ii. rekonstrukcje - Studia Metodologiczne

Transkrypt

ii. rekonstrukcje - Studia Metodologiczne
II. REKONSTRUKCJE
M A R IA N W E SO Ł Y
(Poznań)
K O N C E P C JA W Y J A Ś N IA N IA W ŚW IE T L E
ARYSTO TELESA
A P O D E JK T Y K I
Gzęść I
W rozpraw ce niniejszej proponujem y odimienne od tra d y c y j­
ny ch odczytanie apodejiktyki A rystotelesa su g eru jąc p ew ną k o n ­
cepcję w yjaśniania. D ostrzeżenie pro b lem aty k i w y jaśn ian ia u Arystoiteleisa nie jest w szakże czym ś now ym , albow iem już od (kil­
k u la t zw raca się uw agę n a fakt, że koncepcja czterech aitia, ja ­
ką rozw inął filozof giredki, bardziej odpow iada pojęciu w y ja śn ia ­
nia, niż tra d y c y jn e m u ujęciu przyczyn (causae)1. A kceptując
w pew nym sensie to ustalenie należałoby jednak bliżej rozpoznać
kontekst teoretyczny, w k tó ry m \ A rystoteles ęperuije pojęciem
apodeixis; okazuje się bowiem , że było ono u w ikłane w pew ne
w yw ody logiczne i m etodologiczne, >cłla zrekonstruow ania k tó ry ch
m ogą być rów nież p rzy d atn e niektóre koncepcje w spółczesnej fi­
lozofii nauki. Z am ierzam y tu ta j w skazać n a m ożliwość in te rp re ­
ta c ji A rystotelesow ej apodejkityki n ie — jak dotychczas — jako
teorii dowodzenia, lecz w łaśnie w sensie pew nej koncepcji w y ­
jaśniania sylogistycznego. K ontynuację tego. tem a tu p rzedstaw i­
m y w k olejnym a rty k u le.
1 Zob. B. A. B r o d y , T ow ards an A ristotelean th eo ry of scientific
explanation, „Philosophy of Science” 1972, 39, s. 20- 31; M. H o c u t t ,
A rito tele’s four becauses, „Philosophy” 1974, 49, s. 385 - 399; J. Μ. E.
M o r a v c s i k , A ritotle on adeąuate explanation, „Synthese” 1974, 28,
s. '.3-ιΓ7; J. B arineisi, Ar.istotie’s Posterior Annlytdcs, Ojdfotrid 19.75, s. .916»
150. 221, 21412; Anistotile on science. The poster,tor analytócs, Eid. foy E. Ber li,
Padova 1981, s. 122-125, 141-156, 157-171; R. S o r a b j i, N ecessity, cause
and blame. P erspectives on A risto tle’s th eory, London 1980, s. 26 - 59.
126
.M. W e s o ł y
1. DOWODZENIE A WYJAŚNIANIE
W ram ach pojęcia dowodzenia przedstaw ić m ożna rów nież fo r­
m ułę w yjaśniania dedukcyjnego. W yjaśnianie bow iem jest w nio­
skow aniem podobnym do dowodzenia, jako że 'ich wispóina proce­
d u ra polega n a dobieraniu ra c ji do danego n a s tę p s tw a 2. Różnica
jednak dotyczy c h a ra k te ru następstw a; zadaniem dow odzenia jest.
uzyskanie praw dziw ego winibśku n a m ocy przesłanek uznanych,
już za praw dziw e, n atom iast zadaniem w y jaśn ian ia jest uzyska­
nie w niośku — uznanego już uprzednio za praw dziw y — .na pod­
staw ie praw dziw ych przesłanek. To bowiem , co· jest przedm iotem
w yjaśniania, witano być uprzednio znane, gdyż nie m ożna w y ja ­
śniać tego, czego istnienia nie znam y. W pew nym sensie w y ja ­
śnianie jest w yjaśnianiem tego, co znane, w pojęciach tego, co nie
jest znane, czyli (sformułowane n a sposób bardziej abstrakcyjny.
Zanim naszkicujetoy dalsze różnice m iędzy dow odzeniem
a w yjaśnianiem , k tó re dotyczą w arunków nałożonych n a prze­
słanki, zobaczm y, czy i w jakim sensie A rystoteles św iadom y
był ow ych różnic imiędzy ty m i dw om a ty p am i w nioskow ania d e ­
dukcyjnego. O pracow ał On — jak w iadom o — zarów no teo rię
sylogizm ów w sensie ogólnym , zw aną sylogistyką i w yłożoną
w A n a lityka ch pierw szych, jak i teo rię sylogizm ów w sensie
specjalnym zgodnie z ich zastosow aniem w a rg u m en tacjach nauko­
wych, a zw aną apodejktyką i wyłożoną w A n a lityka ch w tó rn ych 3.
Nie zam ierzam y tu ta j podnosić spornej nadal kw estii, czy sylogizm A rystotelesow y uw ażać należy za pew ną im plikację, czy r a ­
czej za pew ną form ułę w nioskow ania 4. D la celów naszej analizy
2 Por. K. A j d u k i e w i c z , Logika pragm atyczna, Warszawa 1965, s.
395-403.
3 Na tem at wzajem nej zależności m iędzy A n alitykam i p ierw szym i
i A n a litykam i ihtórnym i zob.: J. B a r n e s , Proof and the syllogism , w :
A ristotle on s c i e n c e . . . , op. cit., s. 17-59; R. S m i t h , The relationship of
A risto tle’s tw o analytics, „Classical Quarterly” 1982, nr 32, s. 327 - 335.
4 Jan Łukaisiewikaz postulow ał „Amplifcaeyjną” interpretację sylogizm ów
Arystotelesowych, natom iast ostatnio John Corcoran proponuje rozumieć
syłogisltykę A rystotelesa w sensie pewnego system u dedukcji naturalnej.
Ziob. Anciepit logie and its m o d e m interpretiations, Ed1. by Jiohn Corooran, Dordrecht-Holland 1974, s. 85 - 11311.
/K o n c ep c ja wyjaśniania w św ietle apodejktyki Arystotelesa
127
lepiej będzie przyjąć tę drugą ew entualność, k tó ra u p a tru je w sy­
stem ie logicznym S ta g iry ty pew ne ujęcie dedukcji n a tu ra ln e j. Po­
m ijając om awianie' fig u r i try b ó w sylogistycznych, do k tó ry ch sto­
suje się pew ien rachunek nazw, przypom nijm y jedynie, że w edług
A rystotelesa syloigiizm jest „pew nym argum entem , w k tó ry m , g d y
założy się pew ne (p rzesłan k i), przez to, że .się je założyło, z ko­
nieczności w ynika ooś od mich różnego” (A n. Pr. A 1, 24sbl8 - 20;,
ef. Top. A 1, 100a:25 - 26). Pow yższa definicja sylogizm u jest Zbyt.
ogólna i zdaje się obejm ow ać w szelkie form y w nioskow ania bez,
w yraźnego ograniczenia do w łaściw ego schem atu :z dworna p rz e ­
słankam i i w nioskiem , w edług przysługiw ania bądź n ie p rz y s łu giiWanda predykatów podmiotoim w układzie 'rozmieszczeń fu n k —
torów: a, e, i, o — w iążących trz y zm ienne nazw ow e. Nie w ydaje:
się jednak w łaściw ym oddaw anie term in u συλλογισμός poprzez,
term in „dedukcja”, zw ażyw szy że A rystoteles m ów i rów nież o sy —
logizmie „pow stającym z in d u k cji” ;(cf. An. Pr. B 2 3 )5.
Z tego względu proponuję rozum ieć ten te rm in szeroko jako
„■w nioskow anie” i(inferentia), z tym tylko 'zastrzeżeniem , że chodzi
tu o w nioskow anie n a ibaizie rach u n k u nazw , jakiego ibył św ia­
dom y A rystoteles i ja k i opracow ał w nikliw ie w sw ej sylogistyce.
W A n a lityka ch p ierw szych dążył on bow iem do ustalen ia figur
i try b ó w w nioskow ania dedukcyjnego złożonego z trz e ch zdań.
kategorycznych, czyli przesłanek o jednym w spólnym term inieoraz w niosku, oo w uproszczonym zapisie form alnym m ożna
przedstaw ić: { \A x B , B xC [, A x C ) 6. Ogólna teoria sylogizm u
abstrahow ała jed n ak od pew nych pozaform alnych w aru n k ó w n a ­
łożonych n a przesłanki i w niosek, k tóre to w a ru n k i — jak zoba­
czym y — ok reślają teorię sylogizm u epistemiczneigo, czyli apodejktykę.
M ożem y więc 'skonstatować, że A rystoteles opracow ał pojęciew nioskow ania dedukcyjnego w obrębie pewnego ra c h u n k u nazw,
5 W Ityim względzie trudno zaakceptować w pełni propozycję Jona­
thana Barnesa, alby tłum aczyć συλλογισμός jabo deduction.
8 Syloigiizm jest w ięc parą uporządkowaną talką, że AxC w ynika konliieaznie iz {A xB , BxC }, czy li z Idiwócih przeisłalnek o 'jednym iwtspMinym. ter-·
mfinlie B.
128
,Μ. W e s o ł y
i w tak im ograniczonym zakresie znał form alne pojęcie dow o­
dzenia, p rzy n ajm n iej jeśli chodzi o red u k cję isytogizmów niedo­
skonałych do sylogizmów dosk o n ały ch 7. T rudno dopatryw ać się
w ty m w łaściw ej koncepcji dowodzenia, gdyż -— ja k wiadom o —
n ie m ożna skonstruow ać fo rm u ły dow odzenia w yłącznie n a bazie
sylogizm ów kategorycznych, bez operow ania pew nym i tezam i r a ­
chunku zdań, czyli syiiogizmami hipotetycznym i, k tó re opraco­
w ane zostały później przez stoików.
Nie da się więc w pełni przeprow adzić odpowiedniości m iędzy
A rystotelesow ym sylogizm em kategorycznym a .znanym nam dziś
pojęciem dowodzenia. Tym bardziej jednak tru d n o byłoby do­
szukiw ać się tak ich analogii w przy p ad k u A rystotelesow ego sylogizm u epistem icznego, zw anego wszakże „dow dem ” (άπόδεχξις)
ale w swej ch arak tery sty ce różniącego się od Zwykłego rozum ie­
nia tego term in u . Jednakże kom entatorzy i tłum acze A ry sto te­
lesa stosow ali jednom yślnie Itermiin „dow ód” (dem onstratio, dem onstration, dim ostrazione, proof, Beweis, doK.a3ameAhcm6o, ecc.)
dla oddania greckiego te rm in u άπόδειξις. Ten sposób tłum acze­
nia spraw ia w rażenie jakoby A rystoteles operow ał pojęciem do­
w odzenia, adekw atnym przynajm niej do. s ta n u współczesnej m u
n auki, gdy tym czasem okazuje się, że jego apodejktyka w ew i­
den tn y sposólb nie nadaje się do pro ced u ry dow odzenia w m ate­
m atyce greckiej, a n i ty m bardziej do o p eracji dem onistratyw nych
w sam ej sylogiśtyce. Łatw o zarzuca się tu Staigiryeiie b rak kom ­
p e te n c ji m etodologicznej, co jed n ak nie jest tra fn e. Dlatego n a ­
leży pojm ow ać apodejktyfcę w nieco in n y m św ietle, a m ianow i­
cie w kontekście w yjaśniańia sylogistyczneigo, co'dotychczas ucho­
dziło uw adze badaczy A rystotelesa.
Poiszerzając poczynione n a w stępie .rozróżnienie m iędzy dow o­
dzeniem a w yjaśnianiem m ożem y stw ierdzić, że schem at form aln y w yjaśniania jest szczególną odm ianą schem atu form alnego
dowodzenia, podczas gdy nie każdy ciąg dowodowy może funkcjo­
now ać jako ciąg przesłanek w yjaśniających. I w łaśnie filozof
7 Zob. G. P a t z i g, A ristotle’s th eory oj the syllogism , Dordrecht-Hollanld 1968, s. 413 naslt.
Koncepcja wyjaśniania w św ietle apodejktyki Arystotelesa
129
g recki św iadom y ibył te j d y sty n k c ji m iędzy sylog,izmem w ogól­
ności a sylogizm-em epistem ieznym , zw anym apodeizis, k tó ry tłu ­
m aczym y tu jako „w y jaśn ian ie”. Na początku A n a lity k pierw ­
szych w yraźnie bowiem m ów ił, że „należy trak to w ać o sylogiizmie
najpierw , a potem o· w yjaśnianiu, albow iem sylogizm jest b a r­
dziej ogólny: w yjaśnianie je st przecież pew nym sylogizm em , n a ­
tom iast nie każdy sylogizm jest rów nież w yjaśnianiem ” (A n . Pr.
A 4, 25(b26 - 31; of. An. Post. A 2, 71ib23 - 25).
W edług S tag iry ty poznanie naukow e (επιστήμη) stanow i p ew ­
ną dyspozycję in te le k tu a ln ą polegającą n a w yjaśnianiu. „N azy­
w am w yjaśnianiem sylogizm epistetniczny; nazyw am epistemi-cznym ten sylogizm, p rzez posiadanie którego dysponujem y pozna­
niem naukow ym ” (A n. Post. A 2, 71b 17 - 19). W zdaniu tym m ó­
wi isię w yraźnie o ekspdanacyjnym charak terze poznania nauko­
wego i w takim- w łaściw ie ujęciu należy pojm ow ać apodejktykę
A rystotelesa, k tó ra nie stanow i teo rii odkrycia naukowego-, a ty l­
ko pew ną m etodologię form ow ania czy te ż w ykładania praw d już
uprzednio poznanych, a ściślej biorąc: m etodologię kształtow ania
w yjaśnień naukow ych w edług pew nego idealnego paradygm atu.
A rystotelesow y sylogizm w ogólności — jako pew ien typ
w nioskow ania dedukcyjnego —■określony -jest konieczną sekw en­
cją m iędzy przesłankam i a wnioisfciem, 'która zależy w yłącznie
ο-d rozłożenia re la c ji pred y k aty w n y ch w iążących -trzy zm ienne
nazwowe. N atom iast sylogizm -epiilstemicz-ny — jako p ew na fo r­
m uła w yjaśniania -— nak ład a jeszcze dalsze w.alrunki n a p rze ­
słanki i wniosek, do k tó ry ch przede w szystkim należy uznanie
praw dziw ości i konieczności p rzesłanek oraz in n e jeszcze w ym o­
gi, jakie w krótce przedstaw im y. Konieczność sekw encji sylcgistycznej jako ta k a n ie w ym aga spełnienia ty c h w arunków , bo
naw et zachodzi przypadek iinferencji praw dziw ego w niosku z fał­
szyw ych przesłanek ;(cf. An. Pr. B 2 - 3).
N ależy t u rów nież wspom nieć o dziedzinie przedm iotow ej, ido
k tó rej stasu je się sylogizm epistem iczny. J a k sam a jego nazw a
w skazuje -chodzi tu o pew ne n a u k i zw ane tra d y c y jn ie demo-nistratyw nym i >(po grecku άποδεικτικαί, co naszym zdaniem trafniej
można by oddać przez „nauki eksplanacyjne” , tzn. stosujące w y­
9
S t u d i a M e t o d o l o g i c z n e 24
130
M. W e s o ł y
jaśnianie), p rz y czym przedm iot ty ch n a u k c h a ra k te ry z u je się ja ­
ko to, co „nie może być inne, niż je s t” (αδύνατον άλλως εχειν),
bądź jako ito, ,,eo zachodzi po najw iększej części” (ώς επί τό πολύ).
Jest to c h a ra k te ry sty k a raczej epistemologiczna, gdyż określa
ogólność i niezm ienność przedm iotow ą w tak ic h dziedzinach, jak
m atem atyka i fizyka w A rystotelesow ym rozum ieniu. F ak t zali­
czenia tu n a u k m atem atycznych, jako dysyeyplin o w spólnym
m odelu apodeizis z naukam i przyrodniczym i, w zbudza nasze zdzi­
wienie, a —■z driuigiiej strony — uspraw iedliw iać może tra d y c y j­
ne przekonanie, iż Stagirycie chodziło o procedurę dowodzenia
charak tery sty czn ą d la m atem atyki. W u jęciu A rystotelesa — ja k
wiadom o — m ate m a ty k a jest rów nież n au k ą em piryczną o bycie
substancjalnym , różniąc się jednak od fizyki itym, że a b stra h u je
od ru ch u i w łasności zm ysłow ych rzeczy a bada własności i sto­
sunki ilościowe (cif. Phys. B 2; M etaph. K 3, 1061a28 - 35; <M 3,
il077ib'17 - 30; 1078a2-9; A n Post. A 18, 8 1 b 2 -5 ). P rzy tak im ro ­
zum ieniu jedności n a u k teoretycznych opracow anie ich m etodo­
logii zdeterm inow ane Ibyło w zorcow ym ipoiriaktowandem m a te ­
m atyki, k tó ra należała wówczas do dylscyplin n ajbardziej rozw i­
nięty ch i n a k tó rą ,u kierunkow ane było pitagorejskie i platońskie
przyrodoznaw stw o. W reflek sji meltodoilogdicznej A rystotelesa n a u ­
ki m atem atyczne uchodziły w praw dzie za pew ien paradygm at,
stąd też chyba się b iorą jego dek laracje o pryncypiach (jako te ­
zach, aksjom atach i hipotezach) w stru k tu rz e d e d u k c y jn e js, cho­
ciaż całe jego naśtaw ienie n a badanie rzeczyw istości p rzy ro d n i­
czej nie idzie w p arze z pitagoirejisko-platońską .zasadą „m atem aty zacji” naiu k. Nie zajm ując się jednak upraw ianiem nau k m a­
tem atycznych dążył A rystoteles w teo rii i p rak ty c e do w ypraco­
w ania reg u ł ded u k cji n a tu ra ln e j i w yjaśniania, p rzy jednoczes­
nym zachow aniu poglądu, że jest to u n iw ersaln a m etoda pozna­
nia naukow ego. M ożna sądzić, że w p rak ty c e badaw czej zdaw ał
sobie w y raźnie spraw ę z ograniczonej stosow alności procedur m a ­
8 Problem stosunku A rystotelesa do m atem atyki był ostatnio żyw o
dyskutowany. Zdb. artylkuły W. K u l l m a n n a i W. L e s i z i a w zbionze
A risto tle on science . . . , op. cit., s. 245 - 328.
Koncepcja wyjaśniania w świetle apodejktyki Arystotelesa
I3i
tem atycznych w in n y ch dyscyplinach, tak ich jak: biologia, etyka
czy polityka, a n a w e t w ty m względzie zrezygnow ał ze zb y t w y ­
idealizow anej fo rm u ły isylagizmiu epMemsiicznegO' n a rzecz dosto­
sowanego 'do danego przedm iotu sylogizm u praktycznego s. Św iad­
czyłoby to o pew nej rew izji w zorow anej na m atem atyce m eto­
dologii A n a lity k w kcinfrionltacji z rzeczyw istą p ra k ty k ą badaw czą
ich au to ra obejm ującą przede w szystkim klasyfikow anie i sy­
stem atyzow anie św iata istot żyw ych zarów no w zakresie bio­
logicznym , jak i społecznym , 100 — jak wiadom o — stanow i pod­
staw ę budow ania system ów teoretycznych i p rocedur eksplanacyjnych.
2. REKONSTRUKCJA FORMALNA PROCEDURY W YJAŚNIANIA
W tym punkcie nak reślim y pew ną zbieżność A rystotelesow ej
apodeizis z dedukcyjną form ułą w yjaśniania. Przez „w yjaśnia­
n ie” {ezplanation, E rklarung) pojm uje się próbę odpow iedzi na
pytan ie „dlaczego £ ? ” , igdzie E jako przedm iot w yjaśniania, czyli
ezplanandum , je st zdaniem opisującym w ystąpienie danego zda­
rzenia (stan u rzeczy, fak tu iitp.), albo opisującym posiadanie przez
damą rzecz danej w łasności. E zplanandum może być nie tylko ja ­
kieś szczegółowe zdarzenie w p rzestrzeni i czasie, ale rów nież
pew na praw idłow ość przyrodnicza lub społeczna stw ierdzalna
em pirycznie.
A by odpowiedzieć n a p y tan ie „dlaczego £ ? ” , n ależy znaleźć
jedno lub w ięcej Zdań ogólnych, czyli praw , takich w łaśnie, aby
zachodzenie E w ynikało logicznie z ty c h zdań oraiz ich w a ru n ­
ków początkow ych. P rzytaczam y tu klasyczne jiuż sform ułow anie
m odelu w y jaśn ian ia dedufccyjno-nomodogicznegO 10:
L h L 2, . . . , L n
ezplanans
Ci, C2, . . . , C k
E
ezplanandum
9 Cfr. E.N. Z 11, 1143a32-33; 12, 1144a3il-33; H 3, 1146b35-1147al0;
1147a25n.; 1147b9n.; M.A. 7, 701aln.; De An. Γ, 11, 434al4-21.
10 C. G. H e m p e l , A spects of scientijic ezplanation, N ew York 1965.
M. W e s o ł y
132
Zgodnie z pow yższym schem atem , przesłanki tw orzące explanans stanow ią pew ne p raw a ogólne L t> L 2> . . . , L n- oraz pew ne
zdania szczegółowe Ch C2, ■■■, Ck opisujące w a ru n k i począt­
kowe tyich pralw, czyli podpadające pod .przypadek w yjaśniania
w ta k i apiosób, a b y ezplanandum w ynikało z nich logicznie.
Przechodząc do A rystotelesa stw ierdzam y od raziu, że rów nież
dla niego poznanie naukoiwe polega n a próbie odpow iedzi na p y ­
tanie „dlaczego . . .?” (διά τι) i — jak zobaczym y — form a tego
pyitainia odpow iada w łaśnie procedurze w yjaśniania, choć jest ona
u jęta w pewlnym system atyzującym układzie p y tań naukow ych,
k tó ry p rzedstaw im y w n astępnym arty k u le. Stosując tra d y c y j­
ną term inologię sylogistyczną m ożna sform ułow ać A rystoteleso­
w y schem at w y jaśn ian ia następująco:
B a A
C a( i) B
C a(i) A
explanans (dem onstransP)
e zp la n a n d u m (d em o nstrandum ?)
W pow yższym schem acie przesłanka w iększa jest zdaniem
kategorycznym ogóilnotwieindzącym, m niejsza zaś rów nież takim
zdaniem ogólnotw iar dzącym albo przy n ajm n iej szczegółowo tw ie r­
dzącym ; odpowiednio· też w niosek jest zdaniem kategorycznym
oigólinotwierdzącym albo szczegółowo tw ierdzącym . Takie ujęcie
przesłanek i w niosku w yprow adzam y ze stw ierdzenia A rystotele­
sa w A n a lityka ch w tórnych (A 14), że z fig u r sylogistycznych
najbardziej epiiistemiezną jest 'pierwsza, czyli że n ajbardziej n a ­
daje się do przeprow adzania αποδείξεις, i to. zarównio w naulkach
m atem atycznych i(w ary tm ety ce, geom etrii ii optyce), jak rów nież
w tych dyscyplinach, k tó re b a d a ją dioti, to znaczy „'dlaczego A
p rzy słu g u je C?” Ściślej biorąc jedynie dw a try b y fig u ry p ie rw ­
szej: Barbara i Darii — n ad ają się do form ułow ania odpowiedzi
n a p y tan ie „dlaczego . . . ?”. Przew aga try b u Barbara n ad in n y ­
m i try b am i sylogistycznym i
w ynika oczywiście z faktu, żep rze­
słan k i w yjaśniania w inny w yrażać zawsze związki p red y k a ty w ne ogólne i tw ierdzące, aby osiągnięty w niosek był zawsze
tw ierdzącym zdaniem , poniew aż p y tan ia ty p u „d la c z eg o . . . ?”
nie staw ia się n a ogół w form ie przeczącej, a jeśli n a w e t one
Koncepcja wyjaśniania w św ietle apodejktyki Arystotelesa
133
w ystępują, to nie d a ją podstaw y do w yjaśniania opartego n a bez­
pośrednim poznaniu przyczynow ym n .
Co do try b u Darii jak o schem atu w yjaśniania, -nie z n a jd u je ­
m y u A rystotelesa w praw dzie bliższej w zm ianki, a jednak
jego zasadność w yn ik a bezpośrednio z pew nych przykładów ,
jakie przytacza Stagiiryta, o czym w spom nim y w n astęp n y m a r ­
tykule.
W A rystotelesow ym schem acie w yjaśniania przesłanka w ięk­
sza, jako zdanie ogółnotwierdzącie, pełni podobną funkcję jialk
w m odelu niomołagiczno-dedukicyjnym p raw a ogólne; analogicznie
przesłanka m niejsza istanowi t u odpowiednik w arunków począt­
kowych. Zasadnicza różnica polega tylko na sform ułow aniu ję ­
zykow ym obydw u tych m odeli w yjaśniania: pierw szy w yrażony
jest w term inologii syłoglistycznej, drugi n atom iast u jm u je się
dziś w uniw ersalnym języku te o rii predykatów . Prow adzi to
oczywiście do pew nej ndewspółmierności iw zakresie porów nyw a­
nia tych dw.u m odeli, zwłaszcza jeśli chodzi o funkcję term in u
średniego jako przyczyny w ujęciu A rystotelesa, co prim a Jacie
nie posiada swego odpow iednika w m odelu Hem pla. P roblem ten
wiiąże się już jednak z w aru n k am i nałożonym i n a praw om ocne
w yjaśnianie, do czego obecnie przechodzim y.
3. WAORUiNIKI PRZESŁANEK W YJAŚNIANIA
Stw ierdziliśm y już, że procedura dowodzenia różni się od p ro ­
ced u ry w y jaśn ian ia nie 'tylko- prizez w zgląd n a konkluzję, ale i w
odniesieniu do przesłanek. W spółczesna m etodologia n a u k w za­
kresie m odelu w y jaśn ian ia nom ologiezno-deduikcyjnego fo rm u łu ­
je następujące w a ru n k i przesłanek:
I. w a r u n k i l o g i c z n e :
1. explanandum pow inno logicznie w ynikać z explanansu;
2. explanans pow inien w yrażać praw a ogólne, niezbędne do
wydedukiowania explanandum ;
11 Uzasadnia to Arystoteles w An. Post. A 13.
134
M. W e s o ł y
3. explanans pow inien posiadać tre ść em piryczną, niezależnie
od treści em pirycznej explanandum ;
II. w a ir u n e ik e p i s t e m o l o g i c z n y :
4. tw ierd zen ia stanow iące explanans pow inny być praw dzi­
we 12.
Jieśli chodzi zaś o w a ru n k i przesłanek, jakie proponuje A rys­
toteles, w a rto zacytow ać n astęp u jący frag m en t A n a lity k w tó r­
nych:
„Jeśli zatem poznanie naukow e jest takie, jak ustaliliśm y,
z konieczności poznanie op arte n a w yjaśnianiu wychodzić m usi
z przesłanek praw dziw ych, pierw szych, bezpośrednich, lepiej zna­
nych, w cześniejszych i jako przyczyn w niosku. W ten sposób bo­
wiem pryncypia sta n ą się właściwyfmi dla w yjaśnianego obiektu.
Sylogizm pow stanie i bez tych w arunków , ale w yjaśnianie nie
pow stanie, gdyż n ie w ytw orzy poznania naukow ego” (An. Post.
B 2, 71 b 19 - 25).
W yszczególnia t u A rystoteles sześć w arunków , jakie spełniać
pow inny p rzesłan k i ,(= pryncypia) praw om ocnego w yjaśniania. Na
pierw szym m iejscu staw ia w arunek praw dziw ości w odniesieniu
do przesałnek, co w dzisiejszej koncepcji w yjaśniania u jm u je się
raczej n a ostatnim m iejscu. W spółczesne bow iem sform ułow ania
p raw i te o rii naukow ych nie sta w ia ją problem u praw dziw ości
w sensie absolutnym , lecz (dopuszczają adekw atność w zględną,
a czasem n aw et nierozstrzygalną w bezpośredniej k o nfrontacji
z faktam i, dlatego też rozsądniej jest złagodzić ten zbyt re s try k ­
ty w n y w aru n ek praw dziw ości przesłanek w y jaśn ian ia do w ym o­
gu, a b y n ie zaw ierały one po p ro stu fałszu 13. Inaczej natom iast
przedstaw iała się ąpraw a w A rystotelesow ej koncepcji nauki, któ­
ra zalleoała tw orzenie tw ierdzeń ogólnych, koniecznych i zawsze
praw dziw ych, przy n ajm n iej w zakresie n a u k teoretycznych (ma­
tem aty k i i przyrodoznaw stw a), do k tó ry ch o.dnosi się aipodejktyka jako teo ria wyjiaśniania (dowodzenia?). Do te j też dziedziny
12 Zob. E. N ά k i It i n, W yjaśnianie jaho funkcja nauki, Warszawa 1975,
s. 153.
13 E. N a g e 1, S truktura nauki, W arszawa 1970, s. 45 - 46.
Koncepcja wyjaśniania w św ietle apodejktyki Arystotelesa
13 5
odnosi isię przede w szystkim pojęcie prawidy, jak ie sform ułow ał
A rystoteles, to .znaczy pojęcie p raw d y jako zgodności z rzeczy­
wistością, a m ówiąc ściślej — chodzi (tu o zgodność pom iędzy
s tru k tu rą pred y k acji kateigorialnej a świaitefm rzeczy i iich w łas­
ności. W zw iązku z w arunkiem praw dziw ości przesłanek p rzy ta ­
cza A rystoteles sw ój p rzy k ła d n a zdanie fałszyw e jako w y raz
„n ie-b y tu ”, o k tó ry m nie m a w iedzy naukow ej. „Należy, aby
(przesłanki) b y ły praw dziw e, igdyż o tym , czego nie m a, nie ist­
nieje poznanie naukow e, jak np. to, że p rzek ątn a k w a d ra tu jest
w spółm ierna z jego bokiiem” 1(An. Post. A 2, 71(b2<5 - 26). P rz y ­
kład ten jest o ityle niezadow alający, że tw ierdzenia fałszywego
o w spółm iem ości p rze k ą tn i nie u zn aje A rystoteles gdzie indziej
za przsłamlkę, a za w niosek w syłogdzmiie per im possibile 14. Myśl
S tag iry ty m ożna jed n a k powiązać z jogo koncepcją praw dzi­
wości zdań i w tedy w spom niany w aru n ek nałożony n a przesłan ­
ki w yjaśniania uzyska w łaściw y Bobie sens.
K olejne dw a w a ru n k i przesłanek sylogizm u epiistemicznego,
a m ianow icie to, aby były one „pierw sze i bezpośrednie” , uzu­
pełniają isię w zajem nie. P rzesłanka — jako zdanie kategoryczne
ty p u S x P — jest „pierw sza” w ted y i tylko w tedy, gdy jest „niedowodldwa”, to znaczy nie dopuszcza do w ytw orzenia term in u
średniego, a zatem jest „bezpośrednia” . P rzesłanka jest „bez­
pośrednia” w ted y i tylko w tedy, gdy nie istnieje te rm in średni
B, różny od term inów sk rajn y ch A i C, taki, że form uła A x B / \
B xC -+ A xC tw orzy sylogizm. O kreślenie „niedow odliw y” jest
zatem rów now ażne określeniu „bezpośredni” , p rzy zastrzeżeniu,
że chodzi tu o zdania kategoryczne objęte rach u n k iem sylogisityki.
Zw iązane z sobą są rów nież trz y ostatnie w a ru n k i nałożone
na przesłanki w yjaśniania, co ujm u je A ry stoteles następująco:
„(P rzesłan k i w inny być rów nież) przyczynam i, bardziej zn an y ­
m i i w cześniejszym i: przyczynam i, gdyż w ted y poznajem y n au 14 An. Pr. A 23, 41a23-27; A 44, 50a35-8. Zolb. M, W e s o ł y , A rysto telesow ska koncepcja praw dziw ości zdań: w: Idee a rzeczywistość, Poznań
1980.
136
M. W e s o ły
kotwo, g d y znam y przyczynę, w cześniejszym i — jaiko przyczyny
— a uprzednio znanym i nie tylko w ty m sensie, że się je p o j­
m uje, ale i w tym , iż się wie, że istn ieją” {An. Post. A 2, 711)29 - 33). Na tem at tego, w (jakim znaczeniu przesłanki w y jaśn ian ia
w yrażają przyczynę w niosku jako· explanandum t pow iem y jeszcze
dokładniej; .tutaj zaś objaśnić należy pojęcie tego, co w cześniej­
sze i bardziej znane. S ą to (bowiem w yrażenia wieloznaczne, .pre­
cyzowane specjalnie przez A rystotelesa 15, T utaj -chodzi o podw ój­
n y ich sens, a m ianow icie o w cześniej szość i lepsze znanie „z n a ­
tu r y ” oraz o wcześni-ejiszość i lepsze znanie „ze w zględu n a n a s” .
„Naizywam w cześniejszym i i bardziej znanym i ze w zględu na n a s
to, co j-eśt najbliższe postrzeganiu zm ysłow em u, natom iast w sen ­
sie absolutnym w cześniejszym i i bardziej znanym i j-est to, co
jem u najdalsze. N ajdalszym i zaś (wobec postrzegania zm ysłow e­
go) .są najb ard ziej powszechiniki, a najbliższym i indyw idua; one
to boWiem p rzeciw staw iają się sobie w zajem nie” [An. Post. A 2,
72ial - 5). Rozróżnienie to precyzuje A rystoteles w yszczególniając
wcześniejszość w try b ie poznaw ania jako wcześniejszość abso­
lutną; p rzy słu g u je ona n a in n y sposób -dziedzinie pojęciowej, czy­
li pro-cedurze definiow ania, i n a in n y też sposób dziedzinie p e r­
cepcji zm ysłów ych: tu bowiem w cześniejszym i są powszechiniiki,
tam zaś indyw idua (cf. M etaph. A 11, 101-8b30 - 37; Phys. A 1,
1 8 4 a l6 -2 1 ). P rzesłan k i w yjaśniania, złożone z pow szechników
pojęciowych, są w cześniejsze i bardziej znane w sensie ab solut­
nym , czyli „z n a tu ry ” . Poznanie naukow e za pośrednictw em sy logizm u -epist-elmi-cznego zakłada bow iem lepszą znajom ość, a n a ­
w e t w iększe przekonanie, co do pryncypiów (przesłanek), niż co
d-o w yjaśnianego obiektu będącego przedm iotem w niosku. N ie
znaczy to jednak, alby w koncepcji A rystotelesa explanandum nie
było akceptow ane jako uprzednio stw ierdzone (praw dziw e);
sprz-ecznóścii w tej spraw ie nie będzie, gdy uw zględni się rzeczo­
n ą dw uaspektow ość tego, (co wcześniejsze i lepiej znane.
15 Metaph. V 11. Zofo. R. P.o r a w s k i , M. W-e-s-o ły , Z A rystoteleso­
wego słow nika filozofii. III (Pojęcia polaryzujące w Met. V), „Meander”
1979, s. 427 - 429.
Koncepcja wyjaśniania w świetle apodejktyki Arystotelesa
137
Ja k rozum ieć w ypow iedź A rystotelesa, że przesłanki są
„uprzednio znanym i n ie ty lk o w tym sensie, że się je pojm uje,
ale i w tym , iż się w ie, że istn ie ją ” ? (καί προγινωσκόμενα ού μόν­
ον τόν ετερον τρόπον τώ ζυνιέναι, άλλα καί είδέναι ότι εστιν — A n Post.
Α 2, 7llib3i - 33). P e w n ą w skazów ką może tu być przekonanie
A rystotelesa o uzależnieniu w iedzy od istnienia obiektyw nego
jej przedm iotu; w ty m sensie praw dziw ość zdania poprzedzona
być m usi przyczynow o egzystencją danego przedm iotu, o k tó ­
ry m zdanie to stw ierdza pralwdę, jakkolw iek odw rotność tej za­
leżności przyczynow ej nie jest spełniona (cf. Cat. 12, 1 4 b lł- 2 2 ).
Ten obiektywistycizny w ym óg trzeb a ty lk o w pew ien sposób
uzgodnić z kontekstem ; przesłanki w yjaśniania, jako zdania ogólnotw ierdzące, nie są w praw dzie tw ierdzeniam i egzystencjalnym i
o obiektach jednostkow ych, to jednak w edług A rystotelesa istota
rzeczy w yrażana w definicjach realnych odnosi się do- obiektów
rzeczyw iśtych; znając np. listotę „człowieka” ( = stw orzenie żywe,
rozum ne, dwunożne, iltd.), trzeb a rów nież wiedzieć, że człowiek
istnieje (w edług tego, jaki jest s ta tu s ontologiczny substancji
w tórnych), natom iast znajom ość jakiejś nazw y p u stej np. „kozła- jelenia” nie pozw ala n a podanie jej su bstancjalnej istoty, gdyż
jest to zwierzę fantastyczne. Przesłanki sylogizmu- epistem icznego ujm ując defin icy jn ą istotę-iprzyczynę, w yrażać m uszą w sen­
sie uprzednim nie ityllfco znaczenie danej nazw y, ale rów nież gw a­
rantow ać istnienie denoltowanego przez nią obiektu (cf. An. Post.
B 7).
C harakteryzując przesłanki sylogizm u epistem icznego dodaje
jeszcze Aryśtoltelles, że wychodzić z przesłanek pierw szych ozna­
cza wychodzić z ,/właściwych pryncypiów ” (άρχαι οϊκείαι), czy­
li stosow nych do w yjaśnianego obiektu. W tak im sform ułow aniu
można b y dopatryw ać się w ym ogu, aby explanans nie stanow ił
względem explanandum dowolnego w ynikania ad hoc, lecz w y ­
raża! adekw atne w yjaśnianie odpowiednio ido swego przedm iotu.
Oprócz pow yższych sześciu w arunków A rystoteles om aw ia
osobno jeszcze in n ą w łasność przysługującą przesłankom sylogiz­
m u epistemicznego, a jest n ią szczególnie istotne przyjęcie pew ­
nego pojęcia „konieczności” (άναγκαΐον). T erm in te n należy do
138
M. W e s o ł y
w yrażeń w ielo zn aczn y ch 10; spośród czterech jego znaczeń pod­
staw ow ych d w a pierw sze (jako- odpow iedniki „nieodzownej ko­
nieczności” i „'gw ałtu-przym usu”) m ożem y tu ta j pom inąć,
a w spom nieć o d w u następnych, czyli o „tym co nie dopuszcza,
aby było inaczej” , oraz o opartej na Itej zasadzie konieczności,
k tó rą nazw ać m ożem y epiistemicaną. W prow adzenie tak iej ko­
nieczności epistem icznej Zdaje się być pow iązane z trzem a ty parni predykacji, k tó re .Stagiryta streszcza w czw artym rozdziale
pierw szej księgi A n a lity k w tórnych.
(Dla jaśniejszego przedstaw ienia m yśli A rystotelesa skorzysta­
m y rtu z następ u jący ch oznaczeń terminologiicznyich:
1. pred y k ację kata pantos zapiszem y jako: „A orzekane jest
o ka żd ym B ”;
2. pred y k ację k a th ’hauto zapiszem y jako: „A orzekane jest
p er se o B ”;
3. pred y k ację katholou zapiszem y jako: „A orzekane jest
uniw ersalnie o B ”.
(Sform ułowanie 1. służy do w yrażenia gen eraln ej kw antyfaka­
cji podm iotu zdania kategorycznego „każde B jest A”, najczęściej
zapisyw anego przez A rystotelesa w form ie „A przysługuje każ­
dem u B ” lufo „A orzekane jest o każdym B ”; dwa o statnie spo­
soby p red y k a c ji uzależnione są najw idoczniej od fak tu , że relacja
podm iotów do predykatów jest w pew nym zakresie asy: m etryczna, oraz ty m , że kiwantyfifcacji nie podlegają p redykaty,
a ityillko podm ioty zdanioftwórcze 17. Zgodnie z definicją p red y k a ­
cji κατά παντός „A orzekane jest o każdym B ” w tedy i tylko
w tedy, gdy n ie jest tak , że „A orzeikane jest o pew nym B i A nie
jest orzekane o pew nym B ” (cf. An. Pr. A 1, 24Jb28 - 30; An. Post.
. A 4, 73a26 - 34). Do tego określenia p red y k acji dodaje A rystoteles
rów nież k lauzulę czasową, joo w ynika z przekonania, że ty lk o
związki wieczne m ogą być przedm iotem poznania naukow ego
16 M etaph. V 5. Pojęcie „konieczności” w sensie przyczyny i w yjaśnia­
nia materialnego przedstawimy w cz. II tego artykułu.
17 Zab. M. W e s o ł y , Ku sem antycznej in terpreta cji kategorii A rysto ­
telesa, „Studia Metodologiczne’’ 11S83, nir 22.
Koncepcja wyjaśniania w świetle apodejktyki Arystotelesa
139
(ef. A n. Pr. A 1(5, 34b7 - 1(8; A n. Post. A 8; A 31, 87fo30 - 3; B 12,
96a9 - 1®).
W yrażenie 2. je st typow e dla języka A rystotelesa i tru d n e do
oddania po polsku, stąd lepiej pozostać przy jego łacińskim od­
pow iedniku per se (dosłownie: „w edług sam ego siebie”). W ielo­
znaczność Iteigo te rm in u przedstaw ił A rystoteles w księdze D elta
18, gdzie stanow i on pochodną w yrażenia τό καθ’ o (dosłownie:
„w edług czegoś”). P rz y ję ta ta m podstaw a w yróżnienia czterech
znaczeń predykaoji per se w iąże się najw idoczniej z procedurą
definiow ania istotnościow ego ((siuibisitanejallnego). N atom iast w in ­
teresującym nas m iejscu A n a lity k w tórnych (A 4) przedstaw ił
A rystoteles nieco inaczej predykację per se, biorąc pod uw agę
epistemicizny c h a ra k te r przesłanek w yjaśniania, czyli ich pow ­
szechność i (konieczność, a także rozgraniczając predykację isto t­
nościową (substancjalną) od aikicydeintailnej (przypadłościow ej).
W yróżnił tam nieco- inaczej cztery znaczenia k a th ’hauto, p rzy
czym tyiłko dw a pierw sze spełniają w spom niane w a ru n k i epistem iczne.
U jm ując rzecz n ajkrócej, cztery powyższe ty p y pr-edykacji
m ożem y przedstaw ić n-astępująco-:
(a) ,,A przysługuje per se B ”, w tedy i tylko w tedy, gdy A
m ieści się w definicji istotnościow ej B. Na przy k ład linia p rz y ­
sługuje per se tró jk ąto w i, poniew aż określenie linii m ieści aię
w definicji (trójkąta (tj. pow ierzchni ograniczonej trzem a linia­
m i prostym i).
(b) ,,A p rzy słu g u je per se B ”, wt-e-dy (i tylko w tedy, gdy A
m-i-eści się w d efinicji przypadłościow ej B. P rzypadek te n ty m
różni się od l(-a), że -nie dotyczy isto ty substancjalnej, a tylko
przypadłościow ej, jak n a p rzy k ład p red y k aty „pro sty ” i „k rzy ­
w y” p rzy słu g u ją per se liniom , -ale w yłącznie n a sposób p rzy p a­
dłościowy, jako że nie jest isto tą su b stan cjaln ą lin ii bycie p ro ­
stą czy krzyw ą, gdyż jest to jej istota jakościow a zgodnie z w y­
różnioną przez S tag iry tę k ateg o rią jakości. P rzypadłości jako t a ­
kie nie p rzysługują rzeczom per se, jednakże w dziedzinie m a­
tem aty k i w yróżnił A rystoteles tak ie sym hehekota katW hauta,
140
M. W e s o ł y
k tóre nie o k reślają substancjalnej istoty, a ty lk o cechy k a te gorialne w edług Idanego m odelu predykacji ,(ilości, jakości, re la ­
cji itd.).
Jeśli zaś chodzi o (trzeci ty p w yrażenia per se, ró żn i się on
od poprzednich, gdyż inie określa sposobu w ystępow ania p-redykacji, a tylko sposób istnienia podm iotu predylkacji jako su b stan ­
cji indyw idualnej. D latego zapiszem y go następująco:
l(c) „B istn ieje per se”, w tedy i ty lko w tedy, gdy B nie jest
orzekane o żaldnym podmiocie. S ubstancja indyw idualna posiada
„byt sam w sobie” n ie tkw iąc w żadnym podm iocie i n ie orze­
kając o żadnym podmiocie, w przeciw ieństw ie do- przypadłości
uzależnionych od substancjalnego podłoża.
I w reszcie cz w a rty -typ w yrażenia per se określa jeszcze in ­
n ą zależność m iędzy podm iotem a predykatem , k tó rą m ożna w y ­
razić w nalstępujący sposób:
(d) „A p rzy słu g u je per se B ”, w te d y i tylko w tedy, gdy A
jest przyczyną B. Zależność ty p u per se będżie n a przykład m iała
m iejsce, g d y kto ś u m a rł (B), a przyczyną jego śm ierci było u d u ­
szenie ;(A). N ie będzie natom iast żadnego pow iązania per se w ta ­
kim przypadku, g d y 'ktoś szedł i jednocześnie zgasło światło. Tak
więc rów nież w k w estii (swoiście rozum ianej przyczyny odw ołuje
się A rystoteles do swego syn taktycznego ‘s form ułow ania tego, co
przysługuje per se, oir-az tego, co przysługuje per accidens. W t a ­
kim też sform lułowaniu przedstaw ił w Fizyce (B 4 - 6 ) pojęcie
przypadku jako losu (tych e) i jako sam orzutności (autom aton).
R easum ując m ożna powiedzieć, że w yrażenie k a th ’hauto okre­
śla najogólniej sposoby pow iązania podm iotu z jego p re d y k a ta ­
mi. Było ito A rystotelesow i potrzebne -dla w prow adzenia p re d y ­
kacji katholou, k tó rą już zapisaliśm y jako (3): „A przysługuje
uniw ersalnie B ”. W ykorzystując poprzednie ustalenia określa on
m ianem p red y k acji katholou to w szystko, co p rzysługuje pod­
m iotow i (1) kata pantos oraz (2) k a th ’hauto he hauto. A zatem (3)
„A p rzysługuje uniw ersalnie B ”, witedy i ty lk o w tedy, gdy (1)
A p rzysługuje każdem u B oraz (2) A (przysługuje per se B. Pod
pojęciem p red y k a c ji uniw ersalnej rozum ie A rystoteles powsze-chnik, czyli orzekanie o każdym p rzy p ad k u i zawsze (cf. A n Post.
Koncepcja wyjaśniania w św ietle apodejktyki Arystotelesa
141
B 12, 96bl4). Pow szechniki zaś przysługują per se, w przeciw ień­
stw ie do p red y k ató w przypadłościow ych, k tó re nie m a ją ch ara­
k te ru ogólnego, a tylko jednostkow y (cf. M etaph. V 9, 1017b36 - 1018a2).
I ty m sposobem podążając za tdkieim m yśli A rystotelesa m o­
żem y określić, czym jest konieczność jako w aru n e k przesłanek
sylogizmiu epistem icznego. Otóż jest to ta k a właściwość pow szechników, iż p rzy słu g u ją one rzeczom na mocy konieczności (φανερόν
δρα δτι δσα καθόλου, έξ ανάγκης υπάρχει τοϊς πράγμασιν An. Post.
Α 4, 73b27 - 28). P re d y k ac ja uniw ersalna i istotnościow a określa
bowiem tyllfco tak ie .zależności, k tó re nie (mtogą być inaczej niż
są, a zatem m uszą być konieczne; a jeśli są konieczne, to m uszą
być niezm ienne i wieczne. Tak pojęta konieczność przesłanek,
k tó rą nazw aliśm y epistem iczną, gdyż dotyczy przedm iotów w ie­
dzy naukow ej, b y ła p rzez A rystotelesa przypisyw ana rów nież
ogóilnie procedurze apodeizis. P rz y ch arak tery sty ce w ieloznacz­
ności pojęcia άναγκαΐον podaje A rystoteles: „Ponadto w y ja śn ia ­
nie p rzynależy do tego, -co konieczne, jako że nie dopuszcza ono,
a b y było inaczej; a tak ie j konieczności przyczynam i są pierwisze
przesłanki, jeżeli je st niem ożliw ym , a b y m iało się inaczej to,
z czego p aw śtaje syiogizm ” (M etaph. A 5, KKL5lb6 - 9). W arunek
konieczności przenosi te ż A rystoteles szerzej n a przedm iot pozna­
nia naukowego. „W szyscy bow iem przyjm ujem y, że to co pozna­
jem y naukow o, nie je st m ożliw ym , aby było inaczej; natom iast
to, co może być inaczej, gdy pozostaje poza spostrzeganiem , w y­
m y k a się poznaniu, czy istnieje, czy nie. Na m ocy konieczności
zatem istnieje przedm iot poznania naukow ego, a w ięc jest w ie­
czny; b y ty bow iem istniejące n a m ocy konieczności są w szystkie
bezw zględnie wieczne, a jako wieczne są niezrodzone i niezni­
szczalne” (E. N. Z 3, 1139bl9 - 26).
P rzyznanie w aloru naukow ości jedynie pradykacjom u n iw e r­
saln y m i esencjalnym , czyli takim , k tó re ok reślają przedm ioty
wieczne i niezm ienne, w znacznym stopniu ograniczałoby zasięg
stosow ania apodeixis. Zdaw ał sobie dobrze z tego spraw ę A ry ­
stoteles, skoro częstokroć m ów ił o złagodzonym w a ru n k u ogól­
ności i konieczności w odniesieniu ido- pew nych praw idłow ości
142
M. W e s o ł y
o c h arak terze przyrodniczym oraz społecznym . W ymóg bow iem
konieczności i w ieczności stosow ał się jed y n ie w pełni do przed­
m iotów nóatem atycznych, podczas gdy w innych 'dziedzinach t r u ­
dno o tak ą bezw zględną regularność. Ten złagodzony w aru n ek
ujm ow ał zaś wadłuig form uły „tego, co najczęściej się zdarza”
(ώς έπί τό πολύ). O kreślenie to ogranicza u n iw ersaln y zasięg p re ­
dykacji do d an ej „większości” przypadków , jak np. to, że nie
każdem u m ężczyźnie rośnie broda, ale „najczęściej” . W yrażenie
„najczęściej” , w przeciw ieństw ie do koniecznego „zaw sze” , roz­
p atry w ać m ożna jako pew ien operato r czasowy, a także jako pe­
w ien o p erato r modallny w zakresie pew nego rozum ienia „możli­
wości” (ένδεχόμενον) 18. Pom ijam y t u jed n a k bliższą analizę te ­
go dość złożonego zagadnienia.
O statnim przytoczonym przez A rystotelesa w arunkiem prze­
słanek sylogizm u epistem icznego jest to·, iż m ają one być p rz y ­
czynam i w niosku. S tag iry ta — jak w iadom o — p rzy jm u je w
niew ątpliw ym naw iązaniu do P lato n a tezę, że praw dziw a w iedza
polega na znajom ości przyczyn. Na początku A n a lity k w tó rn ych
w yraźnie bow iem podkreślał: „Sądzim y, że poznaje się ściśle n a ­
ukowo d a n y (przedmiot, a nie na isposób solistyczny w edle p rzy ­
padłości, k ied y zd ajem y solbie spraw ę z tegO', że zna się przyczy­
nę, dzięki k tó re j przedm iot ten iśtndeje, jako że tak ie są jego
przyczyny i on nie może być inaczej” (An. Post. A 2, 71b9 - 12).
Pojęcie przyczyny jako w a ru n k u przesłanek sylogizm u epistemiczneigo w iąże się u A rystotelesa z rozróżnieniem m iędzy po­
znaniem hoti, czyli flaktu, a poznaniem dioti, czyli racji (cf. An.
Post. A 113). Takie rozróżnienie w ystępuje zarów no w olbrębie te j
sam ej nauki, ja k i w zakresie różnych nauk. Je śli chodzi o ob­
szar tej sam ej nauki, to istnieją dw a sposoby poznania hoti w
odróżnieniu od dioti. Po pierw sze, gdy sylogizm nie p o w staje
z przesłanek bezpośrednich, przez co nie u jm u je się pierw szej
przyczyny, a zatem b rak poznania dioti. Po drugie, jeśli u zy sk u 18 Zoh. Μ. M i g n iu c c i, Ώ ς έπί τό πολύ et necessaire dans la conception.
aristotelicienne de la science, w: A ristotle on science . . . , op. cit., s. 173 -203.
Koncepcja wyjaśniania w świetle apodejktyki Arystotelesa
143;
je się w praw dzie sylogizm z przesłanek bezpośrednich, ale nie
poprzez przyczynę, a tylko poprzez jakiś lepiej znany z tych
predykatów , k tó re są odw racalne. P rzykład A rystotelesa dotyczy
poznania tego, że p lan e ty są blisko, dlatego iż nie migocą. N iech
C oznacza planetę, B — n ie m igotanie, a A — bycie blisko.
(1)
P la n e ty nie m igocą
co n ie migoce, jest (bliilslko
P la n e ty są blisko
C a B
B a A
C a A.
P rzykład (1) stanow i praw dziw y sylogizm Barbara z p raw dzi­
w ym i 'przesłankam i. Tireść przesłanki m niejszej bierze isię tu , zda­
niem A rystotelesa, z indukcji, czyli z obserw acji zm ysłowej. Syloigizm tein jednak nie w y jaśn ia „d laczeg o .. .?”, a ty lk o podaje
fa k t „że . . al bowi em n ie je st tak , że nie m igotanie jest p rzy ­
czyną bliskości plainet, lecz n a odw rót: ich bliskość jest przyczy­
ną tego, iż nie m igocą. N ależy zatem p y tać zasadnie o to, „dla­
czego p lan e ty nie m igocą?”, a dobierając w łaściw ie te rm in ś re ­
dni B jako przyczynę (a nie Skutek), otrzym am y n a stę p u jąc y sy ­
logizm epistem iezny:
(2)
‘P la n e ty isą blisko
co jest ibliśko, nie m igoce
P la n e ty nie m igocą
A a B
B a A
C a A.
W zw iązku z pow yższym odróżnieniem poznania hoti od po­
znania dioti, sform ułow ać imożna iza A rystotelesem te n w aru n e k
przesłanek w yjaśniania, aby ujm ow ały one w łaściw ą przyczynę,
a nie Skutek danych zależności. Jeżeli przyczyna je s t w cześniej­
sza od skutku, (to należałoby w m odelu nom oilogiezno-dedukcyjnym przedstaw ić odpow iednio asym etrię m iędzy F x i G x, k tó ra
pom im o praw om ocności (x) (Fx-> G x) oraz (x) (Gx-+Fx) zezw ala,
aby F było określane jako podstaw a realn a dla G, ale G tylko ja ­
ko podstaw a poznaw cza dla F. W takim ujęciu Paitizig z pow oła­
niem się n a A rystotelesa fo rm ułuje rzecz, następująco': „Jeżeli
m a m iejsce (x) (Fx<— >Gx), F może ibyć podstaw ą rea ln ą, a G
tylko poznawczą, gdy F zakłada się w definicji G, a odw rotnie G
144
M. W e s o ł y
w definicji F n ie fig u ru je ” 19. Bliskość (dla nas „pożarna w iel­
kość”) stanow i podstaw ę realn ą nie m igotania planet, a nie na
odw rót, poniew aż w definicji nie m igotania zakłada się pojęcie
bliskości, n ato m iast na odw rót w definicji bliskości w zględnie
odległości ciała niebieskiego nie w ystępuje pojęcie nie m igota­
nia.
Inaczej jeszcze ontoiłogiczne pierw szeństw o przyczyny przed­
stawiła Bmnischwig: ,,A jest przyczyną (i w yjaśnieniem ) d la B,
jeżeli A m ogłoby istnieć 'beiz B, natdm iast B bez A nie m ogłoby
istnieć” 20. Gdy n ik t gwiazd nie obserw uje albo gdyby w ogóle
nie było ich potencjalnych obserw atorów , gw iazdy nie m igotały­
by, ale ich odległość od ziemi b y łab y ta sarna.
W arto tu w spom nieć rów nież o tym , że A rystotelesow y p rz y ­
kład nie m igotania p lan et posłużył pew nem u uczonem u za po­
m ysł idio· p róby prizeform ułowania m odelu Heimpła w stronę p rzy ­
jęcia nie-Oumnwtekiej koncepcji przyczyny oraz esencjializm u21.
W edług tej propozycji dedukcyjno-nom ologiczne w yjaśnianie fa ­
k tu szczegółowego (jalk rów nież praw a) jest zadaw alające w tedy,
gdy spełniając w szystkie w a ru n k i podane przez H em pla zaw iera
ponadto w explanansie zdanie przypisujące danej klasie obiektów
taką w łasność, k tó ra jest d la n iej istotna, i gdy obiekt opisany
w ezp la n a n d u m zaw iera tę w łasność n a sposób istotny. Zgodne
to jest z ty m w ym ogiem A rystotelsa, ab y przesłanki sylogizm u
epistem icznego w y rażały predykacje p er se, czyli istotnościow e
i konieczne.
T ak przed staw iają się w skrócie p rzesłanki w A rystoteleso­
w ym m odelu w yjaśniania sylogistycznego. Pozostają nam jesz­
cze do p rzedstaw ienia dwie kw estie, a m ianow icie form y p y ta ń
tw orzących e zp la n a n d u m oraz ty p y w y jaśn ian ia przyczynow e­
go, co uczynim y jednak w drugiej części arty k u łu .
19 G. P a t z i g, Erkenntnisgriinde, Realgrtiinde und Erklarungen (zu An.
Post. A 13), w: AiristotLe oin scien ce...., oip. cit., s. 195.
20 Tamże, s. 1156.
21 B. A. Ben o idy, Towar id a n . . . , ii|p. oiL, s. 126; M c C a r t ł i y , On an
A ristotelian m odel of scientific ezplanation, „Philosophy of Science” 1977,
nr 3, s. 159 - 166.
Koncepcja wyjaśniania w świetle apod.ejk.tyki Arystotelesa
145
THE CONCEPTION OF EX PLA N ATIO N IN THE LIGHT OF AR ISTO TLE’S APODEICTICS
by
M A R IA N
WESOŁY
Su mm ary
The task of thiis ćLisseirtation iis to preseot the coneeption of explanatioin in the iiglhlt of Arisltotleis aipodeidtios, Proiblems of explanatiion in
Aristotle had been interpreted until now in connection w ith its theory
of „oauses” (aitia). We try to inditoate a somewihalt wider łfaeoreticai oontex t of these problems showing that to the concept of explanation in
Ariistotie eorresiponds hils charadterdizaltilon of epiistemic sylogiisim, or apoideicties. One sbould pay attemitdom to centaiin siimilairiitiee of Aristotelian
concept of apodeixis to a m odel of nomeiogicatodeidudtive expłanatioe,
thioweyer (im soime drniporltainit iq>u©stlion,s diifferemioeis of a iphlilioisioiplhiiical oaitlune
ocouir. Accoirdtog to Arilstoltle the premasses of episitemdc sylogista should
be true, the fdtast onas, that is itniproyiablle, neeessary or should condiltiion
the oonclusioa causatw ely. And as far as forms of ąueatioms are concerntd in the exjpłanaltional oogniltion aocordtog to Amisitotle and the typeis
of łiiis causative expianiation w e shall presenit them to itihe forthcomtog
article.
M A P9H BECOJIbl
KOHLlEnUHH OBBflCHEHHH B CBETE ΑΠΟΆΕΗΚΤΗΚΗ APHCTOTEJlfl
P
e 3 w Me
3aaa>ieH oqep«a iiB.iaeTCH npeacTaiBJifeHae KOHpenu,HH odiiacHeHaa b oBere
ainoineHKTHKiH ApHCTOTejia. (UpoSneMaTHKa odbHCHeHHH y ApacTOTejia pp chx
n o p TpaKTOBanacb b cbs3h c e r o onpeaejieHHHMiH „ o p m H H ” '{aitia). Mbi χοιγημ
yiK a3aTb
THKH,
Ha
ηθμηογο
ntOIBa3HBaH,
6 o jie e
η η ιρ ο κ Η Η
HTO 1ΠΟΉ5ΓΓΗΚ)
τ e o p en o -ie cK H H
θ6τ>®0ΗβΗΗΗ
κοητοκότ
COOTBeTCTBy€T
x a p aKTepHCTBKa Μ Η Ο τβΜ Η Η βεκσΓΟ iCHJiJtorH3Ma, t o
ecT b
—
y
sto S
n p ;o 6 n e M a -
Ą pB C T O T ejia
ero
ainoaeHHCMC. C a e m y e T
o6paT«Tb BHHManne Ha HeKOTOipbie cxoacTBa π ο η η τ η η anodeuKcuc y ApHcroTejia
C MOme.TbKI HOMOJIOlrH^eCKH aCayKTBBHOTO O 6τ>H'CHeHHH, ΧΟΤΗ B HeCKOJIb'KHX cym ecT B eH H b ix iB o n p o ic a x -B biC T ynaioT p a 3 j m q a ® φκΛΟοοφϋΗΟΗ upapoabi. Π ο Α ρ π ίο
S tu d ia M e to d o lo g ic z n e
24
M. W e s o ł y
146
C T O T ejiio , o ip e m n o c b ijiK H
M H C T e M ir a e c K o r o
em ij]io rH 3 .M a
mepBHMH,
tto
Π ρΗΊΗΉ Η Ο
oSyCJIOBJIHBaTb IBHBOIH. WTO «C e KacaeTlCH
λολ5«ηη
ecTb aeflOKaayeMŁJMH, 06a3aTejibHbiMH,
φορΜ Η
HaitHOHHOM DOBHaHHH ΠΟ ApHCTOTejIlO, Ά TaKWe ΤΗΠΟ.Β
ηημ, το μ η npeiaaraiBiHM s t o b icjiem-ynomeft icraTbe.
6μτβ
ήοτηηηημη,
a TaioKe ohh
aojijkhh
ΒΟΠρΟΙΟΟΒ B S K C n a a -
ΘΠΟ ΙΠρίΡΜΗΗ'ΟιΓΟ Ο δΐΗ Ο Η β-

Podobne dokumenty