społecznicy z rembertowa - Rembertów Bezpośrednio | Strona

Transkrypt

społecznicy z rembertowa - Rembertów Bezpośrednio | Strona
Odwiedź nas na www.rb.waw.pl i na www.facebook.com/rembertowbezposrednio
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
Wywiad z Aleksandrem Lesińskim, historykiem sztuki i rembertowskim społecznikiem. Inicjatorem ruchu społecznego
Rembertów Bezpośrednio. „Zaczęło się zupełnie przypadkowo. Dotarła do mnie informacja o…”
- s.2
PAŹDZIERNIK 2014
GAZETA NUMER 1
STOWARZYSZENIA
REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO
REDAKTOR NACZELNY
Robert Twardowski
WYDAWCA
Art Media & Ulotkonosz.pl
SPOŁECZNICY Z REMBERTOWA
Robert Twardowski o ruchu społecznym Rembertów Bezpośrednio...
Kochasz zwierzęta? Dbaj o nie!
Agnieszka Nowakowska rozmawia z Piotrem Kubiakiem, weterynarzem z Rembertowa…
S.5
Fot. Ł.Matulewicz
Czujesz się bezpieczny w Rembertowie?
Komendant rembertowskiej policji nadkomisarz
Marcin Prochot o pracy komisariatu rozmawia z
Robertem Twardowskim…
S.4
Co dalej z Willą Granzowa?
O swoim projekcie renowacji willi opowiada
Krzysztof Kowalski...
S.3
Fot. A.Lesiński
Chociaż powstaliśmy niedawno to jest wiele rzeczy, które jako
rembertowski ruch społeczny osiągnęliśmy. Wielu z Was widziało
nas w internecie - na portalu społecznościowym Facebook. Tam
relacjonujemy dla Was bieżące wydarzenia w Rembertowie.
Przedstawiamy sprawy takimi jakie są - bezpośrednio: codzienne
informacje z dzielnicy, wiadomości, wydarzenia społeczne i kulturalne. Nie jesteśmy bierni. Mamy swoje marzenia i ambicje, żeby
zmieniać Rembertów. Te marzenia skłaniają nas do działania.
Chcemy nowego Rembertowa. Pełnoprawnej dzielnicy miasta
stołecznego Warszawy. Tego pragniemy i dlatego działamy!
Zaczęło się od Pogotowia Świętego Mikołaja. Już od 2 lat organizujemy zbiórkę prezentów na Boże Narodzenie dla dzieci z uboższych domów. Tak od serca. Zbiórka prowadzona jest w parafii
Św. Łucji i w rembertowskim ratuszu. To tam co roku wrzucacie
prezenty, które zawozimy do rembertowskich domów ku uciesze
dzieci dla których nawet najmniejsza, pojedyncza zabawka jest
bardzo miłym podarunkiem. A później była akcja za akcją! Każda
o czymś co dla Rembertowa ważne.
“Rembertowska Masa Krytyczna” pojechała pierwszy raz w zeszłym roku. “Rembertów Bezpośrednio” razem z Wami wsiadł na
rowery, żeby pokazać jak bardzo pragniemy przyjemnie i bezpiecznie jeździć rowerem po dzielnicy. Ale chcemy też rowerem
pojechać do centrum miasta - do Warszawy. Potrzebujemy jako
dzielnica ścieżkę rowerową wzdłuż ulicy Marsa, która połączy nas
z systemem tras rowerowych w Warszawie. Dlatego w akcie protestu przypięliśmy rower na kwadratowych kołach - najpierw
przed ratuszem miejskim na Placu Bankowym, a później przed
ratuszem w Rembertowie.
Promujemy aktywny tryb życia. “Fitness z Sarą” to cykl darmowych zajęć fizycznych “pod chmurką” prowadzony przez całe
minione lato. Pokazywaliśmy jak robić ćwiczenia poprawiające
sylwetkę. Zorganizowaliśmy turniej piłkarski dla mieszkańców
Rembertowa. Dla sportu, przyjemności i wzajemnej integracji.
Byliśmy na Święcie Rembertowa z naszym napojem firmowym darmową lemoniadą! A podczas RUNbertów (bieg na 5 km po
ulicach Rembertowa) polewaliśmy i częstowaliśmy Was wodą. Dla fanów gier komputerowych zorganizowaliśmy turniej
FIFA’14. Ponad trzydziestu dwóch graczy - dzieci, młodzież i
dorośli konkurowali ze sobą na czterech konsolach do gry Play
Station w Bibliotece im. Jana Pawła II w Rembertowie. Konkurowali grając wirtualnymi drużynami piłkarskimi - dla zabawy i
przyjemności. A zanim jabłka stały się modne z uwagi na sytuację
polityczną – my jako pierwsi je rozdawaliśmy w zamian za książki
do biblioteki. W akcji „Witaminy za Litery” zebraliśmy z Wami
ponad 1.200 książek, które powiększyły księgozbiór biblioteki
publicznej w Rembertowie. Wszystko to zrobiliśmy zupełnie bezinteresownie. To nasz pomysł na życie w Rembertowie! Jest wiele
rzeczy w Rembertowie z których możemy być dumni i które są
wizytówką dzielnicy. Zależy nam, żeby Rembertów był miejscem
przyjaznym i bezpiecznym! “Bądź uprzejmy jesteś w Rembertowie” to hasło jednej z naszych internetowych kampanii promują-
“Rembertów Bezpośrednio” to organizacja młoda i
ambitna. Bez polityki i podziałów. Bezpośrednio i
bez uprzedzeń. Za to z ideałami i z sercami społeczników oddanych rembertowskiej sprawie!
cych uprzejmość w lokalnej społeczności. Ale tych internetowych,
społecznych kampanii z edukacyjnym przesłaniem zorganizowaliśmy więcej: “Sąsiedzi pilnujcie się przed złodziejem”, “Miss
Rembertów”, “Królewny i Królewicze”, “Rembertów Przeciera
Oczy”, “Ostry Dyżur”, “Wystrzały i Niewypały”, “Rembertów
naszego dzieciństwa”.
I wreszcie jedna z większych internetowych kampanii - “Nie rozjeżdżajcie nas!” Kampania społeczna poświęcona ruchowi ulicznemu w Rembertowie. Prezentowaliśmy i zgłosiliśmy szereg propozycji usprawnienia ruchu ulicznego. Głównym celem akcji jest
poprawienie bezpieczeństwa na ulicach Rembertowa oraz chęć
uczynienia naszej dzielnicy miejscem bardziej przyjaznym dla
pieszych i rowerzystów. Słowem dzielnicą wygodniejszą w codziennym życiu. Akcja przerodziła się w protest pod szkołą podstawową przy ulicy Sztandarów - dla bezpieczeństwa naszego i
naszych dzieci. Jesteśmy pełni nadziei i wiary, że zmienimy Rembertów. Zrobimy to Bezpośrednio!
Fot. A. Lesiński
Obudź się z rana!
Sara Grabowska-Tofel radzi jak dbać o swoje
zdrowie i swoją sylwetkę. Co i jak jeść, żeby mieć
energię na cały dzień…
S.3
A PONADTO W NUMERZE: Rembertów kołem się toczy ● Teatr AKT ● Relacja z turnieju RB Summer Cup ● Radzikowski od kuchni ● Komiks z Rembertowem w tle ● Recenzja książki „Biegnąca z
wilkami” ● Opowiadania REMB-Z ● Gołębie moja pasja ● Złombol 2014 ● Pożegnanie lata
Fot. Sara
2
Październik 2014
WYWIAD BEZPOŚREDNI
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
R E M B E R TO W S K I E G O Ł Ę B I E
Mam kłopot ze wspomnieniami, lubię teraźniejszość, nie mogę się doczekać przyszłości...
Spoglądam w niebo
Uświadomiłem sobie, że odkąd pamiętam
zawsze tu były, zawsze są…
Z Aleksandrem Lesińskim - spo- nawet nie znamy swojego głosu, bo nie ma cza- Rodzą się
su się spotkać.
łecznikiem, założycielem Rember- Czy rembertowianie chcą się angażować spo- Dorastają z nami
tów Bezpośrednio rozmawia Robert łecznie? Czy Rembertów jest aktywną społecz- Z nami też umierają
nie i kulturalnie dzielnicą?
Wierne nam od lat
Twardowski
Opinie są różne, ja do czasów Masy krytycznej
Kreślące koła na błękicie ~ Rembertowskie
ciągle byłem rozczarowany - w rożnych wydaAleksander, Skąd pomysł na Rembertów Bez- rzeniach brało udział od 3 do 60 osób. Ja cho- Gołębie
pośrednio?
Jak to było? Zaczęło się zupełnie przypadkowo.
Dotarła do mnie informacja o kolejnej nieudanej próbie wybrania Rady Osiedla Stary Rembertów. Poszedłem wybierać i otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Na sali nie było nikogo w choćby zbliżonym do mnie wieku, a mam
czterdziestkę. Wróciłem do domu z myślą, że
trzeba coś z tym zrobić, żeby młodszych mieszańców Rembertowa, zainteresować losami
Rembertowa, a jednocześnie żeby mieszkańcom
Fot. Ł.Matulewicz
przekazywać informacje w jakim kierunku się
rozwijamy. Stąd pomysł na blog. A nazwa?
Bezpośrednio znaczy też bez ogródek.
Zanim powstał ruch społeczny powstała strona
na facebooku skupiająca w tej chwili prawie
2900 osób . Jak było na początku?
Początkowo długo utrzymywała się stała ilość
komentatorów, tzn. trzech i była równa ilości
redaktorów. Potem jak ruszyły polubienia dla
każdej osoby przygotowywałem w podzięce
rembertowską tapetkę na telefon. Później już
nie nadążałem. Szybko okazało się, że muszę
się wykaraskać z okowów internetu. Stąd
pierwsze akcje wciągające do współpracy rembertowiaków. Na początek Bieg Sąsiadów i
Pogotowie św. Mikołaja. I do tej pory jestem z
obu wydarzeń maga dumny! Bieg Sąsiadów
przekształcił się w RUNbertów, a Pogotowie
zbiera już drugi rok świąteczne prezenty dla
ponad 300 rembertowskich dzieci. Strona
RB.waw.pl ma trochę inną specyfikę jest mniej
dynamiczna. Niesamowite jest to że stronę
www stworzył i administruje Paweł Woźniak, a
dziłem nieco rozczarowany, a wszyscy moi
rozmówcy mówili, że pobudzenie takiej aktywności w Rembertowie to sukces. Tak, w Rembertowie można zrobić wszystko, tylko trzeba
to zrobić ze szczerym oddaniem
Jedna z pierwszych akcji to “Pogotowie Świętego Mikołaja”. Jak została zorganizowana?
Odpowiedź Cię chyba rozczaruje - tą akcję zrobiliśmy we dwoje, razem z Agnieszką, czyli
moją lepszą połową. Zorganizowaliśmy ją dzięki olbrzymiej przychylności wszystkich, których poprosiliśmy o pomoc - kościoła, dzielnicy, OPSu. To jednak była smutna akcja, oczywiście pokazująca wielkie serce rembertowiaków, którzy zgromadzili całą masę nowiutkich
zabawek dla dzieci, o których Św. Mikołaj
mógłby zapomnieć. Z drugiej strony jednak
akcja uświadomiła jaka masa dzieci w naszej
dzielnicy żyje w niedostatku. Tylko małą część
prezentów rozdawaliśmy osobiście. Tych odwiedzin, gdzie trafiłem przebrany za Św. Mikołaja, nie zapomnę nigdy. Generalnie rembertowskiego ubóstwa na co dzień nie zauważamy, a i
rodziny żyjące w niedostatku nie pchają się na
pierwszy plan, nie wychodzą z cienia. To dotkliwe doświadczenie.
Jak udało Ci się zaangażować w tą działalność
tak dużą ilość społeczników? Przecież w tej
chwili to ponad 50 osób działających całkiem
bezinteresownie na rzecz Rembertowa?
Chyba podziałał przykład. Zrobiłem trochę szumu Biegiem Sąsiadów, takim trochę happeningiem, ale zorganizowanym siłą dobrej woli.
Poznałem extra ekipę rembertowskich biegaczy
czyli Rembertów Team, Maciek Nowakowski
przydźwigał gar herbaty, Artur Bielec upiekł
ciastka. Było tak optymistycznie, że chyba ta
atmosfera się rozeszła jak kręgi po stojącej wodzie. Zaraz potem skontaktował się ze mną Paweł Prusakiewicz z pomysłem zorganizowania
rowerowej Masy Krytycznej. Mówię mu: chłopaku, pomysł jest super, masz ode mnie pełne
wsparcie, ale przede wszystkim Ty to organizujesz i Ty musisz wszystkich zarazić entuzjazmem. Pomysłem zaraził się szybko Dominik
Muraszko i... tak praktycznie we dwóch zorganizowali pierwszą Masę. Teraz mogę Ci odpowiedzieć... Aktywność społeczna jest ZARAŹLIWA :) Chociaż niektórych musiałem namawiać tak jak Ciebie dwa razy... A teraz się okazało, że jak coś robisz to na 110% normy i wpadłeś w wir społecznej aktywności. RB stało się
szybko właśnie takim rembertowskim centrum
aktywności społecznej.
RECENZJA
„Biegnąca
z wilkami” czekała na mnie.
Clarissa Pinkola Estés pisała ją 21 lat.
Prawie 21 lat badania baśni, mitów i legend oraz
natury ludzkiej. Jest to książka napisana przez kobietę o kobietach – głównie dla kobiet, ale i mężczyzn chcących poznać ich duchowość. Autorka
poprzez baśnie wprowadza czytelnika w świat dzikiej kobiety. Tej pierwotnej siły, która drzemie w
każdej z nas. Siły, która pomaga Matkom chronić
swoje dzieci, Mocy Twórczej a także Mądrości
zwanej potocznie kobiecą intuicją.
Pisarka, psycholog, terapeuta, społecznik – te
wszystkie cechy pozwoliły autorce napisać książkę,
która zmieniła i nadal zmienia życie milionom kobiet na całym świecie. Nie jest to jednak jeden z
wielu modnych teraz poradników. Ta książka
wstrząsa, ukazuje prawdę i jeżeli pozwolisz to pomoże Ci uwolnić cały Twój potencjał. Ta książka
zmienia Życie…
Izabela Kowalska
Siedzimy na drewnianej ławeczce i rozumiemy
bez słów; Pan Ryszard, ja i jego zaciekawione
gruchające duszyczki na daszku gołębnika…
Nie śpieszymy się, mamy czas dla takich
chwil…
Piękne czasy ….
Wstajemy kiedy jest już po oblocie
~ uśmiechamy się …
Chodź… chodź… chodź…
Co na koniec mam powiedzieć ?...
Ryszard woła do mnie cichutko, jakbym był
jednym z jego skrzydlatych przyjaciół, zapraszając do środka gołębnika
No nie wiem, może ty o coś zapytaj …
…?
I jak …
Są takie kruche, takie dostojne, takie piękne ~
potwierdzam
Wszystkie je kocham…
Fot. Morfi
Czy mogę…, kilka zdjęć ? … ~ zapytałem po
chwili odczarowując z zamyślenia Ryszarda
Ach tak … bardzo proszę chyba się nie obrażą
Nie, nie wyobrażam sobie Rembertowa bez Naszych Gołębi ….
...
Kiedyś też hodowałem gołębie, miałem piękną
parkę pocztowców,
Kiedy pozostał mi tylko jeden przytuliłem się do
niego, myśląc; w ten sposób ukoję twój smutek
Są moją radością, są moją miłością, spełnieniem, nie mogę żadnego wyróżniać… Od dziec- Dziś odtwarzam tą scenę
ka się nimi zajmuję, będzie już ponad pięćdziePamiętam jak później modliłem się do przeznasiąt lat ... Coraz mniej takich miejsc zobaczenia , żeby w przyszłości On nie musiał choczysz…
wać piór w moich siwych włosach…
A tak niedawno przecież, nawet kilkanaście
Czy życzenie się spełniło…
pięknych gołębich stad rywalizowało ze sobą
łącząc się i rozdzielając , szkoda… Jeszcze
O tym sza….
wczoraj , widziałem naszych młodych zadziornych chłopaków gwiżdżących i wymachujących To już temat na poemat…
tyczkami zdobionymi szmatą na końcu…
dla RB ~ morfi ~
R
E
K
L
A
M
A
Październik 2014
3
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
ARCHITEKTURA
RB SUMMER CUP
REMBERTOWSKI FENIKS
O organizacji i przebiegu turnieju piłki nożnej
opowiada Paweł Prusakiewicz
Willa Granzowa zostanie odrestaurowana
O przyszłości Willi Granzowa z inwestorem
Krzysztofem Kowalskim rozmawia Aleksander
Lesiński
Podjął Pan duże wyzwanie, przywrócenie świetności, tak zaniedbanemu zabytkowi, położonemu na pograniczu mocno zindustrializowanej części Kawęczyna, w dodatku tuż przed planowaną
całkowitą przebudową przylegającego skrzyżowania. Skąd taka
idea? Po prostu biznes?
Słusznie Pan zauważył, że wyzwanie jest spore i nie każdy może
sobie pozwolić na tak skomplikowany i długofalowy projekt inwestycyjny, który jest nastawiony na rewitalizację mocno uprzemysłowionej okolicy. Proszę mi wierzyć, że od momentu zakupu nieruchomości wszystkie nasze działania skierowane są na odbudowę
i restaurację Willi Granzowa, a jednak dopiero po przeszło roku
udało się nam wbić "pierwszą łopatę". O biznesie będziemy mogli
mówić za jakiś czas…. jeśli w ogóle.
elewacji budynku zostanie w sposób konserwatorski odzyskany i
wróci na mury budynku.
A harmonogram prac? Jakich prac możemy się spodziewać w
najbliższym czasie? No i najważniejsze na kiedy planowane jest
zakończenie prac?
Do końca roku planujemy stan surowy otwarty, a w przyszłym
elewacje, instalacje i wykończenie. Są to plany i czy one się ziszczą nie zależy wyłącznie od nas...
Może uda mi się namówić Pana na uchylenie rąbka tajemnicy.
Jakie będzie docelowe przeznaczenie willi, czy będzie dostępna,
czy będzie to obiekt zamknięty?
Docelowo Willa będzie wizytówką kompleksu sportowego
(otwartego dla każdego mieszkańca).... ale o tym opowiem być
może podczas innej okazji.
Fot. Ł.Matulewicz
Willa Granzowa, ma olbrzymie znaczenie dla identyfikacji tej
okolicy, wszystkie oczy zwrócone są na państwa poczynania, z
drugiej strony stan zachowania obiektu jest fatalny. To trudna
sytuacja. Jakie są zalecenia konserwatorskie? Co uda się zachować c oryginalnej budowli?
Znacznie jest ogromne, ale nie tylko dla okolicy, ale dla całej Warszawy - cegły Granzowa do tej pory eksponowane są na wielu
obiektach w stolicy. Stan techniczny jaki jest każdy widzi z zewnątrz nie trzeba go komentować. Co do zaleceń to w obecnym
etapie inwestycji (do końca roku) powinniśmy zdemontować
wszystkie cegły, a następnie zbudować stan surowy budynku część z zabytkowych cegieł, część w nowej technologii. W przyszłym roku spółka planuje obłożenie budynku trójkolorową elewacją oraz odbudowę wieży. Pragnę zauważyć, że każdy element
Fot. A.Lesiński
ZDROWIE I FITNESS
Sara Grabowska-Tofel prezentuje serię ćwiczeń,
które pozwolą obudzić organizm i nabrać energii
na cały dzień
Nasz organizm wbrew pozorom pracuje całą dobę. Każda chwila
w ciągu dnia jest dla niego wyzwaniem. Zarówno spacer do sklepu jak i jedzenie obiadu są dla niego nie lada wyzwaniem. Jest też
czas, gdzie nasze ciało i umysł mogą się zregenerować… to czas
na sen.
Bywają dni kiedy nie jesteś w stanie podnieść się z łóżka, a przecież poranek to początek dnia, którym określasz jak spędzisz jego
resztę. Często wydaje Ci się, że jedynym ratunkiem jest filiżanka
mocnej kawy, która zmobilizuje Twój organizm do pracy... Nic
bardziej mylnego! Wszystko dzieje się w naszej głowie - jeżeli
tylko określisz jak zachować ma się Twoje ciało od razu poczujesz
się lepiej. Proponujemy kilka ćwiczeń, które podziałają pobudzająco na całego ciebie i pozwolą abyś pełen energii cieszył się resztą dnia! Poranna gimnastyka powinna zaczynać się od spokojnych
ćwiczeń pobudzających krążenie i rozciągających mięśnie. Przed-
Kiedy kończą się wakacje we wszystkich zakątkach miasta
odbywają się liczne imprezy. Jako Rembertów Bezpośrednio
postanowiliśmy zaproponować mieszkańcom pożegnanie
wakacji w duchu sportowych emocji. W niedzielę, 31 sierpnia na Stadionie Akademii Obrony Narodowej odbył się
stawiamy kilka niewymagających ćwiczeń, które poprawią twój
nastrój. Nie wstawiając z łóżka:
Leżąc na plecach wyciągnij w przeciwną stronę ramiona i nogi przeciągnij się.
Połóż się na brzuchu, oprzyj na przedramionach i unieś plecy do
góry - ściągnij łopatki i napnij mięśnie grzbietu. Nie unoś bioder.
Powtórz to minimum dwa razy.
Leżąc na plecach ugnij nogi w kolanach, ułóż ręce wzdłuż ciała,
unieś głowę napinając mięśnie brzucha. Opuść głowę i powtórz to
ćwiczenie kilka razy.
Powoli wstań i:
Przez pół minuty wykonuj chód w miejscu z wysoko podniesionymi
kolanami.
Ze złączonymi nogami wspinaj się wysoko na palce unosząc wysoko ramiona i równomiernie oddychając. Powtórz to trzy razy.
Powoli wykonuj krążenia głową w jedną i w drugą stronę.
Zrób 10 przysiadów pełnych z lekko rozstawionymi nogami trzymając przed sobą wyprostowane ręce.
Na tym możesz zakończyć poranną gimnastykę. Polecamy wzięcie odświeżające prysznica, aby zapewnić sobie dodatkową porcję energii.
M
A
L
K
E
bo mało się zmieściło bagażu, wiesz, bagażniki pełne części zamiennych, ale nocki
przespane na masce poloneza - bezcenne.
300 załóg, samochody z rajdu były dosłownie wszędzie, co dziwniejsze jechały we
wszystkich kierunkach naraz, bo nie wszyscy się spieszyli. Zjeżdżamy na stację wlać
tygrysa do baku, a tu meczyk siatkówki,
grają złombolowcy, no bo przecież mistrzopośrednio - razem ponad 300 załóg. Wystar- stwa były. Zazdrość budziły imprezowe
towali z Katowic 13.09 - przejechali ponad
6 tys km. Wszystko w szczytnym celu, ze(Ciąg dalszy na stronie 7)
R
brane pieniądze (652 tys zł) organizator
Z Rembertowa do Lloret de Mar i z poprzekażę domom dziecka. W gablotach z
wrotem. Aleksander Lesiński rozmawia z PRLu nabawili się odleżyn od foteli, odciKrzyśkiem i Rafałem
sków od pedałów, ale nie narzekają dojechali wrócili, a co się wybawili to ich. Krzysiek
Duże Fiaty, Maluchy, Wartburgi, Trabanty, z Rafałem opowiadają:
Łady i... dwa Polonezy z Rembertów Bez- Trochę się zapuściliśmy przez ten tydzień,
A
ZŁOMBOL 2014
pierwszy przygotowany przez nas turniej piłkarski. Nazwa
turnieju RB SUMMER CUP 2014 inspirowana była nazwą
cyklicznej imprezy odbywającej się każdego roku dla młodzieży na boiskach w słonecznej Barcelonie. Od samego
rana przygotowaniom towarzyszyły ciepłe promienie słońca
więc nawiązanie do słonecznej Hiszpanii okazało się być w
pełni trafionym pomysłem. Tego dnia jednak nie tylko pogoda była iście hiszpańska. Przez cały turniej kibice mogli podziwiać spryt i umiejętności zawodników. Czekające
na zwycięzców cenne nagrody dodatkowo motywowały
graczy do zaciętej gry nie tylko o zwycięstwo, ale także
strzelanie w każdym meczu jak największej ilości bramek.
Tytuł „króla strzelców” z siedemnastoma trafieniami jednogłośnie otrzymał zawodnik zespołu Bomba Boys – Krzysztof Skrzat. O miano najlepszego bramkarza turnieju zacięty
bój toczył się do samego końca. Po rozegraniu meczy grupowych zaledwie dwoma wpuszczonymi bramkami mogli pochwalić się bramkarze dwóch zespołów Bomba Boys i Pusshunters. Oba te zespoły spotkały się w meczu o 3. miejsce
co sprzyjało dodatkowym emocjom. Najlepszym bramkarzem turnieju z tylko trzema wpuszczonymi bramkami został Kamil Sadowski. Na najlepszych zawodników poza
medalami czekały także wspaniałe nagrody. Król strzelców
otrzymał mistrzowską koszulkę Legii Warszawa z własnym
nazwiskiem, najlepszy bramkarz natomiast sportową bluzę.
Po dniu pełnym zaciętości, sportowych emocji, pięknych
zagrań i mnóstwie strzelonych bramek przyszedł czas na
deser. W finale spotkały się dwie najlepsze drużyny całego
turnieju. O tytuł zwycięzcy walczyli zawodnicy Polanki i
Starej Gwardii. Zacięty pojedynek po bezbramkowym remisie rozstrzygnął konkurs rzutów karnych. Mistrzem i zdobywcą pucharu RB Summer CUP 2014 została drużyna Polanki. Każdy z zawodników zwycięskiej drużyny otrzymał
pamiątkowy dyplom i upominek w postaci torby sportowej.
Po długich przygotowaniach i licznych emocjach zostały już
tylko wspomnienia. Turniej, który odbył się w tym roku
planujemy z coraz większym rozmachem powtarzać każdego lata. Z tego miejsca składam też wszystkim uczestnikom
oraz kibicom gorące podziękowania za wspaniały dzień.
Dziękuję również osobom, które pomagały mi w przygotowaniach i obsłudze imprezy. W Rembertowie można wiele
zdziałać dzięki zwykłej sąsiedzkiej współpracy.
4
Październik 2014
O PRACY POLICJI
KO M I K S ( C Z . 1 ) A g a t a To r e n c
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
Najwięcej włamań jesienią i w
zimie
Z nadkomisarzem Marcinem Prochotem, komendantem komisariatu w
Rembertowie o pracy policji rozmawia Robert Twardowski
Według danych statystycznych w I połowie
2014 roku w całej Warszawie było bezpieczniej - w porównaniu do analogicznego okresu
2013 roku. Spadła zarówno liczba przestępstw jak i wypadków drogowych. A jak te
dane i rzeczywistość wyglądają w Rembertowie?
Do lipca 2014 roku w Rembertowie odnotowano 14 włamań m.in. do mieszkań i domów co
jest znaczącym spadkiem w stosunku do 2013
roku, gdzie w pierwszej połowie ubiegłego roku
tego typu zdarzeń było aż 38 - mówi Komendant Komisariatu Policji Warszawa Rembertów
- nadkomisarz Marcin Prochot. Za to odnotowano nieznacznie więcej kradzieży - 66 w I półroczu 2014 roku w stosunku do 58 w tym samym
okresie 2013 roku.
Nad bezpieczeństwem w naszej dzielnicy czuwa
39 policjantów. Tyle etatów jest w miejscowym
komisariacie. Funkcjonariusze mają do dyspozycji radiowozy oznakowane i nieoznakowane.
Poza patrolowaniem ulic zajmują się też szeroko
rozumianym zapobieganiem rozmaitym zagrożeniom oraz prowadzą postępowania związane
z przestępstwami kryminalnymi popełnionymi
na terenie dzielnicy. Na 14 dochodzeń dotyczących włamań w 2014 roku 4 zakończyły się
sukcesem i wykryciem sprawców. Niestety w
pozostałych przypadkach włamywaczy nie zidentyfikowano, a sprawy zostały umorzone.
Jakie są przyczyny tego stanu?
oraz w ścisłym centrum. Zdarzają się też kradzieże stojących na klatkach schodowych lub
niezamkniętych posesjach rowerów i wózków
dziecięcych. Dlatego też radzimy właścicielom
by znakowali wartościowe przedmioty oraz robili ich spis - co ułatwi ich zwrot w przypadku
wykrycia sprawców lub odnalezienia przedmiotów pochodzących z kradzieży.
Niestety nie brakuje też przestępstw popełnianych w środkach komunikacji miejskiej: autobusach i kolejce SKM na terenie całej Warszawy.
Wielu kradzieży w komunikacji miejskiej można by uniknąć gdyby pasażerowie baczniej
zwracali uwagę na osoby stojące w pobliżu,
dokładnie zamykali swe torebki, torby i saszetki
oraz nie eksponowali rzeczy wartościowych.
Zresztą to zalecenie dotyczy nie tylko osób podróżujących środkami komunikacji publicznej,
ale wszystkich przebywających w zatłoczonych
miejscach (sklepy, dworce, przystanki).
Czy Pana zdaniem Rembertów jest patrolowany przez wystarczającą liczbę policjantów? Nie-
Ilość funkcjonariuszy w porównaniu do ilości zdarzeń kryminalnych jest w moje ocenie wystarczająca.
Większości tego typu przestępstw dokonują
wyspecjalizowane grupy przestępcze. Przed
nami najtrudniejszy okres jesienno – zimowy.
To właśnie wtedy z uwagi na wcześnie zapada- stety rzadko ich widać na naszych ulicach.
jący mrok złodzieje mieszkaniowi czują się barNajwiększym utrudnieniem jest mała liczba
dziej bezkarni – tłumaczy nadkomisarz Marcin
samochodów służbowych. Próbując rozwiązać
Prochot.
ten problem wystąpiliśmy do urzędu dzielnicy z
Jak można się zabezpieczyć przed tymi wła- wnioskiem o współfinansowanie zakupu dodatkowego radiowozu. Niezależnie od tego staramy
maniami?
się kierować patrole prewencyjne do miejsc
Przede wszystkim zawsze powinniśmy zamykać
najbardziej zagrożonych przestępczością.
drzwi na wszystkie zamki i okna nawet jak wychodzimy z domu tylko na kilka minut. Warto Rzadko też odbywają się kontrole prędkości
też zainwestować w alarm przeciwwłamaniowy samochodów poruszających się na głównych
i pod nieobecność domowników każdorazowo ulicach naszej dzielnicy.
go załączać. Ważna jest też wzajemna sąsiedzka
Swym funkcjonariuszom codziennie zlecam
kontrolowanie głównych ciągów komunikacyjWyspecjalizowani włamywacze nych i ulic, gdzie odbywa się wzmożony ruch
rzadko idą “na robotę w ciem- samochodów. Do ich stałych obowiązków należy też kontrolowanie wskazanych przez mieszno”. Zazwyczaj obserwują dom kańców lub Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzelub mieszkanie przed włama- nia Kryzysowego tzw. miejsc niebezpiecznych.
niem. Zwróćmy więc uwagę przy W uzasadnionych przypadkach kierujemy też
wnioski do Wydziału Ruchu Drogowego Kowyjściu czy nie jesteśmy obser- mendy Stołecznej Policji z prośbą o przeprowadzanie kontroli prędkości w wskazanych miejwowani.
scach. Tam też podejmowane są decyzje o lokalizacji posterunków WRD - odpowiada nadkopomoc i zwracanie uwagi na obce osoby czy
misarz Marcin Prochot. W tym roku odnotowasamochody parkujące w najbliższym otoczeniu.
no tylko 7 wypadków drogowych (w 2013 r.
Dobrym rozwiązaniem jest też zainstalowanie w
domu automatycznych włączników światła Wbrew opiniom niektórych
często może to odstraszyć złodzieja, który nie
będzie miał pewności czy ktoś jest w domu.
mieszkańców Rembertów to jedJaki rodzaj przestępczości dominuje w naszej
dzielnicy?
Na szczęście w Rembertowie mamy stosunkowo mało tzw. włamań “na śpiocha” – czyli dokonywanych nocą, w obecności śpiących domowników. Przeważają raczej „zwykłe” kradzieże mieszkaniowe, dokonywane zazwyczaj
na osiedlach - Polanka i Sady Rembertowskie
na z najbezpieczniejszych stołecznych dzielnic.
15), w których rannych zostało 7 osób (19 w
2013r.), ale żaden z uczestników nie zginął.
Daje to w sumie 3 miejsce pod względem ilości
wypadków w całej Warszawie.
GAZETA STOWARZYSZENIA REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO
REDAKCJA: [email protected]
REDAKTOR NACZELNY: [email protected]
www.rb.waw.pl www.facebook.com/rembertowbezposrednio
R A D ZI KOW SKI O D K U C HNI
Ryszard Radzikowski, właściciel lokalnej firmy cukierniczej przedstawia
swój przepis na coś słodkiego, przygotowywanego w domowym zaciszu
Zważając na charakter mojej pracy, nie często
sięgam w domu po „cukier”, ale mam w zanadrzu kilka króciutkich, łatwych w przygotowaniu deserów, którymi raczę moją rodzinkę. Oto
jeden z nich. Panna Cotta. Bardzo łatwy, może
mało ambitny, ale bardzo proszę o wybaczenie,
„szewc chodzi bez butów”.
Lista składników potrzebnych do przygotowania deseru (na większą imprezę rodzinną
12 porcji):

6 łyżeczek żelatyny, w zależności czy
chcemy bardziej czy mniej ścisłą konsystencję,

galaretka malinowa,

laska wanilii, można użyć też esencji lub
po prostu cukru waniliowego,

szklanka śmietanki,

szklanka mleka,

150g cukru,

opakowanie malin.
Przygotowanie:
Maliny zmiksować, galaretkę rozpuścić wg
przepisu. Połączyć i wyłożyć kubeczki (np.
plastykowe) do około 1⁄4 objętości pojemniczka. Wstawić do lodówki aż stężeje.
Do miseczki z żelatyną nalać zimnej wody, tak
aby przykryła proszek i pozostawić do spęcznienia.
Fot. R. Radzikowski
kier oraz wanilię/esencję/cukier waniliowy i
podgrzewać, co jaki czas mieszając, dodać
spęczniałą żelatynę, doprowadzić do wrzenia i
zestawić z ognia.
Chwilę przestudzić, aby wcześniej przygotowane maliny nie zmieszały się z kremową bazą
deseru. Rozdzielić na kubeczki po równo. Jak
tylko wystygnie wstawić do lodówki.
Deser będzie gotowy po kilku godzinach, jeżeli zacznie ładnie odchodzić od kubeczka znaczy, że gotowe. Wtedy wyjmujemy z pojemników (można na chwilkę wstawić do wrzątku,
żeby nie uszkodzić delikatnej konstrukcji).
Oczywiście najlepiej taki deser przygotować
dzień wcześniej. Opcjonalnie, można podawać
z gorącym sosem malinowym (mrożone maliny podgrzewamy w rondelku aż puszczą sok i
polać deser).
Do garnka wlać mleko i śmietanę, dodać cu- Życzę smacznego, Ryszard Radzikowski
Październik 2014
5
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
KO C H A J Z W I E R Z Ę TA
KO M I K S ( C Z . 2 ) A g a t a To r e n c
Profilaktyka przede wszystkim
Fot. Ł.Matulewicz
Z Piotrem Kubiakiem, właścicielem
lecznicy przy ul. Dziewosłęby 19 w
Rembertowie - rozmawia Agnieszka Nowakowska
Rembertów jest dzielnicą, w której żyje bardzo
wiele psów i kotów – tych domowych i tych
bezdomnych lub wolnożyjących.
Panie Doktorze, na co chciałby Pan zwrócić
szczególną uwagę czytelników, jeśli chodzi o
opiekę nad pupilami?
często myślimy – na drzewach. Dlatego bez
odpowiedniej ochrony, niebezpieczny dla naszego pupila może stać się zwykły przydomowy
trawnik. Wśród najczęściej występujących chorób odkleszczowych możemy wymienić babeszjozę, boreliozę i odkleszczowe zapalenie mózgu, jednak groźnych drobnoustrojów przenoszonych przy ugryzieniu kleszcza jest dużo więcej. Objawy tych chorób są w początkowym
stadium trudne do zaobserwowania, a w późniejszych – niestety znacznie zmniejsza się
szansa na wyleczenie. Dlatego właśnie profilaktyka jest tak istotna. Ochrona zwierzaka przed
pasożytami to również regularne odrobaczanie,
które należy wykonywać co trzy miesiące. To
istotne, by nieproszeni goście nie zdążyli na
dobre zagościć w organizmach naszych pupili.
Jeśli tak się stanie, pełne opanowanie inwazji
pasożytów jest trudniejsze i wymaga wielokrotnych powtórzeń podawania leków, co w oczywisty sposób wpływa na organizm psa czy kota.
R
E
K
L
A
M
A
Profilaktyka to jest rzecz, na którą chciałbym
szczególnie uczulić. Często pojawiamy się w
gabinecie lekarza weterynarii dopiero wtedy,
kiedy zwierzę choruje. To duży błąd, który popełniają opiekunowie zwierzaków nie tylko w
Rembertowie. Należy regularnie, co najmniej co
pół roku pojawić się z pupilem w gabinecie na
rutynowym „przeglądzie”. Jeśli okaże się, że
pojawiają się niepokojące objawy, takie jak
spadek wagi, kamień nazębny, pogorszenie kon- A jak kształtuje się kwestia sterylizacji zwierząt
dycji sierści, infekcje, warto wykonać badania domowych na terenie Rembertowa? Czy mieszkańcy często korzystają z takiej możliwości?
diagnostyczne krwi i moczu.
Tak, muszę powiedzieć, że na przestrzeni lat
Co jeszcze rozumiemy przez profilaktykę?
znacznie wzrosła liczba opiekunów, którzy
Poprzez profilaktykę rozumieć możemy rówprzyprowadzają pupila na kastrację. Niezdecynież stosowanie odpowiednich preparatów w
dowanych zawsze staramy się namawiać na to
celu zabezpieczenia pupila przed pasożytami,
rozwiązanie z wielu względów. Przede wszystnp. inwazją kleszczy. Panuje błędne przekonakim, z powodów zdrowotnych. Sterylizacja w
nie, że jest to koniecznie wyłącznie w miesiązdecydowany sposób zapobiega częstym – niecach letnich, tymczasem pasożyty te pozostają
stety – nowotworom sutków u kotek i suczek,
w okresie aktywności praktycznie przez cały
szczególnie tych, którym długotrwale podawane
rok, z wyłączeniem 2-3 miesięcy zimowych.
są antykoncepcyjne leki hormonalne. WykonuKleszcze bytują głównie w trawie, nie – jak
jąc zabieg, pozbywamy się także problemu ro-
pomacicza, które zagraża życiu zwierzęcia i
wymaga nagłej interwencji chirurgicznej oraz
długotrwałej rekonwalescencji. Analogicznie, u
zwierząt płci męskiej, kastracja zapobiega rozwojowi nowotworów prostaty.
weterynaryjną, w tym też sterylizację. Otrzymują one wsparcie z Urzędu Dzielnic w zakresie
karmy i talonów na sterylizację. Sytuacja jest
więc – można powiedzieć – pod kontrolą.
Jeśli mowa o bezdomności, jak powinniśmy
Należy pamiętać, że w każdym roku kalenda- zabezpieczać naszych pupili przed zaginięrzowym istnieją wyznaczone okresy czasu, w ciem?
których możemy skorzystać z darmowych stery- Przede wszystkim, konieczne jest czipowanie
lizacji na koszt miasta.
zwierząt. Tu również możemy skorzystać z orWspomina Pan o nadpopulacji zwierząt. Jak ganizowanych akcji darmowego czipowania –
także w naszej przychodni na Dziewosłęby 19.
wygląda sprawa w Rembertowie?
Koty wolnożyjące, bo to ich właśnie dotyczy W tym roku akcja już ruszyła i będzie trwała do
kwestia dokarmiania, funkcjonują na terenie 15 grudnia, także zapraszamy. To ważne, by
naszej dzielnicy – podobnie jak w innych rejo- pies lub kot – kiedy zaginie – mógł zostać zinach Warszawy. Są stale pielęgnowane przez dentyfikowany przez odpowiednie służby, jak
karmicielki zapewniające im również opiekę
(Ciąg dalszy na stronie 7)
6
Październik 2014
T E AT R A K T
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
KO C H A J Z W I E R Z Ę TA
Gołębie moja pasja
Fot. Izabelkowa
Teatr Akt jest niezależną grupą teatralną działającą w formie stowarzyszenia od 1991 roku. Początkowo zespół
tworzy w dziedzinie teatru pantomimy i teatru
ruchu. Z czasem główną sceną wypowiedzi artystycznej staje się plener i ze spektaklami ulicznymi grupa kontynuuje teatralną przygodę podróżując do dużych i małych miast i miasteczek w Polsce i za granicą. Domeną wciąż pozostaje sztuka
mimu, gestu, plastycznego obrazu, uzupełniana
elementami cyrku, tańca i wszelkiego rodzaju
akrobacji. Od 2010 siedzibą grupy jest budynek
przy ulicy Łaziebnej 9 na Olszynce Grochowskiej, który jest bazą do realizacji teatru objazdowego, a także lokalnych, warszawskich projektów artystycznych. Najbardziej znane z nich to:
Majówka teatralna, przegląd zjawisk teatralnych
Czarna Offca, Legendy Olszynki. Nowością tego
roku było wydarzenie artystyczne otwierające
plażę nad stawem Kozia Górka, poprzedzone
wielomiesięcznymi przygotowaniami terenu. O
wydarzeniach związanych z teatrem informuje
strona
www.teatrakt.pl
i
http://
nakoziejgorce.manifo.com/
dla RB Marek
Marcin Zadęcki
Członek Warszawskiego Związku
Hodowców Gołębi Rasowych i
Drobiu Ozdobnego i Wiceprezes
Zachodniopomorskiego Klubu Hodowców Gołębi Gdański Wysokolotny
Hodowlą gołębi „zaraził” mnie mój świętej
pamięci dziadek Władysław. Odkąd tylko
pamiętam gołębie były na naszym podwórku.
Dziadek trzymał gołębie dla przyjemności, jak
większość ludzi w tamtych czasach. Pamiętam, że jego stado liczyło około 50 szt i cieszyło się wolnością latając w naszym obejściu
i wysoko na niebie. Dziadek posiadał gołębie
potocznie nazywane bocianami. Były to białe
szlachetne gołębie zbudowane proporcjonalnie na długiej głowie z białymi dziobami i
łapciami (piórami) na nogach. Cechowała je
bardzo dobra lotność i witalność. Razem z
bocianami latała para czarnych kolorów, których jak sama nazwa wskazuje trzymane były
dla koloru. Każdy kto choć trochę interesuje
się gołębiami na pewno jest w stanie wyobrazić sobie lot bocianów z czarnym kolorem
majestatycznie latających po niebie. W tamtych czasach, zwłaszcza zimą po spierzeniu,
gołębie trzymane na wolnym oblocie często
tak doskonale latały przez 2-3 godziny, że
ginęły w chmurach. Niestety nasz lot spotkał
taki sam przypadek. Pamiętam, że po nakarmieniu w południe wypuściliśmy je razem z
Fot. Marcin Zadęcki
dziadkiem. W nocy cały dzień padał śnieg i
wszystko przykryte było białym puchem, a
dzień od rana był piękny i świeciło słoneczko.
Niestety promienie słoneczne odbijane od
śniegu raziły gołębie do tego stopnia, że wzbijały się coraz wyżej o odchodziły coraz dalej
od naszego domu. Ostatecznie straciliśmy cały
lot. Miałem wówczas 6 lat i płakałem jak
bóbr. Część gołębi zostało złapane 25 km od
domu i dziadek je odkupił, reszta jednak zginęła bez powrotnie. W wieku 10 lat zbudowałem swój pierwszy gołębnik i każdą złotówkę
jaką miąłem przeznaczałem na zakup gołębi.
W przeciwieństwie do dziadka hodowałem
różne rasy takie jak widyny, winery ciemne,
jasne, bociany, kasztany, maściuchy, spance-
ry, krakowiaki, krymki i mewki. Na początku
z kolegami jeździliśmy na rowerach i kupowaliśmy gołębie od okolicznych hodowców.
Później gdy byliśmy starsi jeździliśmy na targ
do Falenicy, który w tamtych czasach był kultowy dla hodowców gołębi, podobnie jak Bazar Ciuchy gdzie przyjeżdżała cała Warszawa.
Piszę o Falenicy nie bez powodu ponieważ
tam udało mi się kupić parę głębi, których
nigdy wcześniej nie widziałem na oczy, a które od razu mnie urzekły swoim wyglądem.
Były to Gdańskie Wysokolotne, ale o nich w
następnym artykule.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich hodowców gołębi, hobbystów i miłośników tych
pięknych ptaków.
R E M B E R TO W S K A M A S A K RY T YC Z N A
Rembertów kołem się toczy
Paweł Prusakiewicz opowiada o problemach rembertowskich rowerzystów oraz o społecznej inicjatywie jaką jest Rembertowska Masa Krytyczna
Rembertów choć jest częścią ogromnego miasta, to raczej tą pomijaną i w przypadku licznych problemów niezauważaną. Jako
aktywny rowerzysta bardzo odpowiedzialnie podchodzę do tematu bezpiecznej jazdy. Podróżując z dzieckiem zawsze dbam o
zapięte pasy w foteliku i kask na głowie, po zmroku zawsze używam wyraźnego oświetlenia, a często zdarza mi się również podróżować w odblaskowej odzieży zwiększającej widoczność na
drodze. Dlaczego o tym piszę. Otóż mimo to, że staram się zachować wszystkie dostępne mi środki ostrożności zawsze chcąc
jednośladem pojechać na przejażdżkę poza granice Rembertowa
muszę narazić swoje zdrowie. Bo my rembertowscy rowerzyści
jesteśmy niezauważani i pomijani. Kiedy w Warszawie powstawały dziesiątki, a teraz już setki kilometrów bezpiecznych dróg
rowerowych o Rembertowie nikt nie myślał. Postrzeganie naszej
Dzielnicy doskonale unaoczniła rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich, która w wywiadzie dla telewizji powiedziała, że przecież
Rembertów to jest taka specyficzna dzielnica, gdzie ruch samochodów jest na tyle spokojny, że można po niej rowerem jeździć
Wszystkich zapraszamy serdecznie w niedzielę 5. października o godzinie 13 na
wspólny przejazd rembertowskimi ulicami.
III Rembertowska Masa Krytyczna ruszy z
terenów zielonych u zbiegu ulic Kordiana i
Strażackiej. Pokonamy wspólnie 16 km trasę
po ulicach Rembertowa.
bezpiecznie - sugerując, że nie ma konieczności budowy dróg
rowerowych w samej dzielnicy. Ale pytanie jest następujące: co
jeśli chcemy z tej spokojnej, cichej i pełnej urokliwych leśnych
tras rowerowych dzielnicy wyjechać?
W roku 2013 powołaliśmy wraz Marcinem Płonką i Dominikiem
Muraszko do życia społeczną inicjatywa, którą na wzór jej starszej ogólno - warszawskiej siostry została nazwana Rembertowską Masą Krytyczną. Celem działania powstałej inicjatywy jest
popularyzacja roweru jako środka transportu w dzielnicy, zwrócenie uwagi mieszkańców Rembertowa na potrzeby rowerzy-
stów oraz protest przeciw niezadowalającemu stanowi rembertowskiej infrastruktury rowerowej. Jeśli idąc przez Rembertów
rozejrzymy się dookoła, zobaczymy jak duża część Rembertowiaków jeździ rowerami. Nasza dzielnica jest na tyle niewielka
obszarowo, że nawet dla poprawy własnego samopoczucia powinniśmy mniej korzystać na co dzień z samochodów, a więcej
podróżować rowerem. Korzystając z roweru zadbamy o środowisko, swoje zdrowie a nawet swój portfel. Popularyzacja jazdy
rowerem w dzielnicy to bardzo ważny, ale tylko jeden z powodów działania Rembertowskiej Masy Krytycznej. Głównym katalizatorem do zawiązania rowerowych społeczników była chęć
poprawienia naszego bezpieczeństwa na co dzień. Od samego
początku skupiliśmy się na najbardziej zaniedbanej kwestii jaką
jest połączenie z warszawską siecią dróg rowerowych. Brak
możliwości bezpiecznego wyjazdu rowerem z dzielnicy uznany
został przeze mnie i potwierdzony przez dołączających do inicjatywy kolejnych ochotników za kpinę ze strony warszawskich
władz odpowiedzialnych za rozwój tej sieci na terenie całego
miasta. Zgodnie postanowiliśmy to zmienić. Cel więc był jasny,
środki wybraliśmy bezpośrednie. Na nasze zaproszenie do
wspólnego przejazdu ulicami dzielnicy licznie odpowiedzieli
okoliczni rowerzyści. Pierwszy raz na jesieni zeszłego i kolejny
na wiosnę tego roku przejechaliśmy ulicami blokując ruch samochodowy i zwracając uwagę nie tylko zdziwionych przechodniów, ale także miejscowych urzędników. Niesieni chęcią bycia
widocznymi i nieustępliwymi dla miejskich decydentów przygotowywaliśmy kolejne akcje protestacyjne nawołujące do budowy
drogi rowerowej wzdłuż ulicy Marsa. Do niedawna Pełnomocnik
Prezydenta m.st. Warszawy ds. Komunikacji Rowerowej na nasze pytania o przewidywany termin powstania drogi dla rowerów
na wskazywanym przez nas odcinku ulicy Marsa twardo odpowiadał że nie ma w budżecie wystarczających środków na rozpoczęcie prac, a w kolejce są ważniejsze inwestycje. Jednak ostanie
słowa, ze skierowaną do nas prośbą o garść cierpliwości ponieważ rozpoczęły się przygotowania do tej inwestycji wlały w nasze serca morze nadziei, że prowadzone przez nas akcje dążą ku
dobremu.
Do zobaczenia na rowerze!
Październik 2014
ZŁOMBOL 2014
(Ciąg dalszy ze strony 3)
Nyski, tam zabawa trwała non-stop, bo kierowca miał dużo zmienników. Na przyszły
rok też wyszykujemy Nysę. Po drodze budziliśmy sensację. Poważnie. W Monako nikt nie
patrzył na jachty tylko na wózki z PRLu, a w
Modenie zaparkowaliśmy przy muzeum Ferrari i... mało kto z turystów fotografował
czerwone bolidy!
Policja? Tylko w Saint Tropez - odwiedziliśmy żandarmów, do komisariatu była kolejka.
Kto wzbudził największy szacunek? Chłopak
na SHLce z lat 60. Jechał z Zamościa, ale
zanim dojechał na start do Katowic, wpadł po
kumpli do Szczecina - dołożył do dystansu
dodatkowe 1500 km.
Za rok? Wiadomo!
7
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
PIKNIK
Z W I E R Z Ę TA
Jeż i ptasie mleczko ®
(Ciąg dalszy ze strony 5)
Straż Miejska (Ekopatrol), czy personel
schronisk lub lecznic. Zaczipowane zwierzęta
znajdują się w ogólnej bazie, dzięki której w
razie ucieczki czy zagubienia, właściciel zostanie powiadomiony, a zwierzak uniknie
bezdomności lub stresującego pobytu w
schronisku.
Marcin Płonka
Człowiek orkiestra w Rembertów Bezpośrednio - opowiada o pikniku rodzinnym
zorganizowanym
przez
Urząd Dzielnicy Warszawa Rembertów
Po drugie, przypinajmy oczywiście zwierzętom do obroży adresatkę: breloczek z wpisanymi danymi właściciela.
Na pożegnanie lata Urząd Dzielnicy zorganizował
piknik rodzinny z mnóstwem atrakcji dla dzieci.
Dmuchane zjeżdżalnie, trampoliny, malowanie
buziek, gry i zabawy. Wszystko to co dzieci lubią
najbardziej. Nie zabrakło tam również nas! Zrobiliśmy dla Was lemoniadę. Dla każdego dziecka,
bo łącznie przygotowaliśmy ponad 3.000 kubków
tego napoju. Naszą maskotką dla dzieci był Jeż
Marcin, który rozdawał wedlowskie ptasie mleczko ® przyniesione przez Cezarego Sowińskiego.
Oprócz lemoniady i słodkości Rembertów Bezpośrednio w swoim żółtym namiocie zorganizował
malowanie buziek i robienie bransoletek. Była też
Fot. Ł.Matulewicz
ścianka do robienia śmiesznych zdjęć. Na pikni- turniej o Puchar Burmistrza Rembertowa piłki
ku nie zabrakło również występów zespołów dzie- plażowej. Pogoda tego dnia była wspaniała. Gorącięcych i młodzieżowych. Odbył się również co i słonecznie. Godne pożegnanie lata!
Nie mógłbym nie wspomnieć także o montowaniu siatek w oknach przez opiekunów kotów, szczególnie w mieszkaniach, które znajdują się na wyższych piętrach.
Przychodnia Weterynaryjna
Rembertów
Ul. Dziewosłęby 19
czynne: pon –pt. 8.00 –20.00
tel. 501 133 154
lek. wet Piotr Kubiak
lek. wet Jacek Madejski
O P O W I A DA N I E R E M B - Z
Łukasz Grabek
Ludzkości coś znowu poszło nie tak. I tym razem wyjątkowo paskudnie.
Od wieków ubóstwiano kult oręża. Gdy Kain
odkrył, że kamieniem można zabić o wiele skuteczniej niż gołymi rękoma kolejne pokolenia
udoskonalały swoje śmiercionośne odkrycia.
Brąz pobił kamień, żelazo brąz, stal żelazo i tak
dalej. Im broń stawała się doskonalsza, tym bardziej zyskiwała na swojej powszechności. Tańsza w produkcji, upraszczana w obsłudze, generująca nowe ścieżki jej rozwoju. Twór idealny.
Gdy Ziemia zaczęła nosić na swoim padole więcej istnień, prosta broń przestała dawać możliwości panowania nad większą rzeszą dusz. Napoleon muszkietami pobił joannitów walczących
mieczami. Brytyjczycy swoją bronią palną
stłamsili Zulusów. Fronty I Wojny Światowej
obleczone zostały sarinem. Hiroszima i Nagasaki poczuły potęgę atomu. Ale proch i energia
kinetyczna były nadal niedoskonałe – wymagały
technologii, udziału ludzi i olbrzymiej planistyki. Od kiedy badania nad ludzkim DNA przybrały na sile pod koniec XX wieku, ludzkości wymarzyło się zabijanie za pomocą czegoś niewidocznego. Czegoś o wiele bardziej skutecznego i
śmiercionośnego niż czołgi, latające fortece i
pułki piechoty. Wirusy.
Ludzie widzieli, czego może dokonać ebola,
wąglik, czarna ospa czy różne odmiany grypy.
Cichy, podstępny, przeskakujący z człowieka na
człowieka zabójca. Mały chochlik cierpienia i
okrzyków bólu. Koszty produkcji niskie, nieograniczone możliwości, wypuszczony raz teoretycznie nie znał granic swojego zasięgu geograficznego. Nie potrzebował paliwa do przemieszczania się, ani sprzętu komputerowego do bycia
sterowanym. Jednocześnie będący nieobliczalnym kodem DNA, który nie znał systemu rozpoznawania „wróg-przyjaciel”. Jednakże ludzkość
nie patrzyła na negatywne strony zastosowania
wirusów w działaniach bojowych, a jeśli już to
jedynie w zakresie błędu statystycznego dla całej populacji ludzkiej.
W 2018 r. w jednym z europejskich laboratoriów dr Wolfke, światowej sławy specjalista
wirusolog, stworzył coś nowego. Kolejny morderczy wirus został powołany do życia w sterylnym i cichym kompleksie badawczym położonym w południowej Austrii. Badania od początku były objęte klauzulą tajności, więc nie istniała możliwość ingerencji komisji etycznych, administracji rządowej i fanatycznych grup eko-
terrorystycznych. Wirus był w odczuciu Wolfkego był jedynie tworem, wynikiem zabaw człowieka z konfigurowaniem kwasu deoksyrybonukleinowego i nie planował zagłady ludzkości.
Był wizjonerem, którego marzeniem było stworzenie wirusa zdolnego pomagać ludziom, a nie
ich masowo tępić. Od lat badał możliwości wykorzystania tych tworów w walce z rakiem, chorobami neurologicznymi czy nawet chorobami
psychicznymi. Oczywiście nic nie przebiegało
łatwo, dodatkowo trafiał na mur innych naukowców, którzy twierdzili, że oszalał. W takich sytuacjach Wolfke odpowiadał: "Hamlet był szaleńcem? Nie. Znalazł się w trudnej sytuacji." Badacz chciał dopiąć swego i był blisko.
Odkryty przez niego wirus, któremu nadano
oznaczenie laboratoryjne PPF-1904-W, posiadał
specyficzną cechę - wnikał w komórki, lecz nie
niszczył ich. Wchodził z nimi w symbiozę, której efektem było wzmocnienie odporności komórki oraz wyraźne zmiany w jej metabolizmie.
Dotychczas nie zbadano, jakie korzyści z tego
powiązania zyskiwał wirus, lecz było to jedynie
kwestią czasu. Nauka otrzymała nowe okno na
świat, a PPF-1904-W był zaledwie pierwszym
podmuchem wiatru. Gussen, wielki wielbiciel
szekspirowskiej twórczości, nazwał swój twór
Yorickiem.
Pół roku później Wolfke stworzył nowy szczep
Yoricka - PPF-1905-W1. Wirus nadal nie wykazywał agresywnej ekspansywności kodu DNA w
strukturze komórki. Czuł też narastającą frustrację, ponieważ nie mógł uzyskać metody pozwalającej na sprawdzenie zmian zachodzących w
samym szczepie. Badacz doskonale wiedział, że
nie można ufać czemuś, co było spokrewnione z
grypą. Nad frustracją przeważała aktualnie fascynacja. Komórka wolniej się rozpadała.
Wzmocniony metabolizm powodował coś na
zasadzie samooczyszczania komórki z produktów przemiany materii i "zużytych" elementów
DNA. Komórka pozostawała dłużej młoda.
Wolfke wpadł w wir badań i analiz.
Rok po stworzeniu pierwszego szczepu Austriak
popełnił błąd. Nieświadomie, jednak miał on
uderzyć praktycznie w każdego człowieka na
Ziemi. Zmęczony i roztargniony przez ciągłą
pracę uszkodził probówkę z udoskonalonym
szczepem, który nazwał Tytanią. Tytania bardzo
szybko wchodziła w interakcję z komórkami
człowieka i czas od momentu zarażenia do chwili pełnej symbiozy wynosił dwanaście godzin.
Momentalnie został objęty procedurami awaryjnymi, poddał się badaniom i kwarantannie. Nie
wykryto u niego żadnych negatywnych zmian. A
Tytania zaatakowała znienacka.
Wolfke po ostatnim dniu kwarantanny wrócił do
domu, zjadł kolację, obejrzał serwis informacyjny, wziął kąpiel i poszedł spać. Nigdy więcej się
nie obudził. Przynajmniej świadomie. Tytania
zaczęła powielać swój kod DNA w organizmie
badacza w tempie porównywalnym z namnażaniem się komórek ludzkiego płodu. Przejęła
kontrolę nad metabolizmem całego ciała. WnikO
G
Ł
O
nęła w organy, które zaczęły funkcjonować na
jej warunkach. Ostatecznie wniknęła w komórki
mózgowe pozostawiając nienaruszone jedynie
takie części jak móżdżek czy pień mózgu.
Wszelkie odruchy, pamięć, doświadczenia i jaźń
zostały zdominowane przez śmiercionośną broń.
Możliwe, że nie doszłoby do tragedii, gdyby
zarażony naukowiec zobaczył, co wirus robi ze
S
Z
E
N
I
E
8
Październik 2014
KRZYŻÓWKA Z HASŁEM
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
Ulica jak planeta
Protestuje na kwadratowych kołach
Na czele Ratusza
Skasowana stacja
Inaczej szyszak
Wilgotna ulica (2 słowa)
Rembertowska Wieża Babel
Flagowa ulica
Komfortowa część Rembertowa
Rembertowski bieg
Potrzebny maluchom
Dawne kino w Rembertowie
Ciągle zamknięty
R
E
K
L
14. Dzielą Stary i Nowy
15. Nie ma na skrzyżowaniach w Rembertowie
16. Codziennie przy przejeździe
17. Inaczej uczelnia
18. Rembertowskie ogrody mieszkaniowe
19. Brakuje pod torami
20. Legendarny bazar
21. Parkują w rembertowskim parku
Oprac. Małgorzata Sierzpowska
i Marcin Płonka
A
M
A
Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1
O P O W I A DA N I E
złożonym organizmem. Badacz nie miał możliwości
sprawdzenia oddziaływania wirusa na wszelkie komórki w ciele człowieka. Potrzebował żywych obiektów
doświadczalnych, ponieważ z martwymi wirus nie
wchodził w jakiekolwiek reakcje i obumierał w ciągu
kilkunastu minut. Austriak nie mógł wiedzieć, jak Tytania wpływa, między innymi na szare komórki człowieka i jaką ma to destruktywną specyfikę. Wolfke nie
mógł także wiedzieć, że jego dzieło uaktywnia się w
pełni w złożonym organizmie, a jej możliwości dalszego rozprzestrzeniania się są wtedy spotęgowane. Zarażenie jednego człowieka przez drugiego poprzez wymianę płynów ustrojowych zachodziło w ciągu kilku
minut.
Wolfke spał niespokojnie kilka godzin po czym otworzył oczy, które nie widziały tego, co normalnie mógłby zobaczyć zdrowy mózg. Po prostu egzystował zawieszony między śmiercią człowieczeństwa a życiem
organizmu. Tytania mówiła jedno - zarażaj i rozprzestrzeniaj się.
Bezwolne ciało Wolfkego wybiegło z domu i raniło
zębami oraz paznokciami mieszkającego w sąsiedztwie
emerytowanego prawnika. Obaj ruszyli w obłąkanym
biegu przed siebie. Kolejne osoby padały ich ofiarami,
a te powstawały i ruszały dalej za wewnętrznym krzykiem Tytanii.
Władze Austrii początkowo uznały serię ataków za
rozprzestrzeniające się zamieszki wywoływane przez
niechętne rządowi środowiska neonazistowskie, które
od jakiegoś czasu prowadziły kampanię przeciwko
rzekomym lewakom rządzącym krajem. Po trzech
dniach liczba zarażonych rosła lawinowo. Ciąg geometryczny nieubłaganie niszczył jedną z najstabilniejszych gospodarek Europy. Gdyby władze Austrii wiedziały, że dla zarażonych nie ma już szans odratowania
i wydałyby rozkaz użycia broni, prawdopodobna liczba
ofiar byłaby o wiele mniejsza niż w ciągu najbliższych
czterech miesięcy.
I nie doszłoby do światowej pandemii sprowadzającej
ludzkość w najlepszym wypadku do XIX wieku. W
ciągu czterech miesięcy ludzkość praktycznie wymarła,
a nowe miejsce na szczycie łańcucha pokarmowego
zajęli zarażeni błąkający się bez celu po Ziemi dopóki
nie natrafiali na żywe istoty. Oczywiście ludzkość nie
byłaby sobą, gdyby nie miała w sobie takie samego
zapału do przetrwania najgorszego tak samo jak do
wzajemnego zabijania się. W wielu miejscach ocalali
organizowali się w różnych miejscach, najczęściej
dzięki trzeźwemu myśleniu wojskowych lub sił policyjnych. Niestety pomimo tytanicznych wysiłków wiele placówek upadało, a zaledwie niektóre potrafiły
przetrwać najgorsze początki tworząc silne enklawy
względnego spokoju pośród oceanu chaosu. Pentagon
w USA, bazy polarne na Antarktydzie czy południowa
Kamczatka były niektórymi z nich, ale były jedynie
skupiskami pozostałości ludzkości. Każdy teren, który
mógł odgrodzić ludzi od zarażonych dzięki barierom
naturalnym lub konstrukcyjnym dawał możliwość przetrwania. W Polsce ostało się kilkanaście skupisk. Zamek w Malborku i inne podobne twierdze znowu stały
się czyimś domem. Bazy wojskowej w większości zamieniły się w ponure cmentarzyska, ale i kilka spośród
nich dawało schronienie kilku tysiącom uchodźców.
Na terenie Rembertowa, dzielnicy Warszawy, ludzie
odruchowo uciekali w kierunku terenu Akademii Obrony Narodowej. Może powodem była świadomość, że
posiada mur, który odetnie ich od szalejących zombie
lub stwierdzenie, że tam, gdzie są wojskowi będzie
bezpieczniej.
Dzięki szybkiej reakcji dowódców przebywających na
terenie AON udało zorganizować się ewakuację okolicznej ludności i odeprzeć zmasowane ataki zarażonych. Ściągnięto jak najwięcej sprzętu pancernego z
pobliskiej bazy w Wesołej i żołnierzy, w tym żandarmów, którzy na szczęście ćwiczyli na poligonie. Straty
podczas walk były dotkliwe, ale udało zabezpieczyć się
newralgiczne punkty całego terenu. Wszystkie bramy,
luki w ogrodzeniach i murach oraz niezabezpieczone
przejścia doczekały się wymaganych napraw i wzmocnień. Początkowe przeróbki były dość improwizowane,
jednak po miesiącu zamieniły się w solidne granice
wskazujące, kto pozostaje po danej stronie umocnień.
Główna brama, najsilniej strzeżona, zamieniła się w
potężną barierę obronną. Zawsze zabezpieczona trzema
czołgami i kilkoma drużynami piechoty. W miejsce
górujących nad bramą orłów pojawiły się wieże obserwacyjne. Przyległy budynek przemieniono w bunkier z
dwoma lekkimi karabinami maszynowymi. Pozostałe
przejścia zamknięto na głucho, zaspawano i obwarowano złomem i wrakami samochodów. Pojazdy z parku
militarnego, będącego ozdobą zielonego zakątka,
wzmacniały swoją masą mury i służyły za stanowiska
obserwacyjne. Sytuacja była opanowana w pierwszej
fazie. Na terenie AON schronienie znalazło dwa i pół
tysiąca cywilów i pięciuset wojskowych.
Kolejną fazą było ustalenie nowego porządku, aby
przerażeni i zdezorientowani ludzie nie pozabijali się
wzajemnie. Władzę oficjalnie sprawowali generałowie
tworzący Sztab. Stworzyli regulaminy i procedury mające zabezpieczyć wszystkich ocalałych. Kary za przestępstwa były drakońskie i konsekwentnie stosowane.
Stworzono listę zapotrzebowania na żywność, materiały, uzbrojenie, paliwo i inne elementy, które mogły
pozwolić nowej społeczności utrzymać się przy życiu
dłużej niż kilka miesięcy.
Cywilom przydzielone zostały prace związane przede
wszystkim produkcją żywności, a specjalistom posiadającym fach w ręku nadano obowiązki utrzymania
niezbędnej do życia infrastruktury. Od tej pory były
kierownik zakładu, księgowa czy malarz uprawiali warzywa lub wypiekali chleb, natomiast murarz czy elektryk zajmowali się tym, co potrafili najlepiej.
Wojskowi otrzymali rozkazy w postaci zabezpieczania
bazy i wypraw poza jej teren w celu pozyskiwania,
między innymi żywności, paliwa lub materiałów budowlanych. Armia, która była średnio wyszkolona musiała doszkolić się w boju i żegnać kolejnych poległych, których nie dawało się nawet pogrzebać z honorami. Jedno ukąszenie powodowało utratę przyjaciela i
kompana z jednostki. Morale jednak utrzymywało się
na dość wysokim poziomie, a wszyscy wojskowi żartowali, że to dzięki niemieckim Leopardom stojącym za
ich plecami.
Od momentu ustanowienia bezpiecznej placówki na
terenie AON nawiązano łączność z dwoma identycznymi placówkami na terenie Pustelnika przy trasie krajowej numer 637 oraz twierdzą w Modlinie. Milczały
pobliskie lotniska, a sama Warszawa sprawiała wrażenie martwej, gdy radiooperatorzy wyłapywali jedynie
jednostajne szumy.
W swoim rejonie AON był największą placówką ocalałych i dawał możliwości zbudowania częściowej samowystarczalności.
Ale nie oznaczało to, że był totalnie bezpiecznym miejscem, w którym żyło się sielankowo. Noc w noc pod
murami chodziły setki zarażonych, do których ostatecznie nie strzelano, ponieważ huk broni ściągał kilkudziesięciu nowych. Żołnierze całymi godzinami widzieli
zmasakrowane postaci drepczące w miejscu lub uderzające bezskutecznie całymi ciałami w potężne bramy
AON. Załogi czołgów nerwowo oczekiwały na ewentualne wtargnięcie zombie. Leopardy były ostatnią linią
obrony. Potem byłyby już nieskuteczne, gdyby fale
żywych trupów rozbiegły się po całym terenie bazy.
A życie, zgodnie ze wszelkimi prawami wszechświata,
zawsze mogło nabruździć w najmniej oczekiwanym
momencie...
c.d.n.

Podobne dokumenty

primi inter pares 2009/10

primi inter pares 2009/10 • niewłaściwego parkowania w okolicach dworca PKP w Rembertowie. W tym miejscu koordynator Biura Bezpieczeństwa poinformował o możliwości bezpłatnego parkowania na terenie byłego bazaru przy ul. P...

Bardziej szczegółowo

lipiec

lipiec Na innych stoiskach mogliśmy poznać pracę bartnika i  tajniki produkcji miodu, a  także podejrzeć życie pszczół. Organizatorzy udostępnili zwiedzającym wystawy fotograficzne przedstawiające walory ...

Bardziej szczegółowo