Andrzej Chmielecki Ontologiczne pojęcie informacji i jego

Transkrypt

Andrzej Chmielecki Ontologiczne pojęcie informacji i jego
Andrzej Chmielecki
Ontologiczne pojęcie informacji i jego zastosowania (cz.II)
Zaproponowana na poprzednim wykładzie definicja informacji jest na tyle
ogólna, że może być stosowana do bardzo różnych układów informacyjnych - tak do
prostych organizmów żywych, jak i do funkcjonowania umysłu ludzkiego, a także do
skonstruowanych przez człowieka urządzeń technicznych w rodzaju termostatów i
komputerów.
Zacznijmy od tych ostatnich. W przypadku termostatu alfabetem – a zarazem
repertuarem - są trzy stany fizyczne: temperatura standardowa, „powyżej” i „poniżej”
niej, przy czym każdorazowo występuje tylko jeden z nich. Zidentyfikowanie go jest
więc uzyskaniem informacji jakościowej (=pierwszego rzędu). Termostat jest układem
informacyjnym, bo jego działanie jest funkcją uzyskanej informacji.
Alfabet komputera jest dwuelementowy; są to wartości napięć elektrycznych na
wejściach i wyjściach elementów półprzewodnikowych (tzw. bramkach logicznych),
symbolizowane najczęściej przez 1 i 0, natomiast repertuarem są ciągi "jedynek" i
"zer" jakie komputer może rozróżniać, tj. traktować w sposób odmienny. W przypadku
komputerów 8-bitowych repertuar składa się z 28=256 pozycji. Komputer taki
rozróżnia zatem 256 ośmiobitowych ciągów jedynek i zer (bajtów) traktowanych w
sposób integralny, co oznacza, że potrafi on operować synformacjami.
Istnieją układy, które są w stanie wykrywać tylko różnice typu selekcji, tj. które
operują jedynie informacją jakościową. Układami takimi są wszystkie organizmy
żywe nie posiadające jeszcze centralnego układu nerwowego (zatem wszystkie rośliny
oraz prostsze organizmy zwierzęce), pojedyncze komórki nerwowe organizmów wyżej
rozwiniętych, a także wspomniane wyżej termostaty; ogólnie mówiąc – wszystkie
homeostaty, tj. układy potrafiące samoczynnie utrzymywać równowagę wewnętrzną za
pomocą ujemnego sprzężenia zwrotnego (=regulacja).
Wszystkie procesy swoiście biologiczne są procesami informacyjnymi
pierwszego rzędu, choć nie wszystkie wykorzystują wspomniany wyżej mechanizm
sprzężenia zwrotnego. Jest tak na przykład z mechanizmem dziedziczenia i
determinowania cech fenotypowych przez genotyp. Zobaczmy, na czym to polega
przy zaproponowanym ujęciu informacji.
Powiada się z reguły, choć nie jest to trafne ujęcie (dlaczego - o tym za
chwilę), że informacja genetyczna zapisana jest
w strukturze
kwasu
dezoksyrybonukleinowego (DNA), występującego w jądrach komórek; w dużym
uproszczeniu strukturę tę stanowi kolekcja czterech rodzajów nukleotydów. Alfabet
składa się tu więc z czterech nukleotydów, które mogą być rozróżniane (wykrywane)
przez polimerazę - enzym katalizujący pewne reakcje chemiczne. Sama informacja
pojawia się na scenie kiedy podwójna helisa jaką stanowi cząsteczka DNA rozdziela
1
się na dwa pojedyncze łańcuchy i polimeraza wykrywa, który z czterech nukleotydów
występuje w danym miejscu łańcucha DNA; wykrywana jest tu więc różnica typu
selekcji - jeden z czterech rozróżnialnych stanów. Następnie enzym ten dołącza do
zidentyfikowanego nukleotydu nukleotyd względem niego komplementarny - taki
sam z jakim tworzył on parę w DNA przed podziałem - odtwarzając w ten sposób
strukturę wyjściowej helisy. Proces dziedziczenia materiału genetycznego dlatego ma
więc charakter informacyjny, że odtwarzanie struktury wyjściowego DNA jest
sterowane przez uzyskaną informację o kolejnych elementach składających się na tę
strukturę. Nie znaczy to jednak, że informacja jest zapisana w strukturze DNA,
procesy informacyjne występują dopiero w toku procesu dziedziczenia - kopiowania
macierzystego DNA przy udziale polimerazy - przez komórki potomne. Nie można
więc tego ujmować w ten sposób, że struktura DNA stanowi zakodowaną informację
genetyczną; jest ona po prostu kopią innego DNA, tyle że kopią powstałą w wyniku
pewnego procesu informacyjnego.
Jeśli natomiast chodzi o mechanizm za pomocą którego geny determinują
własności fenotypowe organizmów, to odbywa się to w ten sposób, że w zależności
od kolejności poszczególnych trójek nukleotydów w łańcuchu DNA zwanych
kodonami (jest ich 64, bo tyle jest trójelementowych kolekcji czteroelementowego
alfabetu), których obecność w danym miejscu łańcucha DNA jest wykrywana - co
właśnie stanowi informację - przez odpowiednie trójki nukleotydów w RNA zwane
antykodonami, owe antykodony przyłączają do syntetyzowanego w komórce
łańcucha polipeptydowego jeden z 20 aminokwasów, tworząc w ten sposób rozmaite
białka. W toku tego procesu każdemu kodonowi wchodzącemu w skład struktury
DNA przyporządkowany zostaje dokładnie jeden aminokwas składający się na
strukturę białka. Przyporządkowanie to nie ma charakteru związku przyczynowoskutkowego, lecz jest związkiem realizowanym przez pewien proces o charakterze
informacyjnym. Jest to przy tym proces pierwszego rzędu, bowiem informacja polega
tu na wykryciu, który z 64 kodonów znajduje się w danym miejscu łańcucha; jest to
więc informacja pierwszego rzędu.
Mówiąc ogólnie: na poziomie roślin i prostych organizmów zwierzęcych (nie
posiadających jeszcze centralnego układu nerwowego) występuje jedynie informacja
rzędu pierwszego. Nie ma ona jeszcze charakteru kognitywnego – nie jest informacją
o czymś, służy jedynie stwierdzeniu zaistnienia pewnego stanu własnego („który
spośród stanów rozróżnianych przez jakiś detektor aktualnie wystąpił”), przy czym
różnym stanom rozróżnianym przez ten detektor przyporządkowane są genetycznie
różne zachowania układu.
*
Kategoria informacji stanowi punkt wyjścia dla określenia wszystkich
wyższych zasad determinacyjnych, które są pewnymi strukturami relacyjnymi typu
informacyjnego. Przedstawiona koncepcja informacji pozwala w szczególności
przerzucić pomost między czysto fizykalnym obrazem aktywności mózgu i czysto
psychologicznym ujęciem procesów umysłowych. Informacja może spełnić to zadanie
gdyż posiada zarazem składnik niematerialny (abstrakcyjna różnica stanów), jak i jest
czymś zakodowanym w materii. W konsekwencji informacja stanowić może
poszukiwane ogniwo między tym co fizyczne i tym co psychiczne.
2
Pojawienie się dziedziny stanów i procesów psychicznych – tradycyjnie
określane ogólnikowym, nic nowego w sensie eksplanacyjnym nie wnoszącym
terminem „emergencja” – może być pojęte jako urzeczywistnienie związanej z
procesami informacyjnymi potencji, polegającej – z jednej strony - na możliwości
przejścia od informacji elementarnych do informacji wyższego rzędu, z drugiej zaś
na możliwości wyzyskania informacji pojętej jako własność struktury wewnętrznej
jakiegoś stanu fizycznego występującego w układzie informacyjnym, jako informacji
o czymś zewnętrznym, tj. jako informacji w sensie kognitywnym.
Na poprzednim wykładzie stwierdziłem, że układy informacyjne mogą
rozróżniać i wykrywać jedynie swe własne stany, a nie stany środowiska
zewnętrznego. Jak zatem jest możliwe coś takiego, jak informacja kognitywna?
Rozróżnijmy w związku z tym dwa aspekty bycia informacją, jeden związany ze
strukturą wewnętrzną jakiejś już istniejącej (i wykrytej) kolekcji różnic, drugi zaś z
mechanizmem powstania tych różnic. Pierwszy z nich to aspekt „poprzeczny”, drugi „wzdłużny”. Aspekt pierwszy ma charakter wewnątrzsystemowy, „subiektywny” i
stanowi podstawę takich operacji jak porównania i korelacje. Aspekt drugi „obiektywny” - związany jest ze składaniem przekształceń zachowujących pewne
relacje (=morfizmy). Jeśli bowiem odwzorowania świata zewnętrznego w ramach
układu informacyjnego mają charakter morfizmów, tj. jeśli są odwzorowaniami
zachowującymi pewne relacje, uzyskana w ten sposób informacja zyskuje charakter
kognitywny, gdyż zróżnicowaniu bodźców działających na odpowiednie receptory
zmysłowe odpowiada zróżnicowanie pobudzenia tych receptorów. Ponieważ zaś
bodźce środowiskowe pozostają w niedowolnych relacjach do stanów rzeczy w tym
środowisku, ich wewnątrzsystemowa reprezentacja jest zarazem reprezentacją cech
samego środowiska1. Dzięki temu stosunki wzajemne w obrębie pewnego stanu
wewnętrznego danego układu zawierają informację (w potocznym, kognitywnym
sensie) o pewnych stosunkach w świecie zewnętrznym.
O reprezentacjach należy tedy myśleć zarówno jako o kolekcjach informacji,
tj. zarejestrowanych i odczytywanych przez jakieś detektory różnicach, a więc jako o
pewnych relacji "poprzecznych", jak i o relacjach "wzdłużnych", to jest
przyporządkowaniu jednym wielkościom innych wielkości.
To zatem pewna obiektywnie istniejąca relacja odwzorowania
(reprezentowania) nadaje informacji własność bycia informacją o czymś. Jest to
własność obiektywna, która może być podstawą adekwatnego do danej sytuacji
zachowania dzięki pewnym procedurom interpretacyjnym, które z kolei są
konsekwencją istnienia deterministycznych kodów (taki sam bodziec = taki sam stan
pobudzonych receptorów).
Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku zwierząt
posiadających centralny układ nerwowy, tj. mózg wraz z narządami zmysłowymi.
Informacyjny aspekt czy wymiar funkcjonowania tego układu to psyche zwierzęca,
1 Relacja odwzorowania (reprezentowania) czegoś przez coś jest przechodnia: jeśli A jest
odwzorowaniem B, a B odwzorowaniem C, wówczas A również jest odwzorowaniem C. Wychodząc
zatem od interfejsu między receptorami i działającym nań środowiskiem, relacja odwzorowania
rozciągać się może w obu kierunkach, przechodzić tak na kody wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
3
którą dla skrótu będę nazywał animą - odróżniając ją od swoiście ludzkiej postaci
psyche, którą dla odmiany nazywać będę humaną.
Przyjrzyjmy się z takiego informacyjnego punktu widzenia pewnemu
elementarnemu procesowi, jakim jest pobudzenie receptorów siatkówki oka przez
jakiś bodziec wizualny. Z receptorów tych sygnały zbierane są przez dwa rodzaje
komórek nerwowych siatkówki (dwubiegunowe i horyzontalne), których reakcje są
antagonistyczne – jeśli dany sygnał działa pobudzająco na jedną z nich, to działa
hamująco na drugą. Reakcja komórek zwojowych siatkówki , których pola recepcyjne
składają się z antagonistycznie spolaryzowanych centrum i otoczki, a których aksony
dochodzą do mózgu, jest reakcją na wypadkową impulsów pobudzających i
hamujących. Przy jednorodnym oświetleniu całego pola recepcyjnego tej komórki jej
reakcja jest niewielka, niezależnie od intensywności światła, gdyż pobudzenie części
centralnej jest neutralizowane przez hamowanie w otoczce. W ten sposób wkład
bezwzględnego poziomu oświetlenia w pobudzanie dalszych komórek zostaje
znacząco zredukowany. Ponieważ zaś impulsy te są proporcjonalne (w skali
logarytmicznej) do natężenia światła docierającego do pola recepcyjnego komórki,
oznacza to, że impulsy generowane przez komórkę są proporcjonalne do różnicy
oświetlenia centrum i otoczki. Komórka zwojowa nie jest więc detektorem
bezwzględnego poziomu oświetlenia, lecz różnic oświetlenia czy też kontrastów.
Ponieważ zaś jej reakcja zależy od tej zarejestrowanej różnicy, stąd wniosek, że
komórka ta jest układem informacyjnym – wysyła sygnały, w których zakodowana
jest informacja o zróżnicowaniu oświetlenia jej pola recepcyjnego2.
Innymi słowy, włóknami nerwowymi transmitowany jest do mózgu nie
obraz, lecz jego reprezentacja, tj. zawarta w sygnałach informacja o obrazie
powstałym na siatkówce3. Informacja ta jest na tym etapie niedookreślona, bo różnym
rozkładom oświetlenia mogą odpowiadać takie same sygnały. Jej dookreślenie
następuje na dalszych etapach przetwarzania informacji wzrokowej, o czym nieco
później.
Generalny schemat tworzenia reprezentacji poznawczych przez centralny układ
nerwowy jest następujący:
Receptory
Integratory
Bodziec fizyczny  Informacja  Reprezentacja
Jest to pewien skrót myślowy, pozornie sytuujący wszystko na jednym
poziomie. Bardziej rozbudowany schemat, uwzględniający poziom złożoności
dokonywanych w mózgu operacji kognitywnych, przedstawić można następująco:
2 To samo odnosi się do komórek układu słuchowego, one również reagują na różnice: "Aktywność
neuronów kory słuchowej nie odzwierciedla wysokości tonu, lecz zmiany wysokości (a więc różnice
w czasie - A.Ch) i różnice wysokości dwu lub więcej tonów brzmiących równocześnie" (G. Somjen:
Sensory Coding in the Mammalian Nervous System).
3 Reprezentacja nie jest stanem mózgu, lecz relacją tego stanu do stanu świata zewnętrznego.
Reprezentacje to abstrakty, będące podzbiorami pewnych abstrakcyjnych przestrzeni, o których za
chwilę.
4
xx
 
xxxx
   
xxxxx
    
x xxxxx
------------------------
operacje na reprezentacjach
operacje integracyjne (tworzenie inf. wyższego rzędu)
operacje w przestrzeni sygnałów
procesy fizykalne
kierunek upływu czasu
gdzie „x” symbolizuje pewnego rodzaju zbiory (odpowiednio – stanów fizycznych,
sygnałów, informacji), „” symbolizuje przekształcenia (zdarzenia) w obrębie
jednego poziomu (kategorie przekształceń), zaś „” oraz „” transformacje
międzypoziomowe (funktory w sensie teorii kategorii), przy czym dodatkowo strzałka
skierowana w górę symbolizuje realizację (w filozofii analitycznej mówi się w tym
kontekście o superweniencji), a w dół – determinację (w filozofii analitycznej –
przyczynowanie mentalne).
„Realnie” mamy do czynienia z jednym tylko procesem, mianowicie
fizykalnym, pozostałe to superwenientne procesy „wirtualne” (operacje)
przebiegające w pewnych przestrzeniach abstrakcyjnych (algebraicznych i
topologicznych), a nie w przestrzeni fizycznej. Proces poziomu wyższego to
systemowa wykładnia procesu poziomu niższego, jego wewnątrzsystemowy sens4.
Na mózg należy zatem patrzeć nie tylko jako na fizykalny (substancjalny,
czasoprzestrzenny) konkret – którym oczywiście także jest - lecz również jako na
pewien abstrakcyjny układ informacyjny, dokonujący pewnych operacji o charakterze
formalnym, quasi- czy para-matematycznym. Jest on taki a nie inny, ma taką a nie
inną strukturę, organizację połączeń pomiędzy poszczególnymi ośrodkami etc, aby
był w stanie dokonywać określonych abstrakcyjnych operacji typu matematycznego
(w kognitywistyce mówi się w tym kontekście o komputacjach; ja wolę nazywać je
cerebracjami). Konsekwentnie, neurofizjologia jako nauka o procesach
neurofizjologicznych winna być zorientowana i pojmowana nie fizjologicznie, lecz
cerebracyjnie , tj. w kategoriach informacyjnych.
Fizykalizm to stanowisko, które nie rozróżnia abstrakcyjnych przestrzeni od
konfiguracji stanów fizycznych w zwykłej przestrzeni fizycznej; nie rozróżnia on tym
samym sygnału od informacji. Konsekwencją tego jest to, że stany przestrzeni
traktuje on jako obrazy rzeczywistości, a nie jako informacje o rzeczywistości, co z
kolei prowadzi do znanego zarzutu, że trzeba założyć istnienie homunculusa
oglądającego te obrazy. Tymczasem właśnie to, że reprezentacja jest zbudowana z
informacji o czymś, a nie po prostu z punktów przyporządkowanych punktom
odwzorowywanego obiektu sprawia, że osobnik postrzega nie obrazy, lecz
4 Ponieważ wszędzie w mózgu – a w szczególności w korze - mamy do czynienia z zasadniczo takimi
samymi procesami fizycznymi, i ponieważ zdarzenia neurofizjologiczne są sygnałami (nośnikami
informacji), należy każdorazowo określić kognitywny (cerebracyjny) sens tego, co się dzieje na
danym etapie, co reprezentuje dany sygnał.
5
rzeczywistość. Nie jest to jednak rzeczywistość obiektywna, lecz wirtualna,
skonstruowana na bazie zawartych w reprezentacjach informacji. Reprezentacja (np.
wizualna) nie tylko bowiem reprezentuje, ale i w pewien sposób prezentuje
rzeczywistość. Ale o tym nieco później.
*
W dotychczasowych rozważaniach pominąłem milczeniem dwa ważne dla
wiarygodności mojej koncepcji informacji zagadnienia. Po pierwsze, jak z informacji
elementarnych (=pierwszego rzędu) powstają struktury informacyjne, tj. pewne
organiczne całości, bo to coś innego niż zwykły zestaw czy suma elementów5. Po
wtóre, mówiąc o reprezentacjach nie uwzględniłem tego, że są to najczęściej
reprezentacje jakichś ograniczonych fragmentów pola percepcyjnego –
poszczególnych obiektów czy nawet ich cech, co wymaga jakiegoś wyizolowania
pewnego zbioru informacji z całej reszty. To z kolei wymaga tzw. filtracji.
Kolejne rozważania poświęcę tym właśnie sprawom, tj. zagadnieniu integracji
via iloczyny skalarne i eliminacji via filtrowanie sygnałów. Zrobię to niestety tylko
szkicowo i poglądowo, bo aby rzecz ująć ściśle należałoby mieć i więcej czasu do
dyspozycji, i założyć u Państwa zaawansowaną wiedzę matematyczną dotyczącą
takich spraw jak przestrzenie Banacha i Hilberta, teoria kategorii, a zwłaszcza teoria
tzw. presnopów i snopów – czego raczej się nie spodziewam. (Bardziej dociekliwych
i dysponujących odpowiednim przygotowaniem matematycznym odsyłam w tym
względzie do swojego tekstu Matematyczne podstawy tworzenia reprezentacji
poznawczych, dostępnego na mojej stronie www).
Wyjdźmy od tego, że neurony oraz ich synapsy mogą znajdować się w różnych
stanach czynnościowych, scharakteryzowanych przez takie ilościowe parametry, jak
potencjał elektryczny, ilość impulsów generowanych w jednostce czasu czy ilość
neuroprzekaźnika wydzielanego do szczeliny synaptycznej. Parametry te zmieniają
się oczywiście z chwili na chwilę i z miejsca na miejsce. Z uwagi na to zbiory
jednoczesnych sygnałów można potraktować jako przekroje (cięcia) abstrakcyjnych
przestrzeni liniowych (wektorowych), których elementami (wektorami) są pewne
funkcje; najczęściej traktuje się je jako funkcje czasu, parametryzowane przez
współrzędne przestrzenne.
Każdy wektor przestrzeni liniowej może być przedstawiony jako kombinacja
liniowa wektorów bazowych. W naszym przypadku wektorami bazowymi są sygnały
receptorowe; odpowiednią przestrzeń można w związku z tym nazwać receptorium6.
5 Reprezentacja nie jest czymś w rodzaju zdjęcia, będącego mechanicznym zestawem punktów
(„pikseli”). Jak Państwo zobaczą, taka integracja, tj. powstanie informacji wyższego rzędu, nie jest
zwykłym sumowaniem informacji elementarnych, modyfikuje je ona, pozwalając na dookreślenie - tj.
redukcję nieokreśloności – tych informacji pierwszego rzędu. Zobaczą Państwo też, że niezbędne po
temu jest poprzeczne sprzęganie sygnałów, co matematycznie związane jest z tworzeniem iloczynu
skalarnego wektorów i z operacją „sklejania” mniejszych fragmentów w większe.
6 Dokonałem tu pewnego uproszczenia, gdyż receptorium jest przestrzenią jedynie lokalnie liniową.
(Lokalność ma miejsce dzięki temu, że każdy neuron postsynaptyczny odbiera sygnały jedynie ze
swego pola recepcyjnego, tj. z pewnego zwartego obszaru siatkówki). Nie stanowi to istotnego
ograniczenia, gdyż na początkowym etapie generowania informacji, tj. na poziomie receptorium,
wszystkie procesy informacyjne mają charakter lokalny, związany z generowaniem i przetwarzaniem
informacji jakościowych; nie jest tu jeszcze generowana informacja wyższego rzędu. Niemniej,
6
Z drugiej strony, aby możliwe było uzyskanie integralnie traktowanych
reprezentacji, struktura połączeń synaptycznych w obrębie danego układu (np.
wzrokowego) winna czynić zadość pewnym warunkom o charakterze topologicznym,
dzięki którym podczas procesu przetwarzania sygnałów uwzględnione i zachowane
będą mogły być relacje sąsiedztwa między składnikami receptorium.
Powstaje zatem pytanie, czy w receptorium daje się określić przestrzeń
topologiczną i – co za tym idzie - przekształcenia ciągłe (zachowujące sąsiedztwo
elementów) tej przestrzeni7. Według mnie odpowiedź jest twierdząca. Sam zbiór
receptorów nie stanowi przestrzeni topologicznej, bo żaden ich podzbiór nie jest
zbiorem otwartym. Natomiast można mówić o topologii w odniesieniu do zbioru pól
recepcyjnych neuronów receptorium, jako że analitycznie pola recepcyjne opisywane
są przez różnicę dwu funkcji Gaussa (dla rozkładu sygnałów pobudzających i dla
rozkładu sygnałów hamujących), a one z uwagi na asymptotyczne dążenie do zera z
dobrym przybliżeniem opisują zbiory otwarte.
Z punktu widzenia cerebracji realny proces fizyczny przetwarzania sygnałów
w receptorium może być więc zinterpretowany zarówno w kategoriach liniowych
przekształceń pewnych przestrzeni wektorowych (za liniowość tę odpowiedzialna jest
neurofizjologia, mianowicie sumatywny mechanizm powstawania potencjałów
postsynaptycznych), jak i w kategoriach ciągłych przekształceń pewnych przestrzeni
topologicznych (one z kolei zdeterminowane są przez anatomię, tj. architekturę
połączeń). Mamy w ten sposób uwzględnione obydwa aspekty mózgu, tak anatomię
jak i neurofizjologię, tak strukturę, jak i funkcję.
*
Wraz z osiągnięciem przez sygnały receptorowe swoistych jąder wzgórza
pojawia się nowy mechanizm o charakterze systemowym. Mam na myśli podział
ciągłego w zasadzie strumienia sygnałów na ustalone, zsynchronizowane ze sobą
jednostki czasowe („takty”) potrzebny po to, aby możliwe było porównywanie
sygnałów w sąsiednich chwilach, bowiem jedną z generalnych zasad przetwarzania
informacji przez ośrodki korowe jest porównywanie rozkładów pobudzeń, a dla
wykonania tego zadania musi być ustalona jednostka czasowa, w której obrębie
zdarzenia traktowane są jako należące do jednego rozkładu.
Ten czas wewnątrzsystemowy jest wyznaczany przez
rytmy
elektroencefalograficzne generowane przez układ siatkowaty pnia mózgu. Każdy takt
odpowiedniego rytmu encefalograficznego stanowi coś w rodzaju „atomu” czasu, w
źródłowym sensie terminu „atom” – jest czymś niepodzielnym, nie złożonym z
punktowych „chwil”, gdyż to co się dzieje wewnątrz jednego taktu nie jest
ujmując rzecz ściśle matematycznie receptorium nie jest przestrzenią liniową, lecz tzw. snopem (nad
pewną przestrzenią topologiczną, o której za chwilę).
7 Przestrzenią topologiczną jest zbiór X, w którym określona została topologia. Topologią zbioru X
jest rodzina jego podzbiorów (będących tzw. zbiorami otwartymi), takich, że suma i iloczyn
(mnogościowe) zbiorów otwartych są zbiorami otwartymi. Natomiast przekształcenie f: XY jest
ciągłe w x0X wtw, gdy dla każdego A z faktu że x0 znajduje się „bardzo blisko” zbioru A wynika, że
f(x0) znajduje się „bardzo blisko” zbioru f(A).
7
informacyjnie rozróżnialne8. (Można powiedzieć, że jest to neurofizjologiczny
odpowiednik tzw. w fizyce „czasu Plancka”.) Ponieważ nie jest istotne, co dzieje się
wewnątrz jednego taktu, sygnały przestają być funkcją czasu – spada on do roli
parametru jedynie.
Inaczej mówiąc, w korze (np. wzrokowej) dotychczasowe funkcje zmiennej
czasowej w danej lokalizacji przestrzennej zostają zastąpione przez funkcje
zmiennych przestrzennych w danej chwili. W związku z powyższym będziemy mieć
odtąd do czynienia z inną przestrzenią, posiadającą inną od receptorium bazę i inne
elementy – nie będące już funkcjami czasu, lecz funkcjami argumentów
przestrzennych („kierunków”), z czasem zredukowanym do roli parametru. Przestrzeń
tą określam mianem sensorium9.
Sensorium również jest przestrzenią liniową, a zatem posiada swą bazę10. Ale
zdziwią się pewnie Państwo bardzo: wektory bazowe sensorium są zupełnie niezależne
od sygnałów dochodzących z receptorium.
Tu niezbędna dygresja matematyczna. Z matematyki wiadomo, że każdą
funkcję dowolnych zmiennych można przedstawić w postaci sumy (resp. całki)
pewnych funkcji sinusoidalnych, których argumentem jest zmienna częstościowa
(tzw. transformacja Fouriera)11. Dotyczy to jednak funkcji o nieskończonym
przebiegu argumentu, w układzie wzrokowym mamy zaś do czynienia z funkcjami o
przebiegu ograniczonym. W tej sytuacji funkcje sinusoidalne można zastąpić tzw.
funkcjami Gabora - będącymi iloczynem sinusoidy i funkcji Gaussa - które zerują się
poza pewnym obszarem (nazwijmy go obszarem Gaborowskim), co odpowiada
skończonym rozmiarom bodźców wizualnych; dla nich również zachodzi twierdzenie
analogiczne do twierdzenia Fouriera.
A zatem każdą funkcję można przedstawić jako sumę (szereg) pewnych funkcji
Gaborowskich, a ściślej jako kombinację liniową takich funkcji (funkcje wraz ze
współczynnikami, resp. wagami). Na gruncie teorii sygnałów wyrazy tego szeregu
można zinterpretować jako filtry częstości o pewnym pasmie przenoszenia (w
8 Dlatego też na poziomie psychicznym bez sensu jest na przykład mówienie o odcinkach czasu
mniejszych od, powiedzmy, jednej pięćdziesiątej sekundy (w zależności od modalności zmysłowej
będzie to wielkość nieco inna, z reguły znacznie mniejsza).
9 Choć zatem w korze fizykalna postać sygnałów pozostaje zasadniczo taka sama – potencjały
czynnościowe, neuroprzekaźniki, itp. – cerebracyjna ich wykładnia ulega radykalnej zmianie.
10 Jej istnienie umożliwione jest przez regularną budowę kory (warstwy i kolumny).
11 Transformację Fouriera można zatem traktować jako operację odwzorowującą przestrzeń
sygnałów, będących w naszym przypadku funkcjami argumentów przestrzennych, w pewną
przestrzeń funkcji zmiennej częstościowej (przestrzeń transformat). Widmo Fourierowskie sygnału
jest reprezentacją tego sygnału w dziedzinie częstości. Ponieważ na podstawie widma sygnał można
odtworzyć w sposób jednoznaczny, więc widmo jest równoważnym alternatywnym sposobem
przedstawienia sygnału. Innymi słowy, cała informacja o sygnale jest zawarta w (zakodowana) w
dziedzinie częstości w jego widmie. Pozwala to też uniezależnić się od dokładnej lokalizacji
przestrzennej generatorów sygnałów, a zatem nie narzuca wymogu zachowania precyzyjnej topografii
połączeń, co z uwagi na ich statystyczny rozkład byłoby rzeczą nie do wykonania.
8
przypadku układu wzrokowego będą to tzw. częstości przestrzenne)12. Każdy taki
filtr przepuszcza tylko te składowe docierających do niego sygnałów, które zawierają
się w jego pasmie przenoszenia, przy czym czyni to z odpowiednią wagą,
odpowiadającą udziałowi tych składowych w widmie wejściowego sygnału.
Częstości własne tych filtrów wyznaczają właśnie wektory bazowe sensorium,
tj. sygnały przez nie generowane. Neurony spełniające rolę takich filtrów częstości
przestrzennych, dzięki wzdłużnym połączeniom typu „każdy z każdym”, jakie istnieją
w trzeciej warstwie kory, uzyskują takie same sygnały pobudzające, natomiast dzięki
poprzecznym interneuronom hamującym przepuszczają tylko sygnały o pewnych
częstościach przestrzennych, wyznaczonych przez specyfikę swych pól recepcyjnych.
Pola recepcyjne filtrów nie odzwierciedlają zatem rozkładu oświetlenia siatkówki,
lecz służą analizie, tj. rozkładowi wektorów sensorium na wektory bazowe.
Inaczej mówiąc, w korze każdy „wejściowy” wektor sensorium – tj. funkcja
zmiennej przestrzennej dla pewnego ustalonego kierunku na siatkówce, ograniczona
w swym przebiegu rozmiarem kolumny korowej - zostaje rozłożony na kombinację
liniową bazowych składowych sinusoidalnych13.
Wszystkie dalsze operacje integracyjne w korze korowe dokonywane są na
tych wektorach bazowych, tj. na transformatach Gaborowskich.
Drugim zasadniczym matematycznym novum występującym w sensorium jest
to, że istnieje w nim (a nawet dominuje, bo 80% synaps w korze tworzonych jest przez
interneurony) iloczyn skalarny jego elementów14.
Aby zrozumieć jak mózg może realizować operację iloczynu skalarnego
zauważmy, że istnieją dwa rodzaje oddziaływań między neuronami – „wzdłużne”
(neurony główne kolejnych populacji neuronów postsynaptycznych) i „poprzeczne”,
najczęściej hamujące, realizowane z reguły za pośrednictwem interneuronów.
Dodawanie wektorów i mnożenie wektora przez skalar realizowane jest „wzdłużnie”
czy też progresywnie - neurony poprzedzające wzdłuż toru dany neuron tworzą z nim
synapsy, których aktywność podlega sumowaniu - natomiast skalarne mnożenie
wektorów „poprzecznie”, tj. przez oddziaływania miedzy neuronami tego samego
poziomu organizacji synaptycznej, „równoległymi”15.
12 Częstość przestrzenna to ilość cykli „jasne-ciemne” przypadających na ustaloną jednostkę
odległości. Wielkość ta zależy od wielkości pola recepcyjnego komórki – im pole mniejsze, tym na
wyższe częstości przestrzenne reaguje ona w sposób optymalny. Należałoby zatem przyjąć, że
komórki w ramach (hiper)kolumny mają zróżnicowaną wielkość swych pól recepcyjnych, dzięki
czemu mogą one spełniać rolę filtrów częstości przestrzennych.
13 Od dawna wiadomo, że coś odobnego zachodzi też w analizatorach słuchowych, rozkładających
dźwięki na ich składowe harmoniczne (widmo częstości). Jest to zatem prawidłowość ogólniejsza,
choć dla pozostałych modalności zmysłowych nie jest to już tak oczywiste.
14 Iloczyn skalarny wektorów to skalar będący iloczynem długości (=normy) jednego wektora i
długości rzutu prostopadłego (ortogonalnego) drugiego wektora na kierunek pierwszego.
15
Neurofizjologicznie różnica między dodawaniem a mnożeniem wektorów polega na tym, że to
pierwsze zachodzi w elemencie postsynaptycznym i polega na depolaryzacji, a drugie w aksonie
9
To właśnie owe iloczyny skalarne są odpowiedzialne za mechanizm integracji.
Zauważmy, że integracja nie może polegać na algebraicznym sumowaniu sygnałów
jako elementów przestrzeni wektorowej, gdyż sumą dowolnej ilości wektorów jest
przecież jeden wektor, resp. informacja jakościowa, a mamy uzyskać informację
strukturalną wyższego rzędu. Sumowanie algebraiczne (wektorów) dotyczy sytuacji,
kiedy pewna ilość aksonów presynaptycznych zbiega się na jednej komórce
postsynaptycznej (konwergencja). Aby natomiast móc uzyskać integrację, należy
wykorzystać fakt, iż jeden neuron ma połączenia z wieloma następnymi
(dywergencja), co prowadzi do nakładania się pól recepcyjnych sąsiednich czy
bliskich neuronów, a w konsekwencji do możliwości ich płynnego „sklejania”
(matematycznie mówi o tym tzw. teoria snopów).
Postawmy pytanie: dlaczego w ogóle istnieją drzewka aksonalne (czyli
połączenia typu dywergencyjnego, „jeden-wiele”)? Gdyby istniały tylko połączenia
typu jeden-jeden, mielibyśmy do czynienia jedynie z transmisją sygnałów, bez
przetwarzania. Gdyby jednak chodziło jedynie o transmisję sygnału, synapsy
pośrednie nie byłyby wcale potrzebne. Z kolei połączenia „wiele-jeden”
(konwergencja) sprawiają, że każdy neuron postsynaptyczny posiada pole recepcyjne
będące mnogościową sumą pól neuronów presynaptycznych. Gdyby zatem istniały
tylko połączenia konwergencyjne, skutkowałoby to jedynie stopniowym
powiększaniem się pól recepcyjnych kolejnych populacji neuronów, a tym samym
utratą szczegółów. Tymczasem, mimo iż pola recepcyjne neuronów kory obejmują
sobą dość znaczny obszar siatkówki, to faktem jest, że percepcyjnie rozróżniamy wiele
szczegółów o rozciągłości mniejszej od rozmiaru pól recepcyjnych.
Czyżby należało więc założyć, że pojedynczy neuron może nie tylko kodować
elementarną informację jakościową o tym obszarze, ale i ten obszar jakoś w
zróżnicowany sposób odzwierciedlać, to jest uzyskiwać informację strukturalną? Jest
to niemożliwe. Pojedynczy neuron szlaku zmysłowego, który wysyła sygnał będący
liniową odpowiedzią na pobudzenie jego synaps przez receptory znajdujące się w jego
polu recepcyjnym, może tylko kodować informację o wypadkowym bilansie
pobudzeń i hamowań swego pola, co nie mówi niczego o geometrii czy przestrzennym
rozkładzie bodźca w polu recepcyjnym, bowiem z racji radialnej symetrii pól
recepcyjnych informacja kodowana przez stan czynnościowy poszczególnego neuronu
jest niejednoznaczna. – ten sam stan czynnościowy neuronu może odpowiadać
rozmaitym rozkładom pobudzenia jego pola recepcyjnego mającym taki sam wektor
wypadkowy. Ten sam sygnał może zatem reprezentować wiele możliwych rozkładów;
ergo, informacja ta jest niejednoznaczna, niedookreślona (=określona z dokładnością
do pewnej relacji równoważności czy klasy abstrakcji). Oznacza to, że na poziomie
pojedynczego neuronu postsynaptycznego tracona jest informacja o rozkładzie
przestrzennym bodźca działającego na jego pole recepcyjne.
Ujednoznacznienie to można uzyskać przez uwzględnienie stanu wszystkich
sąsiednich neuronów, mających pola recepcyjne nakładające się na jego pole, co jest
właśnie uzyskiwane dzięki połączeniom „jeden-wiele”. Operacją która jest w stanie
do tego doprowadzić jest operacja korelacji, matematycznie opisywana całką
(hamowanie presynaptyczne) i polega na hiperpolaryzacji. Mówi się w tym kontekście o filtracyjnych
właściwościach połączeń poprzecznych resp. hamowania presynaptycznego.
10
f(x’)g(x’-x)dx’, w ramach której sumowaniu podlegają jak widać iloczyny skalarne
wektorów (=funkcji) odpowiedniej przestrzeni, przy czym jedna z funkcji jest
przesunięta względem drugiej wzdłuż pewnego kierunku – na co wskazuje argument
(x’-x) - co właśnie odpowiada częściowo nakładającym się polom recepcyjnym.
Funkcja korelacji – wynik wskazanego całkowania - jest funkcją właśnie, a więc
opisuje rozkład sygnałów elementarnych wzdłuż tego kierunku. Zakładając, że
korelacja taka obliczana jest dla wszystkich kierunków – na co wskazuje istnienie w
korze wzrokowej kolumn komórek wrażliwych na orientację bodźca wizualnego, przy
czym każda kolumna wykazuje maksymalną wrażliwość na nieco inny kierunek, a ich
zespół tworzący tzw. moduł kortykalny pokrywa sobą cały zakres 180 stopni –
uzyskalibyśmy informację o rozkładzie oświetlenia wewnątrz zagregowanego pola
recepcyjnego takiego modułu16.
Szczegółowa informacja o dziedzinie odwzorowania może się więc zawierać
jedynie w stanie całej populacji neuronów. Taki jest zatem sens nakładania się pól
recepcyjnych.
Elementami sensorium są zatem funkcje jednej zmiennej przestrzennej,
przebiegającej pewną rozciągłość wzdłuż jakiegoś kierunku, przy parametrycznym
ustaleniu drugiej, specyfikującej kierunek (np. kąt we współrzędnych biegunowych).
Na każdą taką funkcję składają się stany czynnościowe neuronów położonych wzdłuż
tego kierunku, z których każdy reprezentuje elementarną informację jakościową
dotyczącą jakiegoś punktu – a nie całego swego pola recepcyjnego - na siatkówce.
Korelując następnie ze sobą sygnały z pól recepcyjnych wzdłuż wszystkich
kierunków i sumując uzyskane rozkłady mnogościowo można w ten sposób uzyskać
informację (strukturalną) o rozkładzie pobudzenia w pewnym polu zagregowanym,
obejmującym sobą iloczyn mnogościowy (część wspólną) nakładających się pól
recepcyjnych. Te zagregowane pola to wspomniane wcześniej obszary Gaborowskie.
*
W ten sposób wyjściowa funkcja – element sensorium - reprezentująca rozkład
oświetlenia siatkówki wzdłuż pewnego kierunku, a ograniczona w swym przebiegu
do szerokości kolumny kory, zostaje przedstawiona w postaci swego widma,
zawierającego superpozycję skończonej ilości funkcji elementarnych – wektorów
bazowych sensorium. Dotyczy to pewnych ograniczonych obszarów
(„Gaborowskich”; w roli tej występują zagregowane pola recepcyjne modułów
kortykalnych), które w następnym kroku trzeba ”skleić”.
*
Założenie istnienia wektorów bazowych, tj. - z fizjologicznego punktu
widzenia – neuronów będących filtrami częstości przestrzennych, pozwala w
szczególności zrozumieć, w jaki sposób układ wzrokowy realizuje operację o
kluczowym znaczeniu dla dalszych stadiów kognitywnego funkcjonowania mózgu,
mianowicie wyodrębnienie reprezentacji konkretnego obiektu znajdującego się w
polu widzenia z szerszego tła, jej „wycięcie” ze strumienia informacji - w polu
widzenia znajduje się wszak najczęściej wiele obiektów. Dla danej modalności
zmysłowej i danej chwili takie wyodrębnienie jest możliwe tylko dla jednego obiektu.
16 Pole zagregowane nie jest polem recepcyjnym żadnego konkretnego neuronu, lecz iloczynem
mnogościowym pól zbioru neuronów należących do jakiegoś modułu kortykalnego.
11
Musi zatem istnieć jakieś kryterium rozstrzygające, który obiekt zostanie
wyodrębniony.
Sądzę, że w przypadku wizualnym takim naturalnym kandydatem jest obiekt
na którym zafiksowany jest wzrok, to jest obiekt znajdujący się w centrum pola
widzenia (z którego sygnały odwzorowują najwięcej szczegółów, tj. których widmo
zawiera wysokie częstości przestrzenne). Dlatego też sądzę, że w odniesieniu do
informacji wizualnej operacja wyodrębnienia odbywa się w obszarze
inferotemporalnym płata skroniowego kory, stwierdzono bowiem empirycznie, że
pola recepcyjne wszystkich neuronów tego ośrodka, mającego połączenia aferentne z
korą wzrokową, obejmują centrum pola widzenia.
Jeśli sygnał docierający do obszaru inferotemporalnego jest transformatą
fourierowską, to łatwo na niej dokonać operacji filtrowania. Usunięcie z widma
najwyższych częstości (odpowiadających drobnym szczegółom w centrum pola
widzenia) sprawiłoby, że w takim zredukowanym obrazie ostałyby się jedynie duże
różnice czy też kontrasty, rejestrowane przez filtry nastawione na niższe częstości.
Największe kontrasty występują najczęściej na granicy obiekt – tło. Operacja ta
pozwoliłaby zatem na wyodrębnienie obiektu z tła. Z kolei usunięcie z widma
częstości najniższych, pozwoliłoby na wyeliminowanie informacji o tle, które – jako
odwzorowywane mniej dokładnie niż obiekt na którym zafiksowany jest wzrok – daje
przyczynek do widma głównie w paśmie niskich częstości. Jeśli zatem założyć, że w
obszarze inferotemporalnym znajdują się filtry odcinające zarówno najwyższe, jak i
najniższe częstości przestrzenne, to na wyjściu z tego obszaru uzyskalibyśmy
reprezentację samego obiektu.
*
Dysponując reprezentacjami, czyli informacjami drugiego rzędu, anima może
tworzyć informacje rzędu trzeciego, tj. zbiory informacji drugiego rzędu, tj. zbiory
zbiorów informacji pierwszego rzędu17. Takimi informacjami trzeciego rzędu są tzw.
asocjacje (skojarzenia), czyli zapamiętane związki następstwa czasowego pomiędzy
dwoma reprezentacjami. Na tworzeniu tego rodzaju asocjacji polega powstawanie
odruchów nabytych, będących podstawowym mechanizmem uczenia się zwierząt.
Aby do takiego skojarzenia doszło, przynajmniej jedna z wchodzących w grę
reprezentacji musi być dla danego zwierzęcia witalnie istotna. Ocena tej istotności, tj.
przypisanie tej reprezentacji określonej wagi, uzależniona jest od stosunku, w jakim
dana reprezentacja pozostaje do struktury popędów tego zwierzęcia, od których z
kolei zależy dynamika jego zachowań.
Popędy to endogennie generowane stany nierównowagi wewnętrznej, związane
najczęściej z odpowiednim stężeniem jakiegoś hormonu. Stany te również są
reprezentowane w centralnym układzie nerwowym, przy czym reprezentacje te są
informacjami pierwszego rzędu, gdyż polegają na zidentyfikowaniu przez odpowiedni
detektor tego, jaki jest aktualny poziom popędu (=który z rozróżnianych stanów, czyli
np. poziomów stężenia hormonu) aktualnie występuje. Jako takie nie mają one
17 Ponieważ mamy tu do czynienia ze zbiorami kolektywnymi, w stosunku do których obowiązuje
zasada przechodniości, oznacza to, że informacja trzeciego rzędu jest w istocie informacją w sensie
mojej wyjściowej definicji, bo jest zbiorem informacji pierwszego rzędu.
12
charakteru kognitywnego, odnośne odwzorowania nie są bowiem morfizmami, lecz
zwykłym przyporządkowaniem.
A zatem zachowanie zwierząt jest w oczywisty sposób zależne od
uzyskiwanych przez nie informacji – tak o stanie środowiska zewnętrznego, jak i o
stanie własnego organizmu.
*
Przejdźmy na zakończenie do scharakteryzowania związku, w jakim do pojęcia
informacji pozostaje kategoria sensu. Przypomnę, że według zaprezentowanej na
pierwszym wykładzie ontologii sens jest zasadą determinacyjną w dziedzinie
(warstwie) bytów duchowych, tj. w dziedzinie aktywności osób - podmiotów aktów
duchowych.
W systemie pojęć ontologii integralnej sens definiowany jest jako domniemane
przez jakiś podmiot umocowanie bytowe czegoś, co temu podmiotowi bezpośrednio
dostępne („dane”), a zarazem traktowane przezeń jako niesamodzielne, od czegoś
zależne, tj. mające jakieś zewnętrzne czynniki determinacji18.
Podstawowa zmiana jaką w stosunku do animy wnosi humana polega na tym,
że reprezentacje zostają przez nią potraktowane jako takie, tj. znaki czegoś. Na mocy
definicji znaku każdy znak coś reprezentuje, ale nie odwrotnie – nie każda
reprezentacja jest znakiem. Aby jakaś reprezentacja została przez kogoś potraktowana
jako znak, musi ona przez tą osobę zostać zidentyfikowana jako reprezentacja
właśnie, musi więc zostać uchwycona jej istota. Jeśli tak się stanie wówczas kolejnym
krokiem jest myślowy proces przejścia od reprezentacji do tego, co przez nią
reprezentowane (odwzorowywane), czyli do uchwycenia jej przedmiotu.
Ów przedmiot to nic innego, jak wspomniany wcześniej sens. Sytuacja jest
bowiem następująca: co muszę założyć, aby to, co jest mi dostępne, było znakiem
czegoś? Inaczej mówiąc, od czego zależy to, że dany znak coś reprezentuje. Muszę
oczywiście w tym celu założyć, że istnieje jakiś przedmiot, który jest przez nią
reprezentowany, który więc jest jej umocowaniem bytowym. A zatem uchwytywanie
przedmiotu znaku to uchwytywanie jego sensu.
W zależności od tego na jakiej zasadzie jakiś znak coś reprezentuje, w
semiotyce rozróżnia się trzy rodzaje znaków: oznaki, tj. znaki reprezentujące coś na
mocy swego związku naturalnego (np. przyczynowego; przykład: dym jako oznaka
ognia) z tym czymś, ikony, reprezentujące coś na mocy podobieństwa (przykład:
portret, mapa jakiegoś terenu) oraz symbole, tj. znaki umowne (reprezentujące coś na
mocy umowy; przykładem wszystkie słowa). Wszystkie znaki umowne reprezentują
coś na mocy jakiegoś postanowienia, polegającego albo wprost na przypisaniu ich do
pewnego przedmiotu (=imiona własne), albo na określeniu ich znaczenia, co wymaga
swego rodzaju „przekładu” danego znaku na inne znaki. Ale te inne znaki – jeśli też
są umowne – również przecież wymagają przekładu. Aby zatem nie było to nalewanie
z pustego w próżne, ostatecznie musi dojść do przekładu znaków umownych na
18 Przypominam, że czynnik determinacji jakiegoś X to taki czynnik, od którego zależy, że owo X
jest tym, czym jest (na przykład reprezentacją czegoś).
13
nieumowne, które charakteryzują się tym, że zawierają w sobie informację o tym, co
reprezentują19. Ostatecznie zatem znaczenie znaku to jego zawartość informacyjna.
W teorii znaków (semiotyce) rozróżnia się z reguły dwie relacje semantyczne,
mianowicie znaczenie i oznaczanie, przy czym przez to, co oznaczane rozumie się
jakiś fragment rzeczywistości istniejący niezależnie od znaków i ich znaczeń. Można
to zilustrować następująco (rysunek).
Według mnie do tych dwu relacji należy dodać trzecią, mianowicie
wyznaczanie, w konsekwencji czego struktura sytuacji znakowej musi zostać
następująco zmodyfikowana (rysunek).
Tym co wyznaczane - przez znaczenie znaku, czyli przez zawarte w nich
informacje - jest sens znaku, tj. przedmiot jedynie domniemywany, który realnie może
wcale nie istnieć20.
Uniwersum takich domniemywanych przez kogoś przedmiotów, resp. sensów,
można nazwać „kosmosem wewnętrznym” - w odróżnieniu od obiektywnie
istniejącego kosmosu „zewnętrznego”21. Każdy człowiek żyje zarazem w obu tych
kosmosach: jako człowiek z krwi i kości (=osobnik) stanowi on część kosmosu
zewnętrznego, natomiast jako osoba żyje w konstytuowanym przez siebie kosmosie
wewnętrznym.
Tym co nadaje jedność tym dwu kosmosom są według mnie zasady
racjonalności, które polegają na sztuce odpowiedniego łączenia wymogów
sensowności(=kosmos wewnętrzny) i realizmu (=liczenia się z tym co obiektywnie
istniejące, czyli z kosmosem zewnętrznym).
W skład kosmosu wewnętrznego wchodzą jednak nie tylko sensy
przedmiotowe, tj. sensy znaków, bo kategoria sensu odnosi się nie tylko do znaków –
sens ( w moim jego rozumieniu, czyli domniemane umocowanie bytowe) posiadają
również te pierwiastki naszego życia duchowego, które nie są znakami czy
przedstawieniem czegoś – np. uczucia, postawy, dążenia. Nazwijmy tego rodzaju
pierwiastki fenomenami wyrazowymi, a ich umocowanie bytowe – sensami
wyrazowymi22.
Moja teza jest następująca: ostatecznym umocowaniem bytowym fenomenów
wyrazowych są wartości.
Konsekwentnie zatem, nasz kosmos wewnętrzny - pojęty jako uniwersum
sensów - zawiera również uznawane przez nas wartości.
19 Znaki takie można nazwać prezentującymi Wszystkie znaki z definicji coś reprezentują, natomiast
pewne znaki dodatkowo także w pewien sposób prezentują to co reprezentowane, czyli zawierają w
sobie informacje o swym przedmiocie.
20 Jest to przedmiot irrealny.
21 Kosmos wewnętrzny ani nie jest czymś obiektywnie istniejącym, ani też czymś czysto
subiektywnym; jest to dziedzina tego co transsubiektywne. Jest to – używając znanego zapewne
Państwu określenia – rzeczywistość wirtualna, wytworzona przez ten komputer, który nosimy między
uszami.
22 Przy tym rozróżnieniu wspomniane wyżej zasady racjonalności polegają na sztuce odpowiedniego
(tj. w odpowiedniej „proporcji”) łączenia przedstawień (wiedzy) i fenomenów wyrazowych.
14

Podobne dokumenty