Czy w Polsce obowiązuje jeszcze stanowione prawo podatkowe?

Transkrypt

Czy w Polsce obowiązuje jeszcze stanowione prawo podatkowe?
 ANALIZY I OPINIE
Czy w Polsce obowiązuje jeszcze stanowione prawo
podatkowe?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych
Niedawno miałem okazję reprezentować podatnika przed sądem administracyjnym w sprawie dotyczącej ulgi w
podatku dochodowym od osób fizycznych z tytułu darowizn na cele charytatywno‑opiekuńcze realizowane przez
jeden z kościołów. Ustawa na ten temat
uzależnia zastosowanie z tego tytułu ulgi
m.in. od przekazania przez kościelną
osobę prawną „sprawozdania” z wykorzystania przekazanej darowizny na te
cele. Żaden przepis ani bezpośrednio,
ani pośrednio nie nakazuje, aby w sprawozdaniu tym miały być wymienione
wszystkie nazwiska (i adresy!) osób,
które otrzymały tę pomoc, ani tym bardziej, by dołączone były faktury za wydatki poniesione przez obdarowaną
parafię. Ale organ podatkowy bezprawnie tego żąda od podatnika‑darczyńcy,
który nawet nie ma szansy znać nazwisk
osób, które np. skorzystały z darmowych
posiłków sfinansowanych z tej darowizny. Niestety pogląd ten jest w pełni
aprobowany przez sądy administracyjne, mimo że dość łatwo udowodnić, że
tego rodzaju decyzje organów podatkowych są rażąco sprzeczne z przepisami
prawa, a żądanie zgromadzenia i posiadania tych informacji jest obiektywnie
niemożliwe, i jest zresztą oczywistym
absurdem. Sąd administracyjny w ustnych motywach stwierdził, że jest to
(jakoby) zgodne z prawem, bo istnieje
coś, co nazwał „ugruntowanym poglądem orzecznictwa” na ten temat. Nie
chcę być zbyt dociekliwy, ale ile musi
być wydanych wyroków ewidentnie
sprzecznych z treścią przepisu prawa,
aby przestał on mieć jakiekolwiek znaczenie? Zadajmy więc pytanie: czy jest
możliwe, aby sąd mógł zlekceważyć
treść jednoznacznego przepisu tylko z
tego powodu, że wydano już kilka (ile?)
niezgodnych z nim wyroków?
Podobnie absurdalna sytuacja powstała w związku z masową produkcją
50
„interpretacji urzędowych” przez resort
finansów. Też posłużę się prostym
przykładem: rok temu uchwalono przepis, że prawo do odliczenia powstaje w
rozliczeniu za miesiąc, w którym powstał obowiązek podatkowy z tytułu
czynności powodującej nabycie towaru
(usługi). Odliczenie to może nastąpić
za ten okres lub za dwa następne okresy rozliczeniowe w bieżącej deklaracji,
pod warunkiem otrzymania faktury albo
dokumentu celnego. Jeśli ten dokument
otrzymano później, podatnik może dokonać odliczenia poprzez korektę deklaracji za okres, kiedy nabył to prawo
– taka jest treść przepisu. Proste?
Oczywiście, ale już pojawiają się resortowe interpretacje całkowicie sprzeczne
z prawem, w których twierdzi się, że
prawo do odliczenia powstaje (jakoby)
dopiero wtedy, gdy podatnik otrzymał
fakturę, albo w dwóch następujących
po tym okresach rozliczeniowych, choć
nijak nie wynika to z treści przepisów.
Na marginesie trzeba dodać, że jest to
prawdopodobnie efekt lobbingu w celu
„legalizacji” liczonych w setki milionów
złotych odliczeń z duplikatu do faktur
wystawionych w latach 2011‑2013 z
tytułu zakupu paliw silnikowych. I tu
powtarza się analogiczny scenariusz
jak w przypadku wyroków sądowych:
wystarczy, że kilka izb skarbowych
powtarza te same nonsensy, czyli pojawia się „ugruntowany pogląd Ministerstwa Finansów”, i przepisy prawa będzie można wyrzucić na śmietnik, a
cwaniacy będą się w kułak śmiać z
głupkowatego ustawodawcy, z którym
nikt nie musi się liczyć.
Czy oba powyższe przypadki należą
do jakichś tam marginesów i są czymś
wyjątkowym w praktyce sądowej i interpretacyjnej? Niestety nie. Zbyt często
mamy tu do czynienia z wykładnią contra legem prawa podatkowego. Sądzę,
że prawie każdy prawnik zajmujący się
Doradztwo Podatkowe – Biuletyn Instytutu Studiów Podatkowych Nr 2/2014
podatkami wskaże wiele przykładów
wyroków sądowych ewidentnie sprzecznych z przepisami prawa o jednoznacznej treści, a w przypadku interpretacji
urzędowych liczba ta sięga już wielu
tysięcy. Są nawet uchwały NSA jednoznacznie sprzeczne z treścią przepisów
prawa. Wszyscy znamy również słynne
interpretacje i wyroki, w których w sposób sprzeczny z przepisami prawa
uznano za podatnika stacje benzynowe,
bo w oświadczeniu nabywcy oleju opałowego ktoś podał błędne nazwisko i z
tego miało wynikać, że owa stacja „użyła” sprzedany olej opałowy na cele
napędowe. Co przemawiało za tym
poglądem? Oczywiście „ugruntowane
orzecznictwo” na ten temat.
Zapewne już słyszymy głosy obrońców tego stanu rzeczy, którzy twierdzą,
że tylko tą drogą można „poprawić”
wadliwe ustawodawstwo, które pisze
się w dodatku pod dyktando lobbystów,
czyli judykatura i interpretacje urzędowe lekceważące treść przepisów prawa to coś dobrego, w dodatku „cywilizującego” nasze podatki. Pogląd ten
nie ma żadnego potwierdzenia w badaniach empirycznych. Jeśli nasze
prawo jest aż tak złe i musi być poprawiane przez sądowe czy też urzędowe
interpretacje, to dlaczego tak szybko
spadają dochody z podatków mimo
braku formalnego obniżenia opodatkowania? Przecież wraz z przyrostem
liczby interpretacji urzędowych oraz
wzrostem znaczenia judykatury postępuje z każdym rokiem regres we wpływach podatkowych, a rośnie w związku z tym w najszybszym w naszej historii tempie dług publiczny, który
zbliżył się do konstytucyjnych granic
– 60% PKB. Czyli „poprawianie”, a
właściwie lekceważenie często obiektywnie złego prawa daje takie rezultaty? Oponent zapewne powie, że gdyby
stosowano literalnie to, co napisał
ANALIZY I OPINIE
prawodawca, załamanie dochodów
budżetowych byłoby jeszcze głębsze.
Otóż niezupełnie. Rzeczywiście w
sprawach o niewielkim znaczeniu fiskalnym dla budżetu judykatura i interpretacje urzędowe stosują często wykładnię contra legem, za to na korzyść budżetu. Ale gdy idzie o wielkie kwoty
utraconych dochodów, zwłaszcza będących wynikiem „międzynarodowej
optymalizacji podatkowej”, to postawa
sądowych i urzędowych interpretatorów
już często bywa bardzo „korzystna dla
podatników”. Przykładów jest aż nadto:
w uchwale z dnia 24 czerwca 2013 r.
NSA uznał, że ponad 50 000 samorządowych jednostek budżetowych nie jest
podatnikami tego podatku, bo jedna z
międzynarodowych firm doradczych
chciała wyciągać dla swojego klienta
nienależny zwrot podatku właśnie od
zlikwidowanej jednostki budżetowej.
Reasumując, woluntaryzm interpretacyjny, lekceważący treść przepisów
prawa podatkowego, afirmuje, a w zasadzie generuje spadek efektywności fiskalnej systemu podatkowego, a za to zapłacimy koniecznością spłaty długu publicznego liczonego w setki miliardów złotych
(ponad trzykrotność rocznych dochodów
podatkowych budżetu państwa).
Ten stan nie może być kontynuowany. Należy przywrócić wiodącą rolę
prawa stanowionego poprzez:
− likwidację „interpretacji urzędowych”
wydanych przez resort finansów –
on tego nie umie robić i często nie
działa w interesie publicznym;
− poddanie wyroków sądów administracyjnych nadzorowi Sądu Najwyższego – musi w nim powstać
Izba Prawa Podatkowego, która
będzie stać na straży przestrzegania prawa stanowionego, eliminując
rozszerzenie się wykładni contra
legem będącej najgroźniejszą słabością obecnej judykatury.
Będzie to realizacją konstytucyjnej
zasady pewności prawa, bo dziś w
prawie podatkowym jest już ona w stanie upadku.
Doradztwo Podatkowe – Biuletyn Instytutu Studiów Podatkowych Nr 2/2014
51