mlodzianki 225 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 225 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny
MŁODZI
ANKI
Nr 15 (225)
3 II 2008
IV
niedziela
zwykła
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
'
"
!
"
"
%
%
%
$
&
#
"
#
"
"
"
#
"
"
Wygląda na to, że ci, którzy w jakiś sposób
cierpią są błogosławieni. Jednocześnie może
się automatycznie nasunąć wniosek, że ci, którzy nie cierpią nie są błogosławieni. Ale czy
tak naprawdę są w ogóle ludzie, którzy nie
cierpią?
A zatem cierpienie jest nieodłączną częścią
naszego czasowego pobytu na ziemi. Dlaczego
zatem Bóg Wszechmogący nie zapewnił nam
lepszego bytowania? To są pytania, które można znaleźć od czasu do czasu w sercu każdego
z nas. To są pytania, które stawia nam świat w
codziennej nagonce na Naukę Jezusa i Kościół.
Odpowiedź jest ukryta w Bezwarunkowej Miłości Boga Ojca do nas i Jego Metodach Wychowawczych. Kochający ojciec ziemski naucza, ostrzega, dyscyplinuje swoje dzieci w
rozmaity sposób, aby nie dokonywały na sobie
autodestrukcji. Myślę, że każdy albo jako rodzic, albo jeszcze jako dziecko, uczestniczył w
takim scenariuszu, gdy pełzający niemowlak
nagle postanawia ściągnąć na siebie ze stołu
obrus z gorącą kawą, zastawą rodową babci lub
chociażby z wazonem z kwiatami. Nie ma
osoby zdrowej na umyśle, która by nie ruszyła
od razu na ratunek malcowi, odciągając jego
maleńką rączkę od zwisającego skrawka obrusa. No tak, ale w tej chwili malec krzyczy
wniebogłosy i jest głęboko nieszczęśliwy i
cierpiący. Cierpi cały na wskroś, aż robi się
siny ze złości i płaczu, cierpi jego wolna wola
2
"
!
"
#
$
#
!
#
"
(Mt 5, 1-12a )
%
&
"
dysponowania własnym ciałem, cierpi jego
duma, cierpi jego ego. Niewinny obrazek, pomyślimy, ale czy my aby nie jesteśmy podobni
do tego uroczego niemowlęcia, gdy spieramy
się z Jezusem, że przecież o własnym ciele to
sami mamy prawo decydować. Że ominie mnie
miłość mojego życia, awans zawodowy, jeśli
będę przestrzegał 10 Przykazań itd. Problem
jest tu tylko taki, że gdy wrzeszczymy jak niemowlak, a lat mamy wtedy 20, 30, 40 czy 70,
to naprawdę nie jest to ani urocze, ani niewinne, a raczej tylko żałosne.
Radujmy się więc, gdy Ojciec Niebieski odcina
nas od toksycznych relacji, choć w danym
momencie uważamy je za piękne i budujące i
sztywniejemy w buncie przeciw dydaktyce
Ojca.
Radujmy się, gdy wysyła nas na pustynię celem uzdrowienia i odzyskania Boskich korzeni
w naszych sercach.
Radujmy się, gdy zabiera nam przywileje i
zabezpieczenia bo chce, abyśmy tylko na Nim
polegali.
Radujmy się, bo mamy Ojca Kochającego
Bezwarunkowo, Miłosiernego i zawsze Obecnego przy nas, gdy ściągamy sobie na głowę
kolejny obrus z Jego zastawą. Bo tylko uformowane na Boski Obraz i Podobieństwo dzieci
zasiądą przy tym stole do uczty z Ojcem na
wieczne czasy.
Rafał Bober
Od środy - Wielki Post
Czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu ma
przygotować każdego z nas od strony duchowej
do przeżycia najważniejszych Świąt w kalendarzu liturgicznym, czyli Misterium Paschalnego,
rozumianego jako Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Najważniejszy jest
udział w Wigilii Paschalnej, połączonej z odnowieniem przymierza Chrztu Świętego. Liturgia
Wielkiego Postu skupia się wokół trzech elementów: pokuty i nawrócenia, chrztu i męki
Chrystusa. Są też trzy główne praktyki religijne,
które w okresie wielkopostnym powinniśmy
wypełnić: w każdy piątek tego okresu odprawić
Drogę Krzyżową, w każdą niedzielę po południu być na Gorzkich Żalach, odprawić rekolekcje zakończone spowiedzią i przyjęciem Komunii Świętej. W tym czasie warto też wygospodarować sobie chwilę czasu na zadumę, wewnętrzne wyciszenie, poczytanie Pisma Świętego.
Dobrze by było poczynić również dobre postanowienia, powalczyć ze złymi przyzwyczajeniami, popracować nad sobą. I jeśli przynajmniej
tak przeżyjemy Wielki Post, będziemy mogli w
pełni uczestniczyć w Świętach Zmartwychwstania Pańskiego.
Liczbę 40 dni Wielkiego Postu po raz pierwszy
wprowadzono w Kościele w IV wieku. Liczba
ta jest symboliczna i oznacza czas pokuty, postu, modlitwy albo kary, bo np. 40 dni Jezus
pościł na pustyni, 40 dni Mojżesz przebywał na
górze Synaj, 40 dni i nocy padał deszcz wywołujący potop. Wielki Post rozpoczyna się Środą
Popielcową i trwa do Mszy Wieczerzy Pańskiej
włącznie. W Środę Popielcową chrześcijanie
uczestniczą we Mszy Świętej, w czasie której po
homilii następuje obrzęd poświęcenia i posypania głów popiołem. Jest to zewnętrzny znak
rozpoczęcia publicznej pokuty. Ostatnie dni
Wielkiego Postu od Niedzieli Palmowej do
wieczora Wielkiego Czwartku, a także następujące po nich Triduum Paschalne to Wielki Tydzień.
Najstarsze świadectwa o liturgii Wielkiego Tygodnia pochodzą z IV wieku z Palestyny. Rozpoczynała ją uroczysta procesja z palmami, z
Betanii do Jerozolimy na pamiątkę wjazdu
Chrystusa do świętego miasta, który uczynił to,
aby tam dokonać odkupienia ludzi przez swoją
mękę i śmierć na krzyżu. Do dziś uroczysty
wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy przypominają
specjalne obrzędy przed Mszą Świętą i poświęcenie palm. Podczas wszystkich tych obrzędów
używa się czerwonego koloru szat liturgicznych.
Każdy chrześcijanin powinien dołożyć wszelkich starań, aby obrzędy Wielkiego Tygodnia
zrozumieć, brać w nich czynny udział, a przede
wszystkim umartwieniami i świętością życia
dawać dowód żywej wiary.
W Wielki Czwartek odprawiane są dwie Msze
Święte. Rano, w kościołach katedralnych biskup
koncelebruje, razem ze wszystkimi kapłanami z
całej diecezji, uroczystą Mszę Świętą z poświęceniem Krzyża, a we wszystkich pozostałych
kościołach Msza Święta odbywa się w godzinach wieczornych. Nazywamy ją „Mszą Wieczerzy Pańskiej”. Rozpoczyna ona Triduum
Paschalne, czyli Wielki Piątek, Wielką Sobotę i
Niedzielę Zmartwychwstania. W Wielki Piątek
po liturgii eucharystycznej Ciało Chrystusa
przenosi się uroczyście do adoracji do Grobu
Pańskiego. Wielka Sobota jest dniem, w którym
nie odprawia się Mszy Świętej ani żadnych
innych nabożeństw. Przez cały dzień wierni
nawiedzają Grób Pański i czuwają na modlitwie, pamiętając, że jest tam obecny pod osłoną
chleba Uwielbiony i Zmartwychwstały Pan. W
tym dniu święci się też pokarmy. Wierni przynoszą w koszykach chleb, wędlinę, masło,
chrzan, sól i jajka. Nie powinno w nich także
zabraknąć baranka, który symbolizuje Chrystusa. W tym dniu, każdy pokarm ma swoje znaczenie: chrzan, przynosimy na znak męki Pana
Jezusa, która zamieniła się w słodycz, a symbolem tej słodyczy jest masło. Poświęcone jajka
symbolizują nowe życie Zmartwychwstałego
Pana. Przez święcenie pokarmów Kościół błogosławi byt doczesny; podkreśla dostojność
ciała, które w tym dniu osiągnęło nieśmiertelność. Chrystus po zmartwychwstaniu jadł chleb
i rybę, by przekonać uczniów, że jest naprawdę
żywym człowiekiem.
Wigilię Paschalną (noc paschalną) rozjaśnia
zmartwychwstały Chrystus. Jest to najważniejsze wydarzenie w dziejach świata i ludzkości.
Cała dynamika nocy paschalnej skupia się wokół życia w Chrystusie, dlatego cała jej liturgia
pełna jest symboli życia: światło – słowo – woda – uczta. Uroczystym ogłoszeniem zmartwychwstania Chrystusa i wezwania całego
stworzenia do udziału w tryumfie Zmartwychwstałego jest Procesja Rezurekcyjna, która odbywa się rano w Niedzielę Wielkanocną.
Elżbieta Wiśniewska
3
Moda na
post?
W odwiecznej walce postu z karnawałem zdecydowanym faworytem był i jest nadal karnawał.
Dziś, coraz częściej tryumfuje on przez pełne
dwanaście miesięcy. Niejeden człowiek z zaskoczeniem dowiaduje się, że w tym roku Popielec
przypada już 6 lutego, czyli że właśnie mamy
ostatki. Takie pojęcia jak „zapusty” czy „post”
stają się coraz mniej zrozumiałe, pochodzące
jakby z innego świata. Słyszałem pytania, co to
takiego Popielec i kto to wymyślił. Dlaczego nie
bawić się przez cały rok, skoro wokół tyle ofert
rozrywki, dyskotek, imprez, nocnych klubów?
Czy ktoś będzie płakał nad porażką postu?
Zamiast ronić łzy, lepiej spróbować dostrzec wokół siebie różne formy sprzeciwu wobec wszechwładzy komercji i płytkiej rozrywki. Niektórzy
zestresowani pracą i zabawą ludzie szukają –
nieraz na oślep – pomocy w medytacjach, poradniach psychoterapeutów i grupach wsparcia. Inni
interesują się zdrowym stylem życia, aktywną
rekreacją, odchudzaniem. Lub bez potrzeby nie
przesiadują po godzinach w pracy, lecz poświęcają więcej czasu rodzinie. Pielęgnują przyjaźnie.
Czytają książki zamiast godzinami oglądać telewizję. Jadą rowerami do lasu zamiast iść po raz
kolejny do centrum handlowego. Uciekają od
hałasu. Czyżby nowa moda na świecki post? A
może te zjawiska mają jakiś związek z Wielkim
Postem, kiedy w sposób szczególny mamy rozważać mękę i śmierć Chrystusa? Być może elementem wspólnym wszystkich tych działań jest tęsknota do harmonijnego życia, którego nie można
zbudować tylko w oparciu o dobra materialne i
4
dążenie do przyjemności i beztroskiej zabawy.
Nostalgia za „starymi, dobrymi czasami”, kiedy to
okres rozpoczynający się Środą Popielcową stał
pod znakiem modlitwy, postu i jałmużny, to fałszywa recepta. Wielki Post mamy przeżywać we
współczesności. A świadome, zaangażowane
chrześcijaństwo oznacza dziś często bycie nonkonformistą, pójście pod prąd. Czy to jednak coś
nadzwyczajnego dla studentów i inteligencji?
Przecież z tych właśnie grup społecznych najczęściej rekrutują się nonkonformiści.
Wielki Post to atrakcyjny okres, bo pozwala na
zajęcie się obszarami życia, które w codziennym
pośpiechu łatwo schodzą na dalszy plan. Jeśli
pozwolimy posypać sobie głowę popiołem, uspokoimy swoje wnętrze i zabierzemy się za porządkowanie sumienia, doświadczymy owoców postu.
Dobrze zrobi nam kilka godzin „głodu z wyboru”
w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Również
rezygnacja z jedzenia mięsa w piątki oraz z udziału w hałaśliwych imprezach i clubbingu nie będzie wyzwaniem ponad siły. Nie chodzi tu prze-
Przy odrobinie dobrych chęci Droga Krzyżowa,
Gorzkie Żale i rekolekcje nie będą tylko wielkopostną tradycją pokolenia naszych babć, ale
czymś żywym i ważnym również dla nas. Sakrament Pojednania okaże się zaś najlepszym przygotowaniem do Wielkanocy. Także jałmużna nie
jest przestarzałym pojęciem. Tylko, że dzisiaj
zmieniła ona nazwę na zbiórkę publiczną lub
wolontariat. Jałmużna to bezinteresowna pomoc
człowiekowi potrzebującemu, która wymaga od
nas pewnego wyrzeczenia. Wystarczy się rozejrzeć, ilu ludzi z trudem może unieść swój życiowy
krzyż...
Nonkonformiści przyciągają więcej uwagi niż ci,
których sposób życia płynie głównym nurtem.
Wielki Post to kolejna okazja do dawania świadectwa. Ludzie obojętni i niechętni wobec nauki
Chrystusa obserwują nas i mogą zapytać, o co
chodzi z tym postem. Wbrew pozorom, często
poszukują oni, nieraz desperacko, odpowiedzi na
cież o wymuszoną, jałową rezygnację, ale o potraktowanie jej jako znaku pamięci o Pasji Chry- pytania o to, co w życiu najistotniejsze, w jaki
sposób rozwiązywać swoje problemy. Jeśli w
stusa i wyrazu solidarności z ludźmi niosącymi
naszej postawie odnajdą coś frapującego i
ciężkie krzyże. Formą postu może być również
refleksja nad tym, jakie złe nawyki i nałogi szko- ożywczego, mogą szukać odpowiedzi w rejonach
dzą mojemu zdrowiu, mojej rodzinie, środowisku. bardziej zbliżonych do Ewangelii.
Może warto z czegoś zrezygnować z korzyścią dla
Bohdan Białorucki
ducha i ciała?
1 procent dla Fundacji Pro Bono
W tym roku zmieniły się zasady przekazywania 1 proc. podatku dochodowego dla wybranej organizacji pożytku publicznego. Dotychczas podatnik był zobowiązany do samodzielnego wpłacenia wyliczonej kwoty na konto danej organizacji. W rozliczeniu PIT za rok 2007 obowiązują już nowe zasady.
Osoby, które chcą wesprzeć działającą przy naszym kościele Fundację Pro Bono, powinny wpisać
poprawnie w swoim formularzu PIT dane fundacji i jej numer zawarty w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS). Urząd Skarbowy jest zobowiązany do przekazania należnej kwoty na konto wskazanej
przez podatnika organizacji pożytku publicznego w terminie do 31 lipca 2008 roku.
Fundacja Pro Bono podejmuje przede wszystkim działania na rzecz dzieci z domów dziecka oraz rodzin biednych i patologicznych. W ciągu kilkunastu lat, przy wsparciu wolontariuszy i dzięki wspaniałomyślnej ofiarności darczyńców, zorganizowała wartościowy wypoczynek letni dla 4500 dzieci. Fundacja zapewnia, że każda złotówka pozyskana z 1 proc. podatku zostanie wykorzystana na organizację
letnich kolonii w tym roku. Z góry dziękujemy za wsparcie.
Więcej informacji o Fundacji na www.swanna.waw.pl oraz www.probono.art.pl
Fundacja Pro Bono II
ul. Krakowskie Przedmieście 68
00-322 Warszawa
KRS 0000222038
5
Uniwersyteckie
dociekania
prawdy
Uniwersytet, czyli społeczność uczących się i
uczonych, jest dla wielu z nas środowiskiem,
któremu bardziej lub mniej chętnie poświęcamy
całkiem sporą część codziennego życia. To poświęcenie, zwłaszcza w kontekście rozpoczynającej się sesji, nabiera oczywiście wymiaru szczególnego, zwłaszcza dla tych, którzy właśnie w
tym czasie muszą przystąpić do różnorakich egzaminów. Uniwersytecka codzienność nie sprowadza się jednak tylko do tego niezbyt komfortowego okresu zaliczeń, ale koncentruje się wokół
nieustannie powtarzającego się procesu kształcenia, zdobywania wiedzy już poznanej oraz, co
równie ważne, odkrywaniu nowych sfer rzeczywistości, które do tej pory nie zostały przez naukę
odpowiednio zbadane. Ta poznawcza, a zarazem
odkrywcza funkcja każdego uniwersytetu, skłania
do ważnej refleksji na temat celu oraz motywów,
jakimi powinni kierować się naukowcy w ramach
prowadzonych badań, stosownie do swojej dziedziny naukowej. Na to istotne, ale jednocześnie
niezwykle szerokie pytanie nie da się, z oczywistych względów, odpowiedzieć w tym miejscu.
Można co najwyżej postawić kilka pytań, służących refleksji odbiorców.
Jeżeli uznamy, że dochodzenie do prawdy stanowi
podstawowy cel każdego uniwersytetu, to od razu
warto się zastanowić o jaką prawdę tutaj chodzi.
Pojawia się dość konkretna wątpliwość czy rzeczywiście szeroko rozumiany postęp, czy rozwój
naukowy, powinny usprawiedliwiać przekraczanie
takich granic, które nawet dla naukowca powinny
pozostać nienaruszone. Docierające do nas informacje na temat nowych odkryć, do tego w dziedzinach kompletnie dla większości z nas nieznanych sprawiają, że z jednej strony doświadczamy
pewnego przełomu świadczącego o stopniowym
przejmowaniu kontroli nad kolejnym aspektem
naszego życia. Z drugiej jednak, rodzić się może
6
także pewien niepokój, wynikający chociażby z
istoty niektórych odkryć i pojawiających się wraz
z nimi pytań – czemu ma to służyć, czy cel może
uświęcać środki. Nie chodzi w tym miejscu o
prezentowanie i omawianie przykładów, ale z
pewnością jednym z najbardziej znamiennych jest
niedawna informacja o dopuszczeniu eksperymentów na zarodkach ludzkich i zwierzęcych. Słysząc
o tego rodzaju przypadkach nieustannie pojawia
się pytanie o cenę postępu oraz o dochowanie
przez naukowców niezbędnych standardów etycznych.
Patrząc na te i inne podobne zagadnienia z perspektywy osoby wierzącej, z pewnością o wiele
łatwiej jest nam dokonywać bardziej kategorycznych ocen. Nie chodzi mi jednak o to, abyśmy
opowiadali się za czy przeciw konkretnym odkryciom. O wiele ważniejsze jest dostrzeganie kluczowego czynnika „poszukiwania prawdy”, który
odnosi się zarówno do wspomnianej już genetyki,
ale w równym stopniu obejmuje także inne, czasami bardzo odległe dziedziny naukowych dociekań. Z pewnością trudno byłoby tutaj o ustalenie
jednej uniwersalnej definicji prawdy, ale wydaje
się, że pojęcie to łączy w sobie liczne elementy,
które dla chrześcijanina stanowić powinny swoistą kwintesencję jego życiowej postawy (
Dochodzenie do
prawdy, także w ramach szeroko pojętej działalności akademickiej, nie jest przy tym zarezerwowane wyłącznie dla samych naukowców. Oczywiście z ich punktu widzenia, poruszany już wcześniej wątek etyczny będzie się zawsze sprowadzał
do troski o to, aby sprawowanych funkcji i posiadanej wiedzy nie wykorzystywać w celu manipulowania swoimi odbiorcami oraz narzucania im
własnych zapatrywań nie popartych odpowiednimi dowodami o charakterze naukowym. Nie oznacza to jednak, by i sami odbiorcy, a więc najczęściej studenci, byli zupełnie zwolnieni z obowiązku dociekania prawdy. Jest przecież wiele takich
sytuacji, które także od studenta wymagają zajęcia
konkretnego i zdecydowanego stanowiska oraz
opowiedzenia się jasno po jednej ze stron. Jeżeli
podstawową dyrektywą w tym zakresie ma być
„dążenie do prawdy”, wówczas często musi się to
wiązać ze zmianą własnej postawy. Poszukiwanie
„prawdy” nie jest może sprawą łatwą i oczywistą,
ale z pewnością odnosi się również do osób, które
co prawda same nie prowadzą żadnych badań
naukowych, ale uczestniczą w życiu akademic
kim, aby w sposób twórczy poszerzać swoją wiedzę.
Te kilka słów przemyśleń to z pewnością o wiele
za mało, aby nawet na dobre rozpocząć dyskusję o
celach działania uniwersytetu oraz misji związanej z poszukiwaniem „prawdy”.
I choć w dzisiejszych czasach środowiska akademickie postrzegane są nadal, jako miejsca otwarte
na wieloaspektowe debaty, to niestety już teraz
doświadczamy przypadków drastycznego ograniczania idei
leżącej u podstaw funkcjonowania takich instytucji. Przypadek braku tolerancji wobec poglądów prezentowanych przez
niektórych „niewygodnych” uczonych nie jest
tendencją nową czy niespotykaną. Wydaje się co
prawda, że w świetle dzisiejszych standardów
prowadzenia wolnego dyskursu, takie przypadki
nie powinny mieć miejsca. Jakkolwiek to, co z
pewnością powinno nas już teraz niepokoić, to
może nie tyle sam fakt sprzeciwu wobec słów
konkretnego Autorytetu, co raczej brak powszechniejszej reakcji na tego typu sprzeciw. Czy stajemy obecnie wobec dylematu wyboru „prawdy”,
którą możemy odkrywać i publicznie ogłaszać
także na uniwersytecie? Miejmy nadzieję, że jeszcze nie.
Marcin Stębelski
MOJE SPOTKANIA Z ZAKONAMI
„ewangelizację przez środki masowego przekazu”, śmiało wykorzystując do tego celu Internet,
wydając książki, gazety, prowadząc rozgłośnie
radiowe i telewizyjne, jak również biblioteki i
muzea. Jest to działalność niezwykle rozbudowana i przemyślana. Zgodna z konkretnym charyzmatem danego zakonu. Z działalności edukacyjW zeszłą niedzielę biskupi wystosowali list pasterski do wiernych na temat „Osób konsekrowa- nej i medialnej słyną zwłaszcza jezuici, dominikanych w służbie człowiekowi w potrzebie”. Warto nie, pallotyni i redemptoryści. Moja koleżanka
Marysia spotkana na studiach podyplomowych
zapoznać się z tym dokumentem, w którym dupracuje w wydawnictwie prowadzonym właśnie
chowni przedstawili, jak ogromne bogactwo i
przez siostry loretanki. Natomiast wielu moich
skarb stanowią zakony i ile dobra czynią. Ich
kolegów ze studiów chętnie uczestniczyło w wypodstawowe zadania skupiają się wokół trzech
kładach i seminariach warsztatowych prowadzogłównych punktów: nieść wyzwolenie, budować
nych przez o. Wacława Oszajcę, a potem rozpopokój i wspólnotę oraz ewangelizować. Bardzo
czynało pracę w prowadzonym przez jezuitów
szczegółowo wyliczono w liście udział konkretPrzeglądzie Powszechnym. Jeśli ktoś jest szczenych zakonów w tych poszczególnych działagólnie zainteresowany tą duchowością to mogę
niach: liczbę prowadzonych placówek dla ludzi
polecić wywiad – rzekę ze śp. o. Stanisławem
chorych i upośledzonych, starszych, uzależnionych, ubogich oraz liczbę hospicjów, aptek, przy- Musiałem „Duchowny niepokorny” autorstwa
Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki. Nie można
chodni i szpitali. W pomocy na rzecz chorych
przodują zwłaszcza kamilianie, a wśród nich naj- pominąć również ogromnej siły modlitwy, jaką
słynniejszy chyba ks. Arkadiusz Nowak działają- niosą ze sobą zakony kontemplacyjne, takie jak
cy na rzecz narkomanów. Nie pominięto również karmelitanki, czy przywołani w filmie „Wielka
działalności rekolekcyjnej, formacyjnej i powoła- cisza” mnisi kartuzi. Dużą popularnością wśród
studentów cieszą się spotkania organizowane
niowej zakonów; opieki nad sanktuariami oraz
organizacji przeróżnych stowarzyszeń i fundacji, przez dominikanów, zarówno tych z Freta, jak i ze
w których z wielkim powodzeniem działają osoby Służewa. Zaś wszyscy odwiedzający naszą św.
Annę powinni pamiętać, że zamieszkiwali ją
świeckie. Zakony, jak np. siostry zmartwychprzed wiekami ojcowie bernardyni na czele z
wstanki zajmują się także działalnością wychomuzykalnym bł. Władysławem z Gielniowa.
wawczą poprzez prowadzenie szkół, świetlic,
Ja ze swej strony czuję się związana z duchowoburs, przedszkoli, domów dziecka i domów saścią franciszkańską. Osobiście poznałam siostry
motnej matki. Owocnie włączają się też w
7
ze Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi,
założone w 1857 roku przez bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Siostry poznałam na pielgrzymce śladami Ojca Świętego Jana Pawła II.
Obie były bardzo serdeczne, chętnie ze mną rozmawiały, dopytywały o moje plany życiowe. Potem po powrocie do Warszawy zainicjowałyśmy
kontakt mailowy. W tamtym czasie na horyzoncie
rysowało mi się pisanie pracy magisterskiej. Miałam gotowy tylko jeden rozdział i zupełnie nie
mogłam pisać dalej. Siostry współczuły mi i wtedy jedna z nich poradziła mi, abym na biurku
postawiła sobie zdjęcie naszego papieża, modliła
się do niego i prosiła go o wsparcie, bo on całe
życie bardzo dużo pisał i na pewno mi pomoże.
Po powrocie do domu tak też zrobiłam. I JP2 mi
dopomógł! Już zupełnie bez żadnych przeszkód
ani trudności udało mi się dokończyć pisanie pracy i obronić ją.
Wielką pomocą okazały się dla mnie też inne
siostry – ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, które w bardzo trudnym dla mnie czasie
otoczyły mnie cierpliwą modlitwą, dzięki której
już w przeciągu miesiąca moje życie uległo radykalnej przemianie.
Poznałam także siostry Franciszkanki Misjonarki
Maryi wyjeżdżające w dalekie egzotyczne kraje, a
potem z zapałem opowiadające o ewangelizacji.
Raz uczestniczyłam również w spotkaniu z zakonnikiem przebywającym na misji w Republice
Środkowej Afryki, który z wielkim zaangażowaniem i pasjonująco, aż do późnej nocy, opowiadał
o swojej pracy, spotkaniach z mieszkańcami, sposobie celebrowania Mszy Świętej, nauce trudnego
języka, tamtejszych zwyczajach i potrawach, lokalnych strojach i modzie na japonki made in
China, ciężkich warunkach życia, zwłaszcza w
porze deszczowej i o tym, że nie boi się malarii i
nie zaszczepia się… W działalność misyjną włączają się też siostry urszulanki szare promujące
łatwy i dostępny dla każdego apostolat uśmiechu.
Na koniec chciałabym podzielić się jeszcze dwoma doświadczeniami związanymi z osobami konsekrowanymi. Otóż pewnego lata wracałam bardzo zatłoczonym autobusem do domu i byłam
bardzo zmęczona. Miejsce siedzące zajmowała
siostra zakonna i ona wtedy chyba „odczytała”
moje myśli, bo powiedziała do mnie: - może chce
Pani postawić tu swoją torbę – wskazała swoje
kolana. Innym razem, podczas procesji Bożego
Ciała przyglądałam się ubiorom różnych sióstr
zakonnych. Wymyśliłam wtedy, że „ładny” byłby
biały habit z sercem. Potem sprawdziłam w Internecie i okazało się, że zakon mający taki strój
rzeczywiście istnieje. Noszą go Jadwiżanki wawelskie. A Ty, drogi czytelniku, jakie masz przemyślenia w związku z działalnością zakonów?
Jakie są Twoje doświadczenia?
Agata Kot
Z
!
"
"
#
$
%
s
'
(
"
"
)
#
*
+
+
,
*
%
+
-
%
-
[email protected]
.
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00.
Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00;
18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca:
21.00)
8
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16,
18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz
12.00