Wiersz o woodstocku bez ładu i składu, czasem z rymem czasem
Transkrypt
Wiersz o woodstocku bez ładu i składu, czasem z rymem czasem
Wiersz o woodstocku bez ładu i składu, czasem z rymem czasem bez! Początek liryczny a koniec komiczny ;) Każdą chwilą żyd i oddychad miłością Każdym dniem karmid się i upijad przyjaźnią Każdy moment błogosławid taką muzyką, Która połączy najważniejsze wartości człowieka. Każdym tchnieniem wspominad wielkośd jedności Każdym spojrzeniem ogarniad wspólnotę tłumu Każdym krokiem dążyd do wszelkiej wolności Uwolnid emocji, stłumid moc rozumu Wybrałam Przystanek i zatrzymałam się nim przez chwilę, I odkryłam moc płynącą, najpiękniejszą I już wiem, że ta jedna chwila potrafiła zmienid życie Nie drastycznie, lecz tylko odrobinę. Idąc ciemną aleją, wśród ludzi zahipnotyzowanych ostatnimi koncertami, Słuchałam co mówią i mimo, że wielu z nich milczało Słychad było krzyk ekstazy i słowa wypowiadane błyskiem w oku Odbijającym się w świetle latarni: Do zobaczenia za rok... A rano, obudziłam się na tylnym siedzeniu auta Kamowego Spojrzałam na ręce moich przyjaciół przecierające zaspane oczy Z uśmiechem na twarzy, w którym widad było jeszcze resztki chleba ze smalcem I powiedziałam tylko: "witaj woodstocku, chce mi się siku" Katarzyna Haławin