opis
Transkrypt
opis
Dzień 7 – 13 września 2015 – NIEDZIELA Zapowiedź Rainbow Tours Po śniadaniu wykwaterowanie i zwiedzanie historycznego centrum Puebla, zwanego „miastem aniołów” (lista UNESCO), między innymi: Plaza de Armas, stare miasto z kolonialnymi domami, kościół Santo Domingo, Kaplica Różańcowa. Dalej udamy się jedną z najpiękniejszych tras widokowych, prowadzącą przez Góry Sierra Madre do Oaxaca. Późnym popołudniem spacer po kolonialnej starówce. Zakwaterowanie w hotelu, kolacja i nocleg. (Trasa ok. 350 km). Zwiedziliśmy dwa piękne miasta, będące jednocześnie stolicami stanów o tych samych nazwach, Puebla i Oaxaca. Przed południem zwiedzaliśmy Pueblę. Pierwsze zdjęcia przed tymi zrobionymi z okna autobusu, to właśnie Puebla. Uwagę zwrócił kościół, w którym mieni się od złota. Pierwszy taki widziałem w Taxco, teraz już mnie wszystko tak nie dziwi. Wiele jest w Meksyku takich bogatych kościołów. Dziś oglądałem bogactwo w kościele Santo Domingo. Przed kościołem było wielu żebraków. Pamiętam jednego, którego uwieczniłem na nieostrym zdjęciu (nr 17). Cały czas śpiewał a capella. Ładnie śpiewał. Po zwiedzaniu wylądowaliśmy na rynku. Tam znajdowała się katedra, w której nie było aż tyle złota, ale też była piękna. Akurat trwała msza. Tak bardzo chciałbym uczestniczyć w niej, ale nie było czasu. Wypiliśmy w kawiarni kawę i młodzi Meksykanie przypatrywali się nam, w końcu jak zwykle zagadując skąd jesteśmy. Trasa z Puebli do Oaxacy nie była strasznie długa, ale trudna, bo przez góry. Krajobraz za oknem się zmieniał, bo klimat był bardziej suchy. Roślinność była nadal bujna, ale wiele rosło tam w górach potężnych kaktusów. Po południu dotarliśmy do Oaxaca. Nazwę tę czyta się [łahaka]. Tam zwiedziliśmy kościół Santo Domingo de Guzman, równie bogaty w złoto i z pięknym wnętrzem. Zajrzeliśmy następnie do fabryki czekolady, gdzie obserwowaliśmy proces produkcji, degustowaliśmy ją i kupiliśmy jakiś sos czekoladowy „mole”, którym Meksykanie dekorują na przykład kurczaka. Jeszcze żona nic na mole nie przygotowała, ale w Meksyku próbowaliśmy go w restauracji. Ta czekolada nie jest aż taka słodka. Po fabryce łaziliśmy na bazarze za jakąś koszlulkę T-shirt dla mnie, ale nic nie znaleźliśmy. Oglądaliśmy za to występy orkiestr i grup tanecznych, wszystko z okazji zbliżającego się święta narodowego.