Sails On Arctic 2010

Transkrypt

Sails On Arctic 2010


Ponisz relacj z wyprawy „Sails on Arctic 2010”, bogatsz o dokumentacj
fotograficzn znajdziecie na stronach listopadowego JACHTINGU, patrona medialnego
rejsu s/y Gedania na Morze Arktyczne (15 lipca – 3 sierpnia 2010).
Zapraszam do lektury – Waldemar Waszczyk
Wróciłem z kolejnej wyprawy. Na pytanie: „Jak było w rejsie?” odpowiadam: „Miałem wspaniał
załog”. I dodaj: „Byłem na Spitsbergenie”. Chwila milczenia, brak dalszych pyta. I pada zaskakujce
mnie stwierdzenie: „Po co tam płyn, przecie tam jest zimno, nie lepiej na Chorwacj?”
Zabrałem ostatni numer Jachtingu, map Svalbardu z ostatniego rejsu i zamustrowałem na Warmii
w leniczówce. Leniczy Józef Grabowski zachca: „Kozy si grzej, dobry czas na kozła, a o wicie na dzika”. Ja jednak sigam po lipcowy Jachting. Ju na okładce czytam: „Sycylia, Grecja, Tunezja? ródziemne wakacje”. Pływałem po tym akwenie w latach 80-tych.
Co jeszcze w numerze? W słowach (od redakcji…) Magdalena
napisała: „nie przegapcie lektury artykułu z wyprawy s/y Maui do
Patagonii”. Połykam artykuł.
Przewija mi si w pamici mój rejs z przed dwóch lat wokół
Hornu i na Antarktyd na s/y Bona Terra. To włanie wtedy
wracajc z „Arctowskiego” moi fajni eglarze zadecydowali:
nastpna wyprawa na północ, na Ocean Arktyczny. Oni, załoga – robi robot w morzu, na mnie spadł
ciar znalezienia odpowiedniego jachtu i przygotowania wyprawy. Na s/y Bona Terra ju nie popłyniemy, po naszym powrocie do Polski zatonł 13 marca 2008 na wodach przyldka Horn. Wspomnienie
i uczucie gniewu – jak mona było utraci taki wspaniały jacht. Nie bd komentował wydarze i przyczyn zatonicia ze wzgldów osobistych. Ogranicz si do stwierdzenia, e przyczyn zaginicia jednostki na morzu, poza przypadkami niewyjanionymi, zawsze był błd człowieka. Niezalenie, czy to był
jacht, statek czy okrt (czytaj lipcowy Jachting, wywiad z Henrykiem Jaskuł i los Daru Przemyla).
Przyldek Horn, to wzgórza wystajce pionowo i dumnie ze wzburzonych fal w miejscu, gdzie spotykaj
si wody dwóch oceanów. Jest to miejsce magiczne, napawajce lkiem. Jest wiadkiem zatonicia blisko
dwóch tysicy statków, aglowców i jachtów. Mój ojciec mówił: „Kto nie trzyma si steru, ten trzyma si
skały”. Według Marynarki Chilijskiej co roku ginie na wodach przyldka Horn od 2 do 3 jachtów.


2
JACHT POLARNY GEDANIA
Poszukiwanie jachtu na Ocean Arktyczny i Spitsbergen (Svalbard) rozpoczłem od przegldu jachtów stalowych. Trafiłem na
s/y Eltanin, który od wielu lat penetruje zimne północne wody.
Od kapitana Jurka Róaskiego uzyskałem wiele cennych informacji o pływaniu za północnym kołem polarnym. Jednak
s/y Eltanin był zbyt mały dla mojej licznej załogi. Nie zostawi
moich kaphornowców na kei. Bdc członkiem The Sail Training
Association Poland, pomylałem o s/y Gedania. Trzeba tylko
przekona armatora, i nie było to trudne. Prezes Zarzdu Marek Brgoszewski wraz z pozostałymi władzami The Sail Training Association Poland zatwierdził pozostawienie Gedanii na północy. Od lat bowiem „chodziła” przewanie po ciepłych wodach Morza ródziemnego. Marek Kleban, dyrektor STAP-u,
aktywnie włczył si w przygotowanie jachtu do pływania w warunkach arktycznych.
Naley przypomnie, e Gedani wodowano w 1975 roku jako jacht polarny. W swój pierwszy 14-miesiczny rejs wyszła za północne i południowe koło polarne. Kapitanem był Dariusz Bogucki, który jako pierwszy pod polsk bander dotarł do Antarktyki. W 1981 roku kapitan Wojciech Wierzbicki opłynł na niej
Spitsbergen ze wschodu na zachód. W latach 1986-1987 Gedania popłynła w swój najdłuszy rejs
dookoła wiata. Od 1989 roku Gedania nie pływała: przeznaczona do remontu, z braku rodków, niszczała i wrastała w stoczniowe nabrzee. W 2002 roku, z inicjatywy admirała Jdrzeja Czajkowskiego, włacicielem Gedanii został The Sail Training Association Poland. Do roku 2005 dokonano rekonstrukcji
i odbudowy jachtu. Uznalimy, e nadszedł czas, aby szkuner sztakslowy Gedania w 2010 roku poszedł
ze specjaln misj na zimne wody północy.
OD POMYSŁU DO REALIZACJI
Okazało si, e wicej eglarzy chce odwiedzi Svalbard. Kapitan Waldemar Mieczkowski wził na
siebie doprowadzenie Gedanii poza koło polarne i zabezpieczenie powrotu jachtu do Gdyni. Jako pierwszy ju w czerwcu dotarł na wody Svalbardu. Kapitan Tomasz Borda ze swoj załog rozpoczł przygotowania do swojego rejsu ze Spitsbergenu przez Nordkap do Tromsø. Ma te wspaniał załog, któr
w 2006 roku poznałem w rejsie historycznym z Gdyni do Narwiku na s/y Hetman.
My chcielimy zrobi co wicej ni rejs czarterowy. Samo dotarcie do wyznaczonego portu nie integruje tak załogi jak realizacja ambitnych celów. Nie rejs a wyprawa, co wicej ni eglowanie, moe
misja. Gedania przez 32 lata miała rekord zejcia poniej 68° szerokoci geograficznej południowej.
Dopiero w 2008 roku zeszły niej dwa jachty – Bona Terra i Selma Expedition. Wyznaczylimy cele
wyprawy „Sails on Arctic 2010”:
•
przejcie jachtu Gedania powyej 80-tego równolenika maksymalnie na północ,
a zatrzymaj nas icebergi, growlery lub torosy,
•
nawizanie współpracy naukowej z Polsk Stacj Polarn Instytutu Geofizyki
Polskiej Akademii Nauk w Hornsund na Spitsbergenie,
•
eksploracja Svalbardu – poznanie historii, fauny i flory.


3
PRZYGOTOWANIA DO WYPRAWY
Wiem, z kim chc płyn, ustalam skład załogi. Musimy stworzy
zgrany zespół. W moim przekonaniu jest to podstawowy czynnik,
aby osign cel wyprawy. Łatwiej jest samotnie opłyn wiat ni
utrzyma bezkonfliktowo załog w kubryku i na pokładzie przez
dłuszy czas. I dlatego mamy wspólny cel, zadanie do wykonania,
aby odeszły na drugi plan osobiste ambicje. Poskramiamy nasze temperamenty. Nie wychodzimy przed szereg, angaujemy si wszyscy,
aby osign sukces.
Kady na miar własnych umiejtnoci i moliwoci działa na rzecz wspólnej wyprawy. Nawizujemy
kontakt z Gubernatorem Svalbardu i uzyskujemy zgod na wejcie w rejon wyspy. Rozwizujemy problemy
transportu załogi i prowiantu do Tromsø w Norwegii. Nawizujemy kontakt z Polsk Stacj Polarn
w Hornsund. Zabiegamy o sponsorów, bowiem ju wiemy, e kosztów wyprawy ze wzgldu na odległy
akwen i ceny w Norwegii, załoga moe nie udwign. Zakładamy stron internetow www.sailsonarctic.pl
W ostatnim okresie przygotowa, dziki nagłonieniu naszych planów przez media m.in. Jachting, Traveler i Wirtualn Polsk – ronie zainteresowanie nasz wypraw. Toyota Motor Poland udostpniła samochód Toyot Hiace. Z zaopatrzeniem do Norwegii pojechał Jacek Mackiewicz, który nagrał transport i paliwo. Zadbał równie o pokrycie kosztów przeprawy promem do Szwecji przez KRKA-POLSKA. Za kierownic zasiadł II Oficer Gedanii, Wojtek Pasieczny, który uzyskał cz prowiantu od warszawskiego
Carrefour oraz gotówk od sieci Przedszkoli Niepublicznych SMERF przekazujcych swoim dzieciom wiedz o eglarzach. Jarek Badmierowski od zaprzyjanionej firmy rodzinnej HEROLD ze Zblewa otrzymał
du parti wspaniałych wdlin. Wojtek został mianowany Ochmistrzem Wyprawy „Sails on Arctic 2010”.
Dziki Wojtkowi mamy równie łczno satelitarn sponsorowan przez MAW Telecom. Play Adventure
patronuje wyprawie. Zespół Play Adventure wyposaył uczestników wyprawy w sprzt adekwatny tak do
warunków atmosferycznych, jak i koniecznoci utrwalenia niecodziennego rejsu. Jerzy Czartoryski przyjł
na siebie obowizek dokumentowania wyprawy i otrzymał od Play Extreme najnowszy model kamery
GoPro HD, która nosi znamienne miano Helmet Hero. Kamera jest wodoszczelna i odporna na wstrzsy.
I Oficer Ryszard Kamiski zebrał informacje o warunkach prowadzenia eglugi na Oceanie Arktycznym.
Wzorem tradycji z Batorego Oficerem Rozrywkowym mianowałem Tytusa wicickiego, który zabezpieczył atrakcyjny pobyt załogi na Svalbardzie. Oficerem Finansowym do rozliczenia całej wyprawy został
Wiesław Jutrzenka. III Oficer Paweł Mackiewicz swoje obowizki rozpoczł od przygotowania sprztu
wdkarskiego.
ZAMUSTROWANIE
W Tromsø 15 lipca [2010] na pokładzie Gedanii przywitał załog bosman Wojtek Cisek. Jedyny ze stałej załogi, od lutego na burcie. Ja, jako marynarz zawodowy, od 46 lat na morzu, szybko ustaliłem, e jeszcze nie wiruje. Wojtek, najmłodszy na burcie, 23-letni eglarz pokochał Gedani i troszczył si o ni z wyjtkowym zaangaowaniem. Zyskał moje uznanie; dzikuj Ci, Wojtku, za współprac.
Przyjłem od kpt. Tomka Bordy jacht zdolny do eglugi i 16 lipca po południu oddalimy cumy. Przyjlimy kurs na północ do czasu zatrzymania Gedanii przez lody Arktyki. Rozpoczł si najdłuszy dzie. Do
powrotu nie obserwowalimy zachodów słoca. Wpatrzony w horyzont zacytowałem Kolumba: „Morze jest
nadziej”.


4
WYSPA NIEDWIEDZIA
18 lipca, po przebyciu 300 Mm, podeszlimy do przyldka Kapp Bull na Wyspie Niedwiedziej.
Zarzucilimy wdki na dorsza. Jeszcze dobrze pilkery nie opadły na dno, a były ju pierwsze brania.
Wystarczyło kilkadziesit minut na zaspokojenie apetytów siedemnastoosobowej załogi. Kambuz pracował na pełnych obrotach. Przez wiele ostatnich lat na wyspie nie było niedwiedzi. W tym roku zanotowano ich obecno, poniewa Morze Arktyczne ostatniej zimy zamarzło a do wyspy. Na wiosn lody
cofnły si, a niedwiedzie zostały na wyspie.
10 czerwca 1596 roku, statki kupców holenderskich pod kierownictwem głównego pilota Willema
Barentsa dopłynły do wyspy, na której zabito niedwiedzia i z tej racji nazwano j Beyren Eylandt
(Wyspa Niedwiedzia). Statki Barentsa eglujc dalej na północ dotarły do 80°10’N, gdzie lody zmusiły
wypraw do odwrotu. My mamy nadziej, e pomimo tak ostrej ostatniej zimy dotrzemy wyej. Opuszczajc wysp, obserwowałem północne wybrzee majc w pamici tragedi z udziałem polskiego jachtu.
W 1976 roku w zatoczce Hervigshamn u północnych wybrzey Wyspy Niedwiedziej rozbił si na skałach s/y Otago. Powtarzam w mylach: „Kto nie trzyma si steru, ten trzyma si skały”.
SPITSBERGEN
Przed północ, na podstawie chronometru, poniewa dzie polarny trwa tutaj od 24 kwietnia do 18 sierpnia, otworzył si przyldek
Sorkapp. Po przebyciu 440 Mm, 19 lipca bylimy na wodach Spitsbergenu.
Pierwszym polskim jachtem na Spitsbergenie był s/y Swaroyc
(kpt. Wacław Liskiewicz) w 1967 r. W 1971 roku s/y Mestwin
(kpt. Dariusz Bogucki) przekroczył w pobliu brzegów Spitsbergenu 80-ty równolenik. Prób okrenia od północy Spitsbergenu podjł w 1975 r. s/y Zaruski (kpt. Andrzej Rociszewski), lecz
lody uniemoliwiły pokonanie ostatnich kilkudziesiciu mil. Takie były pocztki polskich wypraw
eglarskich w te rejony.
Ekspedycje Wikingów na „północny wierzchołek morza” zostały odnotowane w starych dokumentach
islandzkich pochodzcych z koca XII wieku, gdzie znajduje si krótka wzmianka „odkryto Svalbard”.
Moje odkrycie budziło mieszane uczucia. Majc w pamici wypraw na Antarktyd spodziewałem si
białego ldu. Tym czasem ukazał mi si obraz przypominajcy hałdy wgla na lsku. Wprawdzie wysze i troch niegu w górnych partiach, ale czarne i ponure. Szybko jednak swój pogld zweryfikowałem.
Najwysze szczyty (zwłaszcza w południowo-zachodniej i północno-zachodniej czci wyspy) s strzeliste, co nadało wyspie włanie tak, a nie inn nazw (Spitsbergen – ostre góry). Powierzchnia Svalbardu
wynosi około 39 tys. km², czyli tyle co powierzchnia Szwajcarii czy Holandii. Jest to wyspa górzysta,
najwyszy szczyt – Newtontoppen – ma wysoko 1717 m n.p.m. Wieczna zmarzlina pokrywa cało ldu i siga do 150 m. W czasie lata w miejscach nasłonecznionych do 1 metra zmarzlina odmarza. A na
morzu delfiny asystowały nam w podróy, wieloryby wyrzucały wod niby gejzery.
W roku 1612 złowiono tu pierwszego wieloryba. Nastał okres rabunkowego łowiectwa. Odławiano wieloryby grenlandzkie o długoci dochodzcej do 20 m i wadze do 100 ton. Wielorybi tłuszcz był uywany do
lamp, słuył take jako smar i do produkcji mydła. Fiszbiny wykorzystywano do usztywniania damskich gorsetów. Pocztek XVII wieku to szczytowy okres działalnoci łowieckiej na wodach w otoczeniu Svalbardu.


5
Było 50 stacji wielorybniczych. Flota wielorybnicza to ponad 300 statków. Sami Holendrzy posiadali flot
wielorybnicz liczc od 150 do 250 jednostek. Rocznie odławiali od 750 do 1250 wielorybów. Jednoczenie
łowiły statki angielskie, póniej te francuskie, dusko-norweskie i niemieckie. W przecigu do krótkiego
czasu masowa rze wielorybów, oraz by moe zmieniajcy si klimat, spowodowały prawie całkowit ich
zagład. Rok 1710 to praktycznie koniec okresu wielorybnictwa.
Od pocztków XX w. wydobywa si na wyspie wgiel kamienny, a wokół kopalni powstały osiedla
ludzkie. Od 1920 roku, na mocy Traktatu Spitsbergeskiego, cały Svalbard jest pod opiek Norwegii.
Traktat ten gwarantuje pastwom, które go podpisały (w tym Polsce, od 1931 roku) prawo do połowów,
polowa, prowadzenia działalnoci morskiej, przemysłowej, wydobywczej i handlowej oraz prowadzenia
bada naukowych, regulowanych miejscowym prawem. Innymi słowy Polska ma takie same prawa do tej
dalekiej krainy jak Norwegia, która dodatkowo zobowizana jest do obsługi administracyjnej i organizacyjnej archipelagu.
HORNSUND
Angielski wielorybnik Jonas Poole wpłynł w 1610 r. w czasie sztormu do fiordu, uwaajc go za cienin
(norw. sund). Załoga na ldzie znalazła róg renifera (horn – róg), co zaowocowało nazw „Hornsund”.
Rzucilimy kotwic w Zatoce Białego Niedwiedzia 20 lipca o godzinie 08.50.
W fiordzie Hornsund od 1957 roku działa Stacja Polarna Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. Jest
to najdalej na północ wysunita polska placówka naukowa prowadzca działalno całoroczn. Nawizalimy
łczno radiow z kierownikiem XXXIII Wyprawy PAN w Stacji Polarnej Hornsund pani dr Ann
Kowalsk. Miałem na miejscu ustali rodzaj i warunki współpracy. Dowiedzielimy si, e nie moemy zej
na ld. Poszukiwano rannego białego niedwiedzia w okolicach naszej stacji. Bez nadziei na szybkie zakoczenie akcji poszukiwawczej, podnielimy kotwic i popłynlimy do Longyearbyen. Na przelocie, przez
telefon satelitarny dostałem dobr wiadomo: otrzymalimy dwa zadania do wykonania na rzecz naukowców
Polskiej Stacji Polarnej na Spitsbergenie. Mamy pobiera próbki wody ze strumieni spływajcych z lodowców, oraz próbki osadów z lodowców. Przekazałem sposób, w jaki naley to wykona, załodze, która przyjła
zadanie z powag i entuzjazmem. Wizyt w Polskiej Stacji Polarnej złoylimy w drodze powrotnej.
LONGYEARBYEN
Przybycie do stolicy Svalbardu wizało si z koniecznoci odbioru w biurze gubernatora dokumentów
zezwalajcych na pobyt. Wszystkie formalnoci załatwilimy duo wczeniej drog mailow. Usłyszelimy,
e czekali na nas i ycz udanego pobytu.
W Longyearbyen zacumowalimy przy pomocie w południe 21 lipca po przebyciu ponad 600 Mm.
Ju przy podejciu wida, e jest to orodek górniczy. Znaczny rozwój miasta nastpił po II wojnie wiatowej. Wówczas odbudowano je po zniszczeniach wojennych. W XVI-XVIII istniała tutaj osada rosyjska,
główny orodek wydobycia wgla kamiennego. W 1906 obecn osad załoył John Munroe Longyear, std
nazwa Longyearbyen. Osada liczy około 1800 stałych mieszkaców, w tym 12 Polaków.
Cały Svalbard to około 2500 mieszkaców i na tyle równie okrelana jest populacja niedwiedzia polarnego. Reniferów jest 10 tysicy. Wyspa pokryta jest w 60% lodowcami. Wszelkie rodzaje wegetacji rolinnej zajmuj 6-7% ldu. Jedyn słodkowodn ryb, jak tu mona spotka, jest „Arctic char” [Golec zwyczajny, Salvelinus alpinus] z rodziny łososiowatych. Polowanie na renifery i tylko 6 rodzajów ptaków,
pozyskanie lisa polarnego czy wdkarstwo słodkowodne jest moliwe wyłcznie dla stałych mieszkaców,


6
po uzyskaniu licencji od gubernatora. W 2002 roku zarzd i odpowiedzialno nad miejscow społecznoci
Rzd Norwegii przekazał do Rady Komunalnej Longyearbyen na czele której stoi gubernator. Preferowanym kierunkiem rozwoju jest górnictwo, turystyka i badania naukowe. Populacja Longyearbyen jest młoda,
jest duo dzieci. Nic dziwnego, noc polarna trwa tu dokładnie 110 dni. S trzy przedszkola i szkoły – od
podstawowej do centrum uniwersyteckiego, gdzie mona studiowa arktyczn biologi, geologi, geofizyk
i arktyczn technologi. Nie ma dróg poza osadami. Komunikacja to skutery niene i łodzie.
Niedwiedzie polarne mona spotka na całym archipelagu w cigu całego roku. Z tego wzgldu w terenie trzeba posiada bro – wielkokalibrow i rakietnic do odstraszania. Niedwiedzie s pod ochron,
jednak w obronie własnej trzeba uy broni. Zabicie niedwiedzia trzeba zgłosi do urzdu gubernatora.
Przypadek taki jest skrupulatnie badany przez policj, a nieuzasadnione uycie broni surowo karane.
Przed oddaniem cum udałem si do sklepu sportowego, gdzie wypoyczyłem bro. Jako myliwy mam licencj na bro i dlatego bez problemów dostałem karabin Mauser 98k, kaliber 7,92 z 1941 roku. Przypominał
eksponat muzealny. Karabin ten od roku 1935 był na wyposaeniu w armii niemieckiej i stanowił podstaw
uzbrojenia Wehrmachtu w czasie II wojny wiatowej. Do koca wojny wyprodukowano około 11 milionów
egzemplarzy tego karabinu. Właciciel sklepu wyniósł z zaplecza drugi karabin w doskonałym stanie. Owiadczył, e ten karabin jego ojciec pod koniec wojny zabrał niemieckiemu ołnierzowi w okolicach Longyearbyen. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na komorze zamkowej odczytałem „RADOM 1939”. Mauser był
produkowany przed wojn w Radomiu i był na wyposaeniu Wojska Polskiego, jako standardowy karabin do
1939 roku. Niemcy we wrzeniu 1939 przejli z magazynów Fabryki Broni w Radomiu kilka tysicy sztuk
karabinów, w które doposayli własne jednostki. Niestety, dostałem karabin niemiecki, polski był osobist
pamitk sympatycznego właciciela sklepu. Chyba wzbudziłem jego zaufanie, poniewa nie pobrał ode mnie
kaucji za wypoyczenie broni.
Po powrocie do portu, do burty przyjlimy jednostk Instytutu Oceanografii Polskiej Akademii Nauk.
S/y Oceania podeszła zabunkrowa wod, a nie mogła podej bezporednio do kei z obawy o specjalne
wyposaenie do bada naukowych w czci podwodnej kadłuba. Jest to stalowy, trójmasztowy aglowiec
o eksperymentalnym oaglowaniu parawanowym. Spotkałem si z kapitanem Andrzejem Drapell, znajomym ze STAP-u i wspólnych rejsów na s/y Pogoria. Uzyskałem wiele cennych informacji na temat eglugi na Morzu Arktycznym. Z oficerem z Oceanii Darkiem Drapell, korzystajc z Internetu, przeanalizowalimy warunki meteorologiczne na akwenie naszej działalnoci.
S/y Oceania przyjła kurs na Hornsund, my na Biegun Północny.
NA POZYCJI:  80°40909 N  009°58998 E
Po uzupełnieniu zapasów oddalimy cumy, wychodzilimy z jedn tylko myl, na jakiej wysokoci
zatrzymaj nas lody Arktyki? Studiowałem aktualne mapy zalodzenia i nie wygldało to dobrze: granica
wody nieeglownej, czyli zalodzenie powyej 50% zaczyna si od 80°20N. Pocieszeniem jest, e od strony
zachodniej nie wida pól zwartego paku lodowego, który mógłby nas zamkn, uniemoliwiajc powrót.
Prognozy meteo pomylne, wiatr południowy do 3°B, wysoko fali 0,5 m z kierunku SW. Płynlimy na
północ, po prawej burcie mijamy lodowce schodzce z Prins Karls Forland. Towarzysz nam due ciemne
delfiny oceaniczne, podejrzewam, e s to grindwale. Na niebie chmury kłbiaste z gatunku „piknej pogody”(Cumulus humilis).


7
Do północy 22 lipca mijamy NORDVEST-SPITSBERGEN NASJONALPARK. Na stromych zboczach
„ostrych gór” – kolonie ptaków morskich. Kto wypatrzył morsy. Pikna słoneczna pogoda, a czasami słycha
jakby grzmot – to lodowce si ciel.
23 lipca, godzina druga, minlimy 80-ty równolenik. Wypatrywałem lodu, nie było wida nawet pojedynczych growlerów, wczeniej wszechobecnych. Za ruf mgła przykrywała ld. Zostalimy sami, zmierzajc
w kierunku Bieguna Północnego. Jest cisza, słycha tylko lekki plusk wody pod bukszprytem. Napicie rosło.
Czas upływał, a ja miałem wraenie, e płyn w jak otchła nieskoczon, nieznan. Mapa elektroniczna
skoczyła si na 80° N. Kursor cignł pionow lini po szarym ekranie powyej ramki mapy. Przepływajc
oceany zawsze czułem jaki ld za horyzontem. Na tych arktycznych wodach zabrakło wyobrani, rósł niepokój. Nie trwało to jednak długo. Na lewym trawersie jakby kto cisnł kilkutonowym głazem w gładk
powierzchni wody. To wieloryby złoyły nam wizyt. Pojawił si lód dryfujcy o rónym pochodzeniu.
Pocztkowo przewaał gruz lodowy, lód z osypujcych si klifów lodowcowych. Pojawiły si growlery
(odłamki gór lodowych do 1 metra n.p.m.) i bergy bity (odłamki gór lodowych od 1 do 5 metrów n.p.m.). Od
 80°30N dominował ju lód allochtoniczny morski, który przybierał posta kry lodowej w postaci coraz to
wikszych płyt lodowych. Omijajc wiksze i mniejsze pola lodowe Gedania torowała sobie drog na północ.
Coraz wicej fok z wody podgldało nas ciekawie. Czarne główki fok przypominały peryskopy wystajce
ponad powierzchni wody. Usłyszałem szum morza przypominajcy do złudzenia łamice si fale na przyboju. Pod stpk było kilkaset metrów. To na martwej fali pracował przed dziobem zwarty pak lodowy przechodzcy w torosy (nagromadzona kra lodowa, spitrzona przez wiatr i prdy morskie). Biel i chłód dominuje,
temperatura wody 0,5°C.
O godzinie 20.05, 23 lipca 2010 roku, oparlimy si dziobem o lód, zabrakło wolnej wody. Przekroczylimy 80°40N. Na logu 790 Mm. Był szampan i rado z osignicia celu naszej wyprawy. Foki obserwowały
nas z lodu. Było duo fok, wypatrywalimy niedwiedzi. W białym polu lodowym widzielimy na horyzoncie
i bliej uwizione góry lodowe. Po ponad godzinnej sesji zdjciowej przyjlimy kurs tym razem na południe.
Zostawilimy za ruf tajemniczy, nieprzenikniony lodowy wiat.
NY-ÅLESUND
Do Kongsfiorden weszlimy po południu 24 lipca. Zostawilimy osad Ny-Ålesund na prawym trawersie i podeszlimy do lodowca Kongsbreer. Rozpoczlimy realizacj naukowego celu naszej wyprawy. Zrzucilimy ponton na wod
w celu pobrania próbek wody i osadów z lodowca. Nasz zespół badawczy udał si na ld, uzbrojony w rodki do odstraszania niedwiedzia polarnego i GPS do dokładnego okrelenia miejsc pobieranych próbek. Pierwsza nasza ekspedycja
trwała ponad trzy godziny, poruszanie si w dzikim terenie
i pobieranie materiału do bada było skomplikowane, ale zakoczone sukcesem. Na pokład trafiły próbki pobrane zgodnie z instrukcj pani dr Anny Kowalskiej z naszej Stacji Polarnej Hornsund.
O północy z 24 na 25 lipca zacumowalimy przy pomocie w Ny-Ålesund, kiedy norweskiej osady górniczej. Po wybuchu metanu i mierci 21 górników w 1963 roku kopalni zamknito. Obecnie w Ny-Ålesund
znajduje si siedziba wielu stacji naukowo-badawczych narodowych i midzynarodowych wchodzcych w
skład systemu wiatowej Obserwacji Atmosfery.


8
Od momentu odkrycia, Svalbard był zawsze przedmiotem zainteresowania naukowców, ale dopiero po
1850 roku mona mówi o specjalnie przygotowanych ekspedycjach, których zadaniem było zbieranie i klasyfikacja danych naukowych. Dla badaczy Arktyki czsto celem było podniesienie prestiu narodowego
i odniesienie korzyci osobistych. Nasz spacer po osadzie zaowocował spotkaniem reniferów, lisa polarnego
oraz kilku azjatyckich naukowców. Zim przebywa tu około 30 osób, przewanie grupy techniczne, natomiast latem nawet kilkuset badaczy.
Ny-Ålesund jest miejscem skd Roald Amundsen podejmował wiele prób zdobycia Bieguna Północnego
bez powodzenia. Jako pierwszy dotarł tam Amerykanin Robert Peary. Amundsen natomiast dotarł do bieguna południowego jako pierwszy, 14 grudnia 1911 roku. Powrócił na północ w roku 1928, zaginł podczas
lotu samolotem w okolicy Wyspy Niedwiedziej. Ciała Amundsena nie odnaleziono do dzisiaj.
BARENTSBURG
Płyniemy na południe. Silny porywisty wiatr i wzburzone morze uniemoliwia eksploracj mijanych lodowców. Pogoda uniemoliwia wysłanie naszej ekipy w celu pobierania próbek z lodowców. Przed północ
25 lipca zacumowalimy w rosyjskiej osadzie górniczej Barentsburg. Pora dnia nie ma znaczenia, jest dzie
polarny, włanie o północy słoce wdruje najwyej. Przenielimy si o kilkadziesit lat do tyłu, do realnego komunizmu. Osada-widmo, gdzie jeszcze tli si ycie. yje tu około 200 Rosjan i Ukraiców na kontraktach. Z komina elektrociepłowni pionowo w gór unosił si ciemny dym. Kopalnia pracuje wyłcznie na
potrzeby własne. Brudne, zdewastowane miasto i cała infrastruktura przemysłowa w stanie ruiny. Spotkani
ludzie unikaj nas, nieskorzy do rozmowy. Zmykaj na „gazie” w czeluciach zrujnowanych budowli.
W centrum pomnik Lenina, w dobrym stanie. Odpłynlimy czujc za ruf upiorny zimny wzrok tych, którzy nie ukoczyli obowizujcych tu dwudziestoletnich kontraktów. Równie tych, którzy pozostali na zawsze, bo nie mieli gdzie wraca.
PYRAMIDEN
26 lipca przed południem płynlimy Billefjordem.
Podeszlimy w nabieniku do walcego si drewnianego pirsu. Zacumowalimy w Pyramiden. Na ldzie
minlimy rozpadajce si urzdzenia nabrzene,
gdzie bunkrowano wgiel z miejscowej kopalni. Zbliajc si do duej rosyjskiej osady górniczej zatrzymalimy si przed obeliskiem z gwiazd i nazw
miejscowoci. Pod obeliskiem wglarka, gdzie robilimy zdjcia. Na uboczu pojawił si mczyzna cierpliwie oczekujc na zakoczenie pozowania do zdj.
Wolno podszedł, wyciszony, zapytał o kapitana i skasował 200 NOK za postój jachtu.
Cała osada jest upiona. Zupełnie tak, jakby mieszkacy wstali rano i odeszli pozostawiajc wszystko
z zamiarem powrotu: przedszkole z zabawkami, szkoł z podrcznikami, szpital z sal operacyjn gotow
do zabiegów, warsztaty, magazyny z półkami pełnymi czci zapasowych, narty, buty i wszelkie dobro
niezbdne do funkcjonowania miasta. Mieszkało, pracowało w kopalni ponad tysic ludzi. Była tu cegielnia, pracowali ciele. W 1998 roku osada została opuszczona decyzj właciciela Arktikugol Trust.


9
Obecnie w Pyramiden yje osiem osób, w tym jedna kobieta, wdowa z synem. Mczyni co tam
robi, goni agregat, pal si lampy podczas dnia polarnego. Funkcjonuje dobrze zaopatrzony bar
z kobiet w nienobiałym wysokim nakryciu głowy. Nie była rozmowna. Przygotowywała posiłek dla
mczyzn i piekła chleb. Zgodziła si upiec dla nas. W najdalej na wiecie wysunitym barze na północ
spdzilimy duo czasu w oczekiwaniu na osiem bochenków ciepłego chleba. Złoylimy wizyt pod
najdalej postawionym na północy pomnikiem Lenina. Odpływajc zostawialimy opuszczon, ale zadban i nie zdewastowan osad. Przypływaj do Pyramiden statki z turystami i pewnie dlatego stan osady
przypomina skansen z czasu realnego komunizmu. Pobyt w Pyramiden wspominam sympatycznie.
Do lodowca Nordenskioldbreen po drugiej stronie Billefjordu jest około 6 Mm. Podeszlimy w celu
pobierania próbek wody i osadów. Operacja przebiegła sprawnie, obserwowalimy cielcy si lodowiec
w przedzierajcych si midzy chmurami promieniach słoca. Błkitny klif czoła lodowca wznosił si na
ponad 60 metrów, potne grzmoty były efektem pkania i osuwania si bloków lodu sprzed tysicy lat.
Przed opuszczeniem fiordu wysłałem nasz ekspedycj na pontonie do ujcia strumienia wypływajcego
z doliny Narvenset. Był to ostatni moment na pobranie próbek wody dla naszych naukowców z Polskiej
Stacji Polarnej Hornsund. Wiatr si wzmagał, a bryzgi fal zalewały podchodzcy za ruf powracajcy
ponton.
A na pokładzie mielimy najsłynniejszego czeskiego polarnika, który płynł z nami do Longyearbyen.
Miroslav Jakes, bo o nim mowa, w 1984 roku przeszedł Grenlandi w tajemnicy, nie powiadamiajc
władz w obawie, e nie otrzyma pozwolenia. Jako pierwszy Czech w 1993 roku dotarł do Bieguna Północnego. Na przelocie do nastpnego portu grał na gitarze i harmonijce ustnej oraz piewał wraz z nasz
załog. Wspaniały gawdziarz, człowiek całkowicie uzaleniony od Arktyki.
POEGNANIE Z BRONI
Po kilkugodzinnej egludze walczc z silnym przeciwnym wiatrem, 27 lipca o 02.45 zacumowalimy
ponownie w Longyearbyen. Było wicej czasu na shower na ldzie, zwiedzanie miasta, zakup pamitek
ze Svalbardu.
Ponownie złoyłem wizyt w sklepie z broni. Na sklepowej ladzie połoyłem karabin, Mauser 98k, kaliber 7,92 z 1941 r. Obok dołoyłem wycielone filcow wkładk metalowe pudełko z amunicj. Znajomy
Norweg zaartował: „To ile niedwiedzi upolowałe?” Spokojnie odpowiedziałem: „Tylko jednego.” Sympatyczny sprzedawca sprawdził bro i odłoył. Signł po pudełko z amunicj, otworzył i z przeraeniem przeszył mnie wzrokiem, jednym tchem wyrzucił z siebie: „Tu brakuje jednego naboju!” Niepokój na twarzy
upewnił mnie: uwierzył, e strzelałem do niedwiedzia. Spokojnie odpowiedziałem: „Oddałem jeden strzał
kontrolny w celu sprawdzenia broni.” Widzc, e nie dotarło, dodałem: „Jestem myliwym i nie strzelałbym
do niedwiedzia bez sprawdzenia broni.” Dopiero po dłuszej chwili moje wyznanie uspokoiło właciciela
broni, przestał artowa i zadał zapłaty za zuyt amunicj. Chciałem rozładowa sytuacj i zapytałem:
„Jeeli oddałbym strzał do niedwiedzia, czy te musiałbym zapłaci za nabój?” Z umiechem odpowiedział,
e nie i skasował 20 NOK.
Nie przedłualimy postoju w Longyearbyen, chcielimy jak najszybciej by w naszym Polskim
Domu na Spitsbergenie, Polskiej Stacji Polarnej Hornsund. Uzupełnilimy wod i paliwo, rozliczylimy
postój w kapitanacie portu i o 17.00 oddalimy cumy.


10
KAWAŁEK POLSKI NA KOCU WIATA
Nad Zatok Białego Niedwiedzia w fiordzie Hornsund, na wyspie Spitsbergen Zachodni w archipelagu
Svalbard od 1957 r. działa Stacja Polarna Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, najdalej na północ
wysunita polska placówka naukowa prowadzca działalno całoroczn. Uprzedzilimy przez radio o naszym przybyciu. 28 lipca o godzinie 14.00 rzucilimy kotwic. W mesie jedlimy obiad w wiadomoci, e
w bazie te jest pora obiadu.
Do bazy popłynłem po godzinie15.00 z Tytusem wicickim i Jurkiem Czartoryskim. Podrzucili nas
okazyjnie swoim pontonem naukowcy z Oceanii. Zostalimy przyjci przez Kierownika XXXIII Wyprawy
Hornsund 2010/2011, pani dr Ann Kowalsk. Szybko si zaprzyjanilimy i ustalilimy program naszej
wizyty. Przekazałem przez radio na pokład Gedanii, e załoga moe dokona desantu na ld. Nasz niewielki
ponton obracał kilka razy. Dotarły próbki wody i osadów z lodowców pobierane w atmosferze przysłuenia
si nauce, dokładnie opisane łcznie z pozycj z GPS-u z miejsc ich pobierania. Pani Anna Kowalska powiedziała w emocji, z niedowierzaniem: „Naprawd macie próbki? To wspaniale! W jakiej temperaturze
były przechowywane?”. Wyjaniłem, e były w zzach naszego stalowego jachtu przy temperaturze wody
za burt w przedziale 1-4°C. I dalej poleciało polecenie dla personelu naukowego stacji: „Prosz przygotowa miejsce w lodówce na próbki wody z Gedanii”. Przyznaj, e te słowa, z entuzjazmem wypowiedziane
przez lidera XXXIII Wyprawy Hornsund 2010/2011, sprawiły mi wielk przyjemno. Dla tych słów warto
było ponie wiele trudu przy organizacji wyprawy „Sails on Arctic 2010”. Warto było zasi w salonie
naszego Polskiego Domu w Arktyce, gdzie moja załoga gwarem wypełniła całe pomieszczenie. Ze strony
Pani Ani padła propozycja eksploracji pobliskiego lodowca Hansa pod przewodnictwem młodego naukowca, który wrócił niedawno z całonocnej wyprawy w pobliskie góry. Cała bowiem załoga stacji prowadziła
badania w terenie poza baz.
Nasz przewodnik, Mateusz Baranek, wyposaony w bro dług i krótk, poprowadził załog Gedanii na
lodowiec Hansa. Ja zamykałem szyk równie wyposaony w strzelb na wypadek spotkania z misiem, który
miałby zamiar zbliy si do nas na odległo mniejsz ni 20 metrów. Niedwied sygnalizuje atak kłapaniem zbami i wydmuchiwaniem powietrza przez nos, opuszcza łeb i z du prdkoci, długimi susami, rusza do ataku. Istnieje wiele przypadków atakowania i zabijania ludzi przez niedwiedzie. W niektórych latach naliczono ponad 200 osobników przechodzcych koło Polskiej Stacji Polarnej.
Wrae z lodowca nie potrafi opisa, po prostu, było fantastycznie.
Po powrocie z lodowca Hansa zostalimy ugoszczeni gorc herbat, kaw i ciasteczkami. Załoga przed
powrotem na pokład udała si na Przyldek Wilczka, gdzie w roku 1982 postawiono na skałach 10-metrowy
krzy, który stał si charakterystycznym elementem krajobrazu okolicy polskiej stacji. Ja w tym czasie
pozostałem z Pani Ann, gdzie jeszcze długo rozmawialimy o warunkach pracy na placówce polarnej
całorocznej w kontekcie relacji midzy członkami ekspedycji. Znalelimy duo podobiestw do warunków, na jakie s skazani eglarze w długim rejsie morskim.
Odpływajc, długo wpatrywałem si w miejsce, gdzie na kocu wiata znalazłem kawałek Polski.


11
NORDKAPP
Mgła przykryła pokryty lodowcami ld Svalbardu, znikajcy za ruf naszego aglowca. Towarzyszce
nam delfiny wyskakiwały wysoko ponad powierzchni wody, jak na obrazkach z delfinarium. Pod osłon
wschodniego klifu Wyspy Niedwiedziej zrobilimy krótki postój na wdkowanie. Połów dorsza był
obfity. Jest 30 lipca, zostawiamy za ruf Wysp Niedwiedzi.
Zmieniłem kurs, aby omin dziwnie zachowujcego si wieloryba, który w pionowej pozycji trzepał
ogonem wyrzucajc spienione gejzery wody. Szlimy na aglach, morze było wzburzone. Wieloryb, gdy
został na lewym trawersie w odległoci poniej pół kabla musiał nas zobaczy, trysnł wod jak z fontanny i wicej go nie widzielimy.
Sztormowy korzystny wiatr gonił nasz szkuner z prdkoci do 9 wzłów. Spojrzałem na map –
szybka decyzja: prognozy korzystne, zdymy zrobi Przyldek Północny. Podałem oficerowi wachtowemu nowy kurs, odpadamy na Nordkapp. Wiadomo szybko
dotarła do całej załogi, która przyjła j z aplauzem. Uznawany za najdalej wysunity ld Europy na północ, jakim jest
Nordkapp, mielimy na prawym trawersie 31 lipca o godzinie
20.45. Z poziomu Morza Barentsa na pionowej skale widzielimy globus ustawiony 307 metrów n.p.m. Jest on celem
pielgrzymek ponad 200 tysicy turystów rocznie z całego
wiata. Z naszej perspektywy przypominał piłeczk pingpongow. Natomiast turyci to czarne punkciki na tle nieba.
Opłynlimy wysp Magerøya i zacumowalimy w porcie
Honningsvag, najdalej na północ wysunitym miecie na wiecie. Wysp Magerøya z ldem łczy tunel pod
dnem morza długoci 6875 metrów i sigajcy głbokoci 212 metrów poniej poziomu morza. Przed południem 1 sierpnia załoga Gedanii pojechała autokarem na Nordkapp odległy o 33 km od portu. Na Przyldku
Północnym szalał sztorm, spod globusa niewiele było wida na morzu, aparaty fotograficzne trudno było
utrzyma w dłoniach. Kilkumetrowe fale atakowały wypitrzone pionowe skały Nordkappu. Kilkanacie godzin wczeniej przepływalimy tamtdy.
POWRÓT DO TROMSØ
Zanim podalimy cumy w porcie naszego wyokrtowania –
Tromsø, zboczylimy z kursu na spotkanie z wrakiem krownika
Murmask. Okrt wycofany z linii po upadku Zwizku Radzieckiego został sprzedany na złom. Był holowany do Indii, ale w sztormowej pogodzie holowniki nie utrzymały 16 tysicy ton złomu. Liny
holownicze popkały. Kilkuosobow załog Murmaska ewakuowały z pokładu helikopterem norweskie słuby ratownicze. Rankiem 24 grudnia 1994 roku mieszkacy małej osady Sørvær na
wyspie Sørøya ujrzeli ze zdumieniem dryfujcy na brzeg ogromny,
stalowo-szary okrt. Osiadł na dnie. Wiee i pokład wystawały ponad wod. Krownik Murmask zwodowany w 1953 roku miał 211 m. długoci. Jego załoga liczyła 1200 osób. Porzucony, zagraał okolicznym wodom i miejscowej gospodarce, opartej głównie na rybołówstwie. Norwegowie podjli decyzj o
pociciu go na złom na własny koszt. Operacja pochłonie 240 milionów NOK (ok. 30 mln EUR).


12
My zastalimy wrak ju za usypan grobl, która ma go osłania od morskich przypływów. Powstanie
jakby suchy dok, w którym do 2011 roku wrak zostanie całkowicie usunity. Niewiele widzielimy, ponad
grobl wystawał tylko dalmierz i barbety dział kalibru 152 mm.
Rankiem 3 sierpnia zacumowalimy w Tromsø. Przed odlotem do kraju zapowiedziałem wieczór kapitaski, eby jeszcze przez par godzin utrzyma załog na pokładzie i uchroni przed portowymi pokusami.
Kambuz pracował od rana. Trzeci oficer Paweł Mackiewicz stworzył potne dwa półmiski dorsza po
grecku. Dorsz był wymienity, z połowu przy Wyspie Niedwiedziej. Na zaksk były jajka faszerowane.
Podsumowałem rejs. Doszlimy do granicy lodu na 80°40N. Nawizalimy współprac naukow z Polsk Stacj Polarn Hornsund na Spitsbergenie. Wiemy, co w szpiczastych górach i lodowcach piszczy na
Svalbardzie. Poza planem zrobilimy Nordkapp. Poczulimy oddech Morza Arktycznego, po którym przepłynlimy 2039 Mm. W morzu bylimy 356 godzin, w tym 214 godzin płynlimy pod aglami. Na ldzie
i w portach spdzilimy 128 godzin. Podzikowałem załodze za prac w morzu i szczliwy powrót, wydałem okolicznociowe dyplomy.
Za moim przykładem oficerowie dzikowali i chwalili eglarzy swoich wacht. Pierwszy oficer kaphornowiec Ryszard Kamiski wychwalał zasługi swojego asystenta Darii Rybarczyk, która miała łagodzi obyczaje w mskim towarzystwie. Miała na pewno wpływ na zwyczaje jachtowe, niektórzy eglarze systematycznie golili si. Wyrónił Jarka Badmierowskiego i Wiesława Jutrzenk. Na specjalne wyrónienie zasłuył kaphornowiec Tadeusz Krawczyk, weteran eglarstwa (rocznik 1933), niesamowite poczucie humoru,
autor wielu anegdot i powiedzonek. Drugi oficer, kaphornowiec Wojtek Pasieczny miał w wachcie syna
Artura, którego wyrónił za pomoc w prowadzeniu nawigacji, chwalił za prace na pokładzie Piotra Nogasia
i kaphornowca Piotra Mackiewicza. Trzeci oficer Paweł Mackiewicz podkrelał zasługi Tytusa
wicickiego za organizacj wycieczek i zaj rozrywkowych na jachcie. Wymieniał zasługi kaphornowca
Jurka Czartoryskiego, naszego dokumentalisty, który nie rozstawał si z kamer. Piotr Wojciuk, siła spokoju, przyjechał z Niemiec aby zasili szeregi naszej załogi. wiey magister fizyki medycznej Mateusz
Synowiecki obchodził 24. urodziny, wspaniały eglarz.
Pozostajcemu na burcie bosmanowi Wojtkowi Cisek yczyłem, eby szczliwie doprowadził Gedani
z nastpnymi załogami do Gdyni. Rodziły si pomysły nastpnych wypraw. Z upływem czasu pływalimy
ju po wszystkich egzotycznych zaktkach wiata. Ustalano ju składy załóg i wacht. Miło mi było obserwowa załog, stanowic jedn wielk „włosk” rodzin. Wieczór przedłuył si niemale do odlotu do
kraju. Nic dziwnego, w Tromsø trwał dzie polarny.
Waldemar Waszczyk

[korekta: www.zeglujmyrazem.com]