Z księdzem profesorem Dariuszem Oko, wykładowcą Uniwersytetu

Transkrypt

Z księdzem profesorem Dariuszem Oko, wykładowcą Uniwersytetu
Wojna przeciw rodzinie
Szykują nam homogułag
Z księdzem profesorem Dariuszem Oko, wykładowcą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II,
rozmawiają Sławomir Skiba i Piotr Doerre.
Jak Ksiądz definiuje pojęcie homoherezji?
– Homoherezja to uporczywe odrzucanie
przez członków Kościoła jego nauki na temat ho‑
moseksualizmu. Homoherezja zwykle objawia
się w dwóch postaciach. Pierwsza z nich to po‑
stawa odrzucenia całego nauczania Kościoła na
ten temat, nieprzyjmowanie do wiadomości, że
homoseksualizm to coś negatywnego, że to – jak
mówi Katechizm – poważne nieuporządkowanie.
W istocie postawa taka polega na przyjęciu ideolo‑
gii współczesnego homolobby, czyli genderideolo‑
gii. Katolik porzuca wówczas wiarę katolicką na
rzecz tejże ideologii.
Druga postać problemu dotyczy homoseksu‑
alizmu wśród duchowieństwa. Kościół wyraźnie
mówi, że ludzi o skłonnościach homoseksualnych
nie wolno wyświęcać, ba, nawet przyjmować do
seminarium! Nie jest to bowiem dla nich droga
dobra, przeciwnie: jest to dla nich droga bardzo
niebezpieczna, pełna pokus, którym łatwo mogą
ulec. Bo to podobna sytuacja, jakby zgodzić się
na klasztory koedukacyjne, jakby normalny męż‑
czyzna miał całe życie spędzić w klasztorze żeń‑
skim. Kto w takiej sytuacji na pewno wytrwałby
bez grzechu? Wielu jednak odrzuca to nauczanie.
W Kościele mamy jednak do czynienia nie tylko z homoherezją, ale także z pedofilią wśród duchowieństwa?
– Owszem, zdarzają się w naszym gronie pe‑
dofile, a raczej przede wszystkim homopedofile.
Nie trzeba wyjaśniać, że pedofilia jest jedną z naj‑
większych zbrodni, gdyż łamie duchowy kręgo‑
słup dziecka. Po molestowaniu lub zgwałceniu
przez pedofila można na całe życie zostać du‑
chowym kaleką. Jest to tym straszniejsze, gdy ta‑
kiej zbrodni dokonuje ktoś, kogo zadaniem jest
opiekować się dziećmi – czyli ksiądz, nauczyciel
albo rodzic. Wtedy jest to zbrodnia do kwadratu.
W przypadku księży zaś – wręcz do sześcianu! Ich
zadaniem jest przecież głosić i czynić rzeczy naj‑
bardziej święte.
Dzisiaj uznaje się, że w sprawie księży‑pedofilów
w Kościele za bardzo starano się chronić insty‑
tucję, a za mało same dzieci. A to człowiek
6
L I P I E C – S I E R P I E Ń
Polonia Christiana
2 0 13
N R
33
jest drogą Kościoła. Trzeba więc chronić dziecko,
a nie wizerunek Kościoła. Poza tym, jeśli nie bę‑
dziemy bronić dziecka, to i tak wizerunek Kościoła
na dłuższą metę zostanie zrujnowany. W końcu to
zrozumiano i dziś nikt nie robi w sprawie oczysz‑
czenia się z grzechu pedofilii tyle, co Kościół.
To niewiedza, że także wśród duchownych
może występować pedofilia (która jest trudniej
uleczalna niż homoseksualizm), powodowała
brak dostatecznej ochrony dzieci. Ludziom, i to
akurat nieraz najbardziej wierzącym, nie mieści‑
ło się w głowie, że czegoś takiego mógłby dopusz‑
czać się ksiądz. Więc jeśli coś takiego się działo,
karano skarżące się, szukające pomocy dzieci!
Uważano, że kłamią. A to była dla nich kolej‑
na trauma, prawdziwy horror. Teraz, dzięki na‑
głośnieniu takich przypadków, sygnały ze strony
dzieci traktujemy już bardzo poważnie. Przykro
jest dowiedzieć się, że ktoś z nas ma gruźlicę lub
jest Judaszem, ale lepiej to wiedzieć, by gruźlicą się
nie zarazić, a Judasza zneutralizować.
A jak wielki jest to problem pośród duchowieństwa?
– Trzeba przede wszystkim podkreślać, że
w Kościele w dziewięćdziesięciu procentach mamy
do czynienia z aktami pedofilii homo‑
seksualnej – homopedofilii, w tym
zwłaszcza efebofilii, czyli mole‑
stowania i gwałcenia nie dzie‑
ci w ogóle, tylko dorastających
chłopców. Tego właśnie dopusz‑
czają się księża‑homoseksualiści.
Trzeba też pamiętać, że według
badań prowadzo‑
nych w różnych
krajach, na
każdy tysiąc
pedofilów
Fot. P. Supernak/PAP
osadzonych już w więzieniach, około czterystu
to są homoseksualiści, a tylko jeden (albo jeszcze
mniej) ksiądz, też zwykle homoseksualista. Taka
jest skala zjawiska. Skoro więc media tak wie‑
le mówią o księżach‑pedofilach, to czterysta razy
więcej wypadałoby mówić o tym zjawisku w śro‑
dowiskach gejowskich. Jeżeli o pedofilię oskarża
się Kościół, to czterysta razy bardziej należałoby
oskarżać środowiska gejowskie. Oczywiście, pod
warunkiem, że mediom rzeczywiście zależało‑
by na dobru dzieci, a nie na niszczeniu Kościo‑
ła. Tymczasem z marginalnych przypadków tego,
co złe w Kościele, media robią dziś pałkę do bicia
Kościoła, czyniąc wielką krzywdę ogółowi księży,
przedstawiając ich jak jakąś szkodliwą i groźną
dla społeczeństwa grupę. Bardzo podobnie nazi‑
ści mówili o Żydach. Stąd tylko krok do wezwania
do eksterminacji takiej grupy.
Najbardziej wiarygodne badania wskazują, że
homoseksualistów w społeczeństwie jest mniej
niż dwa procent. A średnio w skali badań świato‑
wych czterdzieści procent wszystkich zbrodni pe‑
dofilskich oraz sześćdziesiąt procent przypadków
zachorowania na AIDS przypada właśnie na nich,
co oznacza olbrzymią nadreprezentację. Prawdo‑
podobieństwo, że homoseksualista dopuści się pe‑
dofilii lub zachoruje na AIDS (oraz inne choroby
weneryczne) jest więc kilkadziesiąt razy większe
niż u normalnych mężczyzn. Trzeba lepszego do‑
wodu, że to zaburzenie, patologia? A patologia
wymaga nie propagowania, tylko leczenia.
W roku 2002 odkryto w Warszawie szajkę pe‑
dofilów, którzy wykorzystywali dzieci uciekające
z domów i sierocińców. Dzieci spały na dworcu
kolejowym, który stał się dla pedofilów – jak sami
mówią – zagłębiem świeżego mięska. Byli to często
ludzie wysoko postawieni w wielu sferach. Zapo‑
wiadano wielki skandal – między innymi czynił
to reżyser Sylwester Latkowski, który nakręcił na
ten temat film. No i co? Sprawę zamieciono pod
dywan – tak, jak uczyniono z podobnymi afe‑
rami w Belgii i na Litwie. Dziennikarzom, któ‑
rzy tak aktywnie atakują Kościół, proponuję za‑
jąć się tą sprawą i zbadać, dlaczego z tak wielkiej
chmury nie było żadnego deszczu. Niech zbada‑
ją, ilu pedofilów jest wśród polityków, wśród arty‑
stów, nauczycieli oraz w ich własnym środowisku
dziennikarskim. Niech o tym piszą i dają tytuły
na pierwszą stronę – jeżeli chcą zachować elemen‑
tarne zasady uczciwości. Inaczej ciągle będziemy
mieli do czynienia ze strasznym zakłamaniem,
któremu należy się zdecydowanie przeciwstawiać.
W Kościele zawsze byli ludzie grzeszni, ale
dlaczego grzech tak się nasilił w drugiej połowie
XX wieku?
– Kościół i świat to naczynia połączone. Nie
żyjemy w różnych kosmosach. Kościół jest częścią
świata i częścią kultury. Staramy się oddziaływać
na świat, ale i świat wpływa na nas – zarówno do‑
brze, jak i źle. Ruchy i zjawiska wpływowe w świe‑
cie oddziałują również na Kościół. W czasach po‑
wszechnego, wielkiego dobrobytu ludziom często
przewraca się w głowach (jak wcześniej przewra‑
cało się tylko nielicznym bogatym elitom). Zatra‑
cają się w tym, co cielesne. Przyciągają ich wtedy
prymitywne ideologie.
Genderideologia i homoideologia to w grun‑
cie rzeczy ideologie seksmaniaków – ludzi spro‑
wadzających życie do seksualności, czyniących
z seksu bożka. To zresztą typowe dla ateistów –
odsunięcie Boga sprzyja wysunięciu na pierwszy
plan fizjologii. Jeżeli to, co duchowe, pozostaje
w nas niedorozwinięte, łatwo zostajemy zdomi‑
nowani przez to, co cielesne – jak często dzieje się
to u dzieci i osób upośledzonych umysłowo.
Wielu ludzi żyje dziś zgodnie z tą ideologią,
która, niestety, oddziałuje również niekiedy na
słabszych duchowo i intelektualnie katolików,
w tym księży. Nie jest to zjawisko nowe, mieliśmy
już wszak próby łączenia marksizmu z chrześci‑
jaństwem, mieliśmy księży patriotów, duchow‑
nych współpracujących z totalitarnymi systema‑
mi, którzy do dziś pobierają wysokie emerytury
z racji pracy dla UB. Jeśli więc byli katolicy, a na‑
wet duchowni, którzy utrzymywali, że można
pogodzić chrześcijaństwo ze współpracą zarów‑
no z Hitlerem, jak i ze Stalinem czy Bierutem, to
nie dziwmy się, że dziś żyją tacy, którzy twier‑
dzą, że chrześcijaństwo da się pogodzić z ideolo‑
gię ­gender.
Homoideologię
głoszą ludzie
­sprowadzający
życie głównie
do wymiaru
seksualności
L I P I E C – S I E R P I E Ń 2 0 1 3 N R 33
Polonia Christiana
7
Wojna przeciw rodzinie
Fot. flickr/Lost Albatros
Lawendowa
mafia jest realnym problemem Kościoła.
Parada równości w Chicago
8
Wynika to nie tylko z niewiedzy czy głupoty.
Często także ze złej woli. Bo kiedy zgrzeszę, mam
przed sobą dwie drogi. Pierwsza polega na uzna‑
niu, że to ja uczyniłem zło, a przykazanie jest do‑
bre, i na konsekwentnym staraniu się o nawróce‑
nie. Druga polega na uznaniu, że to ja uczyniłem
dobrze, a przykazanie jest złe, i na konsekwent‑
nym trwaniu w tej racjonalizacji, w pogłębianiu
grzechu. Jeżeli bowiem nie żyjemy, jak wierzymy,
będziemy wierzyć tak, jak żyjemy.
Istnieje chora część duchownych głęboko zdra‑
dzających, zaprzeczających swej misji – można
powiedzieć „kościół Judasza”. Nie raz przecież
widzimy w mediach księdza w koloratce, mówią‑
cego językiem ideologii promowanej przez te me‑
dia, nie zaś językiem prawd Kościoła. Kapłan mó‑
wiący językiem lewackiej ideologii sieje straszny
zamęt w głowach ludzi, niszczy rzecz najcenniej‑
szą – ich wiarę. Słyszą oni bowiem księdza, któ‑
ry o eutanazji czy o aborcji mówi, że to właściwie
nic strasznego. Tacy duchowni popychają ludzi do
grzechu i apostazji.
Zawsze trzeba pamiętać, że istnieją duchow‑
ni, którzy przeszli na stronę przeciwnika. Jeszcze
noszą koloratkę, sutannę czy habit, ale w sercu już
stali się wrogami Jezusa. Przyjęli nauczanie szata‑
na – z tym trzeba się po prostu liczyć. Judasz sta‑
nowił przecież prawie dziesięć procent apostołów.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że był pewien
zakonnik, który wiarę stracił już w seminarium.
UB jednak przekonało go, by z niego nie występo‑
wał. Człowiek ów całe swe kapłańskie życie prze‑
żył jako ateista, pracował w Watykanie, został tam
nawet jednym z dyrektorów,
a zarazem całe życie ściśle
współpracował z UB, mię‑
dzy innymi stale donosił na
papieży. Cały czas jako nie‑
wierzący wiarygodnie wiódł
życie zakonne i sprawował
sakramenty. Ten przypadek
dobitnie pokazuje, że moż‑
na być księdzem współpra‑
cującym z diabłem, ale na
zewnątrz sprawiać wraże‑
nie godnego duchownego.
Taki ksiądz z reguły propo‑
nuje też wiernym takie ży‑
cie, jakie sam prowadzi. Ta‑
kie chrześcijaństwo w wersji
„soft”: maksimum korzyści
i przyjemnych przeżyć, mi‑
L I P I E C – S I E R P I E Ń
Polonia Christiana
2 0 13
N R
33
nimum przykazań i dobrych czynów. To się często
sprowadza to zasady: „jesteś tym lepszym chrześci‑
janinem, im bardziej kierujesz się nauczaniem nie
Kościoła, ale antychrześcijańskich mediów, które
Kościoła szczerze nienawidzą”.
Jeśli duchowny jest chwalony przez śmiertel‑
nych wrogów Kościoła, bo mówi rzeczy sprzeczne
z nauczaniem papieża, to wyraźny znak, że może
już należeć do kościoła Judasza. Trzeba o tym wie‑
dzieć, żeby się skutecznie bronić, żeby się wystrze‑
gać jego słów i jego samego.
Czy to właśnie tacy ludzie tworzą w Kościele środowisko określane przez wielu mianem lawendowej mafii? Jeśli tak, to na czym ono polega
i jaki jest jego zasięg?
– Pojęcie lawendowej mafii rzeczywiście powo‑
li staje się znane w Polsce. W USA używane jest
już od dziesiątków lat. To określenie lobby homo‑
seksualnego w Kościele, o istnieniu którego nie‑
dawno (6 czerwca) mówił sam papież Franciszek.
Księża homoseksualni mają zwyczaj przywią‑
zywać wielką wagę do strojów, możliwie jak naj‑
droższych, do perfum (także lawendowych) i tym
podobnych rzeczy, stąd określenie „lawendowa
mafia”. Zachowują się trochę jak playboye. Z regu‑
ły tworzą mocne związki i wspierają się nawzajem
wbrew obiektywnym zasadom – na przykład sta‑
rają się, by ludzie tego pokroju awansowali w Ko‑
ściele, mimo iż nie posiadają do tego odpowied‑
nich kompetencji.
W Kościele odpowiedzialne stanowiska powin‑
ni zajmować ludzie szczególnie dokładnie wyselek‑
cjonowani, tymczasem nierzadko głównym kryte‑
rium staje się przynależność do tego lobby. Takie
rzeczy mogą się dziać i dzieją w wielu innych środo‑
wiskach. W Polsce mają miejsce choćby w teatrze
– wiele razy mówiła o tym Joanna Szczepkowska
i potwierdził to Kazimierz Kutz. Według nich teatr
polski zdominowany jest przez homolobby. Pod‑
stawą i warunkiem zyskania pozycji w teatrze jest
przynależność do owej grupy lub przynajmniej wy‑
kazanie postawy gayfriendly. Inni nie mają szans.
Po swojej krytyce Szczepkowska (znakomita ak‑
torka, prezes Związku Artystów Scen Polskich)
usłyszała, że „jest nikim, że jej już nie będzie”. Oto
piewcy tolerancji. Jak już mają władzę, rządzą tota‑
litarnie. Oto ich program: od tolerancji do totalitaryzmu. To jest też przyczyna upadku teatru w Pol‑
sce – z takim lobby w środku często karłowacieje
on do przedstawień w stylu homoporno, z którego
widzowie jak najszybciej wychodzą.
Czy samo ujawnienie istnienia owej mafii jest
dobrym sposobem na to, by się przed nią bronić?
– Niestety, to nie wystarczy. Nie ma niezawod‑
nej metody poradzenia sobie ze złem, które jest
w człowieku, a więc i w Kościele. Także papież
Franciszek stwierdzając, że w Watykanie jest lob‑
by gejowskie, dodał „zobaczymy, co się da z tym
zrobić”. Zatem także dla niego to nie jest prosta
sytuacja, nie ma gotowych, niezawodnych recept,
musi dopiero lepiej zbadać sytuację. Wszak wybór
zła to dzieło naszej wolności. Jeśli ktoś się uprze
grzeszyć, nikt mu w tym nie przeszkodzi, nawet
Bóg – bo uczynił go wolnym. Jest to trudne zwłasz‑
cza wtedy, gdy postępuje tak kapłan – osoba mają‑
ca na co dzień do czynienia ze sprawami najświęt‑
szymi. Jeżeli to go nie przekonuje, to co miałoby go
jeszcze przekonać? Jeśli ksiądz podepcze to, co naj‑
wyższe, co zostało mu powierzone, zaczyna spadać
jak kamień, który oderwał się z wieży katedry…
Corruptio optimi pessima…
– Właśnie. Duchowni studiują rzeczy najświęt‑
sze i najmądrzejsze, rzeczy duchowe. Codziennie
odprawiamy Mszę Świętą – to naprawdę najwięk‑
szy skarb na tej ziemi. Dlatego wśród księży jest
tak wielu świętych. Jeśli jednak mimo tego ksiądz
żyje w permanentnym grzechu ciężkim, co ma mu
pomóc?
Mieć pretensje o to, że rozmawiamy o tych
sprawach, to podobnie, jakby mieć pretensje do
Ewangelistów, że pisali o Judaszu. A przecież Ju‑
dasz jest wieczny – jego naśladowcy wciąż żyją –
to duchowni, którzy wybrali drogę zdrady. Tylko
Bóg wie, czy z własnej winny czy nie, tylko On
może ich i nas ostatecznie osądzić. My jednak mu‑
simy pamiętać, że w Kościele tacy ludzie zawsze
byli, są i będą – to warunek skutecznej obrony
przed ich zdradą.
Nie ma żadnej metody na wyeliminowanie ze
świata wszystkich chorób czy wszystkich prze‑
stępców. Nasze działanie polega wyłącznie na
ograniczaniu ich oddziaływania. Nigdy nie za‑
braknie pracy ani dla lekarzy, ani dla policjantów.
Ani jedni nigdy nie wyleczą wszystkich chorób,
ani drudzy nigdy nie złapią wszystkich przestęp‑
ców. W Kościele jest podobnie. Teksty, które nazy‑
wają problem po imieniu, są właśnie takim ogra‑
niczaniem działania homolobby. Homoseksualne
lobby w Kościele jest jedną ze
struktur grzechu w nim ist‑
niejących. Sama wiedza o jego
istnieniu już utrudnia jego
działanie. Do tej pory, gdy coś
wyszło na jaw, szli w zaparte.
Znane są przypadki, gdy do
końca, wbrew oczywistym
faktom, broniono zaciekle
człowieka ewidentnie win‑
nego. Po takich tekstach jest
to dużo trudniejsze. Między
innymi dlatego, gdy ostatnio
wyszło na jaw podwójne, ho‑
moseksualne życie szkockiego
kardynała Keitha O’Briena,
papież zareagował natych‑
miast i nie dopuścił do jego
udziału w ostatnim konkla‑
we. Został on też pozbawiony
swojego stanowiska i wysłany
na pokutę.
Fot. © iStockphoto.com/P. Rocco
Tutaj szczególnie wyraźnie widać, co może stać
się ze środowiskiem zdominowanym przez homo‑
lobby, w którym ono sprawuje władzę absolutną.
Wspominał Ksiądz, że po opublikowaniu artykułu Z papieżem przeciw homoherezji, który
został przetłumaczony na wiele języków, nie spotkał się z publiczną, imienną krytyką w kręgach
kościelnych. A nie boi się Ksiądz oskarżeń o homofobię? Nie boi się Ksiądz, że prędzej czy później zajmie się nim władza świecka?
– Co więcej, po zapoznaniu się z tym artyku‑
łem sam papież Benedykt XVI udzielił mi spe‑
cjalnego apostolskiego błogosławieństwa na dal‑
szą pracę. A dokładnie w rok po jego ukazaniu
się sam papież Franciszek zaczął mówić o lobby
gejowskim działającym w Watykanie. To takie
potwierdzenia z najwyższego poziomu, zresztą
podobnie reagowało wielu kardynałów, arcybi‑
skupów i biskupów.
Natomiast samo pojęcie homofobii jest pojęciem
sztucznym stworzonym na użytek homopropagan‑
dy. Ma grać taką rolę, jak w języku bolszewików od‑
grywały pojęcia „reakcjonista”, „kułak” czy „­zapluty
karzeł reakcji”, a w języku nazistów „parszywy, za‑
wszony Żyd”. To słowa, które mają pomagać w za‑
bijaniu. Ostemplowanie taką nazwą ma sprowa‑
dzać człowieka do kategorii podludzi, którzy nie
mają prawa brać udziału w życiu społecznym i któ‑
rym można dowolnie ubliżać. Najpierw ma prowa‑
dzić to do śmierci cywilnej, a potem fizycznej. Jest to
w istocie pojęcie rasistowskie, bo zakłada istnienie
pewnej rasy „homofobów”, która zostaje wyłączona
Jeśli ­duchowny
jest ­chwalony
przez śmiertelnych wrogów Kościoła,
bo mówi rzeczy
sprzeczne z nauczaniem papieża, to są wyraźne znaki. To Kościół Judasza!
L I P I E C – S I E R P I E Ń 2 0 1 3 N R 33
Polonia Christiana
9
Wojna przeciw rodzinie
poza nawias rasy ludzkiej i z którą w związku z tym
można robić wszystko – najpierw ubliżać, wyrzucać
z pracy, odbierać prawa obywatelskie.
W praktycznym użyciu homoideolodzy ho‑
mofobem nazywają każdego, kto wypowie choć‑
by jedno zdanie krytyczne na ich temat. Przy oka‑
zji przypisują sobie cechy boskie, bo wynoszą się
ponad wszelką krytykę, a takie wyniesienie przy‑
sługuje tylko Bogu. Podobnie narkofobem lub al‑
kofobem można by nazywać każdego, kto kryty‑
kuje styl życia narkomana czy alkoholika. To nie
żadna kategoria psychologiczna, tylko po prostu
pałka do bicia krytyków homoideologii.
Czołowymi „homofobami” okazują się przy
tym papieże – bł. Jan Paweł II, Benedykt XVI,
Franciszek – bo przecież należą do najbardziej
prominentnych krytyków tej ideologii. Podobnie
wszyscy wierni biskupi, kapłani, chrześcijanie –
i zwłaszcza święci, jak bł. Matka Teresa z Kalkuty.
Jesteśmy więc w dobrym towarzystwie.
Trzeba też dodać, że homoideolodzy chcą
wprowadzić prawa zabraniające wszelkiej kryty‑
ki homoseksualizmu (i takie prawa już w niektó‑
rych krajach zaczynają obowiązywać). Według
tych praw nawet za jedno zdanie krytyki pole‑
gające na przykład na cytowaniu Pisma Święte‑
go lub badań naukowych, można trafić do wię‑
zienia. Według nich powinno się uwięzić przede
wszystkim papieży i kolejno kardynałów, bisku‑
pów i księży – jako czołowych homofobów. Gdyby
te prawa wprowadzono wcześniej w Polsce, żad‑
na pielgrzymka Jana Pawła II nie byłaby możliwa,
trzeba by go aresztować, gdy tylko stanął na lot‑
nisku. Na szczęście nawet komuniści nie ważyli
się na takie szaleństwa, do których bezwzględnie
dążą homolobbyści.
Co więcej, przecież zdecydowana większość
Polaków ma negatywne zdanie na temat homo‑
ideologii, w tym homozwiązków i homoadop‑
cji. Często też o tym mówią. Gdyby więc homo‑
lobby uzyskało prawa, o które walczy, trzeba by
konsekwentnie uwięzić zdecydowaną większość
Polaków. Trzeba by stworzyć państwo policyjne
z tysiącami szpicli oraz tysiącami obozów kon‑
centracyjnych dla dziesiątek milionów „homofo‑
bów”, prawdziwe homogułagi XXI wieku. I to na
polskiej ziemi najbardziej zniszczonej i skrwawio‑
nej przez totalitaryzmy XX wieku. Czy naprawdę
chcemy oddać całą władzę ludziom, których żąda‑
nia mają takie logiczne konsekwencje?
Ja przynajmniej nie, dlatego się im sprzeci‑
wiam pamiętając, że gdyby więcej, wystarczająco
10
L I P I E C – S I E R P I E Ń
Polonia Christiana
2 0 13
N R
33
dużo ludzi sprzeciwiało się nazistom i bolszewi‑
kom, nigdy nie doszliby oni do władzy.
Czynię to, pomimo że spotykam się z groźba‑
mi, że zostanę zamordowany jak ksiądz Popie‑
łuszko. To pokazuje, z kim mamy tu do czynie‑
nia. Ludziom, którzy aż tak kłamią i aż tak grożą,
tym bardziej trzeba się przeciwstawiać – żeby nie
zdobyli władzy totalnej. Zresztą nie należy zbytnio
obawiać się męczeństwa i śmierci. Przecież w obro‑
nie ziemskiej ojczyzny, w przypadku wojny, giną
miliony żołnierzy. Tym bardziej mamy obowią‑
zek walczyć jak żołnierze Chrystusa, gdy chodzi
o obronę ojczyzny niebieskiej, gdy walcząc o praw‑
dę, walczymy także o zbawienie wieczne milionów.
Zbawienie także naszych śmiertelnych wrogów, na‑
wet najbardziej cynicznych i zakłamanych homo‑
ideologów. To także są nasi bracia, tym bardziej za‑
grożeni, im bardziej żyją w nienawiści i kłamstwie.
Tym bardziej, że przecież chodzi o obronę
dzieci i młodzieży
– Właśnie, przecież w tym roku program edu‑
kacji seksualnej stworzony według zasad gender po
raz pierwszy usiłowano wprowadzić do polskich
szkół. A według jego kanonów koniecznie należy
uczyć masturbacji już 3-letnie dzieci, a współżycia
seksualnego dzieci 12-letnie. To jest najlepszy pro‑
gram, aby uczynić z dzieci seksnarkomanów, do‑
prowadzić do zdruzgotania ich przyszłości. Trze‑
ba być maniakiem seksualnym, żeby taki program
stworzyć i forsować, a takich maniaków w żadnym
wypadku nie można dopuszczać do dzieci. To po‑
dobnie, jakby prostytutki i alfonsów wpuszczać do
szkół, by do woli molestowali dzieci.
To jest też brutalne wdzieranie się do święte‑
go kręgu rodzin, pogwałcenie konstytucyjnych
praw rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze
swoimi przekonaniami. Jak bardzo muszą gardzić
człowiekiem ideolodzy, którzy dopuszczają się ta‑
kich rzeczy.
Ideologia genderowa prowadzi nie tylko do
dewiacji, o których Ksiądz mówi, ale też do zakwestionowania całej dotychczasowej europejskiej kultury. Ostatnio mieliśmy do czynienia
z głośnym przypadkiem, gdy naukowiec z PAN
ogłosił pracę, w której obwieszczał, że bohaterowie Kamieni na szaniec, a więc książki, na której
kształtowały się patriotyczne uczucia Polaków,
byli homoseksualistami. I zapowiada się kolejne tego typu prace wynajdujące rzekome związki
homoseksualne w dziełach literackich.
Repr. Granger Collection/Forum
– To jest brukanie wielkiego daru Bożego, ja‑
kim jest przyjaźń. Ma ona w sobie dużo więcej
bezinteresowności niż miłość erotyczna, która
jest między innymi miłością posiadania i potrze‑
by. Przyjaźń jest bardziej duchowa – to złączenie
we wspólnym patrzeniu, rozumieniu i działaniu.
Tak jak u młodych bohaterów Kamieni na Szaniec.
Ale jest to też, niestety, typowe dla lewackich,
ateistycznych homoideologów, to ich typowe za‑
burzenie. Kiedy odrzucają Boga i przyjaźń z Nim,
sami pozbawiają się tego, co w świecie ducha jest
najważniejsze i najwyższe. Stają się duchowymi
kalekami, które niejako automatycznie nie doce‑
niają sfery ducha, a przeceniają sferę ciała. Stają
się coraz bardziej cieleśni, coraz bardziej zniewo‑
leni i oślepieni przez sprawy ciała. A pożądanie
seksualne jest jednym z najmocniejszych pożą‑
dań cielesnych, dlatego to ono szczególnie zaczyna
dominować w ich myśleniu. Wszystko zaczyna‑
ją widzieć przez pryzmat seksu, także najbardziej
zboczonego. Ale to tak, jakby mrówka usiłowała
zrozumieć matematykę, liżąc podręcznik do al‑
gebry. W ich patrzeniu, jeśli dwóch mężczyzn się
przyjaźni, to na pewno są homoseksualistami.
Ludzie o brudnych duszach i rękach wszyst‑
ko widzą w sposób zabrudzony. Czego się nie do‑
tkną, zostawiają brudny ślad. Wszystko redukują
do seksu. Potem w bluźnierczy sposób mówią nie
tylko o bohaterach Armii Krajowej, ale także o Da‑
widzie, Jonatanie, a nawet o Jezusie i Apostołach.
Prawdziwe oblicze genderowców najlepiej uka‑
zują też ich strony gejowskie czy pisane przez nich
książki, na przykład Lubiewo bez cenzury Micha‑
ła Witkowskiego. Sami tam najbardziej szczerze
przyznają, że przede wszystkim chodzi im o bru‑
talny seks, że to jest dla nich najważniejsze.
Ale też widać, jak bardzo oni przy tym cierpią.
Bo ktoś, kto został powołany do życia duchowe‑
go, bliskiego anielskiemu, a żyje w sposób bliski
zwierzęcemu, nigdy nie będzie szczęśliwy. Choćby
nie wiadomo co robił i ilu miał partnerów seksu‑
alnych. Bo żyje głęboko wbrew sobie, wbrew swo‑
jej naturze. Człowiek został powołany do życia
we wspólnocie miłości z Bogiem i ludźmi. Robiąc
z siebie samego seksualną maszynę, redukuje się
do ciała i jego pożądań, jakby ucina sobie głowę.
Nigdy nie może osiągnąć spełnienia i szczęścia au‑
tentycznie ludzkiego.
Dlatego największym zagrożeniem dla ho‑
moideologów są oni sami. Walcząc z homoide‑
ologią, walczymy też o nich samych. Także kie‑
dy nam grożą, że nas wyrzucą z pracy, wsadzą do
więzienia czy nawet zamordują. To są nasi najbar‑
dziej zagubieni i cierpiący bracia, trzeba ich ko‑
chać i walczyć o ich zbawienie tak, jak uczył nas
Jezus, mówiąc o miłości nieprzyjaciół. Już teraz,
jako seksnarkomani, strasznie cierpią, a co może
ich dopiero czekać w wieczności? Trzeba się sta‑
rać że wszystkich sił, żeby się nawrócili i zostali
zbawieni, ale też żeby ich błędami nie zarażali się
inni. Miłować ludzi – ale zawsze w prawdzie. Nie
ma autentycznej miłości wbrew prawdzie.
Trzeba też na wszystko patrzeć w ostatecznej
perspektywie, perspektywie Boga i wieczności.
A z tego punktu widzenia szczególnie dobrze jest
widać absurd każdego grzechu i każdej zakłama‑
nej ideologii. W tej perspektywie szczególnie wi‑
dać, jak każde zwycięstwo kłamstwa i nienawiści
jest lokalne i tymczasowe. Tym bardziej trzeba za‑
biegać o ratunek tak zagubionych i tak cierpiących
w tym zagubieniu naszych braci homoideologów.
Gustave Doré,
Sodoma i Gomora
Dziękuję za rozmowę.
Ksiądz dr hab. Dariusz Oko – filozof, teolog, publicysta.
Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Autor terminu homoherezja.
L I P I E C – S I E R P I E Ń 2 0 1 3 N R 33
Polonia Christiana
11