Travelling Concepts for the Study of Culture | Pol-Int

Transkrypt

Travelling Concepts for the Study of Culture | Pol-Int
Pol-Int
PRACA ZBIOROWA
Travelling Concepts for the Study of Culture
Data opublikowania: 26.04.2016
Zrecenzował(a) dr Magdalena Saryusz-Wolska
Redakcja naukowa dr Jan Surman
Książka „Travelling concepts for the study of culture" jest ciekawa nie tylko ze względu na dwadzieścia
zawartych w niej artykułów, omawiających różne pojęcia oraz ich zastosowanie w badaniach kultury i wędrówki
między różnymi dyscyplinami i epokami. Warto się jej przyjrzeć także jako świadectwu problemów, z jakimi
borykają się dyskursy naukowe funkcjonujące na styku kultur i języków. Większość autorów tekstów
opublikowanych w „Travelling concepts…" wywodzi się mianowicie z niemieckiego kręgu kulturowego i
językowego. W kilku wypadkach trudno ocenić to na podstawie notki biograficznej, gdyż są wśród nich osoby o
bardzo mobilnych życiorysach naukowych. Niemniej, siedemnaścioro spośród dziewiętnaściorga autorów
podaje niemiecką afiliację. Ponieważ teksty nie zawierają informacji o tłumaczach, należy wyjść z założenia, że
przeważnie pisali oni w obcym języku, czyli angielskim. Właśnie takie publikacje, wydawane w
międzynarodowych wydawnictwach i pisane w językach kongresowych, stawiane są od jakiegoś czasu za wzór
polskim humanistom. W praktyce oznacza to, że wielu badaczy pisze w innym języku niż myśli lub daje swoje
teksty do tłumaczenia. „Travelling concepts" pozwala przyjrzeć się takim działaniom i omówić związane z nimi
problemy.
Pozwolę sobie tutaj na osobistą dygresję: powodem, dla którego zainteresowałam się książką „Travelling
concepts" były doświadczenia przy pracy w projekcie „Modi memorandi: leksykon kultury pamięci" (red. M.
Saryusz-Wolska, R. Traba, współpr. J. Kalicka, Scholar: Warszawa 2014). Książka, która jest rezultatem tego
projektu, mimo że przygotowywana była w Berlinie, to opublikowana jest w języku polskim, a znakomita
większość autorów wywodziła się (obecnie lub w przeszłości) z polskich ośrodków naukowych. W efekcie,
leksykon omawia pojęcia, które pojawiają się w polskim dyskursie naukowym, związanym z badaniami pamięci,
opiera się na przykładach zrozumiałych dla polskiego czytelnika i wykorzystuje literaturę dostępną na ogół w
polskich księgarniach i bibliotekach. Fakty te są dla nas wystarczającym powodem, aby nie tłumaczyć leksykonu
na obce języki, gdyż w praktyce oznaczałoby to zmianę listy pojęć, dobór innych przykładów i lektur, a także –
poszerzenie grona autorów. Powstałaby zatem inna książka, którą trzeba by od początku inaczej napisać.
Własne dylematy związane z funkcjonowaniem i wędrowaniem (a raczej: niefunkcjonowaniem i
niewędrowaniem) wielu pojęć między różnymi dyskursami sprawiły, że tym chętniej sięgnęłam do książki, która
właśnie ten problem bierze na warsztat – i to zarówno w wymiarze analitycznym, jak i praktycznym. Nie tylko
bowiem teksty traktują o „wędrowaniu" pojęć między dyscyplinami, epokami i językami, ale też napisane są
przez badaczy, którzy nieustannie muszą przekraczać granice własnego dyskursu. Nim zdradzę, na ile – moim
zdaniem – eksperyment ten zakończył się sukcesem, przedstawię pokrótce zawartość „Travelling concepts".
We wprowadzeniu redaktorzy powołują się oczywiście na „wędrujące pojęcia" Mieke Bal jako kluczową
kategorię, zwracającą uwagę na obecność tych samych pojęć w różnych dyskursach. Zresztą już same tytuły
książki Bal i omawianego tu tomu nie pozostawiają wątpliwości co do inspiracji intelektualnych: „Travelling
concepts in the humanities" (Bal) i „Travelling concepts for the study of culture" (Neuman/Nünning). Zamiana
„humanities" na „study of culture" jest tym bardziej frapująca, że mniej więcej od trzydziestu lat widoczna jest w
Niemczech tendencja, aby traktować „Kulturwissenschaten" (w liczbie mnogiej) jako nową formułę nauk
humanistycznych („Geisteswissenschaften"), która z kolei zdążała się już nieco wyczerpać. Czyż bowiem
współczesna humanistyka nie zajmuje się bardziej kulturą niż duchem (Geist)?
O ile „humanistyczna wędrówka" według Bal jest raczej sposobem myślenia i analizy oraz odwołuje się do
kategorii, bez których żaden badacz kultury nie może się obyć („obraz", „intencja" czy „tradycja"), o tyle „podróż"
proponowana przez Neumann i Nünninga jest znacznie bardziej usystematyzowana, osadzona w historycznych
i filozoficznych tradycjach, a jednocześnie prowadzi nas przez pojęcia niekiedy marginalne (co nie oznacza, że
nieciekawe). Świadomie tłumaczę tu „travel" jako „podróż", bo książka pod redakcją Neumann i Nünninga
niestety nie jest lekką „wędrówką", lecz żmudną drogą przez historię i semantykę najrozmaitszych pojęć, takich
jak: „wizualność" „gender", „performatywność/performans", „pamięć", „media", „sieć", „tożsamość", „przekład"
(ang. translation) czy „materialność". O ile eseje o pojęciach rzadziej stosowanych w badaniach kulturowych, jak
na przykład „pojawianie się" (ang. emergence) czy „nastrój" (niem. Stimmung) rzeczywiście są odkrywcze,
odsłaniają słabo znane pola i przepowiadają tendencje, które być może czekają nas za kilka czy kilkanaście lat, o
tyle opracowania dotyczące pamięci, wizualności czy gender przedstawiają sprawy doskonale znane i
wielokrotnie opisane. Ponadto, tom zawiera kilka artykułów traktujących raczej o specyfice współczesnego
języka naukowego niż o konkretnych kategoriach. Do nich należą prace na temat transferu kulturowego, zwrotu
konceptualnego, logiki kultowej czy perspektyw transnarodowej i globalnej.
Oprócz inspiracji pracami Mieke Bal redaktorzy „Travelling concepts" odwołują się do metafory podróży w
teoriach Jamesa Clifforda (eseje „Notes on Travel and Theory" i „Travelling Cultures") oraz Edwarda Saida (esej
„Travelling Theory"). Odniesienia te pomijane są jednak przez większość autorów, opracowujących „podróże"
poszczególnych pojęć. Nie do końca zrozumiały jest dla mnie natomiast brak Reinharta Kosellecka i jego
sztandarowego dzieła „Dzieje pojęć" wśród inspiracji omawianej tu książki. Jego nieobecność jest tym bardziej
widoczna, że wiele tekstów właśnie w tym duchu przedstawia poszczególne kategorie. „Podróże" pojęć między
dyscyplinami, teoriami czy językami szkicowane są przeważnie w ujęciu historycznym, zawierają wskazówki
dotyczące zarówno etymologii, jak też pierwotnych zastosowań różnych słów oraz późniejszych przemian ich
semantyki. Bardzo interesujące są np: muzykologiczna proweniencja „Stimmung", technologiczne pochodzenie
„sieci" i ewolucjonistyczne konteksty „emergence".
„Travelling concepts…" pod redakcją Neumann i Nünninga ujawnia także, jak niejednorodne jest rozumienie
„koncepcji", „pojęć", „kategorii" itd. Dla jednych są to poszczególne słowa, które przenikają między dyscyplinami,
służą do opisu i analizy różnych zjawisk kulturowych, dla innych – całe teorie (np. teoria transferu kulturowego
opisywana przez Annę Veronikę Wendland) czy sposoby myślenia (np. logika studiów kulturowych,
przedstawiana przez Uwe Wirtha). Oczywiście, że wszelkie próby doprecyzowania czy definiowania słów
„pojęcie", „koncepcja" czy „kategoria" skazane są w tym kontekście na niepowodzenie, gdyż język badań
kulturowych jest niezwykle dynamiczny. Trudno więc zarzucać redaktorom, że skoncentrowali się na
podróżowaniu/wędrowaniu („travelling"), porzucili zaś próby określenia, jak rozumieją „concept", o
definiowaniu pojęcia „kultura" nie wspominając.
Owe „podróże" stanowią oś łączącą poszczególne teksty. Autorzy opisują przemieszczanie się pojęć między
dyscyplinami, teoriami i epokami, a w podsumowaniach swoich artykułów prawie wszyscy odwołują się do
Mieke Bal. Tego typu kompozycyjny problem towarzyszy bardzo wielu tomom zbiorowym. Czy ramy
konceptualne całości przedstawić tylko we wprowadzeniu, czy też prosić autorów, by odnieśli się do nich także
w swoich tekstach, na wypadek gdyby czytelnik nie zaczynał od pierwszej strony? Sytuacja recenzenta książki
jest oczywiście szczególna, bo powinien on przeczytać całość. Kolejne z rzędu odwołanie do tej samej książki (w
tym wypadku do Bal) może zakłócać lekturę, zarazem jednak pokazuje, w jak różny sposób autorzy podchodzą
do jednej pracy. W omawianym tu tomie „wędrowanie" pojęć oznacza więc zarówno przemiany semantyki, jak i
przekraczanie granic dyscyplinarnych oraz rozszerzanie potencjału interpretacyjnego poszczególnych kategorii.
Powróćmy do pytania, dlaczego „Travelling concepts…" w wersji proponowanej przez Neumann i Nünninga
powinny zainteresować polskich czytelników. Otóż nie tylko dlatego, że idea „wędrujących pojęć" zyskała u nas
popularność najpóźniej od czasu polskiego przekładu książki Bal (tłumaczyła Marta Bucholc) i jak grzyby po
deszczu wyrastają konferencje i publikacje z „wędrującymi pojęciami" w tytułach. Na ogół zresztą odwołania te
mają charakter dość powierzchowny i nie wnikają w istotę sprawy. Jak już sygnalizowałam na początku,
omawiany tu tom zbiorowy obnaża także pułapki działania na styku różnych kultur akademickich. Ponieważ
znakomita większość autorów wywodzi się z kręgów niemieckojęzycznych, to odwołują się na ogół do literatury
dostępnej w języku niemieckim oraz przykładów znanych z Niemiec, częściowo także z Austrii czy Szwajcarii.
Opisują trendy, które w gruncie rzeczy dotyczą humanistyki niemieckiej, tak jak gdyby były to zjawiska globalne.
Tymczasem w książce, która ma aspiracje objaśniania uniwersalnych (sic!) tendencji współczesnych badań
kultury, pojawiają się pojedyncze przykłady, wykraczające poza świat niemiecko- i anglojęzyczny (większość z
nich znajdziemy w tekście Anny Veroniki Wendland o transferze kulturowym). Ponadto, autorzy piszą na ogół w
obcym (jak mniemam) języku, co często skutkuje koniecznością wtrąceń w nawiasie, wyjaśnień i dopowiedzeń.
Niektóre wywody będą zresztą dla anglojęzycznych czytelników mało zrozumiałe – na przykład wtedy, gdy w
artykule pisanym po angielsku etymologia omawianego pojęcia przedstawiana jest wyłącznie w oparciu o
niemieckie słowniki (w książce można znaleźć kilka takich przypadków).
„Travelling concepts…" doskonale wpisuje się w tradycje niemieckiego kulturoznawstwa, które jest bardzo
odległe od anglosaskiej koncepcji „cultural studies" (słusznie więc, że w tytule mowa jest o „the study of
culture"). Niestety, autorzy i redaktorzy nie objaśniają anglojęzycznym czytelnikom specyfiki
„Kulturwissenschaften". Tymczasem, ich korzenie sięgają między innymi niemieckiej filozofii kultury i filozofii
języka, co częściowo wyjaśnia tak silne zainteresowanie pojęciami. „Germanocentryzm" omawianej tu książki
ujawnia się także w doborze bibliografii (zdarza się, że niemieckie prace przywoływane są z oryginału, mimo że
istnieją przekłady na język angielski) oraz dyskutowanych przykładach – skądinąd nielicznych, gdyż „Travelling
concepts…" obraca się raczej w sferze teorii niż praktyki.Obawiam się więc, że pisanie po angielsku dwudziestu
tekstów – w większości bardzo solidnych – było przysłowiowym „strzałem w stopę". Czytelnicy, którzy nie znają
niemieckiego, szybko pogubią się w gąszczu obcobrzmiących pojęć i nazwisk, które przedstawiane są często
jako oczywistość, bez uwzględniania odmiennych doświadczeń lekturowych odbiorcy. Sama intencja „translacji"
i „transferu kulturowego" (oba pojęcia omawiane są w książce jako pierwsze) jest w moim przekonaniu
niewystarczająca. Napisanie książki po angielsku nie sprawi bowiem, że będzie ona w pełni czytelna dla
odbiorców wywodzących się z innych tradycji akademickich. Owszem, może pełnić rolę przeglądu literatury
zagranicznej, ale trudno oczekiwać, by przebiła się do naukowego mainstreamu. Słowem: w imię
umiędzynarodowienia wylano dziecko z kąpielą. Przykład ten obrazuje konieczność uwzględniania tradycji
akademickiej, specyfiki językowej i horyzontu oczekiwań zagranicznych czytelników. Powinien być też przestrogą
przed publikowaniem po angielsku za wszelką cenę.
���
Sposób cytowania:
dr Magdalena Saryusz-Wolska: Recenzja: Birgit Neumann, Ansgar Nünning (eds.): Travelling Concepts for the
Study of Culture, 2012, w: https://www.pol-int.org/pl/node/2699#r4211.
https://www.pol-int.org/pl/node/2699?j5Q6rewycZ5HtUDXTWpx7UZE=1&r=4211

Podobne dokumenty