METAMORFOZY DUCHA i MATERII
Transkrypt
METAMORFOZY DUCHA i MATERII
METAMORFOZY DUCHA i MATERII Lesław Czapliński „Metamorfozy ducha i materii” W oparciu o „Operę madrygałową” Philipa Glassa powstało multimedialne widowisko w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego, przedstawione w ramach krakowskiego festiwalu Opera rara w auli bł. Jakuba w klasztorze franciszkanów. Z uwagi, że kompozycja Glassa nie posiada ani libretta, ani tekstu słownego – sześcioro śpiewaków wykonuje swoje partie wokalne wyłącznie na samogłoskach, nie układających się w jakiekolwiek ciągi semantyczne. A zatem jej każdorazowa prezentacja stanowi czystą wizualizację przebiegu muzycznego. W omawianym przypadku składa się na nią ruch przestrzenny sześciorga tancerzy w obrębie prostokątnego terenu gry, przecinanego zielonymi światłami stroboskowymi i otoczonego z czterech stron przez publiczność . Przebiegiem pierwszej części rządzi pierwotna materia, a więc postacie zapakowane w mniej lub bardziej bezkształtne białe futerały , z których wyłaniają się ich ciała, ale na wzór mimu czystego Étienne’a Decroux ukryte pozostają twarze. Jedynie na oka mgnienie wyłania się nagość Karola Tymińskiego, by zaraz potem na powrót zostać pochłoniętą przez bezkształtny futerał. Te ambalaże pozbawiają postacie człowieczeństwa, a na pewno indywidualności . W drugiej części artyści odzyskują swoją cielesną integralność i wykonują minimalistyczny i repetytywny układ choreograficzny niczym podkład muzyczny Philipsa Glassa, w którego powtarzalnych figurach raz po raz na moment zastygają . Wspomniana cielesność zyskuje fizjologiczny wymiar, przejawiający się w splunięciach, a następnie ścieraniu śliny poprzez siadanie na posadzce i okręcanie się wokół własnej osi – czyżby nawiązanie do sumeryjskiego mitu o stworzeniu człowieka przez ulepienie go z gliny i boskiej śliny? Ta mimiczna akcja zostaje zmultiplikowana za sprawą przetworzonych cyfrowo projekcji na jedną ze ścian pomieszczenia, w którym rzecz się rozgrywa . Kilka razy, na przeciąg chwili, wmieszał się pomiędzy nich reżyser w powłóczystych, tkanych szatach, z długimi, rozpuszczonymi włosami, bardziej niż z demiurgiem mogący kojarzyć się z Jezusem… Muzycy – oprócz śpiewaków, w pierwszej części skrzypek, w drugiej wiolistka – mimo że znajdują się poza obrębem gry, przyodziani zostali w białe giezła z żabotami i koronkowymi aplikacjami . Na ich partie składają się obsesyjnie powracające formuły melodyczno-rytmiczne, z rzadka przybierające postać tradycyjnego ostinata, z wolna i stopniowo modyfikowane. Kilkakrotnie tok muzyczny pobudza bardziej zdecydowane tupanie instrumentalisty. Ten rodzaj muzycznej narracji wywieźć można z niggunim, chasydzkich modlitw bez słów, powoli wprowadzających w ekstazę, a co za tym idzie bezpośrednie doświadczenie transcendencji. W połowie trwania widowiska przytoczone zostają teksty utrzymane w duchu japońskiego buddyzmu zen, odczytywane w oryginale przez Hiroaki Murakamiego, który jako jedyny spośród mimów wyodrębnił się, zajął miejsce obok muzyków i zyskał głos. Do ukłonów jednakże wszyscy wyszli z ustami zaklejonymi czarną taśmą… Krakowska inscenizacja „Opery madrygałowej” to trzecia polska premiera Philipa Glassa po łódzkim „Echnatonie” (2000) i warszawskiej „Zagładzie domu Usherów” (2009). Opera rara: Philip Glass „Opera madrygałowa (a Madrigal Opera). Reż. Krzysztof Garbaczewski.