Andrzej Chmielecki Ontologiczne pojęcie informacji i jego
Transkrypt
Andrzej Chmielecki Ontologiczne pojęcie informacji i jego
Andrzej Chmielecki Ontologiczne pojęcie informacji i jego zastosowania (cz.II) Zaproponowana na poprzednim wykładzie definicja informacji jest na tyle ogólna, że może być stosowana do bardzo różnych układów informacyjnych - tak do prostych organizmów żywych, jak i do funkcjonowania umysłu ludzkiego, a także do skonstruowanych przez człowieka urządzeń technicznych w rodzaju termostatów i komputerów. Zacznijmy od tych ostatnich. W przypadku termostatu alfabetem – a zarazem repertuarem - są trzy stany fizyczne: temperatura standardowa, „powyżej” i „poniżej” niej, przy czym każdorazowo występuje tylko jeden z nich. Zidentyfikowanie go jest więc uzyskaniem informacji jakościowej (=pierwszego rzędu). Termostat jest układem informacyjnym, bo jego działanie jest funkcją uzyskanej informacji. Alfabet komputera jest dwuelementowy; są to wartości napięć elektrycznych na wejściach i wyjściach elementów półprzewodnikowych (tzw. bramkach logicznych), symbolizowane najczęściej przez 1 i 0, natomiast repertuarem są ciągi "jedynek" i "zer" jakie komputer może rozróżniać, tj. traktować w sposób odmienny. W przypadku komputerów 8-bitowych repertuar składa się z 28=256 pozycji. Komputer taki rozróżnia zatem 256 ośmiobitowych ciągów jedynek i zer (bajtów) traktowanych w sposób integralny, co oznacza, że potrafi on operować synformacjami. Istnieją układy, które są w stanie wykrywać tylko różnice typu selekcji, tj. które operują jedynie informacją jakościową. Układami takimi są wszystkie organizmy żywe nie posiadające jeszcze centralnego układu nerwowego (zatem wszystkie rośliny oraz prostsze organizmy zwierzęce), pojedyncze komórki nerwowe organizmów wyżej rozwiniętych, a także wspomniane wyżej termostaty; ogólnie mówiąc – wszystkie homeostaty, tj. układy potrafiące samoczynnie utrzymywać równowagę wewnętrzną za pomocą ujemnego sprzężenia zwrotnego (=regulacja). Wszystkie procesy swoiście biologiczne są procesami informacyjnymi pierwszego rzędu, choć nie wszystkie wykorzystują wspomniany wyżej mechanizm sprzężenia zwrotnego. Jest tak na przykład z mechanizmem dziedziczenia i determinowania cech fenotypowych przez genotyp. Zobaczmy, na czym to polega przy zaproponowanym ujęciu informacji. Powiada się z reguły, choć nie jest to trafne ujęcie (dlaczego - o tym za chwilę), że informacja genetyczna zapisana jest w strukturze kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA), występującego w jądrach komórek; w dużym uproszczeniu strukturę tę stanowi kolekcja czterech rodzajów nukleotydów. Alfabet składa się tu więc z czterech nukleotydów, które mogą być rozróżniane (wykrywane) przez polimerazę - enzym katalizujący pewne reakcje chemiczne. Sama informacja pojawia się na scenie kiedy podwójna helisa jaką stanowi cząsteczka DNA rozdziela 1 się na dwa pojedyncze łańcuchy i polimeraza wykrywa, który z czterech nukleotydów występuje w danym miejscu łańcucha DNA; wykrywana jest tu więc różnica typu selekcji - jeden z czterech rozróżnialnych stanów. Następnie enzym ten dołącza do zidentyfikowanego nukleotydu nukleotyd względem niego komplementarny - taki sam z jakim tworzył on parę w DNA przed podziałem - odtwarzając w ten sposób strukturę wyjściowej helisy. Proces dziedziczenia materiału genetycznego dlatego ma więc charakter informacyjny, że odtwarzanie struktury wyjściowego DNA jest sterowane przez uzyskaną informację o kolejnych elementach składających się na tę strukturę. Nie znaczy to jednak, że informacja jest zapisana w strukturze DNA, procesy informacyjne występują dopiero w toku procesu dziedziczenia - kopiowania macierzystego DNA przy udziale polimerazy - przez komórki potomne. Nie można więc tego ujmować w ten sposób, że struktura DNA stanowi zakodowaną informację genetyczną; jest ona po prostu kopią innego DNA, tyle że kopią powstałą w wyniku pewnego procesu informacyjnego. Jeśli natomiast chodzi o mechanizm za pomocą którego geny determinują własności fenotypowe organizmów, to odbywa się to w ten sposób, że w zależności od kolejności poszczególnych trójek nukleotydów w łańcuchu DNA zwanych kodonami (jest ich 64, bo tyle jest trójelementowych kolekcji czteroelementowego alfabetu), których obecność w danym miejscu łańcucha DNA jest wykrywana - co właśnie stanowi informację - przez odpowiednie trójki nukleotydów w RNA zwane antykodonami, owe antykodony przyłączają do syntetyzowanego w komórce łańcucha polipeptydowego jeden z 20 aminokwasów, tworząc w ten sposób rozmaite białka. W toku tego procesu każdemu kodonowi wchodzącemu w skład struktury DNA przyporządkowany zostaje dokładnie jeden aminokwas składający się na strukturę białka. Przyporządkowanie to nie ma charakteru związku przyczynowoskutkowego, lecz jest związkiem realizowanym przez pewien proces o charakterze informacyjnym. Jest to przy tym proces pierwszego rzędu, bowiem informacja polega tu na wykryciu, który z 64 kodonów znajduje się w danym miejscu łańcucha; jest to więc informacja pierwszego rzędu. Mówiąc ogólnie: na poziomie roślin i prostych organizmów zwierzęcych (nie posiadających jeszcze centralnego układu nerwowego) występuje jedynie informacja rzędu pierwszego. Nie ma ona jeszcze charakteru kognitywnego – nie jest informacją o czymś, służy jedynie stwierdzeniu zaistnienia pewnego stanu własnego („który spośród stanów rozróżnianych przez jakiś detektor aktualnie wystąpił”), przy czym różnym stanom rozróżnianym przez ten detektor przyporządkowane są genetycznie różne zachowania układu. * Kategoria informacji stanowi punkt wyjścia dla określenia wszystkich wyższych zasad determinacyjnych, które są pewnymi strukturami relacyjnymi typu informacyjnego. Przedstawiona koncepcja informacji pozwala w szczególności przerzucić pomost między czysto fizykalnym obrazem aktywności mózgu i czysto psychologicznym ujęciem procesów umysłowych. Informacja może spełnić to zadanie gdyż posiada zarazem składnik niematerialny (abstrakcyjna różnica stanów), jak i jest czymś zakodowanym w materii. W konsekwencji informacja stanowić może poszukiwane ogniwo między tym co fizyczne i tym co psychiczne. 2 Pojawienie się dziedziny stanów i procesów psychicznych – tradycyjnie określane ogólnikowym, nic nowego w sensie eksplanacyjnym nie wnoszącym terminem „emergencja” – może być pojęte jako urzeczywistnienie związanej z procesami informacyjnymi potencji, polegającej – z jednej strony - na możliwości przejścia od informacji elementarnych do informacji wyższego rzędu, z drugiej zaś na możliwości wyzyskania informacji pojętej jako własność struktury wewnętrznej jakiegoś stanu fizycznego występującego w układzie informacyjnym, jako informacji o czymś zewnętrznym, tj. jako informacji w sensie kognitywnym. Na poprzednim wykładzie stwierdziłem, że układy informacyjne mogą rozróżniać i wykrywać jedynie swe własne stany, a nie stany środowiska zewnętrznego. Jak zatem jest możliwe coś takiego, jak informacja kognitywna? Rozróżnijmy w związku z tym dwa aspekty bycia informacją, jeden związany ze strukturą wewnętrzną jakiejś już istniejącej (i wykrytej) kolekcji różnic, drugi zaś z mechanizmem powstania tych różnic. Pierwszy z nich to aspekt „poprzeczny”, drugi „wzdłużny”. Aspekt pierwszy ma charakter wewnątrzsystemowy, „subiektywny” i stanowi podstawę takich operacji jak porównania i korelacje. Aspekt drugi „obiektywny” - związany jest ze składaniem przekształceń zachowujących pewne relacje (=morfizmy). Jeśli bowiem odwzorowania świata zewnętrznego w ramach układu informacyjnego mają charakter morfizmów, tj. jeśli są odwzorowaniami zachowującymi pewne relacje, uzyskana w ten sposób informacja zyskuje charakter kognitywny, gdyż zróżnicowaniu bodźców działających na odpowiednie receptory zmysłowe odpowiada zróżnicowanie pobudzenia tych receptorów. Ponieważ zaś bodźce środowiskowe pozostają w niedowolnych relacjach do stanów rzeczy w tym środowisku, ich wewnątrzsystemowa reprezentacja jest zarazem reprezentacją cech samego środowiska1. Dzięki temu stosunki wzajemne w obrębie pewnego stanu wewnętrznego danego układu zawierają informację (w potocznym, kognitywnym sensie) o pewnych stosunkach w świecie zewnętrznym. O reprezentacjach należy tedy myśleć zarówno jako o kolekcjach informacji, tj. zarejestrowanych i odczytywanych przez jakieś detektory różnicach, a więc jako o pewnych relacji "poprzecznych", jak i o relacjach "wzdłużnych", to jest przyporządkowaniu jednym wielkościom innych wielkości. To zatem pewna obiektywnie istniejąca relacja odwzorowania (reprezentowania) nadaje informacji własność bycia informacją o czymś. Jest to własność obiektywna, która może być podstawą adekwatnego do danej sytuacji zachowania dzięki pewnym procedurom interpretacyjnym, które z kolei są konsekwencją istnienia deterministycznych kodów (taki sam bodziec = taki sam stan pobudzonych receptorów). Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku zwierząt posiadających centralny układ nerwowy, tj. mózg wraz z narządami zmysłowymi. Informacyjny aspekt czy wymiar funkcjonowania tego układu to psyche zwierzęca, 1 Relacja odwzorowania (reprezentowania) czegoś przez coś jest przechodnia: jeśli A jest odwzorowaniem B, a B odwzorowaniem C, wówczas A również jest odwzorowaniem C. Wychodząc zatem od interfejsu między receptorami i działającym nań środowiskiem, relacja odwzorowania rozciągać się może w obu kierunkach, przechodzić tak na kody wewnętrzne, jak i zewnętrzne. 3 którą dla skrótu będę nazywał animą - odróżniając ją od swoiście ludzkiej postaci psyche, którą dla odmiany nazywać będę humaną. Przyjrzyjmy się z takiego informacyjnego punktu widzenia pewnemu elementarnemu procesowi, jakim jest pobudzenie receptorów siatkówki oka przez jakiś bodziec wizualny. Z receptorów tych sygnały zbierane są przez dwa rodzaje komórek nerwowych siatkówki (dwubiegunowe i horyzontalne), których reakcje są antagonistyczne – jeśli dany sygnał działa pobudzająco na jedną z nich, to działa hamująco na drugą. Reakcja komórek zwojowych siatkówki , których pola recepcyjne składają się z antagonistycznie spolaryzowanych centrum i otoczki, a których aksony dochodzą do mózgu, jest reakcją na wypadkową impulsów pobudzających i hamujących. Przy jednorodnym oświetleniu całego pola recepcyjnego tej komórki jej reakcja jest niewielka, niezależnie od intensywności światła, gdyż pobudzenie części centralnej jest neutralizowane przez hamowanie w otoczce. W ten sposób wkład bezwzględnego poziomu oświetlenia w pobudzanie dalszych komórek zostaje znacząco zredukowany. Ponieważ zaś impulsy te są proporcjonalne (w skali logarytmicznej) do natężenia światła docierającego do pola recepcyjnego komórki, oznacza to, że impulsy generowane przez komórkę są proporcjonalne do różnicy oświetlenia centrum i otoczki. Komórka zwojowa nie jest więc detektorem bezwzględnego poziomu oświetlenia, lecz różnic oświetlenia czy też kontrastów. Ponieważ zaś jej reakcja zależy od tej zarejestrowanej różnicy, stąd wniosek, że komórka ta jest układem informacyjnym – wysyła sygnały, w których zakodowana jest informacja o zróżnicowaniu oświetlenia jej pola recepcyjnego2. Innymi słowy, włóknami nerwowymi transmitowany jest do mózgu nie obraz, lecz jego reprezentacja, tj. zawarta w sygnałach informacja o obrazie powstałym na siatkówce3. Informacja ta jest na tym etapie niedookreślona, bo różnym rozkładom oświetlenia mogą odpowiadać takie same sygnały. Jej dookreślenie następuje na dalszych etapach przetwarzania informacji wzrokowej, o czym nieco później. Generalny schemat tworzenia reprezentacji poznawczych przez centralny układ nerwowy jest następujący: Receptory Integratory Bodziec fizyczny Informacja Reprezentacja Jest to pewien skrót myślowy, pozornie sytuujący wszystko na jednym poziomie. Bardziej rozbudowany schemat, uwzględniający poziom złożoności dokonywanych w mózgu operacji kognitywnych, przedstawić można następująco: 2 To samo odnosi się do komórek układu słuchowego, one również reagują na różnice: "Aktywność neuronów kory słuchowej nie odzwierciedla wysokości tonu, lecz zmiany wysokości (a więc różnice w czasie - A.Ch) i różnice wysokości dwu lub więcej tonów brzmiących równocześnie" (G. Somjen: Sensory Coding in the Mammalian Nervous System). 3 Reprezentacja nie jest stanem mózgu, lecz relacją tego stanu do stanu świata zewnętrznego. Reprezentacje to abstrakty, będące podzbiorami pewnych abstrakcyjnych przestrzeni, o których za chwilę. 4 xx xxxx xxxxx x xxxxx ------------------------ operacje na reprezentacjach operacje integracyjne (tworzenie inf. wyższego rzędu) operacje w przestrzeni sygnałów procesy fizykalne kierunek upływu czasu gdzie „x” symbolizuje pewnego rodzaju zbiory (odpowiednio – stanów fizycznych, sygnałów, informacji), „” symbolizuje przekształcenia (zdarzenia) w obrębie jednego poziomu (kategorie przekształceń), zaś „” oraz „” transformacje międzypoziomowe (funktory w sensie teorii kategorii), przy czym dodatkowo strzałka skierowana w górę symbolizuje realizację (w filozofii analitycznej mówi się w tym kontekście o superweniencji), a w dół – determinację (w filozofii analitycznej – przyczynowanie mentalne). „Realnie” mamy do czynienia z jednym tylko procesem, mianowicie fizykalnym, pozostałe to superwenientne procesy „wirtualne” (operacje) przebiegające w pewnych przestrzeniach abstrakcyjnych (algebraicznych i topologicznych), a nie w przestrzeni fizycznej. Proces poziomu wyższego to systemowa wykładnia procesu poziomu niższego, jego wewnątrzsystemowy sens4. Na mózg należy zatem patrzeć nie tylko jako na fizykalny (substancjalny, czasoprzestrzenny) konkret – którym oczywiście także jest - lecz również jako na pewien abstrakcyjny układ informacyjny, dokonujący pewnych operacji o charakterze formalnym, quasi- czy para-matematycznym. Jest on taki a nie inny, ma taką a nie inną strukturę, organizację połączeń pomiędzy poszczególnymi ośrodkami etc, aby był w stanie dokonywać określonych abstrakcyjnych operacji typu matematycznego (w kognitywistyce mówi się w tym kontekście o komputacjach; ja wolę nazywać je cerebracjami). Konsekwentnie, neurofizjologia jako nauka o procesach neurofizjologicznych winna być zorientowana i pojmowana nie fizjologicznie, lecz cerebracyjnie , tj. w kategoriach informacyjnych. Fizykalizm to stanowisko, które nie rozróżnia abstrakcyjnych przestrzeni od konfiguracji stanów fizycznych w zwykłej przestrzeni fizycznej; nie rozróżnia on tym samym sygnału od informacji. Konsekwencją tego jest to, że stany przestrzeni traktuje on jako obrazy rzeczywistości, a nie jako informacje o rzeczywistości, co z kolei prowadzi do znanego zarzutu, że trzeba założyć istnienie homunculusa oglądającego te obrazy. Tymczasem właśnie to, że reprezentacja jest zbudowana z informacji o czymś, a nie po prostu z punktów przyporządkowanych punktom odwzorowywanego obiektu sprawia, że osobnik postrzega nie obrazy, lecz 4 Ponieważ wszędzie w mózgu – a w szczególności w korze - mamy do czynienia z zasadniczo takimi samymi procesami fizycznymi, i ponieważ zdarzenia neurofizjologiczne są sygnałami (nośnikami informacji), należy każdorazowo określić kognitywny (cerebracyjny) sens tego, co się dzieje na danym etapie, co reprezentuje dany sygnał. 5 rzeczywistość. Nie jest to jednak rzeczywistość obiektywna, lecz wirtualna, skonstruowana na bazie zawartych w reprezentacjach informacji. Reprezentacja (np. wizualna) nie tylko bowiem reprezentuje, ale i w pewien sposób prezentuje rzeczywistość. Ale o tym nieco później. * W dotychczasowych rozważaniach pominąłem milczeniem dwa ważne dla wiarygodności mojej koncepcji informacji zagadnienia. Po pierwsze, jak z informacji elementarnych (=pierwszego rzędu) powstają struktury informacyjne, tj. pewne organiczne całości, bo to coś innego niż zwykły zestaw czy suma elementów5. Po wtóre, mówiąc o reprezentacjach nie uwzględniłem tego, że są to najczęściej reprezentacje jakichś ograniczonych fragmentów pola percepcyjnego – poszczególnych obiektów czy nawet ich cech, co wymaga jakiegoś wyizolowania pewnego zbioru informacji z całej reszty. To z kolei wymaga tzw. filtracji. Kolejne rozważania poświęcę tym właśnie sprawom, tj. zagadnieniu integracji via iloczyny skalarne i eliminacji via filtrowanie sygnałów. Zrobię to niestety tylko szkicowo i poglądowo, bo aby rzecz ująć ściśle należałoby mieć i więcej czasu do dyspozycji, i założyć u Państwa zaawansowaną wiedzę matematyczną dotyczącą takich spraw jak przestrzenie Banacha i Hilberta, teoria kategorii, a zwłaszcza teoria tzw. presnopów i snopów – czego raczej się nie spodziewam. (Bardziej dociekliwych i dysponujących odpowiednim przygotowaniem matematycznym odsyłam w tym względzie do swojego tekstu Matematyczne podstawy tworzenia reprezentacji poznawczych, dostępnego na mojej stronie www). Wyjdźmy od tego, że neurony oraz ich synapsy mogą znajdować się w różnych stanach czynnościowych, scharakteryzowanych przez takie ilościowe parametry, jak potencjał elektryczny, ilość impulsów generowanych w jednostce czasu czy ilość neuroprzekaźnika wydzielanego do szczeliny synaptycznej. Parametry te zmieniają się oczywiście z chwili na chwilę i z miejsca na miejsce. Z uwagi na to zbiory jednoczesnych sygnałów można potraktować jako przekroje (cięcia) abstrakcyjnych przestrzeni liniowych (wektorowych), których elementami (wektorami) są pewne funkcje; najczęściej traktuje się je jako funkcje czasu, parametryzowane przez współrzędne przestrzenne. Każdy wektor przestrzeni liniowej może być przedstawiony jako kombinacja liniowa wektorów bazowych. W naszym przypadku wektorami bazowymi są sygnały receptorowe; odpowiednią przestrzeń można w związku z tym nazwać receptorium6. 5 Reprezentacja nie jest czymś w rodzaju zdjęcia, będącego mechanicznym zestawem punktów („pikseli”). Jak Państwo zobaczą, taka integracja, tj. powstanie informacji wyższego rzędu, nie jest zwykłym sumowaniem informacji elementarnych, modyfikuje je ona, pozwalając na dookreślenie - tj. redukcję nieokreśloności – tych informacji pierwszego rzędu. Zobaczą Państwo też, że niezbędne po temu jest poprzeczne sprzęganie sygnałów, co matematycznie związane jest z tworzeniem iloczynu skalarnego wektorów i z operacją „sklejania” mniejszych fragmentów w większe. 6 Dokonałem tu pewnego uproszczenia, gdyż receptorium jest przestrzenią jedynie lokalnie liniową. (Lokalność ma miejsce dzięki temu, że każdy neuron postsynaptyczny odbiera sygnały jedynie ze swego pola recepcyjnego, tj. z pewnego zwartego obszaru siatkówki). Nie stanowi to istotnego ograniczenia, gdyż na początkowym etapie generowania informacji, tj. na poziomie receptorium, wszystkie procesy informacyjne mają charakter lokalny, związany z generowaniem i przetwarzaniem informacji jakościowych; nie jest tu jeszcze generowana informacja wyższego rzędu. Niemniej, 6 Z drugiej strony, aby możliwe było uzyskanie integralnie traktowanych reprezentacji, struktura połączeń synaptycznych w obrębie danego układu (np. wzrokowego) winna czynić zadość pewnym warunkom o charakterze topologicznym, dzięki którym podczas procesu przetwarzania sygnałów uwzględnione i zachowane będą mogły być relacje sąsiedztwa między składnikami receptorium. Powstaje zatem pytanie, czy w receptorium daje się określić przestrzeń topologiczną i – co za tym idzie - przekształcenia ciągłe (zachowujące sąsiedztwo elementów) tej przestrzeni7. Według mnie odpowiedź jest twierdząca. Sam zbiór receptorów nie stanowi przestrzeni topologicznej, bo żaden ich podzbiór nie jest zbiorem otwartym. Natomiast można mówić o topologii w odniesieniu do zbioru pól recepcyjnych neuronów receptorium, jako że analitycznie pola recepcyjne opisywane są przez różnicę dwu funkcji Gaussa (dla rozkładu sygnałów pobudzających i dla rozkładu sygnałów hamujących), a one z uwagi na asymptotyczne dążenie do zera z dobrym przybliżeniem opisują zbiory otwarte. Z punktu widzenia cerebracji realny proces fizyczny przetwarzania sygnałów w receptorium może być więc zinterpretowany zarówno w kategoriach liniowych przekształceń pewnych przestrzeni wektorowych (za liniowość tę odpowiedzialna jest neurofizjologia, mianowicie sumatywny mechanizm powstawania potencjałów postsynaptycznych), jak i w kategoriach ciągłych przekształceń pewnych przestrzeni topologicznych (one z kolei zdeterminowane są przez anatomię, tj. architekturę połączeń). Mamy w ten sposób uwzględnione obydwa aspekty mózgu, tak anatomię jak i neurofizjologię, tak strukturę, jak i funkcję. * Wraz z osiągnięciem przez sygnały receptorowe swoistych jąder wzgórza pojawia się nowy mechanizm o charakterze systemowym. Mam na myśli podział ciągłego w zasadzie strumienia sygnałów na ustalone, zsynchronizowane ze sobą jednostki czasowe („takty”) potrzebny po to, aby możliwe było porównywanie sygnałów w sąsiednich chwilach, bowiem jedną z generalnych zasad przetwarzania informacji przez ośrodki korowe jest porównywanie rozkładów pobudzeń, a dla wykonania tego zadania musi być ustalona jednostka czasowa, w której obrębie zdarzenia traktowane są jako należące do jednego rozkładu. Ten czas wewnątrzsystemowy jest wyznaczany przez rytmy elektroencefalograficzne generowane przez układ siatkowaty pnia mózgu. Każdy takt odpowiedniego rytmu encefalograficznego stanowi coś w rodzaju „atomu” czasu, w źródłowym sensie terminu „atom” – jest czymś niepodzielnym, nie złożonym z punktowych „chwil”, gdyż to co się dzieje wewnątrz jednego taktu nie jest ujmując rzecz ściśle matematycznie receptorium nie jest przestrzenią liniową, lecz tzw. snopem (nad pewną przestrzenią topologiczną, o której za chwilę). 7 Przestrzenią topologiczną jest zbiór X, w którym określona została topologia. Topologią zbioru X jest rodzina jego podzbiorów (będących tzw. zbiorami otwartymi), takich, że suma i iloczyn (mnogościowe) zbiorów otwartych są zbiorami otwartymi. Natomiast przekształcenie f: XY jest ciągłe w x0X wtw, gdy dla każdego A z faktu że x0 znajduje się „bardzo blisko” zbioru A wynika, że f(x0) znajduje się „bardzo blisko” zbioru f(A). 7 informacyjnie rozróżnialne8. (Można powiedzieć, że jest to neurofizjologiczny odpowiednik tzw. w fizyce „czasu Plancka”.) Ponieważ nie jest istotne, co dzieje się wewnątrz jednego taktu, sygnały przestają być funkcją czasu – spada on do roli parametru jedynie. Inaczej mówiąc, w korze (np. wzrokowej) dotychczasowe funkcje zmiennej czasowej w danej lokalizacji przestrzennej zostają zastąpione przez funkcje zmiennych przestrzennych w danej chwili. W związku z powyższym będziemy mieć odtąd do czynienia z inną przestrzenią, posiadającą inną od receptorium bazę i inne elementy – nie będące już funkcjami czasu, lecz funkcjami argumentów przestrzennych („kierunków”), z czasem zredukowanym do roli parametru. Przestrzeń tą określam mianem sensorium9. Sensorium również jest przestrzenią liniową, a zatem posiada swą bazę10. Ale zdziwią się pewnie Państwo bardzo: wektory bazowe sensorium są zupełnie niezależne od sygnałów dochodzących z receptorium. Tu niezbędna dygresja matematyczna. Z matematyki wiadomo, że każdą funkcję dowolnych zmiennych można przedstawić w postaci sumy (resp. całki) pewnych funkcji sinusoidalnych, których argumentem jest zmienna częstościowa (tzw. transformacja Fouriera)11. Dotyczy to jednak funkcji o nieskończonym przebiegu argumentu, w układzie wzrokowym mamy zaś do czynienia z funkcjami o przebiegu ograniczonym. W tej sytuacji funkcje sinusoidalne można zastąpić tzw. funkcjami Gabora - będącymi iloczynem sinusoidy i funkcji Gaussa - które zerują się poza pewnym obszarem (nazwijmy go obszarem Gaborowskim), co odpowiada skończonym rozmiarom bodźców wizualnych; dla nich również zachodzi twierdzenie analogiczne do twierdzenia Fouriera. A zatem każdą funkcję można przedstawić jako sumę (szereg) pewnych funkcji Gaborowskich, a ściślej jako kombinację liniową takich funkcji (funkcje wraz ze współczynnikami, resp. wagami). Na gruncie teorii sygnałów wyrazy tego szeregu można zinterpretować jako filtry częstości o pewnym pasmie przenoszenia (w 8 Dlatego też na poziomie psychicznym bez sensu jest na przykład mówienie o odcinkach czasu mniejszych od, powiedzmy, jednej pięćdziesiątej sekundy (w zależności od modalności zmysłowej będzie to wielkość nieco inna, z reguły znacznie mniejsza). 9 Choć zatem w korze fizykalna postać sygnałów pozostaje zasadniczo taka sama – potencjały czynnościowe, neuroprzekaźniki, itp. – cerebracyjna ich wykładnia ulega radykalnej zmianie. 10 Jej istnienie umożliwione jest przez regularną budowę kory (warstwy i kolumny). 11 Transformację Fouriera można zatem traktować jako operację odwzorowującą przestrzeń sygnałów, będących w naszym przypadku funkcjami argumentów przestrzennych, w pewną przestrzeń funkcji zmiennej częstościowej (przestrzeń transformat). Widmo Fourierowskie sygnału jest reprezentacją tego sygnału w dziedzinie częstości. Ponieważ na podstawie widma sygnał można odtworzyć w sposób jednoznaczny, więc widmo jest równoważnym alternatywnym sposobem przedstawienia sygnału. Innymi słowy, cała informacja o sygnale jest zawarta w (zakodowana) w dziedzinie częstości w jego widmie. Pozwala to też uniezależnić się od dokładnej lokalizacji przestrzennej generatorów sygnałów, a zatem nie narzuca wymogu zachowania precyzyjnej topografii połączeń, co z uwagi na ich statystyczny rozkład byłoby rzeczą nie do wykonania. 8 przypadku układu wzrokowego będą to tzw. częstości przestrzenne)12. Każdy taki filtr przepuszcza tylko te składowe docierających do niego sygnałów, które zawierają się w jego pasmie przenoszenia, przy czym czyni to z odpowiednią wagą, odpowiadającą udziałowi tych składowych w widmie wejściowego sygnału. Częstości własne tych filtrów wyznaczają właśnie wektory bazowe sensorium, tj. sygnały przez nie generowane. Neurony spełniające rolę takich filtrów częstości przestrzennych, dzięki wzdłużnym połączeniom typu „każdy z każdym”, jakie istnieją w trzeciej warstwie kory, uzyskują takie same sygnały pobudzające, natomiast dzięki poprzecznym interneuronom hamującym przepuszczają tylko sygnały o pewnych częstościach przestrzennych, wyznaczonych przez specyfikę swych pól recepcyjnych. Pola recepcyjne filtrów nie odzwierciedlają zatem rozkładu oświetlenia siatkówki, lecz służą analizie, tj. rozkładowi wektorów sensorium na wektory bazowe. Inaczej mówiąc, w korze każdy „wejściowy” wektor sensorium – tj. funkcja zmiennej przestrzennej dla pewnego ustalonego kierunku na siatkówce, ograniczona w swym przebiegu rozmiarem kolumny korowej - zostaje rozłożony na kombinację liniową bazowych składowych sinusoidalnych13. Wszystkie dalsze operacje integracyjne w korze korowe dokonywane są na tych wektorach bazowych, tj. na transformatach Gaborowskich. Drugim zasadniczym matematycznym novum występującym w sensorium jest to, że istnieje w nim (a nawet dominuje, bo 80% synaps w korze tworzonych jest przez interneurony) iloczyn skalarny jego elementów14. Aby zrozumieć jak mózg może realizować operację iloczynu skalarnego zauważmy, że istnieją dwa rodzaje oddziaływań między neuronami – „wzdłużne” (neurony główne kolejnych populacji neuronów postsynaptycznych) i „poprzeczne”, najczęściej hamujące, realizowane z reguły za pośrednictwem interneuronów. Dodawanie wektorów i mnożenie wektora przez skalar realizowane jest „wzdłużnie” czy też progresywnie - neurony poprzedzające wzdłuż toru dany neuron tworzą z nim synapsy, których aktywność podlega sumowaniu - natomiast skalarne mnożenie wektorów „poprzecznie”, tj. przez oddziaływania miedzy neuronami tego samego poziomu organizacji synaptycznej, „równoległymi”15. 12 Częstość przestrzenna to ilość cykli „jasne-ciemne” przypadających na ustaloną jednostkę odległości. Wielkość ta zależy od wielkości pola recepcyjnego komórki – im pole mniejsze, tym na wyższe częstości przestrzenne reaguje ona w sposób optymalny. Należałoby zatem przyjąć, że komórki w ramach (hiper)kolumny mają zróżnicowaną wielkość swych pól recepcyjnych, dzięki czemu mogą one spełniać rolę filtrów częstości przestrzennych. 13 Od dawna wiadomo, że coś odobnego zachodzi też w analizatorach słuchowych, rozkładających dźwięki na ich składowe harmoniczne (widmo częstości). Jest to zatem prawidłowość ogólniejsza, choć dla pozostałych modalności zmysłowych nie jest to już tak oczywiste. 14 Iloczyn skalarny wektorów to skalar będący iloczynem długości (=normy) jednego wektora i długości rzutu prostopadłego (ortogonalnego) drugiego wektora na kierunek pierwszego. 15 Neurofizjologicznie różnica między dodawaniem a mnożeniem wektorów polega na tym, że to pierwsze zachodzi w elemencie postsynaptycznym i polega na depolaryzacji, a drugie w aksonie 9 To właśnie owe iloczyny skalarne są odpowiedzialne za mechanizm integracji. Zauważmy, że integracja nie może polegać na algebraicznym sumowaniu sygnałów jako elementów przestrzeni wektorowej, gdyż sumą dowolnej ilości wektorów jest przecież jeden wektor, resp. informacja jakościowa, a mamy uzyskać informację strukturalną wyższego rzędu. Sumowanie algebraiczne (wektorów) dotyczy sytuacji, kiedy pewna ilość aksonów presynaptycznych zbiega się na jednej komórce postsynaptycznej (konwergencja). Aby natomiast móc uzyskać integrację, należy wykorzystać fakt, iż jeden neuron ma połączenia z wieloma następnymi (dywergencja), co prowadzi do nakładania się pól recepcyjnych sąsiednich czy bliskich neuronów, a w konsekwencji do możliwości ich płynnego „sklejania” (matematycznie mówi o tym tzw. teoria snopów). Postawmy pytanie: dlaczego w ogóle istnieją drzewka aksonalne (czyli połączenia typu dywergencyjnego, „jeden-wiele”)? Gdyby istniały tylko połączenia typu jeden-jeden, mielibyśmy do czynienia jedynie z transmisją sygnałów, bez przetwarzania. Gdyby jednak chodziło jedynie o transmisję sygnału, synapsy pośrednie nie byłyby wcale potrzebne. Z kolei połączenia „wiele-jeden” (konwergencja) sprawiają, że każdy neuron postsynaptyczny posiada pole recepcyjne będące mnogościową sumą pól neuronów presynaptycznych. Gdyby zatem istniały tylko połączenia konwergencyjne, skutkowałoby to jedynie stopniowym powiększaniem się pól recepcyjnych kolejnych populacji neuronów, a tym samym utratą szczegółów. Tymczasem, mimo iż pola recepcyjne neuronów kory obejmują sobą dość znaczny obszar siatkówki, to faktem jest, że percepcyjnie rozróżniamy wiele szczegółów o rozciągłości mniejszej od rozmiaru pól recepcyjnych. Czyżby należało więc założyć, że pojedynczy neuron może nie tylko kodować elementarną informację jakościową o tym obszarze, ale i ten obszar jakoś w zróżnicowany sposób odzwierciedlać, to jest uzyskiwać informację strukturalną? Jest to niemożliwe. Pojedynczy neuron szlaku zmysłowego, który wysyła sygnał będący liniową odpowiedzią na pobudzenie jego synaps przez receptory znajdujące się w jego polu recepcyjnym, może tylko kodować informację o wypadkowym bilansie pobudzeń i hamowań swego pola, co nie mówi niczego o geometrii czy przestrzennym rozkładzie bodźca w polu recepcyjnym, bowiem z racji radialnej symetrii pól recepcyjnych informacja kodowana przez stan czynnościowy poszczególnego neuronu jest niejednoznaczna. – ten sam stan czynnościowy neuronu może odpowiadać rozmaitym rozkładom pobudzenia jego pola recepcyjnego mającym taki sam wektor wypadkowy. Ten sam sygnał może zatem reprezentować wiele możliwych rozkładów; ergo, informacja ta jest niejednoznaczna, niedookreślona (=określona z dokładnością do pewnej relacji równoważności czy klasy abstrakcji). Oznacza to, że na poziomie pojedynczego neuronu postsynaptycznego tracona jest informacja o rozkładzie przestrzennym bodźca działającego na jego pole recepcyjne. Ujednoznacznienie to można uzyskać przez uwzględnienie stanu wszystkich sąsiednich neuronów, mających pola recepcyjne nakładające się na jego pole, co jest właśnie uzyskiwane dzięki połączeniom „jeden-wiele”. Operacją która jest w stanie do tego doprowadzić jest operacja korelacji, matematycznie opisywana całką (hamowanie presynaptyczne) i polega na hiperpolaryzacji. Mówi się w tym kontekście o filtracyjnych właściwościach połączeń poprzecznych resp. hamowania presynaptycznego. 10 f(x’)g(x’-x)dx’, w ramach której sumowaniu podlegają jak widać iloczyny skalarne wektorów (=funkcji) odpowiedniej przestrzeni, przy czym jedna z funkcji jest przesunięta względem drugiej wzdłuż pewnego kierunku – na co wskazuje argument (x’-x) - co właśnie odpowiada częściowo nakładającym się polom recepcyjnym. Funkcja korelacji – wynik wskazanego całkowania - jest funkcją właśnie, a więc opisuje rozkład sygnałów elementarnych wzdłuż tego kierunku. Zakładając, że korelacja taka obliczana jest dla wszystkich kierunków – na co wskazuje istnienie w korze wzrokowej kolumn komórek wrażliwych na orientację bodźca wizualnego, przy czym każda kolumna wykazuje maksymalną wrażliwość na nieco inny kierunek, a ich zespół tworzący tzw. moduł kortykalny pokrywa sobą cały zakres 180 stopni – uzyskalibyśmy informację o rozkładzie oświetlenia wewnątrz zagregowanego pola recepcyjnego takiego modułu16. Szczegółowa informacja o dziedzinie odwzorowania może się więc zawierać jedynie w stanie całej populacji neuronów. Taki jest zatem sens nakładania się pól recepcyjnych. Elementami sensorium są zatem funkcje jednej zmiennej przestrzennej, przebiegającej pewną rozciągłość wzdłuż jakiegoś kierunku, przy parametrycznym ustaleniu drugiej, specyfikującej kierunek (np. kąt we współrzędnych biegunowych). Na każdą taką funkcję składają się stany czynnościowe neuronów położonych wzdłuż tego kierunku, z których każdy reprezentuje elementarną informację jakościową dotyczącą jakiegoś punktu – a nie całego swego pola recepcyjnego - na siatkówce. Korelując następnie ze sobą sygnały z pól recepcyjnych wzdłuż wszystkich kierunków i sumując uzyskane rozkłady mnogościowo można w ten sposób uzyskać informację (strukturalną) o rozkładzie pobudzenia w pewnym polu zagregowanym, obejmującym sobą iloczyn mnogościowy (część wspólną) nakładających się pól recepcyjnych. Te zagregowane pola to wspomniane wcześniej obszary Gaborowskie. * W ten sposób wyjściowa funkcja – element sensorium - reprezentująca rozkład oświetlenia siatkówki wzdłuż pewnego kierunku, a ograniczona w swym przebiegu do szerokości kolumny kory, zostaje przedstawiona w postaci swego widma, zawierającego superpozycję skończonej ilości funkcji elementarnych – wektorów bazowych sensorium. Dotyczy to pewnych ograniczonych obszarów („Gaborowskich”; w roli tej występują zagregowane pola recepcyjne modułów kortykalnych), które w następnym kroku trzeba ”skleić”. * Założenie istnienia wektorów bazowych, tj. - z fizjologicznego punktu widzenia – neuronów będących filtrami częstości przestrzennych, pozwala w szczególności zrozumieć, w jaki sposób układ wzrokowy realizuje operację o kluczowym znaczeniu dla dalszych stadiów kognitywnego funkcjonowania mózgu, mianowicie wyodrębnienie reprezentacji konkretnego obiektu znajdującego się w polu widzenia z szerszego tła, jej „wycięcie” ze strumienia informacji - w polu widzenia znajduje się wszak najczęściej wiele obiektów. Dla danej modalności zmysłowej i danej chwili takie wyodrębnienie jest możliwe tylko dla jednego obiektu. 16 Pole zagregowane nie jest polem recepcyjnym żadnego konkretnego neuronu, lecz iloczynem mnogościowym pól zbioru neuronów należących do jakiegoś modułu kortykalnego. 11 Musi zatem istnieć jakieś kryterium rozstrzygające, który obiekt zostanie wyodrębniony. Sądzę, że w przypadku wizualnym takim naturalnym kandydatem jest obiekt na którym zafiksowany jest wzrok, to jest obiekt znajdujący się w centrum pola widzenia (z którego sygnały odwzorowują najwięcej szczegółów, tj. których widmo zawiera wysokie częstości przestrzenne). Dlatego też sądzę, że w odniesieniu do informacji wizualnej operacja wyodrębnienia odbywa się w obszarze inferotemporalnym płata skroniowego kory, stwierdzono bowiem empirycznie, że pola recepcyjne wszystkich neuronów tego ośrodka, mającego połączenia aferentne z korą wzrokową, obejmują centrum pola widzenia. Jeśli sygnał docierający do obszaru inferotemporalnego jest transformatą fourierowską, to łatwo na niej dokonać operacji filtrowania. Usunięcie z widma najwyższych częstości (odpowiadających drobnym szczegółom w centrum pola widzenia) sprawiłoby, że w takim zredukowanym obrazie ostałyby się jedynie duże różnice czy też kontrasty, rejestrowane przez filtry nastawione na niższe częstości. Największe kontrasty występują najczęściej na granicy obiekt – tło. Operacja ta pozwoliłaby zatem na wyodrębnienie obiektu z tła. Z kolei usunięcie z widma częstości najniższych, pozwoliłoby na wyeliminowanie informacji o tle, które – jako odwzorowywane mniej dokładnie niż obiekt na którym zafiksowany jest wzrok – daje przyczynek do widma głównie w paśmie niskich częstości. Jeśli zatem założyć, że w obszarze inferotemporalnym znajdują się filtry odcinające zarówno najwyższe, jak i najniższe częstości przestrzenne, to na wyjściu z tego obszaru uzyskalibyśmy reprezentację samego obiektu. * Dysponując reprezentacjami, czyli informacjami drugiego rzędu, anima może tworzyć informacje rzędu trzeciego, tj. zbiory informacji drugiego rzędu, tj. zbiory zbiorów informacji pierwszego rzędu17. Takimi informacjami trzeciego rzędu są tzw. asocjacje (skojarzenia), czyli zapamiętane związki następstwa czasowego pomiędzy dwoma reprezentacjami. Na tworzeniu tego rodzaju asocjacji polega powstawanie odruchów nabytych, będących podstawowym mechanizmem uczenia się zwierząt. Aby do takiego skojarzenia doszło, przynajmniej jedna z wchodzących w grę reprezentacji musi być dla danego zwierzęcia witalnie istotna. Ocena tej istotności, tj. przypisanie tej reprezentacji określonej wagi, uzależniona jest od stosunku, w jakim dana reprezentacja pozostaje do struktury popędów tego zwierzęcia, od których z kolei zależy dynamika jego zachowań. Popędy to endogennie generowane stany nierównowagi wewnętrznej, związane najczęściej z odpowiednim stężeniem jakiegoś hormonu. Stany te również są reprezentowane w centralnym układzie nerwowym, przy czym reprezentacje te są informacjami pierwszego rzędu, gdyż polegają na zidentyfikowaniu przez odpowiedni detektor tego, jaki jest aktualny poziom popędu (=który z rozróżnianych stanów, czyli np. poziomów stężenia hormonu) aktualnie występuje. Jako takie nie mają one 17 Ponieważ mamy tu do czynienia ze zbiorami kolektywnymi, w stosunku do których obowiązuje zasada przechodniości, oznacza to, że informacja trzeciego rzędu jest w istocie informacją w sensie mojej wyjściowej definicji, bo jest zbiorem informacji pierwszego rzędu. 12 charakteru kognitywnego, odnośne odwzorowania nie są bowiem morfizmami, lecz zwykłym przyporządkowaniem. A zatem zachowanie zwierząt jest w oczywisty sposób zależne od uzyskiwanych przez nie informacji – tak o stanie środowiska zewnętrznego, jak i o stanie własnego organizmu. * Przejdźmy na zakończenie do scharakteryzowania związku, w jakim do pojęcia informacji pozostaje kategoria sensu. Przypomnę, że według zaprezentowanej na pierwszym wykładzie ontologii sens jest zasadą determinacyjną w dziedzinie (warstwie) bytów duchowych, tj. w dziedzinie aktywności osób - podmiotów aktów duchowych. W systemie pojęć ontologii integralnej sens definiowany jest jako domniemane przez jakiś podmiot umocowanie bytowe czegoś, co temu podmiotowi bezpośrednio dostępne („dane”), a zarazem traktowane przezeń jako niesamodzielne, od czegoś zależne, tj. mające jakieś zewnętrzne czynniki determinacji18. Podstawowa zmiana jaką w stosunku do animy wnosi humana polega na tym, że reprezentacje zostają przez nią potraktowane jako takie, tj. znaki czegoś. Na mocy definicji znaku każdy znak coś reprezentuje, ale nie odwrotnie – nie każda reprezentacja jest znakiem. Aby jakaś reprezentacja została przez kogoś potraktowana jako znak, musi ona przez tą osobę zostać zidentyfikowana jako reprezentacja właśnie, musi więc zostać uchwycona jej istota. Jeśli tak się stanie wówczas kolejnym krokiem jest myślowy proces przejścia od reprezentacji do tego, co przez nią reprezentowane (odwzorowywane), czyli do uchwycenia jej przedmiotu. Ów przedmiot to nic innego, jak wspomniany wcześniej sens. Sytuacja jest bowiem następująca: co muszę założyć, aby to, co jest mi dostępne, było znakiem czegoś? Inaczej mówiąc, od czego zależy to, że dany znak coś reprezentuje. Muszę oczywiście w tym celu założyć, że istnieje jakiś przedmiot, który jest przez nią reprezentowany, który więc jest jej umocowaniem bytowym. A zatem uchwytywanie przedmiotu znaku to uchwytywanie jego sensu. W zależności od tego na jakiej zasadzie jakiś znak coś reprezentuje, w semiotyce rozróżnia się trzy rodzaje znaków: oznaki, tj. znaki reprezentujące coś na mocy swego związku naturalnego (np. przyczynowego; przykład: dym jako oznaka ognia) z tym czymś, ikony, reprezentujące coś na mocy podobieństwa (przykład: portret, mapa jakiegoś terenu) oraz symbole, tj. znaki umowne (reprezentujące coś na mocy umowy; przykładem wszystkie słowa). Wszystkie znaki umowne reprezentują coś na mocy jakiegoś postanowienia, polegającego albo wprost na przypisaniu ich do pewnego przedmiotu (=imiona własne), albo na określeniu ich znaczenia, co wymaga swego rodzaju „przekładu” danego znaku na inne znaki. Ale te inne znaki – jeśli też są umowne – również przecież wymagają przekładu. Aby zatem nie było to nalewanie z pustego w próżne, ostatecznie musi dojść do przekładu znaków umownych na 18 Przypominam, że czynnik determinacji jakiegoś X to taki czynnik, od którego zależy, że owo X jest tym, czym jest (na przykład reprezentacją czegoś). 13 nieumowne, które charakteryzują się tym, że zawierają w sobie informację o tym, co reprezentują19. Ostatecznie zatem znaczenie znaku to jego zawartość informacyjna. W teorii znaków (semiotyce) rozróżnia się z reguły dwie relacje semantyczne, mianowicie znaczenie i oznaczanie, przy czym przez to, co oznaczane rozumie się jakiś fragment rzeczywistości istniejący niezależnie od znaków i ich znaczeń. Można to zilustrować następująco (rysunek). Według mnie do tych dwu relacji należy dodać trzecią, mianowicie wyznaczanie, w konsekwencji czego struktura sytuacji znakowej musi zostać następująco zmodyfikowana (rysunek). Tym co wyznaczane - przez znaczenie znaku, czyli przez zawarte w nich informacje - jest sens znaku, tj. przedmiot jedynie domniemywany, który realnie może wcale nie istnieć20. Uniwersum takich domniemywanych przez kogoś przedmiotów, resp. sensów, można nazwać „kosmosem wewnętrznym” - w odróżnieniu od obiektywnie istniejącego kosmosu „zewnętrznego”21. Każdy człowiek żyje zarazem w obu tych kosmosach: jako człowiek z krwi i kości (=osobnik) stanowi on część kosmosu zewnętrznego, natomiast jako osoba żyje w konstytuowanym przez siebie kosmosie wewnętrznym. Tym co nadaje jedność tym dwu kosmosom są według mnie zasady racjonalności, które polegają na sztuce odpowiedniego łączenia wymogów sensowności(=kosmos wewnętrzny) i realizmu (=liczenia się z tym co obiektywnie istniejące, czyli z kosmosem zewnętrznym). W skład kosmosu wewnętrznego wchodzą jednak nie tylko sensy przedmiotowe, tj. sensy znaków, bo kategoria sensu odnosi się nie tylko do znaków – sens ( w moim jego rozumieniu, czyli domniemane umocowanie bytowe) posiadają również te pierwiastki naszego życia duchowego, które nie są znakami czy przedstawieniem czegoś – np. uczucia, postawy, dążenia. Nazwijmy tego rodzaju pierwiastki fenomenami wyrazowymi, a ich umocowanie bytowe – sensami wyrazowymi22. Moja teza jest następująca: ostatecznym umocowaniem bytowym fenomenów wyrazowych są wartości. Konsekwentnie zatem, nasz kosmos wewnętrzny - pojęty jako uniwersum sensów - zawiera również uznawane przez nas wartości. 19 Znaki takie można nazwać prezentującymi Wszystkie znaki z definicji coś reprezentują, natomiast pewne znaki dodatkowo także w pewien sposób prezentują to co reprezentowane, czyli zawierają w sobie informacje o swym przedmiocie. 20 Jest to przedmiot irrealny. 21 Kosmos wewnętrzny ani nie jest czymś obiektywnie istniejącym, ani też czymś czysto subiektywnym; jest to dziedzina tego co transsubiektywne. Jest to – używając znanego zapewne Państwu określenia – rzeczywistość wirtualna, wytworzona przez ten komputer, który nosimy między uszami. 22 Przy tym rozróżnieniu wspomniane wyżej zasady racjonalności polegają na sztuce odpowiedniego (tj. w odpowiedniej „proporcji”) łączenia przedstawień (wiedzy) i fenomenów wyrazowych. 14