mlodzianki 225 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
mlodzianki 225 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny MŁODZI ANKI Nr 15 (225) 3 II 2008 IV niedziela zwykła KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII ' " ! " " % % % $ & # " # " " " # " " Wygląda na to, że ci, którzy w jakiś sposób cierpią są błogosławieni. Jednocześnie może się automatycznie nasunąć wniosek, że ci, którzy nie cierpią nie są błogosławieni. Ale czy tak naprawdę są w ogóle ludzie, którzy nie cierpią? A zatem cierpienie jest nieodłączną częścią naszego czasowego pobytu na ziemi. Dlaczego zatem Bóg Wszechmogący nie zapewnił nam lepszego bytowania? To są pytania, które można znaleźć od czasu do czasu w sercu każdego z nas. To są pytania, które stawia nam świat w codziennej nagonce na Naukę Jezusa i Kościół. Odpowiedź jest ukryta w Bezwarunkowej Miłości Boga Ojca do nas i Jego Metodach Wychowawczych. Kochający ojciec ziemski naucza, ostrzega, dyscyplinuje swoje dzieci w rozmaity sposób, aby nie dokonywały na sobie autodestrukcji. Myślę, że każdy albo jako rodzic, albo jeszcze jako dziecko, uczestniczył w takim scenariuszu, gdy pełzający niemowlak nagle postanawia ściągnąć na siebie ze stołu obrus z gorącą kawą, zastawą rodową babci lub chociażby z wazonem z kwiatami. Nie ma osoby zdrowej na umyśle, która by nie ruszyła od razu na ratunek malcowi, odciągając jego maleńką rączkę od zwisającego skrawka obrusa. No tak, ale w tej chwili malec krzyczy wniebogłosy i jest głęboko nieszczęśliwy i cierpiący. Cierpi cały na wskroś, aż robi się siny ze złości i płaczu, cierpi jego wolna wola 2 " ! " # $ # ! # " (Mt 5, 1-12a ) % & " dysponowania własnym ciałem, cierpi jego duma, cierpi jego ego. Niewinny obrazek, pomyślimy, ale czy my aby nie jesteśmy podobni do tego uroczego niemowlęcia, gdy spieramy się z Jezusem, że przecież o własnym ciele to sami mamy prawo decydować. Że ominie mnie miłość mojego życia, awans zawodowy, jeśli będę przestrzegał 10 Przykazań itd. Problem jest tu tylko taki, że gdy wrzeszczymy jak niemowlak, a lat mamy wtedy 20, 30, 40 czy 70, to naprawdę nie jest to ani urocze, ani niewinne, a raczej tylko żałosne. Radujmy się więc, gdy Ojciec Niebieski odcina nas od toksycznych relacji, choć w danym momencie uważamy je za piękne i budujące i sztywniejemy w buncie przeciw dydaktyce Ojca. Radujmy się, gdy wysyła nas na pustynię celem uzdrowienia i odzyskania Boskich korzeni w naszych sercach. Radujmy się, gdy zabiera nam przywileje i zabezpieczenia bo chce, abyśmy tylko na Nim polegali. Radujmy się, bo mamy Ojca Kochającego Bezwarunkowo, Miłosiernego i zawsze Obecnego przy nas, gdy ściągamy sobie na głowę kolejny obrus z Jego zastawą. Bo tylko uformowane na Boski Obraz i Podobieństwo dzieci zasiądą przy tym stole do uczty z Ojcem na wieczne czasy. Rafał Bober Od środy - Wielki Post Czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu ma przygotować każdego z nas od strony duchowej do przeżycia najważniejszych Świąt w kalendarzu liturgicznym, czyli Misterium Paschalnego, rozumianego jako Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Najważniejszy jest udział w Wigilii Paschalnej, połączonej z odnowieniem przymierza Chrztu Świętego. Liturgia Wielkiego Postu skupia się wokół trzech elementów: pokuty i nawrócenia, chrztu i męki Chrystusa. Są też trzy główne praktyki religijne, które w okresie wielkopostnym powinniśmy wypełnić: w każdy piątek tego okresu odprawić Drogę Krzyżową, w każdą niedzielę po południu być na Gorzkich Żalach, odprawić rekolekcje zakończone spowiedzią i przyjęciem Komunii Świętej. W tym czasie warto też wygospodarować sobie chwilę czasu na zadumę, wewnętrzne wyciszenie, poczytanie Pisma Świętego. Dobrze by było poczynić również dobre postanowienia, powalczyć ze złymi przyzwyczajeniami, popracować nad sobą. I jeśli przynajmniej tak przeżyjemy Wielki Post, będziemy mogli w pełni uczestniczyć w Świętach Zmartwychwstania Pańskiego. Liczbę 40 dni Wielkiego Postu po raz pierwszy wprowadzono w Kościele w IV wieku. Liczba ta jest symboliczna i oznacza czas pokuty, postu, modlitwy albo kary, bo np. 40 dni Jezus pościł na pustyni, 40 dni Mojżesz przebywał na górze Synaj, 40 dni i nocy padał deszcz wywołujący potop. Wielki Post rozpoczyna się Środą Popielcową i trwa do Mszy Wieczerzy Pańskiej włącznie. W Środę Popielcową chrześcijanie uczestniczą we Mszy Świętej, w czasie której po homilii następuje obrzęd poświęcenia i posypania głów popiołem. Jest to zewnętrzny znak rozpoczęcia publicznej pokuty. Ostatnie dni Wielkiego Postu od Niedzieli Palmowej do wieczora Wielkiego Czwartku, a także następujące po nich Triduum Paschalne to Wielki Tydzień. Najstarsze świadectwa o liturgii Wielkiego Tygodnia pochodzą z IV wieku z Palestyny. Rozpoczynała ją uroczysta procesja z palmami, z Betanii do Jerozolimy na pamiątkę wjazdu Chrystusa do świętego miasta, który uczynił to, aby tam dokonać odkupienia ludzi przez swoją mękę i śmierć na krzyżu. Do dziś uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy przypominają specjalne obrzędy przed Mszą Świętą i poświęcenie palm. Podczas wszystkich tych obrzędów używa się czerwonego koloru szat liturgicznych. Każdy chrześcijanin powinien dołożyć wszelkich starań, aby obrzędy Wielkiego Tygodnia zrozumieć, brać w nich czynny udział, a przede wszystkim umartwieniami i świętością życia dawać dowód żywej wiary. W Wielki Czwartek odprawiane są dwie Msze Święte. Rano, w kościołach katedralnych biskup koncelebruje, razem ze wszystkimi kapłanami z całej diecezji, uroczystą Mszę Świętą z poświęceniem Krzyża, a we wszystkich pozostałych kościołach Msza Święta odbywa się w godzinach wieczornych. Nazywamy ją „Mszą Wieczerzy Pańskiej”. Rozpoczyna ona Triduum Paschalne, czyli Wielki Piątek, Wielką Sobotę i Niedzielę Zmartwychwstania. W Wielki Piątek po liturgii eucharystycznej Ciało Chrystusa przenosi się uroczyście do adoracji do Grobu Pańskiego. Wielka Sobota jest dniem, w którym nie odprawia się Mszy Świętej ani żadnych innych nabożeństw. Przez cały dzień wierni nawiedzają Grób Pański i czuwają na modlitwie, pamiętając, że jest tam obecny pod osłoną chleba Uwielbiony i Zmartwychwstały Pan. W tym dniu święci się też pokarmy. Wierni przynoszą w koszykach chleb, wędlinę, masło, chrzan, sól i jajka. Nie powinno w nich także zabraknąć baranka, który symbolizuje Chrystusa. W tym dniu, każdy pokarm ma swoje znaczenie: chrzan, przynosimy na znak męki Pana Jezusa, która zamieniła się w słodycz, a symbolem tej słodyczy jest masło. Poświęcone jajka symbolizują nowe życie Zmartwychwstałego Pana. Przez święcenie pokarmów Kościół błogosławi byt doczesny; podkreśla dostojność ciała, które w tym dniu osiągnęło nieśmiertelność. Chrystus po zmartwychwstaniu jadł chleb i rybę, by przekonać uczniów, że jest naprawdę żywym człowiekiem. Wigilię Paschalną (noc paschalną) rozjaśnia zmartwychwstały Chrystus. Jest to najważniejsze wydarzenie w dziejach świata i ludzkości. Cała dynamika nocy paschalnej skupia się wokół życia w Chrystusie, dlatego cała jej liturgia pełna jest symboli życia: światło – słowo – woda – uczta. Uroczystym ogłoszeniem zmartwychwstania Chrystusa i wezwania całego stworzenia do udziału w tryumfie Zmartwychwstałego jest Procesja Rezurekcyjna, która odbywa się rano w Niedzielę Wielkanocną. Elżbieta Wiśniewska 3 Moda na post? W odwiecznej walce postu z karnawałem zdecydowanym faworytem był i jest nadal karnawał. Dziś, coraz częściej tryumfuje on przez pełne dwanaście miesięcy. Niejeden człowiek z zaskoczeniem dowiaduje się, że w tym roku Popielec przypada już 6 lutego, czyli że właśnie mamy ostatki. Takie pojęcia jak „zapusty” czy „post” stają się coraz mniej zrozumiałe, pochodzące jakby z innego świata. Słyszałem pytania, co to takiego Popielec i kto to wymyślił. Dlaczego nie bawić się przez cały rok, skoro wokół tyle ofert rozrywki, dyskotek, imprez, nocnych klubów? Czy ktoś będzie płakał nad porażką postu? Zamiast ronić łzy, lepiej spróbować dostrzec wokół siebie różne formy sprzeciwu wobec wszechwładzy komercji i płytkiej rozrywki. Niektórzy zestresowani pracą i zabawą ludzie szukają – nieraz na oślep – pomocy w medytacjach, poradniach psychoterapeutów i grupach wsparcia. Inni interesują się zdrowym stylem życia, aktywną rekreacją, odchudzaniem. Lub bez potrzeby nie przesiadują po godzinach w pracy, lecz poświęcają więcej czasu rodzinie. Pielęgnują przyjaźnie. Czytają książki zamiast godzinami oglądać telewizję. Jadą rowerami do lasu zamiast iść po raz kolejny do centrum handlowego. Uciekają od hałasu. Czyżby nowa moda na świecki post? A może te zjawiska mają jakiś związek z Wielkim Postem, kiedy w sposób szczególny mamy rozważać mękę i śmierć Chrystusa? Być może elementem wspólnym wszystkich tych działań jest tęsknota do harmonijnego życia, którego nie można zbudować tylko w oparciu o dobra materialne i 4 dążenie do przyjemności i beztroskiej zabawy. Nostalgia za „starymi, dobrymi czasami”, kiedy to okres rozpoczynający się Środą Popielcową stał pod znakiem modlitwy, postu i jałmużny, to fałszywa recepta. Wielki Post mamy przeżywać we współczesności. A świadome, zaangażowane chrześcijaństwo oznacza dziś często bycie nonkonformistą, pójście pod prąd. Czy to jednak coś nadzwyczajnego dla studentów i inteligencji? Przecież z tych właśnie grup społecznych najczęściej rekrutują się nonkonformiści. Wielki Post to atrakcyjny okres, bo pozwala na zajęcie się obszarami życia, które w codziennym pośpiechu łatwo schodzą na dalszy plan. Jeśli pozwolimy posypać sobie głowę popiołem, uspokoimy swoje wnętrze i zabierzemy się za porządkowanie sumienia, doświadczymy owoców postu. Dobrze zrobi nam kilka godzin „głodu z wyboru” w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Również rezygnacja z jedzenia mięsa w piątki oraz z udziału w hałaśliwych imprezach i clubbingu nie będzie wyzwaniem ponad siły. Nie chodzi tu prze- Przy odrobinie dobrych chęci Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale i rekolekcje nie będą tylko wielkopostną tradycją pokolenia naszych babć, ale czymś żywym i ważnym również dla nas. Sakrament Pojednania okaże się zaś najlepszym przygotowaniem do Wielkanocy. Także jałmużna nie jest przestarzałym pojęciem. Tylko, że dzisiaj zmieniła ona nazwę na zbiórkę publiczną lub wolontariat. Jałmużna to bezinteresowna pomoc człowiekowi potrzebującemu, która wymaga od nas pewnego wyrzeczenia. Wystarczy się rozejrzeć, ilu ludzi z trudem może unieść swój życiowy krzyż... Nonkonformiści przyciągają więcej uwagi niż ci, których sposób życia płynie głównym nurtem. Wielki Post to kolejna okazja do dawania świadectwa. Ludzie obojętni i niechętni wobec nauki Chrystusa obserwują nas i mogą zapytać, o co chodzi z tym postem. Wbrew pozorom, często poszukują oni, nieraz desperacko, odpowiedzi na cież o wymuszoną, jałową rezygnację, ale o potraktowanie jej jako znaku pamięci o Pasji Chry- pytania o to, co w życiu najistotniejsze, w jaki sposób rozwiązywać swoje problemy. Jeśli w stusa i wyrazu solidarności z ludźmi niosącymi naszej postawie odnajdą coś frapującego i ciężkie krzyże. Formą postu może być również refleksja nad tym, jakie złe nawyki i nałogi szko- ożywczego, mogą szukać odpowiedzi w rejonach dzą mojemu zdrowiu, mojej rodzinie, środowisku. bardziej zbliżonych do Ewangelii. Może warto z czegoś zrezygnować z korzyścią dla Bohdan Białorucki ducha i ciała? 1 procent dla Fundacji Pro Bono W tym roku zmieniły się zasady przekazywania 1 proc. podatku dochodowego dla wybranej organizacji pożytku publicznego. Dotychczas podatnik był zobowiązany do samodzielnego wpłacenia wyliczonej kwoty na konto danej organizacji. W rozliczeniu PIT za rok 2007 obowiązują już nowe zasady. Osoby, które chcą wesprzeć działającą przy naszym kościele Fundację Pro Bono, powinny wpisać poprawnie w swoim formularzu PIT dane fundacji i jej numer zawarty w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS). Urząd Skarbowy jest zobowiązany do przekazania należnej kwoty na konto wskazanej przez podatnika organizacji pożytku publicznego w terminie do 31 lipca 2008 roku. Fundacja Pro Bono podejmuje przede wszystkim działania na rzecz dzieci z domów dziecka oraz rodzin biednych i patologicznych. W ciągu kilkunastu lat, przy wsparciu wolontariuszy i dzięki wspaniałomyślnej ofiarności darczyńców, zorganizowała wartościowy wypoczynek letni dla 4500 dzieci. Fundacja zapewnia, że każda złotówka pozyskana z 1 proc. podatku zostanie wykorzystana na organizację letnich kolonii w tym roku. Z góry dziękujemy za wsparcie. Więcej informacji o Fundacji na www.swanna.waw.pl oraz www.probono.art.pl Fundacja Pro Bono II ul. Krakowskie Przedmieście 68 00-322 Warszawa KRS 0000222038 5 Uniwersyteckie dociekania prawdy Uniwersytet, czyli społeczność uczących się i uczonych, jest dla wielu z nas środowiskiem, któremu bardziej lub mniej chętnie poświęcamy całkiem sporą część codziennego życia. To poświęcenie, zwłaszcza w kontekście rozpoczynającej się sesji, nabiera oczywiście wymiaru szczególnego, zwłaszcza dla tych, którzy właśnie w tym czasie muszą przystąpić do różnorakich egzaminów. Uniwersytecka codzienność nie sprowadza się jednak tylko do tego niezbyt komfortowego okresu zaliczeń, ale koncentruje się wokół nieustannie powtarzającego się procesu kształcenia, zdobywania wiedzy już poznanej oraz, co równie ważne, odkrywaniu nowych sfer rzeczywistości, które do tej pory nie zostały przez naukę odpowiednio zbadane. Ta poznawcza, a zarazem odkrywcza funkcja każdego uniwersytetu, skłania do ważnej refleksji na temat celu oraz motywów, jakimi powinni kierować się naukowcy w ramach prowadzonych badań, stosownie do swojej dziedziny naukowej. Na to istotne, ale jednocześnie niezwykle szerokie pytanie nie da się, z oczywistych względów, odpowiedzieć w tym miejscu. Można co najwyżej postawić kilka pytań, służących refleksji odbiorców. Jeżeli uznamy, że dochodzenie do prawdy stanowi podstawowy cel każdego uniwersytetu, to od razu warto się zastanowić o jaką prawdę tutaj chodzi. Pojawia się dość konkretna wątpliwość czy rzeczywiście szeroko rozumiany postęp, czy rozwój naukowy, powinny usprawiedliwiać przekraczanie takich granic, które nawet dla naukowca powinny pozostać nienaruszone. Docierające do nas informacje na temat nowych odkryć, do tego w dziedzinach kompletnie dla większości z nas nieznanych sprawiają, że z jednej strony doświadczamy pewnego przełomu świadczącego o stopniowym przejmowaniu kontroli nad kolejnym aspektem naszego życia. Z drugiej jednak, rodzić się może 6 także pewien niepokój, wynikający chociażby z istoty niektórych odkryć i pojawiających się wraz z nimi pytań – czemu ma to służyć, czy cel może uświęcać środki. Nie chodzi w tym miejscu o prezentowanie i omawianie przykładów, ale z pewnością jednym z najbardziej znamiennych jest niedawna informacja o dopuszczeniu eksperymentów na zarodkach ludzkich i zwierzęcych. Słysząc o tego rodzaju przypadkach nieustannie pojawia się pytanie o cenę postępu oraz o dochowanie przez naukowców niezbędnych standardów etycznych. Patrząc na te i inne podobne zagadnienia z perspektywy osoby wierzącej, z pewnością o wiele łatwiej jest nam dokonywać bardziej kategorycznych ocen. Nie chodzi mi jednak o to, abyśmy opowiadali się za czy przeciw konkretnym odkryciom. O wiele ważniejsze jest dostrzeganie kluczowego czynnika „poszukiwania prawdy”, który odnosi się zarówno do wspomnianej już genetyki, ale w równym stopniu obejmuje także inne, czasami bardzo odległe dziedziny naukowych dociekań. Z pewnością trudno byłoby tutaj o ustalenie jednej uniwersalnej definicji prawdy, ale wydaje się, że pojęcie to łączy w sobie liczne elementy, które dla chrześcijanina stanowić powinny swoistą kwintesencję jego życiowej postawy ( Dochodzenie do prawdy, także w ramach szeroko pojętej działalności akademickiej, nie jest przy tym zarezerwowane wyłącznie dla samych naukowców. Oczywiście z ich punktu widzenia, poruszany już wcześniej wątek etyczny będzie się zawsze sprowadzał do troski o to, aby sprawowanych funkcji i posiadanej wiedzy nie wykorzystywać w celu manipulowania swoimi odbiorcami oraz narzucania im własnych zapatrywań nie popartych odpowiednimi dowodami o charakterze naukowym. Nie oznacza to jednak, by i sami odbiorcy, a więc najczęściej studenci, byli zupełnie zwolnieni z obowiązku dociekania prawdy. Jest przecież wiele takich sytuacji, które także od studenta wymagają zajęcia konkretnego i zdecydowanego stanowiska oraz opowiedzenia się jasno po jednej ze stron. Jeżeli podstawową dyrektywą w tym zakresie ma być „dążenie do prawdy”, wówczas często musi się to wiązać ze zmianą własnej postawy. Poszukiwanie „prawdy” nie jest może sprawą łatwą i oczywistą, ale z pewnością odnosi się również do osób, które co prawda same nie prowadzą żadnych badań naukowych, ale uczestniczą w życiu akademic kim, aby w sposób twórczy poszerzać swoją wiedzę. Te kilka słów przemyśleń to z pewnością o wiele za mało, aby nawet na dobre rozpocząć dyskusję o celach działania uniwersytetu oraz misji związanej z poszukiwaniem „prawdy”. I choć w dzisiejszych czasach środowiska akademickie postrzegane są nadal, jako miejsca otwarte na wieloaspektowe debaty, to niestety już teraz doświadczamy przypadków drastycznego ograniczania idei leżącej u podstaw funkcjonowania takich instytucji. Przypadek braku tolerancji wobec poglądów prezentowanych przez niektórych „niewygodnych” uczonych nie jest tendencją nową czy niespotykaną. Wydaje się co prawda, że w świetle dzisiejszych standardów prowadzenia wolnego dyskursu, takie przypadki nie powinny mieć miejsca. Jakkolwiek to, co z pewnością powinno nas już teraz niepokoić, to może nie tyle sam fakt sprzeciwu wobec słów konkretnego Autorytetu, co raczej brak powszechniejszej reakcji na tego typu sprzeciw. Czy stajemy obecnie wobec dylematu wyboru „prawdy”, którą możemy odkrywać i publicznie ogłaszać także na uniwersytecie? Miejmy nadzieję, że jeszcze nie. Marcin Stębelski MOJE SPOTKANIA Z ZAKONAMI „ewangelizację przez środki masowego przekazu”, śmiało wykorzystując do tego celu Internet, wydając książki, gazety, prowadząc rozgłośnie radiowe i telewizyjne, jak również biblioteki i muzea. Jest to działalność niezwykle rozbudowana i przemyślana. Zgodna z konkretnym charyzmatem danego zakonu. Z działalności edukacyjW zeszłą niedzielę biskupi wystosowali list pasterski do wiernych na temat „Osób konsekrowa- nej i medialnej słyną zwłaszcza jezuici, dominikanych w służbie człowiekowi w potrzebie”. Warto nie, pallotyni i redemptoryści. Moja koleżanka Marysia spotkana na studiach podyplomowych zapoznać się z tym dokumentem, w którym dupracuje w wydawnictwie prowadzonym właśnie chowni przedstawili, jak ogromne bogactwo i przez siostry loretanki. Natomiast wielu moich skarb stanowią zakony i ile dobra czynią. Ich kolegów ze studiów chętnie uczestniczyło w wypodstawowe zadania skupiają się wokół trzech kładach i seminariach warsztatowych prowadzogłównych punktów: nieść wyzwolenie, budować nych przez o. Wacława Oszajcę, a potem rozpopokój i wspólnotę oraz ewangelizować. Bardzo czynało pracę w prowadzonym przez jezuitów szczegółowo wyliczono w liście udział konkretPrzeglądzie Powszechnym. Jeśli ktoś jest szczenych zakonów w tych poszczególnych działagólnie zainteresowany tą duchowością to mogę niach: liczbę prowadzonych placówek dla ludzi polecić wywiad – rzekę ze śp. o. Stanisławem chorych i upośledzonych, starszych, uzależnionych, ubogich oraz liczbę hospicjów, aptek, przy- Musiałem „Duchowny niepokorny” autorstwa Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki. Nie można chodni i szpitali. W pomocy na rzecz chorych przodują zwłaszcza kamilianie, a wśród nich naj- pominąć również ogromnej siły modlitwy, jaką słynniejszy chyba ks. Arkadiusz Nowak działają- niosą ze sobą zakony kontemplacyjne, takie jak cy na rzecz narkomanów. Nie pominięto również karmelitanki, czy przywołani w filmie „Wielka działalności rekolekcyjnej, formacyjnej i powoła- cisza” mnisi kartuzi. Dużą popularnością wśród studentów cieszą się spotkania organizowane niowej zakonów; opieki nad sanktuariami oraz organizacji przeróżnych stowarzyszeń i fundacji, przez dominikanów, zarówno tych z Freta, jak i ze w których z wielkim powodzeniem działają osoby Służewa. Zaś wszyscy odwiedzający naszą św. Annę powinni pamiętać, że zamieszkiwali ją świeckie. Zakony, jak np. siostry zmartwychprzed wiekami ojcowie bernardyni na czele z wstanki zajmują się także działalnością wychomuzykalnym bł. Władysławem z Gielniowa. wawczą poprzez prowadzenie szkół, świetlic, Ja ze swej strony czuję się związana z duchowoburs, przedszkoli, domów dziecka i domów saścią franciszkańską. Osobiście poznałam siostry motnej matki. Owocnie włączają się też w 7 ze Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi, założone w 1857 roku przez bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Siostry poznałam na pielgrzymce śladami Ojca Świętego Jana Pawła II. Obie były bardzo serdeczne, chętnie ze mną rozmawiały, dopytywały o moje plany życiowe. Potem po powrocie do Warszawy zainicjowałyśmy kontakt mailowy. W tamtym czasie na horyzoncie rysowało mi się pisanie pracy magisterskiej. Miałam gotowy tylko jeden rozdział i zupełnie nie mogłam pisać dalej. Siostry współczuły mi i wtedy jedna z nich poradziła mi, abym na biurku postawiła sobie zdjęcie naszego papieża, modliła się do niego i prosiła go o wsparcie, bo on całe życie bardzo dużo pisał i na pewno mi pomoże. Po powrocie do domu tak też zrobiłam. I JP2 mi dopomógł! Już zupełnie bez żadnych przeszkód ani trudności udało mi się dokończyć pisanie pracy i obronić ją. Wielką pomocą okazały się dla mnie też inne siostry – ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, które w bardzo trudnym dla mnie czasie otoczyły mnie cierpliwą modlitwą, dzięki której już w przeciągu miesiąca moje życie uległo radykalnej przemianie. Poznałam także siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi wyjeżdżające w dalekie egzotyczne kraje, a potem z zapałem opowiadające o ewangelizacji. Raz uczestniczyłam również w spotkaniu z zakonnikiem przebywającym na misji w Republice Środkowej Afryki, który z wielkim zaangażowaniem i pasjonująco, aż do późnej nocy, opowiadał o swojej pracy, spotkaniach z mieszkańcami, sposobie celebrowania Mszy Świętej, nauce trudnego języka, tamtejszych zwyczajach i potrawach, lokalnych strojach i modzie na japonki made in China, ciężkich warunkach życia, zwłaszcza w porze deszczowej i o tym, że nie boi się malarii i nie zaszczepia się… W działalność misyjną włączają się też siostry urszulanki szare promujące łatwy i dostępny dla każdego apostolat uśmiechu. Na koniec chciałabym podzielić się jeszcze dwoma doświadczeniami związanymi z osobami konsekrowanymi. Otóż pewnego lata wracałam bardzo zatłoczonym autobusem do domu i byłam bardzo zmęczona. Miejsce siedzące zajmowała siostra zakonna i ona wtedy chyba „odczytała” moje myśli, bo powiedziała do mnie: - może chce Pani postawić tu swoją torbę – wskazała swoje kolana. Innym razem, podczas procesji Bożego Ciała przyglądałam się ubiorom różnych sióstr zakonnych. Wymyśliłam wtedy, że „ładny” byłby biały habit z sercem. Potem sprawdziłam w Internecie i okazało się, że zakon mający taki strój rzeczywiście istnieje. Noszą go Jadwiżanki wawelskie. A Ty, drogi czytelniku, jakie masz przemyślenia w związku z działalnością zakonów? Jakie są Twoje doświadczenia? Agata Kot Z ! " " # $ % s ' ( " " ) # * + + , * % + - % - [email protected] . Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) 8 Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz 12.00