Armia_maj_2011
Transkrypt
Armia_maj_2011
WYWIADY Najważniejszy jest człowiek Z szefem Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych P-2 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. bryg. Markiem Olbrychtem, rozmawia Aleksander Z. Rawski W rozpoznaniu i wywiadzie posiadanie mocno napakowanych baz danych to tylko połowa sukcesu. Pełny osiąga się wówczas, jeżeli ma się odpowiednich analityków, którzy potrafią wykorzystać zebrane informacje i przedstawić na ich podstawie prognozy na przyszłość. Przebieg kariery Pana Generała jest imponujący… – To prawie czterdzieści lat pracy na różnych stanowiskach służbowych w kraju i za granicą. Różne doświadczenia, różne środogenerał brygady Marek Olbrych wiska klimatyczne, różne wyzwania, różne narodowości, zarówno wśród przełożonych jak i podwładnych. Nieprawdopodobna mieszanka zadań napędzających wysoki poziom adrenaliny i emocji. Nie tylko służba na misjach – w moim przypadku szczególnie tych w byłej Serbskiej Republice Krajina czy Libanie, ale proszę mi uwierzyć, że również praca wykładowcy, czy oficera sztabu nie jest pozbawiona stresu. Każde nowe stanowisko było czymś szczególnym dla mnie, wzbogacało mój prywatny bank wiedzy i pomagało pozytywnie zaistnieć na następnym. Jest też cena, którą płacę za taki a nie inny przebieg służby wojskowej, ale jest to mój osobisty rachunek. Każde Pana stanowisko przyniosło nowe doświadczenia… – Tak jak powiedziałem, każde stanowisko służbowe jakie zajmowałem było wartością dodaną do następującego po nim. Będąc wykładowcą w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu znajdowałem drogi szybkiego dotarcia do słuchaczy i osiągania powodzenia dydaktycznego, owocującego przekonaniem audytorium, że warto jest zapamiętać to, czego uczę. W misji ONZ UNDOF na Wzgórzach Golan byłem szefem saperów w Kwaterze Głównej, w UNPROFOR w byłej Serbskiej Republice Krajina zastępcą dowódcy Polskiego Kontyngentu, w UNIFIL w Libanie zastępcą dowódcy Sił Pokojowych ONZ – szefem sztabu. 10 Doświadczenia te pomogły mi w pracy na stanowisku Komendanta Wojskowego Centrum Szkolenia dla Potrzeb Sił Pokojowych ONZ w Kielcach. Służba w Sztabie Generalnym WP na stanowisku Szefa Oddziału Doktryn Połączonych Sił Zbrojnych wraz z poprzednimi doświadczeniami zapewniły mi komfort psychiczny podczas wykonywania zadań Szefa Polskiego Zespołu Operacyjno-Łącznikowego przy Centralnym Dowództwie SZ USA w Tampie na Florydzie, gdzie wykonywałem zadania związane z uczestnictwem SZ RP w operacjach w Iraku i w Afganistanie. Jednym z etapów mojej służby wojskowej było stanowisko Zastępcy Szefa Szefostwa Transportu i Ruchu Wojsk – Centrum Koordynacji Ruchu Wojsk gdzie między innymi zajmowałem się problemami strategicznego transportu lądowego, morskiego i lotniczego. Nazywam go etapem logistycznym i wiele przydatnej wiedzy mu zawdzięczam. W międzyczasie prowadziłem szkolenia z zakresu wykorzystania materiałów wybuchowych w działaniach antyterrorystycznych, taktyki przeciwdziałania tym zagrożeniom. Moimi słuchaczami byli funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, BOR i innych instytucji. Podkreślę, że nie była to działalność prywatna, ale jak najbardziej służbowa. Stanowisko szefa Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych traktuję jako ukoronowanie mojej kariery wojskowej. Obszar, którym się teraz zajmuję jest adekwatny do moich dotychczasowych doświadczeń i stanowi pewną kwintesencję mojej dotychczasowej służby. W 2006 r. pełniąc obowiązki szefa Szefostwa Działań Specjalnych SG WP zorganizował Pan Dowództwo Wojsk Specjalnych, w którym od stycznia 2007 r. pełnił Pan obowiązki zastępcy dowódcy, a od kwietnia 2010 r. do sierpnia 2010 r. był Pan dowódcą. – Tak, jest to bardzo ważny etap mojego życia wojskowego. W tym przypadku kamień węgielny, na mojej drodze służbowej, wkopał Pan gen. dyw. Jan Kempara, dzięki którego determinacji, powstało w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego Szefostwo Działań Specjalnych, gdzie zaproponował mi pracę swojego zastępcy. Z chwilą, gdy mój Szef został skierowany do pracy w Korpusie NATO w Grecji, ja zacząłem pełnić jego obowiązki. Jednocześnie cały czas w tle pracy Szefostwa tliła się idea utworzenia Dowództwa Wojsk Specjalnych (DWS). Nastąpiło to w związku z reorganizacją Sztabu Generalnego WP w 2006 roku. Zostało rozwiązane Szefostwo Działań Specjalnych i w jego miejsce, poza strukturą Sztabu, powstał DWS. Pierwszym Dowódcą został pan gen. broni Edward Gruszka, który położył podwaliny pod dalszy rozwój „Firmy”. Kolejnym moim przełożonym był śp. gen. broni Włodzimierz Potasiński, wielka postać tego rodzaju Sił Zbrojnych. Jest Pan absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych, Akademii Sztabu Generalnego, Akademii Obrony NATO, studiów podyplomowych zarówno w kraju i za granicą, biegle mówi Pan po angielsku… – Praktyka to nie wszystko. Początek sukcesu daje właśnie edukacja. W wojsku ma miejsce praktycznie ciągłe studiowanie i szkolenie na różnych poziomach i różnych, zbieżnych z potrzebami stanowisk służbowych, kierunkach. Tłumaczenie faktu, że nie ma się jakiegoś niezbędnego dyplomu czy zaświadczenia, tym że przełożeni nie puszczali na studia lub kursy, jest w zdecydowanej większości tłumaczeniem własnego wygodnictwa i jak mówi młodzież „ściemą”, serwowaną, na użytek stłumienia własnego poczucia winy. Ostatnio został Pan szefem Misji Polskiej w Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych (KNPN) na Półwyspie Koreańskim. To kolejne doświadczenie zawodowe, które Pan na pewno wykorzysta na nowym stanowisku… www.armia24.pl – Z tytułu zajmowanego stanowiska służbowego, Szef Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych jest proponowany przez Ministra Obrony Narodowej Ministrowi Spraw Zagranicznych na szefa Misji Polskiej w KNPN. Zadanie wykonywane jest w systemie dwu-, trzykrotnego wyjazdu w ciągu roku do Korei Południowej, gdzie razem z misją szwedzką i szwajcarską, (które przebywają tam permanentnie) uczestniczę w realizacji zadań obserwacyjnych. Wspomniane misje mają obóz w miejscowości Panmunjom, w strefie zdemilitaryzowanej, pomiędzy Koreą Północną i Południową. Nota bene, w 2013 roku Komisja (Neutral Nations S upervisory Commission – NNSC) będzie obchodziła 60 lat funkcjonowania. Jest to „najstarsza” misja działająca pod auspicjami ONZ i jednocześnie najdłuższa (od 1953 roku) misja ONZ, w jakiej bez przerwy uczestniczą polscy żołnierze. Pierwsza zmiana liczyła 391 osób personelu wojskowego (w tym 171 oficerów). Obecnie Misja Polska jest dwuosobowa. Czy pierwotny zawód – saper, w jakiejś formie wykorzystał Pan w swojej pracy? – Tak jak już wspomniałem, szkoliłem saperów wojskowych i spoza wojska w zakresie problematyki materiałów wybuchowych, „bomb” produkowanych „metodą domową” i wykorzystywanych w działaniach terrorystycznych i przestępczych. Teraz nazywa się takie ładunki IED (Improvised Explosive Device) – „ajdiki” jak mówią żołnierze z Misji. Reprezentował Pan stronę polską w Sekretariacie Generalnym „Interpolu” w Lyonie w Komisji Broni i Materiałów Wybuchowych. – Był to krótki epizod w moim życiu, ale dostarczył mi, jako saperowi, mnóstwo wiedzy opartej na realnych zdarzeniach kryminalnych i terrorystycznych szczególnie w zakresie stosowanych przez świat przestępczy technik w obszarze materiałów wybuchowych, środków zapalających i urządzeń wybuchowych. Zmieniające się zagrożenia oraz rozwój techniki wymuszają ciągłe zmiany w szkoleniu personelu, w metodach i sposobach pracy. Nie ma tutaj miejsca na powielanie starych rozwiązań ani na improwizację. Każde takie zachowanie szybko zostanie zweryfikowane przez życie. – Tak faktycznie jest. Np. wiedza Interpolu w zasadzie opiera się na ogromie informacji płynących z całego świata na temat działań przestępczych. Gromadzona jest w bankach danych i analizowana głównie poprzez zasto- sowanie technik informatycznych. Pozwala to na generowanie wniosków i zaleceń, których realizacja doprowadza do ścigania pojedynczych przestępców lub całych grup w skali globalnej. Pozwala również opracować środki prewencyjne. To samo jest z rozpoznaniem. Identyfikacja zagrożeń wymaga gromadzenia danych z różnych obszarów, analizowania ich i określenia kierunków przeciwdziałania im. Dlatego tak ważny jest rozwój sprzętu wykorzystywanego w tej działalności. Budowa obiektów stałych i jednoczesny zakup środków mobilnych. Stosowanie najnowszych technologii pozwala na pozyskiwanie danych na lądzie, wodzie, w powietrzu i w kosmosie. Zbudowany system ma zapewnić ciągłość rozpoznania, jego wiarygodność oraz terminowość dostarczania odpowiednich opracowań do ośrodków decyzyjnych. Im mniejsza armia, tym większy priorytet powinien być nadany środkom rozpoznawczym i wywiadowczym. Taka jest zasada. Bez funkcjonującego sprawnie systemu rozpoznania dowódcy dysponując czołgami, samolotami, okrętami, bojowymi wozami piechoty, rakietami i masą żołnierską nie będą wiedzieli gdzie uderzyć i z jakim zagrożeniem się liczyć. Jedną trzecią sukcesu jest posiadanie mocno rozbudowanych baz danych i odpowiedniej techniki. Dwie trzecie to ludzie: zwiadowcy, operatorzy sprzętu i wreszcie analitycy, którzy po latach pracy są w stanie właściwie odczytać zdjęcia lotnicze czy satelitarne, rozpoznać źródła promieniowania elektronicznego, zrozumieć prowadzone w eterze, w różnych językach rozmowy i wreszcie przerobić to wszystko na wnioski, pozwalające stworzyć jednolity obraz sytuacji oraz wskazać kierunki zagrożeń. Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że działania rozpoznawcze z reguły prowadzone są dla doraźnych potrzeb… – I tak i nie. Oczywiście nie można wykluczyć sytuacji, gdy wymagane jest doraźne potwierdzenie otrzymanej informacji lub sprawdzenie status quo jakiegoś konkretnego obszaru. Lecz zasadą niezbywalną jest to, że wszystkie prowadzone czynności muszą wynikać z systemu dopracowanego we wszystkich jego aspektach. Zarówno od strony stosowanych technik, procedur i sprzętu, ale również, a może głównie wykorzystania odpowiednio przygotowanych ludzi. Rozpoznanie jest działalnością o charakterze ciągłym, nie może więc bazować na rozwiązaniach „roboczych” i doraźnych. Obejmując różne źródła wiedzy, ma dostarczyć terminowy i wiarygodny obraz sytuacji operacyjnej, a to musi opierać się o sprawdzone rozwiązania. Przykładowo, można sobie wyobrazić ile należy poświęcić czasu, sił i środków żeby w toczącej się obecnie operacji libijskiej wskazać właściwe cele uderzeń, sprzęt bojowy i linie starć obu stron. Określić gdzie znajdują się jednostki, będące właściwie uzbrojonymi grupami walczącymi w zabudowaniach i poza nimi, bez różnic w wyglądzie i wyposażeniu, To nie są tysięczne armie faraonów walczących z Rzymianami rozmieszczone na pustyni z jasną linią podziału, kto jest, kto. Siły i środki rozpoznania i wywiadu muszą szybko określić właściwe obiekty, żeby uniknąć strat w ludności cywilnej i respektować postanowienia Rezolucji Rady Bezpieczeństwa. Jest to potężna odpowiedzialność. Dlatego jeszcze raz podkreślam, jak ważni są ludzie uczestniczący w tym trudnym procesie. Nie generałowie i wyżsi oficerowie, ale zwiadowcy, dowódcy patroli, stacji radiolokacyjnych, analitycy zdjęć lotniczych i satelitarnych, żołnierze i pracownicy cywilni. Praca tych ludzi pozwala dowódcom operacyjnym i politykom planować działania i finalnie zbierać laury zwycięstwa lub w przypadku jakiś błędów łykać gorycz porażki. W obszarze odpowiedzialności Szefa Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych jest również geografia wojskowa, hydrometeorologia i geodezja… – Faktycznie mam bardzo szeroki zakres odpowiedzialności w tej materii. Między innymi w Zarządzie opracowywana jest koncepcja zabezpieczenia geograficznego SZ. Zawiera się w tym między innymi współpraca z instytucjami międzynarodowymi, partnerami zagranicznymi, krajowymi. Odpowiadam za koordynowanie współdziałania wojskowej służby geograficznej z państwową służbą geodezyjno-kartograficzną. Zarząd wykonuje czynności wynikające z prawa geodezyjnego i kartograficznego związane z pracami geodezyjnymi i kartograficznymi mającymi znaczenie dla obronności państwa. Koordynuje współdziałanie służby hydrometeorologicznej z państwową służbą Hydro – Meteo. W Składzie Zarządu znajdują się Szefowie Służby Topograficznej SZ i Służby Hydrometeorologicznej SZ. Dla niewtajemniczonych GEOSERWER to magiczne słowo. Jaki związek ma z naszą armią? – GEOSERWER jest nowoczesnym repozytorium cyfrowej informacji geograficznej o charakterze portalowym. Powstał w celu udostępniania zasobów geograficznych organom dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi. System umożliwia użytkownikom ARMIA • 5 (36) MAJ 2011 11 WYWIADY wyposażonym w przeglądarkę internetową Internet Explorer dostęp do całości zgromadzonych danych geoprzestrzennych jakimi dysponują Siły Zbrojne. GEOSERWER zaplanowano z przeznaczeniem nadania 300 kont dostępowych przy założeniu pracujących jednocześnie 30 użytkowników. Podkreślić należy, że „papierowe” mapy topograficzne zastępowane są coraz częściej przez mapy cyfrowe. Fakt faktem, żeby z tego udogodnienia skorzystać, należy mieć komputer z bardzo drogim oprogramowaniem. Nie należy więc sądzić, że wojsko w najbliższym czasie będzie zalane falą map cyfrowych, ale taka jest przyszłość. Aktualnie skala map wojskowych terytorium Polski to 1:50 000 i w zdecydowanej większości są one drukowane w formie tradycyjnej. Jakimi siłami dysponuje rozpoznanie Sił Zbrojnych RP? – Nie jest rzecz w ilości, ale w jakości. Współcześni zwiadowcy, oprócz żołnierzy z rozpoznania lądowego, to cybernetycy, elektronicy, piloci, marynarze, analitycy potrafiący odczytywać zdjęcia lotnicze i satelitarne. Ludzie posługujący się kilkoma językami i posiadający wieloletnią praktykę w branży. Jak Zarząd wykorzystuje informacje rozpoznawcze uzyskane na misjach naszych żołnierzy poza granicami kraju? – Zarząd zbiera informacje z misji z różnych źródeł. Rozpoczynając od własnych żołnierzy służących za granicą, poprzez system meldunków, czy też oceny budowane na dostępnych materiałach informacyjnych. Wiedza uzupełniana jest na bieżąco. Są również w kraju inne instytucje, które też partycypują w tym procesie i opracowują swoje własne wnioski i analizy. Jest to pewien „wspólny rynek”, na którym następuje wymiana informacji. Wszystkie te działania pozwalają przedstawić przełożonym odpowiednie finalne opracowania. Prowadzone analizy pozwalają między innymi na modyfikowanie sprzętu, procedur i struktur organizacyjnych w obszarze rozpoznania, dostosowując system do nowych wyzwań. Panie Generale, czy organizowane są wspólne szkolenia lub wielonarodowe ćwiczenia sił rozpoznawczych państw NATO? – Nie spotkałem się z formą, w pewnym sensie monotematycznych ćwiczeń dla jednostek rozpoznawczych. Żołnierze pododdziałów rozpoznawczych o tych samych profilach zadaniowych z Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych czy Marynarki Wojennej 12 mają swoje zgrupowania poligonowe, na których się szkolą. W Wojskach Lądowych organizowane są również zawody, w ramach których żołnierze wykonują poszczególne zadania bojowe na odpowiednio dostosowanej trasie, gdzie mogą sprawdzić swój poziom wyszkolenia rywalizując z kolegami. Na poligonach są ośrodki szkolenia pododdziałów rozpoznawczych. Znajdują się tam między innymi tory psychologiczne, których pokonanie wymaga niezwykłej odwagi, wytrzymałości fizycznej i odporności psychicznej oraz specjalistyczne strzelnice. Jednocześnie pododdziały rozpoznawcze uczestniczą w ćwiczeniach prowadzonych przez jednostki, w skład których wchodzą, realizując zadania bojowe na ich rzecz. To samo dotyczy kontaktów zagranicznych. Nasi zwiadowcy uczestniczą w szkoleniach za granicą, ale nie mają one formy wspólnych ćwiczeń. Rozpoznaniu potrzebny jest nowoczesny sprzęt. Czy w resorcie obrony są przymiarki do zakupu nowych specjalistycznych urządzeń? – Sprzęt jest bardzo ważny. Nie wolno na nim oszczędzać, a to kosztuje. Nie tylko ze względu na samą technikę, ale również na odpowiednie szkolenie obsług, w tym na trenażery. Podkreślę jednak to co wspomniałem już wcześniej, że „robot”, układ scalony, bądź kamera nie zastąpią w pełni człowieka i to on w tym jest najważniejszy. Wyzwaniem jest nadążanie za zmianami systemów uzbrojenia. Nie dotyczy to tylko rozpoznania z najwyższej półki, czyli obrazowego, elektronicznego czy radiotechnicznego, ale również rozpoznania patrolowego czyli zawiadowców i ich wyposażenia indywidualnego oraz zespołowego, w tym środków transportu. Współczesny sprzęt rozpoznawczy nie może być w całości zabetonowany w określonych lokalizacjach. Musi być mobilny, mieć możliwość przemieszczania się w terenie. Rozwijane jest pełne spektrum środków rozpoznania. Ostatnio w Wojskach Lądowych sformowano jednostkę, która ma na wyposażeniu BSR (Bezzałogowe Środki Rozpoznawcze). Prowadzone są rozmowy na temat satelitarnego systemu rozpoznawczego. Są to tylko zasadnicze kierunki zmian. Cały czas trwają poszukiwania nowych rozwiązań. Czy w NATO powołano instytucję, która koordynuje takie wyspecjalizowane działania w poszczególnych armiach? Można mówić o standardach NATO? – NATO posiada Agencję Standaryzacyjną (NATO Standardization Agency), która poprzez wprowadzenie tzw. STANAGÓW (Standardization Agreement) w armiach So- juszu dąży do ujednolicenia sprzętu, taktyki, procedur, techniki działania. Komitet Wojskowy NATO wydaje dokumenty, w których określa politykę ukierunkowującą działalność sił zbrojnych państw Sojuszu w określonych zasadniczych obszarach. W Siłach Zbrojnych RP istnieje system opracowywania dokumentów doktrynalnych, oparty o wzorce NATO i uwzględniający w ich treści ustalenia sojusznicze. W Sztabie Generalnym znajduje się Wojskowa Komisja Normalizacyjna. Ponadto funkcjonuje Wojskowe Centrum Normalizacji, Jakości i Kodyfikacji. Obie te instytucje zajmują się problematyką standaryzacyjną w relacji SZ RP – NATO. Dotyczy to również problematyki rozpoznania. Obszar ten jest opisany w wielu dokumentach doktrynalnych. Rozpoznaniu nie przypisuje się zadań uderzeniowych. Wręcz odwrotnie. Przed planowaną operacją wojskową jego zadaniem jest dostarczenie odpowiednich informacji oraz ocena skutków takiego działania… Rozpoznanie nie ma charakteru destrukcyjnego? – Jednym z podstawowych założeń rozpoznania jest jego skrytość. Każde więc zdarzenie, które wiąże się z mniej lub bardziej otwartą walką sprowadza na zespół prowadzący rozpoznanie zagrożenie wykrycia i likwidacji. Wykonanie uderzenia jest uzasadnione tylko w sytuacji szczególnej. Podstawowym zadaniem rozpoznania jest bowiem dostarczenie informacji. Zwiadowcy nie pracują na swoją korzyść, ale dla „zleceniodawcy”. Jest ich mało, a mają do wykonania szczególnie ważne zadania, więc żaden dowódca nie będzie bezsensownie tracił takiego kapitału. Czy można powiedzieć, że dobrze prowadzone rozpoznanie to rodzaj prewencji ? – W pewnym sensie tak. Właściwy poziom oceny zagrożenia stanowi pewien czynnik prewencji, gdyż pomaga uniknąć lub zminimalizować jego skutki. Daje czas na znalezienie właściwych środków zaradczych. Od dobrego rozpoznania zależą losy operacji wojskowych. Są światowe przykłady kiedy ono zawiodło? – Aż tak nie można tego generalizować, bo faktycznie losy operacji, szczególnie w jej pierwszej fazie, zależą od rozpoznania, ale nie tylko i nie głównie. Natomiast sztandarowym przykładem braku właściwej oceny sytuacji w ostatnich latach jest kwestia występowania broni jądrowej, biologicznej i chemicznej w Iraku, co było powodem interwencji zbrojnej, a w efekcie okazało się domniemaniem dalekim od rzeczywistości. n www.armia24.pl