Produkt uszyty na miarę , czyli nasza karta kredytowa

Transkrypt

Produkt uszyty na miarę , czyli nasza karta kredytowa
Windykacja.pl - Jak przeciętny Kowalski wpada w tarapaty
Jak przeciętny Kowalski wpada w tarapaty
Ostatnia zmiana: 2011-07-26 14:29:31
O tym, że z długami bankowymi nie ma żartów wie nawet dziecko. Ile jest w tym prawdy wie natomiast każdy,
kto wpadł w tarapaty nie spłacając należnych bankowi pieniędzy.
Sami bankowcy nie zawsze dostrzegają, że ich klient poszedł o kilka kroków za daleko i jego nieracjonalne
poczynania niechybnie zmierzają w kierunku katastrofy. A kiedy już zaczyna tonąć w długach, przestaje być
dla banku klientem pełnowartościowym i jest przesuwany na półkę z artykułami przecenionymi, których
termin przydatności do spożycia niebawem się skończy i należy się ich pozbyć w jak najkrótszym czasie za
jak najlepszą cenę. Nie zawsze rozumieją, że problemy finansowe kredytobiorcy mogą mieć charakter
przemijający i wystarczy niekiedy odrobina dobrej woli, wyrozumiałości oraz elastyczności aby problem
rozwiązać. Tymczasem oferowane potencjalnym klientom rozwiązania finansowe często pakują ich w
kłopoty, natomiast podrzucane dłużnikom koła ratunkowe pogłębiają ich problemy zamiast ratować skórę. W
efekcie mamy rynek usług i produktów finansowych drogich, zaspokajających głównie potrzeby oferujących je
instytucji a nie tych, do których są adresowane. Rzetelni kredytobiorcy pracują na tych, którzy nie spłacają a
ci, którzy nie spłacają zostają wyrzuceni na wiele lat a czasami nawet dożywotnio poza system bankowy.
Kiedy i gdzie zaczyna się problem?
Najczęściej już u źródła, gdy potencjalny klient spotyka się z doradcą w oddziale lub sprzedawcą produktów
bankowych, który dotarł do niego o własnych siłach. Dobry sprzedawca potrafi rozpoznać potrzeby klienta i
ocenić, czy i jaki produkt finansowy jest mu potrzebny. I pół biedy jeżeli dysponuje przy tym paletą
produktów, z których rzeczywiście może wybrać coś odpowiedniego, ma głowę na karku i nie działa pod
presją. Jednak te trzy podstawowe warunki najczęściej nie są możliwe do spełnienia. Sprzedawca niemal
zawsze działa pod presją, w dodatku podyktowaną dwoma czynnikami. Pierwszy to czas, drugi to ilość.
Sprzedawca produktów finansowych żyje z prowizji lub prowizji i podstawy (najczęściej niewielkiej) oraz
ewentualnie premii. Żeby zasłużyć na prowizję musi sprzedać cokolwiek, natomiast żeby za to przeżyć musi
sprzedać odpowiednio dużo. Duża sprzedaż to także gwarancja premii lub pozostania w interesie dla tych,
którzy otrzymują stałe wynagrodzenie w ramach umowy zawartej z pracodawcą lub zleceniodawcą.
Osoba działająca pod presją czasu i wyniku nie zawsze postępuje w zgodzie z własnym sumieniem i
interesem klienta bo musieć sprzedać, to nie to samo co móc sprzedać. W tej sytuacji potrzeba klienta nie
musi być rzeczywista, może jej nawet nie być lub być choćby wątpliwa. Jeżeli potrzeby nie ma, dobry
sprzedawca potrafi ją wykreować. Gdy brakuje zdolności kredytowej, potrafi doradzić jak ją poprawić. Gdy
potrzeba zostanie już zidentyfikowana lub wykreowana, nie oznacza to jeszcze dobrej sprzedaży.
Sprzedawca musi wybrać z dostępnych produktów ten najodpowiedniejszy dla klienta. Problem tylko w tym,
że produkt odpowiedni dla klienta niekoniecznie musi odpowiadać oczekiwaniom sprzedawcy. W wielu
przypadkach klient otrzymuje rozwiązanie finansowe zapewniające sprzedawcy najwyższą prowizję lub
najlepszy wskaźnik do oceny jego okresowych wyników sprzedaży. Mniejszy problem będzie miał natomiast
ten sprzedawca, który ma tylko jeden produkt w ofercie - przynajmniej nie musi się głowić nad tym, co
klientowi sprzedać.
Produkt
uszyty na miarę , czyli nasza karta kredytowa
Liczba konsumentów
ustrzelonych
na kartę kredytową idzie zapewne w dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy.
http://www.windykacja.pl/wiadomosci,jak-przecietny-kowalski-wpada-w-tarapaty.html
1/4
2017-03-04 03:46:29
Windykacja.pl - Jak przeciętny Kowalski wpada w tarapaty
Spośród oferowanych przez banki rozwiązań finansowych karta kredytowa wydaje się być produktem
najbardziej atrakcyjnym, oczywiście dla oferującej ją instytucji. Powód jest prosty, sprzedaje się łatwo, szybko
i stanowi wyśmienite źródło dochodów dla banku. A gdy klient karty kredytowej nie potrzebuje? Cóż, przecież
nie musi jej używać, może ją nawet spalić, przeciąć na pół lub używać zimą zamiast skrobaczki do szyb
(ponoć nadaje się do tego lepiej niż sama skrobaczka i nie rysuje szyb). A jeśli tego mało, wystarczy klienta
przekonać, że jej wydanie nie kosztuje ani grosza, nie ma opłaty za użytkowanie karty, okres bezodsetkowy
jest niewiarygodnie długi, minimalna spłata to zaledwie kilka nic nie znaczących procent miesięcznie, karta
jest ubezpieczona i bank łaskawie dokłada assistance, dzięki któremu nie będziemy się musieli martwić w
przypadku awarii auta, przeprowadzki czy zapowietrzenia kaloryferów. A gdyby nadal nie był przekonany,
wystarczy wspomnieć, że za zakupy w wybranych sieciach bank zwróci nawet kilka procent wydanych
pieniędzy. Jak widać, plastikowy gadżet ma tyle zalet, że dyskutowanie o potrzebie jego posiadania wydaje
się wręcz niestosowne. Gdyby jednak zapytać posiadaczy kart kredytowych o szczegóły umowy, zaledwie
kilka procent z nich byłoby w stanie opisać mechanizmy rządzące produktem w zrozumiały i logiczny sposób.
Następne kilka procent wie, że jest to gotówka, którą można w każdej chwili pożyczyć, a bank co miesiąc
odbierze sobie z rachunku wymaganą kwotę (wiedzą, bo mają rachunek w tym samym banku, który wydał
kartę). Pozostali nie rozumieją ani mechanizmu działania karty, ani też nie dostrzegają zagrożeń
wynikających z jej niewłaściwego użytkowania, najczęściej także nie rozumieją informacji zawartych w
wyciągach a comiesięczne spłaty regulują po dodatkowych i płatnych wezwaniach.
Limit na karcie kredytowej przyznany przeciętnemu Kowalskiemu (kandydatowi na dłużnika) jest złośliwy szybko się kończy i długo spłaca. Jego spłata przypomina serwisowanie dwudziestoletniego auta, w
przypadku którego każda naprawa wydaje się być nieopłacalna. Odsetki i opłaty dodatkowe zawsze wydają
się za duże a korzyści wynikające z wydanych pieniędzy ulotne. Oferowany zwrot kilku procent pieniędzy
wydanych na zakupy w wybranych sklepach daje tyle korzyści, co wyprawa na stację paliw oddaloną o 20
kilometrów po zakup benzyny tańszej o 4 groszy na litrze. Poza tym, jaka może być satysfakcja z zakupu
dżinsów w preferowanym przez bank sklepie dla małolatów za 300 zł, skoro w innym sklepie za tą cenę
można nabyć trzy pary spodni porównywalnej jakości. U Kowalskiego pojawia się więc mocne postanowienie
poprawy - spłata karty i rezygnacja z niej. Tymczasem zasilona spłatami część limitu kusi ponownym
wykorzystaniem i dalej wymaga spłaty. I tak w nieskończoność. Po roku na minusie pojawia się
niezidentyfikowana kwota kilkudziesięciu lub - w skrajnych przypadkach - grubo ponad stu złotych. Skąd się
wzięła jakaś opłata skoro sprzedawca zapewniał, że żadnych opłat nie ma? Skłamał? Nie, po prostu nie
powiedział wszystkiego lub powiedział to w taki sposób, że nie zaprzątnął tym uwagi Kowalskiego. To opłata
za użytkowanie karty kredytowej w drugim roku. Jeden miesiąc spłaty Kowalski ma więc z głowy - pożarła ją
opłata. Jeżeli Kowalski ma sobie wystarczająco dużo siły i determinacji, w końcu dopnie swego i pozbędzie
się kosztownego w utrzymaniu tworzywa sztucznego. Jeżeli natomiast wytrwałości i środków nie wystarczy,
pomoże mu w tym bank lub zaprzyjaźniona z bankiem firma windykacyjna a w ostateczności komornik.
Trudna sztuka dodawania
Klient świadomy to taki, który rozumie mechanizm działania produktu, wie jak z niego korzystać i zdaje sobie
sprawę z zagrożeń wynikających z niewłaściwego z nim postępowania. Wie także, ile kosztuje przyjemność
obcowania z bankiem. Jednak u przeciętnego Kowalskiego trudno się doszukać cech właściwych dla
świadomego klienta. Zaciągając pożyczkę gotówkową przeciętny Kowalski z reguły zwraca uwagę na dwie
wartości: kwotę pożyczki i wysokość raty. Rzadziej ma na względzie ilość rat. Natomiast sumowanie rat i
wyliczenie różnicy pomiędzy kwotą udzielonego kredytu i sumą wymaganych wpłat to już dla niego operacja
na akademickim poziomie i bliżej niezidentyfikowanym celu. Z tego też powodu sumowanie rat przed
zaciągnięciem kredytu i wyliczenie kwoty, którą oddaje bankowi jako dowód wdzięczności za udzielone
finansowanie wykracza poza jego zainteresowania. Dokonując zakupów ratalnych nie zastanawia się także
ile faktycznie kosztuje wymarzony telewizor czy lodówka. Ważne natomiast jest to, że będzie w jego
posiadaniu za chwilę, za marne kilkadziesiąt złotych miesięcznie, spłacanych przez kilka lat. Niestety, okres
http://www.windykacja.pl/wiadomosci,jak-przecietny-kowalski-wpada-w-tarapaty.html
2/4
2017-03-04 03:46:29
Windykacja.pl - Jak przeciętny Kowalski wpada w tarapaty
spłaty okazuje się na tyle długi, że potrzeba zakupu kolejnej rzeczy lub wydania kilku skromnych tysięcy
pojawia się w jego trakcie.
W ten sposób w życiu Kowalskiego pojawia się kumulacja. W grach losowych kumulacja oznacza większe
pieniądze - do odebrania. W życiu Kowalskiego także są to większe pieniądze - do oddania. A większe
pieniądze do oddania to mniej pieniędzy do wydania. Kowalski ma więc okazję zapoznać się z kolejnym
terminem z zakresu ekonomii, o którym słyszał dotychczas jedynie w wiadomościach telewizyjnych deficytem budżetowym. Tak jak państwo musi znaleźć źródło finansowania deficytu, tak i Kowalski musi się z
tym problemem uporać. Jednak Kowalski szuka rozwiązań prostych - zaciąga kolejny kredyt obiecując sobie
przy tym, że uzyskane pieniądze przeznaczy na spłatę rat pozostałych kredytów. Tymczasem większa
gotówka nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Kończy się w mgnieniu oka, pozostawiając w spadku
kolejną ratę. Kolejna kumulacja, powiększająca się dziura budżetowa i pytanie - co dalej? Niekiedy doradca
wyciąga pomocną dłoń, na której spoczywa idealne dla Kowalskiego rozwiązanie - kredyt konsolidacyjny.
Jedna mniejsza rata, jedno mniejsze zmartwienie. Bank jest przy tym hojny, oferuje większą kwotę niż
konieczna do spłaty kredytów, więc znajdujący się w obiektywnej potrzebie Kowalski skwapliwie korzysta z
okazji. Dodatkowa gotówka zawsze się przyda.
Gdyby jednak Kowalski wziął kalkulator i przeliczył, wyszłoby na to, że jedyną korzyścią wynikającą z
konsolidacji jest niższa rata. Jednak okres spłaty jest niemiłosiernie długi i w jego trakcie jak grzyby po
deszczu pojawiają się kolejne niespodziewane wydatki, których Kowalski nie jest w stanie sfinansować bez
pomocy banku. Życie zaczyna się toczyć od wypłaty do dnia płatności raty. Potem następuje wymuszona
okolicznościami pauza w wydatkach, w trakcie której Kowalski ma czas na przemyślenia. Od wyników tych
przemyśleń zależą często dalsze losy Kowalskiego. Jeżeli dojdzie do wniosku, że pożyczanie pieniędzy
szczęścia nie daje i majątku nie przysparza, być może upora się z problemami i wysnuje właściwe wnioski.
Jeżeli natomiast refleksja nie przyjdzie na czas, bank pomoże mu w spłacie angażując do tego zadania
windykatora, sąd i komornika, pozbawiając równocześnie Kowalskiego dostępu do kolejnych kredytów.
Statystyki są niepokojące
Problemy przeciętnego Kowalskiego zdają się potwierdzać dostarczane z różnych źródeł dane, z których
wynika, że dłużników ciągle przybywa, jak również zwiększa się łączna wartość ich zadłużenia. Według
danych NBP za luty 2011 r., wartość tzw. złych kredytów wynosiła 62,19 mld zł, z czego 26,7 mld zł
przypadało na przedsiębiorstwa natomiast 35,5 mld zł na gospodarstwa domowe. Odsetek niespłacanych
kredytów wynosił 12 proc. w przypadku przedsiębiorstw i 7,5 proc. w przypadku gospodarstw domowych.
Największym problemem gospodarstw domowych są kredyty konsumpcyjne (zadłużenie 21,3 mld zł). Co
prawda w stosunku do stycznia br. wartość złych kredytów nieznacznie spadła, to jednak przyczyną spadku
niekoniecznie była większa skuteczność banków w ich odzyskiwaniu lecz sprzedaż straconych wierzytelności
firmom windykacyjnym. Natomiast w przypadku kart kredytowych, zadłużenie na koniec marca wynosiło 12,9
mld zł i w pierwszych miesiącach br. wzrosło o 400 mln zł. Samych kart kredytowych przybyło w ciągu roku o
20% - obecnie jest ich ok. 10 mln.
Przyczyny trudności z terminową obsługą zobowiązań mają charakter złożony i niejednolity. Inflacja, rosnące
koszty utrzymania i liberalna polityka kredytowa to tylko niektóre z nich. Wydaje się także, że za część
problemów odpowiada niedostateczna wiedza konsumentów o produktach finansowych i brak umiejętności
planowania finansowego. Mało prawdopodobne jest także to, że w najbliższych latach tendencja ulegnie
zmianie. Należy się raczej spodziewać dalszego wzrostu zadłużenia, tym bardziej, że w pierwszym półroczu
br. dynamicznie wzrastała wartość udzielanych przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym kredytów (w
obu przypadkach ich wartość zwiększyła się o ponad 12 mld zł). Niewiadomą pozostaje jedynie dynamika
zjawiska.
http://www.windykacja.pl/wiadomosci,jak-przecietny-kowalski-wpada-w-tarapaty.html
3/4
2017-03-04 03:46:29
Windykacja.pl - Jak przeciętny Kowalski wpada w tarapaty
Przemysław Jamróz
Autor jest prawnikiem, kierownikiem działu reklamacji w firmie windykacyjnej
http://www.windykacja.pl/wiadomosci,jak-przecietny-kowalski-wpada-w-tarapaty.html
4/4
2017-03-04 03:46:29

Podobne dokumenty