Marcin Szewczyk, Pragmatyczna nielogika odesłań i przywołań

Transkrypt

Marcin Szewczyk, Pragmatyczna nielogika odesłań i przywołań
Pragmatyczna nielogika odesłań i przywołań bibliograficznych w e-publikacjach
Marcin Szewczyk*
Wprowadzenie
Tak jak publikacje w wersji elektronicznej otwierają nowe możliwości w wielu dziedzinach związanych z wydawnictwami, tak i e-przypisy – rozumiane jako przypis do e-publikacji
znajdujący się w e-wydawnictwie – uzyskują nowy wymiar. Niewątpliwie otwiera się przed
nimi szersza perspektywa ich stosowania i formułowania niż miało to miejsce w przypadku
przypisów tradycyjnych.
W tekście podjęto próbę odpowiedź na pytanie, jakie możliwości w zakresie przypisów i
odesłań bibliograficznych oferują warunki techniczne związane z tworzeniem i odbiorem epublikacji. Nie pominięto także omówienia ograniczeń związanych z taką formą przypisów
oraz warunków koniecznych do tego, aby konstytutywny cel przypisów pozostał niezmieniony.
Dla analizy tych zagadnień konieczne było przedstawienie szerszej perspektywy wzajemnych relacji e-publikacji i ich naukowości, znaczenia występowania przypisów w publikacjach tego typu, a także – zgodnie z tezą zawartą w tytule artykułu – odniesienia do funkcji
pragmatycznych. Pozwoliło to na przedstawienie potencjalnych rozwiązań największych problemów związanych z e-przypisami i ukazało możliwe kierunki ich rozwoju.
Ze względu na najczęstsze wykorzystywanie w pracy naukowej e-artykułów publikowanych w czasopismach, w tekście pojawiają się odwołania właśnie do takich e-wydawnictw,
jednak odnosi się on także do e-publikacji w formie autorskich monografii oraz prac zbiorowych pod postacią e-książek. Tekst koncentruje się także przede wszystkim na przypisach
bibliograficznych (oraz bibliograficznych polemicznych) – jako najistotniejszych dla prac naukowych – jednak odnosi się także do innych rodzajów przypisów.
Założeniem bardzo istotnym dla tego opracowania jest przyjęcie, że e-publikacje są – z
zachowaniem praw autorskich, uwzględniając dostęp płatny lub nie – możliwe do pobrania z
internetu.
*
Dr Marcin Szewczyk, Katedra Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, [email protected].
1. Papier nie mówi o prestiżu:1 czy e-publikacja jest pełnoprawnym tekstem naukowym?
Dla coraz szerszego grona osób korzystających z e-wydawnictw – bez względu na techniczne warunki ich odbioru – publikacje elektroniczne są odpowiednikiem wydawnictw tradycyjnych. Jednak ze względu na koncentrację tego tekstu na przypisach w publikacjach naukowych – tak pod postacią książek, jak i artykułów, i to przede wszystkim w zakresie nauk
humanistycznych – nie sposób nie odnieść się do pytania postawionego w tytule tej jego części.
Przejście na poziom wykorzystywania i gromadzenia e-publikacji jest krokiem porównywalnym do przechowywaniem danych w chmurze zamiast w wydrukowanej wersji na półce
lub pod postacią pliku na własnym dysku. Pewną analogię można także wskazać w stosunku
do posiadania płyt gramofonowych i plików muzycznych zapisanych na przykład w formacie
mp3 lub listy ulubionych utworów, stworzonej w którymś z muzycznych serwisów on-line.
Zatem oswajanie e-publikacji jest zjawiskiem naturalnym, związanym z postępem technologicznym i konstruowaniem infosfery.
Skoro w przypadku e-publikacji nie zmienia się powaga nazwisk redaktorów i autorów, a
treść pozostaje ta sama, to czy – poza oczywistymi różnicami dotyczącymi pozornej dematerializacji nośnika, brakiem uwielbianego przez wielu ciężaru książki, zapachu farby drukarskiej, ale też zagadnień związanych z psychologią odbiorczą i percepcją papierowego nośnika2 – powinniśmy traktować e-wydawnictwa inaczej? Nasze nastawienie do wydań papierowych sprowadza się jedynie do pewnego przyzwyczajenia i niestety także do myślenia, że
skoro ma ono taką formę, to z pewnością jest wydawnictwem poważniejszym – co jest bardzo istotne w przypadku publikacji naukowych. Jednak podstawowy wniosek z takiego podejścia wcale nie świadczy dobrze o naszym systemie oceny świata. Główną bowiem różnicą
związaną z oceną wagi publikacji (być może nieuświadomioną) jest w tym przypadku czynnik
finansowy. W oczywisty sposób wydawnictwo tradycyjne jest droższe, a największą część
1
Tytuł zaczerpnięty z tekstu: E. Kulczycki, Nie mylmy wersji elektronicznej z otwartym dostępem – czyli
łatwość
wydawania
publicznych
pieniędzy
[Dokument
elektroniczny].
Tryb
dostępu:
http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/nie-mylmy-wersji-elektronicznej-z-otwartym-dostepem-czyli-latwoscwydawania-publicznych-pieniedzy [Dostęp: 17-05-2014].
2
Zarzuty związane z wielkością ekranu, wzajemnym układem składników treści oraz elementów formalnych i ich wpływu na proces zapamiętywania podejmowane są przez różnych autorów. Jednak wydaje się, że
większość tak określanych problemów można rozwiązać poprzez odpowiednie dopasowanie typów plików,
przekaźników i jak najszerzej rozumianej kategorii czytników, por.: E. Marcum, The Cognitive Disadvantages of
E-Books: Although e-books have many pros, don’t ignore the cons, „AALL Spectrum”, 2012 vol 17 No 2, s. 27;
A. Zygierewicz, E-book. Produkt, technologia, rynek, „Analizy BAS”, 2013 nr 9 (98), s. 12.
wyższej ceny stanowi sam nośnik, czyli papier3. Jednak w tym przypadku cena dostępu do
wiedzy zawartej w tekście nie jest czynnikiem decydującym o jakości zawartych tam treści,
jak jest w przypadku dóbr użytkowych i dostępu do lepszych towarów.
Zatem być może przyczyną większego wartościowania publikacji tradycyjnych jest ich
materialność, a właściwie swoista (bo specyficznie rozumiana) trwałość nośnika? To jednak
jest już myślenie cechujące się pewną naiwnością czy też katastroficznym podejściem. Wydawnictwo elektroniczne może zostać powielone bez zmiany czy utraty jakości praktycznie w
nieskończoność, rozprzestrzeniając się co najmniej wszędzie tam, gdzie dociera internet.
Wydawnictwa papierowe zawsze – choć istnieje możliwość dodruku i powielania – będą
ograniczone pierwotnym nakładem wydawniczym, a ponadto trudno jest nośnikowi (papier)
przyporządkować szczególną trwałość.
Może jednak w przypadku oceny powagi czasopisma należałoby się skoncentrować na
innych czynnikach niż jego pozorna materialność czy budżet wydawcy? Choćby na upowszechnianiu dorobku i na docieralności do jak najliczniejszego (naukowego) odbiorcy, pośrednio i na cytowalności?4 To powinny być podstawowe kryteria oceny tego, czy z naukowego punktu widzenia wydawnictwo jest godne publikowania w nim popełnionego przez nas
tekstu. Wszystkie najpoważniejsze czasopisma – najwyżej oceniane przez Ministerstwo Nauki
i Szkolnictwa Wyższego, posiadające najwyższy Impact Factor – posiadają swoją wersję elektroniczną (kwestia płatnego lub otwartego dostępu do nich jest odrębnym zagadnieniem),
choć najczęściej – ale nie zawsze – wydawane są także w wersji papierowej. Jak dotąd nigdy
– i biorąc pod uwagę kierunek reform polskiego szkolnictwa wyższego i oceny pracy naukowej, nie będzie tak w najbliższej przewidywanej przyszłości – w kryteriach oceny ministerialnej nie były gorzej oceniane czasopisma elektroniczne. Także uzyskanie międzynarodowego
numeru ISSN lub ISBN dla wydawnictwa elektronicznego nie stanowi problemu, a procedura
jest taka sama jak w przypadku wydawnictw papierowych.
Wśród definicji czy to stylu tekstu naukowego, czy to zasad określających jakie cechy
powinien on posiadać, nigdzie nie ma wskazanej ścieżki dystrybucji (tradycyjnej lub e-) ani
3
Ciekawym zjawiskiem jest fakt, że w przypadku e-publikacji dochodzi do pewnego przeniesienia kosztów
na odbiorcę. O ile – poza ceną zakupu – do korzystania z publikacji papierowej nie trzeba ponosić dodatkowych
kosztów, to w przypadku e-wydawnictw konieczny jest jednorazowy wydatek i zakup odpowiedniego medium
(komputer, czytnik e-papieru, tablet), pozwalającego na odczytanie pozyskanej publikacji.
4
Warto zauważyć, że w większości prac studentów wszystkich trzech stopni najczęściej pojawiają się odwołania bibliograficzne do publikacji naukowych łatwych do pobrania z internetu – nie zawsze udostępnionych
tam z zachowaniem poszanowania praw autorskich.
wydawniczego nośnika, bo tak powinniśmy traktować wybór pomiędzy formą tradycyjną i
elektroniczną. Jakiekolwiek zasady odnoszą się do cech stylistycznych (jednoznaczność, precyzja twierdzeń i opinii, uporządkowanie, logiczna kompozycja, odwołania do literatury tematu, obiektywizm prezentacji zjawisk) i merytorycznych (sposoby postawienia problemu
badawczego, określonego podejścia i sposób rozumowania zgodnego z przyjętą metodologią, dochodzenie do prawdy). Jednak tak jak nie ma znaczenia w jakim formacie papieru i w
jakiej oprawie będzie wydana publikacja tradycyjna, tak nie ma znaczenia, czy z wydawnictwa będzie można korzystać trzymając w ręku papier, czy patrząc na ekran czytnika.
Skoro zatem papier nie mówi o prestiżu, co – jak zostało wskazane wyżej – i tak nie powinno być jedynym kryterium, to zupełnie niezrozumiałe są sytuacje spotykane w praktyce
redakcyjnej, kiedy w liście do redakcji autor zastrzega, że tekst jest przeznaczony wyłącznie
do zamieszczenia w papierowej wersji czasopisma lub sytuacja, w której Profesor napisał, że
z powodu finansowania jedynie wersji elektronicznej Jego uczennica wycofała z konkursu
projekt ciekawej monografii5.
Pomimo osobistych przekonań i nie zawsze pozytywnego stosunku do e-wydawnictw6,
wydaje się, że w przypadku pracy naukowej i upowszechniania wyników badań, a także korzystania z dorobku naukowego innych – nie ma wyjścia i trzeba pokochać tę mało materialną formę publikacji. Amerykańscy czytelnicy wskazują na trzy cechy, które są niewątpliwymi
zaletami e-wydawnictw. Dwie z nich – szybkość otrzymania oraz dostęp do dużego wyboru
książek7 – mają niewątpliwie znaczenie w przypadku publikacji naukowych. Środowisko akademickie charakteryzuje się – w porównaniu do średniej społecznej – wysokim poziomem
czytelnictwa, a specjalistyczne ukierunkowanie badań i konieczność znajomości najnowszych
trendów badawczych w poszczególnych dziedzinach wymusza możliwie szybki dostęp do
opublikowanych wyników badań. Nie da się jednak dotrzeć do wszystkich wydawnictw (problemem pozostaje choćby wyszukanie tekstu), a kwestia nabycia książki, nawet za pośrednictwem biblioteki akademickiej, nie zawsze jest łatwa, a przede wszystkim szybka. Za wykorzystywaniem i publikowaniem e-wydawnictw przemawiają także inne względy. Są one najczęściej tańsze, zajmują o wiele mniejszą (lub żadną) przestrzeń magazynową, o wiele łatwiejszy
5
E. Kulczycki, Nie mylmy…, dz. cyt.
Por.: A. Zygierewicz, E-book. Produkt…, dz. cyt., s. 5.
7
Za: tamże, s. 7.
6
jest także dostęp do nich (choćby poprzez dostęp zdalny z dowolnego miejsca podłączonego
do internetu)8.
Dzięki nieprzywiązaniu do fizycznego nośnika (i miejsca), pozwalającemu na zdalny dostęp, a także możliwości przechowywania co najmniej tysięcy publikacji na dysku komputera,
bardzo kuszące jest wykorzystywanie publikacji elektronicznych9.
Zatem wolny dostęp i dostęp płatny (prywatny i poprzez wykupione bazy dostępu do zasobów elektronicznych) jest jedyną metodą na pełne i aktywne uczestnictwo w rozwoju własnej dziedziny naukowej. Zwrotnie działa to także w ten sposób, że skoro korzystamy z elektronicznego dostępu, to i własne wyniki badań powinniśmy upowszechniać w ten sposób,
licząc na szybkie i jak najszersze ich rozdystrybuowanie.
O ile w powszechnym ujęciu podejście do e-wydawnictw sprowadza się głównie do myślenia o książkach dedykowanych przez formę dystrybucji do użycia na czytniku (59,62% odbiorców10), o tyle w przypadku publikacji naukowych są to także pojedyncze artykuły z prac
zbiorowych, a przede wszystkim – artykuły publikowane w czasopismach. Także jeśli chodzi o
format zapisu – są to głównie pliki pdf. Do ich odczytywania używane są najczęściej komputery – co wiąże się z procesem twórczym i przygotowywaniem własnych tekstów.
2. Przypisy jako argument funkcji języka naukowego
Przypisy – przy ich konsekwentnym stosowaniu i utrzymywaniu reguł któregokolwiek
wybranego systemu – są jednym z podstawowych elementów decydujących o naukowym
charakterze dzieła. Przede wszystkim wspierają funkcję kumulowania wiedzy, jej przechowywania i przekazywania z pokolenia na pokolenie, pozwalają uwiarygodnić wypowiedź,
powołać się na autorytety, uzasadnić tezy, oprzeć się na wcześniej wypracowanych podstawach nauki. Podobnie działają w przypadku wzmocnienia ścisłości przekazu, będąc jednocześnie tekstem pobocznym – a właściwie miejscem, w którym teksty poboczne (co jest cechą
8
E. Marcum, The Cognitive Disadvantages…, dz. cyt., s. 26.
Świadczy o tym choćby wzrost ilości przypisów do e-publikacji w pracach studentów w latach 1996-99 z
9% do 21%, za: M. Bugeja, D. V. Dimitrova, Vanishing Act: The Erosion of Online Footnotes and Implications
for Scholarship in the Digital Age, Library Juice Press. Litwin Books, Duluth 2010, s. 28; a także wzrost ilości
artykułów zawierających przypisy do e-publikacji w jednym z periodyków naukowych w latach 2002-08 z 65%
do 91%, za: A. Isfandyari-Moghaddam, M.-K. Saberi, The Life and Death of URLs: The Case of Journal of the
Medical Library Association, „Library Philosophy and Practice”, 2011 7, s. 2-3 [Dokument elektroniczny]. Tryb
dostępu: http://digitalcommons.unl.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1623&context=libphilprac [Dostęp: 09-112011].
10
Za: A. Zygierewicz, E-book. Produkt…, dz. cyt., s. 10.
9
typowa dla publikacji naukowych) mogą być zlokalizowane bez szkody dla integralności tekstu głównego.
Tak w świadomości naukowców, jak i studentów (choć w tym przypadku takie podejście
było wymuszone), przypisy zawsze były ważnym elementem pracy naukowej11. Praktycznie
wszystkie definicje artykułu naukowego wskazują na konieczność wskazania przytoczenia
literatury, choć nie zawsze precyzują, że mają one przybrać formę przypisów12.
To właśnie w tekstach naukowych przypisów jest najwięcej, ich funkcja jest najbardziej
zintegrowana z całością przekazu, są one najczęściej wykorzystywane i w ogóle czytane.
Istnieje wiele systemów stosowania przypisów bibliograficznych13. Charakteryzują się
one różnym stopniem komfortu dla odbiorcy, są w mniejszym lub większym stopniu precyzyjne, charakterystyczne są także dla różnych dziedzin i obszarów nauki14, ponadto w każdym
z państw istnieją konkretne tradycyjne praktyki stosowania odesłań, które modyfikują międzynarodowe systemy15. W Polsce najczęściej wykorzystywanymi systemami referencyjnymi
są: klasyczny, harwardzki i vancouverski. Pomimo znacznych różnic formalnych, wszystkie
mają spełniać to samo zadanie –jak najbardziej precyzyjnie i jednoznacznie wskazywać na
źródło, odsyłać do konkretnego opracowania zewnętrznego. Jednocześnie – nawet jeśli w
dalszym ciągu koncentrujemy się wyłącznie na przypisach bibliograficznych – są przestrzenią,
w której ujawnia się indywidualizm autora16, bo nawet sam dobór źródeł (traktowany jako
selekcja) jest już komentarzem. Są obszarem, w którym zostaje wyraźnie powiedziane, kto
według piszącego jest autorytetem, kogo i jak na poziomie naukowym ocenia a kogo ignoruje. W ten sposób jest to zarazem przestrzeń do polemiki, na którą nie zawsze jest miejsce w
11
M. Bugeja, D. V. Dimitrova, Vanishing Act…, dz. cyt., s. 1.
W polskiej definicja Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest to jedynie wskazanie na konieczność przytoczenia cytowanej literatury (bibliografię), za: Komunikat Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z
dnia 29 maja 2013 r. w sprawie kryteriów i trybu oceny czasopism naukowych, s. 7. O wiele bardziej rygorystyczne są jednak opracowanie naukowe (w szczególności anglojęzyczne) analizujące cechy konstytutywne
tekstu naukowego, por.: A. H. Stevens, J. Williams, The Footnote, in Theory, „Critical Inquiry”, 2006 Vol. 32,
No. 2, s. 211.
13
Należy jednak zastrzec, że w każdym z systemów podstawową metodą wprowadzania przypisu polemicznego lub dygresyjnego – o ile w ramach paradygmatu tekstu jest taka możliwość – pozostaje metoda
zmieszczenia go na dole strony poprzez znajdujący się w tekście numeryczny odsyłacz indeksu górnego. Co jest
zresztą – w ramach ujednolicania zapisu i niewprowadzania chaosu do tekstów naukowych – jednym z argumentów przemawiających za takim samym stosowaniem przypisów bibliograficznych – jak ma to miejsce w systemie klasycznym.
14
Writing references [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://lnu.se/the-university-library/searchand-writing-help-/writing-references?l=en [Dostęp: 09-02-2012]; Other reference systems [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://lnu.se/the-university-library/search-and-writing-help-/writing-references/otherreference-systems?l=en [Dostęp: 15-04-2014].
15
A. Grafton, The Footnote from De Thou to Ranke, „History and Theory”, 1994, Vol. 33 No. 4, Theme Issue: Proof and Persuasion in History, s. 55-56.
16
C. Sylvester, Anatomy of a Footnote, „Security Dialogue”, 2007 vol. 38 no. 4, s. 547.
12
tekście zasadniczym, a która podnosi wartość naukową tekstu. To w przypisach pojawiają się
(nieśmiało) kontrowersyjne komentarze i teorie, i to właśnie one mogą niejednokrotnie stanowić o oryginalności tekstu17.
3. Perspektywa e-przypisów
Przypisy w o wiele większym stopniu związane są ze sferą formalną publikacji niż ma to
miejsce w przypadku zasadniczego tekstu. Także w przypadku wykorzystywania ich w epublikacjach, może dojść z czasem do większych zmian w zakresie ich formułowania i odbioru, choć należy wyraźnie pokreślić, że podstawowa funkcja i cel – jednoznaczne wskazywanie
na źródło – pozostaje i należy mieć nadzieję, że pozostanie niezmieniona. Można by zaryzykować twierdzenie, że jest to pierwsza rewolucyjna zmiana w zakresie ich stosowania i wykorzystania do jakiej doszło od czasu opracowania ich nowoczesnej formy w XVII wieku.
Istnieje szansa, że przejście do e-publikacji – między innymi za sprawą hipertekstualnego
potencjału publikacji elektronicznych – nada im większy uniwersalizm i doprowadzi do ich
konceptualnego (bo na to, że stanie się tak w zakresie technicznym i formalnym nie można
liczyć) ujednolicenia. Zmiana jaka jest w tym przypadku możliwa – ze względu na techniczne
możliwości e-publikacji – rozciąga się od zakresu formalnego aż po treściowy, poczynając od
całkowicie przeźroczystej formy (której aktywizacja byłaby zależna od odbiorcy), aż do pełnotreściowego przywołania źródła, które ma charakter uzupełniający i nie może być traktowane jako cytat.
Możliwości otwierające przed e-przypisami uzależnione są od technicznych warunków
odbioru publikacji. Mamy bowiem do czynienia z dwiema formami e-przypisów.
Po pierwsze jest to przypis do e-publikacji występujący w wydawnictwie tradycyjnym lub
wydrukowanej e-publikacji18. W takim przypadku podanie źródła (poza oczywistym wskazaniem na autora i tytuł) pod postacią adresu internetowego może być w praktyce ograniczone
do podania adresu serwera, ponieważ chcąc sięgnąć do źródła o wiele łatwiej jest wyszukać
publikację wpisując w wyszukiwarkę internetową autora i tytuł niż wpisywać ciąg około 100
znaków, z których znaczna część jest znakami nieliterowymi.
17
18
A. H. Stevens, J. Williams, The Footnote, in Theory…, dz. cyt., s. 211-212.
Zjawisko to występuje u 3,96% odbiorców, za: A. Zygierewicz, E-book. Produkt…, dz. cyt., s. 10.
Drugim przypadkiem jest pełnowartościowy e-przypis19 – znajdujący się w publikacji
elektronicznej (odczytywanej na czytniku z dostępem do internetu) odsyłający do ewydawnictwa. To dopiero w tym przypadku możliwe są nowe formy przypisów, nieograniczane skrótowością i wąskim zakresem odesłań.
W sytuacji idealnej – kiedy wszystkie źródła, do których się odnosimy, dostępne są (wyłącznie lub także) w wersji elektronicznej – uzyskujemy komfort odbiorczy przekraczający –
głównie za sprawą natychmiastowości przejścia do przywołanego źródła – inną doskonałą i
tradycyjną sytuację, w której czytając dzieło papierowe (zawierające odwołania wyłączeni do
innych wydawnictw tradycyjnych) mamy dostęp w fizycznej lokalizacji w jakiej aktualnie się
znajdujemy do wszystkich źródeł. które zostały przywołane w dziel, z którym się stykamy.
Pełna orientacja w literaturze tematu (głównej i pobocznej), niewymagająca dostępu do źródeł, podczas czytania publikacji była być może możliwa jeszcze w XX wieku, jednak obecnie
trudno sobie wyobrazić, aby istniała taka możliwość. A nawet jeśli – są to przypadki jednostkowe.
Zatem dążenie do idealnego modelu odbiorczego e-publikacji wiąże się z bezwzględnym
wzajemnym wspieraniem e-publikacji. Dzięki temu proces sięgania do źródeł odwołań nabiera cech automatyzmu i natychmiastowości.
W tym miejscu warto zastanowić się nad przywołanymi wcześniej dwoma skrajnymi zjawiskami związanymi z e-przypisami, możliwymi do wykorzystania ze względu na warunki
techniczne dostępu do e-publikacji. Są one co prawda – z punktu widzenia norm określających sposób formułowania przypisów i z punktu widzenia dokumentalistów stojących na ich
straży – bezwzględnym nadużyciem, ale mogą być jednak pewnym realnym kierunkiem ewolucji powszechnego podejścia do przypisów.
Pierwszym z nich jest pełna przezroczystość formy przypisów20. W takiej sytuacji odwołania do źródeł (lub przypisów polemicznych albo dygresyjnych) nie byłyby w żaden sposób
zaznaczane w tekście. To od odbiorcy zależałoby całkowicie, czy dane nazwisko, myśl, zdanie
wzbudza w nim ciekawość, która sprawia, że sprawdza on czy jest ono uzupełnione przypisem (zgodnie z możliwościami czytnika, który wykorzystuje do odczytania e-publikacji). Sytu19
Powołując się w tekście na e-przypisy – o ile nie zostało wyraźnie zaznaczone, że jest inaczej – właśnie
do tej formy odwołuje się autor.
20
Przezroczystość odbiorcza – swego rodzaju styl zerowy przypisów jest jedną z zasad konstytuujących je,
jednak nie jest możliwy do uzyskania w publikacjach tradycyjnych, por.: M. Szewczyk, Wprowadzenie do
pragmatyki przypisów, „Komunikacja społeczna”, 2013 nr 3(7), s. 12-13 [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://www.komunikacjaspoleczna.edu.pl/plik.php?id=166 [Dostęp: 01-01-2014].
acja ta jednak nie byłaby w pełni komfortowa ani dla autora tekstu naukowego (całkowicie
niewidoczna i pomijalna byłaby część wykonanej przez niego pracy), ani dla odbiorcy (niejednokrotnie mógłby on pominąć istotne z merytorycznego punktu widzenia treści) i mogłaby prowadzić do marginalizacji przypisów i ich stopniowego zaniku. Dlatego należałoby pozostawić jakiekolwiek oznaczenie przypisu choćby pod postacią mało inwazyjnego odwołania
liczbowego w przypisie górnym, typowego dla przypisów klasycznych.
Drugi przypadek wiąże się z przywołaniem pełnej treści cytowanego, komentowanego
lub będącego źródłem inspiracji fragmentu. Oczywiście, jak owa zakodowana w e-publikacji
pełnotreściwość przywołania miałaby być zainicjowana przez odbiorcę, uzależnione jest od
możliwości wykorzystywanego czytnika, jednak sprowadzałaby się do pokazania pełnego
fragmentu tekstu. Niewątpliwą zaletą takiego rozwiązania byłoby uniezależnienie od łącza
internetowego (możliwe), skrócenie czasu dotarcia do źródła, a także zabezpieczenie przed
zjawiskiem martwych linków, opisanym dalej. Jednocześnie jednak przy upowszechnieniu
tego mechanizmu mogłyby pojawić się nadużycia fałszujące przywołany tekst, choćby dla
uzasadnienia i poparcia własnych tez. Należałoby także zapewnić wyraźne i skrótowe – czyli
w tradycyjnej formie przypisu – wskazanie bibliograficzne.
Niewątpliwie zatem e-przypisy – pomimo wskazanych dwóch powyższych skrajnych
możliwości, a także przy zwykłym ich zastosowaniu – powinny w dalszym ciągu podawać informacje występujące tradycyjnie w przypisach. Niejednokrotnie bowiem zdarza się, że inspirujące dla odbiorcy jest nazwisko autora, tytuł publikacji lub inny spośród elementów występujących w tradycyjnym przypisie bibliograficznym.
Pomimo tak zdecydowanego używania kategorii pełnowartościowego e-przypisu nie należy jednak dyskryminacyjnie pomijać odniesień do publikacji tradycyjnych. W takim przypadku o wiele większego sensu niż w przypadku e-źródeł nabiera opisane wcześniej pełnotreściowe przywołanie. Ze względu na precyzyjne wskazanie źródła i niewykorzystywanie
części większej niż dozwolona prawami autorskimi, nie byłoby problemów nadużycia tych
praw. Jednak mógłby się pojawić problem analogicznego nadużycia jak w przypadku pełnotreściowego przywołania z publikacji elektronicznej, ponadto byłby on o wiele trudniej weryfikowalny, ze względu na konieczność sięgnięcia do papierowego oryginału.
Opracowując e-publikację zawierającą liczne przypisy do źródeł w wersji e-wydawnictw,
niewątpliwą pokusą – w ramach ujednolicania przypisów – byłoby wprowadzenie sieciowego
odsyłacza także do przywołanych publikacji tradycyjnych. Pytanie jednak jaka byłaby ich sen-
sowność, skoro mogłoby być to co najwyżej odesłanie do katalogu bibliotecznego, witryny
wydawnictwa, sklepu internetowego lub osobistej strony autora. Z pewnością zabieg ten nie
oferowałby dostępu do treści, co byłoby jedynym uzasadnieniem jego zastosowania. Można
by oczywiście wskazać na nieoficjalne (nielegalne) miejsca dostępu do wersji elektronicznych
publikacji, do których dostęp on-line nie jest zakazany polskim prawem, jednak byłoby to
wspieranie procederu przynoszącego szkodę wydawnictwom i wykraczającego poza ramy
porządku prawnego.
Forma e-wydawnictwa oferuje zatem nieco większe możliwości wykorzystania i używania przypisów, jednak rewolucyjny charakter tych zmian pojawi się jedynie w przypadku odwołań do e-publikacji. Możliwe do zastosowania w e-publikacjach jest wprowadzenia większej ilości przypisów lub hipertekstualnych odesłań – ze względu na potencjalnie wyższy stopień przeźroczystości zamieszczania odniesień – co jednak stoi w sprzeczności w opinią wielu
badaczy, mówiącą że przypisy nie powinny być zbyt liczne, gdyż prowadzą do zbędnych dygresji. Zatem techniki możliwe do zastosowania w e-wydawnictwach pozwalające na o wiele
bardziej bezkonfliktowe mnożenie odesłań różnego typu i tak są ograniczone przez próg percepcyjny odbiorcy i konieczności koncentracji na jednolitym tekście naukowym.
Być może w przyszłości autorzy tekstów naukowych zdecydują się na eksperymentowanie w tym zakresie, a wydawcy e-publikacji nie będą im w tym przeszkadzali. Może dojść
dzięki temu do szerszego rozwoju typowych wyłącznie dla wydawnictw elektronicznych form
wykorzystania e-przypisów. Jednak na obecnym etapie rozwoju, upowszechniania i oswajania tej formy dystrybucji i dostępu do treści, przypisy – poza możliwością natychmiastowego
przejścia do e-źródła zawartego w e-przypisie – zasadniczo zachowują swoją dotychczasową
formę i kształt.
Wypowiadając się o wartości e-przypisów i e-publikacji naukowych nie sposób nie odwołać się do tego, co w znacznej mierze jest destrukcyjne dla ich funkcjonowania i co podważa
ich wykorzystywanie. Problem sprowadza się do nietrwałości. Jednak nie jest to nietrwałość
samych e-publikacji, ale nietrwałość ich lokalizacji. Ta pułapka sieciowego dostępu do wydawnictw jest szeroko opisywana w literaturze anglojęzycznej21. Źródła internetowe wskazywane w przypisach znikają ze wskazanych lokalizacji i to w zatrważającej skali22. Co więcej,
21
B. Nardini, Invisible Links, YBP Library Services [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu:
http://www.ybp.com/acad/features/0705_bugeja.html [Dostęp: 01-09-2014].
22
Na podstawie wybiórczych badań w okresie 27 miesięcy zniknęło 11-21% źródeł, za: R. P. Dellavalle, E.
J. Hester, L. F. Heilig, A. L. Drake, J. W. Kuntzman, M. Graber, L. M. Schilling, Going, Going, Gone: Lost
poza zagrożeniem znikania odesłań przypisów, możliwe jest także – realizowane świadomie
lub nie – wprowadzanie orwellowskiego mechanizmu poprawiania przeszłości i zmiany tak
stron internetowych zawierających źródła, jak i samych źródeł – mieszczących się głównie w
kategorii e-publikacji23. Zdarza się także coś o wiele bardziej banalnego – techniczna zmiana
nazwy serwera lub lokalizacji pliku całkowicie rujnuje dostęp do oryginalnego źródła, czyli epublikacji. Te zjawiska – po upływie jakiegokolwiek czasu od ukończenia publikacji (tak tradycyjnej, jak i e-publikacji zawierającej jednak przypisy odsyłające do tej drugiej kategorii) stanowią zagrożenie dla integralności badań, poprzez naruszenie ich wiarygodności, zakresu
odpowiedzialności naukowej i trwałości merytorycznej24. A przecież jedną z funkcji odesłań
bibliograficznych jest wykorzystywanie dotychczasowych doświadczeń i rozwijanie wyższego
poziomu nauki na podstawie dotychczas istniejących podstaw. Należy się oczywiście liczyć z
tym, że znaczna część dzieł naukowych znika za sprawą dezaktualizacji, jednak dochodzi do
tego w związku z ich zakresem merytorycznym, a nie przypadkowymi – z merytorycznego
punktu widzenia – technicznymi uwarunkowaniami dostępu.
4. Odniesienie do maksym konwersacyjnych
O pragmatycznych aspektach przypisów można powiedzieć bardzo wiele, choćby za
sprawą tego, że każde odniesienie – bez względu na swój charakter – będzie miało cechy
kontekstowego aktu pragmatycznego, nadającego nową wartość pragmatyczną wypowiedzi
znajdującej się w tekście za pośrednictwem ustrukturowanej wypowiedzi będącej treścią
przypisu.
Jednak najbardziej interesujący ze względu na kształtowanie formy i celowości ewydawnictw wydaje się być jeden z aspektów reguł pragmatycznych. Dotyczy on przeniesienia podstawowych relacji, zachodzących pomiędzy przypisami w ich tradycyjnej formie i
Internet References, „Science”, 2003, Vol. 302 no. 5646, s. 787; według innego badania po 6 latach (od 2002
roku) ilość nieaktywnych odesłań w „Journal of the Medical Library Association” osiągnęła 51%, a średnia z
kolejnych lat to aż 31%, za: A. Isfandyari-Moghaddam, M.-K. Saberi, The Life and Death…, dz. cyt., s. 3.
23
Stąd tak ważne dwa elementy, pomijane niejednokrotnie przez nieuważnych badaczy – niepodawanie daty wykorzystania (dostępu) źródła znajdującego się w internecie lub podawanie wyłącznie adresu internetowego,
bez podania autora i tytułu. Tymczasem informacja o autorze i tytule e-publikacji jest kluczowa i pozwala na
dotarcie do źródła, ponieważ najczęściej znajduj się ono także w innej lokalizacji lub istnieje w formie tradycyjnej. Takie częściowe rozwiązanie tego problemu wydaje się być bardziej efektywne niż propozycje przedstawione w: D. V. Dimitrova, M. Bugej, The half-life of internet references cited in communication journals, „A New
Media & Society”, 2007 9(5), s. 821-824; jednocześnie jest prostsze do zastosowania niż systemowe metody
omówione w: S. Lyons, Persistent Identification of Electronic Documents, „Law Library Journal”, 2005, Vol. 97
Issue 4, s. 685-692.
24
M. Bugeja, D. V. Dimitrova, Vanishing Act…, dz. cyt., s. 9.
maksymami konwersacyjnymi Paula Grice’a25, na analogiczne relacje uwzględniające eprzypisy.
Już główna i nadrzędna zasada współpracy26, mówiąca, że przekaz powinien zawierać na
danym etapie komunikacji tyle informacji, ile jest od niego oczekiwane, w przypadku przypisów została zinterpretowana jako dyrektywa umożliwiająca identyfikację źródła bibliograficznego, a jej dodatkowa interpretacja nakłada na przypisy zakaz utrudniania odbioru tekstu.
Przenosząc te zasady w obszar e-przypisów, z jednej strony należy przyznać, że są one
idealnie wręcz dostosowane do identyfikacji źródła poprzez możliwość automatycznego
przeniesienia. Problematyczna pozostaje jednak nietrwałość lokalizacji źródeł. Natomiast w
przypadku odniesień do źródeł tradycyjnych wystarczające będzie stosowanie się do reguł i
systemów przypisanych publikacjom tradycyjnym. Dodatkowa interpretacja tej maksymy
blokuje z pewnością wszystkie zabiegi, które w zbyt rewolucyjny sposób konstruowałyby
odesłania (w tym przytoczone w wcześniej pełnotreściowe przywołania). W tym miejscu jednak należy pamiętać, że określenie zbyt rewolucyjny opiera się wyłącznie na naszych przyzwyczajeniach odbiorczych, a nie na niepodważalnych granicach naszej percepcji i dlatego
też w tym zakresie można podejmować próby modyfikacji podnoszące wygodę odbiorczą
odesłań nieutrudniających jednocześnie odbioru tekstu.
W przypadku maksym szczegółowych warto zwrócić uwagę jedynie na te składniki ich
charakterystyki związanej z przypisami, które można odnieść do przypisów występujących w
e-publikacjach.
I tak w przypadku maksymy ilości najważniejszą jej cechą jest umożliwienie jednoznacznej identyfikacji źródła, jednak wyłącznie na jeden sposób. Jej stosowanie nie pozwala nam
na podanie zdublowanych danych, czyli autora, tytułu oraz innych danych wydawniczych i
jednocześnie adresu internetowego. W takiej sytuacji należałoby zrezygnować bądź z danych
wydawniczych, bądź samego łącza.
Wykorzystanie maksymy jakości opisującej wiarygodność korzystania ze źródeł podanych w odesłaniach, w przypadku e-przypisów jest natychmiastowo weryfikowalna. Może
mieć także większe znaczenie w przypadku stosowania przywołań pełnotreściowych i opisanego wcześniej skrajnego przypadku fałszowania źródła pierwotnego.
25
Omówione szczegółowo w: M. Szewczyk, Wprowadzenie do pragmatyki…, dz. cyt., s. 15-18.
H. P. Grice, Logic and conversation w: red. P. Cole, J. L. Morgan, Syntax and semantics: Speech Acts,
tom 3, Academic Press, New York 1975, s. 48.
26
Maksyma istotności w największym stopniu ogranicza zarówno ilość, jak i zawartość treściową przypisów, nakazując wprowadzenie ograniczeń ze względu na konieczność dyscypliny i trzymania się tematu wypowiedzi. W przypadku możliwości technicznych oferowanych
przez e-publikacje może ona w przyszłości ulec swoistemu, lecz poważnemu naruszeniu,
wprowadzając choćby omawianą wcześniej w tekście pełną przezroczystość odesłań. Wiązałoby się to bowiem z przeniesieniem na odbiorcę decyzji, które zagadnienia są dla niego
ważne – zapewne nie zawsze zgodnie z intencjami autora.
Ostatnia maksyma – sposobu – w relacji do e-przypisów wiąże się przede wszystkim z
precyzją odesłań, brakiem błędów w zakodowanych lub podanych adresach internetowych i
pewnym poziomem rzetelności umożliwiającym dotarciem do źródła pierwotnego. Zatem
także ona kładzie nacisk na jak najbardziej praktyczne i celowe konstruowanie odesłania
przynoszącego oczekiwany efekt, jakim jest dotarcie do źródła informacji.
Korzystając z tak określonych zasad wynikających z maksym konwersacyjnych warto dokonać pewnego rozstrzygnięcia. Biorąc pod uwagę, że obecne e-publikacje nie odbiegają na
poziomie swojej konstrukcji od tradycyjnych tekstów i raczej starają się być ich kopiami lub
odpowiednikami, można skoncentrować się na trzech maksymach (współpracy, ilości i sposobu), które wpływają na kształt e-przypisów. Rozstrzygnięcie dotyczy kwestii przywołanej
wcześniej w tekście i wiąże się z zagwarantowaniem odbiorcy możliwości dotarcia do źródła.
Do tego została sprowadzona zasada współpracy, a także częściowo maksyma sposobu. Stosując je należy podać pełen adres bibliograficzny, uzupełniając go o adres dostępu do źródła i
to w formie aktywnej – ułatwiającej i przyspieszającej dostęp. Jednak na drodze do takiego
rozwiązania stoi maksyma ilości. Stosując ją powinniśmy dokonać redukcji i ograniczenia podawanych danych. Generalnie przytoczenie pełnego adresu internetowego lokalizującego epublikację, na którą się powołujemy, jest zbędne, gdyż informacje zawarte w tradycyjnie
sformułowanym przypisie pozwalałyby nam na jej odszukanie i to nawet w przypadku zmiany
lokalizacji pliku w sieci i nieaktywnych odesłań27. Natomiast gdybyśmy redukcji dokonali odrzucając podanie autora i tytułu pozostawiając wyłącznie adres internetowy – takiej możliwości już by nie było.
27
Badania sprzed kilkunastu lat wskazywały na trwałość jedynie 56,4% odesłań do e-publikacji (spośród
500 przebadanych). Natomiast używając narzędzi wyszukiwawczych w internecie udało się zidentyfikować
89,2% źródeł, za: M. Casserly, J. Bird, Web Citation Availability: Analysis and Implications for Scholarship,
„College and Research Libraries”, 2003 64 no. 4, s. 312, 314. Problem ten jest uznawany za jedne z kluczowych
dla odesłań do e-publiakcji, por.: S. Harter, H. Kim, Accessing Electronic Journals and Other E-publications: An
Empirical Study, „College and Research Libraries”, 1996 v. 57 no. 5, s. 441-443.
Na podstawie takiej eksploatacji maksymy ilości – uwzględniając dodatkowo problem
zmiany lokalizacji e-źródła w internecie – można uznać całkowitą zbędność podawania łączy
internetowych, w przypadku gdy określonej e-publikacji można przyporządkować autora i
tytuł, a także dodatkowe informacje, jak choćby tytuł i nr czasopism lub inne dane wskazujące na jej lokalizację w pracy zbiorowej. Pomimo oporu dokumentalistów przed takim działaniem – wymagających konkretnego podania sposobu pozyskania źródła – jest ono zgodne z
celem przypisów i nadrzędną maksymą współpracy. Podawanie adresu internetowego źródła
publikacji nie jest w tym przypadku informacją do czego, czyjego autorstwa, gdzie i jak wydanego się odwołujemy, ale zbędnym wskazaniem, w jaki sposób dotarliśmy do konkretnego
tekstu. Reprezentując skrajne podejście do tego zagadnienia, można zaryzykować twierdzenie, że podanie adresu internetowego pochodzenia źródła jest porównywalne z podawaniem
lokalizacji biblioteki, z której pozyskaliśmy publikację tradycyjną.
Pomimo powyższych zastrzeżeń opierających się głównie na maksymie ilości, a dzięki
możliwościom technicznym oferowanym przez e-wydawnictwa i odwołując się jednocześnie
do maksymy sposobu oraz nadrzędnej zasady współpracy, należy wykorzystać adres możliwego bezpośredniego dostępu do publikacji poprzez zakodowanie go w niejawny (choć identyfikowalny dla odbiorcy sposób) w tradycyjnie sformułowanych danych bibliograficznych
(zawartość hiperlinku). Pozwoli to czytelnikowi przez wykonanie dodatkowej akcji na potencjalne (bo uzależnione od niezmienionej stałej lokalizacji e-publikacji), bezpośrednie i szybie
dotarcie do źródła odesłania.
Przedstawiony powyżej sposób podejścia do maksym konwersacyjnych nie wyczerpuje
w pełni ich relacji z e-przepisami, jednak dotyczy jednego z najpoważniejszych problemów
ich wykorzystania. Jednocześnie ich wykorzystanie daje możliwość przynajmniej częściowego
jego rozwiązania – bez szkody dla zasadniczego celu przypisów.
Podsumowanie
Przypisy stanowią jedne z trwałych elementów wydawnictw naukowych i są podstawą
rozwoju badań. Jednocześnie w przypadku odesłań do e-publikacji – ze względu na dynamikę
internetu i zmienność lokalizacji – stanowią jeden z problemów, który sprawia, że epublikacje niejednokrotnie traktowane są jako publikacje naukowe drugiej kategorii28. Nie
28
S. Lyons, Persistent Identification of Electronic Documents, „Law Library Journal”, 2005 Vol. 97 Issue
4, s. 684.
jest to co prawda jedyna przyczyna gorszej oceny wydawnictw elektronicznych, ale z drugiej
strony ze względu na konieczność szybkiego dostępu do znacznej ilości publikacji, to właśnie
publikacje naukowe powinny (i proces ten już zachodzi) być jak najszerzej dostępne w ewersjach. Warto w tym miejscu – przeprowadzając futurystyczną interpolację – zastanowić
się, czy przy obecnych trendach rozwojowych techniki i poszerzania sfery informacyjnej najdłużej w wersji papierowej nie będą wydawane tabloidy.
Skrajnie wykorzystane możliwości techniczne oferowane przez e-publikacje pozwalają –
wykorzystując choćby szeroko rozumiane funkcje cytatów29 – na skrajne podejście do odesłań bibliograficznych, pozwalające uciec przed znikaniem linków – poprzez zamieszczanie
pełnotreściowych fragmentów, do których odnosi się przypis.
Jednak starając się nie przyporządkowywać wersjom elektronicznym nadmiernej interaktywności, która może szkodzić odbiorowi tekstów naukowych, wykorzystując podejście
bazujące na pragmatycznych maksymach konwersacyjnych Paula Grice’a zaimplementowanych do e-przypisów, można stosować także inne rozwiązanie, które – choć nieakceptowane
z punktu widzenia norm – wydaje się być zgodne zarówno z warunkami odbioru publikacji
naukowych, celem przypisów i jednocześnie wykorzystywać możliwości oferowane przez epublikacje.
Reguły pragmatyczne określone w stosunku do przypisów w naukowych wydawnictwach
tradycyjnych odnoszą się w pełni do e-publikacji i e-przypisów. Ponadto we wskazanych w
tekście pojedynczych przypadkach w większym stopniu decydują o sposobie ich konstruowania. W szczególności ogólna zasada kooperacji oraz maksyma ilości i sposobu wspierają sposób wykorzystania specyficznych możliwości oferowanych przez e-przypisy, wspomagając
walor naukowy e-publikacji.
Na obecnym etapie rozwoju e-wydawnictw, e-publikacje pozostają wersjami elektronicznymi wydawnictw papierowych, a nawet w przypadku gdy nie istnieje ich tradycyjny odpowiednik – zachowują wszystkie właściwości charakterystyczne dla nich. Jedyną zmianą jest
aktywizacja odesłań do innych e-publikacji i witryn internetowych. Otwartym pytaniem po-
29
Opisane, uporządkowane i przeanalizowane w: N. Harwood, An interview-based study of the functions of
citations in academic writing across two disciplines, „Journal of Pragmatics”, 2009 Volume 41 Issue 3, s. 501510.
zostaje to, jak długo ta odzwierciedlająca forma pozostanie niezmieniona i czy ostatecznie
upowszechnienie formy e-publikacji nie wpłynie także znacząco na proces twórczy30.
Bibliografia
Bugeja M., Dimitrova D. V., Vanishing Act: The Erosion of Online Footnotes and Implications for Scholarship in
the Digital Age, Library Juice Press. Litwin Books, Duluth 2010
Casserly M., Bird J., Web Citation Availability: Analysis and Implications for Scholarship, „College and Research
Libraries”, 2003 64 no. 4
Dellavalle R. P., Hester E. J., Heilig L. F., Drake A. L., Kuntzman J. W., Graber M., Schilling L. M., Going, Going,
Gone: Lost Internet References, „Science”, 2003, Vol. 302 no. 5646
Dimitrova D. V., Bugej M., The half-life of internet references cited in communication journals, „A New Media &
Society”, 2007 9(5), s. 821-824; jednocześnie jest prostsze do zastosowania niż systemowe metody omówione w: S. Lyons, Persistent Identification of Electronic Documents, „Law Library Journal”, 2005, Vol. 97
Issue 4
Grafton A., The Footnote from De Thou to Ranke, „History and Theory”, 1994, Vol. 33 No. 4, Theme Issue: Proof
and Persuasion in History
Grice H. P., Logic and conversation w: red. P. Cole, J. L. Morgan, Syntax and semantics: Speech Acts, tom 3,
Academic Press, New York 1975
Harter S., Kim H., Accessing Electronic Journals and Other E-publications: An Empirical Study, „College and Research Libraries”, 1996 v. 57 no. 5
Harwood N., An interview-based study of the functions of citations in academic writing across two disciplines,
„Journal of Pragmatics”, 2009 Volume 41 Issue 3
Isfandyari-Moghaddam A., Saberi M.-K., The Life and Death of URLs: The Case of Journal of the Medical Library
Association, „Library Philosophy and Practice”, 2011 7 [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu:
http://digitalcommons.unl.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1623&context=libphilprac [Dostęp: 09-112011]
Komunikat Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 29 maja 2013 r. w sprawie kryteriów i trybu oceny
czasopism naukowych
Kulczycki E., Nie mylmy wersji elektronicznej z otwartym dostępem – czyli łatwość wydawania publicznych pieniędzy [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/nie-mylmy-wersjielektronicznej-z-otwartym-dostepem-czyli-latwosc-wydawania-publicznych-pieniedzy [Dostęp: 17-052014]
Lyons S., Persistent Identification of Electronic Documents, „Law Library Journal”, 2005 Vol. 97 Issue 4
Marcum E., The Cognitive Disadvantages of E-Books: Although e-books have many pros, don’t ignore the cons,
„AALL Spectrum”, 2012 vol 17 No 2
Nardini B., Invisible Links, YBP Library Services [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu:
http://www.ybp.com/acad/features/0705_bugeja.html [Dostęp: 01-09-2014]
Neary L., E-Readers Track How We Read, But Is The Data Useful To Authors? [Dokument elektroniczny]. Tryb
dostępu:
http://http://www.npr.org/blogs/alltechconsidered/2013/01/28/170296373/e-readers-trackhow-we-read-but-is-the-data-useful-to-authors [Dostęp: 29-01-2013]
Other reference systems [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://lnu.se/the-university-library/searchand-writing-help-/writing-references/other-reference-systems?l=en [Dostęp: 15-04-2014]
Stevens A. H., Williams J., The Footnote, in Theory, „Critical Inquiry”, 2006 Vol. 32, No. 2
Sylvester C., Anatomy of a Footnote, „Security Dialogue”, 2007 vol. 38 no. 4
Szewczyk M., Wprowadzenie do pragmatyki przypisów, „Komunikacja społeczna”, 2013 nr 3(7), s. 12-13 [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://www.komunikacjaspoleczna.edu.pl/plik.php?id=166 [Dostęp:
01-01-2014]
Writing references [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://lnu.se/the-university-library/search-andwriting-help-/writing-references?l=en [Dostęp: 09-02-2012]
Zygierewicz A., E-book. Produkt, technologia, rynek, „Analizy BAS”, 2013 nr 9 (98)
30
Por.: L. Neary, E-Readers Track How We Read, But Is The Data Useful To Authors? [Dokument elektroniczny]. Tryb dostępu: http://http://www.npr.org/blogs/alltechconsidered/2013/01/28/170296373/e-readerstrack-how-we-read-but-is-the-data-useful-to-authors [Dostęp: 29-01-2013].