Materiał do pobrania

Transkrypt

Materiał do pobrania
Czerwone maki
Oliwia Jędrasiak
W Reńskiej Wsi, w lasku obok drogi krzyżowej, znajduje się niewielkie
jezioro z małą wysepką, na której wiosną zakwitają czerwone maki. Z jeziorem
tym związana jest pewna historia.
Był sobie raz pewien dziedzic, posiadacz wielu ziem. Zgorzkniały wdowiec z pogardą
traktował swoich poddanych. Podczas, gdy oni ciężko pracowali na jego zachcianki, on rozkoszował się życiem pełnym bogactw i dostatku. Uwielbiał się bawić, dlatego też często
uczestniczył w balach i przyjęciach, które nierzadko sam organizował w swoim pięknym
zamku. Zjeżdżały się wtedy tłumy ludzi, niektórzy ciekawi wnętrza tej wspaniałej budowli,
inni, pragnący pobawić się i spędzić czas w towarzystwie charyzmatycznego, choć często
niekulturalnego i bezpośredniego jegomościa.
Miał on córkę, która bardzo się od niego różniła. Była to inteligenta i bardzo religijna
dziewczyna. W przeciwieństwie do swojego ojca wolała ciszę i spokój. Dnie spędzała czytając książki, pisząc wiersze lub rozmyślając. Była zawsze życzliwa i pomocna.
Jej ojcu nie podobało się to. Dziewczyna bowiem nie uczestniczyła w żadnym
z przyjęć, nie okazywała również chęci uczestnictwa w innych spotkaniach towarzyskich.
Ojciec myślał, że z czasem zmieni się jej nastawienie. Bardzo się mylił.
Mijały miesiące, dziewczyna doroślała i stawała się coraz piękniejsza. Dużo czasu
spędzała wśród książek i na długich spacerach, w trakcie których robiła bukiety z polnych
kwiatów. Uwielbiała czerwone maki. Nic nie wskazywało jednak na to, że zacznie uczęszczać
na częste bale urządzane przez swojego ojca. Takie zachowanie zaczęło wzbudzać jego niepokój, a ludzie dziwili się, dlaczego córka dziedzica nie uczestniczy w organizowanych przez
niego przyjęciach.
Ojciec coraz częściej zastanawiał się, co może zrobić, by jego córka zaczęła udzielać
się towarzysko. Nie chciał jej jednak do niczego zmuszać. Pomimo wielu wad kochał ją najbardziej na świecie i bolało go serce, gdy myślał, że mógłby ją do czegoś nakłonić siłą.
W końcu wpadł na pomysł. Postanowił wydać ją za mąż. Pomyślał, że może zamążpójście
odmieni jego córkę. Mimo że dziewczyna nie okazywała zainteresowania żadnym z poznanych młodzieńców, ojciec zaczął natychmiast wcielać swój plan w życie. Ogłosił bal, na który
zaprosił wszystkich paniczów z dobrych domów.
Następnego dnia o zmierzchu zaczęły zjeżdżać do zamku powozy i karety. Sala balowa była pełna gości, wszyscy jedli, pili i bawili się szampańsko. Dziewczyna jednak nie
uczestniczyła w zabawie. Po balu ojciec wezwał ją do siebie i oznajmił, że martwi się o nią.
2
Ta troska nie była bezpodstawna. Jej rówieśniczki znalazły już mężów, niektóre były
matkami. Dziewczyna, chcąc nie chcąc, musiała w końcu wyznać ojcu prawdę. Nadszedł odpowiedni moment. Ze strachem w oczach oznajmiła mu, że za kilka miesięcy wyjeżdża do
zakonu, by służyć Bogu. Powiedziała, żeby nie martwił się o nią, ponieważ to bardzo rozsądna decyzja, której jest pewna. On jednak jej nie słuchał. Postanowił zrobić wszystko, by córka
została z nim. Zaczął zapraszać bardzo przystojnych młodzieńców z dobrych rodzin pod różnymi pretekstami. Żadnemu jednak nie udało się zdobyć serca młodej damy.
Termin wyjazdu dziewczyny zbliżał się nieubłaganie. Coraz częściej można było zobaczyć ją w kościółku, zatopioną w modlitwie. Dziewczyna modliła się o szczęście i zdrowie
dla ojca, lecz także o to, by okazał jej zrozumienie.
Pewnego wieczora w zamku znów rozbrzmiała muzyka. Do zamku zjechało tyle karet
i wozów, ile zamek jeszcze nie widział. Ojciec zorganizował bal, zapewne chcąc zapomnieć
o zbliżającym się wyjeździe córki do klasztoru.
Dziewczyna ten wieczór znów spędzała w kościele. Była rozczarowania zachowaniem
ojca – dla niego liczyła się tylko zabawa. Chcąc o tym nie myśleć, zaczęła modlić się żarliwie. Pogrążona w modlitwie nagle usłyszała huk, a po nim długo trwający grzmot. Wystraszona wyszła z kościoła. Rozejrzała się i zauważyła wielką chmurę pyłu nad lasem. Pobiegła
tam od razu.
Wybiegła z cienia lasu i oczom nie mogła uwierzyć, patrząc na miejsce, w którym
powinien stać zamek jej ojca. Przed nią znajdowało się teraz wielkie jezioro. Nie wiedziała,
co myśleć. Gdzie jest zamek? Gdzie jej ojciec? Co się stało ze wszystkimi ludźmi? Ogarnęła
ją panika. Jej ojciec musiał przecież gdzieś tam być!
Podciągnęła suknię rękami i zaczęła brodzić w zimnej, szarej od pyłu wodzie. Czuła
miękki grunt, w który zapadały się jej stopy. Dziewczyna jednak nie przelękła się i powoli
zaczęła coraz bardziej posuwać się w głąb jeziora. Nagle coś złapało ją za nogę. Czyjaś ręka.
Zaczęła krzyczeć, gdy do jednej ręki dołączyły kolejne. Nic nie mogła zrobić. Ręce powoli,
lecz z wielką siłą wciągały ją w głąb jeziora. Dziewczyna wydała z siebie ostatnie tchnienie,
gdy powierzchnia wody zamknęła się nad jej głową.
Do tej pory nie odkryto, z jakiej przyczyny to zdarzenie miało miejsce.
Wiadomo tylko, że na wysepce pośrodku dużo mniejszego dziś jeziora, co roku
wiosną kwitną krwistoczerwone maki.
3
CZERWONE MAKI
Oliwia Jędrasiak
II klasa gimnazjum
Zespół Szkół w Prusinowicach
ul. Szkolna 9 48-314 Pakosławice
Publiczne Gimnazjum w Pakosławicach
nauczyciel – mgr Anna Leksowska
4