Praca licencjacka M.Bieniek
Transkrypt
Praca licencjacka M.Bieniek
Uniwersytet Śląski w Katowicach Wydział Filologiczny Kulturoznawstwo Anna Król nr albumu: 276620 PRACA LICENCJACKA MIECZYSŁAW BIENIEK – O TWÓRCZOŚCI „GÓRNIKOPODRÓŻNIKA” Praca napisana pod kierunkiem dr Moniki Wiszniowskiej Katowice 2014 Słowa kluczowe: górnik, przygoda, podróże, gwara, tradycja. Oświadczenie autora pracy Świadoma odpowiedzialności prawnej oświadczam, że niniejsza praca została napisana przeze mnie samodzielnie i nie zawiera treści uzyskanych w sposób niezgodny z obowiązującymi przepisami. Oświadczam również, że przedstawiona praca nie była wcześniej przedmiotem procedur związanych z uzyskaniem tytułu zawodowego w wyższej uczelni. Oświadczam ponadto, że niniejsza wersja pracy jest identyczna z załączoną wersją elektroniczną. Data Podpis autora pracy Spis treści Wstęp......................................................................................................................................7 1. Hajer...................................................................................................................................9 1.1 Kilka słów o Bieńku........................................................................................................9 1.2 Na Grubie....................................................................................................................13 1.3 Jak ze śląskich hałd Hajer wyruszył w daleki świat......................................................16 2. Problematyka gatunkowa..................................................................................................17 2.1 Autobiografia czy autoportret ......................................................................................18 2.2 Bieniek górnikiem .......................................................................................................22 2.3 Awanturnik na walizkach..............................................................................................24 2.4 Książki Hajera a literatura podróżnicza .......................................................................27 2.5 Problematyka reportażu w stosunku do popularnej literatury podróżniczej .................29 Artur Rejter precyzuje trzy zasadnicze okresy reportażu podróżniczego, budujące swoisty ciąg gatunkowy. Pierwszy a zarazem wstępny etap przypada pomiędzy XVI a XVIII wiek. Krystalizacja owego gatunku dokonuje się za sprawą diariuszy, prywatnych listów pisanych podczas podróży czy popularnych dzienników. Drugi okres obejmuje wiek XIX, będąc etapem przełomowym. Wtedy, bowiem: .................................................................29 3. Bieniek a Cejrowski...........................................................................................................34 Bibliografia............................................................................................................................46 Wstęp Pewnego mroźnego, grudniowego dnia 2010 roku, rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Mieczysława Bieńka, którego książki stały się tematem niniejszej pracy. Ubrany w kurtkę stał w jednym z licznych namiotów, rozstawionych w centrum Nikiszowca, bowiem właśnie tam miejsce miał Jarmark Świąteczny z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. W mojej pamięci zachowały się dwa obrazy: autora oraz przepięknej, przedwojennej karuzeli. Tego pamiętnego dnia, nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Wymieniliśmy między sobą kilka, uprzejmych słów i z książką o tym jak to dzielny Hajer wybrał się do Dalajlamy wróciłam do domu. Do książki, która skądinąd mnie zachwyciła zajrzałam dopiero 3 lata później. Zapomniana znalazła się pośród wspomnień innych znanych podróżników, czekając na swe wielkie odkrycie. Dopiero podczas lektury, dowiedziałam się więcej o sympatycznym autorze m.in. tego że pochodzimy z tej samej dzielnicy, oboje mamy śląskie korzenie a praca na „grubie” jest powszechnie znana w naszych rodzinach, tak samo zresztą jak służenie naszych przodków w Wehrmachcie. Zafascynowana historią górnika który, od tak sobie, wyruszył w daleki świat postanowiłam skontaktować się z Mieczysławem Bieńkiem. Jeszcze tego samego dnia otrzymałam odpowiedź i od tamtej pory utrzymujemy z Hajerem stały kontakt. Wiele informacji jakie zawarłam w tej pracy, pochodzi właśnie z ust samego autora. Otwarty na nowe znajomości, od samego początku gotów był do udzielenia mi pomocy podczas pisania. I tak pierwszy rozdział okazał się być dla mnie nie lada wyzwaniem, ponieważ uchwycenie barwnej osobowości Bieńka, nie należy do zadań prostych. Wybierałam takie elementy z życia autora, aby pokazać jego przywiązanie do śląskiej ziemi oraz umiłowanie do kultywowania tradycji wyniesionych z rodzinnego domu, począwszy od „bajtla” do pracy na kopalni. Tutaj też, wyjaśniam, co skłoniło Bieńka do napisania pierwszej książki „ Hajer jedzie do Dalajlamy”, jak również wyjawiam, co takiego musiało się zdarzyć, by Bieniek wyruszył w daleki świat. Drugi z kolei rozdział ukazuje problematykę gatunkową, jaka cechuje książki Bieńka. Z jednej strony ważne wydają się elementy autobiograficzne i odpowiedź na pytanie czy mamy do czynienia z autobiografią sensu stricto czy z autoportretem. Z drugiej strony 11 chciałabym spróbować nakreślić specyfikę szeroko dziś rozumianej, popularnej literatury podróżniczej w opozycji do klasycznego reportażu podróżniczego. Próba rozwikłania tego problemu, okazała się zadaniem dość skomplikowanym, a sam rezultat moich zmagań został zawarty w tym rozdziale. Tutaj także, przedstawiam rozwój kariery pisarskiej Bieńka oraz porównuję jego debiut do kolejnych książek. W trzecim a zarazem ostatnim rozdziale postanowiłam przyjrzeć się dokładniej postaci Bieńka w porównaniu do innego słynnego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego. Czy posiadają jakieś cechy wspólne? Czym dla nich jest podróżowanie? Czym dla obydwu jest rodzina i jakie miejsce w ich życiu zajmuje? Dla kogo przeznaczone są ich książki i jakie funkcje są im przypisane? Na te właśnie pytania szukałam odpowiedzi. W całości niniejsza praca opisuje nietuzinkową postać, jaką niewątpliwie jest Mieczysław Bieniek. Największym atutem jego książek, jest sam język jakim posługuje się autor. Bowiem jak na rodowitego Hajera przystało, używa on gwary śląskiej, która w połączeniu z bezpośrednim podejściem do życia autora daje komiczny rezultat, o czym również piszę. W tym miejscu chciałabym spróbować odpowiedzieć na pytanie czy Bieniek posługuje się w swych książkach gwarą (w tym przypadku śląską) czy mamy do czynienia z mimetyzmem formalnym. Jak twierdzi Michał Głowiński mimetyzm formalny jest domeną narracji pierwszoosobowej: Stanowi on naśladowanie środkami danej formy innych form wypowiedzi, form literackich, paraliterackich, pozaliterackich oraz – to także zjawisko częste – tych lub owych postaci potocznego kontaktu językowego; jest formą odwołania do utrwalonych społecznie, zwykle mocno zakotwiczonych w danej kulturze, wzorców opowiadania.1 Mimetyzm jest więc swego rodzaju stylizacją związaną z konkretnym środowiskiem czy grupą osób. Uważam, że Hajer w swych książkach posługuje się gwarą śląską, ponieważ nie zależnie od okoliczności nie zmienia stylizacji językowej. Podczas licznych spotkań autorskich również opowiadania snuje przy pomocy gwary, co niewątpliwie odróżnia go od innych globtroterów. Wśród najstarszych członków mojej rodziny gwara Hajera uznana została za autentyczną, a dla mnie dziadkowie są niepodważalnych autorytetem. 1 M. Głowiński, O powieści w pierwszej osobie, [w:] Gry powieściowe, Warszawa 1973, s. 63-64. 11 1. Hajer 1.1 Kilka słów o Bieńku Mieczysław Bieniek wśród pasjonatów dalekich wypraw jest określany mianem górnikopodróżnika. Jest autorem trzech poczytnych książek. Pierwsza z nich nosi tytuł Hajer jedzie do Dalajlamy, która uzyskała miano Najlepszej książki podróżniczej na lato w konkursie wortalu literackiego granice.pl w 2010 roku. Dwie kolejne to Z Hajerem na kraj Indii i Hajer jedzie do Soczi. W każdym tytule znajdziemy element tożsamości Bieńka, Hajer to po Śląsku górnik. Swoje przeżycia opisuje barwnie gwarą śląską zmieszaną z ojczystym językiem. Książki opowiadają o szalonych podróżach autora w dalekie zakątki globu i związanymi z nimi przygodami, przeplatane wątkami autobiograficznymi, będącymi spoiwem całej akcji. W pierwszej z nich, wydzielony został rozdział z którego, dowiadujemy się o życiu Bieńka, natomiast w drugiej w odosobnionych ramkach spisane są wspomnienia dotyczące młodości i pracy na kopalni, które przychodzą na myśl autorowi w konkretnych miastach Indii. Z obu książek emanuje miłość autora do śląskiej ziemi i kopalni KWK Wieczorek, która przed wypadkiem nadawała sens jego istnieniu. Na temat trzeciej pozycji Hajera piszę w kolejnych rozdziałach. Teraz tylko nadmienię iż jest to opowieść z rowerowej eskapady w głąb Rosji. Dla mnie całym życiem i całym szczęściem była kopalnia Wieczorek. Bez względu na wszystko, co by się nie działo, musiałem iść do roboty. Obchodziła mnie tylko kopalnia. Aż tu nagle musiałem przewartościować swoje życie…2 Zostając w sile wieku bez perspektyw na przyszłość, postanawia postawić wszystko na jedną kartę i rusza do Indii rozpoczynając tym samym swoją wielką przygodę z podróżowaniem, która nieustannie trwa do dziś. Odwiedził już ponad 110 krajów, z każdego przywożąc niezliczone zdjęcia, które zwieńczają kolejne książki Hajera. Wszystkie cytaty z książki Mieczysława Bieńka, Hajer jedzie do Dalajlamy są z wydania I, Warszawa 2010 w dalszej części pracy będę je opatrywać skrótem HD z podaniem właściwej strony. 2 11 Był już praktycznie wszędzie. W Chinach, Singapurze, Etiopii, Laosie, Birmie, Ekwadorze, Kolumbii, Boliwii, Rosji, Kazachstanie, Armenii, Gruzji, Iranie. Nazwy państw zwiedzonych przez Bieńka można by wyliczać praktycznie bez końca. On sam, w rozmowie ze mną ze śmiechem podkreślał, że czasami nawet nie miał pojęcia gdzie się znajduje, dopiero miejscowi informowali go o tym, w jakim kraju aktualnie przebywa. 3 Robotnik z zawodowym wykształceniem górniczym, bez rozgłosu medialnego zdobywa kolejne kraje. Ze swoją chorobą, mógłby spokojnie siedzieć w domu w ciepłych kapciach, lecz ten z pasją wyrusza w podróż po wszystkich kontynentach. Nieustannie w drodze, dociera do ludzi nawiązując z nimi przyjaźnie, bez zastanowienia śpiesząc z pomocą, gdy wymaga tego sytuacja. W zamian za wikt i opierunek ima się najrozmaitszych prac m.in. w Singapurze budował krematoria, w Indonezji był rybakiem, w Indiach pomocnikiem mleczarza, a wszędzie tam gdzie na horyzoncie pojawiają się kłopoty jest „generałem” na wakacjach. W 2013 roku jako pierwszy Polak na rowerze wjechał do Murmańska. 4 Nieodłącznie przemierzając świat wzdłuż i wszerz zabiera ze sobą fotografię, na której dumnie wypina pierś pozując w galowym mundurze górniczym, na jednaj z uliczek Nikiszowca. Nie odgrywa ona roli talizmanu, lecz niejednokrotnie wyciągnęła Bieńka z kłopotów, które ten przyciąga niczym magnez. Wmawia wówczas tubylcom, że jest „very important person” , pokazując zainteresowanym słynne zdjęcie. Jak sam twierdzi: „medale otwierają wszystkie drzwi”. Podróż do Dalajlamy trwająca kilka miesięcy, zaowocowała filmem dokumentalnym Pawła Wysoczańskiego W drodze. Pomysł wyprawy zrodził się wraz z 50 rocznicą urodzin Bieńka. Przeczytawszy w przykopalnianej gazetce o castingu, w którym poszukiwany jest górnik w mundurze do trumny, nie namyślając się zbyt długo, postanowił że położy się w tej „bombonierce”. W ten oto sposób zrodziła się znajomość Bieńka z autorem filmu, który Hajera wspomina słowami: http://natemat.pl/85951,o-slazaku-ktory-samotnie-zwiedzil-111-krajow-jo-je-hajer-hajer-nie-dozajechania 4 Por. http://natemat.pl/85951,o-slazaku-ktory-samotnie-zwiedzil-111-krajow-jo-je-hajer-hajer-nie-dozajechania 3 11 Wszedł facet ubrany we flanelową koszulę, zachowujący się i mówiący jak górnik i zaczyna mi opowiadać, że w Papui Nowej Gwinei wydarzyło się to, a w Laosie i Chinach widział coś innego. Gdy go usłyszałem, od razu pomyślałem, że byłby genialnym bohaterem filmu o mitomanie, bo kompletnie nie wierzyłem w te jego podróże. Aż nagle Mieciu zaczął wyciągać zdjęcia z różnych stron świata. Wiedziałem, że mam gotowy materiał na film.5 Większa część materiałów z podróży do Dalajlamy została skradziona w Kalkucie, dlatego w końcowym efekcie oglądamy wiele scen rozgrywających się na śląskiej ziemi. Wydawać by się mogło, że w filmie Bieniek zrezygnuje z dosadnego słownictwa, jednak nic bardziej mylnego: Na filmie klnę jak szewc, gadam po śląsku. Na premierze myślałem, że spalę się ze wstydu. Ale film się skończył, a na sali rozlegają się brawa. Ludzie chcą, żebym opowiadał o swoich podróżach, przygodach. Totalne zaskoczenie, ale gadam.6 Film wyświetlany podczas spotkań z autorem, pełni funkcję wprowadzenia do historii Hajera. Jest on pewnym dodatkiem do książki, ponieważ wiele opisywanych wcześniej przez Bieńka miejsc, możemy zobaczyć na ekranie. Reżyser w ramach swojej pracy magisterskiej postanowił na pewnym (dodajmy końcowym) etapie podróży towarzyszyć autorowi w biurokratycznej „przeprawie” do Dalajlamy. Biegła znajomość języka angielskiego przez Pawła, niezwykle pomogła Bieńkowi w dotarciu do celu. Liczne sceny kręcone są w prywatnym mieszkaniu autora, który snuje plany podróży do Indii, prezentuje również podarunek dla przywódcy buddyzmu; wyhaftowany obraz, na którym widnieje para łabędzi i napis „Dziękujemy ze jesteś”. Wyprawa na tzw. wariackich papierach, drogą lądową do Dharamsali, wydawała się być niemożliwą. Bieniek sprostał temu zadaniu. Dlaczego wybór padł na Dalajlamę? Autor chciał w ten sposób podziękować Opatrzności za ocalałe w wypadku życie. Pierwotnym pomysłem była podróż, do Watykanu i spotkanie z Janem Pawłem II. Niestety, Ojciec Święty 5 6 http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-nie-do-zajechania/l009r http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-nie-do-zajechania/l009r 11 odszedł zanim autor opuścił szpitalne łóżko. Zapamiętał Dalajlamę, jako dobrą, uśmiechniętą osobę stojącą u boku Jana Pawła II. Zebrał potrzebne informacje, spakował plecak i ruszył na spotkanie z duchowym przywódcą buddyzmu. Książka Hajer jedzie do Dalajlamy stworzona została jako swego rodzaju rachunek sumienia. W pociągu sunącym przez Kazachstan w stronę Kaszgaru autor mając mnóstwo czasu rozmyślał o minionych latach. W książce Hajer jedzie do Dalajlamy autor twierdzi, że wówczas czuł się tak jakby stał na wielkiej wadze, na której dobre uczynki toczą walkę z grzechami, starał się ocenić swoje postępowanie z przeszłości. Jak sam przyznaje trudno być sędzią we własnej sprawie. Doszedł w końcu do wniosku, że powinien to zrobić ktoś inny, bezstronny. Kimś takim właśnie ma być czytelnik. Podczas swojej tytułowej wyprawy do Dalajlamy, pokonując koleją kazachskie stepy, spoglądając w monotonny krajobraz rozpostarty za oknem, autor sięga pamięcią do czasów dzieciństwa, beztroskich zabaw na hałdach i bieganiu po familokach ze „szlojdrem” w ręku. Wszystkie trzy pozycje połączyła fascynacja Bieńka światem poza wschodnią granicą naszego państwa. Debiut pisarski opowiada o życiu przed nastaniem podróżowania oraz opisem pierwszej dalszej wycieczki do Dalajlamy. Pomysł choć odważny, przez wielu uważany jednak za szaleństwo, nadał nowy wymiar życiu autora. Tutaj Hajer streszcza podróż w głąb Azji, poprzez Birmę, Rosję, Kazachstan, Chiny, Pakistan oraz oczywiście siedzibę przywódcy duchowego buddyzmu – Indie. Druga książka skupia się na końcowym etapie wcześniejszej podróży, Indii. Autor opisuje w niej swoje doświadczenia ze spotkania z miejscową ludnością, opisując kolejne miasta tego barwnego kraju. Wydana nie tak dawno (luty 2014), ostatnia z dotychczas napisanych przez Bieńka książek poświęcona została rowerowej wycieczce przez Rosję. Bowiem autor jak sam twierdzi czuł niedosyt podczas pielgrzymki do Dalajlamy, odwiedzając Rosję tylko w pobieżny sposób. Co niezwłocznie postanowił naprawić. Urodzony 20 czerwca w 1956 roku w Katowicach, swoje lata młodości wiąże z robotniczą dzielnicą miasta, z którego pochodził – Wełnowcem. Ojciec bohatera pracował 11 w hucie cynku nieopodal, której mieszkali. W jednym z licznych wspomnień zawartych w jego pierwszej książce Bieniek pisze o czasach II wojny światowej, podczas której ojciec jego został wcielony do Wehrmachtu. Dotarł aż pod Stalingrad, otrzymując urlop z powodu swojej niecodziennej zdolności, pędzenia bimbru. Po powrocie z frontu, otrzymał informację o rozbiciu jego oddziału przez żołnierzy Armii Czerwonej. Przyziemna umiejętność sporządzania alkoholu, niejednokrotnie uratowała mu życie, ponieważ Niemcy ceniąc jego trunki oddelegowali go na tyły kolumny. W walce o wolność kraju wstąpił do Armii Krajowej, za co został ukarany przez Władzę Ludową. Bieniek postanowił kroczyć drogą swojego dziadka, pracując na kopalni. Inspirowany za bajtla opowieściami dziadka o wyprawach w nieznane, w chłopięcej wyobraźni przemierza świat. Niestety z powodów finansowych dziecięce marzenia zostają uśpione. Dziadek autora zginął tragicznie w największe górnicze święto – Barbórkę. Bohater jako mały chłopiec wraz z bratem, schowani pod stołem przysłuchiwali się niezliczonym opowieściom, Gawlika, który uczestniczył w trzech powstaniach śląskich czy Edka służącego niegdyś w armii generała Andersa. 7 Swoją pierwszą podróż w nieznane przeżył, będąc zaledwie sześcioletnim chłopcem. Zaproponował koledze, Rudzikowi samodzielny wyjazd nad polskie morze. Dzieci ochoczo zebrały się do zbierania pieniędzy, na wszelkie możliwe dla siebie sposoby, gromadząc złom i sprzedając sąsiadce resztki jedzenia dla świń. Uzbierawszy odpowiednią kwotę, zakupili dla każdego po dwie pary tenisówek oraz dwadzieścia ciastek - bezów. Wsiadając do tramwaju, rozmyślnie zabrali ze sobą teczki, aby nie wzbudzić podejrzeń u konduktora. W ten sposób, chłopcy znaleźli się na dworcu kolejowym w Katowicach, niestety dalsza podróż koleją była niemożliwa, więc postanowili pójść o własnych siłach, piechotą. Wrócili na Wełnowiec, ruszając nad morze przez hałdy. Wędrując prawie całą dobę, dotarli cali i zdrowi do Dąbrowy Górniczej, zasypiając w rowie. Małych globtroterów odnalazło ORMO, dostarczając chłopców na Izbę Dziecka, gdzie zostali surowo ukarani. Marzenie o ujrzeniu morza, autor spełnił dopiero w dorosłym już życiu. 1.2 Na Grubie 7 Biografię Bieńka podaję za książką „Hajer jedzie do Dalajlamy”, wyd. I, Warszawa 2010. 11 Mając 15 lat, nie zważając na wybory życiowe swoich kolegów, postanowił kontynuować zawód dziadka zostając górnikiem. W tym celu uczęszczał do Górniczej Szkoły Zawodowej mieszczącej się w dzielnicy administracyjnej Janów-Nikiszowiec. Mijały lata, nadchodził czas pierwszej dniówki na kopalni. Bieniek, nie mający jeszcze ukończonych osiemnastu lat, posiadał status pracownika młodocianego. Brygadzistą bohatera został Kowalik. „Robił też w opylaczach, wśród tych, którzy zakładali półki przeciwwybuchowe i rozsypywali na nich pył kamienny, zabezpieczający przed rozprzestrzenieniem się strefy wybuchu metanu i ognia.” (HD, s.43) Po dwudziestodniowym wstępnym szkoleniu, Bieniek został przydzielony do Hajnela, pracując na ścianie. Młody, szczupły wówczas chłopak nie miał tyle sił ile posiada doświadczony górnik. Z mizernym efektem, po pierwszym dniu, postanowił udowodnić, że tak łatwo się nie podda. Jednak po trzech miesiącach został przeniesiony na oddział zmechanizowany. Pracował aż do czasu swojej przeprowadzki wraz z rodzicami do Chorzowa. Kiedyś górników nie powoływano do służby wojskowej, niestety Bieniek miał pecha. Gdy przydzielano odroczenia, on z powodu zmiany miejsca zamieszkania, został wcielony do armii. Oddelegowany do wojsk pancernych w Lidzbarku Warmińskim, za kaprali miał rodowitych warszawiaków. Jako że autor pochodził ze Śląska, swoich korzeni się nie wstydził i za każde słowo wypowiedziane gwarą musiał wykonywać po pięćdziesiąt pompek. W ten sposób podszkolił polską wymowę i nabrał tężyzny fizycznej. Podczas pełnienia swojej służby, zaprzyjaźniony z kolegą, spędzał przepustki u niego w Szczecinie. Siostra kolegi, cicha i spokojna, zaczytana w poezji, wkrótce została panią Bieniek. Ślub odbył się 3 maja 1980 roku. Młodzi małżonkowie potrzebowali własnego lokum. W ciągu dnia był górnikiem – szczałowym, nocą, gdy wymagała tego sytuacja ratował kolegów. Tragicznych wypadków na śląskich kopalniach jest wiele. Widziałem też, jak ludziom poobcinało ręce, jednemu nawet wyrwało ramię razem z łopatką, a ja wkładałem mu w tą ranę koszulę, żeby tamować krwawienie(...) Nigdy też nie zapomnę, gdy pewien chłopak nawinął się na kołowrót ciągnący wózki i niewiele z niego zostało…. (HD, s.53-54) Pewnego feralnego dnia, nastąpił wybuch metanu na kopalni Mysłowice, gdzie zginął bliski kolega autora. Po tym wypadku, Bieniek postanowił ze względu na swoją rodzinę zrezygnować z ratownictwa. Górnictwo od zawsze było jego powołaniem, lecz ciekawy życia 11 nie poprzestawał tylko na tym. Z powodu sytuacji politycznej w kraju, w roku 1989 wyjechał na Węgry gdzie przepracował dwa lata w tamtejszej kopalni. I choć imał się także innych zajęć, jak sam twierdzi „ Zawsze miałem kopalnię i nigdy bym z niej nie zrezygnował.” (HD, s.55) W swojej kopalnianej karierze Bieniek znalazł się na samym szczycie, pełniąc funkcję przodowego ścian zmechanizowanych. Przeszkolony w Niemczech, pracował ze sprzętem importowanym, skomputeryzowanym będącym wówczas nowością na polskim rynku. Obowiązkiem jego było zabezpieczanie ścian, które się zawaliły, niejednokrotnie narażając przy tym własne życie. Ale zawsze mi się udawało, doświadczenie oraz tak zwany szósty zmysł powodowały, że czułem się pewnie. I choć czasami mogło się wydawać, że to, co robię, wykracza ponad ludzkie możliwości i że mogę zginąć, to i tak zawsze wchodziłem tam, gdzie inni bali się już wejść, Miałem tak zwane górnicze szczęście. Do pewnego momentu mi dopisywało…(HD, s.58.) W czasach PRL-u, nie odnotowywano licznych wypadków z udziałem poszczególnych górników, dopiero w momencie śmierci lub poszkodowania większej liczby osób, prawda wychodziła na światło dzienne. Fedrowanie węgla przy dużym stężeniu metanu było normą, umieszczano czujnik w ciągu ze świeżym powietrzem aby na górze u dyspozytora pokazywało się zero. W sytuacji gdy stężenie wynosiło dwa procent, automatycznie wyłączano prąd oraz wycofywano wszystkie osoby z zagrożonego wybuchem obszaru. Najważniejsza była praca na akord, życie pojedynczego człowieka odgrywało rolę drugoplanową. W jednej z retrospekcji Bieniek, wspomina wybuch metanu. Uczestniczył przy wydobywaniu kolegów spod ziemi. Trzech z nich z powodu rozległych poparzeń całego ciała wkrótce zmarło, dwóch miało większe szczęście. „Z czasem nabyłem odporności na stres związany z pracą w stanie podwyższonego ryzyka.” (HD, s.59.) W pracy górnika najważniejsze jest doświadczenie w unikaniu niebezpieczeństwa. Każdy dzień jest walką o życie, nie wiadomo czy znów wyjedzie się na powierzchnię. Autor przeżył w swoim kopalnianym zawodzie kilka drobniejszych jak sam nazywa wypadków m.in. ucięcie palca, półtoragodzinne zasypanie pod stertą gruzu czy uderzenie w głowę oderwanym kawałkiem 11 chodnika. Jednak pewnego dnia, szczęście na moment opuściło autora. Jak sam wspomina, z tragicznego w skutkach wypadku niewiele pamięta. Utraciwszy wzrok po wielu zabiegach lekarzom udało się odratować jedno oko, w drugim pozostało tylko poczucie światła. Autor po feralnym wypadku nie słyszy również na jedno ucho. W szpitalach Bieniek w sumie spędził z przerwami dziewięć miesięcy. Był to dla niego wyrok. Z oświadczenia lekarskiego wynikało, że do pracy na kopalni nigdy już nie wróci. Dla górnika przodowego wyrabiającego 300 procent normy był to koniec. Wielokrotnie płakał spoglądając w stronę ukochanej kopalni Wieczorek, która stała się jego drugim domem. Zazdrościł kolegom, którzy poniekąd uważali go za szaleńca skoro tęsknił za pracą na dole. Czas przepracowany w zawodzie górniczym nie został zmarnowany. Pytany dlaczego tak bardzo pokochał ciężką pracę w podziemiu, odpowiada, że realizował się dzięki niej wykonując powierzone mu zadania z precyzją, często jednak zapominając przy tym, o własnym bezpieczeństwie. Wypadek pomógł Bieńkowi, zrealizować dziecięce marzenia rozpalane licznymi opowieściami dziadka o świecie. Dłużący się czas w szpitalu, autor urozmaicił sobie czytaniem, przypadkowej w wyborze książki podróżniczej Thomasa Cooka, która zainspirowała go do poznania tego co, dotąd wydawało się nieosiągalne. Rozłożywszy mapę, postanowił bez spoglądania wybrać miejsce, które odwiedzi. I tak spontanicznie trafiło na Indie, które ponownie ujrzał dopiero podczas odwiedzin u duchowego przywódcy buddyzmu, co miało miejsce kilka lat później. 1.3 Jak ze śląskich hałd Hajer wyruszył w daleki świat Po wyjściu ze szpitala, spacerując jedną z ulic Katowic, zauważył napis : PROMOCJA! WARSZAWA – MOSKWA – DELHI W tym momencie, Bieniek przypomniał sobie książkę czytaną w łóżku szpitalnym. Potajemnie wykupił bilet oraz leki na błędnik. W domu usiadł mówiąc małżonce, że wyjeżdża do Szczyrku, do kolegi. Tam nabierze dystansu i odpocznie. Aby nie wzbudzić podejrzeń u żony spakował tylko mały plecak, jaki zabiera się na jednodniowy wypad w pobliskie góry. W Moskwie czuł się swobodnie dzięki znajomości rosyjskiego, dopiero w Delhi dotarło do niego co nawyrabiał. „Coś ty głupi chuju zrobił? Nie znasz języków, jesteś w Delhi I CO DALEJ?” (HD, s.67.) Bez znajomości angielskiego, ni w ząb nie wiedział co się wokół niego 11 dzieje. Przez pierwsze dni chodził jedną z ulic miasta, tam i z powrotem, aby się nie zgubić w plątaninie dróg. W końcu zdobywając się na odwagę zadzwonił do żony, mówiąc gdzie się znajduję, na co nie przebierając w słownictwie małżonka oznajmiła Bieńkowi co o nim myśli. Najpierw niedowierzała prosząc męża aby nie pił więcej z kolegami, dopiero gdy ten zaczepił przypadkowego Hindusa aby coś powiedział do słuchawki, uwierzyła. Swoją pierwszą podróż wspomina głównie w pociągach, gdyż nie wyściubiał nosa poza obszar dworca. Zagubionego Hajera spotkała Anka Czerwińska, znana polska himalaistka, udzielając mu ostrej reprymendy. Po namowach, przyłączył się do grupy z Krakowa, spełniając postawiony przez nich warunek, jakim była nauka angielskiego. Codziennie po kilka nowych słówek. Czując się pewniej, pomimo wyjazdu znajomych Bieniek postanowił zostać w Indiach, ciągle szlifując nowo poznany język. Przez ten czas Hajer schudł 16 kilo, jadł byle co, spał gdzie się dało. W ten oto sposób małżonka ujrzała go po sześciu miesiącach. Jak się później okazało był to dopiero początek jego niekończącej się włóczęgi po świecie. Po powrocie do domu, nie mógł „usiedzieć w miejscu”, planując co nóż nowe wyprawy, bezustannie będąc w drodze. Od swej pierwszej pamiętnej podróży, w którą wybrał się bez jakiegokolwiek przygotowania zdążył odwiedzić wiele innych miejsc, jednak Indie niczym magnes przyciągały autora do siebie. I tak pięknego, sierpniowego dnia 2006 roku autor stanął przy autostradzie w Dolinie Trzech Stawów prowadzącą w stroną Krakowa, z kartką na której widniał napis „Indie”. I ruszył, przez Rzeszów, Ukrainę aż do tytułowego Dalajlamy, dając tym samym początek swej pisarskiej karierze. 2. Problematyka gatunkowa 11 2.1 Autobiografia czy autoportret Mieczysław Bieniek stworzył nietuzinkowe książki, których gatunkowość trudno jednoznacznie sprecyzować. Przytaczane podróże okrasza opowieściami o swoim barwnym życiu, głównie związanym z pracą na kopalni KWK Wieczorek. Przyjrzyjmy się zatem elementom autobiograficznym w pozycjach Hajera. Czy możemy mówić w przypadku Bieńka o spójnej autobiografii czy raczej o autoportrecie? Jak podaje Dorota Kozicka autobiografię należy rozpatrywać w dwóch aspektach: w węższym oraz w szerszym. Pierwszy z nich sytuuje autobiografię: Jako jeden z czterech, obok pamiętnikarstwa, wspomnienia i dziennika, podstawowy gatunek pisarstwa osobistego, charakteryzujący się retrospektywnym i całościowym przedstawieniem samego siebie, na tle lub w oderwaniu od świata zewnętrznego.8 Szerszy aspekt rozumiany jako utwór napisany przez autora o sobie samym, dzieli się na dwa zasadnicze typy: „zapisy z dominującą postawą ekstrawertywną, zaliczane do szeroko rozumianej literatury faktu i zapisy o charakterze introwertywnym, należące do tzw. intymistyki.”9 Drugi aspekt funkcjonuje w powszechnym odbiorze, gdzie formy autobiograficzne, piśmiennictwo autobiograficzne używane są synonimicznie wobec piśmiennictwa osobowego. Kozicka zwraca uwagę na wąskie zastosowanie autobiografii, zakładające: Prymarną rolę autora jako bohatera tekstu (czyli wyeksponowanie przez autora własnych doznań i przeżyć), ale też próbę całościowego ich ujęcia, dokonywaną u schyłku życia bądź też na pewnym jego etapie.10 D. Kozicka, Wędrowcy światów prawdziwych dwudziestowieczne relacje z podróży, Kraków 2003, s.17. 9 Ibidem. 10 Ibidem, s.18. 8 11 Nękani rozterkami egzystencjalnymi, pragniemy pozostawić rys w pamięci potomnych. Wraz z nadejściem śmierci, wspomnienia o nas nie zanikają, gdyż zapisane na kartach papieru trwają, gdy nas już nie ma, świadcząc o naszym istnieniu. „Przykładowe żywoty sławnych ludzi, bohaterów książąt, nadają im jak gdyby nieśmiertelność – literacką i pedagogiczną, ku zbudowaniu przyszłych wieków.”11 Autobiografii winien przyświecać jasno dookreślony cel. Niegdyś scalanie własnej egzystencji na kartach papieru służyło ukazaniu przemiany duchowej, czy też trwaniu w niezmiennych poglądach. W dawnych czasach, aby napisać autobiografię, dana postać musiała zaistnieć czy to na polu bitwy czy w polityce lub w inny sposób przysłużyć się społeczeństwu i państwu. Dopiero wówczas jako wybitny obywatel spisywała swój życiorys. Wzbogacając przy tym naturę, wpisując w nią ślad swojej obecności wytworzona zastała postać historyczna. Dziś jest inaczej. Bez względu na własne osiągnięcia, każdy może przelać osobiste przeżycia na karty książki. Jak to wygląda w przypadku Bieńka? Autor autobiografii ma za zadanie zebrać rozproszone elementy swojego życia, tworząc z nich jedną, spójną całość, ukazującą rozwój w czasie. Rozwiewać wszelkie niepewności, ustalać prawdę, dotąd niekompletną lub zniekształconą. Autobiografia jest jednym ze środków wiodących do poznania siebie samego dzięki odtworzeniu i odczytaniu całości życia. Rachunek sumienia ograniczony do obecnego momentu da mi jedynie fragmentaryczny wgląd w mój osobowy byt, nie dając gwarancji trwania.12 Pomimo tego, iż w poszczególne książki Bieńka wplecione są wspomnienia z wcześniej przeżytych lat, nie tworzą one jednak spójnej autobiografii. Co jednak nie znaczy, że autorowi nie przyświeca myśl o tym, by wpisać się w poczet tych, którzy chcą swoje życie „ocalić od zapomnienia”, ale zebrany materiał autobiograficzny świadczy o tym, iż w przypadku Bieńka mamy raczej do czynienia z autoportretem niż klasyczną autobiografią. Tak samo jak obraz malarski, autoportret przedstawia osobę, w taki sposób, w jaki pragnie być ona postrzegana przez innych. Kreujący się na nieustraszonego górnika, pełnego energii i pasji 11 12 G. Gusdorf, Warunki i ograniczenia autobiografii, [w:] Autobiografia, pod. red. M. Czermińskiej, s.23. Ibidem, s. 32. 11 przemierzającego najdalsze zakątki globu. Wyselekcjonowanie poszczególnych wątków autobiograficznych ukazuje robotnika ze Śląska. Czy tylko? Czym wobec tego jest autoportret? Budowa autoportretu bazuje na tematyczności lub logiczności, jednak sam autor uprawia ten gatunek bezwiednie. W związku z tym autoportret nie stwarza żadnego horyzontu oczekiwań. Każdy autoportret powstaje w taki sposób, iż wydaje się być jedyny w swoim rodzaju. Jedność jego nie jest dana, bowiem zawsze można dodać pewne elementy, w przeciwieństwie do autobiografii. Autoportrecista nigdy nie ma pewności dokąd zmierza i co chce osiągnąć, nadrzędny cel jego twórczości to ukazanie kim jest w tej chwili, a nie to co niegdyś osiągnął. Jak wyglądają poszczególne etapy powstawania autoportretu? Najpierw pisarz odczuwa niewysłowioną pustkę, niemożność przelania słów na papier w taki sposób aby odzwierciedlały jego bogate wnętrze. Z czasem gdy nadejdzie przełom w twórczości, pisarzowi towarzyszy obfitość wypowiedzi, w wyniku której powstają różnego rodzaju fantazmaty, głupstwa oraz fantazje13, co w przypadku twórczości Bieńka jest nader wyraźne. Istotna dla autoportretu jest psychomachia. Bieniek również owy aspekt przedstawia u siebie, bowiem podążając w pierwszej książce do Dalajlamy, toczy nieustanną walkę pomiędzy własnymi słabościami a zaletami. Dla Hajera pisanie tej książki przyjmuje formę swoistego rachunku sumienia. Przytacza on w swej pamięci sytuacje, które mogły uzyskać inny finał. Jak na przykład pewna historia z dzieciństwa, gdy bawiłem się z Ewą, moją koleżanką, w ścigać-gonić. Biegłem za nią, ona wyskoczyła z arfantu, czyli takiej bramy, na ulicę i wpadła prosto pod autobus. Straciła obie nogi… I tak mi przeszło przez myśl, że gdybym jej nie ścigał, to może by te nogi miała… (HD, s.32) W poszukiwaniu samego siebie, autor zanurza się w otchłani, jakże nieraz zawodnej pamięci. Wraz z upływem czasu pewne wspomnienia tracą dawny blask, niczym biało czarne fotografie swe wyraziste kontury. 13 Por. M. Beaujour, Autobiografia i autoportret, [w:] Autobiografia, pod. red. M. Czermińskiej. 11 Opis przeżyć wydaje się znaczyć dla nich samych, jednak odsłania jedynie ich obraz przenośny, już daleki i bez wątpienia niepełny, skażony na dodatek przez to, że człowiek, który przypomina sobie swoją przeszłość, od dawna nie jest już tym samym, który jako dziecko czy młodzieniec tę przeszłość przeżywał. Przejście od bezpośredniego przeżycia do świadomości we wspomnieniu, które dokonuje pewnego rodzaju powtórzenia tego przeżycia, wystarcza, by zmienić jego znaczenie. 14 Mieczysław Bieniek z zamiłowania pasjonat pracy na kopalni, niejednokrotnie w swoich książkach powraca wspomnieniami do minionych już lat. Przemierzając świat wzdłuż i wszerz sięga głęboko w zakamarki swej pamięci. Podczas pobytu w danym miejscu, dawno przeżyte chwile przedzierają się z jego pamięci, zajmują one określone miejsca na kartach książek. W odosobnionych ramkach bądź rozdziałach spisane są życiowe doświadczenia, jakie autor wyniósł mieszkając na Śląsku, każde z nich jest prezentowane jako odrębna historia. A każde wydarzenie ma swoje zakończenie. Jednak co warto zaznaczyć intencją autora nie jest scalanie na papierze swego życiorysu. Sposób, jakim autor posługuje się przy opisach swoich przygód dookreśla jego barwną osobowość. Wybrane przy opisach fragmenty jego życia jedynie składają się na szkicowy autoportret autora. W pierwszej książce, w której to Hajer odwiedza Dalajlamę, przedstawia się czytelnikowi. Tutaj także najwięcej informacji znajdziemy o nim samym, gdyż każda kolejna książka zawiera coraz mniejsze ilości autobiograficznych wątków na korzyść tekstów stricte podróżniczych. W swoim pisarskim debiucie zawarł wspomnienia starsze jak: dzieciństwo, obraz dziadków, i te przewijające się w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich trzech pozycjach: związane z pracą na kopalni, sytuujące Bieńka w pewnym kontekście kulturowym. Zarówno książki Hajera jak i film Pawła Wysoczańskiego „W drodze” nie odzwierciedlają całego życia słynnego górnika. Postać Hajera jest bardziej problematyczna niż się wydaje. Bowiem autor przyjmuje dwie role, które odzwierciedlają jego tożsamość. Wydobywając odpowiednie elementy swego życia na światło dzienne, wykreował swój autorski wizerunek. 14 Ibidem, s. 33. 11 2.2 Bieniek górnikiem Autor wielokrotnie powraca myślami na śląską ziemię, tak przez niego ukochaną. Książki Hajera w pełni zrozumiałe są dla osób znających oraz znajdujących się w realiach Górnego Śląska. Od dawien dawna górnik przypisany jest do Śląska, a bycie Hajerem to coś więcej niż wykonywanie zawodu. Książka, Hajer jedzie do Dalajlamy wprowadza czytelnika w klimat, nie tylko Dalekiego Wschodu, lecz także Górnego Śląska. Bieniek codziennie zjeżdżał szybem w dół, nie mając pewności czy znów dane mu będzie ujrzeć słońce. Dziś pracę dla górnictwa wspomina tak: Robiłem wszystko ponad plan teraz wiem że to głupie, ale wtedy kopalnia miała priorytet, wszystkie siły i myśli były kierowane w kierunku pracy. Do teraz się zastanawiam nad głupotą, ale z drugiej strony super spełniłem się, miałem kasę i satysfakcję…15 Za Gierka ludzie wyrabiali normę, zarobki jednak tego nie odzwierciedlały. W Polsce wówczas istniało przekonanie o dobrobycie Ślązaków, ponieważ Gierek sam był górnikiem. Bieniek wspomina soboty apelowe, niedziele produkcyjne, każdego dnia stawiając się w pracy. Zasłużony urlop spędzał najczęściej nad Jeziorem Żywieckim, lub w Bukowinie Tatrzańskiej, w zależności od tego gdzie wysyłała kopalnia. Bieniek zatem pędził żywot przeciętnego socjalistycznego pracownika, wówczas wyrabiającego przysłowiowe trzysta procent normy. Wielokrotnie był nagradzany za zasługi poczynione w górnictwie: Za pracę dla górnictwa dostałem dwa złote krzyże zasługi. To się naprawdę nieczęsto zdarza. Odznaczono mnie brązowym, srebrnym i dwa razy złotym krzyżem. Mam krzyże od Gierka, Jaruzelskiego i od Kwaśniewskiego. (HD, s.62) Hajer przodowy stereotypowo jest utożsamiany z nadludzką siłą i odwagą godną mitycznego herosa. Człowiek prosty, godny zaufania i bezsprzecznie uczciwy, szanujący wartości rodzinne. Hajer, z Hajerem oto słowa klucze zawarte w tytułach wszystkich pozycji. 15 Cytat pochodzi z prywatnej korespondencji z autorem. 11 Autor poprzez takie a nie inne nazewnictwo podkreśla przynależność do konkretnego miejsca oraz społeczności na ziemi. Bieniek zapytany o motywy swej twórczości, bez zastanowienia wymienia wartości rodzinne, czego wyraz daje m.in. poprzez kultywowanie zawodu swojego dziadka. Pisząc kolejne pozycje, przed oczyma zawsze ma obraz córki, dlatego książki Hajera nasycone są emocjami, które wydzierają z każdej zapisanej przez niego kartki. Autor wychowany na śląskiej ziemi, nigdy nie zapomina o wpojonych mu za młodu tradycjach i wartościach. Od gwary śląskiej poprzez wspominki na temat Wehrmachtu, autor ukazuje własne przywiązanie do tej ziemi. Opisuje uroczystości związane z największym świętem górnictwa – Barbórką, wyjaśniając wszystkim nie wtajemniczonym moc jaką niesie z sobą ten dzień. W prześmiewczy sposób przedstawia nastawienie Ślązaków do goroli, rozumianych jako obcych, którzy nie znają ale co ważniejsze nie rozumieją tradycji związanych z regionem Górnego Śląska. Rodzina to dla Bieńka kwestia elementarna, podstawa funkcjonowania w społeczeństwie, jak sam twierdzi pomimo odległości jaka obecnie dzieli go z córką, ma z nią stały i dobry kontakt. Bieniek opisuje swoje przygody prostym językiem. Dla niektórych sposób wywodu autora może się wydawać dosadny, czasami wręcz wulgarny. W końcu Hajer to nie żaden poeta. Dlaczego postanowił jednak używać przekleństw? Zapytany o to odpowiada, że w ten oto sposób książka zostaje nasiąknięta klimatem Górnego Śląska. Dosadność w słowniku Hajera buduje emocje, niekiedy wprowadza czytelnika w stan napięcia. Dom to dla autora forteca, miejsce nieskalane wulgarnością słów. Jednak jak sam wyjaśnia są momenty w życiu, podczas których nie możliwe jest zachowanie zimnej krwi. Środowisko robotnicze, w którym przez 27 lat ciężko pracował, to środowisko proste, któremu nie wadzi używanie brzydkich słow. Bieniek nie stosuje poetyckich opisów miejsc, chce ukazać świat w pełni swej różnorodności, używając przy tym dosadności języka zmieszanego z gwarą śląską. Każda kolejna pozycja Bieńka proporcjonalnie zawiera mniej materiałów na temat przeżyć związanych z samą kopalnią. W swym debiucie autor zawarł odrębny rozdział na temat życia na śląskiej ziemi, pisał o swoim kopalnianym doświadczeniu, rodzinie 11 i rozwijanych za młodu pasjach. Druga z kolei książka wyposażona została w ramki z odrębnie spisanymi anegdotami z życia Hajera zanim nastąpił etap podróżowania. Trzecia pozbawiona jest całkowicie wspominek z wcześniejszej egzystencji bohatera. Fakt ten nie jest jednoznaczny z brakiem autoportretu w trzeciej z kolei książce Bieńka. Bowiem autor wykreował z czasem własną sylwetkę na gruncie literatury podróżniczej. Popularność jego z każdym dniem nabiera tempa, dlatego większość pasjonatów podróży wie już z kim ma do czynienia. W prywatnej rozmowie, autor jednak stwierdził, iż w kolejnej pozycji powróci pamięcią na grube, ponownie rozśmieszając czytelnika anegdotami spisanymi gwarą śląską. Wydana w lutym 2014 roku kolejna pozycja Hajer jedzie do Soczi nie przypomina barwnych opowieści snutych przez Bieńka, jednak jak mówi autor wydawca z racji szerokiego odbioru postanowił nieco utemperować słownik Hajera. Z uwagi na wysoką poczytność poprzednich pozycji, również wśród kobiet, tym razem zrezygnowano z wulgaryzmów czy dosadności gwary śląskiej, która tylko gdzieniegdzie zaznacza swą obecność. Tutaj widoczne jest przejście autora od śląskości i starych wspominek do podróżowania sensu stricto. 2.3 Awanturnik na walizkach Z drugiej strony jawi się nam mężczyzna, rządny przygód i nieustannej podróży. Niczym filmowy Indiana Jones przemierza świat w poszukiwaniu własnej utajonej cząstki osobowości. Oto i druga rola, której odegrania podejmuje się Bieniek. W ubiegłym roku wybrał się na rowerową eskapadę na pół roku przed rozpoczęciem Zimowej Olimpiady w Soczi. Wyznaczył trasę biegnącą przez Finlandię, Norwegię i dalej w okolice koła podbiegunowego aż do tytułowego Soczi, niestety nie zrealizował wszystkich powziętych wcześniej założeń. Im dłużej tak sobie o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że o udanej wyprawie nie stanowi tylko zrealizowany cel. Po raz kolejny wiem, że moje podróże nie dawałyby mi tyle radości, gdyby nie ludzie, których spotykam na swojej drodze. 16 16 M. Bieniek, Hajer jedzie do Soczi, Warszawa: Wydawnictwo Annapurna 2014, s. 303. 11 Hajer nie odwiedza najodleglejszych zakątków a celu zapoznania się z tamtejszymi zabytkami czy zwyczajami jakie panują w tym konkretnym miejscu. Podróżuje dla samego podróżowania. Bieniek nie traktuje swych wojaży jako sposobu zaznajamiania się ze światem lecz okazji do nowych przygód, których z pewnością nie zabraknie. Wybór miejsca tak naprawdę jest drugorzędny, bowiem przedziwne tarapaty mogą autora spotkać na każdej szerokości geograficznej. Według tego co o sobie pisze i mówi wynika, iż od małego posiadał zdolność pakowania się w tarapaty, z których zawsze wychodził obronną ręką. Bieniek wspomina śląski zwyczaj, posiadania garnituru przez każdego robotnika pracującego na hucie. Z powodu wysokiego ryzyka, zarówno w hucie jak i kopalni, w każdej szafie takowy wisiał na wieszaku, aby w razie śmierci godnie pochować człowieka. Pewnego dnia, zauważył tkwiące w odświętnym stroju ojca pieniądze. Wziąwszy całe sto złotych, zakupił wymarzone płetwy do pływania, łuk ze strzałami i nadmuchiwaną żabę. Spędzając czas z kolegą Rudzikiem na jedzeniu bułek ze śledziami, utracił ostatnie ojcowskie oszczędności. W progu mieszkania ojciec zapytał, gdzie są pieniądze, na co chłopiec skłamał mówiąc, że nie wie. Rodzic zauważ jednak w jego małych rączkach łuk i płetwy, po czym wpadając w szał je zniszczył. W tym czasie, syn uciekł przez okno, gdyż mieszkanie mieściło się na parterze, do lasu chowając się w jednym z bunkrów. Wystraszony karą, jaka go czeka po powrocie do domu, przesiedział w tym miejscu całą noc. Ojciec nawoływał syna, który postanowił wyjść z ukrycia, z powodu doskwierającego głodu i zimna. Rodzic zabrał dziecko do centrum Katowic, aby tam zakupić mu najdroższe płetwy do pływania, jakie znajdzie. „I nawet wiele lat później, gdy dręczyły mnie różne pokusy, żeby coś podwędzić, zawsze przypominał mi się ten gest ojca.”(HD, s.39) Opowieść ta nie tylko ukazuje nietuzinkowe talenty Bieńka, lecz również zwraca uwagę na przywiązanie autora do wartości jakie wyniósł z domu oraz wierność w stosunku do jego domowników. Nigdy nie usiedział w domu, nieustannie będąc w ruchu. Po wprowadzeniu systemu czterobrygadówki, autor znalazł czas na poszerzanie swoich pasji. System polegał na przepracowaniu czterech dni, po czym każdy pracownik otrzymał dwa dni wolnego, które 11 wcześniej mógł sobie odpowiednio zaplanować. Korzystając z chwili wytchnienia od ciężkiej pracy, Bieniek odkrył uroki pływania na desce surfingowej i to bez przekraczania polskiej granicy: Strasznie się napaliłem na takie pływanie. Dzwoniłem więc z dołu do domu i pytałem, czy wieje. A gdy wiało, to szybciutko wyjeżdżałem na powierzchnię i uczyłem się pływać na Jeziorze Dziedźkowickim. (HD, s. 56) Hobby autora, dość niecodzienne w dobie PRL-u zaowocowało legitymacją instruktora windsurfingu. Jednak już wcześniej jego awanturnicza natura dawała o sobie znać. Ciekawy życia nie poprzestawał tylko i wyłącznie na pracy w podziemiu. Jak sam wspomina w latach 80. w Polsce posiadanie magnetowidu i zachodnich filmów uchodziło za ekstrawagancję. Przy pomocy szwagra Bieniek uzyskał sprzęt i rozpoczął działalność filmowca. Wówczas zalegalizowanie takiego przedsięwzięcia nie było możliwe. Przygoda z wypożyczalnią szybko się jednak skończyła za sprawą milicyjnego pionu do zwalczania przestępstw gospodarczych. Był rok 1989, Bieniek nie został zwolniony z pracy, w zamian ciągany po aresztach w każdym spędzając po 48 godzin. Przesłuchiwania nie były kulturalną rozmową, kilka razy uderzony w twarz z ukruszonym zębem wrócił w końcu do domu. Postanowił wyjechać z kraju, na czas zamknięcia jego sprawy. Na Węgrzech przepracował dwa lata w tamtejszej kopalni, przy okazji poznając nowy język. W tym miejscu nasuwa się pytanie: Kim tak naprawdę jest Mieczysław Bieniek? Górnik zakochany w śląskiej ziemi oraz postać współczesnego awanturnika żyjącego na walizkach to role, jakie przywdziewa Hajer w swych książkach. Od małego pakował się w przeróżne tarapaty, dlatego na każdej szerokości geograficznej przeżywa niesamowite 11 perypetie. Bieniek wybiera takie fragmenty swego życia, aby wykreować się na nieustraszonego poszukiwacza przygód, nie ważne czy ma to miejsce na śląskich hałdach czy na afrykańskich stepach. W rozdziale pierwszym szerzej opisałam wcześniejsze perypetie Bieńka, które niezachwianie świadczą o wybuchowym charakterze autora oraz jego talencie już od bajtla do pakowania się w nieustanne kłopoty. Barwna gwara nadaje książkom Bieńka pikanterii i rozrywkowego charakteru. Od pierwszej strony Hajer bawi czytelnika swoimi dosadnymi opowieściami. Tak też i jest w debiutanckiej książce Hajer jedzie do Dalajlamy. W drugiej z kolei Z Hajerem na kraj Indii nie odnajdziemy wiele informacji z życia autora. Ostatnia książka Bieńka w odbiorze znacznie odbiega od wcześniejszych pozycji. Tracąc przy tym swój urok i czar. 2.4 Książki Hajera a literatura podróżnicza Czy wobec tego książki Hajera można wpisać w nurt reportaży podróżniczych bądź bardziej dziś popularnej literatury podróżniczej? Od zarania dziejów ludzka ciekawość sięgała poza obręb dotychczasowego miejsca zamieszkania. Podróżowanie przyczyniło się do poszerzania wiedzy na temat świata i jego licznych mieszkańców. Na podstawie ich komentarzy czytelnicy, społeczeństwo wyrabiają sobie pogląd na różne sprawy. Dzięki takim relacjom kształtują się więc ważne postawy, sądy, wyobrażenia o świecie, z którym bezpośredniego kontaktu większość nie ma. 17 Termin podróżować swoje pierwotne korzenie ma w łacinie i oznacza, trójzębne widły używane dawniej jako narzędzie tortur. Jak widać, jeszcze w czasach średniowiecza dla pielgrzyma podróżowanie oznaczało wielotygodniową mękę, coś ekstremalnie nieprzyjemnego. Wraz z wiekiem XV w Polsce wyjazdy w różnorakich celach stały A. Niewiara, Charakterystyki kobiet w polskich relacjach podróżniczych (XVI-XIX wiek), [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E Malinowskiej, D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004, s. 18. 17 11 się chlebem powszednim. Jak notuje włoski kronikarz, nasi przodkowie znajdowali się w ciągłych rozjazdach, czy to u dalekich krewnych czy przyjaciół, bowiem nie straszna im była nawet stumilowa odległość. 18 Rewolucja w transporcie odcisnęła swe piętno wśród twórców parających się podróżopisarstwem. spowodowały Udogodnienia powierzchowność związane czynionych ze zwiedzaniem obserwacji. dalekich Fascynacja krain, szybkością, nie przewiduje dłuższych przystanków podczas wojaży. Idealnie ową sytuację obrazują słowa niedoścignionej ikony wśród polskich podróżników, Ryszarda Kapuścińskiego: dawniej, kiedy ludzie podróżowali pieszo, na wierzchowcach, czy płynęli statkami, ich wędrówka ciągnęła się miesiącami. Powoli obracająca się scena świata pozwalała stopniowo wnikać w nowe otoczenie, nowy krajobraz, inny klimat.19 Na podstawie wzmianek o innych mieszkańcach naszej planety zawartych w dziennikach i pamiętnikach Polacy konstruowali stereotypowe sądy o innych kulturach, które wzmacniały naszą tożsamość narodową, dokładnie taką funkcję pełnią książki Bieńka. Bieniek nie ukrywa swojej fascynacji innymi kulturami, nie przybiera jednak maski specjalisty, ponieważ jak sam często przyznaje wcześniej nie dane mu było spotkać się z daną sytuacją. Przyglądając się z bliska religijnym uroczystościom jakie panują w Indiach, ekscytuje się nowym dla niego widowiskiem, nie wstydząc się własnej niewiedzy. Czytelnik sięgający po literaturę podróżniczą, zagłębia się w lekturę z wypiekami na twarzy, bowiem bez wychodzenia z ciepłego mieszkania odkrywa świat, jakiego wcześniej nie znał. Bieniek podobnie jak odbiorca w pełni daje się pochłonąć otaczającej go rzeczywistości. Autor chłonie wrażenia niczym gąbka, cieszy się z każdej nowo poznanej osoby czy miejsca niczym dziecko, dając upust własnemu szczęściu. Por. J. Pałkiewicz, Sztuka podróżowania, Poznań 2008, s.22-24. B. Nowacka, Podróż jako sposób na życie (o reportażach Ryszarda Kapuścińskiego), [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E. Malinowskiej. D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004, s.231. 18 19 11 Wybierając się w podróż czytelnik z pewnością nie zabierze z sobą książek Bieńka w charakterze przewodnika turystycznego. Ciekawostki w nich zawarte, śmieszne anegdoty nie są potrzebne turyście. Gotowe przepisy na unikanie kłopotów podawane przez Hajera, nijak mają się do prawdziwego życia, ponieważ nie każdy ma tyle szczęścia i odwagi co sam autor. W końcu nie każdy turysta wybierając się w podróż do Azji, zabierze z sobą wycofane banknoty z podobizną Świerczewskiego. Jak wobec tego rozróżnić reportaż od popularnej dziś literatury podróżniczej? 2.5 Problematyka reportażu w stosunku do popularnej literatury podróżniczej Artur Rejter precyzuje trzy zasadnicze okresy reportażu podróżniczego, budujące swoisty ciąg gatunkowy. Pierwszy a zarazem wstępny etap przypada pomiędzy XVI a XVIII wiek. Krystalizacja owego gatunku dokonuje się za sprawą diariuszy, prywatnych listów pisanych podczas podróży czy popularnych dzienników. Drugi okres obejmuje wiek XIX, będąc etapem przełomowym. Wtedy, bowiem: pojawia się list z podróży jako odrębny gatunek mowy, pokrewny gatunkom z okresu I i związany z piśmiennictwem artystycznym, jak również pokrewny reportażowi podróżniczemu sensu stricto.20 Wraz z wiekiem XX nastaje okres trzeci, kończący proces precyzowania reportażu podróżniczego, rozumianego jako odrębny gatunek wtórny. Reportaż podróżniczy to gatunek publicystyczny, a co za tym idzie jest on nacechowany dużym stopniem dowolności stylistycznej i kompozycyjnej. Wraz z upływem czasu, A. Rejter, Wzorzec tekstowy reportażu podróżniczego w aspekcie ewolucji gatunku mowy- próba syntezy, [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E. Malinowskiej. D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004, s. 8. 20 11 zmieniała się jego forma tak samo jak świat w nim opisywany. Ulegając zmianom przybrał formę, w jakiej jest wydawany po dziś dzień. Oto definicja reportażu zawarta w Nowej encyklopedii powszechnej PWN: REPORTAŻ [franc.], gatunek twórczości dziennikarskiej, zapis faktów znanych autorowi z własnych obserwacji lub ze źródłowych dokumentów, zwykle łączy informację z próbą interpretacji przedstawionych zjawisk, rzadziej z ich jednoznaczną oceną; ukształtowany w prasie jako odrębny gatunek pod koniec XIX w.; rozwój techniki spowodował powstanie innych form r.: r. filmowego, r. dźwiękowego, fotoreportażu; ze względu na temat wyróżnia się odmiany: r. społeczny, obyczajowy, podróżniczy, polit., wojenny, sądowy, sportowy; r. literacki zbliża się niekiedy do form narracji fikcjonalnej – powieściowej lub nowelistycznej.21 Wybrałam tą konkretną definicję spośród wielu innych, ponieważ uważam że właśnie ona precyzyjnie ujmuje specyfikę reportażu, jak również szeroki obszar jego występowania. Książki Bieńka trudno wpisać w nurt klasycznego reportażu podróżniczego. Jakich warunków wobec tego Hajer nie spełnia? Po pierwsze w klasycznym reportażu podróżniczym kluczem jest przedstawienie problemu (najczęściej jest to problem o podłożu kulturowym), za pomocą naukowej wiedzy zebranej przez pisarza. Reporter przekazuje element informacyjny, a temat wokół którego krąży, winien wywoływać w czytelniku liczne refleksje. Natomiast książki Bieńka służą tylko i wyłącznie celom rozrywkowym. Pisząc swe pozycje Hajer przedstawia świat w sposób prosty, zrozumiały dla wszystkich. Wśród czytelników nie ma bariery pokoleniowej, gdyż podróże słynnego górnika są poczytne zarówno w gronie młodszych jak i starszych odbiorców. Niczym nie skrępowany w otwarty sposób daje upust swoim emocjom. Bieniek w swych książkach stawia przede wszystkim na akcję pełną tempa oraz nieprzewidywalności. Konkretne miejsca opisywane są w pobieżny sposób, w związku z tym nie wzbudzają w czytelniku refleksji. Bieniek momentami sam przyznaje się na kartach swych książek do braku wiedzy na temat, z którym dopiero w konkretnym miejscu dane jest mu się zaznajomić. 21 Nowa encyklopedia powszechna PWN, tom 5, Warszawa: 1997, s. 503. 11 W trakcie swojego pobytu w danej miejscowości, niejednokrotnie jego myśli błądzą po terenach kopalni KWK Wieczorek. Ciekawość Hajera wzbudziła czarna dziura na mapie Azji, jaką niewątpliwie jest Bangladesz. Jak sam twierdzi informacje o tym kraju pojawiają się tylko w związku z katastrofami: Przypominało mi to sytuację na kopalni, gdy po przejściu kombajnu ze stropu wypadały potężne prehistoryczne drzewa i człowiek z wielkim zaciekawieniem patrzył w tę pustkę, czy jeszcze się coś stamtąd nie wysypie 22. Nigdy nie miał okazji rozmawiać z osoba, która to miejsce zwiedziła, dlatego postanowił niezwłocznie sprawdzić to na własnej skórze. Popularne dziś książki podróżnicze otaczają czytelnika zewsząd, tworząc pewną alternatywę dla mało intelektualnych seriali telewizyjnych. Pisane są, bowiem w celach rozrywkowych, aby czytelnik zagłębiony w lekturze mógł we własnym fotelu odkrywać daleki świat. W dobie XXI wieku każdy, bez wyjątku może napisać taką książkę na temat własnych przeżyć związanych z podróżowaniem. Za przykład posłuży znany prezenter pogody na antenie TVP1 Jarosław Kret, którego książki cieszą się niesłabnącym uznaniem. Wiele gwiazd kinowych również zaskarbia sobie serca czytelników, poprzez opisy swoich ulubionych miejsc, które ich zdaniem warte są naszych odwiedzin. Niegdyś, przemierzanie w głąb Afryki czy Andamanów było zarezerwowane dla nielicznych znawców. Obecnie wszystko uległo zmianie. Mając odpowiednie zaplecze finansowe, można się udać w wymarzone miejsce, bez zbędnego przygotowania. Hotele na całym świecie oferują wycieczki mające na celu zapoznanie się z rdzenną ludnością, oczywiście w pakiecie z All inclusive. Hajer z każdej wyprawy przywozi dwa lub trzy zeszyty zapełnione po brzegi własnymi spostrzeżeniami i opowiadaniami z konkretnego miejsca. Później w ramach selekcji wybiera te z nich, które wydają mu się najbardziej barwne, przedstawiające specyfikę danej krainy, następnie umieszcza je w swych książkach. Jak sam twierdzi pamięć bywa zawodna 22 M. Bieniek. Z hajerem na kraj Indii., Warszawa: Wydawnictwo Annapurna. 2012. s. 84. 11 i z tego prozaicznego powodu pisał i nadal będzie się tym zajęciem trudził. Dodatkowym elementem, przywołującym liczne wspomnienia są fotografie, robione z pasją każdej napotkanej na swej drodze istocie i miejscu. Atrakcyjne zdjęcia przykuwają uwagę czytelnika, ponieważ ukonkretniają daną opowieść, za którą do tej pory odpowiedzialnością obarczona była tylko i wyłącznie wyobraźnia odbiorcy. Wraz z upływem czasu Bieniek stworzył własny nietuzinkowy sposób wypowiedzi będący jego swoistym znakiem rozpoznawczym. Rynek wydawniczy jak wiadomo rządzi się własnymi prawami a każdy, kto pragnie w nim zaistnieć winien postawić na oryginalność oraz innowacyjność. Hajer bez wątpienia wpisuje się w owe wymogi, opisując świat w prosty, niczym nieskomplikowany sposób. Na tle innych polskich podróżników m.in. Jacka Pałkiewicza czy Beaty Pawlikowskiej, Bieniek wydaje się być znajomym z sąsiedztwa, który ot tak wyruszył z domu by zwiedzać świat. Osobistości dziś już medialne jak Wojciech Cejrowski czy Martyna Wojciechowska swoje podróże przekazują w sposób niezwykle profesjonalny, skupiając się przy tym nie tylko na zabytkach, lecz także na zwyczajach oraz obrzędach religijnych danego ludu. Książki Cejrowskiego czy Pawlikowskiej ujawniają nabyte przez nich wykształcenie. Beata Pawlikowska, która jak wiadomo wykonuje dość niecodzienny zawód przewodnika po dorzeczach Amazonii, swoją miłość do tego dzikiego regionu pielęgnuje od lat, publikując przy tym kolejne książki przybliżające czytelnikom praktyki indiańskie. Jak widać wymienieni podróżnicy posiadają pewne zaplecze wiedzy, które następnie sprawdzają w praktyce. Bieniek to robotnik, człowiek prosty, który nie zawsze podchodzi do pewnych sytuacji tak jak powinien to robić zawodowy podróżnik. Zwiedzając nieustannie świat nie snuje głębszych refleksji czy to filozoficznych czy kulturowych. Hajer w porównaniu z innymi globtroterami daje szczery upust swoim emocjom, niczym dziecko cieszące się pięknem otaczającego nas świata. Bez najmniejszych oporów wyciąga pierwszy rękę do poznawanych na swej drodze osób. Bieniek spisując swe wspomnienia z licznych wojaży pragnie odzwierciedlić czytelnikowi nie tyle same miejsce, w jakim gościł, lecz uczucia, które ogarniały autora w danej chwili, przedstawia bowiem nie tyle dalekie krainy co własne przygody. Momentami bardzo przypominając znanego na całym świecie słynnego archeologa Indian‘a Jones’a, bowiem książki Bieńka oscylują pomiędzy literaturą podróżniczą a przygodową. 11 Bieniek podzielając fascynację z kolegami podróżnikami niejednokrotnie opisuje egzotykę, jednak w odróżnieniu od innych pojmując ją jako coś swojskiego. Podczas wojaży myślami powraca do swoistej egzotyki, która niegdyś go otaczała – huty i śląskich slumsów– hałdów. Bez wątpienia każda z dotychczasowych pozycji Bieńka wpisuje się nurt popularnej dziś literatury podróżniczej. Autor zamieszcza w nich co ciekawsze perypetie, nie szczędząc przy tym rubasznego dowcipu. Hajer przedstawia świat takim jakim go widzi, bez zbędnego koloryzowania. Świat widziany przez pryzmat górnictwa, to dość niecodzienne rozwiązanie. Bieniek postawił na oryginalność, co niewątpliwie było doskonałym posunięciem. W pewien sposób promuje w swych książkach kulturę Górnego Śląska, pokazując przy tym autonomię tego regionu. Dla starszego pokolenia lektura Hajera to powrót do minionej przeszłości. Natomiast dla tych z nas, którzy nie pamiętają czasów PRL-u, ponieważ osobiście ich nie doświadczyli Bieniek proponuje lekcję nie tak dawnej przecież historii. Książki Bieńka bawią do łez, opisując najodleglejsze zakamarki globu przy pomocy gwary śląskiej. Wydawnictwo postarało się o odpowiednią oprawę, przykuwającą wzrok czytelnika. Atutem książek Hajera są przepiękne fotografie, które są swoistym zwieńczeniem poszczególnych rozdziałów. Okładki książek również zasługują na uwagę. Pierwsza podobnie jak i trzecia ukazują mężczyznę w średnim wieku pozującego na nieustraszonego górnika. Druga jest nieco inna, bowiem widnieje na niej hinduska piękność, pochodząca z Pandżabaru, najbarwniejszego stanu w Indiach. W ten oto sposób książki Bieńka zdobywają coraz szerszą grupę odbiorców, poszerzając przy tym nakłady poszczególnych pozycji. Kariera Hajera nabrała rozpędu, coraz głośniej jest o nim w Internecie, pojawia się również w telewizji czy audycjach radiowych… Bieniek idąc z duchem czasu, prężnie działa na jednym z portali społecznościowych, każdego dnia dodając nowe zdjęcia z wypraw oraz ciekawostki. Sam publikuje miejsca spotkań z czytelnikami, codziennie przemieszcza się w inny rejon Polski, aby spotkać się z fanami czy opowiedzieć śmieszne anegdoty z podróży, które nie zostały zawarte w książkach. Mając możliwość uczestniczenia w kilku spotkaniach z autorem, mogę 11 poświadczyć o talencie oratorskim Bieńka, który zabiera z sobą słuchaczy w podróż na krańce świata. Prowadząc spotkania z czytelnikami Hajer promuje kulturę śląską, za sprawą gwary, którą posługuje się w swoich opowieściach. W Internecie prowadzi także blog rowerowy, opisując swoje początkowe zmagania z tym pojazdem. Pokazuje przy tym, że nie każdy musi wybrać się tysiące kilometrów za wschodnią granicę, gdyż wystarczające mogą się okazać ścieżki rowerowe na Śląsku. Nie tak dawno gościł w TVN24, zaproszony jako gość o poranku. Tutaj przede wszystkim udzielał informacji na temat swojej wyprawy do Soczi na rowerze. Jak sam twierdzi w Rosji został medialną gwiazdą, podczas wojaży na dwóch kółkach, udzielał wywiadów dla tamtejszej telewizji. Przez Rosjan postrzegany jako nieustraszony polak, który nie wie, czym jest strach. Postać Bieńka również nagłaśniana jest przez Radio Katowice czy lokalną, gazetkę „Wspólne sprawy” wydawaną właśnie na rodzinnym osiedlu autora -Józefowcu. Wśród swych kolegów parających się podróżowaniem nie jest postacią niewidoczną, nie pozostaje w tyle. Podczas prywatnej rozmowy, zapytany o plany na przyszłość wymienia: przemierzenie na rowerze Jedwabnego Szlaku. Mówiąc to widziałam autentyczną radość na tworzy autora, gdy ten wymieniał kolejne etapy przyszłych wojaży. W przygotowaniu bowiem jest kolejny tytuł książki Z Hajerem przez cztery kontynenty. 3. Bieniek a Cejrowski Twórczość Hajera przypomina książki innego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego, bowiem pozycje tych globtroterów wpisują się w tą samą kategorię literacką, jaką są popularne książki podróżnicze. Wiele można wskazać różnic pomiędzy ich twórczością, jednak fascynacja przygodą dotyczy obydwu. Towarzyszy im, bez wątpienia, wspólne przekonanie, że to właśnie przygód śmiesznych a zarazem niebezpiecznych poszukuje w ich książkach czytelnik. Jak powszechnie wiadomo, Cejrowski23 jest postacią kontrowersyjną, Wojciech Cejrowski jest autorem następujących książek: Kołtun się jeży, Wydawnictwo: W. Cejrowski 1996, Podróżnik WC, Wydawnictwo: W. Cejrowski Ltd. 1997, wydanie drugie poprawione 2010, WC na końcu Orinoko, Wydawnictwo: W. Cejrowski Ltd. 1998, Młot na lewicę, Wydawnictwo: W. Cejrowski Ltd. 1999, Sól do oka, Wydawnictwo: W. Cejrowski Ltd. 2002, Gringo wśród dzikich plemion, Wydawnictwo: Poznaj Świat 2003 (dostępna także w wersji zapachowej), Rio 23 11 wzbudzającą wśród czytelników skrajne emocje. Urodzony w roku 1964, od 1992 roku możemy oglądać jego i jego programy w telewizji. Zadebiutował w programie „Non stop kolor” emitowanym na antenie TVP2, wraz z Wojciechem Mannem. Później stopniowo rozwijał karierę w autorskich programach jak: „WC Kwadrans”, emitowanym w programie TVP1 czy w cyklu podróżniczym „Podróżnik”, który zamknął się w trzydziestu odcinkach. Jest autorem książek podróżniczych, w których informacje o upodobaniach autora zrównane zostają z wiadomościami na temat odwiedzanego kraju. Zarówno u Cejrowskiego jak i Bieńka nielegalne przekraczanie granic i nieustanne szczęście w pokonywaniu licznych przeszkód to często poruszane tematy. Bieniek w książce „Hajer jedzie do Dalajlamy” wcielił się w postać generała wojska polskiego na wakacjach a z kolei Cejrowski w pozycji „Gringo wśród dzikich plemion” udawał osobę obłąkaną aby uniknąć śmierci z rąk Guerrilli (wbrew temu co podają słowniki – to nie żadna „partyzantka”, a jedynie dobrze zorganizowane i świetnie wyszkolone grupy uzbrojonych bandytów. Tępi mordercy bez skrupułów.24) Obaj posługują się mową potoczną podczas spisywania wrażeń ze swych podróży. Jednak u Bieńka elementem dodatkowym jest gwara śląska, co niewątpliwie odróżnia go od kolegi - podróżnika. Dla jednych sposób wywodu Hajera wydawać się może zbyt wulgarny i niestosowny, jednak jest to jego swoisty znak rozpoznawczy. Opisy jego przygód oraz doświadczeń zebranych podczas podróży są barwne, nasycone emocjami. We wszystkich trzech książkach Bieńka ważny jest komizm i humor, to one nadają jej specyficznego kształtu. Anegdoty z życia prywatnego autora, także te spisane podczas podróży mają służyć przede wszystkim rozrywce czytelników. Jak już wspomniałam we wcześniejszym rozdziale, książki Bieńka nie pełnią funkcji przewodnika turystycznego, bowiem wiele informacji jakie w nich zostały zawarte nie przyda się w realnym życiu turysty. Śmieszne tarapaty w jakie co chwila wpada autor, nadzwyczajne osoby, z jakimi się spotyka, niejednokrotnie doprowadzają czytelnika do wybuchu śmiechu. Liczne sformułowania gwarą śląską są dodatkowym humorystycznym elementem, rozśmieszając nie tylko mieszkańców tego konkretnego regionu w Polsce, już od pierwszych stron w książce: − Kaj pan jedzie? − Do Indii – potwierdziłem to, co widniało na kartce. Anaconda, Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2006. 24 W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Poznań: Wydawnictwo Poznaj Świat 2003, s.57. 11 − Chopie, co co popieprzyło?! Kaj ty chcesz autem do Indii? Tyś jest głupi?! - Po czym trzasnął drzwiami i tylem go widział. Przyjechał drugi, trzeci, za chwilę podjechał volkswagenem czwarty, a upewniwszy się, dokąd chcę dojechać, powiedział tylko: − O kurwa! Tylko do Rzeszowa zabieram. (HD, s.16) Warto zaznaczyć, że Hajerowi komizm przychodzi w sposób naturalny, natomiast u Cejrowskiego humor jest wymuszony, stwarzany często na potrzeby programu jak i książek. Jako przykład posłuży mi spotkanie Cejrowskiego z Guerrillą: Człowiek za moimi plecami poruszył się; usłyszałem szelest wojskowego drelichu(...) Czekał... … … Słyszałem jak oddycha... … … Czekał... … … … … Czekał... … … A potem nagle – tuż przy moim uchu – szepnął: − Noooo, gringo? W tym momencie narobiłem w spodnie.25 Ibidem, s. 126. 25 11 Niezależnie od miejsca swego pobytu i w domu i w podróży kłopoty imają się Hajera zawsze i wszędzie. Przykładowe zdarzenie miało miejsce na rzece Mekong, podczas wojaży w głąb Azji. W zamian za pomoc i życzliwość, w podzięce ofiarował marynarzom naklejki z kopalni KWK Wieczorek. Już po powrocie do kraju, w Internecie odnalazł taki oto wpis: Kurwa, kto wypuścił górnika z Kopalni Wieczorek na Mekong?! W każdym mieście krzyż i naklejka „Służba ochrony zdrowia Kopalni Wieczorek”. Co za chuj to zrobił? Od Luang Prabang do ujścia Mekongu wszystko obklejone! (HD, s. 182) Komizm sytuacyjny wynika z faktu, że Hajer bez zastanowienia często coś robi czy mówi, nie zaprzątając sobie głowy możliwymi konsekwencjami. Bieniek w swych wojażach stawia przede wszystkim na łut szczęścia, które jak dotąd nie opuściło go na krok. Od pamiętnej wyprawy do Dalajlamy stara się o coraz lepszą organizację swoich wypraw. Jednak są przypadki, w których traf decyduje o dalszych wydarzeniach, tak jak to miało miejsce na Litwie: Planowałem podróż po Rosji z Tomkiem z Krosna. Na Litwie nasze drogi jednak się rozeszły. Byłem rozżalony, trochę się tej Rosji bałem w pojedynkę, bo wiadomo co się słyszy u nas tym kraju. Na Litwie rzucałem monetą. Albo jedziesz do Rosji, albo w kierunku Afryki. Padło na Rosję.26 Cytat ten dobitnie obrazuje nastawienie Bieńka do podróży, w której to przypadek i przygoda wiodą prym. W tym przypadku na dalszy plan zepchnięty zostaje sam cel podróży (miejsce). Książki Hajera w pewien sposób przypominają literaturę przygodową, gdy przypadek decyduje o dalszych losach bohatera. Jak podaje Tadeusz Żabski, możemy wyodrębnić kilka stałych sekwencji fabuły przygodowej: sytuacja wstępna określająca cel wyprawy, podjęcie decyzji bohatera o rychłym wyjeździe, etap podróży, dotarcie do celu i oczywiście na samym końcu następuje długo oczekiwany powrót do domu.27 Najistotniejszym elementem w budowie tego gatunku jest awanturnicza czasoprzestrzeń oraz http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-jedzie-do-soczi-czyli-jak-mietek-bieniek-emerytowany-gorniknapisal-list-do/pnp0w [dostęp 18 luty 2014 onet.pl] 27 Słownik literatury popularnej, pod. red. Tadeusza Żabskiego, Wrocław: Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej 1997, s. 331-333. 26 11 żywa akcja: którą wypełniają przygody, czyli zdarzenia nieprzewidywalne, niezdeterminowane i przypadkowe.28 Wydawać by się mogło, że wymienione elementy stanowią kwintesencję książek Bieńka. Prawdą jest, że u Hajera bardzo ważne są przygody, ma również dość jasno określony cel, do którego zmierza podczas kolejnych przepraw, jednak samo dotarcie do niego nie stanowi o udanych wojażach. Według Bieńka piękno świata, nowi przyjaciele oraz przygody na całym globie świadczą o zrealizowanym przedsięwzięciu. Jak sam twierdzi cel może zawsze ulec zmianie, w końcu samo miejsce nawet najpiękniejsze, traci swój urok w momencie, gdy wokół siebie nie znajdujemy przyjaciół. Nowo poznane osoby, to właśnie one dostarczają radości podczas podróży Hajerowi. Przygoda, to także ważny element prozy Cejrowskiego. Autor jako pierwszy Polak wraz z byłą żoną, Beatą Pawlikowską zdobył zachodni biegun dżungli, przysparzając sobie tym samym kłopotów, za sprawą bliskiego kontaktu z wrogo nastawionym plemieniem Kuna. Cejrowski pragnąc nieco przedłużyć swój pobyt w Gwatemali, osobiście naniósł w tym celu niezbędne poprawki w paszporcie. W Hondurasie posłużył się książeczką zdrowia by przejść przez przejście graniczne. Obaj potrafią jak nikt inny zabawić czytelnika śmiesznymi anegdotami z życia prawdziwego globtrotera. Nie zważają na warunki w jakich przyjdzie im żyć, gdyż podróżowanie warte jest wszelkich wyrzeczeń. Podobnie jak Cejrowski w Amazonii, Hajer przebywając pośród plemienia Mintawajów, zamieszkującego wyspy Oceanu Indyjskiego, dostrzega uroki życia z dala od zgiełku cywilizacji: To jedno z ostatnich miejsc na ziemi, gdzie można spełnić dziecięce marzenia – zrzucić ciuchy, wziąć łuk do ręki wyruszyć na łowy. Z czasem poczułem się tam wojownikiem, tak jakbym był jednym z nich. Zdałem też sobie sprawę, że to zapewne ostatni moment, aby przeżyć taką pierwotną wolność. Trudno nazwać to wspaniałe uczucie, gdy zostawiasz, współczesną cywilizację i zaczynasz żyć zgodnie z pulsem życia otaczającej cię dżungli. (HD, s.188) Ibidem. 28 11 Cejrowski zapewne podziela zdanie Bieńka na ten temat, bowiem jak sam ogłasza ostatnie lata życia pragnie on spędzić z daleka od miasta, zaszyty w najdzikszych rejonach Amazonki. W autobusie miałem miejsce siedzące, ale zauważyłem, że niektórzy pasażerowie wdrapywali się na dach. Zapytałem kierowcy, czy i ja mogę. Przytaknął. I tak spędziłem dziesięć godzin na dachu, podziwiając niesamowite widoki. Dookoła rozpościerała się bezkresna przestrzeń, a ja czułem się tak wolny i szczęśliwy, że szybko zapomniałem o wszystkich utrapieniach związanych z chorobą.(HD, s.93) Co odróżnia Bieńka od Cejrowskiego? Myślę, że przede wszystkim jest to doświadczenie życiowe. Cejrowski wraz z upływem lat nagromadził wiedzę, którą dzieli się z czytelnikami. Co istotne, podczas pobytu w danym miejscu stara się porozumiewać z mieszkańcami za pomocą rdzennego języka. Sam płynnie mówi w języku hiszpańskim, co podkreśla: bez akcentu oraz w bardziej dziś rozpowszechnionym angielskim. Hajer dotychczas prowadził proste życie robotnika, swoje lata młodości poświęcił pracy na kopalni. Jest znawcą w swym zawodzie, jednak wcześniej nie zaznał sposobności życia pośród ludności, tak odmiennej od tej nam znanej europejskiej. I nagle przyszło mu się zmierzyć z ogromem świata i różnorodnością jaką on nam oferuje. Jak to wygląda w przypadku Cejrowskiego? Otóż studiował on kilka kierunków m.in. aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim ale co ważniejsze socjologię oraz archeologię na Uniwersytecie Warszawskim. Cejrowski posiada więc wiedzę na temat innych kultur, ich wierzeń i życia, którą może (co zresztą robi) wykorzystać w praktyce. Wie z kim przyjdzie mu obcować, podczas konkretnej wyprawy, zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie będą na niego czyhały i wie jakie środki ostrożności powinien zachować by uniknąć nieszczęścia. Biegle zna język hiszpański, dlatego najczęściej czerpie informacje z pierwszej ręki. Specjalizuje się w wyprawach w dziewicze rejony Amazonii, bezustannie poszukując ostatnich wolnych Indian. Cejrowski w świadomości odbiorcy uchodzi za zawodowego podróżnika. 11 W przypadku Bieńka sprawa wygląda nieco inaczej, jest podróżnikiem - amatorem. Dla niego jak i dla większości odbiorców wszystko w czasie podróżowania jest nowe i ciekawe. Cejrowski obeznany jest ze światem dżungli, w którym niestrudzenie przebywa z przerwami od 20 lat. Natomiast dla Bieńka, zwykłego górnika świat nagle stanął otworem, co niewątpliwie odzwierciedlają elementy zaskoczenia, obecne we wszystkich książkach Hajera. Pewnego razu dotarłem do jakiejś świątyni(...) Kazali mi zdjąć buty. Ruszyłem boso po posadzce w kierunku ołtarza. Nagle poczułem między palcami stóp dziwną miękkość. Po chwili dotarło do mnie, że były to... odchody szczurów. Dopiero wówczas zauważyłem, że w każdym zaułku świątyni gromadziły się masy tych zwierząt. Panował tam specyficzny, ostry zapach, który od razu skojarzył mi się z kopalnią, bo i tam szczurów nie brakuje. Okazało się bowiem, że trafiłem do świątyni szczurów! (HD, s.95) Cejrowski już w latach swej młodości odkrył pasję podróżowania, która u Bieńka dojrzewała nieco dłużej. Obaj kochają to czym obecnie się zajmują i żadna przeszkoda nie jest w stanie ich zatrzymać w dążeniu do celu, którym niewątpliwie jest kolejna podróż w znane lub mniej znane rejony świata. Poziom medialności także odróżnia obydwu. Cejrowski od kilku lat posiada swój program na antenie TVP2 „Boso przez świat”. Tytuł wymownie świadczy o jego podejściu do „dzikich” plemion, w ten sposób (poprzez chodzenie bez butów) chcąc zidentyfikować się z nimi. Program emitowany regularnie, raz w tygodniu ma stałe miejsce w ramówce. Każdy odcinek poświęcony jest innemu zagadnieniu: czy to Corrida w Hiszpanii czy Jedzenie w dżungli. Cejrowski zawsze prezentuje się we wzorzystej koszuli, spaceruje oczywiście boso opowiadając ciekawe anegdoty. Często jednak odbiorca, może odnieść wrażenie że więcej informacji otrzymuje o upodobaniach prezentera niż o miejscu w, którym aktualnie ten przebywa. Cejrowski nie stroni od krytyki, stosując cięte riposty. Oglądając poszczególne odcinki, widać wyniosłość podróżnika, który bez zbędnych skrupułów uważa się za znawcę w danym temacie. 11 Jak na tle Cejrowskiego wypada Bieniek? Otóż kariera Hajera z dnia na dzień nabiera rozpędu, jednak nie można jej porównać do tej zdobytej przez Cejrowskiego. Bieniek nie posiada takiego rozgłosu w mediach jak jego kolega po fachu, jednak pragnie zaistnieć w umysłach odbiorców. Udzielając sporadycznych wywiadów dla radia czy telewizji uśmiechnięty, opowiada o swoich przeżyciach związanych z podróżą, otwarty na opinie innych. Bieniek nie zamyka się w skorupie własnego ego. Zawsze chętny do nawiązania nowych znajomości, dla każdego znajdzie chwilę na rozmowę. O swoich czytelników dba, niestrudzenie jeżdżąc po całej Polsce na liczne spotkania autorskie. Podróżowanie Bieńka w porównaniu do Cejrowskiego nie zostało skomercjalizowane i podporządkowane rynkowi zbytu. Dla Bieńka celem jest sama podróż oraz poznanie drugiego człowieka, natomiast w przypadku Cejrowskiego to kariera medialna stoi na pierwszym planie. Relacje rodzinne, które Bieniek niejednokrotnie podkreśla sprawiają, iż staje się on bliższy czytelnikom, niczym sąsiad który od tak wyruszył w świat. Ceni swoich krewnych, którzy od zawsze odgrywali istotną rolę w jego życiu. Za „bajtla” byli to dziadkowie, rodzice, z upływem lat miejsce to zajęły żona z córką. Tradycje wyniesione za młodu z rodzinnego domu, ukształtowały jego stosunek do życia. Dziś Hajer uchodzi za prawdziwego globtrotera, lecz pomimo obeznania ze światem pozostaje on sobą; górnikiem ze Śląska. W książce „Gringo wśród dzikich plemion”, Cejrowski nie wspomina wcześniejszych lat, czy to dziecięcych czy młodzieńczych. Obaj globtroterzy swe pozycje kierują ku innemu odbiorcy. Cejrowski posiada swoich czytelników, którzy wykazują podobne wartości co sam autor. Przekazy kierowane do czytelników są mocno zideologizowane, bowiem właśnie taki świat ukazuje nam Cejrowski. W jego książkach, rzeczywistość jest jasno dookreślona. Jego prywatny kodeks etyczny decyduje o oglądzie świata. Zarówno w programach jak i książkach Cejrowski kreuje swą postać na katolika oraz Polaka patriotę. Jednak świat prezentowany w ich książkach pomimo wspólnego rdzenia jakim jest zakotwiczenie w tradycji, znacznie 11 się różni. Przekaz Cejrowskiego jest zawsze zideologizowany, natomiast u Bieńka podstawowe wartości nie przekładają się na sposób oglądu świata. Za przykład posłuży mi stosunek do kobiety, rozumiany i wyrażany zarówno przez Cejrowskiego jak i Bieńka. Czytając poszczególne rozdziały u Cejrowskiego odnoszę wrażenie, iż prowadzący program bagatelizuje rolę kobiety, wspominając o jej funkcjach w danej społeczności w momencie gdy jest to niezbędne. Opisuje świat w sposób patriarchalny, degradując pozycję kobiety. Podczas nielicznych chwil w programie, gdy jednak decyduje się przybliżyć odbiorcy kobiecą postać, robi to w sposób pobieżny, przedstawiając świat z punktu widzenia męskiego. W książce „Gringo wśród dzikich plemion” opisuje kobiety, obserwujące autora podczas kąpieli w rzece: „Po mężczyznach przychodzą kobiety. Tego nie lubię najbardziej. Indianki, szczególnie stare, są bardzo dociekliwe... i nic ich nie zawstydza.” 29 Bieniek chociaż, czytelnik odbiera go jako prostego górnikopodróżnika, wyrażając się w sposób nieraz dosadny poświęca jednak w swych książkach miejsce kobietom jakie spotyka na swej drodze. Ciekawy różnych aspektów życia, nawet tych najbardziej intymnych, stara się uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Byłem też na weselu. Zamiast nocy poślubnej panna młoda kładła szamanowi głowę na kolana, on zaś brał dłuto i młotek z kości wieloryba i opiłowywał jej zęby. Niewątpliwie musiało ją to strasznie boleć, bo następnego dnia dziewczyna miała głowę jak sagan, tak była spuchnięta. Ale przynajmniej czuła, że stała się prawdziwą kobietą. (HD, s. 196) Pakistańska kobieta ubrana w czarny czador wygląda dość monotonnie. Nic więc dziwnego, że tamtejsi mężczyźni całą swą fantazję kierują na ciężarówki i autobusy. Każdy taki pojazd to prawdziwe dzieło sztuki, nieustannie doglądane i pielęgnowane. A pakistańska kobieta – no cóż nie ma lekko. (HD, s.256) Niesłusznie można sądzić, iż Bieniek w swych opisach posługuje się myśleniem stereotypowym. Co ciekawe, jest zupełnie odwrotnie. Bowiem Hajer bez względu na swoje W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Poznań: Wydawnictwo Poznaj Świat 2003, s. 31. 29 11 położenie geograficzne w danym momencie, wszędzie czuje się jak u siebie w domu. Jak sam twierdzi, na każdym kontynencie ludzie są do siebie bardzo podobni. Nawiązując nowe znajomości, nie ukazuje strachu, co często zdarza się turystom, w spotkaniu z „obcym” lecz do każdego pierwszy wyciąga rękę. Ludzie na świecie są … są bardzo dobrzy, tylko nie trzeba się ich bać. Ty nie musisz znać języków, ty nie musisz mówić po angielsku, hiszpańsku … Wyczuwa no ktoś się mnie bpi, to ja też się denerwuję – czego on ode mnie chce. Czemu on się mnie boi? Przecież ja nie chce mu zrobić krzywdy. Najgorsza rzecz to jest pokazywanie strachu, ludzie są wszędzie niesamowici …30 Wyżej wymieniony przykład dobitnie świadczy o podróżniczej pasji Hajera wobec świata ale przede wszystkim wobec ludzi. Nie wywyższa się, ponieważ do każdej napotkanej osoby podchodzi jak do dawno niewidzianego przyjaciela. Kolor skóry, wyznanie czy płeć nie mają znaczenia, w końcu wszyscy jesteśmy równi. Z tego przekonania wychodzi również Bieniek, nie zatracając pierwotnej ciekawości i radości z życia. Gwara za pomocą której snuje opowiadania, odzwierciedla jego pierwszą pasję jaką przez dwadzieścia siedem lat była kopalnia, a całe życie autora wówczas było jej podporządkowane. Hajer każdą czynność wykonywał (i nadal tak czyni) z sercem. To człowiek czynu, który musi powziąć jakąś pracę aby w pełni korzystać z uciech jakie serwuje nam życie. Dla Bieńka nie ma najmniejszego znaczenia z kim przyjdzie mu obcować podczas podróży. U Cejrowskiego sprawa wygląda nieco inaczej. Dla niego „dziki” to po prostu „dziki”, taki jest i taki pozostanie. W książce „Gringo wśród dzikich plemion” już sam tytuł dobitnie o tym świadczy. Cejrowski stara się zrozumieć psychikę Indianina, zgłębić tajemnice jego „dzikiej” duszy i co wówczas odkrywa? „Obcowanie z Indianami jest jak gra w „Chińczyka” - nie wolno się irytować. Trzeba zaakceptować. Takimi, jacy są – z ich tajemniczą logiką „dzikich ludzi.”31 Dla Cejrowskiego „Inny” to obiekt badań, możemy to nazwać tzw. „ miękkim rasizmem”, polegającym nie na odrzuceniu lecz na ironicznym i ignorującym sposobie podejścia do „Innego”, ukazując przy tym poczucie własnej wyższości. „Obcy, Inny (…) jest Fragment filmu W drodze reż. Paweł Wysoczański. W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Poznań: Wydawnictwo Poznaj Świat 2003, s.5. 30 31 11 nadal traktowany jako obiekt badań, natomiast, nie stał się jeszcze naszym partnerem, współodpowiedzialnym za los ziemi na której żyjemy.” 32 – pisał Ryszard Kapuściński. Podczas realizacji poszczególnych odcinków programu także widać jego wyższość w stosunku do innych plemion. W końcu to on jest prowadzącym a reszta to tylko drugoplanowe postaci, na tle których występuje Cejrowski. Człowiek z wykształceniem antropologicznym wpisuje się w całokształt postaci medialnej pt.”Cejrowski”. Przybliżone przez Ryszarda Kapuścińskiego idee księdza profesora Józefa Tischnera w książce „Ten Inny” są bliskie Hajerowi. Według profesora spotkaniu z Innym powinien towarzyszyć dialog, poprzedzony naszym przygotowaniem wewnętrznym. Celem tego dialogu ma być wzajemne zrozumienie, celem zaś tego zrozumienia – wzajemne zbliżenie, a to rozumienie i zbliżenie osiąga się na drodze poznania. Jaki jest przedwczesny warunek całego tego procesu, tego równania? Jest nim w o l a poznania, chęć, owo zwrócenie się ku Innemu, wyjście mu naprzeciw, nawiązanie z nim rozmowy. 33 Nie należy to do zadań prostych, bowiem pierwszym odruchem podczas kontaktu z Innym jest dystans, nieufność oraz niechęć. Bieniek jednak sprostał temu zadaniu. Wojciech Cejrowski większą uwagę przywiązuje opisom przyrody, natomiast u Hajera to drugi człowiek jest najważniejszy. Nie znaczy to jednak, że Bieniek nie docenia potęgi natury, bowiem podczas wyprawy w Himalaje, siła Matki Natury budzi w nim szczery podziw i respekt. Po wielu trudnych przejściach w mojej wielomiesięcznej włóczędze sądziłem, że jestem już odporny na wszelkie przeciwności losu. A tu, wobec przejmujących wiatrów, trzeszczących lodowców, spadających z hukiem lawin poczułem się jak dzieciak, który schował się pod krzesłem, by podsłuchiwać opowieści dorosłych o wielkim świecie. (HD, s.246) R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków: Wydawnictwo Znak 2006, s. 49. Ibidem, s. 59. 32 33 11 Wojciech Cejrowski jak sam twierdzi podczas opisu lub filmowania poszczególnych szczepów czy ludów, dba o to aby zbyt wiele informacji o ich miejscu zamieszkania nie dostało się do publicznej wiadomości. W ten sposób, chce uchronić plemiona przed napływem turystów z całego świata i zniszczeniem nielicznych dziś, dziewiczych zakątków na Ziemi. Wiele miejsca w książce „Gringo wśród dzikich plemion” poświęca różnym aspektom przyrody, nie spotykanych przez nas w Europie. Pokazuje niebezpieczeństwa czyhające na człowieka pod postacią wydawać by się mogło, nieszkodliwej maleńkiej żabki czy motyla o ogromnych skrzydłach w nasyconych barwach. Opis mrówek, które atakują każdą ruszającą się istotę (także człowieka) spotęgowany zostaje poprzez ciekawe zastosowanie czcionki w druku. Ogromne litery oraz liczne onomatopeje obrazują krzyk jak i wszelakie emocje towarzyszące globtroterowi podczas eskapady. Zabieg ten pozwala czytelnikowi w pełni wcielić się w postać podróżnika, który z maczetą maszeruje przez dopływy Amazonii. Pisząc o zabiegach jakie w swych książkach stosuje Cejrowski, chciałabym pokazać ciekawą grę, jaką toczy sam z sobą. Na samym początku, autor dziękuje Tłumaczowi, bowiem jak pisze: - bez Tłumacza nie byłaby tym, czym jest.34 Przypisy wyjaśniające hiszpańskie słownictwo zarówno te od Tłumacza jak i autora, wnoszą dużą dawkę informacji. Dopiero pod koniec lektury czytelnik zostaje poinformowany, iż Tłumaczem jest nie kto inny tylko sam Cejrowski. I w ten oto sposób książka zadedykowana została Blondynce, bowiem jak napisał autor dedykowanie książki samemu sobie uchodzi za dość pretensjonalne. Co sprawia, że książki Bieńka są tak nietuzinkowe? Pierwsza debiutancka książka Hajera rozśmiesza do łez lecz także przynosi pewną nadzieję. Po wypadku na kopalni autorowi wydawało się, że utracił sens „marnego żywota”. Nie musiało upłynąć zbyt wiele czasu, by Hajer podporządkował swoją egzystencję nowej pasji, jaką stało się podróżowanie. Zdaniem Bieńka nie musimy wyjeżdżać na drugi koniec świata aby poczuć magię przygody, czasami wystarczy wycieczka w pobliskie góry czy nad jezioro, najlepiej w samotności, bowiem wtedy mamy więcej czasu na przemyślenia, a może 34 W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Poznań: Wydawnictwo Poznaj Świat 2003, s.5. 11 i na rachunek sumienia. Każdy ma prawo do przygody, od nas tylko zależy czy z niego skorzystamy; takie oto przesłanie niosą z sobą książki Bieńka. W których udowadnia, że nigdy nie jest za późno aby odmienić swe dotychczasowe życie i podporządkować je swojej pasji. Bibliografia • M. Bieniek, Hajer jedzie do Dalajlamy, Warszawa 2010. • M. Bieniek, Z Hajerem na kraj Indii, Warszawa 2012. • M. Bieniek, Hajer jedzie do Soczi, Warszawa 2014. • M. Beaujour, Autobiografia i autoportret, [w:] Autobiografia, pod. red. M. Czermińskiej. • W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Poznań: Wydawnictwo Poznaj Świat 2003. • G. Gusdorf, Warunki i ograniczenia autobiografii, [w:] Autobiografia, pod. red. M. Czermińskiej. • R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków: Wydawnictwo Znak 2006 • D. Kozicka, Wędrowcy światów prawdziwych dwudziestowieczne relacje z podróży, Kraków 2003. • A. Niewiara, Charakterystyki kobiet w polskich relacjach podróżniczych (XVI-XIX wiek), [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E Malinowskiej, D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004. 11 • Nowa encyklopedia powszechna PWN, tom 5, Warszawa: 1997. • B. Nowacka, Podróż jako sposób na życie (o reportażach Ryszarda Kapuścińskiego), [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E. Malinowskiej. D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004. • J. Pałkiewicz, Sztuka podróżowania, Poznań 2008. • A. Rejter, Wzorzec tekstowy reportażu podróżniczego w aspekcie ewolucji gatunku mowy- próba syntezy, [w:] Wokół reportażu podróżniczego, pod. red. E. Malinowskiej. D. Rotta, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004. • Słownik literatury popularnej, pod. red. Tadeusza Żabskiego, Wrocław: Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej 1997. • http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-jedzie-do-soczi-czyli-jak-mietek-bieniekemerytowany-gornik-napisal-list-do/pnp0w [dostęp z dnia 18 luty 2014 onet.pl] • http://natemat.pl/85951,o-slazaku-ktory-samotnie-zwiedzil-111-krajow-jo-jehajer-hajer-nie-do-zajechania • http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-nie-do-zajechania/l009r • Film: W drodze, reż. Paweł Wysoczański. 11