W drodze ku sobie
Transkrypt
W drodze ku sobie
Table Of Contents Cover Prologue Dziennik cudów. Wstęp, czyli jak to wszystko się zaczęło Kilka słów na początek Początek drogi Kierunki transformacji Nie zawsze z górki Nad morzem. Przygoda z integracją żywiołów. Czas wielkiej próby Okruchy codzienności Zabawy z ego Zbierając małe cuda W drodze ku sobie Wiatr zmian Poranne inspiracje Pole inspiruje Gdy zamykam oczy Kamienie milowe 1 Kwantowe hokus pokus, czyli zabawy z "dwupunktem" Serce przemawia wierszem Pytanie otwiera możliwości Rozstajnego drogi Epilogue 2 Dziennik cudów. Moja droga kwantowej transformacji, czyli wolność w matrixie 3 Wstęp, czyli jak to wszystko się zaczęło Środa 19 marca. Za oknem śnieg. Wiosna nie nadejdzie tego roku - pomyślałem. Leżę w łóżku. Przesilenie zimowo wiosenne tradycyjnie odchorowuję grypą. To już taki żwyczaj od czasu, gdy mieszkam w Norwegii. Jednak nie jest to dla mnie żaden powód do smutku. Szczerze mówiąc lubię ten moment, gdy po długiej ciemnej zimie mogę bez wyrzutów sumienia poleniuchować w łóżku. To dla mnie czas intensywny. Dużo czytam w tym czasie, zgłębiam metody, techniki "pracy nad sobą". Sprawie mi to naprawdę dużo radości. Cofam się pamięcią wstecz do czasu gdy skończyłem 16 lat. Był czerwiec. Do domu "przywędrowała książka Marka Fishera "sekret milionera". Krótka opowieść, absolutnie magiczna dla mnie. Skradła mi serce na zawsze. Wtedy właśnie poczułem gdzieś w sobie, że "życie to coś więcej" niż teraz doświadczam. Życie to wielka przygoda, która czeka na tych, którzy mają odwagę pójść za jej głosem. Od tego czasu minęło 22 lata. Różne były koleje mojego losu. Nie to jest tematem. Krótko mówiąc owego zimowo-wiosennego dnia leżalęm w łóżku przeszukując internet w temacie Transerfingu rzeczywistości. Nie będę się rozpisywał co to takiego. Powiem krótko, źe to metoda "kształtowania rzeczywistości" opisana w książkach Vladima Zelanda. Gorąco polecam swoją drogą, bo to lektura, która wspaniałe otwiera oczy na prawa rządzące otaczającym nas światem. W trakcie moich poszukiwań "przypadkiem" natrafiłem na wywiad na YT przedstawiający nowatorkską metodę zwaną "dwupunktem" Z filmiku wynikało, że może ona posłużyć w "modelowaniu" rzeczywistości. A więc temat pokrewny z techniką transerfingu. Powiem prawdę, że temat, perspektywy i możliwości wynukające z używania dwupunktu rozpaliły mój entuzjazm. Oczami wyobraźni widziałem jak transformuję własne życie do wymarzonego obrazu. Ziarenko padło na podatny grunt. Rozpocząłem dogłębne przeszukiwanie internetu, chłonąc każdą informację opisującą interesujące mnie zagadnienie. Szybko odnalazłem literaturę oraz kilka filmików instruktażowych, pokazujących jak owy "dwupunkt" wykonać. Ku memu miłemu zaskoczeniu okazało się, że moje samodzielne próby wykonania "dwupunktu" wydają się skuteczne, dając mi pierwsze małe rezultaty. Tematem na którym próbowałem to wygaszanie trudnych emocji, próby "programowania podświadomości nowymi - zdrowszymi programami. W internecie natknąłem się rownież na informację, że organizowane są warsztaty "metody dwupunktowej" zainteresował mnie termin wakacyjny - 6 dniowy wyjazd do Szczyrku. Ucieszyłem się, bo postanowiłem, że wyjedziemyntam razem z Asią - moją żoną. Będzie to taki wspólny wyjazd. Nie wykluczałem, że być możę ją również temat zainteresuje i być może będzie miała ochotę skorzystać z tych warsztatów. Krótko mówiąc już w marcu "zabukowałem" wyjazd na warsztaty do Szczyrku. Czas dzielący mnie do wyjazdu postanowiłem poświęcić na zgłębianie samodzielne tematu dwupunktu i gromadzenie własnych doświadczeń. W tym czasie "dwupunktowalem" intensywnie. Zapisałem się również na forum, by móć czerpać z doświadczeń sporej juz na ten czas grupy "użytkowników dwupunktu". Forum w tym czasie rozwijało się dopiero. Była tam grupa ludzi, którzy znali się z warszatów, wymieniali poglądy. Na ten moment nie wszedłem "w forum za głęboko". Dlatego też samodzielnie zgłębiając temat, bez możliwości zadania pytań, wymiany poglądów - intensywność mojej pracy z "dwupunktem" malała. Nadszedł jednak czas wyjazdu na warsztaty. Temat dwupunktu powrócił z podwójną siłą. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że będzie to dla mnie czas magiczny, który zmieni na zawsze moje postrzeganie i doświadczanie życia. Nadszedł ostatni dzień czerwca. Warsztaty w Szczyrku rozpoczęły się. Po powrocie do domu "narodził się" DZIENNIK CUDÓW " mini blog na forum dwupunktu na którym notowałem moje doswiadczenia z zabawy z dwupunktem. Co to metoda 4 dwupunktowa. Słów kilka na temat samej metody. Myślę, źe to ważne by opisać krótko i prosto jej założenia. Dzięki temu sam dziennik cudów stanie się bardziej zrozumiały i przejrzysty. Nie będzie to naukowa rozprawa. Szczerze powiem, że sam dwupunkt, czy też inne techniki kwantowe wymykały mi się z rozumowego ich pojmowania. Niby wiedziałem co i jak, ale wytłumaczyć to komuś nie za bardzo potrafiłem. Bardziej to czułem i doświadczałem niż ogarniałem rozumem. Sama metoda dwupunktowa z informacji, które odnalazłem w internecie została stworzona w Niemczech i propagowana w Polsce przez Frauke Kaluzynski. Była to wówczas synteza metod dwóch Amerykanów, ktorzy stworzyli dość podobne "techniki kwantowe". Byli to Frank Kinslow, który opracował metodę synchronizacji kwantowej i Richard Bartlett twórca "metody matrycy energetycznej" Obie te metody dość do siebie podobne pozwalały "podłączyć się" do tzw "żródla świadomości" i pobrać z niego informację, która nijako programowała naszą rzeczywistość na nowo uwalniając nas w ten sposób z ograniczających nas wzorców i programów na wszystkich poziomach, czego częstym efektem było fizyczne, emocjonalne uzdrowienie, rozwiązania aktualnych problemów życiowych. Metoda, sama w sobie, nie jest nowa. Swoimi korzeniami sięga tradycji hawajskich. Jednak dopiero teraz nadszedł czas, w którym jesteśmy gotowi na poszerzanie wiedzy o coraz to doskonalsze narzędzia i techniki do pracy z podświadomością. Metoda dwupunktowa jest bardzo łatwa i każdy może się jej nauczyć. Jest najprostszą techniką do codziennego stosowania. Wystarczy uświadomić sobie, że wszystko jest energią i informacją, poczuć przestrzeń serca i przy pomocy połączenia dwóch punktów, wytworzyć załamanie fali, dzięki której nastąpi zmiana i zaczniemy kreować swoje wymarzone życie. Jak wykonać Dwupunkt na sobie? Oto krótka instrukcja: 1) Weź trzy głębokie oddechy. Przy pierwszym poczuj swoje ciało, przy drugim serce, a przy trzecim świadomość. Wejdź w przestrzeń serca i poczuj, że wszystko, co ciebie otacza, jest energią i zawiera w sobie nieskończenie wiele informacji. 2) Pomyśl o temacie, z którym chcesz pracować i „poczuj go“ w lewej dłoni. To będzie twój pierwszy punkt. 3) Teraz skoncentruj się na prawej dłoni, poczuj ją - tutaj będzie twój drugi punkt – i wypowiedz intencję . Twoją intencją może być: * TRANSFORMACJA BLOKAD, * INTEGRACJA POTRZEBNYCH ZASOBÓW * WYGASZANIE NADMIERNYCH EMOCJI 5) Będąc w przestrzeni serca, odczuj obie dłonie jednocześnie, rozpraszając wzrok pomiędzy dwoma punktami (dłońmi) i zbliżając prawą dłoń do swojego ciała, poczuj jak załamuje się fala. 6) Teraz najważniejsze – okaż wdzięczność, uciesz się, że dokonała się zmiana i odpuść. Dwupunkt działa zawsze! U niektórych zmiany mogą być natychmiastowe, u innych wymagać będą czasu. Dlaczego? Ponieważ Pole Matrycy dokładnie wie, w którym momencie swojego życia jesteśmy i na jakie zmiany jesteśmy gotowi w danej chwili. Bardzo ważne jest, aby nie przywiązywać się do konkretnego rozwiązania, ponieważ tworzymy wtedy ograniczenia dla działania Pola. Nie dostrzegamy pojawiających się okazji, mając „klapki“ na oczach, ukierunkowane na jedno rozwiązanie. Brak oczekiwań pozwala Polu Matrycy na korzystanie z nieskończenie wielu możliwości w realizacji/spełnieniu tematu. I to wszystko, koniec i za razem początek. Początek wielkiej przygody życia jeśli sobie na to pozwolimy. Tak było ze mną. 5 Kilka słów na początek To chyba najdziwniejsza książka z jaką mogliście się spotkać o tej pory. Nie jest to proza. To jest dziennik wyprawy. Dokąd? Do samego siebie. To oczywiście jedynie krótki wycinek, bo moja droga zaczęła się o wiele wcześniej. Mogę jednak z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jest to wycinek najciekawszy. Nigdy bowiem wcześniej, nie zadziało się w moim życiu tak wiele zmian, w tak krótkim czasie. Język tej opowieści jest potoczny, codzienny. Być może kogoś to zrazi. Mam dla siebie drobne wytłumaczenie. Całość treści pochodzi z interentowego forum na którym to przez okres ośmiu miesięcy prowadziłem mini blog. Stąd też mój „forumowy” styl pisania. Były to zapiski spontaniczne, pełne emocji. Pisane regularnie, codziennie minimum jeden wpis. Bywało ich często więcej. Ideą przyświecającą temu projektowi było stworzenie dziennika drogi. Dla mnie, jako pamiątka z wyprawy, zapis pokazujący „gdzie wtedy byłem”. Dla innych jako miałem nadzieję inspiracja do własnej podróży ku sobie. Wszystkie wydarzenia tamtego okresu starałem się skrupulatnie odnotować. Zgodnie z ideą dyskusyjnego forum moje wpisy były komentowane przez innych uczestników. W naturalny sposób chwilami tworzył się dialog. W związku z obiętością tego mini bloga – ponad 120 stron na forum, zdecydowałem się ograniczyć treść do wyłącznie moich własnych wpisów. Mając na uwadze również szacunek dla prywatności innych uczestników, którzy zdecydowali się podzielić swoimi odczuciami, emocjami. Jest dla mnie niemożliwe samodzielnie ocenić jakie treści ich wypowiedzi mógłbym umieścić w tej książce. Dlatego zdecydowałem się zamieścić wyłącznie moje własne wypowiedzi. Skąd pomysł na taką dziwną ksiażkę. Przyszedł nagle, spontanicznie, jak wszystko w ostatnim czasie. Poprostu myśl, przekaz: „zrób z twojego bloga książkę” Może to brzmi górnolotnie jednak tak właśnie było. Zastanwiłem się nad tym. Wielokrotnie docierały do mnie sygnały od ludzi, kórzy czytali mojego mini bloga, że ma on dla nich wartość. Znajdują w nim inspirację do własnej podróży ku sobie. Znajdują również wskazówki , drogowskazy, które pomagają im odnaleźć drogę. Pierwotnie pomysł by z forumowego bloga stworzyć ksiażkę kilkukrotnie sygnalizowali mi czytelnicy. Moja odpowiedź w tamtym czasie była: „hmm, może kiedyś”. Nie zastanawiałem się dłużej nad tym. Ocenę, czy pomysł był trafny pozostawiam Wam, którzy zdecydujecie się przeczytać tę książkę. W moim odczucie cała zawrtość jest to przekaz płynący z serca. Tak to czułem, gdy prowadziłem mini bloga. Tak to czuję nadal dziś, gdy całość zdecydowałem się zredagować na potrzeby publikacji. Jest prawdzwy, a co za tym idzie, jest również niedoskonały. Jest poprostu obrazem moich doświadczeń, przemyśleń, emocji na tamten moment. Tak wtedy widziałem, myślałem i czułem. Wiele się od tamtej pory zmieniło w moim życiu, we mnie samym. Czuję jednak szacunek dla tego fragmentu mojej drogi i ciesze się, z tego dziennika, którego czytanie dzisiaj jest dla mnie źródłem wielu miłych emocji i wspomnień 6 Początek drogi Dziennik cudów. Droga kwantowej transformacji osobowości Zdecydowałem się na prowadzenie dzienniczka, który krok po kroku dokumentować będzie proces transformacji. Chcę, aby to była taka mała księga cudów. Myśle, że pomoże mi rozwijać uważność każdego dnia. Może kogoś zaciekawi, może zainspiruje do podzielenia sie swoimi przeżyciami. Czas pokaże. Zaczynam więc. Poniedziałek 07.07 Dwie siódemki koło siebie to już dobra magia na sam początek drogi. Wysiadamy wraz z żoną z pociągu po całonocnej podróży. Jest godz 5 rano. Mijam ludzi w drodze do pracy... Przychodzi odczucie, jedno z wielu tego dnia, że coś się zmieniło. Tak jak bym już nie do końca pasował do tej bajki. Przychodzi zastanowienie. Godzinę pózniej zbieram swoje zabawki biegacza i wyruszam jak codzień na poranny bieg. Nic lepiej nie nastraja pozytywnie na nowy dzień (moim zdaniem). Słońce już wysoko, zapowiada sie gorący i parny poranek. Puszczam muzyczkę i tu pierwsza osobliwość. Playlista odgrywa sie losowo. Nie wybieram świadomie tej funkcji. Wolę znaną kolejność. Ale jest jak jest. Myśle sobie ciekawe co mi to powie. No i zaczyna się. Jako pierwszy utwór "while my guitar gently weeps". Czuje ciarki na plecach i po chwili wiem, ze będzie to mój hymn "dwupunktu". Uważnie przyglądam sie światu wokół, by niczego nie przegapić, bez napięcia, ale z otwartym sercem i ciekawością dziecka. Czuje wyraźnie, że wszystko wokół jest na swoim miejscu, ale jakieś inne, nowe. Dalej ipod serwuje mi stairways to heaven. Its make me wonder rozbrzmiewała mi w głowie, dreszcze sięgają już czubka głowy. Następny utwór " losowy" wind of change scorpionsów. No comment W drodze postanawiam wstąpić do moich rodziców, przywitać sie po powrocie. U mamy na stoliku nocnym leży "metoda dwupunktowa dla każdego". Mama mówi mi, że zainteresował ją temat warsztatów na które się wybierałem, więc znalazła książkę w internecie i kupiła. Przeczytała część, ale mówi, ze nie wiele z tego rozumie. Krótko opowiadam jej moje wrażenia z warsztatów. Trudno ubrać w słowa takie doświadczenia, ale ona sie uśmiecha. Widzi, że jestem szczęśliwy. Biegnę dalej niesiony pozytywną energią. W domu przeglądam skrypty z kursu, zaglądam na forum. Mijają godziny. Czuję niezmiennie tę samą spójność, radość i głęboki spokój. Co przyniesie nowy dzień ? Wiem jedno, że pragnę to przyjąć z otwartym sercem Tak rozpoczęła się moja przygoda z DZIENNIKIEM CUDÓW. Tak wyraźnie pamiętam moment. Decyzja zapadła. Gotowość, determinacja i motywacja do zmiany stanęły ramię w ramię. Moment mocy. Magiczna chwila, gdy impuls tworzy nowy wzór energii, który zasilasz prosto z serca. Wszystko jest wtedy możliwe. Największe wspaniałości tego świata miały początek w tym samym miejscu. W takiej właśnie chwili. Dziennik cudów stał się mini-blogiem na rozwijającym się forum dwupunktu. Pisałem go spontanicznie, często pod wpływem zdarzeń, które rozgrywały się wokół mnie. To był mój notatnik. Zapisywałem wszystko, by zachować energię tamtego czasu. Już wczesniej zauważyłem, że z jakiegoś powodu nie jestem w stanie zapamiętać wydarzeń ostatnich dni. Spisywanie było sposobem na udokumentowanie, by móc później wrócić. Spojrzeć z perspektywy czasu. Wpisy miały różną formę. Były sprawozdaniami, przemyśleniami, a czasami fragmentami inspirujących książek, czy filmów. Wszytko to co było wtedy dla mnie ważne. ...Zacznę niechronologiczmie cofając sie wstecz. Niedziela, poranek, dzień powrotu z warsztatów. Poranek tradycyjnie rozpoczęty biegiem. Po powrocie Asia bierze prysznic, ja chwytam za książkę. Otwieram na "przypadkowej stronie" i znajduje następującą 7 informację "... Z poziomu serca możesz dostrzec pewien obszar, który należy do wewnętrznej istoty. Nie możesz tego uczynić z poziomu głowy..." I dalej ..."całe społeczeństwo jest zdominowane przez głowę, ponieważ głowa umie zarabiać pieniądze. ...głowa jest zasilana przez system edukacji i cała energia człowieka jest kierowana do głowy, a omija serce. ...serce jest najważniejsze ponieważ stanowi bramę do twej istoty, do wiecznego źrodła życia.... Podążaj więc z głowy do serca, a potem podejmij trochę większe ryzyko i przesuń sie z serca do istoty. To prawdziwa podstawa twojego życia." Osho, zdrowie emocjonalne Przekaz dosłowny i czysty. Komentarz zbędny. Po śniadaniu przyszedł czas pożegnań. Nie czułem jednak tradycyjnej pustki, czy tez smutku. Czułem, ze kontakt, który podczas warsztatów nawiązałem być może kończy się na planie fizycznym, lecz duchowa więź będzie obecna nadal. Ona jest trwalsza, pełniejsza, zawsze dostępna. Więc jest radość. Pożegnawszy się postanowiliśmy pójść z Asią na ostatni spacer po Szczyrku. Wstapilismy na mały deser. A poźniej, oczywiście przypadkiem wstąpilismy do małej pracowni rzeźbiarskiej. Tam czekały na nas śliczne anioły. Postanowiliśmy wziąć 2 dla naszych rodziców i po jednym dla siebie. Ja dostałem anioła miłości. To był mój drugi dyplomami ukonczenia watsztatów. Tak więc z watsztatów wrócilem z dwoma dyplomami. Lewo I prawo półkulowym. ...Trzy aniołki to wielkie cuda pobytu w Szczyrku na moich pierwszych warsztatach dwupunktu. Są dla mnie symbolem przemiany. Otwierania serca. Dla siebie, dla bliskich, dla świata. Po wielu latach szczelnego zamknięcia przyszedł cud. Moment, w którym dałem sobie prawo oworzyć się na świat. Zaryzykować jeszcze ten raz. Patrząc z perspekywy czasu to była najwspanialsza rzecz jaka sie wtedy zdarzyła. Dwa małe porcelanowe aniołki Asia znalazła w małej galeri w Szczyrku. Kupiła mi je w prezencie. Własnie te dwa czekały tam, by trafić do mnie. Trzeciego, rzeźbionego wybrałem sam w dniu wyjazdu do domu. Był to czas magiczny. Biegałem w tym czasie systematycznie, często dwa razy dziennie. W tych momentach komunikowalem się z polem. Biegnąc wypatrywałem znaków i przyznam, że było ich sporo. Przemawiało do mnie wszystko. Piosenki, książki, kształty chmur, mijani po drodze ludzie, przyroda. To był wtedy zupełnie nowy świat. Wszystko tętniło życiem, energią - informacją. Pisanie bloga pochłaniało mnie bez reszty. Pisałem, czytałem, komentowałem. To był mój drugi świat. Wszystkie przeżycia i emocje znalazły nareszcie ujście. Mogłem podzielić się wszystkim. ...Wczesna pobudka, by zdążyć pobiegać przed upałem. Znowu pozwalam by ipod losowo dobrał utwory. Przewodnim tematem piosenek dzisiaj była miłość. Przyszło mi do głowy, że wszystkie te utwory pisane z tęsknoty za miłością niekoniecznie muszą oznaczać tęsknotę za drugą osobą. Zdaje mi się, że to tęsknota za jednią z sobą. Wszak człowiek odczuwających głęboką miłość do siebie, nie tęskni, ponieważ odczuwa pełnię. Tak po prostu, bez specjalnego powodu. Jak w piosence Steve Wondera dzwonię jedynie, żeby ci powiedzieć, ze cię kocham. A więc dwupunkt "bezwarunkowa miłość i akceptacja siebie". Zrobiłem dzisiaj. Czuję, że jest fajnie. W trakcie biegu obserwowałem innego biegacza, który jakby zmagał się z ruchem. Przyszło mi do głowy, że z każdą rzeczą , którą wykonujemy albo się zmagamy-walczymy albo wykonujemy płynnie z gracją-tańczymy. Ja wybieram taniec, lekkość przepływu, naturalność. Przydać się może wgląd i świadomość. zrobię dwupunkt na naturalną , optymalną lekkość procesu do wypróbowania. W domu po powrocie zrobiłem speed rakietę. Upał w ciagu dnia był nie do zniesienia i na dodatek parno. Okazało sie, że Asia ma jakieś sprawy na mieście i czeka nas spacer. W tej temperaturze oznacza to raczej nieprzyjemne odczucie przyklejającej się do ciała odzieży. Postanowiłem coś z tym zrobić. Dwupunkt na temperaturę 20 stopni i orzeżwiajacy wietrzyk. Po niedługim czasie nadeszły chmury i spadł deszcz. 8 Temperatura spadła z 36 do 22 stopni, wiał przyjemny wiaterek. Idealne warunki na spacerek . Jak widać nie udało mi się obniżyć do zaplanowanego 20. Cóż, trudno. Po powrocie z miasta okazało się, że lodówka u Asi rodziców, gdzie mieszkamy podczas wakacji zepsuła się. Podjęli już decyzję, że pojadą jutro kupić nową. Pomyślałem "zobaczymy jak dwupunkt działa na sprzęt AGD". Czmychnąłem do łazienki i czaruję. Po chwili wracam i mówię, żeby Teść poruszał lodówką. Trochę się wzbraniał, ale marudziłem,więc dla świętego pokoju. coś tam pogrzebał i nagle... Lodówka zaczęła działać. Asia patrzy z niedowierzaniem i mówi, że chyba w przyszłym roku w wakacje tez na warsztaty jedzie. Fajnie. ...W czasie biegu dzisiaj moja uwaga powędrowała do samotnego kwiatka maku na dużym trawniku. Pięknie wyglądał samotnie na zielonej przestrzeni. Rzucał się w oczy, wyróżniał z jednolitego tła i to czyniło go wyjątkowym. Przyszło mi do głowy, że częściej wybieramy wmieszanie w szary tłum, niż kolorowość i indywidualność. Dlatego życzę sobie i wam byśmy od dziś już zawsze byli jak ten kwiatek maku, piękny w swej inności. ...Mój dziennik ma już tydzień. Z okazji tego malutkiego jubileuszu małe podsumowanko. Po pierwsze PISANIE BARDZO POMAGA UTRZYMAĆ UWAŻNOŚĆ, WGLĄD I OBSERWACJĘ PROCESU. Coś mi mówi, że bez tego bardzo łatwo odłączyć się i pomalutku wrócić na stare koleiny. Na ten moment pisanie jest częścią mojego codziennego rytuału. Po drugie utworzył sie kanał komunikacyjny z polem. Przekazy najcześciej pojawiają się podczas porannych biegów. Dużo wspaniałej inspiracji w postaci obrazów, muzyczki. Wszystko to pozytywnie nastraja na nowy dzień. Po trzecie dwupunkt jest stałą częścią mojego planu dnia ze "speed rakietą" w roli głównej oraz innymi technikami transformacji oraz całym mnóstwem spontanicznych technik wykonywanych zgodnie z potrzebą chwili. Tyle z podsumowania. Pozdrawiam kolorowo kwantowo ...Dzisiaj w trakcie biegu moja uwaga powędrowała wysoko ku niebu. Raz po raz przelatywały samoloty. Przyszło mi do głowy, że coraz więcej z was kochani kwantowcy szybuje wysoko ku swej wolności. Pózniej uwaga skierowała się na ślimaki, które wybrały się na karkołomną wyprawę na drugą stronę chodnika. No i cyfra 20 dwukrotnie pojawiała się. Pracowałem dziś też z Asią bo u niej teź obrodziły objawy przeziębienia wszelakie. ...Przed chwilką wchodząc do pokoju moja uwaga zatrzymała się na figurkę żółwia. Przyszło do mnie, że jako ludzie często też nosimy skorupę, pancerz ochronny. Będąc dziećmi uczymy się, że bez pancerza czekają nas bolesne razy. Z czasem dorastamy, a pancerz się rozrasta. Chowamy się w nim z lęku przed zranieniem, czy z bólu samotności, odrzucenia. Z czasem pancerz zaczynamy nazywać światem, bo tak intensywnie się z nim identyfikujemy. Jednak świat to nie pancerz. Dlatego czas porzucić skorupy. Mamy wspaniałe narzędzie, które nam w tym pomoże. A więc kochani wszyscy razem wychodzimy ze skorupy na słoneczko. Łapiemy jego ciepłe promyki, cieszymy się wiaterkiem. Świat jest piękny i czeka na nas. Inne żółwiki z czasem do nas dołączą (albo i nie) Czas rozwinąć skrzydła. ...Pole cały czas do nas przemawia. Jedyne co trzeba zrobić to słuchać. Rzeczy, które widzimy od dawna nagle postrzegany inaczej, nabierają wymowy i sensu. Pole przemawia do nas całe życie. Chciejmy słuchać. Uczmy się korzystać z tej mądrości. Informacje z pola wskazują nam drogę do siebie, do miłości. A gdzie jest miłość, jest pełnia. Moja uwaga ostatnio intensywnie kieruje się ku samolotom . Tam wysoko u góry świeci zawsze słońce, księżyc i gwiazdy. Tam wysoko czuję wolność. Z wysokości problemy wydają się malutkie i nieistotne. Dwupunt jest dla mnie takim samolotem, ktory zabiera mnie ku nowej fascynującej 9 przygodzie. Wiem, że tez to lubicie i szybujecie wysoko. Latajmy. ...Wziąłem sobie relaksującą kąpiel. Coś z wodą jest na rzeczy, bo tym razem miałem piękną "halucynację czaszkową" Zobaczyłem drugiego siebie, który przyszedł do mnie. Powiedziałem, że go akceptuje bezwarunkowo. Uśmiechnął się i zniknął we mnie. Po nim przyszla kobieta. Przytulilismy się, powiedziałem, ze ją przyjmuję , a ona również znikęla we mnie. Poczułem spokój i pełnię. Wygląda na to, że transformacja i integracja moich pierwiastków męskich i żeńskich trwa. Suuuuper uczucie. 10 Kierunki transformacji Już w pierwszych dniach po warsztatach zaczęły ujawniać się kierunki transformacji. Warsztaty zapoczątkowały proces otwierania serca. Praca z aspektami - zastosowanie dwupunktu w procesie ustawień hellingerowskich - poczuciem winy. Bardzo mocne doświadczenie, głęboko oczyszczające, które dało mi przestrzeń dla siebie. Później "magiczne drzwi" - cudowny proces, który zapoczątkował odnajdywanie i integrację pierwiastka źeńskiego. Gdy patrzę na to dziś pojawia się obraz, w którym na warsztatach zostało zasiane wiele "nasionek transformacji" To, że rozkwitają do dziś jest efektem systematycznej uważności, doglądania i dbałości o nie. Widać wyraźnie, że warsztaty rozpoczęły proces. Pokazały nowe kierunki i narzędzia. Moim zadaniem stało się codzienne podążanie drogą świadomości i uważności oraz pielęgnowanie nasionek. ...Znowu Osho, znowu na przypadkowej stronie i oto co przychodzi. "... I mężczyźni i kobiety powinni być delikatni jak płatek róży , a jednocześnie twardzi jak stalowy miecz. Powinni mieć obie te cechy, by mogli reagować adekwatnie do sytuacji. Elastyczność, pozwalająca na swobodne przechodzenie od jednej do drugiej postawy, wzbogaca życie. Chodzi o swobodne korzystanie z całego ludzkiego potencjału. Mężczyzna i kobieta stanowią dwie części jednej całości. Ich indywidualny świat również powinien być całością. Powinni zjednoczyć w sobie wszystkie właściwości bez różnicowania ich ze względu na płeć. Żadna właściwość nie powinna być etykietowana jako męska lub żeńska..." Jak pisałem częścią mojego procesu jest właśnie taka integracja pierwiastka męskiego i żeńskiego. Wtedy jest pełnia, jest miłość a znią spokój i równowaga. Tak więc pielegnuję pierwiastek kobiecy w sobie. Troszczę sie o niego jak o delikatną roślinkę, ktora potrzebuje uważnosci na codzień. W zamian obdaruje mnie pięknymi kwiatami. ...Dzisiaj odstajemy od Asi wielki kubek "miłości". Pomoże mi on w uważności. Będę pamiętał o polu serca za każdym razem, gdy będę z niego pił. Takie proste , a zarazem genialne. ...Miałem się już kłaść, a tu nagle myśl mi przyszła i chce sie nią podzielić. Moze to komuś sie na coś przyda. Jadąc na warsztaty możemy mieć rożne oczekiwania co do efektów. Większość upatruje w nich zmiany. I większość tej zmiany doznaje. Problem w tym, że często jest ona niezgodna z oczekiwaniami np. "uczestnicząc w warsztatach poznam wspaniałych ludzi, przepracuje problemy,będę wesoły, poradzę sobie ze swoim smutkiem, czy lękiem itp." Czyli coś się pojawi, a coś zniknie, jedno zajmie miejsce drugiego. Wyglada jednak na to, że tak się zadziać nie chce. Pole serwuje nam "własną" kreację rzeczywistości, często nieoczekiwaną, a czasem przez nas odrzucaną. I oto w miejscu początkowej euforii i radości pojawia się smutek, lęk. Czar pryska. Mówimy "nie o to prosiłem", czujemy niezgodę na ogarniającego nas stany emocjonlane. Być może właśnie te trudne uczucia pojawiają się, gdyż potrzebują naszej uwagi. Całe życie wypierane, tłumione, odrzucone "proszą" o naszą uwagę. ...Mam odczucie, że dwupunkt w dużej mierze ma działanie integracyjne. Skleja potłuczone, rozrzucone kawałki nas w całość. Nie wspiera unikania trudnych doświadczeń. Uczy akceptacji siebie jako całości. Robi miejsce na wszystko co stłumione, wyparte i odrzucone. Pomaga znależć zagubioną drogę do siebie. Być sobą to doświadczać siebie w pełni. Nie etykietując uczuć na dobre i złe. Dlatego warto porzucić nierealne marzenia "o jedynie słonecznych dniach" ucząc się czerpać radość na równi ze słońca jak i deszczu. 11 Obserwowałem dwa dni temu moje dziewczynki, gdy radośnie skakaly w strugach ulewnego deszczu. One biorą świat takim jaki jest. I tu zawiera sie caly sekret szczęścia. Otwartość na wszystko. ...Wziąłem sobie relaksującą kąpiel. Coś z wodą jest na rzeczy, bo tym razem miałem piękną "wizję". Zobaczyłem drugiego siebie, który przyszedł do mnie. Powiedziałem, że go akceptuję bezwarunkowo. Uśmiechnął się i zniknął we mnie. Po nim przyszla kobieta. Przytulilismy się, powiedziałem, ze ją przyjmuję, a ona rownież znikęla we mnie. Poczułem spokój i pełnię. Wygląda na to, że transformacja i integracja moich pierwiastków męskich i żeńskich trwa. Suuuuper uczucie. Innym tematem transformacji, ktory pojawił sie na początku było przyjęcie odpowiedzialności za siebie i swój los. Ogromnie ważna kwestia. Właściwie kluczowa, gdy myślimy o zmianie, świadomym kreowaniu własnej rzeczywistości. Jak można cokolwiek tworzyć skoro z drugiej strony zaprzeczamy, że cały nasz świat, łącznie z nami jest naszym własnym dziełem? Przyjęcie odpowiedzialności często może budzić wewnętrzny sprzeciw i opór. Doświadczałem go w sobie. Obserwowałem u osób podczas moich konsultacji. To trudny i bolesny moment, ale niezbędny. Szczególnie dla osób z silnym skryptem ofiary, dla których przyjęcie odpowiedzialności jest drogą do woloności, wyjścia z tego schematu Kilka wpisów ...Transformacja przeszkód. Siedzę i czekam na dostawcę, który ma przywieźć zakupioną rzecz. Gość ma swój czas i nie spieszy się z dostawą, co mi komplikuje plany. Naturalnie budzi to moją złość. Nagle przyszło do mnie, żeby zrobić hooponopono, ponieważ to ja jestem kreatorem swojej rzeczywistości i to ja jestem odpowiedzialny za sytuację, która zaistniała. Czuję, że to właściwa droga. Dziwne to wszystko. Światopogląd odwrócony o 180 stopni. Takie totalne przyjęcie odpowiedzialności za to gdzie się znajduję w życiu, tak jakby nikt inny nie istniał tylko ja i moje kreowanie rzeczywistości. To dla mnie zupełna nowość. Idę za tym... ...Transformuję opór przed przyjęciem odpowiedzialności, "zaaplikowałem" sobie moduł akceptacji. Kierowanie odpowiedzialności na zewnątrz jest źródłem naszego cierpienia. Tworzy sytuację, gdy stajemy się niewolnikami, którzy na nic nie mają wpływu. Pojawia się wtedy lęk, zwątpienie, smutek. Wolność to skierowanie odpowiedzialności do wewnątrz. To rozwieje obawy, czyniąc cię spokojnym. ...Proces przejmowania odpowiedzialności za własne kreacje trwa. Co chwila wyłażą jakieś rzeczy. Jest co transformować. Ale nic to. Trzeba robić swoje. ...Dziwne to wszystko. Jakbym był po drugiej stronie lustra. JA obserwuje części siebie. To takie nowe. Potrzeba chyba czasu... JA przywołuje do siebie wyparte, niechciane, odrzucone przez firankę przekonań kawałki pragnień, uczuć.zaczyna sie wielki powrót do domu, gdzie każda cześć znajdzie swoje miejsce i akceptację i zrozumienie. Przygarnąłem dzisiaj potrzębę bycia docenionym. Posadziłem ja na kolanach. Pobyliśmy chwilę razem. W ciszy. Odczułem i przyjąłem jej głód. "Uznaję ciebie jako cześć swojej rodziny, nie błąkaj sie już dłużej. Jestes tutaj u siebie. Bądź i czuj się wolna" - powiedziałem tuląc do siebie. Trudne emocje znikły, rozpłynęły się. ...To prawda. Tu chodzi o wściekłość z powodu poczucia krzywdy. Ktoś kiedyś zabrał mi prawo do odczuwania moich emocji. Poddałem sie jako małe dziecko, by przetrwać, by nie utracić ochrony. Przez jakiś okres bardzo wcześnie byłem sam. Później musiałem się dostosować do życia w instytucji. Jako jeden z wielu. Był lęk. Nie wolno mi było nic pokazać. Ten żal, że nie miałem prawa wyrażać siebie sączył sie całe życie. Stałem sie złośliwy, zgorzkniały, cyniczny. Byłem wściekły, że zabrano mi prawo do bycia sobą, wyrażania siebie, szczególnie gdy widziałem jak inni pozwalają sobie na to by wyrazić emocje.Wściekłość dorastała razem ze mna wielokrotnie kierowałem ją 12 przeciw sobie... ...Dzisiaj poczułem i spirację z pola do "pracy to ciałem". Dać ciału prawo poczuć i wyraźić tę wściekłość, pozwolić jej wyjść. Pozwoliłem. Dałem sobie prawo wyrażać to co czuję, dałem sobie prawo aby powiedzieć "nie" bez poczucia winy i lęku. Pod spodem był płacz małego dziecka, ktore teraz tulę mocno do siebie. Po tym procesie zrobiłem dwupunkt na integracje nowych przekonań. Właśnie teraz mam prawo okazywać swoje emocje Właśnie teraz mam prawo mówić o tym co czuję Bez lęku i wstydu Właśnie teraz mam prawo postawić granice, mam prawo do "nie". Właśnie teraz mam prawo do złości. Właśnie teraz mam prawo nie spełniać niczyich oczekiwań Właśnie teraz mam prawo żyć dla siebie. Teraz jest cisza. Mały Mareczek zasnął wtulony. Niech śpi, odpoczywa. To była duża praca. Przygotuję dla niego prezent jak się obudzi. ...Wszystko podąża w kierunku integracji wewnętrznego spokoju - przebywanie i spontaniczne wchodzenie, zanurzanie się w pustce. Ten stan daje ogromne odczucie bezpieczeństwa i harmonii. Dzisiaj przyszła do mnie praktyka oddechowa, ktora sprowadza do tego stanu odczucia pustki, ktora jest pełnią. To odczucie jakby być w domu, po długiej podróży. Rozsiadasz się wygodnym fotelu i relaksujesz. ...Transformacja wprowadziła zmiane stosunku do mysli. Gdy przychodzi coś negatywnego pojawia się świadomość, że to tylko myśl, która jest złudzeniem. Robię głęboki wydech i puszczam ją. ...Wczoraj bawiłem sie akwarelami. Proces malowania ruszył. Wspaniała zabawa. ...Rozmawiałem wczoraj z przyjaciółką. Powiedziała mi między innymi, że dostrzega we mnie wiecej luzu, uśmiechu, że zniknęło gdzieś napięcie. Po rozmowie przyszło do mnie, ze to jest właśnie to. Brakujący element LUZ, BRAK NAPIĘCIA. Potem dostałem odpowiedź jeszcze, że moje napięcie było spowodowane przez program NIE JESTEM DOŚĆ DOBRY, WIĘC BĘDĘ ODRZUCONY. Olśniło mnie. Całe życie odczuwałem niepokój, w każdej sytuacji CZY TO CO ROBIĘ JEST DOŚĆ DOBRE, CZY JA JESTEM, CZY TO WYSTARCZY BY DOSTAĆ MIŁOŚĆ I AKCEPTACJĘ? W domu, w pracy. Gdy sobie to uświadomiłem spłynęła na mnie radość, niewysłowiona. Wiem i czuję, że ten stary program to była iluzja, bardzo realistyczna, ale iluzja. Opadła ciemna kurtyna. JESTEM, CZUJĘ WOLNOŚĆ Puszczam napięcie w ciele JESTEM OK JESTEM OK JESTEM OK Długo czekałem na tą chwilę. Jestem i jest dla mnie miejsce. Przytulam samego siebie. Nie muszę udowadniać niczego. Puszczam 101 sznureczków, baloników, wysypuję śmieci z kieszeni, graty z wielkiego plecaka, który ciężarem przygniatal mnie. Energia, ktora się uwalnia daje ogomną siłę. Napięcie znikło. Z pustymi rękoma stoję uśmiechnięty. Napełniam się cały tą radością. Przychodzi wzruszenie, jak u kogoś kto po wielu latach podrozy wrócił do rodzinnego domu. Niczego więcej nie trzeba. Czuję całym sobą jak płynie miłość. Jest jak wielka rzeka, ktorej nic juz nie zatrzyma. Tama runęła. To jest przebudzenie do zycia, do milosci. To najpiękniejszy cud ...Rozmawiałem z kimś wczoraj. Doświadczyłem niesamowitej rzeczy. W trakcie rozmowy objaśniałem coś i nagle przyszły słowa, pojęcia. Pisałem i tknęło mnie. Przecież nigdy tak o tym nie myślałem. To jest nowe, to poszerza granice pojmowania tych pojęć, wyzwala z ograniczających definicji. Dodatkowo czytałem o tym wiele razy, ale teraz to pojawiło sie na poziomie zrozumienia nie 13 rozumowego, poczułem te wszystkie pojęcia. Jakby serce miało swój rodzaj pojmowania. Gdy coś zaistnieje tam na poziomie odczuć w sercu, zostaje z nami na zawsze, staje się nie wiedzą, lecz częścią nas. To było zupełnie nowe. I jeszcze to dziwne odczucie, że swiadomość się poszerza, że nic juz nie jest takie same, że w tej krótkiej chwili odczucie świata zmieniło się. Magiczne Myślałem o tym pózniej w ciagu dnia. Gdy stajemy sie kanałem przepływu dla pola, gdy pomagamy innym, energia pola wzbogaca nas. Niby oczywiste, znane, ale poczuć to w sobie to cudne doznanie. Życzę wam tego. Niech płynie. ...Wibracje, energie ciągle się transformują. Pieknie na zewnątrz, pieknie i wewnątrz mnie dzisiaj. Czuje radość. 2p zabrał mnie o wiele dalej niż mogłem wymarzyć dając przy tym wglad, zrozumienie transformacji. Połączenie energetyczne o którym pisałem wcześniej sprawia, ze wyostrzają się zmysły. Czucie, smak, zapach. Wszystko jest bardzo intensywne. Dotyka bardzo glęboko. Nawet nie wiem jak to opisać. Co można powiedzieć, gdy zwykły prysznic staje sie cudownym sensualnym masażem, a kęs pizzy eksploduje cudnym doznaniem wiele głębszym niz smakowe, które odczuwam "w każdej komórce ciała". Gdyby ktoś mimo to opowiedział, uznałbym że jest nawiedzony. Jednak to sie dzieje ze mną i dziwnie mi się z tym dzielić, bo sam w to nie wierzyłem wcześniej. Ale trudno. Pisze jak jest, a wy zróbcie z tym co chcecie. ...Przebudzenie świadomości. Myślałem że to jednorazowe zdarzenie. Pstryk i jest. Ale teraz czuję, że jest to wezwanie do świadomego życia, uważności, która rozwija sie wraz z tym jak staję się częścią codziennego zycia. Przebudzenie pokazuje kierunek w którym chcę zmierzać, uświadamia cel, drogę, ale nie zawozi na miejsce. Drogę trzeba przedreptać samemu. 2p pięknie prowadzi, inspiruje, łączy, otula. Otwiera na nowe, niepojęte dotąd, oczarowując z każdym krokiem. A wiec dalej w drogę... ...Wczoraj był spacer ciemną stroną księżyca. Mroczny dość. Konsekwencja wydarzeń ostatnich dni. Pod wieczór sięgnąłem w końcu do apteczki pierwszej pomocy Mooji'ego. "Groud zero" i "dziękuję" pomogło. Wcześniej w ciągu dnia robiłem hooponopono by oczyścić się z trudnych emocji. Efekt dziwny bo pojawił sie w trakcie wykonywania ból i prawie zemdlałem pod koniec. Szybko po tym wszystko wróciłem do normy. Pole powiedziało wtedy, że to co się dzieje to praktyczne (nie intelektualne) doświadczenie schematów, że nie mam sie martwić tylko cieszyc z nowej zdobytej wiedzy i doświadczenia. Cóż. Teoria teorią, ale najbardziej uczy doświadczenie siebie, zanurzenie się w sytuacji. Takich lekcji nie zapomina się, zapisują się na długo. Zatem dużo się o sobie dowiedziałem, poczułem i obserwowałem schematy jak manifestują się w życiu, dokąd mnie prowadzą, lekcja trudna, ale bezcenna. Dziękuję. Wieczorem podjąłem decyzje co do kilku nowych projektów, które wprowadzam. Dwupunkt będzie narzędziem wspierającym i transformującym. Bardzo jestem ciekaw efektów w połączeniu z dwupunktem. ...Zdarzyło się dzisiaj coś. Trudno mi o tym pisać, bo to totalnie nie z mojej bajki. Ale doświadczyłem jakby otwarcia czakr. W splocie na dłoniach i głowie. Dziwnie mi jak to pisze. Ale fakt jest fakt. Silne odczucie energii w ciele i wizja - białe światło wypływający silnym snopem z przepony, dłoni i czubka głowy. Najpierw pojawił się na splocie moduł, przez który energia płynęła z zewnątrz. Później to znikło i pojawił sie snop światła. Wszystko podejrzewam, mam za sprawą zabawy z dwupunktem do jakiej zainspirowała mnie wczoraj Angel. Właściwie to wczoraj i dzis dwupunkt bawił się mną mam wrażenie. Dwupunkt robił się we mnie. Pózniej robiłem TRE i te wcześniejsze doświadczenie pojawiło sie na planie fizycznym. Energia przebiła sie dzisiaj pierwszy raz przez blok w splocie i poszła do góry, więc "telepło" całym moim ciałem dzisiaj od stóp do głowy. Emocje od dawna uwięzione w ciele wypływają na zewnątrz...proces trwa. Niech płynie ...Moim cele jestem ja sam. Chodzi dziś za mną temat transformacji, wejścia na wyższy poziom. Na 14 poziomie "matrixa" wszystko co mnie dotyczy poddane jest dualistycznej ocenie "matrixowej lupy". Dobre, złe, fałszywe prawdziwe, wesołe smutne. Wszystko ma etykietkę i swoje miejsce. Przyjemne na prawo, nieprzyjemne pod dywan. Czym może przejawiać sie więc wyższy poziom swiadomości? Może tym, że rozbita "dualistyczna lupa" leży zakurzona w kącie. Ja sam oglądam te same rzeczy. Oglądam, ale nie oceniam, nie wartościuję. Rejestruję, bardziej z ciekawością oglądając. Przypomina mi to ostatnio moje zdjecia latarni. Każde na swój własny sposób inne. Przyglądam się im dla samego doświadczenia różnorodności. To taka metafora widzenia samego siebie w tak wielu tłach, sytuacjach, emocjach. W tle zaś stoi nie zmiennie ta sama latarnia, wyznacznik kierunku drogi do domu. Wszystko wokół dynamicznie zmienia barwę, światło. Latarnia pozostaje nie zmieniona. ...Dzień zmiany i małych cudów. Grałem dzisiaj na gitarze i śpiewalem. Taka "autoterapia", by skanalizować emocje i uwolnić w przestrzeń. Fajnie szło. Głos jakby "bogatszy", bardziej wypełniony emocjami. Jakoś tak wyciagnalem ze śpiewnika "when your minds made up". Wcześniej nie śpiewam tego prawie wcale, bo niektóre fragmenty były poza moim zasięgiem wokalnym. W drugiej części utwory Glen Hanzard wchodzi w "górne partie". Silnie ekspresyjnie aż ciarki przechodzą.No nic, gram sobie... Ile dam radę, do momentu gdzie zawsze był blok i "nie wyciągałem"... Ale, ale, co to ????? Poszło.... Wziąłem górne rejestry i totalnie zaskoczony śpiewam dalej, sam nie mogąc uwierzyć... Poszła energia, prąd w całym ciele, ciarki, ogromne wzruszenie. Blok z przepony, blok z gardła zniknęły... Popłynęło wszystko tak cudnie. Popłynęła milość...Piękne uczucie poczuć jak melodia serca przepływa... Łączy się ze wszystkim... Magia. Kolejny kawałek drogi za mną, kolejny piękny krok ku jedności. Cudnie. ...Powoli w rutynie porannej. Joga, bieganie, a potem TRE. Ciało żyje, inspiracja przepływa w trakcie procesu, pojawia się wglad np. smutek gromadzący się w przeponie tworzy tam blokadę. Płacz i śmiech to naturalne metody uwalniania tych blokad. Swiadomość tego pozwala na systematyczne rozładowywanie i utrzymanie ciała w dobrej higienie emocjonalnej. Ciekawie dzieje się też w sferze zachodzących procesów. Jakby trzy, czy cztery warianty rozwijają się jednocześnie w zupełnie odmiennych wariantach i aspektach. Jakby ta sama sytuacja przeżywana na kilka sposobow. To daje zupelnie nowe doznania wglądu. ...Myślę, ze dużą częścią procesu transformacji wydaje się przejście z głowy do serca, albo inaczej umiejetność elastycznego dobierania tego co potrzebuje w danej chwili. To trochę jest wyzwanie. Pamiętam jak zdarzało mi się miotać po biegunach rozum - serce. Z oczywistą tendencją chęci osiadania na stałe w sercu. Zdaje mi się, że tu nie chodzi o to, że jedno jest lepsze od drugiego czy, że jedno wykluczam i odstawiam na bok. To raczej przyjęcie obu na równi. Symbioza obu biegunów. Pełnia i elastyczność, Gracja przechodzenia pomiędzy nimi. ...Zauwazyłem zmianę - inną jakość. Niespotykaną dla mnie jak do tej pory wrażliwość - odczuwanie ludzi z którymi mam kontakt. Wyraźny wglad w emocje, uczucia, prawie wręcz myśli. Pozwoliło mi to zrelaksować się, wejść lekko w kontakt, nadać nawet delikatnie kierunek spotkaniu tak by przebiegło w możliwie najprzyjemniejszej dla wszystkich atmosferze. W jakimś stopniu zawsze miałem łatwość w odczuwaniu innych, ale tym razem była to jasność wyrazista, nigdy nie odczuwana tak intensywnie.Zabawa z 2p otwiera na kontakt, na jedność ze wszystkimi stąd też silne doświadczenia współodczuwania. ...Stary dobry przyjaciel - schemat, który towarzyszy mi od dzieciństwa, można powiedzieć schemat bliźniak - wylazł ze swojej przytulnej norki. Od wczoraj nie opuszcza mnie na krok i uśmiecha sie szczerze tym swoim rozbrajającym uśmiechem, który mówi "i jak tam brachu, fajnie nam razem nie?" Więc ja dwupunkty, dezintegrację schematów czynię do zmordowania, a on przez ramię z 15 ciekawością zagląda, z całkiem poważną miną i pełnią zrozumienia. I tak minął dzionek jeden i drugi i już mi się nic nie chce. Niech sobie schemat „Golum” siedzi. Puszczam, odpuszczam, wypuszczam. I blogo mi sie zrobiło ...Transformacja nocna. W nocy czyszczenie matrycy emocjonalnej we śnie. Sny, sny, sny i emocje. Efektem tego pobudka rano, wypełniający, wszechobecny spokoj. Wygląda na to jakby treść wspomnień była modyfikowana pod kątem zabarwienie emocjonalnego tak, ze po-transformacyjna osobowość znajduje w nich odzwierciedlenie i potwierdzenie po-zmianowych modyfikacji osobowości. Nasze wspomnienia i emocje z nimi związane stanowią punkt odniesienia dla naszego obrazu wewnetrznego JA, naszej identyfikacji. Gdy rozstrzał jest zbyt duży trudno nam utrwalić zmianę. Np. gdy pracujemy nad wyzbyciem się lęku, a nasze wspomnienia w warstwie treści i emocji pełne są sytuacji lękowych będzie niezmiernie trudno utrwalić nową osobowość wolną od lęku. Po modyfikacji wspomnień i emocji następuje zgodność nowego obrazu z warstwą punktu odniesienia wspomnień i zmiana transformacji osobowości zostaje zaakceptowana jako spójna przez nasz wewnętrzny system oceny.Takie mnie naszło wlasnie z pola wyjaśnienie. Ostatnio świadomie bawiłem się w ciągu dnia modyfikacją warstwy emocjonalej – wygaszaniem-kasowaniem silnych emocji, które mogły mieć powiązanie ze schematami. Można by to nazwać odczulaniem albo desensytyzacją. Efekt jest taki, że przywołanie w pamięci zdarzenia, osoby nie wywołuje dlużej silnej reakcji emocjonalnej (często połączonej ze schematem). Kinslow proponuje coś takiego w tzw. emocjonalnym SK. Interesuje mnie również modyfikacja warstwy treści wspomnień. Np. jeśli naszym celem jest transformacja ciała w kierunku idealnej, zdrowej dla nas wagi, wyglądu itp to może okazać się korzystna implementacja lub zamiana wspomnień. Tak by nowy obraz naszego ciała znajdował odzwierciedlenie we wspomnieniach. Mam zdrowe,silne ciało o idealnej wadze i zawsze takie miałem (w warstwie zmodyfikowanych wspomnień). Wydaj mi sie, że w ten sposob może uda nam się uniknąć kłopotów z efektem „jojo”, czyli jakby automatycznym powrotem ciała do pierwotnego, poprzedniego wygladu znajdującego odzwierciedlenie we wspomnieniach i emocjach. Może to zawiłe, wydumane i niepotrzebne., ale mnie ciekawi w kontekście stworzenia powtarzalnego i używalnego algorytmu-przepisu pozwalającego wprowadzić stałe i trwałe zmiany osobowości w maksymalnie krótkim czasie. ...Wszystko jakby nabiera sensu. Wyłania sie jak krajobraz, gdy opada mgła. Kawałki układanki same odnajdują swoje miejsce. To daje dużo spokoju wewnetrznego. Poczucie koherencji, sprawczosci daje poczucie bezpieczeństwa. Przychodzą stare projekty gotowe na realizację. Ostatnio w zeszły piątek pole naprowadzilo mnie na sposób realizacji starego marzenia, małej pasji muzycznej. Skierowało uwagę na rejestrator muzyczny podłączany do iPada. Mogę dzięki niemu w ciągu pięciu minut podłączając gitarę i mikrofon, nagrywać w fajnej jakości pomysły muzyczne. Od dłuższego czasu "chodzi za mną" ochota pisania piosenek. Komponowalem wcześniej, dawno temu. Pózniej, gdzieś to znikło. Były słowa, muzyka umykała. Teraz czuje, że jest gotowość, by coś się pojawiło. ...Od kilku dni obserwuję pewne zjawisko w sobie, ciekawą zmianę. Bardzo lubię święta, a przygotowywanie kolacji wigilijnej trwało zawsze na długo przed 24 grudnia. Wszystko było fajne mnóstwo potraw i wspaniała zabawa. Tak mi się w każdym razie wtedy wydawało. Teraz jest inaczej. Też jest radość, jest więcej klimatu, duża choinka i dekoracje. Ale jest też taki umiar i spokój, radosne zanurzanie się bez „adrenalinowego dreszczyku przygotowań”. Podoba mi się to. Wiem, że na spokojnie wszystko ogarnę w najbliższe dni. Nie czuję potrzeby przygotowywać tony jedzenia, którą wcześniej zjadłem, żeby nie wywalić do śmieci lub co gorsza wyrzucałem z poczuciem 16 winny. Teraz jest lekkość. Będzie po troszku, tak akurat, by skosztować, nacieszyć się, a nie martwić. Przede wszystkim zanurzenie w byciu, czuciu. Wiecej dla duszy i z umiarem dla ciała. Nowe proporcje wcześniej mi nie znane. Święta pomału się zbliżają a ja spokojnie ich wyglądam w radosnym nastroju bez "przymusu i napięcia" robienia, gromadzenia, działania. Radosne unoszenie sie na fali przedświątecznych dni ...Zmiany. Dzisiaj zaobserwowałem zmiany (ujawniły sie jak widac natychmiast) po przeprowadzonej transformacji. Zniknął pełen stały nawyk, który miałem od wielu lat. Ten który zwrócił wczoraj moja uwagę i sprowokował wgląd. Dzis nie ma po nim śladu (celowo nie wchodzę w szczegóły, bo nie widzę potrzeby ich opisywania. Nie wnoszą one na ten moment nic co miałoby ułatwić rozumienie procesu). Uświadamiając sobie wygaśnięcie nawyku, poczułem jakby lewa strona ciała "wróciła do życia" po jakby paraliżu. Czuje wyraźne mrowienie w lewej ręce. Doświadczam wyraźnie istnienia lewej strony. Dodatkowo czuję jakby lewa strona żyła jakby odrębnie. Czucie obustronne różni sie znacząco. Towarzyszy temu uczucie ulgi połączonej ze smutkiem. Jakby wieloletni materiał emocjonalny pomału wydostawał się na zewnątrz. Wszystkie te odczucia skłaniają mnie do refleksji, że długoletni schemat został transformowany z powodzeniem. Tu warto podkreślić pewną osobliwość. Sam proces transformacji nie przeprowadziłem za sprawa jakichś rozbudowanych procedur 2p. Właściwie było pytanie do pola, stwierdzenie odkreowujące. Mam wrażenie jakby transformacja nastąpiła w chwili uświadomienia sobie schematu. Wgląd dokonał transformacji. Zadziało się samo lekko. Bez napięcia. Spodziewałem się jakiegoś emocjonalnego uwolnienia jako niezbędnego elementu, jednak wydaje się, że transformacja moż obejść się bez tego. To rzuca zupełnie nowe światło na moje dotychczasowe poglądy na temat transformacji osobowości. Drugą ciekawą osobliwością jest dwojakie, sprzeczne odczucie we mnie. Z jednej strony serce "mówi" że proces zakończył się i jedyne co należy teraz robić to cieszyć się i bawić, świętować to. Z drugiej strony logika chyba czując niedosyt procedur zadaje pytania "czy to wszystko?, czy to juz? Może trzeba by coś jeszcze zrobic?, może jeszcze można coś ulepszyć, wzmocnić? Dostrzegam działanie umysłu, który próbuje zagłębić się w proces, przejąć nad nim kontrolę, sterować. Wyraźnie nie chce puścić tematu. Serce mówi jednak "baw się i ciesz, świętuj i raduj, żyj. Wszystko gotowe, puść to z oczu, z ręki, z uwagi". Wybieram drogę serca. Warto jednak być świadomym udziału głowy w procesach 2p. Ciągłe szukanie "co mogę zrobic jeszcze lepiej, inaczej" powoduje NEGACJE wykonanego dwupunktu. Zaczyna się gonitwa własnego ogona. Proces dla procesu, nie dla kreacji. Ciągła potrzeba kontroli i ulepszenia procesu w samej zasadzie musi blokować proces transformacji. Błędne koło poraz kolejny w czystej postaci ...Dziwne, straciłem rachubę dni tygodnia. I dobrze. Transformacja podąża w kierunku wnętrza, ku uważności. Uważność dotyka ciała i emocji. Pcha mnie dalej w kierunku codziennej praktyki. Podróż ku głębszemu osadzeniu w sobie, w byciu. Uważność powoli staje sie naturalna. To fajne uczucie, gdy impulsy np. z ciała, sygnalizują potrzeby. Cała praktyka prowadzi do wewnątrz. Coraz mniej uwagi wychodzi na zewnątrz. Przeszłość, ostatnich dni, tygodni niewidoczna. Przyszłość nieistotna. Tu i teraz. Uwaga nie przebywa ani z tylu ani z przodu, nie ucieka, nie wyrywa się. Przyszło do mnie, że uważność prowadzi ku sobie, w bezruch. Tam, gdzie jest harmonia, gdzie nie sięgają wymogi. Niech płynie... ...Dzisiaj joga wieczorem dla odmiany i po ciemku. Fajne przeżycie. Oczy nie rozpraszają, uwaga podąża za ciałem. Cudne spotkanie z sobą, symbolicznie nowy kurs, nowy kierunek. To moj 17 instynktowny azymut. Spotkać siebie. W pierwszej kolejności objąć siebie miloscią, a właściwie doświadczyć tego co od zawsze jest - pierwotnej milości. Tak to czuję. Nikt bowiem, kto poczuł bezgraniczną jedność z sobą (przez to ze wszystkim) nie skrzywdził niczego, nie wykreował dysharmonii. Wielu natomiast oddając się bez reszty "pomaganiu" innym, w tym szukając celu, zapomniało przy tym o sobie. Wypełnili się pózniej żalem, gdy ich poświęcenie dla świata (widocznie nie do konca bezinteresowne) nie zostało "nagrodzone" Żal prowadzi do złości, złość do nienawiści a ta do wojen. Neale Donald Walsh napisał w "Rozmowach z Bogiem", że jeśli każdy zadbał by, zatroszczył się w pełni jedynie o własne szczeście, zadbał w pełni o siebie to popłynęła by wielka milość. Rosła coraz większa, aby w końcu wypłynąć na zewnątrz otulając cały świat. Kochać i troszczyć się o siebie to nie egoizm. Jest nim oczekiwanie, że inni powinni troszczyć się o nas. ...Zmiana. Efekty wczorajszych 2p nie kazały czekać na siebie długo. Podczas przedpoludniowej jogi pojawiła się zlość. Przyczajona wyszła podczas ćwiczeń. Uderzyła silnie myślami o niedoskonałości ciała... Przyszło do mnie "aha jest zmiana, co robic, jak z tym być?" Emocje powodowały duży dyskomfort. Przyszło do mnie nagle pytanie do pola. "Gdybym mógł zobaczyć tę złość, której teraz doświadczam, jak by wyglądała?" Natychmiast pojawił się obraz. Mały chłopiec siedzący na ziemi. Zapytałem ponownie. "Gdyby było cos co mogło by pomóc temu chłopcu to co to by było?" Pojawil sie obraz, ciastek, babeczek na kruchym spodzie z nadzieniem owocowym i czekoladowa polewą Zaprosiłem chłopca by się częstował. Powiedziałem, że wszystkie ciasteczka są jego. Poczułem zmianę. Złość zniknęła. Otworzyłem oczy, wstałem, sprawdziłem jeszcze raz. Napiecie znikło. Teraz siedzę w przyjemnym oszołomieniu pod wpływem tego wydażenia. Zadziwiające jak łatwo udało się spotkać i nawiązać dialog z trudną emocją, wejść z nią w "kontakt" i jak ogromny potencjał mają pytania otwarte. Niech płynie ...Motto na dzis, jutro i wczoraj. Przyszło z filmu, ktory oglądałem wieczorem. "Stój twardo na ziemi, jakbyś miała 4 nogi, dzięki temu nie stracisz kontaktu ze światem. Nie patrz głową, ale sercem, dzięki temu poznasz Boga". stracić głowę, by odzyskać serce. ...Cudne przeżycie dziś miałem. Poprosiłem Angel o dwupunkt. Usiadłem wygodnie. Zapytałem pola, gdybym mógł puścić całkowicie i otworzyc się na dwupunkt to jak bym to poczuł. Nic się przez chwile nie działo. Potem nagle poczułem, że musze dotknąć obie stopy. Potem stanąć i się ugruntowić. Ręce i nogi dotykały ziemi. Wtedy sie podniosłem. Ręce poszły do gory. Wszystko to całkiem spontanicznie. Poczułem, ze jestem drzewem. Wielkim rozłożystym, na zielonej polanie. Czułem energie ziemi, i wodę ktora płynie korzeniami i odżywia mnie. Ręce wysoko były gałęziami, ktore ogrzewalo słońce. Ziemia i słońce jednocześnie karmiły mnie. To było cudne uczucie. Usiadłem potem i poczułem sie jak ktos kto po długiej tułaczce wrócił do domu. Przyszło wzruszenie i napłynęły lzy szcześcia. To był wielki cud. Dziekuje za to. Niech płynie ...Dzisiaj dzień milosci i czułości do siebie. Inspiracja przyszła podczas rozmowy. A więc "jakby to było, gdybym całą milość jaką mam w sobie skierował ku sobie? Jakbym to poczuł? Czego bym doswiadczył? Jakie cuda bym przeżył? Jakby to by odmieniło moje zycie?" Pytanie otwarte do zadawania w wolnej chwili. "Jak właśnie teraz mogę wyrazić swoja milość do siebie? Co mogę teraz dla siebie zrobic?" Pisała o tym Angel wczoraj, podczas naszej rozmowy. Jak można siebie objąć, przytulic, wyrazić milość do siebie. To bardzo piękne. Zapragnąłem tego doświadczyć, bo nigdy wcześniej w życiu czegoś takiego nie robiłem. To wspaniałe uczucie przepełniająca poczuciem spokoju, czułością i ZAUFANIEM DO SIEBIE. Dzisiaj zapragnąłem znowu to poczuć. Przytuliłem więc siebie jeszcze raz. I znowu było cudnie i jest cudnie i teraz wiem, że bedzie cudnie. Niech płynie szeroko, lekko i z radoscią 18 ...Pamiętam, że dziś nad ranem przebudziłem się i poczułem ochotę przytulić siebie i otoczyć miłością. Tak zrobiłem. Odczuwam wtedy takie rozchodzące się ciepło. ...Przedwczoraj przyszedł temat pola serca i KOHERENCJI (jednosci, spójności serca i mózgu). Wczoraj dużo czytałem na ten temat. Nawet Bashar w jednym filmiku wspomina o tym. Serce z każdym uderzeniem wyrzuca informacje w wszechswiat z prędkością swiatła. Widzę tzn. mam świadomość jak serce emituje informacje do świata wokół. Jak wpływa na otaczających ludzi. Widze jak ważne są nasze emocje, jaki wpływ maja na otaczający świat. Mój własny gniew, czy smutek nie jest moją prywatną sprawą, ponieważ zatruwa świat wokół. Dlatego ważnym jest wzięcie odpowiedzialności również za to czym emanuję na zewnątrz. Takie postrzeganie siebie w kontekście świata wokół to dla mnie zupełna nowość. Jednocześnie czuję jak ta swiadomość zbliża mnie do świata, ku jedności. ...Wczoraj poczułem wyraźnie jak Asia po powrocie z pracy miała w sobie "niemile emocje". Natychmiast wpłynęło to na moj nastrój. Po chwili zastanowiłem się skąd u mnie zmiana nastroju, bo chwilę wcześniej było ok. Pogadałem z nią i okazało się, że dzień w pracy miała ciężki i "frustrujący". Mając świadomość, że to nie moje emocje mogłem juz spokojnie oczyscic się z nich. MOgłem wybrać, by z nimi nie rezonować. ...To co nosimy w sercu z każdym jego uderzeniem wpływa i zmienia świat. Serce wypełnione miłoscią to największy dar jaki możemy ofiarować. Nie trzeba nic robić, nie trzeba wypowiadać ani jednego słowa. Wystarczy napełnić serce "dobrym uczuciem" i w ten sposob czynimy nasz świat lepszym miejscem. Co ważne NIE INGERUJĄC w nikogo. To jest cel, to jest zadanie. Tu i eteraz na mnie spoczywa za to odpowiedzialność. Często pytamy siebie co mam zrobić z tym czy tamtym. Świat jest jaki jest. Wojny, głód, przestępczość. Odpowiedź jest: TAK MOŻESZ zrobić i to bardzo wiele. Z każdym oddechem wypełniaj swe serce miloscią. Gdy patrzysz na zło i krzywdę wypełniaj swe serce miłością. Wnieś miłość wszędzie gdzie jesteś. Ona dotknie ludzi wokół, tak, że oni poczują ją i z czasem zrobią tak samo. Od nich nauczą się następni, poplynie fala miłosci tak silna, że obejmie wszystko i swiat zmieni sie. Tu i teraz jest moment zmiany. Tu i teraz jest szansa na to. A wszystko bez wypowiedzenia najmniejszego słowa - w milczeniu. To jest prawdziwy cud. Wszystko to, co robiłem ostatnimi dniami nabiera jasności i sensu jako całość. Otulanie siebie miłością, wypełnia mnie i moją przestrzeń miłością. To jest pierwszy krok. Drugi to utrzymać to w świadomości i dbać by milość do siebie otulała przez cały czas. Trzeci to wziąć odpowiedzialność, że ja tu i teraz poprzez to co wnoszę do świata moim serce, jestem bezposrednio odpowiedzialny za wszystko co jest, za ten świat. ...Dwupunkt, matryca, transformacja wszystko to prowadzi mnie teraz do serca. Głowa schodzi na drugi plan. Nie spodziewałem sie tego, gdy zacząłem swoja drogę z 2p. Ta cała wielka transformacja, która miała odwrócić świat do góry nogami prowadzi do serca. Do harmonii serca i głowy. Zabawne, bo wszystko cały czas było pod ręką. Brakowało świadomości. Cała transformacja, procesy wewnętrzne, wszystko to, całe zamieszanie, by spojrzeć we właściwe miejsce. 19 Nie zawsze z górki Tematem bloga były cuda dziejące się podczas drogi. Im poświęcałem najwięcej uwagi, ucząc się przy tym postrzegania ich w najmniejszych rzeczach. Mam takie odczucie, że szczęśliwe życie składa się właśnie z takich małych cudów, które jeśli pozwolimy sobie je dostrzegać rozjaśniają chwile naszego życia. Nieznaczny to jednak, że nie było trudnych chwil w drodze. Zdarzały się burze, nieporozumienia, trudne emocje i takie zwyczajne chwile zwątpienia. Opisywałem je króciutko. To był świadomy wybór. Skoro energia podąża za uwagą, chciałem by główny jej potencjał skierować na cuda codzienności. Nadmierne wmacnianie niepowodzeń, problemów, dysharmonii odżywia je niepotrzebnie, wysyłając nas na powrót na stare tory. Ważne było dla mnie również, by dziennik miał dla czytających pozytywny, inspirujący wymiar. Tak więc przez większość czasu trzymałem "problemy na dystans" serwując im głodówkę energetyczną. Kilka fragmentów opisujących dysharmonię na różnych poziomach pojawiło się. Również jako dowód na to, że transformacja to również proces, który ma swoje momenty "niepowodzeń i upadków". Wszystko to oczywiście jest iluzją, bo przecież wszystkie te "niepowdzenia, upadki" to bardzo ważne lekcje w drodze, które wnoszą bogactwo doswiadczania drogi. Najpiękniejszy słoneczny dzień trwajacyw nieskończoneość z czasem stanie się udręką. ...Dzisiaj mnie sponiewierało dla odmiany. Wczoraj byłem na grillu i trfiło mi się coś trującego. "Przypadkiem" oczywiście. W nocy doskwierał mi żołądek. Czuje się "odłączony od prądu". Mam bóle mięśni i stawów. Manifestuje się coś na planie fizycznym. Ciekawe dokąd mnie to doprowadzi?. Ciekawe jest, że dwupunkt zrobiłem dopiero dziś rano. Czyli jakby jest coś co próbuje mnie odłączyć? Nic to. Z pomocą przyszły "wizje" i dokonało się piękne oczyszczanie. W szczegóły wnikać nie będę. W czasie porannego biegu pole znowu do mnie gadało. Trochę poprzez muzykę, a trochę obrazami. Mijałem dom, w którym postawiono dach i zwieńczono wieńcem co mi mówi, że jakiś fragment mojego proces zbliża się do finału. Potem mijałem kotka, a właściwie coś, co kotkiem było za życia. Spojrzałem na krzątajace się pieczołowicie zwierzątka dbające, by żaden kawałek się nie zmarnował. A więc wszystko podlega nieustannej transformacji, energia jest w ciągłym ruchu. Poźniej samolot wysoko na niebie przypomniał mi by latać wyskoko i drzewko wiśni bogato obsypane owocami przypomniało mi o obfitości, która jest udziałem każdego z nas jeśli tylko pozwolimy sobie zaczerpnąć z niej. Jeszcze pod koniec biegłem drogę powrotną pod górkę i pod wiatr. Ale to było bardzo orzeźwiające. Często wydaje nam się, że fajnie jest tylko z górki z wiatrem w plecy. Tyle, że górka ze swoim podbiegiem obdarza nas siłą i wytrzymałością, a wiaterek przyniesie przyjemny i ożywczy chłód. Nie wszystko więc jest takim jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Tak to było dzisiaj rano. ...Na planie fizycznym mam objawy grypy żołądkowej. Ale co tam, co tam. Jest ciekawie, mam co obserwować. ...Ciało wciąż niedomaga. Nic nie jadłem jeszcze. Czuję, że głodówka pomaga mi w procesie na ten moment. Na planie mentalnym mam dzień wypełniony planami, jednak na nic nie czekam, niczego nie staram sie przyspieszyć. Trwam chwilą. Lubię to. ...Dzisiaj na planie emocjonalnym pojawił się niepokój. Postaram się zaprosić go na herbatkę, dość już uciekania przed sobą. Zapraszam wszystko to co przez tyle lat nie znalazło swego należnego miejsca, chociaż też jest częścią mnie. Niech się stanie jedność. 20 ...Proces przejmowania odpowiedzialności za własne kreacje trwa. Co chwila wyłażą jakieś rzeczy. Jest co transformować. Ale nic to. Trzeba robić swoje. ...Dzisiaj po południu "odcięło mi prąd". Czułem się jak po jet lagu (zespół objawów bezsenności i osłabienia organizmu obserwowany podczas szybkiej zmiany stref czasowych). Wieczorem jednak wszystko wróciło do normy. Dziwność. ... Wczoraj było intensywnie i iskrzyło w różnych miejscach. Dzisiaj jest cisza po burzy. Spokój i harmonia. To fajne, tyle że to właśnie sztormy rozwijają nas i dodają sił. Zauważam zmiany. Sprawy jakby układają się bez komplikacji. Złośliwcy na zewnątrz tracą zainteresowanie swoimi gierkami, nie pojawiają się i nie psują. U siebie widzę większą łatwość rozmawiania o rzeczach dla mnie trudnych, czy bolesnych. Wcześniej wszystko to zamykalem szczelnie i magazynowałem. Teraz czuje potrzebę rozmawiania z Asią o tym. Nadal trochę iskrzy, ale zasadnicza zmiana polega na tym, ze nie chodzi już o odbijanie piłeczki, czy agresywną obronę, ale zrozumienie, akceptację na równi potrzeb własnych i innych ludzi. Wczoraj zobaczyłem tez wyraźnie jak schematy kierują mną na poziomie nieświadomym, sterując moimi wyborami, czego konsekwencją są stany emocjonalne jak poczucie zranienia, odrzucenia itp. Staram się to skrzętnie wychwytywać i transformować, wybaczać cały czas z miłością i wdzięcznością. ...Dziś wychodząc z pracy poczułem duży dysonans. Pracuję w panstwowej klinice, czyli można powiedzieć "dla matrixa". Możecie mi wierzyć, że priorytety w takim miejscu leżą daleko od naszych dwupunktowych. W systemie liczy się nie człowiek, ale utrzymanie działania systemu. To jest taka samorozrastajaca się machina, która ma za cel wzmacniać swoje wpływy i powiększać sie. Trochę mnie to dzisiaj zdołowało. Czuję, że coraz mniej do "matrixa" pasuję, trudniej mi z sobą na kompromis iść. Czuję zew wolności, chcę robić coś na własną rękę. Takie rzeczy mi się szwendają po głowie. Ale miałem szczęście, bo jako powiedziałem o tym Asi to dała mi dużo zrozumienia i wsparcia i nawet pomysł jak sie na prywatna praktykę przeslizgnąć. Szczęściarz ze mnie, że jest przy mnie taka mądra i kochająca kobieta. Jak wszedłem do domu, przybiegły moje dziewczyny i jakoś radość wróciła. Idę do mojego baseniku z widokiem. Zrobiłem dwupunkt i jest fajnie. W baseniku zrobię jescze jeden na nowe perspektywy zawodowe. A co tam. Będzie dobrze. ...Czas proby. Dzisiaj w końcu złapałem szefową w pracy. Wyjaśniły sie moje sprawy związane z tą kliniką. Wygląda na to, że będe miał niedługo dużo czasu na pisanie dziennika. Oczywiscie pojawiają sie rożne emocje, nie koniecznie te przyjemne. Na szczeście mam przy sobie Asię, ktora mnie wspiera. Czeka mnie teraz parę telefonów, by zabezpieczyć przyszłość. Czuje rownież ulgę, jakby jakaś cześć mnie odetchnęła. Byc może robi sie miejsce na coś satysfakcjonującego. Mam taka nadzieje. Zazwyczaj było u mnie tak w życiu, że trudne sytuacje były początkiem czegoś nowego i lepszego. Po cichu mam nadzieję, że za zakrętem czeka na mnie coś co da mi wreszcie pełnię radosci i spełnienie bez konieczności taplania sie w "systemowych bagienku matrixa". ...Ogòlne rozdygotanie nastalo. Nosi mnie, jutro pożegnalna rozmowa z szefową w pracy. Chyba "skorupy" brakuje bo mnie coś "telepie". Pisać tez mi się nie chce... ...Emocjonalnie to trudny dzień dla mnie, bo trochę starych schematów zostało poruszonych. To budzi emocje, kumuluje energię, która szuka drogi wyjścia. Część zużyłem jadąc do domu rowerkiem, cisnąc ile się da na pedały. Trochę poszło na koszenie trawy dużą kosiarką. Siedzę i czuję, że nadmiar został zużyty. Czuję się lepiej. Energia zbierała się od wczoraj, więc w kociołku było ciśnienie wysokie. Ale to juz za mną. Oddzielam to grubą kreską. Poniżej jest nowe. 21 ...Witam pod grubą czerwoną kreską. Teraz chce trochę posprzątać w emocjach. Powygaszac te tornada emocjonalne. 2p sobie z tym świetnie radzi, więc nie mam obaw. Jestem wolny tu i teraz i nie zawaham się tej wolności użyć. Teraz jest czas na odsapnąć od "matrixa". Złapać zdrowy dystans. Nic sie nie kończy, tylko coś się zaczyna. ...Trudny weekend za mną. Najtrudniejszy jak do tej pory. Dużo nieuświadomionych procesów. Huśtawka nastrojów. Burza emocji. Trudno to wszystko posortować. Czym wypełnić pustą przestrzeń. A między tym wszystkim małe cuda skrzą się jak płatki śniegu. Cisza pomaga ukoić emocje, znalezc wgląd. Potrzeba stałej uważności, by nie "zasypiać", nie wchodzić w stare koleiny. Duża lekcja. Trzeba wyciągnąć wnioski. Trzeba obniżyć ważność wielu spraw, by nie karmić ich energią. Poddać się, pozwolić prowadzić, jednocześnie być w zgodzie z sobą. Są też bliskie mi osoby, które dają wsparcie swoim istnieniem. Dzieki za nie. Znaleźć równowagę, dobry balans to klucz... ...Po południu telefon i ciężka atmosfera. Jutro czeka mnie nieprzyjemna rozmowa, trudna i kosztująca dużo. Trzeba pewien etap zamknąć. A domykanie wiąże się z jakimś tam powrotem i spotkaniem z przeszłością, którą szczerze wolę za soba zostawić bez oglądania się za siebie. Ale nie poradzę, takie zasady Mocno mnie ten tema wciągnął i w dół zepchnął, nic nie napisałem w dzienniku. Zdecydowałem poczekać, zobaczyć co się wykluje z tego. Bywa czasem że sztorm taki, że latarnia buja, a latarnik ma chorobę morską 22 Nad morzem. Przygoda z integracją żywiołów. Kilkudniowy wyjazd z Asią i dziećmi do Łeby krótko po warsztatach dwupunktu okazał się nieoczekiwanie ważnym doświadczeniem. Był też okazją do sprawdzenia jak czuję się wsród tłumów ludzi. Wczesniej miałem z tym problemy, odczuwałem spory dyskomfort, odczucie rozdrażnienia. To oczywiście powodowało opór do tego typy atrakcji. Asia i dzieci kochają takie wyprawy, ale dla mnie to był problem. Wspaniałą atrakcją były poranne biegi nad morze i plażą zakończone kąpielą i dwupunktem. Niesamowicie energetyczne przeżycie puszczania kontroli w ciele i poddawania się falom. Symboliczne w swym wymiarze. Dwupunkt po którym następował stan takiego oszołomienia, że nie wiedziałem przez chwilę, gdzie jestem. Wszystko to jest ze mną żywe do dziś. Stało sie ważnym doświadczeniem. Otworzyło mi drzwi do obcowania z ogromem energii jakim jest morze. Mieszając w Norwegii często biegam nad wodę i do dziś czuję tę niesamowitą moc, spoglądając na fjord. Pozwala to mi czuć się częścią tej wielkiej otaczającej nasz energii. Na chwilę znika poczucie oddzielenia. To kolejny krok w kierunki poczucia jedności we wszystkim. A oto garść wspomnień. ...Dzionek w Łebie. Cieplutka woda w morzu. Plaża zatkana do ostatniego centymetra. W drodze robiłem 2p na "przejezdną drogę" bo się pojawiły jakieś wielkie machiny skutecznie blokujące drogę i szybką jazdę. Po interwencji szybciutko rozjechały się to w prawo to w lewo i droga wolna. Na plaży tez zauważylem dużą zmianę w sobie. Wcześniej bardzo mnie takie miejsca stresowaly, byłem spięty i nerwowy. Dzisiaj wszystko na luziku. Spokojnie i lekko bez "napinki". Nic mi nie przeszkadzało. Pełen relaks. Wspaniałe, bo moje wcześniejsze reakcje utrudniały zycie nie tylko mi, ale rownież bliskim. Ciężko było się przy mnie zrelaksować. ...Kolejny dzionek nad morzem. Dzisiaj poranny bieg na plaży i kąpiel w cieplutkim morzu. Bawiłem się dwupunktem stojąc po szyję w wodzie. Niesamowite uczucie, gdy woda delikatnie kołysze. Ciało szybko odpuszcza i poddaje sie temu rytmowi. Efekt głęboko relaksujący. Zauważyłem, że wielu ludzi uprawia jogę na plaży, ktoś biega, ktoś chodzi z kijkami. Widać, że coraz więcej ludzi zwraca się ku rozwojowi wewnętrznemu. Transformacja w skali makro społecznej trwa... Miło popatrzeć. ...Uff wieczór nareszcie, odrobina chłodu. Wysmarzyłem się dziś jak frytka zwiedzając lokalne atrakcje. Tu warto odnotować zmianę, którą zauważam, mianowicie chętnie biegam z dzieciakami na rożne zabawy, sam stając sie przy tym nijako dzieckiem. Przedlużyłem zresztą pobyt o jeden dzień. Asia nie moze z podziwu wyjść. ...Rano tradycyjnie dzień rozpoczęty od biegania. Nad morze ma sie rozumieć. Potem długa kąpiel, a właściwie sesja 2p. Na początku stały punkt "speed rakieta", potem różne inne m.in, integracja z żywiołami i wszechświatem. W pewnym momencie moja uwaga zatrzymała sie na piórko dryfujacym na falach. Pomyślałem sobie, ze tak właśnie pragnę dryfować, poddać sie i pozwolić prowadzić. W trakcie 2p czułem jakbyśmy ja i woda byli jednością. Mała drobinka w ogromnym oceanie energii. Pomyślałem, że przecież sam składam się w prawie całości z wody, więc ja i morze to w zasadzie to samo. Głęboko relaksujące uczucie ma sie rozumieć. Pod koniec przyszło do mnie, aby położyć sie na wodzie i pozwolić falom swobodnie unosić. I znowu symboliczne poddanie, zaufanie większej mądrości odpuszczenie kontroli. Na początku ciało trochę sie broniło napinając, lecz po chwili dryfowalem swobodnie. Gdy skończyłem i stanąłem powtórnie na nogi miałem problem z utrzymaniem równowagi, byłem oszołomiony. Poczułem, że coś mocnego się właśnie zadziało. Także polecam eksperymenty i zabawy. Nie ma granic. Im więcej sobie pozwolicie, tym bogatszy i tęczowy 23 będzie wasz swiat. Tego wam i sobie życzę. ...Ostatnie godziny w Łebie. Wczoraj wieczorkiem wpadła spora ekipa "wyluzowanych" młodych ludzi w stylu "musi być głośno i dużo piwa". Po kolacji wybrali się w miasto. Zazwyczaj w takich sytuacjach wracają z pełną pompą, głośno zaznaczając swoją obecność. Postanowiłem przed snem zrobić 2p na spokojną noc bez nieoczekiwanych pobudek o np. 4 rano. Ekipa wróciła nad ranem po cichutku nie budząc nikogo. Jest moc, jest radość. Czas kwantowych, magicznych wakacji szybko minął. Przyszedł czas na dalszą drogę. Sprawdzian, jak potoczy sie moja transformacja w warunkach "norweskich", bo w Polsce zawsze czuję się jak w domu. Kraina fjordów to już inna rzeczywistość. Mój letni pobyt podsumowałem tym postem. Wyraźnie czuć entuzjazm, erergię i wielką radość... ...Walizki spakowane, jutro rano wyjazd na lotnisko i powrót do Norwegii. Tyle, że dawny ja, gdzieś się rozplynąl, a jego miejsce zajął ktoś NOWY - (alternatywna wersja ze światów równoległych?) Te wakacje były magiczne. Ukończyłem 2 klasy "Akademii Pana Kleksa". Było bajkowo, radośnie i z miłością. Spotkałem Was kochani kwantowcy - wspaniałych ludzi, którzy odważnie pracowali nad sobą. Każdy był zwycięzcą. Widziałem cudowne przemiany. Zasadzilem tam nasionko i teraz zabieram je ze sobą na północ. Nasionko wiary, spokoju i miłości. Pielegnuję je codziennie moją uważnością, dziennikiem i praktyką dwupunktu i obserwacją zmiany. Zniknął pancerz sztywnych przekonań, potrzeby kontroli. Jest elastyczność osadzona w tu i teraz. Czuję głęboki spokój, jak ktoś, kto po niekończącej się tułaczce wreszcie znalazł drogę i wrócił do domu. Jest cisza i harmonia. Niczego nie gonię. Wszystko przyjmuję z otwartymi ramionami. Jak się dzieje "źle" wybaczam sobie. Przyjąłem odpowiedzialność za swoją rzeczywistość. To co całe życie pozornie wyglądało jak balast, dodaje mi sił, spokoju, usuwa w cień lęk. Jestem twórca, kreatorem, czego mam się obawiać ? To ja dobieram barwy na palecie mojego zycia. Świadomość tego to cudowne uczucie. Pole przemawia do mnie bez przerwy, nawet teraz kiedy pisze te słowa na moim tablecie zasiadła mucha. Już prawie automatycznie chciałem ją strącić, ale zatrzymałam się. Nowa myśl. Jaką informację dla mnie przynosi ta mucha, która śmiesznie ślizga się po ekranie. Nie znam odpowiedzi, ale jestem uważny, pozostaję otwarty. Nasionko rozkwita, staje się roślinką 24 Czas wielkiej próby Wakacje w Polsce , warsztaty to był piękny czas. Dał mi szansę zanurzyć się w procesie na tyle gleboko, by stał się częścią mojej rzeczywistości na stałe. gdy wróciłem do Norwegii wiedziałem jedno - czas próby nadszedł. Wszystko to czym żyłem miało zostać zweryfikowane przez realia życia "w matrixie". Na tamten czas czułem cień niepokoju. Dotyczyło to w głównej mierze pracy. To ona zabierała mi cała energię będąc jednocześnie żródłem satysfakcji. Patrząc na to z perspektywy widzę, że robiłem to "siłowo". Brałem zbyt dużą odpowiedzialność za pacjentów próbując często na siłę przeprowadzić ich na stronę zdrowego i szczęśliwego życia. Teraz już wiem, że to podstawowy błąd, który obciąża obie strony. Inną sprawą była organizacja szpitala w którym pracowałem. Nadeszły zmiany, pojawili się nowi szefowie dla których wynik finansowy stanowił podstawowe kryterium jakości pracy. Przede mną był prawdziwy egzamin. Pierwszy dzień w pracy po 5 tygodniach przerwy. Biegłem sobie raniutko do pracy. Spokój wewnętrzny i stan wyciszenia nie ustępują. Normalnie to miałem ciężki dzień przed pójściem do pracy. Dzisiaj uczucie relaksu i spokoju, tak jakbym sobie szedł do sklepu na zakupy. W pracy okazało się, że umówieni na dzisiaj pacjenci odwołali swoje wizyty, więc mam czas wolny. ...Dzionek w pracy dobiega końca. Cicho, spokojnie i niespiesznie. Miałem chwilke, żeby zajrzec do książki Eufouczucie. Czytam sobie i czuję jak zabiera mnie prędkością światła w jeszcze większą radość, spokój. Wykonałem właśnie pierwszy raz intencję synchronizacji kwantowej. czuję się wspaniale. Szczerze to nawet pisać mi się nie chce tak mi błogo. Zaraz jedziemy z Asią do domu. Może sobie wskoczę do basenu w ogrodzie. Nie mam takiego wielkiego jak w Szczyrku, na zdjęciu od Waldka, tylko dmuchany 3x2 m za to pełen radosnych dzieci. Zupełnie wystarczy. Pole do mnie dziś nie gada, za to delikatnie kołysze. Zderzenie dwóch światów zrobiło swoje i na efekty nie przebacz było długo czekać. Zareagowały emocje, zareagowało ciało mocnymi dolegliwościami. To był czas wyjątkowy, bo nigdy wcześniej tak intensywnie nie przechodziłem procesów chorobowych ..Dzisiaj mała manifestacja na polu fizycznym. Z lewej strony dostałem chyba zapalenia garda. Asia miała to kilka dni temu. Zrobiem cofniecie w czasie. Zaraz uruchomię inne "lecznicze wspomagacze". Przyszło dziś do mnie, myśl dlaczego tak mnie w dół sciąga jak jestem w pracy. Cały dzień w domu mogę funkcjonować na fali spokoju. W pracy już od drzwi sciąga mnie w dół i uruchamiają mi się jakieś stare programy żalu itp. Otóż budynek w którym mieści się moja poliklinika był wcześniej oddziałem zamkniętym szpitala psychiatrycznego, gdzie na stałe mieszkali najciężej psychicznie chorzy pacjenci. Przyszło do mnie, że ten budynek jak gąbka wchłąnął mnóstwo cierpienia emocjonalnego od ludzi, którzy tutaj mieszkali i umierali. Teraz po wielu latach ciągle emanuje tymi wibracjami, które rezonują z moimi i sciągają ewidentnie w dół. Postanowiłem przejsc się korytarzem (zawsze jestem pierwszy w pracy) i transformować tę energie. Ledwo stanąłem na końcu korytarza od razu dostałem mocnego napięcia w głowie, to nie był ból głowy, tylko jakby ktoś opaskę na skroniach zacinął. potem w swoim gabinecie zrobiłem oczyszczanie i transformację, podniesienie wibracji. będę z ciekawością obserwował zmianę. 25 ...Rozwija mi się choróbsko grypopodobne. Już mnie budynek niskimi wibracjami nie ściąga w dół. Teraz czuje spokój i ból w mięśniach w całym ciele. No, ale zmiana jest. Będę dalej punktował na zdrowie. Zapytam pola co z tym zrobić. ...Leżę jak "plan 5-letni". Totalny odpływ mocy. Robię, 2p , pytam pola, ale póki co mnie z budynku na spacer wysłało. Połazilem chwilkę i wróciłem bo się w glowie za bardzo kręci. Na dworzu dwupunkt "apteczka pierwszej pomocy zrobiłem". Jeszcze 40 min i Asia mnie do domu zawiezie. Zobaczymy jak tam będzie. Czuję jakby coś z tego budynku się podpieło do mnie i siedzi mi na grzbiecie! Może z tą tansformacją wibracji budynku przegiąłem. ...U mnie zmienia się jak w kalejdoskopie. Wszystko było ok. Dzwoniła do mnie przyjaciółka z Anglii zainteresowana dwupunktem.Tłumaczyłem jej co i jak. Krótko potem przyszły dreszcze i gorączka takie uczciwe 39.6. Robiłem dwupunkt "na zdrowie" lub "przyspieszenie transformacji", potem hooponopono. I tak sobie leżę i obserwuję to wszystko Ale o co chodzi ? ...Czuję zmianę i poprawę. Ból mięśni zniknął, prąd jakby powoli wraca, gardło boli na 3, a bylo z osiem, dziewięć. Teraz czuję tylko mega gorączkę i jakby żołądek zaczął pracować. O tym jednak sza. O 20 tej też proszę kochani. ...Minęła noc. Gorączka chyba z grubsza spadła. Ogólne odczucia ok. Dolegliwości zeszły z 9 na 2. Jest tylko stan oszołomienia. ...Kochani rozmawiałem wczoraj z Asią i ona przyznała, że program "dam sobie sam radę, wiem najlepiej" ciągnął sie za mną całe życie. Ciekawa obserwacja z wczoraj. Jak się w pracy męczyłem to zacząłem sobie czytać książkę o wtc 09.11. To było ostatnie 102 minuty wież. Treść nie trudno się domyśleć przepełnione bólem, cierpieniem. Przyszło do mnie jak to mnie na niskie wibracje ściąga w chwilach kryzysu. Przypomniałem sobie, że w trudnych chwilach oglądam "katastrofy w przestworzach", lub nachodzi mnie temat ludzi, ktorzy popelnili samobôjstwo. Krótko mówiąc, zwracam się ku cierpienieu, beznadziejności. Skutkiem tego jest, ze głebiej kotwiczę się w tych niskich wibracjach. Wczoraj zaszła zmiana. Po jakimś czasie ipad na którym czytałem zaczął wyłączać ksiazkę. Próbowałe włączyć raz, drugi, trzeci. Ipad wyłączal ją za każdym razem. Ocknąlem się, że to wiadomość z pola, aby się nie pogrążać i nie pchać w niskie wibracje. Nasza uwaga podąża za uczuciami. Miłość przyciąga miłość, lęk przyciąga lęk. ...Dzis juz jest ok. Poty ze mnie wyłażą, ale to chyba jakaś zdrowa transformacja. Czuję się o niebo lepiej. Dzięki za troskę. To naprawdę dużo dla mnie znaczy. ...Transformacja na poziomie fizycznym powoli doszla do końca na ten moment. Wielka żółta plama została na prześcieradłe jako świadectwo jak to się człowiek spocić we własnej skórze może. Asia sie nadziwić nie mogła co to ze mnie wylazło. Normalnie detox i to całkiem gratis Z nad morza powiewa odświeżająca bryza, niosąc wytchnienie po ostatnich upalnych dniach i nocach. Dzien powoli przechodzi w zmierzch, cisza otula fjordy. Ciekawą rzeczą jest fakt, że podczas mojego przymusowego polegiwania pojawiało się mnóstwo inspiracji. Pole słało do mnie z podwójną intensywnością, różne wglądy, inspiracje. ...Przyszło do mnie wczoraj wieczorem, że wszystko wiruje i jest w ruchu nieustannie, wszystko ulega niekończącej się transformacji. Pozorny brak zmiany obserwowany w naszym życiu to rownież transformacja,,tyle że ciągle od nowa taka sama. Wszystko rozpada sie na cząstki a my to składamy na nowo. Tyle, że używając tych samych skryptów i programów budujemy ciągle od nowa to samo. 26 Jaki z tego wniosek ? Nikt nie może przegrać, Każdy jest mistrzem własnej kreacji. Dzisiaj po prostu zbuduj inaczej niż zwykle, przełam schemat, jak to zrobić ? Pozwól prowadzić się sercu. Trzeba się tylko w nim zanurzyć, a ono ukołysze, ukoi i wykreuje najpiękniejszy swiat. Rozum kreuje wojnę, serce kreuje miłość. Najpiękniejsze jest to, że właśnie Tu i Teraz w każdej sekundzie jest moment by zbudować inaczej - SERCEM ...Dzisiaj przyszło do mnie kilka rzeczy. Pierwsze to, gdy moja uwaga zatrzymała sie na rzeźbie małych dzieci stojącej na przystani jachtowej. Przyszło do mnie, że dzieci są niezwykle uważne i glęboko zaangażowane w to co robią. Świat wokół pędzi, a one utrzymują swoją uwagę i nic nie jest w stanie ich oderwać. Są mocno osadzone w tu i teraz. Podejmują wyzwania idąc za głosem serca, nie słuchają rozumu. To wydaje mi się ważne. Bądźmy jak dzieci, glęboko osadzone w polu serca, niech uwaga podąża za wszystkim co robimy, nie ważne jak trywialna to rzecz. Druga rzecz, która dzis do mnie przyszła, to aby niczego nie kopiować, z niczym i nikim się nie porównywać, znaleźć własną drogę. Szukajmy inspiracji wszędzie dookoła, ale twórzmy sami. Porównywanie i kopiowanie prowadzi nieuchronnie do oddalenia się od pełni. Samo porównywanie budzi jedynie lęk. Gdy w porównaniu wypadamy lepiej - lęk przed utratą przewagi, gdy w porównaniu wypadamy gorzej - lęk, że nie jesteśmy dość dobrzy i przez to zostaniemy odrzuceni. Trzecia rzecz to myśl, że rozwój przebiega po spirali., okręgu. Jest więc ruch do przodu, a potem pozorne cofnięcie się w tył. Tak kreśląc okręgi przesuwamy się do przodu. Całe życie myślałem o rozwoju jako procesie liniowym , który przebiega od prawej do lewej. Cofnięcie się do lewej zawsze oznaczało dla mnie porażkę. Teraz przyszło do mnie jako wznoszenie się po spirali pionowej. W tej perspektywie ruch zawsze odbywa się ku celowi. Trzeba zmienić tylko perspektywę postrzegania z 2d na 3d. W pierwszej ruch po okręgu to kręcenie się w kółko w drugiej wznoszenie ku górze ruchem kołowym. ...Dziś rano przyszło do mnie, że aby wyjść ze stanu autopilota trzeba przełamywać schematy, utarte szlaki. Większość rzeczy codziennie robimy nieświadomie, automatycznie. To właśnie wspiera wszelkie automatyczne skrypty, programy przekonania. Aby być na powrot świadomym dobrze jest zacząć robić rzeczy inaczej niż zwykle. Zmień drogę z pracy do domu, zjedz zupę trzymając łyżkę drugą ręka, wszystko to zmusi do podwyższonej świadomości. A ona jest kluczem do wolności od schematów. ...Kochani proces trwa 24/7. Urlopów nie przewidziano. Mnie z łóżka wymiotło po 02.00. Pole pospać nie daje. Najpierw pracowałem ze swoim gardłem, które ból nawet do snu wlazł. Spiąłem się w sobie i zanioslem sprawę na samą górę. I wiecie co ? Pomogło. Aż się łzy szczęścia polały. Nie bójcie się kontaktu z "najwyższą instancją". Pomoc zawsze na nas spłynie. Tak mało ludzi się tam o nią zwraca. Ważna rzecz, że z poziomu serca trzeba, jak małe dziecko. Wtedy działa. ...Tylko naszło mnie takie przemyślenie, że jeśli zostałeś wychowany w poczuciu winy, kiedy będziesz chciał wyjaśnić, dlaczego coś nie działa w Twoim życiu, zawsze będziesz miał zwyczaj, aby sięgać po wymówkę, że „to co na zewnątrz jest winne za moje warunki życia”. Alternatywą dla wyszukiwania winnych, jest własna odpowiedzialność: musisz zmierzyć się z życiem od własnego JA , od JAŹNI. Może nie byłeś nauczony, by wziąć odpowiedzialność za wydarzenia z twojego życia. Ale jeśli nie jesteś gotów, aby przerwać grę w rozdawanie winy, będziesz niezdolny, by rozpocząć twoją duchową drogę, poszukiwanie i misję, odnalezienie SIEBIE. Gdy winisz coś zewnętrznego za okoliczności przez które przechodzisz, oddajesz kontrolę swojego życia temu zjawisku zewnętrznemu. Klucz jest zawsze w tobie. To jest niemożliwe stracić na zewnątrz klucz prowadzący do SAMEGO SIEBIE. Kiedy przestaniesz obwiniać innych i zaczniesz szukać klucza wewnątrz siebie, zawsze znajdziesz to, czego szukasz. Porzuć skłonność do poszukiwania winnych. Pamiętaj, że jesteś twórcą twojego życia i wewnątrz CIEBIE jest BOSKA 27 obecność. Twoja zdolność do zaufania sobie będzie skreślać nawyk przypisania winy. Pamiętaj, że winić jest to jałowe działanie. Obwinianie wszystkiego wokół ciebie jest jałowym, ponieważ gdziekolwiek jesteś, jesteś nadal obecny. Musisz pielęgnować świadomość, że wszystko w życiu zostało wykonane przez rękę boską, dzięki współpracy z tobą i z twoją duchową jaźnią. Bądź uczniem zamiast obciążającym. Kiedy medytujesz, pytaj: „Co mam nauczyć się z tej lekcji?”, zamiast: „Dlaczego mi to zrobiłeś? Ponownie zbadaj problem lub traumatyczne wydarzenie z twojego życia.To są rzeczy, przez które musiałeś przejść, aby dostać się do tego punktu w którym jesteś w Twojej ścieżce. Patrz, czy możesz wziąć pod uwagę bieżące wydarzenia z perspektywy, które miałyby miejsce za kilka lat. Przekonasz się, że doszukanie się winnych lub odpowiedzialnych to jest strata energii. Wszystkie te rzeczy, miały coś korzystnego dla twojego rozwoju. W tym czasie zdażyly sie też mini warsztaty zafundowane przez pole. Czysty, jasny przekaz dotyczący wykonywania dwupunktu ...Dwunktowalem speed rakietę a tu mi pole w trakcie podpowiedzi śle instrukcje, co do technicznych aspektów wykonywania. Później jeszcze kazało do książki Bartleta zajrzeć i ta oczywiscie otworzyła się na właściwej stronie. Normalnie jak w szkole. Także warsztat techniczny szlifuję z polem. Mówi się, że technika tutaj najważniejsza nie jest, ale u mnie jak widać coś tam pole koryguje. Dzięki za to. ...Warsztatów z polem ciąg dalszy. Przemawia do mnie głosem mistrza Yody i kieruje . Normalnie jak Luke Skywaker (bohater drugiej trylogi gwiezdnych wojen) się czuję. Zabawa i ubaw po pachy. Tu dużej przytrzymaj, tam poczekaj chwile albo patrz na wizje. I tak ma stary doby Yoda siedem pociech ze mną. A na poważnie to niesamowite doświadczenie. Obdarzona inteligencją "technologia" wspierająca swoich użytkowników. Tego jeszcze nie było. Zaczynam rozumieć czemu całe zycie już od wczesnego dzieciństwa ciągnęło mnie w stronę gwiezdnych wojen. Dla mnie dwupunkt jest jak moc mistrzów Jedi. Może to dziecinne, ale napisane jest bądźcie jak dzieci "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" Dziecinność to umiejetność zaufania, poddania sie, puszczenia, nieograniczonej kreacji i głębokie osadzenie w szczęściu i miłości, które mieszkają w nas. ...Wygląda na to, że pole gotowe jest nas prowadzić jeśli tylko tego chcemy, mamy w sobie gotowość by się poddać, pozwolić wziąć za rękę. Od nas zależy jak szeroki będzie tego zakres. Pole nie ma ograniczeń, tylko my je tworzymy. Podłączenie do pola daje nam więc możliwość nieograniczonego przewodnictwa w każdym wymiarze naszego zycia. Nie muszę mówić jaki to będzie miało wpływ na rozwój osobistej świadomości. ...A do mnie dzisiaj mistrz Yoda ciągle powtarzał "a gdzie ty się tak spieszysz?, dwupunkcik trzeba pomalutku, dawaj od początku" Czyli jak widzicie lekko nie miał, ale co tam... “Size matters not. Look at me. Judge me by my size, do you? And well you should not. For my ally is the Force, and a powerful ally it is. Life creates it, makes it grow. Its energy surrounds us and binds us. Luminous beings are we, not this crude matter. You must feel the Force around you; here, between you, me, the tree, the rock, everywhere, yes. Even between the land and the ship.” "You will find only what you bring in" To fajne kawałki cudnej inspiracji. To co mnie oczarowuje to, fakt, że pole mówi do nas językiem naszych głęboko ukrytych symboli. Do mnie kilka razy przychodziło z fragmentami wypowiedzi mistrza Yody, który od kiedy pamiętam był dla mnie wzorem mistrza-nauczyciela. Po odchorowaniu transformowania wewnętrznych treści, przyszedł czas na proces z emocjami. Mocne doświadczenie i poraz kolejny wspaniały przykład rozmowy z polem, które jeśli na to pozwolimy stanie się naszym 28 przewodnikiem i nauczycielem ...Obudziłem się jakiś podenerwowany dzisiaj. Pewnie po dzisiejszym śnie. Czułem jak rośnie we mnie złość. To dla mnie zawsze duży dyskomfort, bo jest energią, ktora nie ma ujścia i "telepie" się z góry w dół. Zapytałem pola, gdyby złość chciala mi cos zakomunikować to co by to było. Zobaczyłem obraz ludzi zamkniętych w jaskini. Przyszło do mnie, że trzeba ją otworzyć. Wywaliło wielki otwór wyjściowy, ludzie rzucili sie do ucieczki, na zewnątrz był piękny słoneczny dzień. Okazało sie, że jaskinia jest wysoko na półce skalnej i wyjście prowadzi w przepaść. Ludzie wybiegali i skakali... Zamieniając sie w ptaki. Fruwali wokoło. Zapytałem co zrobić z jaskinią. Przyszło, że zburzyć i jeszcze, że miejsce emocji jest na wolności i nie wolno ich zamykać. Postanowiłem przeprowadzić proces według wskazówek pola. Zacząłem od hooponopono, aby wybaczyć sobie, ze zamknąłem moją złość we własnym ciele. Potem poprosiłem o dalsza instrukcję. Przyszło, żeby symbolicznie uderzając czymś w łóżko wyprowadzić złość z ciała na zewnątrz. Zrobiłem to jednocześnie mając wyraźny obraz jak burzę wyjście z jaskini. W pewnym momencie ogarnął mnie żal i smutek. Tłukłem dalej aż zobaczyłem, że z jaskini nic juz nie zostało. Na końcu sam "skoczyłem ze skarpy " i łagodnie sfrunąłem w dół. To był niesamowity proces. Po złości nie ma śladu, jest radość, euforia. Najbardziej podoba mi sie przewodnictwo z pola, które mnie jak dziecko prowadzi do celu. Warto wykonać. Niesamowite doświadczenie. Pamiętajcie, że cokolwiek zrobiłem, możecie rownież i wy. Potem przyszła do mnie refleksja. Wczoraj rozmawiałem z kimś o przepracowaniu problemów, które okazuje się pózniej wracają na nową rundę procesu. To czasami budzi rozczarowanie i mysli w stylu, "przecież juz to przepracowałem". Tak myślę, że w danym momencie naszego zycia jesteśmy w stanie unieść, przepracować jakiś ograniczony element problemu i to sie dzieje. Wznosimy się wyżej i jest gotowość na następny kawałek. To nie tak, że dwupunkt nie rozwiązuje całości. Transformuje tyle ile możemy w danym momencie unieść. Dotyczy to szczególnie jakichś dużych problemów sięgających być może poprzednich wcieleń. Myśle, że na jeden raz jakby wszystko przyszło to by nas zagniotło. Dlatego tematy powracają do nas i kawałek po kawałku możemy pracować. Okazuje się, że jak stare odzywa się na nowo to dobry znak, bo jest gotowość na wyższy poziom. W nas jednak jest oczekiwanie uwolnienia sie natychmiastowego, jednorazowego od wszystkiego tu i teraz. To jak po 1 dniu na siłowni chwytać sie za sztangę 500 kg. Na tym chyba polega piękno powrotu do domu, że to wycieczka dłuższa niż jeden dzien i mamy szanse przeżyć niesamowite przygody. Dwupunkt jest wspaniały. Zawsze w odpowiednim momencie, idealnym tempie i wyczuciu możliwości pozwala błyskawicznie przepracować właściwy fragment. Na szczęście pole doskonale wie jaki ciężar damy radę unieść i nie pozwala nam zrobić sobie krzywdy. Dzieki za to. ...Tak sobie teraz myślę, że takich jaskiń z zamkniętymi emocjami to ja więcej mam i dobrze by było wszystko wypuścić. Żal, lęk, poczucie winy jest tego trochę. Miejsca mam dość pod błękitnym niebem duszy. Trzeba to wszystko na wolność wypuścić. Pola zapytam co i jak. Czekać, czy chwytać byka za rogi? ...Popracowałem tym razem ze smutkiem. Podobie jak za pierwszym razem pole pięknie prowadziło. Budzi sie we mnie zgoda na dalszy cykliczny proces. Za każdym razem przepracowuje tyle ile mogę udźwignąć i to jest ok. Cierpliwość, bez ponaglania i wszystko znajdzie swoje miejsce na powrót. Przyszedł również czas na przepracowanie relacji z kolegami w pracy. ...Jutro do pracy. Temat wraca na tapetę. Wyszedłem na taras z pięknym widokiem na oświetlony wieczornym słońcem fiord. Dwupunktowałem na wspaniałą, przyjacielska i wspierającą atmosferę w pracy. Usuwalem programy, schematy, które wprowadziły dysharmonię, wygaszalem nadmierne emocje, instalowalem zasoby, otwierałem serce. Na końcu hooponopono. To była dobra robota. 29 Niech się stanie, niech popłynie miłość dla wszystkich. ...Tak jak pisałem wczoraj "dwupunktowałem" wczoraj atmosferę w pracy. Pracowałem z poczuciem zranienia. Dostałem przepiękne powadzenie z pola. Poźniej przyszło do mnie, żeby przepracować zazdrość. Za każdym razem na końcu hooponopono. Efekty?, zmiany? A no ludzie dzisiaj jakby bardziej otwarci, chętni do kontaktu. Pierwszy raz od naprawdę dłuższego czułem sie w tej grupie komfortowo i dobrze. Co ciekawe to nie ludzie sie zmienili, lecz moje nastawienie, postrzeganie sytuacji, otwarcie na innych oni tylko z tym zarezonowali. To był naprawdę udany dzień. Udana praca nad przepracowaniem skryptów i programów. I jeszcze to opiekuńcze przewodnictwo z pola, które prowadzi mnie krok po kroku. Bezcenne. Uczyłem dzisiaj pacjentkę jak wchodzić w pole serca. Przedstawiłem to jako efektywną technikę relaksacyjną. Prosiłem, żeby ćwiczyła w domu. Będę z zainteresowaniem obserwował zmiany. Mam zamiar nauczyć wszystkich moich pacjentów wchodzenia i przebywania w polu serca. ...Kolejne procesy związane z puszczaniem wymogów. To bardzo ważny element transformacji. Do tej pory wszystko co robiłem było czemuś podporządkowane, służyło jakiemuś celowi. Nadszedł czas zmian. Milowy krok ku wolności ...Pierwszy raz od niepamietam kiedy pojechałem do pracy na luzie, jak na wycieczę. Bez sportowych ciuchów na rower, komputerów rowerowych, ciśnienia na czas i tempo jazdy. Taka po rostu radosna jazda, bo fajnie jest jeździć. W pracy położyłem plecaczek i jeszcze przeszedłem się na króciutki spacer po lesie. Fajnie uwolnić się od własnych wymogów choć na chwilkę. Zrobić coś bez oceniania tego. Poczuć, że jestem a nie robię. Inspirujące i uwalniające uczucie. Nagle gdzieś całe napięcie znika a z nim stres. Życzę wam tego kochani. A po południu zaczyna się wekend a z nim "dolce far niente". Myślę, że byłem włochem chyba w porzednim wcieleniu. Dobre jedzonko, wino, przyjaciele śpiewy i rozmowy do białego rana. ...Dziwnym jest dla mnie fakt, że im więcej doświadczeń zbierałem z dwupunktem tym o dziwo mniej "potrzeb" miałem. Coś jakby przyszedł strach przed zamawianiem z pola. Bardzo to dziwne, bo kto posiadając magiczną różczkę odkłada ją ma półkę zamiast używać. ...Od jakiegoś czasu obserwuje pewien fenomen. Mianowicie, dzięki dwupunktowi można sięgać po marzenia, kreować radosną rzeczywistość natomiast ja mam wrażenie, że tkwię w króliczej norze i niewiedzieć czemu mam jakiś opór przed korzystaniem z tego wszystkiego. Marzenia, gdzieś sie pochowały, ochota na przygody tez. Jestem jakby zawieszony w niemocy. Czy to jakiś program, ktory blokuje przepływ ? Trudno mi nawet nos z „króliczej nory” wytknąć. Muszę pola zapytać co z tym zrobić jak wyleźć z dziury i zacząć żyć pełną piersią. To głupie tak tkwić, gdy świat zaprasza do zabawy. Oj bardzo głupie. Idę gadać z polem. O rezultatach nie omieszkam poinformować. ...Kto pyta temu pole odpowie. Zapytałem pola "gdyby było coś co mogę zrobić aby przełamać stagnację i impas co by to mogło być". A pole do mnie. "no dalej, rusz się i wyjdź z domu. Pobiegaj, rozejrzyj się wokół, popatrz na co masz ochotę i zamawiaj czego dusza zapragnie. Od siedzenia w domu się nie dowiesz. Życie jest tam na zewnątrz i czeka na ciebie" Jakie oczywiste, aż mi głupio. Ale dobre pole cierpliwie mi tłumaczy. Potem zapytałem "gdyby było coś odpowiedzialne za tą stagnację to co by to mogło być?" A pole na to, że to program niepelnowartościowości. Taka przypadłość ludzi która powoduje, że nawet jak przed nimi najlepsze smakołyki rozłożysz to się nie poczęstują, tylko popatrzą, smutno im się zrobi i sobie pójdą. Oj ile razy ja to w życiu przerabiałem w różnych sytuacjach. Najważniejsze, że nakryliśmy „lisa w kurniku”. Teraz szybciutko dwupunkt na wymazanie programu, instalacja „zdrowego softu”, wybaczenie, obserwacja i dostrzeżenie zmiany. A potem można będzie 30 z życia pełnymi garściami czerpać z radością i milością. Pracowałem z niepełnowartosciowością. Pole przyprowadziło na pomoc Pana Kleksa, który wszystko mi najpierw wytlumaczył, a pózniej wykasował mi stare programy. Potem wgrał nowe i zabrał do wielkiej cukierni żeby sprawdzić czy program się dobrze zainstalował. Spróbowałem tam wszystkiego i cały byłem umazany kremem. A buzia usmiechala mi się od ucha do ucha. W środku pekalem z dumy, bo nie każdego Pan Kleks odwiedza. Jest radość, jest magia i jest moc. ...Zrobiłem tak jak powiedziało pole. Wyszedłem z króliczej nory pobiegać. No bo niby po co prosić o radę a poźniej sie do niej nie zastosować? Biegałem więc. Wieczór przyjemny chłodny wiaterek od morza, ludzie tłumnie przesiadują w restauracyjkach. Czuć życie. Wiem już czego chcę, co wypunktuję dla siebie. Ale o tym będzie inna opowieść jak się zmaterializuje. Najważniejsze, że odnalazłem zgubione marzenie z serca. Została tylko formalność tzn dwupunkt. A właściwie to juz się spełniło kiedy pomyślałem o tym i podziękowałem polu. Wszak napisane jest zanim wypowiesz już zostałeś obdarowany. Dziękuję polu za to, że prowadzi mnie najkrótszą drogą do celu, że troszczy się i zawsze jest. Ja ze swojej strony nie zapominam często z nim rozmawiać, prosić o pomoc i dziękować. ...Dwupunktowałem marzenie. Bardzo stare, które było ze mną od zawsze. Odnalazłem je dzisiaj dzięki polu. Leżało, okurzone i zapomniane w piwnicy. Zabrałem ze sobą. Wytarlem i odświeżylem. Powiesilem na zaszczytnym miejscu. Teraz jest ze mna i będzie codziennie. Dwupunkt podpowiada mi dodatkowe instrukcje. Tu przerywam i spieszę wykonać wskazówki od pola. Dzień rozpoczęty od dwupunktu to dobry dzień. Najpierw dla Asi, potem dla jeszcze kogoś i na końcu dla siebie stały pakiet speed rakieta i inne. Dodatkowo punktuję moje marzenie. Już czuję radość, czuję jak się spełnienia właśnie teraz. Tu mnie naszło, że nawet największe marzenie w jego małej części można realizować już teraz z tym co się ma dostępne. Mi wczoraj pole podpowiedziało w trakcie biegu i dzisiaj już to robię. Największe marzenia też są zbudowane z małych cząsteczek i aby zrealizować te wielkie trzeba zauważać szanse na realizację tych małych kawałeczków. Nie mozna leżeć i czekać aż na podwórku wyląduje wielki jumbojet i zabierze nas na przygodę życia. Czasami trzeba wyjść i puścić mały latawiec aby zapoczątkować ruch w kierunku wielkich idei. Aby zacząć wielkie podróże po świecie, trzeba się ruszyć z kanapy, wyjść za dom, pojechać rowerem. Tak aktywują sie największe marzenia. Myśle, że wielu ludzi nie dostrzega małych złotych okruchów, które trzeba zbierać tu i teraz. Myślą punktowałem ogromne zmiany i na nie będę czekać. Te małe okruszki zaprowadzą nas do największych cudów. Punktujący wspaniałe zdrowie dobrze jest przejść sie na spacerek, złączyć się z naturą, bo sekret wielkiego zdrowia ukryty jest w małych i nieistotnych na pozór kroczkach Kto ich nie wykonuje ten nie dociera do wielkiego celu. Tu i teraz jest ukryty klucz do najwspanialszych rzeczy. Uczę się zbierać te małe drobinki złotego pyłu a one zaprowadza mnie wprost ku moim marzeniom. ...Dzionek dobiega końca. Powiał wiatr zmian. Cały dzień otwierałem serce na ludzi i starałem sie czuć się wszędzie "jak u siebie". Już nie tylko obserwowałem z boku, ale starałem sie wyjść na przeciw. Wiem, że zrobilem dzisiaj wszystko, żeby tak bardzo jak mogę zbliżyć się do manifestacji mojego marzenia. Czuję jak realizacja zbliża się do mnie siedmiomilowymi krokami. Zabieram pod poduszkę garść złotych okruchów. Zrozumiałem dzisiaj, że nie wystarczy biernie czekać aż nasze marzenie niczym statek pojawi sie na horyzoncie. Już tu i teraz warto żyć jakby nasze marzenie się zrealizowało. To bardzo przybliża i przyspiesza kreację. Tak to czuję. 31 Okruchy codzienności Powoli rozgościła się codzienność i rutyna. Dwupunkt na dobre stał się tematem przewodnim mojego życia. Działo się sporo. Bez przerwy pojawiały się nowe i stare procesy. Transformacja twała... ...Zapedałowałem do pracy. Czuję, że dzisiaj to jest taki dzień, kedy to szybciutko trzeba zadbać o siebie, bo za rogiem stare programy, niskie wibracje czają się i próbują kontrolę przejąć. A więc po pierwsze. skoro wszechświat to lustro to trzeba obrazek do odbicia przygotować. Na pierwsze danie troska o siebie. Wybaczam sobie, że mam gorszy dzień, biorę ożywczy przysznic, który troskliwie masuje ciało, poźniej kubek wody pobłogosławiony dwupunktem radości. (kawy nie pijam). Po drugie chcesz poczuć miłość to ofiaruj komuś miłość. Raniutko wycałowałem i wyściskałem moje kobietki przed wyjściem z domu życząc im miłego dnia. Tu od razu poczułem jak miłość ocknęła się i szybciutko rozkwitła. Jadąc do pracy niespiesznie moją uwagę po drodze przykuły wszystkie kwiaty, takie świeże i kolorowe. Piękne.Teraz zostało mi kilkanaście minut do przyjścia pierwszego pacjenta, więc jeszcze szybciutko na słonce biegnę by je przywitać i pozdrowić. I taki to przepis na trudne dni. ...Tak jak pisałem, wyszedłem na krótki spacerek. usiadłem na ławeczce w parku. Fajne miejsce, żeby zrobić dwupunkt. Najpier jednak zajrzałem w siebie, żeby zobaczyc emocje. Wciąż jakby uczucie odłączenia. Zapytałem więc małego Marka, który mieszka we mnie, jak się czuje. Powiedział, że czuje się samotny. Wziąłem go więc na kolana i przytuliłem. Powiedziałem, że jestem tu dla niego teraz i zawsze. . Znaleźliśmy razem cudowne wspomnienia. Odczucie radości i szczęścia otuliło nas przyjemnie. Mały Marek wtulił się mocno. Powiedział, że jest mu lepiej i biegnie na rower. Pobiegł, a ja zostałem z uczuciem spokoju. Była jeszcze chwilka czasu postanowiłem zrobic dwupunkt. Speed rakieta na śniadanko to dobry pomysł. Gdy skończyłem, usłyszałem stukanie blisko mnie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem na drzewie przede mną dzęcioła, który pracowicie obstukiwał gałąź. Cała chwila była jakaś magiczna, niby nic ale bylo w niej coś odświętnego. Poczułem zachwyt i radość. Podziekowłem polu za prezent, który mnie obdarowało. Nadszedł czas wracać. Wstałem, przeciągnąłem się i poczułem jakbym miał pancerz na klatce piersiowej. Wyraźnie czułem jak mnie oplata i zamyka. Być może to on odcina mnie od żródła? Wróciłem do gabinetu, zrobiłem dwupunkt i zdjąłem pancerz z siebie. Poczułem ulge, nic mnie już nie więziło. Teraz kiedy to piszę czuję spokój, czuję też wyraźnie, że jestem dobrze podłączony. Znikła, gdzieś pustka, w zamian jest swieżość i radość. Fajnie, że jest dwupunkt. Teraz i już zawsze mogę wybrać co chcę czuć. W kazdej chwili moge się świadomie podłączyć do zródełka, transformować smutki. To ja decyduje, to ja dokonuję wyboru. Jest moc!!! ...Poszedłem do sklepu po lunch. Piękna pogoda, słonecznie i nie za ciepło. Nagle przeleciał przede mną motylek. Uwaga poleciała za nim i przyszła do mnie myśl. Możesz się śmiać, albo płakać, toczyć zażarte boje albo dać sie sponiewierać to i tak nie ma znaczenia, bo życie plynie własnym rytmem. Nieważne co robisz wokół ciągle jest pełno miłości. Od ciebie zależy, czy chcesz się z tym zjednoczyć, czy wybierzesz swój sen o trudnym życiu. Może to przykra prawda, ale prawda. Czy warto tracić czas na iluzję, kiedy wokół wszystko kipi życiem i miłością. ...Burza nadciąga, słychać już grzmoty w oddali. Zastanawiam się jak do pracy się dostać, żeby piorunem nie oberwać. Biec albo pedałować oto jest pytanie. To na co kierujemy swoją uwagę 32 przyciągamy do swojej rzeczywistości. Na nas więc spoczywa odpowiedzialność za to gdzie uwaga pobiegnie. Świadomość, świadomość, świadomość. ...Burza zatrzymała mnie w domu. Dzięki niej wspólne śniadanko z moimi kobietami. Dzięki ci burzo. Jeszcze nigdy burza nie odmieniła tak cudownie mojego dnia. Cuda, cuda, cuda. ...Burzowy dzionek dobiega końca. Dziwne to wszystko. Wyglądało na to, że dzień zaczyna się paskudnie pod górkę. A tu wyszło wszystko na opak. Pozory mylą, stare przekonania kreują nastawienie co do tego jak się mam z tym, czy tamtym czuć, jak zareagować. Pełne sterowanie. Dziś schemat sie złamał. To co miało być problemem stało się przyczyną radości i wdzięczności. Dzięki porannej burzy nie tylko zjadłem śniadanie z moją rodzinką (co cudownie nastroiło mnie na nowy dzień), ale tez poźniej zjedliśmy razem obiad i kolację. Przez cały czas byliśmy ze sobą bardzo blisko emocjonalnie. Dzwoniłem do Asi z pracy, bardzo mocno czułem więź łączącą nas. Dzień w pracy minął spokojnie, bez napięć. Poczucie więzi z bliskimi dawało mi odczucie zdrowego dystanu do problemów w pracy. Stały sie one jakby drugorzędne, blade w stosunku do radości jaką odczuwaniem. Pózniej w domu też dużo razem byliśmy, odczułem wyraźnie jakiś nowy rodzaj uważności. Dwupunktowa transformacja działa. Nowe ziarenko zostało zasiane. Będę je codziennie podlewał milością i uważnością. Jest radość. I tak sobie trwam w tym błogim stanie. I tak mi dobrze, że dobrze mi tak. ...Witam kolorowo, kwantowo w środku matrixowego tygodnia. Nowy dzionek, nowa tajemnica do odkrycia, nowa przygoda do przeżycia. Wczoraj zniknęło, odeszło bezpowrotnie. Trafiło do worka. Czy zamierasz dzisiaj tracić czas na przeglądanie tego worka? Ja wybieram pięknie zapakowane i owinięte w tajemnicę pudełko z napisem dzisiaj. Bo... ważne są tylko te dni, ktorych jeszcze nie znamy... ...Zrozumiałem sekret magii wczorajszego dnia. To co dało tyle siły, radości i odwagi oraz zdrowego dystansu to odczucie więzi, połączenia z innymi. Przez to połączenie płynie do mnie miłość i ona mnie otula. Wcześniej nigdy nie czułem tego tak intensywnie. Byłem raczej odłączony, stałem samotnie w ciemności otoczony ludźmi, z którymi nie potrafiłem poczuć połączenia. Było to raczej mentalne, rozumowa więź. Oto są moi bliscy kochamy się i troszczymy. Uczuciowo to było inaczej... Brakowało jednak tego odczucia, pewności płynącej z serca, która delikatnie głaszcze i uspokaja mówiąc "nie ważne co przyniesie dzień, nie jesteś sam, masz swoją przystań, masz bliskich, u nich zawsze znajdziesz miłość a ona cię otuli swoim ciepłem" Tak było odkąd pamietam. Do wczoraj. Wcześniej zapewne miewałem chwilowe przebłyski odczucia przynależności i bliskości, ale znikały one w bezkresnej nieskończoności odłączenia. ...Dzisiaj obudziłem się i nadal to mam nadal to czuję. Miękką i puchatą lekkosc i odczucie. że miłość płynie do mnie od moich najbliższych. Jestem połączony najsilniejsza więzią. To jest to ziarenko, o którym pisałem wczoraj. Teraz będę je pielęgnować - tak postanawiam, tak wybieram dla siebie uważnością, czułością aby stało się wielkim drzewem. Na nim zbuduję mój dom dla mnie i moich bliskich. I nie będzie juz wiecej bezkresu samotności w tłumie ludzi. Wybieram milość. Te słowa hymnu o milosci nabrały dla mnie nowego znaczenia ...Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość. 33 Oto jest prawdziwa transformacja - obudzić się, odłożyć na bok iluzje, aby zobaczyć i poczuć, że tak naprawdę istnieje tylko milość. Oto jedyna lekcja. ..."Być" nawet w trakcie robienia czegoś to był plan na dziś. Wygasić wymogi dotyczące potrzeby działania, niepokój wynikający z bezruchu. Chyba trochę się udało. Co prawda pole mnie dzisiaj trochę porwało, ale było w tym wszystkim troche wiecej spokoju, mniej napięcia. Było kilka medytacji. Momenty bezruchu nie powodowały panicznej potrzeby zajęcia czymś umysłu. Cieszy mnie bardzo, że pole natchnęło mnie dzisiaj hasłem "WSZYSTKO JEST INFORMACJĄ" To daje otuchy i pomaga wierzyć, że transformacja jako zarządzanie informacją jest możliwe, a poprzez nie kreowanie własnej rzeczywistosci. Zauważyłem też, ku mej radości, że pole regularnie co jakiś czas zaprasza mnie na warsztaty. To ogromnie pomaga utrzymać wysoką motywację. Wspaniałe jest czuć, że coś czuwa nad moim procesem i wyciąga pomocną dłoń, gdy tego potrzebuję. Dzięki za to!!! ...Żyć z pozycji serca, być. Oto plan na dzisiaj. Otworzyć się na to co przyjdzie. Obserwować zmianę. Słuchać serca. Osiąść łagodnie w tu i teraz, rozgościć się w ciszy i spokoju. Wyłączyć głowę oddać stery sercu. Wczoraj przyszło do mnie aby świętować spełnienie swoich marzeń. Skoro one spełniają się tu i teraz to warto ten fakt świętować, wyrażając tym samym wdzięczność za ich realizacje. Kupiłem butelkę wina i wczoraj wieczorem swiętowaliśmy "nową" odmienioną ciekawa, satysfakcjonujacą pracę. Świętuję więc i wyrażam wdzięczność, bo moje marzenia spełniają się. "Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma." Teraz przypomina mi sie pewna historia. Kilka dni po przeprowadzce dostaliśmy na maila informację z kliniki, gdzie Asia składała papiery o prace. Dziękowali za zainteresowanie, ale przyjęli innego kandydata. Trochę niefajnie Ja przeczytałem pierwszy, ale jakoś trudno mi było Asi powiedzieć. Sama przeczytała pózniej. Następnego dnia poszedłem do sklepu kupiłem szampana i tort, żeby świętować "odrzucenie i nie przyjęcie Asi do pracy. Zrobiłem jej niespodziankę i przykry nastrój szybko prysł. To był weekend. W poniedziałek robiliśmy zakupu i zadzwonił telefon Asi. Zadzwonili z pracy by poinformować, że przyjmują ją do pracy. Asia w szoku, bo list odmowny dostała. Oni tłumaczyli się, że sekretarka błędnie wysłała. Także może coś w tym jest by świętować niepowodzenia. ...Mooji. Oglądam filmiki na YT . On sprawia, że znikają słowa, znikają myśli... Dziwny to stan. To dla mnie coś nowego. Mam wrażenie, że jego słowa transformują. Trafiają bezpośrednio do mojego serca i stąd cisza i spokoj bez myśli. To się jakoś dzieje bez obecności rozumu. Głowa się wyłącza. Chwilo trwaj. ...Pole kieruje do mnie nowych ludzi. Nie znam ich nawet. Nie zamieniłem wcześniej słowa. Sami mnie odnajdują, sami piszą otwierają serce, dzielą troski. Dzisiaj napisała Z. Głęboko dotknięta tematem śmierci ludzi młodych, którzy odchodząc zostawiają partnerów dzieci. Napisałem kilka słów od serca. Przyszły z pola. Zaprosilem na wizualizację - wycieczkę. 5 minut i wszystko się odczarowalo, popłynęł spokój. Podziękowała mi cudownymi słowami. Dziwnie piękne. Jak mało trzeba by zimną ciemną noc zmienić w słoneczny poranek. Świat wokół pozostał taki sam, a ona w kilka minut zmieniła postrzeganie. W miejscu smutku przyszła radość. Czy taki plan ma dla mnie pole ? Zobaczymy. My razem Razem 34 śpiewamy... Razem jestesmy wolni My razem ...Nadeszła pora deszczowa. Poranki ciemne. Kalosze i sztormiak to strój latarnika na najbliższe dni. Słońce z rzadka wygląda zza chmur. Sięgam do woreczka z cudami. Mam tam ciepło i ogień kominka, kubek gorącej czekolady. Z takim zestawem miło jest przyglądać się kroplom deszczu spływającym po szybie,wsłuchując się w piosenkę wiatru za oknem. Jest klimatycznie...aura tajemniczości...czas magii i transformacji, bliskości...Jest czas na tajemniczą opowieść... ...Budzi mnie ruchliwy stołeczny poranek. Zakryte mgłą miasto budzi się do życia Jak w piosence SDM ...z dusznego snu juz miasto się wynurza... Jest pięknie... Kontemplacja otaczającego swiata zamyka usta, wycisza pęd mysli. Pierwsze spostrzeżenie, zmiana to inna otwartość. Spontaniczny uśmiech do ludzi, miłe słowo ... Tego wcześniej nie było. Skorupa szczelnie zamknięta nie pozwalała na wyjście do innych, obcych... Drugie spostrzeżenie jest takie, że spotkani ludzie są dla mnie tacy jakie jest moje wewnętrzne nastawienie do nich, do świata. Kolejna oczywistość tak, ale to oczywistości sprawiają największy problem. Napotykali ludzie są poprostu projekcją mojej otwartości na swiat. Jakby płynąc na fali pewnej czestotliwości rezonuję z innymi na tej samej długości fali. Zwyczajnie lustro po raz kolejny. Jakie to proste i piękne w swej prostocie... Widziałem wczoraj twarze zatroskane, zabiegane, zanurzona głęboko w "pęedzie miasta". Ale widziałem w każdej z nich tez dużo miłosci, mniej lub bardziej świadomej. Czasem tęsknotę za nią. Niezwykle... Dwupunkt dał mi teraz niecodzienną szansę jakby wyskoczenia z pędu życia, bym mógł obserwować, uczyć się być. Dziękuję za te cudne doświadczenie... ...Dziwny dzień. Wyraźnie czuję ciąg dalszy transformacji, gdzieś w tle. Efektem tego było, że przy dzisiejszych ćwiczeniach odłączało mi szybciutko świadomość. Kilka procesów w tle. Jeden z nich poczułem wyraźnie i wyraźnie zrozumialem czego dotyczy. Tak minął mi czas do południa. Dziwne to było uczucie, bycie jakby we snie. Później swiadomość jakby wróciła na miejsce. Przydała się do "techniki czystej świadomości" Kinslowa, którą zaczynam praktykować codziennie. Ten uświadomiony proces objawił się po południu w pełnej krasie przynosząc aktywację schematów i programów wraz z emocjonalnymi reakcjami które trzeba było powygaszać. Udało się całkiem niezłe, ałe kosztuje to jednak sporo energii. Szczególnie emocje wklejone w najstarsze schematy. Przyszedł również wgląd, że każdy proces ma swój początek i musi mieć swój koniec. Zrozumiałem, że przyszedł czas kiedy TRZEBA POZWOLIĆ ODEJŚĆ TEMU CO JUŻ SIĘ DOKONAŁO, CO WYKONAŁO SWOJE ZADANIE. Próba zatrzymania na dłużej przy sobie, kończy się doświadczeniem bolesnych emocjii niepotrzebnym cierpieniem. To trudna i gorzka lekcja, ale jednocześnie chyba jedna z najważniejszych w życiu. Umiejętność puszczania, pozwalania by rzeczy przychodziły i odchodziły to milowy krok ku wolności. Jutro ważny poranek, być może zaważy w dużym stopniu na mojej dalszej drodze. Byc może to nowy rozdział. Czas pokaże. Oddaję to polu i jego przewodnictwu. ...Świętowania czas. Porcja własnoręcznie przygotowanego sushi (uwielbiam ten magiczny rytuał). Później butelka schłodzonego prosecco. Cza świętowania. Witam to co przede mną. Zapraszam nowe cuda. Pole rozegrało karty po swojemu. Wczoraj powiedziałbym, że to porażka. Dzisiaj mówię "czeka na mnie lepsze, wspanialsze" otwieram się na to. Spokojnie kładę się na falach oceanu życia. Niech nurt prowadzi mnie ku nowym cudom. 35 Jeśli świętujemy radośnie to co zwykliśmy postrzegać jako sukces to dwukrotnie hucznej świętujmy to co zwyklismy postrzegać jako porażkę. W ten sposob wciąż będziemy otwierać sie na nowe cudowne perspektywy przed nami, o których nawet nam się nie śniło. Bo ważne sa tylko te dni, których jeszcze nie znamy... ...Wieczorne z polem rozmowy. Domek pogrążony w ciszy. Za oknem wieje wiatr. Zapytałem pola tak z niczego "gdybym doświadczył odłączenia wszystkich matrixowych uwarunkowań jak bym to poczuł?" Odpowiedz przyszła natychmiast. "Naprawdę chcesz wiedzieć?" "Tak" odpowiedziałem zdziwiony. "To chodź ze mną, pokażę Ci. Poczułbyś bezgraniczną, bezwarunkowoą wolność i spokoj. Wszystkie sprawy, relacje, które wprawiają Cię dzisiaj w niepokój cały pozorny zamęt znikły by w jednej chwili wobec światła czystej harmonii, która przenika wszystko. Poczułbyś jedność ze wszystkim, nie tylko na ziemi ale z całym stworzeniem kosmicznym i pustką. Z tej perspektywy czuje się i postrzega inaczej. Przenika jedynie wszechobecna miłość i wdzięczność. Każda chwila jest nieskończoną celebracją samej siebie. Usmiechałbyś się przez cały czas do wszystkich i wszystkiego widząc piękną harmonię i nieskończoną mądrość. Jako dziecko stworzenia i pustki emanowal bys spokojem..." Słysząc te słowa widziałem obrazy, gdzie ziemia nagle stała sie malutką drobinką zagubioną w przestrzeni kosmosu. Wszystko wibrowalo harmonijnie. Poczułem spokoj całym sobą. Zobaczyłem jak wątłe są uwarunkowania, schematy, programy naszego świata uplecione wątłymi nićmi iluzji zwątpienia. Stan ten utrzymuje się dalej. A ja ciągle widzę ten fragment, gdy ziemia malutka ze swymi troskami nie zaburza już spokoju jedności we wszystkim i niczym. Na dworze wichura. Sztorm i deszcz. Wybieram się jeszcze dzisiaj na premierę ostatniej części Hobbita. Przyciąga mnie kraina magii. Zaprasza na przygodę, która czeka tuż za drzwiami. Wystarczy postawić nogę za próg. Tyle, że nic juz nie bedzie takie samo... Czuję, że czeka na mnie dziś jeszcze jedna przygoda i warto opuścić ciepły domek, wyskoczyć na wiatr i deszcz by ją spotkać. ...Dzisiaj cieżko jakoś. Pole prowadzi krętymi dróżkami. Kilka schematów aktywowało sie wczoraj. Wygaszanie poranne nie wiele pomogło. Na szczeście jest wgląd większy, więc przyjrzenie się schematom pomaga troche. W trakcie rozmowy z Asią przyszło do mnie bardzo silnie. Gdy coś cię trzyma mocno, (emocja, mysl) próbujemy się wyrwać z uścisku, to powoduje, że jeszcze bardziej uścisk zamyka nas w kleszczach. Paradoksalnie, gdy poddamy sie temu, puścimy, uścisk zwalnia się i znika. Dziwna wizja, bardzo silna i wymowna. Puszczam więc chęć wyswobodzenia się z dyskomfortu, by otrzymać wolność. Jak to będzie, gdy puszczę całkowicie, co poczuję, gdzie mnie to zaprowadzi? ...Fajnie zacząć dzień z dobrą energią. Wspólna joga, ćwiczenia, bieganie i sesja TRE. Spadł śnieg, więc zrobiło się ładnie. Dziś młodsza córka ma bal urodzinowy. Przychodzą dziewczynki z klasy. Impreza na całego. Zaraz biegnę dmuchać balony, i przywieszac inne dekoracje. Bedzie ksieżniczkowo-bajkowo tak jak lubi. Swoją drogą fajnie patrzeć na dzieci. Proste rzeczy, które są pod ręką, wyobraźnia i entuzjazm to przepis na wspaniałą przygodę. Zawsze są gotowe, by przeżyć coś niesamowitego. Warto nam dorosłym to w sobie odnaleźć i pielęgnować. Wtedy życie staje się o wiele łatwiejsze i bardziej kolorowe. ...Znowu fajny poranek. Nawet sie obudziłem przed budzikiem. Codzienna rutyna: joga, ćwiczenia, spacer z dziećmi do szkoły, drobne zakupy. Potem upieczony chlebek i teraz relaks przed rozpalającym się kominkiem. Cudna nudna rutyna i wiele spokoju z niej płynącego. Co dzis dzień przyniesie? Jakie małe cuda pojawią się na mojej drodze? 36 Zrobie sobie dzisiaj synchronizację kwantową. Zanurzę się w eufouczuciu ciesząc się bezruchem i spokojem. ...I znowu cuda zwyczajnosci. Joga ćwiczenia bieganie, sesja TRE, zakupy. W sklepie ze zdrową żywnością dostałem ku mojej wielkiej radosci mąkę gryczaną, ryżową, kukurydzianą, komosę ryżową. Będzie bezglutynowe przygotowywanie naleśników i tortilli z warzywami. Radość. Wczoraj też super. Byliśmy umówieni w szkole po dzieci o 16.30. O 16.05 dostałem info o przesyłce. Postanowiliśmy odebrać na poczcie. Okazało sie, że to godziny szczytu. Korki itp. Asia w panice, że nie zdążymy do dzieci na czas. Pomyślałem wtedy o rozciągnięciu czasu i wolnej drodze. No i faktycznie do poczty bez przeszkód szybciutko. Miejsce do parkowania się znalazło. Na poczcie paczka od ręki, bo kolejki nie było. I w drodze do szkoły nagle pustka. Korki rozpłynęły się. Byliśmy 16.28 w szkole. Wszechswiat sprzyja. Robi drogę. Pomyslałem wtedy magia jak się patrzy 37 Zabawy z ego Ego - temat podstawowy dla wszystkich zajmujących się rozwojem osobistym. W czasie prowadzic dziennika cudów powracał do mnie kilka razy w różnej formie. Bywało zabawnie. Posłuchajcie... ...Pole mnie do szkoły wysłało. czytam Nową ziemię Ekharta Tolle(go). Jak tu pięknie wszystko opisane w pierwszych rozdziałach na temat ego i problemów z nim zwiazanyc. Polecam wszystkim uwikłanym w trudne relacje, problemy zdrowotne i finansowe. Odpowiedź tak jasno przedstawiona, ze sie nawet nie chce z tym dyskutować, Przyjmujemy wiec odpowiedzialność za swoje zycie, otwieramy się na samo swiadomość i ... wydychamy z ulgą, bo wszystko na miejscu jest. ...Pedaluję sobie z pracy do domku. W pewnym momencie facet przede mną idzie z wózkiem i tak od prawej do lewej. Czuję jak mnie spina, bo muszę praktycznie się zatrzymać, żeby nie wjechać w wózek. I słyszę głos "no i zobacz jak lezie, cały chodnik zajmuje, król jakiś się znalazł. Rozglądam się, zdziwiony, patrzę a tam ego rozsiadlo się na ramieniu wygodnie w pilotce i goglach z zamiarem radosnego obserwowania i komentowania wszystkiego co zaraz spotkamy na drodze. Trochę się zdziwiłam, ale po chwili serdecznie mi się chciało śmiać z całej sytuacji. Widok ego z powagę na twarzy, determinacją i gotowością by gromić niesprawiedliwość i złośliwość tego swiata- bezcenny. Postanowiłem jechać dalej i słuchać dalszych komentarzy ego. Cała sytuacja wprowadziła mnie w dobry humor. Niestety, z jakiegoś powodu nic sie więcej nie wydarzyło. Nikt ani nic nie zagardzało, więcej drogi. Samochody zjeżdżały z drogi. A ego, jakieś takie zawstydzone, gdzieś czmychnęło. Na pewno wyjdzie jeszcze przed wieczorem. Spróbujcie sami poobserwować. Zabawa gwarantowana. Gdy na waszej drodze stanie jakaś wyjątkowo "trudna" osoba proponuję nowe pozdrowienie. MOJE EGO POZDRAWIA TWOJE EGO. ...Witam. Ego jeszcze smacznie śpi więc mogę spokojnie popisać. Nowy dzień, nowa tajemnica, nowa przygoda do napisania i przeżycia. Otwieram, więc księgę niekończącej się opowieści, biorę pióro do ręki i... No wlaśnie, co dzisiaj mogę zrobić by zbliżyć się do swojego wielkiego marzenia, jak wyjść mu na przeciw? Gdzie szukać małych złotych ziarenek. Wszystko pokolei. Wszechświat to zwierciadło, przygotowuję więc piękny obrazek. Dużo troski i miłości dla siebie na ten poczatek dnia i resztę potem. Zapytam małego Marka, czy czegoś mu nie trzeba. Widzę jest tutaj, budzi się, przeciera oczka. Zapytam, może ma pomysł na fajną przygodę.... Dalej wysyłam miłość do wszechświata. Zaczynam od najbliższych, pózniej w drodze do pracy moje serce pozdrawia twoje serce nieznajomy w którym i ja mieszkam. W sobie odnajduję cząstkę ciebie. Otwieram serce, uśmiecham się i poddaję się biegowi wydarzeń. Pole mnie poprowadzi. Dzisiaj ciąg dalszy szkoły pana Tollego, czyli beztroskie zabawy z ego. Dzisiaj dołączy do nas ktoś jeszcze, moje kochane ciało bolesne. Zabawy mi z tą dwójką nie zabraknie. ...Wyjechałem do pracy. Od razu posadziłem ego na ramieniu niech patrzy i sobie gada, Droga była pusta, bez przeszkód, więc szybko się znudziło i schowało. Wyjrzało na chwilkę, gdy jechałem za innym rowerzystą. Wskoczyło wtedy szybko na plecy i kibicowało „szybciej, szybciej, wyprzedź go, jesteś szybszy, 38 dalej” Oto przykład jak ego karmi się poprzez porównania i szukanie odmienności, lepszości. W pracy złożyłem rzeczy i poszedłem dwpunktować na dwór. Usiadłem na ławeczce, patrzę na ziemie a tam po chwili zaczyna trawa falować, jakby ją ktoś na jeziorze ułożył, unosi się i opada jakby przechodziły pod nią fale wody. Hmm ciekawostka myślę sobie, ego też przyszło popatrzeć, szepnęło coś o wielkiej transforacji i wyjątkowości. Ciagle szuka szansy jakby tu większe urosnąć. Przyszło mi do głowy na tej ławeczce, że w pewnym sensie przypominamy gąbkę. łatwo nasiąkamy nowymi ideami, czujemy wtedy pełnię i szczęście, przepełnia nas energia. I tak jak gąbka malutkim strumyczkiem to z nas wycieka. Zabiera to trochę czasu, ale wkońcu znika coraz więcej i więcej aż nie pozostaje nic i stajemy sie na powrót suchą gąbką aż do momentu kiedy znowu nie zanurzymy się w czymś. Trochę mi to przypomina sytuację z warsztatami. Duża energia i moc, wypenia nas przez jakiś czas, ale pożniej z każdym dniem przesiąka i znika. Warto chyba być tego swiadomym i zamaczać gąbkę systematycznie utrzymując kontak z kwantową rodzinką, robiąc dwupunkt codziennie, można też i pisać i wtedy sami stajemy się własnym żródłem ktore nasącza gąbkę. Co kto lubi. Pielęgnując to stałe zanurzenie naszej gąbki dajemy sobie szanse na trwałą transformację i wtedy dwupunkt staje się czymś więcej niż tylko kolejną ciekawostką, warsztatem jednym z wielu w naszym życiu, którego dyplom trafił na półke na stertę innych zapomnianych dyplomów. Tyle, że znowu odpowiedzialność spoczywa na nas. Nikt za nas tej gąbki nie nasączy. ...Od wczoraj bawię sie obserwowaniem ego. W czasie jazdy z pracy do domu zauważyłem, że znikła gdzieś irytacja. Ego testowałoi mnie dzisiaj mocno. Co jakiś czas ktoś zajeżdżał mi drogę. Tym razem jednak wywoływało to tylko rozbawienie. Czułem się lekko i rozluźniony. To dla mnie duża odmiana . Fajnie tak móc po prostu przyjąć to co jest i nie reagować frustracją. To kolejna umiejetnosc do pielęgnacji (uważnością ma sie rozumieć). Jest radość. ...W trakcie lektury nowej ziemi Tollego (rozdział ciało bolesne) przyszedł do mnie pomysł na intencje 2p - wygaszenie bolesnych wspomnień, doświadczeń. Przyszło do mnie żeby zapakować te wszystkie wspomnienia i emocje w balony różnokolorowe i wypuścić do nieba. Tak też zrobiłem. Utworzyła się wielka gromada balonów. Wtedy je wypusciłem. Patrzyłem jak się oddalają. Niektóre z nich pękały i zamieniały sie w ptaki, które odlatywały. Transformacja dokonała się. Teraz czas na obserwację zmiany. ...Cudny cytat: "Dzieki wybaczenie znika twoja tożsamość ofiary i rodzi się w tobie rzeczywista siła potęga obecności. Zamiast obwiniać ciemność (i w ten sposób ją wzmacniać) wnosisz światło." Cudne słowa. Teraz wiem, czemu mnie tak do hooponopono ciągnie podświadomie. Skrypt ofiary był u mnie wielki całe życie, nadal jeszcze pojawia się, w niektórych sytuacjach, ale teraz wiem już co mam z tym robić. Mogę tontransformowac. Przyjęcie odpowiedzialności, świadomość ego i wybaczenie. ...Uwalnianie się od ciała bolesnego. To kolejny temat, który zgłębiam i punktuję intensywnie. Miałem dzisiaj taki obraz poczas 2p. Poczułem ucisk w klatce piersiowej i gardle i po chwili wyleciały ze mnie przez usta całe chmary jakby pszczół, os lub coś podobnego. Trochę tak jak to było w filmie"zielona mila". Kto widział ten wie o co chodzi. To trwało dość długo, kilka minut chyba i nadal czuję lekki ucisk w gardle, więc wygląda na to, że coś jeszcze zostało. Dziwne rzeczy dzieją się. Aha i jeszcze podjąłem decyzję, że zaprzyjaźniam się z tu i teraz, z każdą chwilą obecną, przyjmuję ją z radością i miłością nie oceniając niczego, nieważe co przyniesie. 39 ...Ciało bolesne kontratakuje (the imperium strikes back). Sam nie wiem kiedy po cichutku wslizgnęło się wczoraj ciało bolesne. Pod wieczór już czułem jakiś kwaśny nastrój. Asia też coś w sosie nie była do końca. Skończyło się na tym, ze rozminęliśmy się w kontakcie i poszliśmy spać z nastrojem raczej nieszczególnym. Obudziłam się rano i poczułem, że ciało bolesne w rozkwicie pełnym. Rozlazło się, oplotło nas. Silne i nieugięte zatruło serce swoi jadem. Poczułem świadomość obecności, ale nie chciałem z tym nic zrobić. Poczułem, że chce w tym tkwić. W tym czasie wstały moje dziewczynki. Ciało bolesne dotarło i tam. Płaczliwe, humorzaste nie mogły sie dogadać. Czarna chmura zawisła nad rodzinką grożąc zniszczeniem pięknego słonecznego sobotniego poranka, a może i całego dnia. Ostatkiem sił przycisnęła się do mojej świadomości myśl. Zrób dwupunkt. Czujne oddziały ciała bolesnego stojące na straży, próbowały powstrzymać tę myśl. Przyszły mysli, że po co, i tak nie warto. Na szczęście moc myśli z pola była wielka. Zrobiłem 2p. Całą długą sesję. Wygaszanie negatywnych emocji i wspomnień, wygaszanie oporu przed zmianą, transformacje blokad. Integrację pozytywnych zasobów. Potem pomyślałem o hooponopono. Pod koniec poczułem lekką zmiane. Kościste szpony ciała bolesnego zwolniły nieco uścisk. Będąc w polu serca przyjąłem duża dawkę milości, która zaczęła rozpuszczać pnącza ciała bolesnego. Wstałem. Porozmawialiśmy z dziećmi aby pomóc im wyjaśnić ich nieporozumienie. Udało się. Ciało bolesne zniknęło i tam. Teraz została Asia i ja. Tu juz duże wyzwanie. 11 lat razem zaowocowało kilkoma potężnymi negatywnymi programami, które potrafiły skutecznie sabotować nasz komunikację. Po chwili jednak udało się. Wyjaśniliśmy sobie nieporozumienie. Ciało bolesne zniknęło jak mgła. Czuć jednak jeszcze w powietrzu jego woń. Będę uważny. Bo one wycofuje sie, ale nie poddaje się do końca. Zasypia czekając na okazję by powrócić i nasycić sie energia żalu i zranienia. Ja teraz jadę z rodzinką na rolki. W radosnym sercu nie ma miejsca na żal. ...Czas podsumować potyczki z ciałem bolesnym. A wiec jak pisałem rano dwupunktową szarżą udało się zatrzymać ofensywę imperialną ciała bolesnego. Pózniej wspólne śniadanko a potem wyjazd na rolki. Wszyscy dawali sobie swietnie radę. Nawet ja próbowałem przez kilka minut. Jest nadzieja na wspólną wyprawę rolkową w niedalekiej przyszłości. Na tej fali optymizmu udaliśmy się świętować sukces duża porcją lodów. Potem jeszcze spacer po mieście i małe zakupy. Każdy dostał coś dla siebie. Wieczorkiem Asia przygotowała dla maluchów pyszne naleśniki a dla nas wspólną kolację. Uzbierała sie całkiem pokaźna górka złotego proszku marzeń po dzisiejszym dniu. Jutrzejszy zapowiada się nie gorzej. A ciało bolesne ? Ano wygladało zza rogów i skwerow. Jednak nie znalazło szansy dla siebie i zniechęcone ukryło się gdzieś. Byliśmy dzisiaj bardzo szczęśliwe razem. Podarowaliśmy sobie dużo radości, ciesząc się razem spędzonym czasem. Tam, gdzie jest radość i szacunek i UWAŻNOŚĆ świadomosci nie ma miejsca dla ciała bolesnego. Ono pewnie czeka na następną okazję. Tematem przewodnim dzisiejszego 2punktowania w ciagu dnia było wygaszanie nadmiernej ważności zewnętrznej i wewnętrzne ...Dzisiaj tematem przewodnim dwupunktu jest jedność duszy i umysłu oraz podniesienie energetyki.W głowie i w sercu wciąż wczorajszy film Maleficent. Myślę o tym do czego jest zdolne ego, kóre przejęło całkowicie kontrolę nad człowiekiem. Do jakiego szaleństwa zdolne jest. Finałem jest zawsze unicestwienia obłąkanego człowieka. Myślę też jak wielka jest transformujacą moc czystej milosci, ktora potrafi rozpuścić zamrożone serce, zagoić najgłębsze rany, przywrócić do prawdziwego zycia... Za oknem wyszło słońce, przedziera sie przez chmury i mgłę. I tak jak milość oświetla dobrych i złych. Zaprasza by czerpać enerię ze swoich promieni. ...Cały czas czułem, ze jest coś co trzeba jeszcze dostrzec. Coś co przyszło do mnie po 40 wczorajszym filmie. Coś co chce zostać wypowiedziane. No i jest. Serce można zranić, można je zamrozić, ale nic nie jest w stanie zniszczyć mieszkającej w nim milosci. A ona jest najpotężniejsza i nic dla niej nie ma niemożliwego. Potrafi zbudować wszystko na nowo. ...Spotkanie z ciałem bolesnym. Wyskoczyło dzisiaj z nienacka ciało bolesne. Tak samo jak wczoraj złość. Postanowiłem posłużyć się tę samą techniką. Zapytałem pola jak by to było zobaczyć te część mnie. Pojawił sie obraz czegoś co przypominało z wyglądu „critersa” (kosmiczny stworek z filmu o tym samym tytule lat 90). Mocno zdziwiony wyglądem ciała bolesnego zapytałem pola czego ono by chciało, by poczuć sie lepiej. Przyszla odpowiedz, że "puszyste i puchate" (to pochodzi z opowiadania o puszystym i puchatym) ok, myśle sobie pole prowadzi... criters dostał puszyste i puchate i ... rozanielony zasnął. Po przykrych odczuciach nie było już śladu. Wszystko wyciszyło się. Ciekawe to. Stosowałem 2p na wygaszanie często z rożnym mniej lub bardziej trwałym efektem. Ten sposob wejścia w kontakt jest nowy, ale ciekawy. Mam wrażenie, że jakby integruje wewnątrz bolesne elementy. Daje im "przestrzeń" by nie musiały się dobijać z zewnątrz. Będe się tym bawił dalej. ...Zaczyna mi się klarować pewien pomysł, metoda. Mianowicie, gdy świat wokół lub coś w nas manifestuje tzw "problem lub dysharmonię" stosuję pytanie do pola. Jaka część mnie szuka teraz kontaktu?, gdyby mogła się objawić jak by wygladała? Gdy się pojawi, pytam dalej co mogę dla niej zrobic? Daje to co się pojawia. Stosowałem do tej pory w stosunku do emocji, bedę bawił się dalej z np sytuacjami w świecie zewnętrznym. Mam juz kilka pomysłów. Niech płynie ...Przyszedł mi do głowy śmieszny obrazek podczas rozmowy z Angel. Tematem było m.in. ego. Zobaczyłem rodzica siedzącego za kierownica jadącego samochodu pomału na polnej pustej drodze. Na kolanach siedzi dziecko około 4-letnie. Trzyma kierownicę, szczęśliwe że potrafi prowadzić samochód. Rodzic cały czas czuwa i asekuruje, zmienia biegi, hamuje, wciska gaz. Dziecko nie wie o tym. W pełni wierzy, ze potrafi prowadzić samochód samodzielnie. Jest pełne szczęścia, pęka z dumy, chce wszystkim o tym opowiedziec jak to potrafi wspaniałe jeździć samochodem. Nie trudno sie domyśleć, ze małe dziecko to ego, rodzic to nasza wyższa jaźń, świadoma. Znając prawdziwy obraz świata pozwala bawić się ego, ono czuje sie ważne. Widząc mały wycinek rzeczywistosci ma iluzję, że ma kontrolę i steruje. Wyższa jaźń się tym nie przejmuje, może przyjąć to z rozbawieniem. Lubię w ten sposób patrzeć na ego. Bez zbędnego demonizowania go, bez potrzeby walki z nim. Jaki dorosły chciałby podjąć walkę z małym dzieckiem. 41 Zbierając małe cuda Kolejny etap drogi, transformacji to dostrzeżec, że moją coszienność wypełniają malę wielkie cuda. Świadomość tego jest kluczem do radości i celebracji życia. Tak to się zaczęło. ...Przyszło do mnie aby stworzyć listę moich małych cudów. Jest ich naprawdę wiele każdego dnia. Czytanie ich wzbudza wdzięczność a ta spokój i radość. Lista małych cudów: Śniadanko wspólne z rodzinką. Oglądanie bajek z dziećmi Budowanie domku z koców i poduszek Spacer w ulewny dzień Bieganie nieznanymi drogami Wysłanie pozdrowienia do znajomych sprzed wielu lat Wyznanie szczerego komplementu Przeczytać z dziećmi bajkę Upichcić obiadek dla rodzinki Pójść na przyjecie z poczęstunkiem do małej córeczki Wypić herbatkę z żona wieczorkiem, gdy dzieci śpią. Zaśpiewać zapomnianą piosenkę W trudnych chwilach ZWRÓCIĆ SIĘ O POMOC by poczuć, że nie jestem sam z moimi problemami, że nie muszę ze wszystkim sam się zmagać, że w razie potrzeby inni chętnie przyjdą z pomocą Przeleżeć dzień w łóżku bez poczucia winy, ciesząc sie byciem z samym sobą Posłuchać innych, znależć inspirację Obserwować moje dzieci jak uczą się czegoś nowego, nabierają i rozwijają umiejętności Wzruszyć sie do łez słuchając piosenki i nie wstydzić się uczuć Zachwyt nad słońcem, które otula ziemie blaskiem o poranku. Obserwowac jak codziennie pojawiaja sie nowe cuda na liście. 42 Wsłuchać sie i poczuć sercem czyjaś historie Poczuć sercem i nazwać kogoś bratem, siostrą Poczuć bezinteresowną radość dawania i bycia dla kogoś Poczuć sercem czyjeś uczucia Wysłać do kogoś serdeczne słowo Zmienić łzy w uśmiech Zatracić się w smaku gruszki prosto z drzewa Zachwycić drzewem ciężkim od roześmianych jabłek W porannym spacerze z coreczkami znaleźć inspirację na resztę dnia ...Mała kieszonkowa księga cudów... Zapisuje do mojej małej kieszonkowej książeczki cudow deszczowy, wieczorny spacer Magiczne chwile... Deszcz uderzał o kaptur, spacerowałem wpatrzony w kolorowe światełka domów na wyspach. Świerze wilgotne powietrze wypełniało odżywczo płuca. W małych kawiarenkach i restauracyjkach ludzie rozmawiali wesoło racząc się ulubionymi trunkami. Przyglądam się temu wszystkiemu jakby pierwszy raz. Wcześniej zawsze w biegu przemierzałem te uliczki zupełnie nieświadomy tego wszystkiego wokół. Dzis spacerowałem sam, ale nie samotny, z pięknym uczuciem połączenia.... Deszcz padał mocno a ja czułem prawdziwe szczęście. Cieszyłem się bardzo mogąc doświadczyć tego pięknego jesiennego wieczoru zupełnie inaczej niz zwykle. Dziękuje za to... ...Mała kieszonkowa księga cudow.....Wpisuję w nią cudowność zwyczajności dzisiejszego dnia, jego spokoj, prozaicznosc, równowagę i przewidywalność... W tym niczym znajduje się tak wiele... Dziękuję. ...Nowe piękne doświadczenie do mojego woreczka cudów. Spróbowałem dzisiaj pierwszy raz sushi. Nigdy nie mogłem się zdecydować jakoś. Odważyłem się i otworzyły się dla mnie nowe cudne horyzonty smakowe...Wdzięczność. ...Motto z pola na dzisiaj ktore dojrzałem dzisiaj to w tłumaczeniu na polski "Nic nie dzieje sie bez przyczyny" Oczywista oczywistość natomiast, gdy dociera do mnie poprzez UWAŻNOŚĆ jako informacja z pola, to nabiera nowego wymiaru, odczuwam to na głębszym poziomie. Teraz jako spokoj i poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, płynie właściwym torem Otwartość to jakby motto ostatnich dni. Transformacja podąża tą drogą. Otwartość na ludzi na świat na smaki, doświadczenia te cudowne i te trudne rownież. Patrzenie na siebie z sympatią i czułością. To piękne doswiadczenie. Wszystkim tego zyczę. ...Mała książeczka cudow. Pisałem niedawno, że zakochałem się w sushi od pierwszego wejrzenia. Pojawiła się więc radość i chęć zrobienia w domu. W piatek dostałem na zakupach potrzebne sprzęta i składniki. Dzis po południu przyszedł czas zrobic. Czułem podniosly nastrój juz od wczoraj. Takie małe swieto. 43 Czytałem i oglądałem wszystko o sushi. Wiedza o tym rozgrzewały moja radość. Tak więc po obiedzie zacząłem przygotowania. Sushi to nie jajecznica. Potrzebuje całkiem sporo przygotowań. Jest w tym coś magicznego. Wymaga uważności, dbałości, dużo serca. Szczególiki mają znaczenie wielkie. Trzeba być naprawdę „tu i teraz” by efekt końcowy był zadowalający. To ma wiele wspólnego chyba z rytuałem parzenia herbaty czy piciem sake. Wiele w tej kulturze rytuałów które sprowadzają do chwili obecnej. To jest piękne. Przed samym zwijaniem zrobiłem sobie nawet 2p by podziękować za piekną tradycję, której za chwile miałem być częścią jak również by poprosić o przewodnictwo i zintegrować umiejętności i stan ducha. To było zabawne, bo w trakcie pojawiła się wizja, w której japoński kapłan w odświętnych, rytualnym stroju, połączył mi ręce na głowie przesyłając jakby inicjację. To było mocne doświadczenie. Na koniec popatrzył na mnie jakby mówiąc. Jestes gotowy, zrob najlepiej jakpotrafisz... Niesamowite. Jakoś mi głupio to opisywać bo pewnie brzmi to jak bełkot nawiedzonego, ale w nosie z tym. Niech ludzie myślą co chcą. Zabrałem się do zabawy, zwijania sushi. Podekscytowany jak mały chłopiec. ...Mała książeczka cudow. Coś nowego sie wyłoniło. Dzisiaj siedzę i zajadam buraczki z chrzanem. Mój ulubiony dodatek do wędlinki i mięska. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że w Norwegii nie da sie kupić. Mieszkam tu 11 lat. Od kilku lat w małych sklepach można chrzan dostać. I w sumie na chłopski rozum od dawna mogłem się swoim rarytasem cieszyć. Ale z jakichś tajemniczych powodów umykalo mi to wiele lat. I tak sobie myśle, że wiele jest takich sytuacji, że coś ważnego, dobrego, wspierającego dla nas leży na wyciagnięcie ręki, ale my z jakichś powodów nie widzimy tego. Coś to przesłania, coś okrywa to cieniem. Myślę, że to nasze schematy i programy. One są jak lornetka. Zawężają punkt widzenia. Jedno przybliżają a inne zostaje zupelnie niewidoczne. Do patrzenia na codzień nie potrzeba nam lornetka. Potrzeba szerokiego, przestrzennego spojrzenia na wszystkie strony. Tyle energii wkładamy w patrzenie na to czego nie mamy, że nie zostaje nic na patrzenie w kierunku co mamy i co leży w naszym zasięgu. Warto rozejrzeć się i zobaczyć czy czasami nie nosimy takiego cuda. Gdybym dostrzegał wszystkie szanse i zasoby wokoł siebie, to jak wyglądało by moje życie?, jakie cuda doswiadzczałbym? Gdybym kierował uwagę jedynie ku szansom jak wyglądało by moje życie ? Niech płynie ...Mała książeczka cudów. Zapatrzyłem się dzisiaj na chmury przesuwające się nad moją latarnią. Tą ze zdjeć. Zanurzyłem się w tym widoku. Niesamowite odczucie odłączenia od tego swiata. Jakby wejście na wysoką górę skąd rozpościera się widok na miasto w dole. Wszystko wtedy wydaje się takie małe. Komplikacje, stres zupełnie nieznaczące. Wszystko milknie, rozpuszcza się w obliczu majestatu. Chmury przesuwaly się na tle nieba rozświetlonego zachodem słonca. Wszystko inne znikło. Cudowny moment, cudowna chwila. Jakże ich pełno każdego dnia. Potrzeba jedynie uważności by się lekko w tym zanurzyć. I wcale nie potrzeba podróżować do około świata. Często cudny widok czeka na nas tuż za oknem... Wybieram doświadczenie każdego z cudów ukrytych w maleńkich przemijających chwilach mojego życia. Gdybym widział wszystkie te cuda wokół mnie, potrafił się w nich zanurzyć to jak bym się czuł?, czego bym doświadczał?, jakie byłoby moje zycie? Bo prawdziwe bogactwo to umiejęność czerpania pełnymi garściami z najmniejszej chwili, zanurzanie się małych cudach, bycie tymi cudami. Do tego nie trzeba pieniędzy, ani nikogo wokół. Ten rodzaj bogactwa wypełniający serce i duszę jest najpiękniejszym darem jaki możemy dać sobie, drugiej osobie, światu. Tu tkwi prawdziwa gotowość do bycia z kimś. Oparta na majestacie bycia w sobie. Warto szukać tego, warto podjąć tę podróż. 44 ...Małe cuda objawiają się na każdym kroku. Poszukując małych cudów wokół siebie przestrajamy swoją czestotliwość na wyższe wibracje - radości, zachwytu, wdzieczności. To wibracje serca. Tak więc pozostajemy jakby na stałe w polu serca. To zasila nasze intencje ogromnym ładunkiem energetycznym.To wspaniała forma kreacji. Transformacja w tym stanie przebiega szybciej. Zestrajając się z tą częstotliwością regularnie (odnajdując cuda wokół siebie) staje się ona naszą "podstawową częstotliwością" Przez co z czasem osiadamy w niej automatycznie i bez najmniejszego wysiłku. Wszystko wokół staje się piękne i wzniosłe. To znacząco wzmacnia moc naszej codziennej kreacji. Cuda stają się naszą rzeczywistością, w której nie ma przestrzeni na iluzję lęku, bo uwaga tam nie podąża. Pisząc to dobiega mnie dźwięk dzwonów z położonego obok kościoła. Słyszałem to już wiele razy. Teraz czuję jakąś wyjątkowość, podniosłości tej chwili. Dzwony nadają piękna energii tej chwili. Gdyby moja UWAŻNOŚĆ zanurzała się jedynie w pięknie chwili teraźniejszej, gdyby na stałe osiadła w częstotliwosci zachwytu, radości, wdzięczności jak bym się czuł?, co bym doświadczał?, jak zmieniłoby się moje życie? ...Małe Wielkie Cuda. Dziś w ogródku znalazłem przebiśniegi. Cudne. Wiosna nadchodzi. W drodze z dziećmi do szkoły słyszeliśmy ptaszka. Jest wielka radość. Najcudowniejszy moment tego roku. Z wiosna wszystko co "stare" odchodzi. Przychodzi nowe świeże i żywe. Tulę siebie dzisiaj mocno. Czuję jak energia pola serca łagodnie wycisza i cudnie nastraja. Nadchodzi wiosna i nadszedł czas bezwarunkowej miłości do siebie a z nią cudowne nowe. 45 W drodze ku sobie Szukanie drogi do siebie. Troska i dbałość. Odnajdywanie zagubionej miłości do siebie samego. To duży temat, który na różnych warstwach przewijał się w mojej transformacji ...Dzisiaj wybieram siebie. Nie szukam piękna i doskonałości na zewnątrz. Kieruję się ku sobie. Tam znajdę piękno, niepowtarzalność i wyjątkowość. Obniżam ważność tego co o mnie myślą inni. Zwracam się ku sobie. Tam znajduję prawdę i mądrość. Obniżam ważność tego co oczekują ode mnie inni. Kieruję się ku sobie. Z poziomu serca znajduję wszystko to co naprawdę ważne. Dzisiaj i zawsze, w każdym momencie wybieram siebie. ...Tu i teraz usuwam ze swej świadomości ziarna poczucia winy, które nieuchronnie przywołuje karę. Tu i teraz nie ma miejsca na przeszłość, która istnieje tylko w mojej głowie. Dumnie unoszę czoło, bo wiem, że nie jestem ani gorszy, ani lepszy. Przepraszam siebie i wybaczam sobie niedoskonałą kreację mojej rzeczywistości. Wybaczam i odsyłam ją do wszechświata, by zrobić miejsce na nowe, świadome cudowne kreacje. Przyjmuję siebie z miłoscią radością i wdzięcznością teraz i zawsze. Właśnie dziś- nie złość się, Właśnie dziś- nie martw się, Bądź wdzięczny za wszelkie błogosławieństwa, Zarabiaj na utrzymanie uczciwą/szczerą pracą, Bądź życzliwy dla swoich bliźnich. (zasady Reiki) ...Odkładam na bok walkę o udowodnienie swojej wartości, odkładam na bok walkę o swoje miejsce tutaj, odkładam na bok potrzebę bycia zauważonym i docenionym. Pakuję to wszystko w kolorowe baloniki i wysyłam z powrotem do wszechświata. Zwrócona energia wraca do mnie jako wzmacniający potencjał, ktory wykorzystam do dalszej transformacji. Każda walka bez względu na jej cel - pozycja, uznanie, ważność, szacunek- prowadzi do ogromej utraty energii, którą można spożytkować na realizacje własnych marzeń. Każda wojna potrzebuje być stałe zasilana. Każda wojna pozbawia mnie poczucia bezpieczeństwa, które odnaleźć można jedynie w ciszy i poddaniu. Świadomie rezygnuję z walki o iluzję. Wybieram świadomie poddanie, bo one daje prawdziwą siłę. Walka daje tylko iluzję siły, ale naprawdę wysysa potajemnie energię czyniąc mnie coraz słabszym. Oddaję potrzebę walki do wszechświata, czyniąc w ten sposób moją transformację silniejszą. Dostarczam jej nowe źródło energii. Rezygnując z walki, poddając sie tworzę harmonię wokół siebie. Patrzę jak wyciszają się sztormy emocjonalne, a burza przechodzi w słońce. Wszechświat rezonuje z tym kreując jeszcze większy spokój i bezpieczeństwo. Ta energia tworzy harmonię wokół mnie i dotyka wszystkiego. 46 Wiatr zmian Z każdym dniem coraz bardziej zanurzałem się w dwupunkcie. Przyszła z tym świadomość i wgląd. Coraz bardziej jasne stawało, że nie da się wiecznie iść na trudne kompromisy ze swoją duszą i sercem. Uwielbiam rozmawiać ludzmi, uwielbiam, konsultacje, ale coraz bardziej stawało się dla mnie jasne, że w tej obecnej formie nie sprawdza się to najlepiej. Pojawiła się tęsknota ku wolności od systemu, od matrixa. ...W pracy godz 14.50. Czekam aby wyjść w końcu do domu. Pacjentów przyjąłem dawno temu. Notatki napisałem chwilę poźniej. Teraz czekam, żeby legalnie wyjść z siedziby matrixa i pojechać do domu. I wiecie co? Mam tego serdecznie dość. Zdecydowałem własnie, że wystarczy. Od tej chwili Matrix jest by służyć mi, a nie ja jemu. Jestem świetlistą istotą, która posiada moc kreacji, a siedzę zamkniety w gabinecie i wyglądam tęsknię przez okno marząc o pięknych miejscach. Basta. Przed chwilą zrobiłem 2p na realizację marzeń. Od tamtego momentu ja korzystam z matrixa. Jest by mi służyć. Nie jest moim marzeniem ani ambicją uprawianie ascezy, wegetacji na marginesie matrixa. Zamierzam korzystać ze wszystkich jego dobrodziejstw. Cieszyć się światem, doświadczać nowych rzeczy i najważniejsze samemu decydować co, gdzie i kiedy. Howgh. Teraz jest 15.00 zbieram kredki i jadę w świat cieszyć sie życiem ile się da. ...Rzuciłem wyzwanie matrixowi i na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Posłuchajcie opowieści, bo ja ubawiłem sie przednio. A więc wsiadam na rower i jadę. Gnam co sił, by poczuć pęd wiatru i wolność. Czuje nagle krople deszczu na twarzy. Słońce świeci a tu kapie z nieba. Myślę sobie acha zaczyna się matrix pozdrawia. Ale czuję również, że deszcz jakby zostaje z tyłu, a przede mną niebieskie niebo. Dobry znak myślę. Informacja od pola. Zostawiam za sobą co stare i deszczowe jadę pędem ku nowej błękitnej przygodzie. Wjeżdżam do centrum miasta a tam idzie gość i 2 dziewczyny z nim. Nagle jedna ni z tego ni z owego pokazuje mi 3 palec – znak „przyjaźni”. Uśmiechnąłem się do siebie i roześmiałem w głos. Pomyślałem matrix przesyła mi pozdrowienia. Ja tez cię kocham - wysłałem z powrotem. Deszcz nie zdołał mnie dogonić. Samochodu posłusznie zjeżdżały z drogi. Wchodzę do domu a tam wita mnie córeczka i podaje mi prezenty od Asi. 2 pary sportowych skarpet (znowu się usmiechnąłem, znowu informacja z pola. Oto skarpety na twoja wyprawę w świat) i drugi prezent i kolejna wiadomość z pola - paczka ulubionych owocowych gum ulubiony smakołyk małego Mareczka no i prowiant na wyprawę w świat, aby radość i kolory tęczy nigdy mnie nie opuściły. Leżę teraz, pije ulubiony truskawkowy koktajl owocowy smoothi (tez prezent własnoręcznie przygotowany przez Asię) i myślę, że niezłe jak na poczatek.... ...Tak. To był stanowczo ciężki dzień. Miałem dzisiaj rozmowę w pracy pod sam koniec. Troche tam mnie przeczołgali. Przed pójściem zrobiłem dwupunkt i puściłem. Co ma byc to będzie. Asia przyjechała po mnie do pracy. Dobrze czuć jej wsparcie. W domu stresy puściły i nawet przyszło przeczucie, że sprawy zakończą się tak jak bym sobie życzył. Odpowiedz dostanę na koniec przyszłego tygodnia. Pożyjemy zobaczymy. Teraz musze się tylko z szoku otrząsnąć i zaprogramowac na powrot na ścieżkę wielkiej przygody. Matrix mnie dzisiaj na deski posłał, ale wstaje i się otrząsam. Wracam na kolejna rundę. Dam radę. 47 Poranne inspiracje Ranek jest dla mnie wspaniałym czasem. Ta pora dnia, jak żadna inna daje mi odczucie jedności i harmonii z polem. Efektem tego były i są nadal wspaniałe z serca płynące inspiracje, które pozytywnie programowały, nastrajały na nadchodzący dzień. Jak poranna rozmowa z sercem zanurzonym w miłości. ...Wczoraj zapisaną kartkę składam w mały papierowy samolocik. Podsyłam go z wiatrem. Patrzę z radością jak oddała się ode mnie. Siadam przy biurku, na którym jest nowa czysta kartka. Tę zapiszę dzisiaj. Wolny od tęsknoty za wczoraj, wolny od lęku przed jutro. Z radością piszę moją przygodę chwili obecnej. Wybieram radość, wybieram marzenia. Rozglądam się wokół siebie by chwytać każdą najmniejsza możliwość ich realizacji. Oczami duszy widzę jak moje życie transformuje się w nową , moją własną przygodę. Śmiało sięgam po wszystko co oferuje mi swiat, wyrażam wdzięczność. To jest mój dzień, to jest moja chwila, którą wypełniam miłością. Wybieram manifestację cudów tu i teraz ...Cisza. Za oknem życie leniwie nabiera tempa. Dzieciaki śpią jeszcze. Zaglądam w siebie, przyglądam się. Nic szczególnego tam nie ma, znajduję bezruch, czyste bycie bez potrzeby robienia. Mieszkając w matrixie wciąż odczuwamy przymus robienia, brak zajęcia doprowadza nas do stresu, niepokoju, poczucia winny. Definiujemy siebie poprzez działanie i jego efekty. Oceniamy i wartosciujemy siebie przez pryzmat wykonanych czynności, osiągniętych lub nie celów i założeń. Działanie ma moc sterownia naszymi emocjami. Dzięki niemu czujemy się wspaniale, albo przeciwnie -źle. Nawet teraz pisząc odczuwam zadowolenie, bo pojawia się jakaś treść. Robienie jest narkotykiem naszych czasów. Czysta natura oparta na byciu zaginęła gdzieś dawno temu. Naturalny stan bycia jest jednak jedyną właściwą formą egzystencji, która poprzez bezruch łączy nas ze źródłem. Z niego przychodzi właściwa inspiracja, wgląd w istotę rzeczy. Będąc częścią matrixa uczymy sie działać, za to jestesmy nagradzani. Jak znaleźć równowagę pomiędzy byciem a robieniem będąc częścią matrixa ? Jak nie zapadać ciągle w sen iluzji robienia jako jedynej właściwej formy bytu. Teraz piszę, czyli robię, ale czuję w sobie bardziej, w o wiele większym stopniuż że na ten moment dominuje bycie. To jakby jakiś rodzaj dystansu do wykonywanej czynności sprawia odczucie bycia, świadomości. Tak samo jak zanurzenie sie w filmie, czy grze komputerowej pozwala doświadczać nie tracąc przy tym swiadomości, że jestem widzem, graczem. Tu chyba przebiega właściwa droga. Utrzymanie świadomości, że wszystko co robię to gra matrixa. Gram w nią, bo jestem osadzony w tej rzeczywistosci, ale mam do tego zdrowy dystans poprzez swiadomość, że to bycie a nie robienie jest moja prawdziwą naturą. To pozwala odłączyć sie od oczekiwań sukcesu, rezultatów. Robienie tworzy oczekiwanie, które jest napięciem wewnętrznym Bycie niczego nie potrzebuje, do niczego nas nie zmusza. Nie tworzy napięć, emanuje spokojem. Dzisiaj wybieram drogę bycia. Wybieram wolność od wymogów, rezultatów... ...W drodze jestem panem swego losu. Sam decyduję o sobie. Uwalniam się od własnych stereotypów, tworzę nową warstwę doświadczenia. Uwalniam się od starych schematów myślenia, odrzucam starą wiedzę na temat co możliwe a co nie. Będąc twórcą mego świata sam określam rządzące nim prawa. Osadzam swoją świadomość w sobie, w sercu świadomie obserwuję rzeczywistość. Doświadczam 48 jak świadomie kreuje się mój świat. Jak nowe prawa kształtują moją warstwę. ...Własnie dzisiaj, własnie teraz świadomie przejmuję stery mojego życia. Wygaszam skrępowanie, niepewność i wszystko to co blokuje mnie, by w pełni zanurzyć się w chwili obecnej, korzystać z życia w pełni. Ja jestem twórcą mojej rzeczywistości, mam moc przyciągania do siebie wszystkiego, mam w sobie niezachwiany zamiar, że oto tu i teraz sam piszę i decyduję, czym wypełnię ten dzień. ...Właśnie teraz bez względu na okoliczności zewnętrze, wypełniam ten dzień radością. Właśnie teraz bez względu na okoliczności zewnętrze, wypełniam ten dzień miłoscią Właśnie teraz bez względu na okoliczności zewnętrze, wypełniam ten dzień uważnością. Właśnie teraz bez względu na okoliczności zewnętrze, wypełniam ten dzień niezachwianą wiarą. Mam władzę nad tym jak zareaguję na otaczający mnie świat. Rozsiadam się wygodnie w polu serca, wypełniam świadomość miłością i spokojem z niej płynącym. Wiem, ze zewnętrzne trudności są manifestacją nieświadomych programów dlatego pozostając wolny od lęku wygaszam nieświadome struktury. Wprowadzam światło, a ono rozprasza mrok a nim lęk, złość, cierpienie. Wypełniam serce blaskiem wschodzącego słońca, otulam ciszą poranka. Spokój jest we mnie a ja w spokoju. ...Z radością witam nowy dzień. Dziękuję, że kolejny raz mogę rozpocząć moją przygodę. Wypełniam mój dzień małymi i wielkimi cudami dla siebie i innych. Bez wahania zamawiam wszystko co dziś pragnę przeżyć. Już teraz dziękuję za to wszystko co zmaterializuje się w ciagu dnia. Za rzeczy dobre, które rozświetlają mój dzień, za rzeczy trudne, które ujawniają tematy potrzebującej transformacji przez co pomagają mi w procesie rozwoju. Dlatego wypełniam mój dzien bezwarunkową wdzięcznością. Biorę ze wszechświata, wyrażam wdzięczność i wypuszczam ponownie do niczego się nie przywiązując. Im bardzej pozwolę rzeczom odejść, tym częściej do mnie wracają pomnożone. Uznaję i akceptuję ruch i zmienność jako naturalny stan istnienia. Poddaje się nurtowi życia tu i teraz. Biorę bez winy i wstydu, z wdzięcznością i radością jak małe dziecko, które wie. Wypuszczam z miłosśią by pomnażała się miłość. ...Robię porządki w szafie w mojej głowie. Przez te wszystkie lata nazbierało się tam rupieci. Usuwam stare, negatywne, niewspierające myśli. Zostawiam te nowe o pięknie, miłości, radości, wyjątkowości każdej chwili. Wyrzucam co niepotrzebne, robię przestrzeń wolną, by więcej nowych wspierających znalazło tam swoje miejsce. Wyrzucam stare negatywne programy, biorę je po kolei do ręki. W świetle świadomości wyglądają śmiesznie i niedorzecznie. Wyrzucam bolesne wspomnienia, w świetle świadomości nie wzbudzają już lęku i cierpienia Wyrzucam bolesne emocje przyklejone do wspomnień. W świetle swiadomości nie świecą już tak intensywnie. Wyrzucam automatyczne reakcje. W świetle świadomości rozpływają się jak płatki śniegu. Wyrzucam to wszystko i oddaję z powrotem do wszechświata. Uwalniam energię uwięzioną przez wiele lat. Teraz użyję jej do kreacji mojego świata. ...Znajduję okruchy szczęścia we wszystkim wokół. Pielęgnuję w ten sposób stan odświętności w sobie. Celebruję chwilę obecną. Każda mała sekunda mojego dnia dzisiaj jest świętem. Wypełniam ja odświętnych nastrojem. Wyrażam wdzięczność. Tak stworzony obraz świata wszechświat odbija do mnie dając mi jeszcze więcej cudownych momentów, tak że cały dzień staje się wielkim świętem. Pielęgnuje swoją UWAŻNOŚĆ , która pomaga mi postrzegać nawet najmniejsze cuda wokół mnie bicie serca, uśmiech bliskiej mi osoby. To wszystko są magiczne momenty jeśli tak zdecydujemy je widzieć. Zakładam okulary, które ogniskują się na cudach. Okulary cudów rozsyłam do was. ...Przeglądam swoje myśli. Są one materiałem budulcowym mojego świata. Usuwam wszystko to co mnie ogranicza. Nie chcę, nie mogę, nienawidzę, nie potrafię odsyłam spowrotem do wszechświata. 49 Jako twórca mojego świata sam wybieram paletę barw, którś tworzę moją rzeczywistość. Trwam w mojej drodze nie oglądając się wstecz na rezultaty, nie wyciągając szyi do góry by podglądać przyszłość. Osadzony tu i teraz wiem, że tworzony przeze mnie obraz wszechświat odbije się w swoim zwierciadle, wysyłając do mnie wszystkie barwy mojego obrazu. Nie dbam o chwilowe dysharmonie przejawiające się aktualnie w moim życiu. Niezachwianie trwam przy swoim afirmując piękno mojego świata, zbierając małe i duże cuda chwili obecnej. Ubieram tęczowe okulary, które pomagają mi widzieć swiat w swietlistych barwach. Wszystko jest dla mnie dostępne tu i teraz. W moją drogę zabieram moich przyjaciół, którzy pomagają mi w trudnych chwilach otaczając miłością. Dziękuję, że jesteście ...Wychodzę światu na przeciw. Wychodzę na przeciw swoim marzeniom. Opuszczam wieżę skostniałych schematów. Przyszedł czas porzucić skorupę, w której chowałem się przed światem. Odczuwam lęk, ale tęsknota do świata i ludzi jest już silniejsza. Skorupa, która była moim azylem jawi mi się dzisiaj jako więzienie. Wysoka wieża dawała schronienie, dystans i niedostępność. Teraz jest tylko celą lęku, bólu i tęsknoty do wolności. Ostatnie tygodnie wypuszczałem się na krótkie spacerki wokół murów mojej celi. Na tyle blisko, by móc schować się w razie zagrożenia. Ale nie spotkałem tam nic strasznego. Świat jest zbyt zajęty sobą, by rzucić się w pogoń za mną. Wyruszam w świat. Decyzja zapadła. Biorę ze sobą to czego pragnę tam znależć. Miłość, nadzieję, radość. Dzieląc się tym ze światem otrzymuję w zamian to samo pomnożone. Gdy otwieram ramiona do świata, on otwiera ramiona do mnie. ...Dzień wyłania się z nocy a z nim nowe szanse, możliwości. Spoglądam w ich kierunku, wypatruje zmiany. Szukam informacji z pola. Nadszedł czas wolności od... Wychodzę z więzienia, które długo było moim domem. Marzyłem o tym dniu. Teraz jednak czuję niepewność. Gdzie skierować swoje kroki... Ocean możliwości wydaje się taki ogromny, jaki obrać kurs. Jak przekuć wolność "od" na wolność "do" Dwupunkt, UWAŻNOŚĆ na zmianę i wygaszenie nadmiernych emocji. Za mną wciąż stare więzienie kusi, iluzja poczucia stabilności i przewidywalności. Nie oglądam się za siebie. Z drżącym sercem podążam przed siebie. Na razie powoli, niepewnie, nieśmiało. Idę na spotkanie własnej legendy. Czuję ulgę pomieszaną z niepokojem. Wypatruję znaków w drodze, które pomogą nabrać pewności. Idę... ...Zaczynam dzień od założenia okularów cudów. Nie chcę nawet najmniejszego przeoczyć. Każdy z nich pozytywnie nastraja mnie do świata, ładuje energią, którą wszechświat potem odbije w swym zwierciadle. Uważnie obserwuję swój stosunek do zdarzeń, by skorygować go w razie potrzeby. Będąc twórca swego świata mam władzę nad swoimi reakcjami, myślami i słowami. Dlatego usuwam stare negatywne programy wraz z ich ładunkiem energetycznym by nie zatruwaly mojego oglądu na świat. Rozpuszczam się w chwili obecnej nie dając szans zaistnieć demonom przeszłości lub lękom przyszłości. Tu i teraz znajduje się szansa kreacji mego życia. Tu i teraz znajduje się klucz do transformacji mojej rzeczywistości. ... Motto na dzisiaj. Przyjmuję siebie jakim jestem, integruję wyparte części ja. Pozwalam sobie i innym byc sobą zdejmując jarzmo oczekiwań, wymogów, projekcji i przekonań. Za wymogami przychodzi rozczarowanie i cierpienie, żal i złość Uczę się obserwować siebie i innych. Nie tworzę ich obrazów, które nakładają na nich wymogi bycia zgodnym z moim obrazem. Przenoszę punkt obserwacji z pozycji umysłu i ego w pole serca, gdzie nie istnieją wymogi, gdzie jest akceptacja i szacunek. Gdy idealizuję drugiego człowieka depczę jego i swoje Ja. Prawdziwym wyrazem miłości jest uwolnienie drugiej osoby z kajdanów naszych wymogów i stworzonego przez nas obrazu tej osoby 50 ...Dzisiaj staram się nie oceniać rzeczy. W ten sposób nie nadaje im nadmiernej ważności. Sprawy zewnętrzne, sprawy wewnętrzne postrzegam z pozycji obserwatora. Nie zasilać ich nadmiarem emocjonalej energii. Pozwalam im zamanifestować się i odejść. Nie trzymam się niczego, nie chwytam niczego, puszczam to co trzymałem wcześniej. Wyzwanie na dziś to wypracować plan zajęć. Zrównoważony, który wesprze dalszą transformację. Potrzeba złotego środka. Nie chce ugrzeznąć w żadnej aktywności w nadmiarze. Coś dla ciała coś dla duszy. Elastyczne przechodzenie pomiędzy zajęciami. Zrobić i puścić. Oto plan. ...Dzień zapowiada się pracowicie. Wiele zajęć przede mną. Schodzę w dół do pola serca. Groud zero jak mawia Mooji. Puszczam wszystko. Jakieś stare schematy pukają do drzwi, część wczorajszego procesu. Puszczam, wchodzę w serce i puszczam. Przywiązanie rodzi oczekiwanie, oczekiwanie budzi rozczarowanie, rozczarowanie budzi cierpienie, cierpienie budzi żal. Żal to więzienie. Puszczam, wybieram wolność ...Zapomnieć wszystko co wiem o sobie, bliskich, uczyć się na nowo każdego dnia w każdej chwili. Wyjść poza automatyzm postrzegania, otworzyć oczy i zobaczyć naprawdę tu i teraz. Poczuć sercem innych, zobaczyć z poziomu serca to wejść w kontakt. To obudzić się. Z czasem wpadamy w iluzję, że wiemy o sobie, innych wszystko. Przestajemy widzieć. Automatyczne myśli połączone z emocjami z przeszłości opisują rzeczywistość, zaczyna się sen, nieswiadomość. Znika kontakt. ...Otwieram oczy by wypatrywać nowych cudów zadając pytanie „jakie wspaniałe przygody szykuje dla mnie dzisiejszy dzień?” Wczoraj zostało za mną. Wszystkie schematy i dysharmonie wygaszam otwierając się na nowe cudowne życie. Kim jestem będąc nowy, czysty wolny od wszelakich blokad? Jakie cuda dzisiaj uczynię? Czuję jak zanurzam się w spokoju. To jak poranna ciepła kompiel, która relaksując energetyzuje. Jeśli w ciągu dnia pojawi się na mojej drodze cos co w swej nieświadomości zechcę uznać za przeszkodę, zapytam pola „co dobrego może mnie teraz spotkac? Jakie cuda czekają na mnie teraz?” Gdy trafię na kogoś lub coś co zechce mnie zaburzyć przyjmę za to odpowiedzialność. Wykonam hooponopono by przyjąć, wybaczyć z wdziecznoscią, by transformować "dysharmonię" w milość. W ten sposób widzę jak rozwija się u mych stóp magiczny dywan, który prowadzi mnie przez ten dzień lekko i z radością. ...Nowy tydzień czas zacząć. Czy będzie kolejną drogą przez mękę znienawidzonej rutyny codzienności? Czy otwiera drzwi do nowej fascynujacej przygody? Wybór należy do mnie. Właśnie teraz, wcześnie rano decyduję doświadczać nowych cudów. A więc, gdyby ten tydzień miał być cudowny, czego bym doświadczał, jakie wspaniałe przygody spotkałbym na swojej drodze? WYBIERAM entuzjazm z poziomu małego chłopca, by zanurzyć się w dwupunkcie, by bawić się i doświadczać cudów. ...Jakie cuda czekają na mnie w tym tygodniu? Jakie cuda wszechświat ma dla mnie dzisiaj? Otwieram się na nową przygodę z radością małego dziecka. Układam się wygodnie na fali oceanu życia, Pozwalam się zabrać nurtowi życia ku nowym cudom. Niech płynie pięknie ...Otwieram oczy. Uwagpodąża za odczuciami w ciele i skojarzeniami, słowami wczorajszego dnia. To kręta wyboista droga, która prowadzi mnie w dół. Nie tam WYBIERAM się znaleźć. ŚWIADOMIE przenoszę uwagę w innym kierunku. PUSZCZAM niepokój.. Własnie teraz WYBIERAM JASNĄ STRONĘ. Jest nowy dzień, pełen niespodzianek, przygód, ktore czekają na przeżycie, cudów, ktore czekają by je zobaczyć, doświadczyć. Szukam jasnych stron. Przelew ze świąteczną wypłatą na koncie. Ładnie to wygląda. Przyjemny weekend przede mną. Jestem zdrowy tak jak i moi bliscy... Idę dalej...Uwaga powoli podąża w kierunku jasnej strony... Powiew świeżego powietrza wpadajacy przez otwarte okno ożywia ciało, zmieniając nijakie odczucia 51 w zadowolenie, przywołując jakies przyjemne skojarzenia. WYBIERAM DZIEŃ PEŁEN CUDÓW, WYBIERAM LEKKOŚĆ, ELASTYCZNOŚĆ WYBIERAM PODĄŻANIE Z NURTEM ŻYCIA. Gdyby ten dzień był najpiękniejszym dniem mojego życia, jak bym go przeżył, jakich cudów doświadczył, jakich wyborów dokonał ? Moje życie to WYBÓR. ŚWIADOMA DROGA, KTÓRĄ WYBIERAM IŚĆ, WYBRANYM z góry nieokreslonym (znowu paradoks) KIERUNKU. Niech płynie. ...Udało mi się przed otwarciem oczu dzis rano zadać pytanie otwarte. Jakie cuda dzisiaj przeżyje, jak wspaniały dzień czeka na mnie? Gdybym puścił wszystkie ograniczające mnie schematy, czego bym doświadczył, co bym przeżył, jak zmieniło by się moje życie? Te pytania pięknie otwierają dziecięcą ciekawość, chęć obserwacji i zanurzenie się w chwili obecnej. Pobudzają chęć szukania skarbów, małych cudow. Poczułem to dzis wyraźnie chociaż ciałko miałoby ochotę na kilka minut w łóżku. Przyszło teraz do mnie, że moje córeczki co rano biegną ubrać się szybko, bo czeka na nie kalendarz adwentowy, gdzie codziennie znajdują w małym okienku klocki. Ciekawość co znajda dzisiaj dodaje im ochoty by prędziutko wstać. To jak prezent w bucie od Mikołaja. Kto by spał wiedząc, że cudowna niespodzianka juz czeka schowaną w bucie. Nasz dzień może być pełen takich małych prezentów jeśli sobie na to pozwolimy. JEŚLI SOBIE NA TO POZWOLIMY. Gdybym pozwolił sobie doświadczyć wszystkich cudow jakie dzisiaj na mnie czekają, co bym przeżył, czego bym doswiadczył? UWAŻNOŚĆ i ŚWIADOMOŚĆ SĄ KLUCZEM Gdybym pozostał dzisiaj w pełni świadomy i uważny na wszystko wokół, jakie cuda bym przeżył ? Niech płynie. ...Nowy dzień. Zaraz po otwarciu oczu wyslam pytanie otwarte do pola „jakie cuda na mnie dzisiaj czekają?” Od razu czuję w sobie entuzjazm, dziecięcą ekscytację. To naprawdę działa. To ja sam wybieram czego chcę i jak chcę doświadczać. Nie jestem dlużej marionetką, która budzi się skazana na konkretny nastrój. Sam go wybieram. Widzę wyraźnie czego mi potrzeba, gdzie posłać myśli by poczuć się dobrze. Dzisiaj widze to. Jakie to wyraźne. Poprostu naciskasz konkretne guziczki kierując uwagę do oddechu, ciała, eufouczucia. Ciało i umysł chętnie za tym podąża. Mogę też zrobic to samo dla bliskich. Świadomość pozwala tak pokierować sytuacją, że bliskim wokół poprawia się humor, mają fajny dzień. Jest radość. Niech płynie ...Pole mówi cały czas, wysyła inspiracje w najróżniejszy sposób, dziwnie dobiera posłańców. Najważniejsze jednak kto jest otwarty i słucha. Pozwalam sobie, wybieram dla siebie być możliwością dla "jestem, który jestem". Puszczam by stać się kanałem, przestrzenią. Zaczynam dzień od przytulenia siebie, otulania siebi samego czułością i miłością. To jedyny sposób by doświadczyć prawdziwej miłości. Znaleźć ją w sobie i zanurzyć się w pełni, pozwolić by wypełniła mnie a pózniej objęła świat wokół. To właściwa droga. ...Sztorm i deszcz za oknem. W domku blask ognia w kominku i ciepło. Jedna z tych chwil kiedy wdzięczność za suchy ciepły kąt pojawia się sama. Dziękuję. Rano pierwsza myśl to otulić siebie i otoczyć miłością. To daje spokój, jasność i bezpieczenstwo. Chęć by zanurzyc się w nowym dniu z ciekawoscią. Jakie cuda czekają na mnie w tym dniu ? Czego mogę doświadczyć? 52 Pole inspiruje Pole inspiruje Sporo przekazów pojawiło się w dzienniku cudów. Pole szczodrze obdarowywało nimi każdego dnia. Pojawiały się naczęściej podczas biegania, ale również inspirowane obserwacjami dnia codziennego. ...Mgła emocji wczorajszego dnia opadła delikatnie. Teraz widać przejrzyściej. Wczorajsza rozmowa w pracy chociaż trudna pozwoliła mi zobaczyć moje własne schematy i programy, które aktywują się i uruchamiają emocje. To cenna wiedza. Dwupunktowałem te programy przed chwilą. Integrowałem nowe wspierające. ...Dzisiaj przyszło do mnie raniutko, że jesteśmy jak dom, a poczucie winy jest jak kurz, który osiada wszędzie, wchodząc w najciaśniejsze zakamarki. Może dlatego uciekamy z tego domu, może dlatego uciekamy od siebie. Nikt nie czuje się komfortowo w domu pokrytym grubą warstą kurzu. Najpiekniejsze meble i przedmioty tracą swój urok szczelnie nim pokryte. Czas posprzatać, czas usunąć cały ten kurz, czas uczynic nasz dom lśniącym i pachnącym, aby przyjemnie było w nim przebywać. To jest żmudna praca, ponieważ kurzu nazbierało się sporo przez całe życie i ciągle go przybywa każdego dnia za sprawą starych negatywnych programów. Warto jednak podjąć ten trud, bo po skończonej pracy zobaczymy siebie - swój wewnęrzny dom na nowo, jako ciepły przytulny i bezpieczny. Zniknie potrzeba szukania na zewnątrz miejsca dla siebie. Kto szuka kąta dla siebie na zewnątrz, gdy ma w posiadaniu piękny dom. Wazże by poczucie winy usuwać natychmiast, gdy tylko się pojawi. Nie dajmy mu osiąść, trzeba go wymieść natychmiast. Warto codziennie przyglądac się sobie, rozwinąć uważność, która pomoże utrzymać czystość w naszym domu wewnętrzym. ...Przyszło dziś do mnie w czasie jazdy do pracy, że moje marzenia spełniają się już teraz. Nie kiedyś tam, daleko stąd, ale właśnie tu i teraz. Kiedy biegam, jadę rowerem to wlasnie teraz jest to czego pragnę. W skali mikro, ale własnie to. Tu i teraz. Dziękuję wszechświatowi za to. Wiem, że moja wdzięczność przyciąga więcej tego samego. Kiedy jem coś smacznego to właśnie jest to czego pragnę, dziękuję za to. Kiedy spotykam kogoś na swej drodze, wymieniamy spojrzenia, parę słów , to własnie jest to o czym marzę, dziekuję za to. Kiedy przysiądę na chwilę na dworzu łapiąc gorące promienie slońca, wsłuchując się w melodię wokół mnie, wąchając zapach trawy to również jest to, o czym marzę. Dziękuję za to. Teraz widzę to jasno i przejrzyście. Wszystkie moje marzenia spełniają się juz teraz, każdego dnia, właśnie dziś. Nie zaglądam juz w przyszłość w oczekiwaniu kiedy pojawią się na horyzoncie. Bo wszystko dzieje się juz teraz, zawsze się działo, tylko ja nie byłem tego świadomy. Czuje to całym sobą i dziękuję za to. Wszechświat przesyła do mnie wiecej i wiecej. I do was wszystkich też w każdej chwili. Otwórzcie oczy i zobaczcie, że nie musicie juz czekać, bo marzenia własnie juz teraz się spełniają. ...Tajemnica zaginionego forum. Sytuacja z niedostepnością forum w godzinach porannych tchnęła mnie w kierunku przemyśleń. Dużo mówimy o tym aby się ”puścić” wykonując dwupunkt. Przyszło do mnie też to pojęcie w innym wymiarze. Puścić się to pozwolić rzeczom, ludziom, sytuacjom odejść, płynąć. To wewnętrzna zgoda na ruch wszechświata i przemijalność rzeczy, na którą i tak nie 53 mamy wpływu. Opór w tym wypadku prowadzi do utraty energi i doświadczenia cierpienia. Myślałem sobie dzisiaj, gdy biegłem do pracy. co jeśli forum znikło na dobre. wszystkie wpisy, komentarze. Co jak jesli tego już nie ma? Przyszło wtedy do mnie "zaczniesz dalej, jakby nic sie nie stało, pozwól temu odejsć, puść, rozluźnij uścisk, pozwól życiu płynąć, po prostu przyjdzie nowy dzień a ty zaczniejsz dalej to samo" Forum „wróciło na miejsce”, ale dziękuję polu za cenną naukę. To był i pewnie jest dla mnie trudny temat. Moj program zainstalowany dawno temu mówił mi przez całe życie "jeśli puścisz to stracisz to bezpowrotnie" Uwalniam się teraz od tego programu. Wygaszam potrzebę kurczowego trzymania przy sobie, dla siebie. Wygaszam lęk, przed wypuszczeniem z dłoni. Instaluję nowy program "jestem kanałem przepływu energi wszechswiata, który jest obfitością. Pozwalam energi swobodnie płynąć" Przyszedł do mnie teraz w trakcie pisania obraz małego chłopca, który puszcza dłoń swojej mamy i patrzy jak ona się oddala. Chłopiec już nie czuje lęku. Wie, że nic się nie kończy.... Dziękuje polu za mój proces. Każdego dnia ono pokazuje mi inny kawałek życia. Pomaga zobaczyć świat nie przefiltrowany przez programy, schematy, bolesne doświadczenia. Uczy mnie cierpliwie. Dziękuję za to. Moje marzenie się spełnia własnie teraz. ...Wszystko jest w ruchu, wszystko podlega ciągłej transformacji. Czuję juz nadchodzącą szybkim krokiem jesień. Widać i czuć jej pierwsze oznaki. Liście powoli zmieniają kolory, dzień kurczy się w sobie na rzecz nocy. Temperatura obniża się. Czas wypuścić z rąk lato, otworzyć szeroko ramiona na jesień z jej całą gamą kolorów. To wlasnie sztuka podążania z nurtem życia, bez rozglądania się za siebie wstecz, bez zaglądania za horyzont. Codziennie wieczorem oddaję do wszechświata nową zapisana moim dniem stronę. Pozwalam jej wrócić do źrodła by mogła transformować się i na nowo stać się czystą stroną, którą zacznę zapisywać rano. Tu i teraz znajduję radość bycia. Niczego kurczowo nie trzymając, podążam, wciąż .... Cisza przemawia, nic więcej nie trzeba mówić. ...Mam umysł, mam myśli. Nie jest odwrotnie. Właśnie teraz, właśnie dzisiaj wybieram bycie w polu serca. Stamtąd osadzam świadomość, która dogląda moje myśli. Są one ziarnem tworzenia. Z nich wyrosną emocję, później słowa i czyny. To drzewo wyda owoc rzeczywistości, który wszechświat jako zwierciadło pomnoży. Świadomie podążam za moją uwagą, by móc osadzic ją w polu obfitości. Dbam o to by myśli nie rozbiegały sie w nieładzie. Nie osiadały w przypadkowych miejscach. Sa one moim narzędziem tworzenia. Ziarno rzucone na skały nie wyda plonu. Uwaga podąża za tym czego manifestacji pragnę w swoim życiu. dlatego w pełni biorę odpowiedzialnośc za moje myśli, emocje, słowa i czyny. Ja jestem twórcą mojego świata. owoce, które zbieram codziennie są dokładnie takie jak moje myśli. Nikt inny nie ma tutaj odpowiedzialności ani winy. ...Dużo ostatnio z ludźmi rozmawiałem o samotności, tesknocie do emocjonalnej bliskości. Przyszła do mnie taka opowieść. Żyła kiedyś bardzo wielka mistyczka Sufi, Rabia al-Adawia. Któregoś wieczora ludzie zobaczyli, jak szuka ona czegoś na drodze. Była starą kobietą, oczy miała słabe, trudno było jej patrzeć. Sąsiedzi przyszli jej więc pomóc. – Czego szukasz? – zapytali. – To nieważne, ja tylko szukam – odpowiedziała Rabia. – Jeżeli możecie mi pomóc, pomóżcie. – Rabia, oszalałaś? Mówisz, że nasze pytanie jest nieważne, ale jeżeli nie wiemy, czego szukasz, jak mamy ci pomóc? – zapytali, śmiejąc się. – Dobrze, tylko po to, żeby was zaspokoić, powiem, że szukam igły, zgubiłam igłę – rzekła. Zaczęli jej pomagać, ale uświadomili sobie, że droga jest wielka, a igła to coś bardzo małego. 54 Zapytali więc Rabię: – Powiedz nam, gdzie ją zgubiłaś, gdzie dokładnie. Bez tego trudno nam będzie. Droga jest wielka, możemy szukać i szukać. Gdzie ją zgubiłaś? – Znowu niepotrzebne pytanie – rzekła Rabia. – Co to ma wspólnego z moimi poszukiwaniami? – Naprawdę oszalałaś! – zatrzymali się. – Dobrze, tylko po to żeby was zaspokoić, powiem, że zgubiłam ją w domu. – powiedziała. – Czemu więc szukasz tutaj?- zapytali? – Ponieważ tutaj jest światło, a wewnątrz światła nie ma – podobno odpowiedziała Rabia. Słońce zachodziło, na drodze nadal było trochę światła. Czy nie jest tak czasem, że tak jak w przytoczonej opowieści szukamy na zewnątrz to co straciliśmy w sobie? Relacje z innymi mają nam posłużyć za substytut kontaktu ze sobą. Tylko jak znaleźć spokoj i akceptację i wsparcie w innych samemu mając złość, żal do siebie i bez końca odpychając samego siebie. ...Oglądałem filmik Mooji'ego. Jak zwykle czarująca treść, przekaz genialny w swej prostocie. Coś zakiełkowało, coś zapusciło korzeń malutki. Dzisiaj wstałem i poczułem coś co zwyczajowo nazywam pustką. Pomyslałem coś we mnie czuje się odłączone. Coś we mnie, czyli nie JA. JA obserwuje coś co czuje się odłączone. W trakcie obserwacji przyszła zmiana. Odczucie pustki zniknęlo. Szedłem później z dziećmi do szkoły. W drodze powrotnej mignął mi obraz i zaraz po tym przyszła myśl. Dzieciaki jadą na rowerze, uważaj bo w ciebie wiadą. Wtedy mnie trafiło. Nawet ich dobrze nie widzę a tu „uważaj”. Skąd? Po co? Pełna automatyka bez związku z rzeczywistością. Czyli jeszcze nie wiadomo co sie pojawia na horyzoncie a juz program mówi co zrobić. Wariactwo jakieś zupełne. I przyszło do mnie, ze JA otula jakby firanka, zwiewna, prawie niewidoczna. Utkana z nitek cudzych przekonań, zasad społecznych, programów pokoleniowych, przetkana misternie własną historią. Wiatr wieje, firanka się rusza, a ja latam jak dziki pies od furtki do płotu, szczekam i ujadam jak szalony. Wzniecam się, ulatuję w niebo, spadam, rozbijamy sie o ziemię. A to tylko firanka drga na wietrze. Firanka iluzji, jak liść na drzewie, czy źdźbło trawy. Kto wpada w histerię na widok wyginajacego śię źdźbła trawy? Otóż ja. Wszystkie te emocje skrajne z powodu firanki. W pierwszej chwili, momencie chce mi się śmiać, kiwam głową z niedowierzaniem, czy to możliwe... Co z emocjami, cierpieniem, radością? Czy to iluzja? Teraz jest spokoj... Cisza... A z niej radość, ale inna, niehisteryczna, przepełniona lękiem, że zaraz się skończy, gdy karty losu sie odwrócą. Radość oparta na ciszy. Firanka drga, ja patrzę co się wyłania. Nie robię nic, patrzę... ...Świadomość. Jeszcze w drodze do domu zapytałem. Co teraz z tym zrobić. Przyszło: nic nie robić, tylko patrzeć. Może nad morze pojadę tam słońce teraz i pięknie jest, radość będzie wielka. Przyszlo: to mechaniczne uruchamianie sztucznej radości. Nie szukaj radosci, nie szukaj niczego, bądź uważny. Obserwując dostatecznie długo odkleisz się od firanki, nabierzesz głębszego dystansu i wtedy to będzie tak naturalne jak obserwowanie pogody za oknem. Wszedłem do domu. Hmmm nic nie robić. Ciężka sprawa powiedziało coś we mnie. Położyłem się na łóżko i postanowiłem zamknąć oczy i patrzeć w siebie. Pojawiały się obrazy, wracałem na powrot do patrzenia w siebie. Przydażył się mały cud. Kolejny do kolekcji dzisiaj (pierwszy to smak gruszki z drzewa) Mała mucha postanowiła pomóc mi w przebudzeniu. O dzięki opatrzności za małego pomocnika. Ja więc leżę, obserwuję, przyglądam się co tam w środku. Mucha usiadła mi na dłoni. „Brytan” we mnie zerwał sie gwałtownie. „Utłucz szkodnika, nie będzie sobie bezkarnie łazić po tobie, jak śmie”. Nie zareagowałeś na wezwanie. Odczułem dyskomfort. Postanowiłem czekac dokąd mnie to zaprowadzi. Mucha odleciała. Jednak po chwili wróciła. Brytana juz nie było. Przyszedł głos rozsądny. "Czy to mądrze tak pozwalać łazić tej muszce po dłoni? Lata toto po śmietnikach, siada wszędzie, jeszcze cię czymś zarazi.” Uczucie w ciele lekki 55 dyskomfort. Mucha wracała i odlatywala jeszcze parę razy. Moj opór dla niej zniknął. Gdy ostatni raz usiadła poczułem mrowienie w ciele, taki lekki prąd, przepływajacy od stop do głowy. Uczucie nasiliło się, z nim przyszedł rodzaj radości, dziecięcej ciekawości. Może to nagroda za udaną lekcję? Tak to mucha została nauczycielem świadomosci. ...Wydaje mi się, że postrzeganie wyprzedza myślenie. Fajnie więc pomóc sobie na starcie. Jesteśmy osadzeni w dualiźmie, biegunowości „dobre-złe, wesołe-smutne”. To determinuje, zawęża postrzeganie świata. Często w kontekście 2p mówimy o szukaniu zmiany. Umysł osadzony w biegunowosci szuka więc w kontekście czarne-białe. Gdyby tak przeformułować to. Szukam innej jakości, szukam co jest inaczej. Inne niekoniecznie jest czarne lub białe. Wygląda jakby pojawiła się przestrzeń na nową jakość "szare" Poszerzając w ten sposób postrzeganie poszerzamy sobie dostęp w polu potencjalnych możliwości. A to juz jest inna jakość. Jakby krok do przodu. Doświadczyłem tego podczas porannego biegu. Tkniety impulsem zatrzymałam sie przy przystani jachtowej, zdecydowałem wejść na pomosty, rozejrzeć sie. Miejsce to mijałem bez przesady setki razy wcześniej, bo często tamtędy biegam. Wszedłem i zobaczyłem, że pomosty ciągną się daleko wgłąb fjordu. Z tamtąd roztaczał się cudy widok na okolice. Wymarzone miejsce na fotografowanie. Jakbym stał po środku wody po obu stronach malownicze domki. Cudnie. Mój proces transformacji poprowadził mnie ku zmianie, poszerzyło sie postrzeganie. Dzięki temu poszerzył sie dostęp. Fizycznie nic sie nie zmieniło, ta przystań była tam cały czas. Zawężone postrzeganie nie pozwoliło mi dostrzec tego miejsca. W kontekście zmiany przy 2p często myślimy o zmianie na planie fizycznym. Myślę, że równie cudowne są zmiany na planie mentalnym, bo one transformują nasz stosunek do wszechświata np. posztrzeganie poza dualizmem. Z tego miejsca bliska droga do zmiany na planie fizycznym. ...Elastyczność. Przyszło do mnie wczoraj, biegało ze mną dziś rano. Naturalne, lekkie, niewymuszone, spontaniczne podążanie za nurtem. Zauważyłem u siebie starą potrzebę stałości. Wytworzyć coś nowego i trwać w tym. Trzymać to oburącz. Tu jednak chodzi o coś innego. Puszczać, wszystko, nawet nie chwytać. Gdy przychodzi spokoj wczepiałem się w niego, wkładałem wiele wisiłku by utrzymać jak najdłużej. Gdy odchodził ogarnął mnie smutek, poczucie porażki i zawodu. Nie dałem rady utrzymać. Teraz widzę to wyraźnie. Świadomość to nie przejście z jednego stanu stałego w drugi. To gibkość, elastyczność. Bruce Lee mawiał „bądź jak woda moj przyjacielu" teraz to rozumiem. ...Uczę się kolorów palety życia. Dzisiaj świat okryły stalowo-sine, brunatne. ...Sztormy i deszcze uderzają w latarnię. Poranne bieganie i pierwszy test silnej woli, bo sielanki nie ma na dworzu. Poszło dobrze. Dzisiaj w wizualizacjach transerfingu karta pesymizm Tu temat jasny. Na co zwracasz uwage to się manifestuje. A więc biadolenie wszelkiej maści niweczy szanse na zmianę losu. Wciska nas z powrotem w stare koleiny. Jest jednak sposób. Zmiana obserwacji. Czasami jest tak, że jest mrocznie, ponuro, wieje porywisty wiatr. Tyle że u góry prześwituje czysty bęłkit. Ode mnie zależy, gdzie skieruję uwagę mrok, czy skrawek błękitu Wniknijcie w mrok i poczujecie jak to działa na was. Wniknjcie w błękit i poczujcie inność. Jak zmieniają sie odczucia Tym można sterować, uczucia podążają za uwagą. ... Na powitanie burza z piorunami i wichurami. W domku miło i przytulnie. Ciepło i bezpiecznie. To jedna z tych chwil, kiedy bardzo to doceniam. Karty wizualizacji - oparcie. Trudne sytuacje, które dodatkowo przedłużają się w czasie powodują zwątpienie. Łatwo wtedy kreować rzeczywistość z pozycji skryptów i 56 programow. Oparcie znajdziemy w sobie. Schodząc w pole serca doświadczymy spokoju i wglądu. Inspiracja płynąca z pola pokaże jasne strony i możliwości ktore przynosi ze soba trudny czas. Świadomość wglądu pokaże niewidoczne do tej pory stopnie, po których wejdziemy ku nowym możliwościom. ...Deszcz i wiatr. Ja w ciepłym domku, patrzę przez okno jak fale uderzają w latarnię. Dzień spowity mgłą budzi wspomnienia. Oglądam je w zadumie... Przychodzą i odchodzą. Umysł łatwo oddaje się nastrojom otoczenia. Jak małpką skacze z drzewa na drzewo, nieświadomie i bez celu. Wszystko to iluzja. Trzeba wejść głębiej, w serce. Tam mieszka prawda nietknięta manipulacją świata. Tam jest prawdziwy dom. ...Z rana napisała do mnie jedna osoba opowiadając o swojej trudnej sytuacji. Uwaga moja dotknęła tego jak bardzo jesteśmy przywiązani do swojej trudnej histori życia. Jak wiele w niej generalizacji, jednostronności poprzez uwarunkowane zafiksowanie na bolesnych fragmentach. Ten specyficzny chodź jak najbardziej wszechobecny sposób postrzegania siebie wydaje się być źródłem cierpienia i paliwem napędowym dalszego ciągu tworzenia swojej bolesnej opowieści. Motto z tego takie. Zmieniam punkt widzenia, postrzegania, osadzając go na tu i teraz. Przeszłość to tylko gromada nieobiektywnie zinterperetowanych faktów. Przyszłość zaś mglistym zlepkiem obaw powstałych przez błędna interpretację przeszłości. Inspiracja z pola dzisiaj to: jeśli w pochmurny dzień przez jedna krótką chwilkę muśnie cię promyczek słońca, które na tę jedną chwile wyjrzalo zza chmury to uchwyć się tego z wdziecznością. ...Jeśli swiat zewnętrzny to zwierciadło, to zasada otrzymywania jest prosta. Wykonaj ruch jako pierwszy, zwierciadło zareaguje, odbicie świata wykona ruch w twoim kierunku. Nigdy nie było tak by odbicie jako pierwsze wykonało ruch. Dawaj, by móc otrzymać. Genialne w swej prostocie prawo umykało mi aż do teraz Niech płynie do Was. Swoją drogą a propos zwierciadła chodzi za mna od jakiegoś czasu temat 2p przed lustrem. Chcę się tym pobawić. ...Rozmawiałem i tłumacząc zagadnienie tęsknoty i pragnienia przyszło do mnie, że zanurzanie się ciągle w tęsknocie i pragnieniu przypomina napieranie i próbę wyjście drzwiami osadzonymi od wewnątrz. Pchanie powoduje wtedy dociskanie drzwi do framugi. Nie da się ich w ten sposob otworzyć, wyjść. Nacisk powoduje jedynie frustracje, ubytek sił, nie przybliża w żaden sposob do celu. Trzeba się zatrzymać odsunąć i spojrzeć uważnie. Okazuje się, że drzwi można otworzyć ciągnąc do siebie. Proste. Natomiast jak wiele razy pchaliśmy z całej siły na drzwi....A wystarczyło pociągnąć Tym pociągnięciem jest wdzięczność. A więc znowu stara oczywistość przypomniała się po raz enty. Kreujemy otrzymywanie poprzez wdzięczność. Pragnienie, tęsknota zamyka szanse na otrzymanie czegokolwiek bo ich istotą jest doświadczanie braku. ...Wszystko na co patrzysz, patrzy również na Ciebie. Wypatrując smutku, cierpienia emocjonalnego, czy fizycznych dolegliwości, zaglebiajac sie w nich, opisując bez konca, opowiadając bolesne historie kierujemy na nie swój wzrok a one patrzą na nas i wchodzimy w relację. Zagłębiamy się w nie jeszcze bardziej. To nie jest zły los, niechęć świata do nas. To czyste, neutralne prawo bytu. Wszędzie, gdzie idę zabieram ze sobą mały woreczek cudów by móc do niego sięgnąć, gdy ogarnie mnie szarość. Mam go zawsze przy 57 sobie. Mam w nim światło wschodu słonca, głęboki spokoj letniego wieczoru, kolysanie morskich fal, uśmiech małego chłopca, słowa i melodię radosnych piosenek, wzruszające podziękowania, łzy wzruszenia... Wszystko to czego doświadczać wybieram kazdego dnia. Małe cuda zbieram codziennie do mojego woreczka. Ich magia jest niezwykła... Niech płynie rownież do Was. ...Odpowiedzialność za to, gdzie kierujemy swoją uwagę, na co osadzamy ciągle wzrok, należy do nas. Nikt inny nie jest winny tego. W ogóle wygląda na to, że nikt nie jest winny, bo wina nie istnieje. Tylko wybory, które dokonujemy służą wspieraniu nas albo nie. Kto więc patrzy na miłość i z miłością - miłości doświadcza Kto zaś patrzy w cierpienie i z cierpieniem - cierpienia doświadcza. Wybierajcie miłość ...Dwupunkt to radosne podążanie przed siebie w nieznane. To słuchanie szeptów wszechświata w drodze. To radość samej podróży bez troski o cel. To odnajdywanie w miłości drogi do samego siebie. To bycie bez potrzeby robienia. ...Tak mnie naszła poranna refleksja na temat marzeń i dwupunktu. To temat przewijający się, aktualny dla wszystkich. Dwupunkt jako technologia urzeczywistniania marzeń. Piękne prawda? Tylko czy na pewno? Już dawno napisał ktoś, że bogowie okazują swoją milość do nas poprzez nie spełnianie wszystkich naszych życzeń. I jak w to wejść głębiej to jest w tym sens. Jak wiele razy w chwili emocjonalnego wzburzenia wypowiadamy intencje, których w głębi serca nie chcemy? Nie jestem w tym temacie wyjątkiem. Też zafascynowała mnie szansa szybkiego otrzymania tego, czy owego. Od rzeczy materialnych po zasoby intelektualne itp. Moja zabawa z 2p trwa króciutko, bo od marca. To jakby wczoraj. Jednak pewne obserwacje udało mi się poczynić. Zaistnienie w świecie materialnym danej intencji ciągnie za soba zawsze konkretne konsekwencje. Zmienia świat wokół nas. Czy jedynie na lepsze? No wydaje mi się po moich obserwacjach, że niekoniecznie. Ujęcie na lepsze, czy gorsze nie jest tutaj prawidłowe. Ponieważ to my wartosciujemy w ten sposób, będąc jednocześnie bardzo niestali w swym osądzię, często zmieniając zdanie. Bo jak nam się samochód zepsuje to nieszczęście straszne, ale gdy dla odmiany sąsiadowi, który męczy nas puszczając głośno muzykę po nocach i imprezami to może juz niekoniecznie dotyka nas te same poczucie przykrości. „Dobrze mu tak, ma za swoje..”. A więc punkt widzenia zależy od ... I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Posiadając indywidualną, a nie zbiorową świadomość ryzykujemy spore komplikacje nie tylko dla siebie, ale również dla całego otaczającego systemu. Zauważyłem, że w tym wszystkim przypominamy małe dzieci, których uwaga skacze nieustanie z zabawki na zabawkę. To chce i to chce i to chce. Jak nie dostaje to od razu złość. Tyle, że małe dzieci ze swoją świadomością sięgają z równym zaciekawieniem za samochodzik jak i zapałki, nóż itp. Samochodzik jest niegroźny zapałki i młotek w rękach dziecka stanowią juz zagrożenie dla niego samego i innych. Bo własnie w tym problem, że często nie rozumiemy konsekwencji naszych próśb i życzeń, wyglądających na pierwszy rzut oka niegroźnie. Nie zastanawiamy się, czy aby jestem gotowy na używanie tego czy innego. Zamawiamy np. pięknego nowego lexusa. Ach kto nie marzy? Wsiadamy i nie świadomi ryzyka sprawdzamy cóż to nam fabryka dała. Brak obycia z takim sprzętem powoduje, że lądujemy na drzewie kończąc nie żadko nie tylko swoje, ale i cudze życie. Spójrzy dalej. Kumulacja w totku. Wspaniale !!! 25 milionów złotych. Od ręki do kieszeni. I świat u naszych stóp. Na pewno? Kto zastanawia się jakich ludzi i sytuacje przyciągnie do nad taka kasa. Pomijając fakt, że 58 cmentarze wokół Hollywood pełne sa pięknych, bajecznie bogatych, których w to miejsce własnie ta kasa przywiodła. Czy innym jest bowiem dojść do fortuny samemu poprzez własna pracę (rozwój wewnętrzny) kreację a czym innym dostać. Chodzi o dojrzałość i świadomość konsekwencji. I tu kolejne sedno sedna. Gotowosc do operowania w świadomy sposob, by nie zrobic ani sobie, ani innym krzywdy. Każda rzecz, którą przyciagniemy do siebie jest jak jabłko. Ma dwie strony dwa bieguny. Są te tzw. pozytywne i tzw. negatywne strony. Sława, pieniądze, władza to potężne narzędzia które mogą szybko niszczczyć ich właściciela. Tak jak i wspomniany lexus, ktory nie tylko jest pięknym samochodem, ale ma rownież potencjał zniszczenia życia. Taki krotki przegląd intencji: kasa, zdrowie i milosc Piękne pożądane przez wszystkich. Wymagają jednak ogromnej zbiorowej świadomosci już nie małego dziecka, ale dojrzałego człowieka ktory trzymając zapałki w ręku widzi cały ich potencjał użyteczności, ale również i niszczenia, potrafi z nich zrobic mądry w kontekście całej zbiorowosci użytek. Dwupunkt to technologia inteligentna w ujęciu inteligencji zbiorowej. Widzi całość. Możliwości i zagrożenia. Dzięki za to najszczersze. Jak mądry rodzic wydziela nie według życzeń nieświadomego ryzyka dziecka, ałe zgodnie z mądrym osądem opartym na swiadomosci gotowości naszej i konsekwencji. Często myślimy „Ehhh coś z tym dwupunktem nie tak. Jak zrobiłem dwupunkt na 1000 zł na warsztaty to dostałem, a jak 25 milionów to juz nie. To chyba działa na małe rzeczy Tylko, że twoja i moja gotowość były być może na etapie 1000 zl? Nie zaś 25 milionów.Pamiętam zrobiłem intencje (nie jedną) na kasę. Opisałem tutaj na blogu historię zastrzyku gotówki. Faktycznie po 3 tygodniach dostałem na konto kasę. Moich zamówionych milionów dolarów jeszcze nie. I dzieki Ci dwupunkcie za to z całego serca. Bo cały wszechśświat mi światkiem, że tego dnia gdy w Szczyrku robiłem „kanapkę intencyjną” wg Kinslowa, nie byłem nawet w setnej części gotowy mentalnie i duchowo operować taką kasą. Zniszczył bym siebie i innych moimi nieświadomymi wyborami, nieokielznanym ego. To jak zostawić dziecko przed pulpitem sterowniczym wyrzutni rakiet nuklearnych. Dzięki ci pole, że nie dałeś/as mi szansy wcisnąć czerwonego guzika. Pole jest jak mądry rodzic pozwala doświadczać w mądrym i bezpiecznym zakresie. Uczy świadomego korzystania z zasobów. Dzięki temu rozmijamy się w zbiorowej świadomości. Niektóre zachcianki spełniają się dla mnie w ograniczonym zakresie. Często jako lekcje życiowe. Po to jednak by pokazać jak niedojrzałe i ryzykowne są w swej istocie. Często namiastka na szczęście smaku uzyskania spełnienia wielkiego pragnienia skutecznie uczy. Pole cierpliwie pokazuje małemu chłopcu. „Zobacz to są nożyczki. Możesz nimi przeciąć kartkę, ale uważaj bo tez możesz skaleczył palec”. (Nie dało - w swej ogromnej milosci - "piły lancuchowej" (np. 333 miliony $) o którą prosilem, by pokazać "a tak drogi Marku właśnie doświadczyłeś, że "piła" poza drewnem może również odciąć Ci nóżki) Na "małych" rzeczach, ktore przychodzą jako odpowiedź z pola, uczę się dostrzegać oczami dorosłego obie strony medalu. Pokazuje mi to też, na co jestem gotowy, a ile jest jeszcze autodestrukcyjnego ego, które w swej nieświadomości wiedzie do zguby. Idzie mi to raz lepiej raz gorzej. Ciągle mam "dziwne" intencje dla pola. Natomiast nigdy nie watpię w moc dwupunktu. Jestem wdzięczny za jego inteligencję, ktora prowadzi mnie ku ciagłemu rozwojowi świadomości czyniąc mnie ciutki mniej niebezpiecznym dla siebie i innych i może trochę bardziej użytecznym dla zbiorowości. Co znaczy puścić się?. To znaczy zaufać polu ze jeśli przyśle malucha fiata 126p to z głębokiej milości i świadomości, że na tę maszynę jestem teraz gotowy. I ze lexus czeka od dawna na moment, kiedy bedę gotowy go poprowadzić bezpiecznie w ujęciu dobra globalnego. To znaczy zaufać że jeśli upragniony książę nie pojawia się już 3 tydzień, to byc może jest coś do przerobienia, byście mogły kochane panie w pełni w tę milość się zanurzyć, a nie doświadczyć jej w 59 kontekście przeszłych schematów. Książę jest juz gdzieś tutaj i czeka na moment kiedy śpiąca królewna przebudzi się z czarodziejskiego snu. To znaczy zaufać, że jeśli na ten moment chce mi się jedynie wyć i drapać ściany z rozpaczy to jest coś co musi się z nas wydostać, by zrobiło się miejsce na nowe, na miłość... ...O puszczaniu się słów kilka. Temat integralny z 2p. Stoi z nim razem jak marchewka z groszkiem. Dwupunkt by mógł wykonać swoje zadanie "potrzebuje" przestrzeni. Intencja najpierw płynie do pola. Puszczamy ją. Nie możemy wepchnąć nosa i zajrzeć, gdzie i po co poszła. Drzwi się za nią zamykają, a my moźemy tylko obserwować jak za nimi znika. Doprowadzenie jej tutaj jest naszym zadaniem, ktore w tym miejscu się kończy. Intencja w polu i PUSZCZENIE nr 1 wykonane. Dalej będąc w polu serca, fajnie jeśli z uczuciem wdzięczności, miłosci (bo najsilniej wzmacniają kreację) wykonujemy 2p czyli hokus pokus dla naszej logicznej lewej półkuli, która uwielbia procedury, algorytmy i w nich zanurzona nie nęka pytaniami (a czy ja dobrze to robię, czy wyjdzie). Uwaga skoncentrowana na obu dłoniach jednocześnie (odczuciach z nich płynących). Zbliżają się do siebie. Bum. Załamanie fali. Leżymy w szoku na ziemi (żart). I tu po raz kolejny puszczamy się. Poprzez system naszego wychowania wytworzyliśmy nawyk zadaniowego podchodzenia do wykonywanych czynności przy czym z dużym naciskiem na OCENĘ REZULTATÓW. W procesie wychowania właśnie najczęściej rezultaty naszych działań dawały nam pozytywne wzmocnienie w postaci nagrody. Za rezultaty odbiegające od oczekiwanych lub ich brak była kara w postaci krytyki lub brak jakiejkolwiek reakcji, obojętność. OCZEKIWANIE K O N K R E T N Y C H rezultatów, ścisłe określonych, mamy wpojone głęboko w nasz system zachowań. Często PRZED WYKONANIEM CZYNNOŚCI rezultaty już są z góry zdefiniowane i określone. Ważne również jest to, że w tym modelu gratyfikacja, nagroda jest przez nas oczekiwana w najkrótszym możliwym czasie inaczej nasza motywacja i zainteresowanie szybko spada. Konkretnie mówiąc. Jest intencja lexus. Procedura, algorytm Intencja, 2p, załamanie fali i bum. Otwieramy oczy i.... biegniemy do okna szukać lexusa (rezultatów) przed domem. Nie ma? Nasza głowa mówi, a właściwie ocenia zadanie za niewykonane co oznacza brak nagrody (nie ma lexusa, pochwały, podziwu itp) To model standardowego zjadacza chleba wychowanego w naszym zachodnim systemie czytaj. zachodnich rubieżach Matrixa. Co dalej? Ano próbujemy z łatwiejszym zadaniem. Jak wychodzi czytaj dostajemy z gory zdefiniowany rezultat to bawimy się dalej. Byc moze z czasem dochodząc do wniosku, ze działa na małe sprawy. Gdy nic nie wychodzi wewnętrzny oceniasz, krytyk daje nam w końcu do zrozumienia, że czas skończyć zabawę bo nie ma żadnej nagrody, dodatkowo wytyka nam nieskuteczność "i widzisz od razu Ci mówiłem, że Tobie nie wyjdzie. Moze innym tak, ale nie tobie". I tak to sobie działa dla większości z nas. Raz lepiej, częściej gorzej. Wyjątki od reguły pomijam. I tu z pomocą przychodzi to co na warsztatach określone zostało magicznym terminem PUSZCZAĆ SIĘ. Cudownie puszczamy się więc, huuuurrraaa. Powtarzamy uparcie „puszczaj się, puszczaj się....” Wywołując częstą frustrację "młodszych adeptów" 2p (z całym mym dla nich szacunkiem. Poniekąd do nich należę) Więc ze słowem "puszczam się” na sztandarach ruszam ośmielony i pewny w sobie że tym razem udać się musi. Co to w praktyce oznacza? Jaki jest algorytm, jak się to robi? Bo wygląda, że jest tu jakaś czynność 60 do wykonania. Pokusze się o przepis na puszczanie skuteczne... Wyjaśnienie... A więc jeszcze raz. Intencja do pola. Odkładam na bok. Macham jej na pożegnanie gasząc w sobie pożądliwą myśl sprawdzenia gdzie poleciała. Odwracam się i uwaga podąża do obu dłoni. Załamanie fali, bum i... „puszczenie” po wszystkim. By nastąpiła zmiana i puszczanie mogło zaistnieć potrzebna jest mała korekta naszego programu. To jest mały „upgrade” do wersji wyższej. Intrukcje upgradu naszego systemu mówią: 1. Nie definiuj rezultatów na samym początku. Definiowanie rezultatów z góry zakłada, że wiemy co dla nas najlepsze tu i teraz. I jeśli chodzi o usunięcie bólu palca to zgoda. Natomiast przy dużych kreacjach typu „lexus” nie mamy na ten moment wystarczającego wglądu by wiedzieć, że ten a nie żaden inny rezultat jest optymalny. Małe dziecko chce zabawkę czerwoną i żadną inną. Upór ego. POLE WIE NA CO JESTEŚMY GOTOWI I TO WYSYŁA DLA DOBRA NAS I INNYCH. A więc NIE DEFINIUJ REZULTATÓW OZNACZA PUŚĆ P R Z E K O N A N I E, że wiesz co dla Ciebie teraz najlepsze. 3 latek też często ma to przekonanie i gotowy jest walczyć z całą zajadłością. Oznacza również ZAUFAJ WYŻSZEJ INTELIGENCJI, że zatroszczy się najwłaściwiej. Z tym myślę wszyscy mamy problem. Zaufać czemuś nienamacalnemu, powierzyć swój los...? Absurd. Tak, ale absurd tylko w oczach małego dziecka. Dorosły wie, że opinia i rada kogoś, czegos co siedzi wyżej i więcej widzi to całkiem rozsądne i pomocne rozwiązanie. 2. Nie oceniaj rezultatów, bo skoro juz ustaliliśmy, że nie ty je definiujesz, to nie wiesz co ma przyjść, więc jak możesz próbować poddawać to ocenie. 3. Odłóż na bok potrzebę natychmiastowej gratyfikacji, nagrody, rezultatu. Przytul do siebie rozgorączkowane dziecko w sobie i powiedz z pozycji dobrego św Mikołaja. Moj drogi(a) jeśli poczekasz trochę dłużej to prezent, który otrzymasz zachwyci Cię z cała pewnością. Zrób sobie kubek kakao, to poprawi ci humor. A w między czasie... 4.Wyglądaj, Wypatruj inności (zmiany). Celowo używam inności, bo pojęcie zmiany silnie osadzone jest w dualizmie na lepsze na gorsze. Inność jakby się temu wymyka unikając osądu. Tak więc oczy uszy i pozostałe zmysły szeroko otwarte, serce tez. Inność ma wiele twarzy, ale uważny obserwator odnajdzię ją bez trudu. Często możemy gdzieś w sobie, w ciele odczuć sygnał. To jest inne. Emocja, odczucia w ciele. Przebłysk. To jest to. Ciesz się innoscią, wyraź wdzięczność to silnie wzmocni kreację, otworzy większą przestrzeń do manifestacji rezultatów. Odsuń wewnetrznego krytyka... W przypadku „dużych intencji” potrzeba czasu na transformację tzn. nie pole potrzebuje tylko my musimy się przygotować i pole daje nam tą możliwość. W związku z tym trzeba czekać... Co bardziej zadaniowi, zorientowani na sukces/porażkę użytkownicy mogą doświadczyć oceny ze strony wewnętrznego krytyka, który swoją oceną sabotuje proces. I tu ponownie wzywamy starego dobrego św Mikołaja, który z sobie jedynie znaną pewnością siebie oznajmia nam, że wszystko ok, prezent w drodze i cierpliwość będzie nagrodzona. 7. Baw się. Eksperymentuj, szukaj swoich sposobów, baw się procesem. To daje możliwość odsunięcia oczekiwań i w ten sposób tworzy przestrzeń. Często czytam na forum pytania "czy aby na pewno robię prawidłowo 2p" rozumiem to, bo wypływa wlasnie z przywiązania do algorytmów, to czesc naszego wychowania. Ważne, żeby wiedzieć, że dwupunkt wymyka się przepisom i żelaznym algorytmom, że można go wykonać na wiele sposobów i zawsze skutecznie. Bo to co uruchamia proces kreacji to specyficzny stan ducha, wewnętrzna gotowość na zmianę i inne rzeczy, które umykają słowom w tym momencie, a nie sama procedura wykonania 2p - prawa rączka, lewa rączka, bum. 61 ...Dlaczego transformacja "zajmuje tyle czasu". Myśle, że pytanie to często stawiamy sobie. Skoro poprzez pole serca wchodzimy w pole czystej świadomosci, to czemu kreacja, transformacja rozciąga się w czasie, nie jest błyskawiczna, natychmiastowa? Myślę, że jest natychmiastowa. Natomiast złożoność procesu transformacji i ilośc czynników, ktore trzeba ująć, konfigurować w kontekście jej zaistnienia jest tak wielka, że to co naprawdę zabiera czas ,to gotowość wszystkich składowych elementów uwikłanych w transformację. Bo dotyka ona nie tylko osoby wykonującej 2p. Jako połączeni ze wszystkim w jedno, zmiana dotyczy całego systemu, w którym dwupunktująca osoba przebywa i to również na poziomie globalnym. Czyli: 1. Moja gotowość na zmianę Intencje transformacji często pociągają za sobą o wiele szersze zmiany niz nam się wydaje. Np. wygaszenie lęku społecznego obraca w gruzy cały bogaty system przekonan skrzętnie budowany i uwikłany w osobistą historię. Mam pewien obraz siebie osadzony w realiach własnej historii. Na forum często widać jak trudno nam sie ze swoją historią pożegnać. Trzymamy się kurczowo przekonań na temat zdrowia, siebie samych jak małe dzieci gotowe wpaść w histerię gdyby ktoś nam chce zabrać ulubioną lalkę. Ta nasza historia jest właśnie taką naszą ulubioną lalką, którą tulimy mocno i za nic w świecie nie chcemy odłożyć. Tak wiec transformacja lęku wymaga gotowości na PUSZCZENIE własnej historii. Nasze poczucie ja, obraz siebie to jakby delikatna utkana pajęczyna, zerwanie jej to bardzo niebezpieczny moment dla naszej psychiki. Także transformacja musi odbywać się na wielu poziomach jednocześnie biorąc ogólny poziom zaawansowania rozwoju danego poziomu. Zawsze musimy najpierw wspierać najsłabsze ogniwo i na nie czekać. 2. Osoby otaczające nas, rodzina. Transformacja również dotyka naszych najbliższych. Zmiana naszego sposobu postrzegania, myślenia, wyrażania siebie działania ma ogromny wpływ na otoczenie osadzone w pewnym stałym schemacie naszego zachowania. Gdy zmieniamy się schemat ulega zniszczeniu co powoduje niepokój z powodu zaburzenia stałości i przewidywalnosci w relacji. Osoba goniąca za pieniądzem nagle treści dla nich zainteresowanie. Otoczenie zareaguje gwałtownie na to. Przyjaciele znajomi rodzina będą próbowali przywrócić stary znany porządek. Jeśli to okaże sie niemożliwe relacja zakończy sie. To często obserwowane zjawisko po warsztatach, gdzie wiele osób relacjonuje jak to stare wieloletnie znajomości nagle wygasły. Pół biedy gdy to znajomi, ale jeśli to rodzice, partner dzieci. Tutaj transformacja tez musi wziąć pod uwage gotowość otoczenia, o ile czyjaś intencją nie jest porzucenie najbliższych. A więc transformacja obejmuje cały system otaczających nas ludzi. Aby nie wyrwać nas gwałtownie, raczej stara sie równomiernie podnosić wibracje całego systemu o ile znjaduje się na to gotowość w tym systemie. Nikogo nie można zmieniać na siłę, więc czasami proces po prostu jakby zatrzymuje się pozornie. Do naszej historii życia dołączona jest jeszcze ścieżka emocjonalna. Transformacja musi ja rownież objąć. Bo inaczej zostalibyśmy z emocjami w ciele oderwanymi od warstwy logicznej. Tak się dzieje w przypadku traumatycznych wydarzeń, gdy warstwa emocjonalna koduje się w ciele bez logicznej interpretacji i dochodzi do przeciążeniem systemu w postacie zespołu stresu pourazowego. Te przepracowywanie w procesie transformacji 2p emocje często możemy odczuwać jako hustawkę nastrojów lub stan obniżonego nastroju, gdy akurat materiałem przerabianym jest smutek, żal itp. To nie jest nic groźnego, natomiast może być doświadczeniem nieprzyjemnym. Większość z nas unika takich doświadczeń. Są one jednak niezbędne w procesie transformacji z powodów o których pisałem wyżej. Nasza zdolność do kontaktowania sie z emocjami jest ograniczona dlategow danym czasie możemy przerabiać małe porcje. Zbyt duża jednorazowa dawka emocji moze byc groźna dla zdrowia i zycia. Mówi się, że komuś serce pękło z żalu, albo umarł ze strachu... Tak więc jest to kolejny czynnik spowalniający proces transformacji. Wszystko to dla naszego dobra i bezpieczeństwa. Ludzka psychika to niezwykle delikatny instrument bardzo wrażliwy na ingerencje, który łatwo może ulec rozregulowaniu co daje przykre objawy psychiczne. 62 Motto: PYTANIE OTWIERA, STWIERDZENIE ZAMYKA Otwarte pytania do pola to wielkie narzędzie w procesie transformacji. Otwierają nas na możliwości, nowe perspektywy. Większość naszych stwierdzeń pochodzi ze starych przekonań, które opóźniają przemianę. I w tym miejscu właśnie otwarte pytania do pola przychodzą z pomocą otwierając magiczne drzwi. Pytanie rozpoczynające nowy dzień "Gdyby ten dzień był nacudowniejszy co mogłoby się wydarzyć?" ...Wszystkie nasze schematy stereotypy przekonania są jak klosze które oddzielają nas od świata, jak skafandry. Jest piękny letni dzień, my śmigamy na spacerek w całej tej zbroi odcięci od świeżego powietrza, promieni slonca, muzyki natury. Zabawne, bo wszechświat zebrał nas byśmy czerpali garściami. A więc idziemy sobie ulicą podbiega uśmiechnięty gość i mówi - walizka kasy dla Ciebie, bierz korzystaj. A my na to „Nie, nie, pieniądze nie spadają z nieba, nie przychodzą od tak, to niemożliwe, dziekuję, ale nie mogę przyjąc tych pieniędzy”. I ze zwieszoną głową ruszamy dalej. A facet? On biegnie już do nastepnego. Ktoś w końcu, wolny od schematów, przyjmie walizeczke. Może to będziesz Ty? ...Pisałem, już że pole do każdego gada, że wystarczy słuchać. Pole przemawia do każdego jego własnym językiem. Do wzrokowca wizją, obrazem, do słuchowca dźwiękiem, melodią, a do kinestetyka odczuciami. Każdy dostaje czysty przekaz dostosowany do naszego odbioru. Przyszło dziś do mnie podczas południowej pogawędki z polem, że i 2p jest pewnym umownym symbolem otwierającym bramę transformacji. Jest umowny, ujednolicony dla nas byśmy mogli szybko się w nim zanurzyć. Gdy zaś wejdziemy, zanurzamy lekko stopy to dalej od nas zależy jak wskoczymy do oceanu pola. I zabawne, bo naprawdę nie ma większego znaczenia czy wbiegniemy, skończymy na główkę, na plecach, żabką kraulem pieskiem... To ocean, trójwymiarowa (pewnie wielowymiarowe) przestrzeń i możemy się poruszać w nim jak chcemy. A tu często się na naszym forum pojawiaja pytania w stylu. „Czy jak stanę na brzegu to najpier lewa noga wody dotknąć czy prawą? A jak na główkę to ręce w strzałkę czy z odstepem. Głowa prosto, czy w dół itp” Zobaczcie, że to na prawdę nie ma znaczenia bo jak się w tej wodzie znajdziesz, jakiej metody zanurzenie użyjesz to i tak na końcu po prostu jesteś w oceanie. Jeśli już trzeba pytać którą pytką pierwszą wejść, to pytajmy pola, a ono już poprowadzi. Pewnie zabawnie to zrobi, każe nos zatknąć, albo skacząc na jednej nodze. A my z pełnym podziwem jakie to magiczne... Bawmy się tym. Tu nie ma jak błędu popełnić. Natomiast jak ktoś ciagle z wody wyłazi i całą uwagę skupia na samym zanurzaniu, to nie popływa zbyt wiele, nie doświadczy piękna swobodnego zanurzenie i pływania. Tak więc nie ważne jakim stylem, ważne że wskazujemy. A w samym oceanie nie ma żadnych ograniczeń. Róbta co chceta. Czysta radość i fun.Tego nam wszystkim życzę ...Zadaniowość, przywiązanie do algorytmów i procedur, lewopólkulowość oto góry na drodze do efektywnej zabawy z dwupunktem. Zadaniowość, wypełnianie procedur poprzez naśladownictwo to przeciwieństwo kreatywności, otwartości na proces, szukaniu własnej drogi. Matrixowa cywilizacja kładzie nacisk na naśladownictwo, upodobnianie się do reszty. Odbiera potrzebę myślenia i kreacji na rzecz naśladowania gotowych schematów. Nie myśl, nie czuj, rób co inni. Wszytko, czego ci potrzeba zostanie Ci podane za odpowiednią opłata. Jesteś podobny do innych podążasz za trendami jesteś cool. Podążaj ślepo za tłumem to gwarancja sukcesu w definicji matrix. Nagroda jest kusząca. Odpowiedzialność zbiorowa, czytaj niczyja, brak indywidualnej odpowiedzialności za swoje życie. Odpowiedzialność leży zawsze na zewnątrz. To cudowne rozgrzeszenie, które nawet doświadczając 63 dyskomfortu pozwala uwolnić się z poczucia winy. Gdy dotykamy 2p wszystko zmienia się diametralnie. Tyle, że z matrixowymi wyżej wymienionymi programami wyruszamy jakby z zaciągniętym ręcznym hamulcem. Niby do przodu jedziemy, ale coś zgrzyta ciągle i brak w tym pędu i lekkości. Możemy czuć się nieswojo, zagubieni brakiem przewodnictwa, co z czasem może doprowadzić do spadku motywacji. Dodatkowo ogromny problem z puszczaniem pragnień i oczekiwań, brak bezpośrednich, natychmiastowych i namacalnych dowodów skuteczności (nie umiemy czekać, musimy dostać od razu) 2p "potrzebuje" innego podejścia. Zmiany zasadniczej w postrzeganiu siebie względem odpornych uwarunkowań. Potrzebuje zaburzenia się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie wszystko jest możliwe. I to nawet nie Hogward, gdzie latami zdobywało się wiedzę o zaklęciach i w ten sposob wzrastały umiejętności. To antyszkola. Zapomnij wszystko co wiesz by tworzyć cuda. You must unlearn what you have learned mawiał mistrz Yoda 2p zaprasza do dialogu z polem, stworzeniem. Mówienia, słuchania i przede wszystkim czucie. Całym soba. Dialog to spotkanie równorzędnych sobie stron. Równorzędnych to zupełnie nowe pojęcie. Nie istniej bowiem w świecie matrixa równorzędność. Od dzieciństwa jestesmy podlegli i zmuszeni do uległości. W domu, w szkole w pracy w związku. Kara za nieposłuszeństwo jest odrzucenie. W matrixie nie ma dialogu. Jest gra w pana i sługę. Większość będąc sługą nie moze wyrażać swoich potrzeb. Gdy wchodzimy w kontakt z polem nie ma dialogu, a wyrażanie potrzeb jest albo stłumione (czasem nie wiemy czego możemy sobie życzyć) albo sprowadza się do żądań i szantażu, które jest jedynie udawaną siłą wynikającą z poczucia stania niżej. Krzyczymy, żądamy. Trudno słuchać, bo trzeba krzyczeć, tylko najgłosniejszy dostanie coś. Robimy 2p i kończąc wchodzimy w skrypt żądań. Pole dawaj natychmiast czego chcę. 2p zaprasza do równości, partnerstwa, dialogu. Wszystko to czego nie ma w matrixie. 2p zaprasza do symbiozy, do bycia bez walki. To trudne doświadczenie, zupełnie nam nieznane. Uwikłani na codzień w niekończące się gry, wojny podjazdowe nie możemy zrozumieć jak to możliwe, że coś możemy dostać bez walki, za darmo, szukamy haczyka. I znowu uwaga ucieka w innym kierunku. Uczmy się dialogu, który polega na słuchaniu i mówieniu. Uczmy się nowego patrzenia na siebie, jako na pięknej istoty, która stoją na równi ze wszystkim wokół. Równość mówi, że nie trzeba walczyć, wystarczy poprosić. Uczmy się zaufania, aby moc się powierzyć mądrości, która wie jak zatroszczyć się o nas w sposob szczególny, bezwarunkowy. Prosze więc pole o najkrótszą możliwą ścieżkę, zgodną z moim obecnym rozwojem i gotowością do osiągnięcia celu. Z ufnością oddaje się pod opiekę wyższej inteligencji. W tym pomaga eufouczucie - milość, wdzięczność, radość. No i zabawa 2p. Klucz do sukcesu. Niczym nie skrępowana zabawa. Jakbyśmy lepili w dzieciństwie bałwana, budowali zamek z piasku...całkowite oddanie się zabawie, entuzjazm. Zanurzenie się w zabawie na 100%. Jak budowanie krainy fantazji na nowo (kto czytał „niekończącą się opowieść” ten wie. To spore wyzwanie dla matrixowego człowieka. Bądźcie jak dzieci napisano dawno temu... To wielka prawda i klucz do kreacji. W podejściu dziecka do tworzenia jest ukryty cud, bo nic nie jest niemożliwe. Gdybym był małym chłopcem jak bawił bym się dwupunktem, jak bym kreował? Mając do dyspozycji dziecięcą wiarę i entuzjazm jakie przygody wyczarowalbym sobie? ...Rozmawiałem właśnie z Angel. Opowiadała o swoich doświadczeniach z techniką czystej świadomości Kinslowa. Oto co napisała. Cudna czysta inspiracja z pola: "kiedy łączysz się z całym stworzeniem, z jego początkiem, końcem i jego pełnią to tak na prawdę 64 włączasz coś co stworzyło Ciebie, wie o Tobie wszystko, wie czego Ci brakuje i co dla Ciebie zrobić i jedyne co trzeba to uwolnić je i zezwolić na wszystko co pragnie dla Ciebie uczynić, podtrzymywać stan eufouczucia i otwartej świadomości jak najczęściej i jak najdłużej a ona już zrobi to co robi od momentu kiedy zabłysnęła pierwsza gwiazda . Tak to czujęi nie m we mnie lęku, nie czuję niepokoju. Odczuwam w sobie jakąś dysharmonię ale wiem też, że aktualnie i cały czas trwa zmiana i nie ważne ile potrwa - nie ważne ile potrzebuje moje ciało, żeby się na nowo dostroić - ja poczekam. I jeszcze jedno dotarło do mnie po tym ćwiczeniu. Nie ważne jest dla mnie jaka jest przyczyna mojego stanu, tej dysharmonii w ciele. Nie istotne jest już kiedy i jak się zaczęło. Przestało mnie obchodzi dochodzenie po co, dlaczego, kiedy, jak. Liczy się dla mnie tylko to, żeby wpadać w objęcia mojej pramatki świadomości tyle razy ile się da, dawać się tulić, kochać, bo wiem, że ona dokona zmian i czuć się tak jak Ty przed chwilą - jak dziecko które z wewnętrzną ekscytacją i radością kiedyś przyglądało się jak mrówki pracują w mrowisku teraz przechodzimy obok tego mrowiska z obrzydzeniem, bojąc się żeby nam na stopy nie wlazły i nie pogryzły. Gdzie się podziała ta dziecięca fascynacja każdym, najmniejszym znakiem cudu, stworzenia? Dlaczego kiedy robimy sobie herbatę to nie dreptamy w miejscu, radośnie oczekując pierwszego łyku tejże herbaty? Jakbyśmy w połowie umarli, jakbyśmy się zmrozili, a teraz się powoli rozmrażamy. Chcę leżeć na trawie i nie przejmować się mrówkami! Chcę gapić się na chmury i obserwować ich kształty. To jest dla mnie wolność, bez napięcia, że zaraz trzeba biec do domu wstawić obiad, jako dzieci się tym nie spinaliśmy, z ekscytacją czekaliśmy aż rodzic skończy smażyć placki, czy poleje nam ziemniaki gulaszem, z ekscytacją! Jaki będzie smak potrawy, a teraz? jako dorośli? Czemu jeszcze nie ma obiadu do licha! myślę, że wszystko jest bardziej napięte, z nerwami, z pośpiechem, z naciskiem, zmrożone razem. Nic co dobre nie ma prawa rozwijać się w takim mrozie, przecież nawet krew zamarza, no to rozmrażajmy się! Aż krew radości, ekscytacji, wolności, znowu popłynie!" Cudna inspiracja od Angel niech płynie i do Was. ...Moją uwagę przykuły intencje do pola „Obfitość finansowa”, „Bycie kochaną(nym) przez cudownego mężczyznę/kobietę”, „Wspaniała dobrzepłatna praca”, „Pełne zdrowie” To takie cztery kategorie główne. Przyszło do mnie, że każde z nich zawiera szereg małych intencji pośrednich potrzebnych do ich realizacji. Warto na to zwrócić uwagę, bo właśnie realizacja tych małych, niewidocznych planów ukrytych w dużej intencji determinuje jej osiągnięcie. Ponieważ często posiadamy całe mnóstwo programow i skryptów, które determinują nasz sposób postrzegania i odczuwania siebie i świata, a co za tym idzie potrafią skutecznie opóźnić realizcję intencji głównej poprzez to, że stoją w stosunku do nich w wyraźnej sprzeczności. Obfitość finansowa. Co może blokować dostęp do niej? Na pewno negatywne przekonania i emocje związane z pieniędzmi. A to, że brudne, że trzeba się namęczyć, że na ulicy nie leżą. Taki standard. Natomiast co ciekawe, blokować może również brak harmonii w dawaniu i braniu. Każdy z wariantów czyli „wszystko dla innych i zamknięte przyjmowanie albo wszystko dla mnie - zamknięte dawanie lub też kurczowe trzymanie się pieniędzy z lęku, tzw gromadzenie na czarną godzinę. Bycie kochanym i kochanie to piekny temat rzeka. Ale krótko mówiąc. Analogicznie jak z pieniędzmi miłosc to również energia,więc przepływ. Najważniejsza jest zasada co wewnątrz to na zewnątrz. Tutaj manifestują się właśnie najwyraźniej przekonania na własny temat. By przyciągnąć osobę potrafiącą nas przyjąć w pełni i obdarzyć milością trzeba siebie przyjąc w pełni i tą miłością obdarzyć. Zasada jest taka, że partnerzy których wybieramy ukazują jedynie i potwierdzają nasz dominujący schemat. A więc, gdy kocham i przyjmuję siebie spotykam kogoś kto to potwierdzi. Gdy odrzucam siebie spotkam osobę, ktora to potwierdzi. Oczywiscie nie od razu, ale gdy iluzja naszej idealizacji partnera opadnie, poczujemy to wyraźnie. 65 Wspaniała praca. Tu jakby spotykają sie wątki relacji/związków i finansowe. Wszystkie schematy dotyczące relacji mają znaczenie i nasz stosunek do obfitości. Praca również pokazuje nasz wewnętrzny stosunek do nas samych, szacunek poczucie wartosci itp. To bardzo często tzw tematy „góry” Zdrowie. W tym temacie również manifestuje się nasz stosunek do siebie bardzo często na bardzo głębokim nieuswiadomionym poziomie. Schematy nierozwiązane w ciagu wielu lat jako konflikty wewnętrzne mogą sie manifestować na planie fizycznym w postaci chorób. Inna sprawa, że choroby to temat wyjątkowy, który często ma za zadanie przyciągnąć do nas uwagę otoczenia. Żaden inny temat nie daje takiej gratyfikacji uwagi jak zdrowie. Dlatego też często boimy się wyzdrowieć by nie stracic uprzywilejowanej pozycji w dostępie do uwagi najbliższych. Oczywiście ogromnie upraszczam. Często są to schematy nieuświadomione, które potrafią uwikłać cała rodzinę i otoczenie. Cóż z tego wszystkiego wynika? Ano to, że osiągnięcie wyraźnych i trwałych rezultatów w omawianych 4 głównych kategoriach wymaga jak widac spełnienia całej listy warunków pobocznych. To nie oznacza, że nie możemy sobie tworzyć takich intencji. To mowi jedynie, ze potrwa to byc może trochę dłużej niż nam się wydaje, bo tzw „check lista”, którą trzeba wypełnić w celu osiągnięcia intencji jest długa. Warto mieć tego świadomość zanim po kilku miesiącach prób napiszemy, że 2p nie działa. Byc może warto sobie tematy główne rozłożyć wlasnie na tematy poboczne i pracowac nad składowymi głównej intencji. Może to nam dać szanse odczuwać mniejsze sukcesy, ale za to w miarę szybko i systematycznie, tak że motywacja będzie rosła w trakcie drogi. To nie oznacza, że 2p nie kreuje natychmiast rzeczywistości. Mój wywód dotyczy osób jak ja, które urosły w matrixowej rzeczywistości i cały system sterowania jest rodem z "made in matrix" To samo w sobie gwarantuje istnienie i ciągłość matrixa i w znaczącym stopniu utrudnia odłączenie. Na szczęście jak wielu z nas doświadczyłem zabawy z 2p. Doprowadziło to do obudzenia świadomości i wglądu w sam system matrixa. Za tym przyszła potrzeba uwolnienia się i własnej dalszej kreacji juz poza systemem przekonan matrixa. Kto zaś potrafi z ufnością małego dziecka bez osądów i przekonań, puszczając i w ten sposob zawieszając cały własny matrixowy system w głowie, zanurzyc sie w 2p ten osiągnie błyskawiczne i piękne rezultaty. Może więc warto w pierwszej kolejności główny nacisk położyć właśnie na kreowanie nowej postawy otwartości (z poziomu małego dziecka), która z kolei zaowocuje pięknymi kreacjami w wymienionych na początku 4 głównych tematach. Może to znacząco skróci drogę kreacji? ...Z mroku wyłonił sie mistrz Yoda. Spojrzał przenikliwych spojrzeniem i spokojnie rzekł: „Strach czujesz na schematy swoje patrząc To ścieżka na Ciemną Stronę. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia. Zmiana naturalną częścią życia jest Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono. Puścić musisz, to co kurczowo w dłoniach próbujesz utrzymać. Przywiązanie zawiedzie Cię do strachu, a ten spali Cię powoli Pozwolić odejść musisz temu co wypełnilo sie To jedyna droga, ktora prowadzi na ścieżkę spokoju”. I tak pole przemówiło osobą zacnego mistrza Yody. Jasno i wyraźnie tłumacząc istotę moich przepychanek ostatnich dni. ...Przesądy, osądy pragnienia, wymogi, kurczowe obstawanie przy swoim to rodzaj presji jaką wywierany na wszechświat. Jedyne co wtedy możemy otrzymać to presja wywierana na nas ze strony wszechswiata. 66 Stwierdzenia, przekonania zamykają nas. Pytania otwierają, zwalniając nasz nacisk i presję Czas przestać dusić wszechswiat za gardło. Czas z naiwnością i ufnością małego dziecka poddać sie, puścić oczekiwania, pozwolić zaprowadzić się za rękę ku radości i wolności. Wdzięczność to expresowy pociąg, który nas tam zabierze. „Jakie wspaniałe cuda kryje dla mnie ten dzień? Dokąd zaprowadzi mnie przygoda?” Dziekuję za wszystkie cuda dzisiaj, również za te, których nie jestem w stanie teraz pojąć. ...Wpadla mi inspiracja po rozmowe. Obserwowanie zmiany, czyli dwupunkt zrobiony I co dalej. A więc dwupunktujemy temat i dalej obserwujemy zmianę. Proste logiczne. Tylko co to znaczy? Obserwować to dla mnie przyglądać się wnikliwie temu co dzieje się we mnie i wokół mnie w kontekście, ale nie koniecznie dwupunktowej intencji, tematu. Gdy dla przykładu wygaszałem daną emocję np. złość., to obserwuję co dzieje się we mnie. Czy jest złość? Jeśli jest, to jaka? Mniejsza, większa ? Czy jest jakies inne uczucie? Jakie?, jak mi teraz jest? Czy dzieje się coś wokół mnie?, jest jakas inność, dziwność? Coś działa inaczej niż zwykle?, dzieje sie inaczej niz zwykle? Często, gdy myślimy o zmianie wchodzimy w tryb dwójkowy tzn jest – nie ma. Natomiast zmiana to o wiele więcej. To nie tylko czarne albo białe. To CAŁA GAMA BARW POŚREDNICH. Badżmy czujni na subtelne sygnały. Siedzę patrząc w okno a tu nagle ptaszek przyleciał i rozsiadz się na parapecie. Nie zdarzało się to wcześniej, nie zauwazyłem. Ok jest inność, jest nowość jest zmiana. Gdy nie rozumiemy związku zapytajmy pola np. „gdyby ten ptaszek mógł być zwiastunem zmiany co mógłby oznaczać ? ...Tak mnie tknęło, żeby popatrzeć. Świadome kreowanie rzeczywistości, a puszczanie się oczywiscie z nurtem życia. Według mojego starego matrixowego dogmatu wychodzi, że Świadome kreowanie rzeczywistosci nie (nie równa się)= puszczaniu się ponieważ Świadome kreowanie to trzymanie sterów oburącz, siłowe podążanie Natomiast Puszczenie się jest przeciwieństwem kontroli, sterowania. Puszczanie się jest lekkie, elastyczne, wolne od napięcia. Z kolei według spojrzenia kwantowego wydaje się natomiast, że te oba pojęcia są sobie równe i komplementarne, uzupełniające sie wzajemnie, czyli Świadome kreowanie rzeczywistości = puszczanie się ponieważ Świadome kreowanie rzeczywistości oznacza PUSZCZENIE się, dostrzeganie harmoniimi cudów we wszystkim co wyklucza jaką kolwiek potrzebę ingerencji ...Coś mi w głowie wykiwitło jeszcze wczoraj przed zaśnięciem i o dziwo ciągle tam jest rano. Znaczy sie chyba godne zapisania. Coś o pragnieniach. Czysta intencja jest jak ziarno i ma moc kreacji. Pragnienia są jak ptaki, które wygrzebują ziarno z ziemi i uniemożliwiają wykielkowanie. Czyli nijako intencja winna być (o zgrozo) nie świadoma, niezdefiniowana, bezkształtna? I tu mamy paradoks i sprzeczność znowu - nieświadoma intencja ? Jak to zrobic. Gdy 2p staje sie nami, staje sie głównym programem prowadzącym nas przez zycie doświadczamy CUDU ODPUSZCZANIA. Pytaniami otwartymi tworzymy przestrzeń do kreacji nie definiujac, nie nazywając konkretnie obiektu kreacji. Właściwie poddajemy sie biegowi zycia. Intencje przepływu obfitosci szczescia milosci radosci nie maja dość konkretnych kształtów (w porównaniu z np. Chce nowy samochód taki a taki). W tym momencie trudno o pragnienie, gdy obiekt nie jest do końca nazwany. 67 A wiec ptaki nie wydziobuja ziarenek, a te pieknie i bez przeszkód kielkują dając plon obfity. Czyli jeszcze raz innymi słowy. Zanurzamy się w polu. Otoczeni miłością i wdzięcznością (które są paliwem wybaczcie - rakietowym - kreacji) oddajemy się prowadzeniu pola, pytaniami otwartymi raczej nadając kierunek intencji, upragnionego biegu życia niczego nie zamykając, nie ograniczając w ramach ścisłego nazywania, definiowania obiektów. Gdybym doświadczył dzisiaj samych cudów jak bym się czuł? Gdybym poddał się całkowicie przewodnictwu pola, czego bym doświadczył? Gdybym zasiał intencję wolną od pragnień jakich kreacji bym doświadczył? Co najważniejsze NIE MA PRAGNIEŃ, NIE MA ZAWODU, ŻALU NIESPEŁNIENIA. A więc całe mnóstwo energi zaoszczędzone.Tak mi to dzisiaj wygląda. Niech płynie. ...Przepis na najszybszą i najskuteczniejszą kreację rzeczywistości - świadome kreowanie ZANURZAMY się w polu serca, otulając się milością i wdzięcznością PUSZCZAMY się oddając przewodnictwu pola - wyższej inteligencji pytaniami otwartymi, pokazując obszary, w których wybieramy doświadczyć. ...WYBIERAM nie równa się PRAGNĘ, CHCĘ To zupełnie różne wibracje. Wybieram naładowane jest energią tworzenia, to w pełni zatankowany samochód gotowy do drogi. Pragnę i chcę to zaledwie karoseria samochodu bez kół silnika i paliwa. Chociaż na pierwszy rzut oka bardzo przypomina samochód, nigdzie nas nie zawiezie. Bądźmy więc świadomi do czego wsiadamy wybierając się w podróż ku nowemu życiu. ...Może to banalne, ale przyszło mi do głowy, że w każdej sekundzie jeśli tak wybierzemy, mamy szanse zacząć od zera. I to nie w potocznym znaczeniu, tylko, że moment mocy jest teraz. Cały potencjał jest teraz. WŁAŚNIE TERAZ MOGĘ ŚWIADOMIE WYBRAĆ, GDZIE PODĄŻY MOJA UWAGA. Wyszedłem po prysznicu i pomyślałem. Jak znalezc entuzjazm? Mam caly fajny dzień przed sobą. Przyszłaodpowiedź: „radość małego dziecka” BINGO !!! Gdybym był małym dzieckiem jak bym się poczuł? Radość entuzjazm, ciekawość nowego. Ekscytacja WYBIERAM TEN STAN. ...Rano zadałem pytanie do pola: „jakby to było, gdyby ten dzień był wyjątkowy" i proszę jaka zaskakująca odpowiedz z pola. Oto co przyszło. Motto na dziś z pola „Pozwól sobie być sobą, a innym byc innymi”. Pozwolenie drugiemu człowiekowi na bycie innym oznacza zdjęcie z niego projekcji własnych oczekiwań i wymogów. Ta zasada pozwala na doświadczenie wolności wewnętrznej ...Motto na dzisiaj: „zaniechać walki, kontroli, puścić wszystko”. W Matrixowym świecie od samego początku jesteśmy uwiklani w relacje opierające się na walce, kontroli, próbie dominacji. Uczymy się, że wszystko na tym świecie jest warunkowe tzn. przychodzi w wyniku wykonania w określony sposob wymaganej czynności. Czynnikiem sprawczym jest więc w tym przypadku robienie. Ono jest dynamiczne, aktywne tak jak walka, kontrola. Pasywność, czyli nie robienie, bierność w naszej kulturze oznacza, że nic nie dostaniemy. Jest 68 również synonimem porażki. Być może dlatego doświadczamy często trudności bawiąc się dwupunktem. Dwupunkt jest inny, nie-matrixowy. Nie opiera się na ogólnie przyjętych dogmatach, może wręcz na ich przeciwienstwie. Nie walcz, patrz, obserwuj. Nie trzymaj, nie kontroluj - puść i pozwól płynąć. Puść i obserwuj jak wszystko „samo” znajduje własną harmonię. „Gdybym porzucił cała kontrolę, potrzebę robienia, gdybym zanurzył się w czystej obserwacji to czego bym doświadczył, jak zmieniło by się moje życie? ...Ciekawym bardzo z punku widzenia kreacji jest stwierdzenie: "Mam to w nosie, niech się dzieje co chce", które pozornie sugeruje element puszczenia Jednak tylko pozornie, bo "mam wszystko w nosie, mam wszystko gdzieś" jest szczególną formą oporu. To postawa bierno-agresywna. Łatwo to poczuć obserwując emocje, ktore towarzyszą nam w tym stanie. Żal, złość, bezsilność, zapalczywość... To bardzo, silne energetycznie emocje, duży potencjał energii, ktory na swój sposób zaburza harmonię. Widac wyraźnie, że nijak się to ma do dwupunktowego „puszczenia” będąc w polu serca. Często również "mam wszystko w nosie" zawiera nieujawnioną treść "ja wam jeszcze wszystkim pokażę", czyli plan kontrataku, walki. Ciekawym przykładem jest skrypt ofiary. Często bierny, "pogodzony z losem" Glęboko uwikłany we własna historie poprzez ciągłe jej eksponowanie czynnie lub biernie, zanurza się nieustannie w energii trudnych emocji podtrzymując własną "niekorzystną" kreację rzeczywistości. Ważnym jest również fakt, że każda ofiara zawiera w sobie potencjał bycia katem. Z pewnością dla tego, że gleboko na dnie każdej ofiary jest niezgoda,,ogromny ładunek wściekłości, żalu. Puścić się w ujęciu dwupunktu to wyjść ze skryptu ofiary. To jednak często bardzo trudne w praktyce. Bo oznacza, że świadomie i dobrowolnie powinniśmy zrezygnować ze wszystkich tych gratyfikacji, które daje ta postawa. Wsparcie, współczucie, zrozumienie innych. I jeszcze bardzo ważna rzecz o której wspominał rownież Bert Hellinger. To ocena. Ofiara czuje moralne prawo oceniać innych. Ocenianie innych to stawianie sie ponad innymi. Poczucie bycia lepszym i uprzywilejowanym. Osobie uwikłanego w skrypcie ofiary bardzo trudno jest zrezygnować z pozycji uprzywilejowanej. Konsekwencją tego jest, brak tzw "puszczenia”", które z kolei jest warunkiem kreacji "świadomej", wspierającej, transformujacej i wznoszącej. ...Przyszło mi do głowy... Idealizacja kogoś, czegoś, nadawanie nieistniejących atrybutów to wielka pułapka. Niebezpieczna dla obiektu, który jest idealizacji poddany i bolesna na idealizującego. Obiekt - człowiek łatwo może się przykleić to tej iluzji szczególnie, gdy zawiera ona elementy za którymi sami tęsknimy. Idealizujacy musi zaś w końcu doświadczyć bolesnego rozczarowania, że „obiekt idealizacji” okazał się "nieprawdziwy". Czujemy wtedy żal i rozczarowanie, złość. Czujemy się częso również oszukani. Wydaje nam się wtedy, że mamy prawo ukarać idealizowany przez nas obiekt za oszustwo. Dokonać odwetu za to, z że zostaliśmy oszukani. KTO, KOGO I ZA CO CHCE UKARAĆ ? Kto jest winny?, Gdy idealizowany obiekt wpada w pułapkę iluzji stając się kozłem ofiarnym. Dlaczego idealizujemy na zewnątrz? Być może dla tego, że ogromna pokusą staje się dla nas porzucenie poczucia odpowiedzialności. Jest nam ono ciężarem, budzi poczucie winy, niedoskonałości. To nieprzyjemne. Gdy znajdziemy „obiekt” i idealizujemy go, to całą odpowiedzialność składamy na ten obiekt. W tym momencie nie ja jestem winny, gdy popełnię błąd. Przecież „nieomylny ideał” tak mną pokierował. Zwiódł mnie. TO ON NIE JA, WIĘC NIE JESTEM WINNY. UFFF JAKA ULGA. Teraz trzeba tylko znaleźć nowy obiekt, który znowu idealizując użyjemy w ten sam sposób. Tym jest idealizowanie. Iluzoryczną próbą pozbycia się poczucia odpowiedzialności za własne poczynania i błędy. 69 Warto sobie to zobaczyć. Warto się od tej iluzji uwolnić jak najszybciej. To manipulacja w najczystszej formie. Warto o tym pamietać, gdy następnym razem przyjdzie nam ochota nazwać kogoś najmądrzejszym, najwspanialszym, miłosiernym, oświeconym. To nic innego jak próba zniewolenia, obarczenia tej osobę ciężarem idealzujących oczekiwań. To bardzo krzywdzące. Idealizować to nie widzieć drugiej osoby, to projektować własne potrzeby na druga osobę by zostały spełnione. Nie chodzi o drugą osobę, chodzi o to, co ja dostanę. Twoje piękno doda mi blasku, uczyni mi wyjątkowym, Twoja mądrość wskaże mi drogę, uwolni od błędu Twoje oświecenie sprowadzi na mnie wieczne szczęście. NIE MA NA ZEWNĄTRZ ŻADNEJ LEPSZOSCI, DOSKONAŁOŚCI. Sami jestesmy pełnią i tego należy doświadczać. Bardzo ważne jea również, by samemu nie dać się wciągnąć jako obiekt gry idealizacji. To co na pozór wygląda pięknie, jest źródłem cierpienia. Iluzja zawsze musi z czasem upaść. Ukarany zostaje ten kto się iluzji i pragnieniu doskonałości poddał. Gdy ktoś próbuje z nas uczynić obiekt swoich westchnień, warto wtedy zobaczyć iluzję. A w kontakcie z tą osoba cały czas mieć swiadomość, że ona śni swój iluzoryczny sen. UWAŻNOŚĆ pozwala by nie „połykać haczyka” dla dobra swojego i drugiej osoby. Gdy to możliwe warto próbować tę iluzję zdemaskowac rozmawiając o tym. Najlepiej jednak być całkowicie sobą i nie wstydzić się okazywania swoich błędów i słabości, niedoskonałości. Ta uczciwość i szczerość to najlepsza szczepionka i lekarstwo na chorobę idealizacji. Niech płynie ...Motto na dziś: „cuda przydarzają się nam wszystkim, bez wyjątku, przez cały czas”. Ludzie szczęśliwi to ci, którzy potrafią wszystkie je dostrzec. Ich UWAŻNOŚŚĆ wychodzi na przeciw wszystkim tym cudom. Stosujemy dwupunkt. Wszyscy mamy efekty, wszyscy mamy wspaniałe rezultaty. Istotą jest UWAŻNOŚĆ postrzegania zmiany. Subtelnych ruchów wokół nas, które zwiastują „nowe”. Zmiana dzieje się przez cały czas, bo wszechswiat jest w ruchu, nigdy się nie zatrzymuje. Niech UWAŻNOŚĆ podąża więc za zmianą w naszym życiu, a NIE ZA STAGNACJĄ. To być może powód dla którego niektórzy doświadczają "że nic się nie dzieje" po wykonanym dwupunkcie. Ich uwaga spoczywa na stagnacji. W ciągu całej mojej zabawy 2p myślę, że to co rozwija się systematycznie to obserwacja zmiany. W tym kierunku płynie moja uwaga. Wyłapywanie subtelnych wahnięć, nieznacznych zmian odcieni. Coraz wyższa wrażliwość na subtelne różnice łączy silnie z polem, zestraja i osadza na stałe. Cały czas stoimy przed wyborem. Jesteśmy kreatorami naszej rzeczywistości. To nasza cecha, której nie możemy sie pozbyć. Czynnie lub biernie, świadomie lub nie tworzymy naszą rzeczywistość kładąc farby, kolory, odcienie na każdą chwilę naszego życia. Gdy jesteśmy tego nieświadomi, robią to nasze schematy, programy w głowie. Tracimy wtedy wgląd w proces kreacji, ałe nie przestajemy kreować. Wczoraj rano doświadczyłem pewnej sytuacji, którą poczułem dość wyraźnie, która zainspirowała do tego wpisu. Powstała "pewna" komplikacja rankiem. Spojrzałem na to i wyraźnie zobaczyłem moment w którym znalazłem się na rozdrożu. Pojawiły się bardzo wyraźnie dwie drogi. Jedna z nich droga schematu, stara dobrze znana prowadziła do "odłączenia" ze wszystkimi tego nieprzyjemnymi konsekwencjami, druga była to droga zrozumienia, empati skierowana na "pozytywne" rozwiazanie. Wyraźnie zobaczyłem kres każdej z tych dróg i ich konsekwencje do których prowadzi każda z nich. Dokładnie utkwił mi w pamięci moment, jakby dwa drogowskazy skierowane w przeciwnych kierunkach. Pamiętam świadomość tych obu dróg i poczucie, że to ja wybieram, że mogę to zrobic świadomie lub będąc "we śnie" W obu przypadkach odpowiedzialność spoczywa po mojej stronie. Nieswiadomość nie zatrzymuje 70 procesu kreacji. Cud życia polega na tym, że w każdej najmniejszej chwili mamy możliwość wybrać drogę. Czasami wybieramy lepiej, czasami gorzej. Świadomość pozwala dostrzec to, wyciągać wnioski, elastycznie stosować nasze wybory. Świadomość pozwala celowo kreować, sterować naszą rzeczywistością. ..."Piękny" dwupunkt jest jak wycieczka w nieznane miejsce. Intencja, cel zostają na półce, bo jadę na wycieczkę, to postanowione, to wybrane. Nie ma powodu wracać do tego ciągle od nowa. By wycieczka się udała fajnie jest bez reszty dać pochłonąć się nowemu miejscu. Ono bierze nas za rękę i prowadzi, gdy nie stawiamy oporu. Z otwartym sercem idziemy przed siebie doświadczając co rusz nowych cudów. ...Zanurzyłem się przed chwią w muzyczce. Piękna, relaksacyjna o tysiącu odcieniach. „Odplynąłem” tak, że w pewnym momencie straciłem rachubę czy to rano czy wieczór To była taka właśnie wycieczka w nieznane. Bez kierunku bez celu. Bycie po prostu. Mały cud ...Praktykując dwupunkt zanurzamy się w polu serca, miejscu wewnętrznego spokoju i harmonii. Im częściej, systematyczniej, w dłuższym okresie czasu bawimy się, tym głębiej zanurzamy się, tym bardziej zestrajamy się z wewnętrzną częstotliwością. To zestrojenie zmienia sposób postrzegania, tak, że coraz mniej potrzeba by spontanicznie, lekko wchodzić w stan zestrojenia, by w końcu jedynie od czasu do czasu go opuszczać Z czasem wszystko staje się małym cudem, który kieruje nas wprost do serca ...Czytałem rano wpisy na forum i przyszło do mnie, że wielu z nas doświadcza POCZUCIA (to iluzja, nie stan faktyczny) samotności, niedoskonałości i wielu innych. To jakby pinezki wbite w nasze siedzonko, które powodują stałe poczucie dyskomfortu. Wiem o tym. Bo garść z nich nosilem powbijanych przez większość życia i nie było zabawnie. Cóż robimy w takich sytuacjach. Ano próbujmy odwrócić swoją uwage od tego. NIE ZABIERAMY SIĘ ZA WYCIĄGANIE PINESEK Z NASZEGO SIEDZENIA tylko SZUKAMY JAKBY TU ODWRÓCIĆ UWAGĘ OD BÓLU. Pięknie prawda? Brzmi jak bełkot szaleńca?, ale tak właśnie robimy, ja tak robiłem. To jakby zmuszać lustro groźbą i prośbą by zmieniło nasze odbicie. A konkretnie to: szukamy partnera w którego oczach znajdziemy nasze własne poczucie wartosci wolne od samooceny, szukamy kariery by w sukcesach zawodowych, naukowych ukoić ból zmęczonego „siedzenia”, uciekamy w jedzenie, używki, oddajemy się adrenalinowej stymulacji, by uwaga na chwilę spoczęła gdzie indziej, kupujemy sobie zabawki na pocieszenie - domki, samochodziki, luksusowe mniej lub więcej, oddajemy się charytatywnie bez reszty by pomóc całemu światu, by w radosci innych odnaleźć ukojeńie dla siebie (nie mam nic przeciw pomaganiu innym tak długo jak NIE robimy tego w celu kompensacjI, ukojenia własnego cierpienia) Przykłady można by mnożyć zapewne... Co nie zmienia faktu, że NIE ISTNIEJE NIC NA ZEWNĄTRZ NAS CO MOŻE POMÓC TRWALE W UKOJENIU ZBOLAŁEGO SIEDZEŃIA, zmaltretowanego pinezkami. Nie tędy droga. Jedynym ostatecznym i dającym ukojenie rozwiązaniem o zgrozo jest WYJĘCIE PINESEK. Gdy nam się to uda, okazuje się nagle ku zdumieniu, że nie potrzebujemy już tego wszystkiego na zewnątrz o co zabiegalismy z takim zapałem przez całe życie., że gdy siedzenie nie boli, to można spokojnie usiąść i odpocząć. Zanurzyc się w byciu. Bo nic dłużej nie boli. Jak wyciągnąć pinezki? Najpierw trzeba zobaczyć, że są. Pózniej warto zobaczyć do jakich zachowań posuwany się by uniknąć ostatecznego kroku wyciągnięcia ich. Gdy to juz jasne to samo wyciąganie chodź czasem bolesne staje się formalnością. 71 Jak wyciągnąć pinezki? Trzeba zobaczyć (czytając, rozmawiając, rozwijając sie, obserwując), źe pinezki nie są nam do niczego potrzebne., że często przypadkowo siadając w rożnych miejscach nazbieraliśmy je i poprostu zabrakło kogoś, kto powiedziałby nam „HEJ ! MASZ TAM PINEZKĘ W SIEDZENIU, WYCIĄGNIJ BO BĘDZIE CIĘ TO MĘCZYĆ !!! Czasami i wcale nie żadko jest tak, źe ktos przychodzi i mówi "zobacz ile ja mam PINESEK" czyniąc z tego powód do dumy, wartość samą w sobie. Nie świadomi wchodzimy w to, naśladujemy, myśląc, że tak trzeba. Jak wyciągnąć pinezki? Pomału po kolei jedna po drugiej, wygaszając schematy i OBSERWUJĄC ZMIANĘ W SOBIE, W SPOSOBIE POSTRZEGANIA, ZMIANĘ WOKÓŁ NAS. Zadając otwarte pytania do pola, które otwierają nas na zmianę „Gdybym uwolnił się od wszystkich schematów, jak bym się czuł, czego bym doświadczył, jak zmieniłoby się moje życie?” OBSERWACJA, ŚWIADOMOŚĆ I UWAŻNOŚĆ ...Obserwuję od kilku dni nowe odczucie. Trudne do opisania, wyrażenia słowami. To jakby bardzo wyraźne uczucie bycia podłączonym do czegoś, jakiegoś nowego systemu. Zanurzenie się w nowej jakości. Dzisiaj podczas 2p przyszedł taki obraz, w którym przedmiot uniósł się w powietrze, lekko z gracją, jakby przestały na niego działać siły wiążące go, przyciągające, coś jakby grawitacja. Przyszła za tym myśl, że uwolnienie się od programów, schematów, kontroli poprzez 2p daje właśnie ten stan lewitacji, uwolnienia od sciągającej w dół siły, ktora nie pozwala na swobodny lot. 2p daje stan unoszenia się lekko i bez wysiłku, z gracją, swobodnie. To jest to co zawsze czułem wchodząc w pole serca. Emocjonalnie był to spokoj, fizycznie dotarło do mnie teraz, ze jest to stan naturalnego unoszenia się w przestrzeni, nie zakłóconego działaniem żadnych sił. Ciekawym jest natomiast, że podobne odczucie podłączenia na stałe towarzyszy mi od kilku dni. To jakby świadomość tej zmiany, która daje poczucie spokoju i nie poddaje się wpływom niepokojących myśli, które czasem się pojawiają. ...Jestesmy oskryptowanymi „maszynami” (będąc w Matrixowym śnie). Programy sterują nami od momentu, gdy otwieramy rano oczy. Świadomość, UWAŻNOŚĆ, obserwacja dają wgląd. 2p budzi ze snu. Wszystko to pozwala zobaczyć te programy sterujące. Pozwala wybrać inaczej. Pozwala wyłączyć autopilota i przejąć ster by onrać kurs ku radości i szczęściu. Czyli wrócić z zewnątrz do domu, do wewnątrz, do serca. ...Schematy. Asia podczas rozmowy wczoraj powiedziała: „często na codzień jesteśmy podłączeni do swoich wymogów, a nie do pola świadomosci. Na świat patrzymy przez pryzmat wymogów, schematów, czyli z głowy a nie z serca”. Świat postrzegamy w kontekście niezaspokojonych wymogów, co w konsekwencji kreuje jeszcze wiecęj braku. Patrząc głową, schematami, wymogami widzimy własną krzywdę, czujemy złość i żal. Postrzegamy poprzez zranione ego. Widac to wyraźnie w związkach. Czujemy się zaniedbani, skrzywdzeni, atakowani, ignorowani. Pogrążamy się w bolesnych emocjach tym samym kreując więcej podobnego. Nie widzimy partnera, widzimy własna krzywdę. To samo tyczy sie pieniędzy zdrowia itp. Patrząc z pozycji serca widzimy świat taki jakim on jest w rzeczywistości. Nie projektujemy, Nie kreujemy deficytów. Patrząc sercem w partnerze, ktory do tej pory był dla nas przyczyną trudnych doświadczeń, widzimy np. często bezradną osobę, która swój lęk kompensuje agresją lub ucieczką. To budzi empatię i nie uruchamia schematów obronnych. Widzimy partnera. 72 ...Schematy cd.. Będąc podłączonym do wymogów, głowy, schematów w relacjach z innymi stawiamy się w pozycji ofiary, skrzywdzonej, wykorzystanej, oszukanej, zranionej. Nie dostrzegamy kata w sobie, własnych agresywnych zapędów, nie widzimy jak nasze własne ego rani innych. W polu serca nie widzimy ani kata ani ofiary. Widzimy swoje ego, widzimy ego innych z pozycji dystansu, który pozwala porzucić chęć obrony, ataku. Serce nie szuka nigdzie winnych. Szuka szansy na harmonię. Przede wszystkim widzimy pierwotną przyczynę wszystkich konfliktów i dysharmonii - LĘK. Widzimy sposób w jaki kieruje on ludźmi. Ten wgląd pokazuje iluzję, budzi empatię, pozwala zaniechać, puścić. Różnica taka, źe nie zawsze udaje mi się reagować z pozycji serca. Ego nadal przejmuje kontrolę szczególnie w schematach zranienia. Natomiast wgląd pomaga szybciutko sie ocknąć, by nie brnąć ślepo dalej. A to juz jest zmiana Wymogi sa jak sen, pole serca to przebudzenie. Piszę o tym bo sam jestem kims kto spał bardzo długo i głęboko, zanurzony w mrocznych snach. Obudzić się to zakończyć koszmar iluzji, odetchnąć z ulgą. ...Ogladam „Kod Mojżesza” Powiedziano tam Jeśli chcę wzrastać duchowo "muszę" wyzbyć się własnych projekcji i zacząć doceniać swoje "wady". Gdy spojrzymy z pozycji serca znajdziemy miłość dla tych części siebie, których nie akceptujemy, które ego odrzuca. Idea wyzbycia się ego to również wymóg, oczekiwanie, które prowadzi do jego wzmocnienia. By rozpuścić ego nie wyzbywamy się „wad”, nie walczymy z tym co ono wskazuje palcem. By rozpuścić ego przyjmujemy siebie w całości a w szczególności "wady" Rozpuścić iluzje ego to nie robię nic, to zwrócić się twarzą, sercem ku sobie, objąć się miłością. Doświadczamy wtedy wewnętrznej jedności i to jest koniec iluzji ego. W ostatnich latach wszyscy wokół mówimy o ego. Pompujemy balon iluzji prześcigając się w opowieściach jak trudno "pokonać" ego. Jak heroicznym to wysiłek. Paradoksalnie to działanie z pozycji ego! Bo WALKA jest ideą ego i od niego pochodzi. Serce postrzega jedność. Więc nie wystąpi ręka przeciw ręce w jednym ciele w imię iluzji ważności, że prawa strona jest ważniejsza od lewej. Wszelki podział jest iluzją. Tworzymy, więc przekonania, schematy wokół tego. Powołując tym samym do życia boogymana z szafy, który nigdy nie był niczym więcej jak dziecięca projekcją lęku przed ciemnoscią z której po prostu wyrasta się z wiekiem, nie czyniąc szczególnych zabiegów wokół tego. Energia podąża za uwaga, więęc szukając ego wzmacniamy je. Walcząc z ego, wzmacniamy je, patrząc na ego, wzmacniamy je Pytanie do pola. Gdybym zignorował, zapomniał, odłożył iluzję ego jak zmieniło by się moje życie, czego bym doświadczył, co poczuł, dokąd by mnie to poprowadziło? Gdybym spojrzał na siebie oczami miłości, co bym zobaczył, jak bym to poczuł, czego bym doświadczył? ...Jestem możliwością dla "jestem, który jestem". Otwieram się na manifestacje przepływu miłości przeze mnie do wszystkiego i od wszystkiego do mnie To otwarcie jest cudowną bramą przez którą przepływają cuda. ...Poranny truchcik. W mrozie i drobnym śniegu. Piękne. Wyszedłem z domu i już od furtki promiennym uśmiechem powitała mnie kobieta biegnąca z psem. Wspaniałe pomyslałem, cudny początek. Cuda dzieją się przez cały czas. Nastroju nie zmącił nawet fakt, iż okazało się, że wziąłem 73 dwie lewe rękawiczki jedną moją, drugą Asi. Założyłem lewa na prawą rękę i już. Przeciez za pare chwil i tak o tym zapomnę. Ekstra kilogramy na brzuszku podskakiwaly radośnie. Pomyslałem, że znowu się uzbierało troszkę i dobrze będzie wybiegać. I wtedy przyszła myśl...Efekt końcowy wszystkiego co robimy jest zależny od motywu, który pcha nas do wykonania czynności. Czyli można powiedzieć, że efekt jest znany zanim rozpoczniemy działanie. Dlaczego? Są dwie siły napędowe. Milość Iub lęk. Każde działanie wypływające z miłości otwiera i przyciąga pełnię i obfitość Każde działanie wynikające z lęku przyciąga więcej tego czego się obawiamy. Jak to działa w praktyce? Otóż wracając do wspomnianych extra kilogramów. Przychodzi moment kiedy postrzegamy sytuacje "Mam extra kilogramki juuuupppiii" czy chcę je mieć? Niekoniecznie. Wniosek: postanawiam się ich pozbyć. I tu całe sedno się zaczyna. Postanawiam działać z MIŁOŚCI do ciała, któremu nadwaga nie służy w sprawnym funkcjonowaniu. Kocham moje ciało i troszczę się o nie. Planuję więc zadbać o nie np. więcej ruchu, uważniejsze jedzenie itp. By ciało służyło mi długo. Bo jest piękne i zasługuje na troskę. Miłość zna umiar, jest rozsądna kieruje nami rozsądnie. Efekty pojawiają się szybko i lekko. Dając nam radość, entuzjazm. Czujemy, że jestesmy w zgodzie z sobą. Miłość otula, inspiruje. Nasze ciało staje się z każdym dniem piękniejsze, rozswietlone wewnętrznym blaskiem miłości. Lub (i całkiem czesto) Dostrzegam extra kilogramy. Czuje LĘK w czystej postaci lub jego odcienie. Myśli pojawiają się "Jeśli zaraz coś z tym nie zrobię, nie będę dłużej atrakcyjny, moje poczucie wartości spadnie, ludzie przestaną mnie podziwiać itp." Pojawiają się emocje, niepokój, żal, smutek, niepewność. Biorę się „w garść”. Podejmuję decyzję. Ratować się trzeba, zaczynam dietę, ćwiczenia. Zaczynam sterowane lękiem odchudzanie. Diety restrykcyjne, za ciężkie treningi. Lęk o efekt i poczucie winy z jego braku (lub gdy utracimy na chwile silną wolę skusząc się na zakazany smakołyk) Efekty przychodzą opłacone stresem, trudnymi emocjami. Ale centymetry, obwody, waga i rozmiary ciuchów oki. Jest radość i jednocześnie krok za nią lęk. Znowu ? Jak? Ano lęk przed ponownym przybraniem tak ciężko wypoconych, opłaconych wyrzeczeniami kilogramów. Błędne koło lęku w czystej postaci.vStres powoduje szybkie ponowne przybranie na wadze. Lęk przywoła na powrot niechciany efekt. Przywoła o czego się boimy. Znam tę drogę doskonale z własnego doświadczenia. Łatwo jest uwikłać się w błędne koło lęku. Tak więc, gdy podejmuję działanie, patrzę najpier uważnie z czego, z jakiego uczucia pochodzi impuls do działania. Jeśli jest to naturalny odruch miłości (czego zreszta sprawdzać nie trzeba, bo doskonale to całym sobą czujemy) to działam z radością. Gdy do działania pcha mnie ILUZJA zwana lęk, poczucie winy, poczucie niedoskonałości lub inne to najpierw warto transformować i wygasić te motywy. Wybaczyć sobie nieharmonię i sięgnąć w kierunku miłości do siebie. To gwarantuje stały i coraz lepszy, samo ulepszający się efekt końcowy. Wybieram by każde moje działanie wypływało z miłości do siebie i świata. Pytanie do pola: „Gdyby każde moje działanie wynikało jedynie z miłosci do siebie i świata to jak bym się czuł, czego bym doświadczył, jak zmieniłoby się moje życie? ...Dwupunkt prowadzi ku świadomości. Świadomość prowadzi ku porzuceniu iluzji. Porzucenie iluzji do puszczenia. Puszczenie prowadzi ku otwartości. Otwartość prowadzi do przepływu. Przepływ prowadzi ku 74 obfitosci. Obfitość prowadzi ku pełni. Tu warto dodać czym jest iluzja. Są nią wszystkie myśli o niedoskonałości, braku pełni, są nią również emocje - lęk i wszysctkie jego dzieci - smutek, zazdrość, żal, złość, tęsknota, zranienie ...Święta Bożego Narodzenia to czas wybaczenia. Naszła mnie pewna refleksja. Coś co być może, jeśli sobie pozwolimy, pomoże puścić żal, złość, zranienie, poczucie krzywdy. Jeśli wszystko jest w ruchu i nieustannie się zmienia to człowiek, który wczoraj mnie "skrzywdził" dziś już nie istnieje. Przeminął, rozpłynął się w chwili minionej. Przede mną stoi zaś inna osoba, która pomimo iluzji NIE MA NIC NIC WSPÓLNEGO z tamtą osobą, która mnie "skrzywdziła". Jak więc mogę czuć do niej żal, złość? Na kim chcę wziąć odwet, gdy winnego dawno juz nie ma? Nie ma więc winnego, nie ma więc krzywdy. Wszystko zostało za nami. Wszystko rozpłynęlo sie w minionej chwili. Na tym polega największy cud. Tu i teraz nie ma winnego, wszystko zostało z tyłu. W momencie, gdy uzmysłowimy sobie, zauważymy zdarzenie, fakt "zranienia" to już nie istnieje, przeminęło, tego juz nie ma. Zostaje jedynie iluzja.Miłość jest świadomością. Nie reaguje na iluzję. Dlatego zawsze i wszędzie otula wszystko swoim blaskiem Bądźmy więc świadomi, by nie wierzyć w iluzję. A miłość będzie płynąc szerokim strumieniem. ...Ciekawe spostrzezenia przyszy do mnie dzisiaj. Wygląda na to, że naturalnym stanem bycia jest wewnętrzny bezruch - myśli i emocji. Z niego wyłania się spokój i harmonia a z tego odczucie szcześcia, bezpieczeństwa, ekstazy/euforii. W wyniku ewolucji, rozwoju cywilizacji matrixa miejsce bezruchu, ktore łączy nas z odczuwaniem szcześcia zajął pęd. Nieustanna potrzeba działania, pogoń. Ona nie prowadzi ku odczuciu szcześcia, więc był potrzebny substytut. Pojawiła się ekscytacja/stymulacja - stan uniesienia - podobny do euforii wynikającej z bycia w bezruchu, w jedności. Ekscytacja/stymulacja stała się substytutem. Imituje poczucie szczęścia. Ekscytacja wynika z działania. Doznajemy jej oddając się określonym czynnościom. Ostatnimi czasy jest ich bardzo wiele. Jedzenie, używki, narkotyki, zakupy, związki, sex, władza, sporty ekstremalne, ryzykowne zajęcia. Stała się tak powszechna, że zupełnie zapomniano o "ekstazie bezruchu" Substytut stał się głównym i jedynym sposobem. Zdominował wszystko. Jest jak narkotyk potrzebny do życia codziennie. Bez tej iluzji szcześcia czujemy się smutni, wypaleni, życie zdaje się tracić sens. Działanie stało się sensem życia. Bezruch stał się niebezpieczny Bezruch stał się bolesny. Bezruch stał się naszym wrogiem. Doszło do całkowitego pomieszania. Rozgościła się na dobre się iluzja, która przekonuje nas, że "bezruch", (coś co było naszym fundamentem egzystencji) stał się naszym przekleństwem. Brak ekscytacji/stymulacji odczuwamy jako nudę, jakby uczucie głęboko bolesne. Trwanie w nim staje się nie do wytrzymania już po paru chwilach od momentu, gdy stwierdzamy fakt braku stymulacji. W dzisiejszym Matrixowym świecie, który ukierunkowany jest na maksymalną intensyfikację stymulacji, aż roi się od zabawek służących zaspokojeniu głodu ekscytacji. Komputery, gry laptopy, tablety, interaktywność kontaktów, serwisy społecznościowe i fora, tv, szeroko pojęta interaktywność dają nam stały ładunek stymulacji. Gdy zająłem się 2p ważnym tematem, który szybko pojawił się w drodze było osadzenie w bezruchu. W całej absurdalności iluzji uważany za coś co się robi. Bycie, bezruch jako forma działania. UPRAWIANIE MEDYTACJI robienie bezruchu. Tak to postrzegałem przez dłuższy czas. Kolejna rzecz, która trzeba zrobić. Bezruch - jego doświadcznie pojawił się podczas ćwiczenia lub właściwie w wyniku ćwiczenia czystej świadomości Kinslowa. Umysł zatrzymał się nagle, znikły myśli, znikły obrazy w głowie. Tylko cisza i ciemność i niespotykany do tej pory spokój i przyjemność. Każdy kolejny kontak z tym stanem by naturalniejszy, łatwiejszy. Bezruch pozwolił doświadczyć, zanurzyć 75 się w niespotykanym do tej pory stanie. Zakochałem się w tej ciszy i ciemności. "Praktykowanie" bezruchu doprowadziło mnie do miejsca w którym iluzja ekscytacji/stymulacji objawiła się świetle swiadomości. Warto to obserwować, bo wygląda, że przejrzenie na wskroś tej iluzji jest krokiem do prawdziwej wolności. ...Przyszło do mnie wcześniej dzisiaj. Później zapomniałem. Przeglądając wątek dwupunkt działa nie działa refleksja wróciła. Więc chyba jest sygnał by podzielić się. Dlaczego dwupunkt "nie działa" na "duże tematy lub czemu zmiany które doświadczamy dalekie są od naszych oczekiwań? Przyszło do mnie dzisiaj i tak pomyślałem faktycznie ciekawy temat. Co pole na to ? A ono że: ”wszystko w naszym świecie manifestuje się z jakiegoś powodu. A więc ma znaczenie. Choroby dla przykładu są fizyczna manifestacją chronicznych stanów emocjonalnych, które nie znajdują w nas posłuchu, uwagi i rozwiązania dla siebie, ponieważ mamy w zwyczaju emocji unikać. Staliśmy się zresztą w tym mistrzami. Tak więc temat puka na planie emocjonalnym i tam nie znajdując swojego rozwiązania manifestuje się na planie fizycznym w postaci choroby. Oczywiście to duże uproszczenie. Wszystko w nas, co do nas przychodzi pragnie być zauważone i zawsze będzie dążyć do tego. Dwupunkt działa zawsze tyle, że nie z perspektywy naszego "widzi mi się" lecz perspektywy najwyższej świadomości. Czy więc ZAWSZE natychmiastowe usunięcie choroby, stanu emocjonalnego problemów finansowych jest dla nas pożyteczne z punktu widzenia duszy, która przychodzi na świat doświadczać a nie UNIKAĆ doświadczeń. Rozwój to doświadczanie i wyciąganie wniosków, pozbywanie się iluzji. Czy więc unikanie doświadczeń, "wymiatanie ich z naszej drogi" dwupunktem jest krokiem ku świadomości, krokiem w kierunku rozwoju. Z pozycji duszy raczej nie. W kontekście naszego pobytu na ziemi w celu doświadczania też raczej nie. Temat powraca do mnie niezmiennie przy okazji wszelkich interwencji rodzaju "pogotowia 2p". Pytanie co i dla kogo jest dobre, w kontekście całego systemu w danej zaistniałej, często "trudnej" sytuacji? Czy wyzdrowienie osoby zawsze jest błogosławieństwem dla CAŁEGO SYSTEMU np. rodziny. Czy nie ryzykujemy w ten sposob "ograbiania" systemu z ważnych doświadczen życiowych, które być może prowadzą ku wyższej świadomości? W takich wypadkach moja intencja jest "najlepsze rozwiązanie dla wszystkich związanych z tą sytuacją" Najlepsze niekoniecznie musi oznaczać "szczęśliwe" w naszej własnej mocno ograniczonej postrzeganiem definicji. Dla mnie osobiście dwupunkt jest przede wszystkim narzędziem zmiany świadomości, przebudzenia, postrzegania. Jest drogą ku sobie, ku własnym emocjom, gdzie istotą jest spotkać siebie tu i teraz a nie zwiewać przed sobą bez końca, bawić się z sobą w chowanego. Być może dlatego jak mówią niektórzy 2p działa pięknie na małe rzeczy, a na tzw "duże, życiowe tematy" niekoniecznie. By nie zabrać nam z życia tego co istotne - ważnych doświadczeń, a przez to szansy powrotu do "domu". ...Przyciągnął moją uwagę temat 2p milionerów. Przyszła taka myśl, że bogactwo to stan ducha, który na poziomie fizycznym przejawia się m.in obfitością finansowa, pełnym zdrowiem, gracją ciała. Wszystko to na poziomie fizycznym jest REZULTATEM, manifestacją wewnetrznego stanu świadomości. Tu wewnątrz nas jest początek drogi. I nie ma to nic wspólnego z tym ile mamy dóbr materialnych w tej chwili. Gdy złączymy się świadomie z wewnętrzna cząstką boskości w nas, puszczamy iluzje, oddychamy głębiej, pojawia się pewność siebie wynikająca z kontaktu ze źródłem. Puszczając otwieramy przepływ, tak, że wszelka obfitość otacza nas, my zaś czerpiemy z niej i posyłamy dalej w świat. ...Przyszło do mnie pytanie pod wpływem lektury forum. Machać rękami, czy pozwolić wodzie 76 swobodnie unosić swoje ciało? Mam odczucie, że zamęt w życiu wrowadzamy my sami (no może z pomocą innych) poprzez dogmat działania, który często wynika z potrzeby kontroli. Sama z nieba nie spadnie, Kto nie pilnuje, kontroluje wokół siebie tego okradną itp. Oddzielenie. Skoro ja to ja to tam są inni. Oni moga zaszkodzić. Kto nam to zasiał to inny temat. Ważne by się z tych iluzji obudzić. Świadomość jedności jako przeciwwaga oddzielenia. Gdy wystąpimy jako jedno. Nic nie będzi w stanie nam zagrozić. Poza tym złączona energia świadomości połączonej ma niewyobrażalny potencjał. ...Oglądałem dzisiaj NTV wywiad na temat dwupunktu. Minął rok od momentu, gdy o nim usłyszałem pierwszy raz. Dzisiaj patrzę już troche inaczej, bo z perspektywy mojej własnej praktyki dwupunktowej. Zatrzymałem się na fragmencie, gdzie mowa jest o tym, że nasza postrzeganie zawężone jest do pięciu zmysłów. I tu ciekawa rzecz, bo w ostatnim czasie doświadczam sytuacji, z których wynika, że to co "słyszę, widzę" nie jest czystym przekazem rejestrowanym przez zmysły, lecz GŁĘBOKO PRZETWORZONYM/PRZEFILTROWANYM przez nasz umysł. Mówiąc prościej. Kieruję uwagę na obiekt, informacja z oczu jest wysyłana do mózgu, a ten wybiera własną uwarunkowaną wewnętrznie (wiarą lub doświadczeniem) interpretację widzianego obiektu i definiuje ją po swojemu. Nakłada na nią własną interpretację. Przykład, by nie szukać daleko. Dziś rano wszedłem do pokoju, by obudzić córkę do szkoły. Przez okno zobaczyłem śnieg przed domem. Na śniegu zobaczyłem ślady, które w dziwnym miejscu urywały się. Moj mózg ziterpretowal to jak ślady stóp człowieka. Przyszło pytanie, kto chodził wokół domu i czemu ślady nagle znikają. Pokazałem te ślady córce i powiedziałem jak je interpretuje. Ona zaspana powiedziała. Tato to nie ślady butów. W tym miejscu sa kamienie chodnikowe i śnieg na nich stopniał. Przyjrzałem się i faktycznie miała rację. Pole inspiruje Sporo przekazów pojawiło się w dzienniku cudów. Pole szczodrze obdarowywało nimi każdego dnia. Pojawiały się naczęściej podczas biegania, ale również inspirowane obserwacjami dnia codziennego. ...Mgła emocji wczorajszego dnia opadła delikatnie. Teraz widać przejrzyściej. Wczorajsza rozmowa w pracy chociaż trudna pozwoliła mi zobaczyć moje własne schematy i programy, które aktywują się i uruchamiają emocje. To cenna wiedza. Dwupunktowałem te programy przed chwilą. Integrowałem nowe wspierające. ...Dzisiaj przyszło do mnie raniutko, że jesteśmy jak dom, a poczucie winy jest jak kurz, który osiada wszędzie, wchodząc w najciaśniejsze zakamarki. Może dlatego uciekamy z tego domu, może dlatego uciekamy od siebie. Nikt nie czuje się komfortowo w domu pokrytym grubą warstą kurzu. Najpiekniejsze meble i przedmioty tracą swój urok szczelnie nim pokryte. Czas posprzatać, czas usunąć cały ten kurz, czas uczynic nasz dom lśniącym i pachnącym, aby przyjemnie było w nim przebywać. To jest żmudna praca, ponieważ kurzu nazbierało się sporo przez całe życie i ciągle go przybywa każdego dnia za sprawą starych negatywnych programów. Warto jednak podjąć ten trud, bo po skończonej pracy zobaczymy siebie - swój wewnęrzny dom na nowo, jako ciepły przytulny i bezpieczny. Zniknie potrzeba szukania na zewnątrz miejsca dla siebie. Kto szuka kąta dla siebie na zewnątrz, gdy ma w posiadaniu piękny dom. Wazże by poczucie winy usuwać natychmiast, gdy tylko się pojawi. Nie dajmy mu osiąść, trzeba go wymieść natychmiast. Warto codziennie przyglądac się sobie, rozwinąć uważność, która pomoże utrzymać czystość w naszym domu wewnętrzym. 77 ...Przyszło dziś do mnie w czasie jazdy do pracy, że moje marzenia spełniają się już teraz. Nie kiedyś tam, daleko stąd, ale właśnie tu i teraz. Kiedy biegam, jadę rowerem to wlasnie teraz jest to czego pragnę. W skali mikro, ale własnie to. Tu i teraz. Dziękuję wszechświatowi za to. Wiem, że moja wdzięczność przyciąga więcej tego samego. Kiedy jem coś smacznego to właśnie jest to czego pragnę, dziękuję za to. Kiedy spotykam kogoś na swej drodze, wymieniamy spojrzenia, parę słów , to własnie jest to o czym marzę, dziekuję za to. Kiedy przysiądę na chwilę na dworzu łapiąc gorące promienie slońca, wsłuchując się w melodię wokół mnie, wąchając zapach trawy to również jest to, o czym marzę. Dziękuję za to. Teraz widzę to jasno i przejrzyście. Wszystkie moje marzenia spełniają się juz teraz, każdego dnia, właśnie dziś. Nie zaglądam juz w przyszłość w oczekiwaniu kiedy pojawią się na horyzoncie. Bo wszystko dzieje się juz teraz, zawsze się działo, tylko ja nie byłem tego świadomy. Czuje to całym sobą i dziękuję za to. Wszechświat przesyła do mnie wiecej i wiecej. I do was wszystkich też w każdej chwili. Otwórzcie oczy i zobaczcie, że nie musicie juz czekać, bo marzenia własnie juz teraz się spełniają. ...Tajemnica zaginionego forum. Sytuacja z niedostepnością forum w godzinach porannych tchnęła mnie w kierunku przemyśleń. Dużo mówimy o tym aby się ”puścić” wykonując dwupunkt. Przyszło do mnie też to pojęcie w innym wymiarze. Puścić się to pozwolić rzeczom, ludziom, sytuacjom odejść, płynąć. To wewnętrzna zgoda na ruch wszechświata i przemijalność rzeczy, na którą i tak nie mamy wpływu. Opór w tym wypadku prowadzi do utraty energi i doświadczenia cierpienia. Myślałem sobie dzisiaj, gdy biegłem do pracy. co jeśli forum znikło na dobre. wszystkie wpisy, komentarze. Co jak jesli tego już nie ma? Przyszło wtedy do mnie "zaczniesz dalej, jakby nic sie nie stało, pozwól temu odejsć, puść, rozluźnij uścisk, pozwól życiu płynąć, po prostu przyjdzie nowy dzień a ty zaczniejsz dalej to samo" Forum „wróciło na miejsce”, ale dziękuję polu za cenną naukę. To był i pewnie jest dla mnie trudny temat. Moj program zainstalowany dawno temu mówił mi przez całe życie "jeśli puścisz to stracisz to bezpowrotnie" Uwalniam się teraz od tego programu. Wygaszam potrzebę kurczowego trzymania przy sobie, dla siebie. Wygaszam lęk, przed wypuszczeniem z dłoni. Instaluję nowy program "jestem kanałem przepływu energi wszechswiata, który jest obfitością. Pozwalam energi swobodnie płynąć" Przyszedł do mnie teraz w trakcie pisania obraz małego chłopca, który puszcza dłoń swojej mamy i patrzy jak ona się oddala. Chłopiec już nie czuje lęku. Wie, że nic się nie kończy.... Dziękuje polu za mój proces. Każdego dnia ono pokazuje mi inny kawałek życia. Pomaga zobaczyć świat nie przefiltrowany przez programy, schematy, bolesne doświadczenia. Uczy mnie cierpliwie. Dziękuję za to. Moje marzenie się spełnia własnie teraz. ...Wszystko jest w ruchu, wszystko podlega ciągłej transformacji. Czuję juz nadchodzącą szybkim krokiem jesień. Widać i czuć jej pierwsze oznaki. Liście powoli zmieniają kolory, dzień kurczy się w sobie na rzecz nocy. Temperatura obniża się. Czas wypuścić z rąk lato, otworzyć szeroko ramiona na jesień z jej całą gamą kolorów. To wlasnie sztuka podążania z nurtem życia, bez rozglądania się za siebie wstecz, bez zaglądania za horyzont. Codziennie wieczorem oddaję do wszechświata nową zapisana moim dniem stronę. Pozwalam jej wrócić do źrodła by mogła transformować się i na nowo stać się czystą stroną, którą zacznę zapisywać rano. Tu i teraz znajduję radość bycia. Niczego kurczowo nie trzymając, podążam, wciąż .... Cisza przemawia, nic więcej nie trzeba mówić. ...Mam umysł, mam myśli. Nie jest odwrotnie. Właśnie teraz, właśnie dzisiaj wybieram bycie w polu serca. Stamtąd osadzam świadomość, która dogląda moje myśli. Są one ziarnem tworzenia. Z nich wyrosną emocję, później słowa i czyny. To drzewo wyda owoc rzeczywistości, który wszechświat 78 jako zwierciadło pomnoży. Świadomie podążam za moją uwagą, by móc osadzic ją w polu obfitości. Dbam o to by myśli nie rozbiegały sie w nieładzie. Nie osiadały w przypadkowych miejscach. Sa one moim narzędziem tworzenia. Ziarno rzucone na skały nie wyda plonu. Uwaga podąża za tym czego manifestacji pragnę w swoim życiu. dlatego w pełni biorę odpowiedzialnośc za moje myśli, emocje, słowa i czyny. Ja jestem twórcą mojego świata. owoce, które zbieram codziennie są dokładnie takie jak moje myśli. Nikt inny nie ma tutaj odpowiedzialności ani winy. ...Dużo ostatnio z ludźmi rozmawiałem o samotności, tesknocie do emocjonalnej bliskości. Przyszła do mnie taka opowieść. Żyła kiedyś bardzo wielka mistyczka Sufi, Rabia al-Adawia. Któregoś wieczora ludzie zobaczyli, jak szuka ona czegoś na drodze. Była starą kobietą, oczy miała słabe, trudno było jej patrzeć. Sąsiedzi przyszli jej więc pomóc. – Czego szukasz? – zapytali. – To nieważne, ja tylko szukam – odpowiedziała Rabia. – Jeżeli możecie mi pomóc, pomóżcie. – Rabia, oszalałaś? Mówisz, że nasze pytanie jest nieważne, ale jeżeli nie wiemy, czego szukasz, jak mamy ci pomóc? – zapytali, śmiejąc się. – Dobrze, tylko po to, żeby was zaspokoić, powiem, że szukam igły, zgubiłam igłę – rzekła. Zaczęli jej pomagać, ale uświadomili sobie, że droga jest wielka, a igła to coś bardzo małego. Zapytali więc Rabię: – Powiedz nam, gdzie ją zgubiłaś, gdzie dokładnie. Bez tego trudno nam będzie. Droga jest wielka, możemy szukać i szukać. Gdzie ją zgubiłaś? – Znowu niepotrzebne pytanie – rzekła Rabia. – Co to ma wspólnego z moimi poszukiwaniami? – Naprawdę oszalałaś! – zatrzymali się. – Dobrze, tylko po to żeby was zaspokoić, powiem, że zgubiłam ją w domu. – powiedziała. – Czemu więc szukasz tutaj?- zapytali? – Ponieważ tutaj jest światło, a wewnątrz światła nie ma – podobno odpowiedziała Rabia. Słońce zachodziło, na drodze nadal było trochę światła. Czy nie jest tak czasem, że tak jak w przytoczonej opowieści szukamy na zewnątrz to co straciliśmy w sobie? Relacje z innymi mają nam posłużyć za substytut kontaktu ze sobą. Tylko jak znaleźć spokoj i akceptację i wsparcie w innych samemu mając złość, żal do siebie i bez końca odpychając samego siebie. ...Oglądałem filmik Mooji'ego. Jak zwykle czarująca treść, przekaz genialny w swej prostocie. Coś zakiełkowało, coś zapusciło korzeń malutki. Dzisiaj wstałem i poczułem coś co zwyczajowo nazywam pustką. Pomyslałem coś we mnie czuje się odłączone. Coś we mnie, czyli nie JA. JA obserwuje coś co czuje się odłączone. W trakcie obserwacji przyszła zmiana. Odczucie pustki zniknęlo. Szedłem później z dziećmi do szkoły. W drodze powrotnej mignął mi obraz i zaraz po tym przyszła myśl. Dzieciaki jadą na rowerze, uważaj bo w ciebie wiadą. Wtedy mnie trafiło. Nawet ich dobrze nie widzę a tu „uważaj”. Skąd? Po co? Pełna automatyka bez związku z rzeczywistością. Czyli jeszcze nie wiadomo co sie pojawia na horyzoncie a juz program mówi co zrobić. Wariactwo jakieś zupełne. I przyszło do mnie, ze JA otula jakby firanka, zwiewna, prawie niewidoczna. Utkana z nitek cudzych przekonań, zasad społecznych, programów pokoleniowych, przetkana misternie własną historią. Wiatr wieje, firanka się rusza, a ja latam jak dziki pies od furtki do płotu, szczekam i ujadam jak szalony. Wzniecam się, ulatuję w niebo, spadam, rozbijamy sie o ziemię. A to tylko firanka drga na wietrze. Firanka iluzji, jak liść na drzewie, czy źdźbło trawy. Kto wpada w histerię na widok wyginajacego śię źdźbła trawy? Otóż ja. Wszystkie te emocje skrajne z powodu firanki. W pierwszej 79 chwili, momencie chce mi się śmiać, kiwam głową z niedowierzaniem, czy to możliwe... Co z emocjami, cierpieniem, radością? Czy to iluzja? Teraz jest spokoj... Cisza... A z niej radość, ale inna, niehisteryczna, przepełniona lękiem, że zaraz się skończy, gdy karty losu sie odwrócą. Radość oparta na ciszy. Firanka drga, ja patrzę co się wyłania. Nie robię nic, patrzę... ...Świadomość. Jeszcze w drodze do domu zapytałem. Co teraz z tym zrobić. Przyszło: nic nie robić, tylko patrzeć. Może nad morze pojadę tam słońce teraz i pięknie jest, radość będzie wielka. Przyszlo: to mechaniczne uruchamianie sztucznej radości. Nie szukaj radosci, nie szukaj niczego, bądź uważny. Obserwując dostatecznie długo odkleisz się od firanki, nabierzesz głębszego dystansu i wtedy to będzie tak naturalne jak obserwowanie pogody za oknem. Wszedłem do domu. Hmmm nic nie robić. Ciężka sprawa powiedziało coś we mnie. Położyłem się na łóżko i postanowiłem zamknąć oczy i patrzeć w siebie. Pojawiały się obrazy, wracałem na powrot do patrzenia w siebie. Przydażył się mały cud. Kolejny do kolekcji dzisiaj (pierwszy to smak gruszki z drzewa) Mała mucha postanowiła pomóc mi w przebudzeniu. O dzięki opatrzności za małego pomocnika. Ja więc leżę, obserwuję, przyglądam się co tam w środku. Mucha usiadła mi na dłoni. „Brytan” we mnie zerwał sie gwałtownie. „Utłucz szkodnika, nie będzie sobie bezkarnie łazić po tobie, jak śmie”. Nie zareagowałeś na wezwanie. Odczułem dyskomfort. Postanowiłem czekac dokąd mnie to zaprowadzi. Mucha odleciała. Jednak po chwili wróciła. Brytana juz nie było. Przyszedł głos rozsądny. "Czy to mądrze tak pozwalać łazić tej muszce po dłoni? Lata toto po śmietnikach, siada wszędzie, jeszcze cię czymś zarazi.” Uczucie w ciele lekki dyskomfort. Mucha wracała i odlatywala jeszcze parę razy. Moj opór dla niej zniknął. Gdy ostatni raz usiadła poczułem mrowienie w ciele, taki lekki prąd, przepływajacy od stop do głowy. Uczucie nasiliło się, z nim przyszedł rodzaj radości, dziecięcej ciekawości. Może to nagroda za udaną lekcję? Tak to mucha została nauczycielem świadomosci. ...Wydaje mi się, że postrzeganie wyprzedza myślenie. Fajnie więc pomóc sobie na starcie. Jesteśmy osadzeni w dualiźmie, biegunowości „dobre-złe, wesołe-smutne”. To determinuje, zawęża postrzeganie świata. Często w kontekście 2p mówimy o szukaniu zmiany. Umysł osadzony w biegunowosci szuka więc w kontekście czarne-białe. Gdyby tak przeformułować to. Szukam innej jakości, szukam co jest inaczej. Inne niekoniecznie jest czarne lub białe. Wygląda jakby pojawiła się przestrzeń na nową jakość "szare" Poszerzając w ten sposób postrzeganie poszerzamy sobie dostęp w polu potencjalnych możliwości. A to juz jest inna jakość. Jakby krok do przodu. Doświadczyłem tego podczas porannego biegu. Tkniety impulsem zatrzymałam sie przy przystani jachtowej, zdecydowałem wejść na pomosty, rozejrzeć sie. Miejsce to mijałem bez przesady setki razy wcześniej, bo często tamtędy biegam. Wszedłem i zobaczyłem, że pomosty ciągną się daleko wgłąb fjordu. Z tamtąd roztaczał się cudy widok na okolice. Wymarzone miejsce na fotografowanie. Jakbym stał po środku wody po obu stronach malownicze domki. Cudnie. Mój proces transformacji poprowadził mnie ku zmianie, poszerzyło sie postrzeganie. Dzięki temu poszerzył sie dostęp. Fizycznie nic sie nie zmieniło, ta przystań była tam cały czas. Zawężone postrzeganie nie pozwoliło mi dostrzec tego miejsca. W kontekście zmiany przy 2p często myślimy o zmianie na planie fizycznym. Myślę, że równie cudowne są zmiany na planie mentalnym, bo one transformują nasz stosunek do wszechświata np. posztrzeganie poza dualizmem. Z tego miejsca bliska droga do zmiany na planie fizycznym. ...Elastyczność. Przyszło do mnie wczoraj, biegało ze mną dziś rano. Naturalne, lekkie, niewymuszone, spontaniczne podążanie za nurtem. Zauważyłem u siebie starą potrzebę stałości. Wytworzyć coś nowego i trwać w tym. Trzymać to oburącz. Tu jednak chodzi o coś innego. Puszczać, wszystko, nawet nie chwytać. Gdy przychodzi spokoj wczepiałem się w niego, wkładałem wiele wisiłku by utrzymać jak 80 najdłużej. Gdy odchodził ogarnął mnie smutek, poczucie porażki i zawodu. Nie dałem rady utrzymać. Teraz widzę to wyraźnie. Świadomość to nie przejście z jednego stanu stałego w drugi. To gibkość, elastyczność. Bruce Lee mawiał „bądź jak woda moj przyjacielu" teraz to rozumiem. ...Uczę się kolorów palety życia. Dzisiaj świat okryły stalowo-sine, brunatne. ...Sztormy i deszcze uderzają w latarnię. Poranne bieganie i pierwszy test silnej woli, bo sielanki nie ma na dworzu. Poszło dobrze. Dzisiaj w wizualizacjach transerfingu karta pesymizm Tu temat jasny. Na co zwracasz uwage to się manifestuje. A więc biadolenie wszelkiej maści niweczy szanse na zmianę losu. Wciska nas z powrotem w stare koleiny. Jest jednak sposób. Zmiana obserwacji. Czasami jest tak, że jest mrocznie, ponuro, wieje porywisty wiatr. Tyle że u góry prześwituje czysty bęłkit. Ode mnie zależy, gdzie skieruję uwagę mrok, czy skrawek błękitu Wniknijcie w mrok i poczujecie jak to działa na was. Wniknjcie w błękit i poczujcie inność. Jak zmieniają sie odczucia Tym można sterować, uczucia podążają za uwagą. ... Na powitanie burza z piorunami i wichurami. W domku miło i przytulnie. Ciepło i bezpiecznie. To jedna z tych chwil, kiedy bardzo to doceniam. Karty wizualizacji - oparcie. Trudne sytuacje, które dodatkowo przedłużają się w czasie powodują zwątpienie. Łatwo wtedy kreować rzeczywistość z pozycji skryptów i programow. Oparcie znajdziemy w sobie. Schodząc w pole serca doświadczymy spokoju i wglądu. Inspiracja płynąca z pola pokaże jasne strony i możliwości ktore przynosi ze soba trudny czas. Świadomość wglądu pokaże niewidoczne do tej pory stopnie, po których wejdziemy ku nowym możliwościom. ...Deszcz i wiatr. Ja w ciepłym domku, patrzę przez okno jak fale uderzają w latarnię. Dzień spowity mgłą budzi wspomnienia. Oglądam je w zadumie... Przychodzą i odchodzą. Umysł łatwo oddaje się nastrojom otoczenia. Jak małpką skacze z drzewa na drzewo, nieświadomie i bez celu. Wszystko to iluzja. Trzeba wejść głębiej, w serce. Tam mieszka prawda nietknięta manipulacją świata. Tam jest prawdziwy dom. ...Z rana napisała do mnie jedna osoba opowiadając o swojej trudnej sytuacji. Uwaga moja dotknęła tego jak bardzo jesteśmy przywiązani do swojej trudnej histori życia. Jak wiele w niej generalizacji, jednostronności poprzez uwarunkowane zafiksowanie na bolesnych fragmentach. Ten specyficzny chodź jak najbardziej wszechobecny sposób postrzegania siebie wydaje się być źródłem cierpienia i paliwem napędowym dalszego ciągu tworzenia swojej bolesnej opowieści. Motto z tego takie. Zmieniam punkt widzenia, postrzegania, osadzając go na tu i teraz. Przeszłość to tylko gromada nieobiektywnie zinterperetowanych faktów. Przyszłość zaś mglistym zlepkiem obaw powstałych przez błędna interpretację przeszłości. Inspiracja z pola dzisiaj to: jeśli w pochmurny dzień przez jedna krótką chwilkę muśnie cię promyczek słońca, które na tę jedną chwile wyjrzalo zza chmury to uchwyć się tego z wdziecznością. ...Jeśli swiat zewnętrzny to zwierciadło, to zasada otrzymywania jest prosta. Wykonaj ruch jako pierwszy, zwierciadło zareaguje, odbicie świata wykona ruch w twoim kierunku. Nigdy nie było tak by odbicie jako pierwsze wykonało ruch. Dawaj, by móc otrzymać. Genialne w swej prostocie prawo umykało mi aż do teraz Niech płynie do Was. Swoją drogą a propos zwierciadła chodzi za mna od jakiegoś czasu temat 2p przed lustrem. Chcę się tym pobawić. ...Rozmawiałem i tłumacząc zagadnienie tęsknoty i pragnienia przyszło do mnie, że zanurzanie się 81 ciągle w tęsknocie i pragnieniu przypomina napieranie i próbę wyjście drzwiami osadzonymi od wewnątrz. Pchanie powoduje wtedy dociskanie drzwi do framugi. Nie da się ich w ten sposob otworzyć, wyjść. Nacisk powoduje jedynie frustracje, ubytek sił, nie przybliża w żaden sposob do celu. Trzeba się zatrzymać odsunąć i spojrzeć uważnie. Okazuje się, że drzwi można otworzyć ciągnąc do siebie. Proste. Natomiast jak wiele razy pchaliśmy z całej siły na drzwi....A wystarczyło pociągnąć Tym pociągnięciem jest wdzięczność. A więc znowu stara oczywistość przypomniała się po raz enty. Kreujemy otrzymywanie poprzez wdzięczność. Pragnienie, tęsknota zamyka szanse na otrzymanie czegokolwiek bo ich istotą jest doświadczanie braku. ...Wszystko na co patrzysz, patrzy również na Ciebie. Wypatrując smutku, cierpienia emocjonalnego, czy fizycznych dolegliwości, zaglebiajac sie w nich, opisując bez konca, opowiadając bolesne historie kierujemy na nie swój wzrok a one patrzą na nas i wchodzimy w relację. Zagłębiamy się w nie jeszcze bardziej. To nie jest zły los, niechęć świata do nas. To czyste, neutralne prawo bytu. Wszędzie, gdzie idę zabieram ze sobą mały woreczek cudów by móc do niego sięgnąć, gdy ogarnie mnie szarość. Mam go zawsze przy sobie. Mam w nim światło wschodu słonca, głęboki spokoj letniego wieczoru, kolysanie morskich fal, uśmiech małego chłopca, słowa i melodię radosnych piosenek, wzruszające podziękowania, łzy wzruszenia... Wszystko to czego doświadczać wybieram kazdego dnia. Małe cuda zbieram codziennie do mojego woreczka. Ich magia jest niezwykła... Niech płynie rownież do Was. ...Odpowiedzialność za to, gdzie kierujemy swoją uwagę, na co osadzamy ciągle wzrok, należy do nas. Nikt inny nie jest winny tego. W ogóle wygląda na to, że nikt nie jest winny, bo wina nie istnieje. Tylko wybory, które dokonujemy służą wspieraniu nas albo nie. Kto więc patrzy na miłość i z miłością - miłości doświadcza Kto zaś patrzy w cierpienie i z cierpieniem - cierpienia doświadcza. Wybierajcie miłość ...Dwupunkt to radosne podążanie przed siebie w nieznane. To słuchanie szeptów wszechświata w drodze. To radość samej podróży bez troski o cel. To odnajdywanie w miłości drogi do samego siebie. To bycie bez potrzeby robienia. ...Tak mnie naszła poranna refleksja na temat marzeń i dwupunktu. To temat przewijający się, aktualny dla wszystkich. Dwupunkt jako technologia urzeczywistniania marzeń. Piękne prawda? Tylko czy na pewno? Już dawno napisał ktoś, że bogowie okazują swoją milość do nas poprzez nie spełnianie wszystkich naszych życzeń. I jak w to wejść głębiej to jest w tym sens. Jak wiele razy w chwili emocjonalnego wzburzenia wypowiadamy intencje, których w głębi serca nie chcemy? Nie jestem w tym temacie wyjątkiem. Też zafascynowała mnie szansa szybkiego otrzymania tego, czy owego. Od rzeczy materialnych po zasoby intelektualne itp. Moja zabawa z 2p trwa króciutko, bo od marca. To jakby wczoraj. Jednak pewne obserwacje udało mi się poczynić. Zaistnienie w świecie materialnym danej intencji ciągnie za soba zawsze konkretne konsekwencje. Zmienia świat wokół nas. Czy jedynie na lepsze? No wydaje mi się po moich obserwacjach, że niekoniecznie. Ujęcie na lepsze, czy gorsze nie jest tutaj prawidłowe. Ponieważ to my wartosciujemy w ten sposób, będąc jednocześnie bardzo niestali w swym osądzię, często zmieniając zdanie. Bo jak nam się samochód zepsuje to nieszczęście straszne, ale gdy dla odmiany sąsiadowi, który 82 męczy nas puszczając głośno muzykę po nocach i imprezami to może juz niekoniecznie dotyka nas te same poczucie przykrości. „Dobrze mu tak, ma za swoje..”. A więc punkt widzenia zależy od ... I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Posiadając indywidualną, a nie zbiorową świadomość ryzykujemy spore komplikacje nie tylko dla siebie, ale również dla całego otaczającego systemu. Zauważyłem, że w tym wszystkim przypominamy małe dzieci, których uwaga skacze nieustanie z zabawki na zabawkę. To chce i to chce i to chce. Jak nie dostaje to od razu złość. Tyle, że małe dzieci ze swoją świadomością sięgają z równym zaciekawieniem za samochodzik jak i zapałki, nóż itp. Samochodzik jest niegroźny zapałki i młotek w rękach dziecka stanowią juz zagrożenie dla niego samego i innych. Bo własnie w tym problem, że często nie rozumiemy konsekwencji naszych próśb i życzeń, wyglądających na pierwszy rzut oka niegroźnie. Nie zastanawiamy się, czy aby jestem gotowy na używanie tego czy innego. Zamawiamy np. pięknego nowego lexusa. Ach kto nie marzy? Wsiadamy i nie świadomi ryzyka sprawdzamy cóż to nam fabryka dała. Brak obycia z takim sprzętem powoduje, że lądujemy na drzewie kończąc nie żadko nie tylko swoje, ale i cudze życie. Spójrzy dalej. Kumulacja w totku. Wspaniale !!! 25 milionów złotych. Od ręki do kieszeni. I świat u naszych stóp. Na pewno? Kto zastanawia się jakich ludzi i sytuacje przyciągnie do nad taka kasa. Pomijając fakt, że cmentarze wokół Hollywood pełne sa pięknych, bajecznie bogatych, których w to miejsce własnie ta kasa przywiodła. Czy innym jest bowiem dojść do fortuny samemu poprzez własna pracę (rozwój wewnętrzny) kreację a czym innym dostać. Chodzi o dojrzałość i świadomość konsekwencji. I tu kolejne sedno sedna. Gotowosc do operowania w świadomy sposob, by nie zrobic ani sobie, ani innym krzywdy. Każda rzecz, którą przyciagniemy do siebie jest jak jabłko. Ma dwie strony dwa bieguny. Są te tzw. pozytywne i tzw. negatywne strony. Sława, pieniądze, władza to potężne narzędzia które mogą szybko niszczczyć ich właściciela. Tak jak i wspomniany lexus, ktory nie tylko jest pięknym samochodem, ale ma rownież potencjał zniszczenia życia. Taki krotki przegląd intencji: kasa, zdrowie i milosc Piękne pożądane przez wszystkich. Wymagają jednak ogromnej zbiorowej świadomosci już nie małego dziecka, ale dojrzałego człowieka ktory trzymając zapałki w ręku widzi cały ich potencjał użyteczności, ale również i niszczenia, potrafi z nich zrobic mądry w kontekście całej zbiorowosci użytek. Dwupunkt to technologia inteligentna w ujęciu inteligencji zbiorowej. Widzi całość. Możliwości i zagrożenia. Dzięki za to najszczersze. Jak mądry rodzic wydziela nie według życzeń nieświadomego ryzyka dziecka, ałe zgodnie z mądrym osądem opartym na swiadomosci gotowości naszej i konsekwencji. Często myślimy „Ehhh coś z tym dwupunktem nie tak. Jak zrobiłem dwupunkt na 1000 zł na warsztaty to dostałem, a jak 25 milionów to juz nie. To chyba działa na małe rzeczy Tylko, że twoja i moja gotowość były być może na etapie 1000 zl? Nie zaś 25 milionów.Pamiętam zrobiłem intencje (nie jedną) na kasę. Opisałem tutaj na blogu historię zastrzyku gotówki. Faktycznie po 3 tygodniach dostałem na konto kasę. Moich zamówionych milionów dolarów jeszcze nie. I dzieki Ci dwupunkcie za to z całego serca. Bo cały wszechśświat mi światkiem, że tego dnia gdy w Szczyrku robiłem „kanapkę intencyjną” wg Kinslowa, nie byłem nawet w setnej części gotowy mentalnie i duchowo operować taką kasą. Zniszczył bym siebie i innych moimi nieświadomymi wyborami, nieokielznanym ego. To jak zostawić dziecko przed pulpitem sterowniczym wyrzutni rakiet nuklearnych. Dzięki ci pole, że nie dałeś/as mi szansy wcisnąć czerwonego guzika. Pole jest jak mądry rodzic pozwala doświadczać w mądrym i bezpiecznym zakresie. Uczy świadomego korzystania z zasobów. Dzięki temu rozmijamy się w zbiorowej świadomości. Niektóre zachcianki spełniają się dla mnie w ograniczonym zakresie. Często jako lekcje życiowe. Po to jednak by pokazać jak niedojrzałe i ryzykowne są w swej istocie. Często namiastka na szczęście smaku uzyskania spełnienia wielkiego pragnienia skutecznie 83 uczy. Pole cierpliwie pokazuje małemu chłopcu. „Zobacz to są nożyczki. Możesz nimi przeciąć kartkę, ale uważaj bo tez możesz skaleczył palec”. (Nie dało - w swej ogromnej milosci - "piły lancuchowej" (np. 333 miliony $) o którą prosilem, by pokazać "a tak drogi Marku właśnie doświadczyłeś, że "piła" poza drewnem może również odciąć Ci nóżki) Na "małych" rzeczach, ktore przychodzą jako odpowiedź z pola, uczę się dostrzegać oczami dorosłego obie strony medalu. Pokazuje mi to też, na co jestem gotowy, a ile jest jeszcze autodestrukcyjnego ego, które w swej nieświadomości wiedzie do zguby. Idzie mi to raz lepiej raz gorzej. Ciągle mam "dziwne" intencje dla pola. Natomiast nigdy nie watpię w moc dwupunktu. Jestem wdzięczny za jego inteligencję, ktora prowadzi mnie ku ciagłemu rozwojowi świadomości czyniąc mnie ciutki mniej niebezpiecznym dla siebie i innych i może trochę bardziej użytecznym dla zbiorowości. Co znaczy puścić się?. To znaczy zaufać polu ze jeśli przyśle malucha fiata 126p to z głębokiej milości i świadomości, że na tę maszynę jestem teraz gotowy. I ze lexus czeka od dawna na moment, kiedy bedę gotowy go poprowadzić bezpiecznie w ujęciu dobra globalnego. To znaczy zaufać że jeśli upragniony książę nie pojawia się już 3 tydzień, to byc może jest coś do przerobienia, byście mogły kochane panie w pełni w tę milość się zanurzyć, a nie doświadczyć jej w kontekście przeszłych schematów. Książę jest juz gdzieś tutaj i czeka na moment kiedy śpiąca królewna przebudzi się z czarodziejskiego snu. To znaczy zaufać, że jeśli na ten moment chce mi się jedynie wyć i drapać ściany z rozpaczy to jest coś co musi się z nas wydostać, by zrobiło się miejsce na nowe, na miłość... ...O puszczaniu się słów kilka. Temat integralny z 2p. Stoi z nim razem jak marchewka z groszkiem. Dwupunkt by mógł wykonać swoje zadanie "potrzebuje" przestrzeni. Intencja najpierw płynie do pola. Puszczamy ją. Nie możemy wepchnąć nosa i zajrzeć, gdzie i po co poszła. Drzwi się za nią zamykają, a my moźemy tylko obserwować jak za nimi znika. Doprowadzenie jej tutaj jest naszym zadaniem, ktore w tym miejscu się kończy. Intencja w polu i PUSZCZENIE nr 1 wykonane. Dalej będąc w polu serca, fajnie jeśli z uczuciem wdzięczności, miłosci (bo najsilniej wzmacniają kreację) wykonujemy 2p czyli hokus pokus dla naszej logicznej lewej półkuli, która uwielbia procedury, algorytmy i w nich zanurzona nie nęka pytaniami (a czy ja dobrze to robię, czy wyjdzie). Uwaga skoncentrowana na obu dłoniach jednocześnie (odczuciach z nich płynących). Zbliżają się do siebie. Bum. Załamanie fali. Leżymy w szoku na ziemi (żart). I tu po raz kolejny puszczamy się. Poprzez system naszego wychowania wytworzyliśmy nawyk zadaniowego podchodzenia do wykonywanych czynności przy czym z dużym naciskiem na OCENĘ REZULTATÓW. W procesie wychowania właśnie najczęściej rezultaty naszych działań dawały nam pozytywne wzmocnienie w postaci nagrody. Za rezultaty odbiegające od oczekiwanych lub ich brak była kara w postaci krytyki lub brak jakiejkolwiek reakcji, obojętność. OCZEKIWANIE K O N K R E T N Y C H rezultatów, ścisłe określonych, mamy wpojone głęboko w nasz system zachowań. Często PRZED WYKONANIEM CZYNNOŚCI rezultaty już są z góry zdefiniowane i określone. Ważne również jest to, że w tym modelu gratyfikacja, nagroda jest przez nas oczekiwana w najkrótszym możliwym czasie inaczej nasza motywacja i zainteresowanie szybko spada. Konkretnie mówiąc. Jest intencja lexus. Procedura, algorytm Intencja, 2p, załamanie fali i bum. Otwieramy oczy i.... biegniemy do okna szukać lexusa (rezultatów) przed domem. Nie ma? Nasza głowa mówi, a 84 właściwie ocenia zadanie za niewykonane co oznacza brak nagrody (nie ma lexusa, pochwały, podziwu itp) To model standardowego zjadacza chleba wychowanego w naszym zachodnim systemie czytaj. zachodnich rubieżach Matrixa. Co dalej? Ano próbujemy z łatwiejszym zadaniem. Jak wychodzi czytaj dostajemy z gory zdefiniowany rezultat to bawimy się dalej. Byc moze z czasem dochodząc do wniosku, ze działa na małe sprawy. Gdy nic nie wychodzi wewnętrzny oceniasz, krytyk daje nam w końcu do zrozumienia, że czas skończyć zabawę bo nie ma żadnej nagrody, dodatkowo wytyka nam nieskuteczność "i widzisz od razu Ci mówiłem, że Tobie nie wyjdzie. Moze innym tak, ale nie tobie". I tak to sobie działa dla większości z nas. Raz lepiej, częściej gorzej. Wyjątki od reguły pomijam. I tu z pomocą przychodzi to co na warsztatach określone zostało magicznym terminem PUSZCZAĆ SIĘ. Cudownie puszczamy się więc, huuuurrraaa. Powtarzamy uparcie „puszczaj się, puszczaj się....” Wywołując częstą frustrację "młodszych adeptów" 2p (z całym mym dla nich szacunkiem. Poniekąd do nich należę) Więc ze słowem "puszczam się” na sztandarach ruszam ośmielony i pewny w sobie że tym razem udać się musi. Co to w praktyce oznacza? Jaki jest algorytm, jak się to robi? Bo wygląda, że jest tu jakaś czynność do wykonania. Pokusze się o przepis na puszczanie skuteczne... Wyjaśnienie... A więc jeszcze raz. Intencja do pola. Odkładam na bok. Macham jej na pożegnanie gasząc w sobie pożądliwą myśl sprawdzenia gdzie poleciała. Odwracam się i uwaga podąża do obu dłoni. Załamanie fali, bum i... „puszczenie” po wszystkim. By nastąpiła zmiana i puszczanie mogło zaistnieć potrzebna jest mała korekta naszego programu. To jest mały „upgrade” do wersji wyższej. Intrukcje upgradu naszego systemu mówią: 1. Nie definiuj rezultatów na samym początku. Definiowanie rezultatów z góry zakłada, że wiemy co dla nas najlepsze tu i teraz. I jeśli chodzi o usunięcie bólu palca to zgoda. Natomiast przy dużych kreacjach typu „lexus” nie mamy na ten moment wystarczającego wglądu by wiedzieć, że ten a nie żaden inny rezultat jest optymalny. Małe dziecko chce zabawkę czerwoną i żadną inną. Upór ego. POLE WIE NA CO JESTEŚMY GOTOWI I TO WYSYŁA DLA DOBRA NAS I INNYCH. A więc NIE DEFINIUJ REZULTATÓW OZNACZA PUŚĆ P R Z E K O N A N I E, że wiesz co dla Ciebie teraz najlepsze. 3 latek też często ma to przekonanie i gotowy jest walczyć z całą zajadłością. Oznacza również ZAUFAJ WYŻSZEJ INTELIGENCJI, że zatroszczy się najwłaściwiej. Z tym myślę wszyscy mamy problem. Zaufać czemuś nienamacalnemu, powierzyć swój los...? Absurd. Tak, ale absurd tylko w oczach małego dziecka. Dorosły wie, że opinia i rada kogoś, czegos co siedzi wyżej i więcej widzi to całkiem rozsądne i pomocne rozwiązanie. 2. Nie oceniaj rezultatów, bo skoro juz ustaliliśmy, że nie ty je definiujesz, to nie wiesz co ma przyjść, więc jak możesz próbować poddawać to ocenie. 3. Odłóż na bok potrzebę natychmiastowej gratyfikacji, nagrody, rezultatu. Przytul do siebie rozgorączkowane dziecko w sobie i powiedz z pozycji dobrego św Mikołaja. Moj drogi(a) jeśli poczekasz trochę dłużej to prezent, który otrzymasz zachwyci Cię z cała pewnością. Zrób sobie kubek kakao, to poprawi ci humor. A w między czasie... 4.Wyglądaj, Wypatruj inności (zmiany). Celowo używam inności, bo pojęcie zmiany silnie osadzone jest w dualizmie na lepsze na gorsze. Inność jakby się temu wymyka unikając osądu. Tak więc oczy uszy i pozostałe zmysły szeroko otwarte, serce tez. Inność ma wiele twarzy, ale uważny obserwator odnajdzię ją bez trudu. Często możemy gdzieś w sobie, w ciele odczuć sygnał. To jest inne. Emocja, 85 odczucia w ciele. Przebłysk. To jest to. Ciesz się innoscią, wyraź wdzięczność to silnie wzmocni kreację, otworzy większą przestrzeń do manifestacji rezultatów. Odsuń wewnetrznego krytyka... W przypadku „dużych intencji” potrzeba czasu na transformację tzn. nie pole potrzebuje tylko my musimy się przygotować i pole daje nam tą możliwość. W związku z tym trzeba czekać... Co bardziej zadaniowi, zorientowani na sukces/porażkę użytkownicy mogą doświadczyć oceny ze strony wewnętrznego krytyka, który swoją oceną sabotuje proces. I tu ponownie wzywamy starego dobrego św Mikołaja, który z sobie jedynie znaną pewnością siebie oznajmia nam, że wszystko ok, prezent w drodze i cierpliwość będzie nagrodzona. 7. Baw się. Eksperymentuj, szukaj swoich sposobów, baw się procesem. To daje możliwość odsunięcia oczekiwań i w ten sposób tworzy przestrzeń. Często czytam na forum pytania "czy aby na pewno robię prawidłowo 2p" rozumiem to, bo wypływa wlasnie z przywiązania do algorytmów, to czesc naszego wychowania. Ważne, żeby wiedzieć, że dwupunkt wymyka się przepisom i żelaznym algorytmom, że można go wykonać na wiele sposobów i zawsze skutecznie. Bo to co uruchamia proces kreacji to specyficzny stan ducha, wewnętrzna gotowość na zmianę i inne rzeczy, które umykają słowom w tym momencie, a nie sama procedura wykonania 2p - prawa rączka, lewa rączka, bum. ...Dlaczego transformacja "zajmuje tyle czasu". Myśle, że pytanie to często stawiamy sobie. Skoro poprzez pole serca wchodzimy w pole czystej świadomosci, to czemu kreacja, transformacja rozciąga się w czasie, nie jest błyskawiczna, natychmiastowa? Myślę, że jest natychmiastowa. Natomiast złożoność procesu transformacji i ilośc czynników, ktore trzeba ująć, konfigurować w kontekście jej zaistnienia jest tak wielka, że to co naprawdę zabiera czas ,to gotowość wszystkich składowych elementów uwikłanych w transformację. Bo dotyka ona nie tylko osoby wykonującej 2p. Jako połączeni ze wszystkim w jedno, zmiana dotyczy całego systemu, w którym dwupunktująca osoba przebywa i to również na poziomie globalnym. Czyli: 1. Moja gotowość na zmianę Intencje transformacji często pociągają za sobą o wiele szersze zmiany niz nam się wydaje. Np. wygaszenie lęku społecznego obraca w gruzy cały bogaty system przekonan skrzętnie budowany i uwikłany w osobistą historię. Mam pewien obraz siebie osadzony w realiach własnej historii. Na forum często widać jak trudno nam sie ze swoją historią pożegnać. Trzymamy się kurczowo przekonań na temat zdrowia, siebie samych jak małe dzieci gotowe wpaść w histerię gdyby ktoś nam chce zabrać ulubioną lalkę. Ta nasza historia jest właśnie taką naszą ulubioną lalką, którą tulimy mocno i za nic w świecie nie chcemy odłożyć. Tak wiec transformacja lęku wymaga gotowości na PUSZCZENIE własnej historii. Nasze poczucie ja, obraz siebie to jakby delikatna utkana pajęczyna, zerwanie jej to bardzo niebezpieczny moment dla naszej psychiki. Także transformacja musi odbywać się na wielu poziomach jednocześnie biorąc ogólny poziom zaawansowania rozwoju danego poziomu. Zawsze musimy najpierw wspierać najsłabsze ogniwo i na nie czekać. 2. Osoby otaczające nas, rodzina. Transformacja również dotyka naszych najbliższych. Zmiana naszego sposobu postrzegania, myślenia, wyrażania siebie działania ma ogromny wpływ na otoczenie osadzone w pewnym stałym schemacie naszego zachowania. Gdy zmieniamy się schemat ulega zniszczeniu co powoduje niepokój z powodu zaburzenia stałości i przewidywalnosci w relacji. Osoba goniąca za pieniądzem nagle treści dla nich zainteresowanie. Otoczenie zareaguje gwałtownie na to. Przyjaciele znajomi rodzina będą próbowali przywrócić stary znany porządek. Jeśli to okaże sie niemożliwe relacja zakończy sie. To często obserwowane zjawisko po warsztatach, gdzie wiele osób relacjonuje jak to stare wieloletnie znajomości nagle wygasły. Pół biedy gdy to znajomi, ale jeśli to rodzice, partner dzieci. Tutaj transformacja tez musi wziąć pod uwage gotowość otoczenia, o ile czyjaś intencją nie jest porzucenie najbliższych. A więc transformacja obejmuje cały system otaczających nas ludzi. Aby nie wyrwać nas gwałtownie, 86 raczej stara sie równomiernie podnosić wibracje całego systemu o ile znjaduje się na to gotowość w tym systemie. Nikogo nie można zmieniać na siłę, więc czasami proces po prostu jakby zatrzymuje się pozornie. Do naszej historii życia dołączona jest jeszcze ścieżka emocjonalna. Transformacja musi ja rownież objąć. Bo inaczej zostalibyśmy z emocjami w ciele oderwanymi od warstwy logicznej. Tak się dzieje w przypadku traumatycznych wydarzeń, gdy warstwa emocjonalna koduje się w ciele bez logicznej interpretacji i dochodzi do przeciążeniem systemu w postacie zespołu stresu pourazowego. Te przepracowywanie w procesie transformacji 2p emocje często możemy odczuwać jako hustawkę nastrojów lub stan obniżonego nastroju, gdy akurat materiałem przerabianym jest smutek, żal itp. To nie jest nic groźnego, natomiast może być doświadczeniem nieprzyjemnym. Większość z nas unika takich doświadczeń. Są one jednak niezbędne w procesie transformacji z powodów o których pisałem wyżej. Nasza zdolność do kontaktowania sie z emocjami jest ograniczona dlategow danym czasie możemy przerabiać małe porcje. Zbyt duża jednorazowa dawka emocji moze byc groźna dla zdrowia i zycia. Mówi się, że komuś serce pękło z żalu, albo umarł ze strachu... Tak więc jest to kolejny czynnik spowalniający proces transformacji. Wszystko to dla naszego dobra i bezpieczeństwa. Ludzka psychika to niezwykle delikatny instrument bardzo wrażliwy na ingerencje, który łatwo może ulec rozregulowaniu co daje przykre objawy psychiczne. Motto: PYTANIE OTWIERA, STWIERDZENIE ZAMYKA Otwarte pytania do pola to wielkie narzędzie w procesie transformacji. Otwierają nas na możliwości, nowe perspektywy. Większość naszych stwierdzeń pochodzi ze starych przekonań, które opóźniają przemianę. I w tym miejscu właśnie otwarte pytania do pola przychodzą z pomocą otwierając magiczne drzwi. Pytanie rozpoczynające nowy dzień "Gdyby ten dzień był nacudowniejszy co mogłoby się wydarzyć?" ...Wszystkie nasze schematy stereotypy przekonania są jak klosze które oddzielają nas od świata, jak skafandry. Jest piękny letni dzień, my śmigamy na spacerek w całej tej zbroi odcięci od świeżego powietrza, promieni slonca, muzyki natury. Zabawne, bo wszechświat zebrał nas byśmy czerpali garściami. A więc idziemy sobie ulicą podbiega uśmiechnięty gość i mówi - walizka kasy dla Ciebie, bierz korzystaj. A my na to „Nie, nie, pieniądze nie spadają z nieba, nie przychodzą od tak, to niemożliwe, dziekuję, ale nie mogę przyjąc tych pieniędzy”. I ze zwieszoną głową ruszamy dalej. A facet? On biegnie już do nastepnego. Ktoś w końcu, wolny od schematów, przyjmie walizeczke. Może to będziesz Ty? ...Pisałem, już że pole do każdego gada, że wystarczy słuchać. Pole przemawia do każdego jego własnym językiem. Do wzrokowca wizją, obrazem, do słuchowca dźwiękiem, melodią, a do kinestetyka odczuciami. Każdy dostaje czysty przekaz dostosowany do naszego odbioru. Przyszło dziś do mnie podczas południowej pogawędki z polem, że i 2p jest pewnym umownym symbolem otwierającym bramę transformacji. Jest umowny, ujednolicony dla nas byśmy mogli szybko się w nim zanurzyć. Gdy zaś wejdziemy, zanurzamy lekko stopy to dalej od nas zależy jak wskoczymy do oceanu pola. I zabawne, bo naprawdę nie ma większego znaczenia czy wbiegniemy, skończymy na główkę, na plecach, żabką kraulem pieskiem... To ocean, trójwymiarowa (pewnie wielowymiarowe) przestrzeń i możemy się poruszać w nim jak chcemy. A tu często się na naszym forum pojawiaja pytania w stylu. „Czy jak stanę na brzegu to najpier lewa noga wody dotknąć czy prawą? A jak na główkę to ręce w strzałkę czy z odstepem. Głowa prosto, czy w dół itp” Zobaczcie, że to na prawdę nie ma znaczenia bo jak się w tej wodzie znajdziesz, jakiej metody zanurzenie użyjesz to i tak na końcu po prostu jesteś w oceanie. Jeśli już trzeba pytać którą pytką pierwszą wejść, to pytajmy pola, a ono już poprowadzi. 87 Pewnie zabawnie to zrobi, każe nos zatknąć, albo skacząc na jednej nodze. A my z pełnym podziwem jakie to magiczne... Bawmy się tym. Tu nie ma jak błędu popełnić. Natomiast jak ktoś ciagle z wody wyłazi i całą uwagę skupia na samym zanurzaniu, to nie popływa zbyt wiele, nie doświadczy piękna swobodnego zanurzenie i pływania. Tak więc nie ważne jakim stylem, ważne że wskazujemy. A w samym oceanie nie ma żadnych ograniczeń. Róbta co chceta. Czysta radość i fun.Tego nam wszystkim życzę ...Zadaniowość, przywiązanie do algorytmów i procedur, lewopólkulowość oto góry na drodze do efektywnej zabawy z dwupunktem. Zadaniowość, wypełnianie procedur poprzez naśladownictwo to przeciwieństwo kreatywności, otwartości na proces, szukaniu własnej drogi. Matrixowa cywilizacja kładzie nacisk na naśladownictwo, upodobnianie się do reszty. Odbiera potrzebę myślenia i kreacji na rzecz naśladowania gotowych schematów. Nie myśl, nie czuj, rób co inni. Wszytko, czego ci potrzeba zostanie Ci podane za odpowiednią opłata. Jesteś podobny do innych podążasz za trendami jesteś cool. Podążaj ślepo za tłumem to gwarancja sukcesu w definicji matrix. Nagroda jest kusząca. Odpowiedzialność zbiorowa, czytaj niczyja, brak indywidualnej odpowiedzialności za swoje życie. Odpowiedzialność leży zawsze na zewnątrz. To cudowne rozgrzeszenie, które nawet doświadczając dyskomfortu pozwala uwolnić się z poczucia winy. Gdy dotykamy 2p wszystko zmienia się diametralnie. Tyle, że z matrixowymi wyżej wymienionymi programami wyruszamy jakby z zaciągniętym ręcznym hamulcem. Niby do przodu jedziemy, ale coś zgrzyta ciągle i brak w tym pędu i lekkości. Możemy czuć się nieswojo, zagubieni brakiem przewodnictwa, co z czasem może doprowadzić do spadku motywacji. Dodatkowo ogromny problem z puszczaniem pragnień i oczekiwań, brak bezpośrednich, natychmiastowych i namacalnych dowodów skuteczności (nie umiemy czekać, musimy dostać od razu) 2p "potrzebuje" innego podejścia. Zmiany zasadniczej w postrzeganiu siebie względem odpornych uwarunkowań. Potrzebuje zaburzenia się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie wszystko jest możliwe. I to nawet nie Hogward, gdzie latami zdobywało się wiedzę o zaklęciach i w ten sposob wzrastały umiejętności. To antyszkola. Zapomnij wszystko co wiesz by tworzyć cuda. You must unlearn what you have learned mawiał mistrz Yoda 2p zaprasza do dialogu z polem, stworzeniem. Mówienia, słuchania i przede wszystkim czucie. Całym soba. Dialog to spotkanie równorzędnych sobie stron. Równorzędnych to zupełnie nowe pojęcie. Nie istniej bowiem w świecie matrixa równorzędność. Od dzieciństwa jestesmy podlegli i zmuszeni do uległości. W domu, w szkole w pracy w związku. Kara za nieposłuszeństwo jest odrzucenie. W matrixie nie ma dialogu. Jest gra w pana i sługę. Większość będąc sługą nie moze wyrażać swoich potrzeb. Gdy wchodzimy w kontakt z polem nie ma dialogu, a wyrażanie potrzeb jest albo stłumione (czasem nie wiemy czego możemy sobie życzyć) albo sprowadza się do żądań i szantażu, które jest jedynie udawaną siłą wynikającą z poczucia stania niżej. Krzyczymy, żądamy. Trudno słuchać, bo trzeba krzyczeć, tylko najgłosniejszy dostanie coś. Robimy 2p i kończąc wchodzimy w skrypt żądań. Pole dawaj natychmiast czego chcę. 2p zaprasza do równości, partnerstwa, dialogu. Wszystko to czego nie ma w matrixie. 2p zaprasza do symbiozy, do bycia bez walki. To trudne doświadczenie, zupełnie nam nieznane. Uwikłani na codzień w niekończące się gry, wojny podjazdowe nie możemy zrozumieć jak to możliwe, że coś możemy dostać bez walki, za darmo, szukamy haczyka. I znowu uwaga ucieka w innym kierunku. Uczmy się dialogu, który polega na słuchaniu i mówieniu. Uczmy się nowego patrzenia na siebie, jako na pięknej istoty, która stoją na równi ze wszystkim wokół. Równość mówi, że nie trzeba walczyć, wystarczy poprosić. Uczmy się zaufania, aby moc się powierzyć mądrości, która wie jak zatroszczyć się o nas w sposob szczególny, bezwarunkowy. 88 Prosze więc pole o najkrótszą możliwą ścieżkę, zgodną z moim obecnym rozwojem i gotowością do osiągnięcia celu. Z ufnością oddaje się pod opiekę wyższej inteligencji. W tym pomaga eufouczucie - milość, wdzięczność, radość. No i zabawa 2p. Klucz do sukcesu. Niczym nie skrępowana zabawa. Jakbyśmy lepili w dzieciństwie bałwana, budowali zamek z piasku...całkowite oddanie się zabawie, entuzjazm. Zanurzenie się w zabawie na 100%. Jak budowanie krainy fantazji na nowo (kto czytał „niekończącą się opowieść” ten wie. To spore wyzwanie dla matrixowego człowieka. Bądźcie jak dzieci napisano dawno temu... To wielka prawda i klucz do kreacji. W podejściu dziecka do tworzenia jest ukryty cud, bo nic nie jest niemożliwe. Gdybym był małym chłopcem jak bawił bym się dwupunktem, jak bym kreował? Mając do dyspozycji dziecięcą wiarę i entuzjazm jakie przygody wyczarowalbym sobie? ...Rozmawiałem właśnie z Angel. Opowiadała o swoich doświadczeniach z techniką czystej świadomości Kinslowa. Oto co napisała. Cudna czysta inspiracja z pola: "kiedy łączysz się z całym stworzeniem, z jego początkiem, końcem i jego pełnią to tak na prawdę włączasz coś co stworzyło Ciebie, wie o Tobie wszystko, wie czego Ci brakuje i co dla Ciebie zrobić i jedyne co trzeba to uwolnić je i zezwolić na wszystko co pragnie dla Ciebie uczynić, podtrzymywać stan eufouczucia i otwartej świadomości jak najczęściej i jak najdłużej a ona już zrobi to co robi od momentu kiedy zabłysnęła pierwsza gwiazda . Tak to czujęi nie m we mnie lęku, nie czuję niepokoju. Odczuwam w sobie jakąś dysharmonię ale wiem też, że aktualnie i cały czas trwa zmiana i nie ważne ile potrwa - nie ważne ile potrzebuje moje ciało, żeby się na nowo dostroić - ja poczekam. I jeszcze jedno dotarło do mnie po tym ćwiczeniu. Nie ważne jest dla mnie jaka jest przyczyna mojego stanu, tej dysharmonii w ciele. Nie istotne jest już kiedy i jak się zaczęło. Przestało mnie obchodzi dochodzenie po co, dlaczego, kiedy, jak. Liczy się dla mnie tylko to, żeby wpadać w objęcia mojej pramatki świadomości tyle razy ile się da, dawać się tulić, kochać, bo wiem, że ona dokona zmian i czuć się tak jak Ty przed chwilą - jak dziecko które z wewnętrzną ekscytacją i radością kiedyś przyglądało się jak mrówki pracują w mrowisku teraz przechodzimy obok tego mrowiska z obrzydzeniem, bojąc się żeby nam na stopy nie wlazły i nie pogryzły. Gdzie się podziała ta dziecięca fascynacja każdym, najmniejszym znakiem cudu, stworzenia? Dlaczego kiedy robimy sobie herbatę to nie dreptamy w miejscu, radośnie oczekując pierwszego łyku tejże herbaty? Jakbyśmy w połowie umarli, jakbyśmy się zmrozili, a teraz się powoli rozmrażamy. Chcę leżeć na trawie i nie przejmować się mrówkami! Chcę gapić się na chmury i obserwować ich kształty. To jest dla mnie wolność, bez napięcia, że zaraz trzeba biec do domu wstawić obiad, jako dzieci się tym nie spinaliśmy, z ekscytacją czekaliśmy aż rodzic skończy smażyć placki, czy poleje nam ziemniaki gulaszem, z ekscytacją! Jaki będzie smak potrawy, a teraz? jako dorośli? Czemu jeszcze nie ma obiadu do licha! myślę, że wszystko jest bardziej napięte, z nerwami, z pośpiechem, z naciskiem, zmrożone razem. Nic co dobre nie ma prawa rozwijać się w takim mrozie, przecież nawet krew zamarza, no to rozmrażajmy się! Aż krew radości, ekscytacji, wolności, znowu popłynie!" Cudna inspiracja od Angel niech płynie i do Was. ...Moją uwagę przykuły intencje do pola „Obfitość finansowa”, „Bycie kochaną(nym) przez cudownego mężczyznę/kobietę”, „Wspaniała dobrzepłatna praca”, „Pełne zdrowie” To takie cztery kategorie główne. Przyszło do mnie, że każde z nich zawiera szereg małych intencji pośrednich potrzebnych do ich realizacji. Warto na to zwrócić uwagę, bo właśnie realizacja tych małych, niewidocznych planów ukrytych w dużej intencji determinuje jej osiągnięcie. Ponieważ często posiadamy całe mnóstwo programow i skryptów, które determinują nasz sposób postrzegania i odczuwania siebie i świata, a 89 co za tym idzie potrafią skutecznie opóźnić realizcję intencji głównej poprzez to, że stoją w stosunku do nich w wyraźnej sprzeczności. Obfitość finansowa. Co może blokować dostęp do niej? Na pewno negatywne przekonania i emocje związane z pieniędzmi. A to, że brudne, że trzeba się namęczyć, że na ulicy nie leżą. Taki standard. Natomiast co ciekawe, blokować może również brak harmonii w dawaniu i braniu. Każdy z wariantów czyli „wszystko dla innych i zamknięte przyjmowanie albo wszystko dla mnie - zamknięte dawanie lub też kurczowe trzymanie się pieniędzy z lęku, tzw gromadzenie na czarną godzinę. Bycie kochanym i kochanie to piekny temat rzeka. Ale krótko mówiąc. Analogicznie jak z pieniędzmi miłosc to również energia,więc przepływ. Najważniejsza jest zasada co wewnątrz to na zewnątrz. Tutaj manifestują się właśnie najwyraźniej przekonania na własny temat. By przyciągnąć osobę potrafiącą nas przyjąć w pełni i obdarzyć milością trzeba siebie przyjąc w pełni i tą miłością obdarzyć. Zasada jest taka, że partnerzy których wybieramy ukazują jedynie i potwierdzają nasz dominujący schemat. A więc, gdy kocham i przyjmuję siebie spotykam kogoś kto to potwierdzi. Gdy odrzucam siebie spotkam osobę, ktora to potwierdzi. Oczywiscie nie od razu, ale gdy iluzja naszej idealizacji partnera opadnie, poczujemy to wyraźnie. Wspaniała praca. Tu jakby spotykają sie wątki relacji/związków i finansowe. Wszystkie schematy dotyczące relacji mają znaczenie i nasz stosunek do obfitości. Praca również pokazuje nasz wewnętrzny stosunek do nas samych, szacunek poczucie wartosci itp. To bardzo często tzw tematy „góry” Zdrowie. W tym temacie również manifestuje się nasz stosunek do siebie bardzo często na bardzo głębokim nieuswiadomionym poziomie. Schematy nierozwiązane w ciagu wielu lat jako konflikty wewnętrzne mogą sie manifestować na planie fizycznym w postaci chorób. Inna sprawa, że choroby to temat wyjątkowy, który często ma za zadanie przyciągnąć do nas uwagę otoczenia. Żaden inny temat nie daje takiej gratyfikacji uwagi jak zdrowie. Dlatego też często boimy się wyzdrowieć by nie stracic uprzywilejowanej pozycji w dostępie do uwagi najbliższych. Oczywiście ogromnie upraszczam. Często są to schematy nieuświadomione, które potrafią uwikłać cała rodzinę i otoczenie. Cóż z tego wszystkiego wynika? Ano to, że osiągnięcie wyraźnych i trwałych rezultatów w omawianych 4 głównych kategoriach wymaga jak widac spełnienia całej listy warunków pobocznych. To nie oznacza, że nie możemy sobie tworzyć takich intencji. To mowi jedynie, ze potrwa to byc może trochę dłużej niż nam się wydaje, bo tzw „check lista”, którą trzeba wypełnić w celu osiągnięcia intencji jest długa. Warto mieć tego świadomość zanim po kilku miesiącach prób napiszemy, że 2p nie działa. Byc może warto sobie tematy główne rozłożyć wlasnie na tematy poboczne i pracowac nad składowymi głównej intencji. Może to nam dać szanse odczuwać mniejsze sukcesy, ale za to w miarę szybko i systematycznie, tak że motywacja będzie rosła w trakcie drogi. To nie oznacza, że 2p nie kreuje natychmiast rzeczywistości. Mój wywód dotyczy osób jak ja, które urosły w matrixowej rzeczywistości i cały system sterowania jest rodem z "made in matrix" To samo w sobie gwarantuje istnienie i ciągłość matrixa i w znaczącym stopniu utrudnia odłączenie. Na szczęście jak wielu z nas doświadczyłem zabawy z 2p. Doprowadziło to do obudzenia świadomości i wglądu w sam system matrixa. Za tym przyszła potrzeba uwolnienia się i własnej dalszej kreacji juz poza systemem przekonan matrixa. Kto zaś potrafi z ufnością małego dziecka bez osądów i przekonań, puszczając i w ten sposob zawieszając cały własny matrixowy system w głowie, zanurzyc sie w 2p ten osiągnie błyskawiczne i piękne rezultaty. Może więc warto w pierwszej kolejności główny nacisk położyć właśnie na kreowanie nowej postawy otwartości (z poziomu małego dziecka), która z kolei zaowocuje pięknymi kreacjami w wymienionych na początku 4 głównych tematach. Może to znacząco skróci drogę 90 kreacji? ...Z mroku wyłonił sie mistrz Yoda. Spojrzał przenikliwych spojrzeniem i spokojnie rzekł: „Strach czujesz na schematy swoje patrząc To ścieżka na Ciemną Stronę. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia. Zmiana naturalną częścią życia jest Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono. Puścić musisz, to co kurczowo w dłoniach próbujesz utrzymać. Przywiązanie zawiedzie Cię do strachu, a ten spali Cię powoli Pozwolić odejść musisz temu co wypełnilo sie To jedyna droga, ktora prowadzi na ścieżkę spokoju”. I tak pole przemówiło osobą zacnego mistrza Yody. Jasno i wyraźnie tłumacząc istotę moich przepychanek ostatnich dni. ...Przesądy, osądy pragnienia, wymogi, kurczowe obstawanie przy swoim to rodzaj presji jaką wywierany na wszechświat. Jedyne co wtedy możemy otrzymać to presja wywierana na nas ze strony wszechswiata. Stwierdzenia, przekonania zamykają nas. Pytania otwierają, zwalniając nasz nacisk i presję Czas przestać dusić wszechswiat za gardło. Czas z naiwnością i ufnością małego dziecka poddać sie, puścić oczekiwania, pozwolić zaprowadzić się za rękę ku radości i wolności. Wdzięczność to expresowy pociąg, który nas tam zabierze. „Jakie wspaniałe cuda kryje dla mnie ten dzień? Dokąd zaprowadzi mnie przygoda?” Dziekuję za wszystkie cuda dzisiaj, również za te, których nie jestem w stanie teraz pojąć. ...Wpadla mi inspiracja po rozmowe. Obserwowanie zmiany, czyli dwupunkt zrobiony I co dalej. A więc dwupunktujemy temat i dalej obserwujemy zmianę. Proste logiczne. Tylko co to znaczy? Obserwować to dla mnie przyglądać się wnikliwie temu co dzieje się we mnie i wokół mnie w kontekście, ale nie koniecznie dwupunktowej intencji, tematu. Gdy dla przykładu wygaszałem daną emocję np. złość., to obserwuję co dzieje się we mnie. Czy jest złość? Jeśli jest, to jaka? Mniejsza, większa ? Czy jest jakies inne uczucie? Jakie?, jak mi teraz jest? Czy dzieje się coś wokół mnie?, jest jakas inność, dziwność? Coś działa inaczej niż zwykle?, dzieje sie inaczej niz zwykle? Często, gdy myślimy o zmianie wchodzimy w tryb dwójkowy tzn jest – nie ma. Natomiast zmiana to o wiele więcej. To nie tylko czarne albo białe. To CAŁA GAMA BARW POŚREDNICH. Badżmy czujni na subtelne sygnały. Siedzę patrząc w okno a tu nagle ptaszek przyleciał i rozsiadz się na parapecie. Nie zdarzało się to wcześniej, nie zauwazyłem. Ok jest inność, jest nowość jest zmiana. Gdy nie rozumiemy związku zapytajmy pola np. „gdyby ten ptaszek mógł być zwiastunem zmiany co mógłby oznaczać ? ...Tak mnie tknęło, żeby popatrzeć. Świadome kreowanie rzeczywistości, a puszczanie się oczywiscie z nurtem życia. Według mojego starego matrixowego dogmatu wychodzi, że Świadome kreowanie rzeczywistosci nie (nie równa się)= puszczaniu się ponieważ Świadome kreowanie to trzymanie sterów oburącz, siłowe podążanie Natomiast Puszczenie się jest przeciwieństwem kontroli, sterowania. Puszczanie się jest lekkie, elastyczne, wolne od napięcia. Z kolei według spojrzenia kwantowego wydaje się natomiast, że te oba pojęcia są sobie równe i komplementarne, uzupełniające sie wzajemnie, czyli 91 Świadome kreowanie rzeczywistości = puszczanie się ponieważ Świadome kreowanie rzeczywistości oznacza PUSZCZENIE się, dostrzeganie harmoniimi cudów we wszystkim co wyklucza jaką kolwiek potrzebę ingerencji ...Coś mi w głowie wykiwitło jeszcze wczoraj przed zaśnięciem i o dziwo ciągle tam jest rano. Znaczy sie chyba godne zapisania. Coś o pragnieniach. Czysta intencja jest jak ziarno i ma moc kreacji. Pragnienia są jak ptaki, które wygrzebują ziarno z ziemi i uniemożliwiają wykielkowanie. Czyli nijako intencja winna być (o zgrozo) nie świadoma, niezdefiniowana, bezkształtna? I tu mamy paradoks i sprzeczność znowu - nieświadoma intencja ? Jak to zrobic. Gdy 2p staje sie nami, staje sie głównym programem prowadzącym nas przez zycie doświadczamy CUDU ODPUSZCZANIA. Pytaniami otwartymi tworzymy przestrzeń do kreacji nie definiujac, nie nazywając konkretnie obiektu kreacji. Właściwie poddajemy sie biegowi zycia. Intencje przepływu obfitosci szczescia milosci radosci nie maja dość konkretnych kształtów (w porównaniu z np. Chce nowy samochód taki a taki). W tym momencie trudno o pragnienie, gdy obiekt nie jest do końca nazwany. A wiec ptaki nie wydziobuja ziarenek, a te pieknie i bez przeszkód kielkują dając plon obfity. Czyli jeszcze raz innymi słowy. Zanurzamy się w polu. Otoczeni miłością i wdzięcznością (które są paliwem wybaczcie - rakietowym - kreacji) oddajemy się prowadzeniu pola, pytaniami otwartymi raczej nadając kierunek intencji, upragnionego biegu życia niczego nie zamykając, nie ograniczając w ramach ścisłego nazywania, definiowania obiektów. Gdybym doświadczył dzisiaj samych cudów jak bym się czuł? Gdybym poddał się całkowicie przewodnictwu pola, czego bym doświadczył? Gdybym zasiał intencję wolną od pragnień jakich kreacji bym doświadczył? Co najważniejsze NIE MA PRAGNIEŃ, NIE MA ZAWODU, ŻALU NIESPEŁNIENIA. A więc całe mnóstwo energi zaoszczędzone.Tak mi to dzisiaj wygląda. Niech płynie. ...Przepis na najszybszą i najskuteczniejszą kreację rzeczywistości - świadome kreowanie ZANURZAMY się w polu serca, otulając się milością i wdzięcznością PUSZCZAMY się oddając przewodnictwu pola - wyższej inteligencji pytaniami otwartymi, pokazując obszary, w których wybieramy doświadczyć. ...WYBIERAM nie równa się PRAGNĘ, CHCĘ To zupełnie różne wibracje. Wybieram naładowane jest energią tworzenia, to w pełni zatankowany samochód gotowy do drogi. Pragnę i chcę to zaledwie karoseria samochodu bez kół silnika i paliwa. Chociaż na pierwszy rzut oka bardzo przypomina samochód, nigdzie nas nie zawiezie. Bądźmy więc świadomi do czego wsiadamy wybierając się w podróż ku nowemu życiu. ...Może to banalne, ale przyszło mi do głowy, że w każdej sekundzie jeśli tak wybierzemy, mamy szanse zacząć od zera. I to nie w potocznym znaczeniu, tylko, że moment mocy jest teraz. Cały potencjał jest teraz. WŁAŚNIE TERAZ MOGĘ ŚWIADOMIE WYBRAĆ, GDZIE PODĄŻY MOJA UWAGA. Wyszedłem po prysznicu i pomyślałem. Jak znalezc entuzjazm? Mam caly fajny dzień przed sobą. 92 Przyszłaodpowiedź: „radość małego dziecka” BINGO !!! Gdybym był małym dzieckiem jak bym się poczuł? Radość entuzjazm, ciekawość nowego. Ekscytacja WYBIERAM TEN STAN. ...Rano zadałem pytanie do pola: „jakby to było, gdyby ten dzień był wyjątkowy" i proszę jaka zaskakująca odpowiedz z pola. Oto co przyszło. Motto na dziś z pola „Pozwól sobie być sobą, a innym byc innymi”. Pozwolenie drugiemu człowiekowi na bycie innym oznacza zdjęcie z niego projekcji własnych oczekiwań i wymogów. Ta zasada pozwala na doświadczenie wolności wewnętrznej ...Motto na dzisiaj: „zaniechać walki, kontroli, puścić wszystko”. W Matrixowym świecie od samego początku jesteśmy uwiklani w relacje opierające się na walce, kontroli, próbie dominacji. Uczymy się, że wszystko na tym świecie jest warunkowe tzn. przychodzi w wyniku wykonania w określony sposob wymaganej czynności. Czynnikiem sprawczym jest więc w tym przypadku robienie. Ono jest dynamiczne, aktywne tak jak walka, kontrola. Pasywność, czyli nie robienie, bierność w naszej kulturze oznacza, że nic nie dostaniemy. Jest również synonimem porażki. Być może dlatego doświadczamy często trudności bawiąc się dwupunktem. Dwupunkt jest inny, nie-matrixowy. Nie opiera się na ogólnie przyjętych dogmatach, może wręcz na ich przeciwienstwie. Nie walcz, patrz, obserwuj. Nie trzymaj, nie kontroluj - puść i pozwól płynąć. Puść i obserwuj jak wszystko „samo” znajduje własną harmonię. „Gdybym porzucił cała kontrolę, potrzebę robienia, gdybym zanurzył się w czystej obserwacji to czego bym doświadczył, jak zmieniło by się moje życie? ...Ciekawym bardzo z punku widzenia kreacji jest stwierdzenie: "Mam to w nosie, niech się dzieje co chce", które pozornie sugeruje element puszczenia Jednak tylko pozornie, bo "mam wszystko w nosie, mam wszystko gdzieś" jest szczególną formą oporu. To postawa bierno-agresywna. Łatwo to poczuć obserwując emocje, ktore towarzyszą nam w tym stanie. Żal, złość, bezsilność, zapalczywość... To bardzo, silne energetycznie emocje, duży potencjał energii, ktory na swój sposób zaburza harmonię. Widac wyraźnie, że nijak się to ma do dwupunktowego „puszczenia” będąc w polu serca. Często również "mam wszystko w nosie" zawiera nieujawnioną treść "ja wam jeszcze wszystkim pokażę", czyli plan kontrataku, walki. Ciekawym przykładem jest skrypt ofiary. Często bierny, "pogodzony z losem" Glęboko uwikłany we własna historie poprzez ciągłe jej eksponowanie czynnie lub biernie, zanurza się nieustannie w energii trudnych emocji podtrzymując własną "niekorzystną" kreację rzeczywistości. Ważnym jest również fakt, że każda ofiara zawiera w sobie potencjał bycia katem. Z pewnością dla tego, że gleboko na dnie każdej ofiary jest niezgoda,,ogromny ładunek wściekłości, żalu. Puścić się w ujęciu dwupunktu to wyjść ze skryptu ofiary. To jednak często bardzo trudne w praktyce. Bo oznacza, że świadomie i dobrowolnie powinniśmy zrezygnować ze wszystkich tych gratyfikacji, które daje ta postawa. Wsparcie, współczucie, zrozumienie innych. I jeszcze bardzo ważna rzecz o której wspominał rownież Bert Hellinger. To ocena. Ofiara czuje moralne prawo oceniać innych. Ocenianie innych to stawianie sie ponad innymi. Poczucie bycia lepszym i uprzywilejowanym. Osobie uwikłanego w skrypcie ofiary bardzo trudno jest zrezygnować z pozycji uprzywilejowanej. Konsekwencją tego jest, brak tzw "puszczenia”", które z kolei jest warunkiem kreacji "świadomej", wspierającej, transformujacej i wznoszącej. 93 ...Przyszło mi do głowy... Idealizacja kogoś, czegoś, nadawanie nieistniejących atrybutów to wielka pułapka. Niebezpieczna dla obiektu, który jest idealizacji poddany i bolesna na idealizującego. Obiekt - człowiek łatwo może się przykleić to tej iluzji szczególnie, gdy zawiera ona elementy za którymi sami tęsknimy. Idealizujacy musi zaś w końcu doświadczyć bolesnego rozczarowania, że „obiekt idealizacji” okazał się "nieprawdziwy". Czujemy wtedy żal i rozczarowanie, złość. Czujemy się częso również oszukani. Wydaje nam się wtedy, że mamy prawo ukarać idealizowany przez nas obiekt za oszustwo. Dokonać odwetu za to, z że zostaliśmy oszukani. KTO, KOGO I ZA CO CHCE UKARAĆ ? Kto jest winny?, Gdy idealizowany obiekt wpada w pułapkę iluzji stając się kozłem ofiarnym. Dlaczego idealizujemy na zewnątrz? Być może dla tego, że ogromna pokusą staje się dla nas porzucenie poczucia odpowiedzialności. Jest nam ono ciężarem, budzi poczucie winy, niedoskonałości. To nieprzyjemne. Gdy znajdziemy „obiekt” i idealizujemy go, to całą odpowiedzialność składamy na ten obiekt. W tym momencie nie ja jestem winny, gdy popełnię błąd. Przecież „nieomylny ideał” tak mną pokierował. Zwiódł mnie. TO ON NIE JA, WIĘC NIE JESTEM WINNY. UFFF JAKA ULGA. Teraz trzeba tylko znaleźć nowy obiekt, który znowu idealizując użyjemy w ten sam sposób. Tym jest idealizowanie. Iluzoryczną próbą pozbycia się poczucia odpowiedzialności za własne poczynania i błędy. Warto sobie to zobaczyć. Warto się od tej iluzji uwolnić jak najszybciej. To manipulacja w najczystszej formie. Warto o tym pamietać, gdy następnym razem przyjdzie nam ochota nazwać kogoś najmądrzejszym, najwspanialszym, miłosiernym, oświeconym. To nic innego jak próba zniewolenia, obarczenia tej osobę ciężarem idealzujących oczekiwań. To bardzo krzywdzące. Idealizować to nie widzieć drugiej osoby, to projektować własne potrzeby na druga osobę by zostały spełnione. Nie chodzi o drugą osobę, chodzi o to, co ja dostanę. Twoje piękno doda mi blasku, uczyni mi wyjątkowym, Twoja mądrość wskaże mi drogę, uwolni od błędu Twoje oświecenie sprowadzi na mnie wieczne szczęście. NIE MA NA ZEWNĄTRZ ŻADNEJ LEPSZOSCI, DOSKONAŁOŚCI. Sami jestesmy pełnią i tego należy doświadczać. Bardzo ważne jea również, by samemu nie dać się wciągnąć jako obiekt gry idealizacji. To co na pozór wygląda pięknie, jest źródłem cierpienia. Iluzja zawsze musi z czasem upaść. Ukarany zostaje ten kto się iluzji i pragnieniu doskonałości poddał. Gdy ktoś próbuje z nas uczynić obiekt swoich westchnień, warto wtedy zobaczyć iluzję. A w kontakcie z tą osoba cały czas mieć swiadomość, że ona śni swój iluzoryczny sen. UWAŻNOŚĆ pozwala by nie „połykać haczyka” dla dobra swojego i drugiej osoby. Gdy to możliwe warto próbować tę iluzję zdemaskowac rozmawiając o tym. Najlepiej jednak być całkowicie sobą i nie wstydzić się okazywania swoich błędów i słabości, niedoskonałości. Ta uczciwość i szczerość to najlepsza szczepionka i lekarstwo na chorobę idealizacji. Niech płynie ...Motto na dziś: „cuda przydarzają się nam wszystkim, bez wyjątku, przez cały czas”. Ludzie szczęśliwi to ci, którzy potrafią wszystkie je dostrzec. Ich UWAŻNOŚŚĆ wychodzi na przeciw wszystkim tym cudom. Stosujemy dwupunkt. Wszyscy mamy efekty, wszyscy mamy wspaniałe rezultaty. Istotą jest UWAŻNOŚĆ postrzegania zmiany. Subtelnych ruchów wokół nas, które zwiastują „nowe”. Zmiana dzieje się przez cały czas, bo wszechswiat jest w ruchu, nigdy się nie zatrzymuje. Niech UWAŻNOŚĆ podąża więc za zmianą w naszym życiu, a NIE ZA STAGNACJĄ. To być może powód dla którego niektórzy doświadczają "że nic się nie dzieje" po wykonanym dwupunkcie. Ich uwaga spoczywa na 94 stagnacji. W ciągu całej mojej zabawy 2p myślę, że to co rozwija się systematycznie to obserwacja zmiany. W tym kierunku płynie moja uwaga. Wyłapywanie subtelnych wahnięć, nieznacznych zmian odcieni. Coraz wyższa wrażliwość na subtelne różnice łączy silnie z polem, zestraja i osadza na stałe. Cały czas stoimy przed wyborem. Jesteśmy kreatorami naszej rzeczywistości. To nasza cecha, której nie możemy sie pozbyć. Czynnie lub biernie, świadomie lub nie tworzymy naszą rzeczywistość kładąc farby, kolory, odcienie na każdą chwilę naszego życia. Gdy jesteśmy tego nieświadomi, robią to nasze schematy, programy w głowie. Tracimy wtedy wgląd w proces kreacji, ałe nie przestajemy kreować. Wczoraj rano doświadczyłem pewnej sytuacji, którą poczułem dość wyraźnie, która zainspirowała do tego wpisu. Powstała "pewna" komplikacja rankiem. Spojrzałem na to i wyraźnie zobaczyłem moment w którym znalazłem się na rozdrożu. Pojawiły się bardzo wyraźnie dwie drogi. Jedna z nich droga schematu, stara dobrze znana prowadziła do "odłączenia" ze wszystkimi tego nieprzyjemnymi konsekwencjami, druga była to droga zrozumienia, empati skierowana na "pozytywne" rozwiazanie. Wyraźnie zobaczyłem kres każdej z tych dróg i ich konsekwencje do których prowadzi każda z nich. Dokładnie utkwił mi w pamięci moment, jakby dwa drogowskazy skierowane w przeciwnych kierunkach. Pamiętam świadomość tych obu dróg i poczucie, że to ja wybieram, że mogę to zrobic świadomie lub będąc "we śnie" W obu przypadkach odpowiedzialność spoczywa po mojej stronie. Nieswiadomość nie zatrzymuje procesu kreacji. Cud życia polega na tym, że w każdej najmniejszej chwili mamy możliwość wybrać drogę. Czasami wybieramy lepiej, czasami gorzej. Świadomość pozwala dostrzec to, wyciągać wnioski, elastycznie stosować nasze wybory. Świadomość pozwala celowo kreować, sterować naszą rzeczywistością. ..."Piękny" dwupunkt jest jak wycieczka w nieznane miejsce. Intencja, cel zostają na półce, bo jadę na wycieczkę, to postanowione, to wybrane. Nie ma powodu wracać do tego ciągle od nowa. By wycieczka się udała fajnie jest bez reszty dać pochłonąć się nowemu miejscu. Ono bierze nas za rękę i prowadzi, gdy nie stawiamy oporu. Z otwartym sercem idziemy przed siebie doświadczając co rusz nowych cudów. ...Zanurzyłem się przed chwią w muzyczce. Piękna, relaksacyjna o tysiącu odcieniach. „Odplynąłem” tak, że w pewnym momencie straciłem rachubę czy to rano czy wieczór To była taka właśnie wycieczka w nieznane. Bez kierunku bez celu. Bycie po prostu. Mały cud ...Praktykując dwupunkt zanurzamy się w polu serca, miejscu wewnętrznego spokoju i harmonii. Im częściej, systematyczniej, w dłuższym okresie czasu bawimy się, tym głębiej zanurzamy się, tym bardziej zestrajamy się z wewnętrzną częstotliwością. To zestrojenie zmienia sposób postrzegania, tak, że coraz mniej potrzeba by spontanicznie, lekko wchodzić w stan zestrojenia, by w końcu jedynie od czasu do czasu go opuszczać Z czasem wszystko staje się małym cudem, który kieruje nas wprost do serca ...Czytałem rano wpisy na forum i przyszło do mnie, że wielu z nas doświadcza POCZUCIA (to iluzja, nie stan faktyczny) samotności, niedoskonałości i wielu innych. To jakby pinezki wbite w nasze siedzonko, które powodują stałe poczucie dyskomfortu. Wiem o tym. Bo garść z nich nosilem powbijanych przez większość życia i nie było zabawnie. Cóż robimy w takich sytuacjach. Ano próbujmy odwrócić swoją uwage od tego. NIE ZABIERAMY SIĘ ZA WYCIĄGANIE PINESEK Z NASZEGO SIEDZENIA tylko SZUKAMY JAKBY TU ODWRÓCIĆ UWAGĘ OD BÓLU. Pięknie prawda? Brzmi jak bełkot szaleńca?, ale tak właśnie robimy, ja tak robiłem. To jakby zmuszać lustro groźbą i prośbą by zmieniło nasze odbicie. A konkretnie 95 to: szukamy partnera w którego oczach znajdziemy nasze własne poczucie wartosci wolne od samooceny, szukamy kariery by w sukcesach zawodowych, naukowych ukoić ból zmęczonego „siedzenia”, uciekamy w jedzenie, używki, oddajemy się adrenalinowej stymulacji, by uwaga na chwilę spoczęła gdzie indziej, kupujemy sobie zabawki na pocieszenie - domki, samochodziki, luksusowe mniej lub więcej, oddajemy się charytatywnie bez reszty by pomóc całemu światu, by w radosci innych odnaleźć ukojeńie dla siebie (nie mam nic przeciw pomaganiu innym tak długo jak NIE robimy tego w celu kompensacjI, ukojenia własnego cierpienia) Przykłady można by mnożyć zapewne... Co nie zmienia faktu, że NIE ISTNIEJE NIC NA ZEWNĄTRZ NAS CO MOŻE POMÓC TRWALE W UKOJENIU ZBOLAŁEGO SIEDZEŃIA, zmaltretowanego pinezkami. Nie tędy droga. Jedynym ostatecznym i dającym ukojenie rozwiązaniem o zgrozo jest WYJĘCIE PINESEK. Gdy nam się to uda, okazuje się nagle ku zdumieniu, że nie potrzebujemy już tego wszystkiego na zewnątrz o co zabiegalismy z takim zapałem przez całe życie., że gdy siedzenie nie boli, to można spokojnie usiąść i odpocząć. Zanurzyc się w byciu. Bo nic dłużej nie boli. Jak wyciągnąć pinezki? Najpierw trzeba zobaczyć, że są. Pózniej warto zobaczyć do jakich zachowań posuwany się by uniknąć ostatecznego kroku wyciągnięcia ich. Gdy to juz jasne to samo wyciąganie chodź czasem bolesne staje się formalnością. Jak wyciągnąć pinezki? Trzeba zobaczyć (czytając, rozmawiając, rozwijając sie, obserwując), źe pinezki nie są nam do niczego potrzebne., że często przypadkowo siadając w rożnych miejscach nazbieraliśmy je i poprostu zabrakło kogoś, kto powiedziałby nam „HEJ ! MASZ TAM PINEZKĘ W SIEDZENIU, WYCIĄGNIJ BO BĘDZIE CIĘ TO MĘCZYĆ !!! Czasami i wcale nie żadko jest tak, źe ktos przychodzi i mówi "zobacz ile ja mam PINESEK" czyniąc z tego powód do dumy, wartość samą w sobie. Nie świadomi wchodzimy w to, naśladujemy, myśląc, że tak trzeba. Jak wyciągnąć pinezki? Pomału po kolei jedna po drugiej, wygaszając schematy i OBSERWUJĄC ZMIANĘ W SOBIE, W SPOSOBIE POSTRZEGANIA, ZMIANĘ WOKÓŁ NAS. Zadając otwarte pytania do pola, które otwierają nas na zmianę „Gdybym uwolnił się od wszystkich schematów, jak bym się czuł, czego bym doświadczył, jak zmieniłoby się moje życie?” OBSERWACJA, ŚWIADOMOŚĆ I UWAŻNOŚĆ ...Obserwuję od kilku dni nowe odczucie. Trudne do opisania, wyrażenia słowami. To jakby bardzo wyraźne uczucie bycia podłączonym do czegoś, jakiegoś nowego systemu. Zanurzenie się w nowej jakości. Dzisiaj podczas 2p przyszedł taki obraz, w którym przedmiot uniósł się w powietrze, lekko z gracją, jakby przestały na niego działać siły wiążące go, przyciągające, coś jakby grawitacja. Przyszła za tym myśl, że uwolnienie się od programów, schematów, kontroli poprzez 2p daje właśnie ten stan lewitacji, uwolnienia od sciągającej w dół siły, ktora nie pozwala na swobodny lot. 2p daje stan unoszenia się lekko i bez wysiłku, z gracją, swobodnie. To jest to co zawsze czułem wchodząc w pole serca. Emocjonalnie był to spokoj, fizycznie dotarło do mnie teraz, ze jest to stan naturalnego unoszenia się w przestrzeni, nie zakłóconego działaniem żadnych sił. Ciekawym jest natomiast, że podobne odczucie podłączenia na stałe towarzyszy mi od kilku dni. To jakby świadomość tej zmiany, która daje poczucie spokoju i nie poddaje się wpływom niepokojących myśli, które czasem się pojawiają. 96 ...Jestesmy oskryptowanymi „maszynami” (będąc w Matrixowym śnie). Programy sterują nami od momentu, gdy otwieramy rano oczy. Świadomość, UWAŻNOŚĆ, obserwacja dają wgląd. 2p budzi ze snu. Wszystko to pozwala zobaczyć te programy sterujące. Pozwala wybrać inaczej. Pozwala wyłączyć autopilota i przejąć ster by onrać kurs ku radości i szczęściu. Czyli wrócić z zewnątrz do domu, do wewnątrz, do serca. ...Schematy. Asia podczas rozmowy wczoraj powiedziała: „często na codzień jesteśmy podłączeni do swoich wymogów, a nie do pola świadomosci. Na świat patrzymy przez pryzmat wymogów, schematów, czyli z głowy a nie z serca”. Świat postrzegamy w kontekście niezaspokojonych wymogów, co w konsekwencji kreuje jeszcze wiecęj braku. Patrząc głową, schematami, wymogami widzimy własną krzywdę, czujemy złość i żal. Postrzegamy poprzez zranione ego. Widac to wyraźnie w związkach. Czujemy się zaniedbani, skrzywdzeni, atakowani, ignorowani. Pogrążamy się w bolesnych emocjach tym samym kreując więcej podobnego. Nie widzimy partnera, widzimy własna krzywdę. To samo tyczy sie pieniędzy zdrowia itp. Patrząc z pozycji serca widzimy świat taki jakim on jest w rzeczywistości. Nie projektujemy, Nie kreujemy deficytów. Patrząc sercem w partnerze, ktory do tej pory był dla nas przyczyną trudnych doświadczeń, widzimy np. często bezradną osobę, która swój lęk kompensuje agresją lub ucieczką. To budzi empatię i nie uruchamia schematów obronnych. Widzimy partnera. ...Schematy cd.. Będąc podłączonym do wymogów, głowy, schematów w relacjach z innymi stawiamy się w pozycji ofiary, skrzywdzonej, wykorzystanej, oszukanej, zranionej. Nie dostrzegamy kata w sobie, własnych agresywnych zapędów, nie widzimy jak nasze własne ego rani innych. W polu serca nie widzimy ani kata ani ofiary. Widzimy swoje ego, widzimy ego innych z pozycji dystansu, który pozwala porzucić chęć obrony, ataku. Serce nie szuka nigdzie winnych. Szuka szansy na harmonię. Przede wszystkim widzimy pierwotną przyczynę wszystkich konfliktów i dysharmonii - LĘK. Widzimy sposób w jaki kieruje on ludźmi. Ten wgląd pokazuje iluzję, budzi empatię, pozwala zaniechać, puścić. Różnica taka, źe nie zawsze udaje mi się reagować z pozycji serca. Ego nadal przejmuje kontrolę szczególnie w schematach zranienia. Natomiast wgląd pomaga szybciutko sie ocknąć, by nie brnąć ślepo dalej. A to juz jest zmiana Wymogi sa jak sen, pole serca to przebudzenie. Piszę o tym bo sam jestem kims kto spał bardzo długo i głęboko, zanurzony w mrocznych snach. Obudzić się to zakończyć koszmar iluzji, odetchnąć z ulgą. ...Ogladam „Kod Mojżesza” Powiedziano tam Jeśli chcę wzrastać duchowo "muszę" wyzbyć się własnych projekcji i zacząć doceniać swoje "wady". Gdy spojrzymy z pozycji serca znajdziemy miłość dla tych części siebie, których nie akceptujemy, które ego odrzuca. Idea wyzbycia się ego to również wymóg, oczekiwanie, które prowadzi do jego wzmocnienia. By rozpuścić ego nie wyzbywamy się „wad”, nie walczymy z tym co ono wskazuje palcem. By rozpuścić ego przyjmujemy siebie w całości a w szczególności "wady" Rozpuścić iluzje ego to nie robię nic, to zwrócić się twarzą, sercem ku sobie, objąć się miłością. Doświadczamy wtedy wewnętrznej jedności i to jest koniec iluzji ego. W ostatnich latach wszyscy wokół mówimy o ego. Pompujemy balon iluzji prześcigając się w opowieściach jak trudno "pokonać" ego. Jak heroicznym to wysiłek. Paradoksalnie to działanie z 97 pozycji ego! Bo WALKA jest ideą ego i od niego pochodzi. Serce postrzega jedność. Więc nie wystąpi ręka przeciw ręce w jednym ciele w imię iluzji ważności, że prawa strona jest ważniejsza od lewej. Wszelki podział jest iluzją. Tworzymy, więc przekonania, schematy wokół tego. Powołując tym samym do życia boogymana z szafy, który nigdy nie był niczym więcej jak dziecięca projekcją lęku przed ciemnoscią z której po prostu wyrasta się z wiekiem, nie czyniąc szczególnych zabiegów wokół tego. Energia podąża za uwaga, więęc szukając ego wzmacniamy je. Walcząc z ego, wzmacniamy je, patrząc na ego, wzmacniamy je Pytanie do pola. Gdybym zignorował, zapomniał, odłożył iluzję ego jak zmieniło by się moje życie, czego bym doświadczył, co poczuł, dokąd by mnie to poprowadziło? Gdybym spojrzał na siebie oczami miłości, co bym zobaczył, jak bym to poczuł, czego bym doświadczył? ...Jestem możliwością dla "jestem, który jestem". Otwieram się na manifestacje przepływu miłości przeze mnie do wszystkiego i od wszystkiego do mnie To otwarcie jest cudowną bramą przez którą przepływają cuda. ...Poranny truchcik. W mrozie i drobnym śniegu. Piękne. Wyszedłem z domu i już od furtki promiennym uśmiechem powitała mnie kobieta biegnąca z psem. Wspaniałe pomyslałem, cudny początek. Cuda dzieją się przez cały czas. Nastroju nie zmącił nawet fakt, iż okazało się, że wziąłem dwie lewe rękawiczki jedną moją, drugą Asi. Założyłem lewa na prawą rękę i już. Przeciez za pare chwil i tak o tym zapomnę. Ekstra kilogramy na brzuszku podskakiwaly radośnie. Pomyslałem, że znowu się uzbierało troszkę i dobrze będzie wybiegać. I wtedy przyszła myśl...Efekt końcowy wszystkiego co robimy jest zależny od motywu, który pcha nas do wykonania czynności. Czyli można powiedzieć, że efekt jest znany zanim rozpoczniemy działanie. Dlaczego? Są dwie siły napędowe. Milość Iub lęk. Każde działanie wypływające z miłości otwiera i przyciąga pełnię i obfitość Każde działanie wynikające z lęku przyciąga więcej tego czego się obawiamy. Jak to działa w praktyce? Otóż wracając do wspomnianych extra kilogramów. Przychodzi moment kiedy postrzegamy sytuacje "Mam extra kilogramki juuuupppiii" czy chcę je mieć? Niekoniecznie. Wniosek: postanawiam się ich pozbyć. I tu całe sedno się zaczyna. Postanawiam działać z MIŁOŚCI do ciała, któremu nadwaga nie służy w sprawnym funkcjonowaniu. Kocham moje ciało i troszczę się o nie. Planuję więc zadbać o nie np. więcej ruchu, uważniejsze jedzenie itp. By ciało służyło mi długo. Bo jest piękne i zasługuje na troskę. Miłość zna umiar, jest rozsądna kieruje nami rozsądnie. Efekty pojawiają się szybko i lekko. Dając nam radość, entuzjazm. Czujemy, że jestesmy w zgodzie z sobą. Miłość otula, inspiruje. Nasze ciało staje się z każdym dniem piękniejsze, rozswietlone wewnętrznym blaskiem miłości. Lub (i całkiem czesto) Dostrzegam extra kilogramy. Czuje LĘK w czystej postaci lub jego odcienie. Myśli pojawiają się "Jeśli zaraz coś z tym nie zrobię, nie będę dłużej atrakcyjny, moje poczucie wartości spadnie, ludzie przestaną mnie podziwiać itp." Pojawiają się emocje, niepokój, żal, smutek, niepewność. Biorę się „w garść”. Podejmuję decyzję. Ratować się trzeba, zaczynam dietę, ćwiczenia. Zaczynam sterowane lękiem odchudzanie. Diety restrykcyjne, za ciężkie treningi. Lęk o efekt i poczucie winy z jego braku (lub gdy utracimy na chwile silną wolę skusząc się na zakazany smakołyk) Efekty przychodzą opłacone stresem, trudnymi emocjami. Ale centymetry, obwody, waga i rozmiary ciuchów oki. Jest radość i jednocześnie krok za nią lęk. Znowu ? Jak? Ano lęk przed ponownym przybraniem tak ciężko wypoconych, opłaconych wyrzeczeniami 98 kilogramów. Błędne koło lęku w czystej postaci.vStres powoduje szybkie ponowne przybranie na wadze. Lęk przywoła na powrot niechciany efekt. Przywoła o czego się boimy. Znam tę drogę doskonale z własnego doświadczenia. Łatwo jest uwikłać się w błędne koło lęku. Tak więc, gdy podejmuję działanie, patrzę najpier uważnie z czego, z jakiego uczucia pochodzi impuls do działania. Jeśli jest to naturalny odruch miłości (czego zreszta sprawdzać nie trzeba, bo doskonale to całym sobą czujemy) to działam z radością. Gdy do działania pcha mnie ILUZJA zwana lęk, poczucie winy, poczucie niedoskonałości lub inne to najpierw warto transformować i wygasić te motywy. Wybaczyć sobie nieharmonię i sięgnąć w kierunku miłości do siebie. To gwarantuje stały i coraz lepszy, samo ulepszający się efekt końcowy. Wybieram by każde moje działanie wypływało z miłości do siebie i świata. Pytanie do pola: „Gdyby każde moje działanie wynikało jedynie z miłosci do siebie i świata to jak bym się czuł, czego bym doświadczył, jak zmieniłoby się moje życie? ...Dwupunkt prowadzi ku świadomości. Świadomość prowadzi ku porzuceniu iluzji. Porzucenie iluzji do puszczenia. Puszczenie prowadzi ku otwartości. Otwartość prowadzi do przepływu. Przepływ prowadzi ku obfitosci. Obfitość prowadzi ku pełni. Tu warto dodać czym jest iluzja. Są nią wszystkie myśli o niedoskonałości, braku pełni, są nią również emocje - lęk i wszysctkie jego dzieci - smutek, zazdrość, żal, złość, tęsknota, zranienie ...Święta Bożego Narodzenia to czas wybaczenia. Naszła mnie pewna refleksja. Coś co być może, jeśli sobie pozwolimy, pomoże puścić żal, złość, zranienie, poczucie krzywdy. Jeśli wszystko jest w ruchu i nieustannie się zmienia to człowiek, który wczoraj mnie "skrzywdził" dziś już nie istnieje. Przeminął, rozpłynął się w chwili minionej. Przede mną stoi zaś inna osoba, która pomimo iluzji NIE MA NIC NIC WSPÓLNEGO z tamtą osobą, która mnie "skrzywdziła". Jak więc mogę czuć do niej żal, złość? Na kim chcę wziąć odwet, gdy winnego dawno juz nie ma? Nie ma więc winnego, nie ma więc krzywdy. Wszystko zostało za nami. Wszystko rozpłynęlo sie w minionej chwili. Na tym polega największy cud. Tu i teraz nie ma winnego, wszystko zostało z tyłu. W momencie, gdy uzmysłowimy sobie, zauważymy zdarzenie, fakt "zranienia" to już nie istnieje, przeminęło, tego juz nie ma. Zostaje jedynie iluzja.Miłość jest świadomością. Nie reaguje na iluzję. Dlatego zawsze i wszędzie otula wszystko swoim blaskiem Bądźmy więc świadomi, by nie wierzyć w iluzję. A miłość będzie płynąc szerokim strumieniem. ...Ciekawe spostrzezenia przyszy do mnie dzisiaj. Wygląda na to, że naturalnym stanem bycia jest wewnętrzny bezruch - myśli i emocji. Z niego wyłania się spokój i harmonia a z tego odczucie szcześcia, bezpieczeństwa, ekstazy/euforii. W wyniku ewolucji, rozwoju cywilizacji matrixa miejsce bezruchu, ktore łączy nas z odczuwaniem szcześcia zajął pęd. Nieustanna potrzeba działania, pogoń. Ona nie prowadzi ku odczuciu szcześcia, więc był potrzebny substytut. Pojawiła się ekscytacja/stymulacja - stan uniesienia - podobny do euforii wynikającej z bycia w bezruchu, w jedności. Ekscytacja/stymulacja stała się substytutem. Imituje poczucie szczęścia. Ekscytacja wynika z działania. Doznajemy jej oddając się określonym czynnościom. Ostatnimi czasy jest ich bardzo wiele. Jedzenie, używki, narkotyki, zakupy, związki, sex, władza, sporty ekstremalne, ryzykowne zajęcia. Stała się tak powszechna, że zupełnie zapomniano o "ekstazie bezruchu" 99 Substytut stał się głównym i jedynym sposobem. Zdominował wszystko. Jest jak narkotyk potrzebny do życia codziennie. Bez tej iluzji szcześcia czujemy się smutni, wypaleni, życie zdaje się tracić sens. Działanie stało się sensem życia. Bezruch stał się niebezpieczny Bezruch stał się bolesny. Bezruch stał się naszym wrogiem. Doszło do całkowitego pomieszania. Rozgościła się na dobre się iluzja, która przekonuje nas, że "bezruch", (coś co było naszym fundamentem egzystencji) stał się naszym przekleństwem. Brak ekscytacji/stymulacji odczuwamy jako nudę, jakby uczucie głęboko bolesne. Trwanie w nim staje się nie do wytrzymania już po paru chwilach od momentu, gdy stwierdzamy fakt braku stymulacji. W dzisiejszym Matrixowym świecie, który ukierunkowany jest na maksymalną intensyfikację stymulacji, aż roi się od zabawek służących zaspokojeniu głodu ekscytacji. Komputery, gry laptopy, tablety, interaktywność kontaktów, serwisy społecznościowe i fora, tv, szeroko pojęta interaktywność dają nam stały ładunek stymulacji. Gdy zająłem się 2p ważnym tematem, który szybko pojawił się w drodze było osadzenie w bezruchu. W całej absurdalności iluzji uważany za coś co się robi. Bycie, bezruch jako forma działania. UPRAWIANIE MEDYTACJI robienie bezruchu. Tak to postrzegałem przez dłuższy czas. Kolejna rzecz, która trzeba zrobić. Bezruch - jego doświadcznie pojawił się podczas ćwiczenia lub właściwie w wyniku ćwiczenia czystej świadomości Kinslowa. Umysł zatrzymał się nagle, znikły myśli, znikły obrazy w głowie. Tylko cisza i ciemność i niespotykany do tej pory spokój i przyjemność. Każdy kolejny kontak z tym stanem by naturalniejszy, łatwiejszy. Bezruch pozwolił doświadczyć, zanurzyć się w niespotykanym do tej pory stanie. Zakochałem się w tej ciszy i ciemności. "Praktykowanie" bezruchu doprowadziło mnie do miejsca w którym iluzja ekscytacji/stymulacji objawiła się świetle swiadomości. Warto to obserwować, bo wygląda, że przejrzenie na wskroś tej iluzji jest krokiem do prawdziwej wolności. ...Przyszło do mnie wcześniej dzisiaj. Później zapomniałem. Przeglądając wątek dwupunkt działa nie działa refleksja wróciła. Więc chyba jest sygnał by podzielić się. Dlaczego dwupunkt "nie działa" na "duże tematy lub czemu zmiany które doświadczamy dalekie są od naszych oczekiwań? Przyszło do mnie dzisiaj i tak pomyślałem faktycznie ciekawy temat. Co pole na to ? A ono że: ”wszystko w naszym świecie manifestuje się z jakiegoś powodu. A więc ma znaczenie. Choroby dla przykładu są fizyczna manifestacją chronicznych stanów emocjonalnych, które nie znajdują w nas posłuchu, uwagi i rozwiązania dla siebie, ponieważ mamy w zwyczaju emocji unikać. Staliśmy się zresztą w tym mistrzami. Tak więc temat puka na planie emocjonalnym i tam nie znajdując swojego rozwiązania manifestuje się na planie fizycznym w postaci choroby. Oczywiście to duże uproszczenie. Wszystko w nas, co do nas przychodzi pragnie być zauważone i zawsze będzie dążyć do tego. Dwupunkt działa zawsze tyle, że nie z perspektywy naszego "widzi mi się" lecz perspektywy najwyższej świadomości. Czy więc ZAWSZE natychmiastowe usunięcie choroby, stanu emocjonalnego problemów finansowych jest dla nas pożyteczne z punktu widzenia duszy, która przychodzi na świat doświadczać a nie UNIKAĆ doświadczeń. Rozwój to doświadczanie i wyciąganie wniosków, pozbywanie się iluzji. Czy więc unikanie doświadczeń, "wymiatanie ich z naszej drogi" dwupunktem jest krokiem ku świadomości, krokiem w kierunku rozwoju. Z pozycji duszy raczej nie. W kontekście naszego pobytu na ziemi w celu doświadczania też raczej nie. Temat powraca do mnie niezmiennie przy okazji wszelkich interwencji rodzaju "pogotowia 2p". Pytanie co i dla kogo jest dobre, w kontekście całego systemu w danej zaistniałej, często "trudnej" sytuacji? Czy wyzdrowienie osoby zawsze jest błogosławieństwem dla CAŁEGO SYSTEMU np. rodziny. Czy nie ryzykujemy w ten sposob "ograbiania" systemu z ważnych doświadczen życiowych, które być może prowadzą ku wyższej świadomości? W takich wypadkach moja intencja jest "najlepsze rozwiązanie dla wszystkich związanych z tą sytuacją" Najlepsze niekoniecznie musi 100 oznaczać "szczęśliwe" w naszej własnej mocno ograniczonej postrzeganiem definicji. Dla mnie osobiście dwupunkt jest przede wszystkim narzędziem zmiany świadomości, przebudzenia, postrzegania. Jest drogą ku sobie, ku własnym emocjom, gdzie istotą jest spotkać siebie tu i teraz a nie zwiewać przed sobą bez końca, bawić się z sobą w chowanego. Być może dlatego jak mówią niektórzy 2p działa pięknie na małe rzeczy, a na tzw "duże, życiowe tematy" niekoniecznie. By nie zabrać nam z życia tego co istotne - ważnych doświadczeń, a przez to szansy powrotu do "domu". ...Przyciągnął moją uwagę temat 2p milionerów. Przyszła taka myśl, że bogactwo to stan ducha, który na poziomie fizycznym przejawia się m.in obfitością finansowa, pełnym zdrowiem, gracją ciała. Wszystko to na poziomie fizycznym jest REZULTATEM, manifestacją wewnetrznego stanu świadomości. Tu wewnątrz nas jest początek drogi. I nie ma to nic wspólnego z tym ile mamy dóbr materialnych w tej chwili. Gdy złączymy się świadomie z wewnętrzna cząstką boskości w nas, puszczamy iluzje, oddychamy głębiej, pojawia się pewność siebie wynikająca z kontaktu ze źródłem. Puszczając otwieramy przepływ, tak, że wszelka obfitość otacza nas, my zaś czerpiemy z niej i posyłamy dalej w świat. ...Przyszło do mnie pytanie pod wpływem lektury forum. Machać rękami, czy pozwolić wodzie swobodnie unosić swoje ciało? Mam odczucie, że zamęt w życiu wrowadzamy my sami (no może z pomocą innych) poprzez dogmat działania, który często wynika z potrzeby kontroli. Sama z nieba nie spadnie, Kto nie pilnuje, kontroluje wokół siebie tego okradną itp. Oddzielenie. Skoro ja to ja to tam są inni. Oni moga zaszkodzić. Kto nam to zasiał to inny temat. Ważne by się z tych iluzji obudzić. Świadomość jedności jako przeciwwaga oddzielenia. Gdy wystąpimy jako jedno. Nic nie będzi w stanie nam zagrozić. Poza tym złączona energia świadomości połączonej ma niewyobrażalny potencjał. ...Oglądałem dzisiaj NTV wywiad na temat dwupunktu. Minął rok od momentu, gdy o nim usłyszałem pierwszy raz. Dzisiaj patrzę już troche inaczej, bo z perspektywy mojej własnej praktyki dwupunktowej. Zatrzymałem się na fragmencie, gdzie mowa jest o tym, że nasza postrzeganie zawężone jest do pięciu zmysłów. I tu ciekawa rzecz, bo w ostatnim czasie doświadczam sytuacji, z których wynika, że to co "słyszę, widzę" nie jest czystym przekazem rejestrowanym przez zmysły, lecz GŁĘBOKO PRZETWORZONYM/PRZEFILTROWANYM przez nasz umysł. Mówiąc prościej. Kieruję uwagę na obiekt, informacja z oczu jest wysyłana do mózgu, a ten wybiera własną uwarunkowaną wewnętrznie (wiarą lub doświadczeniem) interpretację widzianego obiektu i definiuje ją po swojemu. Nakłada na nią własną interpretację. Przykład, by nie szukać daleko. Dziś rano wszedłem do pokoju, by obudzić córkę do szkoły. Przez okno zobaczyłem śnieg przed domem. Na śniegu zobaczyłem ślady, które w dziwnym miejscu urywały się. Moj mózg ziterpretowal to jak ślady stóp człowieka. Przyszło pytanie, kto chodził wokół domu i czemu ślady nagle znikają. Pokazałem te ślady córce i powiedziałem jak je interpretuje. Ona zaspana powiedziała. Tato to nie ślady butów. W tym miejscu sa kamienie chodnikowe i śnieg na nich stopniał. Przyjrzałem się i faktycznie miała rację. Podobnie jest ze słyszeniem. Dźwięk również jest interpretowany i nadaje się mu definicję w głowie. Co z tego wynika? Ano to, że nie widzimy, nie słyszymy a doznajemy jedynie projekcji uwarunkowanego umysłu. Wszystko FILTRUJEMY. To jak przemielić marchewkę w sokowirówce i dalej nazywać to "korzeniem marchwi" mamy sok, mamy pulpę marchewkową. Niby to samo, ale to juz nie to samo co przed 101 zmieleniem. Nasze postrzeganie zmysłami jest głęboko obciążone zniekształceniem pochodzącym z naszej głowy. Więc jak tu powiedziec, że doświadczam skoro to co odbieram najczęściej to jedynie iluzje (zmielone marchewki) Myślę, że zauważenie tego szczegółu może mieć spore znaczenie na drodze ku świadomości wolnej od iluzji. ...”Gotowość” dźwięczy mi w głowie. Mówimy o tym na warsztatach. Dostaniesz tyle ile jesteś gotowy(a) przyjąć. Czym ta gotowosc jest? Wygląda, że nie samą chęcią. Bo chęci wszyscy mamy wiele, ale doświadczamy rożnie. Kiedy jest gotowość? Może wtedy, gdy świadomość pozwala ogarnąć i rozproszyć wszelkie widzialne i niewidzialne przeszkody, które sami zbudowaliśmy na drodze. Mamy w sobie tak wiele kreujących osądów. Przyglądałem się mojej drodze życia. Czym będę się zajmował?, czym chcę się zajmować. Jakie pieniądze są potrzebne, żeby zabezpieczyć potrzeby swoje i bliskich. I nagle zobaczyłem kawałek programu, który mówił, że "na za dużą stawkę za godzinę w swojej pracy nie możesz liczyć, bo takie są realia w tym zawodzie". Jakie realia, jakie ograiczenia, w jakim zawodzie. Słowo realia to magiczny mur odgradzający nas od pełni i obfitości. Składam więc a do b i wychodzi, że jest przeszkoda na drodze do nowego. Otwieram się na nowe zajęcie niezależne, wolne od matrixowego systemu, a tu kwiatek do korzucha. Ograniczone postrzeganie możliwości zarobkowych. Zadałem więc pytanie do pola:”jakby to było, gdybym zarabiał np. 10.000 usd za godzinę pracy. Jakbym się czuł?” „To juz lepiej”, pomyślałem. Odkreowuję więc wszystko na mej drodze co blokuje mi dostęp do mojego upragnionego zajęcia. Świetlistymi istotami jesteśmy o nieograniczonych możliwościach. „Gdyby znikły wszystkie przeszkody na mojej drodze do wymarzonego zajęcia, gdybym zajął się tym do czego zostałem stworzony jako świetlista istota. Czego bym doswiadczył?, jak by to wygladało, czym by było?” ...Przyszło do mnie podczas warsztatów Niczego się nie uczymy tu na ziemi. Cała wiedza jest w nas. To co robimy m.in. na warsztatach to PRZYPOMINANIE sobie wiedzy, która po przyjściu na ten świat została zasłonięta. Przypominamy sobie nasz boski potencjał kreacji świetlnych istot którymi jesteśmy wszyscy razem w jednym. Jeśli tylko pozwolimy sobie na to by być i czerpać z tego potencjału, każda chwila życia zamienia się w święto. ...Wszystko nabrało tempa. Czuję się jak w japońskim pociągu na poduszcze magnetycznej. Krajobraz wokół jakby się rozmazuje. Lewa półkula już w ogóle nie nadąża i jakby zostaje z tylu. Ciało tez zostało z tylu. Potrzebuje czasu by nadgonić. Dlatego tak ważna jest praca z ciałem by pomćc mu nadążać za transformacją energetyczną. Przyszło do mnie przed chwilą. Czuję, że ważne i chce to mieć zapisane w moim dzienniku. Zapisane słowa tworzą rzeczywistość silniej. A więc gdy bawimy się matrycą zmiana zachodzi zawsze. Pojawia się nowa jakość. To, że tego czasami nie dostrzegamy wynika z faktu, że być może „dekoracja” naszego swiata, „tło” nie nadąża manifestować się w nowej postaci. Często ego-umysł korzysta z tego faktu próbując nam wmówić, że zmiana nie zaistaniała. Wiele razy dałem się nabrać. Dzisiaj doświadczyłem tego inaczej. Wykonałem procedurę zmiany, wynik obserwowany przeze mnie się nie zmienił natomiast ja głęboko i wyraźnie odczułem, że zmiana nastąpiła. I wtedy właśnie przyszły słowa "nie wierz temu co widzisz, to tylko iluzja, zmiana nastąpiła." Mam takie odczucie, że ten dziennik i jego wpisy będą coraz bardziej „odleciane” od ogólnie przyjętych paradygmatów. Ale w końcu to moja własna transformacja i chcę być względem siebie 102 uczciwy. Dlatego pisze jak jest. ...Dom, rodzina, świat na zewnątrz i magia kwantowa. Trzeba w tym wszystkim równowagę znaleźć. Punkt balansu. Wtedy ma to wszystko sens. Póki co kwantowe procesy wciągają mocno co skutkuje dysonansem w kontakcie z matrixem. Jest bardziej nużący, męczący. Nic to. Wszysto znajdzie swoje miejsce w swoim czasie ...Kreacja przychodzi lekko, "od niechcenia". Patrzę na foton, on lekko ulatuje w powietrze i tam rozpada się tworząc jakby fale we wszystkich kierunkach. Następuje samoistna reakcja łańcuchowa. Zewnętrzne siły kreacji zostają załączone i rozpoczyna sie cud powstania. Albo inaczej. Puszczam do stawu kamyk. Wpada. Na wodzie tworzą się kręgi. Wszystko lekko, na przepływie. Powstaje nowa rzeczywistość. Zawsze najlepsza rzeczywistość, zawsze najobfitsza rzeczywistość, zawsze najbardziej wspierająca rzeczywistość. Nic więcej nie trzeba o tym wiedzieć. Lekko jak puszczenie kamyka do stawu. Uwalniam go z pomiędzy palców, Rozluźniam jedynie. Grawitacja robi resztę. Następuje kreacja i dzieją się cuda. ...Przyszła odpowiedź z pola w sprawie "zjazdu energetycznego". Transformacja to jedna rzecz a druga to sytuacja w której poprzez emocjonalne podłączenia oddajemy energię bliskim nam osobom. I tu własnie jest potrzebna świadomość. Bo pomagać to nie nie znaczy nieść na plecach i przyjąć odpowiedzialność za druga osobę. Taki rodzaj połączenia pompuje cały nasz potrecjał energetyczny do bliskiej osoby. Daje to oczywiście wsparcie, ale dość szybko obie osoby leżą płasko „plackiem na ziemi”. A więc, gdy energia szybko znika bez racjonalnych powodów, warto znalezc zródło przecieku, by obejrzeć sobie co i dokąd płynie. Tzw "pomaganie" dla niektórych może być tak naturalne, że nawet nie zauważaja, gdy oddają wiekszość swojego potencjału energetycznego dla innych. To dla mnie bardzo ważna lekcja i doświadczenie. Dziękuje za nie. A teraz pomaganie i zjazdy energetyczne. Slow pare wokol tematów, bo jak sie okazało niby wiedziałem, ale swoje robiłem. Nie omieszkam wtrącić, ze we wspaniałym nastroju jestem a to za sprawa dzbaneczka soku wyciskanego z warzywek i owoców. Mały cud a cieszy. Taki mały off topic Pomaganie. Gleboko osadzone w naszej europejsko chrześcijańskiej kulturze i wychowaniu. Stawiaj innych przed soba a zostaniesz uznany świętym. Tak to w wielkim uproszczeniu wyglada. Z tym dorastaliśmy wszyscy. Stad tez syndrom "matki Polki" kobiety bez reszty oddanej rodzinie, ktora siebie i swoich potrzeb nie widzi wcale, a nawet jesli to i tak nie ma opcji zeby dała radę wcisnąć choć jeden mały punkcik w długa do ziemi listę sprawunków codziennych. Tutaj to juz jest bezgraniczne oddanie i poświęcenie czyli takie wynaturzone do granic mozliwosci pomaganie. I tu ku jasności powiem wyraźnie. Pomagać trzeba. Najważniejsze jednak jest, by pomagać tak, by nie szkodzić. Przede wszystkim sobie a również innym. Bo jaki sens ma pomaganie, które w perspektywie czasu prowadzi do sytuacji, gdy padamy z wycieńczenia na ziemię tak, że sami nie jesteśmy już w stanie swoich potrzeb zaspokajać. Lecąc w samolotem oglądam za każdym razem scenkę, w której personel pokładowy instrułuje w kwestii bezpieczeństwa. Pada tam jedno bardzo ważne zdanie. W momencie dekompresji kabiny maski tlenowe wypadną automatycznie i tu ZAŁÓŻ MASKĘ SOBIE A PÓZNIEJ POMÓŻ INNYM KTÓRZY POTRZEBUJĄ POMOCY. Piękne, zrozumiałe i proste chociaż - chociaż bohaterskie ego może mieć ochotę dyskutować. Zasada jasna i bardzo 103 uniwersalna. ZADBAJ O SWOJE BEZPIECZEŃSTWO, A POTEM POMAGAJ INNYM. W mojej kilkuletniej terapeutycznej praktyce miałem okazje odczuć jaką cenę przychodzi nam płacić, gdy nie wiemy czym jest pomaganie, gdy to pojęcie myli nam sie z wyręczaniem. A więc POMOC to BARDZO ŚWIADOME działanie ukierunkowane na udzielenie potrzebnego, proporcjonalnego wsparcia innej osobie adekwatnie do danej sytuacji. Kluczowe są tutaj świadomość, która pozwala obiektywnie ocenić sytuację, skalkulować co i w jakiej ilości jest potrzebne i najważniejsze ile JA jestem w tym momencie dać. Proporcjonalnie - ani za dużo, ani za mało Adekwatnie - czyli to co potrzebne. Bez tych składników szansa, że pomagamy jest znikoma. Najcześciej zamienia się to szybko w niesienie delikwenta na plecach. Jak daleko zajdziemy w ten sposób każdy wie. Co gorsza nie pomożemy ani troszeczkę, a co więcej możemy się narazić na nieprzyjemności, gdy opadając z sił usłyszymy od tej osoby, że to nie w porządku zostawiać ja w takim stanie. To bardzo delikatnie ujęte. Każdy w swojej historii bez trudu znajdzie analogiczne sytuacji, gdzie zamiast wdzięczności poczęstowano komentarzem w stylu "od ciebie czegoś więcej się spodziewałem" Bo niesienie na plecach to nie pomoc, to wyręczanie i branie odpowiedzialności za innych na siebie. Pomoc jest więc procesem zorientowanym na udzielaniu w sposób empatyczny stymulujących bodźców drugiej osobie, które pomogą jej ruszyć z miejsca. I tu słynna na cały świat opowieść "możesz dać głodnemu rybę, zje i będzie głodny, uzależni sie od ciebie, powstanie więź energetyczna, która systematycznie będzie czerpać z twojego potencjału w ten sposob osłabiając. Daj więc głodnemu wędkę, naucz jak z niej skorzystać, a nie będzie już głodny, nie będzie zależny, nie będzie korzystał na stałe z twojego potencjału. Oczywista oczywistość, która jak inne przez nikogo nie jest brama pod uwagę. Warto uświadomić sobie, że na ten moment i czas mamy ścisle określony rezerwuar dostępnej energii, który codziennie używamy do kreacji swojej rzeczywistości. By ta kreacja mogła być efektywna potrzeba sporo energii. Gdy nierozsądnie trwoniony ją na noszenie innych na plecach nie starczy dla nas. Szybko opadniemy z sił tak, że sami będziemy potrzebować pomocy. Matryca, jej wspaniałe narzędzia kreacji między innymi 2p są stworzone również do pomagania. Sobie i innym. Ale świadomie. Co jest intencją korzystając z matrycy? Jest nią zmiana. Uzyskanie innego niż dotychczas rezultatu. Często dotyczy to zmiany programów, wzorców, schematów emocjonalnych, duchowych i fizycznych/zdrowotnych. Metoda to skuteczna, więc kusi by ruszyć w świat naprawiać i leczyć innych, ba cała kule ziemska i wszechswiat razem wzięte. Wszystko to pod sztandarem ego. Tylko, czy nie dzieje się często tak, że pomimo jak najbardziej szczerych intencji zabieramy delikwenta na plecy i niesiemy. Po drodze słuchając jak to zmiany długo oczekiwanej nie ma, rezultatów nie ma, za to frustracja coraz większa. Przyjmujemy automatycznie odpowiedzialność za sytuacje, zabieramy ją wprost z barków potrzebującego, nakładamy na siebie. By zmiana mogła zaistnieć, zamanifestować się potrzebne jest głębokie zaangażowanie potrzebującej osoby, gotowość do uiszczenia jej osobistego energetycznego wkładu własnego. I nie chodzi mi tutaj o histerię, gdy ktoś wpada do nas przez zamknięte drzwi z krzykiem "świat mi się wali ratuj, ginę" To żadna przydatna energia, zwykły napad paniki, który wyciąga energię na zewnątrz. To gotowość do zaangazowania się i wzięcia odpowiedzialności na siebie, czasami pierwszy raz w życiu, nie zaś gotowość do zrzucenia odpowiedzialności na pomagającego. To drugie dzieje się często widać to na forum i FB, gdy np po akcji specjalnej (gdzie wielu życzliwych poświęca uwagę i energie) nie dostajemy żadnej informacji zwrotnej o rezultatach, o sytuacji. 2p dostarczony, energia poszła, a słowo napisać jak się ma sytuacja to już nie koniecznie. I to jednoznacznie pokazuję brak gotowości do zmiany i szacunku do pomagających. W moim odczuciu rozwąazanie jest. Pokazujmy 2p. Nauczmy go osobę która potrzebuje. Wskażmy 104 książki, warsztaty. Niech osoba wejdzie samodzielnie w proces i w ten sposob przejmuje odpowiedzialność za proces zasilając go własną energią. Wtedy najpewniej można spodziewać się rezultatów bliskich tym, które oczekujemy. Możemy też zgodzić się zrobić wspólnie z tą osobą 2p, ale raczej nie kilkadziesiąt razy na tę samą intencje bez pewności, czy ta osoba sama robi, czy tez tylko mówi, że robi. Tłumaczenia, bo tobie wychodzi to lepiej, bo ty masz większa moc itp świadczą jednoznacznie o braku gotowości na zmiane i przyjęcia odpowiedzialności za swój proces kreacji. Dosadnie powiedziane - wiem, ale dosadność tutaj wskazana, by nie wspierać dlużej iluzji, że "dobre dusze 2p dla mnie piękne życie" To co sobie uzmysłowiłem dzisiaj, to fakt, że po mimo naszych ogromnych szczerych intencji jest jeszcze gotowość drugiej osoby na zmianę. I tego kochani nie przeskoczymy. Dlatego ważne jest co i ile dajemy w danej sytuacji, by nie puszczać strumienia energi wężem strażackim by ugasić świeczkę. Miejmy głęboką świadomośc i szacunek do miejsca, w którym dana osoba się znajduję w swojej drodze rozwoju i dostarczajmy to co ją wspiera, a nie osłabia. Branie odpowiedzialności za proces drugiej osoby to osłabianie tej osoby i siebie, tzw niedźwiedzia przysługa. Sami szybciutko z hukiem wylądujemy na ziemi plackiem i dużo czasu upłynie zanim się podniesiemy. Pomagajmy, lecz gdy czujemy wyraźny opor osoby przed pójściem dalej, nie dźwigamy jej na plecach. Pozwólmy jej w tym miejscu doświadczać tyle ile potrzebuj, żeby znalazła w sobie motywację i siłę do pójścia dalej. Noszenie na plecach nie pomaga. Jest taki temat jak uwikłania energetyczne , karmiczne itp. w rodzinie, często pomiędzy dziećmi, a rodzicami, małżonkami itp. W takich sytuacjach warto może poszukać kogoś, kto takowe oczyszcza, bo stawianie samodzielne temu czoła często nie przynosi efektów, a bywa niebezpieczne. Gdy zaś sam padniesz na ziemię od procesu, który wciągnął z łatwością całą twoją energię nikomu nie pomożesz. A sam sobie zaszkodzisz. Więc warto się zastanowić, czy mam dość świadomości, by zmierzyć się z taki tematem. Czuje wielką wdzieczność, za to, że temat pomagania objawił mi się tak przejrzyście i teraz poprzez głębszą świadomość jest szansa, że uda się pomóc naprawdę, nie zaś tylko uniezależnić innych od siebie i swojej pomocy. ...Nie spoglądajmy wstecz. Energia podąża za uwagą, więc to na co patrzymy materializuje się. To co w przeszłości jest już nam znane często też paradoksalnie bezpieczniejsze chociaż nie fajne. W związku z tym powtórna kreacja wydaje się prostsza. Jakby łatwiej nam odtworzyć to co sami wykreowaliśmy wcześniej. To ważna rzecz w procesie matrycowej kreacji. Po procesie mówimy puść, dalsza część procesu jest nie mniej ważna. WZROK KIERUJEMY PRZED SIEBIE, KU NOWEMU. OGLĄDANIE SIĘ WSTECZ, ROZPAMIĘTYWANIE SZYBKO WYKREUJE POPRZEDNIĄ ODSŁONĘ RZECZYWISTOSCI. Stare powoli niczym galaretka rozpuszcza się. Nowe kreuje się z mgiełki. Stare ma gęstszą strukturę energetyczną, nowe jest jak sieć pajączką. Mocniejszy powiew wiatru może zerwać nitki. Nowe potrzebuje zasilania energią naszej uwagi. Bywa, że ktoś mówi "zmiany nie ma". Przyczyny mogą być takie, że nie kierujesz wzroku ku nowemu, lecz oglądasz się za siebie. Gdy nie patrzysz we własciwym kierunku, nie masz szansy dojrzeć nowego. To może się wydawać nieistotne, ale właściwie determinuje cały proces kreacji w tej fazie. Widzę to często w procesie osobistej transformacji, gdy osoby raz po raz poprzez rozpamiętywanie „wczoraj”, zasilają energią uwagi przeszłość i wszystko to co próbują zostawić za sobą. Gdy mówisz sobie idę do przodu, a co kawałek cofasz się robisz zwrot wstecz i wracasz do punktu wyjścia bardzo trudno będzie Ci dotrzeć w nowe miejsce. Dwa kroki w przód a po nich dwa w tył. W ten sposob zawsze jestes w 105 punkcie 0. Pytania otwarte moga stanowić tutaj pomoc. Kierować uwagę ku nowemu np. „Jake cuda czekają na mnie na mojej drodze ku nowemu? co jest za tamtym zakrętem? Jakie wspaniałe przygody szykuje dla mnie wszechswiat?” Świadomość, świadomość, świadomość ...Zaufanie w zabawie z matrycą. Wiele razy czytuję na forum słowa "nie wiem czy dobrze robię 2p, nie mam takich doznań, nie przewracam się, nic się nie dzieje itp". Temat zaufania sobie wydaje się więc ważny. Wszystko czego doświadczamy, co robimy zostaje naznaczone naszym indywidualnym energetycznym piętnem. Wszyscy jestesmy różni i nie ma dwóch takich samych procesów. Temat procesu może być ten sam natomiast proces jest już indywidualny, naznaczony przez nas poprzez warstwę doświadczeń, wiary itp. Tak więc porównywanie siebie do czegokolwiek na zewnątrz w procesie jest bez sensu i bardzo szkodzi. ...WSZYSTKO CO PRZYCHODZI DO CIEBIE, GDY JESTEŚ W POLU SERCA JEST TYM CO MA SIĘ POJAWIĆ, JEST WŁAŚCIWE I POTRZEBNE W TYM PROCESIE. ZAUFANIE, ŻE TAK WŁAŚNIE JEST, TO KLUCZ DO KWANTOWEJ KREACJI i super zabawy Jeśli przyjmiesz to, co się pojawi, z zaufaniem, to proces będzie się rozwijał, otworzą się nowe nieznane obszary, nowe techniki kwantowe. Bartlet i Kinslow też kiedyś musieli zaufać temu co przyszło. Zrobili to i dlatego są tam, gdzie są. Nie dlatego, że są wybrańcami, ale dlatego, że powiedzieli TAK temu co przyszło, dlatego, że sobie zaufali. ...Choroby i inne przewlekłe stany/sytuacje w naszym życiu. Myśle, że każdy z nas doświadcza ciągle powtarzających się sytuacji, które są dla nas "trudne, bolesne" Manifestują się na planie emocjonalnym w postaci przewlekłych, bolesnych stanów uczuciowych lęk/depresja, na planie mentalnym w postaci uciążliwych nawracających myśli, na planie fizycznym w postaci chorób. Nierzadko na wszystkich trzech planach jednocześnie. Tworzą wtedy tzw. błędne koło. Myślę o chorobie, jest mi smutno, czuję ból w ciele lub na odwrót w dowolnej kombinacji. Za każdą dysharmonią na dowolnym poziomie stoi schemat mentalny mówiąc za Basharem wzór energetyczny różny od naszego prawdziwego wzoru miłości i pełni. Ten wzór poprzez swoją wibrację deharmonizuje układ energetyczny pobudzając emocje bolesne, by w końcu zamanifestować się na planie fizycznym w postaci choroby. Tak więc wszysto co nazywamy trudnym doświadczeniem sterowane jest schematem. Dlaczego tak pozornie trudno schemat usunąć? Bo skonstruowany jest tak by poza odczuciem dyskomfortu dawać nam iluzoryczne poczucie korzyści, często na poziomie nieświadomym. Np. przewlekłe choroby mogą nas chronić przed koniecznością zanurzenia się w świecie, który możemy postrzegać jako niebezpieczny, nieprzyjazny. Może tez dawać poczucie bliskości i troski. Gdy jestem chory koncentruję dużo uwagi i czułości na sobie. Często te zależności nie dotyczą wylącznie chorego, ale również osób najbliższych. Wywiązuje się w takiej sytuacji swoisty kontrakt, gdzie jedna osoba zgadza się przyjąć chorobę za co dostanie troskę, a bliska osoba za opiekę otrzyma poczucie bycia potrzebnym. To jedna z niezliczonych kombinacji. Takie kontrakty zawiązują się na wszystkich poziomach - mentalnym, emocjonalnym itp. Każdy schemat jest samoutrzymujący się i dąży do samopotwierdzenia na poziomie nieświadomym. Dlatego też np. osoby z trudnością akceptacji siebie wybierają partnerów krytykujących, chłodnych, niedostępnych. Co z tym zrobic? Warto na początku zobaczyć jakiego rodzaju dysharmonii doświadczam w swoim życiu, na jakim ona poziomie się manifestuje, jaki rodzaj korzyści z tego czerpię (to bardzo ważne) i w końcu jaki schemat i przekonanie za tym się kryje. Wybieramy świadomie odrzucenie schematu jako szkodliwego, integrujemy przekonanie wspierające, przeciwne do szkodliwego, obserwujemy zmiany 106 i korygujemy w razie potrzeby. Kluczem jest wybór, by dłużej nie rezonować ze szkodliwym schematem. Przykład Nawracające problemy ze stanem zapalnym oczu - manifestacja na poziomie fizycznym Korzyści: mama w dzieciństwie okazywała mi wiecej czułości, poświęcała więcej czasu, czytała książki itp. Schemat: boje się zobaczyć siebie, świat na zewnątrz, patrzenie na smutek innych sprawia mi ból (nadwrażliwość emocjonalna) Odrzucenie egatywnego schematu: wybieram odważne spoglądanie przed siebie, w przyszlość, na siebie, na bliskich Przekonanie wspierające: przyjemnie i bezpiecznie jest patrzeć na siebie świat i ludzi wokół. Obserwacja zmian - częściej wychodzę między ludzi, obserwuje wszystko wokół - odczucia poczucie bliskości, współnależności, radość, fascynacja itp Korekta, gdy zachodzi potrzeba Tak możemy pracować z myślami, emocjami i chorobami. Narzędzia matrycy dają nam ogromne mozliwosci: eksploracj podświadomości, wglądu w schematy, zmiany dysfunkcyjnych wzorców poprzez wygaszanie oraz integracje pomocnych częstotliwości, przekonań, wspierających zasobów, samoświadomości i samoobserwacji. Gdy pojawia się w nas gotowość przyjęcia steru i odpowiedzialności za swoje życie zmiany manifestują się na naszych oczach. Wydaje mi się, że gdy próbujemy posłużyć się matrycą jako narzędziem, które ma nas wyręczyć z trudnego spotkania z sobą, które w naszym imieniu wysyłamy, by za nas konfrontowało się z problemem to efekt "uzdrowienia" nie zachodzi do momentu zmiany samoświadomości i gotowości na przyjęcie odpowiedzialności za swoją kreację ...Obfitość. Co to właściwie jest? Czy jej doświadczam teraz? Popatrzyłem sobie na to. Jakie jest moje pierwsze skojarzenie - obfitość - bogactwo - pieniądze. Tak się pokazało. Usłyszałem wycie wiatru za oknem, usłyszałem jak deszcz uderza o szyby. Ja w ciepłym domu, suchy, najedzony nic mi nie brakuje, nic nie zagraża. Czyż to nie obfitosc w najczystszej postaci? Wokół mnie życzliwi ludzie, pieniądze przyszły zgodnie z planem. Czyż to nie obfitosc? Leżę sobie, cały i zdrowy. Zapalenie stopy pięknie usunięte dwupunktem, moi bliscy zdrowi. Nic nam nie brakuje. Czyż to nie obfitosc w najczystszej postaci? Tu i teraz obejmuję siebie sercem i miłością, doświadczam ciepła i bezpieczeństwa, spokoju i harmonii. Piszę te słowa obserwując pełnie obfitości we mnie i wokół mnie. Rozumiem słowa "zobacz i wyraź wdzięczność za wszystko co masz właśnie teraz", doświadczam ich. Doświadczam obfitości i pełnii właśnie teraz. Dziękuję za to. Dostrzegając obfitość, potwierdzając ją wdzięcznością otwieram się na coraz większ obfitość i pełnię w tych i innych wymiarach życia o których teraz nie wiem. Niech płynie Z każdym uderzeniem serca Każdym wdechem i wydechem Wdzięczność i milość Z każdą chwilą bliżej Jedności we wszystkim ...Osobista spójność wewnętrzna -> społeczna spójność -> globalna spójność Droga ku harmonii całego świata zaczyna się krokiem w kierunku harmonii osobistej, wzięciem odpowiedzialności za osobiste pole emocji i energii, które ma moc harmonizowania wszystkiego wokół. Grupa ludzi będących w harmonii serca tworzy społeczność, ktora oddziaływuje na 107 pozostałych do momentu, gdy dojdzie do globalnej spójności. Do tego celu nie prowadzą ani wojny ani rewolucje, a jedynie osobista świadomość, że ode mnie zaczyna się wszelka zmiana. Osobista odpowiedzialność za to czym napełniam świat wokół lękiem czy miloscią. Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Może nim być na początek jedna minuta w polu serca. To niewiele, ale może pomóc otworzyc drzwi, wstąpić na ścieżkę. Jestem zwolennikiem malutkich, ale regularnych i systematycznych kroków. Gdy wprowadzamy zmiany pomału, prawie niezauważalnie, nie pobudzamy schematów i negatywnych programów do przeciwdziałania zmianie. Tak jak kropla drąży skałę, tak możemy naturalnie wstąpić na drogę przemiany wewnętrznej ku spójności i jednosci we wszystkim. ...Ciekawe spostrzeżenia z matrixa. Każdy system osadzony w matrixie i oparty o nieświadomość samego siebie, nieważne jak niestabilnie i "wybuchowo" by nie wyglądał pozostaje w stanie równowagi. Przykładem może być rodzina, w której jedna lub więcej osób boryka się z problemem alkoholowym. Stojąc na zewnątrz dostrzeżemy ogrom trudnych emocji, ale jednoczesnie staranie członków tego systemu do utrzymania tego stanu. Uzależnienie małżonka - współuzależnienie partnera - stan symbiozy i harmonii chociaż bolesnej Im bardziej element danego systemu będzie się oddalał (zmieniał) od swojego standardowego systemu zachowania, działania tym bardziej pozostałe elementy systemu zareagują oporem na tę zmianę. I tu jest wielki paradoks zmiany systemów w rzeczywistości matrixowej Żaden system nie dąży do odmiany, nie ważne jak dobroczynna miała by się okazać. Każdy system dąży do utrzymania swojego dotychczasowego sposobu działania. Przykład Temperamentny, wybuchowy partner postanawia zmienić zachowanie. Przestaje tłumić emocje, szuka dialogu, w celu wyjaśnienia i rozładowania napięcia. Reakcja partnera to często paradoksalnie opór przed dialogiem, prowokowanie nieświadome sytuacji konfliktowych, "troska" o utrzymywanie wysokiego napięcia w relacji. Wydaje się to nielogiczne. Przecież każdy dąży do świętego spokoju. Otwórz okazuje się, że nie. Dlaczego? Poniewaz w relacje z partnerem wchodzimy zaprogramowani schematami i programami z przeszłości. Ich obecność powoduje odczucie „normalności”. Każdy wyszukuje takiego partnera, który pozwoli mu doświadczać w codziennym życiu swoich własnych skryptów, schematów i przekonań utworzonych w przeszłości. Budują one obraz świata. Dlatego też, wracając do przykładu powyżej partner potrzebuje wysokiego poziomu stresu wynikającego z relacji. Jest niejako od niego uzależniony. Nieświadomie celowo wybrał partnera wybuchowego, by dzięki temu móc doświadczać codziennie stresu poprzez liczne konflikty w relacji. Gdy partner zmienia swoje zachowanie, przestaje dawać oczekiwaną stymulację stresową i to właśnie wywołuje dysharmonię stanu równowagi - partner nie otrzymuje swojej dawki stresu. Reaguje na to dyskomfortem i za wszelką cenę próbuje wymusić u swojego partnera dawne zachowanie w celu przywrócenia dawnej "harmonii". Dopiero uświadomienie sobie schematów przez obie strony moze przerwać błędne koło i pozwolić na stworzenie "nowej, nietoksycznej harmoni" w relacji. Piszę o tym ponieważ matryca jest narzędziem transformacji i na niektórych szczególnie początkowych jej etapach możemy doświadczyć wyżej opisanych paradoksów, które potrafią zbić z tropu, wprowadzić w zakłopotanie i utrudnić proces, gdy pozostają na poziomie nieświadomym. ...Takie obserwacje i przemyślenia mnie naszły. Wczoraj mocno odlotowo było. Chyba szok tlenowy i jednoczesny wyrzut endorfin spowodowany aktywnością na wolnym powietrzu. Dzisiaj wskazówka wychyla się jakby w przeciwnym kierunku. Pisałem o tym wczoraj w pytaniach i myślę, że warto się 108 powtórzyć. Wszyscy szukamy radości desperacko, jakby był to stan docelowy i jedyny słuszny. Natomiast jakoś tak czuję i myślę, że to przyczyna wielu naszych problemów. Po pierwsze juz szukanie czegoś jest parciem, oczekiwaniem wymogiem czyli źródlem napięcia wewnętrznego Po drugie wszystkie stany emocjonalne mają swoje odpowiedniki w przeciwnych stanach. Skoro w przyrodzie wszystko dąży do równowagi to każdy z tych stanów musi zostać "wyrównany" swoim przeciwieństwem. Czyli po smutku przyjdzie radość, po wielkiej radości równoważący ją smutek. I tak bujamy się na huśtawce emocji przez całe życie, jednocześnie szukając szczęścia, które próbujemy osadzić na jednym biegunie - radosci - nieświadomi, że to samo w sobie musi sprowadzić na nas stan przeciwny. Szukamy równowagi siedząc na huśtawce i oczekując, że po odchyleniu nie będzie się bujać z powrotem. Co więc jest celem, gdzie kryje sie szczęście? W stanie emocjonalnie neutralnym - ani wesołym, ani smutnym. Doświadczam tego ostatnio intensywnie podczas przebywania w stanie koherencji serca. Odczucia, które tam znajduję najbliżej opisuje stan braku emocji - stan neutralny. Spokój z niego wynikający daje mi poczucie szczęścia. Czyli może brak emocji odczuwany podczas koherencji, stanu spójności między głową a sercem jest kluczem do „szczęścia”. 109 Gdy zamykam oczy Nocne inspiracje. Po całym dniu wyciszenie. Czas na refleksję i wdzięczność za cuda, inspirację. ...Nocka zakrada się po cichu. Dzionek zakończony. Całe mnóstwo dobrych słów spłynęło na mnie. Dzięki za to. To miłe, to ważne, bo czasami się zastanawiam, czy ktoś za tym podąża. Czy ja juz się odkleilem totalnie i od rzeczy gadam. Póki co jednak nie jest chyba tak źle. Teraz czas wyciszenia, powoli wygaszam nadmierne potencjały, uspokajam galopujące myśli, wyciszam emocje. Wszysto już za mną. Jakkolwiek się ułożył to był dobry dzień. Przeżyłem go jak potrafiłem najlepiej. Dziękuję za wszystko co przyszło do mnie to dobre i złe. Przepraszam za błędy. Wybaczam sobie niedoskonałości. Przyjmuję siebie jakim jestem. Za chwilę wszystko pokryje noc i wymaże wszystko. To co było zniknie i straci znaczenie. Zapisana kartka dzisiejszego dnia uniesie się wysoko do nieba. Wróci do źródła. A jutro rano, gdy otworzę oczy znajdę nową, czystą. Gotową do zapisania. I niech tak będzie, niech płynie łagodnie bez przeszkód. Ja podążam z nurtem. Poddaję się, rezygnując z walki przyjmuję rzeczy jakimi są naprawdę. Gdzie nie ma walki znika iluzja. ...Czas podsumować ten kolorowo deszczowy dzionek. Zaglądam, patrzę uzbierała się całkiem sporo górka złotego pylku dzisiaj. Czyli jest sukces. Zadaniem było przeżyć ten dzien kolorowo. Dać wsparcie moim kobietkom w czekających ich wyzwaniach. Cieszyć się i celebrować razem, uczynić ten dzien świętem, być cały czas w kontakcie i nie odłączać się ani na moment. Troszczyć sie o małego Mareczka, by i dla niego dzień był wyjątkowy. Mieliśmy więc bardzo udany pierwszy dzień w szkole, pózniej przyszła paczka z rolkami (do jeżdżenia) dla moich kobietek (to miła niespodzianka - taki extra bonus, bo spodziewałem się przesylki znacznie później). Bedą teraz gonić wiatr na rolkach, cała rodzinka razem. Na koniec obiad i deserek na mieście w naszej ulubionej knajpce. Wszystko poszło fajnie. Troche dużo dziś się zadziało, było sporo emocji w szkole i zauważyłem, że pod wpływem wielu wyzwań robię się psychicznie zmęczony, a to powoduje odłączenie z kontaktu, niecierpliwość i gderliwość. Na szczęście tylko trochę, bo byłem tego świadomy i udało mi się panować w miarę nad tym Potrzebne mi wyższa tolerancja na tego typu obciążenia. Będę nad tym pracował dalej. Dzisiejszy dzień był fajnym testem, widzę, gdzie jeszcze pracować (otwartość na innych, tolerancja na kontakt z silnymi emocjami) Widzę jednak zmiane ogromną w podejściu. Wcześniej taki dzień to było duże wyzwanie, którego chętnie unikałem. Jak się nie dało to starałem sie poprostu przeżyć. Dzisiaj było święto i przygoda od początku do końca. Starałem sie być całym sobą i cieszyć się ze wszystkiego. I nic było to wcale takie bardzo trudne. Jest zmiana, jest wgląd, jest radość. ...Kończę dzień. Wysyłam wydarzenia dzisiejszego dnia prosto w niebo. Wszystkie emocje, oczekiwania ulatują jak kolorowe baloniki. Oddaje tą energię z powrotem do wszechświata. Oczyszczam umysł, wygaszam emocje. Nic za mna. Przede mną już tylko noc i sen. ...Kolejny dzień dobieg końca. Kolejna stronnica dziennika zapisana. Dziwny to czas. Dużo sie dzieje. Patrzę na to wszystko jakby z boku. Inna perspektywa. Wcale nie łatwiejsza. Budzę się i zasypiam. Stare przychodzi i wycofuję sie. Jestem jakby zawieszony, czuję i nie czuję zarazem. Rzeczy dzieją się wokół mnie. Już na wiele z nich nie reaguję. Patrzę tylko. Czy jeszcze jestem?, kim teraz jestem?, gdzie podział się ten, którego wczoraj znałem?. Nowe nie jest łatwiejsze, nowe nie jest 110 bezpieczniejsze, nowe jest inne Potrzebuję czasu, by to wszystko poskładać... Nie potrafię nawet ocenić jaki właściwie był ten dzień... ...Nadchodzi noc by okryć swym płaszczem Minione sprawy, duże i małe Gasną nieśpiesznie Odchodzą w ciemność, by rozplynąc się W ciszy Wieczór, Otula mnie spokój. Bez pragnień, oczekiwań, napięć. W ciszy znajduję swój dom. Do nikąd nie zmierzam. Trwam w bezruchu świadomości tu i teraz. ...Wody emocjonalnego stawu na powrot klarowne. Zmącone osad wczorajszymi wydarzeniami powoli opada na dno. Wraca przejrzystość, tafla zastyga ponownie w bezruchu. To zasługa 2p bez wątpienia. Czułem wczoraj i czułem dziś jak niepokój odchodzi tak nagle jak się pojawił. Wraca dawny spokój i zdrowy dystans. Po rozmowie z Asią dzisiaj przyszła inspiracja na być może nowe zajęcie. Temat trzeba 2p. Ważne, że umysł podąża w kierunku nowego. Szuka inspiracji. Rozmawiałem dzisiaj z przyjaciółką, ktora 2p robi od niedawna. Ja jej też na różne dolegliwości zdrowotne robię. Dziś powiedziała, że czuje poprawę. Wraca energia, ból zniknął. Jest pozytywne wzmocnienie. ...Nocka. Kilka procesów w tle. Zmoglo mnie dzis troche fizycznie. Ale cóż, dzieje się pięknie.... Wróciłem lzejszy o kawałek skorupy, ktora odpadła, gdzieś w drodze. Mroczne zakamarki zamknięte na klucz dostały duzo światła. Otwarte, przewietrzone, odswierzone juz nie odpychają. Zapraszają by wejść i rozgoscic się Coraz mniej tych ciemnych zaułków. Coraz chudsza ta ciemna strona księżyca. Zmiana goni zmianę. W zwierciadle pierwszy raz pojawił się obraz. Piękny, wyrazisty, moj własny. Nie musze go juz szukać na zewnątrz, wypatrywac. Jest we mnie, blisko, wystarczy spojrzeć. Patrzę więc i uśmiecham się, a odbicie uśmiecha sie do mnie... Z radością i spokojem spoglądając na horyzont pytam pola "Jak może być jeszcze lepiej" Pole uśmiecha się do mnie i odpowiada: „jak tylko sobie wymarzysz ". Niech płynie na bogato, szczerze i obficie 111 Kamienie milowe Co jakis czas przychodził moment zatrzymania, refleksji, podsumowania. Na temat co się wydarzyło, jak do tego doszedłem. Kamienie milowe w drodze do celu... ...Pisałem wczoraj co i jak się u mnie zmieniło. Warto może powiedzieć czego użyłem do transformacji. To, że 2p to oczywista oczywistość. A więc codziennie i niezmiennie moduł „speed rakieta”, dalej wygaszanie nadmiernych emocji, oporu przed zmianą, wygaszanie negatywnych programów. Każdego dnia wyławiam pojawiające się schematy, identyfikuję programy i usuwam, a w ich miejsce wstawiam pozytwne np. w miejsce poczucia izolacji instalowałem poczucie przynalezności itp. Dalej wygaszanie bolesnych myśli, wspomnień, emocji. Gdy tylko coś sie pojawia wkładam takowe w kolorowe baloniki i z miłością wysyłam z powrotem do wszechświata. Bardzo dużo pracowałem i pracuję z hooponopono. Gdy pojawia się poczucie wstydu, winy, gdy pojawiają się osoby, które nie były/są wzgledem mnie ok to wykonuję i momentalnie wycisza emocje. Często rano i wieczorem robię dwupunkt wdzięczności za wszystko co przyszło, za to, że realizują się moje marzenia, za transformację (wszystko co mi do głowy w danej chwili przychodzi) Bawiłem się również instalowaniem modułów np. moduł wykrywania i zatrzymywania ukrytych negatywnych programów, moduły ochronnego pola które bronią przez zakłuceniami z zewnątrz. wewnetrzne słoneczka itp To jest oczywiście przegląd arsenału i oznacza, ze nie robiłem wszystkiego na raz. „Speed raketa” plus to co czułem plus kilka razy dziennie instalowanie lub wygaszanie konkretnego tematu, który pobierałem z ksiazki transerfing rzeczywistości tom IX. Tam jest kurs transformacji życia rozpisany na kojene 70 parę dni. To tak z grubsza wszystko. ...Zmiana do odnotowania. Chociaż zdarzają się wahnięcia w nastroju, to wszystko wraca do normy niezmiernie szybko. Wcześniej takie skoki oznaczały, że przez resztę dnia będę odłączony. To wspaniała sprawa mieć stabilny humorek a co najważniejsze nie wpadać w tę pustkę emocjonalną, poczucie odłączenia od wszystkich. Zombi modus. Potrafię też lepiej zadbać o siebie, nie zwracając nadmiernej uwagi na obecność innych. Wcześniej krępowalem się wielu rzeczy i odsuwalem na bok (a to prowadziło do poczucia odłączenia) w obecności innych ludzi. ...Dwa miesiące dziennika cudów. Dzisiaj jeszcze bardziej się cieszę, że go prowadzę, bo prawie nic nie pamiętam z ostatnich tygodni. Umysł nie zapisuje już tak intensywnie wydarzeń. Trudno mi zobaczyć co działo się w poprzednim tygodniu, o miesiącu nie wspominając. Wiele się zmieniło. Pojawił się spokoj wewnętrzny i osadzenie w tu i teraz. Sytuacje, które w przeszłości napawaly mnie lękiem, przyjmuję teraz lżej. Wiele trudnych emocji i negatywnych schematów zostało wygaszonych, a to owocuje spokojem. Nie reaguję juz tak bardzo emocjonalnie, nie biorę wszystkiego tak osobiście, do siebie. Emocje wyciszają się szybciutko. Przychodzi refleksja i prowadzenie z pola. Znikły huśtawki nastrojów. Samopoczucie jest wyrównane i stabilne. Mój wewnętrzny Mareczek jest ze mna zacznie częściej. Pozwala mi widzieć świat jego oczami jako kolorowy, fascynujący, pełen tajemnic i radosci. Ja daje mu poczucie bezpieczeństwa i milość. ...Dzisiaj coś się kończy, jakiś etap znalazł swój finał... Coś się również zaczyna, bo próżnia zdarzeń nie istnieje. Otwieram się na nowe Wyciszam umysł 112 kierując się w pole serca by stamtąd obserwować horyzont zdarzeń. ...Bilbo Baggins wrócił do domu po długiej i pełnej przygód wyprawie. Wrócił inny, odmieniony poprzez wszystkie te nowe doswiadczenia, które przyszło mu w drodze przeżyć. To otworzyło oczy na świat, życie i siebie. W porywach szalejącego wiatru i deszczu wyszedłem dzisiaj tam i z powrotem na spotkanie baśniowej prostej mądrości. Cała zabawa z dwupunktem to taka baśniową wyprawa tam i z powrotem. Wszyscy wracamy z niej inni, nowi, bogatsi o mądrość i doświadczenie. I nic juz nigdy nie bedzie takie samo, bo odważyliśmy się wystawić nogę za próg. Zostawiliśmy za sobą nasz mały bezpieczny „Hobbiton”. Za progiem zaś, już czekała na nas przygoda, by zabrać ze soba na spotkanie cudów. ...O zmianie w ostatnich miesiącach 2p zamienia lód w wodę, czyniąc przestrzeń i możliwość przepływu. Sztywność nabiera elastyczności a z nią całe życie gracji i lekkości. Lęk wypełnia spokojem, Złość wglądem i zrozumieniem. Niecierpliwość bezruchem Wycofanie - entuzjazmem i ciekawością świata Jest jak powrot do ukochanego domu ...Juz jest. Nowy 2015 rok. Przywitamy przy kieliszku prosecco i kanonadzie fajerwerków, które zgodnie z intencja zabrały do nieba wszystkie programy, schematy, iluzje. Teraz lżej, widac jakby jaśniej, wyraźniej. Dziennik cudow skończy w poniedziałek chyba 6 miesięcy. Pisany z wdziecznoscią, by dokumentować, opowiadać historie transformacji. Wiele się od początku zmieniło, choć to zaledwie 6 miesiecy. Forum niespełna potroiło liczbę zarejestrowanych kwantowców, zmienił się troche skład, niektórzy odeszli lub przestali pisać, przyszli nowi. Jest ruch jest życie. Jest dynamika i ciągła zmiana. I tak jest dobrze. I tak jest naturalnie. Zmiana jest istotną częścią naszego życia, a puścić i zmiany nie blokować - naczelną zasadą. Dwupunt sam w sobie również zdaje się ewoluować, porusza się nieustannie, uciekając sztywnym definicjom, ciągle poszerzając swoje granice. Rozpoczynając moją przygodę z dwupunktem w marcu, już ubiegłego roku nie zdawałem sobie sprawy jak dalece integralną częścią życia stanie dla mnie. Mała wycieczka z ciekawości stała się podróżą życia. Po warsztatach stało się dla mnie jasne, że celem tej podróży będzie spotkanie samego siebie. Spotkanie wolne od krępujących uwarunkowań i iluzji. I tak dzień po dniu małymi krokami realizowała się ta przygoda. Stare programy znikały, tworzyła się przestrzeń na nowe postrzeganie. Świadomość stała się tematem przewodnim. Obserwacja, bezruch, otwieranie ciała i umysłu na nowe bodżce, doznania, doświadczenia. Proces trwa, każdego dnia każdej minuty. Wniosek jaki moge wyrazić teraz jest taki: NIE MA ZADNYCH GRANIC. Obserwowany przeze mnie każdego dnia widok z okna na latarnie z czasem fotografowany pokazuje symbolicznie tę prawdę. Nawet ostatnio oglądając zdjecia pomyślałem, że jest tak pięknie i nic nie jest mnie juz w stanie zaskoczyć. Minęły kolejne dni i znowu oniemialem z zachwytu dla nieskończonym kreacji natury. Tak samo było wcześniej z doświadczeniem własnego swiata. Byłem ja, najbliżsi, znajomi...świat wokół w określonych granicach. 2p zabrał mnie w podróż, w ktorej przekroczyłem wszystkie stare granice. Zabrał mnie w podróż do światów równoległych, do swiata bytów duchowych, które wplatają się w naszą codzienność, i w końcu na spotkanie kosmicznej rodziny, wzniesionych istot. Postawił na mojej drodze wielu ludzi, którzy stali się częścią mojej podróży. Wiem jedno. TO NIE KONIEC, PODRÓŻ TRWA, NIE MA ŻADNYCH GRANIC. Wielu z Was towarzyszy, w mniej lub bardziej bliskich kontaktach. Wielu inspiruje mnie codziennie. Dzięki za to. Dzięki Wam to nie samotna 113 droga. 114 Kwantowe hokus pokus, czyli zabawy z "dwupunktem" Zabawa, eksperymentowanie z technikami kwantowymi, nowymi modułami. To była bardzo ważna część procesu. Budowała i wzmacniała dziecięcy entuzjazm, poczucie tajemniczości i braku ograniczeń. Wielka nauczycielką w tym temacie była dla mnie Kasia, którą poznałem na forum dwupunktu. Cudowna, pełna ciepła i radości osoba. Przybrała na forum nick Angel. Każda rozmowa z nią była i jest dla mnie ogromną inspiracją i ogromnym ładunkiem motywacji i nowej energii. Niestrudzenie podąża swoją kwantową ścieżką każdego dnia przekraczając własne granice. ...Fajnie się dziś biegło do pracy. W pewnym momencie przy jakiejś muzyczne aż mnie ciarki przeszły. Aż włosy dęba stanęły. Poczułem prąd w całym ciele i pomyślałem, że zrobię sobie 2p. Jak taki prąd płynie to może i siłę nośną dodatkową ma. 2p jeszcze bardziej wzmocnił to wrażenie. Czułem sie niesamowicie. Pózniej już w pracy poszedłem do parku. Zawsze tam 2p robię przed praca. Usiadłem i poczułem całym sobą rytm, puls swiata. Wokół mnie, ze wszystkich stron dobiegały dźwięki, impulsy. Czułem jakbym się rozpływał, jakby "ja" stawało się przezroczyste. Zrobiłem proces „integracji ze wszechswiatem”. Niesamowite uczucie. ..Dzisiaj rano wpadł mi do głwoy Mooji a z nim obraz. Wszystko wokół było polem energii. Jej wiązki falowały łagodnie jak nitki babiego lata. Tak przedstawiała się harmonijna rzeczywistość. Silne emocje wyglądały jaki wiry wodne, gdzie energia mocno zagęszczona wirowała lejem i pochłaniała masę energii z otoczenia. Blokady, choroby w ciele wyglądały jak mur energetyczny, tama na rzece energii, która rozbija strumień energi, przecina przepływ. Energia uderzając w nią rozpraszała się w różnych kierunkach tracąc swą strukturę koryta rzeki. Zacząłem się bawić tym obrazem. skupiłem uwagę na silnych emocjach we mnie. Wyglądały jak tornado. W trakcie 2p odwróciłem kierunek biegu energi i tornado rozwiało się. Dalej poszedłem do bloku energetycznego. Zacząłem go rozciągać jak gumę tak, że stawał sie coraz cieńszy i cieńszy aż w koncu rozdzielił się na pojedyncze wiązki energii i rozwiał. Hmm bardzo sugestywne doświadczenie jak dla mnie i całkowicie nowe spojrzenie na dysharmonię. Bedę bawił się tym dalej. ...Dzisiaj od rana przygoda. Wyprawa na ściankę wspinaczkową. Moja córka bawi się tym ostatnio, dzisiaj spróbowałem i ja. W drodze trochę się śmiały jak to z tatą będzie jak odpadnie od ścianki. Ja zrobiłem 2p na integrację umiejętności wspinaczkowych i spokojnie pojechałem. Jakież było zdziwienie moich pań, gdy tata pierwszy raz w życiu wdrapał się na kilka ścianek pod sam sufit. Prędziutko i z uśmiechem. Miny rodzinki bezcenne. Niech żyje integracja nowych umiejętności. Fajna zabawa. Później bawiliśmy się z córka lekcjami. Akurat matematyka. Utknęlismy w jednym miejscu. Zrobiłem dwupunkt na zasoby matematyczne i po chwili przyszło do głowy wszystko co potrzebne. Wytłumaczyłem córce i w szoku byłem, że takie olśnienie spłynęło. Morał. Chcesz spróbować czegoś nowego a nie masz umiejętności - 2p Utknąłeś intelektualnie, potrzebujesz rozwiązania - 2p Bawcie się ...Miałem dzisiaj wypadek. Zdejmowałem garnek z gotującą woda i wylałem sobie na nogę. Pobiegłem do łazienki. Polałem zimną wodą. Trochę piekło pózniej. Schłodzilem jeszcze raz i zniknęło pieczenie. Później czułem tylko adrenalinę we krwi i mocne przyspieszone bicie serca. 115 Na nogach na ten moment nie ma nawet zaczerwienienia. 2p chroni? Doświadczyłem tego dzisiaj. ...Niesamowite doświadczenie. Czas mknie jak szalony. To jakby podróż w czasie do przodu. Nic szczególnego się nie dzieje o dziwo. Spokojny dzień w domku a jednak przemknął jak expres. Dzisiaj trochę dwupunktu robiłem. Intencje zdrowotne i znowu zabawa, bo w wizji zjawił się archaniol jegomość. Odkręcił bolącą nogę stwierdzając, że źle wystrugali, założył nową i mówi, że jakby coś nie tak było, to do poprawki przyjść. Śmiać mi się po tym wszystkim chciało. Ale nic, wypatruję nowego. ...Doświadczyłem dzisiaj ciekawej rzeczy. Zadając pytanie otwarte do pola poczułem załamanie fali w ciele bez " robienia 2p rekami" Juz od jakiegoś czasu chodzi ze mna przeświadczenie, doswiadczenie, ze "2p" wykonac mozna "mentalnie" To jakby intencja, wybor, ktory dokonujemy uruchamia proces. Chce to obserwowac dalej ...Czytałem wcześniej o czestotliwosciach muzycznych 440 vs 432. Temat pojawił sie rownież na forum. Zaciekawiło mnie to. Postanowiłem pobawić się z tym. Nastroilem gitarę w 432 żeby faktycznie posłuchać czy jest różnica. Gitara jak kazdy wie ma 6 strun więc uderzając akord można usłyszeć jakby współbrzmienie. Wszystkie dźwięki razem tworzą wspólna wibracje. Nie jestem muzykiem nie umiem fachowo nazwać. Co się okazało? Ano, że ta częstotliwość daje bardzo harmonijne zestrojenie. Pograłem trochę. Pomyslałem pośpiewam zobaczę co będzie. I tu duże zaskoczenie. Głos wchodzi w piękny rezonans z gitarą. Chwilami pojawia się jakby dodatkowy tzw przydzwięk cos jakby 1+1=3 W ciele bardzo poczułem to na poziomie gardła jakby rezonowało z tym obszarem. W czasie grania przyszło do mnie, że gra na gitarze to jakby w pewnym sensie 2p. Gra i śpiew to następny 2p. Muzyka i emocje, odczuwanie podczas grania to kolejny 2p. Kaskada 2p jednocześnie w wielu wymiarach. Wszystko to daje stan wewnętrznego zestrojenia, wejścia w serce. Tak sobie myślę, że dwupunkt tak naprawdę jest o wiele bardziej obecny w naszym życiu niż to na pierwszy rzut oka nam się wydaje. Jakby był cały czas obecny, jakby wszystko na tym się opierało. Tak jakby wszystko było przez cały czas dwupunktem. To czego uczymy się na warsztatach wprowadza nas w inną świadomość. 2p. Powoli wchodząc w temat zaczynam dostrzegać, że 2p wszystko co się w tym zawiera to stan, dziwne uczucie, gdy o tym piszę, czuję w sobie. Jak oglądanie książeczki z dziecinstwa będąc dorosłym. Budzi to jakieś ciepło i sentyment. Wszystko wygląda inaczej... Its make me wonder... ...Nowe przestrzenie, nowe obszary. Angel nasz forumowy aniołek odezwał się wczoraj. Tradycyjnie z cała masą cudnej inspiracji. Ależ ona bawi się dwupunktem... Opowiadała mi wczoraj o kontakcie z istotami "kosmicznymi", od których, jak określiła pochodzimy, które nas wspierają. Mam nadzieję, że sama opisze to u siebie na blogu. Utkwiło mi między innymi stwierdzenie " my naprawdę tak mało wiemy..." To prawda. Świat jest wielki wokół nas podczas, gdy nasza uwaga zawężona jest często do małego kamyczka, który trzymamy w dłoni z przeświadczeniem, że rozumiemy wszechswiat. Przyszło też odczucie radości i wdzięczności, że otaczają nas istoty, które wspierają nas, pomagają. Wystarczy zwrócić się do nich, otworzyć oczy a wszystko może się zmienić... Bawiłem się wczoraj i dzisiaj tym kontaktem z jak ich nazywam kosmicznymi "braćmi i siostrami" Angel widzi ich, ja nie bardzo, za to mam ciekawe odczucia w ciele i trochę halucynacji. Wystarczy, by mieć silne odczucie kontaktu. Niesamowita zabawa. Dziś przyszedł dość symboliczny przekaz, który ukryty był w obrazach, metaforach. To się tak dziwnie objawiło w obrazie. Dostałem jakby "moc, zdolność". Podszedłem do miejsca, 116 gdzie był wielki słup opadający na coś jakby kowadło. Był ogromny i miażdżył wszystko co się pod nim znalazło. Nie wahając sie położyłem rękę na tym kowadle wnętrzem dłoni ku górze. Opadający słup zatrzymał się centymetry nad dłonią, nie czyniąc mi krzywdy. Nowo otrzymana "moc" zatrzymała go. Niesamowite było to, że nie było we mnie krzty lęku, niepewności, wahania. Jedynie jasność, że nic mi nie grozi. Gdybym miał to opisac to powiedziałbym, że sens tego był... ...Kreacja następuje, gdy bez sprawdzania gotowi jesteśmy reagować, zachowywać jak byśmy mieli całkowitą pewność iż "materializowana" rzecz, sytuacja jest już faktem zaistniałym. Gdy gotowi jesteśmy bez wahania zaryzykować dając w ten sposób akt wiary. Wydaje się to mieć sens, gdy patrzę na tzw "negatywne kreacje" pochodzące ze schematów. Tworzymy komplikacje z dziecinna łatwością i bez zwątpienia, zawahania. W sumie to nie wiem czy to dobra, właściwa interpretacja. Taka przyjąłem teraz. Ale wspomnienie tego jest silne we mnie i magiczne. Dziwnie o tym pisać, bo to już doswiadczenia niesamowite dla mnie samego. Gdybym czytał to co piszę teraz, kilka miesięcy temu powiedziałbym, że gość, autor tego jest zdrowo odjechany od rzeczywistości i wyrazy współczucia dla niego. Jednak wiele się wydarzyło ostatnio i nic już nie jest takie samo. Ale to w końcu mój dziennik cudów, więc mam prawo zamieszczać moje doświadczenia jakkolwiek dziwne i niesamowite. Kto chce niech czyta, komu nie w smak niech zostawi...i idzie dalej. Nie ma bowiem potrzeby deptać czegoś tylko dla tego, że jest nieznane, inne. ...Popadało wczoraj i bialutko zrobiło sie wokół latarni. Nowe drogi otwierają sie. Uwaga kieruje się na ciało. Jego odczuwanie, świadomość. To zupełna nowość dla mnie. Nie lubiłem pracy z ciałem, czułem wyraźny opór do tego. A więc jest zmiana. Pojawia się nowe. Joga. Ale cóż, nie dziwi nic. Gdy ktoś zaczyna bawić się 2p powinien się przygotować, że jedno jest pewne - ZMIANA. Staje się ona codziennością i pewnikiem. Angel inspiruje mnie nieustannie. Ostatnio na tapecie temat oczyszczania siebie i bliskich oraz domostwa z upadłych i zbłąkanych duszyczek. Pisałem o tym ostatnio. Angel skanowała ostatnio i okazało, się że przypałętało się to i owo znowu do domku. Leży blisko starego kościoła i cmentarza. To sąsiedztwo prawdopodobnie ściąga gości. Tak twierdzi Angel. Umówiliśmy się, że stworzę ochronę na domek i resztę rodzinki. Wieczorkiem wykonałem sesję. Na drugi dzień Angel miała sprawdzić jak to wygląda, ona widzi te wszystkie cudeńka.. Potwierdziła ochronę wokół domu i na Asi i dzieciach. Fajnie Uczy mnie jak zobaczyć samemu te rzeczy. Bawiłem sie dzis według jej wskazówek i zaczyna wychodzić. Przygoda trwa ... 117 Serce przemawia wierszem Gdzieś po drodze pojawiła się potrzeba wyrażania emocji wierszem. W chwilach takich, gdy pustka otulała głowę z serca płynęły myśli, dogłębnie opisujące zachodzące we mnie procesy. To był kolejny krok w procesie otwierania się na świat, wyrażania siebie na wiele nowych sposobów. ...Nieśpiesznie trwam. Niesiony wodami czasu. Niczego nie pragnę. Niczego nie szukam. Obserwuję myśli płynące po niebie mojego umysłu, przychodzą i odchodzą W ciszy znajduję Dom Otulając się chwilą Rozpuszczam się w wiecznym teraz I gdy jest mnie coraz mniej Większym się staję Złączony w wiecznym tańcu Wszystki w jednym ...Wciąż pustka w głowie. W sercu spokój i wdzięczność. Za wszystko dzisiaj, ciszę w głowie, niech śpi i spokój w sercu Nieważne słowa kiedy serce przepełniała jedność ze wszystkim w wiecznym teraz ...Nieśmiały uśmiech Gdy pomocna dłoń Dotykiem miłym Koi ból Nadziei płomień Gdy czyjeś serce Otula ciepło Ociera łzy Nie płaczę już Uśmiecham się W mym sercu czuję Radosny rytm Milości krąg otacza mnie Przyjaciół mych 118 Co dla mnie są ...W drodze Gdzieś daleko został stary dom Gdzie szukać nowego Jak drogę znaleźć Gdy głowa krzyczy Wracaj Serce mówi idź Co znane rozmywa się Za plecami Przede mną Mgła W plecaku stary druh Lęk Łapie za serce Do oczu cisną się łzy Dusza szepce cicho Wstań, idź serce Ono wskaże ci drogę. Idę więc Potykam się Upadam Wstaję Raniąc kolana Na kamieniach zwątpienia. Konary gniewu plączą nogi siostra moja Wiara podaje mi rękę Miłość tuli cicho Koi ból Szepce To minie Tak więc trwam w drodze Której cel Objawi się jutro... ...Słyszę trzask Czuję ból Skorupa przekonań, która więziła mnie Pęka nagle Bez ostrzeżenia Bez zapowiedzi Bez szansy na ratunek Serce 119 pędzi Bije oszalałe Brak mi tchu Chcę krzyczeć Głos więźnie w gardle... Czas staje w miejscu Skorupa opada Po kawałku Odkrywa Skurczone lękiem ciało Nagie Bezbronne Kruche Czuję Ja nie chcę Zbieram kawałki Przykładam Kruszą się w dłoniach Nic nie zostało Ciało wije się, kurczy Chce uciekać Skryć się gdzieś Zwiotczale mięśnie Nie utrzymają ciężaru Padam Szloch Krzyk Rozpacz Ciemność I nagle Cisza, wszystko zastyga Unoszę głowę Rozglądam się Ciągle jestem Ciągle żywy Zmęczony opadam W ciemność Ciemność Szum wiatru Ciemność Zapach wilgotnieją trawy Ciemność Ciepło słońca na skórze Otwieram oczy Światło razi Zamykam Zbieram oddech Przekuwam Na siłę By wstać 120 Chwiejnie, powoli Unoszę ciało Otwieram oczy Feria barw oszałamia Prostuję plecy Tak długo zgięta Przychodzi siła Przychodzi nadzieja Jestem, żyję Skorupa gdzieś tam Sucha groteskowa Ja Żyje, bez niej Nieosłonęty, nagi Bez ochrony Żyję czy to możliwe? Przecież mówili To niemożliwe Kto mówił? Oni Nie pamietam Stoję Jestem Co zrobię? Gdzie pójdę? Jak przetrwam? Nieważne Teraz naprawdę jestem Wolny. ...Za sobą zostawić dawnych trosk plecak W przyszłość nie zaglądać By los swój znać W małych rzeczach Odnaleźć siłę I spokoj I milosc Co gasi strach Pozwolić sobie Być Tak bez powodu Wymówek Zakończyć wreszcie Wojnę Bez celu Poddać się życiu Pozwolić Prowadzić Znaleźć w sobie 121 Ciszę W niej moc Zasiąść w sercu By trwać W miłości Spokoju Radości ...Nowy dzionek Kilka cudow do zebrania do koszyczka, Kilka słów z serca do wypowiedzenia Kilka promiennych uśmiechów do rozdania Kilka łez do otarcia Kilka magicznych chwil do przeżycia Bez walki Bez oporu Bez oczekiwań Z miłością Radością Wdzięcznością ...Słońce i księżyc na niebie razem O poranku Jak brat i siostra Za rękę ...101 trudnych spraw Puścić 101 trosk Puścić 101 trudnych emocji Puścić 101 bitew Puścić 101 uśmiechów Wysłać 101 ciepłych słów Wysłać 101 wdzięczności Wysłać 101 kolorów tęczy Wysłać Z otwartym sercem przyjąć Dary tego dnia Małymi cudami wypełnić Swą historię dzisiaj ...Cisza By zrobić miejsce Na nowe, Cisza By wyciszyć bełkot Z głowy Cisza By usyszeć Głos serca Cisza By utulic Wrzeszczące emocje Cisza By odnaleźć Spokoj w sobie 122 ...Wściekłość , która znalazła drogę wyjścia Odsłoniła płacz małego dziecka Przerażonego i samotnego Ze ściśniętym bólem sercem Wściekłość, która znalazła drogę wyjścia Odsłoniła tęsknotę mężczyzny Do małego, samotnego chłopca, Ktory dawno temu stracił siebie. Wściekłość, która znalazła drogę wyjścia Już nie rani już więcej, nie zabija Ani chłopca Ani mężczyzny Są teraz w objeciach Razem W sercu Bez wstydu Bez lęku Bez bólu Silniejsi sobą. Ukolysani ciszą. ...Głęboko tam Gdzieś w sercu Mam swój pokój Od dawna niezamieszkany Był tutaj zawsze Czekał na mnie Na chwilę prawdy W których Odnajdę zapomniany klucz By otworzyć drzwi Od dawna już Zamknięte Wprowadzam się tam Od niedawna Zaglądam Patrzę Siadam na chwilkę W fotelu By posłuchać Melodi ciszy Wtapiam się W pustkę Doznając pełni Coraz częściej Każdego dnia Zaglądam tutaj I teraz juz wiem To mój dom 123 Niezamieszkany od dawna Teraz wypełniam Sobą Stapiając się W jedno Ze wszystkim ...Zamieszkała cisza Wporowadzila się Niepostrzeżenie Wpadam do niej Na herbatkę Codzień Siedzimy razem Spoglądając sobie W oczy Siedzimy razem Bez słów Niepotrzebne słowa Splątani magią istnienia Niczego nie szukając Jesteśmy Ja I moja nowa sąsiadka Cisza ...Nowa droga Nie ma już tej co znałem Znikła nagle Stoję Czekając na znak By ruszyć W nieznane Przed siebie Z zamkniętymi oczami Zapominając Wszystko co wiem Uczę sie Każdego kroku Na nowo Zapominam Słowa Myśli Gesty By czysty Ruszyć dalej Niczego nie rozumiejąc Niczego nie oceniając Wtopić się w jedno Ze 124 wszystkim We mgle która otacza mnie Otula Idę Nie czując kierunku Drogi Coraz głębiej Wchodząc w siebie Czekam Wytężam słuch Mgła ściśle odcina Więzi Poddaję się Temu Idę w głąb Nieznanego Słońce Wróci kiedyś Wiatr Rozwieje mgle ...Gdy runie Iluzji Domek Z kart Misternie budowany Dzień pod dniu Czy serce Bić będzie zatrzyma się W niemym krzyku Kogo odnajdę Gdy spojrzę w lustro Czy rozpoznam Twarz Nieznana Obcą Czy cisza Tuląc mnie Do siebie Zatrzyma oddech Czy znajdę siłe By ostatni raz Podnieść się Z kolan Wstać I pojść W nieznane ..Odnalazłem dzisiaj Podczas gonitwy 125 Za szczęściem Miejsce w sobie Ukryte A zawsze widoczne Na końcu oddechu Gdzie zaczyna się Nic W milczeniu serca Stała Mała kapliczka Skromna Bez przepychu Wszedłem Oczarowany Magia tego miejsca Gdzie wszystko wirując Trwało bezruchem Gdzie mysli Rozpływały się Lekko po cichu Jak poranna mgielka Usiadłem By zanurzyć się W ciszy JESTEM Gdzie nic nie jest nazwane Gdzie bycie Ze wszystkim Jest byciem Z jednym Wracam do świata Znam teraz drogę Do małej kapliczki JESTEM ... Płyną krople Po szybie Powoli Jak chwile Leniwe Rozpływają się W wieczności Spoglądam W okno Zaczarowany Tańcem Małych kropel I czasu Zaglądam w siebie W dom 126 moj Poza czasem Przestrzenią Ruchem Który Trwa Na przekór Wszystkiemu wokół Osadzony Miękko W wiecznym teraz ...Pojawiło się dzisiaj Z nienacka Odbicie Wcześniej nie oglądane Wytęsknione Przeklęte Upragnione Moje Własne Jakby nigdy nic Spokojnie Spogląda Na mnie Zaniemówilem Bo dawno temu Przestałem wierzyć Że je mam Biegałem Szukając Na zewnątrz Wokół W oczach innych Pytałem Sam wymyślając Przeróżne odpowiedzi Wiecznie sprzeczne Ciągle dwuznaczne Pojawiło się dzisiaj Z nienacka Odbicie Wcześniej nie oglądane Wytęsknione Przeklęte Upragnione Moje Własne Ze mną Od 127 teraz Już zawsze ...Zanurzam się w pustce, Która jeszcze nigdy nie tętniła tak życiem Zanurzam się w pustce Która choć czarna nigdy nie była tak pełna barw Zanurzam się w pustce Sam, nigdy wcześniej nie będąc tak w kontakcie Zanurzam się w pustce Nareszcie w domu. 128 Pytanie otwiera możliwości Dzisiejszy dzień rozpocząłem wcześnie o 4.00 pytaniem. Jeśli ten dzień byłby najcudowniejszy co mogłoby mnie spotkac? Potem cały czas pytałem pole Jak moze byc jeszcze lepiej? Jeśli tylko coś stawało mi na drodze pytałem „jak może być jeszcze lepiej?” Bariery znikały jedna po drugiej. Jadę i pytam „jak moze byc jeszcze lepiej?” I czuję radość, spokój i wdzięczność. Wysyłam do Was wszystkich. Nie jest istotą do kogo pole się zwraca, lecz kto go słucha. Ono zawsze i wszędzie mówi do wszystkich. Na różne sposoby, Ważne by słuchać w duszy, w sercu. Nie potrzeba nic specjalnego, wystarczy otworzyć szeroko oczy. „Jeśli pole przemawiałoby by do mnie zawsze, gdy potrzebuję, czego bym doswiadczył(a)?” ...Gdyby ten dzień był najcudowniejszym dniem mojego życia, co chciałbym doświadczyć ? Jak moze byc jeszcze lepiej? Rozpoczniemy dzień tymi otwierajacymi pytaniami, by otworzyć się na przepływ Żeby życie, wszechświat szczodrze nas obdarowało dobrze mieć w sobie pasję wypatrywała cudów na każdym kroku. Pytania pomagają się na to otworzyć. Jakie cuda ma dla mnie świat właśnie teraz? Jakie przyjemności na mnie czekają? Jaka wielka przygoda kryje się za rogiem? Jak może być jeszcze piękniej, cudowniej? Jakich wspaniałych ludzi mogę poznać? Jak wiele miłości mogę teraz otrzymać? Jakie bogactwo czeka na mnie ? W ten sposób pielęgnowana świadomość przyciąga odpowiedzi, wypełniając naszą kreację cudami. Gdy pojąwiaja się "bariery", trudności zapytaj: Jaka wspaniała niespodzianka czeka na mnie za tą górą? Jakiej wspaniałej lekcji nauczę sie dzięki temu? Jak wzbogaci się moje życie dzięki temu? Życzę pięknej kreacji z miłością ...Otwarte pytania. Doświadczyłem dziś sytuacji, gdzie w skutek nieporozumienia (lub nieświadomego porozumienia) aktywowały się schematy wraz z emocjami. Przyszedł osąd sytuacji, okraszony negatywnymi emocjami i w wyniku tego czyli totalne zamknięcie. Jeszcze głębsze zejście w dół... Wtedy przyszło pytanie otwarte - otwierające nas ponownie na swiat. Gdyby ten dzień mógł być najwspanialszy, co cudownego mogłoby mnie spotkac? Dodałem 2p do tego. Co się zadziało? Ponowne otwarcie, przyciąganie możliwości. Schemat wygasił się, emocje znikły. Przyszła ciekawość jak może być fajnie. Czyli schematy, oceny, przesądy zamykają nas w więzieniu. Kluczem na wolność okazują się pytania otwarte. Finał historii taki, że po chwili od zadania pytania znalazła się we mnie chęć porozumienia i zgody, wyjaśnienia nieporozumienia. Jest otwartość na nowe cuda. ...Zanurzam się we wdzięczności od pierwszych chwil tego dnia. Otoczony milością pytam pola 129 Jakbym odpuścił całąą kontrolę dzisiaj, pozwolił totalnie prowadzić się polu, czego bym doświadczył, gdzie by mnie to zaprowadziło? Gdybym dostrzegał wszystkie, nawet najmniejsze sytuacje jako cuda jak zmieniło by się moje życie? Tak więc płynę oddając kierunek i tempo polu. Niech prowadzi mnie ku radosnemu spełnieniu Niech płynie. ...Nowa szansa uczynić rozpoczynający tydzień magicznym. A więc otwieram się na nowe cuda pytaniem do pola. Gdyby ten tydzień miał być wypełniony samymi cudami, jak bym się czuł, jak by to było wszystkie je dostrzegać Gdybym właśnie teraz puścił wszystkie schematy, spojrzał na świat po raz pierwszy wolny od definicji co bym doświadczył. Wybieram cuda i radość. Teraz i zawsze. Niech płynie ...Ciało po krótkim śnie opornie wstaje, humorek teź się nie obudził. To jest jeden z tych dni kiedy ŚWIADOMIE wybieram, skłaniać się w kierunku radości, lekkości, bo odczucia poranne dalekie są od tego. Trzy głębokie oddechy osadzają ładnie w środku. Znika szybciutko rodzaj wewnętrznego napięcia. Umysł wycisza się. Czas na otwarte pytanie do pola Gdybym mógł przeżyć cały dzień lekko z radością to jak bym się czuł? Gdybym puścił całe wewnętrzne napięcie, kontrolę to jak bym się czuł, czego bym doświadczył? Gdyby cały mój dzień był 2p medytacja, jak bym to poczul? Gdybym zanurzył się w przestrzeń serca i z tej pozycji postrzegał wszystko, jak bym to poczuł, czego bym doświadczył? Czuję jak pojawia się dziecięca ciekawość i fascynacja, gotowość na wielką przygodę. Powoli rozpływa się we mnie, wypełnia. Czuję chęć by natychmiast zanurzyć się w przestrzeni pojawia się radość ...Gdyby ten dzień miał być najpiękniejszy w moim życiu, czego bym doświadczył, jak bym go przeżył ? Otwieram nowy dzień tym pytaniem do pola, by otworzyć dla siebie wszystkie furtki z możliwościami. Wypowiadając te pytanie czuję jak budzi się ciekawość i entuzjazm dziecka. Aura tajemniczości unosi się wokół, przygoda pełen cudów czeka tuż za rogiem. Postanawiam każdą "trudność" dzisiejszego dnia rozpuścić w otwartych pytaniach do pola. 130 Rozstajnego drogi Tak... Nadszedł czas zmian. Wszystko płynie w swoim procesie, drogi krzyżują się, schodzą i rozchodzą. Nadszedł czas dalej pójść swoją drogą, kontynuować transformację. Mój dziennik cudów będę prowadził dalej, ale poza forum. Tak to przyszło do mnie, tak to czuję, że jest w zgodzie ze mną. Tym postem zamykam mojego bloga tu na forum. Informacje o mnie i o kontakcie ze mną są tutaj dostępne. Chętnie podzielę się dalszym przebiegiem transformacji. Zainteresowanych pole poprowadzi i znajdą. Dziękuję za wspólnie spędzony czas i inspirację, dziękuję za wspólny proces. Dziękuję za wspólną naukę. Niech płynie Pięknie Od nas I do nas Dla nas wszystkich 131