J´zyk polski jako noŹnik kultury europejskiej
Transkrypt
J´zyk polski jako noŹnik kultury europejskiej
Horyzonty polonistyki J´zyk polski jako noÊnik kultury europejskiej Historyczne zwiàzki z innymi narodami i j´zykami Europy zadecydowa∏y o tym, ˝e nasz j´zyk ojczysty jest nie tylko – jak ka˝dy inny – narz´dziem i tworzywem naszej, odr´bnej od innych, kultury narodowej, ale równie˝ noÊnikiem najwa˝niejszych wartoÊci wspólnej kultury europejskiej. K a˝dy j´zyk narodowy w swoim rozwoju zdà˝a do tego, by swojà spo∏ecznà i funkcjonalnà ekstensjà objàç ca∏oÊç ˝ycia zbiorowego spo∏eczeƒstwa swoich u˝ytkowników oraz ca∏oÊç ich duchowej, intelektualnej i artystycznej, kultury. Jako tworzywo narodowej literatury przechowuje i odzwierciedla historyczne doÊwiadczenia wspólnoty swoich u˝ytkowników. Przede wszystkim jednak jest j´zyk pryzmatem, przez który postrzegajà oni otaczajàcà ich rzeczywistoÊç. Wynikiem tego procesu jest j´zykowy obraz Êwiata, czyli zbiór prawid∏owoÊci zawartych w kategorialnych zwiàzkach gramatycznych (fleksyjnych, s∏owotwórczych, sk∏adniowych) oraz w semantycznych strukturach leksyki, pokazujàcych swoiste dla danego j´zyka sposoby widzenia poszczególnych sk∏adników Êwiata oraz ogólniejsze rozumienie organizacji Êwiata, panujàcych w nim hierarchii i akceptowanych przez spo∏ecznoÊç j´zykowà wartoÊci. 1 Ka˝dy j´zyk narodowy jest wi´c zakorzeniony w odr´bnej kulturze spo∏ecznoÊci swoich u˝ytkowników, którà wspó∏tworzy i wspó∏determinuje. Odwo∏ajmy si´ do przyk∏adów troch´ ju˝ zbanalizowanych cz´stym przywoR. Tokarski, S∏ownictwo jako interpretacja Êwiata, w: Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2: Wspó∏czesny j´zyk polski, pod red. J. Bartmiƒskiego. Wroc∏aw 1993, s. 358. Na temat j´zykowego obrazu Êwiata zob. J´zykowy obraz Êwiata, pod red. J. Bartmiƒskiego, Lublin 1990 i Przesz∏oÊç w j´zykowym obrazie Êwiata, pod red. A. Pajdziƒskiej i P. Krzy˝anowskiego, Lublin 1999. 1 324 POLONISTYKA ∏ywaniem, niemniej jednak instruktywnych i wyrazistych. Ânieg u Eskimosów Polskiemu wyrazowi Ênieg odpowiada w j´zyku Eskimosów kilkadziesiàt ró˝nych wyrazów, nazywajàcych ró˝ne rodzaje Êniegu. Eskimosi nie mogà zrozumieç, jak mo˝na jednym wyrazem nazywaç tak ró˝ne rzeczy, jak Ênieg padajàcy (drobny i sypki albo ci´˝ki, wilgotny, sypiàcy wielkimi p∏atkami) i Ênieg le˝àcy na ziemi, Ênieg Êwie˝o spad∏y, puszysty i Ênieg zle˝a∏y czy udeptany, Ênieg rozmi´k∏y i Ênieg zlodowacia∏y, dajàcy si´ ràbaç w bloki, z których mo˝na zbudowaç igloo itp. OczywiÊcie, my te˝ zdajemy sobie spraw´ z istnienia ró˝nych rodzajów Êniegu, ale ich rozró˝nianie nie jest w naszych warunkach cywilizacyjnych i klimatycznych na tyle istotne, byÊmy musieli je nazywaç odr´bnymi wyrazami. Wielb∏àd u Arabów W j´zyku polskim mamy wyraz wielb∏àd (notabene, jak doÊç cz´sto si´ zdarza w wypadku starych nazw zwierzàt egzotycznych, rezultat pomy∏ki czy nieporozumienia: nasz wielb∏àd, pierwotnie welbàd, przez gockie ulbandus i ∏aciƒskie elephas (dope∏niacz elephantis) lub raczej elephantus (dope∏niacz elephanti), pochodzi z greckiego elephas (dope∏niacz elephantos), co, jak wiadomo, oznacza s∏onia – w trakcie w´drówki wyrazu z greki do j´zyka 6/2003 Horyzonty polonistyki póênopras∏owiaƒskiego dosz∏o wi´c do pomylenia s∏onia z wielb∏àdem). Do wielb∏àda mo˝emy dodaç wielb∏àdzic´ (udokumentowanà tekstowo i leksykograficznie) i wielb∏àdziàtko (nie wiem, czy ktokolwiek kiedykolwiek u˝y∏ tego wyrazu w j´zyku polskim – sàdz´, ˝e tak, ale nawet gdyby by∏o inaczej, wielb∏àdziàtko jako formacja s∏owotwórcza jest potencjalnie w j´zyku obecne, w ka˝dej chwili mo˝e byç u˝yte i zawsze b´dzie zrozumia∏e). Gdyby ktoÊ si´ upar∏, mo˝e jeszcze do tego dodaç wyraz dromader ‘wielb∏àd jednogarbny’ (bo o tego nam w tym przyk∏adzie chodzi) – nowszà i bardziej specjalistycznà po˝yczk´ francuskà (francuskie dromadaire, przez póêno∏aciƒskie dromedarius, pochodzi od greckiego wyra˝enia dromas (dope∏niacz dromados) kamelos ‘szybko biegnàcy wielb∏àd’). I teraz to ju˝ naprawd´ wszystko. A tej nielicznej grupce wyrazowej odpowiada w klasycznym j´zyku arabskim oko∏o tysiàca wyrazów nazywajàcych ró˝ne rodzaje wielb∏àdów (jednogarbnych, bo te znali i hodowali nomadzi arabscy), w zale˝noÊci od p∏ci, wieku, umaszczenia i najrozmaitszych walorów u˝ytkowych (a by∏ dla Arabów wielb∏àd zwierz´ciem wierzchowym i jucznym, dostarcza∏ mleka i jego przetworów, skóry (wielorako dalej wyzyskiwanej), mi´sa, koÊci (s∏u˝àcych do wyrobu ró˝nych przedmiotów codziennego u˝ytku), opa∏u (z wysuszonych odchodów) itp. Bez wielb∏àda ˝ycie na pustyni nie by∏oby mo˝liwe. Tak donios∏y (gdy˝ rozstrzygajàcy o egzystencji koczowniczych plemion arabskich) element rzeczywistoÊci wymaga∏ bardzo szczegó∏owej kategoryzacji i werbalizacji. GoÊç rzymski i pras∏owiaƒski Kultura spo∏eczeƒstwa u˝ytkowników j´zyka przejawia si´ równie˝ w rozwoju znaczeniowym wyrazów. Praindoeuropejski wyraz *ghostis ‘obcy, przybysz’ odziedziczyli zarówno Rzymianie, jak Pras∏owianie. Jednak w j´zyku ∏aciƒskim, w postaci hostis (zgodnej z w∏aÊciwymi ∏acinie zmianami fonetycznymi), ustali∏ si´ on w znaczeniu ‘przybysz niepo˝àdany ➠ wróg’, natomiast w pras∏owiaƒskim, w postaci *gost_, skàd polskie goÊç (obie formy równie˝ zgodne ze stosownymi zmianami 6/2003 fonetycznymi), pod wzgl´dem znaczeniowym ewoluowa∏ odmiennie: ‘przybysz po˝àdany, oczekiwany ➠ goÊç’; nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e ten drobny, lecz znamienny szczegó∏ leksykalny odzwierciedla odmienny stosunek do obcych: niech´ç i wrogoÊç (p∏ynàcà z poczucia wy˝szoÊci) Rzymian, goÊcinnoÊç S∏owian. Cztery w j´zyku Indian Hopi Jednak nie tylko s∏ownictwo konstytuuje w∏aÊciwy danej spo∏ecznoÊci j´zykowy obraz Êwiata. W nie mniejszym stopniu uczestniczy w nim system gramatyczny. W∏aÊciwe danemu j´zykowi kategorie gramatyczne determinujà postrzeganie i interpretacj´ Êwiata przez spo∏ecznoÊç u˝ytkowników j´zyka. Znany amerykaƒski etnolingwista Benjamin Lee Whorf przytacza w tym wzgl´dzie wyrazisty przyk∏ad z j´zyka Indian Hopi. W trakcie prowadzonych przez Whorfa badaƒ nad ich j´zykiem Hopi nie mogli zrozumieç, jak to si´ dzieje, ˝e w j´zyku angielskim równorz´dnie pod wzgl´dem kategorialnym traktuje si´ takie wyra˝enia, jak cztery sto∏y, cztery dziewczyny, cztery dni czy cztery kroki (angielskie four tables, four girls, four days, four steps). Owszem, sà cztery sto∏y: mo˝na je ustawiç obok siebie i policzyç: jeden, dwa, trzy, cztery. Podobnie jest z dziewczynami: te˝ mo˝na je ustawiç obok siebie i policzyç: jedna, dwie, trzy, cztery. Sà wi´c cztery sto∏y i cztery dziewczyny. Ale przecie˝ nie ma czterech dni, bo gdy jest drugi, to pierwszy ju˝ minà∏, a trzeci jeszcze si´ nie zaczà∏. Wi´c nie ma czterech dni: jest tylko pierwszy dzieƒ, drugi dzieƒ, trzeci dzieƒ i czwarty dzieƒ. Podobnie nie ma czterech kroków, bo gdy stawiam drugi krok, to pierwszy ju˝ nale˝y do przesz∏oÊci, a trzeci dopiero czeka na swojà kolej. Jest wi´c tylko pierwszy krok, drugi krok, trzeci krok i czwarty krok. Benjamin Lee Whorf dopiero wówczas sobie uÊwiadomi∏, ˝e Indianie Hopi dzi´ki strukturze swego j´zyka odró˝niajà coÊ, czego nie odró˝nia j´zyk angielski ani ˝aden inny j´zyk europejski, mianowicie odró˝niajà wieloÊç w jednoczesnoÊci od nast´pstwa w czasie. J´zyki europejskie, równie˝ na skutek swojej struktury gramatycznej, uto˝samiajà te dwie, POLONISTYKA 325 Horyzonty polonistyki zupe∏nie przecie˝ ró˝ne, kategorie: u˝ywajàc kategorialnie takich samych wyra˝eƒ cztery sto∏y, cztery dziewczyny, cztery dni, cztery kroki (liczebnik g∏ówny + rzeczownik w liczbie mnogiej), jesteÊmy przekonani, ˝e mówimy o podobnych, porównywalnych rzeczach. Jedzie samochód, ale jaki? OdmiennoÊci w zakresie j´zykowego obrazu Êwiata ujawniajà si´ nie tylko przy konfrontacji j´zyków europejskich z j´zykami – dla nas – egzotycznymi. Wyglàdajàc przez okno, mog´ powiedzieç: Jedzie samochód. Wypowiadajàc to zdanie, nie musz´ rozstrzygaç, czy jedzie znany mi, okreÊlony samochód, czy te˝ jakiÊ samochód, o którym nic bli˝szego mi nie wiadomo. Nie musz´ tego rozstrzygaç, poniewa˝ nie zmusza mnie do tego struktura mojego ojczystego j´zyka (informacj´ w tym wzgl´dzie mog´ oczywiÊcie w wypowiedzi zawrzeç, mog´ jà te˝ jednak pominàç, gdy w danej sytuacji uznam jà za nieistotnà). Tymczasem Anglik, Niemiec czy Francuz w ka˝dej sytuacji musi rozstrzygnàç, czy chodzi o samochód znany, okreÊlony, wspomniany ju˝ wczeÊniej w rozmowie itp., czy te˝ o jakiÊ, bli˝ej nie okreÊlony samochód. Musi to rozstrzygnàç, gdy˝ zmusza go do tego struktura jego j´zyka, wyposa˝onego w obligatoryjnà kategori´ rodzajnika – okreÊlonego bàdê nieokreÊlonego. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e koniecznoÊç u˝ycia bàdê okreÊlonego, bàdê nieokreÊlonego rodzajnika sprawia, ˝e Anglik, Niemiec czy Francuz jest o wiele bardziej od Polaka uwra˝liwiony na postrzeganie i interpretacj´ Êwiata w kategoriach opozycji: okreÊlonoÊç – nieokreÊlonoÊç. Dawna liczba podwójna Obecnie polska spo∏ecznoÊç j´zykowa kategorialnie odró˝nia jedynie jednostkowoÊç od mnogoÊci (liczba pojedyncza i mnoga, np. most – mosty, kot – koty, kobieta – kobiety, ch∏op – ch∏opi, pan – panowie itd.). Taka sytuacja wydaje si´ nam normalna. Tymczasem nasi przodkowie przynajmniej do XV wieku postrzegali i kategoryzowali rzeczywistoÊç pod wzgl´dem iloÊciowym w sposób bardziej szczegó∏owy, od- 326 POLONISTYKA ró˝niajàc jednostkowoÊç, podwójnoÊç (parzystoÊç) i mnogoÊç (liczb´ pojedynczà, podwójnà i mnogà, np. most – mosta – mosty, baba – babie – baby itd.). (Nawiasem dodajmy, ˝e sà do dziÊ w u˝yciu j´zyki, które majà liczb´ pojedynczà, podwójnà, potrójnà, poczwórnà i dopiero mnogà, która zaczyna si´ tam od pi´ciu osób lub rzeczy). Mia∏o to oczywiÊcie okreÊlone konsekwencje w wypadku konfrontacji z j´zykiem mniej pod tym wzgl´dem szczegó∏owym. Proste zdanie ∏aciƒskie Puer sorores habet, które dziÊ ka˝dy poczàtkujàcy ∏acinnik bez trudu prze∏o˝y jako Ch∏opiec ma siostry, by∏o – bez dodatkowych informacji – nieprzek∏adalne na polszczyzn´ pi´tnastowiecznà, gdy˝ t∏umacz, by je prze∏o˝yç, musia∏by wiedzieç, czy ch∏opiec ma dwie siostry (wówczas by przet∏umaczy∏, u˝ywajàc liczby podwójnej: Otrok ima siestrze), czy wi´cej ni˝ dwie (wówczas by prze∏o˝y∏, u˝ywajàc liczby mnogiej: Otrok ima siostry), a tymczasem zdanie ∏aciƒskie nie daje podstaw do rozstrzygni´cia tej kwestii. MyÊl´, ˝e wystarczy tych przyk∏adów, by uzasadniç tez´, ˝e za ka˝dym j´zykiem narodowym kryje si´ jemu tylko w∏aÊciwy obraz Êwiata, a wi´c i odr´bna kultura spo∏eczeƒstwa jego u˝ytkowników. Dotyczy to oczywiÊcie i j´zyków europejskich. Ka˝dy z nich jest narz´dziem, tworzywem i elementem okreÊlonej odr´bnej kultury narodowej. RównoczeÊnie jednak jest noÊnikiem wspólnych nadrz´dnych, europejskich wartoÊci kulturowych, stanowiàcych o kulturowej to˝samoÊci naszego kontynentu. J´zyk pod wp∏ywem j´zyków Taki stan rzeczy jest skutkiem ró˝norodnych i wielostronnych wp∏ywów j´zykowych na obszarze Europy. Wp∏ywy j´zykowe to nieuchronny wynik wymiany dóbr materialnych i duchowych, muszà wi´c towarzyszyç wszelkim rodzajom trwalszych kontaktów mi´dzy Êrodowiskami ró˝noj´zycznymi. W Europie szczególnà rol´ odegra∏y w tym zakresie ró˝nego rodzaju j´zyki mi´dzynarodowe. Takim mi´dzynarodowym j´zykiem kultu religijnego, kultury i nauki by∏a w Êredniowieczu ∏acina (w mniejszym zakresie, tzn. na mniejszym obszarze, te˝ greka 6/2003 Horyzonty polonistyki i staro-cerkiewno-s∏owiaƒski 2). Podobnà rol´ odegra∏a w XVIII i w pierwszych dziesi´cioleciach XIX wieku francuszczyzna, która jednak, choç nazywana podówczas nowo˝ytnà ∏acinà, by∏a nie tylko mi´dzynarodowym j´zykiem kultury, lecz tak˝e mi´dzynarodowym potocznym j´zykiem spo∏ecznych elit. DziÊ nast´pcà ∏aciny i francuszczyzny w roli j´zyka mi´dzynarodowego jest angielski. Poprzedników przerasta zarówno zasi´giem geograficznym, jak i spo∏ecznym oraz funkcjonalnym.3 Mniejszà (gdy˝ w wi´kszym stopniu lokalnà), ale te˝ istotnà rol´ odegra∏y j´zyki urz´dowe w paƒstwach wielonarodowych (polski w ostatnim stadium Rzeczypospolitej Obojga Narodów, niemiecki w Cesarstwie, a póêniej Rzeszy Niemieckiej oraz w monarchii austro-w´gierskiej, rosyjski w Rosji carskiej, by∏ym ZSRR i w dzisiejszej Rosji itp.). Zarówno j´zyki mi´dzynarodowe, jak i j´zyki urz´dowe paƒstw wielonarodowych wywiera∏y i wywierajà silniejszy lub s∏abszy, d∏ugotrwa∏y lub przelotny wp∏yw na ró˝ne europejskie j´zyki narodowe. 4 Wp∏yw ten przejawia si´ g∏ównie, w zasadzie niemal wy∏àcznie, na p∏aszczyênie s∏ownictwa. Nie ma chyba j´zyka europejskiego, w którym by nie by∏o wyrazu-rezultatu przej´cia greckiego demokratia ‘w∏adza ludu’. Przej´cie mo˝e mieç postaç w∏aÊciwego zapo˝yczenia leksykalnego, jak w wypadku polskiego demokracja, francuskiego démocratie czy angielskiego democracy, lub te˝ kalki, jak w wypadku przestarza∏ego ludow∏adztwo czy – zgodnie z uzusem Lelewela – gminow∏adztwo. Tak czy owak – ka˝dy chyba j´zyk europejski tym greckiego pochodzenia wyrazem nazywa jedno z najwa˝niejszych wspólnych europejskich poj´ç z dziedziny ˝ycia spo∏ecznego. Podobnie nie ma chyba j´zyka europejskiego, w którym by nie by∏o wyrazu rezultatu przej´cia ∏aciƒskiego wyra˝enia res publica ‘rzecz, sprawa wspólna (tzn. paƒstwo jako wspólny interes obywateli)’. I tutaj przej´cie mo˝e mieç postaç zapo˝yczenia formalnosemantycznego, wprost z ∏aciny lub – cz´Êciej, jak w polszczyênie – za poÊrednictwem francuskiego république (republika), bàdê te˝ postaç kalki, jak w wypadku polskiego rzeczpospolita 6/2003 (dzisiaj u˝ywamy tej formy tylko na oznaczenie naszego paƒstwa, Rzeczypospolitej Polskiej, a inne paƒstwa nazywamy republikami, ale w przesz∏oÊci nazwa ta odnosi∏a si´ do ka˝dego paƒstwa o ustroju republikaƒskim, na przyk∏ad w êród∏ach Êredniopolskich regularnie si´ mówi o Rzeczypospolitej Weneckiej, a Jan Zamoyski twierdzi∏, ˝e „Takie b´dà Rzeczypospolite, jakie ich m∏odzie˝y chowanie”). Z kolei francuszczyzna wnios∏a do zasobu wa˝nych nazw-poj´ç j´zyków europejskich takie formy, jak sztuki pi´kne (francuskie beaux arts) czy literatura pi´kna (francuskie belles lettres). Obok tej ostatniej nazwy-kalki funkcjonuje obocznie po˝yczka formalnosemantyczna beletrystyka z niemieckiego Belletristik (od francuskiego belles lettres). Przyk∏adów najnowszych ogólnoeuropejskich nazw-poj´ç o genezie angielskiej ka˝dy mo˝e przytoczyç wiele (jak choçby kalka poprawnoÊç polityczna z angielskiego political correctness). W europejskich j´zykach narodowych mamy wi´c – w znacznym stopniu wspólne – warstwy s∏ownictwa pochodzenia ∏aciƒskiego, francuskiego, wreszcie najnowszà – warstw´ anglicyzmów i tzw. zapo˝yczeƒ sztucznych, czyli wyrazów utworzonych wspó∏czeÊnie z materia∏u leksykalnego ∏aciny i greki. Internacjonalizmy i kalki Wyrazy wspólne wielu j´zykom, cz´sto nazwy fundamentalnych poj´ç politycznych, spo∏ecznych, gospodarczych i kulturalnych, jak polskie akademia, cywilizacja, ekonomia, kon2 Mi´dzynarodowa rola ∏aciny i greki jest powszechnie znana, o roli w tym wzgl´dzie staro-cerkiewno-s∏owiaƒskiego zob. L. Muszyƒski, Wst´p do filologii s∏owiaƒskiej, Warszawa 1984. 3 W odniesieniu do polszczyzny zob. na ten temat B. Walczak, Norma j´zykowa wobec elementów obcego pochodzenia, w: Kultura j´zyka dziÊ, pod red. W. Pisarka i H. Zgó∏kowej, Poznaƒ 1995, s. 120–133. 4 Zob. na ten temat B. Walczak, Uniwersalizm czy partykularyzm? (Procesy unifikacji i dyferencjacji j´zykowej dziÊ i jutro), w: Kultura – J´zyk – Edukacja, t. 3, pod red. R. Mrózka, Katowice 2000, s. 183–193. POLONISTYKA 327 Horyzonty polonistyki serwatyzm, kultura, liberalizm, nacjonalizm, patriotyzm, polityka, uniwersytet itp., noszà nazw´ internacjonalizmów.5 Ich warstwa we wspó∏czesnych j´zykach europejskich szybko si´ poszerza (dziÊ g∏ównie za sprawà oddzia∏ywania j´zyka angielskiego). Mo˝na wi´c ju˝ mówiç o europejskiej lidze (czy wspólnocie) s∏ownikowej.6 Szczególne miejsce zajmuje w niej terminologia naukowa, techniczna i zawodowa.7 Internacjonalizmy, które pod wzgl´dem swego statusu w j´zyku majà charakter zapo˝yczeƒ formalnosemantycznych, sà stosunkowo ∏atwo identyfikowane jako wspólne elementy j´zyków europejskich. Dlatego wi´cej uwagi warto poÊwi´ciç „europejskim” kalkom (s∏owotwórczym i frazeologicznym), gdy˝ nie sà one na ogó∏ identyfikowane jako takie przez u˝ytkowników j´zyka. Przyjrzyjmy si´ takim szeregom okreÊleƒ, jak polskie niezapominajka, rosyjskie niezabudka, francuskie ne m’oubliz pas, angielskie forget-me-not, niemieckie Vergissmeinnicht, w´gierskie nefelejts; polskie s∏onecznik, rosyjskie podsolnecnik, ˇ francuskie tournesol, w∏oskie tornasole, angielskie sunflower, niemieckie Sonnenwende, w´gierskie napraforgó; polskie jednostronny, rosyjskie odnostronnyj, angielskie onesided, niemieckie einseitig, w´gierskie egyoldalú; polskie wydawaç (o ksià˝kach), rosyjskie izdavat”, niemieckie ausgeben, duƒskie udgive, fiƒskie ulosantaa; polskie mleczny zàb, rosyjskie molocnyj ˇ zub, francuskie dent de lait, w∏oskie dente di latte, hiszpaƒskie diente de leche, rumuƒskie dinte de lapte, angielskie 5 O internacjonalizmach zob. J. Maçkiewicz, Co to sà tzw. internacjonalizmy?, „J´zyk Polski” LXIV, 1984, z. 3, s. 176-184; eadem, Wyrazy mi´dzynarodowe (internacjonalizmy) we wspó∏czesnym j´zyku polskim, w: Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2: Wspó∏czesny j´zyk polski, pod red. J. Bartmiƒskiego, Wroc∏aw 1993, s. 525-532. 6 Takie stanowisko zajmuje np. Anna Wierzbicka: O j´zyku – dla wszystkich, Warszawa 1967. 7 Zob. na te temat Z. Stoberski, Mi´dzynarodowa terminologia naukowa, Warszawa 1982; B. Walczak, Termin techniczny – rodzimy neologizm czy zapo˝yczenie?, w: S∏ownictwo techniczne w dziedzinie t∏umaczeƒ, Poznaƒ 1980, s. 32-55. 8 Przyk∏ady za: A. Wierzbicka, op. cit., s. 100–104. 328 POLONISTYKA milk-tooth, niemieckie Milchzahn, w´gierskie szopófag; polskie byç w stanie (coÊ zrobiç), rosyjskie byt’ w sostajanii, francuskie ûtre en état, hiszpaƒskie estar en estado, rumuƒskie a fi îm stare, niemieckie im stande sein itd. Szczególnie wa˝na jest obecnoÊç w tych szeregach form w´gierskich czy fiƒskich jako form j´zyków nieindoeuropejskich (z drugiej zaÊ strony to, ˝e na pró˝no szukalibyÊmy paralelnych form w pozaeuropejskich j´zykach indoeuropejskich, jak j´zyki indyjskie czy iraƒskie). Dowodzi to bezspornie, ˝e nie mamy tutaj do czynienia z jakimiÊ wspólnoÊciami z zakresu mechanizmów nominacji wyrazowej, odziedziczonymi z j´zyka praindoeuropejskiego. A zatem przytoczone wy˝ej szeregi (i setki innych) to nie rezultat pokrewieƒstwa j´zykowego, lecz kalki, które w´drowa∏y od j´zyka do j´zyka na obszarze ca∏ej Europy jako skutek wspólnej cywilizacji i kultury europejskiej. Poniewa˝ jednym z najwa˝niejszych fundamentów wspólnej kultury europejskiej jest ∏acina, bardzo wiele paralelnych co do swej budowy wyrazów, wyra˝eƒ i zwrotów to kalki ∏aciƒskie. Oto kilka przyk∏adów: ∏aciƒskie aequilibrium – polskie równowaga, rosyjskie ravnovesje, niemieckie Gleichgewicht, duƒskie ligevaegt, w´gierskie egyensúly; ∏aciƒskie beneficjum – polskie dobrodziejstwo, niemieckie Wohltat, duƒskie velgoerning, w´gierskie jótett, fiƒskie hyväteko; ∏aciƒskie influentia – polskie wp∏yw, niemieckie Einfluss, duƒskie indflydelse, szwedzkie inflytande, w´gierskie befolyás; ∏aciƒskie omnipotens – polskie wszechmogàcy, francuskie tout-puissant, angielskie allmighty, niemieckie allmächtig, szwedzkie allsmäktig, w´gierskie mindenható, fiƒskie kaikkivaltias; ∏aciƒskie praeiudicium – polskie przesàd, rosyjskie predrazsudok, niemieckie Vorurteil, w´gierskie elöitélet; ∏aciƒskie verisimilis – polskie prawdopodobny, francuskie vraisemblable, niemieckie wahrscheilich, w´gierskie valószinii itd. 8 Jak wynika z dotychczasowych uwag, j´zyki Europy wykazujà uwarunkowane kulturowo wspólne z∏o˝a leksykalne. Stanowià one o istnieniu europejskiej ligi (wspólnoty) s∏ownikowej. Nale˝y do niej równie˝ j´zyk polski. Uczestniczy w jej formowaniu od tysiàca lat.■ ■ BOGDAN WALCZAK 6/2003