Recenzja - Marek Zając

Transkrypt

Recenzja - Marek Zając
Matteo Luigi Napolitano „Tajne akta Watykanu”
Mam być szczery jak na spowiedzi? Gdyby nie „Tajne akta Watykanu”, pewnie nigdy bym nie
uwierzył, że książka oparta głównie na cytatach z dokumentów może być lekturą tak
fascynującą. Tak wciągającą, że – wstyd się przyznać, niech inni kierowcy i policja będą
miłosierni – niektóre fragmenty podczytywałem ukradkiem w samochodzie, gdy zatrzymywałem
się na czerwonych światłach. A piorunujący efekt – powtórzmy, gdyż to istotne – autor osiąga
bez koloryzowania, epatowania sensacją i podkręcania faktów.
Aby jednak zaznać rozkoszy lektury, która wsysa niczym czarna dziura, budzi dreszczyk ekscytacji
związany z zaglądaniem za kulisy wielkich wydarzeń, a zarazem przynosi solidną porcję wiedzy –
apeluję o minimum cierpliwości. Cierpliwości potrzeba dokładnie tyle, aby dotrzeć do strony 22.
Pierwszy rozdział może bowiem polskiego czytelnika nieco znużyć. Opór Kościoła wobec
świętowania w międzywojennych Włoszech rocznicy Wyłomu w Porta Pia z września 1870 r. to z
naszego punktu widzenia sprawa nieco odległa, zaś dla niektórych może nawet nie do końca
zrozumiała.
Ale potem już się zaczyna i trzyma przez prawie 400 stron... Niemal każdy rozdział sięgający do
ujawnianych z biegiem czasu poufnych dokumentów albo po prostu do mało znanych źródeł –
począwszy oczywiście od archiwów watykańskich, przez amerykańskie, brytyjskie czy sowieckie,
a skończywszy na niedawnych przeciekach WikiLeaks – udziela intrygujących odpowiedzi na
pytania, które nieraz wywoływały gigantyczne kontrowersje i szalone emocje.
Jak układały się stosunki między Stolicą Apostolską a faszystowskimi Włochami i samym Benito
Mussolinim? Jaką subtelną grę prowadził Watykan wokół wizyty Adolfa Hitlera w Rzymie? Na ile
słuszny jest wciąż podnoszony zarzut, jakoby papiestwo legitymizowało zbrodniczy reżim,
podpisując konkordat z Trzecią Rzeszą? Czy Pius XII pozostał obojętny wobec Zagłady, nawet w
obliczu bestialskiej deportacji rzymskich Żydów w październiku 1943 r.? A może papież Pacelli
nie był wolny od antysemityzmu bądź chłodno kalkulował, że straszniejszym od nazizmu
wrogiem jest dla Kościoła bolszewizm? Czy Paweł VI cierpiał na antykomunistyczną fobię? Jak
CIA oceniało wybór kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową? Jak wyglądały relacje między
dwoma dostojnikami uważanymi dziś za tych, którzy w największym stopniu przyczynili się do
demontażu komunizmu – między Janem Pawłem II i Ronaldem Reaganem? Jak w
najdrobniejszych szczegółach przebiegała owiana już legendą rozmowa Jana Pawła II z
Michaiłem Gorbaczowem podczas wizyty pierwszego sekretarza KPZR w Watykanie w grudniu
1989 r.? Jak oceniać papieską dyplomację w świetle depesz ujawnionych przez WikiLeaks?
Z premedytacją wyliczam same pytania, ale nie zdradzam płynących z dokumentów odpowiedzi.
Bo to jest tak, jak z recenzowaniem kryminału – głupotą byłoby psuć czytelnikom całą frajdę,
ujawniając, kto i dlaczego zabił. Dość powiedzieć o „Tajnych aktach Watykanu” cztery rzeczy.
Po pierwsze, prof. Matteo Luigi Napolitano z chirurgiczną precyzją obala sporo mitów,
stereotypów i zwykłych przekłamań. Włos się jeży na głowie, kiedy autor demaskuje, co potrafią
wyrabiać niektórzy z jego nieszczęsnych kolegów po historycznym fachu albo niechlujni
dziennikarze. Niestety zdarza się, że na podstawie zdań bezsensownie wyrwanych z kontekstu
czy kardynalnych błędów w chronologii buduje się kategoryczne teorie oraz wydaje surowe
wyroki. Dla nas, odbiorców, to ważne ostrzeżenie, że nie wszystko, co się w mediach świeci –
jest złotem.
Po drugie, autor nie tylko przytacza, ale czasem też interpretuje fakty. Uczciwie jednak stara się
nie mieszać jednego z drugim, co uważnemu czytelnikowi pozostawia swobodę oceny. Czy każdy
osąd historyka trafił do mojego przekonania? Nie każdy, ale w żadnym razie nie można zarzucić
Napolitano manipulacji.
Kolejna sprawa: lektura "Tajnych akt Watykanu" pozwala zrozumieć, jak w praktyce działa
papieska dyplomacja i dyplomacja w ogóle. Jak od kuchni wygląda podejmowanie przez
światowych przywódców kluczowych decyzji. Jak funkcjonuje wielka watykańska machina
biurokratyczna, a jednocześnie – ile zależy od jednego człowieka, którego najpiękniejszy spośród
oficjalnych tytułów to "sługa sług Bożych". Naprawdę fascynujące są opisy, jak w Watykanie np.
redaguje się i poprawia papieskie wystąpienia bądź oficjalne dokumenty – tak, żeby nie padło w
nich żadne niefortunne słowo, ponieważ skutki mogą być opłakane.
Po czwarte wreszcie, książka ta przynosi wiele smakowitych anegdot. Nigdy chociażby nie
słyszałem, że na słynne pytanie Józefa Stalina, ile papież ma dywizji – Pius XII udzielił
odpowiedzi.
Jakiej? Polecam „Tajne akta Watykanu”.
Marek Zając