OPERA DZIECIĘCA
Transkrypt
OPERA DZIECIĘCA
OPERA DZIECIĘCA Lesław Czapliński „OPERA DZIECIĘCA” Zjawisko opery dziecięcej, którym pragnę się zająć, to nie tylko utwory pisane z myślą o dziecięcym odbiorcy jak na przykład „Jaś i 1 Małgosia” Engelberta Humperdincka , lecz także rozpowszechniony w XIX wieku, a dziś zupełnie zarzucony i zapomniany obyczaj wykonywania dzieł z dorosłego repertuaru przez trupy młodocianych artystów. O jednym z takich zespołów pisze w swym Dzienniku rosyjski kompozytor Michaił Glinka. We wrześniu 1845 roku, podczas swej podróży do Hiszpanii, znalazł się w Murcji i obecny był na próbie „Normy” Vincenza Belliniego w takim właśnie ujęciu. Oto co zanotował: „dzieci rzeczywiście śpiewały nieźle. Jedenastoletnia wykonawczyni Normy, jeśli nie we wszystkim jeszcze zadowalająco śpiewała, to grała doskonale i z zapałem” (Michaił Glinka „Zapiski”, Leningrad 1958, ss. 196-197) W lutym 1907 roku występowała w Warszawie rzymska opera dziecięca, założona tamże cztery lata wcześniej przez Ernesta Guerrę. Do powołanej przez siebie szkoły muzycznej rekrutował uczniów spośród uzdolnionych dzieci z ubogich przedmieść, zajmując się jednocześnie ich ogólną edukacją. W kierowanym przez niego zespole znalazły się też dziewięcioletnia Polka z Grecji oraz Rosjanka, zaangażowane podczas licznych wojaży zagranicznych, których trasa prowadziła przez Londyn, Berlin, Petersburg, Stambuł i zawiodła aż za Ocean do Nowego Jorku. W Warszawie zaprezentowano w miejscowym Teatrze Wielkim zaadaptowane na potrzeby tego rodzaju wykonawców opery trzech mistrzów włoskiego bel canta: „Cyrulika sewilskiego” Gioacchino Rossiniego, „Lunatyczkę” Vincenza Belliniego oraz „Córkę pułku” Gaetano Donizettiego, dając nadto koncert w Filharmonii, na program którego złożyły się m.in. fragmenty opery Ferrariego „Pipelet” oraz stretta z „Trubadura” w wykonaniu trzech młodocianych Manrików, z czego można wynosić, że turnieje trzech tenorów mają o wiele starszy rodowód. W podsumowującej recenzji na łamach „Kuriera Warszawskiego” można było przeczytać: „Najpierw w teatrze Wielkim na trzykrotnych przedstawieniach dziecięcych było rojno i hucznie, ale dopiero wczoraj w Filharmonii na koncercie dzieci włoskich zgromadziła się cała Warszawa. (…) Primadonna opery dziecięcej (szesnastoletnia Lidia) Borelli-Ledi śpiewała jak skończona artystka koloraturowa. Popis ten (aria Łucji z „Łucji z Lammermooru”) był kulminacyjnym punktem wieczoru (nr 55 z 24 lutego 19007). Chwalono też wykonującego partie, w oryginale przeznaczone dla barytonów, Anselmiego w roli Bartola. Młodym artystom akompaniowała orkiestra w odpowiednio zmniejszonym składzie. Z kolei w październiku 1911 roku inna tego rodzaju włoska trupa, tym razem pod kierunkiem Fausta Bonifaccia zawitała do Lwowa, rzekomo z powodu trudności paszportowych zmuszona do zatrzymania się tam w drodze do Odessy. Korzystając z okazji zorganizowano serię sześciu gościnnych przedstawień popołudniowych (żeby nie czynić konkurencji dla miejscowego zespołu dorosłych artystów, czy też ze względu na odpowiednią dla młodocianych porę?). Na zaprezentowany repertuar złożyły się: „Cyrulik sewilski” Gioacchino Rossiniego, „Łucja z Lammermooru” Gaetano Donizettiego, „Traviata” Giuseppe Verdiego, „Tosca” Giacomo Pucciniego oraz „Rycerskość wieśniacza” Pietro Mascagniego, zagrana z „Crespino e la comare”, obecnie zupełnie zapomnianą, a niegdyś popularną opera fantastyczną braci Federico i Luigiego Riccich, w Polsce wcześniej wystawianej pod tytułem „Doktor Kryspin i kumoszka”. Zespół składał się z trzydziestu pięciu śpiewaków w wieku od ośmiu do piętnastu lat, podzielonych na grupy według rodzajów głosów, co w przypadku chłopców odnosiło się raczej do związanych z nimi tradycyjnych emploi scenicznych niż faktycznych rejestrów, odpowiednio przetransponowanych (np. barytonami nazywano wykonawców ról niegodziwców jak np. lorda Ashtona w operze Donizettiego). O grającym tego ostatniego Giovannino Cortivie tak pisał recenzujący te występy E. Walter: „Taki najwyżej dziewięcioletni, „robiący barytona” o czarnym charakterze, wszak to aktor urodzony o wszelkich przymiotach i wadach włoskiego śpiewaka, polujący na efektowne fermaty z podziwu godnym sprytem, a muzykalnie pewny ogromnie” („Gazeta Lwowska” nr 243 z 25 października 1911). Dziecięcym solistom i chórowi towarzyszyła niewielka orkiestra, skompletowana z miejscowych muzyków, a poprowadzona przez Włocha Ernesto Rispollego, zdaniem recenzenta „wykazującego wiele sprytu, przytomności i muzykalnej werwy”. Według notatek prasowych występy te przyciągać miały szczególnie rodziców z dziećmi, choć trudno jednoznacznie orzec, na ile odzwierciedlały one rzeczywiste zainteresowanie, a na ile obliczone były na oddziaływanie reklamowe, skoro na pierwszym przedstawieniu publiczność wyraźnie nie dopisała? Z tradycji dziecięcych zespołów operowych do dziś nie pozostało śladu, jedynie za ich daleką reminiscencję uznać można film Alana Parkera „Bugsy Malone” (1976), w którym w postacie gangsterów wcielają się młodociani aktorzy, albowiem jak w XIX wieku widowiskami sztuki masowej – przynajmniej we Włoszech – były opery, tak w następnym stuleciu stały się filmy, których jeden z najpopularniejszych gatunków – western – chyba nie przypadkiem zyskał miano „końskiej opery”. . 1 Gatunek ten był szczególnie popularny na terenie Imperium Rosyjskiego, gdzie uprawiali go m.in. Ukrainiec Mykoła Łysenko oraz liczni kompozytorzy ormiańscy i łotewscy.