Głos Szczecinski
Transkrypt
Głos Szczecinski
Data Sty 4, 2003 Ślad po nim zaginął W nowy rok około godziny czternastej Paweł Jędrzejczyk, przewodniczący rady gminy Stepnica wybrał się na lód z łyżwami. Miał wrócić do domu dwie godziny później. Około godziny szesnastej zaniepokojona żona rozpoczęła poszukiwania i zgłosiła zaginięcie męża. Szukali całą noc Akcja ratownicza rozpoczęła się o 20.30 w środę. Na W akcji ratowniczej wykorzystano śmigłowiec, miejsce zdarzenia skierowano dwie jednostki straży samolot "Wilgę", lodołamacz, poduszkowiec i deskę pożarnej z Czarnocina i Stepnicy. Ratownicy ustalili lodową. Marek Biczyk miejsce, gdzie mężczyzna miał zamiar się wybrać. Żona wskazała cel wyprawy, wyspę Chełminek. Strażacy i okoliczni mieszkańcy przeczesali kilka kilometrów przybrzeżnych trzcinowisk oraz strefę zalewu przy brzegu. - Ryzyko wchodzenia dalej na lód było bardzo duże - wyjaśnia Krzysztof Wasiluk, zastępca dowódcy jednostki ratowniczo - gaśniczej w Goleniowie. - Po północy sprowadzono z Nowogardu deskę lodową i tylko tym sposobem udało się dostać na wyspę Chełminek. Niestety trudna akcja przeszukania wyspy nie pomogła ustalić, gdzie znajduje się zaginiony. Około siódmej rano zawiesiliśmy poszukiwania. Następny dzień bez efektu W czwartek wznowiono akcję ratowniczą - śmigłowiec przeszukiwał akwen. Do działań straży włączyli się kolejni mieszkańcy Czarnocina. Znów przeszukiwano trzcinowiska, lasy i wyspę. Sprowadzono lodołamacz z Urzędu Morskiego. Szukano do zmroku. - Akwen skuty jest lodem, więc w poszukiwaniach nie mogą brać udziału płetwonurkowie - informuje Krzysztof Wasiluk. Starzy rybacy mówią, że lód choć twardy może być bardzo zdradliwy w tych okolicach, bo tworzą się tzw. oparzeliska, czyli lód zamarzając, tworzy szczeliny. A ponadto w pobliżu wyspy jest bardzo silny prąd wodny. Trzeci dzień Wczoraj od rana nad zalewem latał śmigłowiec i samolot Wilga. Strażacy i mieszkańcy znów wyszli na lód i metr po metrze przeszukiwali brzeg. Po dwunastej przywieziono następny sprzęt - poduszkowiec, pojazd konstrukcji Jana Ordysińskiego ze Szczecina. - Już od rana teren sprawdzał śmigłowiec, na pokładzie którego znajduje się pracownik Urzędu Morskiego, znający bardzo dobrze teren - mówi Andrzej Wyganowski, wójt Stepnicy - Cały akwen i teren przy brzegu przeszukaliśmy dokładnie kilka razy. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić. Piątek był ostatnim dniem poszukiwań zaginionego. My ciągle wierzyliśmy Tak mówią mieszkańcy. Pan Paweł to osoba, o której w Czarnocinie mówi się bardzo ciepło. - Od kiedy powstała u nas Szkoła Aktywnego Wypoczynku "Frajda", której założycielem był pan Paweł, pracowałam u niego - opowiada Elżbieta Synówka. - To wspaniały człowiek, uśmiechnięty, życzliwy, pełen pomysłów, dobry człowiek i organizator. Miał zawsze zaufanie społeczne, wybrano go przewodniczącym rady, chciał rozwijać ośrodek. Zresztą ożywił całą wioskę, kiedy kilka lat temu się tu przeprowadził. Wszyscy go tu cenimy i głęboko przeżywamy tę tragedię. W poszukiwaniach bez przerwy, z wiarą, zapałem i nadzieją, brało udział kilkudziesięciu mieszkańców wioski. http://www.glosszczecinski.com.pl/apps/pbcs.dll/article?Date=20030104&Category=... 2003-01-05