REKOLEKCJE ADWENTOWE 2010 przy muzyce – nauka IV
Transkrypt
REKOLEKCJE ADWENTOWE 2010 przy muzyce – nauka IV
IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu REKOLEKCJE ADWENTOWE 2010 przy muzyce – nauka IV Pęknięcie w ludzkiej naturze Zanim przejdę do omówienia tematu obecnej konferencji posłuchajmy jego muzycznej ilustracji. Preludium e-moll Jana Sebastiana Bacha z Das Wohltemperierte Klavier, w wykonaniu Światosława Richtera. CD http://www.youtube.com/watch?v=wp5mPL7IPMc Jest to utwór, który znakomicie obrazuje ludzką naturę. Gdy podczas nauki gry na fortepianie, przeglądając kolejne preludia i fugi natknąłem się na to preludium po raz pierwszy, od razu stało mi się ono bardzo bliskie. Oto w górnym głosie maluje się urzekająca melodia – zdobna, ale skromna; delikatna, ale pełna wyrazu – niczym śpiew ulotnej duszy, kontemplującej piękno zawieszone w bezkresie. Środkowy głos jest jak bijące serce, świadczące o tym, że to śpiewa dusza człowieka z krwi i kości. Środkowy głos dopełnia nadto niebiańską melodię składnikami niezbędnymi do pełnego akordu, niczym ciało zjednoczone z duszą, tworzące jedną, ludzką naturę. To wszystko oparte na dolnym głosie, będącym swego rodzaju upływem czasu, zawartym w 1 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu bezkresnej wieczności, niby czas, ale jakiś taki inny wiekuisty. Grając lub słuchając, odnieść można wrażenie szczególnej modlitwy człowieka, modlitwy ufnej, tęsknej, pokornej. I nagle!, w połowie utworu wszystko ulega zmianie. Zatarte zostają te trzy płaszczyzny, zrywa się istna ulewa dźwięków, rwący potok zmiennych uczuć, targane namiętnościami strumienie dźwięków. Gdy już się wydaje, że tej burzy nic nie powstrzyma, pojawiają się stabilizujące filary, jakby rozumowe przykazy w postaci półnut. Wbijane regularnie we wzburzone podłoże, ogarniają nieokiełznaną naturę. Z jednej strony tworzą swego rodzaju echo spokojnej arii duszy, po której już nie ma śladu, z drugiej strony jakby współodczuwają ze wzburzonymi szesnastkami, jakby mówiły: już dobrze, uspokój się. Jednak pozorne ukojenie w ostatnim takcie preludium i poprzedzające je wzburzenie, przekuwa się w nową jakość, w następującej po preludium fudze. Posłuchajmy tego utworu jeszcze raz: CD http://www.youtube.com/watch?v=wp5mPL7IPMc (0:00-1:53) Szok! Jak muzyka odzwierciedla ludzką naturę. Mnie natychmiast ten utwór skojarzył się z listem św. Pawła do Rzymian, w którym czytamy: Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, 2 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro: bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu (Rz 7, 14-25). Właściwie odczytaniem fragmentu Pawłowego listu, mógłbym zakończyć tę konferencję. Wszystko w nim zostało powiedziane, co chcę w czasie tego spotkania przekazać. Ale postaram się trochę pawłową naukę rozcieńczyć. Refleksja św. Pawła jest mi bardzo bliska. Odzwierciedla nie tylko moją naturę, ale także 3 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu tłumaczy i zarazem w jakimś sensie usprawiedliwia zachowanie innych ludzi. Człowiek z natury jest dobry. Często sięga po zło, bo widzi je jako dobro dla siebie. Swoim penitentom powtarzam w konfesjonale, że punktem wyjścia do poradzenia sobie z jakimś grzechem jest zrozumienie jego złośliwości. Nie będzie głębokiego żalu za grzechy, ani realnego postanowienia poprawy, czyli nie będzie prawdziwego nawrócenia, gdy grzesznik nie uświadomi sobie złośliwości grzechu. A każdy grzech jest grzechem, bo uderza w jakieś nasze dobro, niszcząc je zupełnie lub deformując. Jest złem, bo niszcząc nasze dobro, obraża miłość Boga do człowieka, czyni dodatkowo konieczną ofiarę Jezusa na Krzyżu, przyczynia się do Jego bólu. Stąd też osobiście zupełnie inaczej postrzegam przykazania Boże. Nazywam je „strażnikami naszego szczęścia”. Ostrzegają nas, jak postępować, by nie zniszczyć tego, co w nas jest wartościowe i dobre. Mając naturę pękniętą, odziedziczoną po rodzicach, dziadach i pradziadach, naturę, która bardziej skłonna jest do zła, którego nie chce, niż do dobra którego pragnie – żyjąc w stanie po grzechu pierworodnym, wkładamy sporo wysiłku przez chrzest, sakramenty, pracę nad sobą, ascezę, po to tylko, by zbliżyć się do ideału człowieka zjednoczonego, by zyskać równą płaszczyznę ludzkiej natury, bez żadnej skazy. Zbliżamy się z mozołem... Jednak wcześniej czy później, potykamy się o 4 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu pęknięcie i czynimy kolejną głupotę. Niestety tu na ziemi wszyscy jesteśmy narażeni na nieustanne zagrożenia, z którego największym jest niewłaściwe korzystanie z daru wolności. W Liście do Galatów św. Paweł napisał: Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału (Gal 5,13). Wielu popada w pułapkę swego rodzaju liberalizmu, dla którego dobrem jest to, co ktoś autorytatywnie uznaje za dobro dla siebie. To rzecz niesamowicie niebezpieczna, gdyż żywioł, instynkty, popędy, zachcianki – zaczynają wtedy rządzić człowiekiem. Zachowujemy się tak, jak byśmy wyłączyli z użycia cały najnowszy etap ewolucji naszego mózgu, czyli płaty czołowe, odpowiedzialne za kontrolowanie i ewentualne blokowanie pierwotnych instynktów, płynących z wcześniej ewolucyjnie rozwiniętych obszarów. Oczywiście korzystając z wolności, człowiek może wybrać hołdowanie ciału, ale tym samym zakwestionuje logikę ewolucji, podważy dobro wyższego stopnia rozwoju. Znam ludzi, którzy są przeciwni hominizowaniu zwierząt. Chcą by np. pies zachowywał się jak najbardziej pierwotnie. Tylko patrzeć, aż tak chowani ulubieńcy pożrą swych właścicieli. Korzystając z daru wolności winniśmy być wolni przede wszystkim od zniewolenia naszym egoizmem. Bo jak pisał św. Paweł w Liście do 5 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu Koryntian: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę (1 Kor 6, 12). Być wolnym nawet w niewoli to bohaterska postawa tysięcy osób, w tym także naszych rodaków represjonowanych, prześladowanych przez zło innych ludzi. Zachować swą wolność, będąc zewnętrznie zniewolonym, wydaje się jednak w jakimś sensie prostsze, od sytuacji, gdy nikt z zewnątrz nie uświadamia nam stanu niewoli. No może poza prawem Bożym, cierpieniem innych z naszego powodu… Ale my z natury bardziej podatni jesteśmy na informacje, które tyczą przede wszystkim nas, a nie cierpienia innych. Więc w pewnym sensie trudniej nam poznać wewnętrzne zniewolenie, niż zachować wewnętrzną wolność w zewnętrznej niewoli. Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Pisze św. Paweł w Liście do Galatów, A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli (Gal 5, 1). Podobnym do bachowskiego, muzycznym odzwierciedleniem podjętego przeze mnie tematu pękniętej ludzkiej natury jest początek mistrzowskiej IV Symfonii Witolda Lutosławskiego. Oczywiście jest to moja interpretacja i zarówno sam twórca jak i inni ludzie nie muszą jej podzielać. Dla mnie jednak jest to jedno z wyobrażeń, jakie nasuwają mi się podczas słuchania tego arcydzieła. Pozwólcie, że omówię je w 6 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu trakcie słuchania, kończącego tę konferencję: CD http://www.youtube.com/watch?v=9QO9nmP61-Q (0:00-3.00) I znów, odmierzanie czasu w ciemnych barwach kontrabasów i wiolonczel con sordino, jakby puls ludzkiego serca, ukrytego w ciemnościach ciała… Nad nimi delikatne dźwięki harfy, wprowadzane kolejno altówki oraz II i I skrzypce – także z tłumikiem. Jaśniejsze smyczki inicjują ulotne smugi interwałów, tworzących przecudną harmonię. Współbrzmienia, niczym delikatnie obracany opal – zmieniają swoją barwę. I z tego koloru, na tle opalizującej harmonii i pulsującego serca – wypływa ujmująca myśl klarnetu, niczym ludzkie świadome "ja". Pojawia się delikatnie; śpiewa; mówi; skarży się? opowiada? prosi? Wszystko w zgodzie ze złożoną, ale jedną, pełną harmonii, piękną ludzką naturą (...) Nagle pojawia się odrębna, niespokojna myśl fletu, za którą podąża klarnet (piccolo) i cały świat dźwięków rozsypuje się niczym okruchy kryształu stłuczonego lustra, czy koraliki pereł zerwanego sznura (...) Pojawia się trąbka – swego rodzaju tuba mirum spargens sonum – głos jednego anioła. Za nim w tle odzywają się waltornia i drugą trąbka z tłumikiem, 7 IIV V –– TTaajjeem mnniiccaa ppęękknniięęcciiaa w w cczzłłoow wiieekkuu jakby głosy kolejnych aniołów. Wzywają człowieka do powstania. Unoszący się głos klarnetu rozbitego na trzy instrumenty, niczym głos duszy na tle rozsypanej ludzkiej natury. I ten zbawienny dźwięk fortepianu, zbierający okruchy rozsypanego kryształu, niby łaska Boża – jednocząca na powrót wszystko w harmonię, która panowała na początku. Klarnet znów jako jeden – może spokojnie śpiewać (…) i nawet flet już go nie rozprasza, podejmując od tego samego dźwięku, podobną linię melodyczną. Muzyka spokojnie płynie (…) ... ale jak to w życiu na ziemi bywa – spokojnie jest jedynie do kolejnego wstrząsu. Mam nadzieję, że moje opowieści muzyczne nie umniejszyły w niczym autonomicznej wartości muzyki, ale choć w drobnej mierze przyczynią się do osobistej refleksji nad stanem ludzkiej kondycji każdego z nas. 8