Bruksela by‡a olbrzymia. Mo¿na by‡o w niej przepaść bez śladu

Transkrypt

Bruksela by‡a olbrzymia. Mo¿na by‡o w niej przepaść bez śladu
Bruksela by‡a olbrzymia. Mo¿na by‡o w niej przepa!" bez
!ladu. Ale instrukcje radzieckiego wywiadu kaza‡y mieszka"
na peryferiach albo w ma‡ej uliczce, gdzie agentowi ‡atwiej
by‡o zauwa¿y", czy jest !ledzony, ni¿ na wielkich t‡ocznych
ulicach w centrum miasta.
W ma‡ej uliczce, niestety, rzuca‡ siŒ w oczy nie tylko
!ledz„cy, ale i agent. Podobnie jak dom, w kt#rym mieszka‡,
i to, co siŒ w nim dzieje. I oczywi!cie nadajnik. Kt#ry niezawodnie prowadzi‡ tropicieli do celu. Makarow zaprowadzi‡ ZosiŒ do domu pod numerem 101 przy bocznej uliczce
rue des AtrØbates w dzielnicy Etterbeek w Brukseli.
Rue des AtrØbates. Ma‡a, spokojna uliczka biegn„ca
z p#‡nocy na po‡udnie, z dwu- i trzypiŒtrowymi kamienicami w br„zowych, ciep‡ych kolorach, zbudowanymi na
pocz„tku XX wieku. Domy zaprojektowane ze spokojnym, nieostentacyjnym wdziŒkiem. Ma‡a uliczka, na kt#rej
nie mo¿na by‡o wtopi" siŒ w t‡um albo znikn„" za wŒg‡em.
Bez zakrŒt#w, szpaler#w drzew, t‡um#w przechodni#w,
bez sklep#w czy !wi„tyæ. Mieszkaniowa ulica, gdzie nic nie
umknie uwadze s„siad#w, a ci mog„ zawiadomi" policjŒ:
ÐW mieszkaniu obok nas odbywaj„ siŒ libacje do p#z·na
w nocy. Mieszkaj„ tam dwie niezamŒ¿ne kobiety, kt#re
odwiedzaj„ mŒ¿czyz·ni%. Ulica pe‡na surowego purytanizmu,
zawi!ci, albo po prostu dwoje zgorzknia‡ych, wiod„cych
szare ¿ycie s„siad#w, kt#rzy z‡o¿yli donos, i ju¿ wszczŒto
postŒpowanie.
Zosia zlustrowa‡a ulicŒ badawczym, profesjonalnym
spojrzeniem. Zwarte pierzeje kamienic uniemo¿liwia‡y
ucieczkŒ miŒdzy nimi.
537
& Czy w naszej kamienicy s„ jakie! tylne wyj!cia? & spyta‡a Makarowa.
& Na ka¿dym piŒtrze & odpowiedzia‡.
& Opisz mi ten dom & poprosi‡a.
& Jest dwupiŒtrowy. Rita mieszka na drugim, nadajnik znajduje siŒ na pierwszym, a parter jak dot„d pozostawa‡ wolny.
& Ja bŒdŒ tam mieszka"?
& Tak. To ‡adny i wygodny dom. Nied‡ugo sama siŒ
przekonasz.
Szli w milczeniu kilka minut, a¿ Makarow zatrzyma‡ siŒ,
a Zosia razem z nim.
& Jeste!my na miejscu & powiedzia‡.
Pierwsz„ rzecz„, kt#r„ zauwa¿y‡a, by‡y dwie ¿elazne
kratki do wycierania but#w przed stopniem wej!ciowym,
ukszta‡towane w dwa p#‡kola z umieszczonym po!rodku
ro!linnym ornamentem. Starannie wykonane by‡y te¿
niewielkie bia‡e drewniane drzwi z prostok„tnymi rowkami
i wystŒpami, a tak¿e nad!wietle nad nimi, zwieæczone
wiŒkszym i mniejszym ‡ukiem. Na ceg‡ach obok wej!cia
namalowano numer 101.
& Wejdz·my & powiedzia‡ Makarow i zadzwoni‡ do drzwi.
Rita, kt#ra na polecenie Kenta wynajŒ‡a r#wnie¿ ten dom
na potrzeby siatki, dopiero co przeprowadzi‡a siŒ do niego
z tajnego mieszkania w AllØe de Longchamp. Tutaj, w domu
pod numerem 101 przy rue des AtrØbates, bŒdzie siŒ odt„d
mie!ci‡a g‡#wna stacja nadawcza Czerwonej Orkiestry.
Rita otworzy‡a im drzwi. Wyda‡a siŒ Zosi wy¿sza
i szczuplejsza, ni¿ j„ zapamiŒta‡a. Jej przyjemna twarz otoczona ram„ czarnych lok#w by‡a blada i przejŒta niepokojem, ale rozchmurzy‡a siŒ na widok Zosi.
& Cze!", Rita, sprowadzi‡em ci lokatorkŒ na parter, ¿eby
ci siŒ nie nudzi‡o! & obwie!ci‡ jej Makarow.
Rita objŒ‡a i uca‡owa‡a ZosiŒ.
& Zosia, tak siŒ cieszŒ, ¿e tutaj bŒdziesz. Chodz· do mnie
na g#rŒ, masz zimne policzki, zrobimy ci co! ciep‡ego do
picia.
538
***
Kamieniczka z trzema mieszkaniami jedno nad drugim,
zaprojektowana by‡a w stylu p#z·nej secesji. Zosta‡a wzniesiona na pocz„tku XX wieku przez belgijsk„ rodzinŒ szlacheck„, kt#ra dla podkre!lenia swojego stanu potrzebowa‡a
a¿ dw#ch przyimk#w Ðde% w nazwisku: de Selliers de
Moranville. Komponowa‡a siŒ doskonale z pozosta‡ymi
budynkami, zbudowanymi w tej samej epoce przez zamo¿ne
rodziny.
Od czasu, gdy szesna!cie lat wcze!niej opu!ci‡a dom
w Kaliszu, Zosia zd„¿y‡a mieszka" pod namiotami, w barakach, na poddaszach i w najr#¿niejszych pokoikach. Teraz
po raz pierwszy zamieszka‡a zn#w w mieszkaniu przypominaj„cym dom rodzinny. Przestronnym, urz„dzonym ze
smakiem w ka¿dym detalu.
Z klatki schodowej drzwi wej!ciowe otwiera‡y siŒ na
!rodkowy z trzech pokoi jej mieszkania, u‡o¿onych jeden za
drugim ze wschodu na zach#d. ÐPo co mi trzypokojowe
mieszkanie tylko dla mnie?% Wyobrazi‡a sobie kawalerkŒ jej
i Szmulika w Pary¿u, ale przypomnia‡a sobie, po co tu przyby‡a i pomy!la‡a: ÐDobrze, ¿e Szmulika tu nie ma. Dobrze,
¿e jest z dala od tego wszystkiego%.
Otworzy‡a du¿e dwuskrzyd‡owe drzwi ‡„cz„ce !rodkowy
pok#j z wychodz„c„ na ulicŒ sypialni„. £#¿ko ustawione
pod p#‡nocn„ !cian„ nieomal dotyka‡o kominka z marmurowym gzymsem. Nagle poczu‡a siŒ bardzo zmŒczona. Napi‡y siŒ ju¿ z Rit„ herbaty, Makarow ju¿ poszed‡, ale obieca‡
przyj!" wieczorem, ¿eby nadawa", a Rita wrŒczy‡a jej plik
wiadomo!ci do zaszyfrowania przed jego powrotem. Zosia
pole¿a‡a kilka minut w ubraniu na ‡#¿ku, ze wzrokiem wlepionym w pokryty sztukateri„ sufit obwiedziony dooko‡a
ozdobnym gzymsem, a po!rodku udekorowany wydatn„ rozet„ w kszta‡cie ni to kwiatu, ni to gwiazdy. Wielkie porte-fen'tre w !cianie wychodz„cej na ulicŒ zakrywa‡a cienka
mu!linowa firanka. Zosia w roztargnieniu stuka‡a palcami
o !cianŒ za ‡#¿kiem i zaskoczona us‡yszaa dochodz„cy z niej
539
g‡uchy dz·wiŒk. Przyjrza‡a siŒ uwa¿nie !cianie i zauwa¿y‡a
szczelinkŒ, prawie ca‡kowicie ukryt„ w deseniu tapety. ÐSpyta" o to Kenta albo LejbŒ%, zapamiŒta‡a, po czym wsta‡a,
odsuwaj„c na bok jeszcze nierozpakowan„ walizkŒ. WziŒ‡a
plik wiadomo!ci, wr#ci‡a do !rodkowego pokoju, w kt#rym
naprzeciwko drzwi sta‡o du¿e biurko, po‡o¿y‡a na nim papiery i nim zasiad‡a do pracy, otworzy‡a te¿ drugie dwuskrzyd‡owe drzwi, prowadz„ce do tylnego pomieszczenia.
Szybko powiod‡a po nim wzrokiem. Znajdowa‡a siŒ tam
niewielka kuchnia, stolik jadalny i dodatkowe tylne drzwi,
za kt#rymi kilka betonowych schodk#w prowadzi‡o w d#‡,
na ciasne, ogrodzone z trzech stron podw#rko. Po!rodku
niego znajdowa‡ siŒ pas trawy, a po bokach ros‡o kilka
krzew#w. Ko‡o schod#w schowany by‡ drewniany, pomalowany na bia‡o wychodek.
Po obejrzeniu mieszkania resztŒ dnia spŒdzi‡a przy biurku w !rodkowym pokoju, nad plikiem wiadomo!ci do zaszyfrowania oraz kilkoma kartkami i ksi„¿k„, kt#r„
wyci„gnŒ‡a w tym celu z walizki.
***
Sze!"dziesi„t lat p#z·niej zadzwoni‡am do drzwi i wesz‡am do mieszkania przy rue des AtrØbates 101 na parterze,
bŒd„cego ostatni„ kryj#wk„, miejscem pracy i wypoczynku
Zosi.
Nie s„dzi‡am, ¿e uda mi siŒ tam wej!". Nie wiedzia‡am,
kto tam mieszka. Czy w og#le ktokolwiek. Nie mia‡am ani
nazwiska, ani numeru telefonu. Nie s„dzi‡am, ¿e uda mi siŒ
nawi„za" kontakt.
Ale uda‡o siŒ. Za spraw„ przyjaci#‡ i mojego uporu.
I kolejnych przyjaci#‡, i jeszcze wiŒkszego uporu.
Drzwi otworzy‡ mi wysoki, mniej wiŒcej czterdziestopiŒcioletni mŒ¿czyzna o jasnych w‡osach i zielonych oczach.
AndrØ Possot. By‡ obecnym w‡a!cicielem domu przy rue des
AtrØbates 101, wszystkich trzech piŒter, z poddaszem, piwnic„ i tylnym podw#rzem, za kt#rym znajdowa‡ siŒ stary
540
budynek, r#wnie¿ zwi„zany z jednym z koæcowych rozdzia‡#w tej opowie!ci.
Nie wierzy‡am, ¿e tam jestem. By‡am tak zaaferowana
fotografowaniem i notowaniem wszystkiego, zadawaniem
pytaæ owemu sympatycznemu mŒ¿czyz·nie, AndrØ Possot &
kt#ry robi‡ wszystko, co w jego mocy, ¿eby mi pom#c & ¿e
nie zatrzyma‡am siŒ, aby pomy!le", poczu".
Nie mia‡am czasu, ¿eby tam usi„!" na chwilŒ sama
z zamkniŒtymi oczami i wyobrazi" sobie, jak Zosia porusza
siΠw tej jasnej przestrzeni. Oddycha. Je. Pracuje. Korzysta
z wychodka na podw#rzu. (pi na ‡#¿ku przed porte-fen'tre.
Rozmawia z Rit„. Zdejmuje ubranie. Ubiera siŒ. Rozpala
w kominku. Pracuje, pracuje, pracuje. Wyobrazi" sobie, jak
podchodzi i m#wi do mnie & co by mi powiedzia‡a? By"
mo¿e, ÐJehudit, nie wolno ci tu teraz by". To zbyt niebezpieczne miejsce%. ÐA ty?%, spyta‡abym j„. ÐJa? & u!miechnŒ‡aby siŒ do mnie rozbrajaj„co. & Ja to co innego. Twoja
historia powinna siŒ ci„gn„" dalej. A moja...%. Zrobi‡aby
pauzŒ. ÐTwoja te¿ powinna...%, pr#bowa‡abym wej!" jej
w s‡owo, ale ona przerwa‡aby mi gestem rŒki: ÐMoja historia siŒ urywa. Mo¿e siŒ urwa" lada chwila%. ÐAle dlaczego?%, spyta‡abym j„, nie mog„c siŒ z tym pogodzi", na co
ona by odpowiedzia‡a: ÐBo takie ¿ycie wybra‡am%.
W Brukseli by‡a trzecia po po‡udniu. Ch‡odne powietrze
by‡o tak szare, ¿e a¿ prawie czarne. Ale jej parterowe
mieszkanie przy AtrØbates 101 by‡o jasne i widne, panowa‡o
w nim mi‡e, przyjazne ciep‡o. Zauwa¿y‡am, ¿e opr#cz wyj!cia prowadz„cego na klatkŒ schodow„ by‡o jeszcze drugie,
na tylne podw#rze. I tak na ka¿dym piŒtrze, przednie i tylne, jak gdyby mo¿na by‡o wymkn„" siŒ stamt„d zupe‡nie
bez trudu, gdy przyjdzie ucieka".
Ale wtedy, w paz·dzierniku 1941 roku, ta chwila jeszcze
nie nadesz‡a, chocia¿ czai‡a siŒ w pobli¿u. Pod wiecz#r przyby‡ Makarow, a noc„ d‡ugimi godzinami nadawa‡ wiadomo!ci zaszyfrowane przez ZosiŒ w ci„gu dnia.
541
***
Tamten paz·dziernik. Czterdziestego pierwszego roku.
Drugiego paz·dziernika, w dniu, w kt#rym aresztowano Moryca, a Zosia po¿egna‡a siŒ z Topk„, ruszy‡a operacja ÐTajfun%, niemiecka ofensywa na MoskwŒ. Zdobycie Moskwy
sta‡o siŒ teraz dla Niemiec g‡#wnym celem. Tam skierowano
g‡#wne si‡y. Jednocze!nie Hitler rozkaza‡ kontynuowa" wysi‡ki w celu zniszczenia Leningradu na p#‡nocy, oraz posuwa" siŒ naprz#d w stronŒ Kaukazu na po‡udniu. Nazajutrz,
trzeciego paz·dziernika, w ostatnim dniu Zosi w Pary¿u
(po¿egnanie z Halin„ i Pawinem pod ko!cio‡em... Rue du
Temple... Platany... Zegar...) Hitler, przemawiaj„c do swojego narodu, og‡osi‡ upadek Zwi„zku Radzieckiego: ÐOg‡aszam, ¿e nieprzyjaciel na wschodzie jest z‡amany i ju¿ siŒ
nie podniesie. Za naszymi wojskami rozci„ga siŒ obszar
dwukrotnie wiŒkszy ni¿ Trzecia Rzesza, gdy obejmowa‡em
w‡adzŒ%. )smego paz·dziernika rzecznik Hitlera, wt#ruj„c
swojemu wodzowi, po przedstawieniu rozpaczliwego po‡o¿enia wojsk radzieckich podsumowa‡: ÐPod wzglŒdem militarnym Rosja radziecka jest skoæczona%.
Dwudziestego paz·dziernika, gdy minŒ‡y dwa tygodnie
pobytu Zosi w brukselskiej kom#rce radiowej, przednie oddzia‡y niemieckich si‡ pancernych znalaz‡y siŒ 60 kilometr#w od Moskwy. Rosyjskie straty w broni i sprzŒcie by‡y
potŒ¿ne. Straty ludzkie, liczby wziŒtych do niewoli, rannych
i zabitych, siŒga‡y milion#w.
Taki by‡ kontekst. Takie by‡y okoliczno!ci, kt#re kaza‡y
wytŒ¿y" wszystkie si‡y Armii Czerwonej na froncie i jej wywiadowczym mackom daleko stamt„d & w Berlinie, Genewie, Amsterdamie, Pary¿u i Brukseli.
Moskwa dla nich. Poma‡u zrozumia‡am, ¿e Moskwa
by‡a czym innym dla r#¿nych ludzi. Dla Stalina symbolizowa‡a chyba przede wszystkim si‡Œ, potŒgŒ i nieograniczon„
w‡adzŒ.
Dla walcz„cych na jej przedmie!ciach ¿o‡nierzy Armii
Czerwonej oznacza‡a w g‡#wnej mierze to wszystko, co stoi
542
za s‡owami Ðojczyzna% i Ðdom%. Wszystko, co nadaje cz‡owiekowi to¿samo!" i poczucie przynale¿no!ci, ochrania fizyczny
byt oraz sens ¿ycia jego i jego najbli¿szych, dlatego on sam
te¿ niekiedy musi tego broni", a nawet odda" za to ¿ycie.
Dla Zosi i Lejby oraz ich towarzyszy komunist#w, bŒd„cych cudzoziemcami w rozmaitych krajach zamieszkania,
Moskwa a¿ do wybuchu wojny by‡a symbolem ostatecznego
odkupienia. Urzeczywistniaj„c„ siŒ mo¿liwo!ci„ (tak s„dzili)
stworzenia innego ludzkiego !wiata, ÐMiŒdzynarod#wki
dobrych ludzi%, jak to nazwa‡ Izaak Babel. Dla nich by‡a
ojczyzn„ wybran„, nie t„, w kt#rej siŒ urodzili i kt#r„
pozostawili za sob„, lecz ojczyzn„, kt#ra bŒdzie jutrem
ca‡ego !wiata. Jednak¿e w tej historycznej chwili by‡a dla
nich przede wszystkim jedyn„ bodaj si‡„ walcz„c„ w#wczas,
jesieni„ 1941 roku, twarz„ w twarz, na w‡asnej ziemi i ze
wszystkich si‡, z nazistowskimi Niemcami. Jedyn„ si‡„ maj„c„ !rodki, przestrzeæ, g‡Œboko!" strategiczn„ oraz ludzi,
kt#rzy mog„ walczy", a mo¿e nawet zwyciŒ¿y".
To by‡ czas walki. Ze wszystkich si‡.
ÐZosia, alors...%, s‡yszŒ g‡os Gilles*a Perraulta. ÐZosia,
c#¿...%. I ten wielokropek, kt#ry w listach Fiszka symbolizowa‡ przewa¿nie dalszy ci„g ¿ycia, tutaj oznacza‡ jego koniec.
***
Latem 1941 roku, gdy wybuch‡a wojna miŒdzy Niemcami a Zwi„zkiem Radzieckim i zosta‡ zerwany kana‡ informacyjny prowadz„cy przez radzieck„ ambasadŒ w Vichy,
Isidore Springer, by‡y kochanek Rity i jeden z najbardziej
oddanych agent#w Czerwonej Orkiestry, zajŒty by‡ gor„czkowymi poszukiwaniami osoby, kt#ra mog‡aby s‡u¿y" za
ÐskrzynkŒ kontaktow„% dla kom#rki radiowej w Brukseli.
I jakby na zam#wienie, do Brukseli wr#ci‡ akurat wtedy jego
przyjaciel z lat m‡odzieæczych, Dow Liberman, kt#ry uciek‡
do Francji, gdy Belgia trafi‡a pod okupacjŒ. Nici zaraz siŒ
zawi„za‡y. Yvonne, kuzynka Springera, mia‡a sklep futrzarski. Zgodzi‡a siŒ wynaj„" lokal przy rue Royale, jednej
543
z g‡#wnych ulic miasta, i otworzy" tam dodatkowy oddzia‡,
kt#ry prowadzi" bŒdzie Dow Liberman. Kilka dni p#z·niej
Springer zjawi‡ siŒ w sklepie u swojego przyjaciela przy rue
Royale, i gdy wymienili siŒ weso‡ymi wspomnieniami z czas#w m‡odo!ci w Ha-Szomer ha-Cair, a nastŒpnie w partii
komunistycznej w Antwerpii, twarz Springera spowa¿nia‡a.
& S‡uchaj... & zacz„‡ duka". & Jest powa¿na sprawa...
& Tak? & spyta‡ Liberman.
& Wiesz, Niemcy...
& Tak, widzia‡em ich! & potwierdzi‡ Liberman z odraz„.
& Pr#bujemy robi"... co siŒ da & powiedzia‡ Springer,
staraj„c siŒ wyjawi" jak najmniej.
& My? & dopyta‡ Liberman.
& Tak. Jest pewna grupa. Oczywi!cie, !ci!le tajna! &
wyrzuci‡ Springer szybko. & PotrzebujŒ skrzynki kontaktowej, wiesz, miejsca daj„cego odpowiednie przykrycie,
dok„d mo¿na by przynosi" materia‡y, przekazywane tam
kurierowi, kt#ry dostarczy je, dok„d trzeba. My!lisz, ¿e
m#g‡by! pom#c? To siŒ wi„¿e z ryzykiem, uprzedzam.
& Jestem flydem, komunist„ i mieszkam w Brukseli
okupowanej przez faszyst#w & powiedzia‡ Liberman sucho. &
Ju¿ to jest ryzykiem!
& Tak, ale to, co ci proponujŒ, jest znacznie bardziej ryzykowne.
& A ty w to wszed‡e!?
& Po same uszy!
& WiŒc w czym rzecz?
Springer u!miechn„‡ siŒ do niego serdecznie, a nastŒpnie
spowa¿nia‡ i powiedzia‡:
& Zawsze mo¿esz siŒ ze mn„ skontaktowa" przez Yvonne.
& Yvonne te¿ jest zaanga¿owana?
& Tak. W praktyce to ona bŒdzie odbiera‡a od ciebie
materia‡y i dostarcza‡a, dok„d trzeba.
By‡o to jedno z ostatnich ogniw ‡„cz„cych mechanizm
zbierania informacji z kom#rk„ radiow„ przy rue des AtrØbates 101.
544

Podobne dokumenty