Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
194 3. W. Wencel, Klęska polskiej poezji, „Gość Niedzielny” 2009, nr 2. 4. Toscana indicazione geografica tipica. Wszystkie cytowane wiersze pochodzą z tomu Cantus. 5. Ain’. 6. Toscana indicazione geografica tipica. 7. *** [Cieliste słoje lipy…]. 8. M. Stala, Chwile pewności. 20 szkiców o poezji i krytyce, Znak, Kraków 1991, s. 213. 9. *** [Dziewanna, nawłoć, wrotycz…]. 10. Mniej światła. 11. *** [Czuła noc pod gwiezdnym szumem pamięci]. 12. Tamże. 13. Cantus. 14. *** [Dziewanna, nawłoć, wrotycz]. 15. Mniej światła. 16. Podróż do Święcian. 17. *** [Z życia, co tutaj kipiało…]. 18. Podróż do Święcian. 19. A. Franaszek, Wiersze Polkowskiego. Żarłoczna modlitwa kurzu, „Gazeta Wyborcza”, 24 listopada 2009 r. 20. *** [Na początku była katedra jak złamane skrzydło…]. 21. *** [Kosmyk siwizny, skręcony na palcu mech…]. 22. Cantus. 23. Tamże. 24. Allemanda, corrente, sarabande, giga, ciaccona. 25. Juglans regia. 26. Podróż do Święcian. 27. Tamże. Co dalej? W następnej tece ukaże się omówienie Podziemnych motyli Wojciecha Wencla. Bądź na bieżąco ze współczesną poezją polską, kupuj „Pressje”! TECHNIKA I EMOCJE Z Wo j c i e c h e m Pszoniakiem rozmawiają Agnieszka Cygańczyk i Krystyna Ślązak Agnieszka Cygańczyk: Czy aktorzy z duszą we współczesnym polskim kinie już wymarli? Czy całkowicie zastąpili ich aktorzy techniczni, działający pod dyktando komercji? Wojciech Pszoniak: Dobry aktor musi być emocjonalny. W teatrze aktor zostaje z widzem sam na sam. Nie ma tu miejsca na amatorstwo. Telewizja rządzi się innymi prawami. W serialu nie ma czasu na sztukę aktorską. To jest produkt masowy. W teatrze widać całego aktora, tu samym wdziękiem się nie zagra, tak jak w wypadku śpiewaka operowego na scenie, gdzie liczy się tylko głos, bez żadnych wzmocnień i mikrofonów. Dzisiaj żyjemy w świecie wirtualnym, pełnym oszustw. Aktorstwo z duszą istnieje, ale tylko w teatrze lub w wielkim kinie Felliniego, Wajdy, Kieślowskiego, Bergmana. Trzeba sobie bardzo wyraźnie powiedzieć, gdzie się kończy Krzysztof Penderecki, a zaczyna Piotr Rubik… Krystyna Ślązak: Co jest sekretem dobrego aktorstwa? Po czym rozpoznajemy aktora z duszą? Co było sekretem wirtuoza wiolonczeli Pablo Casalsa czy skrzypka Dawida Ojstracha? Technika! Emocje! Aktor jest jednocześnie instrumentem i dyrygentem. Kiedy na przykład poeta pisze, to zamyka się w swoim świecie. Za to aktor pozostaje otwarty na doświadczenia. Najpiękniejsze w sztuce aktorskiej jest to, co unosi się ponad tekstem czy charakteryzacją. Dobry aktor posiada indywidualny i niepowtarzalny język. Musi myśleć, inaczej będzie tylko kimś, kto wyuczył się tekstu. Aktor powinien mieć swoje podejście do świata, człowieka, dobra, zła, mądrości Trzeba sobie bardzo wyraźnie powiedzieć, gdzie się kończy Krzysztof Penderecki, a zaczyna Piotr Rubik… albo głupoty. Nie każdy tego potrzebuje. Niektórzy traktują zawód aktora mechanicznie, grając w serialu po dziesięć, piętnaście lat. Tylko czy to jest dobre aktorstwo? Nie! Ekspressje 195 A. C.: Panuje jednak opinia, że nauka w PWST trwa za długo, przez co szkoła blokuje młodych ludzi. To jest potrzebne pytanie. Szkoła trwa teraz pięć lat. Mnie chciano po dwóch latach dać dyplom, ale byłem starszy i dojrzalszy od moich kolegów. Przyszedłem naprawdę studiować, wybawiłem się wcześniej i nie musiałem marnować swoich sił. Czy szkoła coś daje? Na to nie ma jednej odpowiedzi. Szkoła nie daje pewności, że ktoś zaistnieje. Jeśli talent i wspaniała technika ukazują się już po dwóch latach, to szkoła powinna ustąpić. Prawdą jest, że ani film, ani teatr nie są w stanie pochłonąć wszystkich absolwentów, ale to właśnie wywołuje konkurencję, a ona motywuje. A. C.: Nie każdy aktor kończy szkołę teatralną. Gérard Depardieu to naturszczyk, a jednak jego kreacje głęboko zapadają w pamięć. 196 Gérard jest jeden i jest fenomenem. Teatr wymaga techniki, której można się nauczyć tylko w szkole. Aktor musi na przykład umieć operować swoim głosem, aby być słyszalny na scenie. Depardieu najbardziej słynie z filmu, w teatrze radzi sobie tylko ze względu na silną osobowość i charyzmę. Jednak to nie jest to samo aktorstwo co Holoubka czy Łomnickiego. Catherine Deneuve powiedziała, że nigdy nie stanie na scenie, bo wie, że to jest coś innego. Teatr nie znosi amatorstwa. Kamera, reżyser, montaż… – tego nie ma na scenie. Gérard jest jedynym takim przypadkiem na tak wielką skalę. K. Ś.: Jaki jest stan współczesnego kina polskiego? W 2009 roku na festiwalu w Gdyni było dużo lepiej niż w latach ubiegłych. Powstało kilka całkiem świeżych i bardzo interesu- jących filmów. Mniej było prymitywnego chamstwa. Ile można produkować filmów w stylu Wesela Wojtka Smarzowskiego? K. Ś.: Może ta poprawa to zasługa dyskusji, która odbyła się kilka lat temu w Gdyni? Wynikło z niej, że bolączką polskiej kinematografii jest scenariusz. Tylko u nas się mówi: to jest polski Almodóvar, a to jest polski Tarantino, nie można tak. To jest kompleks prowincji. Czy Andrzeja Wajdę mamy nazywać polskim Fellinim? To bzdura. Ta dyskusja i jej wyniki są próbą dorównania do poziomu światowego. W Polsce od dawna brakuje myślicieli kina i wielkich indywidualności. W sztuce można mówić własnym językiem, ale w sposób uniwersalny, aby ktoś się tym zainteresował. A. C.: Czy dlatego właśnie naszym towarem eksportowym stali się operatorzy i aktorzy? Oni mówią językiem uniwersalnym. Tak. Aktorzy, tak samo jak muzycy i malarze, stają się wielcy, kiedy docierają do wielu mimo barier językowych i kulturowych. Ich przekaz jest powszechnie zrozumiały. Dobra sztuka mówi językiem uniwersalnym i nie zna granic. K. Ś.: Dużo wspomina Pan w swojej książce Aktor o jazzie. Środowisko jazzowe straciło na rzecz filmu świetnie zapowiadającego się perkusistę Witolda Sobocińskiego. Pan także w pewnym momencie zrezygnował z muzyki dla aktorstwa. Czy muzyka pomaga w aktorstwie? Jazz to był powiew wolności. Tak samo jak Coca-Cola był uznawany za produkt imperialistycznej Ameryki. Jazz miał więc dla nas inne znaczenie niż na Zachodzie. Był wspólnotą i azylem, wewnętrzną emigracją. Muzy- ka zawsze była ważną częścią mojego życia. W domu uczyłem się grać na skrzypcach, potem grałem na oboju w wojsku. Muzyka dała mi wrażliwość. Zawsze zwracam uwagę moim uczniom na to, że jedyną prawdziwą bazą, z której może czerpać aktor, jest jego wnętrze i doświadczenie. Aktor na scenie zawsze coś daje, a im jest bogatszy duchowo i umysłowo, tym więcej może przekazać. musi nastąpić moment wyciszenia, naładowania akumulatorów. Wchodzenie w rolę to proces twórczy, jak pisanie książki czy utworu muzycznego. Wyjście z niej jest również skomplikowane, ale o tym widz nie powinien wiedzieć. K. Ś.: Jak i o czym myśli aktor, wcielając się w rolę w obcym języku? Jak to jest z uniwersalizmem ról? Dominujący reżyser często po prostu używa aktora tylko do swoich celów. Jakiś czas temu Sandra Korzeniak w przedstawieniu Persona. Tryptyk/Marilyn Krystiana Lupy chodziła bez majtek. Mnie to nie przeszkadza, natomiast zastanawiam się, gdzie jest granica? Bez względu na to, czy gram we Francji czy w Anglii, jestem Polakiem ze swoją tradycją i kulturą, a jako aktor − uniwersalnym Jakiś czas temu Sandra Korzeniak chodziła bez majtek. Gdzie jest granica? łącznikiem między sceną a widownią. W życiu trzeba być sobą. Współczesny świat modeluje ludzi na zasadzie produktu. W naszych realiach brak autorytetów i mistrzów. Ludzie gonią bez refleksji za modą, trendem. Brakuje im czasu, żeby wyrobić własne zdanie na to, co jest mądre, a co głupie. Jako młody człowiek nie byłem bombardowany taka masą informacji o wątpliwej wartości. Miałem dużo więcej wolnego czasu chociażby na czytanie książek niż obecne młode pokolenie. A. C.: W swojej książce wspomina Pan również o granicach aktorstwa. Czy przekroczył ją Pan kiedyś? Aktor zawsze ponosi jakieś koszty związane z rolą, w którą się wciela. To jest proces rozłożony w czasie. Kiedy wszedłem w rolę Robespierre’a w Sprawie Dantona Wajdy, to musiałem z niej potem wyjść. Ten proces nie odbył się od razu. Po każdej wymagającej roli A. C.: Czy reżyserzy też przekraczają granice? A. C.: Czy reżyserzy tego typu mają odwagę pracować z odważnymi aktorami? Tak, bo mogą liczyć na porozumienie między sobą. Chociaż, Jerzy Grotowski też był dominującym reżyserem, bardzo wyraźnie używał aktorów. To spowodowało, że Maja Komorowska i inni silni aktorzy po prostu uciekli z jego teatru. Nie można odzierać aktora z osobowości i tworzyć go od podstaw. Ja takim reżyserom nie daję zgody. Jerzy Jarocki zawsze z aktora wyciągał to, co najlepsze, tak samo jak Andrzej Wajda. K. Ś.: Jaka jest różnica we współpracy z reżyserami filmów fabularnych a reżyserami serialowymi? Różnica jest zasadnicza. Seriale to jest produkcja masowa, więc i duża kasa. To jest osobna kategoria, dla której są odrębne nagrody. Gra w serialu to często dla kogoś kilka lat wyrwania z rynku. Zawsze staram się wskazywać to niebezpieczeństwo moim studentom. Z drugiej jednak strony, serial daje poczucie stabilności finansowej. Decyzja zawsze nale- Ekspressje 197 ży do nich. To nie oznacza, że się czasem nie pokazuję gościnnie w jakimś serialu, ale dla mnie to tylko zabawa. Żaden serial jeszcze mnie nie zaskoczył na tyle pozytywnie, bym chciał zagrać w nim główną rolę. K. Ś.: Czy aktorów należy jakoś szczególnie dowartościowywać lub chwalić? Każdy człowiek żeby istnieć, potrzebuje pochwał, ale tylko w pewnych granicach. Jeśli granica ta zostanie przekroczona, aktor może wkroczyć w sferę problemów psychologicznych. Sztuka nie znosi choroby. Sztuka nie mieści się w chorym człowieku, tacy ludzie jak Nikifor czy Teofil Ociepka byli po prostu sobą, choć widzieli świat trochę inaczej. 198 A. C.: Czy wyczuwa Pan różnicę pokoleniową w stosunku do młodych aktorów, czy też widzi Pan raczej kontynuację? Młode pokolenie aktorskie jest inne. Zawsze czerpaliśmy od starszych kolegów, jednocześnie nie zgadzając się z nimi. Teraz młodzi studenci z wydziału wiedzy o teatrze chcą odcinać jednych aktorów od drugich. Nigdy więcej Gustawa Holoubka, bo ma być tylko Krzysztof Warlikowski, Jan Klata… Rozumiem, że moda na reżyserów zmienia się wraz z publicznością, która dzisiaj jest inna i za dwadzieścia lat znów będzie inna. Czy dzisiejsi reżyserzy też zostaną w przyszłości „odcięci”? Tak nie można, to nie jest odpowiednie podejście, nie można przecież odcinać kultury. Co dalej? Przeczytaj recenzję Aktora, wywiadu-rzeki z Wojciechem Pszoniakiem w tej tece „Pressji”.