3 Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym

Transkrypt

3 Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym
2012 rok
3
Dłonie i Słowo
Kwartalnik Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
Kultura bez barier
s. 4
Wciąż działamy
s. 17
Orientacja przestrzenna
s. 37
Spis treści
List od redakcji
3
Elżbieta Gubernator-Syposz
Kultura bez barier – wystarczy chcieć
4
Anna Żórawska
Wyjście do teatru
9
Lisiczka
Stąpając po cienkim lodzie – o kryzysowym
zarządzaniu w TPG (cz. II)
11
Przemysław Żydok
Wciąż działamy!
17
Monika Skowrońska
Wykorzystana szansa
25
Dariusz Malecki
Spływ kajakowy
27
Tomasz Malaika
Prawa i obowiązki
29
Joanna Celmer-Domańska
Orientacja przestrzenna osób
głuchoniewidomych
37
Krzysztof Gaj
Kronika wydarzeń
47
Bożena Więckowska
Wydawca:
Dłonie i Słowo
Kwartalnik Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
Nr 3 (68) / 2012 rok XVII
ISSN 1427-3128
nakład: 1500 egz. + 150 brajl
Publikacja dofinansowana przez
Państwowy Fundusz Rehabilitacji
Osób Niepełnosprawnych.
ul. Deotymy 41 | 01-441 Warszawa
tel./faks: 22 635 69 70
www.tpg.org.pl [email protected]
od redakcji
Drodzy Czytelnicy,
tematem numeru jest szeroko rozumiana kultura (kino, teatr, wystawy), a przede wszystkim
jej dostępność dla osób głuchoniewidomych. Anna
Żórawska, wiceprezes Fundacji Kultury bez Barier, przybliża nam placówki kulturalne otwarte na potrzeby osób ze
sprzężoną niepełnosprawnością słuchu i wzroku.
Niezwykle ważnym zagadnieniem jest partnerska relacja osoby
głuchoniewidomej i tłumacza-przewodnika. Warto zaznajomić się
z prawami i obowiązkami tłumacza-przewodnika, aby współpraca
przebiegała komfortowo.
Monika Skowrońska, dyrektor biura TPG, przedstawia realizowane
przez nas w tym roku projekty i przedsięwzięcia, dzięki którym
możliwa jest rehabilitacja dzieci i dorosłych głuchoniewidomych.
Amatorów sportu i turystyki zainteresuje relacja Tomasza Malaiki
ze spływu kajakowego, w którym uczestniczyło 13 osób głuchoniewidomych z całej Polski.
Czytelnikom chcącym dowiedzieć się czegoś więcej na temat orientacji przestrzennej polecam artykuł głuchoniewidomego Krzysztofa
Gaja, który z dużą dozą humoru opisuje, jak wykorzystywać zmysły
inne niż wzrok i słuch przy samodzielnym poruszaniu się osób
głuchoniewidomych.
Bardzo ucieszył nas list głuchoniewidomego Dariusza Maleckiego,
w którym opisuje poprawę swojej sytuacji życiowej dzięki projektowi
„Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy
w swoje ręce.” oraz pomocy kadry z Łódzkiej Jednostki Wojewódzkiej.
Życzę miłej lektury!
Elżbieta Gubernator-Syposz
redaktor naczelna
DiS
3
temat numeru
Kultura bez barier
– wystarczy chcieć
Czy można mówić o kulturze dostępnej dla
osób głuchoniewidomych? Czy w Polsce odbywają
się wydarzenia kulturalne, w których mogą uczestniczyć
z godnością osoby z jednoczesną niepełnosprawnością
wzroku i słuchu? Odpowiedź brzmi: TAK!
Jeszcze pięć lat temu mało kto mówił w Polsce o przedsięwzięciach
kulturalnych dostępnych dla osób głuchoniewidomych. Jednak dziś
wydarzenia kulturalne z udogodnieniami, takimi jak audiodeskrypcja, napisy dla niesłyszących, język migowy, a nawet pętla indukcyjna, są organizowane coraz częściej. Podzielę się z Państwem
doświadczeniami zebranymi podczas pracy przy projekcie „Poza
Ciszą i Ciemnością” Fundacji Kultury bez Barier.
Kino
Początki były trudne. Przykro było słuchać, gdy osoby odpowiedzialne za produkcje kinowe mówiły nam, że zwariowaliśmy. Padały
pytania: „Po co pokazywać niewidomym kino bez obrazu? Przecież
i tak nic nie zobaczą”. Brak świadomości, wyobraźni i wrażliwości
stanowiły i wciąż stanowią największą barierę w udostępnianiu kultury odbiorcom niepełnosprawnym sensorycznie. Dzięki wierze
oraz determinacji docieraliśmy jednak do kolejnych dystrybutorów
i otrzymywaliśmy zgodę na przystosowanie filmu do potrzeb osób
ze sprzężoną niepełnosprawnością wzroku i słuchu.
4
DiS
Pierwszym ważnym krokiem w spełnieniu marzeń o dostępnej
kulturze był pokaz filmu „Ogród Luizy” Macieja Wojtyszki w kinie
Muranów. Spodziewaliśmy się ludzi młodych, w średnim wieku,
a ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu na seans tłumnie stawiły
się osoby starsze. Grupy przybyły z Warszawy i okolic. Kilka osób
siedziało na podłodze, tak bardzo im zależało, by uczestniczyć
w tym wydarzeniu. O tym, jak ważne było ono dla niepełnosprawnych, zwłaszcza z dysfunkcją wzroku, dowiedziałam się po
pokazie, gdy przedstawiciel większej grupy osób niewidomych ze
łzami w oczach dziękował, że mógł wrócić do kina i godnie obejrzeć
film. Po tych słowach wiedziałam, że nasze starania mają sens.
Do dziś wyświetlamy filmy z udogodnieniami, głównie w Warszawie,
dzielimy się też skryptami audiodeskrypcji oraz przygotowanymi
napisami ze wszystkimi organizacjami i instytucjami, które się do
nas zgłaszają. Do tej pory zorganizowaliśmy ponad 40 pokazów.
Teatr
Naszą przygodę z teatrem rozpoczęliśmy od współpracy z Teatrem
Narodowym w 2009 roku. Pierwszym spektaklem, który opatrzyliśmy audiodeskrypcją i napisami dla niesłyszących było przedstawienie „Opowiadania dla dzieci” według Isaaca Bashevisa
Singera. Dziś w naszym repertuarze mamy 31 spektakli z udogodnieniami w 10 polskich teatrach, m.in. w Warszawie (Teatr
Narodowy, Teatr Powszechny, Teatr Polonia), Krakowie (Teatr
im. Juliusza Słowackiego) i w Poznaniu (Teatr Nowy).
Teatr to fascynująca przestrzeń do adaptacji. Audiodeskrypcja
i napisy są zawsze na żywo, ponieważ wszystko może się wydarzyć:
aktorzy się zmieniają, ich kwestie również różnią się od tych
z poprzedniego dnia, mogą mieć miejsce rozmaite niespodzianki,
np. zablokuje się dekoracja i nie wyjedzie. W tym momencie
audiodeskryptor, lektor oraz osoba wypuszczająca napisy muszą
reagować i przedstawić właściwą treść dla danej sceny. Sam proces
DiS
5
realizacji adaptacji jest trudniejszy, ponieważ teatry nie są technicznie przygotowane, by gościć widzów ze sprzężonymi niepełnosprawnościami. Wśród naszych odbiorców są osoby głuchoniewidome, którym wystarczy audiodeskrypcja, innym potrzebne są
napisy, jeszcze innym tłumacz. Jednak wyzwaniem dla nas i techniki wciąż są osoby takie, jak Grzegorz Kozłowski, które słyszą
audiodeskrypcję, ale nie są w stanie usłyszeć aktorów. Problem
szybko rozwiązałaby pętla indukcyjna, ale rzadko który z polskich
teatrów instaluje to urządzenie. Pętla jest niezwykle ważna,
ponieważ zbiera wszystkie dźwięki z sali do aparatów słuchowych
i w ten sposób sprawia, że osoby głuchoniewidome mogą w pełni
uczestniczyć w odbiorze sztuki. Niestety, póki co, pętla indukcyjna
w każdym teatrze to marzenie. Ale przecież marzenia się spełniają...
Muzeum
Tutaj sytuacja też się poprawia. Jeszcze kilka lat temu temat
dostępnych muzeów był czymś abstrakcyjnym. Dziś coraz więcej
muzeów i galerii otwiera się na potrzeby osób z niepełnosprawnościami sensorycznymi. Z różnych stron Polski docierają do nas
pozytywne informacje o instytucjach, które chętnie gościłyby u siebie osoby głuchoniewidome i działają, by móc je u siebie przyjąć.
Zaczynają od tego, że wysyłają pracowników na szkolenia dotyczące problemów i oczekiwań osób z jednoczesną dysfunkcją wzroku
i słuchu. Fundacja Kultury bez Barier przeprowadziła warsztaty
dla placówek kulturalnych z Warszawy, Krakowa, Poznania
i innych miast i widać, że przedstawicielom tych instytucji naprawdę zależy na tym, by ich obiekt był dostępny.
Instytucjami, które pozwoliły nam zaadaptować część przestrzeni
albo ekspozycje dla osób niepełnosprawnych sensorycznie, są
Zamek Królewski, Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum
Narodowe w Warszawie. Aktualnie trwają prace nad przystosowaniem oferty kulturalnej Muzeum Fryderyka Chopina.
6
DiS
W muzeach przygotowujemy audiodeskrypcję, napisy dla niesłyszących, materiały tyflograficzne do
obiektów, które wskazują nam
przedstawiciele instytucji.
Ideałem byłoby, gdyby
obiekt, do którego tworzymy opis, można było
dotknąć, ale przeważnie nie jest to możliwe,
ponieważ są to bardzo
cenne eksponaty. I choć
nie ma tu miejsca na kompromis, ponieważ mówimy
o dziedzictwie kulturowym,
Zwiedzanie Krakowa
to cieszy nas fakt, że coraz
z przeszkolonymi
więcej muzeów i galerii zgłasza
przewodnikami
się do nas z prośbą o pomoc w przystosowaniu do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Jedną z nich jest Narodowa
Galeria Sztuki Zachęta.
Recepta na kulturę bez barier
Recepta na dostępną kulturę jest jedna: wystarczy chcieć. Jednak
chęci muszą być po obu stronach, zarówno instytucji, jak i odbiorców. Instytucja kultury powinna chcieć poszerzyć grono swoich
odbiorców o osoby z niepełnosprawnością, z kolei odbiorcy powinni
korzystać z przygotowanej dla nich oferty. W praktyce wygląda to
różnie. Jako przedstawiciele Fundacji Kultury bez Barier staramy
się dotrzeć do obu grup i pomóc im się na siebie otworzyć. Do
ideału wciąż daleko, ale ostatnie lata pokazują, że małymi krokami zmierzamy ku wymarzonej sytuacji, kiedy osoby niewidome,
DiS
7
niesłyszące, słabosłyszące i głuchoniewidome będą miały szansę
obejrzeć film, spektakl, wystawę, podyskutować o nich, a któregoś
dnia dokonać wyboru, co i gdzie chciałyby zobaczyć.
Z radością obserwujemy zmianę postaw przedstawicieli instytucji
kultury, którzy zaczęli zwracać uwagę na problemy i potrzeby osób
niepełnosprawnych i konsultować z nami przystosowanie swoich
przestrzeni i wydarzeń. Chęci po ich stronie są.
A co z odbiorcami oferowanych wydarzeń? Z naszych doświadczeń
wynika, że osoby głuchoniewidome są niezmiernie otwarte na
kulturę i często korzystają z propozycji spędzenia wolnego czasu
w ten sposób. W przedsięwzięciach realizowanych w ramach projektu „Poza Ciszą i Ciemnością” zawsze uczestniczą członkowie
TPG. Osoby głuchoniewidome są z nami od samego początku.
Przede wszystkim cenią sobie wydarzenia z cyklu „Zakochaj się
w kulturze”, podczas których poznają konkretną dziedzinę sztuki,
np. kabaret, a nawet mogą się w niej rozmiłować. To właśnie podczas tych spotkań w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki dzięki
współpracy z Polską Fundacją Osób Słabosłyszących oraz zainstalowanej przenośnej pętli indukcyjnej osoby z aparatami słuchowymi mają szansę w pełni skorzystać z oferty.
Oczywiście, mogłoby być lepiej – instytucje kultury mogłyby same
zdobywać środki na udostępnienie swojej placówki osobom
niepełnosprawnym oraz odpowiednio przystosowywać wydarzenia,
jednak to, co dobre, potrzebuje czasu. Dlatego nie zrażamy się
i konsekwentnie realizujemy postawione cele.
Informacje o miejscach i wydarzeniach dostępnych dla osób
z niepełnosprawnością wzroku i słuchu można znaleźć w serwisie
www.kulturabezbarier.org. Serdecznie zapraszam!
Anna Żórawska
wiceprezes Fundacji Kultury bez Barier
8
DiS
poradnik domowy
Wyjście do teatru
Korzystajmy z kultury, która coraz bardziej
się dla nas otwiera! Dbajmy jednak przy tym
o nasz wizerunek – niech nasza obecność
w teatrach, galeriach czy muzeach będzie miła także
dla innych gości! Oto kilka podpowiedzi dotyczących tego,
jak się przygotować do wizyty w teatrze.
Dzisiaj moda nie narzuca nam konkretnych strojów. Dawniej
kobiety przychodziły do teatru w najlepszych sukniach, a mężczyźni
zakładali fraki lub smokingi. Obecnie wystarczy ubrać się schludnie. Nie możemy pojawić się w podkoszulku i wystrzępionych
dżinsach lub minispódniczce, która ledwo co zakrywa. Pamiętajmy,
że grają przed nami ludzie, którzy też na nas patrzą.
Czasem osoby niewidome ubierają się tak, jak im wygodnie. Nie
zawsze jest to dobre. Strój musi być odpowiedni do sytuacji. Jeśli
wybieramy się na komedię lub musical, mężczyzna może założyć
spodnie i koszulkę polo, a kobieta spodnie lub spódnicę średniej
długości i sweterek. Jednak jeśli wybieramy się na poważne przedstawienie, mężczyźni powinni założyć spodnie w kant, elegancką
koszulę, marynarkę i krawat, a kobiety wyjściową spódnicę i bluzkę
lub sukienkę, a na wierzch żakiet. Kobiety mogą zdecydować się
jeszcze na biżuterię (łańcuszki, pierścionki, kolczyki, bransoletki)
i stonowany makijaż. Osoby niewidome też mogą się malować, ale
mogą przy tym potrzebować pomocy kogoś widzącego. Nie zapomnijmy o odpowiednich butach – nie idzie się do teatru w adidasach
czy klapkach.
DiS
9
Zwróćmy też uwagę na nasz zapach. W teatrze siedzi dużo ludzi na
jednej sali i nie warto skrapiać się silnymi zapachami. Jeśli zastosujemy mydło i dezodorant, to wystarczy, jeśli perfumy – to bardzo
delikatnie. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Wizyta w teatrze wymaga pomocy wolontariusza albo kogoś
widzącego ze znajomych lub rodziny. Jeśli chodzi o zachowanie się
podczas spektaklu, to oczywiste jest, że nie należy głośno rozmawiać. Myślę, że osoby głuchoniewidome mogą się porozumiewać
za pomocą alfabetu Lorma. Nie będą nikomu przeszkadzać, a towarzysz może w ten sposób dyskretnie opowiedzieć, jak wygląda
scena i co robią aktorzy. Podczas antraktu (przerwy między kolejnymi częściami spektaklu) można skorzystać z baru lub toalety.
Osoby niedowidzące mogą przy kupnie biletu poprosić o wybranie
takiego miejsca, żeby dobrze widziały scenę. Osoby niedosłyszące
powinny wybrać miejsce blisko sceny lub jeśli jest możliwość –
skorzystać z pętli indukcyjnej.
Mam nadzieję, że wizyta w teatrze przyniesie Wam wiele radości
i satysfakcji. Miłego oglądania!
Wasza Lisiczka
10
DiS
w Towarzystwie
Stąpając po cienkim
lodzie – o kryzysowym
zarządzaniu w TPG (cz. II)
11 października Zarząd Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym wydał komunikat o czasowym odwołaniu
sytuacji kryzysowej. Decyzja ta wiązała się z otrzymaniem
z PFRON dofinansowania na realizację dwóch dużych projektów, których wcześniejsze zablokowanie stanowiło
bezpośredni impuls do ogłoszenia „stanu wyjątkowego”.
Czy jest to nieśmiały wyraz powolnego wracania do normy,
czy też nieistotny epizod w trwającej od kilku lat wędrówce
ku przepaści? Czy TPG wciąż grozi bankructwo? Jakie
działania podjęto, by ograniczyć to ryzyko?
W końcówce roku 2011 nad TPG zawisły gęste czarne chmury.
Osoby dobrze zorientowane w sytuacji obawiały się, że każde kolejne pismo dotyczące zwrotu źle wydatkowanych środków może
ostatecznie pogrzebać organizację. Brakowało pieniędzy na
działania, które jednak trzeba zrealizować, by nie zadłużyć się
jeszcze bardziej. Brakowało pieniędzy na wynagrodzenia. A przede
wszystkim brakowało pomysłu na zmianę. Ogarnęła nas apatia.
W takim dość specyficznym, przyznacie Państwo, momencie
zakończył swoją działalność Zarząd VIII kadencji. Przyszła pora na
zwołanie Walnego Zebrania Członków TPG – najwyższej władzy
towarzystwa. Dynamika przygotowań do tego typu wydarzeń, burzliwe dyskusje i milczenie (tym razem dużo mówiące milczenie
większości) to zjawiska interesujące same w sobie. Taka mała,
DiS
11
tepegowska polityka. Mówiąc zwięźle: zebranie mnie zaskoczyło.
Biorąc pod uwagę jakże trudny moment w historii organizacji, było
ono niezwykle krótkie i spokojne. Już w dyskusji mailingowej
poprzedzającej spotkanie pojawiły wątki merytoryczne (warto
odnotować ciekawe pomysły „regionalne” z Gdańska) i dwa zasadnicze głosy polityczno-strategiczne.
Pierwszy głos należał do tych członków Zarządu VIII kadencji, którzy
zawiedzeni brakiem zmian odeszli z władz towarzystwa. Była to
dość ostra i odważna krytyka Przewodniczącego i Dyrektora w jednej osobie – o tyle ważna, że przełamywała swoiste tabu niemówienia zbyt głośno o problemach, z którymi się borykamy. Drugi głos
należał do mnie i poza nieco łagodniejszą krytyczną analizą sytuacji
zawierał prostą jak cep wizję wyjścia z kryzysu: sprzedajemy
nieruchomość w Śródborowie, spłacamy długi, zatrudniamy
doświadczonego dyrektora, wdrażamy nowoczesny system zarządzania, przeprowadzamy profesjonalne badanie potrzeb środowiska
osób głuchoniewidomych i na tej podstawie wzbogacamy ofertę
działań dla naszych podopiecznych. Propozycja chwyciła – poparto
ją bez wielkiej euforii, ale też niemal jednogłośnie. Podejrzewam,
że przyczyną była nie tyle trafność diagnozy (tę zresztą zweryfikuje przyszłość), ile jej umiarkowanie, które surowszym krytykom
pozwoliło mieć nadzieję na realne zmiany, a dotychczasowym
władzom dało możliwość w miarę bezbolesnego, konstruktywnego
przyznania się do popełnionych błędów. Obyło się więc bez rozlewu
krwi. Nowa ekipa mogła od razu zabrać się do wielkiego sprzątania.
Niemożliwe? Wykonane! Śródborów sprzedany
Priorytet na pierwszy okres funkcjonowania nowego zarządu był
jasny: musimy szybko sprzedać Śródborów. Kilkaset tysięcy długu
– głównie zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego, ZUS, PFRON
oraz pracowników etatowych chronionych Kodeksem Pracy – nie
12
DiS
mogło dłużej czekać na spłacenie. To bardzo niebezpieczne
zadłużenie, grożące uciążliwymi kontrolami, dużymi odsetkami,
a nawet likwidacją organizacji. Jeszcze w grudniu, a więc tuż po
Walnym Zebraniu, ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości ukazały
się w kilku dziennikach ogólnokrajowych oraz na kilkudziesięciu
portalach branżowych. Z pięcioma agencjami handlu nieruchomościami podpisaliśmy umowy pośrednictwa sprzedaży, negocjowaliśmy z kilkoma developerami oraz klientami bezpośrednimi.
Efektu ciągle nie było. Wydawało się już, że śródborowskie fatum,
które przez sześć lat nie pozwalało poprzednim władzom stowarzyszenia sprzedać nieruchomości, dopadnie także ten zarząd.
Trudności mnożyły się na potęgę. Sporządzona kilkanaście miesięcy
wcześniej korzystna dla nas wycena nieruchomości niewiele miała
wspólnego z realiami rynku i ofertami potencjalnych klientów. Nieco później dowiedzieliśmy się, że na naszej działce stoi budynek
objęty częściową ochroną konserwatora zabytków, co dodatkowo
mogło utrudnić sprzedaż. Jakby tego było mało, problemem stało
się szybkie zatwierdzenie przez sąd rejestrowy zmian statutowych
wprowadzonych na Walnym Zebraniu – przez pewien czas pozbawieni byliśmy możliwości pobrania wypisu z KRS z danymi nowych
członków zarządu, co uniemożliwiało podpisanie umowy sprzedaży
Śródborowa. Na końcu okazało się, że dokument z aktualnymi
warunkami zabudowy nie znajduje się w rękach TPG, ale dwóch
panów, którzy przez ostatnich kilka lat nieskutecznie próbowali
kupić działkę lub pośredniczyć w jej zbyciu. Zostaliśmy zmuszeni
nie tylko znaleźć kupca nieruchomości, lecz także kogoś, kto wyłoży
dodatkowych kilkaset tysięcy na wykupienie niezbędnego dokumentu, jakim są warunki zabudowy.
Po trzech miesiącach starań, kilku tematycznych zebraniach zarządu, kilkunastu spotkaniach i kilkudziesięciu rozmowach telefonicznych 8 marca 2012 roku sprzedaliśmy Śródborów za 725 tys. zł.
DiS
13
Ku jasnej stronie Księżyca
Ten zastrzyk gotówki pozwolił nam z miejsca spłacić najpilniejsze
długi. Zabezpieczywszy byt organizacji, mogliśmy przejść do drugiego etapu zaplanowanych działań – porządkowania. Już w marcu
rozpoczął się profesjonalnie przygotowany, pięcioetapowy proces
rekrutacji dyrektora TPG. Z setki kandydatów wyłoniliśmy naprawdę
świetną osobę z dużym doświadczeniem we wszystkich kluczowych
dla tego stanowiska obszarach: zarządzania zasobami ludzkimi,
diagnozowania organizacji i wprowadzania zmian, tworzenia systemu zarządzania oraz pozyskiwania środków finansowych (fundraising). W marcu uruchomiony został także audyt projektów finansowanych ze środków krajowych PFRON, czyli tych działań, których
złe rozliczanie wpędziło TPG w zadłużenie. O efektach audytu
pisałem w poprzednim numerze DiS.
Krokiem naprzód było finalizowanie negocjacji z PFRON w sprawie
uruchomienia dwóch dużych projektów. Po pierwsze, dawały one
perspektywę realizacji całkiem sensownej liczby działań dla osób
głuchoniewidomych w 2012 roku. Po drugie, kierowania nimi podjęła
się Monika Nowak (dziś Skowrońska), dotychczasowa audytorka,
której kilkunastoletnie doświadczenie pracy w PFRON pozwalało
mieć nadzieję na wprowadzenie profesjonalnej jakości zarządzania
projektami.
Ważnym ruchem było również trwające łącznie 11 dni trzyzjazdowe
szkolenie, jakie w kwietniu i maju zorganizowało dla nas w Konstancinie Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych – największa
w Polsce organizacja parasolowa zrzeszająca duże stowarzyszenia
osób z niepełnosprawnością. TPG otrzymało zastrzyk bardzo cennej wiedzy zarządczej, a zebrani na szkoleniu członkowie zarządu,
pracownicy biura, reprezentanci środowiska osób głuchoniewidomych, regionów i sekcji mogli otwarcie dyskutować o tak istotnych kwestiach, jak wizja, misja oraz cele organizacji. Dawało to
14
DiS
poczucie wspólnoty, siły, pozwalało nabrać przekonania, że kryzys
zostanie rychło pokonany.
Kulminacja
Ale właśnie wtedy kryzys uderzył z całą mocą. Na zjeździe w Konstancinie dowiedzieliśmy się, iż PFRON po kontroli z Ministerstwa
Pracy wstrzymuje na nieokreślony czas dofinansowania dla organizacji pozarządowych. Niemalże w tym samym momencie wybrana dyrektorka zrezygnowała ze współpracy z nami. Niedługo
potem dostaliśmy pismo, w którym mieszczący się w Nowym Jorku
Komitet Pomocy Niewidomym w Polsce domagał się zwrotu
100 tys. dolarów wraz z odsetkami (łącznie przeszło 520 tys. zł)
przekazanych na rzecz ośrodka w Śródborowie w latach 90. Dokładna analiza dokumentacji finansowej z nierozliczonych dotąd projektów wskazywała ponadto, że środki ze sprzedaży nieruchomości
nie wystarczą na pokrycie kosztów niekwalifikowanych w tychże
projektach. Grunt znów osuwał się nam spod nóg. Powróciły myśli
o najgorszym… o zakończeniu działalności.
Efektem tego był komunikat z 1 czerwca o wprowadzeniu stanu
kryzysowego. Musieliśmy wstrzymać wszelkie działania rozwojowe, na które nie było ani pieniędzy, ani czasu. Zrezygnowaliśmy
z zatrudnienia dyrektora. Zawiesiliśmy prace nad wizją, misją i celami organizacji. Wydatki, w tym wynagrodzenia personelu, zostały
ograniczone do minimum.
Wolno i smutno... ale do przodu
Od tego czasu minęły cztery miesiące. Sytuacja wyraźnie się
poprawiła, o czym przeczytać można na stronie internetowej TPG
w komunikacie z 11 października. Przede wszystkim PFRON
odblokował podpisywanie umów z organizacjami pozarządowymi
i mogliśmy uruchomić zablokowane projekty. Za znaczący sukces
DiS
15
należy także uznać negocjacje z PFRON w sprawie zmniejszenia wkładu własnego w piątym konkursie oraz z nowojorskim
Komitetem w sprawie spłaty należności związanej ze Śródborowem.
Łącznie oba procesy pozwoliły nam zmniejszyć zobowiązania
i zadłużenie o prawie 0,5 mln zł. Jeśli do tego dodamy zupełnie
nową jakość w rozliczaniu nierozliczonych i prowadzeniu aktualnych projektów, to można przypuszczać, że Zarząd IX kadencji –
poza zwiększeniem dochodów organizacji poprzez sprzedaż
Śródborowa – uratował ok. 700 tys. zł, które musielibyśmy zapłacić…
nikt właściwie nie ma pojęcia z czego.
A jednak kryzys trwa. Zaniedbania z poprzednich lat wydają wciąż
nowe owoce (bilans finansowy TPG za rok 2012 będzie najprawdopodobniej najgorszy w historii organizacji – to skutek zadłużania
z lat 2010–2011). Ciągle wiszą nad nami trzy nierozliczone projekty
z lat 2009–2011, z których na pewno część środków będzie do zwrotu (Bóg jeden wie, jak duże będą to pieniądze). Innych zagrożeń jest
zresztą wiele. I widzę coraz wyraźniej (uczę się też ten fakt
akceptować), że taka sytuacja może trwać nawet całą naszą
kadencję. Poprzednich kilka lat beztroski może zaowocować równie
długim sprzątaniem bałaganu. Szkoda – zamiast martwić się
o pieniądze i spłacanie długów, lepiej byłoby planować nowe
działania na rzecz podopiecznych. Mam jednak nadzieję – fakty ją
zresztą umacniają – że chociaż ta „śmietniskowa robota” wyjdzie
nam dobrze. Ocalimy jakże potrzebną organizację, damy jej solidny
zarządczy kręgosłup. Wtedy kolejne władze będą mogły budować
nową, lepszą przyszłość TPG i środowiska osób głuchoniewidomych.
Przemysław Żydok
skarbnik Zarządu TPG
koordynator merytoryczny projektu „Wsparcie osób
głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.”
16
DiS
oferta TPG
Wciąż działamy!
Uzupełnieniem artykułu na temat kryzysu,
w jakim znalazło się w ostatnim czasie TPG,
niech będzie tekst Moniki Skowrońskiej –
prezentacja oferty, jaką ma dla osób głuchoniewidomych nasza organizacja. Większość tych działań
realizowanych jest w regionalnych Klubach, ale są też
zaproszenia ogólnopolskie.
Działania związane z szeroko pojętą rehabilitacją społeczno-zawodową osób głuchoniewidomych (jak również wsparciem ich
rodzin, przyjaciół, wolontariuszy itp.) TPG w dużej mierze finansuje
ze środków publicznych, które otrzymuje z PFRON. Proces ich
przyznawania jest skomplikowany oraz czasochłonny, ale proszę
się nie martwić, nie będę Państwu zawracała głowy szczegółami.
Dla przybliżenia trudnej rzeczywistości projektowej podam jednak
kilka faktów, które dadzą większe wyobrażenie, jak to wygląda od
podszewki. Spójrzmy na konkurs dziewiąty rozpatrujący wnioski na
działania rozpoczynające się 1 kwietnia 2012 roku (1 stycznia
2012 roku w przypadku projektów jednorocznych):
• konkurs ogłoszono 3 października 2011 roku;
• wnioski przyjmowano do 31 października 2011 roku;
• potem były oceny formalne i odwołania od nich oraz oceny merytoryczne i odwołania od nich – 16 kwietnia 2012 roku dostaliśmy
z PFRON pismo o przyznaniu dofinansowania; ponieważ kwota
przyznana była mniejsza od wnioskowanej, musieliśmy odpowiednio dostosować budżet i działania;
"Projekty współfinansowane w ramach zadań zlecanych – Konkursy V i IX – ze środków
Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych"
• umowę podpisaliśmy 30 lipca 2012 roku – po dziewięciu
miesiącach od złożenia wniosku! A pierwszą transzę dostaliśmy
dopiero w piątym miesiącu realizacji projektu!
Prawda, że ciężki kawałek chleba? Procedury obowiązujące na
każdym etapie współpracy z PFRON są mocno obostrzone, ale to
ciężar, który w pełni bierzemy na siebie. I nie narzekamy! Absolutnie! Ale chciałam pokazać trudności, z którymi się borykamy.
Dokładamy wszelkich starań, aby problemy te w żadnej mierze nie
były odczuwalne przez naszych Podopiecznych, jednak czasami po
prostu nie da się od tego uciec. Pamiętamy komunikat specjalny
z 1 czerwca 2012 roku, w którym poinformowaliśmy o kryzysie,
który dotknął TPG. Bezpośrednią przyczyną tej niezwykle bolesnej
dla nas sytuacji była niespodziewana decyzja PFRON z 23 maja
2012 roku o zablokowaniu umów z organizacjami działającymi na
rzecz osób niepełnosprawnych. Wstrzymano jednak nie tylko podpisywanie umów, lecz także wypłatę środków. Nie mieliśmy innego
wyjścia, jak zawiesić zaplanowane działania, ograniczyć usługi
tłumaczy-przewodników itd. Sytuacja absolutnie bezprecedensowa,
niemniej musieliśmy szukać rozwiązań, aby przetrwać ten okres.
Odwołanie warsztatów rehabilitacyjnych dla dzieci było niesłychanie
trudną decyzją. Doskonale wiemy, jak bardzo są one oczekiwane
przez rodziców i dzieci. Nie mieliśmy jednak wyboru. Proces rekrutacji na warsztaty rzeźbiarskie był już niemal zakończony, ale cóż
mieliśmy zrobić, skoro zamknięto źródło finansowania?
Na szczęście wszystko już za nami – dlatego też w tym numerze
z przyjemnością przybliżę Państwu dwa największe projekty, które
dofinansowuje PFRON. Oba służą podniesieniu jakości życia osób
głuchoniewidomych oraz zwiększeniu ich niezależności.
Rehabilitacja drogą do samodzielności i niezależności
Projekt ten realizowany jest w ramach dziewiątego konkursu
PFRON na działania prowadzone od 1 kwietnia 2012 roku do
18
DiS
31 marca 2015 roku, choć na każdy rok trzeba składać oddzielny
wniosek i za każdym razem przechodzi się osobną procedurę
formalno-merytoryczną. Otrzymaliśmy środki na okres od 1 kwietnia 2012 roku do 31 marca 2013 roku. Projekt jest już realizowany,
głównie poprzez Wojewódzkie Jednostki TPG. W jego programie
są cztery warsztaty: rzeźbiarskie w Orońsku (15–24.10.2012),
komputerowe w Bydgoszczy (14–23.01.2013), rehabilitacyjno-edukacyjne dla dzieci i ich rodzin (31.01–10.02.2013) oraz
z zakresu rehabilitacji podstawowej dla dorosłych (18–27.03.2013).
Poza tym w ramach projektu oferujemy: rehabilitację indywidualną
w miejscu zamieszkania, wsparcie tłumaczy-przewodników, zajęcia
integracyjne, wsparcie trenerów umiejętności miękkich1.
Warsztaty rzeźbiarskie przeznaczone są dla dorosłych osób
głuchoniewidomych i odbywają się w Centrum Rzeźby Polskiej
w Orońsku koło Radomia. Program zajęć obejmuje:
• rzeźbienie w glinie w profesjonalnej pracowni rzeźbiarskiej,
• naukę komunikowania się oraz rozwijanie umiejętności w tym
zakresie,
• zapoznanie się z podstawowymi technikami samodzielnego poruszania się z białą laską,
• spotkania z trenerem umiejętności miękkich,
• gimnastykę poranną i spacery,
• zajęcia integracyjne.
Warsztaty komputerowe również przeznaczone są dla dorosłych
osób głuchoniewidomych. Ich program zostanie zindywidualizowany i dostosowany do konkretnych potrzeb. Zajęcia będą prowadzone
w małych grupach, co zapewni dobry kontakt instruktora z osobami
szkolonymi; niezbędne wsparcie zapewnią tłumacze-przewodnicy.
Dodatkowo w ramach warsztatów odbędą się zajęcia z trenerem
umiejętności miękkich, protetykiem słuchu i rehabilitantem wzroku
oraz zajęcia usprawniające fizycznie.
1
Trener umiejętności miękkich pomaga beneficjentowi wzmocnić
automotywację, samoocenę oraz samodyscyplinę.
19
Warsztaty rehabilitacyjno-edukacyjne przeznaczone są dla dzieci
i ich rodzin (rodziców, rodzeństwa). Celem proponowanych zajęć
jest przede wszystkim:
• specjalistyczna diagnoza dziecka,
• wypracowanie indywidualnego programu rehabilitacji w warunkach domowych, dopasowanego do potrzeb i możliwości
dziecka,
• prowadzenie intensywnych oddziaływań rehabilitacyjnych dziecka,
• profesjonalna, intensywna edukacja rodziny, która będzie
kontynuować rehabilitację dziecka w warunkach domowych,
kierując się zaleceniami specjalistów oraz wiedzą zdobytą
podczas warsztatów,
• pomoc w budowaniu więzi i prawidłowych relacji w rodzinie, które
są zazwyczaj nieco trudniejsze, jak również wymagają większej
dbałości o ich jakość.
Planujemy, iż program warsztatów będzie obejmował:
•
•
•
•
•
•
•
•
•
zajęcia poświęcone rehabilitacji ruchowej,
zajęcia z zakresu pedagogiki ogólnorozwojowej,
zajęcia poświęcone integracji sensorycznej,
spotkania z psychologiem,
zajęcia z komunikacji,
spotkania z logopedą,
zajęcia z ruchu rozwijającego metodą Weroniki Sherborne,
zajęcia poświęcone rehabilitacji wzroku,
zajęcia integracyjne.
Warsztaty z zakresu rehabilitacji podstawowej przeznaczone są dla
dorosłych głuchoniewidomych. W ich programie znalazły się:
• nauka wykonywania czynności kuchennych,
• zajęcia usprawniające fizycznie,
• rehabilitacja podstawowa,
20
DiS
• uprawnianie widzenia,
• dobór pomocy optycznych,
• zajęcia w zakresie wykorzystania komputera i nowoczesnych
technologii teleinformacyjnych,
• zajęcia integracyjne,
• zajęcia poprawiające samoocenę i motywację.
W odniesieniu do rehabilitacji indywidualnej w miejscu zamieszkania Podopiecznych warto zwrócić uwagę na podmiotowe i elastyczne podejście do oczekiwań i możliwości osoby głuchoniewidomej. To z kolei ma bezpośrednie przełożenie na wzrost
samodzielności – zwłaszcza tych osób, które mają w sobie nieco
mniej odwagi czy wiary we własne możliwości, ale też tych, u których
poziom zrehabilitowania nie jest jeszcze wystarczający. Program
i czas trwania zajęć zależą od konkretnej sytuacji i potrzeb uczestnika. W ramach tej formy wsparcia proponujemy m.in.:
• naukę, rozwijanie oraz utrwalanie metod komunikowania się;
• naukę orientacji przestrzennej i poruszania się z białą laską albo
tłumaczem-przewodnikiem;
• naukę wykonywania czynności w zakresie samoobsługi;
• naukę obsługi komputera;
• naukę obsługi różnego typu sprzętu rehabilitacyjnego i wspomagającego;
• nabywanie innych, niezbędnych dla danej osoby głuchoniewidomej
umiejętności zwiększających jej samodzielność i niezależność.
Omówione działania – czy to warsztatowe, czy indywidualne – przewidziane są dla 130 osób głuchoniewidomych (w tym 30 miejsc dla
dzieci i młodzieży) w pierwszym roku realizacji projektu. Docelowo
pomocą planujemy objąć 460 osób (w tym 100 miejsc dla dzieci
i młodzieży). Dlatego też prosimy o wyrozumiałość tych, którzy nie
zakwalifikowali się na warsztaty czy zajęcia – będziecie Państwo
mieli pierwszeństwo w kolejnym okresie projektowym, który powinien rozpocząć się 1 kwietnia 2013 roku.
DiS
21
Aktywny rozwój osób głuchoniewidomych
Projekt ten realizowany jest w ramach piątego konkursu PFRON od
1 stycznia 2010 roku i obejmuje: warsztaty aktywizacyjne dla
młodszych i starszych, warsztaty weekendowe dla młodych,
warsztaty dla self-adwokatów oraz spotkania zespołów aktywizacji
społecznej/regionalnych klubów osób głuchoniewidomych, w ramach których organizowane są m.in. wycieczki oraz wyjścia
do kina i teatru, na basen, do filharmonii, na koncert.
Te formy wsparcia przewidziane są dla 450 osób głuchoniewidomych. Ponieważ projekt realizujemy już trzeci rok – z pewnością
są one doskonale Państwu znane. Ich zamknięcie nastąpi z ostatnim dniem marca 2013 roku.
Co będzie dalej? Trudno przewidzieć. PFRON nie zaproponował
przedłużenia tych działań. Dlatego też bardzo serdecznie zapraszam
do uczestnictwa i w warsztatach, i w spotkaniach klubowych.
Zwłaszcza ta druga forma ma niebagatelne znaczenie dla Waszej
aktywności i pomysłowości. W dużej mierze tematyka tych spotkań,
ich intensywność oraz jakość zależy od Was samych. Chcecie
porozmawiać o Karcie Praw Osób Niepełnosprawnych? Pracownik
TPG w jednostce wojewódzkiej przygotuje spotkanie tak, aby rozwiać
wszelkie wątpliwości w tej kwestii. Chcecie dowiedzieć się czegoś
więcej o alternatywnych metodach komunikowania się? Chcecie
wyjść na ciekawe przedstawienie do ośrodka kultury, na koncert,
do kina, muzeum? A może na basen? Wojewódzki przedstawiciel
TPG pomoże zorganizować spotkanie. Bo spotkania klubowe, tak
jak każda proponowana Wam forma wsparcia, mają spełnić Wasze
oczekiwania, a jednocześnie tu trochę jest tak, że sami jesteście
sobie szefami. Oczywiście przy aktywnym udziale pracownika TPG,
jednak to Wy najlepiej wiecie, o czym chcielibyście rozmawiać, jakie
problemy wymagają rady innych itp.
22
DiS
fot
.
St
o
w
ar
zy
sze
n ie A
k a d e m ia Ł
u
c
z
n
ic
a
Tygodniowe warsztaty aktywizacyjne
dla młodszych i starszych są już
za nami. Odbyły się we wrześniu
w Łucznicy. Uczestnicy wzięli
udział m.in. w zajęciach
z samoobrony, muzykoterapii, ceramiki, wikliny, decoupage'u i filcu. Warsztaty
ukierunkowane są na działania usamodzielniająco-integracyjne i ten cel osiągamy. Jak wynika z przeprowadzonych ankiet – zadowolenie jest bardzo duże.
Przed nami jeszcze dwa spotkania
Uczestnicy
warsztatów
weekendowe dla młodych i warsztaty
w Łucznicy
dla self-adwokatów. Te drugie stanowią
swego rodzaju szkołę liderów. Przewidziane
są dla osób głuchoniewidomych najlepiej
funkcjonujących i mających największy potencjał rozwojowy. Udział w tych zajęciach da im wiedzę i umiejętności
umożliwiające im pełnienie funkcji lidera w swojej społeczności
głuchoniewidomych – do kierowania pracami klubów czy sekcji
skupiających różne grupy osób z jednoczesną dysfunkcją narządu
wzroku i słuchu. To naprawdę fajne i ciekawe wyzwanie! Zachęcam!
Mam głęboką nadzieję, że realizacja wyżej wymienionych zadań
ułatwi Państwu codzienne funkcjonowanie. Pewnie nie rozwiąże
wszystkich problemów, ale nada kierunek, natchnie nadzieją, potwierdzi, że warto podejmować codzienny, często mozolny trud walki o lepsze jutro. Tym bardziej że to przede wszystkim praca każdego
z Was jest dla Was samych szansą. Bez Waszej chęci i wiary nasze
starania nie mają racji bytu.
DiS
23
Na koniec jeszcze krótko na temat spraw nieco innej materii.
Dokumenty! Bardzo prosimy Państwa o wyrozumiałość wobec
naszych próśb o podpisy na wielu dokumentach projektowych. Nie
mamy wyjścia. Podpisując umowę dofinansowania z PFRON,
zobowiązujemy się do spełnienia wielu wymogów formalnych, m.in.
do udokumentowania Państwa uczestnictwa w projekcie. Nie
możemy tego zrobić inaczej, jak właśnie poprzez podpisy na listach
obecności, oświadczeniach czy kwestionariuszach. Ale wspólnie
uznajmy, że to tylko jeden z małych elementów, które przecież
w żaden sposób ani Wam, ani nam nie mogą przeszkodzić w podejmowaniu kolejnych wyzwań, w poszukiwaniu rozwiązań sytuacji
trudnych. Aby załatwić sprawę w urzędzie, najczęściej musimy
wypełnić jakieś druki – projektowa rzeczywistość nie odbiega w tej
materii zbyt daleko od urzędowej dokumentacji. Po co się gniewać
czy denerwować, skoro czynności te są po prostu nieodzowne?
Skoro PFRON dofinansowuje nasze działania, ma prawo narzucić
swoje wymagania. Obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań,
by proces pozyskiwania podpisów był dla Państwa jak najmniej
dokuczliwy i przebiegał jak najsprawniej. Zapraszam do jednostek
wojewódzkich oraz biura TPG – odpowiemy na wszelkie pytania
związane z realizacją opisanych projektów. Zapraszam też na stronę
www.tpg.org.pl.
Życzę Państwu wytrwałości w dążeniu do celów dużych i małych,
cierpliwości, nieustępliwości i konsekwencji. Każdy z nas przeżywa
lepsze i gorsze chwile – bez względu na to, czym i w jakim zakresie
obciążył czy obdarował go los. Ja mimo wszystko zawsze przekonana jestem, że szklanka do połowy jest pełna, a nie w połowie
pusta! Dziękuję, że mogę być z Wami!
Monika Skowrońska
dyrektorka biura TPG
24
DiS
weź sprawy w swoje ręce…
Wykorzystana szansa
Projekt „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy
w swoje ręce.” ma charakter ogólnopolski.
Staraliśmy się objąć wsparciem nie tylko
mieszkańców dużych miast, ale też mniejszych miejscowości oraz wsi. Było to trudne wyzwanie, czego doświadczyli zarówno specjaliści udzielający pomocy, jak
i potencjalni beneficjenci. Tym większe wrażenie robią
więc historie takie, jak opisana przez pana Dariusza!
Mam 41 lat, od 10 lat mieszkam na wsi (około 45 rodzin). Miałem
najpierw trzecią, potem drugą, a teraz pierwszą grupę niepełnosprawności.
Jak wiadomo, w małych miejscowościach i na wsiach takim ludziom jest trudno o pracę, a zwłaszcza takiej osobie jak ja – po
mnie tej niepełnosprawności nie widać. Przez mniej więcej trzy
lata wysyłałem listy do różnych organizacji społecznych, aby mi
pomogły znaleźć pracę. Zero odpowiedzi. Aż pewnego dnia
napisałem z komputera syna sąsiada zapytanie do TPG w Warszawie, nie licząc specjalnie na odzew.
I tu nastąpiło miłe zaskoczenie – zadzwonił do mnie pan Mateusz
Kotnowski, trener pracy, i umówił się na spotkanie. Trafić do mnie
było mu trudno, ale przyjechał, porozmawiał, podsunął pewne
rozwiązania […]. Dwa miesiące było cicho i nagle telefon, że jest
szansa na realizację mojego pomysłu, że przychylnie rozpatrzono
15% środków na realizację projektu pochodzi z budżetu PFRON
Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego
mój wniosek. Pod koniec września dostałem komputer, który
pomógł mi wyjść z dołka psychicznego.
Miałem kontakt, jak ja to mówię, ze światem i zacząłem szukać
pracy. Brat zamówił bezprzewodowy internet i zobowiązał się do
opłacania abonamentu, dopóki nie znajdę pracy, a bratowa
sprezentowała mi drukarkę. Spędzałem przy komputerze około
ośmiu godzin dziennie, dałem ogłoszenia w internecie i sam
szukałem, po jakichś dwóch miesiącach znalazłem pracę – i uwaga
tylko 6 km od domu! […] Praca była dorywcza, ale po 10 latach bezrobocia to już coś.
Jednak chciałem osiągnąć więcej. Skoro ktoś zdecydował się mi
pomóc, to stwierdziłem, że muszę to maksymalnie wykorzystać. Po
rozmowie z rodziną, u której się zapożyczyłem, otworzyłem własną
firmę, ogłaszam się w internecie i mam zlecenia. Nie jest ich dużo,
ale są. […] Oprócz tego zatrudniono mnie na umowę zlecenie.
I to wszystko dzięki panu Mateuszowi, który pomógł mi i sfinalizował
zakup komputera! W dowód wdzięczności zobowiązałem się, że co
roku 1% podatku będę przekazywać na waszą organizację.
Dariusz Malecki
beneficjent projektu z Makroregionu Centralnego
26
DiS
z regionów
Spływ kajakowy
W czerwcu br. odbył się ogólnopolski spływ
kajakowy osób głuchoniewidomych. Jego
sukces zawdzięczamy projektowi, który przez
wiele miesięcy realizowała Empowerment Group – nieformalna grupa inicjatywna – w ramach programu „Młodzież
w działaniu”, Akcja 1.2 Inicjatywy młodzieżowe. Dzięki
determinacji i współpracy dziewczyn z Dolnośląskiej Jednostki Wojewódzkiej Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym oraz wsparciu Fundacji Eudajmonia, 13 osób
głuchoniewidomych z całej Polski wyruszyło wraz z tłumaczami-przewodnikami oraz trenerami kajakarstwa na
spływ kajakowy.
Projekt przebiegał wieloetapowo. Najpierw trzeba było zrekrutować
głuchoniewidomych uczestników, co nie było trudne, ponieważ
w TPG znalazło się mnóstwo osób chętnych do udziału w spływie.
Później należało zorganizować spotkanie przedspływowe. Odbyło
się ono we wrocławskim lokalu TPG. Tam uczestnicy wymienili
pierwsze uściski dłoni, zapoznali się z trasą spływu, zasadami
obowiązującymi podczas tego typu wycieczki, dowiedzieli się, czym
jest program „Młodzież w działaniu”, oraz wspólnie opracowali
metody komunikacji osób głuchoniewidomych w kajaku.
Wreszcie nadszedł długo oczekiwany 6 czerwca. Grupa
głuchoniewidomych kajakarzy zebrała się w Trzcielu, gdzie
zaczynała się trasa spływu. Po przepysznym obiedzie wyruszyliśmy
na Obrę. Pierwszego dnia ćwiczyliśmy
tylko sterowanie kajakiem. W kolejnych dniach było już dużo wiosłowania.
Zaplanowana
trasa
liczyła 87 km i okazała się
naprawdę ambitna, napotykaliśmy wiele utrudnień,
dzięki czemu nie było to
nudne, mechaniczne wiosłowanie. Przy przenoskach,
to znaczy, gdy nie dało się
płynąć i należało przenieść
kajak, wspierali nas trenerzy
kajakarstwa, pomagając nam
pokonywać przeszkody w postaci
powalonych drzew. Pogoda dopisywaSpływ był
bardzo udany!
ła. Wieczorami mieliśmy czas na odpoczynek, naukę języka migowego i grę na gitarze. W jeden z wieczorów chętni mogli
obejrzeć mecz, który odbywał się w ramach Euro
2012. W ostatni dzień spływu, 10 czerwca, wróciliśmy do
Trzciela (woj. gorzowskie), gdzie miała miejsce impreza
pożegnalna. Uczestnicy spływu podziękowali organizatorom za
wspaniałą przygodę.
Pod koniec czerwca na wrocławskich uczelniach odbyły się prelekcje, podczas których kajakarze opowiedzieli o swoich wrażeniach ze spływu. Dodatkową atrakcję stanowiły ćwiczenia z alfabetu Lorma i języka migowego.
Już nie możemy się doczekać kolejnego spływu!
Tomasz Malaika
Lubuska Jednostka Wojewódzka TPG
28
DiS
tłumacz-przewodnik
Prawa i obowiązki
Prawa i obowiązki zostały ustalone, by
współpraca osób głuchoniewidomych i tłumaczy-przewodników przebiegała komfortowo
oraz gwarantowała bezpieczeństwo. To ważne, by obie
strony znały je i ich przestrzegały.
„Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić udzielając komuś pomocy,
jest zapomnieć o sobie”.
„Przebudzenie”, Anthony de Mello
Współpraca tłumacza-przewodnika z osobą głuchoniewidomą ma
swoje blaski i cienie. Obie strony obowiązują zasady współżycia
społecznego i kultury osobistej. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi,
mamy różne charaktery, temperamenty, przyzwyczajenia, inną
wrażliwość, co może stać się trudnością w bezpośrednim kontakcie
z drugim człowiekiem. Czasem jednak odmienne spojrzenia na
jedną sprawę pozwalają stworzyć nową jakość kontaktu, pozwolić
na wzajemne uzupełnianie się i spojrzenie na sprawy w innym
świetle.
Od naszych umiejętności społecznych, podejścia, cierpliwości
i otwartości zależy komfort wspólnej pracy. Często tłumacz-przewodnik przebywa z osobą głuchoniewidomą godzinę, podczas
której załatwiają konkretną sprawę i rozstają się. Jeśli jednak jadą
na turnus rehabilitacyjny, warsztaty czy kursy, obie strony są zdane
na siebie przez wiele godzin lub wiele dni. Ważne jest, aby tłumacz-przewodnik znał swoje prawa i obowiązki, ale równie istotne jest,
DiS
29
aby znała je osoba głuchoniewidoma. Prawa i obowiązki tłumacza-przewodnika zostały opracowane w 2006 roku na Kursie Instruktorów Szkoleń Tłumaczy-Przewodników „Zarzewie” i funkcjonują
w organizacji do dziś.
Wiele lat pracowałam w charakterze tłumacza-przewodnika, więc
zarówno z własnego doświadczenia, jak i z doświadczeń moich
kolegów i koleżanek tłumaczy-przewodników wiem, że zdarzają się
sytuacje bardzo miłe i motywujące oraz szalenie niemiłe i frustrujące.
Często tłumacze-przewodnicy sami stawiają się w sytuacjach trudnych, ponieważ nie ustalają granic i brakuje im asertywności. Bywa
też, że praca z niektórymi osobami głuchoniewidomymi jest dokuczliwa z powodu ich roszczeniowości oraz nieznajomości praw
i obowiązków tłumacza-przewodnika (skutkuje to traktowaniem
tłumacza-przewodnika jak swojej własności lub służącego). Ważne
jest, by obie strony czuły się komfortowo i nikt nie był wykorzystywany lub emocjonalnie szantażowany (np. „ty mnie widzisz, a ja
jestem niewidomy i chciałbym cię dokładnie obejrzeć rękami”;
„mam takie samo prawo wiedzieć, jak wyglądasz, i dlatego mogę
cię dotykać”). Niestety, takie sytuacje się zdarzają, a ich finał zależy
od reakcji tłumacza-przewodnika.
Prawa tłumacza-przewodnika
• Prawo do szacunku i zachowania godności osobistej.
• Prawo do zachowania indywidualnych sfer prywatności.
Czasami, szczególnie kobietom, zdarzają się sytuacje, kiedy
nadużywana jest wobec nich możliwość fizycznego (dotykowego)
kontaktu, który jest niezbędny np. przy poruszaniu się i komunikacji. Jeśli nie zareagują odpowiednio szybko i asertywnie, jest to
odczytywane jako przyzwolenie do przekraczania intymnych granic.
Nic nie usprawiedliwia przedmiotowego traktowania człowieka,
niezależnie, czy jest niepełnosprawny, czy nie.
30
DiS
• Prawo do odmówienia przyjęcia zlecenia.
• Prawo do odmówienia przyjęcia zadań innych niż otrzymane
w zleceniu od koordynatora. Dotyczy to rodzaju, warunków realizacji i czasu trwania zadania.
Zdarzały mi się sytuacje, kiedy byłam proszona o pomoc osobie
słabowidzącej w zakresie odczytywania rachunków i dokumentów
przy ich porządkowaniu. Po przybyciu na miejsce okazywało się, że
właściwie to mogłabym jeszcze umyć podłogę, wynieść śmieci
i wyprowadzić psa, bo cała rodzina właśnie ogląda serial.
Świadczenie usług opiekuńczych i pielęgnacyjnych w odniesieniu
do osób starszych, przewlekle chorych, samotnych i niesamodzielnych (w tym mycie, sprzątanie, karmienie, robienie zakupów) to
zadanie opiekunek środowiskowych1. O takie usługi można starać
się w ośrodkach pomocy społecznej oraz innych instytucjach
opiekuńczych. Tłumacz-przewodnik nie wykonuje tego typu zadań.
• Prawo do odmówienia realizacji zadania sprzecznego z zasadami
moralnymi tłumacza-przewodnika.
Są sytuacje, kiedy tłumacz-przewodnik staje przed wyborem – realizacja zadania lub odmowa. Jeżeli obie strony nie widzą problemu
w uczestniczeniu np. w jakiejś zdeklarowanej politycznie czy religijnie akcji, to zadanie może być wykonane. Ale jeżeli jest to sprzeczne
z przekonaniami tłumacza-przewodnika, to może odmówić.
• Prawo do odmówienia realizacji zadania w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia i życia tłumacza-przewodnika lub głuchoniewidomego,
Znam sytuacje, kiedy tłumacze-przewodnicy nie godzili się na
wyprawę po wyjątkowo trudnych szlakach górskich zarówno ze
względu na swoją kondycję, jak i ciążącą na nich odpowiedzialność
za życie drugiego człowieka.
1
Na podstawie: http://zielonalinia.gov.pl/default.aspx?docId=2071&dictword=870
DiS
31
• Prawo do przerw w pracy, przy zadaniu wymagającym dużego
wysiłku fizycznego i intelektualnego.
Ten punkt obowiązuje zarówno podczas takich aktywności, jak zjazdy i konferencje (wysiłek psychiczny), jak i maratonów czy wycieczek pieszych albo rowerowych (wysiłek fizyczny).
• Prawo do odstąpienia od zasady zachowania dyskrecji i informowanie koordynatora o niepokojących sytuacjach dotyczących
głuchoniewidomego lub jego otoczenia.
Ten punkt odnosi się do naprawdę trudnych sytuacji. Obowiązkiem
tłumacza-przewodnika jest dyskrecja, jednak gdy zaobserwuje
ewidentne zagrożenie dla osoby głuchoniewidomej, jej rodziny lub
innych tłumaczy-przewodników, ma obowiązek poinformować koordynatora o niebezpieczeństwie lub rażących nieprawidłowościach.
Może się zdarzyć, że wchodząc do domu podopiecznego, zobaczy
się dziesiątki butelek po alkoholu oraz gospodarza, który słaniając
się na nogach, szykuje się na komisję w sprawie przyznania renty
lub z dzieckiem na spacer. Tego typu problem ewidentnie wymaga
specjalistycznej pomocy z zewnątrz.
Ważna jest też informacja zwrotna o tłumaczach-przewodnikach.
Zdarza się, że zleceniobiorca jest nieodpowiedzialny, np. podczas
poruszania się po mieście naraża życie lub zdrowie osoby prowadzonej, albo jego zachowanie jest aroganckie. Rzeczowe przesłanki
stanowią podstawę do zawiadomienia koordynatora o nieprawidłowościach po to, aby taki tłumacz-przewodnik nie skrzywdził innych
beneficjentów pomocy.
• Prawo do posiadania informacji o warunkach wynagrodzenia za
pracę.
Tłumacz-przewodnik powinien znać warunki swojego zatrudnienia:
czy pracuje za pieniądze, czy jako wolontariusz – sam musi podjąć
decyzję, czy akceptuje te warunki. Zleceniodawca ma obowiązek
poinformowania go o tym. W organizacjach pozarządowych często
32
DiS
zdarzają się sytuacje, że brakuje funduszy na działalność lub usługi
dla beneficjentów. Tłumacze-przewodnicy nierzadko pracują wolontariacko, ale zawsze muszą o tym wiedzieć, zanim rozpoczną
pracę, a nie dowiadywać się o tym fakcie po wykonaniu zadania.
Praca tłumacza-przewodnika opiera się na pewnym kanonie etycznych zasad, których łamać nie wolno. Obok praw mamy więc zatem
obowiązki.
Obowiązki tłumacza-przewodnika
• Zachowanie dyskrecji.
Każdy tłumacz-przewodnik jest zobligowany do zachowania dyskrecji na temat prywatnych spraw osoby głuchoniewidomej. Często
zdarzają się sytuacje, kiedy tłumacz-przewodnik pomaga przekazywać informacje podczas wizyt w urzędach, bankach, u lekarzy.
Informacje i dane osobowe są poufne i miarą profesjonalizmu jest
nieprzekazywanie ich nikomu poza osobą, której one dotyczą.
• Punktualność.
Ta cecha jest pożądana u każdego człowieka, a u tłumacza-przewodnika jest obowiązkiem, ponieważ spóźnianie się na spotkanie z osobą głuchoniewidomą nie tylko jest niekulturalne, lecz
także pociąga za sobą konsekwencje dalszych spóźnień, np. do
urzędu czy lekarza, co stawia w złym świetle osobę umówioną.
Dobra organizacja i planowanie czasu są częścią tej pracy. Często
wyjście z tłumaczem-przewodnikiem jest rzadkim i ważnym wydarzeniem w życiu osoby głuchoniewidomej. Przygotowuje się do
niego przez kilka dni, o wyznaczonej godzinie stoi już ubrana, aby od
razu wyjść, nie tracąc czasu. Czekanie odbiera część radości,
przyjemności z wyprawy, a może też sprawić przykrość.
• Rzetelne i wyczerpujące przekazywanie informacji osobie głuchoniewidomej przy wykonywaniu zadania.
DiS
33
Ten punkt nie dotyczy tylko techniki i szybkości przekazywania informacji. Nie powinien być również pojmowany jako tłumaczenie
„słowo w słowo”. Tłumacz-przewodnik często pracuje pod presją
czasu, tłumaczy symultaniczne. Wtedy istotne jest wyłapywanie
spraw kluczowych i na bieżąco przekazywanie ich zainteresowanemu. Jeżeli jest to ciekawy wykład, konferencja, należy zorientować
się, czy istnieje możliwość nagrania na dyktafon treści w celu spokojnego odsłuchania całego materiału w domu.
• Odpowiedzialne wywiązywanie się z powierzonych zadań.
• Dbanie o bezpieczeństwo osoby głuchoniewidomej.
Odpowiedzialność podczas wykonywania swojej pracy i dbanie
o bezpieczeństwo swoje i osoby głuchoniewidomej, która z powodu
deficytów sensorycznych nie jest w stanie do końca zatroszczyć się
o nie, np. podczas wycieczki w nieznanym terenie, jest obowiązkiem
każdego tłumacza-przewodnika.
• Poszanowanie godności i praw osobistych osób głuchoniewidomych.
Ten punkt wiąże się zarówno z odpowiedzialnością, jak i charakterem pracy tłumacza-przewodnika, który ma dostęp do
niedostępnych ogółowi informacji o drugiej osobie. Tłumacz-przewodnik powinien respektować wszelkie prawa osoby
głuchoniewidomej, m.in. prawa do samodzielnego podejmowania
decyzji oraz dostępu do rzetelnej informacji na temat sytuacji,
w której się znajduje. Nie powinien on zapominać (co niestety
czasem się zdarza) o tym, że każdy ma prawo decydować o sobie.
Często tłumaczowi-przewodnikowi wydaje się, że wie, co będzie
lepsze dla osoby głuchoniewidomej i nie przedstawia rzetelnie
możliwości wyboru. To nie jest profesjonalne zachowanie. Każdy
tłumacz-przewodnik powinien pamiętać, że w danej sytuacji
społecznej on jest tylko obiektywnym „okiem i uchem” osoby
głuchoniewidomej, a nie jej „głową i sercem”. Wyjątek stanowi
34
DiS
sytuacja, gdy oczywiste jest, że ktoś chce np. naciągnąć osobę
głuchoniewidomą na podpisanie niekorzystnej umowy lub
wykorzystać jej niepełnosprawność do osiągnięcia własnych celów
(m.in. poprzez robienie zdjęć i umieszczenie ich w internecie).
Wtedy osobę głuchoniewidomą należy o tym poinformować,
uświadomić jej konsekwencje tych działań, a także dać jej
możliwość reakcji. Jeżeli jest się zarówno tłumaczem-przewodnikiem, jak i przyjacielem, osobą bliską albo członkiem rodziny,
można sobie pozwolić na bycie głosem doradczym.
• Przestrzeganie ogólnie przyjętych zasad moralnych i etycznych.
Ten punkt dotyczy nas wszystkich, niezależnie od niepełnosprawności, wykonywanej pracy, rasy, narodowości, wyznawanej religii,
orientacji itp.
• Obowiązek do powiadomienia koordynatora o sytuacjach trudnych, mających miejsce w pracy z konkretnymi osobami
głuchoniewidomymi.
Ten punkt był już omówiony wcześniej, ponieważ jest to jednocześnie
obowiązek i prawo tłumacza-przewodnika.
• Dążenie do wypełniania swoich zadań w duchu optymizmu i pozytywnego stosunku do świata.
Tłumacz-przewodnik jako „oko i ucho”, przekaźnik informacji, nastrojów i obrazów, w pewien sposób może kreować rzeczywistość
osobie głuchoniewidomej. To, w jaki sposób mówimy i widzimy
pewne sprawy, wpływa na nastrój lub poglądy drugiej osoby. Jedną
sytuację, np. zachód słońca nad morzem, można przedstawić na
różne sposoby. Zdarza się, że tłumacz-przewodnik, przekraczając
swoje uprawnienia, uprzykrza osobie głuchoniewidomej pobyt na
turnusie, informując ją np., że morze jest brudne i zatrute, a zachód
słońca jest taki czerwony ze względu na dziurę ozonową, która
sprowadzi na nas zagładę. Na szczęście tacy tłumacze-przewodnicy
występują bardzo rzadko, ponieważ osoby głuchoniewidome po
DiS
35
prostu nie chcą z nimi współpracować. Większość z nas stara się
słowami namalować obraz zachodu słońca, oddać spokojny,
relaksujący nastrój wieczoru nad morzem…
• Zachowanie trzeźwości podczas wykonywania obowiązków
służbowych.
Wykonując swoje obowiązki, tłumacz-przewodnik musi mieć jasny
umysł, wolny od alkoholu i innych używek.
• Propagowanie problematyki osób głuchoniewidomych w społeczeństwie.
• Dbanie o pozytywny wizerunek TPG.
Obowiązkiem i swoistym powołaniem tłumacza-przewodnika jest
praca dla dobra osób głuchoniewidomych, a co za tym idzie obalanie mitów na temat tej grupy społecznej i propagowanie problematyki głuchoślepoty w społeczeństwie, jak również aktywne
kreowanie korzystnego wizerunku TPG poprzez dbałość o wysoką
jakość własnej pracy.
• Nieustanne doskonalenie warsztatu pracy.
Praktyka, doskonalenie umiejętności i wyciąganie wniosków
z popełnionych błędów są bardzo istotne w pracy tłumacza-przewodnika. Dzięki temu staje się on doświadczonym profesjonalistą. Ważne jest, aby nie tracić przy tym entuzjazmu i radości
z wykonywanych zadań, bo to te cechy sprawiają, że świat osób
głuchoniewidomych staje się bardziej kolorowy.
Joanna Celmer-Domańska
instruktor rehabilitacji podstawowej i orientacji przestrzennej
instruktor szkoleń tłumaczy-przewodników
36
DiS
aby żyło się lepiej
Orientacja przestrzenna
osób głuchoniewidomych
Krzysztof Gaj, na podstawie własnych
doświadczeń, opisał, jak osoby głuchoniewidome
mogą wykorzystywać zmysły w orientacji przestrzennej.
A jak Wy sobie z tym radzicie? Czekamy na Wasze
refleksje!
Jak powszechnie wiadomo, zasadniczo istnieją cztery sposoby
poruszania się osób niewidomych: biała laska, pies przewodnik,
w znanym terenie samodzielne poruszanie się bez laski i psa oraz
najprzyjemniejszy sposób – inny rodzaj białej laski, czyli blondynka
naturalna. Ten ostatni sposób nie jest tu poważnie brany pod uwagę,
bo mówić będziemy o poruszaniu się samodzielnym, nie zaś
uzależnionym od inteligencji blondynek. Pokrótce omówię wszystkie sposoby poruszania się, chciałbym bowiem dojść do pewnej zasadniczej kwestii – odpowiedzieć na pytanie: co oprócz laski, psa
i blondynki sprawia, że wiemy, gdzie chcemy dojść i co nas otacza.
Najważniejszym czynnikiem w orientacji jest słuch, szeroko pojęte
narzędzie postrzegania świata przez osoby niewidome. Idąc ulicą,
stukamy laską. Każdy postronny człowiek na nas patrzący myśli, że
to być może dla dodania sobie animuszu, a tymczasem prawda jest
inna. Stukanie zwiększa wydajność naszego słuchu akustycznego.
On to właśnie pozwala nam zlokalizować przedmioty, budynki,
przejścia między domami, tzw. bramy, itd. I tutaj pierwsza ciekawostka, ważna w początkowej fazie rozpoznawania wad słuchu
u osób niewidomych. Im głośniej dziecko stuka laską podczas zajęć
DiS
37
z orientacji, tym bardziej należy się niepokoić o jego prawidłowy
słuch. Powszechnie wiadomo, że osoby widzące, które po raz
pierwszy odwiedzają zakład dla osób niewidomych, są zszokowane,
iż niewidomi na siebie nie wpadają, chyba że panuje duży hałas.
Ponieważ w dalszej części będę mówił o osobach głuchoniewidomych, warto o tym od razu wspomnieć.
Obecnie za sprawą mediów, lansujących czasem nadmierną miłość
do zwierząt, modne jest poruszanie się z psem przewodnikiem.
Opinie na ten temat jak zwykle są różne, ale warto się pokusić
o kilka uproszczeń. Ludzie chodzący z psami mówią, że społeczeństwo bardziej się nimi interesuje na ulicach: „O, jakiego ma pan
ładnego pieska”. Wtedy łatwiej zapytać o numer autobusu lub inne
potrzebne informacje. Gdy jednak wobec mnie ludzkość pozwala
sobie czasem na pouczenia, że powinienem pieska mieć, to zawsze
odpowiadam: jak go pan/pani nauczy mówić, że przyjechał 507, to
sobie kupię. Pies szybko chodzi, mija kałuże, słupy i wykopy, jest
jednak dodatkowym obowiązkiem na co dzień – utrudnieniem dla
tych, którzy mają rodziny. Jest jednak, jak powiedziałem, pies modny i basta!
Niektóre osoby mają tak dobry słuch, że potrafią wybrać się w świat
bez laski. Piszący ten artykuł nie powinien się chwalić (to niezbyt
elegancko), ale gdy był młody – przed wielu laty – jeździł po Warszawie bez laski, aby zaimponować narzeczonej. Jak się ożenił, to
znowu wziął laskę – nie dlatego jednak, że się odkochał, tylko
niestety zaczął tracić słuch. Było to w roku 1993. Musiałem wtedy
zmienić sposób życia i poruszania się. Do wspomnianego roku 1993
uznawałem słuch i tylko słuch. Co słyszę, to wiem. Ciężki grom
w postaci stopniowej, ale jednak postępującej utraty słuchu o dziwo
nie odebrał mi całkowicie niezależności: do dziś jeżdżę z laską
samodzielnie do pracy, wybieram się do sklepu, przychodni. To nie
tak, że wymyśliłem genialny sposób samodzielnego chodzenia przy
niewidzeniu i niesłyszeniu. Nigdy się nad tym szczególnie nie
38
DiS
zastanawiałem, zwyczajnie robiłem, co się dało. Spróbuję więc na
podstawie historii minionych lat – a zawsze miło powspominać –
dokładniej opisać, jak wykorzystywałem pozostałe zmysły.
Osoby głuchoniewidome mają jeszcze jedno ważne utrudnienie:
z biegiem czasu zaczynają pojawiać się u nich zaburzenia równowagi. To bardzo przeszkadza. Człowiek porusza się wtedy chwiejnym
krokiem, jakby wypił – niekiedy zresztą słyszy takie komentarze na
swój temat. To jest ta gorzka pigułka związana z samodzielnością
– trzeba ją przełknąć, żeby osiągnąć sukces pod tytułem „patrzcie
ludzie, a jednak poradziłem sobie, a wy mówcie, co chcecie”.
Nauczycielom orientacji może przydać się informacja, że gdy osoba
głuchoniewidoma idzie wzdłuż ciągłego punktu odniesienia – ściany,
krawężnika, murku itp. – zaburzenia równowagi występują
w mniejszym nasileniu. Jeśli zatem jest to możliwe, a nie zawsze
jest, warto z tego skorzystać. Zresztą (tak na marginesie), nie
spotkałem niewidomego, który by nie lubił pędzić prosto ulicą, gdy
ma taki wolny trawniczek, bez reklam na przykład. U osób
głuchoniewidomych jednak każde odejście od punktu odniesienia
zwiększa zaburzenia równowagi. Wiem o tym z własnego
doświadczenia. To jeszcze, oczywiście, nie oznacza reguły, ale jeśli
zaczniemy się tej sprawie bliżej przyglądać, badając inne przypadki,
regułę będzie można określić.
Teraz omówię czynniki, które pomagają osobom głuchoniewidomym w życiu, a nie są związane ze wzrokiem ani ze słuchem.
Wibracja
Niewidomi wykorzystują wibracje, jadąc samochodem, autobusem,
tramwajem, furmanką, rowerem. Warto wymienić, bo okazuje się,
że gdyby ktoś wsadził mnie do któregoś z wyliczonych pojazdów, to
bardzo możliwe, że wiedziałbym, gdzie jestem. Może też posłużyłbym
się innymi zmysłami. No bo np. w maluchu trzęsie jak na furmance,
DiS
39
ale Baśka, która furmanki niegdyś ciągała, zgoła inaczej pachniała
(mówiąc krótko). A tu w maluchu benzynka nam pachnie, aż miło!
Przeciętny człowiek zapyta: „Skąd pan wiedział, że zgasł samochód,
przecież pan tego nie widział, nie słyszał?”. A przecież każdy to
czuje, że już nie drga i że drganie ustało gwałtownie, tylko nie
każdemu jest to do życia potrzebne, nie zwraca na to uwagi. Dziś,
gdy jadę samochodem, potrafię poznać po drganiach, czy jedziemy szybko, wolno, po kamieniach, czy wjeżdżamy na płyty
przystankowe.
Swego czasu – tytułem dygresji – przeżyłem całkiem zabawną
przygodę. Jadąc za młodu do dziewczyny autobusem (słyszałem
wtedy jeszcze dobrze), wdałem się w tzw. gadkę z kierowcą.
Wspomniałem mu, że wysiądę tam za tym wiaduktem, ale „może
pan mi powie kiedy, bo nie mogę wyczuć, no nie umiem”. Na to
kierowca się ożywił i powiada: „Siadaj sobie, siadaj! Ja ci powiem, to
bardzo proste: jak ci w pewnym momencie d... tak ostro do góry
poderwie, to wjeżdżamy”.
Nie masz dziś chyba takiego wiaduktu, którego bym nie rozpoznał.
Dobrze też, jeśli wybierając się w podróż, wiemy, że tam ma ten
wiadukt być. Czasem warto się zastanowić, pomyśleć trochę
i postawić sobie pytanie: czy każdy z nas nie ma w sobie pokładów
tego typu zaradności? Wspomniany pan kierowca ruszył głową
i proszę!
Był taki czas – od 1993 gdzieś do 2002 roku – że zupełnie nie umiałem
się odnaleźć. Nie słyszałem autobusów na przystankach, ludzie na
ulicach mówili, a ja nic; obrażali się, no bo taki ważny. Ponieważ
jednak za wszelką cenę postanowiłem się nie poddawać, z pomocą
przyszedł mi Anioł Stróż pod postacią omawianych tutaj zjawisk.
Gdy szedłem chodnikiem, zanim jeszcze słyszałem jakieś roboty,
czułem pod stopami drgania. No, i wniosek: gdzieś tu asfalt kują,
zwolnij kroku! Do dziś często sprawdzam różne maszyny, czy pracują
pod dotykiem: komputer, ciche samochody, lodówka, pralka. I wcale
40
DiS
tego specjalnie nie wymyślałem. Nie! Wykorzystywanie pozostałych
zmysłów przychodzi niejako samoczynnie, automatycznie. Często
się zdarza, że ludzie tak mocno przeżywają utratę słuchu, że –
mówiąc krótko – ze stresu hamują w sobie proces kompensacyjny.
Ale wtedy pojawiają się na ich drodze widzący przecież nauczyciele
orientacji przestrzennej. Jak instruktor orientacji może wykorzystać
opisywane tu doświadczenia?
Dla nas, osób niewidomych, to może i banalne, ale dla ludzi, którzy
przecież często tracą wzrok i słuch jednocześnie – np. na skutek
zespołu Ushera – jest tylko jedno rozumowanie: skoro nie widzę
i nie słyszę, to nie ma już nic, ciemno, cicho. Już sama utrata
wzroku dla widzących jest tragedią, natomiast dla tzw. rasowego
brajlaka, niewidomego od zawsze, to norma. Dla niego taki właśnie
świat był i jest piękny. Jeden z moich pacjentów – pracuję w warszawskim szpitalu – powiedział mi kiedyś, że został zaproszony do
ośrodka dla niewidomych. I przeżył szok. Nie dlatego, żeby tam
ujrzał nieszczęście, smutek, przygnębienie, jakąś rozpacz – tego
się właśnie spodziewał. On był w szoku, bo zobaczył ludzi
szczęśliwych, uśmiechniętych, rozgadanych, wesołych. Ba! Powiedział, że o wiele więcej zgorzknienia spotyka się u ludzi
zdrowych.
Jedno z pierwszych ćwiczeń na umiejętność wykorzystywania
wibracji polega na tym, żeby wsiąść z osobą głuchoniewidomą
do samochodu i gasić, zapalać, ruszać, hamować, cofać, przyspieszać, zwalniać. Ona może się i złościć, że to każdy głupi wie.
Wtedy jednak usłyszy naszą odpowiedź: ale zauważ, mówiłeś, że nie
ma już nic, a przecież wiesz, że ruszamy, hamujemy, zwalniamy,
przyspieszamy, gasimy silnik itd. Bo terapia musi być jedna: pokazywanie możliwości, a nie niemożliwości.
Drugi sposób uczenia się wibracji wymaga wycieczki na przystanek
tramwajowy. Gdy tramwaj będzie wjeżdżał, pod stopami poczujemy
wyraźną wibrację. Jeśli to się nie powiedzie, warto spróbować
DiS
41
innego, być może lepszego, sposobu: trzeba zaprowadzić ucznia
tam, gdzie pracuje młot pneumatyczny. Zadanie: powiedz, kiedy
zacznie działać i kiedy przestanie. Wyzwanie dla nauczyciela jest
tym łatwiejsze, im bardziej uczeń pogodził się z utratą słuchu
i wzroku. Bo pomyślmy: jeśli rodzic będzie utwierdzał dziecko
w przekonaniu, że któraś z kolejnych operacji przywróci mu wszystkie sprawności (wystarczy tylko uwierzyć w sukces i myśleć pozytywnie), to nasza rola jako instruktorów orientacji znajduje się na
z góry straconej pozycji. Trzeba wyzwolić u danej osoby pragnienie
samodzielności.
Innym przykładem wykorzystania wibracji może być pchanie wózka
dziecinnego, oczywiście pustego. Zadanie: pchaj tak długo wózek,
aż wjedziesz na trawę. Innym razem: aż wjedziesz z trawy na chodnik. Fundamentalne znaczenie ma czucie wspomnianej wibracji nie
tylko ciałem, w pozycji siedzącej, ale także rękami przy wózku,
nogami przy tramwaju. Podsumowując – dla osób głuchoniewidomych wibracje mają znaczenie ogromne.
Ruch powietrza
Nigdy nie przypuszczałem, że to, co nazwałem tutaj ruchem powietrza, może mieć tak duże znaczenie. Gdy byłem tylko niewidomy,
jak już wspominałem, nie obchodziło mnie to za bardzo. Wiadomo,
czułem to wszystko, ale nie wykorzystywałem w takim stopniu jak
dziś. Zresztą (tak na marginesie), podobnie jest ze słuchem u osób
widzących. Człowiek widzący ma taki sam słuch akustyczny, tylko
go nie wykorzystuje. Dowód? Niech widzący sprawdzi sam u siebie
w domu: zamknij oczy i chodź po domu, cały czas mówiąc coś do
siebie. Jak łatwo ocenić, czy jesteśmy w salonie, czy w łazience –
przekonacie się sami. Warto więc zaryzykować stwierdzenie, że niewidomi wcale nie mają lepszego słuchu, jak się powszechnie głosi,
tylko lepiej się nim posługują. Niby to samo, ale nie do końca. Mam
czasem z tym kłopoty, gdy ludzie nie widzą aparatów i mówią: wy
42
DiS
niewidomi, to macie dopiero słuch – żaden komar nie ucieknie. Fakt,
łapało się niegdyś komary w locie przed nosem, to były złote czasy,
ale „tempus fugit”.
Wracając do ruchu powietrza: gdy zacząłem się poruszać samodzielnie jako osoba głuchoniewidoma, z czasem zauważyłem, że
obok opisanych wibracji jest to kolejny czynnik wspomagający. Jak
ważny? Oto kilka przykładów.
Było już tak źle, że wprawdzie na przystanek trafiałem, ale nie
słyszałem, czy coś przyjechało, czy też nie. Może i ludzie mi mówili…
ale skoro nie reagowałem, to wiadomo, trudno się dziwić: stoi, nie
reaguje, na co on czeka? Wykombinowałem sobie, że ustawiałem
się blisko jezdni, na tyle blisko, żeby to było bezpieczne. Gdy wjeżdżał
autobus, czułem gwałtowny powiew powietrza na twarzy. Ktoś
powie, że to wiatr zawiał – a no nie, bo to było cieplejsze powietrze,
z silnika. Po jakimś czasie zdobywałem się na odwagę sprawdzania,
czy pojazd tam jest, a wtedy beze mnie nie odjechał. Nie słysząc
otwieranych drzwi, szedłem wzdłuż autobusu, aż znowu poczułem
ciepły powiew – jak nic, tam muszą być drzwi. W taki sam sposób
potrafiłem odnaleźć przejście-bramę w ciągu budynków. Gdy budynek się kończy, przeciąg jest zdecydowanie wyraźny.
Można wreszcie odwrócić sytuację. Stoimy na przystanku autobusowym, wiatr na nas wieje z przodu, bo taki jak teraz, jesienny, to
potrafi. Wjeżdża autobus, tramwaj i nagle przed nami cieplej, ciszej
i nic nie wieje. A jak ktoś nas jeszcze porządnie trąci, to już
z pewnością trzeba się ruszyć – coś przyjechało! Czas najwyższy
krzyknąć: „Jaki to numer?”. Im głośniej pytamy, tym głośniej
odpowiadają. Dla tych, co się denerwują, że nikt nie odpowiada, jest
jedna rada: jedna noga do autobusu. Nie ma takiej siły, żeby odjechał
z przystanku. Jak tak ze dwa razy powtórzymy pytanie, to wtedy
jakiś odważny mędrzec spróbuje nas wciągnąć do środka. Należy
się tak długo opierać, aż nam powie. Czasami trzeba mieć niezłą
krzepę, zapewniam!
DiS
43
Zimne, ciepłe
Powietrze – zimne, ciepłe, letnie, pachnące albo zgoła odwrotnie –
też wiele nam mówi o sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Bo teraz
wyobraźmy sobie, że właśnie wsiedliśmy do autobusu i odczuwamy
wewnętrzną radość. Udało się! Czasem się nie udaje, warto wiedzieć,
że nie różami życie usłane. Czasem się również dowiemy, że nasz
autobus właśnie pojechał, bo stanął na przystanku jako drugi,
a czasem i ktoś nas pouczy: czemu pan nie pytał? No bo może być,
że on nam przed ten nos nie podjechał. Niby skąd ma wiedzieć? To
my musimy dostosować się do rzeczywistości, a nie odwrotnie.
No więc wsiedliśmy do tego autobusu. Nie słyszymy otwieranych
drzwi. Co można zrobić? Z pomocą przyjść nam może właśnie
powiew powietrza. Tylko że teraz tego z zewnątrz. Zimą łatwo, bo
zimne, latem nieco trudniej, bo takie samo. Mam w zwyczaju nie
dawać się odciągnąć narodowi od drzwi zbyt daleko – wtedy jest
łatwiej.
Jak pracować z uczniem? Niech na przykład idzie wzdłuż budynku,
aż poczuje podmuch z bramy. Dla zabawy można sobie otworzyć
drzwi na dwór i spróbować je znaleźć, nie dotykając ścian. Próbujemy odnaleźć w ten sposób okno, balkon. Tak też można wspomagać
rozpoznawanie otwartych przestrzeni. Gdy idziemy pasażem handlowym, a tu nagle zaczyna nas wokół owiewać, może to oznaczać, że
zbliżamy się do skrzyżowania. Gdy idę codziennie do pracy, spokojnie zmierzam przed siebie ulubionym chodniczkiem, aż powiew
przypomina mi, że niebawem przeprawa przez jezdnię. To też warto
potrenować.
Powonienie
Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zauważyłem w trakcie utraty słuchu,
była znaczna poprawa powonienia. Do tego stopnia, że w rodzinie
mówili: Krzysiek, daj spokój z tym nosem! Ale już wtedy, gdy byłem
44
DiS
tylko niewidomy, wykorzystywałem zapach jako czynnik orientacji.
Idąc ulicą, zawsze ogłaszałem, że gdzieś tu musi być dobra piekarnia, cukiernia, mięsny, chemiczny. Ba! Niejednokrotnie za to
oberwałem od żony, bo orzekałem głośno: „oj, gdzieś tu idą ładne
dziewczyny!”. To jedna z naszych wad: niewidomy myśli, że go nie
widzą, głuchoniewidomy – że go nie widzą i nie słyszą. Powonienie
jest niezwykle ważnym czynnikiem rozpoznawania świata,
w odróżnieniu jednak od pozostałych, nie jest tak precyzyjne.
Zapach bowiem się niesie, jak dobra i zła nowina – wszędzie go
pełno. Ale nie może nam określić dokładnego położenia źródła. Jak
jednak dobrze się pokręcić, to i można cel osiągnąć. Bo przecież ta
piekarnia, cukiernia może znajdować się w tym miejscu, ale po
drugiej stronie ulicy.
Wykorzystuję czasem to zjawisko na skrzyżowaniach. Nie słyszę
stukania obcasów, abym mógł kogoś poprosić o przeprowadzenie.
Jak gdzieś zapachnie dobrymi perfumami, może to oznaczać, że
nadchodzi na skrzyżowanie osoba „na poziomie europejskim”; gdy
poczujemy papieros przypominający zapach palonych podkładów
kolejowych, będzie to oznaczało poziom średni; jeszcze niższy – gdy
poczujemy wyraźnie bimberek.
Powonienia używam w kuchni. Gdy gotuję smaczne pyreczki, bez
których nie umiem sobie wyobrazić obiadu, to kiedy już się
dogotowują, to właśnie nos mi mówi, że trzeba je sprawdzić. Jeśli
się przypalą, wiadomo, to również wiele mówi nie tylko nam, ale
i sąsiadom. Słyszałem, że niektóre niewiasty potrafią w ten sposób
smażyć. Gdy schabowy po jednej stronie się dosmaża, przekręcamy,
ale sprawdzamy nosem. Ja nie jestem dobrym kucharzem, więc ten
temat szybko zamknę, żeby się nie rozniosło.
Ćwiczenia na orientację z powonienia są dość proste. Bierzemy
ucznia na spacer i wprowadzamy do różnych sklepów. To dla osób
głuchoniewidomych i w ogóle niewidomych łatwa sprawa, więc
uczeń będzie miał satysfakcję, że rozpoznał aptekę (którą zresztą
DiS
45
polecam na początek), a nauczyciel – poczucie dobrze spełnionego
obowiązku. Spróbujmy zapytać ucznia, czy w autobusie siedzi obok
niego kobieta czy mężczyzna. No, byle się uczeń za bardzo nie
przytulał, coby nie został potem oskarżony o molestowanie.
Popytajmy w ogóle ucznia, co mu tutaj pachnie w okolicy, wtedy
automatycznie zwrócimy jego uwagę na to zagadnienie. My czujemy, ale nie zawsze przecież mówimy. Instruktorowi się jednak pochwalimy. To może być przykre, bo czasem od ucznia usłyszymy
bezpośrednio: czuję zapach psiego… Może gdzie indziej w Polsce
jest czyściej, ale ja w Warszawie, zapytany na ulicy, często bym tak
odpowiedział.
Czasem człowiek sobie myśli, jadąc autobusem: oho, ktoś tu sobie
dobrą kiełbasinę kupił, bo wsiadł na przystanku i zapachniało, a my
jedziemy na obiad do domu. Ktoś inny chyba nowy jakiś mebelek do
domu, bo jako żywo czuć świeżą sklejkę i farbę wprost z meblowego. I tak dalej.
Tak oto wiele jest sposobów pojmowania świata, które warto
uświadomić sobie i osobie głuchoniewidomej, niewidomej zresztą
też. A to jeszcze nie koniec. Następnym razem omówię zagadnienia związane z dotykiem – czuciem dłońmi i stopami.
Na koniec wspomnę tylko, że tzw. używki: kawa, nikotyna i alkohol
w nadmiarze, osłabiają zmysł powonienia. A stopniowo i systematycznie niszczą komórki nerwowe.
Krzysztof Gaj
masażysta z Warszawy
Ciąg dalszy w DiS 4/2012
46
DiS
kronika wydarzeń
W dniach 31 sierpnia–2 września w Łucznicy odbył
się zjazd przedstawicieli regionów. Wzięło w nim
udział 26 osób – byli to przedstawiciele z 11 jednostek (zabrakło reprezentantów jednostek Kujawsko-Pomorskiej i Lubelskiej), w tym ośmiu
pełnomocników. Na spotkaniu omówiono aktualną
sytuację TPG, a także projekty podpisane z PFRON oraz wstępne
dokumenty i procedury do ich realizacji. Starano się także rozwiązać
problemy, jakie zgłaszali przedstawiciele
regionów.

W dniach 16–23 września
w
Łucznicy
odbyły
się
warsztaty dla młodych osób
głuchoniewidomych. Uczestnicy mieli okazję odkryć albo
rozwijać swoje talenty w pracowniach ceramiki i wikliny,
podnieść sprawność fizyczną,
poznać techniki samoobrony
przydatne w sytuacjach zagrażających życiu i zdrowiu, a także
poznać lub utrwalić techniki komuZjazd przedstawinikowania się oraz wziąć udział w
cieli regionów
spotkaniach integracyjnych i socjoterapeutycznych. Warsztaty zakończyły się
uroczystym wernisażem i zabawą.

DiS
47
W dniach 23–30 września w Łucznicy odbyły się warsztaty dla
starszych osób głuchoniewidomych. Podczas zajęć w pracowniach
wikliny, ceramiki, decoupage’u i filcu 23 uczestników stworzyło
piękne rękodzieła, m.in.: koszyki, biżuterię, torebki, obrazki z filcu,
małe formy użytkowe z gliny (czajniki, filiżanki, miseczki itp.), ozdobione doniczki, zakładki do książek oraz podstawki pod kubki.
Oprócz zajęć artystycznych odbywały się spotkania integracyjne
i zajęcia poświęcone utrwalaniu technik komunikowania się. Można
było także skorzystać z doboru pomocy optycznych. Warsztaty
zakończyły się wernisażem, uroczystą kolacją i zabawą.

W dniach 27 września–7 października
w Ałmacie w Kazachstanie odbywały
się XV Indywidualne Mistrzostwa
Świata Niesłyszących w Szachach. Polskę reprezentowało
11 zawodników. W klasyfikacji państw zajęliśmy trzecie miejsce, zdobywając
cztery medale – dwa złote,
srebrny i brązowy. W ramach
mistrzostw już po raz drugi
odbył się turniej głuchoniewidomych. Wystąpiło w nim
dwóch zawodników z TPG:
Marcin Chojnowski (wicemistrz
świata sprzed czterech lat)
i Bronisław Hornik. Towarzyszyło
im dwóch tłumaczy-przewodników,
którzy odgrywali również rolę asystentów
48
DiS
Mistrzostwa
w Kazachstanie
podczas gry w szachy. Nasi głuchoniewidomi zawodnicy zajęli
miejsca czwarte (Marcin) i szóste (Bronek).

W ramach projektu „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku
pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.” zrealizowano:
• warsztaty aktywizacji zawodowej (4–14 września),
• jednodniowe spotkanie informacyjne dla rodzin i opiekunów/
opiekunek osób głuchoniewidomych z Makroregionu Południowo-Zachodniego,
• dwudniowe spotkanie informacyjne dla rodzin i opiekunów/
opiekunek osób głuchoniewidomych z Makroregion Centralnego,
• działania w zakresie wsparcia indywidualnego beneficjentów
i beneficjentek w miejscu ich zamieszkania lub jego okolicy oraz
w biurach regionalnych.
Bożena Więckowska
pracownica biura
Więcej o wydarzeniach na stronie www.tpg.org.pl
DiS
49
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość,
iż 3 sierpnia 2012 roku
z naszego grona odszedł
ŚP.
PIOTR BŁYSKAL
z Gorlic
przyjaciele z Makroregionu Południowo-Wschodniego
Z żalem zawiadamiamy,
że 24 września 2012 roku zmarł nieodżałowanej
ŚP.
WACŁAW DUL
ze Stalowej Woli
przyjaciele z Makroregionu Południowo-Wschodniego
Napisz do DiS!
Wiesz o czymś co może zainteresować naszych czytelników? Wziąłeś udział w ciekawym spotkaniu i chciałbyś o nim opowiedzieć? Zachwyciła Cię ksiażka i uważasz,
że warto by ją polecić innym? A może po prostu chcesz podzielić się z nami swoimi
przemyśleniami? Bez względu na to, czy jesteś osobą głuchoniewidomą, wolontariuszem, czy też tylko" przyjacielem naszego środowiska - napisz do nas!
"
Wszelkie materiały (fotografie, ilustracje, teksty - w formie cyfrowej, brajlu lub
pisane odręcznie) przysłać możesz e-mailem lub pocztą tradycyjną na podany niżej
adres redakcji, nie zapominając przy tym o podpisaniu się oraz dołączniu swoich
danych kontaktowych. Nasi redaktorzy zajmą się też obróbką stylistyczną Twojego
tekstu, nie martw się więc niedociągnięciami czy brakiem doświadczenia.
Dostarczonych do Redakcji materiałów nie odsłyłamy, jednakże za każdy tekst, który
wybierzemy i opoblikujemy w DiS, otrzymasz należne honorarium autorskie.
Nie wahaj się więc, tylko napisz!
Redakcja DiS
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
tel./fax: 22 635 69 70
[email protected]
Opracowanie:
Dobra Kompania
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
Druk:
Drukarnia Ergo BTL s.c.
ul. Naddnieprzańska 7, 04-205 Warszawa
Na okładce: Uszkodzenie wzroku i słuchu nie pozbawia nas pragnienia obcowania
ze sztuką. Chcemy móc jej dotykać – dosłownie i w przenośni.
temat numeru
Prace z tegorocznych
warsztatów
rzeźbiarskich
w Orońsku:
Stanisław Wojtyś
„Mikołaj Kopernik”
Józef Grochowski „O dwóch
takich, co ukradli księżyc”
Krzysztof Kocięba
„Nurek głębinowy”
zys
war twa
To
iewidomym
on
likacja
Pub
mocy G uch
Po
ISSN 1427-3128
Bolesław Lejman
„Melina hazardzistów”
www.tpg.org.pl

Podobne dokumenty