czynna bierność

Transkrypt

czynna bierność
Pultusk24
CZYNNA BIERNOŚĆ
Podobno dawniej, kiedy na świecie myśleli wszyscy (słynne dawne hasło reklamowe - cogito ergo sum) wymyślano
słowa, by porozumieć się. Chodziło „o to żeby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. A gdy
wymyślono wszystkie słowa potrzebne człowiekowi do komunikowania się ze światem, zmienił się target, czyli cel i
format, czyli forma, styl itp. Słowa stały się potrzebne do ukrywania treści, do zakamuflowania tego, co się myśli, do
oszukiwania, łudzenia, kręcenia. Teraz im mniej kto ma do powiedzenia, tym częściej używa słów, których znaczenia
nie zna, bo mają one pokryć jego niewiedzę, lub pokazać jaki to on rzekomo mądry.
I na tej zasadzie jakiś dureń użył raz dziwoląga „tacierzyński” urlop. Bo skojarzyło mu się to, najkrócej i najprościej, z
macierzyństwem. I następni durnie mówią już, per analogiam, tacierzyństwo! Lada dzień nasi yntelygenci będą mówić
tacierz (no, bo jak macierz). I tylko patrzeć jak naukowcy z Instytutu Pamięci Narodowej zaczną, w ramach walki o
słuszną historię, wykreślać ze wszystkich książek Macierz Szkolną i zastępować ją Tacierzą Szkolną.
Trzeba tylko liczyć, że matematycy nie poddadzą się i nie zastąpią tacierzą macierzy, bo mieliby za dużo roboty. Dla
nich jest bowiem macierz formy dwuliniowej, hermitowska, krzywizny, odwracalna, odwzorowana, przejścia,
odwrotna, ortogonalna, samosprzężona, symetryczna, unitarna, przystająca, a nawet macierz układu. (To tak dla
pokazania co zrobili pedagodzy wprowadzając ponownie matematykę do egzaminu dojrzałości).
A swoją drogą to „nowoczesne” słowotwórstwo bywa czasami bardzo fajne i zabawne. Któż, ze starszych oczywiście,
nie pamięta socjalistycznego wkładu w ekonomię i gospodarkę, czyli takich określeń jak eksport wewnętrzny, wsad
dewizowy, masło roślinne, przejściowe trudności, czy wyrób czekoladopodobny. A słynny zwis męski...
A ta pomroczność jasna, którą udało się wymyślić jakiemuś psychiatrze, gdy syn byłego prezydenta jechał samochodem
po pijaku. Ciekawe czy jest także pomroczność ciemna i dlaczego teraz nikt złapany za kierownicą po gorzale nie
tłumaczy się pomrocznościa. Skoro pomogło synowi prezydenta, pomogłoby pewno i szarakom...
Z tamtych czasów stosujemy jeszcze określenie niektórych ludzi jako BMW. Bierny, mierny, ale wierny. Początkowo
mianowani dyrektorzy mówili tak o swych pracownikach, potem przeniosło się to do podstawowej komórki społecznej
i zaczęły tak mówić o swoich mężach niektóre żony.
Słówko bierne robi znowu teraz ogromna karierę, prawie taką samą jak niektóre „gwiazdy” telewizyjno-serialowe. Na
przykład bierne palenie tak się wszystkim spodobało, że trzeba było aż stworzyć specjalną ustawę. Przy okazji okazało
się, że bierne palenie dotyczy nie tylko wdychania dymu tytoniowego w pomieszczeniu, ale i na przystanku
tramwajowym. Gdzie nikt nie czuje dymu z papierosa, za to wszyscy duszą się od smrodu spalin.
Kolejna ustawa powinna dotyczyć biernego picia: pić alkohol wolno tylko w samotności, bo inaczej ci, którzy siedzą
obok wdychają opary trunku, jak wiadomo szkodliwe. Opary bowiem zawsze uderzały do głowy... Czego dowodzi
wiele przykładów z literatury.
Bierność opanowuje nasz przedsiębiorczy kraj. Mamy bierne czytanie – czyli słuchanie tzw. audiobuków, czyli książek
przeczytanych przez kogoś. Zrodziło się to w polskim szkolnictwie, gdzie większość uczniów stosuje bierną naukę siedzi na lekcjach i nic z nich nie wynosi. Szkoły bowiem zbiedniały i trudno z nich coś wynieść. A zresztą po co. Na
murach rysuje się teraz przecież sprajem, a nie jak to drzewiej bywało kredą.
Czekamy aż któryś z czynnych polityków zarzuci elektoratowi bierne myślenie. A to łatwo zrobić, przede wszystkim
przy wszelkiego typu głosowaniach i wyborach, kiedy to nie zastanawiamy się na kogo głosować, tylko zostawiamy na
liście tych, których podpowiedzieli nam w telewizji, u sąsiada, w kościele, czy w pubie przy piwie.
Coraz więcej Polaków nastawia się bierną pracę, uważając, że wystarczy, gdy przyjdą do „roboty” i podpiszą listę lub
podbiją kartę. Potem idą do lekarza, po L-4, czyli zezwolenie na bierne leczenie.
Nie rozumiem tylko dlaczego niektórzy protestują, gdy pod koniec miesiąca dostają... bierną płacę.
strona 1 / 1