Wesoła Siódemka

Transkrypt

Wesoła Siódemka
DWUMIESIĘCZNIK
Szkoły Podstawowej nr 7 im. Heleny Raszki w Szczecinie
nr 1 (25) wrzesień-październik 2015 r.
Wesoła Siódemka
W tym numerze
między innymi:
Nowy samorząd
Kto w tym roku wygrał
wybory? Sprawdźcie to
na stronie 3.
Festyn na szóstkę
Było bardzo smacznie i
zabawnie. Zobaczcie
artykuł ze stron 4 i 5.
Komu w drogę,
temu czas
Wyjątkowa i
tajemnicza podróż.
Przeczytacie o niej na
stronach 6 i 7.
Halloween
Skąd pochodzi to
święto i dlaczego jest
takie wyjątkowe.
Dowiecie się tego na
stronie 11.
NOMINACJE 2012 –2014
NIETAJNE, AKTUALNE
Od redakcji
Wstępniak
Drogie Czytelniczki! Drodzy Czytelnicy!
Miło nam powitać Was w nowym roku szkolnym. Wakacje niestety już się skończyły (Dlaczego?!), więc czas
brać się do pracy. Nikomu pewnie nie chce się uczyć od 1 września, ale nie można przecież na samym początku
złapać kilku jedynek. Teraz coś, co pewnie wszystkich Was interesuje. Oczywiście wybory do szkolnego samorządu.
Żeby dowiedzieć się, kto został nowym przewodniczącym, zobaczcie tekst na stronie 3. Nasza redakcja oprócz
pracy nad gazetką miała też chwilę odpoczynku. Wybraliśmy się na pewną wycieczkę… za dużo tu nie powiemy,
więc jeśli chcecie poznać więcej szczegółów, zapraszamy na stronę 6 i 7. Poza tym na pewno pamiętacie, że 31
października jest Halloween. Wiemy, że nie każdy je świętuje, ale tym, którzy to robią, życzymy wszystkiego
strasznego i tony cukierków. A jeśli chcecie poznać historię Halloween, musicie przeczytać artykuł na stronie 9.
Czas już pożegnać się z Wami w tym numerze, więc mamy nadzieję, że rok szkolny szybko mija i do zobaczenia za
dwa miesiące.
Redaktor naczelny, Paweł Naglacki VI b
NOWE TWARZE
Nowych nauczycieli
Str. 2
Wesoła Siódemka
NIETAJNE, AKTUALNE
WALKA O WŁADZĘ
Nowy Samorząd Szkolny
Na początku roku szkolnego najważniejsza jest zawsze jedna rzecz: wybory do Samorządu Szkolnego.
Były one zacięte. A zwyciężyła...
Jak wiecie, 1 października bieżącego roku odbyły się wybory do naszego Samorządu Szkolnego. Były one
poprzedzone kampanią wyborczą. Kandydaci do Samorządu przygotowali bardzo ciekawe i oryginalne plakaty
przedstawiające najważniejsze punkty swojego programu.
Po przeliczeniu wszystkich oddanych głosów okazało się, że przewodniczącą Samorządu została
uczennica klasy 6b-Ola Pierożek. Uczniowie klas 4-6 oddali na Olę 79 głosów. Pierwszym zastępcą
przewodniczącej został Mikołaj Wiśniewski (57 głosów), a drugim – Zofia Junak (36 głosów). Sekretarzem
Samorządu została wybrana Hanna Myśliwy (33 głosy). Pozostali członkowie Samorządu to: Łukasz Janikowski (30
głosów) oraz Dawid Dzido (24 głosy). Dowiedziałyśmy się też, że członkiem samorządu jest nasz kolega z klasy –
Jakub Mejza, który uzyskał 30 głosów uczniowskich. Przeprowadziłyśmy z nim krótki wywiad, który
przedstawiamy poniżej:
Jak Ci się podoba praca w Samorządzie Szkolnym?
Jest fajnie, moi koledzy z samorządu są mili.
Co się robi w Samorządzie Szkolnym?
Obmyślamy różne festyny i konkursy, które odbędą się w ciągu roku.
Kto jest opiekunem Samorządu Szkolnego?
Pani Anna Tytonik.
Czy, Twoim zdaniem, Ola dobrze sprawuje funkcję przewodniczącej?
Tak. Myślę, że jest dobrą przewodniczącą
TO LUBIĘ!
Podziękowałyśmy Kubie za wywiad i na tym kończymy nasz krótki artykuł o pracy w Samorządzie
Szkolnym. Mamy nadzieję, że dowiedzieliście się z niego czegoś ciekawego.
Ankiety
Karolina Hołubasz i Amelia Ćwik IV b
KOŁA ZAINTERESOWAŃ W NASZEJ SZKOLE
Przeprowadziliśmy wśród 55 uczniów naszej szkoły sondę na temat popularności poszczególnych kół
zainteresowań.
Najwięcej dzieci z naszej szkoły z klas 4– 6, które poprosiliśmy o zaznaczenie w ankiecie zajęć, na które
uczęszczają po lekcjach, wybrało zajęcia sportowe - pewnie zgodnie z nowymi zaleceniami: żyj i jedz zdrowo.
Na drugim miejscu dzieci zaznaczały zajęcia dziennikarskie, a na trzecim językowe – wiadomo, znajomość
języków obcych przydaje się w życiu. Niestety najmniejszym zainteresowaniem cieszą się zajęcia teatralne a
szkoda, bo może wśród nas jest ukryty talent aktorski, który sięgnie po Oskara.
Pola Jacoszek i Ola Kubiak IV b
CO WOLĄ UCZNIOWIE?
- Chipsy czy lody?
Więcej osób powiedziało, że lody.
- Komputer czy telewizor?
Tutaj więcej osób powiedziało, że komputer.
- Filmy czy książki o nich?
Dużo dzieci odpowiedziało, że filmy.
- Kino czy zakupy w galerii handlowej?
Mówili, że kino, ale mówili też, że zakupy.
- Odrabianie lekcji czy czytanie lektury?
Jedna
Nr 1 osoba odpowiedziała odrabianie lekcji, a reszta czytanie lektury.
- Spotkania z przyjaciółmi czy nauka?
Oczywiście wszyscy uczniowie odpowiadali: spotkania z przyjaciółmi.
str. 3
NIETAJNE, AKTUALNE
FESTYN NA SZÓSTKĘ
Cos dla rodziny
Już po raz kolejny w naszej Szkole odbył się Festyn Rodzinny, na który oprócz naszych uczniów z
rodzinami zaproszeni byli wszyscy mieszkańcy Warszewa.
Główną organizatorką Festynu była Pani Monika Gabryszewska. Przyszło bardzo wiele osób – a
najważniejsze, że były to całe rodziny, które mogły spędzić miłe przedpołudnie w gronie najbliższych i przyjaciół.
Swoją obecnością zaszczycił nas również sam Prezydent Szczecina – Piotr Krzystek.
Stoiska były bardzo różnorodne. Za symboliczną złotówkę można było zjeść chleb z przepysznym smalcem
przygotowanym przez nasze Panie kucharki – który cieszył się wielkim wzięciem. Była również grochówka i
grillowane kiełbaski. Chyba największym powodzeniem cieszyła się kawiarenka językowa, w której po uprzednim
zamówieniu w języku angielskim bądź niemieckim można było zjeść przepyszne ciasta przygotowane przez naszych
rodziców. „Najlepszym ciastem był kremowy sernik”- powiedział Pan Damian Domański, opiekun kawiarenki.
W czasie Festynu odbywały się różnego rodzaju pokazy: tańczyły nasze szkolne czirliderki, zespoły
taneczne, był pokaz karateków, a także można było zagrać w futbol flagowy.
…
Stoiska były bardzo
Zainteresowanie budziły również stanowiska zapraszające dzieci na różnego rodzaju warsztaty: szkoły
językowe, zajęcia
zajęcia kreatywnego
myślenia oraz wszelkiego rodzaju zajęcia manualne.
rosportowe,
zonorodne
...
Dużym zainteresowaniem cieszyło się również stoisko prowadzone przez Panią Annę Rachwał i Iwonę
Poślińską, gdzie całymi rodzinami można było namalować obraz w temacie: „Bajkowy bohater”, „Gdybym był
czarodziejem” i „Świat za sto lat”. „Było kilka tematów, jednak najczęściej wybieranym był Bajkowy bohater”mówi Pani Anna Rachwał i dodaje: „Rysować przychodzą całe rodziny, a najczęściej nasi uczniowie wraz ze swoim
młodszym rodzeństwem”.
Czy Festyn się podobał? „Oczywiście, można tu było miło spędzić czas wraz z rodziną, a przy tym zjeść coś
pysznego i zobaczyć wspaniałe występy dzieci” – powiedział Bohdan Lisieczko, którego spotkaliśmy przy
rodzinnym rysowaniu.
Swój czas poświęcili nam również strażacy, policjanci, żandarmeria wojskowa i pracownicy pogotowia
ratunkowego, którzy udostępnili nam swoje samochody, byśmy mogli pooglądać je od wewnątrz. Mogliśmy także
oznakować swoje rowery. Zaskoczeniem dla uczestników była przejażdżka samochodem strażackim na sygnale.
„To wspaniałe przeżycie”- powiedział jeden z uczestników tej przejażdżki i dodał: „Nigdy w życiu nie jechałem
wozem strażackim”.
Czy organizowanie takich festynów jest potrzebne? „Oczywiście, to bardzo inteligentna i przemyślana
impreza zacieśniająca więzi rodzinne”- powiedziała Joanna Kulpa, która przyszła wraz z mężem i dwiema córkami,
by bawić się wspólnie z nami.
Zebrane podczas Festynu pieniądze przekazane zostaną na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.
Nikola Lisieczko i Bartosz Baczmaga IV b
Fot.: Szkoła
Str. #
Str. 4
Wesoła Siódemka
NIETAJNE, AKTUALNE
Już po raz kolejny w naszej Szkole odbył się Festyn Rodzinny, na który oprócz naszych uczniów z
rodzinami zaproszeni byli wszyscy mieszkańcy Warszewa.
Główną organizatorką Festynu była Pani Monika Gabryszewska. Przyszło bardzo wiele osób – a
najważniejsze, że były to całe rodziny, które mogły spędzić miłe przedpołudnie w gronie najbliższych i przyjaciół.
Swoją obecnością zaszczycił nas również sam Prezydent Szczecina – Piotr Krzystek.
Stoiska były bardzo różnorodne. Za symboliczną złotówkę można było zjeść chleb z przepysznym smalcem
przygotowanym przez nasze Panie kucharki – który cieszył się wielkim wzięciem. Była również grochówka i
grillowane kiełbaski. Chyba największym powodzeniem cieszyła się kawiarenka językowa, w której po uprzednim
zamówieniu w języku angielskim bądź niemieckim można było zjeść przepyszne ciasta przygotowane przez
naszych rodziców. „Najlepszym ciastem był kremowy sernik”- powiedział Pan Damian Domański, opiekun
kawiarenki.
W czasie Festynu odbywały się różnego rodzaju pokazy: tańczyły nasze szkolne czirliderki, zespoły
taneczne, był pokaz karateków, a także można było zagrać w futbol flagowy.
Zainteresowanie budziły również stanowiska zapraszające dzieci na różnego rodzaju warsztaty: szkoły
językowe, zajęcia sportowe, zajęcia kreatywnego myślenia oraz wszelkiego rodzaju zajęcia manualne.
Dużym zainteresowaniem cieszyło się również stoisko prowadzone przez Panią Annę Rachwał i Iwonę
Poślińską, gdzie całymi rodzinami można było namalować obraz w temacie: „Bajkowy bohater”, „Gdybym był
czarodziejem” i „Świat za sto lat”. „Było kilka tematów, jednak najczęściej wybieranym był Bajkowy bohater”mówi Pani Anna Rachwał i dodaje: „Rysować przychodzą całe rodziny, a najczęściej nasi uczniowie wraz ze swoim
młodszym rodzeństwem”.
Prezent dla nauczycieli
Czy Festyn się podobał? „Oczywiście, można tu było miło spędzić czas wraz z rodziną, a przy tym zjeść
coś pysznego i zobaczyć wspaniałe występyMuzyczna
dzieci” – powiedział
Bohdan Lisieczko, którego spotkaliśmy przy
sroda
rodzinnym rysowaniu.
M żandarmeria wojskowa i pracownicy pogotowia
Swój czas poświęcili nam również strażacy, policjanci,
W
tę
środę
naszą
szkołę
odwiedziła
pewna
Jednak nie
zagrała
ona tylko
zwykłych
ratunkowego, którzy udostępnili nam swoje samochody, byśmyorkiestra.
mogli pooglądać
je od
wewnątrz.
Mogliśmy
takżei
nudnych utworów, lecz melodie, które chyba każdy zna.
oznakować swoje rowery. Zaskoczeniem dla uczestników była przejażdżka samochodem strażackim na sygnale.
„To wspaniałe przeżycie”- powiedział jeden z uczestników tej przejażdżki i dodał: „Nigdy w życiu nie jechałem
14 października z okazji Dnia Nauczyciela do naszej szkoły przyjechała Orkiestra Policji Niemieckiej
wozem strażackim”.
Landu Brandenburgii. Wystąpiło dla nas 27 muzyków, którzy zagrali melodie z różnych popularnych filmów
organizowanie
takich
festynów
potrzebne?
„Oczywiście,
bardzo inteligentna
i przemyślana
orazCzy
kreskówek,
między
innymi
muzykęjest
z Różowej
Pantery,
piosenkętoz Pszczółki
Mai oraz utwór
z Toma i
impreza
zacieśniająca
więzi
rodzinne”powiedziała
Joanna
Kulpa,
która
przyszła
wraz
z
mężem
i
dwiema
córkami,
Jerry’ego. Usłyszeliśmy również hymn Brandenburgii.
by bawić się wspólnie z nami.
Zebrane
podczas
Festynu pieniądze
przekazane
zostaną takie
na rzecz
Muzycy
prezentowali
także swoje
instrumenty,
jak:Towarzystwa
flet piccolo,Przyjaciół
klarnet, Dzieci.
tuba, róg, gitara
elektryczna, dzwonki, wielki bęben, trąbka, oraz trójkąt.Nikola
Ku radości
widowni,
pod
koniec
koncertu
uczniom
Lisieczko i Bartosz Baczmaga IV b
rozdano małe instrumenty perkusyjne i pozwolono na wspólną grę. Niektórym szczęściarzom dano nawet
możliwość dyrygowania orkiestrą. Fot.: Szkoła
W skład widowni wchodzili uczniowie, nauczyciele, rodzice oraz goście z Niemiec. Panu
prowadzącemu bardzo spodobała się nasza szkoła. Z kolei Pani Dyrektor powiedziała, że jeżeli natrafi się
okazja, to może zaprosi do nas jakąś inną orkiestrę. Bardzo byśmy się ucieszyli, gdyby w naszej szkole częściej
się odbywały takie muzyczne imprezy.
Filip Litwin IV b
Fot.: Szkoła
Nr 1
str. 5
NIETAJNE, AKTUALNE
Komu w drogę, temu czas
Relacja
Przygody zaczynają się w różnych miejscach. Jedne w upiornym lesie, drugie na innej planecie, a jeszcze
inne w siedliskach bestii. Lecz ta rozpoczyna się w zwyczajnej szkole.
Najpierw trzeba zebrać drużynę
To był zwyczajny dzień. Było zimno (nie jak na Antarktydzie, ale dość by zmarznąć) i szaro. Właśnie szedłem
do szkoły, lecz powodem, dla którego się tam wybierałem, nie były lekcje. Miałem udać się w podróż. Po wejściu
do budynku od razu skierowałem się pod Salę Królów (pokój nauczycielski), by oczekiwać tam na resztę drużyny.
Zjawili się szybko. Chwilę później przybył także nasz przywódca. Dla jasności na wyprawę wyruszali: zaprawiony w
bojach wojownik, który odbył już niejedną podróż, cztery niedoświadczone łuczniczki oraz wielki i słynny mag. Tak
więc ruszyliśmy.
Później trzeba zdobyć transport
Teraz pewnie zastanawiasz się, czym niby dostaliśmy się do tego miejsca. Już wyjaśniam. Po pierwsze
musieliśmy złapać wielką i strasznie długą bestię. Był to olbrzymi wąż noszący na swej głowie numer 57. Czekaliśmy
chwilę, aż ta poczwara się pojawi. Po kilkunastu minutach widać już było te jego żółte oczy i czerwono-białe łuski.
Gdy tylko się zjawił wsiedliśmy mu na grzbiet. Na szczęście zawsze porusza się według ustalonego planu. Jechaliśmy
tak przez pewien czas. Po drodze mijaliśmy wiele chat, karczm i innych budynków. Na jednej z ulic zeszliśmy z tego
potwora i wsiedliśmy na innego. Dobrze, że dużo ich się tu kręci. W końcu dotarliśmy do Zamku Władców Liter.
Tam spotkaliśmy cztery inne drużyny oraz Rycerza Bogdana Twardochleba, przez którego się tu znaleźliśmy. To on,
w imieniu króla, który władał „Kurierem Szczecińskim”, zorganizował tę wyprawę. Wszyscy razem wsiedliśmy na
tresowanego wielkiego węża. Po około półgodzinnej podróży byliśmy wreszcie na miejscu.
Następnie trzeba złapać wiatr
Od razu naszym oczom ukazała się pewna budowla. Był to
dworek szlachecki z XIX wieku, będący siedzibą gildii „Centrum Edukacji Ekologicznej w Ostoi”. Częścią tego
budynku była mała wieża, która służy zapewne do obrony przed najeźdźcami. Po chwili weszliśmy do środka.
Pierwszą rzeczą, jaka nas zaskoczyła, była figurka żółwia. Tak, żółwia. Następnie znaleźliśmy się w dużym pokoju.
Jego dużą część zajmował stół. Usiedliśmy przy stole. Chwilę później zjawiła się Czarodziejka Barbara Dobrowolska.
Na początek wyjaśniła nam, czym jest energia odnawialna i nieodnawialna. Później opowiedziała o wietrze. Żeby
udowodnić nam, że to co mówi jest prawdą, pokazała kilka magicznych sztuczek: małym dziwnym urządzeniem
wytwarzała wiatr (suszarką), inną maszyną sprawiła, że wszędzie latały małe bańki, które co dziwne po pęknięciu
wcale nie wybuchały. Następnie pokazała nam, używając obrazów, które wyglądały bardzo realistycznie (zdjęć),
pojazdy napędzane siłą wiatru. Dalej dowiedzieliśmy się, jak mierzy się siłę wiatru i zobaczyliśmy maszynkę do jej
mierzenia. Mieliśmy za zadanie dmuchać w to coś, a wtedy pokazywała się prędkość naszego dmuchania. Jednak
już po chwili coś przestało działać. Czyli magia też może się wyczerpać. Następnie pokazano nam, w jaki sposób
uzyskuje się energię z tego wiatru. Służy do tego urządzenie przypominające młyn, tylko jakieś takie bardziej
nowoczesne. Mały model takiego wiatraka znajdował się również w sali. Próbowaliśmy sprawić, żeby działał.
Pierwszym pomysłem było po prostu dmuchanie siłą własnych płuc. To była całkowita porażka. Następną próbą
było użycie pierwszego opisanego urządzenia. Również się nie udało. Ostatnią deską ratunku było zrobienie użytku
z pewnego dużego samoobracającego się wiatraka. Tym razem zadziałało. Następnie dostaliśmy zadanie. Niestety
nie chodziło o zabicie smoka, tylko o stworzenie własnego wiatraczka. Dostaliśmy kartkę papieru, nożyce, patyk i
jakąś dziwną końcówkę. W końcu udało się. Jakoś wyglądały i nawet działały. Teraz przyszedł czas na wyjście z
budynku.
… dotarlismy do
Zamku Władcow
Liter ...
Str. #
Str. 6
Trzeba też rozejrzeć się w terenie
Wesoła Siódemka
Kiedy byliśmy już na zewnątrz, podzielono nas na dwie grupy. Jedna poszła z Czarodziejką zrobić
rozeznanie. A druga ruszyła razem z gajowym Władkiem zobaczyć niespodziankę. Było to coś, czego nikt się nie
spodziewał. A dokładnie była to maszyna, która potrafiła sama jeździć tylko dzięki słońcu (gokart na energię
NIETAJNE, AKTUALNE
Przygody zaczynają się w różnych miejscach. Jedne w upiornym lesie, drugie na innej planecie, a jeszcze
inne w siedliskach bestii. Lecz ta rozpoczyna się w zwyczajnej szkole.
Najpierw trzeba zebrać drużynę
To był zwyczajny dzień. Było zimno (nie jak na Antarktydzie, ale dość by zmarznąć) i szaro. Właśnie szedłem
do szkoły, lecz powodem, dla którego się tam wybierałem, nie były lekcje. Miałem udać się w podróż. Po wejściu
do budynku od razu skierowałem się pod Salę Królów (pokój nauczycielski), by oczekiwać tam na resztę drużyny.
Zjawili się szybko. Chwilę później przybył także nasz przywódca. Dla jasności na wyprawę wyruszali: zaprawiony w
bojach wojownik, który odbył już niejedną podróż, cztery niedoświadczone łuczniczki oraz wielki i słynny mag. Tak
więc ruszyliśmy.
… Niestety nie
Teraz pewnie zastanawiasz się, czym niby dostaliśmy się do tego miejsca. Już wyjaśniam. Po pierwsze
chodziło o zabicie
musieliśmy złapać wielką i strasznie długą bestię. Był to olbrzymi wąż noszący na swej głowie numer 57. Czekaliśmy
chwilę, aż ta poczwara się pojawi. Po kilkunastu minutach widać już było te jego żółte oczy i czerwono-białe łuski.
smoka
... planu. Jechaliśmy
Gdy tylko się zjawił wsiedliśmy mu na grzbiet. Na szczęście zawsze porusza się
według ustalonego
Później trzeba zdobyć transport
tak przez pewien czas. Po drodze mijaliśmy wiele chat, karczm i innych budynków. Na jednej z ulic zeszliśmy z tego
potwora i wsiedliśmy na innego. Dobrze, że dużo ich się tu kręci. W końcu dotarliśmy do Zamku Władców Liter.
Tam spotkaliśmy cztery inne drużyny oraz Rycerza Bogdana Twardochleba, przez którego się tu znaleźliśmy. To on,
w imieniu króla, który władał „Kurierem Szczecińskim”, zorganizował tę wyprawę. Wszyscy razem wsiedliśmy na
tresowanego wielkiego węża. Po około półgodzinnej podróży byliśmy wreszcie na miejscu.
Następnie trzeba złapać wiatr
Od razu naszym oczom ukazała się pewna budowla. Był to
dworek szlachecki z XIX wieku, będący siedzibą gildii „Centrum Edukacji Ekologicznej w Ostoi”. Częścią tego
budynku była mała wieża, która służy zapewne do obrony przed najeźdźcami. Po chwili weszliśmy do środka.
Pierwszą
rzeczą, ijaka
zaskoczyła,
była figurka żółwia. Tak, żółwia. Następnie znaleźliśmy się w dużym pokoju.
fot: Julia Szafraniec
Maja nas
Rynkun
Va
Jego dużą część zajmował stół. Usiedliśmy przy stole. Chwilę później zjawiła się Czarodziejka Barbara Dobrowolska.
Na początek wyjaśniła nam, czym jest energia odnawialna i nieodnawialna. Później opowiedziała o wietrze. Żeby
udowodnić nam, że to co mówi jest prawdą, pokazała kilka magicznych sztuczek: małym dziwnym urządzeniem
wytwarzała wiatr (suszarką), inną maszyną sprawiła, że wszędzie latały małe bańki, które co dziwne po pęknięciu
wcale nie wybuchały. Następnie pokazała nam, używając obrazów, które wyglądały bardzo realistycznie (zdjęć),
pojazdy napędzane siłą wiatru. Dalej dowiedzieliśmy się, jak mierzy się siłę wiatru i zobaczyliśmy maszynkę do jej
mierzenia. Mieliśmy za zadanie dmuchać w to coś, a wtedy pokazywała się prędkość naszego dmuchania. Jednak
już po chwili coś przestało działać. Czyli magia też może się wyczerpać. Następnie pokazano nam, w jaki sposób
uzyskuje się energię z tego wiatru. Służy do tego urządzenie przypominające młyn, tylko jakieś takie bardziej
nowoczesne. Mały model takiego wiatraka znajdował się również w sali. Próbowaliśmy sprawić, żeby działał.
Pierwszym pomysłem było po prostu dmuchanie siłą własnych płuc. To była całkowita porażka. Następną próbą
było użycie pierwszego opisanego urządzenia. Również się nie udało. Ostatnią deską ratunku było zrobienie użytku
z pewnego dużego samoobracającego się wiatraka. Tym razem zadziałało. Następnie dostaliśmy zadanie. Niestety
nie chodziło o zabicie smoka, tylko o stworzenie własnego wiatraczka. Dostaliśmy kartkę papieru, nożyce, patyk i
jakąś dziwną końcówkę. W końcu udało się. Jakoś wyglądały i nawet działały. Teraz przyszedł czas na wyjście z
budynku.
Trzeba też rozejrzeć się w terenie
Kiedy byliśmy już na zewnątrz, podzielono nas na dwie grupy. Jedna poszła z Czarodziejką zrobić
rozeznanie. A druga ruszyła razem z gajowym Władkiem zobaczyć niespodziankę. Było to coś, czego nikt się nie
spodziewał. A dokładnie była to maszyna, która potrafiła sama jeździć tylko dzięki słońcu (gokart na energię
słoneczną). Coś mi tu śmierdzi czarną magią. Każdy mógł wypróbować, jak to działa, a żeby to zrobić, musiał tylko
str. 7
1
Nr
założyć
specjalny hełm. Było to naprawdę szybkie i trzeba przyznać, że całkiem zabawne. Chwilę później zadania się
zmieniły i teraz to my rozglądaliśmy się po terenie. Zobaczyliśmy dwa czarne kwadraty, które wyglądały jak łuski
smoka, ale podobno też zbierały moc słońca. Był tam także piec, w którym spalało się tylko biomasę. Na koniec
widzieliśmy również urządzenie, które wysysało ciepło z wnętrza ziemi. Zaraz potem byliśmy znów w budynku,
Rozmowa z prezydentem Szczecina panem Piotrem Krzystkiem
D
zi
anie p
eń dobry P
re
s
zydencie. Dziękujemy za obecność na szkolnym festynie. Czy moglibyśmy k
ŚWIAT WOKÓŁ NAS
Do biegu...
Dobre dla zdrowia
Bieganie to jeden z najpopularniejszych sportów ostatnich lat. Warto mu się więc przyjrzeć, ponieważ ma
on wiele wspólnego z naszym miastem, a także z naszą szkołą.
Najpierw trzeba zacząć od tego, czym jest bieganie. I nie, nie tylko szybszą metodą poruszania się od
chodzenia. Przede wszystkim jest sportem bardzo modnym (nietrudno spotkać na ulicy jakiegoś biegacza).
Dlaczego jest tak lubiany? Z kilku powodów. Po pierwsze niewiele potrzeba, by go uprawiać. Tak naprawdę
wystarczy tylko mieć nienajgorsze buty. Po drugie dzięki niemu można również znaleźć nowych znajomych. Z
dziesiątek tysięcy ludzi można chyba kogoś wybrać. Po trzecie i najważniejsze jest bardzo efektywny. W końcu
możliwość przebiegnięcia w miarę szybko paru kilometrów może się przydać.
Teraz trzeba powiedzieć, co wspólnego ze Szczecinem ma bieganie. Okazuje się, że ma całkiem sporo. W
naszym mieście jest parę klubów biegowych. Co świadczy o tym, że jest tu dużo biegaczy. Poza tym od wielu lat w
Szczecinie organizowane są dwa duże biegi (Półmaraton Gryfa i Bieg Konstytucji 3 Maja). Nie wspominając nawet o
kilku mniejszych, odbywających się co miesiąc. Lecz dopiero niedawno Szczecin stał się jednym z polskich ośrodków
biegania. Niedawno, bo dopiero 19 września tego roku, odbył się tu pierwszy maraton. Teraz przydałoby się
opowiedzieć coś o historii samego maratonu. Nazwa pochodzi od greckiej miejscowości Maraton, pod którą miała
miejsce bitwa Ateńczyków z Persami. Po zwycięstwie Grecy posłali do Aten posłańca. Przebiegł 37 km i dotarł do
miasta. Pierwszy maraton jako bieg miał miejsce na olimpiadzie w Atenach w 1896 roku. Wtedy jego odległość
wynosiła 40 km. Lecz 12 lat później na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie dla swojej wygody królowa brytyjska
postanowiła przesunąć metę, bliżej jej trybun. Od tej pory maraton ma 42, 195 km. Ale wracając do naszego biegu,
wzięło w nim udział około 1000 osób. Nie jest to może bardzo dużo (niektóre maratony mają dziesiątki tysięcy
uczestników), ale jak na pierwszy raz to całkiem sporo. Organizacja biegu była naprawdę niezła. Jedyne czego
brakowało to kibice.
A teraz najważniejsze, co bieganie ma wspólnego z naszą szkołą. Oczywiście to, że w naszej szkole również
nie brakuje biegaczy. Wystarczy spytać rodziców. Całkiem duża ich część biega. Zresztą, wśród nauczycieli także
zdarzają się fani tego sportu. Jeśli chodzi o uczniów to raczej nie ma wśród nich jakiś szczególnych zapaleńców. W
końcu po co biegać, kiedy można grać na komputerze?
Paweł Naglacki VI b
… Nazwa pochodzi
od greckiej
miejscowosci ...
Nasze zwierzątka
Czyli nasi przyjaciele
Wiele zwierząt uważa się za przyjaciela człowieka. A jak uważają uczniowie naszej szkoły?
Przeprowadziłam wśród uczniów małą ankietę, by się dowiedzieć czegoś więcej.
Otóż najwięcej ankietowanych posiada w domu kota. Ciekawostką jest to, że koty udomowione zostały
około 9500 lat temu i obecnie są najpopularniejszym gatunkiem zwierząt domowych. Potwierdzają to również nasi
uczniowie, którzy spośród innych wymienionych w ankiecie zwierząt wybrali kota jako te, które najbardziej chcieliby
mieć – nie mając obecnie żadnego pupilka.
Str. 10
Wesoła Siódemka
Większość z ankietowanych uczniów wybrała psa jako najlepszego przyjaciela człowieka. Psy od wielu lat
były i są pomocne dla człowieka - pies tropiciel, pies przewodnik czy pies ratownik górski. Według mnie w pełni
zasłużyły sobie na to miano.
ŚWIAT WOKÓŁ NAS
Wiele zwierząt uważa się za przyjaciela człowieka. A jak uważają uczniowie naszej szkoły?
Przeprowadziłam wśród uczniów małą ankietę, by się dowiedzieć czegoś więcej.
Otóż najwięcej ankietowanych posiada w domu kota. Ciekawostką jest to, że koty udomowione zostały
około 9500 lat temu i obecnie są najpopularniejszym gatunkiem zwierząt domowych. Potwierdzają to również
nasi uczniowie, którzy spośród innych wymienionych w ankiecie zwierząt wybrali kota jako te, które najbardziej
chcieliby mieć – nie mając obecnie żadnego pupilka.
Większość z ankietowanych uczniów wybrała psa jako najlepszego przyjaciela człowieka. Psy od wielu lat
były i są pomocne dla człowieka - pies tropiciel, pies przewodnik czy pies ratownik górski. Według mnie w pełni
zasłużyły sobie na to miano.
Nasi koledzy
Fot.: www.se.pl
w większości posiadają chociaż jedno zwierzątko - co potwierdzili w mojej ankiecie.
Zwierzęta to bardzo mądre i pożyteczne stworzenia. I jak powiedział Albert Einstein: „Byłoby lepiej, gdyby ludzie
bardziej przypominali zwierzęta ... i w większym stopniu kierowali się instynktem; czyniąc coś, nie powinni być aż
tak dalece świadomi tego, co robią”.
HALLOWEEN
Nikola Lisieczko IV b
Trochę to straszne
Każdy chyba wie, czym jest Halloween. Jedni je lubią, a inni nie. Jednak mało kto wie, skąd naprawdę
wzięło się to święto.
Czy wiecie skąd pochodzi tradycja świętowania Halloween w Polsce? Święto, które przybyło do nas z
Ameryki, w sumie nie pochodzi stamtąd. Ten zwyczaj obchodzimy 31 października, czyli w wigilię Wszystkich
Świętych. Halloween ma korzenie w dawnej tradycji Celtów, zamieszkujących na długo przed początkiem naszej
ery dzisiejsze tereny Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii i południowej Francji. Celtowie wierzyli, że w ostatnim dniu roku
- 31 października (wg ich kalendarza), duchy zmarłych odwiedzają ziemię. Duchy tych, co odeszli, przybywały
wówczas do swych starych domów w poszukiwaniu ciepłego schronienia. Tego dnia odbywał się też główny sabat
czarownic, na który zlatywały się wiedźmy z czarnymi kotami.
… wierzyli, zoe (…)
duchy
Gdy zapadał zmrok, zmarłych
Celtowie zapalali ogniska, aby odstraszyć złe moce, a zmarłym wskazać drogę do
podziemi. Starożytni zakładali też upiorne maski i hałasowali, wierząc, że jeżeli będą tak robić, odstraszą złe moce
odwiedzają ziemię...
na dobre.
Dziś jednak dzieci z wielu krajów przebierają się za np. za duchy, czarownice czy nietoperze. Następnie
Fot.: www.thedrum.com
chodzą od domu do domu, zbierając cukierki i wołając: ,,Cukierek albo psikus!”.
Jeżeli ktoś nie da im cukierków,
dzieciaki robią mu psikusa. Wiele ludzi urządza także imprezy dla znajomych, na których rzeźbią w dyniach,
opowiadają straszne historie, grają w grę jedzenia jabłek, w której trzeba bez pomocy rąk zjeść jabłko wiszące na
sznurze i robią wiele innych halloweenowych rzeczy.
Maria
Taczek
i
Martyna
Wites
V
c
Nr 1
str. 11
ROZRYWKA– Z NUDY ZRYWKA
Szkolny humor
Szkoła tezo mozoe byc smieszna
Str. 12
Wesoła Siódemka
ROZRYWKA — Z NUDY ZRYWKA
Krzyżówka
Sprawdz, czy dokładnie czytasz „Wesoła Siodemkę”
Poziomo:
5.
Nazwisko nowej przewodniczącej.
7.
Flet … . Jeden z instrumentów orkiestry.
8.
Najpopularniejszy zwierzak domowy.
9.
To święto przybyło do nas z Ameryki.
10.
Może być odnawialna.
11.
Jest bardzo zdrową potrawą.
12.
… Net i Nika. Nazwa ciekawej serii książek.
13.
Zwykle nie jest jadalny.
Pionowo:
Nr 1
1.
Zwierzęta w skorupach.
str. 13
FACECI GOTUJĄ
Sałatka z fetą
Paweł i tata gotują odcinek X
Jeżeli nie mamy za dużo czasu i nie chcemy znowu zjeść zwykłej kanapki, to możemy przygotować
błyskawiczną sałatkę z fetą.
Do jej przygotowania potrzebujemy:
200 g sera feta;
1 średni ogórek;
pomidorki koktajlowe;
sałatę;
1 jajko;
bułkę tartą;
olej do smażenia.
Na początku odsączyłem ser feta i pokroiłem go w dość duże kostki. Jajko trzeba wbić do miseczki i
rozkłócić za pomocą trzepaczki. Tata do jednej miseczki wsypał bułkę tartą, a w drugiej ubił jajko. Każdy kawałek
sera obtoczyłem w jajku i bułce tartej. Następnie Tata na patelni rozgrzał olej i usmażył kawałki sera. Później
umyłem warzywa. Na talerzu ułożyłem sałatę, przekrojone na pół pomidorki koktajlowe i usmażoną fetę. Do
dodania zostały już tylko ogórki. Zajął się nimi Tata. Ogórek trzeba było pokroić wzdłuż w cienkie plastry, po czym
zwinąć w ruloniki. Zamiast tego Tata pokroił go na plasterki. Dlatego drugim ogórkiem zająłem się osobiście.
Cała sałatka jest pyszna, ale i tak najszybciej znika z niej feta.
Tekst i fot.: Paweł Naglacki VI b
(Początek na stronie 16)
-Ostrożnie! Bo spadniesz! – krzyknęła przestraszona Lila do dziewczynki na moście.
Ta odwróciła się gwałtownie w ich stronę i nagle jej noga poślizgnęła się. Dziewczynka wpadła do rzeki! Lila
biegła ile sił w nogach, aby uratować dziewczynkę.
-Uratuję Cię! – krzyknęła ze wszystkich sił i wskoczyła do wody.
Nie była najlepszą pływaczką i sama nie wiedziała, co ją napadło, żeby wskoczyć do tej wody. Tak naprawdę
sama mogła utonąć. Wzięła dziewczynkę na plecy i dopłynęła z nią do brzegu. Obydwie były zdyszane i
przemoczone. Dziewczynka powiedziała, że nazywa się Krysia (tak jak jej babcia). Wytłumaczyła, że chciała tylko
Na
deser
popatrzeć na rybki. Potem pobiegła w stronę domu
i zniknęła
za zakrętem.
Jesień
to bardzo
pora Zaczął
roku, dlatego
nai naszym
talerzu
też będzie
wiele grzmoty
barw, a ido
tegopioruny.
będzie
Pogoda
znowu kolorowa
się pogorszyła.
lać deszcz
wiać wiatr.
Po chwili
było słychać
widać
słodko.
Zaserwujemy
kolorowe
szaszłyki.
Rodzina stanęła na środku mostu obok siebie i… piorun uderzył w most.
Gdy otworzyli oczy, byli w normalnym świecie, w samochodzie obok domu babci. Nie odzywając się, zastukali
Do
ich przygotowania
potrzebujemy:
do drzwi,
a starsza pani
ciepło ich przyjęła. Opowiadali sobie różne historie, aż babcia opowiedziała, jak wpadła
3
szklanki
mąki;
do rzeki z pobliskiego mostu i uratowała ją pewna dziewczyna. Goście patrzyli na nią z niedowierzaniem.
2 szklanki
mleka;
- Była babcia
wtedy małą dziewczynką, a ta dziewczyna nastolatką? – zapytała jednym tchem Lila.
2 szklanki
wody
niegazowanej;
- Tak i była ze swoim
bratem i rodzicami. A tak właściwie to skąd wiedziałaś? – zapytała babcia.
1 łyżeczka
kurkumy;
- No… to takie… przeczucie – odpowiedziała teraz trochę zdziwiona, a trochę podekscytowana dziewczyna.
sokGdy
malinowy;
babcia poszła do kuchni zaparzyć herbatę, Lila od razu zaczęła rozmowę:
1 łyżka
kakao; się w czasie, prawda? To ja uratowałam babcię, jak była mała. Gdybym tego nie zrobiła, nie byłoby
- Cofnęliśmy
dżem
truskawkowy;
mnie, tak?
krem
czekoladowy;
- Tak…
na to wygląda – odpowiedziała tajemniczo mama.
serek waniliowy;
2 banany;
olej do smażenia;
Katarzyna Gorąca VI d
patyczki do szaszłyków.
Kolorowe szaszłyki
Najpierw do miski dodałem mleko, wodę, jajka i mąkę. Tata zmiksował wszystko na gładka masę i
podzielił ją na 4 części. Do jednej wsypałem kakao, do drugiej kurkumę i cynamon, a do trzeciej dodałem sok
malinowy. Czwartą część zostawiliśmy bez dodatków. Potem ciasto odpoczywało ok. 20 minut. Następnie Tata
Str.
14 trochę pracy. Musiał z przygotowanych mas usmażyć cienkie kolorowe naleśniki. Tata,Wesoła
Siódemka
miał
wzorując
się na
najlepszych szefach kuchni, chciał podrzucać naleśniki, żeby je odwrócić. Niestety nie jest jednym z najlepszych
szefów kuchni. Zanim się nauczył to robić, kilka naleśników wylądowało na podłodze. W tym czasie ja też się nie
obijałem. Przygotowywałem nadzienia. Banany obrałem i rozgniotłem za pomocą widelca, po czym wyłożyłem na
czerwone placki. Kakaowe naleśniki posmarowałem serkiem waniliowym, żółte kremem czekoladowym, a jasne
FACECI GOTUJĄ
Jesień to bardzo kolorowa pora roku, dlatego na naszym talerzu też będzie wiele barw, a do tego będzie słodko.
Zaserwujemy kolorowe szaszłyki.
Do ich przygotowania potrzebujemy:
3 szklanki mąki;
2 szklanki mleka;
2 szklanki wody niegazowanej;
1 łyżeczka kurkumy;
sok malinowy;
1 łyżka kakao;
dżem truskawkowy;
krem czekoladowy;
serek waniliowy;
2 banany;
olej do smażenia;
patyczki do szaszłyków.
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI
Najpierw do miski dodałem mleko, wodę, jajka i mąkę. Tata zmiksował wszystko na gładka masę i podzielił
ją na 4 części. Do jednej wsypałem kakao, do drugiej kurkumę i cynamon, a do trzeciej dodałem sok malinowy.
Czwartą część zostawiliśmy bez dodatków. Potem ciasto odpoczywało ok. 20 minut. Następnie Tata miał trochę
Ciąg dalszy
pracy. Musiał z przygotowanych mas usmażyć cienkie kolorowe naleśniki. Tata, wzorując się na najlepszych szefach
kuchni, chciał podrzucać naleśniki, żeby je odwrócić. Niestety nie jest jednym z najlepszych szefów kuchni. Zanim
Jeżeli
nie mamy
za dużo
i nie chcemy
znowu
zwykłej
to możemy
przygotować
się
nauczył
to robić,
kilka czasu
naleśników
wylądowało
na zjeść
podłodze.
W kanapki,
tym czasie
ja też się
nie obijałem.
błyskawiczną
sałatkę
z
fetą.
Przygotowywałem nadzienia. Banany obrałem i rozgniotłem za pomocą widelca, po czym wyłożyłem na czerwone
Do jej przygotowania
potrzebujemy:
placki.
Kakaowe naleśniki
posmarowałem serkiem waniliowym, żółte kremem czekoladowym, a jasne (bez
200 g seradżemem
feta;
dodatków)
truskawkowym. Naleśniki zwinąłem w rulony, a Tata pokroił je na kawałki. Na koniec nabiłem
średni
ogórek;
je1na
patyczki
do szaszłyków.
pomidorki
koktajlowe;
Nasza
wersja jest zdecydowanie lepsza od tradycyjnych szaszłyków.
sałatę;
1 jajko;
Tekst i fot.: Paweł Naglacki VI b
bułkę tartą;
olej do smażenia.
Na początku odsączyłem ser feta i pokroiłem go w dość duże kostki. Jajko trzeba wbić do miseczki i
rozkłócić za pomocą trzepaczki. Tata do jednej miseczki wsypał bułkę tartą, a w drugiej ubił jajko. Każdy
kawałek sera obtoczyłem w jajku i bułce tartej. Następnie Tata na patelni rozgrzał olej i usmażył kawałki sera.
Później umyłem warzywa. Na talerzu ułożyłem sałatę, przekrojone na pół pomidorki koktajlowe i usmażoną
fetę. Do dodania zostały już tylko ogórki. Zajął się nimi Tata. Ogórek trzeba było pokroić wzdłuż w cienkie
plastry, po czym zwinąć w ruloniki. Zamiast tego Tata pokroił go na plasterki. Dlatego drugim ogórkiem
zająłem się osobiście.
Cała sałatka jest pyszna, ale i tak najszybciej znika z niej feta.
Tekst i fot.: Paweł Naglacki VI b
(Początek na stronie 16)
-Ostrożnie! Bo spadniesz! – krzyknęła przestraszona Lila do dziewczynki na moście.
Ta odwróciła się gwałtownie w ich stronę i nagle jej noga poślizgnęła się. Dziewczynka wpadła do rzeki! Lila
biegła ile sił w nogach, aby uratować dziewczynkę.
-Uratuję Cię! – krzyknęła ze wszystkich sił i wskoczyła do wody.
Nie była najlepszą pływaczką i sama nie wiedziała, co ją napadło, żeby wskoczyć do tej wody. Tak naprawdę
sama mogła utonąć. Wzięła dziewczynkę na plecy i dopłynęła z nią do brzegu. Obydwie były zdyszane i
przemoczone. Dziewczynka powiedziała, że nazywa się Krysia (tak jak jej babcia). Wytłumaczyła, że chciała
tylko popatrzeć na rybki. Potem pobiegła w stronę domu i zniknęła za zakrętem.
Pogoda znowu się pogorszyła. Zaczął lać deszcz i wiać wiatr. Po chwili było słychać grzmoty i widać pioruny.
Rodzina stanęła na środku mostu obok siebie i… piorun uderzył w most.
str.
1
Nr
Gdy
otworzyli oczy, byli w normalnym świecie, w samochodzie obok domu babci. Nie odzywając się,
zastukali do drzwi, a starsza pani ciepło ich przyjęła. Opowiadali sobie różne historie, aż babcia opowiedziała,
jak wpadła do rzeki z pobliskiego mostu i uratowała ją pewna dziewczyna. Goście patrzyli na nią z
niedowierzaniem.
15
POCZYTAJ SOBIE SAM/A
Powrót do przeszłości
Początek
-Hej, dzieci, zbieramy się! – krzyknęła mama, kończąc przygotowania prowiantu na podróż.
-Idę – powiedziała Lila ozięble. Nie lubiła nigdzie jeździć, ponieważ – jak to mówiła – wi-fi jest potrzebne do życia społecznego.
Całe sześć godzin będzie musiała przeżyć bez „kontaktu ze społeczeństwem”, czyli z przyjaciółką. Rodzice nie chcieli jej doładować
konta na telefonie, bo jakiej sumy pieniędzy by jej nie dali i tak zużyje wszystko w jeden dzień. Kontaktowała się z innymi przez
strony społecznościowe.
Czternastoletnia Lila ze swoim młodszym, dziewięcioletnim bratem Tomkiem wzięła bagaże i wpakowała je do samochodu. Kiedy
był już pełny, wszyscy wsiedli do auta. Lila już tęskniła za przyjaciółką z klasy.
-No to ruszamy – powiedział ojciec mało zadowolony , ponieważ jechali do jego teściowej. Z Okrajnika Górnego - leżącego na
południu Polski, musieli jechać do Krupnika – wsi leżącej nad Morzem Bałtyckim.
Po czterech godzinach jazdy dzieci znudzone słuchaniem ulubionych piosenek taty i graniem na telefonach mogły rozprostować
nogi, ponieważ rodzina zrobiła postój. Po dziesięciu minutach ruszyli w dalszą podróż.
Pomimo tego, że był początek sierpnia, pogoda robiła się coraz gorsza. Rozpętała się burza. Deszcz lał jak z cebra, a wiatr mógł
przewrócić drzewa. Jechali przez jakąś pustą drogę, zbliżając się do mostu. Po chwili na niebie dało się spostrzec pioruny i błyski
oraz usłyszeć potężne grzmoty. Rodzice tylko uspokajali kulące się ze strachu dzieci.
Wjechali na most. Jechali powoli, byle tylko nie wpaść w poślizg. W jednej chwili na szarym niebie pojawił się ogromny piorun i
trafił w most, po którym jechała rodzina. Dzieci zaczęły krzyczeć, a wokół zapanował okropny hałas. I nagle wszystko ucichło.
Otworzyli oczy i okazało się, że znajdują się po drugiej stronie mostu. Lila, w dalszym ciągu przerażona, zaczęła się rozglądać.
-Gdzi… gdzie jesteśmy? – cichutko wyjąkała roztrzęsiona.
-Sam nie wiem, ale najwyraźniej pogoda się poprawiła – wyszeptał ojciec.
-Nie patrz na pogodę, tylko rozglądaj się za jakimiś ludźmi, musimy tu kogoś znaleźć… - powiedziała do swojego męża bardzo
zdenerwowana mama.
„Wesoła Siódemka”
Dwumiesięcznik
Wszyscy
wysiedli z samochodu i rozglądali się w poszukiwaniu jakiejś żywej duszy. Szli drogą, której końca nie było widać. Szli
Podstawowa
nr 7 głaz wysoki na dwa metry, a szeroki na trzy. Było na nim coś wyryte… jakieś napisy i mapa. Wszyscy
tak Szkoła
parę minut,
aż zobaczyli
Ul. Złotowska 86
71-793 Szczecin
otoczyli skałę i z zainteresowaniem się jej przyglądali.
-To chyba droga do domu – powiedziała mama, która jako jedyna była zorientowana w ich położeniu, ponieważ mieszkała kiedyś w
bardzo
podobnej
okolicy. - Tak, myślę, że to droga do naszego prawdziwego, realnego świata. Prowadzi do mostu parę kilometrów
Nakład:
100 egz.
Cena:
1,50zł.
stąd.
Musimy
jak najszybciej tam dotrzeć.
Skład: redakcja
bikowska
WOkładka:
zupełnejAgata
ciszyZbdzieci
wraz ojcem szły za mamą jak za przewodnikiem. Po godzinie udało im się dostrzec most. Podbiegli do
Korekta: zespoł redakcyjny
niego i zobaczyli dziewczynkę wychylającą się za barierki.
(Dokończenie na stronie 15)
Nasza redakcja:
Paweł Naglacki
Członkowie redakcji (w kolejności alfabetycznej): Bartosz Baczm
aga,
Ta odwróciła się gwałtownie w ich stronę
i nagle
poślizgnęła
się. Dziewczynka
wpadła
do rzeki! Lila biegła ile sił w
Amelia
Cw wjej
ik,noga
Karolin
a Hołuba
sz, Aleksan
dra Kubel
, Aleksandra Kubiak,
nogach, aby uratować dziewczynkę.
Nikola Lisieczko, Filip Litwin, Hanna Mysliwy, Julia Poniewska, Maria
Taczek, Martyna Wites, Agata Zb bikowska, Kaja Zb bikowska.
-Uratuję Cię! – krzyknęła ze wszystkich sił Lila i wskoczyła do wody.
Gościnnie: Katarzyna Gorąca
Opieka
: p.
Grzego
rz Depta
(gdept
.eu)
Nie była najlepszą pływaczką i sama nie wiedziała co ją napadło,
żeby
wskoczyć
do tej wody.
Taka@sp7
naprawdę
sama mogła utonąć.
Wsparc
ie
techni
czne:
p. Katarz
yna Matras
zek-Szapowiedziała,
Wzięła dziewczynkę na plecy i dopłynęła z nią do brzegu. Obydwie były
zdyszane
i przemoczone.
Dziewczynka
niawska że
www.kidblog.org
Opieka: p. Magdalena Krupińska
or naczel
ny:
-Ostrożnie!
Bo spadniesz! – krzyknęła przestraszona Lila Redakt
do dziewczynki
na moście.
/wesolasiodemka
nazywa się Krysia (tak jak jej babcia). Wytłumaczyła, że chciała tylko popatrzeć na rybki. Potem pobiegła do domu i zniknęła za
zakrętem.
Pogoda znowu się pogorszyła. Zaczął lać deszcz i wiać wiatr. Po chwili było słychać grzmoty i widać pioruny. Rodzina stanęła na
środku mostu obok siebie i… piorun uderzył w most.

Podobne dokumenty

Wesoła Siódemka

Wesoła Siódemka Wernisaż miał skłonić do pomyślenia o losie psów. Zdjęcia są kontrowersyjne, nie są „ładne”, tak jak wiele zdjęć z psami, które lubimy oglądać, ale może w taki sposób dotrą do osób, które źle trakt...

Bardziej szczegółowo