Tadeusz Dworzycki

Transkrypt

Tadeusz Dworzycki
Tadeusz Dworzycki
58-530 Kowary
Matejki 20
--------------------------------------------Nadleśniczy Nadleśnictwa „Śnieżka”
58-530 Kowary, Pocztowa 13
Kowary, 15 luty 2006r
Redakcja
SŁOWO POLSKIE
GAZETA WROCŁAWSKA
Strzegomska 42a
53-611 WROCŁAW
Powołując się na art. 31 Prawa Prasowego Dz.U.84.5.24 przesyłam sprostowanie
artykułu „Tajemnice Lasu”, który ukazał się 03.02.2006r:
W dniu 3 lutego 2006 r. ukazał się w gazecie Słowo Polskie- Gazeta Wrocławska
artykuł Rafała Święckiego pt. ”Tajemnice lasu”. Artykuł ten zawierał szereg informacji
nieprawdziwych, a co za tym idzie godzących w moje dobre imię - nie tylko jako
długoletniego nadleśniczego, ale także jako człowieka.
Czy to było głównym celem publikacji? Z całą stanowczością tak. Artykuł pt.
“Tajemnice lasu” jest przykładem na to, że można praktycznie bezkarnie w sposób
przekłamany, tendencyjny i jednostronny opisać sprawę, sformułować zarzuty, a ostatecznie
puścić w szeroki obieg. Autor publikacji, bowiem zaniechał należytej dziennikarskiej
rzetelności i staranności , a przede wszystkim nie powołał w sposób jasny i jednoznaczny
źródeł przedstawianych informacji , nie skontaktował się także ze mną, aby dać mi
możliwość ustosunkowania się do stawianych zarzutów.
Z uwagi na powyższe chciałbym się w sposób prawdziwy i rzeczowy odnieść do
przedstawionych w artykule treści.
Sprawa opisywana przez Rafała Święckiego miała miejsce w 2000 r. Wówczas to jeden
z leśniczych poinformował Straż Leśną o fakcie dokonania nielegalnej wycinki drzew,
graniczących z posesją M. Wojciechowicza. Były to cienkie drzewa o średnicy w miejscu
cięcia od 12 do 24 cm - głównie olchy , jarzębiny i brzozy – w planach przewidziane były
do wycięcia. Ścięte drzewa zostały zabezpieczone przez straż leśną, która następnie
oszacowała ich wartość na kwotę 463, 36 zł. Z uwagi na to, że M. Wojciechowicz
zadeklarował chęć pokrycia szkody, doszło do zawarcia ugody między nim a
Nadleśnictwem. M. Wojciechowicz wpłacił do kasy Nadleśnictwa tytułem rekompensaty za
dokonaną wycinkę kwotę 2. 429 zł. Wpłacona kwota była ponad pięciokrotnie wyższa
od wartości wyrządzonej szkody. Nie mogło być, więc mowy o jakiejkolwiek stracie z
tego tytułu poniesionej przez reprezentowany przeze mnie Skarb Państwa.
W świetle powyższych okoliczności nieporozumieniem jest powoływanie przez autora
publikacji mojej rzekomej znajomości z M. Wojciechowiczem. Nigdy nie łączyła mnie z
nim żadna znajomość. W obrębie kierowanego przeze mnie Nadleśnictwa ma miejsce nawet
do kilkudziesięciu kradzieży rocznie. Sprawa M. Wojciechowicza była, więc jedną z wielu
tego typu spraw. Dla mnie najważniejszym w tej sprawie było odzyskanie majątku Skarbu
Państwa.
- 2 Postępowanie wyjaśniające w sprawie nielegalnej wycinki drzew prowadziło dwóch
funkcjonariuszy straży leśnej. Do zakresu ich obowiązków należało prowadzenie
dokumentacji i oni ponoszą całkowitą odpowiedzialność za jej stan. W trakcie swojej
piętnastoletniej pracy na stanowisku nadleśniczego nigdy nie było sytuacji, abym zlecił
któremukolwiek ze swoich podwładnych podjęcie działań bezprawnych. Tym bardziej nigdy
nie wywierałem presji na swoich pracownikach, aby wymusić takie działania.
Natomiast powoływana w artykule okoliczność zwolnienia z pracy jednego z
ówczesnych strażników leśnych była spowodowana nabyciem przez niego uprawnień
emerytalnych, a ponadto pracownik ten, jako były funkcjonariusz MO, nie posiadał
wymaganego wykształcenia (ukończył jedynie zasadniczą szkołę zawodową), co jest
niezgodne ze stosowaną pragmatyką w Lasach Państwowych, która nakazuje posiadanie
minimum średniego wykształcenia leśnego. Drugi natomiast zwolnił się na własną prośbę.
Z przykrością muszę stwierdzić, że nie jest to odosobniony „artykuł” w waszej gazecie
na temat mojej osoby. Dnia 29.02.2000 roku został opublikowany artykuł na pierwszej
stronie (jako czołówka) „Prawo Lasu – tu rządzą niezdrowe układy”. Również ten artykuł
był szeregiem pomówień i kłamstw.
Nie rozumiem, dlaczego Wasza Gazeta (metamorfoza niedawnej „Gazety Robotniczej”
jako organu KW PZPR we Wrocławiu) darzy moją skromną osobę takim zainteresowaniem
i „troskliwą opieką”. Jeszcze raz podkreślam, że moim obowiązkiem jest ochrona i obrona
majątku Skarbu Państwa. Od niespełna 30-stu nienagannych lat pracy w Lasach
Państwowych to czynię i czynić będę dalej. Nie pozwolę i nie dam się zastraszyć ani
zaszantażować żadnym enigmatycznym miejscowym układom.
A gdyby Gazeta Wrocławska miała ochotę głębiej sięgnąć i zbadać, co tak naprawdę
się dzieje i o co tu chodzi? Zapraszam – jestem otwarty.
Do wiadomości:
- Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych
we Wrocławiu Pan mgr inż. Adam Płaksej;