3 Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym
Transkrypt
3 Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym
2012 rok 3 Dłonie i Słowo Kwartalnik Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym Kultura bez barier s. 4 Wciąż działamy s. 17 Orientacja przestrzenna s. 37 Spis treści List od redakcji 3 Elżbieta Gubernator-Syposz Kultura bez barier – wystarczy chcieć 4 Anna Żórawska Wyjście do teatru 9 Lisiczka Stąpając po cienkim lodzie – o kryzysowym zarządzaniu w TPG (cz. II) 11 Przemysław Żydok Wciąż działamy! 17 Monika Skowrońska Wykorzystana szansa 25 Dariusz Malecki Spływ kajakowy 27 Tomasz Malaika Prawa i obowiązki 29 Joanna Celmer-Domańska Orientacja przestrzenna osób głuchoniewidomych 37 Krzysztof Gaj Kronika wydarzeń 47 Bożena Więckowska Wydawca: Dłonie i Słowo Kwartalnik Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym Nr 3 (68) / 2012 rok XVII ISSN 1427-3128 nakład: 1500 egz. + 150 brajl Publikacja dofinansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. ul. Deotymy 41 | 01-441 Warszawa tel./faks: 22 635 69 70 www.tpg.org.pl [email protected] od redakcji Drodzy Czytelnicy, tematem numeru jest szeroko rozumiana kultura (kino, teatr, wystawy), a przede wszystkim jej dostępność dla osób głuchoniewidomych. Anna Żórawska, wiceprezes Fundacji Kultury bez Barier, przybliża nam placówki kulturalne otwarte na potrzeby osób ze sprzężoną niepełnosprawnością słuchu i wzroku. Niezwykle ważnym zagadnieniem jest partnerska relacja osoby głuchoniewidomej i tłumacza-przewodnika. Warto zaznajomić się z prawami i obowiązkami tłumacza-przewodnika, aby współpraca przebiegała komfortowo. Monika Skowrońska, dyrektor biura TPG, przedstawia realizowane przez nas w tym roku projekty i przedsięwzięcia, dzięki którym możliwa jest rehabilitacja dzieci i dorosłych głuchoniewidomych. Amatorów sportu i turystyki zainteresuje relacja Tomasza Malaiki ze spływu kajakowego, w którym uczestniczyło 13 osób głuchoniewidomych z całej Polski. Czytelnikom chcącym dowiedzieć się czegoś więcej na temat orientacji przestrzennej polecam artykuł głuchoniewidomego Krzysztofa Gaja, który z dużą dozą humoru opisuje, jak wykorzystywać zmysły inne niż wzrok i słuch przy samodzielnym poruszaniu się osób głuchoniewidomych. Bardzo ucieszył nas list głuchoniewidomego Dariusza Maleckiego, w którym opisuje poprawę swojej sytuacji życiowej dzięki projektowi „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.” oraz pomocy kadry z Łódzkiej Jednostki Wojewódzkiej. Życzę miłej lektury! Elżbieta Gubernator-Syposz redaktor naczelna DiS 3 temat numeru Kultura bez barier – wystarczy chcieć Czy można mówić o kulturze dostępnej dla osób głuchoniewidomych? Czy w Polsce odbywają się wydarzenia kulturalne, w których mogą uczestniczyć z godnością osoby z jednoczesną niepełnosprawnością wzroku i słuchu? Odpowiedź brzmi: TAK! Jeszcze pięć lat temu mało kto mówił w Polsce o przedsięwzięciach kulturalnych dostępnych dla osób głuchoniewidomych. Jednak dziś wydarzenia kulturalne z udogodnieniami, takimi jak audiodeskrypcja, napisy dla niesłyszących, język migowy, a nawet pętla indukcyjna, są organizowane coraz częściej. Podzielę się z Państwem doświadczeniami zebranymi podczas pracy przy projekcie „Poza Ciszą i Ciemnością” Fundacji Kultury bez Barier. Kino Początki były trudne. Przykro było słuchać, gdy osoby odpowiedzialne za produkcje kinowe mówiły nam, że zwariowaliśmy. Padały pytania: „Po co pokazywać niewidomym kino bez obrazu? Przecież i tak nic nie zobaczą”. Brak świadomości, wyobraźni i wrażliwości stanowiły i wciąż stanowią największą barierę w udostępnianiu kultury odbiorcom niepełnosprawnym sensorycznie. Dzięki wierze oraz determinacji docieraliśmy jednak do kolejnych dystrybutorów i otrzymywaliśmy zgodę na przystosowanie filmu do potrzeb osób ze sprzężoną niepełnosprawnością wzroku i słuchu. 4 DiS Pierwszym ważnym krokiem w spełnieniu marzeń o dostępnej kulturze był pokaz filmu „Ogród Luizy” Macieja Wojtyszki w kinie Muranów. Spodziewaliśmy się ludzi młodych, w średnim wieku, a ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu na seans tłumnie stawiły się osoby starsze. Grupy przybyły z Warszawy i okolic. Kilka osób siedziało na podłodze, tak bardzo im zależało, by uczestniczyć w tym wydarzeniu. O tym, jak ważne było ono dla niepełnosprawnych, zwłaszcza z dysfunkcją wzroku, dowiedziałam się po pokazie, gdy przedstawiciel większej grupy osób niewidomych ze łzami w oczach dziękował, że mógł wrócić do kina i godnie obejrzeć film. Po tych słowach wiedziałam, że nasze starania mają sens. Do dziś wyświetlamy filmy z udogodnieniami, głównie w Warszawie, dzielimy się też skryptami audiodeskrypcji oraz przygotowanymi napisami ze wszystkimi organizacjami i instytucjami, które się do nas zgłaszają. Do tej pory zorganizowaliśmy ponad 40 pokazów. Teatr Naszą przygodę z teatrem rozpoczęliśmy od współpracy z Teatrem Narodowym w 2009 roku. Pierwszym spektaklem, który opatrzyliśmy audiodeskrypcją i napisami dla niesłyszących było przedstawienie „Opowiadania dla dzieci” według Isaaca Bashevisa Singera. Dziś w naszym repertuarze mamy 31 spektakli z udogodnieniami w 10 polskich teatrach, m.in. w Warszawie (Teatr Narodowy, Teatr Powszechny, Teatr Polonia), Krakowie (Teatr im. Juliusza Słowackiego) i w Poznaniu (Teatr Nowy). Teatr to fascynująca przestrzeń do adaptacji. Audiodeskrypcja i napisy są zawsze na żywo, ponieważ wszystko może się wydarzyć: aktorzy się zmieniają, ich kwestie również różnią się od tych z poprzedniego dnia, mogą mieć miejsce rozmaite niespodzianki, np. zablokuje się dekoracja i nie wyjedzie. W tym momencie audiodeskryptor, lektor oraz osoba wypuszczająca napisy muszą reagować i przedstawić właściwą treść dla danej sceny. Sam proces DiS 5 realizacji adaptacji jest trudniejszy, ponieważ teatry nie są technicznie przygotowane, by gościć widzów ze sprzężonymi niepełnosprawnościami. Wśród naszych odbiorców są osoby głuchoniewidome, którym wystarczy audiodeskrypcja, innym potrzebne są napisy, jeszcze innym tłumacz. Jednak wyzwaniem dla nas i techniki wciąż są osoby takie, jak Grzegorz Kozłowski, które słyszą audiodeskrypcję, ale nie są w stanie usłyszeć aktorów. Problem szybko rozwiązałaby pętla indukcyjna, ale rzadko który z polskich teatrów instaluje to urządzenie. Pętla jest niezwykle ważna, ponieważ zbiera wszystkie dźwięki z sali do aparatów słuchowych i w ten sposób sprawia, że osoby głuchoniewidome mogą w pełni uczestniczyć w odbiorze sztuki. Niestety, póki co, pętla indukcyjna w każdym teatrze to marzenie. Ale przecież marzenia się spełniają... Muzeum Tutaj sytuacja też się poprawia. Jeszcze kilka lat temu temat dostępnych muzeów był czymś abstrakcyjnym. Dziś coraz więcej muzeów i galerii otwiera się na potrzeby osób z niepełnosprawnościami sensorycznymi. Z różnych stron Polski docierają do nas pozytywne informacje o instytucjach, które chętnie gościłyby u siebie osoby głuchoniewidome i działają, by móc je u siebie przyjąć. Zaczynają od tego, że wysyłają pracowników na szkolenia dotyczące problemów i oczekiwań osób z jednoczesną dysfunkcją wzroku i słuchu. Fundacja Kultury bez Barier przeprowadziła warsztaty dla placówek kulturalnych z Warszawy, Krakowa, Poznania i innych miast i widać, że przedstawicielom tych instytucji naprawdę zależy na tym, by ich obiekt był dostępny. Instytucjami, które pozwoliły nam zaadaptować część przestrzeni albo ekspozycje dla osób niepełnosprawnych sensorycznie, są Zamek Królewski, Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Narodowe w Warszawie. Aktualnie trwają prace nad przystosowaniem oferty kulturalnej Muzeum Fryderyka Chopina. 6 DiS W muzeach przygotowujemy audiodeskrypcję, napisy dla niesłyszących, materiały tyflograficzne do obiektów, które wskazują nam przedstawiciele instytucji. Ideałem byłoby, gdyby obiekt, do którego tworzymy opis, można było dotknąć, ale przeważnie nie jest to możliwe, ponieważ są to bardzo cenne eksponaty. I choć nie ma tu miejsca na kompromis, ponieważ mówimy o dziedzictwie kulturowym, Zwiedzanie Krakowa to cieszy nas fakt, że coraz z przeszkolonymi więcej muzeów i galerii zgłasza przewodnikami się do nas z prośbą o pomoc w przystosowaniu do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Jedną z nich jest Narodowa Galeria Sztuki Zachęta. Recepta na kulturę bez barier Recepta na dostępną kulturę jest jedna: wystarczy chcieć. Jednak chęci muszą być po obu stronach, zarówno instytucji, jak i odbiorców. Instytucja kultury powinna chcieć poszerzyć grono swoich odbiorców o osoby z niepełnosprawnością, z kolei odbiorcy powinni korzystać z przygotowanej dla nich oferty. W praktyce wygląda to różnie. Jako przedstawiciele Fundacji Kultury bez Barier staramy się dotrzeć do obu grup i pomóc im się na siebie otworzyć. Do ideału wciąż daleko, ale ostatnie lata pokazują, że małymi krokami zmierzamy ku wymarzonej sytuacji, kiedy osoby niewidome, DiS 7 niesłyszące, słabosłyszące i głuchoniewidome będą miały szansę obejrzeć film, spektakl, wystawę, podyskutować o nich, a któregoś dnia dokonać wyboru, co i gdzie chciałyby zobaczyć. Z radością obserwujemy zmianę postaw przedstawicieli instytucji kultury, którzy zaczęli zwracać uwagę na problemy i potrzeby osób niepełnosprawnych i konsultować z nami przystosowanie swoich przestrzeni i wydarzeń. Chęci po ich stronie są. A co z odbiorcami oferowanych wydarzeń? Z naszych doświadczeń wynika, że osoby głuchoniewidome są niezmiernie otwarte na kulturę i często korzystają z propozycji spędzenia wolnego czasu w ten sposób. W przedsięwzięciach realizowanych w ramach projektu „Poza Ciszą i Ciemnością” zawsze uczestniczą członkowie TPG. Osoby głuchoniewidome są z nami od samego początku. Przede wszystkim cenią sobie wydarzenia z cyklu „Zakochaj się w kulturze”, podczas których poznają konkretną dziedzinę sztuki, np. kabaret, a nawet mogą się w niej rozmiłować. To właśnie podczas tych spotkań w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki dzięki współpracy z Polską Fundacją Osób Słabosłyszących oraz zainstalowanej przenośnej pętli indukcyjnej osoby z aparatami słuchowymi mają szansę w pełni skorzystać z oferty. Oczywiście, mogłoby być lepiej – instytucje kultury mogłyby same zdobywać środki na udostępnienie swojej placówki osobom niepełnosprawnym oraz odpowiednio przystosowywać wydarzenia, jednak to, co dobre, potrzebuje czasu. Dlatego nie zrażamy się i konsekwentnie realizujemy postawione cele. Informacje o miejscach i wydarzeniach dostępnych dla osób z niepełnosprawnością wzroku i słuchu można znaleźć w serwisie www.kulturabezbarier.org. Serdecznie zapraszam! Anna Żórawska wiceprezes Fundacji Kultury bez Barier 8 DiS poradnik domowy Wyjście do teatru Korzystajmy z kultury, która coraz bardziej się dla nas otwiera! Dbajmy jednak przy tym o nasz wizerunek – niech nasza obecność w teatrach, galeriach czy muzeach będzie miła także dla innych gości! Oto kilka podpowiedzi dotyczących tego, jak się przygotować do wizyty w teatrze. Dzisiaj moda nie narzuca nam konkretnych strojów. Dawniej kobiety przychodziły do teatru w najlepszych sukniach, a mężczyźni zakładali fraki lub smokingi. Obecnie wystarczy ubrać się schludnie. Nie możemy pojawić się w podkoszulku i wystrzępionych dżinsach lub minispódniczce, która ledwo co zakrywa. Pamiętajmy, że grają przed nami ludzie, którzy też na nas patrzą. Czasem osoby niewidome ubierają się tak, jak im wygodnie. Nie zawsze jest to dobre. Strój musi być odpowiedni do sytuacji. Jeśli wybieramy się na komedię lub musical, mężczyzna może założyć spodnie i koszulkę polo, a kobieta spodnie lub spódnicę średniej długości i sweterek. Jednak jeśli wybieramy się na poważne przedstawienie, mężczyźni powinni założyć spodnie w kant, elegancką koszulę, marynarkę i krawat, a kobiety wyjściową spódnicę i bluzkę lub sukienkę, a na wierzch żakiet. Kobiety mogą zdecydować się jeszcze na biżuterię (łańcuszki, pierścionki, kolczyki, bransoletki) i stonowany makijaż. Osoby niewidome też mogą się malować, ale mogą przy tym potrzebować pomocy kogoś widzącego. Nie zapomnijmy o odpowiednich butach – nie idzie się do teatru w adidasach czy klapkach. DiS 9 Zwróćmy też uwagę na nasz zapach. W teatrze siedzi dużo ludzi na jednej sali i nie warto skrapiać się silnymi zapachami. Jeśli zastosujemy mydło i dezodorant, to wystarczy, jeśli perfumy – to bardzo delikatnie. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wizyta w teatrze wymaga pomocy wolontariusza albo kogoś widzącego ze znajomych lub rodziny. Jeśli chodzi o zachowanie się podczas spektaklu, to oczywiste jest, że nie należy głośno rozmawiać. Myślę, że osoby głuchoniewidome mogą się porozumiewać za pomocą alfabetu Lorma. Nie będą nikomu przeszkadzać, a towarzysz może w ten sposób dyskretnie opowiedzieć, jak wygląda scena i co robią aktorzy. Podczas antraktu (przerwy między kolejnymi częściami spektaklu) można skorzystać z baru lub toalety. Osoby niedowidzące mogą przy kupnie biletu poprosić o wybranie takiego miejsca, żeby dobrze widziały scenę. Osoby niedosłyszące powinny wybrać miejsce blisko sceny lub jeśli jest możliwość – skorzystać z pętli indukcyjnej. Mam nadzieję, że wizyta w teatrze przyniesie Wam wiele radości i satysfakcji. Miłego oglądania! Wasza Lisiczka 10 DiS w Towarzystwie Stąpając po cienkim lodzie – o kryzysowym zarządzaniu w TPG (cz. II) 11 października Zarząd Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym wydał komunikat o czasowym odwołaniu sytuacji kryzysowej. Decyzja ta wiązała się z otrzymaniem z PFRON dofinansowania na realizację dwóch dużych projektów, których wcześniejsze zablokowanie stanowiło bezpośredni impuls do ogłoszenia „stanu wyjątkowego”. Czy jest to nieśmiały wyraz powolnego wracania do normy, czy też nieistotny epizod w trwającej od kilku lat wędrówce ku przepaści? Czy TPG wciąż grozi bankructwo? Jakie działania podjęto, by ograniczyć to ryzyko? W końcówce roku 2011 nad TPG zawisły gęste czarne chmury. Osoby dobrze zorientowane w sytuacji obawiały się, że każde kolejne pismo dotyczące zwrotu źle wydatkowanych środków może ostatecznie pogrzebać organizację. Brakowało pieniędzy na działania, które jednak trzeba zrealizować, by nie zadłużyć się jeszcze bardziej. Brakowało pieniędzy na wynagrodzenia. A przede wszystkim brakowało pomysłu na zmianę. Ogarnęła nas apatia. W takim dość specyficznym, przyznacie Państwo, momencie zakończył swoją działalność Zarząd VIII kadencji. Przyszła pora na zwołanie Walnego Zebrania Członków TPG – najwyższej władzy towarzystwa. Dynamika przygotowań do tego typu wydarzeń, burzliwe dyskusje i milczenie (tym razem dużo mówiące milczenie większości) to zjawiska interesujące same w sobie. Taka mała, DiS 11 tepegowska polityka. Mówiąc zwięźle: zebranie mnie zaskoczyło. Biorąc pod uwagę jakże trudny moment w historii organizacji, było ono niezwykle krótkie i spokojne. Już w dyskusji mailingowej poprzedzającej spotkanie pojawiły wątki merytoryczne (warto odnotować ciekawe pomysły „regionalne” z Gdańska) i dwa zasadnicze głosy polityczno-strategiczne. Pierwszy głos należał do tych członków Zarządu VIII kadencji, którzy zawiedzeni brakiem zmian odeszli z władz towarzystwa. Była to dość ostra i odważna krytyka Przewodniczącego i Dyrektora w jednej osobie – o tyle ważna, że przełamywała swoiste tabu niemówienia zbyt głośno o problemach, z którymi się borykamy. Drugi głos należał do mnie i poza nieco łagodniejszą krytyczną analizą sytuacji zawierał prostą jak cep wizję wyjścia z kryzysu: sprzedajemy nieruchomość w Śródborowie, spłacamy długi, zatrudniamy doświadczonego dyrektora, wdrażamy nowoczesny system zarządzania, przeprowadzamy profesjonalne badanie potrzeb środowiska osób głuchoniewidomych i na tej podstawie wzbogacamy ofertę działań dla naszych podopiecznych. Propozycja chwyciła – poparto ją bez wielkiej euforii, ale też niemal jednogłośnie. Podejrzewam, że przyczyną była nie tyle trafność diagnozy (tę zresztą zweryfikuje przyszłość), ile jej umiarkowanie, które surowszym krytykom pozwoliło mieć nadzieję na realne zmiany, a dotychczasowym władzom dało możliwość w miarę bezbolesnego, konstruktywnego przyznania się do popełnionych błędów. Obyło się więc bez rozlewu krwi. Nowa ekipa mogła od razu zabrać się do wielkiego sprzątania. Niemożliwe? Wykonane! Śródborów sprzedany Priorytet na pierwszy okres funkcjonowania nowego zarządu był jasny: musimy szybko sprzedać Śródborów. Kilkaset tysięcy długu – głównie zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego, ZUS, PFRON oraz pracowników etatowych chronionych Kodeksem Pracy – nie 12 DiS mogło dłużej czekać na spłacenie. To bardzo niebezpieczne zadłużenie, grożące uciążliwymi kontrolami, dużymi odsetkami, a nawet likwidacją organizacji. Jeszcze w grudniu, a więc tuż po Walnym Zebraniu, ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości ukazały się w kilku dziennikach ogólnokrajowych oraz na kilkudziesięciu portalach branżowych. Z pięcioma agencjami handlu nieruchomościami podpisaliśmy umowy pośrednictwa sprzedaży, negocjowaliśmy z kilkoma developerami oraz klientami bezpośrednimi. Efektu ciągle nie było. Wydawało się już, że śródborowskie fatum, które przez sześć lat nie pozwalało poprzednim władzom stowarzyszenia sprzedać nieruchomości, dopadnie także ten zarząd. Trudności mnożyły się na potęgę. Sporządzona kilkanaście miesięcy wcześniej korzystna dla nas wycena nieruchomości niewiele miała wspólnego z realiami rynku i ofertami potencjalnych klientów. Nieco później dowiedzieliśmy się, że na naszej działce stoi budynek objęty częściową ochroną konserwatora zabytków, co dodatkowo mogło utrudnić sprzedaż. Jakby tego było mało, problemem stało się szybkie zatwierdzenie przez sąd rejestrowy zmian statutowych wprowadzonych na Walnym Zebraniu – przez pewien czas pozbawieni byliśmy możliwości pobrania wypisu z KRS z danymi nowych członków zarządu, co uniemożliwiało podpisanie umowy sprzedaży Śródborowa. Na końcu okazało się, że dokument z aktualnymi warunkami zabudowy nie znajduje się w rękach TPG, ale dwóch panów, którzy przez ostatnich kilka lat nieskutecznie próbowali kupić działkę lub pośredniczyć w jej zbyciu. Zostaliśmy zmuszeni nie tylko znaleźć kupca nieruchomości, lecz także kogoś, kto wyłoży dodatkowych kilkaset tysięcy na wykupienie niezbędnego dokumentu, jakim są warunki zabudowy. Po trzech miesiącach starań, kilku tematycznych zebraniach zarządu, kilkunastu spotkaniach i kilkudziesięciu rozmowach telefonicznych 8 marca 2012 roku sprzedaliśmy Śródborów za 725 tys. zł. DiS 13 Ku jasnej stronie Księżyca Ten zastrzyk gotówki pozwolił nam z miejsca spłacić najpilniejsze długi. Zabezpieczywszy byt organizacji, mogliśmy przejść do drugiego etapu zaplanowanych działań – porządkowania. Już w marcu rozpoczął się profesjonalnie przygotowany, pięcioetapowy proces rekrutacji dyrektora TPG. Z setki kandydatów wyłoniliśmy naprawdę świetną osobę z dużym doświadczeniem we wszystkich kluczowych dla tego stanowiska obszarach: zarządzania zasobami ludzkimi, diagnozowania organizacji i wprowadzania zmian, tworzenia systemu zarządzania oraz pozyskiwania środków finansowych (fundraising). W marcu uruchomiony został także audyt projektów finansowanych ze środków krajowych PFRON, czyli tych działań, których złe rozliczanie wpędziło TPG w zadłużenie. O efektach audytu pisałem w poprzednim numerze DiS. Krokiem naprzód było finalizowanie negocjacji z PFRON w sprawie uruchomienia dwóch dużych projektów. Po pierwsze, dawały one perspektywę realizacji całkiem sensownej liczby działań dla osób głuchoniewidomych w 2012 roku. Po drugie, kierowania nimi podjęła się Monika Nowak (dziś Skowrońska), dotychczasowa audytorka, której kilkunastoletnie doświadczenie pracy w PFRON pozwalało mieć nadzieję na wprowadzenie profesjonalnej jakości zarządzania projektami. Ważnym ruchem było również trwające łącznie 11 dni trzyzjazdowe szkolenie, jakie w kwietniu i maju zorganizowało dla nas w Konstancinie Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych – największa w Polsce organizacja parasolowa zrzeszająca duże stowarzyszenia osób z niepełnosprawnością. TPG otrzymało zastrzyk bardzo cennej wiedzy zarządczej, a zebrani na szkoleniu członkowie zarządu, pracownicy biura, reprezentanci środowiska osób głuchoniewidomych, regionów i sekcji mogli otwarcie dyskutować o tak istotnych kwestiach, jak wizja, misja oraz cele organizacji. Dawało to 14 DiS poczucie wspólnoty, siły, pozwalało nabrać przekonania, że kryzys zostanie rychło pokonany. Kulminacja Ale właśnie wtedy kryzys uderzył z całą mocą. Na zjeździe w Konstancinie dowiedzieliśmy się, iż PFRON po kontroli z Ministerstwa Pracy wstrzymuje na nieokreślony czas dofinansowania dla organizacji pozarządowych. Niemalże w tym samym momencie wybrana dyrektorka zrezygnowała ze współpracy z nami. Niedługo potem dostaliśmy pismo, w którym mieszczący się w Nowym Jorku Komitet Pomocy Niewidomym w Polsce domagał się zwrotu 100 tys. dolarów wraz z odsetkami (łącznie przeszło 520 tys. zł) przekazanych na rzecz ośrodka w Śródborowie w latach 90. Dokładna analiza dokumentacji finansowej z nierozliczonych dotąd projektów wskazywała ponadto, że środki ze sprzedaży nieruchomości nie wystarczą na pokrycie kosztów niekwalifikowanych w tychże projektach. Grunt znów osuwał się nam spod nóg. Powróciły myśli o najgorszym… o zakończeniu działalności. Efektem tego był komunikat z 1 czerwca o wprowadzeniu stanu kryzysowego. Musieliśmy wstrzymać wszelkie działania rozwojowe, na które nie było ani pieniędzy, ani czasu. Zrezygnowaliśmy z zatrudnienia dyrektora. Zawiesiliśmy prace nad wizją, misją i celami organizacji. Wydatki, w tym wynagrodzenia personelu, zostały ograniczone do minimum. Wolno i smutno... ale do przodu Od tego czasu minęły cztery miesiące. Sytuacja wyraźnie się poprawiła, o czym przeczytać można na stronie internetowej TPG w komunikacie z 11 października. Przede wszystkim PFRON odblokował podpisywanie umów z organizacjami pozarządowymi i mogliśmy uruchomić zablokowane projekty. Za znaczący sukces DiS 15 należy także uznać negocjacje z PFRON w sprawie zmniejszenia wkładu własnego w piątym konkursie oraz z nowojorskim Komitetem w sprawie spłaty należności związanej ze Śródborowem. Łącznie oba procesy pozwoliły nam zmniejszyć zobowiązania i zadłużenie o prawie 0,5 mln zł. Jeśli do tego dodamy zupełnie nową jakość w rozliczaniu nierozliczonych i prowadzeniu aktualnych projektów, to można przypuszczać, że Zarząd IX kadencji – poza zwiększeniem dochodów organizacji poprzez sprzedaż Śródborowa – uratował ok. 700 tys. zł, które musielibyśmy zapłacić… nikt właściwie nie ma pojęcia z czego. A jednak kryzys trwa. Zaniedbania z poprzednich lat wydają wciąż nowe owoce (bilans finansowy TPG za rok 2012 będzie najprawdopodobniej najgorszy w historii organizacji – to skutek zadłużania z lat 2010–2011). Ciągle wiszą nad nami trzy nierozliczone projekty z lat 2009–2011, z których na pewno część środków będzie do zwrotu (Bóg jeden wie, jak duże będą to pieniądze). Innych zagrożeń jest zresztą wiele. I widzę coraz wyraźniej (uczę się też ten fakt akceptować), że taka sytuacja może trwać nawet całą naszą kadencję. Poprzednich kilka lat beztroski może zaowocować równie długim sprzątaniem bałaganu. Szkoda – zamiast martwić się o pieniądze i spłacanie długów, lepiej byłoby planować nowe działania na rzecz podopiecznych. Mam jednak nadzieję – fakty ją zresztą umacniają – że chociaż ta „śmietniskowa robota” wyjdzie nam dobrze. Ocalimy jakże potrzebną organizację, damy jej solidny zarządczy kręgosłup. Wtedy kolejne władze będą mogły budować nową, lepszą przyszłość TPG i środowiska osób głuchoniewidomych. Przemysław Żydok skarbnik Zarządu TPG koordynator merytoryczny projektu „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.” 16 DiS oferta TPG Wciąż działamy! Uzupełnieniem artykułu na temat kryzysu, w jakim znalazło się w ostatnim czasie TPG, niech będzie tekst Moniki Skowrońskiej – prezentacja oferty, jaką ma dla osób głuchoniewidomych nasza organizacja. Większość tych działań realizowanych jest w regionalnych Klubach, ale są też zaproszenia ogólnopolskie. Działania związane z szeroko pojętą rehabilitacją społeczno-zawodową osób głuchoniewidomych (jak również wsparciem ich rodzin, przyjaciół, wolontariuszy itp.) TPG w dużej mierze finansuje ze środków publicznych, które otrzymuje z PFRON. Proces ich przyznawania jest skomplikowany oraz czasochłonny, ale proszę się nie martwić, nie będę Państwu zawracała głowy szczegółami. Dla przybliżenia trudnej rzeczywistości projektowej podam jednak kilka faktów, które dadzą większe wyobrażenie, jak to wygląda od podszewki. Spójrzmy na konkurs dziewiąty rozpatrujący wnioski na działania rozpoczynające się 1 kwietnia 2012 roku (1 stycznia 2012 roku w przypadku projektów jednorocznych): • konkurs ogłoszono 3 października 2011 roku; • wnioski przyjmowano do 31 października 2011 roku; • potem były oceny formalne i odwołania od nich oraz oceny merytoryczne i odwołania od nich – 16 kwietnia 2012 roku dostaliśmy z PFRON pismo o przyznaniu dofinansowania; ponieważ kwota przyznana była mniejsza od wnioskowanej, musieliśmy odpowiednio dostosować budżet i działania; "Projekty współfinansowane w ramach zadań zlecanych – Konkursy V i IX – ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych" • umowę podpisaliśmy 30 lipca 2012 roku – po dziewięciu miesiącach od złożenia wniosku! A pierwszą transzę dostaliśmy dopiero w piątym miesiącu realizacji projektu! Prawda, że ciężki kawałek chleba? Procedury obowiązujące na każdym etapie współpracy z PFRON są mocno obostrzone, ale to ciężar, który w pełni bierzemy na siebie. I nie narzekamy! Absolutnie! Ale chciałam pokazać trudności, z którymi się borykamy. Dokładamy wszelkich starań, aby problemy te w żadnej mierze nie były odczuwalne przez naszych Podopiecznych, jednak czasami po prostu nie da się od tego uciec. Pamiętamy komunikat specjalny z 1 czerwca 2012 roku, w którym poinformowaliśmy o kryzysie, który dotknął TPG. Bezpośrednią przyczyną tej niezwykle bolesnej dla nas sytuacji była niespodziewana decyzja PFRON z 23 maja 2012 roku o zablokowaniu umów z organizacjami działającymi na rzecz osób niepełnosprawnych. Wstrzymano jednak nie tylko podpisywanie umów, lecz także wypłatę środków. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak zawiesić zaplanowane działania, ograniczyć usługi tłumaczy-przewodników itd. Sytuacja absolutnie bezprecedensowa, niemniej musieliśmy szukać rozwiązań, aby przetrwać ten okres. Odwołanie warsztatów rehabilitacyjnych dla dzieci było niesłychanie trudną decyzją. Doskonale wiemy, jak bardzo są one oczekiwane przez rodziców i dzieci. Nie mieliśmy jednak wyboru. Proces rekrutacji na warsztaty rzeźbiarskie był już niemal zakończony, ale cóż mieliśmy zrobić, skoro zamknięto źródło finansowania? Na szczęście wszystko już za nami – dlatego też w tym numerze z przyjemnością przybliżę Państwu dwa największe projekty, które dofinansowuje PFRON. Oba służą podniesieniu jakości życia osób głuchoniewidomych oraz zwiększeniu ich niezależności. Rehabilitacja drogą do samodzielności i niezależności Projekt ten realizowany jest w ramach dziewiątego konkursu PFRON na działania prowadzone od 1 kwietnia 2012 roku do 18 DiS 31 marca 2015 roku, choć na każdy rok trzeba składać oddzielny wniosek i za każdym razem przechodzi się osobną procedurę formalno-merytoryczną. Otrzymaliśmy środki na okres od 1 kwietnia 2012 roku do 31 marca 2013 roku. Projekt jest już realizowany, głównie poprzez Wojewódzkie Jednostki TPG. W jego programie są cztery warsztaty: rzeźbiarskie w Orońsku (15–24.10.2012), komputerowe w Bydgoszczy (14–23.01.2013), rehabilitacyjno-edukacyjne dla dzieci i ich rodzin (31.01–10.02.2013) oraz z zakresu rehabilitacji podstawowej dla dorosłych (18–27.03.2013). Poza tym w ramach projektu oferujemy: rehabilitację indywidualną w miejscu zamieszkania, wsparcie tłumaczy-przewodników, zajęcia integracyjne, wsparcie trenerów umiejętności miękkich1. Warsztaty rzeźbiarskie przeznaczone są dla dorosłych osób głuchoniewidomych i odbywają się w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku koło Radomia. Program zajęć obejmuje: • rzeźbienie w glinie w profesjonalnej pracowni rzeźbiarskiej, • naukę komunikowania się oraz rozwijanie umiejętności w tym zakresie, • zapoznanie się z podstawowymi technikami samodzielnego poruszania się z białą laską, • spotkania z trenerem umiejętności miękkich, • gimnastykę poranną i spacery, • zajęcia integracyjne. Warsztaty komputerowe również przeznaczone są dla dorosłych osób głuchoniewidomych. Ich program zostanie zindywidualizowany i dostosowany do konkretnych potrzeb. Zajęcia będą prowadzone w małych grupach, co zapewni dobry kontakt instruktora z osobami szkolonymi; niezbędne wsparcie zapewnią tłumacze-przewodnicy. Dodatkowo w ramach warsztatów odbędą się zajęcia z trenerem umiejętności miękkich, protetykiem słuchu i rehabilitantem wzroku oraz zajęcia usprawniające fizycznie. 1 Trener umiejętności miękkich pomaga beneficjentowi wzmocnić automotywację, samoocenę oraz samodyscyplinę. 19 Warsztaty rehabilitacyjno-edukacyjne przeznaczone są dla dzieci i ich rodzin (rodziców, rodzeństwa). Celem proponowanych zajęć jest przede wszystkim: • specjalistyczna diagnoza dziecka, • wypracowanie indywidualnego programu rehabilitacji w warunkach domowych, dopasowanego do potrzeb i możliwości dziecka, • prowadzenie intensywnych oddziaływań rehabilitacyjnych dziecka, • profesjonalna, intensywna edukacja rodziny, która będzie kontynuować rehabilitację dziecka w warunkach domowych, kierując się zaleceniami specjalistów oraz wiedzą zdobytą podczas warsztatów, • pomoc w budowaniu więzi i prawidłowych relacji w rodzinie, które są zazwyczaj nieco trudniejsze, jak również wymagają większej dbałości o ich jakość. Planujemy, iż program warsztatów będzie obejmował: • • • • • • • • • zajęcia poświęcone rehabilitacji ruchowej, zajęcia z zakresu pedagogiki ogólnorozwojowej, zajęcia poświęcone integracji sensorycznej, spotkania z psychologiem, zajęcia z komunikacji, spotkania z logopedą, zajęcia z ruchu rozwijającego metodą Weroniki Sherborne, zajęcia poświęcone rehabilitacji wzroku, zajęcia integracyjne. Warsztaty z zakresu rehabilitacji podstawowej przeznaczone są dla dorosłych głuchoniewidomych. W ich programie znalazły się: • nauka wykonywania czynności kuchennych, • zajęcia usprawniające fizycznie, • rehabilitacja podstawowa, 20 DiS • uprawnianie widzenia, • dobór pomocy optycznych, • zajęcia w zakresie wykorzystania komputera i nowoczesnych technologii teleinformacyjnych, • zajęcia integracyjne, • zajęcia poprawiające samoocenę i motywację. W odniesieniu do rehabilitacji indywidualnej w miejscu zamieszkania Podopiecznych warto zwrócić uwagę na podmiotowe i elastyczne podejście do oczekiwań i możliwości osoby głuchoniewidomej. To z kolei ma bezpośrednie przełożenie na wzrost samodzielności – zwłaszcza tych osób, które mają w sobie nieco mniej odwagi czy wiary we własne możliwości, ale też tych, u których poziom zrehabilitowania nie jest jeszcze wystarczający. Program i czas trwania zajęć zależą od konkretnej sytuacji i potrzeb uczestnika. W ramach tej formy wsparcia proponujemy m.in.: • naukę, rozwijanie oraz utrwalanie metod komunikowania się; • naukę orientacji przestrzennej i poruszania się z białą laską albo tłumaczem-przewodnikiem; • naukę wykonywania czynności w zakresie samoobsługi; • naukę obsługi komputera; • naukę obsługi różnego typu sprzętu rehabilitacyjnego i wspomagającego; • nabywanie innych, niezbędnych dla danej osoby głuchoniewidomej umiejętności zwiększających jej samodzielność i niezależność. Omówione działania – czy to warsztatowe, czy indywidualne – przewidziane są dla 130 osób głuchoniewidomych (w tym 30 miejsc dla dzieci i młodzieży) w pierwszym roku realizacji projektu. Docelowo pomocą planujemy objąć 460 osób (w tym 100 miejsc dla dzieci i młodzieży). Dlatego też prosimy o wyrozumiałość tych, którzy nie zakwalifikowali się na warsztaty czy zajęcia – będziecie Państwo mieli pierwszeństwo w kolejnym okresie projektowym, który powinien rozpocząć się 1 kwietnia 2013 roku. DiS 21 Aktywny rozwój osób głuchoniewidomych Projekt ten realizowany jest w ramach piątego konkursu PFRON od 1 stycznia 2010 roku i obejmuje: warsztaty aktywizacyjne dla młodszych i starszych, warsztaty weekendowe dla młodych, warsztaty dla self-adwokatów oraz spotkania zespołów aktywizacji społecznej/regionalnych klubów osób głuchoniewidomych, w ramach których organizowane są m.in. wycieczki oraz wyjścia do kina i teatru, na basen, do filharmonii, na koncert. Te formy wsparcia przewidziane są dla 450 osób głuchoniewidomych. Ponieważ projekt realizujemy już trzeci rok – z pewnością są one doskonale Państwu znane. Ich zamknięcie nastąpi z ostatnim dniem marca 2013 roku. Co będzie dalej? Trudno przewidzieć. PFRON nie zaproponował przedłużenia tych działań. Dlatego też bardzo serdecznie zapraszam do uczestnictwa i w warsztatach, i w spotkaniach klubowych. Zwłaszcza ta druga forma ma niebagatelne znaczenie dla Waszej aktywności i pomysłowości. W dużej mierze tematyka tych spotkań, ich intensywność oraz jakość zależy od Was samych. Chcecie porozmawiać o Karcie Praw Osób Niepełnosprawnych? Pracownik TPG w jednostce wojewódzkiej przygotuje spotkanie tak, aby rozwiać wszelkie wątpliwości w tej kwestii. Chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o alternatywnych metodach komunikowania się? Chcecie wyjść na ciekawe przedstawienie do ośrodka kultury, na koncert, do kina, muzeum? A może na basen? Wojewódzki przedstawiciel TPG pomoże zorganizować spotkanie. Bo spotkania klubowe, tak jak każda proponowana Wam forma wsparcia, mają spełnić Wasze oczekiwania, a jednocześnie tu trochę jest tak, że sami jesteście sobie szefami. Oczywiście przy aktywnym udziale pracownika TPG, jednak to Wy najlepiej wiecie, o czym chcielibyście rozmawiać, jakie problemy wymagają rady innych itp. 22 DiS fot . St o w ar zy sze n ie A k a d e m ia Ł u c z n ic a Tygodniowe warsztaty aktywizacyjne dla młodszych i starszych są już za nami. Odbyły się we wrześniu w Łucznicy. Uczestnicy wzięli udział m.in. w zajęciach z samoobrony, muzykoterapii, ceramiki, wikliny, decoupage'u i filcu. Warsztaty ukierunkowane są na działania usamodzielniająco-integracyjne i ten cel osiągamy. Jak wynika z przeprowadzonych ankiet – zadowolenie jest bardzo duże. Przed nami jeszcze dwa spotkania Uczestnicy warsztatów weekendowe dla młodych i warsztaty w Łucznicy dla self-adwokatów. Te drugie stanowią swego rodzaju szkołę liderów. Przewidziane są dla osób głuchoniewidomych najlepiej funkcjonujących i mających największy potencjał rozwojowy. Udział w tych zajęciach da im wiedzę i umiejętności umożliwiające im pełnienie funkcji lidera w swojej społeczności głuchoniewidomych – do kierowania pracami klubów czy sekcji skupiających różne grupy osób z jednoczesną dysfunkcją narządu wzroku i słuchu. To naprawdę fajne i ciekawe wyzwanie! Zachęcam! Mam głęboką nadzieję, że realizacja wyżej wymienionych zadań ułatwi Państwu codzienne funkcjonowanie. Pewnie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale nada kierunek, natchnie nadzieją, potwierdzi, że warto podejmować codzienny, często mozolny trud walki o lepsze jutro. Tym bardziej że to przede wszystkim praca każdego z Was jest dla Was samych szansą. Bez Waszej chęci i wiary nasze starania nie mają racji bytu. DiS 23 Na koniec jeszcze krótko na temat spraw nieco innej materii. Dokumenty! Bardzo prosimy Państwa o wyrozumiałość wobec naszych próśb o podpisy na wielu dokumentach projektowych. Nie mamy wyjścia. Podpisując umowę dofinansowania z PFRON, zobowiązujemy się do spełnienia wielu wymogów formalnych, m.in. do udokumentowania Państwa uczestnictwa w projekcie. Nie możemy tego zrobić inaczej, jak właśnie poprzez podpisy na listach obecności, oświadczeniach czy kwestionariuszach. Ale wspólnie uznajmy, że to tylko jeden z małych elementów, które przecież w żaden sposób ani Wam, ani nam nie mogą przeszkodzić w podejmowaniu kolejnych wyzwań, w poszukiwaniu rozwiązań sytuacji trudnych. Aby załatwić sprawę w urzędzie, najczęściej musimy wypełnić jakieś druki – projektowa rzeczywistość nie odbiega w tej materii zbyt daleko od urzędowej dokumentacji. Po co się gniewać czy denerwować, skoro czynności te są po prostu nieodzowne? Skoro PFRON dofinansowuje nasze działania, ma prawo narzucić swoje wymagania. Obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań, by proces pozyskiwania podpisów był dla Państwa jak najmniej dokuczliwy i przebiegał jak najsprawniej. Zapraszam do jednostek wojewódzkich oraz biura TPG – odpowiemy na wszelkie pytania związane z realizacją opisanych projektów. Zapraszam też na stronę www.tpg.org.pl. Życzę Państwu wytrwałości w dążeniu do celów dużych i małych, cierpliwości, nieustępliwości i konsekwencji. Każdy z nas przeżywa lepsze i gorsze chwile – bez względu na to, czym i w jakim zakresie obciążył czy obdarował go los. Ja mimo wszystko zawsze przekonana jestem, że szklanka do połowy jest pełna, a nie w połowie pusta! Dziękuję, że mogę być z Wami! Monika Skowrońska dyrektorka biura TPG 24 DiS weź sprawy w swoje ręce… Wykorzystana szansa Projekt „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.” ma charakter ogólnopolski. Staraliśmy się objąć wsparciem nie tylko mieszkańców dużych miast, ale też mniejszych miejscowości oraz wsi. Było to trudne wyzwanie, czego doświadczyli zarówno specjaliści udzielający pomocy, jak i potencjalni beneficjenci. Tym większe wrażenie robią więc historie takie, jak opisana przez pana Dariusza! Mam 41 lat, od 10 lat mieszkam na wsi (około 45 rodzin). Miałem najpierw trzecią, potem drugą, a teraz pierwszą grupę niepełnosprawności. Jak wiadomo, w małych miejscowościach i na wsiach takim ludziom jest trudno o pracę, a zwłaszcza takiej osobie jak ja – po mnie tej niepełnosprawności nie widać. Przez mniej więcej trzy lata wysyłałem listy do różnych organizacji społecznych, aby mi pomogły znaleźć pracę. Zero odpowiedzi. Aż pewnego dnia napisałem z komputera syna sąsiada zapytanie do TPG w Warszawie, nie licząc specjalnie na odzew. I tu nastąpiło miłe zaskoczenie – zadzwonił do mnie pan Mateusz Kotnowski, trener pracy, i umówił się na spotkanie. Trafić do mnie było mu trudno, ale przyjechał, porozmawiał, podsunął pewne rozwiązania […]. Dwa miesiące było cicho i nagle telefon, że jest szansa na realizację mojego pomysłu, że przychylnie rozpatrzono 15% środków na realizację projektu pochodzi z budżetu PFRON Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego mój wniosek. Pod koniec września dostałem komputer, który pomógł mi wyjść z dołka psychicznego. Miałem kontakt, jak ja to mówię, ze światem i zacząłem szukać pracy. Brat zamówił bezprzewodowy internet i zobowiązał się do opłacania abonamentu, dopóki nie znajdę pracy, a bratowa sprezentowała mi drukarkę. Spędzałem przy komputerze około ośmiu godzin dziennie, dałem ogłoszenia w internecie i sam szukałem, po jakichś dwóch miesiącach znalazłem pracę – i uwaga tylko 6 km od domu! […] Praca była dorywcza, ale po 10 latach bezrobocia to już coś. Jednak chciałem osiągnąć więcej. Skoro ktoś zdecydował się mi pomóc, to stwierdziłem, że muszę to maksymalnie wykorzystać. Po rozmowie z rodziną, u której się zapożyczyłem, otworzyłem własną firmę, ogłaszam się w internecie i mam zlecenia. Nie jest ich dużo, ale są. […] Oprócz tego zatrudniono mnie na umowę zlecenie. I to wszystko dzięki panu Mateuszowi, który pomógł mi i sfinalizował zakup komputera! W dowód wdzięczności zobowiązałem się, że co roku 1% podatku będę przekazywać na waszą organizację. Dariusz Malecki beneficjent projektu z Makroregionu Centralnego 26 DiS z regionów Spływ kajakowy W czerwcu br. odbył się ogólnopolski spływ kajakowy osób głuchoniewidomych. Jego sukces zawdzięczamy projektowi, który przez wiele miesięcy realizowała Empowerment Group – nieformalna grupa inicjatywna – w ramach programu „Młodzież w działaniu”, Akcja 1.2 Inicjatywy młodzieżowe. Dzięki determinacji i współpracy dziewczyn z Dolnośląskiej Jednostki Wojewódzkiej Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym oraz wsparciu Fundacji Eudajmonia, 13 osób głuchoniewidomych z całej Polski wyruszyło wraz z tłumaczami-przewodnikami oraz trenerami kajakarstwa na spływ kajakowy. Projekt przebiegał wieloetapowo. Najpierw trzeba było zrekrutować głuchoniewidomych uczestników, co nie było trudne, ponieważ w TPG znalazło się mnóstwo osób chętnych do udziału w spływie. Później należało zorganizować spotkanie przedspływowe. Odbyło się ono we wrocławskim lokalu TPG. Tam uczestnicy wymienili pierwsze uściski dłoni, zapoznali się z trasą spływu, zasadami obowiązującymi podczas tego typu wycieczki, dowiedzieli się, czym jest program „Młodzież w działaniu”, oraz wspólnie opracowali metody komunikacji osób głuchoniewidomych w kajaku. Wreszcie nadszedł długo oczekiwany 6 czerwca. Grupa głuchoniewidomych kajakarzy zebrała się w Trzcielu, gdzie zaczynała się trasa spływu. Po przepysznym obiedzie wyruszyliśmy na Obrę. Pierwszego dnia ćwiczyliśmy tylko sterowanie kajakiem. W kolejnych dniach było już dużo wiosłowania. Zaplanowana trasa liczyła 87 km i okazała się naprawdę ambitna, napotykaliśmy wiele utrudnień, dzięki czemu nie było to nudne, mechaniczne wiosłowanie. Przy przenoskach, to znaczy, gdy nie dało się płynąć i należało przenieść kajak, wspierali nas trenerzy kajakarstwa, pomagając nam pokonywać przeszkody w postaci powalonych drzew. Pogoda dopisywaSpływ był bardzo udany! ła. Wieczorami mieliśmy czas na odpoczynek, naukę języka migowego i grę na gitarze. W jeden z wieczorów chętni mogli obejrzeć mecz, który odbywał się w ramach Euro 2012. W ostatni dzień spływu, 10 czerwca, wróciliśmy do Trzciela (woj. gorzowskie), gdzie miała miejsce impreza pożegnalna. Uczestnicy spływu podziękowali organizatorom za wspaniałą przygodę. Pod koniec czerwca na wrocławskich uczelniach odbyły się prelekcje, podczas których kajakarze opowiedzieli o swoich wrażeniach ze spływu. Dodatkową atrakcję stanowiły ćwiczenia z alfabetu Lorma i języka migowego. Już nie możemy się doczekać kolejnego spływu! Tomasz Malaika Lubuska Jednostka Wojewódzka TPG 28 DiS tłumacz-przewodnik Prawa i obowiązki Prawa i obowiązki zostały ustalone, by współpraca osób głuchoniewidomych i tłumaczy-przewodników przebiegała komfortowo oraz gwarantowała bezpieczeństwo. To ważne, by obie strony znały je i ich przestrzegały. „Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić udzielając komuś pomocy, jest zapomnieć o sobie”. „Przebudzenie”, Anthony de Mello Współpraca tłumacza-przewodnika z osobą głuchoniewidomą ma swoje blaski i cienie. Obie strony obowiązują zasady współżycia społecznego i kultury osobistej. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi, mamy różne charaktery, temperamenty, przyzwyczajenia, inną wrażliwość, co może stać się trudnością w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. Czasem jednak odmienne spojrzenia na jedną sprawę pozwalają stworzyć nową jakość kontaktu, pozwolić na wzajemne uzupełnianie się i spojrzenie na sprawy w innym świetle. Od naszych umiejętności społecznych, podejścia, cierpliwości i otwartości zależy komfort wspólnej pracy. Często tłumacz-przewodnik przebywa z osobą głuchoniewidomą godzinę, podczas której załatwiają konkretną sprawę i rozstają się. Jeśli jednak jadą na turnus rehabilitacyjny, warsztaty czy kursy, obie strony są zdane na siebie przez wiele godzin lub wiele dni. Ważne jest, aby tłumacz-przewodnik znał swoje prawa i obowiązki, ale równie istotne jest, DiS 29 aby znała je osoba głuchoniewidoma. Prawa i obowiązki tłumacza-przewodnika zostały opracowane w 2006 roku na Kursie Instruktorów Szkoleń Tłumaczy-Przewodników „Zarzewie” i funkcjonują w organizacji do dziś. Wiele lat pracowałam w charakterze tłumacza-przewodnika, więc zarówno z własnego doświadczenia, jak i z doświadczeń moich kolegów i koleżanek tłumaczy-przewodników wiem, że zdarzają się sytuacje bardzo miłe i motywujące oraz szalenie niemiłe i frustrujące. Często tłumacze-przewodnicy sami stawiają się w sytuacjach trudnych, ponieważ nie ustalają granic i brakuje im asertywności. Bywa też, że praca z niektórymi osobami głuchoniewidomymi jest dokuczliwa z powodu ich roszczeniowości oraz nieznajomości praw i obowiązków tłumacza-przewodnika (skutkuje to traktowaniem tłumacza-przewodnika jak swojej własności lub służącego). Ważne jest, by obie strony czuły się komfortowo i nikt nie był wykorzystywany lub emocjonalnie szantażowany (np. „ty mnie widzisz, a ja jestem niewidomy i chciałbym cię dokładnie obejrzeć rękami”; „mam takie samo prawo wiedzieć, jak wyglądasz, i dlatego mogę cię dotykać”). Niestety, takie sytuacje się zdarzają, a ich finał zależy od reakcji tłumacza-przewodnika. Prawa tłumacza-przewodnika • Prawo do szacunku i zachowania godności osobistej. • Prawo do zachowania indywidualnych sfer prywatności. Czasami, szczególnie kobietom, zdarzają się sytuacje, kiedy nadużywana jest wobec nich możliwość fizycznego (dotykowego) kontaktu, który jest niezbędny np. przy poruszaniu się i komunikacji. Jeśli nie zareagują odpowiednio szybko i asertywnie, jest to odczytywane jako przyzwolenie do przekraczania intymnych granic. Nic nie usprawiedliwia przedmiotowego traktowania człowieka, niezależnie, czy jest niepełnosprawny, czy nie. 30 DiS • Prawo do odmówienia przyjęcia zlecenia. • Prawo do odmówienia przyjęcia zadań innych niż otrzymane w zleceniu od koordynatora. Dotyczy to rodzaju, warunków realizacji i czasu trwania zadania. Zdarzały mi się sytuacje, kiedy byłam proszona o pomoc osobie słabowidzącej w zakresie odczytywania rachunków i dokumentów przy ich porządkowaniu. Po przybyciu na miejsce okazywało się, że właściwie to mogłabym jeszcze umyć podłogę, wynieść śmieci i wyprowadzić psa, bo cała rodzina właśnie ogląda serial. Świadczenie usług opiekuńczych i pielęgnacyjnych w odniesieniu do osób starszych, przewlekle chorych, samotnych i niesamodzielnych (w tym mycie, sprzątanie, karmienie, robienie zakupów) to zadanie opiekunek środowiskowych1. O takie usługi można starać się w ośrodkach pomocy społecznej oraz innych instytucjach opiekuńczych. Tłumacz-przewodnik nie wykonuje tego typu zadań. • Prawo do odmówienia realizacji zadania sprzecznego z zasadami moralnymi tłumacza-przewodnika. Są sytuacje, kiedy tłumacz-przewodnik staje przed wyborem – realizacja zadania lub odmowa. Jeżeli obie strony nie widzą problemu w uczestniczeniu np. w jakiejś zdeklarowanej politycznie czy religijnie akcji, to zadanie może być wykonane. Ale jeżeli jest to sprzeczne z przekonaniami tłumacza-przewodnika, to może odmówić. • Prawo do odmówienia realizacji zadania w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia i życia tłumacza-przewodnika lub głuchoniewidomego, Znam sytuacje, kiedy tłumacze-przewodnicy nie godzili się na wyprawę po wyjątkowo trudnych szlakach górskich zarówno ze względu na swoją kondycję, jak i ciążącą na nich odpowiedzialność za życie drugiego człowieka. 1 Na podstawie: http://zielonalinia.gov.pl/default.aspx?docId=2071&dictword=870 DiS 31 • Prawo do przerw w pracy, przy zadaniu wymagającym dużego wysiłku fizycznego i intelektualnego. Ten punkt obowiązuje zarówno podczas takich aktywności, jak zjazdy i konferencje (wysiłek psychiczny), jak i maratonów czy wycieczek pieszych albo rowerowych (wysiłek fizyczny). • Prawo do odstąpienia od zasady zachowania dyskrecji i informowanie koordynatora o niepokojących sytuacjach dotyczących głuchoniewidomego lub jego otoczenia. Ten punkt odnosi się do naprawdę trudnych sytuacji. Obowiązkiem tłumacza-przewodnika jest dyskrecja, jednak gdy zaobserwuje ewidentne zagrożenie dla osoby głuchoniewidomej, jej rodziny lub innych tłumaczy-przewodników, ma obowiązek poinformować koordynatora o niebezpieczeństwie lub rażących nieprawidłowościach. Może się zdarzyć, że wchodząc do domu podopiecznego, zobaczy się dziesiątki butelek po alkoholu oraz gospodarza, który słaniając się na nogach, szykuje się na komisję w sprawie przyznania renty lub z dzieckiem na spacer. Tego typu problem ewidentnie wymaga specjalistycznej pomocy z zewnątrz. Ważna jest też informacja zwrotna o tłumaczach-przewodnikach. Zdarza się, że zleceniobiorca jest nieodpowiedzialny, np. podczas poruszania się po mieście naraża życie lub zdrowie osoby prowadzonej, albo jego zachowanie jest aroganckie. Rzeczowe przesłanki stanowią podstawę do zawiadomienia koordynatora o nieprawidłowościach po to, aby taki tłumacz-przewodnik nie skrzywdził innych beneficjentów pomocy. • Prawo do posiadania informacji o warunkach wynagrodzenia za pracę. Tłumacz-przewodnik powinien znać warunki swojego zatrudnienia: czy pracuje za pieniądze, czy jako wolontariusz – sam musi podjąć decyzję, czy akceptuje te warunki. Zleceniodawca ma obowiązek poinformowania go o tym. W organizacjach pozarządowych często 32 DiS zdarzają się sytuacje, że brakuje funduszy na działalność lub usługi dla beneficjentów. Tłumacze-przewodnicy nierzadko pracują wolontariacko, ale zawsze muszą o tym wiedzieć, zanim rozpoczną pracę, a nie dowiadywać się o tym fakcie po wykonaniu zadania. Praca tłumacza-przewodnika opiera się na pewnym kanonie etycznych zasad, których łamać nie wolno. Obok praw mamy więc zatem obowiązki. Obowiązki tłumacza-przewodnika • Zachowanie dyskrecji. Każdy tłumacz-przewodnik jest zobligowany do zachowania dyskrecji na temat prywatnych spraw osoby głuchoniewidomej. Często zdarzają się sytuacje, kiedy tłumacz-przewodnik pomaga przekazywać informacje podczas wizyt w urzędach, bankach, u lekarzy. Informacje i dane osobowe są poufne i miarą profesjonalizmu jest nieprzekazywanie ich nikomu poza osobą, której one dotyczą. • Punktualność. Ta cecha jest pożądana u każdego człowieka, a u tłumacza-przewodnika jest obowiązkiem, ponieważ spóźnianie się na spotkanie z osobą głuchoniewidomą nie tylko jest niekulturalne, lecz także pociąga za sobą konsekwencje dalszych spóźnień, np. do urzędu czy lekarza, co stawia w złym świetle osobę umówioną. Dobra organizacja i planowanie czasu są częścią tej pracy. Często wyjście z tłumaczem-przewodnikiem jest rzadkim i ważnym wydarzeniem w życiu osoby głuchoniewidomej. Przygotowuje się do niego przez kilka dni, o wyznaczonej godzinie stoi już ubrana, aby od razu wyjść, nie tracąc czasu. Czekanie odbiera część radości, przyjemności z wyprawy, a może też sprawić przykrość. • Rzetelne i wyczerpujące przekazywanie informacji osobie głuchoniewidomej przy wykonywaniu zadania. DiS 33 Ten punkt nie dotyczy tylko techniki i szybkości przekazywania informacji. Nie powinien być również pojmowany jako tłumaczenie „słowo w słowo”. Tłumacz-przewodnik często pracuje pod presją czasu, tłumaczy symultaniczne. Wtedy istotne jest wyłapywanie spraw kluczowych i na bieżąco przekazywanie ich zainteresowanemu. Jeżeli jest to ciekawy wykład, konferencja, należy zorientować się, czy istnieje możliwość nagrania na dyktafon treści w celu spokojnego odsłuchania całego materiału w domu. • Odpowiedzialne wywiązywanie się z powierzonych zadań. • Dbanie o bezpieczeństwo osoby głuchoniewidomej. Odpowiedzialność podczas wykonywania swojej pracy i dbanie o bezpieczeństwo swoje i osoby głuchoniewidomej, która z powodu deficytów sensorycznych nie jest w stanie do końca zatroszczyć się o nie, np. podczas wycieczki w nieznanym terenie, jest obowiązkiem każdego tłumacza-przewodnika. • Poszanowanie godności i praw osobistych osób głuchoniewidomych. Ten punkt wiąże się zarówno z odpowiedzialnością, jak i charakterem pracy tłumacza-przewodnika, który ma dostęp do niedostępnych ogółowi informacji o drugiej osobie. Tłumacz-przewodnik powinien respektować wszelkie prawa osoby głuchoniewidomej, m.in. prawa do samodzielnego podejmowania decyzji oraz dostępu do rzetelnej informacji na temat sytuacji, w której się znajduje. Nie powinien on zapominać (co niestety czasem się zdarza) o tym, że każdy ma prawo decydować o sobie. Często tłumaczowi-przewodnikowi wydaje się, że wie, co będzie lepsze dla osoby głuchoniewidomej i nie przedstawia rzetelnie możliwości wyboru. To nie jest profesjonalne zachowanie. Każdy tłumacz-przewodnik powinien pamiętać, że w danej sytuacji społecznej on jest tylko obiektywnym „okiem i uchem” osoby głuchoniewidomej, a nie jej „głową i sercem”. Wyjątek stanowi 34 DiS sytuacja, gdy oczywiste jest, że ktoś chce np. naciągnąć osobę głuchoniewidomą na podpisanie niekorzystnej umowy lub wykorzystać jej niepełnosprawność do osiągnięcia własnych celów (m.in. poprzez robienie zdjęć i umieszczenie ich w internecie). Wtedy osobę głuchoniewidomą należy o tym poinformować, uświadomić jej konsekwencje tych działań, a także dać jej możliwość reakcji. Jeżeli jest się zarówno tłumaczem-przewodnikiem, jak i przyjacielem, osobą bliską albo członkiem rodziny, można sobie pozwolić na bycie głosem doradczym. • Przestrzeganie ogólnie przyjętych zasad moralnych i etycznych. Ten punkt dotyczy nas wszystkich, niezależnie od niepełnosprawności, wykonywanej pracy, rasy, narodowości, wyznawanej religii, orientacji itp. • Obowiązek do powiadomienia koordynatora o sytuacjach trudnych, mających miejsce w pracy z konkretnymi osobami głuchoniewidomymi. Ten punkt był już omówiony wcześniej, ponieważ jest to jednocześnie obowiązek i prawo tłumacza-przewodnika. • Dążenie do wypełniania swoich zadań w duchu optymizmu i pozytywnego stosunku do świata. Tłumacz-przewodnik jako „oko i ucho”, przekaźnik informacji, nastrojów i obrazów, w pewien sposób może kreować rzeczywistość osobie głuchoniewidomej. To, w jaki sposób mówimy i widzimy pewne sprawy, wpływa na nastrój lub poglądy drugiej osoby. Jedną sytuację, np. zachód słońca nad morzem, można przedstawić na różne sposoby. Zdarza się, że tłumacz-przewodnik, przekraczając swoje uprawnienia, uprzykrza osobie głuchoniewidomej pobyt na turnusie, informując ją np., że morze jest brudne i zatrute, a zachód słońca jest taki czerwony ze względu na dziurę ozonową, która sprowadzi na nas zagładę. Na szczęście tacy tłumacze-przewodnicy występują bardzo rzadko, ponieważ osoby głuchoniewidome po DiS 35 prostu nie chcą z nimi współpracować. Większość z nas stara się słowami namalować obraz zachodu słońca, oddać spokojny, relaksujący nastrój wieczoru nad morzem… • Zachowanie trzeźwości podczas wykonywania obowiązków służbowych. Wykonując swoje obowiązki, tłumacz-przewodnik musi mieć jasny umysł, wolny od alkoholu i innych używek. • Propagowanie problematyki osób głuchoniewidomych w społeczeństwie. • Dbanie o pozytywny wizerunek TPG. Obowiązkiem i swoistym powołaniem tłumacza-przewodnika jest praca dla dobra osób głuchoniewidomych, a co za tym idzie obalanie mitów na temat tej grupy społecznej i propagowanie problematyki głuchoślepoty w społeczeństwie, jak również aktywne kreowanie korzystnego wizerunku TPG poprzez dbałość o wysoką jakość własnej pracy. • Nieustanne doskonalenie warsztatu pracy. Praktyka, doskonalenie umiejętności i wyciąganie wniosków z popełnionych błędów są bardzo istotne w pracy tłumacza-przewodnika. Dzięki temu staje się on doświadczonym profesjonalistą. Ważne jest, aby nie tracić przy tym entuzjazmu i radości z wykonywanych zadań, bo to te cechy sprawiają, że świat osób głuchoniewidomych staje się bardziej kolorowy. Joanna Celmer-Domańska instruktor rehabilitacji podstawowej i orientacji przestrzennej instruktor szkoleń tłumaczy-przewodników 36 DiS aby żyło się lepiej Orientacja przestrzenna osób głuchoniewidomych Krzysztof Gaj, na podstawie własnych doświadczeń, opisał, jak osoby głuchoniewidome mogą wykorzystywać zmysły w orientacji przestrzennej. A jak Wy sobie z tym radzicie? Czekamy na Wasze refleksje! Jak powszechnie wiadomo, zasadniczo istnieją cztery sposoby poruszania się osób niewidomych: biała laska, pies przewodnik, w znanym terenie samodzielne poruszanie się bez laski i psa oraz najprzyjemniejszy sposób – inny rodzaj białej laski, czyli blondynka naturalna. Ten ostatni sposób nie jest tu poważnie brany pod uwagę, bo mówić będziemy o poruszaniu się samodzielnym, nie zaś uzależnionym od inteligencji blondynek. Pokrótce omówię wszystkie sposoby poruszania się, chciałbym bowiem dojść do pewnej zasadniczej kwestii – odpowiedzieć na pytanie: co oprócz laski, psa i blondynki sprawia, że wiemy, gdzie chcemy dojść i co nas otacza. Najważniejszym czynnikiem w orientacji jest słuch, szeroko pojęte narzędzie postrzegania świata przez osoby niewidome. Idąc ulicą, stukamy laską. Każdy postronny człowiek na nas patrzący myśli, że to być może dla dodania sobie animuszu, a tymczasem prawda jest inna. Stukanie zwiększa wydajność naszego słuchu akustycznego. On to właśnie pozwala nam zlokalizować przedmioty, budynki, przejścia między domami, tzw. bramy, itd. I tutaj pierwsza ciekawostka, ważna w początkowej fazie rozpoznawania wad słuchu u osób niewidomych. Im głośniej dziecko stuka laską podczas zajęć DiS 37 z orientacji, tym bardziej należy się niepokoić o jego prawidłowy słuch. Powszechnie wiadomo, że osoby widzące, które po raz pierwszy odwiedzają zakład dla osób niewidomych, są zszokowane, iż niewidomi na siebie nie wpadają, chyba że panuje duży hałas. Ponieważ w dalszej części będę mówił o osobach głuchoniewidomych, warto o tym od razu wspomnieć. Obecnie za sprawą mediów, lansujących czasem nadmierną miłość do zwierząt, modne jest poruszanie się z psem przewodnikiem. Opinie na ten temat jak zwykle są różne, ale warto się pokusić o kilka uproszczeń. Ludzie chodzący z psami mówią, że społeczeństwo bardziej się nimi interesuje na ulicach: „O, jakiego ma pan ładnego pieska”. Wtedy łatwiej zapytać o numer autobusu lub inne potrzebne informacje. Gdy jednak wobec mnie ludzkość pozwala sobie czasem na pouczenia, że powinienem pieska mieć, to zawsze odpowiadam: jak go pan/pani nauczy mówić, że przyjechał 507, to sobie kupię. Pies szybko chodzi, mija kałuże, słupy i wykopy, jest jednak dodatkowym obowiązkiem na co dzień – utrudnieniem dla tych, którzy mają rodziny. Jest jednak, jak powiedziałem, pies modny i basta! Niektóre osoby mają tak dobry słuch, że potrafią wybrać się w świat bez laski. Piszący ten artykuł nie powinien się chwalić (to niezbyt elegancko), ale gdy był młody – przed wielu laty – jeździł po Warszawie bez laski, aby zaimponować narzeczonej. Jak się ożenił, to znowu wziął laskę – nie dlatego jednak, że się odkochał, tylko niestety zaczął tracić słuch. Było to w roku 1993. Musiałem wtedy zmienić sposób życia i poruszania się. Do wspomnianego roku 1993 uznawałem słuch i tylko słuch. Co słyszę, to wiem. Ciężki grom w postaci stopniowej, ale jednak postępującej utraty słuchu o dziwo nie odebrał mi całkowicie niezależności: do dziś jeżdżę z laską samodzielnie do pracy, wybieram się do sklepu, przychodni. To nie tak, że wymyśliłem genialny sposób samodzielnego chodzenia przy niewidzeniu i niesłyszeniu. Nigdy się nad tym szczególnie nie 38 DiS zastanawiałem, zwyczajnie robiłem, co się dało. Spróbuję więc na podstawie historii minionych lat – a zawsze miło powspominać – dokładniej opisać, jak wykorzystywałem pozostałe zmysły. Osoby głuchoniewidome mają jeszcze jedno ważne utrudnienie: z biegiem czasu zaczynają pojawiać się u nich zaburzenia równowagi. To bardzo przeszkadza. Człowiek porusza się wtedy chwiejnym krokiem, jakby wypił – niekiedy zresztą słyszy takie komentarze na swój temat. To jest ta gorzka pigułka związana z samodzielnością – trzeba ją przełknąć, żeby osiągnąć sukces pod tytułem „patrzcie ludzie, a jednak poradziłem sobie, a wy mówcie, co chcecie”. Nauczycielom orientacji może przydać się informacja, że gdy osoba głuchoniewidoma idzie wzdłuż ciągłego punktu odniesienia – ściany, krawężnika, murku itp. – zaburzenia równowagi występują w mniejszym nasileniu. Jeśli zatem jest to możliwe, a nie zawsze jest, warto z tego skorzystać. Zresztą (tak na marginesie), nie spotkałem niewidomego, który by nie lubił pędzić prosto ulicą, gdy ma taki wolny trawniczek, bez reklam na przykład. U osób głuchoniewidomych jednak każde odejście od punktu odniesienia zwiększa zaburzenia równowagi. Wiem o tym z własnego doświadczenia. To jeszcze, oczywiście, nie oznacza reguły, ale jeśli zaczniemy się tej sprawie bliżej przyglądać, badając inne przypadki, regułę będzie można określić. Teraz omówię czynniki, które pomagają osobom głuchoniewidomym w życiu, a nie są związane ze wzrokiem ani ze słuchem. Wibracja Niewidomi wykorzystują wibracje, jadąc samochodem, autobusem, tramwajem, furmanką, rowerem. Warto wymienić, bo okazuje się, że gdyby ktoś wsadził mnie do któregoś z wyliczonych pojazdów, to bardzo możliwe, że wiedziałbym, gdzie jestem. Może też posłużyłbym się innymi zmysłami. No bo np. w maluchu trzęsie jak na furmance, DiS 39 ale Baśka, która furmanki niegdyś ciągała, zgoła inaczej pachniała (mówiąc krótko). A tu w maluchu benzynka nam pachnie, aż miło! Przeciętny człowiek zapyta: „Skąd pan wiedział, że zgasł samochód, przecież pan tego nie widział, nie słyszał?”. A przecież każdy to czuje, że już nie drga i że drganie ustało gwałtownie, tylko nie każdemu jest to do życia potrzebne, nie zwraca na to uwagi. Dziś, gdy jadę samochodem, potrafię poznać po drganiach, czy jedziemy szybko, wolno, po kamieniach, czy wjeżdżamy na płyty przystankowe. Swego czasu – tytułem dygresji – przeżyłem całkiem zabawną przygodę. Jadąc za młodu do dziewczyny autobusem (słyszałem wtedy jeszcze dobrze), wdałem się w tzw. gadkę z kierowcą. Wspomniałem mu, że wysiądę tam za tym wiaduktem, ale „może pan mi powie kiedy, bo nie mogę wyczuć, no nie umiem”. Na to kierowca się ożywił i powiada: „Siadaj sobie, siadaj! Ja ci powiem, to bardzo proste: jak ci w pewnym momencie d... tak ostro do góry poderwie, to wjeżdżamy”. Nie masz dziś chyba takiego wiaduktu, którego bym nie rozpoznał. Dobrze też, jeśli wybierając się w podróż, wiemy, że tam ma ten wiadukt być. Czasem warto się zastanowić, pomyśleć trochę i postawić sobie pytanie: czy każdy z nas nie ma w sobie pokładów tego typu zaradności? Wspomniany pan kierowca ruszył głową i proszę! Był taki czas – od 1993 gdzieś do 2002 roku – że zupełnie nie umiałem się odnaleźć. Nie słyszałem autobusów na przystankach, ludzie na ulicach mówili, a ja nic; obrażali się, no bo taki ważny. Ponieważ jednak za wszelką cenę postanowiłem się nie poddawać, z pomocą przyszedł mi Anioł Stróż pod postacią omawianych tutaj zjawisk. Gdy szedłem chodnikiem, zanim jeszcze słyszałem jakieś roboty, czułem pod stopami drgania. No, i wniosek: gdzieś tu asfalt kują, zwolnij kroku! Do dziś często sprawdzam różne maszyny, czy pracują pod dotykiem: komputer, ciche samochody, lodówka, pralka. I wcale 40 DiS tego specjalnie nie wymyślałem. Nie! Wykorzystywanie pozostałych zmysłów przychodzi niejako samoczynnie, automatycznie. Często się zdarza, że ludzie tak mocno przeżywają utratę słuchu, że – mówiąc krótko – ze stresu hamują w sobie proces kompensacyjny. Ale wtedy pojawiają się na ich drodze widzący przecież nauczyciele orientacji przestrzennej. Jak instruktor orientacji może wykorzystać opisywane tu doświadczenia? Dla nas, osób niewidomych, to może i banalne, ale dla ludzi, którzy przecież często tracą wzrok i słuch jednocześnie – np. na skutek zespołu Ushera – jest tylko jedno rozumowanie: skoro nie widzę i nie słyszę, to nie ma już nic, ciemno, cicho. Już sama utrata wzroku dla widzących jest tragedią, natomiast dla tzw. rasowego brajlaka, niewidomego od zawsze, to norma. Dla niego taki właśnie świat był i jest piękny. Jeden z moich pacjentów – pracuję w warszawskim szpitalu – powiedział mi kiedyś, że został zaproszony do ośrodka dla niewidomych. I przeżył szok. Nie dlatego, żeby tam ujrzał nieszczęście, smutek, przygnębienie, jakąś rozpacz – tego się właśnie spodziewał. On był w szoku, bo zobaczył ludzi szczęśliwych, uśmiechniętych, rozgadanych, wesołych. Ba! Powiedział, że o wiele więcej zgorzknienia spotyka się u ludzi zdrowych. Jedno z pierwszych ćwiczeń na umiejętność wykorzystywania wibracji polega na tym, żeby wsiąść z osobą głuchoniewidomą do samochodu i gasić, zapalać, ruszać, hamować, cofać, przyspieszać, zwalniać. Ona może się i złościć, że to każdy głupi wie. Wtedy jednak usłyszy naszą odpowiedź: ale zauważ, mówiłeś, że nie ma już nic, a przecież wiesz, że ruszamy, hamujemy, zwalniamy, przyspieszamy, gasimy silnik itd. Bo terapia musi być jedna: pokazywanie możliwości, a nie niemożliwości. Drugi sposób uczenia się wibracji wymaga wycieczki na przystanek tramwajowy. Gdy tramwaj będzie wjeżdżał, pod stopami poczujemy wyraźną wibrację. Jeśli to się nie powiedzie, warto spróbować DiS 41 innego, być może lepszego, sposobu: trzeba zaprowadzić ucznia tam, gdzie pracuje młot pneumatyczny. Zadanie: powiedz, kiedy zacznie działać i kiedy przestanie. Wyzwanie dla nauczyciela jest tym łatwiejsze, im bardziej uczeń pogodził się z utratą słuchu i wzroku. Bo pomyślmy: jeśli rodzic będzie utwierdzał dziecko w przekonaniu, że któraś z kolejnych operacji przywróci mu wszystkie sprawności (wystarczy tylko uwierzyć w sukces i myśleć pozytywnie), to nasza rola jako instruktorów orientacji znajduje się na z góry straconej pozycji. Trzeba wyzwolić u danej osoby pragnienie samodzielności. Innym przykładem wykorzystania wibracji może być pchanie wózka dziecinnego, oczywiście pustego. Zadanie: pchaj tak długo wózek, aż wjedziesz na trawę. Innym razem: aż wjedziesz z trawy na chodnik. Fundamentalne znaczenie ma czucie wspomnianej wibracji nie tylko ciałem, w pozycji siedzącej, ale także rękami przy wózku, nogami przy tramwaju. Podsumowując – dla osób głuchoniewidomych wibracje mają znaczenie ogromne. Ruch powietrza Nigdy nie przypuszczałem, że to, co nazwałem tutaj ruchem powietrza, może mieć tak duże znaczenie. Gdy byłem tylko niewidomy, jak już wspominałem, nie obchodziło mnie to za bardzo. Wiadomo, czułem to wszystko, ale nie wykorzystywałem w takim stopniu jak dziś. Zresztą (tak na marginesie), podobnie jest ze słuchem u osób widzących. Człowiek widzący ma taki sam słuch akustyczny, tylko go nie wykorzystuje. Dowód? Niech widzący sprawdzi sam u siebie w domu: zamknij oczy i chodź po domu, cały czas mówiąc coś do siebie. Jak łatwo ocenić, czy jesteśmy w salonie, czy w łazience – przekonacie się sami. Warto więc zaryzykować stwierdzenie, że niewidomi wcale nie mają lepszego słuchu, jak się powszechnie głosi, tylko lepiej się nim posługują. Niby to samo, ale nie do końca. Mam czasem z tym kłopoty, gdy ludzie nie widzą aparatów i mówią: wy 42 DiS niewidomi, to macie dopiero słuch – żaden komar nie ucieknie. Fakt, łapało się niegdyś komary w locie przed nosem, to były złote czasy, ale „tempus fugit”. Wracając do ruchu powietrza: gdy zacząłem się poruszać samodzielnie jako osoba głuchoniewidoma, z czasem zauważyłem, że obok opisanych wibracji jest to kolejny czynnik wspomagający. Jak ważny? Oto kilka przykładów. Było już tak źle, że wprawdzie na przystanek trafiałem, ale nie słyszałem, czy coś przyjechało, czy też nie. Może i ludzie mi mówili… ale skoro nie reagowałem, to wiadomo, trudno się dziwić: stoi, nie reaguje, na co on czeka? Wykombinowałem sobie, że ustawiałem się blisko jezdni, na tyle blisko, żeby to było bezpieczne. Gdy wjeżdżał autobus, czułem gwałtowny powiew powietrza na twarzy. Ktoś powie, że to wiatr zawiał – a no nie, bo to było cieplejsze powietrze, z silnika. Po jakimś czasie zdobywałem się na odwagę sprawdzania, czy pojazd tam jest, a wtedy beze mnie nie odjechał. Nie słysząc otwieranych drzwi, szedłem wzdłuż autobusu, aż znowu poczułem ciepły powiew – jak nic, tam muszą być drzwi. W taki sam sposób potrafiłem odnaleźć przejście-bramę w ciągu budynków. Gdy budynek się kończy, przeciąg jest zdecydowanie wyraźny. Można wreszcie odwrócić sytuację. Stoimy na przystanku autobusowym, wiatr na nas wieje z przodu, bo taki jak teraz, jesienny, to potrafi. Wjeżdża autobus, tramwaj i nagle przed nami cieplej, ciszej i nic nie wieje. A jak ktoś nas jeszcze porządnie trąci, to już z pewnością trzeba się ruszyć – coś przyjechało! Czas najwyższy krzyknąć: „Jaki to numer?”. Im głośniej pytamy, tym głośniej odpowiadają. Dla tych, co się denerwują, że nikt nie odpowiada, jest jedna rada: jedna noga do autobusu. Nie ma takiej siły, żeby odjechał z przystanku. Jak tak ze dwa razy powtórzymy pytanie, to wtedy jakiś odważny mędrzec spróbuje nas wciągnąć do środka. Należy się tak długo opierać, aż nam powie. Czasami trzeba mieć niezłą krzepę, zapewniam! DiS 43 Zimne, ciepłe Powietrze – zimne, ciepłe, letnie, pachnące albo zgoła odwrotnie – też wiele nam mówi o sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Bo teraz wyobraźmy sobie, że właśnie wsiedliśmy do autobusu i odczuwamy wewnętrzną radość. Udało się! Czasem się nie udaje, warto wiedzieć, że nie różami życie usłane. Czasem się również dowiemy, że nasz autobus właśnie pojechał, bo stanął na przystanku jako drugi, a czasem i ktoś nas pouczy: czemu pan nie pytał? No bo może być, że on nam przed ten nos nie podjechał. Niby skąd ma wiedzieć? To my musimy dostosować się do rzeczywistości, a nie odwrotnie. No więc wsiedliśmy do tego autobusu. Nie słyszymy otwieranych drzwi. Co można zrobić? Z pomocą przyjść nam może właśnie powiew powietrza. Tylko że teraz tego z zewnątrz. Zimą łatwo, bo zimne, latem nieco trudniej, bo takie samo. Mam w zwyczaju nie dawać się odciągnąć narodowi od drzwi zbyt daleko – wtedy jest łatwiej. Jak pracować z uczniem? Niech na przykład idzie wzdłuż budynku, aż poczuje podmuch z bramy. Dla zabawy można sobie otworzyć drzwi na dwór i spróbować je znaleźć, nie dotykając ścian. Próbujemy odnaleźć w ten sposób okno, balkon. Tak też można wspomagać rozpoznawanie otwartych przestrzeni. Gdy idziemy pasażem handlowym, a tu nagle zaczyna nas wokół owiewać, może to oznaczać, że zbliżamy się do skrzyżowania. Gdy idę codziennie do pracy, spokojnie zmierzam przed siebie ulubionym chodniczkiem, aż powiew przypomina mi, że niebawem przeprawa przez jezdnię. To też warto potrenować. Powonienie Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zauważyłem w trakcie utraty słuchu, była znaczna poprawa powonienia. Do tego stopnia, że w rodzinie mówili: Krzysiek, daj spokój z tym nosem! Ale już wtedy, gdy byłem 44 DiS tylko niewidomy, wykorzystywałem zapach jako czynnik orientacji. Idąc ulicą, zawsze ogłaszałem, że gdzieś tu musi być dobra piekarnia, cukiernia, mięsny, chemiczny. Ba! Niejednokrotnie za to oberwałem od żony, bo orzekałem głośno: „oj, gdzieś tu idą ładne dziewczyny!”. To jedna z naszych wad: niewidomy myśli, że go nie widzą, głuchoniewidomy – że go nie widzą i nie słyszą. Powonienie jest niezwykle ważnym czynnikiem rozpoznawania świata, w odróżnieniu jednak od pozostałych, nie jest tak precyzyjne. Zapach bowiem się niesie, jak dobra i zła nowina – wszędzie go pełno. Ale nie może nam określić dokładnego położenia źródła. Jak jednak dobrze się pokręcić, to i można cel osiągnąć. Bo przecież ta piekarnia, cukiernia może znajdować się w tym miejscu, ale po drugiej stronie ulicy. Wykorzystuję czasem to zjawisko na skrzyżowaniach. Nie słyszę stukania obcasów, abym mógł kogoś poprosić o przeprowadzenie. Jak gdzieś zapachnie dobrymi perfumami, może to oznaczać, że nadchodzi na skrzyżowanie osoba „na poziomie europejskim”; gdy poczujemy papieros przypominający zapach palonych podkładów kolejowych, będzie to oznaczało poziom średni; jeszcze niższy – gdy poczujemy wyraźnie bimberek. Powonienia używam w kuchni. Gdy gotuję smaczne pyreczki, bez których nie umiem sobie wyobrazić obiadu, to kiedy już się dogotowują, to właśnie nos mi mówi, że trzeba je sprawdzić. Jeśli się przypalą, wiadomo, to również wiele mówi nie tylko nam, ale i sąsiadom. Słyszałem, że niektóre niewiasty potrafią w ten sposób smażyć. Gdy schabowy po jednej stronie się dosmaża, przekręcamy, ale sprawdzamy nosem. Ja nie jestem dobrym kucharzem, więc ten temat szybko zamknę, żeby się nie rozniosło. Ćwiczenia na orientację z powonienia są dość proste. Bierzemy ucznia na spacer i wprowadzamy do różnych sklepów. To dla osób głuchoniewidomych i w ogóle niewidomych łatwa sprawa, więc uczeń będzie miał satysfakcję, że rozpoznał aptekę (którą zresztą DiS 45 polecam na początek), a nauczyciel – poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Spróbujmy zapytać ucznia, czy w autobusie siedzi obok niego kobieta czy mężczyzna. No, byle się uczeń za bardzo nie przytulał, coby nie został potem oskarżony o molestowanie. Popytajmy w ogóle ucznia, co mu tutaj pachnie w okolicy, wtedy automatycznie zwrócimy jego uwagę na to zagadnienie. My czujemy, ale nie zawsze przecież mówimy. Instruktorowi się jednak pochwalimy. To może być przykre, bo czasem od ucznia usłyszymy bezpośrednio: czuję zapach psiego… Może gdzie indziej w Polsce jest czyściej, ale ja w Warszawie, zapytany na ulicy, często bym tak odpowiedział. Czasem człowiek sobie myśli, jadąc autobusem: oho, ktoś tu sobie dobrą kiełbasinę kupił, bo wsiadł na przystanku i zapachniało, a my jedziemy na obiad do domu. Ktoś inny chyba nowy jakiś mebelek do domu, bo jako żywo czuć świeżą sklejkę i farbę wprost z meblowego. I tak dalej. Tak oto wiele jest sposobów pojmowania świata, które warto uświadomić sobie i osobie głuchoniewidomej, niewidomej zresztą też. A to jeszcze nie koniec. Następnym razem omówię zagadnienia związane z dotykiem – czuciem dłońmi i stopami. Na koniec wspomnę tylko, że tzw. używki: kawa, nikotyna i alkohol w nadmiarze, osłabiają zmysł powonienia. A stopniowo i systematycznie niszczą komórki nerwowe. Krzysztof Gaj masażysta z Warszawy Ciąg dalszy w DiS 4/2012 46 DiS kronika wydarzeń W dniach 31 sierpnia–2 września w Łucznicy odbył się zjazd przedstawicieli regionów. Wzięło w nim udział 26 osób – byli to przedstawiciele z 11 jednostek (zabrakło reprezentantów jednostek Kujawsko-Pomorskiej i Lubelskiej), w tym ośmiu pełnomocników. Na spotkaniu omówiono aktualną sytuację TPG, a także projekty podpisane z PFRON oraz wstępne dokumenty i procedury do ich realizacji. Starano się także rozwiązać problemy, jakie zgłaszali przedstawiciele regionów. W dniach 16–23 września w Łucznicy odbyły się warsztaty dla młodych osób głuchoniewidomych. Uczestnicy mieli okazję odkryć albo rozwijać swoje talenty w pracowniach ceramiki i wikliny, podnieść sprawność fizyczną, poznać techniki samoobrony przydatne w sytuacjach zagrażających życiu i zdrowiu, a także poznać lub utrwalić techniki komuZjazd przedstawinikowania się oraz wziąć udział w cieli regionów spotkaniach integracyjnych i socjoterapeutycznych. Warsztaty zakończyły się uroczystym wernisażem i zabawą. DiS 47 W dniach 23–30 września w Łucznicy odbyły się warsztaty dla starszych osób głuchoniewidomych. Podczas zajęć w pracowniach wikliny, ceramiki, decoupage’u i filcu 23 uczestników stworzyło piękne rękodzieła, m.in.: koszyki, biżuterię, torebki, obrazki z filcu, małe formy użytkowe z gliny (czajniki, filiżanki, miseczki itp.), ozdobione doniczki, zakładki do książek oraz podstawki pod kubki. Oprócz zajęć artystycznych odbywały się spotkania integracyjne i zajęcia poświęcone utrwalaniu technik komunikowania się. Można było także skorzystać z doboru pomocy optycznych. Warsztaty zakończyły się wernisażem, uroczystą kolacją i zabawą. W dniach 27 września–7 października w Ałmacie w Kazachstanie odbywały się XV Indywidualne Mistrzostwa Świata Niesłyszących w Szachach. Polskę reprezentowało 11 zawodników. W klasyfikacji państw zajęliśmy trzecie miejsce, zdobywając cztery medale – dwa złote, srebrny i brązowy. W ramach mistrzostw już po raz drugi odbył się turniej głuchoniewidomych. Wystąpiło w nim dwóch zawodników z TPG: Marcin Chojnowski (wicemistrz świata sprzed czterech lat) i Bronisław Hornik. Towarzyszyło im dwóch tłumaczy-przewodników, którzy odgrywali również rolę asystentów 48 DiS Mistrzostwa w Kazachstanie podczas gry w szachy. Nasi głuchoniewidomi zawodnicy zajęli miejsca czwarte (Marcin) i szóste (Bronek). W ramach projektu „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy II – Weź sprawy w swoje ręce.” zrealizowano: • warsztaty aktywizacji zawodowej (4–14 września), • jednodniowe spotkanie informacyjne dla rodzin i opiekunów/ opiekunek osób głuchoniewidomych z Makroregionu Południowo-Zachodniego, • dwudniowe spotkanie informacyjne dla rodzin i opiekunów/ opiekunek osób głuchoniewidomych z Makroregion Centralnego, • działania w zakresie wsparcia indywidualnego beneficjentów i beneficjentek w miejscu ich zamieszkania lub jego okolicy oraz w biurach regionalnych. Bożena Więckowska pracownica biura Więcej o wydarzeniach na stronie www.tpg.org.pl DiS 49 Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość, iż 3 sierpnia 2012 roku z naszego grona odszedł ŚP. PIOTR BŁYSKAL z Gorlic przyjaciele z Makroregionu Południowo-Wschodniego Z żalem zawiadamiamy, że 24 września 2012 roku zmarł nieodżałowanej ŚP. WACŁAW DUL ze Stalowej Woli przyjaciele z Makroregionu Południowo-Wschodniego Napisz do DiS! Wiesz o czymś co może zainteresować naszych czytelników? Wziąłeś udział w ciekawym spotkaniu i chciałbyś o nim opowiedzieć? Zachwyciła Cię ksiażka i uważasz, że warto by ją polecić innym? A może po prostu chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Bez względu na to, czy jesteś osobą głuchoniewidomą, wolontariuszem, czy też tylko" przyjacielem naszego środowiska - napisz do nas! " Wszelkie materiały (fotografie, ilustracje, teksty - w formie cyfrowej, brajlu lub pisane odręcznie) przysłać możesz e-mailem lub pocztą tradycyjną na podany niżej adres redakcji, nie zapominając przy tym o podpisaniu się oraz dołączniu swoich danych kontaktowych. Nasi redaktorzy zajmą się też obróbką stylistyczną Twojego tekstu, nie martw się więc niedociągnięciami czy brakiem doświadczenia. Dostarczonych do Redakcji materiałów nie odsłyłamy, jednakże za każdy tekst, który wybierzemy i opoblikujemy w DiS, otrzymasz należne honorarium autorskie. Nie wahaj się więc, tylko napisz! Redakcja DiS ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa tel./fax: 22 635 69 70 [email protected] Opracowanie: Dobra Kompania ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa Druk: Drukarnia Ergo BTL s.c. ul. Naddnieprzańska 7, 04-205 Warszawa Na okładce: Uszkodzenie wzroku i słuchu nie pozbawia nas pragnienia obcowania ze sztuką. Chcemy móc jej dotykać – dosłownie i w przenośni. temat numeru Prace z tegorocznych warsztatów rzeźbiarskich w Orońsku: Stanisław Wojtyś „Mikołaj Kopernik” Józef Grochowski „O dwóch takich, co ukradli księżyc” Krzysztof Kocięba „Nurek głębinowy” zys war twa To iewidomym on likacja Pub mocy G uch Po ISSN 1427-3128 Bolesław Lejman „Melina hazardzistów” www.tpg.org.pl