WYSTĄPIENIE MINISTRA RADOSŁAWA SIKORSKIEGO NA

Transkrypt

WYSTĄPIENIE MINISTRA RADOSŁAWA SIKORSKIEGO NA
WYSTĄPIENIE MINISTRA RADOSŁAWA SIKORSKIEGO
NA KONFERENCJI AMBASADORÓW NIEMIEC
Berlin, 27 sierpnia 2012 r.
Weltsaal des Auswärtigen Amts (Sala Światowa) zajmuje prawie 900 m2 powierzchni. To robi
wrażenie. Lecz Weltsaal to coś więcej. Jej mierząca 9 metrów wysokości ściana działowa projektu
Gerharda Merza, jest bardzo imponująca. Intencją autora było odzwierciedlenie różnorodności
kulturowej świata – pojęcie, które Wam, Ambasadorom, jest bliskie z racji pełnienia służby na
placówkach w różnych częściach świata. Weltsaal, dawna Sala Operacyjna Banku Rzeszy, wpisuje się
też w tematykę dzisiejszej konferencji, jako, że będziemy mówić głównie o bankach, finansach i
ekonomii.
Najnowsze dane statystyczne dotyczące wzrostu gospodarczego w Europie nie rokują dobrze na
przyszłość. Z niedawnego artykułu, który ukazał się w „The Economist” na temat Niemiec również
przebija dość ponury obraz. Nie wolno nam popadać w przygnębienie.
Koszty integracji są wysokie. Jednak, koszty dezintegracji byłyby jeszcze większe. Wraz z upadkiem
euro działalność gospodarcza w Europie Północnej – według niektórych szacunków – mogłaby
gwałtownie spaść, powodując skurczenie się gospodarek o około 25%.
Pamiętajmy też, że wspólna odpowiedzialność za dług, dzięki nieprzeniknionym mechanizmom EBC
stała się po części faktem. Jeżeli Grecja i inne kraje ogłoszą upadłość, wszyscy stracimy na tym setki
miliardów.
Skutki rozpadu strefy euro będą nie tylko finansowe. Wszyscy jesteśmy częścią Unii Europejskiej –
unii wspólnych wartości i idei – w latach tłustych i chudych. Na tym właśnie polega europejski mariaż
i solidarność. Europa już raz popełniła błąd, polegający na wykluczeniu niektórych krajów.
Polska chce, aby strefa euro przetrwała kryzys. Aby przetrwać, musi zostać zreformowana.
Ponownie stając się atrakcyjną dla przyszłych członków, strefa euro nie powinna tego czynić
kosztem integralności UE.
Stawką jest nie tylko wyjście z kryzysu finansowego i gospodarczego, lecz także zapewnienie
dalszego, zrównoważonego pogłębiania integracji europejskiej. Dlatego też wyzwanie jest tym
większe.
Lecz nie przekładajmy tego wyzwania na zbyt dalekosiężne cele. Powinniśmy ostrożnie podchodzić do
uzasadnienia i harmonogramu wszelkich zmian traktatowych. Kryzys nie stanowi dobrego tła dla
nowego paktu. Działajmy w istniejących ramach. Najpierw postarajmy się udowodnić naszym
obywatelom, że UE jest pożyteczna i reformowalna, rozwiązując jej bieżące problemy. W pierwszej
kolejności zakończmy tworzenie unii bankowej i fiskalnej, a dopiero potem zajmijmy się sprawami
bardziej politycznymi. Obywatele nie są gotowi na nowy traktat, zwłaszcza, że nie mamy gwarancji,
że zostanie przyjęty. Z tego powodu Grupa Refleksyjna, którą zainicjował Guido podzieliła nasze
rekomendacje na takie, które można zrealizować w ramach istniejących traktatów i takie, które
wymagają przyjęcia nowego aktu prawnego.
Uważam, że możemy zdziałać wiele będąc mocno zaangażowanym i skutecznie realizując już
uzgodnione rozwiązania.
Dyskutując o praktycznych rozwiązaniach kryzysu UE, musimy zachować poczucie wspólnoty.
Najlepszym sposobem będzie zapewnienie, że instytucje UE pozostaną silne. Ich główna siła leży w
długofalowym planowaniu i perspektywie, nieograniczonych przez wewnętrzne uwarunkowania
polityczne. Popieramy stworzenie rzeczywistej unii politycznej, z wyraźnie oddzielonymi
kompetencjami, które powinny pozostać w gestii państw narodowych. Obywatele Europy powinni
odzyskać wiarę w pozytywną przyszłość UE.
Lecz problemy nie dotyczą jedynie instytucji. W procesie integracji ważną rolę odgrywają również
przywódcy. Ich wizja i charyzma potrafi czynić cuda, przełamywać impasy i prowadzić do głębszej
integracji. Na poziomie europejskim potrzeba nam umysłów prawdziwych liderów z krwi i kości –
ludzi takich jak ci, których zwykliśmy wybierać w powszechnych wyborach u siebie. Oczywiście nie
ulega wątpliwości, że metoda wspólnotowa to najbardziej wiarygodny sposób podejmowania
decyzji na poziomie europejskim. Pozwala ona utrzymać równowagę pomiędzy dużymi i małymi
państwami członkowskimi. Jest być może wolniejsza niż rozwiązania wypracowywane na drodze
międzyrządowej, ale jednocześnie bardziej demokratyczna oraz bardziej stabilna w perspektywie
długoterminowej.
Wszyscy tutaj zebrani – Ekscelencje, przedstawiciele korpusów dyplomatycznych wszystkich państw
członkowskich – mają kluczowe role do odegrania, jeśli chodzi o przyszłość naszego kontynentu. To
właśnie wasze działania, podejmowane w imieniu Europy, mogą nadać nowy impet integracji lub ją
zablokować. Wszystko zależy od nas samych, od naszej mentalności: albo ulegniemy partykularnym
interesom naszych państw, albo zaczniemy myśleć na wielką skalę.
Ale mnożenie kolejnych struktur nie jest odpowiedzą na te problemy. Posiadamy wystarczająco
dużo instytucji. Nadszedł czas, byśmy zaczęli skutecznie z nich korzystać. Albo wręcz połączyć
niektóre z nich.
Połączenie stanowisk Przewodniczącego Rady Europejskiej i Komisji – przy czym zgodnie z
propozycją Polski nowy przewodniczący prowadziłby również spotkania strefy euro – dałoby Unii
silne przywództwo. Bez wątpienia zasady wyboru takiej osoby powinny być bardziej przejrzyste i
demokratyczne.
Komisja Europejska musi zostać odchudzona, zoptymalizowana i wzmocniona. Jeśli faktycznie ma
sprawować nadzór gospodarczy, komisarze muszą być prawdziwymi liderami i reprezentantami
wspólnych europejskich interesów. Być może warto również dać Przewodniczącemu możliwość
stworzenia dwustopniowej hierarchii Komisarzy.
Paneuropejska lista kandydatów do Europarlamentu może być pierwszym krokiem na drodze do
zwiększenia demokratycznej legitymizacji i widoczności Parlamentu Europejskiego, który pozwoli
europejskiej opinii publicznej wypowiedzieć się w kwestiach politycznych. Istnieje potrzeba
zwiększenia edukacji politycznej obywateli, ale też elity politycznej. Ponadto, Parlament Europejski
powinien obradować w jednym miejscu.
Zdecydowanie należy również -podnieść rangę Rady do Spraw Ogólnych (GAC). Musimy zwiększyć jej
wpływ i prestiż. Warto wdrożyć pomysł zapraszania Przewodniczącego Rady Europejskiej na każde
spotkanie GAC. Na realizację zasługuje ponadto propozycja wprowadzenia rocznej agendy spotkań i
przyjęcia bardziej strategicznej perspektywy w ramach Rady do Sprawy Zagranicznych.
Należy podjąć dyskusję na temat wprowadzenia, jako podstawowej zasady w perspektywie
długoterminowej, głosowania większością kwalifikowaną w niektórych dziedzinach Wspólnej
Polityka Zagranicznej i Bezpieczeństwa. W mojej ocenie powinniśmy w przyszłości powrócić do
pomysłu stworzenia stanowiska Zastępcy Wysokiego Komisarza, zajmującego się zwłaszcza polityką
bezpieczeństwa. Obecny zakres obowiązków Wysokiego Komisarza zdecydowanie przekracza
możliwości jednej osoby.
Działając na skalę globalną, warto niekiedy wykorzystać trudne okoliczności , by zrobić wielki krok
naprzód i położyć kres stagnacji i status quo. Autentyczna wymiana kapitału ludzkiego w całym
obszarze wokół Unii może stać się wielkim źródłem nowej energii politycznej UE. Po pierwsze,
musimy podjąć praktyczne kroki na rzecz naszych sąsiadów, np. poprzez wspieranie dalszego dostępu
do jednolitego rynku lub wdrażanie partnerstw na rzecz mobilności.
Należy również rozpocząć pogłębioną debatę na temat ewentualnej wspólnej reprezentacji Unii
Europejskiej w wybranych organizacjach międzynarodowych. Czy sprawowanie przez Komisję
Europejską wyłącznego przedstawicielstwa osłabia czy też wzmacnia naszą pozycję na forum WTO
jako zbiorowości i każdego państwa członkowskiego z osobna? Tą samą logikę można zastosować do
wielu agend ONZ, w których moglibyśmy zwiększyć nasze wpływy i zacząć odgrywać rolę
supermocarstwa w dziedzinie rozwoju. Jak dowiedziałem się na przykład od przedstawicieli polskiego
Ministerstwa Rolnictwa, indywidualne członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych ds.
Wyżywienia i Rolnictwa to z naszego punktu widzenia zwykła strata pieniędzy. Pomyślcie, ile
moglibyśmy wspólnie zaoszczędzić, łącząc nasze siły w dziesiątkach organizacji. Uważam, że
powinniśmy zwrócić się do Komisji o wypracowanie odważnych propozycji dotyczących instytucji, w
których UE mogłaby zajmować jeden fotel.
Swego czasu nazwałem Niemcy „niezbędnym narodem Europy”. Mówiłem absolutnie poważnie.
Powiedziałem, że Niemcy muszą przewodzić reformom i że spoczywa na nich szczególna
odpowiedzialność za przezwyciężenie kryzysu w Europie. Czy sądzicie, Wasze Ekscelencje, że elity,
klasa polityczna i społeczeństwo Niemiec są gotowe do przyjęcia takiej odpowiedzialności? Należy
przy tym mieć na uwadze, że odpowiedzialność ta wymaga myślenia w kategoriach całej UE i
porzucenia poglądu, iż to, co jest dobre dla Niemiec, będzie dobre dla Europy.
We wrześniu oczy całej Europy będą zwrócone na Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe,
ponieważ orzeczenia w sprawie Europejskiego Mechanizmu Stabilności Finansowej i Europejskiego
Mechanizmu Stabilizacyjnego budzą powszechne zainteresowanie. Polska jest świadoma roli, jaką w
kształtowaniu europejskiej polityki Niemiec odgrywa Federalny Trybunał Konstytucyjny. Ale musimy
być ostrożni. Immanuel Kant zalecał, byśmy postępowali tak, jakby maksyma naszego postępowania
miała stać się prawem ogólnym. My również mamy Trybunał Konstytucyjny. I gdyby wszystkie
państwa członkowskie przesyłały każdą ważniejszą decyzję dotyczącą UE do swego trybunału,
integracja stanęłaby w martwym punkcie.
Oczekiwania są coraz większe i trudno im sprostać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy lekarstwo tak gorzko
smakuje, a pacjenci wciąż się uskarżają. Mam świadomość, że stanowi to nie lada wyzwanie. W
minionym dwudziestoleciu byliście wiarygodnym partnerem, na którym można było polegać.
Zapewniam was, że wasza postawa została doceniona i nie pójdzie w niepamięć. Możecie na nas
liczyć. Wszyscy jedziemy na jednym wózku i w razie konieczności będziemy go pchali razem z wami.
Słowne potyczki – wzrost kontra oszczędności i Północ kontra Południe – podkopują jedność Unii
Europejskiej. Musimy wyzbyć się postaw niezgodnych z duchem europejskim. Trzeba przygotować się
na trudne czasy, ale nie wolno nam tracić determinacji. Na szali leży bowiem przyszłość całego
europejskiego projektu.
Alexis de Tocqueville stwierdził niegdyś „Historia jest galerią obrazów, w której znajduje się mało
dzieł oryginalnych i dużo kopii.” Żyjemy w epoce, w której kopie to za mało. Aby stawić czoła
powadze sytuacji, potrzebujemy oryginału. Polska i Niemcy udowodniły, że wspólnie potrafią
zaproponować europejskie rozwiązania.