kaczki, pod płachtóm stragany
Tam bawidła stary gorol chwolił - wystrugane
- Kupcie, ptoszki rozmaite, szumnie malowane
I warzechy i rogulki - kupujcie paniczki
I kolaske, kieróm cióngnóm dwa czorne koniczki
Tak se cicho w duchu myślim, Józik by sie cieszył
Dy mu taki bawidełko do domu prziniesym.
Ale mama odburknyła - dyć nóm nie nadbywo
Trzeja miynsa na niedziele kupić owiynzigo
Ale potym - jak to matce - serduszko ji zmiynkło
I kupiła choć piszczołke, co piskała ciynko
Ku połedniu juŜ z wysoka słońce prziygrzwało,
jak sie z mamóm ku chałupie wiesioło tyrckało.
Wanda Mider
Słowniczek:
cug - pociąg , rotuz - ratusz, bawidło - zabawka,
tyrckać - tu: wolno biec
ku radości...
Jaka jest róŜnica między dyktaturą, a demokracją - pyta
Icek.
- Dyktatura jest wtedy, gdy rząd robi co chce, a lud nie
moŜe wyrazić swej woli, zaś demokracja jest wtedy, gdy lud
wyraŜa swą wolę, a rząd i tak robi co chce... - odpowiada
Rozsmakuj się we wszystkim, co cię otacza. Karm oczy tym
wszystkim, co widzisz wokoło. Uszy dźwiękami, słowami i ciszą.
Nasyć nozdrza zapachem fiołków, palonego drzewa, skórek
pomarańczy, majeranku i zupy. Rozsmakuj się we wszystkim, nawet
w powietrzu, a nuda stanie się twoją niewolnicą.
(Maria Terzi)
JUBILACI TYGODNIA
Zofia Szcześniewska
Wacław Piwowarski
Maria Matuszna
Małgorzata Gruszka
Jubilatom składamy najlepsze Ŝyczenia: duŜo zdrowia,
BoŜego błogosławieństwa oraz spełnienia marzeń.
“Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie
chce się przebaczać, od razu powstaje mur. Od muru
zaś zaczyna się więzienie”.
NR 26 (369)/4
1 lipca 2001 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
MŁODYM BYĆ...
W SŁOŃCU, W DESZCZU,
W MIŁOWANIU
KOCHAJMY PANA...
“Kochajmy Pana, bo Serce Jego Ŝąda i
pragnie serca naszego”.
Serce ludzkie jest stworzone do miłości. I rzeczywiście
kocha. Ale róŜne bywają przedmioty tej miłości. Jedni
kochają pieniądze, inni karierę, jeszcze inni rozrywki
róŜnego rodzaju. Bywają teŜ tacy, którzy “kochają”
nienawiść. WywyŜszają się w oszczerstwach i kalumniach,
włóczą po sądach, walczą z sąsiadami, a nawet z członkami
swojej rodziny.
Najczęściej kochamy to, co podpada pod nasze
zmysły: samochód, telewizor, komputer, luksusowe
mieszkanie... Kiedy ci ludzie słyszą w kościele pieśń
“Kochajmy Pana...” nie robi to na nich najmniejszego
wraŜenia, spływa po ich szczel-nie zamkniętych duszach.
PrzecieŜ tego Pana nie widzą na własne oczy, nie dotykają
własnymi rękami, nie odczuwają drgnieniem serca
całkowicie zanurzonego w sprawach ziem-skich. Słowa
Pisma Św., słowa liturgii teŜ do nich nie przema-wiają, gdyz
odnoszą się do świata duchowego, nadprzyro-dzonego.
JakŜe wielu mówi za niewiernym Tomaszem: “Dopóki nie
ujrzę, nie uwierzę”. Tomasz miał szczęście, bo Chrystus
Zmartwychwstały ukazał mu się w cielesnej postaci. Nam
pozostaje czysta wiara. Ale wiara potwierdzona autorytetem
objawiającego Boga; Boga, który mylić się nie moŜe. Ten
Bóg pragnie, abyśmy Go takŜe kochali. Abyśmy Go kochali
nie tylko jak wszystkie rzeczy stworzone, ale “z całego
serca, z całej duszy, ze wszystkich sił swoich”.
Czy to nie za duŜo jak na nasze moŜliwości? Zanim
Bóg zaŜądał od nas takiej miłości, wpierw sam pokazał jak
nas miłuje. Posłał na świat swego Jednorodzonego Syna,
wydał Go na straszną śmierć krzyŜową, aby udowodnić jak
nas miłuje. Jeśli On nas aŜ tak ukochał, jeśli On nas “do
końca umiłował”, to jakŜe my moglibyśmy Mu czegokolwiek
odmówić i na miłość odpowiadać niewdzięcznością. Jezus
zrobił wszystko, aby człowiek nie był opuszczony, aby
człowiek nie pozostawał bez miłości.
śycie bez Boga jest piekłem, trwanie bez miłości jest
nienawiścią. Dlatego Jezus odchodząc z tego świata
pozostał z nami, choć pod innymi postaciami. Został w
Eucharystii, w Najśw. Ofierze, został pod postaciami chleba i
wina. Został za cenę opuszczenia i samotności, za cenę
świętokradztwa i niewdzięczności. śadna cena nie była dla
Niego za wysoka, aby tylko pozostać wśród ludzi, aby tylko
nie pogrąŜyć ich w pustce i rozpaczy, aby ocierać ich
gorzkie łzy, gdy do Niego przychodzą ze swoimi bólami.
Jezus wie, Ŝe niejeden będzie Go wołał dopiero na łoŜu
śmierci, dopiero gdy śmierć zaglądnie mu w oczy, gdy
zobaczy bezdenną przepaść, przed którą uratować go moŜe
tylko Ciało i Krew Jezusa.
Lecz dlaczego sprawiamy Jezusowi tyle bólu przez niewdzięczność i oziębłość? Dlaczego nie płacimy Mu miłością
za Miłość? Jezus umiłował nas do końca, bo nigdy w Eucharystii nie przestaje płynąć ta sama Krew, która wypłynęła z
Jego boku. Bóg nieustannie obmywa świat z grzechów.
LEKSYKON ZAKONÓW W POLSCE
kapucynki
Charyzmat: dobrowolne ubóstwo podjęte z miłości do
ubogiego Chrystusa oraz duch modlitwy i pokuty.
Hasło: “Bóg mój i wszystko!", “Pokój i dobro".
Strój zakonny: brązowy habit, przepasany białym
sznurem z trzema węzłami; z lewej strony przy pasie
franciszkańska koronka, na habicie szkaplerz, na szyi na
tasiemce drewniany krzyŜyk; na głowie czarny welon, pod
którym białe ubranko i bindka; poza tym płaszcz koloru
brązowego w kształcie peleryny.
Data załoŜenia: 4 października 1860 r., zatwierdzone
przez Stolicę Apostolską w 1927 r. Na świecie jest ok. 120
kapucynek, w Polsce ok. 80.
ZałoŜyciele: św. Franciszek, św. Klara, bł. Honorat
Koźmiński, bł. Maria Angela Truszkowska.
Duchowość: podstawą duchowości kapucynek są słowa
św. Klary, która w swej regule napisała: “zachowywać świętą
Ewangelię Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ŝyjąc w
posłuszeństwie, bez własności i w czystości".
Siostry zachowują papieską klauzurę, będącą znakiem ich
całkowitego oddania się Bogu. Stanowi ona teŜ pomoc w
wypełnianiu posłannictwa kontemplacyjnego dla chwały BoŜej i
słuŜby Kościołowi i światu. Wszystkie przejawy Ŝycia kapucynek
są podporządkowane wewnętrznej kontemplacji tajemnic
BoŜych, tak aby kaŜda czynność sióstr była świadectwem głębokiego zjednoczenia z Bogiem. Wielką pomocą w kontemplacji
jest samotność i cisza, w których w ustawicznej modlitwie
kapucynki mogą owocnie kontemplować.
Centrum Ŝycia kontemplacyjnego sióstr jest liturgia, przede
wszystkim udział w Eucharystii i Liturgii Godzin. Za przykładem
św. Franciszka i św. Klary z wielką wiarą i poboŜnością czczą
Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie i uwielbiają
Go jako duchowe ognisko wspólnoty.
Zakon utrzymuje tradycję odmawiania Godziny czytań w
porze nocnej. WaŜne miejsce obok modlitwy liturgicznej zajmuje
kontemplacja i modlitwa osobista.
Wzorem Ŝycia jest dla sióstr przykład Maryi, Oblubienicy
Ducha Świętego i SłuŜebnicy Pańskiej, która swym Ŝyciem dała
przykład doskonałego ubóstwa i uległości woli BoŜej.
Zgodnie z duchem franciszkańskim siostry czczą
specjalnym naboŜeństwem tajemnice Ŝycia Chrystusa,
ukazujące Jego miłość, ubóstwo i pokorę. Dziecięcą miłością
otaczają Matkę Najświętszą, św. Józefa, św. Franciszka, św.
Klarę i św. Weronikę. Kapucynki odprawiają równieŜ nowenny
przed niektórymi świętami, praktykują naboŜeństwo Drogi
KrzyŜowej, Gorzkich Ŝali, adorację Najświętszego Sakramentu,
codzienny róŜaniec, naboŜeństwa majowe i czerwcowe. Raz w
miesiącu odprawiają dni skupienia, a raz w roku rekolekcje.
Działalność: kapucynki jako zakon kontemplacyjny i
klauzurowy nie prowadzą Ŝadnych dzieł zewnętrznych. Ich misja
apostolska polega na modlitwie i kontemplacji Boga, składaniu
ofiar ze swoich cierpień, adoracji Najświętszego Sakramentu.
Prowadząc Ŝycie ewangeliczne, w dobrowolnym skrajnym
ubóstwie, posłuszeństwie i czystości pragną odtwarzać Ŝycie
Maryi.
Swoją obecnością we współczesnym świecie są znakiem i
świadectwem Boga, zwracając uwagę na transcendentalny
wymiar ludzkiej egzystencji juŜ tu na ziemi.
"Po górach, dolinach..."
Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), Barbara Górniok, s. Justyna Lachowska,
ks. Zygmunt Siemianowski (red. odpowiedzialny), Roman Langhammer (skład komputerowy).
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.
Wydawca: Fundacja "Źródło" Kraków. Adres Redakcji Gazety: 43-450 Ustroń, ul. M.Konopnickiej 1, tel 854-30-23.