Rozdział - Publikatornia.pl

Transkrypt

Rozdział - Publikatornia.pl
Żule w...
Krakowie
Tomasz Kloß
Rozdział 1
Gówniany początek
Był ciepły, letni dzień. Marek i Ania siedzieli na werandzie domu kempingowego w
Wieliczce, pili czystą wyborową.
– Anka. Nie nudzi ci się? – Zapytał Marek, głosem menela
– No, trochę – wybełkotała.
I zataczając się w upale szli wolno do domu. Na stole leżał list , Marek otworzył go i
przeczytał. Po chwili wykrzyknął
– Anka, patrz, te skurwiele z skarbówki znów się do nas doczepili !
I popatrzyła się w list.
– Tobie do reszty odjebało to list z tej redakcji co napisałeś do niej po pijaku
artykuł, który się im spodobał.
List brzmiał następująco:
‘’ Z przyjemnością informujemy że wygrali państwo 6 tygodniową
wycieczkę do Krakowa z dodatkowymi atrakcjami ‘’
– O kurwa! Anka jedziemy jutro – wypalił
.
– A czy rodzice się zgodzą ? – zapytała
– Jebać ich! – powiedział.
Na nazajutrz Anka i Marek jechali autobusem do Krakowa.
– O jak mi się kurwa lać chce – powiedział Marek i wyszczał się pod stacje na
której się właśnie zatrzymali. Tak bardzo się cieszyli.
26 minut i 43 sekundy później stali pod Wawelem.
− Marek, chodźmy na Wawel.
− Spierdalaj stara szmato.
− No proszę
− Dobra, ale za to będę cie ruchać do usranej śmierci.
Weszli do katedry. Marek, który znał historię Krakowa był teraz w roli przewodnika.
Ich uwagę zwróciła konfesja św. Stanisława. Skręcili w lewą nawę i wrócili się w tył by
obejrzeć piękną kaplicę księżnej Zofii, w której Marek poczuł, że musi się wysrać i jak
pomyślał tak zrobił, i nasrał są ścianę za marmurowym pomnikiem.
– Marku, Marku chodźmy na dzwon Zygmunta – pisnęła Ania
– Za te piski to ja cię zaebie – powiedział Marek i strzelił jej kosę w ryj
I po chwili szli drewnianymi schodami na wieżę.
– Marku, trochę się boję.– Bać to się kurwa będziesz jak Cię powieszę za nogi na słupie telefonicznym . –
odpowiedział
2 minuty później patrzyli się na dzwon.
– Ten dzwon został odlany na polecenie króla Zygmunta Starego.
– Ach. Ty wszystko wiesz – szepnęła.
– W przeciwieństwie do Ciebie, umiem czytać to, co jest napisane w przewodniku
– powiedział
Zeszli na dół.
– Anka. Chodźmy do monopolowego, bo mnie już suszy.
– OK.
Po chwili stali obok „u Zbyszka” i każdy z nich trzymał butelkę jabola.
− Wiesz? Gdyby nie to, że kiedyś zapomnieliśmy tych pieprzonych gumek, i zaszłaś
przez to ze mną w ciążę, to powiedziałbym, że życie jest piękne.
Chwilę później Ania i Marek zataczali się ulicą Grodzką.
– Marku,Marku! – zawołała Ania jakby ktoś kopnął ją w brzuch ( Co Marek
uczynił przed chwilą)
– co chcesz? – zapytał Marek, beknął , pierdnął i się zrzygał (na Ankę)
– suszy mnie, chodźmy do monopolowego
– wal się na ryj – powiedział wulgarnie Marek – trzeba było nie pić wszystkiego,
przez to, że zrzygałaś się na posadzkę ekspedientka wypierdoliła nas ze sklepu
Po chwili stali na rynku
– Ale ten rynek duży – pisła Ania
– Jeszcze raz piśniesz to wsadzę ci ryj do fontanny
Apropos fontanny, Marek obnażył swojego siurka, podszedł do fontanny i zaczął lać do
niej
– Zara wejdziemy na wieżę kościoła Mariackiego – powiedział Marek.
10 minut później para wycieczkowiczów spoglądała przez okienko na najwyższym
dostępnym punkcie wieży, wyzywając ludzi z dołu od kurw i pedałów
− Ale tu wysoko – pisła po raz kolejny Ania,
− Kurwa przesadziłaś – powiedział Marek, i walnął głową Ani o ścianę – wreszcie
cisza – dodał
Po tym jak Ania się ocknęła poszli do hotelu, do swojego pokoju. Był to duży, luksusowy
apartament.
− Anka, Anka szybko rozbieraj się bo jestem napalony
− Tylko tym razem nie zapomnij gumek
− Zamknij się – trzasnął ją po ryju i zaczął odbywać z nią stosunek seksualny
Rozdział 2
Figle z królami
Nazajutrz rano Marek obudził się, umył z złotego deszczu i spermy i obudził swoją
partnerkę.
− Anka wstawaj już 4 nad ranem- zadarł się na cały hotel Marek – Jak nie wstaniesz
to Cię zapierdolę
− Jak czwarta, to ja jeszcze śpię – odpowiedziała mu Ania
− A zapierdolić Ci?! – powiedział, poczym pierdnął jej w twarz i zesrał się na nią
Po chwili Ania z zasraną i zarzyganą twarzą uległa Markowi, umyła się i ubrała się, po
czym zeszli obaj na śniadanie. W holu spotkała ich niemiła sytuacja. Okazało się, że o
czwartej nad ranem jeszcze nie wydają w zakładzie zbiorowego żywienia śniadania.
– Co za kutasy! – Krzyknął Marek zbulwersowany
Turyści poszli więc pooglądać miasto rankiem, a gdy wychodzili z hotelu goniły ich
przekleństwa obsługi, gdyż Marek nie dość, że się wydarł na cały hotel to jeszcze się
zesrał do kwiatka i z ściągniętymi gaciami i obnażonym fiutem zaczął posuwać się w
kierunku drzwi.
− Ale tu śmierdzi – powiedziała Ania
− To pewnie Twoja koszulka którą się podtarłem - powiedział Marek
− Ach Marku, aleś ty jesteś mądry – pisnęła Ania
− Kurwa znowu? – zapytał i po raz kolejny pierdolnął ją w twarz.
Wszystko było pozamykane o godzinie czwartej, mimo tego, że Marek próbował
rozpierdolić drzwi nogą. Więc nasi zasrani przyjaciele poszli na planty i położyli się spać
na jakiejś ławce, którą wcześniej oznaczyli moczem. Po paru godzinach obudziła ich straż
miejska, spisując ich
– pierdolone skurwysyny nie mają nic do roboty tylko porządnych ludzi spisywać? –
mruknął Marek i sprytnie zapytał się straży o godzinę, i przy okazji zajebał od
strażnika 50 złotych. Była 11 – o kurwa jebana ile myśmy spali?
Marek postanowił udać się gdzieś na śniadanie, więc poszli do monopolowego i
kupili ogórki, dwie butelki jabcoka i kefir i bułkę, zadowolona po degustacji Ania
zrzygała się na posadzkę za co Marek złamał jej nos. Po nasyceniu się postanowili
pójść jeszcze raz na Wawel i pooglądać krypty, gdyż poprzedniego dnia zostali
wyproszeni z katedry przez dzikie zachowanie Marka, który po zobaczeniu
nagrobka jakiegoś króla zesikał się na niego śpiewając przy tym zbereźne piosenki
− Wiesz, kurwa ile kosztują te bilety ? - zapytał Marek
− Nie, ale można sprawdzić przy kasach.
− Nie pomagasz mi - burknął Marek i pierdolnął ją w twarz – Sama kurwa sprawdź
Po zdobyciu biletów zeszli do krypty.

Podobne dokumenty