Zasady - Gabriel Brzozowski

Transkrypt

Zasady - Gabriel Brzozowski
Jak widzisz ten e­book jest dostępny bez rejestracji, bez podania e­maila, czy czegokolwiek. Nie będę Ci raz w miesiącu się przypominał, abyście coś ode mnie kupili. Owszem jestem dla Was, ale nie dla wszystkich. Nie będę też Cię namawiał na współpracę ze mną, wręcz przeciwnie, spróbuję Cię zniechęcić. Jeśli myślisz, że zmiany w Twoim życiu, firmie, związku, pójdą bezproblemowo i łatwo, to od razu Ci powiem, że tak nie będzie. To proces, który uświadamia Ci gdzie jesteś, kim jesteś, czego chcesz, i jak to osiągnąć. Prawdopodobnie z tych 4 rzeczy frajdę będziesz miał/a tylko z ostatniej i to też nie do końca. Życie to stan w którym nic nie jest pewne, a najlepsze, że wszystko jest możliwe. Firma Ci nie idzie? Rodzina się rozpada? Szczęśliwy ostatnio byłeś/aś w podstawówce? Do momentu kiedy się nie przyznasz, że jest to Twoja wina, nie będziemy mogli współpracować. Prawdopodobnie próbowałeś/as zmieniać, firmę, rodzinę i wszystko co Ci się nie podobało, ale razem popracujemy nad Twoją zmianą. Nie zmienisz świata, ale możesz zmienić świat dla jednej osoby, czyli siebie. Nie jestem psychologiem, nie jestem certyfikowanym trenerem, nawet nie mam wyższego wykształcenia, jedyne co mam to doświadczenie w życiu i uwierz mi jest ono ogromne. To ono pozwala mi cieszyć się życiem, odnosić sukcesy i być szczęśliwym. Jeśli podoba Ci się Twoje życie, firma, jeśli uważasz, że wszystko jest ok i nic więcej Ci nie potrzeba, napisz do mnie, może się czegoś od Ciebie nauczę. Przedstawiam Ci fragment mojej powstającej książki, pewnie trochę czasu upłynie zanim ją napiszę, ale myślę, że ten fragment da Ci ogólny pogląd z kim będziesz pracował/a jeśli się na to decydujesz. Zasady Zawsze wyznawałem zasadę, iż ​moje szanse na powodzenie rosną z każdym niepowodzeniem​, ale uwierz, trzeba mieć cholernie wielkie samozaparcie, aby tej zasady się trzymać. Trzymam się jej dość długo, a nawet bardzo długo, może też dlatego nie rezygnuję z niej aby nie stracić czasu, który przy niej spędziłem. Tak czy siak, ów zasada sporo mi dała i nauczyła. Wiem, że przegrywam tylko wtedy, kiedy się poddam, a w dzisiejszych czasach porażka to ogromna nauka. Wiem, że najłatwiej jest się poddać, a najgorzej patrzeć, jak ktoś inny to robi. Czy trwać przy swoich zasadach? Czy je zmieniać? A jak zmieniać to kiedy? Myślę, że odpowiedzi na te pytania, to kwestia podejścia do życia. Jeśli jeździsz starym samochodem, który ciągle się psuje, to masz do wyboru, naprawiać go albo zezłomować. Mnie życie nauczyło, że można jeszcze go tuningować, a kiedy wygrasz nim wyścig, inni poproszą abyś z ich samochodami zrobił to samo. Żałowałem i będę żałował wielu decyzji w swoim życiu. Ale kolejną moją zasadą jest…. lepiej jest czegoś żałować, niż się tego bać.​ Z każdej strony atakują nas reklamy, przepych, kasa, kłamstwa, media, czy co tam sobie wybierzesz, z każdej strony szczuje nas strach, to on permanentnie jest przyswajany i regulowany w dawce, która nie powoduje natychmiastowej paniki ale jest przyczyną stagnacji. Gdzie się nie ruszysz, to się czegoś boisz i nie jest to strach taki jak np. przed skokiem na bangee, który daje kopa, to adrenalinę, wyzwanie. Strach o którym mówię jest jak codzienna dawka trucizny, która spowalnia ciebie i z dnia na dzień udowadnia ci, że NIE MOŻESZ. Ile razy myślałeś nad rzuceniem pracy? Tkwisz w nieudanym związku? Może chcesz zmienić całe swoje życie? No, ale jest i on strach/głos w Twojej głowie, który mówi, że lepiej tkwić w gównie, które się zna, niż ryzykować przejście do innego. Jedyne czego ten głos/strach Ci nie mówi to, to że przejście wcale nie musi być do innego gówna. Za bardzo skupiamy się na swoich wadach, a za mało na pozytywach. Co ciekawe, wady, które myślimy, że mamy wcale nie są wadami. Podam przykład… Dziecko z ADHD. Lekarze mówią, że to choroba, społeczeństwo mówi, że dziecko za dużo się rusza, rówieśnicy się śmieją, że ma robaki, a branża rozrywkowa lub sportowa takim dzieckiem będzie zachwycona ­ taniec, aktorstwo, olimpiada, medale, biegi, skoki. Każda nasza wada jest uznawana za wadę, jeśli nasze zachowanie nie pasuje do ogólnie przyjętych norm, paradoksalnie podporządkowując się ogólnie przyjętym normom, nigdy nie osiągniemy “spektakularnych” sukcesów. Możesz powiedzieć, że nigdy nie poniosłeś/as porażki, a jednak coś w życiu osiągasz. Ja Ci powiem tak...unikałeś/aś porażek, ponieważ, nigdy nie pracowałeś/aś kreatywnie, mądrze i odważnie. Powielanie nauczonych zadań za które otrzymujemy jakieś wynagrodzenie nie jest spektakularnym sukcesem. To powinien być okres przejściowy, niestety dla wielu staje się całym życiem. “​Pracuj w życiu ciężko, a może do czegoś dojdziesz​” no i mógłbym się z tym zgodzić ale zamieniłbym dwa słowa, ciężko na mądrze, może na na pewno. To kolejna moja zasada. To przez nią byłem nazywany leniem, nieodpowiedzialnym Piotrusiem Panem, marzycielem, egoistą, egocentrykiem, obibokiem i wiele jeszcze innych epitetów, których za bardzo nie pamiętam. Zapytasz… skoro taki opór to dla czego trwać przy takiej zasadzie i skąd wiedzieć, czy jest dobra, poprawna. Tu odeślę Cię do zasad w/w. Oczywiście bałem się, tego, że mogę się mylić, ale strach pokonałem strachem, czasami ogień najlepiej ugasić ogniem, więc wytworzyłem w sobie strach większy przed tym, że mogę czegoś żałować i tak strach został pokonany strachem, a później przerodził się w nawyk. Odroczenie gratyfikacji, to coś z czym na pewno będziecie się borykać w życiu, a jeśli będziecie chcieli jeszcze coś osiągnąć to przyzwyczajcie się do tego uczucia. ​Jeśli nie potrafimy znieść teraźniejszych, chwilowych niedogodności, nigdy nie osiągniemy stałego luksusu​. Tak, to kolejna moja zasada. Oczywiście niedogodność to pojęcie względne, dla każdego znaczy co innego. Ogólną niedogodnością jest brak akceptacji wśród społeczeństwa i tu znowu coś z czym trzeba będzie powalczyć, gdyż mało jakie społeczeństwa akceptuje odmienność. Społeczeństwo (czy też grupa społeczna) w różnym rozumieniu tego słowa, bo mini społeczeństwem może nazwać np. rodzinę, znajomych itd. odmienność uznaje się za wadę. Ja naszą chęć przynależności do grupy, potrzebę akceptacji, którą mamy w naturze jako zwierzęta stadne ośmielę się nazwać wadą. Dlaczego? Bo to potrzeba akceptacji i przynależność do społeczeństwa czyni z nas ludzi przezroczystych, niewidocznych, nijakich. Co się stanie kiedy wysypiemy 1000 białych pinesek? Wyobraź sobie że jesteś jedną z nich, a teraz co się stanie kiedy wysypiemy 999 białych pinesek i jedną czerwoną, którą będziesz Ty? Czy jako czerwona pineska będziemy zauważeni? czy łatwiej będzie nam coś w życiu osiągnąć? Przy czym korzystając z azjatyckich mądrości “...wystający paznokieć zawsze obrywa” dlatego też najpierw przedstawiłem Tobie zasady powyżej, bez nich jest ogólna dupa :) Zbyt wielu z nas wybiera drogę strachu przebranego za rozsądek. ​Może to nie jest kolejna zasada,ale coś czym chciałbym się z Tobą podzielić. Wielu ludzi mówi, nie potrzebuje, nie chcę, dobrze mi jest jak jest itd. wiecie co ? nie wierzę w to. Każdy z nas chce więcej, szybciej, lepiej, wygodniej, taka nasza natura, ale jeśli przebieramy strach za rozsądek mogą się dziać takie cuda. Oczywiście nie obędzie się bez przykładu… ...masz na koncie luźne 10.000 tyś zł, a na oku możliwość inwestycji z ryzykiem straty opiewającym na 30% co robisz? Odpowiedz sobie szczerze na te pytanie i w zależności od tego jaka będzie odpowiedz zastanów się czy strach nie przebrał się za rozsądek? Czy utrata 10,000 tyś byłaby tragedią życiową? Czy może nauką na której w przyszłości zarobisz jeszcze więcej? Jak widzisz dwa podejścia na plus i na minus, a to ty wybierzesz, które jest lepsze. Na koniec podam Ci moja mikrozasadę “...​unikanie nieszczęścia nie jest drogą do szczęścia​” Nasze szczęście nie jest przypisane do środowiska w jakim się obracamy, szczęście to filtr przez który przelatuje środowisko, jeśli permanentnie jesteście nieszczęśliwi, po prostu zmieńcie filtr! Jak to zrobić? Jeśli ze swojego słownika wyeliminujesz słowa określające to czego nie możesz lub to co Cię po prostu ogranicza, to w jaki sposób określisz swój nieszczęśliwy stan? Czy Twoje czyny nieopisane słowem w sposób dobry lub zły mają znaczenie? Tak,wiem pojechałem trochę filozofią :) Postaram się to uprościć… jeśli widzisz rzeczy gorszymi niż są, to już jest wymówka, by nic nie robić...Nie jesteśmy tacy dlatego, że chcemy, tylko dlatego, że możemy. Może zostawmy to i przejdźmy do kolejnej zasady. Tu zacznę od razu z grubej rury, to jedna z moich ulubionych i bardzo znaczących zasad...​jeśli chcesz mieć coś czego nigdy nie miałeś, musisz zacząć robić coś czego nigdy nie robiłeś​… Zasada bardzo prosta, nie możemy spodziewać się odmiennych rezultatów za te same czynności. Przykładem może być ta książka, chcę coś zostawić po sobie, nawet jeśli będzie to ten jeden egzemplarz. Chcę zostawić po sobie znak, chcę aby ktoś mnie zapamiętał, przeczytał mnie za 100 lat lub aby moje słowa pomogły mu w jakiejś życiowej sytuacji, w tym celu muszę zrobić coś czego nigdy nie robiłem, czyli napisać książkę. Proste prawda? Uwierz mi, że życie jest proste, miłe, zajebiste, piękne to nie świat jest do dupy, tylko ludzie. Bierz poprawkę na to co mówią, przepuszczaj wszystko przez swój filtr, przyjmuj za fakt, że życie to film, nie ma w nim dubli, ale Ty jesteś scenarzystą, reżyserem i grasz w nim główną rolę. Jeśli określisz go dramatem, to taki będzie, jeśli komedią, też taki będzie. Jak widzisz filmu/życia nie tytułuje scenografia, aktorzy, środowisko, robisz to Ty, czyli reżyser swojego życia. Jak powiedział Dr. House “...nie martwię się i nie modlę, bez pierwszego drugie jest zbędne” W życiu nie można walić się młotkiem w głowę z wyczekiwaniem na to kiedy przestaniemy to robić, bo to nam da szczęście, szczęściem ma być bicie się po głowie abyśmy nie musieli przestawać,bo to będzie nieszczęście. Może inaczej… :) “Po co walę się młotkiem w głowę? Bo to takie cudowne uczucie kiedy przestanę...:” Szczęście ma nam dawać czynność robiona, a nie jej zaprzestanie. Przesłanki kierujące ludźmi, którzy dążą do sukcesu są tak różne jak same sukcesy. Lata temu jako młody kmiot zakładający biznes miałem jedną przesłankę, kasę. Ona nigdy nie może być celem, to znaczy może, ale zazwyczaj to się źle kończy. Pieniądze to środek do czegoś, pamiętaj aby nigdy nie stały się samowystarczalnym poczuciem spełniania, jeśli siedzą u Ciebie w kieszeni. Pieniądze to nagroda za wykonaną pracę, to wyrażenie szacunku dla Twojej pracy przez inne osoby, to podziw przekazywany przez innych, to środek, który sprawi, że świat stanie się Twoim domem, a nie tylko nieogarniętą przestrzenią. Jeśli nie macie chęci posiadania, to znaczy, że nie zaznaliście jej braku. Nie bądźmy pruderyjni, każdy chciałby sobie coś fajnego kupić i nie patrzeć, czy starczy nam na to kasy. Ile razy przechodzimy obok czegoś, co może i nawet wzbudza naszą chęć posiadania, ale nie dostatecznie abyśmy się postarali. Tu też będzie nam przeszkadzać nasze myślenie, wyuczone myślenie “polaczka”. Przykład: w salonie jest fura naszych marzeń. Myśli, które kołatają się nam po głowie to…. nigdy nie będę miał/a takiej, musiałbym/abym oszczędzać na nią pół życia, dobrze, że takiej nie potrzebuję :P i temu podobne. A wystarczyłoby pomyśleć co mam zrobić, aby na taką zarobić i później zacząć to robić. Wbrew pozorom i przy pomocy wcześniejszych zasad nie jest to takie trudne. Ograniczają nas nasze nawyki myślowe, wyniesione z domu, wyuczone w szkole, wymuszone przez środowisko. Mając problemy, nie szukamy ich rozwiązania, raczej współczucia, a kiedy z kimś się podzielimy naszym problemem i okaże się, że on ma gorszy, to aby być lepszym spotkamy się jeszcze z gorszym problemem. Gdzie tu logika. Jeśli chcesz być lepszy to bądź, ale nie w licytacji na problemy. Słyszeliście pewnie jak nasi rodzice rozmawiają o chorobach? :) Np. to z doświadczenia i obserwacji…. Ty Ela, ale mnie boli dziś kolano, nie mogę chodzić. Krysia, a mnie dziś strasznie cała noga boli. Wiesz co Elu, od tego bólu kolana to aż mnie głowa rozbolała. Krysiu, a mi cukier skoczył. I tak od słowa do słowa i można by się zastanawiać, która z nich pierwsza padnie na jakiś zawał :) Nawyk mówienia o tym jak nam jest źle, przerodził się w rzeczywisty ból dupy i chorobę, która powinna mieć swój dzień i być opatrzona czerwoną kartką w kalendarzu. Aaaaaa no tak, zasady :) Nasze porażki, klęski i inne negatywne przypadłości losu to nie tylko nasza wina... pocieszające :) Bolące dupy, maruderzy, pesymiści, którzy ciągle nam mówią że czegoś nie możemy, tak oni po części odpowiadają za nasze stany emocjonalne, duchowe i fizyczne. Mimo wcześniej zastosowanego filtra, ich marudzenie pewnie do nas dotrze i będzie się zapisywać w naszej podświadomości. A jak sobie z tym radzić? Tu pomaga kolejna moja zasada…” ​bycie szczerym nie da Ci dużo znajomych, ale na pewno da Ci tych właściwych​” Jeśli do mądrego powiesz, że jest głupi nie obrazi się, bo każdy mądry kiedyś był głupi, jeśli do głupiego powiesz, że jest głupi od razu walnie focha. Jeśli do marudera powiesz, że go boli cały czas dupa to walnie focha i się od Ciebie odsunie, jeśli nie jest maruderem to będzie się z Tobą z tego śmiał. Jak widzisz szczerość jest dobrym sprzymierzeńcem w drodze do szczęścia, sukcesu, czy czego tam chcesz. I choć nie wszystkie zasady, które tu wymieniam są mojego autorstwa, to jak najbardziej definiują mnie jako człowieka. Każdy powinien mieć w życiu cele. Jeśli chcesz poznać człowieka w szybki sposób zapytaj o jego cele życiowe. Pijak powie Ci że to alkohol, sportowiec, że sport, matka, że jej dzieci itd. To cele rzeźbią nasz charakter, a zapał w ich realizowaniu daje szkice na naszej fizyczności. Pomyśl, jak wygląda alkoholik, który dzień w dzień pije do nieprzytomności, sportowiec, który dzień w dzień ćwiczy i matka, która dzień w dzień zajmuje się swoimi dziećmi. I tu kolejna zasada…” ​jeśli coś Cię nie przybliża do celu, to znaczy, że Cię od niego oddala​” Pijak nie będzie gadał z Tobą jeśli się z Tobą nie napije, sportowiec jeśli nie poćwiczy, a matka też nie pogada jeśli to wpłynie na negatywnej wychowanie jej dzieci. Zostaniesz potraktowany jako coś, co nie przybliża w/w osób do ich celu, a co za tym idzie wyeliminują Cię ze swojego otoczenia. Problem robi się też dość spory kiedy sami umniejszamy swoje możliwości, zdolności, nasze wewnętrzne światło, aby ktoś przez nas nie poczuł się gorszy. Robimy to dość często, nasze wewnętrzne światło czasami świeci tak jasno, że inni nie mogą tego znieść, będą się od nas odsuwać, ale paradoksem nasze światło przyciągnie też innych, tych którym będzie się ono podobać. Pamiętacie jak mówiłem o szczerości? Niekrycie się ze swoim światłem to też odmiana szczerości. Ktoś kiedyś powiedział, że…”nie ma ludzi małych, są tylko Ci, którzy boją się swojej wielkości” Zmiany w życiu są nieuniknione, więc albo zmieniamy swoje życie po swojemu, albo dopasowujemy się do zaistniałych zmian środowiskowych, wybór nie jest oczywisty ani prosty. To o czym marzymy definiuje to, gdzie jesteśmy szczęśliwi. Bo to marzenia są najbardziej neutralną i powszechną wiarą na świecie. Podkreślę tu słowo “wiara” jest fajna do momentu kiedy nie wymaga od nas czynów, wtedy oddzielamy chłopców od mężczyzn i dziewczynki od kobiet. Mówimy, że jesteśmy wierzący, np. katolik, jego obowiązkiem jest chodzenie do kościoła, a ilu tak naprawdę katolików chodzi do kościoła regularnie? z wiarą w marzenia jest podobnie, jeśli regularnie nie robimy czegoś aby marzenie spełnić to czy ono się spełni, czy pozostanie tylko marzeniem? Nie neguję takiego zachowania, jest różnica pomiędzy astronomem i astronautą, jeden z nich nigdy nie poleci w kosmos, ale to nie zmienia jego szansy na szczęście. Też i tu coś co zawsze tkwi mi w głowie…” ​jeśli nie weźmiesz życia w swoje ręce, ono weźmie cię w swoje.​” To co robisz rób na 200%, jeśli nie dasz rady i zrobisz tylko 100% to połową pracy wyrobisz normę. ​Te zasadę wprowadzam w życie w trakcie pisania tej książki, myślę, że jest cwaną zasadą i trochę ukrywa ogrom pracy jaką czasami trzeba wykonać, ale to nie zmienia faktu, że tą pracę czyni przyjemniejszą :) Wcześniej pisałem, że trzeba pracować mądrze, nie ciężko. Chciałbym to trochę sprostować, czasami trzeba zapierdalać w pocie czoła. A inni nas za to wyśmieją, podstawią nogę, rzucą kłodę, a na sam koniec pogratulują i poproszą o pożyczkę lub pracę. Tu też możnaby się odnieść do wcześniejszych zasad które po głębszej analizie i złożeniu w całość dają jakiś ogólny zarys i promyk nadziei na osiągnięcie szczęścia, sukcesu, czy czego tam chcecie :) P.S a jak już wejdzie Ci w nawyk zasada o 200% to dodajcie do niej tę :)...” ​najlepszy będę jak umrę, a dopóty żyję mogę być cały czas lepszy​… Poruszmy tu też zapobiegawczo kwestie przeznaczenia. Ono nie istnieje, bo jeśli by tak było to Bóg, Byt, siła wyższa okazałaby się małym chłopcem, a świat mrowiskiem za szkłem, gdzie czasami mały chłopak przypala lupą dupę swoim mrówkom (a może to stąd ten ból dupy u niektórych?) A tak na serio… Moim zdaniem przeznaczenie to coś dla leniwych, którzy nie potrafią brać odpowiedzialności za swoje życie. Gdzieś usłyszałem, nawet mam z tego zdjęcie profilowe na Fejsie :) “Weź życie we własne ręce. I co się wtedy stanie? Coś strasznego, nie będzie kogo obwiniać” Patrząc w przeszłość poznamy swoją przyszłość… yyy gówno prawda, jeśli przeszłość definiuje Twoja przyszłość to już jesteś stracony/a. Jaką przyszłość ma rodzący się noworodek? Kluczem do wszystkiego jest teraźniejszość, to od niej zależy co się wydarzy, jeśli popełniłeś/aś błędy w przeszłości to tego nie zmienisz, jeśli zdecydujesz je naprawić możesz to zrobić tylko w teraźniejszości i w ten sposób wpłynąć na swoja przyszłość. Znowu trochę filozofii, ale jeśli Cię to zaciekawia odsyłam Cię do myśliciela, który nazywa się Eckhart Tolle. Znajdziesz tam o wiele więcej. I tu moja zasada…​”po co patrzeć na to co było jak można zmienić to co jest​” Przeszłość jest do wyciągania wniosków i do uczenia się, czasami błędy przeszłości to sukcesy przyszłości, oczywiście jeśli odpowiednio na to spojrzysz. Wszystkie zasady które tu podaję na początku zrobią z Ciebie społecznego dziwaka, nieprzystosowanego do życia w grupie, ale nie martw się tym, to prędzej czy później mija jeśli trzymasz się szczerze wymienionych tu zasad. Jak napisał Fryderyk Nietzsche.”A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki” W wielkich uniesieniach miłosnych, tych fizycznych i tych duchowych miałem zasadę…”​ja mogę wiele, Ty możesz wiele, razem możemy wszystko​” Dlatego napisałem, że miałem gdyż ona przechodzi z wiekiem i doświadczeniem. Oczywiście mówię tu o związkach. Kroczymy przez życie sami lub z kimś… yyy nieprawda, zawsze kroczymy sami, czasami mamy szczęście i ktoś ma podobny cel, marzenie jak my i możemy sobie pomóc nawzajem. Nigdy nikt nie będzie myślał tak samo jak ty, też do końca cele nie będą takie same, a po każdym rozczarowaniu daną osobą, nigdy nic nie jest takie same. Nie traktuj drugiej osoby jak siebie samego byś traktował, nie karz się nigdy swojemu partnerowi/partnerce domyślać, jeśli to zrobisz wiedz, że domyśli się źle. Miłość, związki dziwne to rzeczy, które dodają Ci skrzydeł, ale czasami chyba tylko po to abyśmy mogli jednym z nich podetrzeć boląca dupę. Tak czy siak są potrzebne, po co ? a żeby nie było zbyt łatwo i nudno. Tak popełniamy wiele błędów w partnerstwie, ale nie o to chodzi ile ich popełnimy lecz o to, ile jesteśmy w stanie wybaczyć. Czym ustawić miernik wybaczania? hmm chyba ilością wkurwienia… myślę, że nie warto denerwować się przez 6 dni w tygodniu by w jeden się godzić i powielać to tydzień w tydzień. No chyba, że jesteś z daną osobą dla tego jednego dnia godzenia się, ale tu radzę Ci przypomnij sobie tekst o młotku i waleniu się nim w głowę. Wbrew temu co piszę jestem zwolennikiem idealnej miłości, może jej nie ma, może jest ja wolę wierzyć, bo wiara pozwala ruszyć do przodu i choć nie raz dostanę przez nią kopa, to powiem ok to kopniak, jest dobry, bo też jakoś pchnął mnie do przodu. Czasami myślę, że miłość to zbędny problem, ale to się nie godzi z moim rozsądkiem, bo nie pragnę bardziej innego problemu niż ten. Jako zasadę z której nie zrezygnowałem polecę taką… “​nie karz nikomu się domyślać, jeśli to zrobisz domyśli się źle​” Dwie osoby idą przez życie, w pewnym momencie ich drogi się przecinają i łączą, a jak już postanowicie iść wspólną drogą to lepiej nie podstawiajcie sobie nóg, bo jeden się przewróci, a drugi i tak z założenia będzie pomagał stanąć na nogi. Nie sra się we własne gniazdo. Nowy związek to zmiana, zmiana jakich dużo w naszym życiu, to jedna z tych zmian, które nie są przez nas traktowane jako zmiany, lecz normalna kolejność rzeczy, a to błąd, ze zmiany możemy się cieszyć, a normalność przechodzi do porządku dziennego, a co za tym idzie i w dużym rozpędzie przestanie nam na tym zależeć. Podobno nasza dusza dzieli się na dwie, które przez całe życie się szukają, a gdy już się znajdą jest wielkie szczęście. Hmmm no fajne, może nawet i prawdziwe, ale związek tak jak i pojedynczy człowiek w swojej naturze ma ciągły rozwój. Świadomość bycia w związku, zrozumienie, akceptacja, odpowiedzialność to tylko kilka wyrazów opisujących masę pracy i radości. Może po prostu doceniajmy ludzi i dziękujmy im za to, że poświęcają swój cenny czas na rzecz wspólnie spędzanego czasu. LOVE AND PEACE :)
Mam sporo zasad, ale powiem wam najważniejszą z nich.”​Reguły to wskazówki dla głupków, którzy nie potrafią myśle​ć” Usłyszałem ją w serialu Dr. House, to jedyny, który obejrzałem w całości. Nieważne ile przeczytasz zasad, ilu regułom się podporządkujesz, jeśli nie staną się one twoje, jeśli nie zrozumiesz o co tak naprawdę ci chodzi w życiu, to one i tak nic nie zmienią. One są po to aby trzymać cię na wodzie, kiedy zaczynasz tonąć, ale uwierz mi lepiej jest nauczyć się pływać,niż korzystać z kół ratunkowych, gdyż one nie zawsze są pod ręką. :) Wszystko fajnie,ładne teksty tylko po co? Niestety tu odpowiem może niezbyt miło, ale jeśli przychodzą Ci takie myśli, to może potraktuj je jako objawy bolącej dupy. Mam nadzieję, że zaciekawił Cię ten surowy fragment mojej powstającej książki. Jeśli tak zapraszam Cię do obserwowania mnie na FB i podzielenia się opinią. Tymczasem pozdrawiam Cię i choć Cię nie znam, życzę jak najlepiej. Gabriel Daniel Brzozowski 

Podobne dokumenty