Na straży wierności małżeńskiej

Transkrypt

Na straży wierności małżeńskiej
nadzieja.pl - Andrzej Górski - Na straży wierności małżeńskiej
Na straży wierności małżeńskiej
W latach osiemdziesiątych ubiegłego już stulecia, na łamach poczytnych
tygodników rozpętała się prawdziwie żarliwa dyskusja nad obyczajowością
seksualną. Dyskusja sprowokowana została przez książkę Michaliny Wisłockiej pt.:
„Sztuka kochania”, której recenzję pióra Kingi Wiśniewskiej-Roszkowskiej
wydrukował
krakowski
katolicki
Tygodnik
Powszechny.
Uwagi
P.
Wiśniewskiej-Roszkowskiej wywołały istną burzę, a wśród dyskutantów nie zabrakło
publicystów tej miary, co Jerzy Urban czy Daniel Passent. Opowiadając się za
swobodą — w sensie niezakłamania — praktyk seksualnych, co w gruncie rzeczy
postuluje M. Wisłocka, dyskutanci zgromili w sposób niewybredny chrześcijański
model zdrowego moralnie społeczeństwa. Wydaje się nadto, że wykpiono jako
wstecznictwo ortodoksyjne apele o wstydliwość obyczajową, i tak dość wątłą w
dzisiejszym społeczeństwie.
Jesteśmy przekonani, że omawiając wieloaspektowość biblijnego Dekalogu, nie
można pominąć kwestii swobody seksualnej, bowiem ta kwestia — w formie,
powiedzmy ogólnie, ogromnej troski właśnie o czystość moralną, również ujęta
została w owej najbardziej precyzyjnej ze wszystkich formule właściwego
postępowania międzyludzkiego, za którą to formułę chrześcijanie mają Prawo Boże.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że postulat „Nie cudzołóż” znalazł się tuż obok
takich norm postępowania, jak „Nie zabijaj” czy „Nie kradnij”, skądinąd
respektowanych ze zrozumiałych względów aż do dziś przez wszystkie światłe
cywilizacje świata. Warto zatem choćby pomyśleć nad tym, czy aby społeczeństwa
(nawet niedzisiejsze społeczeństwa, bo problem nieobyczajności jest chyba równie
stary jak postulaty nawołujące do „poprawy obyczajów”) nie tracą czegoś
szczególnie ważnego, lekceważąc jednak owo „Nie cudzołóż”, choć „czasy się
zmieniają” , skoro ciągle nie tracą na wartości — w tym samym świecie
zmieniających się kultur i obyczajów — tak ważne nakazy, jak „Nie kradnij” i „Nie
zabijaj”. Jeśli bowiem są to drogowskazy postępowania moralnego, których nie
możemy zlokalizować w czasie trwania jakiejś kultury, to zapewne warto o
uhonorowanie ich w życiu zabiegać. A pomówienia o wstecznictwo, które
nowoczesny model obyczajowości pod ich adresem zgłasza, niechaj rozwieją te
kilka uwag, będących refleksją nad prawdą tamtego „dawnego” przykazania.
Pomówienia te, rzecz jasna, mogą być dyskutowane przez nas tylko na gruncie
chrześcijańskiego zaufania Bogu, respektującego wszystkie „wyroki” objawienia.
Jako chrześcijanie bowiem zdecydowanie bronimy poglądu, że wszelkie próby
„wyzwolenia” człowieka — w tym także seksualnego poprzez stosunki płciowe
przed, czy poza małżeństwem — świadczyły zawsze o ludzkiej niemocy wobec
moralnego porządku, jaki ustanowił Bóg.
Siódme przykazanie, opatrzone w swej oryginalnej wersji biblijnej przeczeniem
strona 1 / 4
nadzieja.pl - Andrzej Górski - Na straży wierności małżeńskiej
„nie”, zakazuje tzw. grzechu nieczystości, tj. wszelkich uchybień na tle
seksualnym, a w szczególności stoi na straży trwałości i nienaruszalności związku
małżeńskiego, sięgając ponadto w swej wymowie w sferę stosunków seksualnych
zarówno pozamałżeńskich, jak i przedmałżeńskich.
To ostatnie wydaje się najbardziej istotnym dla ludzi stanu wolnego, którzy pod
tym względem mają poważne wątpliwości, czy życie w związku niemałżeńskim lub
też przeżywanie od czasu do czasu przygód miłosnych na wzór motyla
przeskakującego z kwiatka na kwiatek jest, czy też nie jest, cudzołóstwem!
Co do tego, iż korzystanie z „cudzego łoża”, mimo posiadania własnego, jest
cudzołóstwem, nie ma na ogół wątpliwości. Stosunki pozamałżeńskie to po prostu
niewierność małżeńskiej przysiędze, a więc grzech przeciw świętemu, w świetle
Dekalogu, związkowi małżeńskiemu. Wprawdzie stosunki takie nie są karane
prawem cywilnym czy karnym w nowoczesnych państwach, to jednak fakt
udowodnienia zaistnienia czegoś podobnego stanowi w świetle prawa podstawę do
rozwodu.
W przypadku życia seksualnego w stanie wolnym, gdy obie strony nie są związane
węzłami małżeńskimi, żadne sankcje nie zagrażają, wyjąwszy przypadek
nieletności. Często się zdarza, że zanim młodzi ludzie wreszcie „zmęczą” się
miłosnymi przygodami i zdecydują na ustabilizowanie życia poprzez zawarcie
małżeństwa, mają już za sobą burzliwe życie seksualne. Niektórzy, a takich też jest
chyba niemało, wyznają pogląd następujący, wcale się zresztą z nim nie kryjąc ani
uważając go za tzw. wstydliwy: Zanim wyjdę za niego za mąż (zanim się z nią
ożenię) musimy się — że odwołamy się do takiego języka — „sprawdzić w łóżku”.
Można by powiedzieć — obierając ludzki punkt widzenia — że pół biedy, gdy ta
próba wypadnie pomyślnie i sprawdzający się nawzajem doszli do wniosku, że pod
tym względem do siebie pasują, wobec czego się pobiorą. Ale bywa, że próba
wypada niepomyślnie, a może takich prób być i kilkadziesiąt, za każdym razem z
kim innym. Za każdym też razem i to od początku, w świetle prawa Bożego,
zachodzi przypadek najoczywistszego cudzołóstwa. Na najprostszy bowiem język tę
sprawę przekładając, cudzołóstwo to nie tylko ruszanie tego, co cudze, ale również
tego, co nie moje i pozornie niczyje, ale co w istocie — niestety, rzeczywiście ani
Twoje, ani niczyje! Wydaje się, że dopomoże w zrozumieniu tej myśli wypowiedź z
Pisma Świętego, która brzmi następująco: „Pij wodę z własnej cysterny i wodę
świeżą z własnej studni! Czy twoje źródła mają wylewać się na zewnątrz, a twoje
strumienie na place? Do ciebie samego mają należeć, a nie do obcych
równocześnie z tobą! (...) Dlaczego, synu mój, masz się rozkoszować obcą i ściskać
pierś cudzej? Gdyż przed oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On
zważa na wszystkie jego ścieżki. Bezbożny plącze się we własnych nieprawościach,
wikła się w pętach swego grzechu” Prz 5,15-17.20-22.
Podobne ostrzeżenie, dość ostre nawet, daje apostoł Paweł, pisząc: „Małżeństwo
niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane, rozpustników bowiem i
cudzołożników sądzić będzie Bóg” Hbr 13,4.
strona 2 / 4
nadzieja.pl - Andrzej Górski - Na straży wierności małżeńskiej
Grzech cudzołóstwa, a w związku z tym sfera omówienia rzeczywistości przez to
przykazanie, jest o wiele szersza, rozciąga się bowiem na dziedzinę odczuć,
spojrzeń, usiłowań niedokonanych. A więc również intencji, niekoniecznie czynów.
Mówi o tym wyraźnie sam Jezus Chrystus, gdy powiada: „Słyszeliście, iż
powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na
niewiastę i pożąda jej, już popełnił cudzołóstwo w sercu swoim” Mt 5,27.28. Użyte
jest tu w oryginale greckie słowo „moicheuo”, znaczące tyle co: cudzołożyć,
zwodzić, splamić. Z wypowiedzi tej jasno wynika, że nie tylko dokonanie
zabronionego czynu, ale nawet myśl o nim powoduje, iż człowieka, który się temu
oddaje, trzeba uznać za winnego przed obliczem Bożym. Człowiek winny
potępienia w tym względzie to ten, co patrzy na niewiastę ze świadomą intencją
pożądania jej. Posługuje się oczyma świadomie, by wzbudzić w sobie żądzę, patrzy
w taki sposób, że rozbudza swoją namiętność i świadomie wzmaga pożądliwość.
Ktoś o tym powiedział następująco: „Istnieje wewnętrzna żądza, cudzołóstwo jest
jedynie jej owocem”.
Jest wokół nas mnóstwo pokus, które mają za cel podniecanie i rozpalanie
pożądliwości. Są książki i fotografie, filmy, gry komputerowe, zabawy, również
dyskoteki obliczone na to, by pobudzać i rozpalać namiętności, żeby nie
wspomnieć już o pornografii, dostępnej bez ograniczenia; są filmy z kategorii
erotycznych, a również różnego rodzaju kluby, gdzie eksponowany jest tzw.
strip-tease — ostatnio i do nas przeszczepiony — i jeszcze „pikantniejsze” rozrywki.
Gdybyśmy wzięli pod uwagę szeroki zakres działania siódmego przykazania,
według wypowiedzi Jezusa, to jest tamto wszystko, razem wziąwszy, działalnością
przestępczą wobec tego właśnie zakazu, którego domyśleć się należy z
dekalogowej formuły. Skutki nieobyczajności, czyli rozpusty — we wszelkich jej
przejawach, to jedna z największych plag współczesności. Przestępowanie
przykazania „Nie cudzołóż” sprowadza osobowość ludzka na drogę moralnej,
duchowej i fizycznej degradacji, staje się źródłem tragedii osobistych, małżeńskich
i rodzinnych, rodzi trudności kościelne i społeczne.
„Gdyby to przykazanie było bardziej przestrzegane, mniej byłoby nihilizmu,
bezideowości i wynaturzeń, zarówno wśród młodych jak i starych, mniej rozwodów,
dramatów małżeńskich i tragedii rodzinnych, za to więcej szczęśliwych domów,
rodziców i dzieci, więcej ideałów, wielkich charakterów i czynów” (Z. Łyko,
Moralność na co dzień, s. 199).
Jak więc wykazać ducha subordynacji wobec tych wskazań, jeśli chcieć to nie
wystarcza, a serce nie da się ująć w kajdany? Właśnie tu trzeba śpiewać o sercu, o
jego czystości! „Pokrop mnie hizopem, a będę oczyszczony, obmyj mnie, a ponad
śnieg bielszy się stanę. (...) Serce czyste stwórz we mnie, o Boże. a ducha prawego
odnów we mnie! (...) Przywróć mi radość zbawienia twego i wesprzyj mnie duchem
ochoczym!” Ps 51,9.12.14.
Do pięknego życia potrzeba siły opierania się oczom, które sięgają zbyt daleko i
strona 3 / 4
nadzieja.pl - Andrzej Górski - Na straży wierności małżeńskiej
myślom, które dokonują już swych czynów. Bóg tej siły nigdy nikomu nie szczędzi,
kto tylko naprawdę odczuwa potrzebę bycia silnym — może takim być! Tylko też
tacy siłacze wejdą do królestwa obiecanego przez Boga. „Albo czy nie wiecie, że
niesprawiedliwi królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się. Ani
wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani
mężołożnicy... królestwa Bożego nie odziedziczą” 1Kor 6,9.1.
To już jednak sprawa wyboru, sprawa chcenia lub poddania się. Bóg obiecuje
wszystko!
strona 4 / 4
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)