Aktualności

Transkrypt

Aktualności
Aktualności
Święto Jordanu
21/01/2011, dodał: Magda Polańska
Ważną częścią projektu ekumenicznego, realizowanego już drugi rok w Szkole Podstawowej w
Łostówce, jest prezentacja ciekawych świąt innych wyznań. Prezentacja z niewielkimi choćby
elementami współuczestnictwa, czyli nie tylko wysłuchanie pogadanki, obejrzenie gazetki czy
wystawy, ale zaangażowanie się przez elementy celebracji, wspólny śpiew, zapalenie świec, a nawet
skosztowanie świątecznych potraw.
Po żydowskiej Chanuce, którą przeżywaliśmy w grudniu, przyszła pora na znane także u nas, lecz
dużo skromniej przeżywane Święto Chrztu Pańskiego. U naszych braci wschodniego obrządku –
prawosławnych i grekokatolików, ma ono wspaniałą oprawę liturgiczną i oryginalne, a momentami
zaskakujące tradycje. Przede wszystkim należy ono do tzw. Dwunastu Wielkich Świąt, czyli
najważniejszych w roku uroczystości. Obchodzone jest, podobnie jak inne wschodnie święta, łącznie
z Bożym Narodzeniem, Wielkanocą i Nowym Rokiem, według kalendarza juliańskiego, czyli 2
tygodnie później niż w chrześcijaństwie zachodnim. Tradycyjna nazwa tego święta to po prostu
Jordan, choć teologicznie nazywa się je Uroczystością Teofanii, czyli Objawienia Pańskiego i
obchodzi 19. stycznia. Szkoła w Łostówce już w Wigilię Jordanu zaprosiła swoich uczniów w
wirtualną podróż nad skute lodem rzeki naszych wschodnich rubieży, Ukrainy, Białorusi, Rosji, ale i
znacznie cieplejsze wody prawdziwego Jordanu w Ziemi Świętej. Święto poprzedza post i
przygotowanie najbliższego zbiornika wodnego na obrzęd poświęcenia. Prawosławni święcą bowiem
wodę w naturalnych jej zbiornikach – rzekach, stawach czy jeziorach. Należy przygotować specjalny
podest na rzece, na którym ustawia się ołtarzyk z ikonami. Ponieważ zaś wielu wyznawców
chrześcijaństwa wschodniego zamieszkuje tereny o surowym, zimowym klimacie, na skutych lodem
rzekach wyrąbuje się przeręble w kształcie krzyża, a ołtarz wykuwa się często z lodu. Podobnie
piękny, rzeźbiony krzyż. Czasem nawet miniaturę cerkwi z lodu. Gdy wszystko jest gotowe, po
uroczystym nabożeństwie, z cerkwi wyrusza procesja z chorągwiami i ikonami. Po przyjściu nad
rzekę następuje poświęcenie jej wód, symbolizujących święte wody Jordanu, w którym Jan Chrzciciel
udzielił chrztu Jezusowi. Poświęcenia dokonuje się przez 3-krotne zanurzanie w wodzie (przerębli)
krzyża oraz tzw. trykyrionu – potrójnego świecznika ze świecami, symbolizującego Trójcę Świętą.
Wierni w tym czasie śpiewają tropar – hymn liturgiczny „Gdy Ty w Jordanie chrzest przyjmowałeś”.
W cieplejszych rejonach jest zwyczaj wrzucania w nurty rzeki krzyży uplecionych z kwiatów.
Poświęconą wodę wierni zabierają do domów – będzie ona służyć do ich pokropienia, ma też
zapewnić zdrowie i chronić od złych mocy. Przepięknym zwyczajem jest wypuszczanie w niebo
gołębia, na pamiątkę gołębicy – znaku Ducha Świętego, z ewangelijnych opisów Chrztu Pańskiego.
Po odprawionej liturgii wielu wraca do domów, a procesja do cerkwi. Jednak stara tradycja nakazuje
obmycie, mimo mrozu, „wodami Jordanu” twarzy i rąk, a nawet…zanurzenie się w często lodowatej
wodzie. Wcale niemało śmiałków decyduje się na ten krok; tylko w ubiegłym roku w samej Moskwie
było 60 tysięcy takich desperatów. Nad ich bezpieczeństwem czuwała wyposażona w pontony i
nowoczesny sprzęt Straż Wodna, jednak mimo wszystko należy podziwiać ich determinację. W
dawnych czasach pono był i taki obyczaj, że celebrujący uroczystość nie tylko zanurzał, ale wrzucał
krzyż do wody, zaś zadaniem wiernych było wyławianie go. Nurkowano więc do przerębli. W
„wodach Jordanu” zanurza się też na moment małe dzieci wierząc, że to ochroni je od chorób i
niebezpieczeństw. Zdjęcia z tych mrożących krew w żyłach praktyk wywarły ogromne wrażenie na
uczniach oglądających prezentację multimedialną. Na koniec dzieci zobaczyły prawdziwy Jordan, a
zdjęcie „z lotu ptaka” wyjaśniło jego nazwę. Bowiem „Jordan” – po hebrajsku Ha-Jarden, oznacza
„wijąca się”. Izraelski Jordan wije się rzeczywiście urokliwie wśród wzgórz Judei i Galilei. Oprócz
prezentacji dzieci obejrzały specjalnie przygotowaną gazetkę, wysłuchały cerkiewnych śpiewów, a
cała uroczystość rozpoczęła się od procesyjnego wniesienia ikon i prawosławnego krzyża z
zapaleniem przed nimi świec zamówionych specjalnie w prawosławnym monastyrze, pachnących
najprawdziwszym woskiem, z którego zostały wykonane. Na koniec wszyscy mieli okazję skosztować
tradycyjnej prawosławnej potrawy – kutii. Wykonana na bazie łostowskiej pszenicy, z dodatkiem
orzechów, migdałów i miodu, cieszyła się dużym zainteresowaniem i wielu ustawiało się po dokładkę.
Może zatem – mimo że nie zanurzyliśmy się w przerębli – przybędzie i nam zdrowia po tym spotkaniu
z prawosławiem, „drugim płucem chrześcijaństwa”, jak nazwał je Jan Paweł II.
Urszula Antosz-Rekucka