Grudzień

Transkrypt

Grudzień
IMPREZY KULTURALNE
LEGNICA GRUDZIEŃ 2004
18-19 grudnia
10.00-18.00 SDK „Atrium” – Wystawa gołębi pocztowych
18 grudnia
10.00 Hala widowiskowo-sportowa ul. Lotnicza
Świąteczny Turniej Siatkówki „Makutra 2004”
czasopismo młodzieżowe Liceum Ogólnokształcącego Nr 5
im. Jana Heweliusza
2/1 12.2004r.
CENA: 1,50 zł
18 grudnia
16.30 SDK „Atrium” – Młodzieżowe Grand Prix Legnicy w szachach
18 grudnia
18.00 LCK – 40 Koncert zespołów rockowych
WYSTĄPIĄ:
 Farben Lehre
 X’s always win
 Sanflower
21 grudnia
15.30 MCK , ul. Mickiewicza 3
uroczyste otwarcie wystawy plastycznej „Tradycje i zwyczaje Świąt Bożego Narodzenia” i
XV Konkurs Szopek Bożonarodzeniowych
27 grudnia
18.00 KMF, kino „Piast”
„Miasteczko Pleasentville”
28-29 grudnia
10.0 hala sportowa, ul. Sejmowa 5
11.0 Puchar Pocieszenia Dzikich Drużyn
31 grudnia
19.00 Teatr im. H. Modrzejewskiej
„Pomnik Wdzięczności, czyli wieczór sentymentalno-kabaretowy wg legniczan Bronisława
Freidenberga (nadal) i Ryszarda Wrzaskały (emigranta w Kanadzie)’
W NUMERZE…
Co nas czeka? – czas na
społeczniaków...
Móc zatrzymać czas
Made in Poland
Na początku nie było
chaosu...
Kubusiowe rozważanki c.d.
Jak być kobiecą?
kulinaria
uff…
Czasopismo młodzieżowe
Liceum Ogólnokształcącego Nr 5
im. Jana Heweliusza

rok trzeci

nasz adres:
V LO im. Jana Heweliusza
ul. Senatorska 32
mail: [email protected]

Redaktorki Naczelne
Magdalena Pietrewicz
Paulina Dobosz
Współpraca
Anna Kriegel
Adam Kamiński
Anna Borowiec
Maja Berezowska
Magdalena Trzeciak
Marcin Rojcewicz
Janusz Dąbkiewicz
...a nad wszystkim czuwają:
prof. Tomasz Adamowski
prof. Teresa Jasińska
To już prawie zima a do Waszych rąk
trafia właśnie najświeższy numer „5
wymiaru”. Mamy nadzieję, że jego lektura
choć
częściowo
wypełni
okres
dziesięciodniowej laby. A ponieważ nie
spotkamy się już w tym roku chcielibyśmy
pożegnać się z Wami nastrojowo. Stąd nasze
życzenia – optymistyczne, choć nastrój ten
niekoniecznie odbija się we wszystkich
artykułach.
Świąt białych, pachnących choinką,
skrzypiących śniegiem pod butami,
spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze,
pełnych
niespodziewanych
prezentów.
Świąt
dających
radość
i
odpoczynek,
oraz
nadzieję na Nowy Rok,
żeby był jeszcze lepszy
niż ten, co właśnie mija.
Gorąco polecam owoce z sosem bananowo - jogurtowym. Zajadają się tym sosem
przede wszystkim Włosi. Tenże przepis trafił do mnie zupełnie przypadkowo. Przeglądałam
zeszyt z przepisami cioci (wielkiej podróżniczki) i jakimś dziwnym sposobem znalazł się u
mnie. Sos robi się szybko, nie stracimy dużo czasu, kiedy niezapowiedziani goście nawiedzą
nas w domu (warunkiem jest posiadanie składników ) A zatem:
Składniki na 4 porcje:
4 szklanki świeżych owoców
- banan
- mały jogurt naturalny
- 2 łyżki soku z cytryny
- łyżka płynnego miodu
- 4 łyżeczki posiekanych orzechów pistacjowych/laskowych
Wykonanie:
1. owoce umyj, osusz i w razie potrzeby pokrój na kawałki; możesz wziąć dowolną
mieszankę swoich ulubionych owoców, albo zdecydować się tylko na jeden ich rodzaj
2. banana obierz, pokrój w plasterki, skrop sokiem z cytryny i bardzo dokładnie rozgnieć
widelcem; dodaj jogurt i miód i dokładnie wymieszaj
3. owoce rozłóż do miseczek, polej sosem i posyp posiekanymi pistacjami / orzechami
laskowymi.
Redakcja
.
INFORMACJA BEZPŁATNA
Ogłoście sobie, co chcecie! Macie do sprzedania Książkę Płytę kapcie?
Chcielibyście coś kupić, pożyczyć, oddać? Macie ochotę komuś pomóc,
chcecie uzyskać pomoc lub po prostu chcecie coś ogłosić? Ja osobiście ogłaszam, że
przyjmuję ogłoszenia! Powtórzę jeszcze raz (mimo, że to nie stylistycznie): Ogłoście
sobie, co chcecie! Nasz adres e-mailowy: [email protected]
Pozwolicie, że będę pierwsza:
Z racji mojej walki z kleptomanią chciałam zwrócić się z prośbą do wszystkich tych,
którym ukradłam długopisy, aby mi o tym przypomnieli,
a oddam!
Magda 2e
2
5 WYMIAR grudzień `04
Smacznego, wasza sexgwiazdka 
5 WYMIAR grudzień `04
19
nasz temat
Idą do Nas Święta. Wręcz biegną.
Na wystawach sklepowych pojawiły się
już miesiąc temu. One idą biegnąc a ja
stoję.
I nie wiem , jak co roku, czy uciekać
przed nimi czy wyjść na spotkanie.
W rezultacie wychodzi na to, że rok w
rok stoję wbita w ziemię i co roku patrzę
jak mijają. A mijają szybko, bo zawsze dużo roboty. A to już
zabawne być przestaje. Cała lista poleceń: ZRÓB! POKRÓJ!
WYNIEŚ! KUP! PRZYNIEŚ! PODAJ! RUSZ SIĘ! NIE GADAJ!
RÓB!
Zapomnieli już dawno o gwiazdce, o tym, żeby wierzyć w
Mikołaja i rozmawiać ze zwierzętami. Żeby się godzić,
uśmiechnąć i nie złościć. A najważniejsze: spotkać. Zawsze jest
o jeden talerz więcej. Ale tylko po to, żeby był.
Nieznajomy nie jest zaproszony. Drzwi są
zamknięte. Oczy zamknięte i serca.
Społeczniara?
Napisałam piękny, poetycki artykuł o marzeniach i planach przyszłej
przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego. O pomysłach na kampanię wyborczą i
obietnicach, których i tak nie mogłabym spełnić… Odmierzałam minuty i sekundy,
przeliczałam krzyżyki postawione przy moim nazwisku, operowałam liczbami, których
właściwie nie rozumiałam. Wychwalałam się pod niebiosa… ale po co? Przecież dobrze
wiem, że nikt nie czyta rozwlekłych, lirycznych reportaży!
Drogi czytelniku, wiedz, że nie jest to „wzruszająca historia o dziewczynie z prowincji,
która robi karierę polityczną u siebie w szkole”. Szanuję Twój czas, bo wiem, że masz
go tak niewiele…
Jeśli się nie przedstawię, niektórzy mogą to uznać, za przejawy gwiazdorstwa,
dlatego zacznę tradycyjnie. Nazywam się Marta vel Julka Grocka i jestem przewodniczącą
Samorządu Uczniowskiego:-) Mam do dyspozycji swoją pieczątkę, pokój, nawet prysznic
mam na wyłączność, co nie ukrywam, wprawia mnie w lekkie zakłopotanie, bo nie
przywykłam do takich wygód i z pewnością nie to było moim nadrzędnym celem. Startując
do SU chciałam wprowadzić pewne zmiany, a przede wszystkim reanimować ten organ,
który przez ostatni rok był w stanie agonalnym. Oczywiście nie można mojemu
poprzednikowi- Karolowi zarzucić braku kompetencji do piastowania tej funkcji, ale
uwierzcie mi, że trudno jest okiełzać grupę tak indywidualnych osób, które mają mnóstwo
pomysłów i chcą je wszystkie wcielić w życie. Dlatego chciałabym podziękować Karolowi
za roczną współpracę i życzyć powodzenia na maturze!
W mojej ślicznej, rodzinnej Złotoryi byłam nazywana „dobrą organizatorką”, „świetną
konferansjerką”, ewentualnie „człowiekiem od brudnej roboty”… Natomiast w Legnicy po
raz pierwszy spotkałam się z jakże pieszczotliwym określeniem… SPOŁECZNIAK!
Mogę być i społecznikiem, byleby skutecznym w działaniu, a działać lubię! Mam mnóstwo
pomysłów i chęci do ich realizacji, a także (nieskromnie mówiąc) odrobinę talentu :-) Drażni
mnie wszelka szarość, bylejakość i marazm, dlatego uwielbiam nadawać charakteru
wszystkiemu, co robię. Imprezy szkolne, bądź różnego rodzaju przedsięwzięcia muszą być z
tak zwanym „pazurem”. Mają interesować i bawić społeczność szkolną, która w pogoni za
wiedzą często zapomina, że „okres ogólniaka” to najpiękniejsze lata naszego życia. Plany i
ambicje Samorządu Uczniowskiego są, jak na razie, objęte tajemnicą. Mogę jedynie
5 WYMIAR grudzień `04
18
5 WYMIAR grudzień `04
3
nadmienić, że nie wyobrażam sobie, aby nasza szkoła nie miała swojego hymnu, a jak
pewnie wiecie, nie ma. Jestem w trakcie pisania tekstu i mam nadzieję, że będzie na tyle
ambitny i satysfakcjonujący, że pozostanie tylko dobór odpowiedniego podkładu
muzycznego.
Jeżeli chcecie napisać swoją propozycję hymnu, serdecznie zachęcam, a teksty można
dostarczać do pomieszczenia samorządu.
W tym roku ruszy również skrzynka internetowa SU i uaktywnimy stanowisko rzecznika
ucznia, aby każdy miał dostęp do statusu szkoły i możliwość zapoznania się ze swoimi
prawami oraz obowiązkami. Również mamy nadzieję wygospodarować kilka minut na
audycje w radiowęźle. Chcemy zrobić bardzo dużo, ale bez waszej pomocy niczego nie
dokonamy, dlatego liczymy na współpracę!
Na koniec chciałabym podziękować wszystkim, którzy pokładają we mnie pewne nadzieje i
oddali na mnie swój cenny głos. Przez rok mojej działalności postaram się udowodnić, że
nie był to głos stracony.
I już na sam koniec, końców zdradzę Wam pewną ciekawostkę, otóż atrybutem Samorządu
Uczniowskiego jest byczek, który został przemianowany teraz na krówkę, (bo dlaczego
„kobiety” mają być dyskryminowane) także mając taką maskotkę wszystko
MUUUUUUUUUUUsi się udać!!!
PAJACYK
Wyglądał jak purpurowy pajacyk z parasolem w lewej
ręce, gdy spadał na ziemię. Parasol udawał spadochron. Ale nie
powiodło mu się udawanie. Pajacyk połamał swój drewniany
nos przy upadku i stał się chłopcem. Oswoił się.
Uwielbiał, gdy dzwonią świerszcze. Strasznie lubił
świergotać dzwonkiem od roweru. Czytał od tyłu, pisał lewą
ręką. Wszystko na odwrót. Czyli był nie do przyjęcia.
Kiedy już trochę starszy szedł nie tą stroną ulicy, przez
wybite okno na czwartym piętrze wyskoczyła pestka.
Zaznaczyła swą obecność – wylądowując na jego głowie.
Zanim wskazówki zegarów odwiecznego maratonu
zrobiły tysiąc okrążeń stał się człowiekiem z wiśnią na głowie i
podbił wszystkie cyrki.
Pajacyk z parasolem staje się człowiekiem z wiśnią a
każdy Pan, każda Pani, ma gdzieś swój przypadkowy uśmiech
ukryty za firanką.
MADA
(Marta vel Julka Grocka kl. IId)
4
5 WYMIAR grudzień `04
5 WYMIAR grudzień `04
17
nasz temat
Co do muzyki to nie była to żadna rewelacja, ale i tak stała na dobrym poziomie umiejętnie
budując nastrój. Scenografia natomiast, a raczej jej brak (niecałkowity) to również dość
ciekawe rozwiązanie, głównie ze względu na uniwersalność i przestrzenny układ sali (
niepotrzebna scenografia mogłaby w tym wypadku być elementem przeszkadzającym i
rozpraszającym uwagę).
Podsumowując uważam, że spektakl „Made In Poland” jest po prostu rewelacyjny:
ciekawe pomysły, świetna gra aktorów – naprawdę kawał dobrej roboty. Moim zdaniem
Móc zatrzymać czas
jedna z ciekawszych sztuk wystawionych ostatnio w Legnicy. Gorąco polecam wszystkim
miłośnikom teatru i nie tylko.
Janusz Dąbkiewicz
Jest marzec 2003 roku i wreszcie upragniona wycieczka szkolna do
Anglii. Pamiętam, że gdy wyjeżdżaliśmy było zimno, zresztą jak przez całą
podróż, a na miejscu ani razu nie padał deszcz, choć prognozy pogody
twierdziły inaczej. Jak zwykle zapomniałam grzebienia, a niektórzy pasty
do zębów, dlatego sama wróciłam po pięciu dniach bez połowy
opakowania .!
Podróż w jedną stronę to co najmniej 24 godzin jazdy i trzeba się czymś
zająć, bo ileż można spać ! Najczęściej było to opowiadanie sobie anegdot
szkolnych, kawałów, narzekanie na ból szyi, czy wspólny śpiew, który,
niestety, nie zawsze nam wychodził, ale z pewnością przynosił wiele
radości, nawet największym śpiochom ( przeciwnikom czegokolwiek, co nie
jest związane ze snem). Najgłośniej śpiewaliśmy w drodze powrotnej.
Siedziałam na tyłach ( bo, jak wiadomo są najlepsze) z całą ekipą z mojej
klasy i darłam się niemiłosiernie. Wraz z nami dwie niepozorne, na
pierwszy rzut oka osóbki: Karolina- uczennica naszej szkoły i jej młodsza
siostra Ewelina. Kiedy je widziałam razem , myślałam sobie zawsze: „ co za
zgrany duet. Czy one na pewno są siostrami?” Uśmiechnięte, spontaniczne,
pełne idei i pomysłów, czym by tu znowu zakłócić sen śpiochom...
Niedawno wręczono mi bilecik z napisem: „ Pomaga nam nie tyle
pomoc przyjaciela, ileż możność polegania na niej”. Był to bilecik
umożliwiający mi wstęp
na koncert charytatywny zorganizowany na
rehabilitację dla Karoliny i Eweliny. Tak! Dla tych samych dziewczyn!
Zebraliśmy się, wiec wszyscy w sali sportowej i ci starsi, i ci młodsi.
5 WYMIAR grudzień `04
16
5 WYMIAR grudzień `04
5
Pierwszaki nie miały niestety okazji poznać ani jednej z naszych koleżanek,
ale mimo to przyszły, a my byliśmy im wdzięczni, choć nie powiedzieliśmy
tego głośno. A sam koncert naprawdę się udał i nie jest to tylko moja
opinia. Spodziewałam się najgorszego, czyli że będzie tak źle, że najdzie
mnie senność, a okazało się, że koncert był tak dobry, że nie chciałam wyjść
z sali i pragnęłam by orkiestra zagrała choć jeszcze jedną melodię. Myślę,
że inni mieli podobne odczucia. Niektórzy nawet tańczyli, a jeszcze inni
śpiewali. Orkiestra( która grała za darmo!!!) bisowała parokrotnie. Zbiórka
pieniędzy również się udała, a na 7 grudnia planowana jest już kolejna tego
typu impreza, tylko tym razem będzie miała charakter meczu. „ Mecz
Mistrzów”- trzeba przyznać, że zapowiada się nieźle, ale nie zabawa, lecz
pomoc liczy się najbardziej i fakt, że nie zapominamy o osobach, które są w
potrzebie.
Pamiętam, że na wycieczce Karolina i Ewelina kręciły kamerą film i
robiły wiele zdjęć... Chciałabym móc je spotykać na szkolnym korytarzu,
jednak wiem, że nie nastąpi to szybko...
a później stopniową jego przemianę, najpierw pod wpływem strachu, później miłości.
Naprawdę świetna rola.
Podobały mi się również role Bogdana Grzeszczaka, jako księdza próbującego, nie bacząc
na koszty, sprowadzić Bogdana na dobrą drogę i pomóc mu się odnaleźć, Anity Poddębniak,
matki samotnie wychowującej syna, z sentymentem do Krzysztofa Krawczyka, jednak
niemogącej zapewnić mu dobrej przyszłości, a także Tomasza Radawca, bardzo
przekonująco garjącego niepełnosprawnego, jeżdżącego na wózku stróża parkingu.
Jednak wszystkie wyżej wymienione kreacje i tak nie mogą się w żaden sposób równać z
postacią Wiktora, byłego nauczyciela Bogdana, granej przez Janusza Chabiora, który po raz
kolejny udowodnił, że jest najlepszym aktorem legnickiego teatru. Stworzył on
przerażający, choć nieco groteskowy obraz człowieka pogrążonego w strasznym nałogu.
Początkowo nie wykazuje on żadnego zainteresowania problemami chłopaka, który uważa
go za swojego mentora. Jego przemianę obserwujemy dopiero w scenie w barze(swoją
drogą najlepszej w całej sztuce): z jednej strony próbuje w jakiś sposób natchnąć Bogdana,
stara się mu pomóc, z drugiej jednak coraz bardziej wpada w wir nałogu, nałogu, który
zniszczył nie tylko jego życie, ale także życie jego rodziny: żony i córki. Zdecydowanie
Paulina
najlepsza rola w całym, spektaklu oklaski na stojąco!
Oczywiście trzeba również zaznaczyć, iż jest to do dość ostra i brutalna (momentami)
sztuka, przy czym cała ta wulgarność jest w pełni adekwatna do samej jej treści, jest
elementem niezbędnym, wzmacniającym siłę wyrazu i ekspresję sztuki.
Po trzecie: przestrzenny układ spektaklu.
Na pewno dużą zaletą „Made In Poland” jest „przestrzenność toczenia się akcji”. O ile nie
jest to żadna nowość w teatralnym światku, to zabieg ten w tym przypadku świetnie buduje
klimat przedstawienia, pozwalając widzom jeszcze bardziej wczuć się w opowiadaną
historię (czyniąc ją jeszcze bardziej realistyczną), jak chociażby początkowa scena (na
dworze, przed dyskoteką), można wręcz odczuć, iż znajdujemy się w samym centrum
wydarzeń.
Jedynym mankamentem tego układu jest to, iż w głównym centrum wydarzeń (na sali),
siedząc na którejś z trzech różnie rozmieszczonych trybun, nie można zobaczyć niektórych,
niekoniecznie znaczących, wydarzeń znajdujących się bezpośrednio za trybuną.
6
5 WYMIAR grudzień `04
5 WYMIAR grudzień `04
15
Made in Poland
Recenzja spektaklu teatralnego teatralnego z reguły ma za zadanie zachęcić bądź
O, znów z drzewa spadły liście…
też zniechęcić potencjalnego widza do obejrzenia danej sztuki. Moim zdaniem spektakl
Przemysława Wojcieszka „Made In Poland” jest jak najbardziej wart obejrzenia.
Po pierwsze: aktualność tematów oraz problematyka utworu.
Sztuka ta porusza ważne problemy naszej codziennej rzeczywistości. Główny bohater nie
może odnaleźć się w otaczającym go świecie, co powoduje jego wściekłość, która to z kolei
przeradza się w agresję jako formę buntu przeciwko niej. Buntu wymierzonego także
przeciwko ludziom, którzy jakoś w tym świecie funkcjonują. Z problemem tym, choć może
nie w takiej formie, spotykamy się, na co dzień: brak perspektyw na przyszłość, brak celu i
sensu egzystencji młodych, rodzi niechęć i agresję.
Powody te zarazem wywołują również pytania o istnienie Boga i sens naszej wiary. Taki
kryzys przechodzi na początku główny bohater Bogdan. Niezwykle wymowna w tym
To już było jakiś czas temu i dziś spadających liści nie uświadczysz.
Konkurs jednak się odbył i pora powiedzieć o jego zwycięzcach. A jest ich
trójka, bo i nagrody przewidziano zaledwie na trzy stopnie podium.
Obradujące za oszklonymi drzwiami jury nie było tym razem
jednomyślne (no, może poza jednym przypadkiem). Czwórka wspaniałych
(!) w składzie: najpierw kobiety (hm, dziewczyny) Magdalena Trzeciak i
Anna Kriegel z I e oraz dwóch belfrów (żeby było symetrycznie, panów)
Marek Biskup i Tomasz Adamowski bezdyskusyjnie i jednogłośnie pierwsze
miejsce przyznało Joannie Banasik z klasy II e za bukiet wykonany z liści
klonu.
temacie jest też scena (jedna z końcowych), w której to Wiktor polemizuje z Księdzem na
temat istnienia Boga.
Historia Wiktora ponadto ukazuje nam problem alkoholizmu i jego zgubnego wpływu na
nasze życie i szczęście naszych rodzin i nas samych.
Po drugie: fabuła i gra aktorów.
Historia opowiedziana w „Made In Poland” jest przede wszystkim bardzo realistyczna,
ciekawa i wciągająca. Cały czas coś się dzieje, podczas całego przedstawienia, które trzeba
powiedzieć do krótkich nie należy, widz nie ma możliwości się znudzić, sztuka wprowadza
nas w trans, który od samego początku do końca nie pozwala nam się wyrwać.
Co do gry aktorów, nie ma powodów by któregokolwiek krytykować. Chciałbym jednak
wymienić tych, którzy według mnie zagrali najlepiej.
Przede wszystkim bardzo podobała mi się postać Bogdana, głównego bohatera, w którego
rolę wcielił się Eryk Lubos. Chciałbym dodać, iż nigdy wcześniej nie widziałem tego aktora
w żadnym spektaklu, tym większy był mój podziw dla jego umiejętności. Bardzo
realistycznie przedstawił wściekłość ogarniającą młodego chłopaka, jego gniew i agresję,
oraz potrzebę ich wyładowania (jak stwierdził w jednej ze scen bohater: „wkurwienie jest
jak AIDS, zżera mnie od środka!” i niewątpliwie było to najlepiej zagrane wkurwienie jakie
Dwa równorzędne drugie miejsca przypadły panom: Kamilowi Halot
z klasy I d oraz Marcinowi Majkowskiemu z I e. W nagrodę, oprócz
pamiątkowych dyplomów, zwycięzcy mogli być nie pytani w wybrane przez
siebie dni.
widziałem)
14 5 WYMIAR grudzień `04
5 WYMIAR grudzień `04
7
kultura
kultura
O znów..
Historia Jednej Znajomości
O znów z drzewa spadły liście
i zrobiło się szaro
W moim ogrodzie stoi ktoś
I znowu trzeba jak co roku
wstawać o siódmej rano
Ktoś bardzo stary
A najgorsze,
Odrzucony i niekochany
że to tylko początek
Chcę dotknąć go
I będziesz,
W ogrodzie stoi stary klon
ciągle będziesz tylko czekać na piątek.
Który kiedyś miał
szczęście
ref. Spadają liście, spadają liście
Przyszła jesień smutek
lecą ich na ziemie całe kiście
dotknął go
Spadają liście, spadają liście
Szczęście stadło na ziemię
podczas gdy deszcz pada rzęsiście
O znów się rozpoczęły
długie wędrówki po korytarzach
ref. Niezauważone
I znów trzeba jak co roku
Liście w różnych kolorach
męczyć się na lekcjach w salach
Pięknych kolorach
A najgorsze,
Bez powodu deptane przez
że to tylko początek
zło
I będziesz,
ciągle będziesz tylko czekać na piątek
Stoi stary klon
Porzucony za młodu
ref. Spadają liście, spadają liście..
Został sam więc odszedł
O znów się powtórzyło
stąd
to samo co wczoraj
Nie wołając o pomoc
I znowu dostałeś banię
bo myślałeś, że szkoła to raj
A najgorsze,
że to tylko początek
I będziesz,
ciągle będziesz tylko czekać na piątek
ref. Niezauważony
Miał liście w różnych
Pięknych kolorach
Bez powodu deptane przez
zło
W moim ogrodzie stał
kiedyś klon
Niekochany przez nikogo
Odszedł stąd dotknięty
przez zło
Chciałem dotknąć go
8 5 WYMIAR grudzień `04
W latach pięćdziesiątych czarnoskórzy muzycy zaczęli tworzyć zespoły gitarowe,
które grały pierwotnego rock’n’rolla. Jeśli ktoś się nie domyśla to były to nieco żywsze
dźwięki od tych początkowych. Gdy w nury włączyli się biali, doszło instrumenty
perkusyjne i bardziej zwrócono uwagę na wokal, wtedy objawił się Buddy Holly oraz Elvis
Presley. Jednym słowem: zaczęła się zabawa.
Dotychczas wszystko toczyło się powoli, po kolei.
Chaos szeroko pojęty wybuchł dopiero teraz. Rock
and roll stał się muzyką wszystkich nastolatków.
W latach sześćdziesiątych w rytm
rock’n’rolla grało już wiele kapel rockowych, np.
legendarni The Beatles.
Nic nie mogło powstrzymać tego, co niosła
ze sobą owa muzyka; szaleństwa,
które trwa do dziś.
Piosenka Pidżamy Porno, z
której pochodzą poniższe słowa jest
świetna. Z jednym fragmentem
tekstu niestety nie mogę się
zgodzić. Grabarz śpiewa tam:
„Rock’n’roll umarł, rock
jest martwy, stary, po co kończyć to
piwo, masz karabin zamiast gitary”.
Nie wiem, ile w tym ironii, ale to kompletna bzdura.
Gdyby Rock umarł, nie powstawałoby nadal tyle zespołów i utworów, które hołdują starej
zasadzie rock’n’rolla. Ta muzyka nadal się rozwija, niekoniecznie w obrębie jednego nurtu –
czasem przybiera rózne, nawet zaskakujące, formy. Ale to ciągle ROCK AND ROLL.
oxygene
5 WYMIAR grudzień `04 13
kultura
ROCK –
na początku nie było chaosu,
byli tylko smutni murzyni
Rock to muzyka młodzieży. Wiele osób się z tym pewnie nie zgodzi, lecz ja wiem,
że to najszczersza prawda. Bez przerwy owa muzyka przyciąga do siebie młode, w
większości skrzydlate, serca. Dzięki nim może się rozwijać, dzielić i transformować. Ludzie
w naszym wieku są pełni idei, a czasem zepsuci, mili lub wredni, olewający system, a także
zastraszeni, wielu jest cwaniaczków i niemało malowanych laleczek, są mili chłopcy, bądź
troszeczkę chamscy, zamknięte w sobie desperatki lub niby rozrywkowi… Cała ta
zbiorowość jednak dostrzega w rocku pewien azyl, a przede wszystkim mobilizację do
tworzenia. Tak dzieje się na drodze wiodącej do oświecenia tj. dojrzałości. Wielu jednak w
muzyce tej pozostaje już na zawsze.
Rock to nie tylko rodzaj muzyki – jest on również zjawiskiem kulturowym, do
którego artyści są bardzo skorzy; społecznym, bo potrafi zmieniać otoczenie szczególnie,
gdy sąsiad wścieka się na hałasy dobiegające z naszego mieszkania. Patrząc na wszystkie
oblicza opisywanej muzyki dochodzimy do wniosku, że objawia się ona także jako zjawisko
obyczajowe, ciągle obecne w naszej rzeczywistości.
Istnienie muzyki rockowej jest stosunkowo krótkie, liczy zaledwie pięćdziesiąt lat –
jest o połowę młodsze od telewizji! Mimo wszystko zdążyła spłodzić już wiele dzieci, m.in.
wychowany na śmieciach Punk Rock, czy delikatny, choć ze zdartym gardłem tzw. Soft
Rock. Wyobrażacie sobie, że to co kiedyś grali Beatlesi dziś z powodzeniem uprawia
chociażby Manson? To wszystko jedna familia! Rodziny się nie wybiera, więc te różnice są
normalne, a nawet pożądane.
Współczesna muzyka wypełniona jest po brzegi tanecznymi rytmami. Bo jakby bez nich
wyglądała? Ta cała zbieranina nurtów i styli,
różnych typów brzmień oraz sposobów grania i
śpiewu wywodzi się z jednego źródła: muzyki
Murzynów amerykańskich. Z ich smutnych,
rytmicznych pieśni, którymi rozbrzmiewał Nowy
Orlean pod koniec XIX wieku. Był to oczywiście
blues oraz jazz. Murzyni śpiewali w domach i
kościołach; utwory pełne prawdy o swych
przodkach, korzeniach, czyli Afryce
To po prostu trzeba przeżyć…
Dolnośląskie Warsztaty Teatralne
26 – 28 listopada to z pewnością niezapomniane
chwile dla uczestników V Dolnośląskich Warsztatów
teatralnych. W tych dniach mieliśmy okazje wziąć udział
w szeregu zajęć, nie tylko teatralnych, ale również
tanecznych, muzycznych, sprawnościowych…
Mimo, że byliśmy podzieleni na dwie odrębne grupy
zdołaliśmy się przez ten tak krótki okres zintegrować i
razem stworzyć etiudy pokazane szerszej widowni w
ostatni dzień warsztatów. Cały pokaz skomentować można
wspomnieniem naszych prowadzących.
Karol: - Myślałem, że moje etiudy są erotyczne, ale po
obejrzeniu Twoich zmieniłem zdanie…
Oczywiście my – czyli grupa naszego kochanego
Łukasza Dudy – całkowicie się z tym stwierdzeniem nie
zgadzamy. Można posądzić nas o głupotę spektaklu, ale
na pewno nie o erotykę.
Z pewnością nie zapomnimy momentu, kiedy to Łukasz
tłumaczył dziewczynom (po kilku nieudanych próbach) jak
być kobiecym. Poprzez potoki wylanych łez wspólnie
stwierdziliśmy, że kobiecość bardziej wychodzi jemu,
niż naszym doświadczonym koleżankom. – No, jak to nie
potraficie?! – spytał Łukasz. Po czym wstał i z jakże
wielką płynnością ruchów oraz dwuznacznym tonem głosu
zademonstrował.
Salwy śmiechów i jednocześnie ciężkiej pracy
przeplatane były wieczornymi spektaklami w wykonaniu
zespołów
młodzieżowych
z
Dolnego
Śląska.
Trzeba
przyznać, że niektóre z nich warte były obejrzenia.
A jak podsumowałybyśmy tegoroczne warsztaty? – nie
wiem, to po prostu trzeba przeżyć…
Maga i Zielone Uszko
12
5 WYMIAR październik `04
5 WYMIAR grudzień `04
9
kultura
KUBUSIOWE ROZWAŻANKI, CZ. 2
Możecie pomyśleć sobie o mnie co najmniej dziwnie, ale ja znów ślęczę
nad biologią ( piszę tak, nie dlatego, ze nie mam innego pomysłu, ale
dlatego, że w poniedziałek mam właśnie tę lekcję). Dziś jestem trochę
przygnębiona ( może dlatego, że właśnie mierzę swoje IQ...ufff...no, no
zobaczymy..) I właśnie a propos tego mojego stanu pomyślałam sobie o
Kłapouchym ( szary, z czarną grzywką, z przybitym ogonem do...,
ogólnie osioł). Nawet osoba, która choć minimalnie, tak troszenieńkę
zetknęła się z mieszkańcami Stumilowego Lasu ( nie wyobrażam sobie,
że tak mogło by być!) wie, że Kłapouch bardzo rzadko jest wesoły..
Ja tak sobie myślę, że chyba znam tego przyczynę. A mianowicie to nic
innego jak to, że nie wzięliście sobie do serca moich ostatnich słów w
związku z ...kępką ostu! Jak sobie wyobrażę, że moglibyście nieczule
zdeptać ( czyt. położyć stopę na oście) mały, niewinny krzaczek- to
chyba sama robię się smutna... Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę, że
w ten sposób pozbawiacie osiołka jedzonka!? Wezmę was sposobem..
Uwaga! Wyobrażamy sobie tort! Taki Śliczny, słodki torcik. Już widzimy
siebie jak go jemy, już wyciągamy po niego rękę...a tu ...buuu! Zostaje
on : a) przygnieciony jakimś ciężkim przedmiotem, b) siada na niego
całe stado much ( lub inne brzydkie owady), c)zostaje zjedzony przez
kogoś innego (właściwe podkreśl) i po naszym jedzonku nici! Ja bym się
zdołowała, albo mocno zaskoczyła (do wyboru). Ale brnijmy dalej: Nie
wiem czy miło by wam było , gdybyście zgubili ogon ( albo co tam sobie
sami wymyślicie, ogólnie coś ważnego). Szukalibyście tego przez wiele
godzin, aby po tym wszystkim dowiedzieć, że zguba była przez ten cały
czas na swoim stałym miejscu! O nie! Moja wytrzymałość psychiczna po
prostu by pękła! Więc chyba nie może nas dziwić zachowanie
Kłapouchego. Ale uwaga! I to nie wszystko! Jaka byłaby wasza reakcja
na to, że nagle wasze uszy są...no cóż nieco przyklapnięte? W sumie to
my, mieszkańcy cywilizowanego (?) świata znaleźlibyśmy jakiś sposób na
to (lakier, spinki, żele, a w ostateczności - operacja plastyczna). Ale co
ma powiedzieć osioł - mieszkaniec lasu (co prawda nie byle jakiego, bo
Stumilowego), który nie może liczyć na chirurga, czy kosmetyczkę!
Kurcze, ja już wiem dlaczego biedak jest taki zdołowany...
W ogóle to wiecie co? Głupio mi się zrobiło, że tak bezczelnie tu sobie z
wami o nim plotkuję. Nie dość, że ma uszy przyklapnięte to teraz na
pewno i czerwone...Więc wypada by zakończyć.
10 5 WYMIAR grudzień `04
Ale jeszcze zanim to błagam (!)was nie deptajcie więcej już po tych
nieszczęsnych ostach!!! Jak sam mówi osiołek: „Jeśli nie lubisz ostu, to
nie lubisz też znakomitego ostu, wiec go nie marnuj.” Pomyślcie sobie, że
to o jeden problem mniej. Zostaje jeszcze kwestia uszu i ogona, ale na to
ja już wpływu nie mam... niestety.
Kłapouszku, mój kochany – głowa do góry!
No to cześć ( lub pa, pa) !
Myślę, że najodpowiedniejsze będzie zamieścić w tym miejscu
parę kłapouszych myśli, czyli tzw. Ponurnik Kłapouchego:
-Pamiętaj: Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?
-Nie tłumacz się z dobrego kawału, bo był do przewidzenia.
-Bo Wypadek to dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy.
-Jeśli wskutek nadmiernego jedzenia utkniesz w drzwiach frontowych
czyjegoś domku, będziesz zmuszony pozwolić swemu gospodarzowi
używać twoich tylnych łapek zamiast wieszaka na ręczniki. Cóż, tak to
bywa.
-Ktokolwiek ci mówi, że aby schudnąć, potrzebny jest z tydzień, kłamie.
-Trochę Względów, trochę Troski o Innych. W tym cała rzecz. Tak
przynajmniej mówią.
-Jeżeli zaproszono cię na przyjęcie, to z pewnością przez
nieporozumienie. Tylko żeby nie mieli do ciebie żalu, jeżeli będzie padał
deszcz.
-Ale zresztą... czym są urodziny ? Dziś są, jutro ich nie ma.
Motto miesiąca: Lepszy niewielki aplauz niż. żaden, choćby był z lekka
pozbawiony zapału.
majosława
5 WYMIAR grudzień `04
11

Podobne dokumenty