Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej
Transkrypt
Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej
Maciej Jabłoński Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej I. Filozofia i muzykologia To jest tekst o kilku intuicjach na temat muzykologii filozoficznej; intuicjach zarysowanych — rzecz jasna — jedynie szkicowo. Dlaczego muzykologia filozoficzna? Filozofia przypomina bowiem muzykologii o jej korzeniach, o specyfice jej programu, zwłaszcza gdy rozważamy konsty tucję przedmiotu, z którym muzykologia bezustannie dialoguje. Filozofię i muzykologię łączy też podobieństwo celów transcendentalnych, obie powinny kierować się ku temu, czego nie sposób wyrazić, opisać, wy słowić. I wreszcie kwestia struktury i logiki dyskursu — w muzykologii filozoficznej (czyli alternatywie muzykologii scjentystycznej), podobnie jak w filozofii (czyli alternatywie nauki, a dokładniej światopoglądu naukowego w rozumieniu Leszka Nowaka), lepiej jest wypowiadać się szerzej a gorzej niż dokładniej a w ąskoll. Z całego gąszczu problemów, z jakim i zmaga się dzisiejsza filozofia, dwa zdąją się mieć szczególną siłę przyciągania i oba nas tutaj interesują. Pierwszy to myślenie niemożliwego: Jak pozostawać racjonalnym i dys kutować na temat niemożliwego”, zastanawia się Jean-Luc Marion. Drugi — wyrażanie niewyrażalnego: „marność litery odsyła nas do wspaniałości duchowej interpretacji”, utrzymywał Orygenes, a Czesław Miłosz w N o tatniku z Drugiej przestrzeni pyta i odpowiada zarazem: „Co można wyrazić? Nic nie można wyrazić”. I choć wieki dzielą te wypowiedzi a nadto perspektywa filozoficzna ich autorów, trzeba zdać sobie sprawę, że obie kwestie: myślenie nie-1 1 L. Nowak, Był i myśl, Poznań 1998, s. 72; id., (Unitarna) metafizyka Bolesława Leśmiana, „Poznańskie Studia z Filozofii Humanistyki”, t. 13, 1996, s. 80, 91-92. 212 Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej możliwego i wyrażanie niewyrażalnego, stąją się ważkimi problemami nie tylko wtedy, gdy rozmyślamy (i rozprawiamy) o religii czy dyskursie religijnym, choć tak zdawać by się mogło. Wręcz przeciwnie. Wystarczy bowiem przypomnieć to, co w ostatnich dekadach napisano krytycznie o racjonalności nauki i o innych jej tradycyjnych przymiotach — wolności od uprzedzeń, neutralności aksjologicznej lub obiektywności, ó w ton filozoficznej krytyki zdają się dostrzegać również niektórzy muzykolodzy. Już w pierwszych zdaniach Existential Semiotics Eero Tarasti zwierza się: „niektóre idee opierają się zbyt systematycznemu, bądź też za bardzo «naukowemu» traktowaniu”2. Zaś Raymond Monelle, formułując swój „postmodernistyczny program” dla muzykologii, pyta radykalnie: Jak wyzwolić muzykę spod jarzm a totalitarnych dyskursów i od narracji opanowanej przez totalizującą racjonalność”3. II. Nauka a sztuka. Alternatywa pożyteczna czy fałszywa Refleksja nad związkami pomiędzy nauką a sztuką jest bogata. Z jednej strony mamy tedy do czynienia z dominującym, esencjalistycznym po glądem, którego zwolennicy (np. Roman Ingarden) podkreśląją odmien ność funkcji i budowy nauki i sztuki, odmienność w zakresie intuicji czytelniczej, poznania, odmienność — jeśli chodzi o stosunek do jakości metafizycznych4. Z drugiej strony występuje stanowisko przeciwne. U je go podstaw leży, poparte obserwacjami z historii nauki, przekonanie, że alternatywa, na jakiej opierają się esencjaliści, jest fałszywa. Między tymi granicznymi stanowiskami lokuje się szereg pośrednich, bliższych Ingardenowi (np. Th. Kuhn) bądź od Ingardena oddalających się, czasem radykalnie (np. B. Russell, miejscami P. Gardiner, O. Spengler, W. Welsh, H. V. W hite czy A. J. Greimas)5. O tym, że pytanie o stosunek nauki i sztuki warto zadać, przekonują kolejne wypowiedzi Tarastiego: „semiotyka egzystencjalna to przeciwień E. Tarasti, ExistenticU Semiotics, Bloomington 2000, s. 3. 3 R. Monelle, The postmodem project in musie theory, w: Musical Semiotics in Growth, wyd. E. Tarasti, Bloomington 1996, s. 48. * R. Ingarden, O poznaniu dzieła literackiego, Warszawa 1976. 5 J. Topolski, Metodologia historii, Warszawa 1968, s. 98; H. V. White, Poetyka pisarstwa historycznego, red. E. Domańska, M. Wilczyński, Kraków 2000, s. 18; A. Grzegorczykowa, Niekartezjańskie współrzędne w dzisiejszej humanistyce, Poznań 1995, s. 87-88. 213 Maciej Jabłoński stwo nauki, której jedynym celem jest poszukiwanie tego, co niezmienne, trwałe” oraz, że „uprawiając semiotykę egzystencjalną nie czynimy w zasadzie nic innego, jak to, że przyglądamy się zjawisku w jego niepowtarzalności, indywidualności, przyglądamy się jego «duszy»”6. III. Muzyka — doświadczenie — język Który parametr muzykologii filozoficznej kromie tych, które sygnalizo wałem, można uznać za najważniejszy? Twierdzę, że takim kluczowym parametrem jest świadomość języka, jakim muzykologia się posługuje, z czym wiąże się świadomość złożoności procesu poznawania muzyki. Muzykologiem, dla którego problem związku między doświadczeniem muzycznym i wyrażeniem językowym stanowił jądro filozoficznych roz ważań w muzykologii, był Charles Seeger7. Zwłaszcza dlatego, że, w co wierzył i jak utrzymywał, język odsłania przedmiot doświadczenia jedy nie cząstkowo, pozostawiąjąc to, co najistotniejsze, poza swym zasięgiem. Ujmijmy to najważniejsze założenie w ten sposób: pełni bytu muzyki nie sposób sprowadzić do sfery porozumiewania się. O tym, że Seeger praw dziwie zainteresowany był językiem , a do tego językiem mistyki, świad czyć może sposób, w jaki amerykański muzykolog definiuje pojęcie „wiedzy muzycznej” stowarzyszone z kategorią intuicji: Jeśli badacz nie wie, co to jest «muzyka, taka jaka jest», to nie dowie się tego badając język [wyrażający tę wiedzę — M. J.], lecz jedynie uprawiając muzykę”. A ponieważ muzyka jest bez wątpienia bytem enigmatycznym, trafność reprezentacji językowej tych znamion („ekspresji”) muzyki, które język na różnych etapach procesu poznania zdoła pochwycić, zależy w wielkim stopniu właśnie od rodzaju języka, jakiego do tego celu użyjemy. I w tej sprawie Seeger przemawia dobitnie: „użycie języka w służbie mistyki żywi się paradoksem, sprzecznością i nieskrępowaniem znaczeń. W mis tyce chodzi w pierwszym rzędzie o efekt: precyzyjność znaczenia nie jest istotna. Mistycyzm jest z założenia czymś poza logiką i poza me todologią”8. 6 E. Tarasti, op. cit., s. 9. 7 M. Jabłoński, Charlesa Seegera wizja muzykologu filozoficznej, „Res Facta Nova” 5 (14), Poznań 2002, s. 39-54. 8 Ch. Seeger, Prolegomena to Musicology: the Problem ofth e Musical Point ofView and the Bios o f Linguistic Presentation, „Eolus” 4, 1925, s. 13. Cyt. za: T. A. Greer, A Question ofBalance. Charles Seeger s Philosophy o f Musie, University of Califomia Press, 1998, s. 33. 214 Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej Seeger uważał nadto, że „wiedza muzyczna”, będąca wytworem bez pośredniego doświadczenia muzyki, jest niewyrażalna. Zapośredniczając je językowo, wpadamy w „pułapkę lingwocentryzmu”, z której, tak na dobrą sprawę, nie sposób się wydostać: „muzyka staje się wówczas [tj. poprzez język — M. J.] czymś innym”. W Existential Semiotics Ta rasti tak streszcza ową sprzeczność: „nie powinno gardzić się intuicją; lecz problem tkwi w tym, jak ją przełożyć na [...] metajęzyk?”9 Jeśli przyjmiemy, że rację mają ci uczeni, którzy twierdzą, że centralnym zagadnieniem muzykologii jest dziś interpretacja znaczeń muzycznych, to muzykologia filozoficzna — pogłębiąjąc to założenie — koncentruje się na dwóch rodzajach światów semiotycznych: pierwszy to świat znaków i znaczeń takich, jakie jaw ią się w pragmatyce kultury (świecie nie skończonej, jak powiada Paul de Man, prozopopei — rozumienie, wąt pienie, wiedza, zapominanie, skreślanie i powtarzanie znaków i zna czeń). Świat drugi to „przed-świat” właściwie, czyli „obszar”, w którym znaki się tworzą, powstają, kiełkują — to świat doświadczenia przed wybiciem się na poziom werbalizacji i kultury (tym zajmuje się, według Tarastiego, semiotyka egzystencjalna). IV. W poszukiwaniu nowego paradygmatu O tym, że opowiadam się za drugim rodzajem związku między nauką a sztuką, świadczą dwa przyjęte tu założenia. Pierwsze — nie istnieje istotnościowa różnica pomiędzy nauką a sztuką; albowiem procedurą, którą obie posługują się równie konsekwentnie, jest tworzenie światów możliwych, w tym np. sensie, że — szerzej — muzykę lub — węziej — dzieło muzyczne skłonni jesteśm y zinterpretować jako model/znak świata możliwego. Jest to założenie metafizyki pluralistycznej (a nie stan dardowej w rozumieniu Nowaka, którą posługuje się scjentyzm i muzy kologia sejentystyczna)10. Drugie — metafizyka pluralistyczna foruje w sferze języka taką jego odmianę, której oprzyrządowanie podtrzymuje dominującą rolę metafory jako środka twórczego opanowania świata. Założenie to znosi ostrość dylematu Hanslicka, który utrzymywał, że do natury dyskursu muzyczno-krytycznego należy nieusuwalne napięcie między jego wymiarami: „techniczno-opisowym” i „poetyckim” („poetycką fikcją”). 9 E. Tarasti, op. cit., s. 3. 10 L. Nowak, Byt..., op. cit., s. 111-117; (Unitarna)..., op. cit., s. 80, 90-91. 215 Maciej Jabłoński Znakomity uczony Peter Kivy twierdzi — trochę w duchu hanslickowskim właśnie — że tym, co rozbija jedność dyskursu muzykolo gicznego, jest nasza naturalna skłonność do wyboru jednej z dwóch jego odmian, 1j. „technicznego opisu” lub „opisu [!] emotywnego”11. Kivy popada w sprzeczność już na poziomie językowym, albowiem sens meta foryczny każdego pojęcia czy wyrażenia jest tego pojęcia i wyrażenia sensem pierwotnym; nie ma zatem Języka opisu” i język a wyrazu”, choć takie rozróżnienie — wprost lub milcząco — przyjmują niektórzy scjentyści w muzykologii (Lerdahl i Jackendoff, Epstein, Bumham czy Gołąb). Dawno już zauważono, że fałszem jest przeciwstawienie znacze nia „właściwego” (proper meaning) pojęcia jego znaczeniu „przenośnemu”. Dlaczego? Dlatego, że nie istnieją kryteria jednoznacznie przyporząd kowujące słowa znaczeniom, a sens słowa zależy od dyskursu jako całości i od konstytucji ontologicznej przedmiotu (tu: enigmatyczność muzyki, o której napomknąłem wyżej). W przypadku muzycznych „wysłowień interpretacyjnych”, tj. takich, które biorą pod uwagę dane doświadczenia jednostkowego niewerbalizowalnego w pełni, jak również niesprowadzalnego np. do danych doświadczenia zsocjalizowanego (K. Higgins), choć mogącego z nim wchodzić w relacje, zwłaszcza na pewnych etapach tworzenia się „słownika epoki”, metafora ma szczególnie twórczy cha rakter. Rzecz w tym jednak, że jest tak w równymi stopniu z językiem nawet tej muzykologii, która odcina się od tego, co niewyrażalne, a uobecnione w doświadczeniu, jako od źródła danych o konstytucji ontologicznej przedmiotu, za takie źródło obierając jedynie „obiektywną” partyturę (jest to zresztą dość długa „oświeceniowa” tradycja, wzmocniona przez Hanslicka; „filozoficznie rzecz ujmując, skomponowane dzieło, niezależnie od tego, czy jest przedmiotem wykonania, czy nie, jest skończonym 1 12. dziełem sztuki”, pisał autor Vom Musikalisch-Schónen)1 Muzykologia filozoficzna, podobnie jak semiotyka (taka, jaką widział ją Greimas i jaką widzi ją dziś Tarasti), muszą przekraczać i podważać ramy dyskursu naukowego. Każda na swój sposób, ale obie równie zapamiętale, zwłaszcza wtedy, gdy chcą być aksjologiami (wszelkie doświadczenie niesie przecież moment wartościujący). O przekraczaniu 11 P. Kivy, The Corded Shell: Reflections on Musical Expre88ion, Princeton 1980, S. 9. 12 K. Higgins, Musical Idiosyncrasy and Perspectioal Listening, w: Musie and Me aning, wyd. J. Robinson, New York 1997, s. 85-86; L. Rowell, Thinking about Musie: An Introduction to the Philosophy o f Musie, Amherst 1983, s. 33-34. 216 Kilka uwag o potrzebie muzykologii filozoficznej takiego dyskursu, obojętnie jak go nazwiemy — scjentystycznym, pozy tywistycznym czy formalistycznym, możemy mówić jedynie wówczas, gdy pojmiemy, że świat rzeczy (partytura) nie jest ani jedyny, ani też nawet podstawowy — wyjściowy, oraz że język metafory nie jest (wbrew temu, co niesłusznie stwierdziła K. Pisarkowa13) jedynie językiem pomocniczym muzykologii. 13 K. Pisarkowa, Pomocnicze elementy języka muzykologii, w: Z pragmatycznej sty listyki, semantyki i historii języka. Wybór zagadnień, Kraków 1994, s. 175-190.