Test w magazynie "Muzyk"

Transkrypt

Test w magazynie "Muzyk"
test
Warm Audio
WA-2A
Kompresor
tekst
Przemysław Ślużyński
Warm Audio, amerykański producent sprzętu
nagraniowego, nie przestaje nas zadziwiać. Po teście
korektora wzorowanego na legendarnym Pultecu
przyszedł czas na test niemniej legendarnego urządzenia:
kompresora wzorowanego na LA-2A. W wykonaniu
Warm Audio nosi on nazwę WA-2A i oczywiście od
oryginału (jeżeli jeszcze gdzieś taki jest) odróżnia go parę
rzeczy – ale jedyna istotna różnica to cena.
Kompresor LA-2A to lampowy kompresor
fotoelektryczny. Elementem odpowiedzialnym za tłumienie jest fotorezystor, a za
oświetlenie odpowiada panel fluorescencyjny. To właśnie cechy tych dwóch
elementów odpowiadają za charakterystyczne brzmienie kompresora – bo lampy
i transformatory, owszem, pomagają, ale to
ten układ, T4A, jest najważniejszy. Jest to
jeden element zamknięty w puszce nieco
większej od lampy i jak lampa mocowany w podstawce. Oryginalne są drogie
i najczęściej już nie działają na szczęście
produkowane są zamienniki i odpowiedniki. Warm Audio stosuje transformatory
renomowanej firmy Cinemag.
Konstrukcja kompresora WA-2A jest
inna, niż oryginalnego urządzenia – mieści
się on w standardowej obudowie rack 2U,
a nie w charakterystycznej i unikalnej
62
obudowie z lampami z tyłu i odchylanym
na zawiasach panelem. To zrozumiałe,
taka standardowa obudowa jest tańsza,
a w niczym nie zmienia parametrów. Żeby
tradycji stało się jednak zadość, przód jest
taki sam – malowany szarą farbą (chyba po
prostu podkładową), z charakterystycznymi pokrętłami, przełącznikami i z dużym
miernikiem. Każdy wie, jak taki kompresor wygląda, darmowe i płatne wtyczki
emulujące jego działanie są wszechobecne.
Próżno szukać przełącznika bypass – nie
ma go, tak jak w oryginale.
Tył jest trochę bardziej rozbudowany niż
w pierwowzorze – mamy regulację punktu
zerowego miernika, gniazdo i potencjometr do łączenia dwóch kompresorów
w parę stereo (dla bogatszych) oraz często
spotykany też we wtyczkach potencjometr preemfazy. Wejścia i wyjścia są
symetryczne, w formie gniazd XLR oraz
jack 1/4” TRS.
Warm Audio stosuje transformatory
Cinemag, oryginalną albo bliską oryginalnej „fotokomórkę” T4A firmy Kenetek
oraz porządne lampy. Całość wykonana
jest na jednej płytce drukowanej, co nie
dziwi. Czas ataku jest stały i wynosi około
10 ms, natomiast cały „bajer” tego typu
kompresora jest w czasie powrotu, który
jest zmienny w zależności od głębokości
kompresji i wynosi około 60 ms w początkowej fazie do 50% redukcji i od 0.5 s
do aż 5 s dla całkowitego braku redukcji.
Druga faza czasu powrotu zależy nie tylko
od głębokości redukcji, ale też od czasu jej
trwania – po prostu panel wolniej gaśnie.
To jest charakterystyka układu optycznego,
tak podświetlającego jak fotorezystora,
i tego nie da się zmienić, tak po prostu jest
– i dobrze, bo to właśnie dobrze brzmi.
Tor sterujący nie ma prostownika – panel
fluorescencyjny zasilany jest napięciem
zmiennym, po prostu wzmocnionym
sygnałem audio.
Obsługa urządzenia jest oczywista i nie
wymaga wyjaśnień. Trudno się zgubić,
do dyspozycji mamy pokrętło poziomu
i stopnia kompresji oraz przełącznik
zwiększający nachylenie i przełączający
kompresor w tryb limitera. Kompresor
cały czas ma dość szerokie kolano, tak więc
09 / 2016
test
PODSUMOWANIE
Jedyną zewnętrzną różnicą jest nieco inna
konstrukcja obudowy, logo producenta
i brak charakterystycznego zawiasu na dole.
W środku – wiadomo, płytka drukowana
i nowoczesny zasilacz zamiast konstrukcji
point-to-point. Z tyłu – więcej gniazd i możliwości regulacji. Nie jest to więc w żadnym
wypadku klon, tylko raczej „wariacja na
temat”, z zachowaniem wszystkich cech
oryginału. Jedna cecha nie została zachowana – na szczęście. Cena WA-2A zaskakuje,
zaskakuje bardzo pozytywnie. Polecam!
nachylenie około 4:1 występuje dopiero przy większym tłumieniu. Limiter oznacza nieskończone nachylenie, ale chyba również
z szerokim kolanem, tak więc w sensownym zakresie pracy różnice
między tymi trybami nie są tak duże, jakby się to mogło wydawać.
Przełączniki i potencjometry są oczywiście nowoczesne, ale mają
odpowiedni starodawny „feel”.
Brzmienie – co tu gadać, lepsze niż wtyczki. Ponieważ w tym
kompresorze nie można regulować czasów, to nadaje się on do
wszystkiego – no, może poza bębnami. Ale wokale, gitary, bas
– wszystkie te sygnały bardzo dużo zyskują nawet przy niewielkiej kompresji. Warto zauważyć, że jest to
urządzenie lampowe, a więc sygnał nawet bez
kompresji przechodzi przez dwie lampy i dwa
transformatory, tak więc brzmienie na pewno
się zmienia. Sama kompresja brzmi doskonale,
często stosuję wtyczkowe symulacje, wiedziałem
czego się spodziewać – i jest tak właśnie, tylko
lepiej. Co ciekawe, przy normalnych poziomach pracy wskaźnik prawego pokrętła PEAK
stosunek
REDUCTION nawet przy niewielkim tłumieniu
jakości
znajdował się po prawej stronie, powyżej 50
do ceny
– wszyscy używający plug-inów od razu zauważą, że we wtyczkach raczej stosujemy mniejsze wartości. Oznacza to, że poziom sygnału
wprowadzany na wtyczki jest duży i pracują one
w zakresie dużych poziomów – jeżeli dobrze
brzmienie
symulują sprzęt, to jesteśmy blisko nasycenia.
Żeby natomiast nasycić sprzętowy kompresor, trzeba się postarać. Oczywiście, bardzo
denerwujący jest brak bypassu – ale co robić, tak
te urządzenia wyglądały i nadal w takim razie
możliwości
wyglądają.
09 / 2016
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161386
Internet: www.audiostacja.pl,
www.warmaudio.com
dane technicznne
Pasmo przenoszenia
Wzmocnienie
Poziom wejściowy
Poziom wyjściowy
Zniekształcenia
Poziom szumu
Czas ataku
Czas powrotu
Lampy
Wejścia/wyjścia
Wymiary
Ciężar
Sugerowana cena
15 Hz – 20 kHz (±1 dB)
40 dB ±1dB
+16 dBm max.
+10 dBm nominalny, +16 dBm maksymalny
<0.1% przy +10 dBm
-74 dB
10 ms
0.06 s do 50%, 0.5 – 5 s do całkowitego
odpuszczenia
2 × 12AX7, 1 × 12BH7, 1 × 6P1J
BALANCED INPUT × 2 [XLR, jack 1/4”],
BALANCED OUTPUT × 2 [XLR, jack 1/4”],
STEREO LINK [jack 1/4”]
483 × 88 × 178 mm
5.4 kg
4290 PLN (promocja)
63