Marek Knap doktorat_Layout 1
Transkrypt
Marek Knap doktorat_Layout 1
prof. Maciej Buszewicz Wydzia⌅ Grafiki Akademii Sztuk Pi´knych w Warszawie Ocena pracy doktorskiej oraz dorobku artystycznego i pedagogicznego mgr Marka Knapa dokonana w zwiàzku z toczàcym si´ na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pi´knych w Warszawie procesem o nadanie tytu⌅u doktora w dziedzinie sztuk plastycznych w dyscyplinie artystycznej sztuki pi´kne Motto: Navigare necesse est, vivere non est necesse. Mgr Marek Knap urodzi⌅ si´ w Âwi´to Pracy, 1 maja 1968 roku w P⌅ocku. Co prawda „ZaÊwiadczenie o stanie odbitych studiów” wydane przez Kolegium Pedagogiczno -Artystyczne UAM w Kaliszu podpisane przez jego dyrektora, prof... nazwisko na odcisku gumowej piecz´ci nieczytelne, dysponuj´ jedynie odbitkà kserograficznà pisma sporzàdzonego z u˝yciem formularza z⌅o˝onego Pó⌅tawskim w latach siedemdziesiàtych poprzedniego stulecia. Kiedy dok⌅adnie nie wiadomo, bo stopka z datà druku i numerem cenzora dopuszczajàcego ten formularz do u˝ytkowania w dost´pnej kserokopii jest zupe⌅nie nieczytelna. Formularz zaÊwiadczenia wype⌅niony z pomocà tak zwanej maszyny do pisania. Sàdzàc z wzgl´dnej ostroÊci liter i intensywnoÊci zaczernienia kropek kopia zosta⌅a zrobiona z orygina⌅u pisma. Data wystawienia 22 lutego (02) 1995 roku. Wracajàc do treÊci zaÊwiadczenia, w wierszu w którym jest mowa o narodzinach wymienionego Marka, syna Andrzeja, linijk´ wy˝ej figuruje inna, choç podobna nazwa miejscowoÊci. P⌅ack. Dok⌅adniej, jest napisane urodzony, data... w P⌅acku. Dla Êwi´tego spokoju sprawdzam w rejestrze miejscowoÊci nazw´ „P⌅ack”. Na szcz´Êcie nic o takiej nazwie nie znalaz⌅em. Co za ulga. Zatem P⌅ock, królewskie miasto, gdzie Ma⌅achowianka, najstarsza szko⌅a Êrednia w Polsce i zatruwajàca miasto gomu⌅kowsko-sowiecka petrochemia. Wiem co mówi´, mieszka⌅em rok z ok⌅adem w tym mieÊcie, pracujàc w domu kultury budowniczych kombinatu. Wspó⌅rz´dne geograficzne: P⌅ock, Polska SzerokoÊç: 52°32′48″pó⌅noc D⌅ugoÊç: 19°42′22″wschód WysokoÊç nad poziomem morza: 103 m. I tu ju˝ zaczynajà si´ wàtpliwoÊci, Radziwie, lewobrze˝na cz´Êç P⌅ocka le˝y znacznie ni˝ej ni˝ przeciwny brzeg, wszak katedra i inne historyczne budowle stojà po drugiej stronie Wis⌅y, na wysokiej skarpie. 1 Do Ba⌅tyku jeszcze szmat drogi, a tylko 103 m nad poziomem morza. Mo˝e to jakaÊ uÊredniona wartoÊç. Trudno, musz´ przyjàç to irytujàce uproszczenie. Astrologowie i astrofizycy te˝ nie byli by zachwyceni brakiem precyzji w okreÊleniu czasu narodzin. Choçby godzina, jeÊli ju˝ nie mo˝emy dok⌅adniej. Ten mo˝e przyd⌅ugi wst´p mia⌅ mnie, recenzentowi, przybli˝yç pierwszy punkt, moment niemal samodzielnego startu Marka Knapa w czterowymiarowej przestrzeni, w tym staroÊwieckim ju˝ nieco, uj´ciu Einsteina. Przeglàdam i czytam, ju˝ od tygodni, eksperymentalny numer „Ruchu muzycznego” przedmiot pracy doktorskiej mgr. Marka Knapa. Transformacja tego pisma, a znam nazbyt dobrze poprzednie wcielenia tego czasopisma, jest tak wielo-, chcia⌅oby si´ powiedzieç -p⌅aszczyznowa, ˝e poza tematykà i okrzep⌅ym w tradycji tytu⌅em wiele wspólnego nie mo˝na znaleêç. I choç niezmiennie alfabet ⌅aciƒski i j´zyk polski z wtràceniami to i kroje pism zupe⌅nie nowe, równie nowe jak forma i w⌅asny j´zyk tego wydawnictwa. Poznaj´ osob´ sfotografowanà i umieszczonà na ok⌅adce. Zamazana szpachlà g⌅owa odebrania informacji kto to nie utrudnia. Czytam tekst na stronie pierwszej, choç na prawym marginesie jest cyfra „3” sugerujàca, ˝e oglàdamy stron´ trzecià. Gdyby gramatura papieru i sposób ⌅àczenia sk⌅adek by⌅ inny zgodzi⌅bym si´ na takà paginacj´, bo inaczej musia⌅bym odszczekaç wszystko, co mówi⌅em studentom o pochodzeniu nazwy strony pierwszej ksià˝ki szmuctytu⌅ (po niemiecku Schmutztitel). Recenzent w tym momencie chce podkreÊliç, ˝e wszystkie uwagi, nawet te krytyczne, w najmniejszym stopniu nie zaburzajà jego (czyli mojego) przekonania, ˝e mimo ponoszenia przez doktoranta znacznego ryzyka zarówno merytorycznego, jak i artystycznego mamy do czynienia z utworem ze wszech miar interesujàcym i tworzàcym podwaliny pod nowà narracj´ w piÊmie poÊwi´conym muzyce, kompozycji i innym, nie tylko z jednym zmys⌅em zwiàzanym dyscyplin artystycznych. Ale... Ale kiedy dwuakapitowy tekst na otwarcie, z⌅o˝ony w choràgiewk´ jest szarpany niezr´cznym przenoszeniem do kolej ne go wier sza po ⌅o wy ty tu ⌅u cza so pi sma, al bo po ty tu le fil mu i prze cin ku zo sta je w nie szcz´ sne „które” nale˝àce ju˝ do kolejnej, zamienionej na tekst myÊli, to piszàcy te s⌅owa zastanawia si´ dlaczego tak? Dla podniesienia napi´cia, z niedba⌅oÊci, dla zirytowania czytelnika? Tradycja otwartej kolumny wià˝e si´ ÊciÊle ze sposobami sk⌅adania tekstów biblijnych, modlitw i poezji. ⇤amanie tekstu w tym, a nie innym miejscu pozwala dobitniej artyku⌅owaç, u⌅atwia lektur´ i zrozumienie tekstu, czytaj: pozwala lepiej porozumieç si´ z jego autorem. Idêmy dalej. Siatka umieszczona pod wst´pem autorstwa Marka Knapa przypomnia⌅a mi o pewnym wydarzeniu. Ka˝dy z nas pami´ta, sytuacje takie sà nagminne, gdy kasjerka w sklepie proponuje, tu cytat: „chce pan siatk´?”, majàc na myÊli plastikowà torb´ na zakupy. Odpowiadam zwykle, tak poprosz´. Wk⌅adajàc potem zakupy do tej torby widz´, jak ostre kraw´dzie opakowaƒ tego, co kupi⌅em wypychajà elastycznà powierzchni´ plastikowej folii tworzàc wierzcho⌅ki i linie, budujàc skomplikowanà bry⌅´, która opisujàc sobà zawartoÊç torby w niczym nie przypomina chowajàce si´ w jej brzuchu przedmioty. Chyba, ˝e przedmiot jest jeden, taki na przyk⌅ad arbuz. Wróc´ jeszcze do tego arbuza. A teraz wracam na chwil´ do Pompejusza Wielkiego, którego cytuje Plutarch: Navigare necesse est... Trzeba wiecznie ˝eglowaç. Równoleg⌅e ˝eglowanie przez „Ruch muzyczny” i ksià˝k´ Marka Knapa stanowiàcà komentarz do dzie⌅a pt. „Kolizja. Multiplikacja. Demonta˝”, pozwala na prawdziwie dog⌅´bne przeÊledzenie drogi powstawania modularnej koncepcji wizualnej pisma i wszystkich na to pismo sk⌅adajàcych si´ elementów. Nie 2 b´d´ ponownie Êledziç za autorem tej drogi. Zapozna⌅em si´ dok⌅adnie z oboma wydawnictwami. „Navigare necesse est”, Pompejusz choç Wielki, mia⌅ zapewne na myÊli ˝eglug´ w dos⌅ownym znaczeniu. Inne ˝eglowanie, czyli przemierzenie przestrzeni, ró˝nych, od w⌅asnego domu, w⌅asnego miasta, w⌅asnego (czy innej osoby) ˝ycia, pami´ci, a przede wszystkim wyobraêni, czyli wyimaginowanej przestrzeni, wyimaginowanych sytuacji, ⌅àcznie z ich nast´pstwami i nast´pstwami nast´pstw, wielowymiarowo, takie ˝eglowanie wymaga mapy. Mapy, która zbudowana b´dzie na siatce której modularnà konstrukcj´ okreÊla kartograf. To jego pomys⌅ na wzajemne powiàzania mi´dzy oczkami tej siatki okreÊla zasady gry, a raczej zasady podró˝owania dzi´ki mapie. Bo naiwnoÊcià jest twierdziç, ˝e wystarczy spojrzeç na cokolwiek wyj´tego z naszego Êwiata przez drucianà siatk´ aby zrozumieç Êwiat i znaleêç drog´. Trzeba jeszcze utrwaliç ten obraz, okreÊliç cele i meto dy po dró ˝o wania, a gdy mapa prze staje byç po je dynczà kartà, a sk⌅ada si´ w ksià˝ k´ stano wiàcà zbiór map do ró˝nych, czasem odleg⌅ych celów, tym zadanie kartografa jest bardziej z⌅o˝one i wymagajàce konsekwencji i determinacji w tworzeniu zasad. W chwili kiedy nawigacja o której mówi´ nie dotyczy ju˝ tylko przestrzeni z grubsza mówiàc geograficznych, gdy wkraczamy w Êwiat muzyki, wraz z jej matematycznà konstrukcjà, w Êwiat rytmów i powtórzeƒ dêwi´ków i obrazów, Êwiat fragmentów, które zawierajà w sobie pami´ç ca⌅ych obrazów, które w bibliotekach, przecie˝ równie˝ skatalogowanych, potrafià natychmiast przywo⌅aç i odtworzyç obraz dawnej ca⌅oÊci, to podró˝ z takim atlasem staje si´ rodzajem dzie⌅a wielog⌅osowego, gdzie my, posiadacze atlasu stajemy si´ niemymi Êwiadkami rozmowy, niemymi, póki nie zaczniemy bazgraç na marginesach. Patrz opis dzie⌅a strona 150. Opowiastka o arbuzie, uzmys⌅owi⌅a mi, ˝e doskona⌅a w swym pomyÊle, u˝ywana jeszcze w klasycznej nawigacji siatka Merkatora jest rozpostartà na powierzchni´ walca siatkà na zakupy zrobionà z kawa⌅ka drobnej sieci rybackiej, która w koƒcu rozwijajàc si´ w prostokàt arkusza papieru, staje si´ mapà arbuza. Teraz s⌅ów par´ o doÊwiadczeniu zawodowym doktoranta. Portfolio jest imponujàce, zaÊ skrócona Êcie˝ka zawodowa (na rynek prasowym i internecie) zawierajàca czasami po trzy tytu⌅y prasowe w roku, przyprawia o ból g⌅owy. Wszystko ze szczegó⌅ami w dokumentacji doktoranta. Prac´ dydaktycznà Marka Knapa na Wydziale Grafiki w warszawskiej ASP obserwuj´ na co dzieƒ i z du˝ym zainteresowaniem oglàdam wyniki tych prac na przeglàdach koƒcoworocznych. On sam opisuje to tak: „W paêdzierniku 2011 roku rozpoczà⌅em dzia⌅alnoÊç dydaktycznà na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pi´knych w Warszawie gdzie w ramach Katedry Komunikacji Wizualnej kierowanej przez profesora Lecha Majewskiego prowadz´ przedmiot: Projektowanie czasopism (grafika edytorska) dla studentów III i IV roku. Zaj´cia sk⌅adajà si´ z wyk⌅adów i çwiczeƒ a ich zasadniczym celem jest wprowadzenie studentów do projektowania layoutu jako noÊnika treÊci redakcyjnych. Podczas zaj´ç zajmujemy si´ sposobami doboru i wizualizacjà treÊci. Szczególny nacisk k⌅ad´ na aspekt systemowoÊci j´zyka wizualnego dedykowanego publikacjom zarówno drukowanym jak i ekranowym, z uwzgl´dnieniem sposobów budowy schematów typograficznych, infografiki i doboru strategii operowania obrazem. Nie pomijam oczywistych atrybutów projektowania takich jak nawigacja, skala, rytm czy ogólnie poj´ta „czytelnoÊç”. Jednak z racji zajmowania si´ tak zwanà „d⌅ugà formà graficznà” kluczowa staje si´ umiej´tnoÊç opowiadania historii. K⌅ad´ znaczny nacisk na fizycznoÊç projektu i aspekt manualny: zdolnoÊç syntezy pomys⌅u w formie odr´cznego szkicu i ciàg⌅a praca na wydrukach jest warunkiem zaliczenia. 3 ⇤àczy si´ tym definiowanie ksi´gi stylu – zadanie pomagajàce zrozumieç charakter funkcji dyrektora artystycznego w mediach. W celu przybli˝enia realiów redakcyjnych stosuj´ elementy pracy zespo⌅owej oraz wymagam od studentów odpowiedniej prezentacji i werbalizacji opracowanych koncepcji wizualnych. Z tego powodu nawiàzuj´ do bogatej teorii projektowania graficznego przefiltrowujàc jà osobistymi doÊwiadczeniami twórczymi. Prac´ ze studentami z goszczàcymi na Akademii w ramach programu Erasmus opieram na korektach indywidualnych w j´zyku angielskim.” Koniec cytatu. Analiza przedstawionego dzie⌅a i jego opisu w formie ksià˝ki pt. „Kolizja. Multiplikacja. Demonta˝”, im po nu jà ce port fo lio i do ko na nia na ryn ku edy tor skim, li czà ce si´ i przy no szà ce do bry sku tek doÊwiadczenie pedagogiczne nakazujà mi wr´cz zwrócenie si´ do Rady Wydzia⌅u Grafiki Akademii Sztuk Pi´knych w Warszawie z wnioskiem o nadanie panu mgr. Markowi Knapowi stopnia naukowego doktora w dziedzinie sztuk plastycznych w dyscyplinie artystycznej sztuki pi´kne. Z powa˝aniem prof. Maciej Buszewicz PS. W minionym semestrze pracowa⌅em z moimi studentami nad interpretacjà krótkiego Jorge Luisa Borgesa „O Êcis⌅oÊci w nauce” w t⌅umaczeniu Andrzeja Sobol-Jurczykowskiego. Tekst ten wyjàtkowo pasuje do optyki jakiej u˝y⌅em na potrzeby tej recenzji i stanowi równoczeÊnie dyskretne ostrze˝enie dla tych spoÊród nas, którzy czasem zbyt niebezpiecznie blisko zbli˝ajà si´ do horyzontu, starajàc si´ za niego zajrzeç. Króciutki, wi´c przytaczam go w ca⌅oÊci. „O Êcis⌅oÊci w nauce” W owym cesarstwie sztuka kartografii osiàgn´⌅a takà doskona⌅oÊç, ˝e mapa jednej tylko prowincji zajmowa⌅a ca⌅e miasto, a mapa cesarstwa ca⌅à prowincj´. Z czasem te niezmierne mapy okaza⌅y si´ ju˝ niezadawalajàce i kolegia kartografów sporzàdzi⌅y map´ cesarstwa, która posiada⌅a rozmiar ce sarstwa i pokrywa⌅a si´ z nim w ka˝dym punkcie. Mniej oddane studiom kartografii nast´pne pokolenia dosz⌅y do wniosku, ˝e ta obszerna mapa jest nieu˝yteczna i nie bez bezbo˝noÊci odda⌅y jà na pastw´ s⌅oƒca i zim. Na pustyniach zachodu zachowa⌅y si´ jeszcze gdzie niegdzie rozcz⌅onkowane ruiny mapy. (Borges powo⌅uje si´ na Suáreza Mirand´ „Podró˝e rozwa˝nych m´˝ów”, ksi´ga czwarta, rozdz. XLV, Lérida 1658) Maciej Buszewicz w Warszawie, 18 czerwca 2016 r.