Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi i wymagający

Transkrypt

Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi i wymagający
Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi i wymagający, dlatego zawsze mam ogromną tremę i zastanawiam się,
co tym razem się w nas przełamie. Pracując z nimi, decyduję się na rzecz, która rzadko zdarza mi się na
polu sztuk wizualnych: rezygnuję z artystycznego ego, walczę z nim.
Justyna Czarnota: Po raz trzeci pracujecie wspólnie w ramach latoteatralnych projektów - zaczęło się w
ubiegłym roku w Pobiedziskach, wróciliście tam również w te wakacje, a teraz spotykacie się w Warcie.
Ciekawi mnie, czy czujecie się już tandemem edukacyjno-artystycznym?
Grażyna Wydrowska: Na pewno z kolejnymi projektami coraz bardziej się zaprzyjaźniamy. Ten tandem służy
nam w pewnym sensie do przemieszania się w nowej miejsca, do nowych ludzi i ich spraw, a każde
spotkanie to dla nas nowy początek.
Jarosław Szelest: Może to naiwne, ale staram się, podejmując kolejną współpracę, podchodzić do niej jak do
pierwszego razu - utrzymać to napięcie i rodzaj skupienia, pewności, a zarazem istotności tego
doświadczenia. Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi i wymagający, dlatego zawsze mam ogromną tremę
i zastanawiam się, co tym razem się w nas przełamie. Pracując z nimi, decyduję się na rzecz, która rzadko
zdarza mi się na polu sztuk wizualnych: rezygnuję z artystycznego ego, walczę z nim.
Myślę, że to wcale nie jest łatwe. Czy macie jakieś sposoby na jego poskramianie?
Grażyna: Powiem krótko: potrzeba pokory i pracy nad sobą. Ale rezygnowanie artysty z ego nie oznacza
przecież rezygnowania z siebie i tego, co ma dla niego wartość. Ważne, żeby młodzi widzieli w nas osoby,
które wiedzą, kim i dlaczego są.
Jarosław: Próbuję mieć stale w głowie myśl, że ludzie muszą mówić swoim językiem, a ja jestem tylko
trybikiem pomagającym wydobyć ich wewnętrzny głos za pomocą plastyki. Nie zawsze jednak o tym
pamiętam, to trudne...
Czujesz, że czasem narzucasz coś swojego?
Jarosław: Mimowolnie robię to, oczywiście. Dodatkowa trudność tkwi w tym, że jesteśmy rodzajem
autorytetu dla grupy, przynajmniej w swojej dziedzinie, przez co trudno budować relacje partnerskie. Od
pierwszych zajęć proponuję, żebyśmy zwracali się do siebie po imieniu - to trochę skraca dystans, ale nie
stajemy się nagle superkolegami. Dzieciaki mają wdrukowaną pewną hierarchię rodzinną, społeczną i widać,
że nie nawykły do równego traktowania. Próbujemy przekraczać te sztywne kulturowe bariery poprzez
nasze zaangażowanie w bycie z nimi.
Na czym polegają te próby? Szukacie nowych ćwiczeń czy macie jakieś sprawdzone, które zawsze
działają?
Jarosław: Lubię proste ćwiczenia, które pozwalają uczestnikom mówić o sobie, a rezonują w nich jeszcze
długo. Przed momentem wykonywaliśmy z grupą maski, jedna z dziewczyn przykleiła do swojej gazety.
Spytałem ją o znaczenie tego elementu. Dopiero po zajęciach podeszła do mnie i powiedziała, że to rodzaj
zasłony dla wielowarstwowości, wieloznaczności.
Zauważyłam, że chętnie wracasz też do ćwiczenia z rękami - możesz o nim opowiedzieć?
Jarosław: Bazuje ono na współpracy w grupie dwuosobowej i subtelnym kontakcie fizycznym. Obie osoby
w parze układają ręce w dowolnym geście i odrysowują kontur na kartce. Zadanie polega na wykonaniu
w środku konturu swojego wewnętrznego portretu na zasadzie czysto wrażeniowej - metaforycznej, nie
anatomicznej. Potem nasz towarzysz rysuje nasz zewnętrzny portret w przestrzeni poza konturem dłoni.
Ćwiczenie jest więc bardzo oszczędne w środkach, ale pozwala uzyskać istotne zderzenie: kim jestem dla
siebie i jak mnie widzą inni.
Grażyna: Wrócę tu do Twojego pytania o tandem: jeśli wiem, że Jarek zamierza wykonać ćwiczenie
z rękami, to sama na zajęciach bazuję na kontakt improwizacji i staram się doprowadzić do podawania sobie
dłoni, dotyku. Wtedy wszystko zaczyna się przeplatać i składać w całość - pokaz robi się sam! Bo dla mnie
pokaz to po prostu nic innego jak przypomnienie sobie tego, co robiliśmy w ciągu tych dwóch tygodni.
Utrwalenie procesu.
Jarosław: Nie wyobrażamy sobie, żeby przyjść z gotowym scenariuszem, bo to wynikowa tego, co stanie się
podczas ćwiczeń, co ludzie wniosą, co im zostanie w głowach - a tego nie umiemy przecież przewidzieć.
Jedyne, co możemy, to od początku uważnie wsłuchiwać się w głos grupy.
I jednostek? Bo z Twoich wcześniejszych słów wnioskuję, że chcesz rozbudzać samoświadomość
poszczególnych osób w grupie.
Jarosław: Zgadza się, to moja ambicja. Marzę, żeby każdy człowiek wyszedł stąd z czymś - dźwiękiem, myślą,
emocją - co będzie pielęgnował i w sobie rozwijał.
Grażyna: Dzielimy to marzenie. Chcę, żeby każdy wyniósł z zajęć swój wewnętrzny kawałek mocy.
To bardzo ważne, bo wydaje mi się, że łatwo się zaplątać w takiej technicznej stronie pracy, w robieniu
ćwiczeń. Znacznie trudniej odpowiadać na rzeczy, które na bieżąco dzieją się w grupie. Myślicie, że bycie
artystą czasem sprawia, że nakładamy na pracę
Jarosław: Swój filtr! Tak myślę! Nakładamy takie różowe okulary - i widzimy świat oderwany czy
spolaryzowany. Ale są takie momenty, które potrafią nas z tego wyrwać - na przykład to, co wydarza się
w trakcie warsztatów czy pada w rozmowach z uczestnikami i potem jeszcze długo o tym dyskutujemy
pomiędzy instruktorami. To dlatego, że chcemy te dzieciaki wspierać w budowaniu poczucia własnej
wartości, ale bez narzucania czegokolwiek. Oni są wolnymi istotami i mają prawo wyboru. Staramy się im
pokazać jakąś alternatywną drogę, bo pracujemy z ludźmi w szczególnym momencie przejścia. Oni
decydują, dokąd w życiu pójść, jaka będzie ich najbliższa przyszłość.
Myślicie o tym, że te warsztaty mogą wpłynąć na ich wybór drogi życiowej? Czujecie taką
odpowiedzialność? Bo jesteście tu dwa tygodnie, a potem wracacie do siebie.
Grażyna: Nie wiem, czy mogą coś zmienić, ale mogą im pokazać inny świat, inne spojrzenie. Cieszy nas, że
zostaje z nimi Jan Olszewski, wieloletni pedagog, i oni mogą z nim kontynuować swoją podróż, rozmawiać.
Nie będą sami.
Jarosław: Chciałbym, żeby nasze spotkanie z nimi było rodzajem hasła, które im otwiera jakieś magiczne
drzwi pomiędzy różnymi etapami. Żeby dla nich wydarzyło się coś takiego, co zawsze będą pamiętać.